Jest to duża powierzchnia o owalnym kształcie, rozmiarów około 55 na 152 metry. Po dwóch przeciwnych końcach, na polach bramkowych umieszczone są trzy tyczki, każda z obręczą na czubku, do których to wrzuca się kafla. Po środku znajduje się koło środkowe, skąd na początku meczu wypuszcza się piłki. Odbywają się tu wszystkie rozgrywki Quidditcha między domami, a także treningi drużyn. Czasem uczniowie przychodzą sami, bądź większymi grupami by polatać sobie dla przyjemności.
Czas było przekierować trochę uwagi na szukających, zwłaszcza, kiedy dostrzegłam kątem oka, że Morgan radzi sobie całkiem nieźle. Na chwilę straciła środek rozgrywki z oczu i kiedy miała tłuczek do dyspozycji, zamiast celować w obrońce czy ścigającego, skierowała go prosto w gryfonkę. Z zaskoczeniem przyjęła fakt, że znowu trafiła. Widocznie w ciąży, mimo dużo mniejszej sprawności też dawała sobie nieźle radę. Widziała, że przerwała jej w najgorszym możliwym momencie i bardzo ją to uciszyło. Kiedy doszła do wniosku, że kupiła sobie trochę cennego czasu, znowu wróciłam spojrzeniem na rozgrywającego kafla. Musieli wziąć się w garść, bo z bramkami z ich strony było różnie.
Kuferek: 5 +6 Kostka: H, trafiam
Autor
Wiadomość
Freddie Moses
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : luźne ubrania | wzrost | miętówki | kolorowy tatuaż z mieniącymi się gwiazdami na całym przedramieniu
Kości / Litery / Przerzuty:4-->6 Kuferek: niewazne Własny sprzęt: brak Wykorzystany sprzęt drużyny: caly puchonski Łączna liczba punktów: Pozostałe przerzuty: miałam 1 i już go zmarnowałam
Czy byłam bardzo dobra w qudditcha? Nie, ani trochę szczerze mówiąc zostałam zaciągnięta do drużyny całkowitym przypadkiem i tak już zostało. Wydawało się, że nikt nie przejmuje się faktem, że jestem jasnowidzem i przez zbyt duże emocje mogę spaść z miotły, więc ponieważ do tego pory nikt się do tego nie przypierdolił, dobrze dla mnie. Lubiłam całkiem sobie polatać i udawać, że nic nie jest ze mną nie tak. No i szanowałam Nancy. Staję razem z Puszkową drużyną i posyłam szalony uśmiech do Oli. - Mam nadzieję, że pójdzie nam śpiewająco - mówię do osoby, z którą miałam najwięcej współpracować na boisku. I w zasadzie tak właśnie było. Krawczyk odebrała sprytnie kafla swojemu chłopakowi, profesjonalnemu graczowi, który się zagapił na jej cycki czy coś. A żeby nie stracić podała do mnie. Już mknę do przodu, ale pojawia się obok kolejny ścigający, więc rzucam z powrotem do mojej koleżanki.
Aleksandra Krawczyk
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Kości / Litery / Przerzuty:6 Kuferek: 54 Własny sprzęt: miotła (+7) Wykorzystany sprzęt drużyny: - Łączna liczba punktów: 61 Pozostałe przerzuty: 6/6
Kafel wrócił do niej jak bumerang, ale w zasadzie była na to przygotowana. Po tym, jak Fredka w szatni posłała jej uśmiech szaleńca, postanowiła mieć ją na oku przez całą grę, tak na wszelki wypadek. A tak na poważnie to i tak by tak było, bo przecież miały się w pewnym sensie wzajemnie ubezpieczać. Nie miała czasu na zastanawianie się co i jak, po prostu przejęła piłkę i zaszarżowała na bramkę przeciwników, a że chciała, aby to spotkanie rozpoczęło się z przytupem, zdecydowała się jeszcze na zastosowanie Łomotu Finbourgha. W poprzednim meczu sprawdzał się świetnie, więc czemu i tym razem miałoby być inaczej? Miała tylko nadzieję, że pilnujący ślizgońskich obręczy Lucas będzie miał jakąś spóźnioną reakcję albo poleci w drugą stronę i nie obroni.
