C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Porównam dwie rośliny. Pierwszą jest Pąkostrąk pochodzący z Ameryki Środkowej. Nazwa pochodzi z ciekawej funkcji jego białych, podobnych do nerek fasolek, które przy uderzeniu w ziemie powodują wyrościęciu wielu rozkwitających pąków kwiatów. Najczęściej przybierają one barwę białą, czerwoną lub różową. Jest rośliną jednoroczną, wijącą się i długą na około cztery metry. Pomimo że jest ona odporna na choroby i warunki atmosferyczne, to zagrożenie dla nich nadal sprawiają szkodniki takie jak poskrzypka kwiecista i mrówkolepki. Drugą roślinką, tym razem pochodzącą z Azji jest tykwobulwa. Roślina mocno przypominająca mugolską cebulę, jednak posiadającą też kilka różnic. Nie licząc mocno zielonego zabarwienia, roślina ta nie posiada łodygi tak jak inne cebulowate. Do tego jest dosyć pokaźnych rozmiarów, a jej kwiatostan przypomina śnieżny puch. Fasolki pąkostrąku pomimo że błyszczące, są od tykwobulwy zdecydowanie mniejsze. Co ciekawe napar - paskudny w smaku - z niej przyrządzony jest barwy czerwonawej i podobno ma właściwości chroniące przed plumpkami. Do tego rzadko jest ofiarą jakichkolwiek szkodników, w przeciwieństwie do wcześniej wymienionej rośliny. Za to ich cechą wspólną zdecydowanie jest pozorne podobieństwo do niemagicznych warzyw.
Z wyrazami szacunku, Drake Lilac
Wacław Wodzirej
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Hodowanie i pielęgnowanie rośliny pasożytniczej jest o tyle ciekawe, co wstrząsające. Z jednej strony chcemy dobrze dla wszystkich, a z drugiej - mamy w głowie spore konsekwencje. Balansujemy między dobrem jednej rośliny a drugiej. Szczególnie, że jemioła (pospolita) wybiera sobie drzewa liściaste, a mając w pobliżu zamku Zakazany Lasy, który jest zakazanym z nazwy i dominują tam drzewa iglaste. To do wyboru jest również bijąca wierzba, która z już z nazwy - jest bijąca.
Niemniej! Należy być niezłomnym, stąd też znalazłem-odnalazłem jabłonkę. Kilkuletnią. Robiłem do niej podchody przez trzy dni. Pytałem się jej czy się nie obrazi jeśli zasieje na niej jemiołę. Przez trzy dnia! A za racji, że mi się nic złego nie przyśniło a i drzewko zdawało się być usłużne to naciąłem mu w gałęzi kilka szpar, w których zasadziłem jemiołę. No i z drugiej strony - chyba nie ma bardziej polskiego drzewa niż jabłoń.
Później czekała mnie już tylko walka z tym, aby jemioła nie rozrosła się na drzewku bardzo. Wtedy byłaby kaplica - nie ukrywajmy. Zaś co pasożyty mają do siebie - lubią się szybko mnożyć. Dlatego z rozdygotanym sercem i drżącymi łapami wyskubywałem każde młode, nadprogramowe listki tejże własnie jemioły. Jabłoni dałem żyć swoim życiem. Jest październik, drzewo winno wić się w stronę zimowego letargu.
Z wyrazami szacunku Wacław Wodzirej
Basil Kane
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Roślinką, którą przyszło mi hodować była bardzo ciekawie wyglądająca, fioletowa dynia. Zaintrygowany zrobiłem dogłębny research tego tworu i zabrałem się za przygotowanie odpowiednich warunków hodowlanych dla mojego nasionka. Stanowisko odpowiednie dla skaczącej bulwy musi być bardzo ciepłe, nasłonecznione i osłonięte od wiatru. Bulwy lubią ziemię żyzną, bogatą w próchnicę i dostatecznie wilgotną, należy jednak ustrzegać się terenów, na których sadzone były uprzednio inne warzywa z rodziny psiankowatych. Przed posadzeniem nawoziłem podłoże kompostem znalezionym w cieplarni nr1. Po zahartowaniu, kiedy nasionko zmieniło się w sporawą już siewkę, pozwoliłem ją sobie przesadzić do większej doniczki, w której mogłaby wygodnie dojrzewać. Z zaskoczeniem obserwowałem szybki wzrost pędu, nawet pomimo chłodnych dni rozgałęziała się przy ziemi, po kilku ciepłych nocach pojawiły się pierwsze, intensywnie rosnące i podskakujące plony! Roślina wiła się i trzęsła na łodyżce niemal od samego początku kształtowania się owocni. Na szypułce owocu widać było niewielkie, zakręcone pędy i malutkie kolce, które z czasem zaczęły rosnąc w charakterystyczne, rozwidlone na końcach, zielone liście. Z pewnym smutkiem obserwuje, że moja skacząca bulwa nie przypomina fioletowej dyni, tak jak te zaobserwowane w lesie, bardziej wygląda na wyjątkowo aktywnego bakłażana, na dowód czego mam limo pod okiem, gdyż próbowałem ją przesadzić do większej doniczki. Nie zrobiłem tego. Gdyby profesor chciał zapoznać się z moją sadzonką, znajduje się ona w cieplarni numer 2 (przestawiłem ją z cieplarni numer 1, żeby przypadkiem nie zaatakowała żadnego pierwszorocznego, jest wyjątkowo humorzasta).
Z poważaniem, Breasal O'Cathain
Bee May Valentine
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : Słodki zapach - miód, kwiaty i owoce;
przesyłam notatki dotyczące hodowli otrzymanych nasion rośliny, w moim przypadku praca domowa dotyczy języcznika migocącego.
Przede wszystkim musiałem zacząć od przygotowania się, czyli zdobycia jak największej ilości informacji o języczniku migocącym. Jest to roślina pokrewna paproci zwyczajnej, znana jest tylko czarodziejom ze względu na swoje skromne magiczne właściwości. Języcznik ma spłaszczone kłącza ze złotobrunatnymi łuskami, które potrafią się poruszać - tj. czołgać. Liście języcznika wyrastają w dwóch szeregach na górnej stronie kłącza, są pojedyncze i mają długie łodyżki o około trzydziestu centymetrach długości. Odcinków liściowych jest zwykle kilkanaście, mają różne odcienie zieleni. Nazwa tej rośliny pochodzi od drobnego pyłku, który języcznik wytwarza i który unosi się nad listkami tworząc niewielkie spirale - pyłek ten sprawia, że roślina wydaje się migotać! Języcznik migocący stanowi składnik niektórych eliksirów, np. usypiającego Dormitionis oraz Eliksiru Młodości.
