Jest to duża powierzchnia o owalnym kształcie, rozmiarów około 55 na 152 metry. Po dwóch przeciwnych końcach, na polach bramkowych umieszczone są trzy tyczki, każda z obręczą na czubku, do których to wrzuca się kafla. Po środku znajduje się koło środkowe, skąd na początku meczu wypuszcza się piłki. Odbywają się tu wszystkie rozgrywki Quidditcha między domami, a także treningi drużyn. Czasem uczniowie przychodzą sami, bądź większymi grupami by polatać sobie dla przyjemności.
Czas było przekierować trochę uwagi na szukających, zwłaszcza, kiedy dostrzegłam kątem oka, że Morgan radzi sobie całkiem nieźle. Na chwilę straciła środek rozgrywki z oczu i kiedy miała tłuczek do dyspozycji, zamiast celować w obrońce czy ścigającego, skierowała go prosto w gryfonkę. Z zaskoczeniem przyjęła fakt, że znowu trafiła. Widocznie w ciąży, mimo dużo mniejszej sprawności też dawała sobie nieźle radę. Widziała, że przerwała jej w najgorszym możliwym momencie i bardzo ją to uciszyło. Kiedy doszła do wniosku, że kupiła sobie trochę cennego czasu, znowu wróciłam spojrzeniem na rozgrywającego kafla. Musieli wziąć się w garść, bo z bramkami z ich strony było różnie.
gonię znicz Zielony Zniczu gdzie jesteś3,6,3->5 = 14 ocena75% kto pierwszy?92 modyfikatory lekcja
Z tego co zauważył to niektórym szło naprawdę przeróżnie. Niektórzy równie nieźle jak jemu a niektórzy nie obronili ani jednej pętli. Był zadowolony z faktu, że nie poszło mu tak tragicznie. W duchu naprawdę się cieszył, ale nie okazywał tego w absolutnie żaden sposób. To nie był odpowiedni moment. Nie chciał jeszcze bardziej wkurzać kogokolwiek, dostatecznie już narozrabiał. Kiedy profesor połączył ich w grypy to średnio mu się to podobało. Nadal był z puchonką, ale chociaż nie byli w parze, a raczej konkurencją dla siebie nawzajem. To mu odpowiadało. Często wolał być przeciwko komuś niż z kimś razem. Jak na co dzień lubił ludzi, lubił z nimi rozmawiać tak tu wolał sam być, bo jak nie wyjdzie mu to nie będzie miał na kogo winy zrzucić. Ruszył za pierwszym lepszym kolorem mając tylko nadzieję, że to jemu pierwszemu uda się zdobyć znicz. Czekoladowy, który mógł potem zjeść? Czy było coś bardziej niezwykłego? Musiał go mieć! Teraz.
Darren Shaw
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
gonię znicz niebieski Zniczu gdzie jesteś1, 6, 1, jedynki przerzucone na 2 i 4 -> 2, 6, 4 = 12 ocena 75% kto pierwszy?41 przerzucone na 96 modyfikatory Lekcja z Avgustem, postać stworzona po ostatniej lekcji, miotła drużynowa
Nadszedł czas na ostatni etap, który sprawdzał predyspozycje graczy do pozycji szukającego. Obecni zostali podzieleni na czteroosobowe drużyny, w których każda z osób miała złapać jeden z wypuszczanych przez Walsha zniczów, jednocześnie starając się jak najdokładniej podążać jego śladem - tym razem trzeba było nieco "pobrudzić ręce". - Niebieski mój - powiedział do reszty swojej ekipy, nie spodziewając się że kogokolwiek to zdziwi. Cztery osoby, cztery kolory odpowiadające czterem domom - był to raczej naturalny podział. Kiedy przyszła ich kolej Shaw wsiadł na miotłę i wystrzelił do góry, pędząc za zniczem. Czuł, jak brokat obsypuje jego szatę i wyciągniętą do przodu dłoń. Syknął, kiedy piłeczka skręciła ostro, uciekając nieco z dotychczasowej ścieżki, co spowodowało że część pyłu opadła na ziemię - nie na długo jednak, gdyż chwilę potem skrzydła czekoladowego znicza śmigały rozpaczliwie, próbując wyrwać się z jego uścisku.
Thaddeus H. Edgcumbe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 195cm
C. szczególne : Zaraźliwy uśmiech, szkocki akcent, drobna blizna obok ust, wielkie dłonie i jeszcze większa muskulatura
gonię znicz żółty Zniczu gdzie jesteś4-6-5 -> ale dodaję +1 za domniemany udział w lekcji Josha ocena 100% kto pierwszy?50 przerzucone na 76 modyfikatory +1 do kostki za domniemany udział w lekcji; przerzut - miotła drużynowa
Nadszedł więc i ten moment - ten, na który Thaddeus czekał z rozbawionym uśmiechem czającym się na wargach. Test sprawnościowy na szukającego! Doprawdy, jeśli wyjdzie mu to dobrze - zacznie ćwiczyć z Theresą przy zniczu. Może okazałby się nawet lepszy od tej drobnej, zwrotnej Ślizgonki? W końcu oko miał całkiem niezłe, podzielność uwagi też i nigdy nie ograniczał swojego pola widzenia... Drugiego szukającego bez problemu strąciłby z toru lotu przy pogoni za zniczem. Jakieś te swoje plusy miał, przemawiające za nim na pozycji szukającego. Znicz to w końcu taki maleńki, skrzydlaty kafel, nie? Nie? — Biorę żółty! — powiedział zaraz po Darrenie, podłapując jego podział na kolory Domów. Cóż, naprawdę idealnie Walsh ich dobrał pod tym względem. Mało tego - każdy z nich grał w drużynie i każdy z nich zajmował inną pozycję niż szukającego. Czy mógł być lepszy sprawdzian, który z nich nadawałby się na chasera? — Postaraj się Fitzu — klepnął jeszcze kumpla w ramię - wskakując na drużynowego Nimbusa i wystrzeliwując w powietrze. Od razu nakierował trzonek miotły na żółtego znicza - bawiąc się przednio, siedząc mu tak na ogonie. W sumie, taka pogoń za małą piłeczką rzeczywiście była zabawna - Thaddeus skupił się na uciekającej słodkości, niemal zezując - ale uparcie podążając za każdym jej zwrotem, zakrętem i pikowaniu w dół. W końcu, oceniając odległość na wystarczającą - wystrzelił ramieniem do przodu, chwytając znicza wprost w swoją wielką dłoń. — Ha! — zakrzyknął tryumfalnie, szczerze ucieszony ze swojego sukcesu. — Hej, to było zabawne!