Kości / Litery / Przerzuty:6 Kuferek: 27 Własny sprzęt: ochraniacze, kompas, koszulka, rękawice -> +4 Wykorzystany sprzęt drużyny: miotła +4, kask, google +2 -> +6 Łączna liczba punktów: 37 Pozostałe przerzuty: 3/3
Gdyby miał powiedzieć czego brakowało mu najbardziej przez ostatnie miesiące, czego nie miał w dostatku, to na pewno był to porządny wycisk, jeśli chodzi o wysiłek fizyczny. A właśnie mecz był ku temu okazją. Co prawda ten sezon nie należał do najbardziej owocnych pod względem zebranych punktów w tabeli (no comment), jednakże Lucas pojawił się tego dnia na boisku, aby pograć, niekoniecznie aby wygrać. Owszem, zawsze liczyło się bardzo na tą wygraną, jednak w tym wypadku miał naprawdę czysty umysł. Zero presji, zero stresu. Dodatkowo w szatni dostali motywującą przemowę od Willa, co dodatkowo dało mu powera. Piłki w ruch i meczyk rozpoczęty. Mieli kilku nowych graczy, miedzy innymi nową prefekt, przez co ciekawy był jak dziewczyna sprawdzi się w grze. Nie wiedział, że lubiła Quidditcha, dlatego w pierwszym momencie, kiedy zobaczył ją w szatni, nieco zbaraniał. Ale życzył jej powodzenia i trzymał kciuki za jej debiut. Puścił jej jeszcze oczko w powietrzu, kiedy zawisnął przy pętlach, a później już interesował go tylko kafel, śmigający z rąk do rąk. I nie musiał długo czekać, aż w końcu Aleksandra znalazła się w polu bramkowym, by oddać rzut na jego pętle. Na szczęście zdążył w porę zareagować i udaremnić jej plan zdobycia punktów dla Puchonów. Podał kafla Blainowi i zdążył jeszcze krzyknąć do Oli: - Próbuj dalej przerzucić mnie razem z kaflem przez obręcz. Czekam na to od dawna - posłał jej przy tym łobuzerski uśmiech, po czym wrócił na pozycję.
Blaine Jagvarsson
Rok Nauki : VII
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 182
C. szczególne : Tatuaż z runą "Jera" na lewym pośladku
Kości / Litery / Przerzuty:5 -> 1 Kuferek: Nieważne Własny sprzęt: brak Wykorzystany sprzęt drużyny: Cały Ślizgoński Łączna liczba punktów: Pozostałe przerzuty: brak
Przybył tylko na mecz dlatego, że ktoś go o to poprosił. Albo może raczej dlatego, że zdecydował się pomóc swojej drużynie ku zdobyciu upragnionego celu jakim jest puchar Quidditcha. Dlatego też w odpowiednim momencie stawił się już na boisku, dzierżąc w dłoni miotłę i mając na sobie strój. Zamierzał być jak najbardziej cennym zawodnikiem, więc niech starają się na niego naciskać... Ale póki co wyglądało na to, że mecz będzie dobry. Blaine postanowił starać się być blisko pola bramki Ślizgonów tylko po to, aby w odpowiednim momencie odebrać od ewentualnego bramkarza kafla do kolejnej rozgrywki. I tak też się stało. Potem wystarczyło już tylko dobrze wymierzyć i rzucić na obręcz. Piłka poleciała dość szybko i dlatego. Pytanie czy trafi... I zdobędzie punkt
Narcyz Bez
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : Wiecznie goszczący na ustach uśmiech, twarda angielska wymowa z wyraźnymi końcówkami
Kości / Litery / Przerzuty:G Kuferek: 7 Własny sprzęt: Błyskawica (+6), koszulka quidditchowa (+1GM) Wykorzystany sprzęt drużyny: - Łączna liczba punktów: 14 Pozostałe przerzuty: 1/1
Mam ochotę ucałować Nancy, gdy dostaję pewnego pięknego poranka przesyłkę - początkowo myślę, że to jakaś pomyłka, przecież to niemożliwe, aby ktoś na mnie wydawał aż tak pokaźną sumę galeonów. Ba, moja mama na urodziny przesłała mi ciepłe skarpety i nowy dziennik. I choć jakiś nieśmiały głosik w mojej głowie mówi mi, że powinienem oddać miotłę, że to jednak za dużo, to najpierw postanawiam ją wypróbować... a potem już jestem na tyle przywiązany, że decyduję się spłacić jak najlepszą grą i babeczkami. Przed meczem podchodzę wiec do Pani Kapitan, by faktycznie z całymi czerwonymi policzkami - krótko bo krótko, w końcu mamy ważniejsze sprawy na głowie - podziękować jej za pamięć i tak wielki gest. Zaczyna się spokojnie, przynajmniej dla mnie i przynajmniej na tyle, na ile "spokojnym" można określić lot na Błyskawicy. Jestem strasznie podekscytowany - czuję w kościach, że ten mecz będzie należał do nas.
