Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Pokój Éléonore

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Éléonore E. Swansea
Éléonore E. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : jasne piegi i wąskie usta
Galeony : 2413
  Liczba postów : 1152
https://www.czarodzieje.org/t17446-eleonore-e-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17452-poczta-panny-eleonore#489449
https://www.czarodzieje.org/t17445-eleonore-e-swansea#489381
Pokój Éléonore QzgSDG8




Gracz




Pokój Éléonore Empty


PisaniePokój Éléonore Empty Pokój Éléonore  Pokój Éléonore EmptyPią Paź 11 2019, 01:19;


Pokój Éléonore



Pokój minimalistyczny, ale z duszą. Zarówno ściany, jak i sufit są w kolorze białym, dzięki czemu przestrzeń optycznie się powiększa i rozjaśnia. W centralnej części pomieszczenia znajduje się, sporej wielkości, łóżko. Posiada ono dwa materace i multum poduszek, aby przesiadywanie na nim było bardzo komfortowe. Nad łóżkiem znajduje się drewniana półka, na której stoją obrazy i rysunki, które Élé otrzymała od Elaine i przyjaciół. Przy jednej ze ścian, stoi prosty, biały regał na książki i szpargały. Jego szczególny element tworzy korkowa tablica z polaroidami i ruchomymi fotografiami, które uwieczniają najpiękniejsze chwile z życia Éléonore. Wśród przedmiotów można dostrzec stary aparat Elijaha. A w prawym, górnym rogu przyklejone zostały kartki i pocztówki z różnych części świata i wszelakich podróży. Jednak największą ozdobę pokoju stanowi płomykówka Agile, która przesiaduje najczęściej na parapecie, przy dużym, otwartym, oknie. W pokoju dominują stonowane, klasyczne kolory: głównie biel i brązy.
Powrót do góry Go down


Éléonore E. Swansea
Éléonore E. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : jasne piegi i wąskie usta
Galeony : 2413
  Liczba postów : 1152
https://www.czarodzieje.org/t17446-eleonore-e-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17452-poczta-panny-eleonore#489449
https://www.czarodzieje.org/t17445-eleonore-e-swansea#489381
Pokój Éléonore QzgSDG8




Gracz




Pokój Éléonore Empty


PisaniePokój Éléonore Empty Re: Pokój Éléonore  Pokój Éléonore EmptyPią Gru 06 2019, 01:13;

...Ostatnie dni były dla Éléonore ciężkim kawałkiem chleba. Musiała poradzić sobie sama z kotłującymi się w jej głowie najróżniejszymi myślami. Nie była gotowa na to, by zwierzyć się nawet Elaine. Czuła ogromne zawstydzenie, zażenowanie, niepewność i jeszcze wiele innych emocji w komplecie. Istny kalejdoskop. Zwyczajnie nie wiedziała, co i jak miałaby powiedzieć swojemu rodzeństwu. Sytuacja była trudna i w pewnym sensie ją przerastała. Dlatego też zachowywała się dziwnie, nietypowo. Unikała domowników, a w szczególności matki. Unikała też podejrzliwych spojrzeń, rozmów, wspólnych posiłków. Z trudem. Nie tylko dlatego, że w łabędziowym domu zawsze było tłoczno, ale dlatego, że nie było to do niej podobne i źle się z tym czuła. Miała wyrzuty sumienia. Gdy jednak została zaczepiona i zagadana - robiła dobrą minę do złej gry i odpowiadała w bardzo lakoniczny sposób. Była pewna, że jej bliscy domyślają się, że coś jest na rzeczy, jednak... wysilała swoje aktorskie zdolności na tyle, na ile była w stanie.
...Przez te kilka dni naprzemiennie przesiadywała w pokoju, czytając, bądź wybierała się na samotne spacery po Dolinie i okolicznych lasach. Oczyszczała w ten sposób swój umysł i starała się nie myśleć o nim. Przecież nawet nie napisał. Zwyczajnie uciekł, jak tchórz. A jednak, gdzieś głęboko w podświadomości, wiązała z tym zdarzeniem ciepłe wspomnienia. I to ją najbardziej irytowało. Głupia, głupia Swansea.

...Siedziała w swoim pokoju, jak zwykle na łóżku, w towarzystwie poduszek, ciepłego koca, kubka gorącej herbaty imbirowej i, oczywiście, książki. Aktualnie czytała "Przypominajkę". Znała tę książkę niemalże na pamięć, a mimo to często do niej wracała. No i cóż miała robić innego? Przejrzała już całego wizbooka, była na porannym joggingu. Korciło ją, żeby wybrać się do Hogsmeade, ale wolała jednak unikać tego miejsca. Póki co. Za oknem już pociemniało. Było zimno, ponuro, wietrznie. Nieprzyjemnie. Zaszyła się więc w swojej ciepłej, bezpiecznej ostoi. Agile siedziała na parapecie wewnątrz pomieszczenia, skubiąc sobie piórka.
...Élé była zupełnie pogrążona w lekturze, nie zauważyła nawet, że zdążyło się ściemnić i czas wypuścić sowę na wieczorne loty. Ostatnio płomykówka latała jedynie dla rekreacji, bo dziewczyna nie wysyłała praktycznie żadnych listów. Trochę za tym... tęskniła? Ubrana w ciepły dres, ze zmierzwionymi włosami, siedziała i co chwila popijała rozgrzewającą herbatkę.
...Było całkiem przyjemnie. A jednak czegoś jej brakowało. A może kogoś...


@Elijah J. Swansea @Elaine J. Swansea
Powrót do góry Go down


Elaine J. Swansea
Elaine J. Swansea

Dorosły czarodziej
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174 cm
C. szczególne : pomalowane usta, wyprostowane plecy; metamorfomagicznie zwiększony wzrost;
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 288
  Liczba postów : 1434
https://www.czarodzieje.org/t16910-praca-wre
https://www.czarodzieje.org/t16935-syczek-jeczybula#471819
https://www.czarodzieje.org/t16911-elaine-swansea#471382
https://www.czarodzieje.org/t18301-elaine-j-swansea-dziennik
Pokój Éléonore QzgSDG8




Gracz




Pokój Éléonore Empty


PisaniePokój Éléonore Empty Re: Pokój Éléonore  Pokój Éléonore EmptyPon Gru 09 2019, 20:50;

Odkąd wyżaliła się listownie Rileyowi ze wszystkich bolączek i zmartwień to było jej lżej na duchu. Listopad oraz grudzień to czas, w którym działo się naprawdę wiele i nie miało to żadnego związku z przyjemnościami. Praca, obowiązki prefekta, nawał materiałów na studiach, kłopoty z kotem, deficyt spędzania czasu z Rileyem, a tym bardziej z Elijahem. A gdy tylko doszły ją słuchy, że i Éléonore chodzi jakaś taka inna to zmusiła wszystkie plany do modyfikacji. Miała dość wiru obowiązków, skoro siostra chodziła nieswoja. Co innego szybkie wiadomości na wizzengerze, a co innego na żywo. Czy jej dziwne zachowanie miało związek z Alexandrem? Obserwowała go i cóż rzec, połowa Ravenclawu była przekonana, że profesor jest wilkołakiem. Przemknęła po schodach do pokoju starszej siostry, gdy uzyskała od Faworka pewność, że panienka tam jest i nie wychodzi od wielu godzin. Przytuliła się ramieniem do drzwi i zapukała.
- Hej, Élé, mogę wejść? - zapytała i po uzyskaniu potwierdzenia weszła do środka. Znała ten pokój na pamięć, bowiem przebywała w nim wiele razy.
- Zamieniasz się w ciepłe burito beze mnie? - posłała jej ciepły uśmiech, podchodząc do wysokiego łóżka i pakując się naprzeciw siostry. Ten skład - kołdra, miliony poduszek, herbata imbirowa, książka i roztrzepane włosy przywodziły na myśl stan, w którym wymagana była obowiązkowa obecność kogoś kochanego u boku. Z ulgą przysiadła na miękkim materacu wiedząc, że nie musi z niego schodzić już do końca wieczora.
- Tata mówi, że chodzisz nieswoja, a Faworek rozpowiada wszystkim, że popadniesz w anoreksję, bo za mało jesz jak na jego miarę. - sięgnęła po jedną z wielu poduch i ulokowała ją miedzy swoimi kolanami. - Przepraszam kochanie, że nie mogłam przyjść wcześniej. Obowiązki i nauka mnie przygniatają. - rozmasowała swoją twarz i zgarnęła jasne kosmyki za ucho. - Zapomniałam ci powiedzieć, że niechcący stworzyłam plotkę na temat profeso... na temat Alexa. Pamiętasz jak ci pisałam, że wyglądał kiepsko po pełni? Krukoni ścigają się w sprawdzeniu czy to prawda, że jest likantropem. Mam nadzieję, że się Alex nie wścieknie jak to wszystko wyniucha. - zamiast bezpośredniego pytania "Co się dzieje?" postanowiła najpierw opowiedzieć coś weselszego, zabawnego, a i przy okazji wybadać jak Élé zareaguje na imię profesora. Sama Elaine czuła się dziwnie nazywając w myślach go Alexandrem - opiekun Ravenclawu (!) - a oficjalnie z tytułem i nazwiskiem. Oparła łokcie o poduszkę i popatrzyła łagodnie na siostrę.
Powrót do góry Go down


Éléonore E. Swansea
Éléonore E. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : jasne piegi i wąskie usta
Galeony : 2413
  Liczba postów : 1152
https://www.czarodzieje.org/t17446-eleonore-e-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17452-poczta-panny-eleonore#489449
https://www.czarodzieje.org/t17445-eleonore-e-swansea#489381
Pokój Éléonore QzgSDG8




Gracz




Pokój Éléonore Empty


PisaniePokój Éléonore Empty Re: Pokój Éléonore  Pokój Éléonore EmptySro Gru 11 2019, 03:12;

...Siedziała pochylona nad książka, praktycznie w bezruchu. Jedynie jej oczy przesuwały się po kolejnych linijkach tekstu, a ręka sięgała co jakiś czasu do kubka z herbatą. Czytając, mogła oderwać się od rzeczywistości i zanurzyć w świecie fikcji literackiej. W jej obecnym położeniu była to dobra odskocznia. Brak jakiejkolwiek ambitnej aktywności nieco jej doskwierał, a jesienno-zimowa aura nie pomagała w tym, by uchronić się od chandry. Z jednej strony chciała się wyrwać z tego transu, a z drugiej nie miała na to siły. Mogłaby zapaść w sen zimowy i obudzić się dopiero na wiosnę, o. Brzmiało jak plan.
...Dopiero po chwili jej mózg zaczaił, że ktoś puka do drzwi. Oderwała wzrok od książki w momencie, gdy usłyszała znajomy, ciepły głos. Choć unikała domowników przez ostatnie dni, to jednak poczuła dużą ulgę, widząc w progu swoją ukochaną siostrzyczkę. Wysilała się nawet na tyle, by się do niej uśmiechnąć. Zdziwił ją fakt, z jakim trudem jej to przyszło. Nie ma się jednak co dziwić - w ostatnim czasie mięśnie mimiczne jej twarzy nie praktykowały tej czynności. Gestem zaprosiła Elaine do środka. Przesunęła się odrobinę na łóżku, robiąc jej miejsce. Zanim zamknęła książkę, wsunęła zakładkę pomiędzy strony, na których skończyła czytać.
- Takie ze mnie burrito niepierwszej świeżości... - rzuciła z nutką goryczy w głosie, choć mimowolnie się rozpromieniła. Rozbawiło ją zdanie wypowiedziane przez siostrę. Niesamowite, jak działa na nią jej obecność.
...Patrzyła, jak Iskierka siada obok niej na łóżku i od razu przypomniały jej się te wszystkie długie i cudowne wieczory sprzed kilku lat, kiedy to miały dla siebie nieco więcej czasu. Uwielbiała je i możliwość bycia blisko niej. Popatrzyła na młodą Swansea z uwagą, gdy ta zaczęła opowiadać jej o swoich obowiązkach i tym, że cały dom martwi się nietypowym éléonorowatym zachowaniem. Pierwsze doskonale rozumiała i nie miała jej niczego za złe. Drugie sprawiło, że posmutniała. Spodziewała się, że rodzina zacznie się niepokoić, ale jednak miała cichą nadzieję, że dobrze kryje się ze swoimi emocjami. No i na co jej były te wszystkie kursy i staże aktorskie?
- Och, Iskierko, nie masz za co przepraszać. Ja też nie poświęcam Wam tyle czasu, ile bym chciała. - mówiąc to, wsunęła za ucho niesforny kosmyk włosów Iskierki, który ponownie się zbuntował.
...Jakaś cząstka niej pękła, gdy usłyszała jego imię z padające z ust siostry. Musiała się mocno zebrać w sobie, by nie dać po sobie poznać tego... zmieszania. Skupiła się na słowach Elaine, usiłując poskromić nerwowy oddech i walące serce. Ogarnij się! Z jej twarzy zniknął uśmiech, pojawiła się konsternacja i lekkie zdezorientowanie. Na kilka sekund odwróciła wzrok od siostry. Tak, ta poduszka ma wyjątkowo interesujące wzorki... Mimo iż bardzo się starała, to nie była w stanie wysłuchać z uwagą całej wypowiedzi. W jej głowie znów pojawiło się milion pytań i myśli. Jednak to, co najważniejsze wychwyciła. Likantropia.
- Jeśli jest wilkołakiem, to faktycznie może wyniuchać. - pokusiła się o ten suchy żart, by odwrócić nieco uwagę od swojego zmieszania. Teraz to ona włożyła swój kosmyk włosów za ucho (jakby to miało jakoś poprawić jej roztrzepaną fryzurę), przygryzając przy tym dolną wargę ust.
...Przez myśl przeszło jej, czy jeżeli Alexander faktycznie okazałby się wilkołakiem, to czy przeszkadzałoby jej to. A potem skarciła samą siebie, bo wszystko to brzmiało absurdalnie. Zarówno jego likantropia, jak i... ich potencjalny związek. Napotkała wzrok siostrzyczki i nieco się pod nim zaczerwieniła. Na Merlina, zachowywała się jak jakaś nastolatka! Opanuj się, Élé!
- Co masz na myśli mówiąc, że ścigają się w sprawdzeniu, czy jest wilkołakiem? Co takiego robią? - zapytała. Poprawiła nieco swoją pozycję, bo nogi jej już zaczynały drętwieć.
...Zastanawiała się, czy powiedzieć Eli o ostatnich wydarzeniach i tym, że się z nim spotkała. Znów przypadkiem. Postanowiła, że jeszcze z tym zaczeka, a tymczasem zamieniła się w słuch. Była szczerze ciekawa poczynań Krukonów, może dowiedzieli się czegoś istotnego...
Powrót do góry Go down