gonię znicz czerwony Zniczu gdzie jesteś6+1>2>3+3=12 ocena 75% kto pierwszy?58 przerzucone na 30 XD warto było modyfikatory miotła - przerzut, lekcja z walshem - przerzut, trening z Lou którego nie linkuję bo byłaś tam więc wiesz że nie kłamię - przerzut
Po precyzyjnym wymienianiu podań, intensywnym pałowaniu i pełnym skupienia bronieniu strzałów Walsha nadeszła wreszcie ostatnia konkurencja, jeśli można to tak nazwać, i to dotycząca pozycji będącej na ostatnim miejscu listy pozycji, na których mógłby grać gdyby nie był pałkarzem. Przystąpił jednak do zadania z zapałem nie mniejszym niż w poprzednich rundach i gdy profesor oznajmił, że teraz kolej jego grupy, wbił wzrok w znicz zostawiający czerwony ślad i ruszył dziarsko jego tropem, starając się cały czas siedzieć mu na ogonie. Liczył na to, że w efektywnym pościgu za zniczem pomocna będzie nowa, szybka miotła, i faktycznie tak było, bo przez większość czasu trzymał się całkiem blisko skrzydlatej piłeczki; największy problem miał przy niespodziewanych zwrotach kierunku lotu, które skutkowały tym, że zostawał bardziej w tyle, a finalnie złapanie znicza zajęło mu dość sporo czasu. Nie poszło mu źle, ale mogło być lepiej - jak zawsze.
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Chyba naprawdę Josh uwielbiał ich parować. Cóż raczej nie oczekiwała, że zostaną podzieleni na czteroosobowe zespoły, ale niech już będzie. Tym bardziej zadziwiający był fakt, że jakoś tak wyszło, że wylądowała w składzie niemalże całkowicie złożonym z kapitanów. Cztery znicze wylądowały w ich posiadaniu, a każdy miał za zadanie złapać jednego z nich. Okazało się, że śledzenie ich lotu wcale nie było takie trudne ze względu na pył, który za sobą zostawiały. Wystarczyło jedynie z odpowiednią prędkością podążać dobrze widocznym śladem, by w końcu go dorwać. Tak też zrobiła Strauss. Zmienianie kursu nie sprawiało jej większej trudności i być może dlatego po karkołomnym slalomie wykonanym na terenie boiska była cała w niebieskim pyle, który zostawił po sobie czekoladowy znicz.
Nancy A. Williams
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Burza brązowych loków na głowie i uśmiech przyklejony do twarzy, tatuaż z runą algiz na lewej kostce
Suicie SQUAD:@Elijah J. Swansea, @Morgan A. Davies, @Violetta Strauss gonię znicz żółty Zniczu gdzie jesteś2, 6, 2 - przerzucam dwójki -> 1, 6 przerzucam 1 -> 2 jeszcze raz -> 2 - SUMA: 6+6+2=14 ocena 75% kto pierwszy?64 modyfikatorylekcja z Avgustem, lekcja z Walshem, drużyna, własna miotła
Trzech kapitanów i Viola? Taki skład grupy mocno siadał na ambicję i zdeterminował Williams, żeby nieco bardziej wziąć się w garść. Po wejściu na boisko, bez względu na wszystko, nie mogły jej rozpraszać jakieś prywatne problemy. Kolejna rzecz, której powinna się nauczyć... Dlatego odetchnęła głęboko, by uspokoić dość mocno skołatane tego dnia nerwy i przywołała na twarz uśmiech, który nawet prawie dosięgnął jej czekoladowych oczu. - Chyba musimy się postarać... - Rzuciła już nieco bardziej entuzjastycznie do swojego zespołu. Współpraca w troszkę większej grupie, nieco ją rozluźniła, bo sam na sam ze Strauss czuła się coraz bardziej skonfundowana. Zdecydowanie powinny ze sobą porozmawiać, bo z każdym kolejnym dniem pełnym niedopowiedzeń tworzyła się między nimi jakaś ściana, a Nancy naprawdę nie chciała, żeby tak się to wszystko skończyło. Wskoczyła na miotłę i jak tylko padł sygnał do startu, pomknęła za zniczem zostawiającym za sobą żółty pył. Chyba jeszcze nie miała okazji trenować typowego zadania dla szukającego. Nie mogła pochwalić się dobrą spostrzegawczością, dlatego raczej nie ciągnęło ją na tę pozycję. Okazało się jednak, że nie poszło jej tak źle, jak mogłaby się spodziewać. Ani razu nie wpadła na nikogo, a skupiony wzrok prawie cały czas podążał za piłeczką. Ostatecznie, kiedy chwaciła ją w dłoń i wylądowała na ziemi, była niemal w całości pokryta żółtym pyłkiem, co chyba mogło oznaczać, że poszło jej całkiem nieźle. Rozwinęła czekoladę z papierka i bez zastanowienia pochłonęła swojego znicza.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
gonię znicz Zielony Zniczu gdzie jesteś3+ 1, 66 = 16 ocena 100% kto pierwszy?29 :) modyfikatory lekcja z Antoshą (przerzut) i szkolna miotła (przerzut) + lekcja z Joshem (+1 do pierwszej kostki)
Nadszedł w końcu etap, którego obawiał się najbardziej. W swojej pracy domowej napisał nawet, że co jak co, ale na szukającego to się on nie nadaje ze względu na swoją cudowną budowę ciała. Został przydzielony do grupy z krukonem, z którym latał wcześniej, kumplem z drużyny i Vicą. Wylosował zielony znicz i ruszył w pogoń. Prawdę mówiąc zapomniał już prawie o tym, w jakim stroju przyszło mu dzisiaj latać. Całą swoją uwagę skupił na malutkim słodyczu przed nim. Wzrok go nie zawiódł i nie miał najmniejszego problemu z wypatrzeniem prowizorycznego znicza, jednak to prędkości mu brakowało. Leciał za kuleczką i pomimo, że nie zbaczał z jej toru, nie mógł jej dogonić. W końcu udało mu się i w jego dłoni spoczął czekoladowy znicz. Jako ostatni ze swojej drużyny wylądował ze zdobyczą, czego się spodziewał. Ucieszyło go jednak, że to Fillin, jak na szukającego przystało, jako pierwszy dorwał zdobycz.