Fillin Ó Cealláchain
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175
C. szczególne : czarne, wąskie ubrania; mocny irlandzki akcent; prawie udany tatuaż na szyi, nad karkiem : all four boyd;
Kości / Litery / Przerzuty:C Kuferek: 54 Własny sprzęt:miotła Starsweeper XXI (+6 do gry miotlarskie), mam wszystko swoje ale nie wypisuje pkt Łączna liczba punktów: 60 Pozostałe przerzuty: 6/6
Uwielbiam mecze ostatniej szansy. Szczerze mówiąc nie wiedziałem czy będę grał, ale uznałem, że skoro to mój ostatni rok i mecz, niech będzie, albo całkowicie się zbłaźnię, albo no cóż, nie. Przed meczem skupiam się, słucham pilnie Williama i staram się odrobinę... hm, zrelaksować. Zazwyczaj byłem niesamowicie spięty, więc próbowałem innej taktyki. Może dzięki temu będę bardziej czujny na tłuczki i może w końcu mi się uda złapać znicza? Kto wie! Wlatuję na swojej miotle z resztą drużyny i ścigający już biorą się do roboty, jak to zwykle my (czyli Will traci kafla) ja zaś latam sobie nad wszystkimi ze skupioną miną.
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Kości / Litery / Przerzuty: 1 [/url] Kuferek: 3pkt Własny sprzęt: brak Wykorzystany sprzęt drużyny: Nimbus (+4) , kompas (+1) , koszulka (+1) , gogle (+1), rękawice (+1), ochraniacze (+1) Łączna liczba punktów: 12 Pozostałe przerzuty:0/1
Jak do tego doszło, że Ruda pojawiła się na boisku, sama do końca nie wiedziała. Była pewna, że prędzej da sobie odgryźć głowę mantikorze, a jednak tu była. Gdy usłyszała, że ślizgoni nie mają składu na mecz poczuła się najzwyczajniej w świecie w obowiązku. Zasady gry znała, latać potrafiła, więc zaproponowała pomoc. Lepsze było przegrać z nią na pokładzie niż poddać się walkowerem z powodu zbyt małej liczby zawodników. Gdy nadszedł czas przybrała zielono srebrne szaty i skompletował szkolny sprzęt, by razem z resztą wylecieć na boisko. Zajęła przydzieloną jej pozycję, rozbrzmiał gwiazdek i zaczął się mecz. Ruda obserwowała uważnie, co dzieje się na boisku by móc odpowiednio zareagować. Dziwiła się że przypadła jej akurat rola pałkarki, ale nie pokazywała po sobie co o tym sądzi. Patrzyła na nadlatujący w jej stronę tłuczek i wzięła zamach obierając uważnie cel. Nancy mogła zauważyć celnie posłaną piłkę mknącą w jej stronę. Pytanie czy zdoła się obronić.
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Camelia Robbins
Rok Nauki : V
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172
C. szczególne : Gibki jak lunaballa (zręczność), Powab willi (zwierzaki),Mocno zmaterializowany, Dwie lewe różdżki (transmutacja)
Kości / Litery / Przerzuty:Kość 2 Kuferek: 0 Własny sprzęt: Koszulka, ochraniacze, rękawice, kask Wykorzystany sprzęt drużyny: Gogle, kompas i miotła Łączna liczba punktów: 10 Pozostałe przerzuty: 1/1
I zaczęło się. Dziewczyna ubrała, się, wsiadła na miotłę pożyczona ze sprzętu ich pufkowej drużyny, pożyczając takie elementy jak gogle i kompas. Stresowała się nieco przez rozpoczęciem samego meczu, w końcu niedawno wybrali ją na pozycję pałkarza. Dzisiaj miała się sprawdzić! I kiedy tylko w kierunku Nancy leciał tłuczek, posłany w jej kierunku przez pałkarza z przeciwnej drużyny, wykonała szybki zwrot i w mgnieniu oka znalazła się w odpowiednim miejscu. Mocno zamachnęła się pałką i udało jej się odbić piłkę, tak by ta nie zrobiła krzywdy koleżance z drużyny. Jak to się mówi pierwsze koty za płoty. Teraz jednak poleciała dalej, nie tracąc czujności.
Nancy A. Williams
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Burza brązowych loków na głowie i uśmiech przyklejony do twarzy, tatuaż z runą algiz na lewej kostce
Przygotowywała się do tego meczu naprawdę intensywnie. Codziennie trenowała kosztem nauki, odmawiała spotkań towarzyskich i nie pozwalała sobie na zbyt dużo wolnego. Jeśli wygrają, to miał być jej ostatni mecz i miała zamiar dać z siebie absolutnie wszystko. Niestety nie przewidziała jednak, że na tak ważnym meczu nie będzie mogła zagrać na swojej pozycji. Ktoś musiał zastąpić Ignacego i zdecydowała, że sama zajmie się tym problemem. Co prawda musiała poświęcić jeszcze więcej czasu na treningi, a z nerwów niemal nie spała po nocach. Wcale nie czuła się pewnie z myślą, że będzie stać na bramce, ale obiecała sobie, że nie da nic po sobie poznać. W szatni zagrzewała drużynę do walki, zapewniała, że dadzą radę i każdego porządnie wyściskała dla dodania otuchy, zarówno sobie jak i im. - DO BOJU BORSUKI! Wyleciała na boisko, czując narastającą ekscytację. Zatrzymała się na chwilę, by uśmiechnąć się szeroko do Williama i życzyć mu powodzenia. Miło było widzieć go w roli kapitana i cieszyła się, że chłopakowi w końcu udało się dostać na to stanowisko. Nie był to jednak czas ani miejsce na sentymenty. Miała zamiar go dzisiaj pokonać, a wiedziała, że nie będzie to proste zadanie. Ślizgoni znajdowali się w tym samym położeniu, co Puchoni w zeszłym roku i doskonale zdawała sobie sprawę, jak to dodawało motywacji. Zajęła pozycję, nieco zestresowana, ale gotowa na wygraną. Zieloni pierwsi złapali piłkę, ale wystarczyła chwila, żeby Ola ją przejęła i Puchoni rozpoczęli atak. Bramka jednak została obroniona i już chwilę później Williams miała pierwszą okazję do zaprezentowania swoich bramkarskich umiejętności. Kafel z zawrotną prędkością pomknął w stronę pętli, ale Nancy była na to przygotowana. Złapała piłkę bez większego problemu i podała ją Oli.