Na początek musiałem oczywiście zasiać moje nasiona w odpowiednim miejscu. Języcznik może się rozrastać, więc pożyczyłem z cieplarni sporych wymiarów doniczkę. Nie można w przypadku tej rośliny stosować ciężkich, np. glinianych gleb, więc sam złożyłem swoją mieszankę przepuszczalnej ziemi wapiennej z dużą ilością próchnicy. Donicę postawiłem w zacienionym miejscu w dormitorium, bo języczniki - jak i większość roślin z rodziny paproci - właśnie od braku mocnego światła uzyskują najmocniejsze kolory. Wraz z sadzeniem zadbałem o to, by pilnować nawilżenia gleby, żeby przypadkiem nie przeschła. Przyznaję, że nieco się niecierpliwiłem w oczekiwaniu na efekty. Mimo wszystko robi się coraz chłodniej i nawet języcznik, który jest bardzo tolerancyjny na chłód, miał utrudnione szanse na wzrost. Moim kolejnym krokiem było więc dodanie nawozu, oczywiście tutaj najlepszy był kompostowy, do którego dodałem też trochę sproszkowanych odchodów lunaballi, które potrafią zdziałać cuda. Już po kilku dniach mogłem obserwować jak języcznik stopniowo zaczyna się przyjmować. Im więcej go było i im chłodniej się robiło, tym bardziej dbałem o ocieplanie go, bo młode osobniki jednak nie są aż tak odporne; korzystałem tutaj tylko z liści, którymi usypywałem ziemię w doniczce. Kilka listków języcznika dość szybko mi przeschło, chociaż starałem się dbać o odpowiednie nawilżenie gleby - oczywiście nie ucinałem ich, lepiej zrobić to dopiero na wiosnę, gdy roślina będzie intensywniej wypuszczała nowe pędy. Na teraz mój języcznik wydaje się być w dobrym stanie, a ja widzę już odrobinę migoczącego pyłku, który się unosi nad tymi większymi "językami" liści. Myślę, że spokojnie przetrwa zimę, a na wiosnę będę mógł przesadzić go już do ziemi, żeby się rozrastał w naturalnym otoczeniu, np. gdzieś na skraju lasu.
Sądząc po Pana wypowiedzi po lekcji w sprawie incydentu z pobiciem Irvette wydaje mi się, że uraziłam Pana moimi słowami. Przepraszam za to i zapewniam, że nie było to moim celem – po prostu moim zdaniem nie nadaję się do sprawowania funkcji prefekta i nie potrafiłam znaleźć innych słów, by to wyrazić. Nie chciałam nikogo urazić moją wypowiedzią. Poniżej wysyłam moją pracę szlabanową:
Wypisanie oraz wszystkich obowiązków i praw ucznia jest rzeczą mogącą zająć wiele rolek pergaminu jednak tak naprawdę można je streścić w kilku zdaniach. Uczeń ma prawo do nauki, odpoczynku w dowolny wybrany przez siebie sposób (który nie koliduje z regulaminem) i korzystania ze wszelkich potrzebnych mu w różnych wypadkach pomocy – takich jak skrzydło szpitalne czy korzystanie z biblioteki. Oczywiście oprócz praw uczeń posiada również obowiązki, które tak naprawdę są wymagane zarówno w świecie magicznym jak i mugolskim – dbanie o swój zewnętrzny wygląd, szanowanie nauczyciela, nie zażywanie narkotyków i alkoholu na terenie szkoły itp. Od mugolskich szkół różni się jednak dwoma zasadami – uczeń ma słuchać prefekta oraz nie praktykować czarnej magii. Jeśli zaś już jesteśmy przy prefektach również oni muszą przestrzegać obowiązków ucznia i posiadają jego prawa niemniej ponadto posiadają kilka dodatkowych uprawnień. Mogą oni korzystać z wyjątkowo luksusowej łazienki prefektów, mogą odejmować punkty domom za przewinienia uczniów, a jeśli są prefektami naczelnymi mogą również wyznaczać szlabany dla uczniów. Ponadto prefekci mają obowiązek – podobnie jak nauczyciele – patrolowania korytarzy po ciszy nocnej w wyznaczonych porach oraz pilnowania porządku na terenie szkoły. Nie mogą również nadużywać swojej funkcji.
Ivy Jones
PS. Jeszcze raz przepraszam jeśli uraziłam Pana moimi słowami. Naprawdę nie zrobiłam tego celowo. Mam nadzieję, że mi Pan uwierzy i wybaczy.
Gaia Jelani
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 163,8 cm
C. szczególne : Magiczny tatuaż drzewa, zajmujący ¾ pleców, zmienia się zgodnie z aktualnymi porami roku; czerwona nitka na lewym nadgarstku, zawiązana na siedem supełków.
Nasiona, które otrzymałam, były nasionami Kasztana Jadalnego (Castanea sativa), który często bywa mylony z Kasztanowcem (Aesculus hippocastanum). Myślę, że jest to spowodowane tym, że owoce kasztanowca również znajdują się w kolczastych łupinkach i potocznie zwane są właśnie kasztanami.
Musze jednak przyznać, że w czasie, który był przeznaczony na hodowlę tej rośliny, niewiele się zadziało. Należy mieć na uwadze fakt, że Castanea sativa jest w istocie wymagającą rośliną, a do zawiązania owoców wymagają długiego okresu wegetacji, a także umiarkowanie wilgotnego i przede wszystkim długiego lata! Swoje nasiono więc byłam zmuszona umieścić w cieplarni, ze względu na zbyt niską temperaturę, którą obecnie mamy w Anglii. Roślina ta jest bowiem niebywale wrażliwa na zmiany temperaturowe, wymagają dobrego nasłonecznienia i osłonięcia od wiatru, więc uznałam, że cieplarnia będzie dobrym miejscem na rozpoczęcie hodowli. Użyta przeze mnie ziemia miała lekko kwaśne pH, choć myślę, że obojętne również by się nadawało. Postarałam się o to, by gleba była żyzna, dając nasionu najlepsze warunki do wzrostu i rozwoju oraz by była lekko przepuszczalna. Łupinkę nasienną rozcięłam, by nieco przyspieszyć proces kiełkowania. Kasztan nie toleruje zalania, więc dbałam o to, by do niego nie doszło. W efekcie po miesiącu otrzymałam wykiełkowane nasiono, które – jeśli nie zachoruje i przemarznie – ma przed sobą naprawdę długie lata życia.
Z wyrazami szacunku,
Gaia Aisha Jelani
Hufflepuff, rok IX
Ruby Maguire
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : golden retriever energy | irlandzki akcent | duże oczy | zapach cytrusów
Na lekcji otrzymałam od Pana Profesora strzępki okratka australijskiego, który potocznie jest nazywany albo ośmiornicą, albo palcami diabła – co uważam, że bardzo trafne, ze względu na smród tego grzyba. W każdym razie, przez ostatni miesiąc starałam się go wyhodować, choć muszę przyznać, że to chyba nieco przerosło moje zielarskie kompetencje.
Wyczytałam jednak w podręczniku, że te grzyby najlepiej rosną na dobrze nawożonej glebie, ale nie mogłam znaleźć informacji jakiego nawozu powinnam użyć, więc nie użyłam żadnego, uznając, że grzyby wyrosną w każdych warunkach. Okazało się, że wcale aż tak bardzo się nie pomyliłam i już piszę co dokładnie zaobserwowałam przez ostatni miesiąc.
Owocnik okratka jest początkowo jajowaty i otoczony taką pokrywą bym powiedziała, ponoć całkiem trafnie nazywa się ten stan „jajem” właśnie. Zmierzyłam więc to jajo i było wzrostu 4,5cm i średnicy ok. 3cm, kolor miało jasnoszary i częściowo było zagłębione w glebie, dlatego też nie jestem całkowicie pewna tej średnicy.
Później, u góry to „jajo” pękło i wysunął się receptakl wyglądający jak banan. Ten receptakl (wyczytałam, że właśnie tak się nazywa to stadium rozwijającego się owocnika) osiągnął 10cm wzrostu, aż w końcu pękł na 5 ramion i w tym momencie zaczął przypominać ośmiornicę, więc uznałam, że to już jest dojrzałe stadium.