gonię zniczniebieski Zniczu gdzie jesteś3+4+6 ocena 75% kto pierwszy?4 modyfikatory
Młody pałkarz niespiesznie podniósł się do lotu, w małym pościgu za zniczem w barwach Ravenclawu. Wybrał taki a nie inny, by przypadkiem nie dać się rozproszyć przez jakieś pierdoły albo innych uczniów. Nie poszło mu tak źle, bo przez większość czasu nie tracił z oczu małego urwisa. Jedyne do czego można było się przyczepić to do czasu, który poświęcił na złapanie znicza. Niewątpliwie był najwolniejszy nie tylko ze swojej grupy, ale ze wszystkich, którzy brali udział w ćwiczeniach. Przynajmniej nie zapocił swojego trykotu jeszcze bardziej, no i się nie przemęczył. Był więc jakieś pozytywy na tym etapie.
Elijah J. Swansea
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu rozległa blizna ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Na chwilę przed odlotem wśród ptasich stad popatrzył po dziewczynach, z którymi Joshua dobrał ich w grupę. A to co, podwójna randka? — Mi to chyba nic nie pomoże — uśmiechnął się do Nancy, robiąc dobrą minę do złej gry. Dobrze wiedział, że szukanie nie jest dla niego, nie potrafił nawet jasno określić dlaczego tak jest, choć nie najlepszy wzrok mógł być jedną z przyczyn – po prostu mu to nie wychodziło. Kto wie, może było to zapisane w jakimś zawiłym horoskopie? Może gdyby tak ćwiczył przez tysiąc lat, w końcu by mu to wyszło? — Szukam Cię — mruknął pod nosem, być może grożąc czekoladowej piłeczce, że nie będzie miała lekko. Oj, będzie szukał. Cierpliwie minuta po minucie będzie starał się podążać jego czerwonym śladem. W słońcu i we mgle, w tańczących deszczu kroplach... ...w zawodu łzach. W tym ostatnim szczególnie, bo choć naprawdę starał się podążać jego śladem i nawet nieźle mu to wychodziło (koszulkę całą miał w czerwonym pyłku i czuł, że nie oszczędziło mu również i twarzy), nie za bardzo potrafił złapać tak małą piłeczkę. Może miał po prostu za duże dłonie? Wniosek był taki, że uganianie się za czerwonymi rzeczami – czy były to znicze, czy krawaty – wychodziły mu całkiem nieźle, ale reszta... cóż, pozostawało mu się cieszyć, że Morgan była choć odrobinę większa od złotego znicza i nie wyślizgnęła mu się tak łatwo z rąk. Złapał znicza jako ostatni, a wówczas z satysfakcją odpakował go z papierka i zjadł. Niech wie kto jest tutaj górą.
William S. Fitzgerald
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183,5 cm
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
I przyszła pora na ostatni z testów – ten związany z pozycją szukającego. Zaraz po obrońcy to była chyba jego najmniej lubiana rola na boisku, głównie przez to jak ostatecznie niewielki udział miał w samej grze; wszak szukający tak faktycznie wkraczał do akcji dopiero w końcowych fazach meczu, gdy na horyzoncie pojawił się złoty znicz, a do tego momentu głównie krążył po boisku, próbując wypatrzeć tą skrzydlatą piłeczkę zanim zrobi to przeciwnik. Nie do końca jego bajka, choć przy wyborze między pozycją obrońcy i szukającego postawiłby bez namysłu na tą drugą, bo przynajmniej nie byłby przykuty do jednego punktu, czyli pora bramkowego. W każdym razie dziś nie przyszło im gonić za prawdziwymi zniczami, a ich czekoladowymi odpowiednikami, nieustępującymi jednak im pod względem prędkości czy zwrotności. Rudzielec mimowolnie się uśmiechnął na myśl, że przyjdzie mu śmigać tak naprawdę za czekoladową kulką ze skrzydełkami. Walsh podzielił ich jeszcze na czteroosobowe teamy i tak się akurat złożyło, że w skład ich drużyny wchodzili przedstawiciele wszystkich Domów. — Nikogo chyba nie zaskoczę mówiąc, że zgarniam oczywiście zielony? — rzucił z uniesionym w zawadiackim uśmiechu kącikiem ust, gdy Thaddeus i Darren zarezerwowali sobie barwy odpowiadające ich Domom. To pozostawiało ostatniemu członkowi ich tymczasowej ekipy czerwień, czyli wszystko było, jak być powinno. — Mi to mówisz, Edgcumbe? — prychnął w odpowiedzi na słowa Puchona, by zaraz potem jednak znów błysnąć zębami w uśmiechu i bez zbędnej zwłoki wskoczyć na swoją osobistą Błyskawicę, gdy tylko nadeszła ich kolej, żeby się sprawdzić. Szybko zlokalizował swój cel w postaci znicza zostawiającego za sobą ślad w postaci zielonego pyłu i nakierował nań trzonek miotły. Ślizgon starał się cały czas trzymać tuż za skrzydlatą piłeczką, ale niestety kilka razy nie zdołał odpowiednio szybko zareagować na jej nagły zwrot i zboczył przez to na moment z toru. Przez większość czasu lawirował jednak w ślad za łakociem, by ostatecznie – kiedy ocenił odległość jako wystarczającą – wyciągnąć dłoń i jednym pewnym ruchem go w nią pochwycić. Był świadom, że nie poszło mu idealnie, nie był też pierwszy spośród ich grupy – z tego co zdołał zauważyć kątem oka Thaddeus złapał swojego chwilę przed nim, nie wiedział jak z pozostałymi – ale przynajmniej mógł się pocieszyć odrobinę smakowitą czekoladą, bo oczywiście bez zastanowienia rozwinął sreberko i wrzucił sobie smakołyk do ust. Sama pogoń za zniczem nie była taka zła, to co ją jednak poprzedzało w trakcie meczu stanowiło o tym, że się na pozycji szukającego raczej nie widział. Chciał być w końcu zaangażowany jak najbardziej w grę od samego początku do samego końca, a ta pozycja mu tego nie dawała, po prostu.