Aleksandra Krawczyk
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Kości / Litery / Przerzuty:4 -> 5 -> 2 Kuferek: 54 Własny sprzęt: miotła (+7) Wykorzystany sprzęt drużyny: - Łączna liczba punktów: 61 Pozostałe przerzuty: 4/6
- Uważaj, Sinclair, bo twoje marzenia jeszcze dzisiaj mogą się spełnić - odkrzyknęła do niego, przymrużywszy oczy i uśmiechnąwszy się lekko kącikiem ust. Nie chciała zrobić mu krzywdy, to chyba było oczywiste, że tylko stroili sobie żarty, niemniej nie mogła przewidzieć, że taka sytuacja się nie wydarzy. Wystarczy mocniejszy rzut, może interwencja pałkarza... Wszystko się mogło zdarzyć! Po wybronionym rzucie wkręciła się między graczy z jeszcze większą determinacją, bo miała wrażenie, że nie dokończyła swojej roboty. Mecz jednak tak naprawdę dopiero się rozpoczął, więc jeśli los będzie sprzyjający, to będzie miała jeszcze szansę na naprawienie swojego błędu. Wstrzymała oddech, kiedy w kierunku Nancy zaczął zbliżać się Ślizgon z kaflem i tłuczek jednocześnie. Takie kombo raczej nie kończyło się dobrze, ale na szczęście Camelia elegancko obroniła ich panią kapitan. A Krawczyk już po chwili dostała kafla, z którym niestety znów nie mogła zbyt dużo zrobić. - FREDKA ZMIEĆ GO! - wydarła się do koleżanki, tak na powodzenie.
Freddie Moses
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : luźne ubrania | wzrost | miętówki | kolorowy tatuaż z mieniącymi się gwiazdami na całym przedramieniu
Kości / Litery / Przerzuty:6 Kuferek: niewazne Wykorzystany sprzęt drużyny: caly puchonski Łączna liczba punktów: Pozostałe przerzuty: miałam 1 i już go zmarnowałam
Było bardzo dużo rzucania na pętle, ale wszystko to łapali, to pałowali. Wyglądało na to, że wszyscy są bardzo zdeterminowani by wygrać. Ja oczywiście też! Ja i Ola ponownie dobieramy się do piłki, bo na szczęście nasza pani kapitan nie zawiodła i złapała kafla. Krawczyk mi podała Uznaję, że mam idealną sytuację, żeby poszybować do bramki. - NAKURWIAM! - krzyczę na zachęcające słowa Olki. Widzę gdzieś w oddali jak świszczy tłuczek w stronę Lucasa, ale szybko zostaje obroniony. Dlatego moja zmyłka, którą chciałam wykonać wyszła mniej spektakularnie jak chciałam, bo nie pojawił się tłuczek na który liczyłam.
Camelia Robbins
Rok Nauki : V
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172
C. szczególne : Gibki jak lunaballa (zręczność), Powab willi (zwierzaki),Mocno zmaterializowany, Dwie lewe różdżki (transmutacja)
Kości / Litery / Przerzuty: 6 Kuferek: 0 Własny sprzęt: Koszulka, ochraniacze, rękawice, kask Wykorzystany sprzęt drużyny: Gogle, kompas i miotła Łączna liczba punktów: 10 Pozostałe przerzuty: 1/1
Po udanej obronie przyszedł czas zaatakować. W końcu to mecz i trzeba być dynamicznym. Za cle Cam obrała sobie, więc lecącego na miotłę Lucasa. Szybko, więc podleciała, wymierzyła i zamachnęła się porządnie pałką, wymierzając potężny cios w piłkę, posyłając ją prosto w kierunku chłopaka. Liczyła, że tłuczek trafi prosto w niego i dosięgnie swój cel. Nie chciała posłać chłopak do szpitala to na pewno, ale może nabić jeden porządny siniak, który będzie trochę bolał i może konieczne będzie zastosowanie leczenie w skrzydle szpitalnym. Na dłuższe rozkminy jednak czasu nie było. Dziewczyna bardzo się cieszyła, że jak na razie początek meczu jej idzie całkiem nieźle, a umówmy się nie miała zbyt wielkiego doświadczenia, w porównaniu do niektórych z zawodników grających w dzisiejszym meczu.