Ruby Maguire,
Gryffindor, rok VIII
______________________
without fear there cannot be courage
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Zgodnie z nałożonym na mnie szlabanem, po raz kolejny wczytałam się w obowiązujące w Hogwarcie prawa i obowiązki należących do tej szkoły uczniów. Chciałabym zacząć mój esej od tych drugich, które uważam za zdecydowanie ważniejsze.
W szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, podstawowym obowiązkiem każdego ucznia jest poszanowanie drugiego człowieka. Co za tym idzie, nie wyrządzanie mu krzywd w żaden, zarówno fizyczny, jak i psychiczny sposób. Punkt ten łączy się dość wyraźnie z posłuszeństwem wobec prefektów i nauczycieli. Choć nie uważam, by wymienione w dalszej kolejności osoby były nieomylne, posiadają pewien autorytet, który należy szanować bez względu na to, czy podjęte przez nich decyzje podobają nam się, czy też nie. Należy mieć zaufanie, że prefekci, jak i nauczyciele, rzetelnie i obiektywnie wykonują swoją pracę, mając na uwadze dobro ogółu. Do obowiązków ucznia należy oczywiście też godne reprezentowanie swojego domu i całej szkoły, co ma miejsce nie tylko poprzez dobre oceny i sukcesy akademickie, ale przede wszystkim przez to, jaką postawą odznaczamy się na co dzień. Kwestia punktualności, odpowiedniego mundurka i wyposażenia oraz sumiennego uczestniczenia w zajęciach jest dla mnie kwestią tak oczywistą, że nie chciałabym rozwodzić się dłużej na jej temat. Idąc dalej, ci uczniowie, których dotknął zaszczyt noszenia prefekckiej odznaki mają obowiązek pilnowania porządku w murach szkoły i dawania całym sobą przykładu innym, którzy edukują się w naszej placówce. Powinni być w tym jak najbardziej obiektywni i dokładni, nie pozwalając, by prywatne sprawy były wmieszane nie tylko w rywalizację, jaką jest Puchar Domów, ale przede wszystkim w porządek panujący w Hogwarcie. Jeśli zaś chodzi o prawa, które uważam za przywileje, na które możemy, ale niekoniecznie musimy zasłużyć swoją postawą, jaką reprezentujemy to są nimi przede wszystkim wszelkie udziały w życiu społecznym Hogwartu. Czy to w postaci dodatkowych zajęć, czy wyjazdów. Mamy też ten niezaprzeczalny przywilej wolności własnych poglądów, drugiej szansy na edukację, czy też korzystania z każdej możliwej w zamku pomocy. Warto jednak pamiętać, co wielu uczniom umyka, że prawa mogą zostać ograniczone lub nawet odebrane ze względu na całokształt naszej postawy. Decyzję taką podejmują oczywiście odpowiednie osoby, których osąd powinien być bezstronny.
Z wyrazami szacunku,
Irvette de Guise,
Prefekt naczelna
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Drake Lilac
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Po lekcji zdecydowałem się spróbować wyhodować z zebranych zarodników Kłaposkrzeczkę. Roślinę która jest powrzechnie uznawana za czującą, ponieważ jest w stanie odczuwać zarówno ból jak i przyjemność, co sygnalizuje między innymi poruszaniem się oraz wydawaniem rozmaitych dźwięków - na ogół hałaśliwych. Dzięki wsparciu odpowiednich zaklęć byłem w stanie zapewnić tej roślinie odpowiednią temperaturę i wilgotność potrzebną do wzrostu. Problemem jednak okazało się odpowiednie nawożenie rośliny, ponieważ zależnie od używanego nawozu, należało dawać inną jego ilość. Zbyt małe bądź zbyt duże ilości kompostu doprowadzały do wicia się i niesamowicie głośnych pisków wydawanych przez kiełki. Po dwóch tygodniach nauczyłem się odpowiednio ją nawozić. Przy podlewaniu zazwyczaj stawiałem na zaklęcie Roro Florens, dzięki czemu ilość dostarczonej wody była idealna. Kłaposkrzeczka wyrosła na wspaniałą bylinę, której liście były wznoszące, lancetowate i mięsiste. Do tego chropowate w dotyku i oczywiście w barwie jasnozielonej. Na szczęście dla mnie roślinie nie dokuczały żadne magiczne szkodniki, jednak niewielki pająk postanowił osiedlić się pomiędzy jej liśćmi.
Wesołych świąt i dużo szczęścia w nadchodzącym roku. Mam nadzieję, że ten present pozwoli ci przypomnieć sobie najważniejszych rzeczach… i zapanować nad Joshuą. PS Nie byłem pewien czy bliżej mu do zwierząt lądowych czy podniebnych, sam zdecyduj. Paco
Dolaczony podarunek:
Magiczna siatka do łapania zwierząt lądowych (+1 ONMS), magiczna siatka do łapania zwierząt podniebnych (+1 ONMS), przypominajka O przedmiotach mozna przeczytac wiecej w spisach.
Żebyś mógł hipnotyzować mnie bardziej swoim spojrzeniem
Dolaczony podarunek:
magiczne soczewki, figurka smoka - heberydzki czarny O przedmiotach mozna przeczytac wiecej w spisach.
Wesołych świąt! Dziękuję za cały rok wsparcia. Mam nadzieję, że maluch wzbogaci Twoją kolekcję ;) M.F.S.
Dolaczony podarunek:
Model smoka (kataloński ogniomiot), sadzonka aloesu uzbrojonego O przedmiotach mozna przeczytac wiecej w spisach.
Wesołych Świąt i magicznego kolejnego roku Ezra
Dolaczony podarunek:
Czarodziejskie ołówki, magiczna kredka O przedmiotach mozna przeczytac wiecej w spisach.
Wesołych Świąt, Z życzeniami pojednania i jedności w Saturnalia, niezależnie od tego jakie święta Profesor obchodzi, wiele szczęścia i dobrobytu życzą
Członkowie Stowarzyszenia Oko Traszki
Dolaczony podarunek:
Kompas marzeń pluszowa akromantula O przedmiotach mozna przeczytac wiecej w spisach.
Wiem, że dawno nie mieliśmy okazji dłużej porozmawiać i od wieków wciąż tylko powtarzamy, że musimy spotkać się przy herbacie, ale z desperacji zmuszony jestem napisać do Ciebie list z ogromną prośbą. Mój dom ucierpiał w wyniku listopadowego pożaru w rezerwacie Shercliffe'ów (będąc dokładnym przez panikę pewnego trolla leśnego) i choć początkowo wydawało mi się, że sam poradzę sobie ze szkodami, to z przykrością stwierdzam, że moje fundusze okazały się nie być, jakby to ująć, wystarczająco stabilne na raty, których zażądały ode mnie Gobliny. Zmuszony więc jestem zasięgnąć wszelakich znajomości, ale nie myśl sobie, że proszę o jałmużnę. Poprzysięgam na cnoty Merlinowe, że zwrócę pożyczone pieniądze nie tylko Tobie, ale i każdemu, do kogo posłałem podobny list. Będę Ci dozgonne wdzięczny, jeśli zdecydujesz się powierzyć mi tymczasowo swoje 200 galeonów. Pieniądze potrzebuję uzbierać koniecznie do 19 lutego.