Kolor:seledynowy zielony Pościg:5, 2, 4 = 11 Ocena: 75% Kto pierwszy:74 po trzecim przerzucie, ale potem stwierdziłem, że będzie fajnie kulać dalej i ostatecznie 50 (gdyby uznać, że korzystam z bransoletki z Ayahuascą z kuferka to nawet się łapię na to 74, ale nie wiem, czy mogę) Modyfikatory: lekcja Avgusta, trening w Pokoju Życzeń, własny Nimbus, rola - szukaczka, lekcja Josha
Ostatnim etapem był ten, w którym powinna pokazać się najlepiej, w końcu zbierało się na niego zbyt dużo kuszących i sprzyjających jej czynników, aby coś mogło pójść nie tak. Gonienie znicza? Nawet, jeżeli kilkukrotnie zdziwił ją swoimi manewrami, natychmiast na nie reagowała i skracała sobie drogę za złotą zgubą tnąc jej trasę bez szczególnego przejmowania się, że nie leciała śladami pyłu. Chyba robiła to z przyzwyczajenia - w końcu w grze chodziło przede wszystkim o to, by wyprzedzić, zaskoczyć, schwytać znicz najkrótszą drogą i najszybszym sposobem, niekiedy nawet myślą go bardziej pokonać, niż samym pośpiechem, a nie o to, by go po prostu dogonić. Wreszcie udało jej się pochwycić pożądany skarb, chyba zresztą nawet bardziej pożądany niż na meczach towarzyskich, o ile w ogóle chęć zwycięstwa i pragnienie bycia pierwszą do przesądzenia o losach meczu było w jakimkolwiek sensie stopniowalne. Tutaj dodatkowo pojawiał się przecież czynnik czekolady, a przy takiej stawce to już nie ma żartów. Jako która ukończyła? Nie miała najbledszego pojęcia. - O strojach kąpielowych to sobie możemy zapomnieć. - podsumowała całościowe wysiłki i westchnęła bezradnie, na osłodę mając tylko i aż czekoladowego znicza, któremu nie miała zamiaru w żadnym stopniu przedłużać już żywota.
Aleksandra Krawczyk
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
gonię znicz: żółty Zniczu gdzie jesteś:6, 6, 1 -> 5, w sumie 17 ocena: 100% kto pierwszy?80 modyfikatory: miotła drużynowa - przerzut
Była niemal pewna, że zaniża średnią zajęć. Oczywiście nie przypatrywała się cały czas, jak idzie innym, ale z tego co zdążyła zauważyć, radzili sobie lepiej. Niewykluczone, że był ktoś, komu szło równie świetnie jak jej, jednak do tej pory nie zauważyła takiej osoby. No cóż, ktoś musi być na końcu, żeby ktoś inny był na początku. Nie zniechęcała się jednak, a wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej spięła tyłek, żeby pokazać, że wcale nie jest tak beznadziejna, jak to się może wydawać. O pozycji szukającego wspominała w pracy domowej, więc teraz miała idealną okazję do sprawdzenia, w jakim stopniu rzeczywiście by się nadawała. Śledziła wzrokiem czekoladowego znicza, a kiedy profesor dał znak do startu, od razu wystrzeliła w górę. Pościg wcale nie był łatwy i nawet nie liczyła na to, że taki się okaże, ale dzielnie podążała za pozostawianymi przez kulkę żółtymi śladami. Czuła wiatr we włosach, a momentami miała wrażenie, że zaraz o coś uderzy, bo znicz zakręcał wtedy, kiedy już niewiele brakowało do złapania go. W końcu jednak wyciągnęła się na miotle i chwyciła czekoladkę, żeby zaraz zlecieć na ziemię. Ręce miała pokryte żółtym pyłkiem, więc reszta jej ciała też musiała wyglądać równie... kolorowo. Ale się udało!
Silvia Valenti
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : Silny włoski akcent, szeroki uśmiech na twarzy, kilka mniejszych blizn na dłoniach, leworęczna
gonię znicz żółty Zniczu gdzie jesteś4, 5, 1 ale 1 przerzucona na 4 +1 oczko (ostatni przerzut) = 14 ocena tu wpisujecie wartość procentową dla sumy kostek kto pierwszy? 16 -> 15 -> 87 modyfikatory Drużyna - Osy z Wimbourne, +1 przerzut Pozycja - szukająca, +1 przerzut Miotła - własny nimbus, +1 prrzerzut Trening - lekcja z Avgustem, byłam, +1 przerzut
Wszystkie przerzuty wykorzystane
Przyszła kolej na ostatni etap tych kwalifikacji, który dla Valenti był zdecydowanie tym najważniejszym. Od lat grała na pozycji szukającej i, mówiąc nieskromnie, dobrze się sprawdzała. Była skuteczna, co zresztą można było zauważyć nawet na ostatnim meczu. Dlatego kiedy wskoczyła na miotłę, nie miała najmniejszego problemu z tym, aby nadążyć za "złotym zniczem", który pozostawiał żółty ślad na jej odzieży. Raz czy dwa odleciał od niej na większą odległość, niżby to wypadało, ale i tak sądziła, że poradziła sobie całkiem nieźle. To był tylko trening. Nie musiała wyciskać z siebie siódmych potów na szkolnym boisku, bo i tak miała świetne wyniki. Grając zawodowo w drużynie mogła jeszcze lepiej przygotować się do latania. Ostatecznie, kiedy zabawa jej się zaczęła już nudzić, złapała cukierek i wepchnęła sobie bezpardonowo do ust czekoladową kulkę, zadowolona z ostatecznego wyniku.