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Kości / Litery / Przerzuty: 6 [/url] Kuferek: 3pkt Własny sprzęt: brak Wykorzystany sprzęt drużyny: Nimbus (+4) , kompas (+1) , koszulka (+1) , gogle (+1), rękawice (+1), ochraniacze (+1) Łączna liczba punktów: 12 Pozostałe przerzuty:
Była zdziwiona, że nie szło jej najgorzej. Nie zmieniało to faktu, że wolałaby być gdzie indziej. Skoro jednak obiecała, że zagra nie mogła zawieść drużyny i chciała dać z siebie wszystko, jak zawsze. Nie miała czadu jednak zbytnio odpocząć bo już tłuczek śmigał w stronę Lucasa, a zadaniem Irv było go obronić. Zaginęła mocniej palce na piłce, pochyliła się nad trzonkiem, by przyspieszyć i… Udało jej się! Obrońca był bezpieczny, a puszki były jeden gol do tyłu.
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Fillin Ó Cealláchain
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175
C. szczególne : czarne, wąskie ubrania; mocny irlandzki akcent; prawie udany tatuaż na szyi, nad karkiem : all four boyd;
Kości / Litery / Przerzuty:F Kuferek: 54 Własny sprzęt:miotła Starsweeper XXI (+6 do gry miotlarskie), mam wszystko swoje ale nie wypisuje pkt Łączna liczba punktów: 60 Pozostałe przerzuty: 6/6
Strasznie dużo bramek próbują wszyscy strzelić jednak z niepowodzeniem zarówno po jedne jak i po drugiej stronie. Staram się oczywiście na to nie zwracać uwagi. Od czasu do czasu zerkam ma nowego szukającego Puchonów. Nie mam pojęcia czego się po nim spodziewać i czy może jest jakimś asem w rękawie Nancy Williams. W końcu wszyscy wiedzą, że pod jej skrzydłami drużyna zdecydowanie rozkwitła. Widzę kontem oka, że Puchoni tracą kolejną szansę i leci dalej Sophie. Odnajdywała się bardzo dobrze jako ścigający i pewnie byłaby lepszym szukającym niż ja. Żartuję oczywiście, nikt nie jest tak dobry jak ja.
Narcyz Bez
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : Wiecznie goszczący na ustach uśmiech, twarda angielska wymowa z wyraźnymi końcówkami
Kości / Litery / Przerzuty:I Kuferek: 7 Własny sprzęt: Błyskawica (+6), koszulka quidditchowa (+1GM) Wykorzystany sprzęt drużyny: - Łączna liczba punktów: 14 Pozostałe przerzuty: 1/1
Na razie nie dzieje się zbyt wiele na boisku, kafel sprawnie zmienia się w rękach, kilka akcji Ślizgonów wygląda niebezpiecznie, ale ostatecznie piłka nie dociera do obręczy. Wydaje mi się, ze to normalne - przecież trochę czasu musi minąć, zanim wszyscy się porządnie rozgrzeją. Chociaż nowy nabytek naszej drużyny od razu świetnie wchodzi na boisko i nie straszne są jej żadne mordercze tłuczki, dzięki czemu Nancy może czuć się bezpieczna. Ja nawet nie dostrzegam jak na razie nigdzie przebłysku znicza. Mam wrażenie, że w pierwszej części meczu jest on jakoś magicznie zabezpieczony przed szybkim złapaniem - zaklęciem kameleona czy Merlin wie, jakim innym cudem. I oczywiście wraz z upływającymi minutami zabezpieczenie to jest coraz słabsze, dzięki czemu nawet taki laik jak ja wreszcie mam szansę. I właśnie na tym polegam, na odrobinie szczęścia, na błędach szukającego Ślzigonów - skoro nie wygrali jeszcze żadnego meczu, to na pewno musi popełniać ich dużo! - i na tym, że w końcu znicz sam jakoś wpadnie mi w ręce. I oczywiście obiecuję sobie w duchu, że następnym razem na tej liście będą też umiejetności.
