Jest to duża powierzchnia o owalnym kształcie, rozmiarów około 55 na 152 metry. Po dwóch przeciwnych końcach, na polach bramkowych umieszczone są trzy tyczki, każda z obręczą na czubku, do których to wrzuca się kafla. Po środku znajduje się koło środkowe, skąd na początku meczu wypuszcza się piłki. Odbywają się tu wszystkie rozgrywki Quidditcha między domami, a także treningi drużyn. Czasem uczniowie przychodzą sami, bądź większymi grupami by polatać sobie dla przyjemności.
Czas było przekierować trochę uwagi na szukających, zwłaszcza, kiedy dostrzegłam kątem oka, że Morgan radzi sobie całkiem nieźle. Na chwilę straciła środek rozgrywki z oczu i kiedy miała tłuczek do dyspozycji, zamiast celować w obrońce czy ścigającego, skierowała go prosto w gryfonkę. Z zaskoczeniem przyjęła fakt, że znowu trafiła. Widocznie w ciąży, mimo dużo mniejszej sprawności też dawała sobie nieźle radę. Widziała, że przerwała jej w najgorszym możliwym momencie i bardzo ją to uciszyło. Kiedy doszła do wniosku, że kupiła sobie trochę cennego czasu, znowu wróciłam spojrzeniem na rozgrywającego kafla. Musieli wziąć się w garść, bo z bramkami z ich strony było różnie.
Kuferek: 5 +6 Kostka: H, trafiam
Autor
Wiadomość
Rasmus Vaher
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 181,5 cm
C. szczególne : Wyczuwalny estoński akcent, czasem nieodmienianie w angielskim, blizny na lewej dłoni po zdjęciu klątwy.
Nie wszystko szło dobrze, tak jak po jego myśli. Ponownie został otoczony przez gryfonów, którzy musieli obserwować jego grę podczas ostatniego meczu, dlatego chcieli jak najbardziej ograniczyć mu pole do popisu. Rasmus rozglądał się, gdzie może znowu rzucić. I tak, tą osobą była Violetta. Role najwidoczniej się odwróciły i to teraz krukon był podawaczem. Ale cóż, być może był to tak naprawdę łut szczęścia poprzednim razem. Estończyk więc rzucił kafla górą, aby ten mógł wylądować u wystawiającej się do przyjęcia Violetty, a potem postanowił poczekać na rozwój zdarzeń. Wszystko się mogło zdarzyć.
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Kość + przerzuty:5 -> 3 -> 2 Kuferek: 41 (+12) Własny sprzęt: cały zestaw Łączna liczba punktów: 53 Pozostałe przerzuty: 2/5
Nie było dobrze. Krukoni zaczęli już tracić punkty i nie zapowiadało się chwilowo na to, by mieli oni odrobić szybko stracone punkty. Gryfoni atakowali agresywnie i przerzucali kafla przez pętle. Dwukrotnie. Strauss wiedziała, że musi się sprężyć jeśli chcieli chociażby wyrównać. To był chwilowo ich główny cel. Przynajmniej na razie, bo potem trzeba było zdobyć przewagę punktową. Odebrała podanie od Rasmusa, który teraz robił za głównego kaflowego. Przez chwilę wykonywała kilka manewrów, które miałyby ją oddalić od przeciwnych ścigających, a następnie rzuciła piłkę w kierunku Fayette, która dopiero co weszła na boisko. Miała nadzieję, że to jest dobra decyzja i dziewczyna zrobi dobre wejście smoka, zaskakując totalnie Gryfonów.
Fayette Richerlieu
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 177
C. szczególne : tatuaż ćmy pod mostkiem, magiczna proteza prawej nogi
Z oglądania meczu była cała podjarana i niesamowicie podbuzowana. Adrenalina wręcz syczała w jej żyłach i miała ochotę wejść w rolę pałującego, aby się wyżyć, a tymczasem nadarzyła się okazja, że weszła zamiast Rasmusa - szukającego. To jak Gryfoni zdobywali punkty wyprowadzało ją z równowagi równie mocno co męczenie się przy upartej protezie ze słabego materiału. Krzyczała i wrzeszczała na ławce, komentując posunięcia swojej drużyny i krytykując przeciwników. Dla Fay mecz to wojna, a tu się nie liczyły znajomości. Każdy czerwony to cholerny wróg. A gdy wiekopomna chwila w końcu nadeszła i Fay zobaczyła wymianę z Rasem, wiedziała, że źle się to skończ - dla Gryfów oczywiście. Z szerokim, wręcz dzikim uśmiechem wsiadła na miotłę i wzleciała w powietrze wymijając innych graczy i szybko odnajdując się w rytmie gry, co szybko zaowocowało skutecznym podaniem od seksownej Violi, a Fay nie tracąc czasu na drużynowe flirty z całej pety rzuciła kafla prosto w cel. Ravenclaw zdobył punkty. Shawn spałował przeciwników. Wszyscy szaleją.