Elaine J. Swansea
Elaine J. Swansea

Dorosły czarodziej
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174 cm
C. szczególne : pomalowane usta, wyprostowane plecy; metamorfomagicznie zwiększony wzrost;
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 288
  Liczba postów : 1434
https://www.czarodzieje.org/t16910-praca-wre
https://www.czarodzieje.org/t16935-syczek-jeczybula#471819
https://www.czarodzieje.org/t16911-elaine-swansea#471382
https://www.czarodzieje.org/t18301-elaine-j-swansea-dziennik
Pokój Éléonore QzgSDG8




Gracz




Pokój Éléonore Empty


PisaniePokój Éléonore Empty Re: Pokój Éléonore  Pokój Éléonore EmptySro Gru 11 2019, 20:06;

Zagadywała ją w dobrze znany sobie sposób, by dać jej znak, że nie zasypie jej falą pytań ot tak. Dawała im obu czas, aby Éléonore sama zdecydowała czy chce się podzielić własnym problemem z młodszą siostrą. To, że coś ją gryzło nie ulegało żadnej wątpliwości. Była przekonana, że coś jest na rzeczy, jednak absolutnie nie spodziewała się, że jej uśmiech zniknie tuż po wypowiedzeniu imienia Alexandra. Wyhaczyła zalążek zmieszania, drgnęła z szoku i nowego odkrycia, którego wszak nie brała pod uwagę. Éléonore próbowała to ukryć i szczerze powiedziawszy gdy uciekła wzrokiem to Ela niemal uwierzyła, że sobie to wyobraziła. Nie zaśmiała się z suchego żartu, bowiem mimowolnie spięła mięśnie ramion i pleców, gdy w jej sercu zawrzał niepokój - to miało związek z Alexandrem, była tego przekonana. Przecież nie tak dawno temu dostawała od siostry masę wiadomości na wizzengerze, a ostatnio jakoś to tak przycichło. Dopiero siedząc na łóżku Élé wyraźnie dostrzegła tę zmianę. Czemu wcześniej nie zwróciła na to uwagi? Co z niej za młodsza siostra, skoro nie zareagowała od razu, a dopiero teraz? Zacisnęła usta w bladą linię, gdy i z jej twarzy umknął uśmiech, a w czystych oczach pojawiła się ostrożność.
- Peter z szóstej klasy ostatnio radził się mnie czy nie zastawić na niego słownej pułapki. Chciał mu to niby przypadkiem wspomnieć, że będzie składać ogromne zamówienie na eliksiry i czy profesor przypadkiem nie potrzebuje jakiegoś... wiesz, miał na myśli tojadowego. Ale uznałam, że to trochę zbyt oczywiste i profesor nie będzie mieć powodów się na to zgodzić. - popatrzyła uważnie w jej oczy, aby wyłapać każdą zmianę na jej twarzy. - Mój Riley będzie miał u niego korepetycje. Zaproponował dwunastego grudnia wieczorem, bo wtedy wypada pełnia, a profesor odmówił. Już cały Rav o tym wie. Niektórzy chcą go śledzić tego dnia, więc teraz z Rileyem próbujemy im to wyperswadować, bo coś słabo z punktami domów nam idzie, by ryzykować ich utratę przez eksperymenty. - miała wiele do powiedzenia na ten temat. Stworzyła tę plotkę niechcący, a jednak im dalej szli w las (cóż za trafne określenie) tym więcej podejrzeń rodziło się wśród młodzieży. Rav nie odpuści, muszą się dowiedzieć prawdy i skłamałaby mówiąc, że jej to nie interesuje.
- Przeszkadzałoby ci, gdyby był likantropem? Zastanawia mnie czy wtedy nie byłby największym wilkołakiem świata z tym wzrostem. - uczepiła się tego tematu. Nabrała już pewności, że nie zejdzie z plotkowania o Voralbergu dopóki nie wyniucha co jest na rzeczy. Póki co próbowała wybadać u siostry czy jest wobec niego nastawiona jakoś niechętnie, z rezerwą, a może świetnie kamuflowała złamane serce? Przez zachowanie Elaine przebijała się jedna ogromna ciekawość i potrzeba upewnienia się co się dzieje z jej straszą siostrą. Lada moment nadejdzie ta chwila, w której padnie bezpośrednie pytanie - o ile rzecz jasna nie uzyska odpowiedzi już zaraz, za moment, w reakcji na wypowiedziane słowa.
Powrót do góry Go down


Éléonore E. Swansea
Éléonore E. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : jasne piegi i wąskie usta
Galeony : 2413
  Liczba postów : 1152
https://www.czarodzieje.org/t17446-eleonore-e-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17452-poczta-panny-eleonore#489449
https://www.czarodzieje.org/t17445-eleonore-e-swansea#489381
Pokój Éléonore QzgSDG8




Gracz




Pokój Éléonore Empty


PisaniePokój Éléonore Empty Re: Pokój Éléonore  Pokój Éléonore EmptySro Gru 11 2019, 21:14;

...Ciężko ukrywa się prawdziwe emocje przed rodzoną siostrą. Jeszcze taką bystrą i spostrzegawczą. Éléonore czuła, że w tym wypadku jest kiepską aktorką i nawet zbytnio nie dziwił ją fakt, że Elaine usilnie trzyma się tematu Voralberga. Co prawda sama dopytała o poczynania wychowanków Domu Kruka, ale jednak to jej droga siostrzyczka zaczęła wątek związany z Alexandrem. Nie było to przypadkowe, nie było zwykłą pogawędką. Miały przecież mnóstwo wspólnych tematów, mogły w tej chwili rozmawiać o czymkolwiek, kimkolwiek. Na przykład obgadywać Eliego i jego zagraniczne fotograficzne projekty. Iskierka była mądra, bez problemu mogła domyślać się powodu, przez który Élé jej nieswoja.
...Dziewczyna słuchała w skupieniu opowieści swojej młodszej siostry i próbowała wyzbyć się tego dziwnego uczucia skręcania w żołądku. Od czasu do czasu unosiła brwi ku górze, słysząc dziwne i ryzykowne wymysły Krukonów. Żaden z ich planów nie brzmiał bezpiecznie. Oczami wyobraźni widziała, jak sypią się punkty dla domu, a wkurzony Voralberg szasta szlabanami na prawo i lewo. Właściwie dlaczego tak im zależało, żeby to sprawdzić? Szukali sensacji? To nie byłby chyba pierwszy przypadek nauczyciela z likantropią. A i uczniów-wilkołaków trochę się w zamku przewijało. Da się z tym żyć, jakoś... Éléonore starała się zachowywać normalnie i nie dać po sobie poznać, że każda wzmianka o Alexandrze wzbudza w niej tak silne, skrajne emocje. Jednakże Ela nie musiała posiadać żadnych szczególnych zdolności czy umiejętności legilimencji, żeby dostrzec pewne zmiany w zachowaniu siostry.
...Zaskoczyła ją informacja o tym, że sam Riley zaangażował się w to śledztwo, a jeszcze bardziej zbieg okoliczności z tym terminem. A może właśnie nie był to zbieg okoliczności i rzeczywiście coś jest na rzeczy? Ostatnim razem, gdy widziała Voralberga, było chyba po pełni, a i on zdawał się być... zmęczony życiem. No i widziała fragment blizny. Wszystko łączyło się w jedną wielką układankę i podejrzanie do siebie pasowało. Ale może to tylko podświadomość płata im figle? Przytaknęła niewerbalnie na to, że te wszystkie podchody są złym pomysłem. I w dalszym ciągu starała się słuchać siostry w pełnym skupieniu. Jej monolog trochę ją uspokajał, a przede wszystkim dawał jej czas na zebranie myśli. Dopiero ostatnie pytanie, które Iskierka zadała, wywołało kolejną falę gorąca w ciele Élé. Sama nie mogła pojąć, dlaczego aż tak żywo reaguje.
- Czy przeszkadzałoby? Cóż, ja... - zaczęła niepewnie, ale głos jej się załamał. Zrobiła dłuższą pauzę i spojrzała na siostrę przerażonym wzrokiem. Owszem, zastanawiała się przez chwilę nad taką opcją, ale odpowiedź na to pytanie nie miała teraz znaczenia. Nie może dłużej przed nią udawać, czuje się z tym nie w porządku. Powinna była od razu jej o wszystkim powiedzieć, tylko tak trudno ubrać to w słowa. Ta cała historia wydaje się straszną abstrakcją, a wypowiedziana na głos - wybrzmi jeszcze głupiej.
...Nabrała powietrza w płuca, lekko się wyprostowała i utkwiła wzrok w jednym punkcie, na fragmencie koca. Teraz albo nigdy.
- Widziałam się z nim kilka dni temu. Odprowadził mnie, pocałował, a potem przeprosił i uciekł. A ja nic nie zrobiłam! Jestem skończoną idiotką! - wypowiedziała wszystkie te słowa na jednym wdechu, a tuż po zakończeniu swojej wypowiedzi ukryła twarz w dłoniach. Następnie odchyliła się do tyłu i opadła na miękki materac. Jednocześnie odczuła ulgę i zażenowanie własną osobą. Głowa rozbolała ją od tych wszystkich emocji. Czy to Katharsis? Dałaby sobie rękę uciąć, że spaliła w tym momencie największego buraka świata. Leżała na plecach, wśród poduszek, obok swojej siostrzyczki, nadal zakrywając swoją twarz. Nie widziała reakcji Elaine na ten potok słów, ale była pewna, że ją zaskoczyła.
...Kto by nie był zaskoczony? Ona sama tkwiła w nieustannym szoku.
Powrót do góry Go down


Elaine J. Swansea
Elaine J. Swansea

Dorosły czarodziej
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174 cm
C. szczególne : pomalowane usta, wyprostowane plecy; metamorfomagicznie zwiększony wzrost;
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 288
  Liczba postów : 1434
https://www.czarodzieje.org/t16910-praca-wre
https://www.czarodzieje.org/t16935-syczek-jeczybula#471819
https://www.czarodzieje.org/t16911-elaine-swansea#471382
https://www.czarodzieje.org/t18301-elaine-j-swansea-dziennik
Pokój Éléonore QzgSDG8




Gracz




Pokój Éléonore Empty


PisaniePokój Éléonore Empty Re: Pokój Éléonore  Pokój Éléonore EmptyPią Gru 13 2019, 22:02;

Rozmowa przychodziła jej bez większych trudności o ile nie borykała się z sercowymi rozterkami. W tym przypadku celowo zagłuszała ciszę, by swoim gadulstwem zarazić Éléonore i być może chociaż odrobinę poprawić jej nastrój. Coś było na rzeczy i pytanie czy aby to faktycznie miało związek z Alexandrem Voralbergiem. Martwiła się powściągliwością siostry. Potrafiły się sobie zwierzać z największych sekretów (oczywiście pomijając te dotyczące Rileya, wszak ta tajemnica nie należała do niej), a instynktownie wyczuwała, iż Élé potrzebuje rozmowy. Odkąd Elijah wyjechał to ich rezydencja stała się taka... pusta. Bez niego ten dom nie był taki sam. Nawet Faworek zaczął tęsknić za młodym paniczem, o czym nie zapominał wspominać dzień w dzień nieobecności Elijaha. Pozostało więc w jej obowiązku i szczerych intencji wybadać sytuację i wspomóc siostrę, jeśli będzie to leżało w jej możliwościach.
Istotnie, popadła w nieme zszokowanie słowami, które właśnie zawisły w powietrzu. Uniosła dłoń do ust, zasłaniając je do połowy w geście oniemienia. Wstrzymała oddech, zamrugała kilkakrotnie rzęsami i odprowadziła wzrokiem opadającą na poduszki Éléonore. Szok ustąpił stosunkowo szybko, a zastąpiło je... rozczarowanie?
- Kochanie, czy ja dobrze zrozumiałam? - podniosła się nieco na materacu, sięgnęła po obie ręce siostry i pociągnęła je w swoją stronę, by skłonić ją do powrotu do pozycji siedzącej. - Pocałował, przeprosił i uciekł? Broń Merlinie! - zmarszczyła brwi kalając przy tym swoje czoło pojedynczą zmarszczką. Czuła, że coś tu jest bardzo nie halo. O ile wiele zachowań można zrozumieć, tak tego Elaine nigdy przenigdy nie zaakceptuje. Na jej jasnej twarzy namalowało się silne oburzenie, aż dolna połowa jej włosów zafalowała granatowym odcieniem.
- Po pierwsze, nie jesteś idiotką i nie chcę słyszeć takich głupot. Zrozumiałyśmy się, kochanie? - pogroziła jej palcem, ale z jej oczu biła obezwładniająca miłość i jednocześnie zatroskanie. Próżno było podejrzewać ją o złe intencje. Najzwyczajniej w świecie oburzyła się zachowaniem profesora.
- Jak on śmiał... jak śmiał przeprosić za pocałunek? Na Merlina, Élé, toż to jest profanacja całowania się! Jeszcze nie mów mi, że to był pierwszy pocałunek... - aż nieco podniosła głos, by dać ujście emocjom. Zacisnęła palce we wnętrzu jej dłoni i popatrzyła siostrze głęboko w oczy. - Nigdy w życiu nie podejrzewałabym, że ten popularny w Hogwarcie Francuz miałby przepraszać za pocałunek i w dodatku... w dodatku uciec? Ile on ma lat? Trzydzieści czy czternaście? - o ile wcześniej zachowywała względną ostrożność wobec niego - wszak nie była pewna jeszcze czy go lubi czy nie - tak teraz mocno stracił w jej oczach. Elaine była romantyczką i pewnych aspektów nie potrafiła zaakceptować. Gdyby Riley - wtedy w ogrodzie - ośmielił się przeprosić ją za pocałunek to zapewne dzisiaj nie byliby zakochaną w sobie po uszy parą. A gdyby uciekł... cóż, dogoniłaby go i nie pozwoliłaby mu na podwinięcie ogona. Nic więc dziwnego, iż nie wierzyła własnym uszom.
- Rozumiem nieśmiałość, jeszcze jakoś przełknę, że przeprosił, bo może obawiał się reakcji ale na Merlina, uciec? Nie Élé, ja się na to nie zgadzam. Nie ma prawa cię tak traktować. - puściła jej dłonie po to, aby skrzyżować ręce na ramionach i fizycznie okazać zbulwersowanie.
Powrót do góry Go down