Kości / Litery / Przerzuty:2 Kuferek: 27 Własny sprzęt: ochraniacze, kompas, koszulka, rękawice -> +4 Wykorzystany sprzęt drużyny: miotła +4, kask, google +2 -> +6 Łączna liczba punktów: 37 Pozostałe przerzuty: 3/3
Nie miał pojęcia, że Hufflepuff zacznie tak ostro. Niby wiedział, że Nancy bardzo przykłada się do treningów swoich zawodników i większość z nich jest naprawdę dobrych w tym co robi, w wielu przypadkach nawet zawodowo, ale jednak nie spodziewał się takiej dynamiki gry już od pierwszych wręcz sekund po gwizdku rozpoczynającym. Zapowiadała się naprawdę emocjonująca rozgrywka. Był ciekaw każdej przyszłej akcji i z zapartym tchem czekał na jej nadejście. I właśnie tak, nim się obejrzał piłka znów była w rękach najpierw Krawczyk a później ponownie trafiła do Moses, która sprawnie pomknęła wprost na niego. W między czasie dostrzegł w oddali ciemnowłosą Puchonkę, która zamachnęła się na tłuczka, chwilę później wystrzelonego również w jego kierunku. W jednym momencie nie miał pojęcia na czym najpierw ma się skupić i czy zdąży zrobić unik, zanim Freddie do niego doleci i zaatakuje pętle. Jednak znikąd przed nim pojawiła się Irv, doskonale radząc sobie z jego tłuczkowym problemem. Nie miał czasu nawet jej podziękować, bo skupił się na nadlatującym kaflu, na szczęście sprawnie łapiąc go w dłonie, odziane w sportowe rękawiczki, aby po chwili nie zastanawiając się długo, krzyknąć do Soph i podać jej piłkę. Dopiero wtedy mógł bez obaw zwrócić się do Rudej, by krzyknąć "dziękuję" i posłać szeroki uśmiech.
Kości / Litery / Przerzuty: [url=link]5>3>6[/url] Kuferek: 36 Własny sprzęt: błyskawica, koszulka, kask, ochraniacze, rękawice, gogle = 11 punktów Łączna liczba punktów: 47 Pozostałe przerzuty: 2/4
Nasz ostatni mecz w tym sezonie. Przegraliśmy wszystkie poprzednie i chociaż nie mam na to takiego ciśnienia jak niektórzy, bo quidditch jest dla mnie po postu fajną zabawą, ale najprawdę fajnie by było, gdybyśmy chociaż raz wygrali. Na pewno nie będzie łatwo - puchoni są w końcu dobrą drużyną, może nie tak jak krukonki, ale patrząc realistycznie - trochę od nich odstajemy. Przez parę sekund wszystko jest na dobrej drodze, bo Will jak pierwszy ma piłkę w swoich rękach, ale nim udaje mu się ją podać mi albo temu drugiemu ślizgonowi, bo kafla wyrywa mu jego dziewczyna. No pięknie - dlatego nie powinno się romansować z graczami z przeciwnych drużyny, bo potem jak łatwo się rozproszyć. Puchonki sprawnie przerzucają piłkę między sobą i nic nie możemy zrobić, bo szybko pada rzut na naszą pętlę. Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem jak Lu uda się obronić i już dalej gramy... a ten nowy w drużynie, Blaine, przejmuje kafla i nawet nie potrzebuje mojej pomocy, bo super szybko przelatuje na drugą stronę boiska i próbuje zdobyć pierwsze punkty. Nawet nie muszę mu wcale pomagać, chociaż na wszelki wypadek też lecę w stronę pętli. Przez chwilę wydaje mi się, że zdobędziemy pierwsze punkty, szczególnie, że nasza nowa prefekt na pozycji pałkarki próbuje unieszkodliwić Nancy ale niestety jej się to nie udaje, bo jakaś młoda puchonka świetnie radzi sobie z odbijaniem tłuczka. Potem lecę za puchonkami, kiedy te atakują znowu nasze pętle - nie udaje mi się im odebrać kafla i dostaję go w swoje ręce dopiero w momencie, kiedy Lucas broni i mi go podaje. Pokazuję mu uniesiony kciuk i szeroko się uśmiecham, po czym lecę znowu na drugą stronę. Nikomu nie udaje mi się przeszkodzić i bez problemu mogę próbować zdobyć dla nas punkty. Decyduję się na łomot finbourgha, bo ćwiczyliśmy go na którymś z treningów i całkiem nieźle mmi wychodzić. Odbijam mocno piłkę i uważnie obserwuję czy Nancy poradzi sobie z obroną.
Nancy A. Williams
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Burza brązowych loków na głowie i uśmiech przyklejony do twarzy, tatuaż z runą algiz na lewej kostce
Początek meczu był wyrównany, po obu stronach boiska działo się dużo, ale cały czas nie padły pierwsze punkty. Szukający kręcili się po boisku, ale złoty znicz chyba jeszcze się nie pojawił. Williams odruchowo zwracała również dużo uwagi na tłuczki, ale Cam, która debiutowała na boisku, radziła sobie całkiem nieźle. Szkoda, że nie miała partnera, Nancy z przyjemnością by z nią współpracowała, ale tym razem miała inne zadanie. Nie miała dużego doświadczenia na bramce, nie było w tym żadnej tajemnicy. Pierwsza obrona jej wyszła całkiem nieźle, ale niestety drugi atak nieco ją zaskoczył. Nie zdążyła dolecieć do pętli, piłka śmignęła jej przed nosem i wpadła w obręcz, dając ślizgonom pierwsze punkty w tym meczu. Na trybunach podniósł się krzyk, a ona mogła jedynie rzucić przepraszające spojrzenie swoim zawodnikom. Jeszcze jednak nic nie było przesądzone, wciąż mieli realne szanse na zwycięstwo, więc szybko wzięła się w garść, by być w gotowości w razie kolejnego ataku.
