Kostki: ja - 4, przeciwnik - 2
Wynik: 15:11 dla nas!

Ciężko było mu w tej chwili myśleć o czymkolwiek innym niż miotle, pędzie i tłuczku. Trzeba było przyznać, że Brooks wiedziała, jak go wyluzować, choć nikt nie potrafił przewidzieć tego, co miało ich czekać podczas dalszego pobytu w Arabii. Na tamto, chyba żaden bludger by nie pomógł.
W każdym razie teraz zarówno Max, jak i Brooks byli w swoim żywiole, a chłopak, jak już się rozkręcił to dużo łatwiej unikał tłuczka i dużo celniej posyłał go w kierunku swojego przeciwnika. Tym razem nie musnął jego obolałej już piszczeli, ale trafił żelazną kulą prosto między łopatki Meksykanina, który ledwo się utrzymał na miotle po tak bolesnym razie.

Spoiler:

przerzuty: 3/7
kostka: [url= https://www.czarodzieje.org/t20655p286-kostki#655772]4 – Brooks i 3 przeciwnik[/url])/ Przeciwnik
Wynik: 17:12 dla J&F

Starcie, początkowo wyrównane, z każdym odbitym tłuczkiem zamieniało się w powolną, choć nieuniknioną dominacje przyjezdnych. Jeżeli mogli w jakiś sposób stanowić rolę ambasadorów Wysp Brytyjskich za granicą, to robili to w najlepszy możliwy sposób – siejąc spustoszenie pałką i tłuczkiem. Kuchnia brytyjska nie miała podjazdu do tej meksykańskiej, ale za to umiejętność gra w quidditcha? Wyspiarze byli mistrzami świata i teraz widać było, dlaczego. Max swoim celnym uderzeniem powiększył przewagę nad lokalnymi zawodnikami. Teraz przyszła pora, aby kolejną cegiełkę dołożyła Brooks. I tak też się stało. Posłany przez nią tłuczek trafił meksykańskiego pałkarza prosto w pierś. I kiedy ten już miał okazję odpowiedzieć, to zrobił to lżej, niż był zapewne w stanie i mniej celnie. Tym razem pierś dziewczyny ponownie była bezpieczna. Zamiast tego dostała w łapkę, w której trzymała pałkę. Właściwie, to tłuczek ześlizgnął się po drewnie i ugodził ją w palce, przez co o mało nie wypuściła pałki. Czując przeszywający ból wiedziała, że wybiła sobie palca. Lub palce, do chuja.

Kostki: ja - 1, przeciwnik - 5
Wynik: 18:12 dla nas

Sam cegiełki do mistrzostw nie dołożył nigdy, choć nie był to jego pierwszy raz na miotle i z pałką w ręku. Lata treningów, mimo że ostatnio dość mocno zaniedbanych, dawały o sobie znać, a pompowana do jego organizmu adrenalina tylko pomagał mu skoncentrować się na zadaniu w postaci odbijania tłuczka. Musiał jednak przyznać, że przeciwnicy też nie próżnowali, posyłając w ich stronę piłkę raz za razem. Jednak to Brytyjczycy mieli lepszą skuteczność, co odbijało się na wyniku całego starcia, gdy szala zwycięstwa początkowo nieśmiało, a następnie coraz mocniej, przechylała się w ich stronę.
Obydwoje z Brooks mieli teraz widocznie uszkodzone dominujące ręce, ale nie przeszkadzało im to w kontynuacji starcia. Lizaniem i leczeniem ran mogli zająć się później, teraz trzeba było nakurwiać dalej i Max mocno wziął to sobie do swojego hiszpańsko-szkockiego serduszka. Stosując odbicie do tyłu, posłał tłuczek prosto no gę przeciwnika, trafiając go w kolano, co biorąc pod uwagę piszczel, która oberwała wcześniej, musiało nie być wcale takie przyjemne. Solberg za to po raz kolejny uniknął jakiegokolwiek urazu, przelatując a jedną ze skał, którą tłuczek ominął, ale zdecydowanie w chłopaka nie trafił.

Spoiler:

przerzuty: 3/7
kostka: 4 – Brooks i 2 przeciwnik
Wynik: 20:2 dla J&F!!!!!!!!!!
Ból wywołany trafieniem przeciwnika nie trwał długo. Krukonka zdążyła się już do niego przyzwyczaić, w końcu obrywała tłuczkiem każdego dnia. Jak zawsze, było to cholernie nieprzyjemne i często wiązało się z kontuzjami, ale jeżeli tak wygląda Twoje życie przez wiele lat, z czasem przestajesz się nad sobą rozczulać i przechodzisz nad bólem do porządku dziennego. Tak było i tym razem. Obolała Angielka otarła spuchniętą i spoconą dłoń o spodnie, po czym zacisnęła ją z wysiłkiem na miotle. Całe szczęście, że była oburęczna, bo starta przodującej dłoni w takim bludgerowym pojedynku, często oznaczała koniec. Gdy żelazna kula wystrzeliła w jej kierunku, najpierw zgrabnie ją ominęła ostrym zrywem miotły, a gdy tłuczek zawrócił, posłała go w kierunku przeciwnika. I ponownie trafiła, tym razem w plecy.

- Chyba starczy! – zaproponowała, widząc Meksykańskich graczy, obolałych i przybitych tym starciem. Nie dali im najmniejszych szans.

Kostki: ja - 3, przeciwnik - 4
Ostateczny wynik: 21: 14 Dla Juanity i Felixo!!!!

Dla Brooks może nie była to aż taka przeszkoda, ale dla Maxa owszem. Choć nie raz odbijał tłuczek prawą ręką, wciąż nie była ona aż tak wyćwiczona jak lewa i często powodowała, że nie trafiał w cel. Widać jednak dziś wiatr mu sprzyjał, bo raz za razem trafiał w przeciwnika, który jęczał z bólu częściej niż z wysiłku, gdy meksykańskie tłuczki skutecznie omijały byłego ślizgona, jakby ten naćpał się dziś felixa.
Julka chwilę za późno zarządziła koniec, bo akurat Solberg posłała kolejny raz piłkę prosto w przeciwnika tak, że tym razem to on oberwał w rękę i choć widać było, że nie jest mu z tego powodu najlepiej, odwdzięczył się strzelając Maxa prosto w klatkę tak, że ten stracił dech.
-Tak, też tak sądzę. - Wydyszał, przez chwilę lewitując na miotle, by dojść do siebie, a gdy już odzyskał formę zleciał na brzeg i zdjął z siebie wszystko oprócz bokserek, by następnie wskoczyć na górującą nad morzem skałę.
-Dobry mecz chłopaki. Co powiecie na wspólną kąpiel? - Zapytał i nie czekając na ich reakcję dał nura prosto w toń czując, jak przyjemnie ciepła woda obmywa jego obolałe od przyjętych tłuczków ciało.

//zt x2