Katherine Russeau
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170
C. szczególne : kolczyk w języku i pępku, blizna na dłoni od noża, tatuaż jaszczurka na łydce
gonię znicz CZERWONY Zniczu gdzie jesteś6,1,2 ocena 50% kto pierwszy?13 modyfikatory -
Katherine praktycznie nie nadawała się do łapania znicza. Nie poszło jej najlepiej to szukanie, ale także nigdy nie chciała grać na tej pozycji. Zawsze czuła się jako pałkarz albo od niedawna ścigający i to pozycja ścigającej pasowała jej najlepiej ze wszystkich możliwych. Szukała znicza swoim czerwonym śladem i praktycznie momentami widziała go, ale chwilami całkowicie znikał jej z pola widzenia. Widocznie bycie szybką i malutką zwrotną postacią łapiącą malutkiego złotego znicza w żaden sposób nie było jej dane. Totalna głupota jak dla niej. Całe to polowanie było bardzo denerwujące, a ją ogarniała przeogromna irytacja, gdy tylko coś nie szło po jej myśli. Dzisiaj już miała dwa razy złamany nos i nie było to zbyt przyjemne. Mimo iż Sophie nie chciała i nie miała jej tego wcale za złe. Chodziło tylko o grę, a gra sama w sobie potrafiła być niezwykle brutalną. Pewnie będzie też całkowicie ostatnią osobą, która tego znicza złapie. Zostanie określona dzisiaj ciamajdą całej tej lekcji.
gonię znicz red Zniczu gdzie jesteś 11 -> 5, 5, 1 = 11 ocena 75% kto pierwszy?90 modyfikatory Lekcja z Avgustem, postać stworzona po ostatniej lekcji, miotła drużynowa
No, nie. No kurwa no nie. Musiał zejść na chwilę z boiska za potrzebą, a gdy wrócił jeden z etapów się skończył, a on zdobył okrągłe zero. Nawet nie było sensu się tłumaczyć i prosić o drugą szansę, bo nie było sensu. Został tylko niemal fizycznie odczuwalny ból. Po niezdanym sprawdzianie na obrońcę, została mu jeszcze próba na szukającego. Fredek nawet nie widział sensu w wykazywaniu się i zdobywaniu dobrego wyniku, skoro już sam na własne życzenie położył na niego lachę. Bo i po co, bo i na co? Szczawik tym razem mógł cieszyć się ze zwycięstwa oddanego walkowerem. Wskoczył znów na miotłę i poleciał tak, by po prostu nie być ostatnim, byleby już to skończyć. Nie widział sensu w oszukiwaniu przy sprawach błahych, a mimo to chyba nie poszło mu aż tak źle.
Loulou Moreau
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173cm
C. szczególne : francuski akcent, burza loków, ciemniejsza karnacja
gonię znicz niebieski Zniczu gdzie jesteś 1+1+1 -> przerzucam dwie ostatnie jedynki na 4 i 3 - łącznie 8... ocena 50% kto pierwszy? 91 modyfikatory miotła własna, lekcja Walsha
Ostatni etap zajęć ostatni test. Szukający. Nie była przekonana do tej pozycji, a to sprawiało, że z góry wiedziała, że nie będzie w tym dobra. Ba, była przekonana, że będzie ostatnia z grupy. Nie podobało jej się wypatrywanie złotego znicza, choć w tym przypadku mieli ułatwione zadanie. Nagłe jednak zwroty piłeczki czy raczej czekoladki, to nie była jej bajka. Niby potrafiła wykonać jakie manewry, ale nie była w stanie niomal w miejscu zawrócić miotly. W końcu zirytowała się i zamiast lecieć śladem znicza, nieco oszukała i ścięła łuk, którym czekoladka leciała, łapiąc ją w dłoń. Jeśli testy miały powiedzieć, czy są zdolni do gry na innych pozycjach, to ona miała odpowiedż - nie, nie potrafiła. Albo bycie pałkarzem, ale zero gry.
Joshua Walsh
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
- Dziękuję wam za dzisiejsze testy, odpocznijcie teraz, a ja chwilę jeszcze będę was zanudzać - machnął różdżką, a na ziemi pojawiły się poduszki, aby mogli chwilę usiąść. Wiedział, że testy, choć wydawały się łatwe i spokojne, kosztowały ich sporo wysiłku i nerwów. Widział, że na jednych nie robiły wrażenia, dla innych znowu stały się koszmarem. Nie taki był ich cel, ale nie nad wszystkim potrafił zapanować. - Dzisiejsze wyniki są ważne o tyle, że pokazują wasz poziom na dziś. Z tego co już widzę, Gryfoni są drużyną o zbliżonych zdolnościach do siebie. Pośród Ślizgonów i Krukonów są gwiazdki błyszczące. Puchoni dopiero powstają z kolan... Dlaczego jest to ważne? Gdyż drużyna jest tak silna, jak jej najsłabsze ogniwo - mwóił spokojnie, przenosząc powoli spojrzenie po ich twarzach, nie zatrzymując się na nikim dłużej, niż było to konieczne. - Będziemy powtarzać testy, choć może w nieco zmienionej formie. Kolejne czekają was we wrześniu, gdy wrócicie z wakacji. Po co? Chcę, żebyście byli świadomi, czy opuszczacie się, czy też rozwijacie swoje zdolności. Część z was być może myśli o graniu w zawodowych drużynach. Dla nich szczególnie ważny jest rozwój... Będziemy więc robić testy na początku i na końcu roku, a także, może, gdzieś przed feriami - oznajmił, po czym zerknął do swojego notatnika, aby zacząć wyczytywać oceny, jakie otrzymali z testów. - Żebyście się tak nie cieszyli. Próg został nieco obniżony, aby dostać Wybitny. Od następnych testów wraca do normy, a wy podciągacie się w umiejętnościach - dodał na koniec, gdy już wyczytał wszystkich. - Panie Solberg, strój wraca do mnie. Mam nadzieję nie nakryć pana więcej na podobnych zabawach, ani nie dostawać równie żenujących prezentów. Koniec zajęć! - poinformował ostrzejszym tonem Ślizgona, po czym dał znak, że wszyscy mogą już odejść. Strój, który do niego wrócił, został zwyczajnie zniszczony przez Walsha w sposób niemożliwy do odratowania. Koniec żenady.