Aleksandra Krawczyk
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Kości / Litery / Przerzuty:5 -> 5 -> 1 Kuferek: 54 Własny sprzęt: miotła (+7) Wykorzystany sprzęt drużyny: - Łączna liczba punktów: 61 Pozostałe przerzuty: 2/6
Najgorsze było to, że nie mogły wbić kafla do bramki Ślizgonów - wszystko było bronione, nawet ataki tłuczkowe i okej, z jednej strony fajnie, ale z drugiej ile można? Potrzebne im były punkty, punkty życiem! A te jak na złość poszły na konto ich przeciwników, którym niestety udało się wykiwać Nancy. Jęknęła z zawodem, bo przecież nie tak to się miało potoczyć, ale nie było czasu na rozpaczanie. Przejęła kafla od pani kapitan i zaczęła ścigać, wymijając po drodze innych graczy i mając w głowie tylko jeden cel - bramkę. Czuła, że jeśli teraz znowu się nie uda, zacznie się po prostu gubić, chociaż za wszelką cenę nie chciała do tego dopuścić.
Kości / Litery / Przerzuty:1 przerzucone na 6 Kuferek: 27 Własny sprzęt: ochraniacze, kompas, koszulka, rękawice -> +4 Wykorzystany sprzęt drużyny: miotła +4, kask, google +2 -> +6 Łączna liczba punktów: 37 Pozostałe przerzuty: 2/3
Lubił to uczucie, kiedy nie miał bladego pojęcia co się wydarzy, a właśnie tak było kiedy obserwował z końca boiska jak Soph mknie ku pętlom przeciwników, by ostatecznie przymierzyć się na jedną z nich i... zdobyć pierwszego gola! Tak! Był z niej niesamowicie dumny i cieszył się, że jest w dobrej formie i że jednak to oni zdobywają pierwsze punkty, a nie Puchoni. To był obiecujący początek. Jednak nie mógł radować się zbyt długo, bo kafel znów był w ruchu i tym razem atakowała Ola, która wydawała się zdeterminowana aby dać z siebie wszystko w tym meczu. Nie wiedział na którą obręcz wykona ruch, ale mimo to dobrze obstawił i udało mu się ostatecznie obronić, podając piłkę Fitzowi.
William S. Fitzgerald
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183,5 cm
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
Kości / Litery / Przerzuty:4 Kuferek: 136 (z runą Algiz) Własny sprzęt: Błyskawica, koszulka, rękawice, kompas, gogle, różdżka Łączna liczba punktów: 151 Pozostałe przerzuty: 12/15
Uśmiechnął się pod nosem, kiedy osobą, która zgarnęła utraconego przezeń kafla okazał się nikt inny, jak Aleksandra. To zero taryfy ulgowej jak na razie wychodziło mu bardzo dobrze, jak widać. Nie skupiał się jednak na samym fakcie utraty, a na dynamicznie zmieniającej się sytuacji na boisku – po wymianie podań z dresiarą Moses Krawczyk zaatakowała ich pętle, ale na szczęście Lucas stanął na wysokości zadania i obronił jej kombinowany rzut. — Brawo, stary, tak trzymać! — rzucił do Sinclaira, gdy znalazł się w pobliżu, pokazując mu uniesiony kciuk w górę, by zaraz potem wykonać ostry nawrót, by trzymać się blisko swoich ścigających, tak na wszelki wypadek, gdyby zrobiło zbyt gorąco i konieczne było podanie. Nowy jednak dał radę przebić się do obręczy Puchonów, choć jego rzut niestety nie zakończył się punktami. Potem znów ścigające Borsuków zaatakowały ich bramki, w asyście ich najwyraźniej nowej pałkarki, która akurat zakończyła się fiaskiem za sprawą doskonałej obrony w wykonaniu Irvette, a Lucas ponownie nie dał przelecieć kaflowi przez pętle, co skwitował wyrzuceniem pięści w górę w geście radości. Kafel trafił w ręce Sophie, która od razu zaszarżowała na obręcze Puchonów i w pięknym stylu zdobyła dla nich pierwsze punkty. Podleciał do niej, by zbić z nią szybko piątkę. Od razu jednak skoncentrował się z powrotem na grze, bo kafel znów wylądował w dłoniach Borsuków, ale Sinclair raz jeszcze pokazał klasę, stając na wysokości zadania. Zgarnął od niego piłkę, ale nie miał niestety czystego pola do manewru, więc podał do najbliższego ścigającego z nadzieją, że ten dokończy robotę.