Bycie szukającym oznaczało znajdowanie się poza większością wydarzeń boiskowych, ale mimo to potrafiła kilka istotnych zagrań już wyłapać. Zdziwiły ją interwencje pałkarzy, których od dawna nie widziała w takich posunięciach. To chyba nie działało tak, że nagle wszyscy heroicznie się odblokowali, a obrońcy najmocniej poczuli krew i mieli zakusy na odmianę losów meczu? Ten sparing chyba za mocno wszystkim wszedł, bo wyczyniały się w jego czasie niesłychane dotąd cuda. A jej nie pozostało nic innego, jak tylko się z tego cieszyć. I skupić na wypatrywaniu znicza, kiedy po raz kolejny oblatywała pętle własnej drużyny. Zniczu, Ty cholero, lepiej się pokaż, tu zakład jest do wygrania.
Kość + przerzuty:J -> A Kuferek: 66 Własny sprzęt: oddałem wszystko Alince Wykorzystany sprzęt drużyny: szkolna błyskawica (+5) Łączna liczba punktów: 71 Pozostałe przerzuty: 6/7 Pozostałe wyposażenie drużyny: 1/3 Nimbus (+6), 2/4 Błyskawica (+5), 2/3 kask (+1), 5/7 rękawice (+1), 5/7 gogle (+1), 6/7 koszulka (+1), 2/2 kompas (+1)
Pęd powietrza był zdecydowanie tym, co jej odpowiadało. Czuła się doskonale w górze, czuła się doskonale w locie, ale wiedziała, że to nie do końca o to tutaj chodziło. Po chwili rozkojarzenia, na jakie sobie pozwoliła, skupiła się na nowo na wypatrywaniu znicza, którego zdecydowanie nigdzie nie było. Pod nią toczyła się zażarta walka, ale nie zwracała na nią zbyt wielkiej uwagi i po prostu zanurkowała dość gwałtownie, by wyrównać lot sporo poniżej pętli. Być może złota, skrzydlata piłeczka postanowiła ukryć się tutaj? Tego nie mogła wiedzieć, ale trzeba było się przekonać, co się dzieje i jak sprawy wyglądają. Rozglądała się nadal uważnie, nie do końca wiedząc, co dzieje się gdzie indziej. Tłuczki, kafel, to wszystko było jakby poza nią. To jednak jeszcze nic nie oznaczało, w końcu była w grze i była dość ważnym elementem te rozgrywki. Uczyła się więc tego, co dokładnie ma robić, gdyby w przyszłości miała jednak być szukającą. Pytanie, czy naprawdę to było jej miejsce.
______________________
they can see the flame that's in her eyes
Nobody knows that she's a lonely girl
Shawn A. McKellen II
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 186cm
C. szczególne : hipnotyzujący wzrok, naszyjnik i sygnet z emblematem rodu.
Kość + przerzuty:4 -> strzał tłuczkiem w obrońcę, nie do obrony Kuferek: 2pkt Własny sprzęt: brak Wykorzystany sprzęt drużyny: Nimbus (+6), kask (+1), ochraniacz (+1) Łączna liczba punktów: 10 Pozostałe przerzuty: 0/1 Pozostałe wyposażenie drużyny: 3/5 Nimbus (+6), 2/3 kask (+1), 2/3 ochraniacze (+1), 3/3 koszulka (+1), 3/3 gogle (+1), 3/3 kompas (+1)
Moja obrona poprzednio była nieskuteczna, za co gestem dłoni przeprosiłem kapitana drużyny i nie zwlekając dłużej, frunąłem do przodu z nową motywacją. Przemierzałem wzrokiem całe boisko, obserwując każde zagranie, będąc blisko ścigających, by w odpowiednim momencie zareagować. Zaczęliśmy ponownie ofensywę, miałem teraz szansę "odkupienia" swoich win - poleciałem przed nich i z całej siły uderzyłem nadlatującego tłuczka. Uderzenie było perfekcyjne, użyłem odpowiedniej siły i kąta, by tłuczek poleciał szybko, mocno i dokładnie. Uśmiechnąłem się pod nosem, odlatując, by dalej obserwować co się działo na boisku.