Próg procentowy W 400-300 PO 295 - 250 Z 254 - 200 N 195 - 150 O 145 - 100 T 95
zakończony temat dla wszystkich jak ktoś chce z Joshem pogadać, zapraszam lekcji w strojach kąpielowych nie będzie, brakło 1 osoby xD
William S. Fitzgerald
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183,5 cm
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
Po zakończeniu wszystkich testów nie był z siebie zadowolony. Na każdej innej lekcji ‘powyżej oczekiwań’ byłoby zapewne dlań satysfakcjonującą oceną, ale nie w przypadku miotlarstwa – to był jego konik, z tym sobie radził najlepiej i wiedział doskonale, że stać go na więcej, ba, ze swoimi umiejętnościami ‘wybitny’ powinien był zdobyć lekką ręką. Mógł to sobie tłumaczyć jakimś gorszym dniem czy coś, ale nie miał takiego zamiaru, nie po raz kolejny – usprawiedliwiał już tak tą żenadę z Avgustem, bo tamto było poniżej wszelkich norm. Nie mogła to być wszak kwestia formy, bo tą starał się cały czas utrzymywać na wysokim poziomie; trenował dużo na własną rękę – bo na ich kapitan od siedmiu boleśni nie było co liczyć w ogóle – ale wyglądało na to, że chyba nadal niewystarczająco, skoro nawalał na najprostszych rzeczach. Nosił się z zamiarem startowania do zawodowej drużyny wraz z końcem tego roku szkolnego, a tam coś takiego byłoby absolutnie niedopuszczalne. Z założonymi rękami i ustami zaciśniętymi w kreskę wysłuchał przemowy Walsha, a kiedy profesor oznajmił, że zajęcia dobiegły końca – nie ruszył wraz z resztą w stronę wyjścia z boiska; Edgcumbe’a klepnął jedynie dłonią w ramię i oznajmił mu, żeby na niego nie czekał, bo musi jeszcze zamienić słowo z nauczycielem, a reszcie swoich znajomków machnął krótko ręką na pożegnanie. Poczekał chwilę aż grupa się oddali, by następnie podejść do Josha. — Panie profesorze? — zwrócił się do bruneta, przystając przed nim. — Tak jak napisałem w swojej pracy domowej mam zamiar po zakończeniu tego roku starać się o przyjęcie do jednej z zawodowych drużyn, a po dzisiejszych testach czuję, że bardzo skorzystałbym na dodatkowych treningach i w związku z tym zastanawiam się, czy byłaby może szansa na jakąś indywidualną sesję treningową z panem? Na trening drużynowy nie miał już raczej co liczyć, chyba że sam jakiś zorganizuje (i może faktycznie powinien to zrobić, jak to tak dalej będzie wyglądać), bo skoro Dearówna olewała ich przez większość sezonu, to wątpił, żeby miała się nagle zmobilizować, kiedy ten się już dla nich zakończył. Mógłby oczywiście potrenować więcej na własną rękę albo wyciągnąć kogoś znajomego na jakiś wspólny, ale trening z profesjonalistą to jednak zupełnie inny poziom; większe wyzwanie, a on w quidditchu zawsze zawieszał sobie poprzeczkę bardzo wysoko.
- ALEŻ WIEJE, ALEŻ PADA, ALEŻ MECZ SIĘ ZAPOWIADA! - ryknął ktoś z loży komentatorskiej zanim odebrano mu różdżkę i wyprowadzono poza boisko, ale chyba nadal mógł uznać, że było warto.
- W istocie mamy wspaniałą ulewę, drodzy państwo, a w samym jej środku ujrzymy największe sportowe widowisko tego roku szkolnego! Przed nami spotkanie finałowe szkolnej ligi Quidditcha, w której zmierzą się zespoły Gryffindoru oraz Ravenclaw! Ja, Baltazar McGee, mam zaszczyt komentować dla Was to spotkanie, które przesądzi o tegorocznych losach Pucharu Quidditcha!
- Wychodzą zawodnicy Gryffindoru, których skład niektórzy z nas zaczynają już recytować z pamięci. Oto kapitan drużyny i jej szukająca, Morgan Davies! Za nią dwoje pałkarzy, nierozerwalna para w osobach Loulou Moreau oraz Boyda Callahana! Następnie ścigający: Hemah Peril, Ferdinand Emerson, a także jedyna nowa twarz w drużynie w postaci Russella Alvareza! Czy Gryffindor po pierwszej porażce w sezonie uznał wreszcie, że potrzebują wzmocnień? Skład zamyka obrońca Procrastination McGregor!
- Po drugiej stronie drużyna Ravenclaw z kapitanem oraz obrońcą Elijah Swansea na czele, który przed meczem miał prawdopodobnie niezłą łamigłówkę związaną z tym, kogo wybrać do pierwszego składu na dzisiejsze spotkanie. Ostatecznie w roli ścigających obejrzymy Fayette Richerlieu, Rasmusa Vahera oraz... wbrew wszelkim plotkom Violettę Strauss! Ostrym pałowaniem zajmą się Darren Shaw i Julius Rauch! W roli szukającej będziemy dziś podziwiać Victorię Brandon!
- Naszego sędziego już znacie - w rolę arbitra wcieli się po raz kolejny Joshua Walsh, któremu ponownie życzymy czujności i cierpliwości, a następnie czekamy na jego pierwszy gwizdek!
Zasady obowiązujące podczas finału znajdują się tutaj!
W związku z pogodą (zaczyna nam się sroga burza), każda osoba, która nie zabierze ze sobą gogli i nie wspomni o nich w swoim pierwszym poście traci jeden z posiadanych przerzutów!
Post @Joshua Walsh określi zespół, którego ścigający pierwszy znajdzie się przy piłce. Powodzenia!