Éléonore E. Swansea
Éléonore E. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : jasne piegi i wąskie usta
Galeony : 2413
  Liczba postów : 1152
https://www.czarodzieje.org/t17446-eleonore-e-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17452-poczta-panny-eleonore#489449
https://www.czarodzieje.org/t17445-eleonore-e-swansea#489381
Pokój Éléonore QzgSDG8




Gracz




Pokój Éléonore Empty


PisaniePokój Éléonore Empty Re: Pokój Éléonore  Pokój Éléonore EmptySob Gru 14 2019, 03:24;

...Tak bardzo sobą pogardzała. Była już dużą dziewczynką i na pewno nie powinna zachowywać się w ten sposób. Przechodziła rozterki miłosne, jak jakaś szesnastka. Było jej cholernie głupio, że to jej młodsza siostra musi wysłuchiwać tych poplątanych historii i patrzeć na nią w takim stanie. Chciała się zapaść pod ziemię; jednocześnie płakać nad swoim marnym losem i śmiać się z tego absurdu. Było leźć do tego przeklętego Hogsmeade? Co ją w ogóle podkusiło? Na co liczyła? Powinna skupić się na szukaniu pracy, na usamodzielnianiu się, a nie wdawać w bliżej nieokreślone relacje z podejrzanymi pseudo-wilkołakami. Jakby w jej życiu brakowało wrażeń... Ostatnimi czasy wszystko idzie na opak, robi same głupstwa. To ona powinna być wsparciem dla swojego rodzeństwa, służyć im radą. A tymczasem... leży bezwiednie na swoim łóżku, zawstydzona, a obok niej czuwa mądra, rozgarnięta Elaine. Tak bardzo doceniała jej obecność i to, że może się jej zwierzyć ze wszystkiego.
...Pozwoliła się chwycić za ręce i posłusznie powróciła na swoje miejsce, do pozycji siedzącej. Podwinęła kolana pod brodę i wsparła się na nich, kuląc się. Popatrzyła na swoją kochaną siostrzyczkę zagubionym wzrokiem, który mówił "nie mam pojęcia co się odmerlinia". Dostrzegła, że włosy Elaine znów wyraziły swoje zdanie na dany temat. Gdyby Éléonore także posiadała zdolności metamorfomagiczne, to pewnie teraz by pozieleniała. Pokiwała niechętnie głową w odpowiedzi na słowa siostry i ten grożący gest. Westchnęła głęboko. W głębi duszy nadal będzie mieć się za idiotkę. Przecież nawet za nim nie ruszyła! A mogła, żeby mu chociaż nagadać, wygarnąć. Była zupełnie bierna...
- Iskierko, proszę, troszkę ciszej... - szepnęła do niej, nieco konspiracyjnym tonem - Jeśli mama usłyszy hasło "pocałunek", to nie da nam żyć. A dostałaby zawału, gdyby się dowiedziała, że spotkałam się z Waszym nauczycielem. - aż pobladła na samą myśl. To byłby istny koszmar. Wolała nawet nie wyobrażać sobie, co byłoby, gdyby dowiedział się o tym ich ojciec. Co prawda szanse na to, że ktoś usłyszałby ich rozmowę były niewielkie, ale dziewczyna wolała dmuchać na zimne. Czasami ściany mają uszy.
...Trzymając w swoich rękach dłonie Elaine, czuła się odrobinę pewniej, lepiej. Uspokajało ją to, pozwalało zebrać myśli i spojrzeć na wszystko z innej perspektywy. Od czasu do czasu czuła, że siostrzyczka mocniej ją ściska, najprawdopodobniej pod wpływem silnych emocji. Spodziewała się raczej szoku i reprymendy z jej strony, a tymczasem... cała wina spadła na Alexandra. A może to jednak Éléonore była winna tej całej sytuacji? Jakby nie patrzeć, to ona liczyła na kolejny przypadek.
- Właśnie! Ma trzydzieści lat. Albo jeszcze więcej. W dodatku jest opiekunem Waszego Domu. Myślę, że to mogło mieć subtelny wpływ na jego zachowanie. I tą całą ucieczkę. Może wcale nie powinnam się mu dziwić? - powiedziała, podkreślając niektóre słowa z wypowiedzi Eli. Jeśliby na sucho przeanalizowała punkt widzenia Voralberga, to jednak miał powody ku temu, by się zmieszać, zakłopotać i spanikować. Wzruszyła ramionami. A potem uzmysłowiła sobie, że bezsensownie stara się go usprawiedliwić, wybielić. Tylko przed kim? Przez jej siostrą czy przed samą sobą? Jednak nie zachował się w porządku, zostawiając ją samą i odchodząc. Ba! Nie napisał nawet listu.
- Ech, masz rację, kochana. Nie powinnam uniewinniać jego tchórzostwa. - przyznała z rezygnacją. Podświadomie chciała zapamiętać pozytywny obraz Alexandra. Po co?
...Sięgnęła do kubka z herbatą i napiła się odrobinę. Czuła się trochę lepiej. Cieszyła się, że mogła wyrzucić to z siebie i powiedzieć komuś zaufanemu. Nadal była ogromnie skołowana całą historią i tym, że wreszcie się z kimś nią podzieliła.
- Powinnam o nim zapomnieć, prawda? - zapytała półszeptem. Patrzyła na swoją siostrzyczkę wielkimi, niebieskimi oczami, a jej mina mówiła "zaprzecz, proszę". Dałaby radę zapomnieć ot tak? Zapewne byłoby to możliwe, gdyby tylko... chciała.
Powrót do góry Go down


Elaine J. Swansea
Elaine J. Swansea

Dorosły czarodziej
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174 cm
C. szczególne : pomalowane usta, wyprostowane plecy; metamorfomagicznie zwiększony wzrost;
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 288
  Liczba postów : 1434
https://www.czarodzieje.org/t16910-praca-wre
https://www.czarodzieje.org/t16935-syczek-jeczybula#471819
https://www.czarodzieje.org/t16911-elaine-swansea#471382
https://www.czarodzieje.org/t18301-elaine-j-swansea-dziennik
Pokój Éléonore QzgSDG8




Gracz




Pokój Éléonore Empty


PisaniePokój Éléonore Empty Re: Pokój Éléonore  Pokój Éléonore EmptyWto Gru 17 2019, 21:17;

Nie chciała mówić ciszej, jednak pod wpływem pieszczotliwej nazwy, którą Élé użyła, postanowiła bardziej zapanować nad swoim głosem. Zacisnęła usta w bladą linię.
- Oj tam, skoro mama przywykła, że wokół mnie kręci się Riley to przywyknie i do tego, że wokół ciebie się ktoś też kręci. - co prawda nie była pewna reakcji rodzicielki na wzmiankę o posadzie nauczyciela, jednak to nie było teraz zbyt istotne. Chodziło o zachowanie Alexandra, którego Elaine stanowczo nie popierała. Nie mieściło się jej to w głowie nawet po wstępnej analizie.
Zmarszczyła gniewnie brwi, wyprostowała ramiona i popatrzyła na siostrę z istną mieszanką uczuć.
- Kochanie, to, że w Ravenclawie jest tyle Swansea nie powinno absolutnie wpływać na jego osąd i uczucia do ciebie. Przecież to ciebie zaprosił na randkę, a nie nas. Co on myśli - że gdy jedno z nas idzie na kolację, to reszta transmutuje się w łabędzie i podgląda z krzaków? - niby zażartowała, próbując też uspokoić swoje wzburzone emocje, a jednak gdzieś w tym tkwiło ziarno prawdy. Nie rozumiała czemu Éléonore niejako wstawia się za Alexandrem, jednak nie negowała takiej postawy. Mogła jedynie podejrzewać, że chodzi tu po prostu o słabość do jego osoby. Istotnie Alexnader miał w sobie coś hipnotyzującego, choć również też onieśmielającego. Ela nie miała nigdy problemów z nawiązywaniem relacji, jednak profesor Voralberg miał tak wyraziste spojrzenie, iż czasami stresowała się pod jego przenikliwością. Wydawało się, że te oczy ją oceniają. Porównują? Nie, to niemożliwe.
- Zapomnieć? - zdziwiła się jej słowami. To dodało jej do namysłu. Najwyraźniej za bardzo naskoczyła na zachowanie Alexa, skoro Éléonore obawiała się, iż poleci jej porzucenie pomysłu spotykania się z nim. Élé była tak wrażliwa... miała delikatną, porcelanową duszę, choć znacznie silniejszą niż ona sama. Pamiętała jej wzrok, gdy wspomniała, że ktoś się jej spodobał. Pamiętała wszystkie słowa napisane na wizzengerze dotyczące Alexa... nie można ot tak zapomnieć o zauroczeniu. Coś na ten temat wiedziała.
- Nie, kochanie, nie musisz o nim zapominać. Wydaje mi się, że... skoro on uciekł, to albo powinnaś się na niego obrazić i czekać aż zrozumie swój błąd albo wziąć sprawę w swoje ręce i zapytać go wprost o co mu chodzi. - puściła jej dłonie, aby usiąść tuż obok i przytulić ją do swojego boku. Pogładziła jej jasne, śliczne włosy, którym zazdrościła jednolitej barwy. - Zapytaj co go blokuje, bo daje ci sprzeczne sygnały. A jak wiadomo, przy sprzecznych sygnałach mogą pojawić się błędne wnioski. - próbowała jakoś mądrze doradzić. Powstrzymywała się się przed zaproponowaniem, że sama z nim porozmawia. Po pierwsze - nie mogłaby dyskutować z nim w Hogwarcie, gdzie ważna jest ich posada: nauczyciel-prefekt. Po drugie, zapewne by samym spojrzeniem mógł nadwyrężyć jej odwagę, a po trzecie Éléonore może bardzo gorliwie zaprotestować, a nie chciała jej teraz dodatkowo martwić. - Skoro powiedział A to powinien powiedzieć B i jeśli mu zależy to nie powinien się przejmować tym, co sobie o nim pomyślimy. Ba, jeśli będzie ci psuć humor i łamać ci serce to się wszyscy na niego obrazimy. - dodała buńczucznie, gotowa w razie czego mobilizować krukoński odłam Swansea to okazywania rezerwy i niechęci wobec nauczyciela - o ile będzie to konieczne. Mimo zbulwersowania miała ogromną nadzieję, że jednak Alexander się zreflektuje i przestanie tak smucić Éléonore.
Powrót do góry Go down


Éléonore E. Swansea
Éléonore E. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : jasne piegi i wąskie usta
Galeony : 2413
  Liczba postów : 1152
https://www.czarodzieje.org/t17446-eleonore-e-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17452-poczta-panny-eleonore#489449
https://www.czarodzieje.org/t17445-eleonore-e-swansea#489381
Pokój Éléonore QzgSDG8




Gracz




Pokój Éléonore Empty


PisaniePokój Éléonore Empty Re: Pokój Éléonore  Pokój Éléonore EmptyPią Gru 20 2019, 02:23;