Niezmiernie zawstydzony Toby McSyphon
Jeśli zdecydujesz się spełnić prośbę pożyczki, napisz list z odpowiedzią TUTAJ, tagując @River A. Coon. Zgłoszenie utraty galeonów należy natomiast zgłosić TUTAJ. Dodatkowo w temacie kości należy rzucić k100 z tagiem #lichwiarz
[ Jeśli nie posiadasz 200g, ale chcesz spełnić prośbę o pożyczkę, skorzystaj z tego samego #, by oznaczyć post/wątek, w którym zdobywasz potrzebną sumę zanim ją wyślesz.]
______________________
Artie Gadd
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : pierścienie i sygnet + blizny na palcach; bandaż na lewej ręce; sińce pod oczami; częste krwotoki z nosa; pieprzyki na twarzy; blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Poniżej zamieszczam swoją pracę odnośnie trujących roślin.
Rośliny to nieodłączny element naszego środowiska. Pełnią ważną rolę w życiu ludzi i zwierząt. Jednak nie wszystkie są bezpieczne dla zdrowia i życia. Istnieje wiele gatunków roślin, które zawierają trujące substancje i mogą powodować poważne problemy zdrowotne, a nawet śmierć w przypadku spożycia lub kontaktu.
Do takich roślin zaliczamy nie tylko te, które przynależą do naszego magicznego świata. Nawet te, które spotykane są przez mugoli, mogą zostać wykorzystane do stworzenia trucizny, bądź doprowadzić do uszczerbku na zdrowiu. Trujące właściwości możemy zaobserwować na przykład u popularnego obiektu dekoracyjnego, jakim jest Hedera helix (bluszczyk pospolity), z rodziny araliowatych. Naturalnie występuje w Europie i Azji. Ma charakterystyczne, ciemnozielone liście z białymi lub żółtymi żyłkami; za szczególnie toksycznie uważa się jego owoce, choć i inne jego części mogą okazać się szkodliwe: mogą doprowadzić do bólów brzucha, nudności, wymiotów, problemów z oddychaniem, a w przypadkach skrajnych – nawet do zgonu.
Euphorbia amygdaloides (wilczomlecz migdałowy) rośnie w Europie, Azji i Afryce Północej. Charakteryzuje się jasnozielonymi liśćmi i jaskrawożółtymi kwiatami. Wydziela toksyczny, mlecznobiały sok, zwany euforbolem, który może wywołać poważne podrażnienie skóry i błon śluzowych, do tego może spowodować problemy żołądkowo-jelitowe, a w ostateczności może doprowadzić do śmierci.
Euphorbia helioscopia (mlecz zwyczajny) również występuje w Europie, Azji i Afryce Północnej. Jego cechą charakterystyczną są jasnozielone liście i drobne, jasnożółte kwiaty. Wszystkie części tej rośliny, a w szczególności sok mleczny, są silnie trujące. Kontakt z sokiem może powodować podrażnienie skóry, błon śluzowych oraz problemy żołądkowo-jelitowe. Spożycie rośliny natomiast może prowadzić do poważnych zaburzeń natury neurologicznej, a nawet do śmierci.
Z wyrazami szacunku, Arthur Gadd VI klasa, Ravenclaw
Eli Rosley
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 164
C. szczególne : Charakterystyczne pieprzyki rozmieszczone symetrycznie pod oczami. Nieproporcjonalnie długie i nieco krzywe palce. Niezwykle bogata mimika twarzy, bo i łatwiej mu się tak komunikować.
Choć moja wiedza biologiczna z pewnością nie należy do niezwykle rozległych, postanowiłem więc wesprzeć się zbiorami bibliotecznymi z nadzieją, iż to, co panu przedstawię, spełni oczekiwania co do poziomu pracy. Skupiłem się na roślinach znanych mi jeszcze z mugolskiego świata, a które wciąż spełniają podane przez pana wymagania. Pierwszą rośliną, którą opiszę, jest tojad mocny - znany pod łacińską nazwą aconitum nepellus. Poznamy go po bardzo dużych, dłoniastych i ząbkowanych liściach. Charakterystyczne są również bardzo grube oraz puste w środku łodygi, osiągające - wraz z kwiatostanem - wysokość do stu pięćdziesięciu centymetrów. Sam wcześniej wspomniany kwiatostan jest barwy granatowej, zbity w grona. Tojad jest uznawany za jedną z najbardziej trujących roślin - już nawet dwa miligramy w stu mililitrach alkoholu są w stanie pozbawić życia dorosłego, zdrowego człowieka. Trucizna wchłania się jednak nie tylko doustnie, przechodzi również przez skórę, dlatego należy używać rękawiczek przy obchodzeniu się z tojadem. Występuje ona też w każdej części rośliny, więc tak samo trujący jest kwiatostan, jak i korzeń. Głównym winowajcą jest akonityna, jeden z alkaloidów. Akonityna po spożyciu działa pobudzająco, przynajmniej początkowo, szybko jednak przechodzi w skutki paraliżujące (przy czym paraliż mięśni oddechowych bądź zatrzymanie pracy serca są najczęstszymi przyczynami zgonu). Wśród odczuwalnych skutków możemy wymienić takie objawy jak mrowienie czy drętwienie, nudności, bóle mięśni, zimne poty, dreszcze, zaburzenia zmysłów (wzroku oraz mowy), ostre drgawki. Obecnie nie istnieje żadne znane antidotum na zatrucia akonityną, choć przy natychmiastowej reakcji można podjąć próby szpitalnego ratowania pacjenta - spustoszenia w organizmie będą jednak ogromne ze względu na podrażnienia wątroby i jelit. Oleander (nerium oleander), czyli druga z roślin, o której chcę opowiedzieć, może zdawać się całkiem niegroźna. Jest to krzew, który potrafi wyrosnąć nawet do wysokości siedmiu metrów; jego liście są bardzo długie, zwężające się przy końcu. Kwiatostan zaś ma bardzo specyficzny, kielichowaty kształt, najczęściej spotykane jego barwy zaś to różowy albo biały. Chętnie wykorzystywany jako roślina ozdobna, nie tylko ze względu na swój charakterystyczny, przyciągający oko wygląd, ale również piękny zapach. Trująca jednak jest każda część tego przepięknego krzewu - zawiera on w sobie glikozyd nasercowy, zwany czasem oleandryną. Dawka śmiertelna jest trudna do określenia w miligramach, jednakże mówi się, iż spożycie nawet jednego liścia oleandra może doprowadzić do śmierci w ciągu dwudziestu czterech godzin. Żeby zaś doprecyzować niebezpieczeństwo ciągnące się za tym krzewem, warto powiedzieć o tym, iż nawet dym z oleandra jest trujący, przekładając te właściwości również na inne obiekty, np gdybyśmy wpadli na pomysł upieczenia jedzenia na ognisku z oleandrowego krzewu - stanie się ono zatrute. U kobiet w ciąży doprowadza do poronienia.Odczuwalne skutki zatrucia są dość klasyczne, zaczynając od wymiotów, bólu żołądka, głowy, drgawek, braku czucia w ustach i problemów z krążeniem - na zaczerwienieniach i bąblach kończąc, jeśli nasza skóra miała styczność z sokiem oleandra. Lulecznica Kraińska, znana też jako scopolia carniolica, to trzecia z roślin, o której