No i nadszedł długo wyczekiwany dzień. Najważniejsze spotkanie sezonu. Mecz, który zdecyduje, komu należy się Puchar. Czuł ekscytację już od meczu z Puchonami, którzy pokazali, na co ich stać po zmianach w składzie. Wciąż żałował, że zmienił się kapitan, część osób odeszła, ale cieszył się, że jednak mają drużynę. Byłoby przykro patrzeć, jak z ledwością kompletują drużynę. Teraz jednak nie oni byli ważni. Gryffindor i Ravenclaw. Dwie mocne drużyny, z kapitanami pewnymi siebie, dążącymi do zwycięstwa, poświęcającymi się dla drużyny. Wystarczyło spojrzeć na szkolne ogłoszenia i ilość treningów tych dwóch drużyn. Idąc dalej, ściągający - oba składy miało pewnych, choć nie obyło się bez roszad. Widział nowe twarze, ale wierzył, że udźwigną ciężar meczu. Pałkarze… Praca domowa jednego z Krukonów nieznacznie przerażała, ale przynajmniej wiedział, że dzieciak zrobi wszystko dla obrony Swansea. Drugi na testach brylował zdolnościami. Gryfońscy zdawali się bardziej zgrani między sobą. Obrońcy byli na równi, jeśli chodzi o zdolności, choć McGregora nie widywał na swoich zajęciach. Pozostawała kwestia szukających… Tu widział problem. Davies była nieomal pewniakiem na tym stanowisku, choć z Puchonami zabrakło szczęścia. Jednak teraz przeciwko sobie miała Brandon, nowy narybek drużyny niebieskich. Dziewczynę, którą łatwo można było zestresować. Z drugiej strony, była świeżakiem, więc była nieprzewidywalna. Kto wie, może jednak zaskoczy wszystkich, łapiąc nagle znicz? Pogoda była okropna, ale przecież nie ona była teraz najważniejsza! Miał tylko nadzieję, że zawodnicy będą odpowiednio ubrani. Na boisku, korzystając z chwili wolnego, mając gogle na nosie, rozejrzał się po trybunach. Uśmiechał się na widok transparentów, kręcił głową na te mniej poprawne. Było wielu kibiców. Spojrzał na trybuny dla kadry, wyszukując twarze bliższych mu współpracowników. Uśmiechnął się szeroko, gdy dostrzegł zarówno Alexa, jak i Chrisa. Uniósł rękę, aby machnąć do nich krótko. Na ten mecz ubrał się bardziej wystawnie. Biała koszula, blado żółty krawat i szata, niebiesko złota, łącząca w sobie kolory Gryfonów i Krukonów. Ważny mecz wymagał eleganckiego stroju. W końcu drużyny również pojawiły się na boisku i można było rozpocząć spotkanie. Piłki zostały wypuszczone, a on sam podrzucił kafla wysoko, czekając, w czyję ręce wpadnie. A więc Gryfoni zaczynają.
C. szczególne : Białe włosy, brwi i rzęsy, jasna cera. Akcent cockney. Umięśniona sylwetka. Blizna na jednej brwi po dawnej bójce. Blizny po odmrożeniach na lewej ręce i udach.
Pogoda była zaskakująco przyjemna. Jeśli ma być szczera - znacznie bardziej woli latać w deszczu niż w upale. Źle reaguje na Słońce, a kontrolowanie miotły w czasie wiatru zawsze lepsze niż bycie ślepym od promieni. Acz to jej osobiste preferencje. Gogle miała i tak na każdym meczu, teraz też ich nie zapomniała. Wyszła zatem ubrana odpowiednio, trzymając miotłę. Zerknęła jedynie przelotnie po trybunach, skupiona raczej na grze niż na ludziach ze szkoły. Słysząc zaś gwizdek, wystrzeliła niemalże jak z procy, zgarniając kafel niczym jedna z tych błyskawic, co przecinają niebo - równie biała i równie szybka. Rękawice pozwalały zachować dobrą przyczepność pomimo ulewy, ale nie chciała ryzykować długiego podania w stronę bramki. Planowała za to zmylić przeciwnika, licząc, że w tym wietrze nie da rady wykonać gwałtownych zwrotów. Rozpędziła się, wyglądając, jakby chciała zaszarżować prosto na pętlę, lecz po kilkudziesięciu metrach wypuściła nagle piłkę, by przelatujący poniżej niej Ferdek mógł ją przejąć.
Kości / Litery / Przerzuty: 4 Kuferek: 107 Własny sprzęt: Nimbusy 2015, kask quidditchowy, para rękawic z cielęcej skórki, para gogli, koszulka quidditchowa, kompas miotlarski Wykorzystany sprzęt drużyny: Nie biorę. Łączna liczba punktów: 119 Pozostałe przerzuty: 11/11
Wielki finał, nawet pogoda ich nie zawiodła. Jaki to byłby mecz, gdyby nie dodatkowe atrakcje. Fregie ubrany w cały sprzęt wychodził z pozytywnym nastawieniem i niemal pewnością, że puchar będzie ich. Cała drużyna ostatnio ostro trenowała, co pozwoliło mu się lepiej zgrać z resztą, co mogło pójść nie tak? Wyleciał z boksu i darował sobie machanie do publiczności, obleciał tylko cały stadion i ustawił się na miejscu. Przez ten deszcz pewnie byli tylko kolorowymi punktami dla publiczności. Z jednego mógł być zadowolony, nie on musiał dziś szukać znicza. Popatrzył na przyjaciela z przeciwnej drużyny i z uśmiechem na ustach poklepał się po kieszeni spodni. -Panie Darku, wie pan może gdzie kurde mam zwycięstwo. - wykonany wcześniej gest mówił wszystko, a gwizdek nie pozwalał na długie rozmowy. Zaczęli! Ciężko latać w deszczu, od razu czuł, że przybyło mu kilogramów przez zmoczoną odzież. Nie mógł się również nudzić, bo to oni zaczynali, od razu szarżując na stronę rywala. Fregie jako skrzydłowy Hem w tej akcji, spodziewał się bardziej strzału z jej strony, niż podania, gdy kafel niemal sam wylądował mu w rękach. Nie czekając ani chwili, rzucił go w kierunku jednej z obręczy.
Kości / Litery / Przerzuty: 1 Kuferek: 39 Własny sprzęt: Nimbusy 2015, kask quidditchowy, para rękawic z cielęcej skórki, para gogli, koszulka quidditchowa, kompas miotlarski Wykorzystany sprzęt drużyny: Nimbus 2015, kask, rękawice, google, koszulka, kompas Łączna liczba punktów: Pozostałe przerzuty:5/5
2/3 Nimbusy 2015 (+6), 4/4 Błyskawice (+5), 3/3 kaski quidditchowe (+1), 6/7 par rękawic z cielęcej skórki (+1), 6/7 par gogli (+1), 6/7 koszulek quidditchowych (+1) i 1/2 kompasy miotlarskie (+1).