...Przez kilka lat na studiach nikt jej nie zawrócił w głowie. Nikt nie był na tyle wyjątkowy, godny jej uwagi. Nie patrzyła i nie myślała o nikim w ten sposób. Dlaczego nagle, po powrocie do rodzinnego domu, zadurzyła się w Voralbergu? Dlaczego musiało trafił na starszego o paręnaście lat nauczyciela z Hogwartu? I to jeszcze w takim momencie jej życia. Kiedy pierwszy raz nie ma planu i jest zagubiona.
...Westchnęła głęboko i ponownie upiła łyk herbaty. Przez ostatnie dni piła ją na potęgę. Codziennie wynosiła z pokoju kilka kubków, a zaklęcia Chłoszczyść używała częściej niż Accio. Popatrzyła niepewnie na siostrę. Nie była tak optymistycznie nastawiona w przypadku reakcji rodziców. Nie chciała dzielić się z nimi tą historią, przynajmniej póki co. Nie wiadomo przecież, czy w ogóle będzie taka potrzeba. Być może już, w tym momencie, jej osoba jest dla Alexandra przeszłością.
- Riley to trochę inny przypadek. Normalny. Właściwy. Jesteście dobraną parą pod każdym względem. Rodzice nie mają się o co martwić. - mówiła, uśmiechając się i patrząc czule na Elaine. Nie znała jej chłopaka zbyt dobrze, ale miała co do niego dobre odczucia. Czuła wewnętrzny spokój, gdy Elaine z nim była. Wywarł na niej pozytywne wrażenie, no a poza tym - był też Prefektem. A nie tajemniczym potencjalnym wilkołakiem.
...Słuchała siostrzyczki w skupieniu, co jakiś czas popijając herbatę, której było coraz to mniej. Gdy w końcu ją dopiła, odstawiła pusty kubek na pobliską szafeczkę. Mimo tego, że Iskierka zdawała się być wzburzona, a w jej głosie Élé wyczuwała wiele emocji, to jednak jej ostatnie wtrącenie o łabędziach podglądających zza krzaków bardzo ją rozbawiło. Parsknęła szczerym, spontanicznym śmiechem. Potrzebowała tego. Och, jak bardzo potrzebowała... Poczuła, że się rozluźnia, że nabiera dystansu do tej sytuacji. Dotknęła ponownie dłoni siostry i delikatnie ucisnęła w dziękczynnym geście. Posłała jej spojrzenie pełne wdzięczności i... ulgi. Znów poprawiła jej humor. Złoto, nie siostra.
...Nie, nie chciała o nim zapominać. I prawdopodobnie nie mogłaby, nawet jeśli by usiłowała. Nie tak od razu. Głupi mózg sprawiał, że wszystko wokół kojarzyło jej się z jego osobą. Męczyło ją to niemiłosiernie. I kusiło, by napisać list. Powstrzymywała się jednak skutecznie. Nie chciała być jeszcze większą atencjuszką, a poza tym... to on winien był jej słowa wyjaśnienia. Nie mogła zniżać się do takiego poziomu i napisać pierwsza, o nie. Miała jeszcze w sobie resztki godności i upartości. Miała wszakże na nazwisko Swansea.
- Żebym miała jeszcze na tyle odwagi, by zapytać się go wprost... - mruknęła. Przytuliła się do siostry, chłonąc jej ciepło i napawając się jej bliskością. Z przyjemnością pozwoliła jej na zabawę włosami, lubiła to, uspakajała się przy tym. Na jej usta wpełzł delikatny uśmiech.
- Mam taką mądrą siostrę - dodała, a w jej głosie można było wyczuć dumę. Elaine była jej najlepszą przyjaciółką. I właściwie... jedyną. Obecnie miała niewiele bliskich i zaufanych osób wokół siebie. Pokrzepiającym było to, że może liczyć na swoją rodzinę. Chciała jej to wszystko powiedzieć, podziękować, ale nie umiała znaleźć odpowiednich słów. Czy jakiekolwiek słowa oddałby to, co czuła? Wątpliwe.
...Przymknęła oczy i zamyśliła się przez chwilę. Milczała. Analizowała rady i słowa Eli, układała je sobie w głowie. Może to wszystko nie jest tak skomplikowane, na jakie wygląda?
- Miałaś wątpliwości na początku znajomości z Rileyem? - zapytała nagle, przerywając panującą ciszę. Ufała, że pytanie nie jest zbyt osobiste. Ale jeśli tylko nie będzie chciała odpowiadać - zrozumie to w zupełności.
...Dawno nie prowadziła takich rozmów. Nie pamiętała, kiedy ostatnio komukolwiek się zwierzała. Była bardzo wdzięczna za to, że Elaine znalazła dla niej czas. Ona też powinna dla niej takowy znaleźć.
Powrót do góry Go down


Elaine J. Swansea
Elaine J. Swansea

Dorosły czarodziej
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174 cm
C. szczególne : pomalowane usta, wyprostowane plecy; metamorfomagicznie zwiększony wzrost;
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 288
  Liczba postów : 1434
https://www.czarodzieje.org/t16910-praca-wre
https://www.czarodzieje.org/t16935-syczek-jeczybula#471819
https://www.czarodzieje.org/t16911-elaine-swansea#471382
https://www.czarodzieje.org/t18301-elaine-j-swansea-dziennik
Pokój Éléonore QzgSDG8




Gracz




Pokój Éléonore Empty


PisaniePokój Éléonore Empty Re: Pokój Éléonore  Pokój Éléonore EmptySob Gru 21 2019, 12:22;

- Alexander też wydaje się normalnym... przypadkiem, jak to nazwałaś. Albo jest nieśmiały albo ma za dużo wątpliwości. To nie znaczy, że to go usprawiedliwia do takiego traktowania mojej starszej siostry. - oburzyła się ponownie. Nie znała Voralberga, jednak spoglądając w myślach z czułością na Rileya i na to, co musieli przejść, by być razem uznała, że gdyby Éléonore o tym wiedziała to zapewne zmieniłaby zdanie. Riley był wyjątkowy, ale bardzo skrzywdzony. Nie pozwoliła mu uciec, wpakowywała się w jego towarzystwo i kierowała rozmowami tak, by niosło mu to szczęście. Zaakcentowała pozytywnie swoją osobę w jego oczach. Teraz widziała, że na tej płaszczyźnie Éléonore jest znacznie mniej pewna siebie. Chciałaby podzielić się z nią swoją siłą i energią, by mogła pokazać Alexowi, że przed Swansea nie da się uciec. Przytuliła ją mocno, napawając się jej zapachem, który nieodwołalnie kojarzył się jej z miłością i bezpieczeństwem.
- Czasami trzeba wykazać się hipogryfim uporem, jeśli chodzi o płeć męską. Jeśli mają wątpliwości to mamy dwie opcje. Sprawdzić czy się pomimo nich przełamią czy jednak stchórzą albo po prostu musimy wziąć sprawy w swoje ręce i mocno zaakcentować, że jesteś nim zainteresowana. Wiem, że to może być trudne, ale czasami trzeba się napracować, by z kimś być w pełni. - oparła głowę o jej włosy i przypomniała sobie jak wymusiła na Rileyu wyjście na koktajle. A potem jak go karmiła drobnymi i pięknymi gestami typu przyniesienie kawy, podebranie męczącego dyżuru, by ten odpoczął, promienne uśmiechanie się do niego w Wielkiej Sali, entuzjastyczne powitanie go, gdy mijali się na korytarzu... Urabiała go tak, by kojarzyć mu się w bardzo pozytywny sposób. I rozwiała tym samym jego wątpliwości - miała taką nadzieję! Chciałaby, aby i Éléonore potrafiła tak wziąć sprawy w swoje ręce, skoro Alexander najwyraźniej miał z tym problem i z jakiegoś wymyślonego powodu się wahał. Nie znała go, ale była zbulwersowaną nastolatką i postanowiła niesłusznie go osądzić. Cokolwiek go powstrzymywało to powinien to przeskoczyć, bo jest ogromnym i utalentowanym czarodziejem i takie małe przeszkody nie powinny go spowalniać. Chyba, że jednak nie czuje tego samego do Élé co ona do niego. To zmieniało postać rzeczy. Niestety ona nie może się tego dowiedzieć. To już kwestia dogadania się tej dwójki.
- Mądrą - niemądrą. - pokręciła nosem przed przyjęciem komplementu, ale mimo wszystko na jej ustach zamajaczył malutki uśmieszek. Sięgnęła do koca, którym Élé się przykrywała i narzuciła go też na swoje ramiona, aby były podwójnym burito. Brakowało tylko czekoladek! Zastanowiła się nad pytaniem.
- Znam się z Rileyem od lat, ale dopiero we wrześniu poznaliśmy się bliżej. - sprostowała.  - Czy miałam wątpliwości? Raz, gdy prawie przede mną uciekł, gdy go wyciągałam na koktajle. I potem drugi raz, gdy... - urwała, przypominając sobie serię wstrząsających rozmów, choć najgorzej wspomina dzień, w którym wybiegł z jej pokoju dotknięty do żywego tym, że się nim zachwyca podczas, gdy on jest bardzo dotkliwie oszpecony. Wzdrygnęła się i rozmasowała swoje ramię na wspomnienie silnej obawy, że go od siebie odstraszyła. - ... gdy myślałam, że mu się narzucam. Tak czy siak one są nieuniknione, bo nie znamy dobrze drugiej osoby. Ale wtedy porozmawiałam z Elim, przedstawił mi swój punkt widzenia i dlatego się nie poddałam. Dzięki temu teraz mogę kochać Rileya bez oporów. - uśmiechnęła się, by załagodzić swój chwilowy wstrząs. - Sęk w tym, by pomimo wątpliwości działać dalej. Lepiej żałować, że się coś zrobiło niż żałować bezczynności. - dodała łagodniej i odkryła, że te słowa warto byłoby podsunąć Alexowi do analizy. Niestety nie mogła tego zrobić, skoro to ich prywatna sprawa. Jej rolą było przedstawieni swojego punktu widzenia i podsunięcie potencjalnej rady, aby Éléonore więcej nie czuła się tak źle.
Powrót do góry Go down


Éléonore E. Swansea
Éléonore E. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : jasne piegi i wąskie usta
Galeony : 2413
  Liczba postów : 1152
https://www.czarodzieje.org/t17446-eleonore-e-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17452-poczta-panny-eleonore#489449
https://www.czarodzieje.org/t17445-eleonore-e-swansea#489381
Pokój Éléonore QzgSDG8




Gracz




Pokój Éléonore Empty


PisaniePokój Éléonore Empty Re: Pokój Éléonore  Pokój Éléonore EmptySob Gru 21 2019, 22:33;

...Ostatnio nie miała za wiele czasu dla własnego rodzeństwa. Sama nie wiedziała właściwie... dlaczego. Przecież była na co dzień w domu, nie pracowała, nie wyjeżdżała. A mimo to jakoś mało ze sobą rozmawiali. Stanowczo za mało. A już na pewno, jeśli chodziło o szczere rozmowy, o zwierzenia i dzielenie się swoimi troskami. Dlatego tak bardzo doceniała tę chwilę spędzoną z Elaine. I chciała jej się jakoś odwdzięczyć. Zawsze były ze sobą zżyte, należało więc pielęgnować tę więź.
...Analizowała w głowie słowa Eli. Alexander nieśmiałym? W pierwszej chwili brzmiało dość irracjonalnie; był nauczycielem, opiekunem Domu Kruka, mistrzem zaklęć - nieśmiałość chyba nie szła w parze z takimi posadami i funkcjami. Jednak gdy zastanawiała się nad tym dłużej, to dochodziła do wniosku, że jej młodsza siostra może mieć trochę racji. A może... ktoś go kiedyś skrzywdził? I zwyczajnie boi się swoich uczuć? Wszystko było jedną wielką niewiadomą. Tak samo jak jego rzekome wilkołactwo. Wyrwała się z tych rozmyślań pod wpływem mocniejszego uścisku siostrzyczki. Tak, tego też bardzo potrzebowała. Uśmiechnęła się, szczerze i z ulgą. Po raz kolejny.
...Był to taki mały sukces świadczący o równowadze, która powracała do Éléonore. Umysł rozjaśniał jej się coraz to bardziej, a myśli porządkowały w głowie. Z jednej strony miała już dość tematu Voralberga i potrzebowała zająć głowę czymś innym, a z drugiej zaś - chciała się z nim spotkać i wszystko wyjaśnić.
- By być z kimś w pełni... - powtórzyła słowa Iskierki. I zaśmiała się krótko, gdy dotarła do niej ta ich dwuznaczność. Celowa bądź nie - rozbawiła ją i wywołała falę ciepła w sercu. - Jeśli okaże się wilkołakiem, to podczas pełni będzie na pewno dość trudno z nim być - zażartowała. Chwilowemu ciepłu w sercu przeszkodziło dziwne ukłucie. Nie myślała o nim w ten sposób na tyle, by zastanawiać się nad trwałym związkiem, nad... związkiem jakimkolwiek. Nadal było to dla niej abstrakcją. I chyba nie tylko dla niej.
...Spojrzała na ciemność za oknem. W domu było całkiem przytulnie. Taki chłodny wieczór spędzony w ciepłym pokoju, wśród koców, miliona poduszek i z rodzoną siostrą, przypominał jej o świątecznych feriach za czasów Hogwartu. Ach, jak ona już chciała Boże Narodzenie! Może wtedy będzie wystarczająco czasu na to, by spędzić więcej chwil z rodziną?
-  Dzięki, Kwiatuszku. Naprawdę mi pomogłaś. -  popatrzyła na nią z ogromną wdzięcznością. Zanurzyła się w głębi jej błękitnych oczu. Były takie same jak Eli'ego i jak ich matki. Takie... mądre. Westchnęła po raz enty tego wieczoru. A potem zanurzyła się głębiej w kocu i z radością przyjęła fakt, że i Elaine zechciała dołączyć do owego burito. Wewnętrzne ciepło powróciło. I spokój.
...Słuchała z zaciekawieniem wątku Rileya. Mało o nim wiedziała, a chciała więcej. Zawsze interesowała się chłopakami, którzy kręcili się wokół Elaine. A tym razem wyglądało na to, że to coś poważnego. Pozwoliła więc siostrzyce mówić, nie wtrącała się, a jedynie przytakiwała co jakiś czas i zachęcała niewerbalnie do dalszych opowieści. Trochę żałowała, że dziewczyna nie rozgadała się bardziej i nie opowiedziała więcej, ale przecież zamieniły już tyle słów, dostała ogrom mądrych, cennych rad... Wyprostowała się nieco i trochę wykopała z koca. Poczuła nagły przypływ siły i motywacji do działania. To ta rozmowa ją podbudowała.
- Tak się cieszę, że Cię mam, kochanie. - przesunęła dłonią po policzku Elaine. - Coś zrobię z tym fantem. Jeszcze nie wiem co, ale coś na pewno. - zapewniła, posyłając jej uśmiech.
...Wygramoliła się z koca i usiadła na brzegu łóżka. Rzuciła okiem po pokoju. Miała coś zrobić... Coś, o czym zapomniała...
- Muszę wypuścić Agile! - wypaliła nagle, przypominając sobie o swojej sowie. Ptaszynka jakby zrozumiała te słowa, bo od razu się ożywiła. Zaprzestała czyszczenia piór i wskoczyła na parapet, zwarta i gotowa do nocnego lotu. Tym razem jednak bez listu. Élé zeskoczyła z łóżka i podeszła do okna. Otworzyła je, a do pomieszczenia wdarł się zimny podmuch. Sowa wyleciała, a dziewczyna odwróciła się w kierunku swojej siostry i ponownie obdarzyła ją uśmiechem. Naprawdę była jej wdzięczna.
Powrót do góry Go down