Procrastination McGregor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
C. szczególne : rude włosy, sporo piegów, szeroki uśmiech
Dwie udane akcje z rzędu, tak, to zdecydowanie był jego dzień. I jeszcze to uderzenie na przeciwne obręcze! Tak, jak nic podwyższyły się jego zdolności. Kto wie, może nawet przestanie w końcu wątpić we własne zdolności? Cóż, przydałoby się, zwłaszcza po tylu latach grania w tę grę. Jakby nie patrzeć spędził w tej drużynie większość swojej kariery szkolnej, więc chyba warto by w końcu nieco przemyśleć swoje podejście. Cóż, może innym razem, gdyż na razie powinien zdecydowanie ogarnąć się w kwestii skupienia na boisku. Tak, to zdecydowanie było konieczne. Zwłaszcza gdy przez taką głupotę nie zwrócił uwagę na to, co się dzieje wokół niego i to już trzeci raz. Tym razem jednak los nie był dla niego łaskawy, o czym dobitnie uświadomił go tłuczek, który uderzył go prosto w lewe przedramię. Chłopakowi wyrwał się zduszony okrzyk zaskoczenia połączonego z bólem, co jednocześnie skończyło się utratą gola z racji chwilowej, ale jakże skutecznej dekoncentracji. Plując sobie w brodę zaczął lekko poruszać ręką, próbując ocenić, czy niczego sobie nie złamał, ale pech ograniczył się chyba tylko do wyrównania dzisiejszego meczu.
Kość + przerzuty:1 Kuferek: 8 Własny sprzęt:- Wykorzystany sprzęt drużyny: Od Moe wszystko. Łączna liczba punktów: 20 Pozostałe przerzuty: 2/2
Nie sądziła, że zostanie wciągnięta w sparing pomiędzy gryfonami i krukonami, bo na ostatnim meczu o puchar bardzo wygodnie siedziało się jej na ławce rezerwowej. Nic więc dziwnego, że przez drobną buzię przemknęła konsternacja, gdy okazało się, że Moe z Elio ustalili, że zagra dziś po stronie lwów, zważywszy na chorobę ścigającego z przeciwnej drużyny. Alise było to całkiem obojętne, zwłaszcza że do kapitan lwów miała olbrzymią słabość. Stawiła się więc nieco przed meczem, aby z nią porozmawiać i wysłuchać strategii, którą obrała na ten mecz. Miała też okazję poznać resztę drużyny, a także dostała czerwony strój. Wyjątkowo — zamiast błękitnej wstążki do włosów, użyła szkarłatnej, związując je w wysokiego kucyka. Złapała za miotłę, pozbywając się zdenerwowania za pomocą uśmiechów i pogaduszek z pozostałymi członkami drużyny. Na szczęście trudno było znaleźć w całym zamku postać bardziej kompatybilną, niż ona — a do tego bezstronną na tyle, aby faktycznie grać dla gryfonów, a nie sabotować i wspierać własną drużynę . Dla niej jednak była to tylko zabawa, forma treningu, do której nie powinno przelewać się zbędnych emocji, zwłaszcza negatywnych. Morgan dała jej swój sprzęt, zanim jeszcze wylecieli na boisko. W tej szkole mecze zawsze były szybkie. Chociaż czuła się odrobinę nieswojo, co pokazywało mocniejsze ściśnięcie trzonka miotły, starała się dać z siebie wszystko i jednocześnie kibicować błękitnym, nie mogąc ukryć uśmiechu na każdy ich sukces. Zerkała na ścigających, raz za razem podających sobie kafla, na Boyda i Lou pilnujących tłuczków i próbujących dać im szanse, a także na panią Kapitana, czujnie obserwującą wszystko i jednocześnie szukającą znicza. Imponujące. To, co kiedyś powiedziała Boydowi, wciąż było aktualne. Był jeszcze Pro, który od samego początku miał pełne ręce roboty. Westchnęła, kręcąc głową, ruszając przed siebie. Akcja za akcją, trudno było pilnować całej tej przestrzeni jednocześnie — korzystając jednak z okazji, że obrońca ochronił pętle, przejęła od niego kafla, mijając ścigających krukonów i przyśpieszając tak, aby przelecieć pomiędzy pałkarzami, którzy mogli jej trochę pomóc z unikaniem tłuczków lub obezwładnić Elijah, który doskonale wiedział, że nie zamierzała nikomu podać. Pewnym ruchem — korzystając z wolnego prawego skrzydła, cisnęła w pętle z całego tego rozpędu, prawie spadając z miotły, zaraz jednak odzyskując równowagę i łapiąc oddech. Ich Kapitan był piekielnie zdolny, ale ona też się trochę poprawiła od ich ostatniego treningu.