Blaine Jagvarsson
Rok Nauki : VII
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 182
C. szczególne : Tatuaż z runą "Jera" na lewym pośladku
Kości / Litery / Przerzuty:4 Kuferek: Nieważne Własny sprzęt: brak Wykorzystany sprzęt drużyny: Cały Ślizgoński Łączna liczba punktów: Pozostałe przerzuty: brak
Krótka ocena sytuacji. Potem ujrzenie, że faktycznie udało im się złapać gola sprawiło, że Blaine zamierzał czym prędzej pomóc swojej drużynie jak tylko mógł. Z tym, że dopiero kolejna akcja się zaczynała, a chłopak musiał reagować znacznie szybciej patrząc na to, co zamierzał wyczyniać kapitan drużyny. Nie był nader ambitną osoba do Quidditcha, więc skonsultował swoje zwoje mózgowe ze sobą i ostatecznie doszedł do wniosku, że lepiej będzie jeśli przerzuci do bliższej mu osoby ze składu ścigających. A wiec poleciał rzut do Sophie, osoby z jego domu.
Kości / Litery / Przerzuty:1>5>6 Kuferek: 36 Własny sprzęt: błyskawica, koszulka, kask, ochraniacze, rękawice, gogle = 11 punktów Łączna liczba punktów: 47 Pozostałe przerzuty: 0/4
Udaje mi się zdobyć pierwsze punkty i akurat obok pojawia się Will do którego uśmiecham się szeroko i zbijam piąteczkę. Jego dziewczyna widać nie zamierza tak tego zostawić i od razu atakuje nasze pętle, ale dobra passa Lucasa dalej trwa i borni tak samo skutecznie jak poprzedni dwa razy. Kafel znajduje się w rękach Blaine'a ale nim przelatuje całe boisku, musi do mnie podać, bo przeciwni ścigający za bardzo go oblecieli. To za pewne była bardzo dobra decyzja, bo śmigam do pętli i popisuję się tym razem skokiem dionisusa, żeby zdobyć kolejnego super gola.
Fillin Ó Cealláchain
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175
C. szczególne : czarne, wąskie ubrania; mocny irlandzki akcent; prawie udany tatuaż na szyi, nad karkiem : all four boyd;
Wiecie jak to jest jak robicie coś pół życia, wydaje wam się, że jesteście w czymś dobrzy i na dodatek jesteście zawodowcem w tej dziedzinie, a jakimś cudem NIEUSTANNIE idzie wam gorzej niż wszystkim amatorom? No ja to wiem doskonale, bo oto Narcyz zauważa przede mną znicza i łapie go wcześniej niż ja. Szczerze mówiąc aż mnie to nie dziwi, wszyscy wiedzą chyba czego można się po mnie spodziewać (niczego) i oto moja kariera prawdopodobnie dobiegła końca. Ląduję na ziemi przepraszam Williama i idę sobie, by się schlać i całować z Cali. Nie mogę patrzeć na współczującą minę Boyda, bo wiem że nawet jakby się starał robiłby psie spojrzenie w moim kierunku. Na tą całą żenadę schodzą z boiska po prostu wybucham histerycznym, panicznym śmiechem, bo oto skończyłem karierę zawodnika drużyny qudditcha, chociaż nawet nie straciłem ręki.
Narcyz Bez
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : Wiecznie goszczący na ustach uśmiech, twarda angielska wymowa z wyraźnymi końcówkami
Kości / Litery / Przerzuty:D, 1 i 1 Kuferek: 7 Własny sprzęt: Błyskawica (+6), koszulka quidditchowa (+1GM) Wykorzystany sprzęt drużyny: - Łączna liczba punktów: 14 Pozostałe przerzuty: 1/1
Szmer na trybunach daje mi znać, że coś się stało - potrzebuję chwili, by zrozumieć, czy to dobrze dla nas, czy źle. Pierwsza bramka pada jednak po stronie Ślizgonów. Mam nadzieję, że Nancy nie weźmie tego do siebie, bo przecież skoro ona nie obroniła, to znaczy że piłka była nie do obronienia i już. Koniec tematu. Na szczęście mam jeszcze zapas czasu na złapanie znicza w taki sposób, żebyśmy wygrali, więc nie daję się ponieść nerwom. Chociaż dobra, serce trochę mi przyspiesza, kiedy orientuję się, że zielony szukający może już ocierać się o znicz, kiedy ja sobie beztrosko bujam w chmurach. Na szczęście nic z tych rzeczy. To ja pierwszy zauważam znicza, to ja pierwszy do niego lecę - i to wcale nie osiągając maksymalnej możliwości mojej nowej miotły! - to ja go łapię. Tak po prostu. Bez gonitwy, bez wymykania się spomiędzy palców. Po prostu go łapię, a chwilę później słyszę krzyk trybun.