Elaine J. Swansea
Elaine J. Swansea

Dorosły czarodziej
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174 cm
C. szczególne : pomalowane usta, wyprostowane plecy; metamorfomagicznie zwiększony wzrost;
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 288
  Liczba postów : 1434
https://www.czarodzieje.org/t16910-praca-wre
https://www.czarodzieje.org/t16935-syczek-jeczybula#471819
https://www.czarodzieje.org/t16911-elaine-swansea#471382
https://www.czarodzieje.org/t18301-elaine-j-swansea-dziennik
Pokój Éléonore QzgSDG8




Gracz




Pokój Éléonore Empty


PisaniePokój Éléonore Empty Re: Pokój Éléonore  Pokój Éléonore EmptyNie Gru 22 2019, 14:45;

Zakryła usta, by stłumić chichot.
- Mam nadzieję, że nie dowie się nigdy kto jest sprawką tej plotki. Przysięgam na Merlina, to było niechcący. - by udowodnić powagę swoich słów (to nic, że tłumiła śmiech) położyła dłoń na sercu. - Nie mów mu tylko, okay? Nawet nie mam pojęcia czy on sobie zdaje sprawę co o nim mówi połowa Hogwartu. - nieco zakłopotana tak wyolbrzymioną plotką czuła się dziwnie. Jeśli tyko się upewnią co do podejrzeń to obiecała sobie, że podejmie się próby zneutralizowania tej plotki. To będzie trudne, ale wierzyła, że jakoś sobie poradzi. O dziwo, potrafiła trafiać do ludzi.
- Cieszę się, że się udało mi tobie pomóc. Od razu lepiej jak się uśmiechasz. Faworek może przestać biadolić, że chodzisz smutna. - sięgnęła do swoich włosów, by spleść je od samego czubka w warkocza. Nie będą przynajmniej wpadać jej do oczu, a ostatnio znów miewała problem z ich ujarzmieniem. Dobrze, że przynajmniej przestała budzić się z ich różowym kolorem. Najwidoczniej emocje z wakacyjnych przygód musiały z niej opaść, skoro nawet przestała o nich śnić. Popatrzyła wesoło na Éléonore.
- Będę trzymać kciuki i błagam, daj mi chociaż maleńki znak czy coś się udało z Alexem. Ze swojej strony obiecuję postarać się traktować go całkowicie neutralnie i nie przyglądać mu się natarczywie na lekcjach. - miała nadzieję, że się jej uda, bowiem po dzisiejszej rozmowie z siostrą mogłaby niechcący ciskać gromy w kierunku opiekuna domu. Dodatkowo nie mogłaby mu wyjaśnić skąd takie, a nie inne zachowanie bowiem oficjalnie Elaine o niczym nie wie. Nie mogła się doczekać aż będzie mogła powiedzieć wprost co o tym sądzi bez obaw, że dostanie po punktach albo co gorsza, miałaby utracić odznakę prefekta. Istotnie, posada Alexandra nieco komplikowała relacje - jednak nie powinna wpływać na stosunek do Éléonore.
- A ja odnaleźć kota i zabrać go do uzdrowiciela zwierzęcego. - wykopała się z kocykowego burito i wygramoliła z miękkiego siostrzanego łóżka. - Coś mi się wydaje, że ten mój łobuz za mało rośnie w porównaniu do Meowzarta. - wyjaśniła, podchodząc do siostry, aby uścisnąć ją na pożegnanie.
Tak, to była bardzo orzeźwiająca rozmowa. Zapewne do wieczora będzie wypełniać ją buntownicza energia, którą musi wyładować. Wpadła na pomysł, aby wkraść się w wieczór Rileyowi i razem z nim wybrać się do uzdrowiciela. Riley ma stalowe nerwy.

|zt x2
Powrót do góry Go down


Éléonore E. Swansea
Éléonore E. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : jasne piegi i wąskie usta
Galeony : 2413
  Liczba postów : 1152
https://www.czarodzieje.org/t17446-eleonore-e-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17452-poczta-panny-eleonore#489449
https://www.czarodzieje.org/t17445-eleonore-e-swansea#489381
Pokój Éléonore QzgSDG8




Gracz




Pokój Éléonore Empty


PisaniePokój Éléonore Empty Re: Pokój Éléonore  Pokój Éléonore EmptySob Mar 21 2020, 02:24;

rozwój postaci - samodzielna nauka

...Ostatnio miała trochę więcej wolnego czasu. Terminarz prób w teatrze został znacząco uszczuplony, bo i mniej sztuk było wystawianych. Przekładało się to na zarobki, co nie było czymś zadowalającym, ale... dostrzegała w tym wszystkim jasne strony. Ostatnio zaniedbała kontakty towarzyskie, zaniedbała też swoją rodzinę, osoby najbliższe jej sercu. Miała teraz wreszcie czas na to, by nadrobić kilka spraw, by szczerze porozmawiać z rodzeństwem i by nie unikać co rano matki, która nigdy nie ma dość pogaduszek przy kawie. Ale! Przymusowy urlop to też wspaniała okazja do rozwoju swoich umiejętności. I tego Éléonore nie mogła sobie odmówić. Nadal miała w sobie wiele z Krukonki, nadal odczuwała silną potrzebę nieustannej nauki.
...Zaszyła się w swoim pokoju i przyrzekła sobie, że nie będzie odpowiadać na pukania, nie będzie niczym się rozpraszać. Maksymalne skupienie. Już jakiś czas temu wzbogaciła się o przepiękne samostrojące się skrzypce. Pamiętne Halloween i pamiętna gra w karty z podejrzanym duchem, który okazał się mocniejszy w słowach niż w samej grze. Wiele ryzykowała, ale koniec końców... udało się i była teraz posiadaczką kolejnego instrumentu. I dzisiaj na te skrzypce przyszła pora. Przez tygodnie gromadziła odpiski nut, czytała wiele poradników i podpatrywała teatralnych muzyków na próbach. Parokrotnie też próbowała swoich sił na backstage'u po zakończonej pracy. Były to już jakieś podstawy, wystarczyło teraz ćwiczyć w domu, szlifować swoje umiejętności i je rozwijać. Muzyka zawsze była jej bliska, a słuchanie gry utalentowanych skrzypków wywoływało w niej wielkie emocje, targało za serce i poruszało do cna. Nie oczekiwała od siebie Merlin wie ile, ale... marzyło jej się grać poprawnie. Tak, by uszy nikomu nie więdły.
...Majestatyczne skrzypce czekały zwarte i gotowe na miękkim materacu łóżka. Cóż, przynajmniej nie musiała ich stroić, taka to magia! Wzięła w jedną rękę smyczek, a w drugą sam instrument. Wsparła się na podbródku i przybrała odpowiednią pozę, którą ostatnimi dniami ćwiczyła nawet w łazience przed lustrem. Uniosła rękę i... nastąpiło pierwsze pociągnięcie. Jej skwaszona mina świadczyła o tym, że nie do końca wybrzmiało to tak, jakby sobie życzyła. Nie poddawała się jednak i przesuwała krnąbrnym smyczkiem dalej, wprawiając struny w drgania i tworząc kolejne dźwięki. Czasem lepsze, czasem gorsze. Wertowała wzrokiem zapis nutowy i brnęła dalej. Po kilku minutach zrobiła krótką przerwę, by po chwili wrócić do praktykowania tej samej melodii. Nie była ona czymś skomplikowanym. Ot, proste dźwięki na rozgrzewkę. Ale przecież trzeba sobie wyznaczać małe cele, prawda? Grała, wykonując coraz to płynniejsze ruchy i przechadzając się mimowolnie po pokoju. Po kilku powtórzeniach postanowiła, że wejdzie na wyższy level i pokusi się o zagranie normalnego utworu. Przekartkowała notatki i zapisy nutowe, aż w końcu natknęła się na musicalowy utwór, którego uczyła się na studiach. Różnica polegała na tym, że wtedy grała go na pianinie. Odgarnęła włosy zamaszystym ruchem ręki i powróciła do niewygodnej, acz koniecznej pozy. Pierwsze dźwięki znów były najcięższym kawałkiem chleba, ale przebrnęła przez nie; była nieustępliwa i uparta, jak to Swansea. Myliła się, a i owszem. Beształa samą siebie w myślach i dziękowała Merlinowi za to, że nikogo nie było w domu. Kto by zniósł takie rzępolenie, chyba tylko głuchy! Stopniowo jednak robiła postępy, a z minuty na minutę dźwięki stawały się coraz to czystsze, przejścia płynniejsze. Ramiona zaczynały ją pobolewać, ale nie mogła przestać w połowie. Jej celem było czyste zagranie całego utworu. Tak, jak studenci w jej wspomnieniach.
...Nie wiedziała, ile dokładnie czasu spędziła zamknięta w pokoju z nutami, skrzypcami i swoją muzyką. Ale wiedziała, że po pewnym czasie zaczęła nabierać wprawy. Po kilku próbach i powtórzeniach melodia nabierała kolorów, stawała się przyjemna dla ucha, a Élé czerpała więcej przyjemności z ćwiczeń. Była z siebie całkiem dumna. Może wreszcie miłość do skrzypiec będzie odwzajemniona?

|zt
Powrót do góry Go down


Éléonore E. Swansea
Éléonore E. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : jasne piegi i wąskie usta
Galeony : 2413
  Liczba postów : 1152
https://www.czarodzieje.org/t17446-eleonore-e-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17452-poczta-panny-eleonore#489449
https://www.czarodzieje.org/t17445-eleonore-e-swansea#489381
Pokój Éléonore QzgSDG8




Gracz




Pokój Éléonore Empty


PisaniePokój Éléonore Empty Re: Pokój Éléonore  Pokój Éléonore EmptyPią Maj 22 2020, 05:27;