Po brawurowym strzale tłuczkiem ze strony Krukonów i, co za tym idzie, trafionej bramce która przeważyła szalę zwycięstwa na stronę przeciwnika stwierdził, że życie Pro już nie jest cenne i nie warto go bronić akcja przeniosła się na drugą połowę boiska. Alise dorwała się do kafla i ruszyła z nim na pętle, co było jasnym sygnałem do tego, że czas spałować broniącego ich Elio tak, żeby własna matka nie poznała jego ślicznej mordy, dlatego pocisnął ile sił w miotle w tamtą stronę, jednak gdy natrafił na tłuczka, szybko oszacował odległość, kąt pod jakim leciał i inne takie takie i szybko zmienił swoją taktykę – zamiast zabijać Swansea, posłał piłkę w stronę Lou, licząc na to, że ona ze swojej pozycji lepiej mu pierdolnie.
Uśmiechnęła się z satysfakcją, gdy jej tłuczek utrudnił Swansea obronę rzutu Ferdiego. Oby tak dalej! Ze skupieniem obserwowała wszystko, co działo się na boisku, szczególnie uważając, aby znowu jakiś tłuczek nie zamierzał celować w obrońcę. Niestety, wszyscy mieli podobną taktykę - znokautować obrońcę i pętle są puste, więc nic dziwnego, iż po chwili tłuczek leciał w stronę Pro. Nie zdążyła do niego dolecieć, ani Boyd, przez co chłopak oberwał, a Lou aż skrzywiła się na samą myśl o bólu. Tłuczki nie były pluszowe. - W porządku? - zawołała jeszcze w kierunku obrońcy, ale nie miała wiele czasu na rozmowy. Alise przejęła kafla i leciała w stronę przeciwnych pętli. Ciekawe jak się czuła, grając przeciw swoim? Dostrzegła Boyda, który przymierzał się do uderzenia tłuczka i dla pewności pogoniła swojego Nimbusa, aby być gotową do strzału, gdyby zdecydował się podać jej. Aż się uśmiechnęła, widząc, że Gryfon pomyślał podobnie. Odczekała na odpowiedni moment, po czym z całej siły odbiła piłkę w stronę Elio.
Kość + przerzuty:4 Kuferek: 12 Własny sprzęt: nah Wykorzystany sprzęt drużyny: nie Łączna liczba punktów: 12 Pozostałe przerzuty: 1/1 Pozostałe wyposażenie drużyny: tak samo jak poprzedni Kruk
Niemiec postanowił wymienić się rolami z kolegą pałkarzem-Shawnem. Tym razem to on przyjął rolę zawodnika nękającego rudego, podczas gdy on musiał bronić Pana Kapitana. Zauważył, że jego nemezis podczas tego meczu- Boyd- chciał uniemożliwić Eliemu obronę okręgów, dlatego, gdy tylko zauważył tłuczek zbliżający się w stronę obrońcy Krukonów, Julius ruszył mu na pomoc. Już miał odbić piłkę pałką, gdy rozproszyła go piękna, lśniąca lwia grzywa Eliego, co spowodowało, że przyjął cios na siebie. Niestety tłuczek trafił go w tył głowy. Impet uderzenia spowodował, że przeleciał jeszcze dobre kilkanaście metrów zanim był w stanie ustabilizować swój tor lotu i ponownie wrócić do akcji. Ból głowy był bardzo duży, lecz chłopak był w stanie utrzymać się na miotle.
Morgan A. Davies
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Przestała się rozglądać po boisku i jedynym, na czym skupiała uwagę, nie licząc znicza, było unikanie błąkających się tłuczków, które w tym meczu najwyraźniej nie miały zamiaru dać nikomu spokoju. Pałkarze odgrywali teraz główną rolę, spychając ścigających w kąt. Czy miało się to choć trochę odmienić? Trochę na to liczyła, bo wynik 1:1 przez całe spotkanie wydawał się średnio ciekawą rzeczą. Ale w czym mógł leżeć problem? Jej bieganie za zniczem skończyło się tym, że ten zbiegł jej za trybuną i już się nie ukazał jej oczom. Brandon miała dokładnie tyle samo szczęścia. Rywalizacja była jednocześnie zacięta, ale i wyczerpująca.