chciałbym opowiedzieć. Jest ona gatunkiem z rodziny psiankowatych, do których zaliczamy - na przykład - bardzo pospolitego ziemniaka. Z wyglądu nie wydaje się być szczególnie niebezpieczna, nie rzuca się też w oczy - przypomina chwasta jakich wiele. Wyrasta średnio do pięćdziesięciu centymetrów, jej łodyga zaś jest mięsista, rozgałęziająca się, szczególnie w górnej części. Liście dość duże, łuskowate przy nasadzie, zwężające się przy końcach i charakterystycznie ząbkowane. Ich kwiaty to z kolei dzwonkowaty, brunatnawy kielich - są one jednak bardzo drobne i łatwe do przeoczenia. Lulecznica znów jest rośliną, której każda część jest trująca, ze szczególnym uwzględnieniem korzeni. Zawiera wcześniej wspomniane już przy tojadzie alkaloidy, w tym przypadku skopolaminę i atropinę. Objawy zatrucia lulecznicą występują już piętnaście minut po spożyciu - zgon najczęściej występuje po około dwóch godzinach w skutek paraliżu układu oddechowego. Objawy zatrucia, które tutaj zarejestrujemy, to zaczerwienienia twarzy, przyspieszenie pulsu, suchość w gardle, zdarza się również niepokój, histerie oraz halucynacje zakończone napadami szału. Choć wymieniłem już wymagane przez pana trzy rośliny, natrafiłem również na jedną, która zainteresowała mnie na tyle, iż pozwolę sobie rozwinąć moją wypowiedź i o niej także wspomnieć. Jej nazwa to difenbachia, nie różni się zaś szczególnie w języku łacińskim - tam bowiem nazywamy ją dieffenbachia schott (choć drugi człon może różnić się w zależności od podgatunku). Nie przykuwa wzroku wyglądem, jak w przypadku lulecznicy, mówiąc o ogólnym gatunku ciężko też mi scharakteryzować jej wygląd - może różnić się nawet wzrostem (część nie osiąga nawet dziesięciu centymetrów, gdy inne potrafią wyrosnąć do dwóch metrów) czy typem łodygi. Wszystkie łączą jednak sercowate-lancetowate blaszki liściowe, pierzaście użyłkowane co objawia się w dość charakterystycznym wzorze na liściu. Difenbachia, sama w sobie, zawiera rafidy, które przy kontakcie z rośliną wywołują stan zapalny skóry - swędzenie, pieczenie, czasem również pęcherze, które utrzymują się około dwadzieścia cztery godziny. Nie to jednak jest najbardziej interesującą kwestią. Sok difenbachii zawiera strychninę, czyli kolejny alkaloid. Jeżeli spożyjemy sok z difenbachii, doświadczymy, oczywiście, typowych objawów zatrucia alkaloidem - nudności, zaburzenia rytmu serca czy paraliże (choć, dodatkowo, difenbachia może powodować również czasową bezpłodność). Jeżeli jednak substancja ta dostanie się do oka, spowoduje ona czasową ślepotę, skurcze powiek, łzawienie - i ta "czasowość" może trwać nawet do kilku miesięcy. Podobnie sprawa ma się, jeśli sok rośliny dostanie się w jakiś sposób do naszych strun głosowych - wywołuje ich paraliż, prowadząc do utraty zdolności mówienia, która również potrafi trwać do dwóch tygodni. Niegdyś używano właśnie tej właściwości difenbachii do uciszania "niewygodnych" dla siebie osób. Choć difenbachia jest rośliną trującą, rzadko kiedy doprowadza do przypadków śmiertelnych i nawet mugole z powodzeniem radzą sobie z niwelowaniem jej toksycznych działań. Mam nadzieję, iż swoim wypracowaniem wyczerpałem interesujący pana temat w stopniu zadowalającym. Z niecierpliwością będę czekać na zajęcia, które rozwiną nam ten fascynujący temat.
Z poważaniem, Eli Rosley, II klasa studencka, Ravenclaw
Cis pospolity (Taxus baccata) - jest to drzewo lub duży krzew iglasty. Praktycznie wszystkiego jego części, czyli igły, gałęzie, pestki są trujące. Jedynie owoce są zdatne do spożycia, ale trzeba uważać na zawarte w nich pestki. Efektem spożycia substancji trującej może być ból brzucha, biegunka albo wymioty, a w bardziej poważnych przypadkach zaburzenie pracy serca, a nawet zgon.
Tojad mocny (Aconitum firmum) - piękna roślina należąca do rodziny jaskrowatych, o kwiatach koloru fioletowego. Jest ona niezwykle niebezpieczna, ponieważ nawet w kontakcie ze skórą lub nabłonkiem nosa przy wdychaniu, dochodzi do zatrucia się substancją trującą - akonityną. Efekty zatrucia są podobne jak w przypadku cisu, czyli bóle brzucha, biegunka, wymioty, oraz paraliż i stany lękowe. Bardzo niebezpieczny jest przypadek paraliżu mięśnia sercowego lub mięśni oddechowych, które powoduje zgon.
Szalej jadowity (Cicuta virosa) - roślina należąca do rodziny selerowatych, jej substancja tokstyczna nazywana jest cykutotoksyną. Trzeba na nią bardzo mocno uważać, ponieważ można łatwo pomylić z dmuchawcem, a nawet natką pietruszki. Toksyna atakuje rdzeń przedłużony, odpowiedzialny za odruchy bezwarunkowe. Początkowo zatrucie przypomina stan upojenia alkoholem, jednak dość szybko po nim następują kolejne, takie jak skurcze mięśni, odrętwienie, ślinotok, toczenie piany z ust. Ostatnim etapem są drgawki, zaczynające się od zgrzytania zębów. Następnie dochodzi do paraliżu układu oddechowego, poprzez uszkodzenie odpowiedzialnego za oddychanie ośrodka w rdzeniu przedłużonym. Efektem tego jest zgon zatrutego.
Z wyrazami szacunku, Felix Ian Berkeley
Orpheus N. Valden
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185
C. szczególne : Obdysianowy kolczyk, wiszący na jego lewym uchu. Nie rozstaje się również z licznymi sygnetami, oraz pierścionkami na jego dłoniach.
W owej pracy domowej postaram się przytoczyć rośliny trujące, jednakże należące do świata magicznego. Ten oto wybór zawdzięczam dzięki własnemu zainteresowaniu owym tematem, oraz własnym przeświadczeniem, iż to właśnie zielone życie ze świata czarodziei wymaga specjalnej uwagi, jako iż możemy natknąć się na nie każdego dnia.
Pragnę więc zacząć od podręcznikowego przykładu - Czarnej dalii. Rozpoznanie jej wydaje się być zaskakująco proste, jako iż są to byliny, pod ziemią posiadające bulwy. W zależności od odmiany osiągają wysokość od trzydziestu pięciu centymetrów, do prawie dwóch metrów. Kwiaty zebrane w koszyczki o wielkości od kilku do dwudziestu pięciu centymetrów. Kwitną późnym latem i jesienią. Czarny kolor płatków wyróżnia je od „mugolskich” dalii. Niekiedy niezwykle rzadko spotykane, aktualnie znacznie łatwiejsze do spotkania dzięki licznym hodowli. Używana jest więc jako trucizna, która, według różnych źródeł, zawdzięcza swoją popularność dzięki byciu szybką i bezbolesną. Przez czarnoksiężników jest również używana jako roślina ozdobna.