Elijah J. Swansea
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu rozległa blizna ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Pogoda dziś nie dopisywała. A może po prostu nawet niebo chciało dziś kibicować jednej z drużyn? Ewidentnie zbierało się na burzę, czarne chmury mówiły same za siebie i chyba już dało się słyszeć odległe grzmoty. Pozostawało tylko mieć nadzieję, że jeśli rzeczywiście jest to doping, to skierowany w stronę Krukonów – i że mecz nie potrwa zbyt długo. Nie było sensu bawić się w zaklęcia ochronne, pogoda była tak koszmarna, a deszcz tak ulewny, że i tak przemokliby po kilku sekundach. Właściwie był już całkiem mokry zanim jeszcze z szatni doszedł na środek boiska. Obłożony ochraniaczami, z kaskiem na głowie, goglami przygotowanymi na kasku i ukochaną błyskawicą w jednej ręce, drugiej użył po to, by z uśmiechem uścisnąć dłoń kapitan Gryfonów. Tylko tyle i aż tyle. Mecz miał być zacięty i ich wzajemne relacje zdecydowanie nie miały na to wpłynąć... w każdym razie nie w taki sposób, w jaki wszyscy się chyba tego spodziewali. Zajął swoje miejsce na bramce i czekał. Zdążył pomachać do @Jessica Smith, a potem do @Éléonore E. Swansea zanim kafel trafił w ręce Gryfonów, rozpoczynając mecz. Potem wszystko potoczyło się szybko. Uśmiechnął się pod nosem, widząc, ze to właśnie Hemah mknie na jego bramkę. Jakżeby inaczej? Jednak w ostatniej chwili podała ją do drugiego ścigającego, który oddał strzał na bramkę. W tym deszczu widoczność kafla była ograniczona, ale na szczęście bez problemów udało mu się go złapać. To było pokrzepiające. Podał piłkę Rasmusowi.
Kości:6 Kuferek: 55 Własny sprzęt: full wypas +12 Wykorzystany sprzęt drużyny: nie Łączna liczba punktów: 67 Pozostałe przerzuty: 6/6
Rasmus Vaher
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 181,5 cm
C. szczególne : Wyczuwalny estoński akcent, czasem nieodmienianie w angielskim, blizny na lewej dłoni po zdjęciu klątwy.
Kości / Litery / Przerzuty:5 -> 2 (Do Violetty) Kuferek: 11 Własny sprzęt: -- Wykorzystany sprzęt drużyny: Miotła +6, Gogle +1, Para rękawic + 1, Kompas Miotlarski +1 = 9Pk5 Łączna liczba punktów: 20 Pozostałe przerzuty: 1/2
Był bardzo poddenerwowany całą sytuacją. Grał tylko dwa mecze, dodatkowo jeden jeszcze nie do końca pełny. W jego piersiach dudniło od bicia serca, a wszyscy będący na boisku kibicowali dwóm tytanom Hogwartu, które zmagały się o trofeum zwane quidditchem. To było mocno depresyjne, ale zarazem pocieszające. Rasmus zabrał więc wszystko co było mu potrzebne, w tym gogle, które od razu założył. Dzień był deszczowy i burzowy. Miał nadzieję, że wszystkie estońskie bóstwa wspomogą go w tym meczu. Nigdy się nie modlił, ale teraz tak. Cholera jasna. Prosił tylko o jedno - niech zdobędą puchar. Był w potrzasku, kiedy kafel został podany do jego rąk przez Elijaha. Co miał zrobić dalej, zawodnicy lgnęli do niego. Zrobił jeden szybki odruch, taki sam jak na treningu przy Trollu. Podał do Violetty.
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Kości:6 Kuferek: 60pkt Własny sprzęt: cały ekwipunek Łączna liczba punktów: 72pkt Pozostałe przerzuty: 7/7
W końcu nadszedł dzień finału. Z pewnością to wydarzenie wzbudzało wielkie emocje. Tym bardziej, że warunki nie należały do najlepszych. I nie było mowy o tym, by grała bez gogli, które wydawały się prawdziwym must have w czasie tej rozgrywki. Upewniła się jeszcze czy na pewno jej Nimbus jest przygotowany do lotu, a ochraniacze dobrze zapięte. Dopiero wtedy mogła swobodnie wylecieć na boisko. Mecz się zaczął. Kafel pierwszy powędrował do Gryfonów, ale całe szczęście Elio wykazał się przytomnością umysłu i obronił strzał. Nie będą mieli tak łatwo. Rasmus przejął piłkę i wykonał podanie do niej. Strauss złapała kafel i korzystając z możliwości swojej miotły podleciała na pełnej kurwie ku chwale Ravenclawu pod pole bramkowe Gryfonów, by zaatakować jedną z pętli. Oby tylko to weszło. Nie po to ją Voralberg wpuszczał na boisko, żeby teraz nie strzelała goli!
Procrastination McGregor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
C. szczególne : rude włosy, sporo piegów, szeroki uśmiech
Stres był odczuwalny gołym okiem, praktycznie każdy go odczuwał. W mniejszym, albo większym stopniu, ale dotyczyło to niemal każdego. W końcu taka sytuacja nie często się zdarza. Gryfoni byli pewni swojej wygranej już w poprzednim meczu, ale Puchoni, którzy pozostawali niedocenieni przez praktycznie wszystkich postanowili pokazać pazur, wygrywając z nimi w dość ładnym stylu. Oczywiście było mu szkoda, tak jak wszystkim, ale cóż. Zdarza się. Nie mogli z tego powodu popaść w depresję. W zasadzie to zapadli na coś dokładnie przeciwnego, co zdecydowanie było z korzyścią dla nich. Kilka kolejnych treningów dobrze im zrobiło, utwierdzając ich w przekonaniu, że w aktualnym składzie i zgraniu są w stanie wygrać ten mecz. I tak właśnie miało się stać. W końcu był cholernym ninja i Batmanem w jednym. Właśnie ta motywacja pozwoliła mu z łatwością wybronić pierwszego kafla, który poleciał w jego stronę. Następnie, nie czekając wiele dłużej, podał piłkę do Russela, zagrzewając go okrzykiem do boju. Google na głowie, nawet pomimo burzy nie miał zamiaru przegrać tego meczu.
Kości:4 Kuferek: 23 Własny sprzęt: rękawice sportowe (+1), kompas (+1), ochraniacze (+1) = +3 Wykorzystany sprzęt drużyny: gogle (+1), błyskawica (+5) = +6 Łączna liczba punktów: 32 Pozostałe przerzuty: 3/3