Kość + przerzuty:E, znicza brak Kuferek: 66 Własny sprzęt: oddałem wszystko Alince Wykorzystany sprzęt drużyny: szkolna błyskawica (+5) Łączna liczba punktów: 71 Pozostałe przerzuty: 3/7 Pozostałe wyposażenie drużyny: 1/3 Nimbus (+6), 2/4 Błyskawica (+5), 2/3 kask (+1), 5/7 rękawice (+1), 5/7 gogle (+1), 6/7 koszulka (+1), 2/2 kompas (+1)
Wtem... Dostrzegła złoty błysk. Nie był zbyt wyraźny, ale właściwie była pewna, co to jest, nie miała chyba najmniejszych wątpliwości, więc po prostu pognała w tamtą stronę, mając wrażenie, że za moment dosłownie położy się na nimbusie. Czuła pęd powietrza i była tuż, tuż, gdy wtem musiała wykonać gwałtowny zwrot, by nie wpaść w jedną z obręczy i straciła znicza z oczu. Parsknęła wściekle pod nosem, bo nie tak miało to wyglądać, ale wiedziała, że niewielka, złota piłeczka, jest gdzieś w pobliżu, więc zaczęła jej już wypatrywać, mając nadzieję, że uda jej się znowu wpaść na jego trop. Musiało niewiele brakować, ale obawiała się, że teraz wystawi się na ciosy pałkarzy, w końcu być może była blisko wygranej.
______________________
they can see the flame that's in her eyes
Nobody knows that she's a lonely girl
Elijah J. Swansea
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu rozległa blizna ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Najadł się strachu, Procrastination okazał się być całkiem aktywnym graczem, wbrew temu co mówiło jego imię. Zresztą nie powinno go to dziwić, znał jego możliwości, wielokrotnie obserwował mecze i już od roku skupiał się na poznaniu swoich „wrogów”. Fakt, że musiał obronić i to z jakim przyszło mu to trudem niemało go zestresował, ale zaraz jego drużyna go uspokoiła – ścigający wykonali eleganckie podania, a Shawn w końcu przebił się przez Boydową obronę, pomagając Fayette w przerzuceniu kafla przez pętlę. Obserwował jej ruchy i po raz kolejny dochodził do wniosku, że mimo mniej sprawnej nogi, w powietrzu sprawowała się dokładnie tak dobrze jak pozostali jego gracze. Był dziś wyjątkowo dumnym kapitanem. W swoje ręce kafla dostała Alise. Żałował, że dziś musieli się znaleźć po przeciwnej stronie barykady, ale na trening przyszło więcej Krukonów niż Gryfonów, wobec czego należało wypełnić luki w przeciwnej drużynie. W końcu to był przyjacielski sparing, zabawa i ćwiczenia, mogli nieco zluzować. Dziewczyna pomknęła w jego stronę i towarzyszyli jej niezawodni pałkarze. Wystraszył się nieco, widząc zbliżającą się trójkę przeciwników, ale kątem oka dostrzegł i niebieski strój. Widok Juliusa nieco go uspokoił, wierzył, że chłopak da sobie radę. I nie mylił się! W ostatniej chwili osłonił go przed tłuczkiem, bohatersko biorąc na siebie jego moc, a on złapał kafel, który podał Rileyowi. Na boisku nie było miejsca na prywatne waśnie i niesnaski. — Lisku? — zawołał jeszcze za @Alise L. Argent — piękny rzut — pochwalił ją szybko, jednak nie starczyło mu siły na uśmiech – podleciał szybko do @Julius Rauch, przyglądając mu się ze zmartwioną miną — Żyjesz? Chyba mocno oberwałeś, jeśli chcesz to zrób sobie przerwę. Czuł się winny, bo chłopak oberwał dla niego i przez niego... a widział, że dostał w głowę i bał się jakie mogło to nieść konsekwencje.
Kość + przerzuty:1 Kuferek: 42 Własny sprzęt: full Wykorzystany sprzęt drużyny: — Łączna liczba punktów: 54 Pozostałe przerzuty: 1/5
Riley Fairwyn
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : cała górna lewa strona mojego ciała jest poparzona - ukrywam to za pomocą metamorfomagii; liczne blizny na dłoniach; blizna po dziobie bystroducha przebiegająca przez całą szerokość pleców
Jakie to ironiczne, że obronę Elio pokonać chciała właśnie Alise. Nie zdołałem się powstrzymać i uniosłem lekko wargi ku górze szanując jak zgrabnie spróbowała wymanewrować kapitana tym rzutem. Jako, że byłem najbliżej, dostałem z powrotem piłkę i tym razem to ja musiałem rozegrać akcję. Prawdę mówiąc, chyba lepiej czułem się jako stricte napastnik, chociaż nie miałem większego problemu z grą zespołową. Po prostu czasami nie do końca wiedziałem komu powinienem akurat podać. Elio wolał z nami ćwiczyć uniki przed wierzbą zamiast tego. Kiedy przede mną pojawili się nagle ścigający drużyny przeciwnej, gdzieś z boku dostrzegłem burzę czarnych włosów i barwy Krukolandu. Bez namysłu rzuciłem kafla w tamtym kierunku podając go do Violetty.