Jadowita tentakula(Venomous Tentacula) — jadowita, kolczasta, magiczna roślina zielonego koloru z silnie trującymi pnączami, które poruszały się próbując złapać ofiarę. Jad z jej kolców mógł nawet prowadzić do śmierci. . Sok z tentakuli także jest trucizną, ale „łagodniejszą”. Jadowita tentakula posiada olbrzymią, pozbawioną oczu głowę z kłami, jednak kształt jej zmienia się wraz z ilością liści, które ją otaczają. Roślina posiada wiele pnączy, które są mobilne i można je uważać za jej „ramiona”. Te łodygi mogą, ale nie muszą, posiadać główki na swoich końcach. Nasiona jadowitej tentakuli są towarami niewymienialnymi klasy C, więc nie można nimi handlować. Mimo zakazu handlu często te rośliny są trzymane przez czarodziejów jako zwierzęta domowe.
Tojad (wolfsbane) jednakże jest rośliną znajomą poprzez osoby pochodzenia mugolskiego, jako iż swoje zastosowanie ma również w świecie czarodziei. Trująca wysoka bylina z rodziny jaskorwatych, składnik eliksirów, wywar z tojadu jest środkiem pozwalającym zachować świadomość ludzką podczas przemiany w wilkołaka. Dawniej tojad mocny miał zastosowanie jako roślina lecznicza, a także jako roślina trująca (tojadem zatruwano m. in. strzały i miecze). W medycynie preparaty z tojadu stosowano przy nerwobólach, reumatyzmie i artretyzmie. Był to środek znieczulający miejscowo i przeciwbólowy. Niestety użycie tojadu w celach leczniczych było bardzo ryzykowne. Już minimalne przekroczenie dawki leczniczej prowadziło do silnego zatrucia. Ze względu na bardzo silne trujące właściwości tojadu obecnie jest on uprawiany tylko w celach ozdobnych. A i to musimy robić z rozwagą. Unikajmy uprawy tojadu, jeśli w ogrodzie przebywają małe dzieci lub np. osoby starsze z zanikami pamięci, które z łatwością mogły by się tojadem zatruć.
W ramach pracy domowej pragnę przedstawić trzy rośliny trujące wraz z ich opisami: Jadowita tentakula, pokrzywa oraz pokrzyk wilcza jagoda.
Jadowita tentakula jest to jadowita oraz kolczasta roślina zielonego koloru z trującymi pnączami, które poruszają się starając się złapać swoją ofiarę. Jad z jej kolców mógł prowadzić do śmierci. Roślina ta wypluwa jad ze swych łodyg, a jej kolce ranią śmiertelnie. Ugryzienie rośliny również jest jadowite i może prowadzić do ogłuszenia bądź zabicia ofiary. Okazjonalnie, poza ugryzieniem, niektóre formy rośliny mogą strzelać spiczastymi, zarodkowymi „pociskami” do ofiary. Jadowite tentakule żywią się chropiankami, aczkolwiek wypluwają ich pancerze.
Pokrzywy jest to gatunek rośliny z rodziny pokrzywowatych. Występuje jako dzika roślina w Europie, Azji, Afryce Północnej i Ameryce Północnej. Rośnie w wilgotnych lasach i zaroślach. Pokrzywa zwyczajna jest użytkowana na wiele sposobów – jest rośliną leczniczą i kosmetyczną, jadalną i paszową, dostarcza także włókien, barwnika i jest użytkowana w ogrodnictwie. Pokrzywa odgrywa też rolę w ludzkiej kulturze duchowej. Z powodu obecności kłująco-parzących włosków powoduje bolesne podrażnienia skóry ludzi i zwierząt.
Pokrzyk wilcza jagoda (Belladonna) to gatunek wieloletniej rośliny z rodziny psiankowatych. Jej występowanie to: Europa, Afryka Północna oraz Azja Zachodnia. Jest to roślina rzadka oraz objęta ochroną. Jest rośliną trującą. Wszystkie jej organy są trujące, przy czym największe stężenie trujących alkaloidów znajduje się w korzeniach i owocach. Owoce zawierają niemal wyłącznie atropinę, pozostałe organy – hioscyjaminę. Działanie szkodliwe polega na pobudzaniu przechodzącym w porażenie mózgowia, międzymózgowia i rdzenia przedłużonego oraz porażaniu układu obwodowego.
Z poważaniem, Hyung Jin-woo
Valerie Lloyd
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : blizna na łuku brwiowym; nosi kolorowe soczewki, najczęściej brązowe
Przyroda bywa piękna, ale i niebezpieczna. Dotyczy to jednak nie tylko fauny, ale i flory. W poniższej pracy postaram się przedstawić trzy okazy roślin, które potwierdzają postawioną przeze mnie tezę. Pierwsza z nich to blekot, która należy do rodziny selerowatych. Niestety ze względu na jej podobieństwo do nieszkodliwej pietruszki może zostać nieopatrznie zjedzona (być może dlatego mówi się na nią również psia pietruszka). Choć ma ona zastosowanie uzdrawiające, bowiem podanie je w mniejszej dawce uśmierza ból, działa przeciwskurczowo i uspokajająco nie należy jeść jej w dużych ilościach. Zawarte w niej koniina i cynapina podrażniają przewód pokarmowy i mogą doprowadzić nawet do paraliżu układu nerwowego. Czarodzieje, którzy spożyją dużo blekotu mają problem ze słowotokiem i opowiadają niestworzone historie. Być może z tego względu właśnie w ten sposób nazywają ową roślinę. Kolejnym przykładem, który pragnę przytoczyć jest szalej jadowity, który również należy do tej samej rodziny roślin. Jego łodygi osiągają wysokość do 1,2 metra, a kwiaty mają charakterystyczny mysi zapach i są zapylane przez muchy. Szczególnie trujące są wyżej wspomniana łodyga oraz kłącza. Szalej jadowity zawiera cykutoksynę, to silny i toksyczny alkohol. Zjedzenie szaleju może doprowadzić nawet do śmierci, ponieważ atakuje on układ oddechowy i powoduje znaczne trudności w oddychaniu. Nie zapominajmy jednak również o trujących grzybach. Tam, skąd pochodzę do szpitala często trafiają mugole przekonani o swoich ponadprzeciętnej wiedzy mykologicznej, ale niestety również nawet najbardziej biegli w zielarstwie czarodzieje dają się zwieść muchorowi krwawemu, bowiem przybiera on wygląd grzybów, przy których rośnie. Do dzisiaj nie ustalono, jak tak właściwie wygląda. Można go na szczęście rozpoznać po krwawej blaszce. Jego spożycie to śmiertelne zagrożenia dla życia i zdrowia. Spośród wielu trucizn, jakie w sobie zawiera, pragnę wyróżnić muskarynę, kwas ibotenowy i muscyjmol, jednak zdecydowanie najgroźniejsza jest ta druga substancja. Zbierając magiczne komponenty i składniki na eliksiry z pewnością należy uważać. Żywię szczerą nadzieję, że moja praca pokazuje, że podchodzę do tego tematu z należytą powagą.