Cel tymczasowy: NAJGORSZY Z SĄSIADÓW

...Tej nocy prawie nie spała. Księżyc świecił prosto w jej okno, nie pozwalając na to, by ze spokojem oddała się w objęcia Morfeusza. Przekręcała się z boku na bok, ugniatając poduszkę raz po raz, jakoby to miało pomóc w szybkim zaśnięciu. Wręcz czuła swoje rozszerzone źrenice i przyspieszone tętno. Oj, nie tak wygląda obraz czarownicy zrelaksowanej i przygotowanej na nadejście Piaskowego Dziadka czy innego sennego stwora. W pokoju było duszno, nieprzyjemnie i jakoś tak wyjątkowo doskwierał jej specyficzny zapach powiązany z obecnością sowy. Choć była do niego przyzwyczajona, to tej nocy jej zmysły były wyjątkowo wyczulone. Na wszystko.
...Z pewną dozą irytacji wstała z materaca i skierowała się do okna, by po chwili otworzyć je na oścież. Do pomieszczenia wpadł silny podmuch świeżego i wciąż mroźnego powietrza. Choć Celtycka Noc zbliżała się wielkimi krokami i większość czarodziejów już rozpoczęła świętowanie, to jednak wiosna wciąż dawkowała im swoje dobroci w postaci ciepłych nocy i słonecznych dni. Taki urok ponurych Wysp Brytyjskich. Sorry, taki mamy klimat. Swansea nabrała w płuca spory haust nowego tlenu, przeczesała palcami swoje przydługie włosy i wróciła do łóżka wraz z ogromnymi pokładami nadziei na spokojny, długi sen. I już była bliska sukcesu, gdy jej przeczulone narządy zmysłów znów wkroczyły do akcji. Tym razem do jej nozdrzy dotarł zapach palonego drewna. Ognisko? Najwidoczniej. I może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że był środek nocy, a wydarzenie związane z magiczną Celtycką Nocą zaplanowane było na przyszły tydzień. A więc co się dzieje, na Merlina?!
...Poniosła się do siadu i potarła zmęczoną twarz. Po pewnym czasie zaczęły do jej uszu dochodzić kolejne dźwięki, coraz to głośniejsze i głośniejsze. W końcu muzyka stała się wyraźna, donośna, a rozmowy i krzyki imprezowiczów niezwykle irytujące. Wstała. I znów podeszła do tego felernego okna. Z ciężkim westchnięciem pełnym irytacji wyjrzała za owe okno, namierzając kierunek, z którego dochodziły uporczywe hałasy. Długo szukać nie musiała. Kochani sąsiedzi. A raczej... ich dzieci. Choć rezydencja Swansea posiadała spory ogród i na co dzień nie odczuwało się bliskości sąsiadujących domów, to tej nocy cała ta zabawa była nie do zniesienia. Éléonore była cierpliwa... stosunkowo. Te dzieciaki jednak przegięły pałę. Wielkie ognisko w środku nocy? Głośna muzyka i dzikie okrzyki?! Chyba komuś skleiły się kartki w kalendarzu!
- Hej! - wrzasnęła, łudząc się, że jej głos przebije się przez ten gwar. Wywróciła oczami, czując jak narasta w niej irytacja. Naprawdę chciała móc się wyspać. A z minuty na minutę szansa na to malała. - HALO! - wykrzyknęła jeszcze głośniej, obawiając się, że za chwilę nie będzie jedyną wybudzoną osobą w tym domu i może nawet w całej Dolinie...
...Tym razem jej zamach na struny głosowe opłacił się i młodzież zwróciła na nią uwagę. Mogli dostrzec pobladłego ze złości łabędzia w dużym oknie na piętrze budynku. A wszyscy dobrze wiedzą, że z łabędziami się nie zadziera. Kiedy już miała na sobie skupioną tę cenną uwagę młodych czarodziejów, mogła przystąpić do próby wskórania... czegokolwiek.
- Nie macie zegarów? - zawołała, włączając w swoją wypowiedź żywą gestykulację - Jest środek nocy, do stu tysięcy chochlików kornwalijskich! Niektórzy dorośli czarodzieje idą rano do pracy! - z pewnością cedziłaby przez zęby kolejne słowa pełne jadu i frustracji, gdyby tylko miała pewność, że dzieciaki ją usłyszą. A tak... darła się, jak opętana. Krew w jej żyłach buzowała, a ona sama pod wpływem dużej dawki adrenaliny wybudziła się już całkiem.
- ZGASIĆ MI TEN OGIEŃ! BO RZUCĘ STĄD AQUAMENTI STULECIA! - zagroziła, wygrażając dłonią, przez moment czując w sobie takie pokłady siły i determinacji, że aż bliska była sprawdzeniu, czy nie uda jej się rzucić wspomnianego zaklęcia bezróżdżkowo. Wzięła głęboki wdech - Sio, do łóżek! Jeśli za pięć minut nadal będę słyszeć jakieś hałasy, to nie ręczę za siebie! - mówiąc to, gwałtownie zamknęła okno. Szyba zadrgała, a dziewczyna ze świstem wypuściła niemalże całe powietrze ze swoich płuc. I bardzo, bardzo powoli skierowała się do łóżka. Była okropnie zmęczona.
...Nie miała pewności, czy dzieciaki posłuchały jej gróźb, nie zważała też na ich odpowiedzi. Była za bardzo zaaferowana tym wszystkim. I jedynym plusem, jaki wyniknął z całego zajścia było to, że... padła. Po prostu padła. Zasnęła szybko, z wycieńczenia, a żadne czynniki zewnętrzne nie mogły jej w tym przeszkodzić.

|zt
Powrót do góry Go down


Éléonore E. Swansea
Éléonore E. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : jasne piegi i wąskie usta
Galeony : 2413
  Liczba postów : 1152
https://www.czarodzieje.org/t17446-eleonore-e-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17452-poczta-panny-eleonore#489449
https://www.czarodzieje.org/t17445-eleonore-e-swansea#489381
Pokój Éléonore QzgSDG8




Gracz




Pokój Éléonore Empty


PisaniePokój Éléonore Empty Re: Pokój Éléonore  Pokój Éléonore EmptyPią Lut 12 2021, 03:27;

...Ciągnięcie go ze sobą do pokoju, gdy miała tę świadomość, że ojciec siedzi na dole, było... czystym absurdem. Co jednak miała uczynić lepszego? Zostawić go tam? Oj, co to - to nie! Nie można kusić losu dwa razy w ciągu jednej godziny. Wbrew pozorom był bezpieczniejszy na piętrze, za drewnianymi, białymi drzwiami jej sypialni.
...Drzwiami, które zamknęła z taką pasją, jakby były wrotami piekieł. Odgrodziła się od reszty świata, mając w głowie tysiąc myśli, znów skrajnych. Z jednej strony była rozbawiona, a z drugiej... w równej mierze przerażona, co speszona. Poszło nad wyraz gładko, co... trochę ją niepokoiło. Tatko odpuścił za szybko, nie drążył tak, jakby mógł. Czy to znaczyło, że faktycznie zaraz wparuje mama? Ile mieli czasu?
- Założę coś normalnego i możemy stąd znikać. Choćby oknem. - oznajmiła konspiracyjnym tonem, który nie był już niezbędny, bo przecież nie miała w pokoju podsłuchu. Chyba...
...Zdjęła z siebie kiczowaty szlafrok i rzuciła go niedbale na łóżko, zupełnie ignorując fakt, że jeszcze dotąd tak się przy nim nie zachowywała. No... może pomijając zrzucanie z siebie przemoczonego swetra.
- A wiesz, że kiedyś miałam sen o schodach, które wyrosły z tego parapetu i prowadziły wprost do ogrodu..? - zarzuciła ciekawostką, przypominając sobie nagle ten dziwaczny sen. Co właściwie oznaczał? Choć myślała nad tym już kilkukrotnie, to wciąż czuła się nieswojo na wspomnienie tego zimna i całej tej tajemniczości.
...Chyba nie powinna mu o nim wspominać. Nie teraz, gdy nie mieli czasu na długie, głębokie rozmowy.
Powrót do góry Go down


Alexander D. Voralberg
Alexander D. Voralberg

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Dodatkowo : Bezróżdżkowość
Galeony : 1309
  Liczba postów : 2287
https://www.czarodzieje.org/t17470-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t17584-poczta-alexandra#493071
https://www.czarodzieje.org/t17573-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t18552-alexander-d-voralberg-dzienni
Pokój Éléonore QzgSDG8




Gracz




Pokój Éléonore Empty


PisaniePokój Éléonore Empty Re: Pokój Éléonore  Pokój Éléonore EmptyPią Lut 12 2021, 23:48;

  A on grzecznie, niczym posłuszny baranek dał się zaciągnąć na górę, zamiast – niczym człowiek z poprawnie funkcjonującym instynktem samozachowawczym – uciec w drugą stronę i poczekać na nią na zewnątrz. Daleko, daleko na zewnątrz. Najlepiej to za bramą wejściową, a i oddalonym jeszcze gdzieś na przecznicę obok. Tak, zdecydowanie. Co mu szkodziło cierpliwie tam zaczekać? W końcu był mistrzem opanowania i mógł tam stać nawet i godzinę. Najwyraźniej Voralberg nie uczył się na błędach, nawet tak poważnych niż ostentacyjne wkroczenie na łabędziowe tereny, gdzie pułapki czekały na niego na każdym kroku… poza tymi, kiedy ściskał dłoń Éléonore. Ona napawała go dziwnym, stoickim spokojem, który bardzo szybko przekonał go porzucenia planów ucieczki, a zamiast tego do po prostu pójścia za nią.
  Nawet nie próbował się rozglądać. Czujne, szukające kłopotów spojrzenie spłoszonego zwierzęcia przyciągnęłoby je jeszcze szybciej. Kto wie ile osób mieszkało w tym domu, a co gorsza ile z nich oczekiwało tuż za rogiem, aby złożyć Éléonore życzenia, przy okazji zapewne stawiając i siebie i ich w dziwnej sytuacji na widok mężczyzny w jej towarzystwie. Tak więc po prostu szedł, skupiając się na sylwetce idącej nieco przed nim dziewczyny, tym sposobem w pełnym spokoju dochodząc do jednego z pokoi na piętrze.
  Powoli i niepewnie stawiał kolejne kroki, przyglądając się wystrojowi pomieszczenia, jasnemu, ale dość ciepłemu, można powiedzieć, ze wręcz przytulnemu. Nie zwracając uwagi na to, co robiła Swansea – a prawdopodobnie właśnie ryglowała drzwi na cztery spusty – podszedł do stojącej na parapecie płomykówki i posmyrał ją pod dziobem, rzucając krótkie cześć, wredoto. Uśmiechnął się (stojąc tyłem do dziewczyny), wspominając jak wiele ciekawych listów przyniosła mu owa sowa. I ile razy dziobnęła go do krwi, prawdopodobnie za jego własną głupotę, o której wtedy raczej nie wiedział. Można rzec, że było to inteligentne stworzenie, zresztą Cassiopeia nie pozostawała dłużna. Obie miały dla niego dziwne metody wychowawcze, których najwyraźniej potrzebował.
  Po jej wspomnieniu o ucieczce, rzucił krótkie „marzę o tym”, wzdrygając się ciarkami na wspomnienie wejścia do tego domu. Nawet u Laveau nie było tak strasznie. Ostatecznie odwrócił się dopiero, kiedy Éléonore się do niego odezwała… prawdę mówiąc to dopiero wtedy, kiedy zrzuciła ten paskudny, cioteczny szlafrok, na powrót pozostając w koszulce i spodenkach. Musiał sam przed sobą przyznać, że nawet ostentacyjne zdjęcie swetra pod prysznicem, nie robiło na nim takiego… wrażenia, jak jej aktualny ubiór. Prawdopodobnie był to pierwszy raz, kiedy poczuł do niej pociąg inny, niż ten emocjonalny. Szybko się jednak opanował, co prawda uprzednio nieco speszenie odchrząkając, ale wkrótce skupił wzrok na jej twarzy.
  - Tak? – zerknął przez okno, na ogród, który rozpościerał się tuż po nim i który w istocie – mimo pory roku – zapowiadał się na całkiem piękny w trakcie wiosny czy też lata. – To nie byłoby takie niewykonalne…i praktyczne. Nie musiałbym wchodzić głównymi drzwiami. – uśmiechnął się do niej szelmowsko, zerkając na jej osobę jedynie kątem oka i stuknął w parapet, zupełnie jakby pukał do drzwi i oceniał czy framuga wytrzyma. W tym wypadku miałoby znieść magię coś innego. Z nagła jednak wzdrygnął się, zupełnie jakby znienacka naszła go jakaś myśl.
  - Z tego wszystkiego zapomniałbym po co przyszedłem, a raczej nie po to przeżywałem te męki. – mruknął, podchodząc do niej i w trakcie dzielącej ich odległości wyciągając spod klapy marynarki bukiecik niezapominajek i niewielkie, podłużne pudełeczko z naszyjnikiem*, które wręczył jej do samodzielnego otwarcia i zapoznania się z jego zawartością. Odezwał się dopiero wtedy, kiedy to zrobiła. – To amulet, informuje o…hmm… uczu- zamiarach, zamiarach drugiej osoby. – odchrząknął, zupełnie jakby słowo uczucia, nie przechodziło mu przez gardło. Pokrótce wyjaśnił jej, na czym polega jego działanie (bardzo przydatne w świetle ostatnich wydarzeń), na sam koniec wzruszając ramionami, jakby podarowanie jej go było zupełnie niczym takim. Nie to, żeby przy nim miał zawsze świecić na błękitno.
  - Swoją drogą, ładna koszulka. – obszedł ją, aby nie widziała wyrazu jego twarzy, który jednoznacznie wskazywał na jego speszenie faktem iż dał jej coś, co go względem niej jeszcze bardziej obnażało. Pochylił się nad jej ramieniem i bezczelnie tyknął ją palcem w miejscu nagiej skóry, spowodowanej pęknięciem materiału w jej koszulce. Nie mógł się powstrzymać, aby dodać do tego przedrzeźnioną wersję zdrobnienia użytego wcześniej przez członka jej rodziny, bezczelne, jakże w jego stylu!, znane mu dobrze z wcześniejszych czasów ich znajomości przedrzeźniające – Kwiatuszku.