Kość + przerzuty:3 przerzucone na 4 -> podanie Kuferek: 25 Własny sprzęt: nimbus (+6), gogle (+1), koszulka (+1), rękawice (+1) Wykorzystany sprzęt drużyny: brak Łączna liczba punktów: 31 Pozostałe przerzuty: 2/3 Pozostałe wyposażenie drużyny:5/5 Nimbus (+6), 3/3 kask (+1), 3/3 ochraniacze (+1), 3/3 koszulka (+1), 3/3 gogle (+1), 3/3 kompas (+1).
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Kość + przerzuty:2 Kuferek: 41 (+12) Własny sprzęt: cały zestaw Łączna liczba punktów: 53 Pozostałe przerzuty: 2/5
Jak dobrze, że Krukoni w końcu się zebrali w sobie i zaczęli wkładać w siebie o wiele więcej i angażować się w grę w stu procentach. Kafel latał między zawodnikami, tłuczki świszczały w powietrzu, a szukający wciąż gonili znicza. O ile w ogóle go widzieli. Strauss nie zaprzątała sobie głowy szukaniem na niebie małej złotej kulki. Zamiast tego wolała skupiać się na swoim zadaniu i na tym, by nic w nią nie trafiło gdy pałkarze nie patrzyli. Kafel znów trafił w jej dłonie, a brunetka po raz kolejny ruszyła w kierunku pola bramkowego rywali, ale po raz kolejny zamiast samotnie atakować wykonała podanie do czającej się niedaleko niej Gay Fay.
Fayette Richerlieu
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 177
C. szczególne : tatuaż ćmy pod mostkiem, magiczna proteza prawej nogi
Walka szła w zaparte, ni to znicza nie było widać, ni to konkretnych punktów się nie zdobywało. Pałkarze pałowali, ścigający się prześcigali a szukający dalej szukali. Jak długo można szukać małej latającej kulki? W nieskończoność, a dopóki VIcksa nie znajdzie tego artefaktu Fayette nie miała zamiaru dać Gryfom się panoszyć po powietrzu Kruków, o nie. Śledziła bacznie wszystko co się działo, kilka przerzutów, pare podań, i obić BAM - nareszcie sama dostała kafla i rzuciła się w obręcz, aby zaliczyć kolejny punkt, wierząc w to całym sercem.
Darren wymienił Shawna. Nie wiedział, czy to przez kontuzje, obrywanie tłuczkami, zmęczenie czy po prostu chęć wypróbowania jak największej ilości graczy - w końcu ostatecznie był to jedynie sparing - podobno "przyjacielski" - pomiędzy Ravenclawem i Gryffindorem. Nieco wcześniej, z trybun, oglądał śmigającego w przestworzach Ferdinanda, który zdążył się już popisać ładną akcją - Shaw nie miał jednak czasu na podziwianie akrobacji żadnego z zawodników, gdy sam został wezwany na boisko. Tam tłuczek od razu nasunął mu się pod pałkę - nie wahał się więc ani chwili tylko, w ramach rozgrzewki, posłał go w stronę jakiegoś Gryfona.
Loulou Moreau
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173cm
C. szczególne : francuski akcent, burza loków, ciemniejsza karnacja
Wszystko pięknie, niby mecz wyrównany, ale jakiś niedosyt czuła. Może za mało obcowania z tłuczkiem? Zupełnie jakby na zawołanie, zobaczyła, że pośród Krukonów zmienia się skład i wzlatuje na pozycję pałkarza Darren. Nie wiedziała, że gra, ale było to raczej pozytywne doświadczenie. Przynajmniej do czasu... Zobaczyła, że chłopak odbija tłuczek w stonę Pro i cóż, przecież nie mogła pozwolić na to, żeby ich obrońca znowu oberwał, prawda? Pochyliła się nad trzonkiem, gwałtownie przyspieszając, żeby ostatecznie wyrównać tor lotu z piłką. Wychyliła się, trzymając pałkę w dłoni, ale najwyraźniej nie trzymała jej dostatecznie mocno. To, co się stało później, dziewczyna nie potrafiła wyjaśnić. Odbiła tłuczek, a ten zamiast lecieć w stronę Darrena, uderzył ją prosto w klatkę piersiową, przez co z trudem utrzymała się na miotle. Wciągnęła gwałtownie powietrze, przeklinając głośno po francusku. - Wisisz mi przysługę - rzuciła do McGregora, po czym odleciała kawałek, aby lepiej widzieć, gdzie teraz czyhają tłuczki.