Serdecznie pozdrawiam Valerie Lloyd
Harmony Seaver
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Choć muszę przyznać, że temat zielarstwa nie jest najbardziej mi znanym, wiedza o roślinach toksycznych nie jest mi obca. Wiele podróżowałam z moimi rodzicami do dalekich i pięknych, ale także niebezpiecznych zakątków świata. Niebezpieczeństwo to wcale często nie wynikało z fauny czy ludzi tam zamieszkujących, rodzime plemiona nazwałabym nawet niezwykle przyjaznymi i zapraszającymi dla podróżnych czarodziejów, a właśnie z roślinności. Miałam okazję poznać dużo trujących gatunków, jako że rodzice przestrzegali mnie przed nimi na naszych wyprawach i pilnowali, bym wiedziała, czego się wystrzegać. Chciałabym się dziś podzielić wiedzą właśnie z zakresu tej dzikszej i odleglejszej flory, która potrafi być bardzo groźna dla człowieka.
Pierwszym przykładem takiego zagrożenia będzie Hippomane mancinella, której owoce należą do najbardziej toksycznych na świecie. Nazwa drzewa pochodzi z hiszpańskiego języka „manzanilla de la muerte" co w wolnym tłumaczeniu oznacza "małe jabłuszko śmierci". Drzewa te można spotkać w dżunglach i występują na kontynentach obu ameryk, a także spotykane są w rejonie wysp Bahama oraz Karaibów. Pnie sięgają wysokości 15 metrów i to właśnie już od nich zaczyna się niebezpieczeństwo. Samo otarcie się o korę powoduje silne bóle brzucha, wymioty, pęcherze na skórze i opuchlizny na ciele. Szczególnie groźne jest podczas deszczu, kiedy wydziela z siebie silne toksyny. Użycie drewna mancinelli do rozpalenia ognia jest nierozsądnym pomysłem, dym jest silnie trujący, a dłuższe wystawienie się na jego działanie może spowodować nawet utratę wzroku. Mimo to najsilniejsze związki trucizny zawarte są w samym owocu. Wyciśnięty biały sok z jednego jabłka mancinella jest w stanie zabić wiele osób. Jest tak silnie toksyczny, że tubylcy używają tego soku do zatruwania strzał, których później używają do polowań na zwierzynę. Samo drzewo było też wykorzystywane do wymierzania kar za wielkie zbrodnie wśród plemion (jak np. morderstwo), oskarżonego przywiązywano do drzewa i zostawiano przy nim, by trucizna powoli dokończyła żywota nieszczęśnika.
Kolejną rośliną jest rącznik pospolity (Ricinus communis L), który pochodzi z północno-wschodniej Afryki i Bliskiego Wschodu, ew. tylko z Rogu Afryki. Mało kto zdaje sobie sprawę, że to właśnie z niego powstaje olej rycynowy. Wszystkie części rącznika zawierają rycynę, która jest białkiem o silnych właściwościach toksycznych. Największe jej stężenie występuje w nasionach. Jedno zjedzone nasionko zabije człowieka w ciągu 2 dni. Nie istnieje antidotum na tę toksynę, a śmierć jest powolna i bolesna. Ciekawym jest, że to właśnie człowiek jest wyjątkowo uwrażliwiony na rycynę, bo to samo nasienie rącznika zjedzone przez kaczkę zabije ją dopiero po 80 dniach.
Ostatnią ciekawą trującą rośliną będzie difenbachia, diffenbachia (Dieffenbachia Schott). Pochodzi z tropikalnej Ameryki, można ja znaleźć od Meksyku do Argentyny i Paragwaju. Difenbachie zasiedlają wilgotne i zacienione tereny nizinne w wilgotnych lasach równikowych. Cała roślina jest bardzo silnie trująca. Poziom reakcji ludzi i zwierząt na toksyczność difenbachii zależy jednak od ich wieku i ogólnego stanu zdrowia, a także gatunku rośliny (jest ich aż 57 gatunków!) i spożytej ilości. W większości przypadków reakcje są słabe i mijają szybko bez konieczności zastosowania jakiegokolwiek leczenia. Wszystkie części difenbachii zawierają kryształy szczawianu wapnia, które po uszkodzeniu rośliny są wyrzucane z pewną siłą na zewnątrz, a także czysty kwas szczawiowy i rozpuszczalne szczawiany. Kontakt z rośliną, a szczególnie jej przypadkowe uszkodzenie, może wywołać stany zapalne skóry, których objawy to swędzeniem, pieczeniem, wystąpieniem wykwitów i pęcherzy. Efekt ten może trwać nawet do 24 godzin. Dostanie się soku rośliny do oka powoduje silny ból, wrażliwość na światło, skurcze powiek i łzawienie. Symptomy te są czasowe, mogą jednak trwać do kilku miesięcy. Kontakt rośliny z błonami śluzowymi jamy ustnej powoduje ich silne podrażnienie, objawiające się silnym bólem, obrzękiem, drętwieniem i wystąpieniem pęcherzy w miejscu bezpośredniego kontaktu. Dostanie się soku roślin do strun głosowych może wywołać ich paraliż, prowadzący do utraty zdolności mówienia, trwającej nawet do 10 dni. Spożycie difenbachii prowadzi do mdłości, biegunki, zaburzeń rytmu serca, odurzenia i paraliżu, a także wywołuje czasową bezpłodność. Nie istnieje specyficzne antidotum na zatrucie difenbachią. W przypadku wystąpienia objawów ocznych należy szybko przemyć oczy dużą ilością wody. W przypadku objawów ze strony jamy ustnej należy płukać ją wodą, mlekiem (nie połykać) oraz ssać kostki lodu. W razie wystąpienia gwałtownej reakcji konieczny jest szybki kontakt z lekarzem.
Do listu dołączam zdjęcia, które udało mi się zrobić podczas wielu podróży.
Dziękuję Ci bardzo za pomoc i zaufanie, którym obdarzyłeś mnie pożyczając mi swoje pieniądze! Cóż, muszę Ci się do czegoś przyznać - nie każdy tak hojnie odpowiedział na moją prośbę, więc po przeliczeniu kwoty zdałem sobie sprawę, że suma zdobytych galeonów nie wystarczy, by mnie uratować. Postawiłem wszystko na jedną kartę, czy może dokładniej - na cały stos żetonów. Z całą pożyczoną kwotą udałem się do kasyna i los się do mnie uśmiechnął. Odsyłam Ci pożyczone galeony i należne za nieświadome ryzyko odsetki. Jestem dogłębnie wzruszony pomocnym gestem i świadomością, że wciąż mogę liczyć na starych znajomych. W związku z tym zdecydowałem się również na wykupienie każdej pomocnej duszy ubezpieczenia. Jednorazowego, rozumiesz, tylko na takie mnie stać w takiej ilości.
Niezmiernie wdzięczny Toby McSyphon
Wraz z listem otrzymujesz 263 galeony oraz dokumentację imiennego ubezpieczenia. Zgłoszenie zdobycia galeonów należy zgłosić TUTAJ, ubezpieczenie natomiast niebawem znajdziesz w swoim kuferku. Wszelkie pytania należy kierować do @River A. Coon.
______________________
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Wybacz, że tak nagle, ale potrzebują kogoś, kto o nich zadba, a nie wyobrażam sobie lepszej osoby. Gdyby był to dla Ciebie i Josha kłopot, znajdź im po prostu dobry dom.