”*Amulet Myrtle Snow”:
Powrót do góry Go down


Éléonore E. Swansea
Éléonore E. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : jasne piegi i wąskie usta
Galeony : 2413
  Liczba postów : 1152
https://www.czarodzieje.org/t17446-eleonore-e-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17452-poczta-panny-eleonore#489449
https://www.czarodzieje.org/t17445-eleonore-e-swansea#489381
Pokój Éléonore QzgSDG8




Gracz




Pokój Éléonore Empty


PisaniePokój Éléonore Empty Re: Pokój Éléonore  Pokój Éléonore EmptyNie Lut 14 2021, 23:10;

...Czy tak wyobrażała sobie goszczenie Alexandra w swojej sypialni? Właściwie... nie wyobrażała sobie tego wydarzenia w ogóle. Sądziła, że prędzej wyprowadzi się z łabędziego gniazda, że szybciej dorobi się własnego mieszkania. Teraz rodziło się w jej głowie pytanie, czy to Voralberg się pospieszył, czy jednak to ona wyjątkowo się guzdrała..? Tak czy owak  dziwnie było widzieć go stojącego przy jej parapecie. Tym samym, przy którym ona przesiadywała godzinami, rozmyślając nad stosowną i elokwentną odpowiedzią na jego listy. Dziwnie było oglądać jego sylwetkę pochyloną nad Agile. A jeszcze dziwniej było obserwować to wszystko w tych cholernych, kusych szortach. Miała się przebrać.
...Otworzyła szafę machnięciem różdżki. Stare, nienaoliwione drzwi skrzypnęły złowrogo, zupełnie jakby rugały ją za aktualny ubiór. Tak to odczuwała. Podeszła do mebla i przez dłuższą chwilę stała w bezruchu, zastanawiając się, co właściwie robi i czego oczekuje. Wpatrywała się w równiutko ułożone sterty swetrów i podkoszulek, kompletnie odrywając się myślami od ziemi, od rzeczywistości. Dopiero po chwili ocknęła się, słysząc jego odpowiedź. Odwróciła się machinalnie, jak ciągnięta zaklęciem. I wyszczerzyła się zupełnie spontanicznie, napotkawszy ten jego szelmowski uśmiech w akompaniamencie spojrzenia białych tęczówek. Bez większego namysłu wyciągnęła jakąś pierwszą-lepszą koszulę i białe cygaretki. Czy był to dobry wybór? Wyjątkowo o to nie dbała.
- Nie musiałeś, naprawdę... - przygotowywać prezentu-niespodzianki, czy pakować się do paszczy lwa, którego rolę pełnił jej kochany ojczulek? - Och, naprawdę? Wyjątkowo... praktyczna biżuteria. - odparła tuż po otwarciu pudełka, pozwalając sobie na dwuznaczny uśmieszek. Utkwiła wzrok na dłużej w amulecie, szczerze zachwycając się jego właściwościami, ale też estetyką. Nie spodziewała się, że otrzyma coś takiego, naprawdę ją zaskoczył. I jeszcze te kwiaty - znów magicznie schowane pod marynarką. Zapulsowałby tym Edwardowi, na sto procent.
...Nie zaczekała na sugestię czy pozwolenie - po prostu zapięła otrzymany prezent na swojej szyi, uprzednio odkładając przyszykowane ubrania na ten nieszczęsny parapet. Bukiecik włożyła do pustego kubka stojącego na regale, do którego nalała wody (korzystając z Aquamenti, a jakże), dając kwiatom trochę wytchnienia. I... chyba teraz pozostawało się jedynie przyszykować do wyjścia. Nie poczyniła jednak w tym kierunku następnego kroku, bo Alex jej to skutecznie utrudnił. Tym drobnym, niewinnym gestem.
...Zadrżała, gdy jednocześnie skomentował jej niezbyt schludny outfit i obszedł ja dookoła, jak gdyby była antyczną rzeźbą w rodzinnej galerii sztuki. Dostrzegł też mankamenty koszulki, którą nagryzł już ząb czasu. A może dziób Agile?
- Podoba Ci się? Mogę Ci ją oddać. - spojrzała się na niego spod wpół przymkniętych powiek, usiłując zmrozić go spojrzeniem, gdy tylko usłyszała określenie 'Kwiatuszku'. Aż ją ciarki przeszły... Z jego ust brzmiało to... nieprzyzwoicie. - Chcesz? - dopytała, przysuwając się na krok bliżej, przez co zadzierała podbródek, by jeszcze w ogóle móc mu spojrzeć w oczy. Złapała oburącz za krawędzie koszulki, gotowa ją z siebie ściągnąć w kolejnej sekundzie.
...Ale tego nie zrobiła.
Powrót do góry Go down


Alexander D. Voralberg
Alexander D. Voralberg

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Dodatkowo : Bezróżdżkowość
Galeony : 1309
  Liczba postów : 2287
https://www.czarodzieje.org/t17470-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t17584-poczta-alexandra#493071
https://www.czarodzieje.org/t17573-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t18552-alexander-d-voralberg-dzienni
Pokój Éléonore QzgSDG8




Gracz




Pokój Éléonore Empty


PisaniePokój Éléonore Empty Re: Pokój Éléonore  Pokój Éléonore EmptyPon Lut 15 2021, 00:04;

  Może i on sam niekoniecznie entuzjastycznie podchodził do własnych urodzin, ale ludziom w generalnym podejściu zwykle na nich zależało, a poza tym była mu – nie oszukujmy się – dość bliska. Coraz bliższa. Chciał, aby była szczęśliwa, aby uśmiechała się i czuła lepiej z każdym dniem, w tych niepewnych ostatnimi czasy wydarzeniach. Poza tym mając je na uwadze ten prezent był całkiem praktyczny, jakby nie patrzeć mogła od razu dowiedzieć się jakie kto miał wobec niej zamiary. Mógł dla niej zrobić chociaż tyle, chociaż tak ją chronić przed przestępcami, których i tak prędzej czy później dopadnie osobiście. Tak więc, może niekoniecznie musiał, ale…
  - Ale chciałem. – wzruszył ramionami, kątem oka zerkając jak przygląda się naszyjnikowi i ku jego uciesze chwilę później go zakłada. Cóż, nie mógł pomyśleć nic więcej jak to, że był po prostu rad, że jej się podobał i zacząć żałować, że nie ma niczego, co mogłoby mu jeszcze bardziej pomóc w jej ochronie. Jak choćby coś, jakiś przedmiot, który mówiłby mu, że dziewczyna jest w niebezpieczeństwie. Czy to już była paranoja? Niekoniecznie, aczkolwiek na pewno zakrawająca o lekką przesadę troska. Nie miał sobie nic do zarzucenia, nie mógł nic poradzić na to, że po kaskadzie ostatnich wydarzeń najzwyczajniej w świecie, po ludzku się martwił. Zdając sobie przy okazji sprawę, że nie pamiętał kiedy ostatnim razem aż tak o kogoś się troszczył.
  Może i nie obszedłby jej tak bezczelnie, gdyby nie fakt, że musiał ukryć swoje zmieszanie całą tą sytuacją. Jakby nie patrzeć tego typu podchody nie leżały raczej w jego zwyczaju, a już na pewno nie był do nich przystosowany na tyle, aby dawać radę z nieco bardziej psychicznie intymnymi momentami, takimi właśnie jak ten z podarunkiem. W asyście szybkiej zmiany tematu wyszło całkiem przyzwoicie, no, pomijając moment ostentacyjnej propozycji oddania się górnej części ubrania mu przez dziewczynę. Miał deja vu. Albo i nie. Brakowało prysznica i zdjęcia przez nią ubrania bez pytania o zgodę.
  - I co ja z nią zrobię? Mam przymierzyć? – wycedził złośliwie przez zęby, bo oczywiście musiałaby być ze dwa razy większa, aby mógł to zrobić. Éléonore oczywiście zdawała sobie z tego sprawę, ale każdy prztyk w jej kierunku był na wagę złota. Zerknął na nią nieco z góry, z intrygująco uniesioną brwią do góry i delikatnym, można rzec wręcz irytująco zalotnym uśmieszkiem. Drażnił się z nią? Próbował wyprowadzić z równowagi? Czy oni zapomnieli gdzie się znajdowali i kto przebywał w tej chwili w tym domu? Ile osób? Cóż, chyba nikogo nie zdziwiłby brak instynktu samozachowawczego u tej dwójki… w pewnych sytuacjach.
  Wytrwale stał w miejscu nie cofając się przed jej podejściem i czując to dziwne, coraz bardziej go niepokojące napięcie. Naprawdę powinien się opanować w tej sytuacji, w tym miejscu gdzie nie byli bezpieczni na robienie takich zagrywek, ale jakoś nie potrafił. Za bardzo go do siebie przyciągała, a bynajmniej jej outfit nie pomagał w zwalczeniu tego dziwnego uczucia, którego nie odczuwał już bardzo dawno. Voralberg nie odzywaj się, nie odzyw-
  - A co, myślisz, że sam bym nie wziął, gdybym… przypuśćmy, że… chciał?
Powrót do góry Go down


Éléonore E. Swansea
Éléonore E. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : jasne piegi i wąskie usta
Galeony : 2413
  Liczba postów : 1152
https://www.czarodzieje.org/t17446-eleonore-e-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17452-poczta-panny-eleonore#489449
https://www.czarodzieje.org/t17445-eleonore-e-swansea#489381
Pokój Éléonore QzgSDG8




Gracz




Pokój Éléonore Empty


PisaniePokój Éléonore Empty Re: Pokój Éléonore  Pokój Éléonore EmptyPon Mar 08 2021, 04:44;

...Choć ostatnio nie było różowo, to jednak przy nim udawało się jej zachować normalność. Albo chociaż jej namiastkę... Jego obecność dawała jej pewne poczucie bezpieczeństwa, co pozytywnie wpływało na jej psychikę. Umiała poskromić czarne myśli, nie dopuszczając ich do władzy i stłumić ataki paniki jeszcze w zarodku. Powinna mu o tym powiedzieć, powinna podziękować, że stoi na straży jej spokoju ducha. Powinna też porozmawiać szczerze z rodzicami i nakreślić całą sytuację, objaśnić to szczególne w jej sercu miejsce, które od pewnego czasu zarezerwowane było dla profesora z Hogwartu. Nie była jednak mistrzynią rozmawiania o uczuciach. Nie, gdy chodziło o jej własne.
...I może dlatego tak zareagowała? Może dlatego jej palce oplotły krawędź bawełnianej koszulki? Zawsze łatwiej było żartować i droczyć się, niż przyznać samej przed sobą, że gdyby nie obecność Alexa, to rozsypałaby się na milion kawałeczków. Nawet jeśli uniknęłaby niezręcznego starcia z ojcem.
- Przymierzyć? Och, moja wyobraźnia działa zbyt dobrze. - uśmiechnęła się szerzej, zupełnie zapominając o tym, że nie są w tym domu sami i że jeszcze przed sekundą miała przed oczami wizję rodzinnego spędu, który wcale nie był taki nieprawdopodobny... - A więc chcesz..? - nie powinna była pytać. Zapytała jednak, zanim zdążyła ugryźć się w ten niewyparzony język. I sens tych słów dotarł do niej z pewnym opóźnieniem, gdy jej głos zdążył już odbić się o wszystkie cztery ściany tego pokoju.
... Czy to stres? A może inne emocje? Dlaczego znów nie myślała logicznie? Najwyraźniej nie obudziła się jeszcze po nieplanowanej drzemce, bo brnęła w ślepy zaułek. Lub też pakowała się w sadzawkę pełną ptactwa o długich szyjach. Czuła swoje walące serce tak wyraźnie. Czuła jego kojące ciepło, które działało jak stokroć wzmocnione Accio. Dłonie wraz z białym materiałem z wolna podniosły się wyżej, tak na kilka cali, aż w końcu... puściła ubranie, pozwalając koszulce znów opaść na jej, co tu ukrywać, rozgrzane ciało, tym samym je dokładnie zakrywając.
- Te ściany mają uszy. I oczy. - mruknęła, odsuwając się na krok o niego, z bólem serca znów goszcząc w swojej głowie resztki rozsądku. Przywołała zaklęciem beżowe palto i jasne dżinsy, by po chwili włożyć ubranie na siebie. Tak, na tę piekielną, podartą koszulkę.
- Dokończmy tę rozmowę... gdzieś indziej.
Powrót do góry Go down


Alexander D. Voralberg
Alexander D. Voralberg

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Dodatkowo : Bezróżdżkowość
Galeony : 1309
  Liczba postów : 2287
https://www.czarodzieje.org/t17470-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t17584-poczta-alexandra#493071
https://www.czarodzieje.org/t17573-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t18552-alexander-d-voralberg-dzienni
Pokój Éléonore QzgSDG8




Gracz




Pokój Éléonore Empty


PisaniePokój Éléonore Empty Re: Pokój Éléonore  Pokój Éléonore EmptyWto Mar 09 2021, 00:08;

  Nie odrywał spojrzenia od jej oczu, nawet jeżeli jej ruchy były całkiem odważne i próbujące skupić uwagę na czymś innym. Kątem oka widział, że palcami trzyma krawędź bawełnianej koszulki, a choć nie odzywał się poki co ani słowem, to wyzywający uśmieszek wkroczył na jego oblicze, jakby w oczekiwaniu na to jak wielka jest jej odwaga. – To mogłoby zadziałać, gdyby była mowa o mojej koszulce, w której Ty byś się utopiła. W drugą stronę nawet ten kawałek materiału nie przeszedłby mi przez głowę. Szkoda tak... ładnej koszulki.
  - Jakoś pod prysznicem szło Ci to łatwiej. – czy on powiedział to po chwilina głos? Być może. Czy on nie potrafił się dzisiaj ugryźć w język? Na pewno. W zasadzie to rzucił dość mrukliwym tonem, unosząc jedną brew do góry i wiedząc jak głęboką szpilę w tym momencie wbił. Czy ją prowokował? Skądże, po prostu był złośliwy, zresztą ona nie pozostawała mu dłużna w żaden sposób, a i zdaje się w tej kwestii rozumieli się na tyle dobrze, że z takich żartów już absolutnie sobie nic nie robili. Tym stwierdzeniem przerwał tę łatwo dostrzegalne speszenie, które sama w sobie wywołała własnymi słowami i taktycznie tego nie skomentował. Naprawdę musiała o to pytać? Nawet jeśli tak, to i tak nie był chyba na to gotowy. Jakby z automatu rozejrzał się jednak po pokoju na jej wspomnienie o ewentualnych podsłuchiwaczach, a kiedy zaczęła się ubierać, to odszedł na chwilę zupełnie jakby chciał dać jej ochłonąć… a może stało za tym coś całkowicie innego.
  Podszedł do mebla stojącego naprzeciwko i zerknął na zdjęcia skrzętnie poukładane na jednej z komód.  Przyjrzał się im, na chwilę zatrzymując wzrok na jednym z tych wspólnych, na którym stała cała rodzinka Swansea w komplecie. Zdawało się być dość aktualne – wszystkie dzieciaki były już dorosłe, a i rodzice mieli pierwsze objawy kryzysu wieku średniego, choć w gruncie rzeczy chyba nie byli aż tak bardzo starsi od niego. A to była nieco przerażająca perspektywa, której wolał nie wypowiadać na głos. Poza tym chyba przerabiał to już na każdy możliwy sposób zarówno w swoich myślach, jak i poza nimi i postanowił się z tym po prostu pogodzić. Czasami było tak, a nie inaczej, a on już dawno zdał sobie sprawę, że ta kwestia mu nie przeszkodzi w rozłupywaniu kolejnych ścian tej relacji. Poza tym spotkanie z jej ojcem go do niczego nie zniechęciło, więc czy powinien nadal się tym przejmować? Poczuł dziwny dług wobec niej, skoro ostatecznie przyszło mu poznać choć jednego jej rodzica. Ona nigdy nie miała poznać jego. Gula w jego gardle dziwnie narastała.
  Zwrócił więc spojrzenie jasnych oczu na kolejną ramkę, w której dzieciaki były młodsze, można rzec – wręcz w wieku przedhogwardzkim. W zasadzie, co robiły dzieci czarodziejów przed pójściem do Szkoły Magii i Czarodziejstwa? Chyba nigdy się nad tym nie zastanawiał i nikogo nie zapytał. A może… chyba nie pamiętał. On przecież chodził do zwykłej, mugolskiej podstawówki.
  - Pytałaś mnie o moje dzieciństwo. W sumie po tej sytuacji z Twoim ojcem aż głupio coś nie powiedzieć. – wypalił nagle, wręcz o sto osiemdziesiąt stopni zmieniając temat. Czy oni nie mieli już wychodzić? Może, ale to był Alexander. I ona też zdawała sobie sprawę z tego jak dziwne czasami miewał momenty. Złapał ramkę i uprzednio zerkając na dziewczynę pomachał kawałkiem drewna, jakby niewerbalnie oznajmiając skąd wzięła się u niego nagle ta myśl, bo przecież nawet o tym aktualnie nie rozmawiali. A skoro już do niego ta fala nagłej zmiany tematu dotarła, to wolał się jej trzymać. W końcu obiecał, że kiedyś jej powie, a nie mógł go odwlekać w nieskończoność. – Nie było jakieś szczególnie ciekawe, ale to już Ci mówiłem. W zasadzie nie wiem czy można je określić w ogóle fajnym. Było dość… nudne i strasznie przewidywalne, przynajmniej to wczesne. – odstawił ramkę na miejsce, nadal obserwując po kolei każde zdjęcie i analizując je sobie w myślach. Dlaczego mówił o tym akurat teraz? Czyżby kilka małych obrazków miałoby mieć na niego aż tak spory wpływ, że nagle z całkowicie innego tematu podjął ten? Mówienie do ruchomych obrazów w tym momencie było dla niego łatwiejsze, niż zwracanie się do niej wprost, ale chyba był to jeden z takich momentów, kiedy mogła mu to wybaczyć. Nie zarejestrował chwili, w której zaczął się nieco niepokoić i denerwować faktem, że zaczął mówić co mówi, ale wkrótce zorientował się, że w istocie wzięło go lekkie rozdrażnienie. Zupełnie jakby się bał.
  - Wiesz, bo ja nie znam swoich rodziców. Porzucili mnie i od urodzenia wychowywałem się w mugolskim sierocińcu, może i powinienem to powiedzieć wcześniej, ale teraz kiedy już poznałem Twojego ojca, to chyba najlepszy moment, żeby to skorygować... Masz spore szczęście mając taką rodzinę. – wzięlo go na sentymenty, aczkolwiek nie dało się po nim tego w żadnym stopniu poznać. Ot, zwykły, neutralny Alex, mówiący o pogodzie za oknem.  Czuł jak wielki kamień spada mu do żołądka, kiedy w końcu wypowiedział te słowa. Te o których wiedziała naprawdę garstka ludzi, tak mała, że można było policzyć ich na palcach jednej ręki, a nawet jej połowy. Odchrząknął, zupełnie jakby próbował się zebrać do dalszej części, ale szło mu to cholernie opornie, a nastająca cisza w ogóle mu w tym nie pomagała. – To znaczy wiem kim są, dowiedziałem się na własną rękę, natomiast nigdy ich nie spotkałem. Swoją drogą moja matka też ma na imię Elisabeth. Przypadek? – dodał w końcu, odwracając się w jej kierunku i uśmiechając się lekko. Zacisnął usta w cienką linię i podrapał się po brodzie, jakby zastanawiając się co powinien dodać.
  - Większość czasu spędzałem w książkach, generalnie nie różniłem się za bardzo od siebie teraz… chociaż, relacje międzyludzkie wyglądały gorzej i w zasadzie nie istniały. Podobno byłem dziwniejszy… tak, tak się da. – uśmiech nie schodził mu z twarzy, zupełnie jakby bawił go fakt jakim dzieciakiem był i jak się zachowywał. Wręcz się powiększał, co w jego przypadku mogło przyprawić o niepokój. Gdy przypominał sobie swoje histerie na wieść o jakiejś parze przychodzącej i chcącej go adoptować, to z perspektywy dorosłego człowieka było to dla niego niewiarygodne. – Teoretycznie było kilka chętnych ludzi na zostanie moimi rodzicami, ale powiedzmy, że ja niekoniecznie byłem zainteresowany taką opcją. Poza tym chyba wychodziłem z założenia, że skoro jedni mnie oddali to nie nadawałem się do bycia czyimkolwiek dzieckiem i że nie zasługiwałem na jakiekolwiek uczucia. A i bardziej ciekawiły mnie przestępstwa w postaci nieoddawania książek na czas do biblioteki, bo brałem ich zbyt dużo, niż miłość jakichś ludzi. Z drugiej strony też z powodu odrywania mnie od nauki byłem cholernie nieznośny. – jakby ktoś miał wątpliwości dlaczego właśnie on został Krukonem, to już było wiadomo. To przyzwyczajenie mu zostało, nadal wisiał bibliotekarce kilka tomów, ale chyba poddała się już z tak częstymi upomnieniami. Nie wiedział kiedy dotrze do niego jak bardzo się rozgadał i jak bardzo nie jest to najlepszy moment, ale podświadomie czuł, że jeśli nie zrobi tego teraz, to nie wypowie tych słów tak prędko po raz kolejny.
  - No, a później jakoś poszło. Chodziłem do mugolskiej szkoły kilka lat, zanim nie przyszedł list z Hogwartu. Co się wtedy działo…do tej pory pamiętam, jak zobaczyłem Flitwicka, który tłumaczył dyrektorowi mojego ośrodka co i jak. Był to spory szok, długi czas sądziłem, że to jakiś głupi sen albo wkrętka. Ktoś robił sobie ze mnie żarty. – uśmiechnął się szerzej na wspomnienie tamtej chwili i tej niesamowitej energii jaka przechodziła wtedy przez jego osobę. Kąciki jego ust uniosły się naprawdę szczerze na tą chwilę, jakby była jedną z piękniejszych w jego życiu. – A profesor Flitwick? Byłem nim zachwycony, im dłużej z nim rozmawiałem wtedy tym bardziej przekonywałem się, że chcę być takim jak on. To chyba on mnie zainspirował to bycia ‘zaklęciarzem’, a jak trafiłem do Ravenclawu i okazało się, że on jest opiekunem to nie wziąłem tego za przypadek. Jedyna różnica to fakt, że mi się trochę urosło. – kręcił się w tę i we w tę dopowiadając kolejne słowa i w zasadzie nie przerywał, jak już zaczął. Praktycznie na nią nie patrzył, ale mówił. I mówił. I mówił. Jak nie on. Skoro już się na to zdecydował to wszelkie półśrodki i próbowanie ukrywania tych i owych rzeczy było zbędne. W końcu chyba na tym opierała się większość relacji – na szczerości, więc nie miał zamiaru jej dzisiaj jej szczędzić. Na dodatek obiecał, a on obietnic dotrzymywał zawsze. Nawet się nie zastanawiał, dlaczego mówił o tym właśnie teraz, skoro w zasadzie wkrótce mieli stąd uciekać w obawie przed napaścią przed – tym razem – napaścią ze strony jej matki.
  - W Hogwarcie jakoś to szło. Nadal siedziałem z nosem w książkach, tym razem magicznych. Zaklęcia opanowywałem najszybciej. Bardzo szybko wydarzenia zintensyfikowały, wiesz, Bitwa o Hogwart, w moje urodziny. Trochę ironia, ale i tak nie przykładałem do nich zbyt wielkiej wagi. Zachojraczyłem, myślałem że dam radę i bardzo szybko moje szanse zostały w tym świecie zweryfikowane. – zerknął na nią i na potwierdzenie swoich słów popukał się po klatce piersiowej, wskazując na ukrytą pod materiałem koszuli olbrzymią bliznę. – Nawet nie wiem co to było, wspomnienia płatają mi figle. Ale jakoś przeżyłem. Stąd też np. znam Perpetuę. Była stażystką, gdy leżałem w szpitalu. Szczerze jej wtedy nienawidziłem, była taka… pozytywna i radosna, zawsze dobrej myśli. Jak zobaczyłem ją jako nauczycielkę w Hogwarcie to straciłem przytomność, bo wspomnienia uderzyły we mnie jak róg buchorożca. – znów się uśmiechnął. Czy on aby nie opowiadał właśnie swojego tragical backstory? Z perspektywy czasu to wszystko zdawało się być takie proste i nijakie. Zupełnie jakby się nic nie wydarzyło.  Może dlatego tak bardzo go to bawiło. Nieco cynicznie, ale jednak bawiło.
  - Przeżyłem, wróciłem do szkoły. Zakumplowałem się z Joshuą i tak, jeśli chciałabyś zapytać do od zawsze był takim wariatem z miotlarstwa. Sam go podziwiam, ja osobiście nienawidzę latać na miotłach, ale jak to mówią przeciwieństwa się przyciągają. Jest moim najlepszym przyjacielem i nic tego nie zmieni, chyba nikt mnie tak nie zna jak on. No, w sumie jest jeszcze jedna osoba, ale… ale idziemy po kolei. Krążył po pokoju tak, że zdawało się iż niedługo zabraknie mu miejsca, ale wkrótce podszedł do okna i oparł się o parapet, krzyżując ręce na piersi i spoglądając na nią uważnie, choć nadal z tym cynicznym uśmieszkiem. – Poza tym jakoś nie miałem wielu znajomych w szkole, powiedzmy, że nie wyglądałem tak jak teraz, a jak wszyscy wiemy wśród murów często aparycja stała na pierwszym miejscu. No i byłem tym dziwnym typem od książek. Ślizgoni wzięli mnie sobie za cel, konflikt narastał. W końcu ktoś mnie otruł. – taktyczna pauza na złapanie oddechu, a także oblizanie zeschniętych ust, choć za tym gestem mógł stać moment, w którym przypomniał sobie, że w tamtym momencie stracił węch i smak. – Nie wiadomo kto, choć mam swoje podejrzenia. Bardzo szybko też odpowiedziałem pięknym za nadobne, choć zbombardowanie tych typów zaklęciami nie było współmierne. Od tamtej pory jestem wybrakowany żywieniowo i nie mam problemu z jedzeniem czegokolwiek, bo nie mam pojęcia jak smakuje i pachnie. Plusy są natomiast takie, że od tamtej pory jakoś wszystko zaczęło mi się choć trochę układać, jeśli chodziło o szkolne wspomnienia i do końca szkoły w zasadzie nic większego się nie wydarzyło. Po prostu zwyczajne, ludzkie i nudne życie ucznia. – wzruszył ramionami, unosząc jedną z rąk do góry i podpierając na nich swój podbródek. Choć nie było tego widać z zewnątrz to straszliwie drżał. Był cholernie zestresowany, ale nie pokazywał tego po sobie, zresztą jak zawsze. Patrzył na nią dość spokojnie, nie było w tym nawet ani grama czujności, aby w końcu wzruszyć ramionami i znów lekko się uśmiechnąć, tym razem już nieco spokojniej, z miną mówiącą no, to teraz już wiesz. Nastała niepokojąca cisza.
  - Strasznie się rozgadałem, przepraszam. To chyba nie tak powinno wyglądać... w sumie... nie wiem... – to był ten moment, w którym poczuł się naprawdę głupio, że to wszystko powiedział. To nie było dla niego normalne. Bywały takie momenty w życiu, do których nikt go nie przygotował i musiał radzić sobie sam, w tym oceniać kiedy, co i jak. – Chyba wykorzystałem swój limit słów i do końca roku nie powinienem się odezwać. – rzucił nieco ironicznie, zupełnie jakby zapowiadał jeszcze gorsze wydarzenia niż te, które do tej pory opowiedział. – To chyba za dużo jak na jeden raz. – dodał, odbijając się od parapetu i podchodząc bliżej, aby w ostateczności stanąć dość blisko niej. I nie odezwał się ani słowem, dopóki ona nie przetworzyła tych informacji, a jedynie patrzył na nią tym swoim alexowym spojrzeniem, tym zarezerwowanym dla niej. No w końcu jej tę historię obiecał, tak? Możemy już iść? – mówiły te oczy. Ot tak, po prostu, jak gdyby właśnie rozmawiali o tym jaki kompot powinni wypić do obiadu.
  Miał cholerną ochotę zapalić fajkę.
  Albo zjarać całą paczkę na raz.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Pokój Éléonore QzgSDG8








Pokój Éléonore Empty


PisaniePokój Éléonore Empty Re: Pokój Éléonore  Pokój Éléonore Empty;

Powrót do góry Go down
 

Pokój Éléonore

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Pokój Éléonore JHTDsR7 :: 
Dolina Godryka
 :: 
Domy i mieszkania
 :: 
Dom Swansea
-