Znowu dostrzegła niewielki błysk, więc skierowała się w tamtą stronę, czując jednocześnie, że to staje się dość męczące. Trzeba było jednak próbować, więc skręciła, starając się doścignąć znicza, skupiając się już tylko i wyłącznie na tym, ale to wcale nie było takie bajecznie proste. Znicz był szybki i chociaż starała się za nim nadążyć, na niewiele się to zdawało, miała problemy, by manewrować swobodnie, a piłka robiła co chciała. Wzleciała nieco wyżej, dziewczyna spojrzała za nią i tyle ją widziała, bo znicz zniknął nagle gdzieś między zawodnikami, a ona została z niczym. Tyle szczęścia, że jej przeciwniczka również go nie znalazła, ale domyślała się, że mimo wszystko z jej doświadczeniem nie będzie to takie trudne.
______________________
they can see the flame that's in her eyes
Nobody knows that she's a lonely girl
Morgan A. Davies
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
McGregor radził sobie z takim kunsztem, jakby całe życie nie robił nic poza stróżowaniem przy pętlach i jedynie tłuczki były w stanie skruszyć bezbłędną dotąd ścianę, którą stanowił dla drużyny z tyłu. A wcześniej jeszcze chciał błysnąć bramką z zaskoczenia. Szok w trampkach. Prawdę mówiąc, miała dość. Złota piłka uciekała od niej, jakby ktoś ją zaczarował, w kluczowych momentach unikając jej dłoni z taką finezją, że Gryfonka powoli zaczynała się gubić już nawet w lataniu na miotle. Czy wina była w tym, że wzięła szkolną miotłę? A może radośnie leżała w jej głowie i Davies po prostu nie chciała tego dostrzec? Bo chyba powoli mogło być tak, by zaczynali to dostrzegać wszyscy wokół, tylko nie ona. Szlag by te skrzydełka.
Kość + przerzuty:E, znicza brak Kuferek: 66 Własny sprzęt: oddałem wszystko Alince Wykorzystany sprzęt drużyny: szkolna błyskawica (+5) Łączna liczba punktów: 71 Pozostałe przerzuty: 0/7 Pozostałe wyposażenie drużyny: 1/3 Nimbus (+6), 2/4 Błyskawica (+5), 2/3 kask (+1), 5/7 rękawice (+1), 5/7 gogle (+1), 6/7 koszulka (+1), 2/2 kompas (+1)
Procrastination McGregor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
C. szczególne : rude włosy, sporo piegów, szeroki uśmiech
Tym razem porażka nie podziałała na rudzielca deprymująco, na całe szczęście. Zdecydowanie najgorszym, co mogło się teraz stać. Owszem, stracili gola, ale zdecydowanie nie był to koniec spotkania. Co prawda doszedł do tego wniosku zdecydowanie za późno, ale lepiej tak niż wcale, czyż nie? Wszelkie wątpliwości i pytania postanowił pozostawić na później, skupiając się na obronie, ale przede wszystkim obserwacji meczu, który nabierał coraz więcej rumieńców, chociaż nie ma co ukrywać, że Krukoni zdawali się dominować, jeśli chodziło o ofensywę. Jednakże Gryfoni mogli liczyć na swoich pałkarzy, zdecydowanie. McGregor bowiem już trzeci raz został ochroniony przed tłuczkiem, gdzie członkowie drużyny ponownie wzięli uderzenie na siebie. Cóż, lista osób, którym należał się alkohol zaczynała się coraz bardziej wydłużać. Zdecydowanie jednak na to zasłużyli, a czy było tak z nim samym? Cóż, zdecydowanie tak! Udało mu się obronić, a następnie, nie czekając długo, rzucił piłkę do przelatującej obok niego Hemah. Pora na natarcie przyczajonego smoka.
C. szczególne : Białe włosy, brwi i rzęsy, jasna cera. Akcent cockney. Umięśniona sylwetka. Blizna na jednej brwi po dawnej bójce. Blizny po odmrożeniach na lewej ręce i udach.
Odpowiedziała Elijahowi uśmiechem, czując, jak presja trochę z niej schodzi. Ta podświadoma, z jaką ciągle walczy. To będzie przyjemna zabawa dla wszystkich. Z tym nastawieniem odleciała od bramki, wracając do śledzenia wzrokiem toru lotu kafla. Gra była dość ciekawa. Pałkarze niezaprzeczalnie się uaktywnili, tłukąc, broniąc albo biorąc na klaty dość bolesne ciosy. Ba, ich rudy obrońca zagrał piękną piłkę przez całe boisko, z trudem obronioną. To był dobry mecz, gdzie każdy czerpał radość z gry. Dlatego nie wtrącała się nadmiernie. Niech się wykażą ci, co rzadko grają. Dopiero, kiedy Pro podał bezpośrednio do niej, przyspieszyła, aby złapać kafla, wyrywając się po tym do prostego strzału na pętlę. Tym razem nie zamierzała być taka łagodna dla Krukona. Zabawią się ostrzej.
Kość + przerzuty:6 -> rzut na pętlę Kuferek: 73 Własny sprzęt: Pełny zestaw, +12 pkt Wykorzystany sprzęt drużyny: Nie Łączna liczba punktów: 85 Pozostałe przerzuty: 8/8
Elijah J. Swansea
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu rozległa blizna ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Ten mecz odbiegał wyglądem od standardowego. Przede wszystkim wszyscy wydawali mu się jakby bardziej wyluzowani. Nie było aż tak dużej presji – tłuczki były mniej perfidne, a ścigający nie pędzili na złamanie karku. Właściwie, co zabawne, ale i interesujące, prym wiedli tutaj pałkarze, przypominając mu o czasach, kiedy sam obejmował tę pozycję. Zatęsknił za tym odrobinę, bo choć wiedział, że na pozycji obrońcy sprawdza się całkiem nieźle i tak było dla nich wszystkich lepiej, lubił grać z pałką w ręku. Tak po prostu. Zresztą to wciąż było dobrze widoczne w jego prywatnych treningach, bo kiedy ćwiczył na ziemi, najczęściej towarzyszyła mu stara drewniana przyjaciółka. W swoje ręce kafla dostała Hemah i tym razem nie było mu dane wygrać tego starcia. Kafel przeleciał przez pętlę, a on był tym na tyle zaskoczony, że kiedy chciał podać piłkę Fayette, chybił i ta dostała się w ręce wroga. Gorzej chyba być nie mogło.
Kostki: 2 → 2 Przerzuty: koniec, wszystkie zużyte.
Mecz trwał w najlepsze, dla Krukonów oczywiście, bo jeśli popatrzeć na czas posiadania kafla, to górowali nad Gryfonami. Z ich skutecznością było już gorzej, choć niestety zdołali wyrównać i znów przegrywać. Nic szczególnego się nie działo, aż do momentu, gdy pojawienia się Darrena na boisku, co zmotywowało bohatera, by przyłożyć się bardziej. Wkońcu Hemah dostała kafla i ruszyła na połowę przeciwnika. Emerson postanowił ją asekurować. Opłaciło się! Bo gdy obrońca stracił kafla przy obronie strzału, Ferdi szybko go przejął i oddał strzał. Miał przy tym nadzieję, że znów któryś z pałkarzy w jego drużynie będzie go asekurował i da mu okienko do czystego strzełu.
Mecz był bardzo intensywny, zupełnie jakby z każdą chwilą nabierał tempa i wcale nie przypominał przyjacielskiego, miłego treningu, a raczej zacięty finał o puchar quidditcha; Boyd razem z Lou jako pałkarze mieli ręce i pałki pełne roboty, co chwilę kursując między pętlami i dzielnie atakując przeciwników albo broniąc swoich, bo Krukoni nacierali na ich bramkę intensywnie (choć mało skutecznie, bo i tak przegrywali), a biedny Pro co rusz był pod ostrzałem tłuczka. Po tym, jak Loulou przyjęła ostatni atak NA KLATĘ, przejął się i podleciał do niej, rzucając szybkie pytanie typu „żyjesz?”, żeby się upewnić czy wszystko w porządku, a zaraz potem dostrzegł, że Hem zaczęła szarżę na pętle przeciwników. Ruszył za nią, gotów wspomóc jej atak wycelowanym w Elijah tłuczkiem; tym razem nie podawał do swojej drugiej meczowej połówki i od razu zamachnął się prosto w ryj obrońcy z nadzieją, że uda mu się go spacyfikować na tyle, by umożliwić Gryfonom zdobycie kolejnych punktów.