M.F.S
*W paczce do listu dołączono Andrzeja i zgraję*
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Salazar Morales
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Nie sądzę, żeby był to najlepszy moment na bezowocne darcie ryja. Skoro masz jego smocze figurki, a ja dostałem różdżki i notatki o magicznych miksturach, którymi nie podzieliłby się z nikim innym, nawet gdyby... Musimy go znaleźć. Zanim zrobi coś głupiego. Będę czekał przy wejściu do tojadowego parku.
Salazar Morales
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Rośliny użytkowe od wieków stanowią nieodłączną część życia ludzi, dostarczając im pożywienia, surowców, leków oraz inne produkty niezbędne do przetrwania i rozwoju społeczeństw. Ich różnorodność oraz wszechstronność wykorzystania czynią je niezastąpionym elementem w codziennym funkcjonowaniu ludzkości niie tylko czarodziejskiej ale i mugolskiej. Jednym z fundamentalnych zastosowań roślin użytkowych jest dostarczanie pożywienia. Przychodzą mi w tym przykładzie do głowy jedynie rośliny niemagiczne, takie jak zboża (np. pszenica, ryż, kukurydza). Stanowią główne źródło kalorii. Są też warzywa i owoce, takie jak pomidory, marchewki, jabłka czy banany, dostarczają cennych witamin, minerałów i błonnika, wpływając pozytywnie na zdrowie ludzi. W dziedzinie produkcji materiałów naturalnych rośliny również mają znaczący wpływ. Bawełna stanowi podstawowy surowiec do produkcji tkanin, które stanowią fundament odzieży. Drewno, pozyskiwane z drzew, jest wykorzystywane do budowy domów, mebli, narzędzi i wielu innych przedmiotów codziennego użytku. Ponadto, rośliny użytkowe odgrywają istotną rolę w ochronie środowiska. Rośliny, takie jak drzewa, absorbują dwutlenek węgla, przyczyniając się do regulacji klimatu na Ziemi. Rośliny te mają zdolność do bioremediacji, czyli oczyszczania zanieczyszczonych gleb i wód poprzez absorpcję toksycznych substancji chemicznych. Wnioski płynące z analizy roślin użytkowych są oczywiste - ich znaczenie jest trudne do przecenienia. Człowiek od wieków korzysta z dobrodziejstw natury, wykorzystując rośliny w różnych dziedzinach życia. To poprzez ich rozwagę i zrównoważone wykorzystanie, ludzkość może utrzymać harmonię z przyrodą i zapewnić przyszłym pokoleniom dostęp do bogactwa, jakim są rośliny użytkowe.
Lockie Swansea
Wacław Wodzirej
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Jak trzeba cenić miętę ten tylko się dowie, kto ją stracił. Naprawdę! Ta roślinka, piękne zioło, genialny dar samej Marzanny była pierwszą rzeczą, o której pomyślałem, czytając temat pracy. Czują samą wdzięczność, iż z kimś będę mógł się podzielić własną fascynacją wobec mięty. Mentha piperita (zaczynając profesjonalnie od nazwologii) - jedna z najstarszych roślin o właściwościach leczniczych. Jej korzystny wpływ na zdrowie zauważano już w starożytności, a wykorzystywano ją w różnych częściach świata. Przynależy ona do bylin, osiąga maksymalnie wysokość do 1 metra, a jej liście dorastają do 5-7 centymetrów długości. Charakteryzuje się orzeźwiającym aromatem. Jest gatunkiem łatwym do uprawy, rozpowszechnionym na całym globie i znanym na całym świecie. W skrócie: ładna, skromna i seksowna. Można ją spotkać wszędzie i w każdym zakątku świata cieszyć się tym, co jest w niej najlepsze. A tutaj pojawia się właśnie pytanie: czemu mięta jest tak super? Otóż! Odświeża oddech, jeśli się nie ma gumy, a nigdy nie wiadomo, kiedy wyskoczy jakaś randka. Wzmaga prace jelit, wzmacnia włosy i paznokcie (czyli idealnie pod randkę!) Łagodzi stres, więc sprawdza się świetnie sprawdzi się w czasie egzaminów (albo przed randką). Pomijając, że w powszechnej świadomości jest uważana za zioło miłości. W moim rodzimy języku jest powiedzenia: czuć do kogoś mięte, oznaczające tyle, iż ktoś się do kogoś chce zalecać. Na sam koniec pragnę wykazać najważniejszą właściwość mięty: bez niej drinki nie smakowałyby tak sam. Myślę, że gdyby mięta nie istniała to z nią nie istniałoby modżajto, a wtedy cały świat byłby smutnym i ponurym miejscem. Obok tego jest jeszcze inna, dominująca pozytywnie cecha mięty: roślina jest bardzo zielona, często gęsta przez co produkuje spore ilości tlenu. A jak wiemy - tlen jest super, bo wiele osób lubi oddychać. Nawet ośmielę się stwierdzić, iż oddychanie w byciu lubianym niemal dorównuje dla mohito.
Z wyrazami szacunku, Wacław Wodzirej
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Temat pracy domowej: rośliny użytkowe, jest tak obszerny, że nie jestem w stanie wyczerpująco się na niego wypowiedzieć w zwykłym zadaniu. Chciałbym więc skupić się na konkretnej podkategorii tych roślin, a mianowicie dwóch: roślinach leczniczych i używkowych, które są ze sobą dość mocno związane. Zacznę od pierwszej z kategorii. Rośliny lecznicze to te, z których pozyskujemy substancje zielarskie (w świecie magicznym i mugolskim) i składniki aktywne na medyczne eliksiry (w świecie magicznym). W dużej mierze są to rośliny lądowe naczyniowe, choć wśród ponad 2,5tyś znanych nam gatunków z tej kategorii, możemy też znaleźć paprotniki, porosty, czy glony. Co najbardziej interesujące, sadzonki lecznicze są w równiej mierze roślinami trującymi. Jak stare porzekadło mówi: Dawka rozróżnia lek od trucizny i w tym wypadku jest to jak najbardziej prawdą, choć w wypadku magicznego świata, często jest to też kwestia stanu rozwoju sadzonki, czy połączenia z innymi substancjami. Do najbardziej popularnych roślin leczniczych możemy zaliczyć mniszek lekarski, czy asfodelus. Przechodząc do roślin używkowych, wbrew pozorom wcale nie chcę mówić o tych narkotycznych. Podstawowymi roślinami używkowymi są chmiel, kakao, kawa oraz herbata. Uprawiane głównie w regionach tropikalnych lub Wschodnich wpływają na ośrodek nerwowy człowieka w pozytywny lub negatywny sposób. Ich nadużywanie lub nieodpowiednie przygotowanie może doprowadzić do poważnych zaburzeń percepcji i problemów zdrowotnych, ale odpowiednio wykorzystane również mogą służyć jako remedium. Wiele jest eliksirów i kosmetyków, które używają tych właśnie roślin dla ich właściwości korzystnych dla zdrowia i ciała człowieka, a sam napar z herbaty jest już uważany za remedium na różne dolegliwości, w zależności od gatunku liści i ich parzenia. Jak więc widać powyżej, rośliny użytkowe są nie tylko piękną ozdobą naszych domów, ale i przydatnymi składnikami lekarstw, czy eliksirów, z których możemy czerpać wiele korzyści zdrowotnych. Należy jednak podchodzić do nich z rozwagą i szacunkiem, gdyż w rękach niewiedzy mogą stać się straszliwą trucizną i zaszkodzić nam bardziej, niż z pozoru mogłoby się to wydawać.
Max Solberg
Student Slytherinu
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees