Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Leśna chata

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next
AutorWiadomość


Rasheed Sharker
Rasheed Sharker

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Dodatkowo : Wężoustość, legilimencja i oklumencja
Galeony : 2609
  Liczba postów : 2938
https://www.czarodzieje.org/t7093-rasheed-sharker
https://www.czarodzieje.org/t7096-callisto
https://www.czarodzieje.org/t7190-rasheed-sharker
Leśna chata  QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  Empty


PisanieLeśna chata  Empty Leśna chata   Leśna chata  EmptyNie 22 Maj - 2:11;


Leśna chata

Mugole, niegdyś zamieszkujący te okolice twierdzili, że pomieszkiwała w niej niezwykle złośliwa wiedźma, podtruwająca ich krowy i przeklinająca dzieci, które później zapadały na nieuleczalne choroby. Teraz jest to jedynie niewinnie wyglądająca chata leżąca gdzieś na uboczu rezerwatu. Większość czarodziejów nie kwapi się zbytnio, aby do niej zaglądać, ale zdarzają się śmiałkowie, którzy nie mają przed tym zahamowań. Co z niej wynoszą? Cóż, nigdy jakoś nie chcą tego zdradzać.

Uwaga!
Wchodzisz tu na własną odpowiedzialność! Kostki, które tu wyrzucisz mogą ci dać bardzo duży potencjał magiczny, niesamowite przedmioty itp. Jednak możesz też zachorować na nieznaną chorobę, poważnie się poranić lub stracić dużo pieniędzy.
Zanim rzucisz kostką, upewnij się, że znasz zasady wynikające z rzutu.

Jeśli przekroczysz próg chaty, nie możesz wydobyć z siebie nawet słowa o tym, co znalazłeś w środku, więc Twoje opowieści o tym miejscu mogą co najwyżej ograniczyć się do tego, że udało Ci się ją zwiedzić.
1 i 2 - Wchodzisz do środka bez większego trudu, wszak drzwi wcale nie są zamknięte, a wewnątrz zastajesz stół zastawiony po brzegi eliksirami. Nie potrafiąc się powstrzymać, wybierasz jeden z nich.
Spoiler:
3 i 4 - Coś jest nie tak jak być powinno. Wchodzisz do środka i rozglądasz się. Na drewnianym, nadgryzionym wyraźnie przez ząb czasu stole, zauważysz stertę papierzysk pokrytych dziwacznymi symbolami. Na pewno nie są to runy, ale kiedy tak im się przyglądasz...
Spoiler:
5 i 6 - Wewnątrz czeka Cię niespodzianka...
Spoiler:
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Leśna chata  QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  Empty


PisanieLeśna chata  Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  EmptyPon 18 Cze - 23:32;

Być może muzyka @Marceline Holmes mówiła sama za siebie, Ezrze jednak naprawdę podobało się opowiadanie. Dlaczego nie miałby opowiadać o sobie na tym nielicznym polu, którego tak zazdrośnie nie bronił przed cudzymi oczami? To był w zasadzie jego jedyny powód do dumy. A chyba każdy znajomy wiedział, że lubił on obnosić się z tym, co wyjątkowe, niczym paw swym ogonem. Tym bardziej, kiedy dostrzegał, że był słuchany.
- Oczywiście, że możesz mi zaufać. To znaczy, nie jestem pewnie najlepszą osobą do przekonywania cię o tym. Mój obiektywizm mógł się zgubić. Ale mówię szczerze i to chyba ma jakąś wartość? - pozostawił ją z tym retorycznym pytaniem, wcale nie chcąc na siłę do niczego przekonywać. Widziała, jaki był i sama musiała zdecydować, co o tym sądzi.
- Ja się produkuję, a ty jednak znasz to uczucie - ucieszył się, zauważając, że najwyraźniej jest to droga, którą warto podążyć. Ezra również grał na pianinie i rozumiał wrażenia temu towarzyszące; kiedy nie potrafił ubrać czegoś w słowa, śpiewał, kiedy emocje nie potrafiły znaleźć ujścia, grał... - Chciałbym kiedyś usłyszeć jak grasz. Jeżeli pozwolisz, oczywiście. - Zrozumiałby, gdyby odmówiła. Przez pewien okres życia traktował swoje umiejętności artystyczne jako zjawisko intymne i nieprzeznaczone dla ogółu.
- Och. A myślisz, że jestem na celowniku tego psotnika? - zainteresował się, a rozbawiony błysk pojawił się w jego oczach. Marceline może odrobinę przypominała chochlika, ale Clarke w życiu nie podejrzewałby jej o tendencję do takich niecnych psot. Gdyby jednak przedstawiła mu to od strony chęci doskonalenia swoich umiejętności, nie mógłby jej potępić. Był przecież Krukonem! Rozumiał istotę zgłębiania ulubionych dziedzin.
- Och Marceline... - przedrzeźniał ją w bardzo ciepłym, pełnym humoru tonie, mając odrobinę satysfakcji z tego rumieńca palącego jej policzki. Najwyraźniej aż niebo na ten widok postanowiło zainterweniować i zesłało im przyjemnie chłodny deszcz. Pech, że akurat byli pośrodku niczego. Krople deszczu obficie ich zalewały, wnikając w materiał i go obciążając. - Więc biegiem - popędził ją, stwierdzając, że nie ma się co zastanawiać. Z jego twarzy nie schodził dobry humor; było w tej zesłanej im z nieba kąpieli coś oczyszczającego i prostego. Tak jak w biegu przez kurtynę deszczu było coś przyjemnie dziecinnego.
Drzwi starej chatki szczęśliwie okazały się być otwarte. Mogli więc wpaść do środka i chociaż na jakiś czas nie przejmować się urwaniem chmury. Tym bardziej, że miejsce, do którego trafili, wcale nie wyglądało najgorzej... Przeniósł jednak zaraz wzrok ponownie na swoją towarzyszkę; na nią patrzyło się w końcu najmilej.
- Wyglądasz jak zmokła kura -  zaśmiał się, mimo że wiedział, że sam nie jest lepszy. Wyciągnął więc różdżkę i skierował ją najpierw na ubranie Marceline, a potem swoje, by za pomocą zaklęcia je wysuszyć i aby nie zrobiło im się zimno. Na włosy i krople deszczy, które osiadły na skórze, niewiele mógł poradzić. - Może zanim się rozgościmy... Chłoszczyść - Nigdy nie było wiadomo, jak dawno ostatnio ktoś tu przebywał i co zdążyło się od tego czasu zalęgnąć. Był po prostu ostrożny. - Nie no, całkiem przytulnie, nie uważasz?

Silverto: 6, 6
Chłoszczyść: 4
Wydarzenie: 5, dorzucę na koniec wątku
Powrót do góry Go down


Marceline Holmes
Marceline Holmes

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 1207
  Liczba postów : 1162
https://www.czarodzieje.org/t15095-marceline-holmes
https://www.czarodzieje.org/t15273-sow
https://www.czarodzieje.org/t15094-marceline-holmes
Leśna chata  QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  Empty


PisanieLeśna chata  Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  EmptyCzw 21 Cze - 18:50;

Czyżby do Ezry uśmiechnął się los? Marceline uwielbiała wszak słuchać o emocjonalnej sferze i miłości do sztuki, a także zamiłowaniu do wszelkich artystycznych form. Cieszyło ją więc, że mogła teraz skupić się na opowieści, którą uraczył ją krukon, co pozwalało jej na całkowicie trzeźwą ocenę padających słów.
- Owszem, aczkolwiek pomogłeś mi już raz, więc powinnam ci zaufać, prawda? - uśmiechnęła się uroczo, a następnie parsknęła śmiechem na wspomnienie wydarzeń z muzeum. Wierzyła w to, że tamto zdarzenie było zupełnie bezinteresowne ze strony chłopaka, ale im dłużej wracała do zaprzeszłych sytuacji, tym mocniej utwierdzała się w przekonaniu o swoistego rodzaju błędach. Na szczęście teraz było inaczej i nie zamierzała więcej wspominać okresu tuż po przyjeździe do Anglii; nigdy więcej.
- Wybacz, mało komu przyznaję się do pasji, bo tak naprawdę każdy zna mnie z talentu do transmutacji - powiedziała całkiem poważnie, ale odkąd tylko przekroczyła próg szkoły Beauxbatons, potem Trausnitz i parę miesięcy temu Hogwartu - wszystko nabrało tempa w tej dziedzinie. Uwielbiała rozkoszować się zaklęciami, poznawać ich genezę, podobnie jak zastosowanie, jednak na rozmowy na tematy przedmiotów związanych z magią był czas, bynajmniej - nie teraz. - Och, naprawdę? - rumieniec oblał blade policzki rudowłosej Francuzki, bo nie spodziewała się tak enigmatycznego wyznania. - Mogę zagrać, ale jeśli obiecasz, że nie będziesz się śmiał... - zarządała, bo nie miała pojęcia, czy to może mieć jakiekolwiek znaczenie dla Clarke’a, gdyż dla Holmes muzyka była całym światem i tylko dzięki niej potrafiła się uzewnętrznić.
- A chcesz się przekonać? Znam go bardzo dobrze... - odpowiedziała całkiem poważnie, bo tylko Holden i Nessa byli świadomi jej zamiłowania do takich psot. Robiła to z czystej przekory lub kiedy odczuwała dyskomfort związany z brakiem myślenia przez innych. Do tej pory próbowała powstrzymać się przed ewentualną porażką związaną z przekroczeniem zakazanej granicy, ale studenci angielskiej szkoły mieli talent do wyprowadzania oazy spokoju jaką była Marceline z równowagi. Owszem, nie wszyscy, jednak nie zmieniało to faktu, że niektórzy byli w swym postępowaniu arogancko bezczelni.
- Chyba chochlik znalazł kolejną ofiarę... - odpowiedziała na jego talent do przedrzeźniania, a następnie ruszyła za nim, gdy deszcz lunął na dobre. Owszem, było to przewidywalne, gdyż chmury od samego popołudnia plątały się po błękicie nieba, aczkolwiek w tej chwili stawało się to piekielnie problematyczne. Mieli spróbować wspólnych sił, o ile faktycznie zdecydują się na próbę, zaś pogoda uniemożliwiła im to na kilkanaście minut. Pech!
Zmrużyła oczy, gdy wreszcie przekroczyli próg chatki, a Ezra uraczył ją cudacznym porównaniem. Opuszkami przeczesała rude pukle, po czym przystanęła niemal tuż obok i pozwoliła się wyczyścić.
- Wolałabym zostać porównana do Znikacza, ale skoro przypominam ci kurę to chyba powinnam poczuć się urażona, panie Clarke - powiedziała zupełnie poważnie i zmarszczyła brwi. Niemniej - udawała, dokładnie tak jak na próbie teatralnej. Nie powinna postępować w ten sposób, ale to nie miało teraz znaczenia, skoro krople deszczu uderzały o blachę dachu, a następnie przysiadła na jednym z krzeseł.
- Tak, tylko ciekawe co to za miejsce, nie sądzisz? Nikogo tu nie ma, wydaje się dość magiczne, kto wie... Może mieszkają tu duuuuchy? - rzuciła przeciągle, bo akurat byty piastujące pieczę nad szkołą wydawały się bardzo przyjazne, ale co mogła skrywać Dolina Godryka? Sama nie była tego pewna, ale odkrywanie czarodziejskich miejsc było niezwykłe, zwłaszcza w odpowiednik towarzystwie. - Od czego zaczniemy?

Kostka: 3
Eliksir: Veritaserum (znajdę go potem)
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Leśna chata  QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  Empty


PisanieLeśna chata  Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  EmptySob 30 Cze - 12:04;

Zaśmiał się lekko, kiedy wypomniała mu tę wystawę, na którą poszli na początku ich znajomości. Nie znali się wtedy zbyt dobrze, a Marceline jawiła się po prostu jako bardzo intrygująca persona, gdy tak przemykała po korytarzach, przez nikogo niezauważana. Skoro wtedy jej pomógł - a trzeba zaznaczyć, że prośba o udawanie cudzego chłopaka osobę, która była w związku, należała do specyficznych - tym bardziej był gotowy pomóc jej teraz.
- Co nie znaczy przecież, że nie możesz być znana z dwóch talentów, skoro już je posiadasz. Nie każdy ma to szczęście - zauważył. Jak najbardziej rozumiał skłonność do skupienia się tylko na jednym przedmiocie - działalność artystyczna w pewnym momencie stała się jego oczkiem w głowie. Z czego jednak Clarke był bardziej znany? Z bycia dobrym niemal we wszystkim, czego się dotknął. I momentami była to drażniąca opinia, szczególnie kiedy faktycznie z czymś sobie nie radził, a mimo to miał potrzebę zrównania się z tym niemożliwym do udźwignięcia wizerunkiem.
- Nie śmiałbym się śmiać - zapewnił ją lekko, trochę bawiąc się słowami. - Też gram, to znaczy miałem długą przerwę. I trudno było na początku się przełamać. A teraz siadam do pianina zawsze, kiedy potrzebuję pomyśleć. Bardzo oczyszcza - wyjawił, choć bardzo nie lubił wspominać momentów, kiedy czuł się za słaby dla świata. Czasami mogłoby się wydawać, że Ezra, zdobywając opanowanie, pozbył się umiejętności odczuwania emocji. A wcale tak nie było.
- No pewnie, ty może też nie wiesz, ale psikusy wcale nie są mi takie odległe. Myślę, że się z chochlikiem dogadamy. - Puścił jej oczko, będąc nawet trochę zaskoczony, że tak swobodnie im się rozmawiało. To prawda, że Holmes widział przede wszystkim jako grzeczną, opanowaną studentkę. I lubił to. Ale jeszcze bardziej lubiłby jej drugą stronę. Aczkolwiek nie skierowaną przeciwko niemu i pozostawało liczyć, że owa "nowa ofiara" była jedynie żartem.
Porównanie, które tak bezwolnie zostało przez niego wypowiedziane, nie miało nic wspólnego ze złośliwością. Zwyczajnie, kiedy Clarke czuł się swobodnie w czyimś towarzystwie, bardzo często pozwalał sobie na wręcz naganne komentarze. Przekomarzanie się było dla niego niczym powietrze, a im bliżej z kimś był, tym częściej mu się to zdarzało.
- Nie, nie, kurka to bardzo pozytywne określenie. Nie wiń mnie za trzymanie się mugolskich powiedzonek. Urażona mogłabyś się czuć, gdybym nazwał cię świergitnikiem - załagodził. Nie znał jej na tyle dobrze, by wiedzieć, że trochę się z niego nabija. Przed oczami miał poważną minę i nie chciał na wszelki wypadek tego bagatelizować.
- Może jakiś leśniczy kiedyś tu mieszkał? Albo okoliczna zielarka? - zgadywał, przechadzając się  i przybierając coraz bardziej tajemniczy głos. - Albo straszna wiedźma, zjadająca niegrzeczne dzieci, które zapuściły się do lasu i szukały schronienia w jej chacie... - zaszedł ją od tyłu, lekko dźgając w boki z uśmiechem. Podłapał też blsykawicznie jej słowa. - A teraz jej duch czeka tylko, aż się rozluźnimy... Gotowa zaryzykować? - Właśnie o to mu chodziło; nie uważał, aby potrzebowała ćwiczenia kwestii z nim.  To mogła zrobić sama. Położył ręce na jej ramionach, przekładając na nią odrobinę ciężaru i zniżając głos. - Jesteś w starym domu. Kim jesteś? Kim ja jestem? Zagraj to. Musimy zadowolić naszą widmową publiczność.
Do dzieła, Marceline.
Powrót do góry Go down


Marceline Holmes
Marceline Holmes

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 1207
  Liczba postów : 1162
https://www.czarodzieje.org/t15095-marceline-holmes
https://www.czarodzieje.org/t15273-sow
https://www.czarodzieje.org/t15094-marceline-holmes
Leśna chata  QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  Empty


PisanieLeśna chata  Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  EmptySro 4 Lip - 19:44;

- Teoretycznie nie, ale praktycznie powinnam iść w ślady ojca... - mruknęła pod nosem, jak gdyby nie chciała wracać do tego absurdalnego momentu, w którym jej życie lawirowało z lewej na prawą i odwrotnie. Czuła się jak zagubiony ptak zamknięty w klatce, który nie dostaje dyspensy na opuszczenie miejsca niewoli. Irracjonalne, czyż nie? W życiu Marceline było jednak wiele niewiadomych, a te najbardziej ukryte, zakorzenione w podświadomości, okryte były pryzmatem nieistniejących problemów; kłamstwo, wierutne kłamstwo. Pewnie dlatego byłaby zazdrosna o swobodę Ezry, gdzie to jego talent okazywał się przekleństwem, choć - czy aby na pewno? Doceniany przez profesorów, z elementarnym sukcesem w dorobku artystycznym, a do tego przystojny i niebywale inteligentny. Wielu chciałoby posiadać jego kod egzystencjonalny, ale niekażdy otrzymywał od przewrotnego losu taką szansę.
- Naprawdę grasz? Nie przypuszczałam, ale tak jak mówisz - muzyka oczyszcza, a szczególnie ta wygrywana w samotności - rzuciła własnym spostrzeżeniem, jakby była tego najpewniejsza, ale tak właśnie było. Dla niej grywanie na fortepianie czy skrzypcach jawiło się jako nieodłączna część codzienności. Niegdyś poświęcała temu znacznie więcej czasu, ale teraz posiadała zupełnie inną rangę priorytetów, jakby przyjemność zeszła na zupełnie odległy, zakazany teren.
- Chochlik mówi, że nie wchodzi z nikim w komitywę, wiesz? Względy bezpieczeństwa i rozsądku - ot, zwykła aluzyjna uwaga, która winna otworzyć Clarke’owi oczy. Oczywiście, to były tylko wysublimowane żarty, ale rudowłosa Francuzka nie mogła męczyć dłużej studentów, dla których ogony czy uszy zwierząt były problematyczne (konieczna wizyta u uzdrowiciela, ups).
Zmarszczyła nos, kiedy tak usilnie się tłumaczył, a następnie wywróciła oczami w tak bardzo charakterystyczny dla niej sposób, choć nie uwłaczał on rozmówcy. Wiedziała jak wyglądają mugolskie kury i tym bardziej zajadała się jajkami, ale żeby on tak była? Dopiero po upływie dłuższej chwili pojęła, że cała wypowiedź faktycznie mogła być okraszona żartobliwym tonem.
- Wiesz, jedyne co znam, ale takiego prawdziwego i nie-czarodziejskiego to kino i Mak... Mc... Diego? Były tam pyszne paluszki, takie słone, furtki czy jakoś tak! - pragnęła zabłysnąć swą wiedzą, pomimo że nie miało to większego znaczenia. Wizyta z Danielem w tym jakże dziwnym i dość specyficznym miejscu, gdzie seanse filmowe puszczali na bieżąco ukształtowała w Holmes swoistego rodzaju ciekawość, zaś myśl o restauracji, która odwiedziła z Zakrzewskim wzmagała apetyt.
- Niegrzeczne dzieci, takie jak ty? - zażartowała, a następnie puściła do Ezry oczko. Nie powinien się złościć, miała wyjątkowo dobry humor. Lekko dłonią przeczesała burzę rudych loków, a następnie zaśmiała się donośnie, jak gdyby propozycja ze strony krukona była doprawdy zabawna.
- Tak, gotowa... - odparła bez namysłu, lecz już ze zdecydowaną powagą, po czym przymknęła powieki, a po kilku chwilach chłodne, błękitne tęczówki wlepiały się w twarz chłopaka. - Trafiłam tu przypadkiem, zmęczona wielogodzinnym spacerem, podczas którego zgubiłam drogę... Chcę odnaleźć psa, który zerwał mi się ze smyczy, ale... Natrafiłam na pana i... i... Właściwie - kim pan jest? - tembr głosu Marce zmienił się naturalnie, gdy tylko zaczęła mówić, a następnie przygryzła nerwowo policzek od środka. Czuła się w tym swobodnie, aż... Za bardzo. - Nigdy nie słyszałam o tym strasznym domu; mieszka tu pan? Pewnie tak, głupio pytam... Jak mogę się stąd wydostać? - zagaiła jeszcze bez nuty strachu, a następnie podeszła do drzwi. Szarpnęła mocno, aczkolwiek było to tylko udawane i cień strachu przemknął po jej dziewczęcej buzi. - Proszę mnie stąd wypuścić! - grała, bawiła się słowem i ruchem, pomimo pierwszych trudności jakie miała, by się przełamać.
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Leśna chata  QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  Empty


PisanieLeśna chata  Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  EmptyPią 13 Lip - 13:59;

Nie spodobało mu się zdanie, które padło z ust Marceliny i zaakcentował to wyraźnym zmarszczeniem brwi. Chciał natychmiast zaprotestować, ale byłoby to niczym więcej jak narzucaniem swojej opinii. Wcale nie tak prosto było wyrzucić z głowy pewne wzorce. Ezra coś wiedział na temat dużych śladów, które pozostawiają za sobą rodzice, z dzieciństwa pamiętał również radość, którą zawsze czuł gdy dostrzegano zbieżności między nim a ojcem. Teraz robił coś zupełnie odwrotnego, nie warząc się nawet nastąpić na ścieżkę wyrobioną przez ojca. Nie powinien pić alkoholu. Nie powinien dać się wciągać w hazard.
- Masz powinność tylko wobec siebie - rzekł mimo to, wiedząc, że prawdopodobnie nic tymi słowami nie zmieni. Każdy najwyraźniej pragnął tego, czego nie miał. Nawet będąc tak hojnie obdarzonym, Ezra odnajdywał rzeczy, które chciałby zmienić.
- Tak, nawet ostatnio wreszcie kupiłem sobie własny instrument. Też inaczej się gra niż na publicznych. - To, co mówiła Marceline, było ważne. Ezra sam na pewien czas zerwał z muzyką właśnie dlatego, że nie miał jej na własność. W Hogwarcie nie mógł posiadać pianina, a dawniej jakakolwiek publiczność bardzo go peszyła. Wiele rzeczy się zmieniało.
- Rozsądek jest nudny - powiedział Krukon. Zaśmiał się jednak zaraz, wzruszając ramionami. I tak liczył, że będzie kiedyś miał okazję zobaczyć chochlika w akcji.
Nie spodziewał się po Holmes wycieczek do mugolskiego świata, więc zaskoczyła go tym nagłym wspomnieniem. Pozytywnie! Zawsze było mu miło słuchać o poznawaniu przez czarodziejów wynalazków mugolskich. Czuli się wtedy jak on, kiedy pierwszy raz został wprowadzony do Hogwartu. Na jego ustach zatańczył jednak uśmieszek, kiedy dziewczyna zaczęła mylić nazwy. Z McDiego nic nie zrobił, jedynie poważnie pokiwał głową, sugerując, że absolutnie miała rację.
- Jadłaś furtki? To musisz mieć stalowe zęby! Ale chyba właściciele nie byli zbyt zachwyceni?  - zauważył, odwołując się do pojęcia jako wąskiego przejścia w ogrodzeniu. - Z opisu wnioskuję, że to jednak były frytki - poprawił ją, mrugając żartobliwie.
- Być może... Zobaczymy na co się skazałaś, przychodząc tu ze mną. -  Bo Marceline oczywiście należała w tym grupowaniu do grzecznych dzieci. W teorii.
Słuchał uważnie, z zachęcającym wyrazem twarzy, jak nakreślała mu sytuację. Tu nie było złych pomysłów i złych odpowiedzi, a Holmes najwyraźniej bardzo szybko to załapała. Był nawet zaskoczony tym, jak swobodnie weszła w swoją rolę.
- Nikt cię nie nauczył, żeby trzymać się ścieżki, czerwony kapturku? - zaszydził chłodno, choć wciąż z uśmiechem. Jego twarz przeorana była czymś ponurym i smętnym, co łatwo było osiągnąć w tak klimatycznym miejscu. Zignorował jej pytanie. Czy ważne było kim był albo nie był? - Mieszkam, o ile tak można to nazwać... - Obserwował jak podchodzi do drzwi, żeby bezskutecznie szarpnąć za klamkę. - To daremne - wycedził, niemal znużony jej jazgotem, i odwrócił się wolno w stronę okna. Bruzda zamyślenia pojawiła się na jego czole i dopiero, kiedy Marceline wyrzuciła z siebie przestraszonym tonem żądanie, sam zagrał ekspresyjniej. Zasymulował uderzenie pięścią w okno i gwałtownie się do niej odwrócił, dwoma krokami niwelując dystans.
- Nie wyjdziesz stąd, głupia. Te drzwi otwierają się tylko z zewnątrz. Po to mi byłaś, po to cię tu zwabiłem... A ty pozwoliłaś, żeby się zamknęły - cień rozczarowania jej osobą przebiegł po twarzy Ezry. - To nie żaden straszny dom, to więzienie. Nawet szczur, ba, nawet pająk się stąd nie wymknie. - Umilkł, nie odsuwając się jednak i czekając na reakcję z jej strony.
Powrót do góry Go down


Marceline Holmes
Marceline Holmes

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 1207
  Liczba postów : 1162
https://www.czarodzieje.org/t15095-marceline-holmes
https://www.czarodzieje.org/t15273-sow
https://www.czarodzieje.org/t15094-marceline-holmes
Leśna chata  QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  Empty


PisanieLeśna chata  Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  EmptySob 14 Lip - 17:37;

Tak naprawdę – było to zrozumiałe.
Ezra nie miał pojęcia, że Clement stawiał zbyt duże wymagania Marceline, która lawirowała na pograniczu kreowania obrazu idealnej córki i uciekała nieustannie w stronę swobody, by choć przez moment nie pamiętać o ograniczeniach wynikających z bycia potomkiem uczonego. Możliwe, że w odpowiednim czasie wyjawi koledze ten uwłaczający sekret, ale po co – zwłaszcza teraz, gdy to popołudnie przebiegało wyjątkowo dobrze i bez zbędnych komplikacji, oprócz cholernego deszczu.
- Kiedyś tak myślałam – przyznała z nikłym uśmiechem, a zaraz potem pokręciła z rozbawieniem głową. Wystarczyło, że miała muzykę, która dodawała ciągnącym się dniom nuty subtelności i tak naprawdę – nie pragnęła niczego więcej, ani teraz ani kiedykolwiek wcześniej.
- Och, naprawdę? Aż ciekawa jestem, jakby to było grać z tobą w duecie, panie Clarke – powiedziała całkiem rozbawiona i puściła mu oczko, pomimo że zapewne perspektywa ta jest daleko od prawdziwości ziszczenia się. Francuzka wolała też nie lawirować w dalekich odmętach, gdzie to wreszcie musiałaby się zmierzyć z realnymi zdarzeniami będącymi iluzją wypowiedzianych w przeszłości słów. Miała dobrą pamięć, jednak czy dostatecznie dobrą, by za parę miesięcy odświeżyć wizję wspólnej gry? Nieustannie się wahała i nie wiedziała jak długo potrwa jej egzystencja w deszczowym Londynie, który całą swą otoczką zaczynał wyżerać w niej pokłady zdystansowania.
- Rozsądek mi podpowiada, że będziesz mieć wkrótce kłopoty – zawyrokowała, a zaraz potem wybuchła śmiechem, wszak jasnowidzem nie była, podobnie jak hipnotyzerką. Nie miała zdolności, dzięki którym przyczyniłaby się do rzeczonych opałów, toteż oboje wiedzieli, że była to jedynie granica ironicznego żartu.
- Jak to stalowe zęby? Były mięciutkie! – zaprotestowała od razu, po czym nie kryła zdziwienia. Właściciele? Wszak to ona jedynie mogła korzystać z tego zacnego przysmaku. Żaden inny mugol nie dobierał się do jej talerza, a tym bardziej nie pragnął zagarnąć furtek dla siebie. Dlaczego Ezra sobie żartował? Oczywiście, nie brała pod uwagę, że popełniła rażące faux pas, dlatego też brnęła dalej ze swą skąpą wiedzą, a przynajmniej robiła to do momentu, gdy chłopak nie wyjaśnił irracjonalnego błędu. - Och… Już rozumiem… W każdym razie, były pyszne!
Obserwowała wnikliwie zachowanie krukona, analizowała każdy jego krok, słowo, jak gdyby chcąc doświadczyć w pełni próby pod okiem prawdziwego mistrza. Dla niej nim był, bo któż w ich wieku tak bardzo poświęca się wspaniałej sztuce jaką jest teatr? Holmes wolała utrzymywać się z dala od publicznych występów, a przynajmniej do momentu, kiedy w grę nie wchodziło pieszczenie śnieżnobiałych klawiszy, spod których ulatywały delikatne nuty melodii.
- Babcia mówiła, ale nie mogłam zostawić psa! – zaprotestowała butnie. Wróciła do udawanego szarpania się z drzwiami, kiedy to wzrok podążał po całym pomieszczeniu, jakby w poszukiwaniu alternatywy na uwolnienia się.  Owszem, mogłaby skorzystać z magii, ale byłoby to zbyt proste, dlatego kiedy nieznajomy odezwał się ponownie, rudzielec skuliła się pod ścianą i zaczęła machać dłońmi, jakby w geście poddania, ale była to jedynie wykreowana scena na potrzeby zyskania kilku chwil i zmylenia przeciwnika. - Jak to nie? Coś pan oszukuje… – przerwała jednak ciszę i odnalazła ścieżkę do różdżki, którą skrywała za wykończeniem spodni, zaś w tej pozycji szpic wbijał jej się niemiłosiernie w biodro. - Gdyby było tak jak pan mówi, oznaczałoby to niemożność wyjścia również przez pana, analogicznie jest to błędne, toteż… – zawiesiła głos i gwałtownie wycelowała drewnianym narzędziem zbrodni w stronę postaci odgrywanej przez Ezrę i – cóż, niestety – emocje wzięły w górę. Chciała, by zęby oprawcy wydłużyły się i rzucając zaklęcie Densaugeo, z wykończenia różdżki uleciał strumień wody…

NIESPODZIANKA:
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Leśna chata  QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  Empty


PisanieLeśna chata  Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  EmptySob 11 Sie - 16:13;

Nie musieli się zgadzać i absolutnie nie musieli dzielić się swoimi pobudkami - to również było zrozumiałe, szczególnie dla osoby tak skrytej w kwestiach przeszłości jak Ezra. Uśmiechnął się zatem lekko, wzruszając ramionami i pozwalając, aby temat powoli się rozmył.
- Być może kiedyś będzie dane nam spróbować, panno Holmes. Moje drzwi zawsze stoją otworem dla zabłąkanych muzyków - zapewnił, podśmiewując się przyjemnie i zauważając, że do twarzy jej było z tym psotnie rozbawionym błyskiem w oku. Ezra nie rzucał słów na wiatr - jeżeli Marcelina któregoś dnia szukałaby dla siebie odpowiedniej osoby do duetu lub potrzebowałaby miejsca do całkowitego muzycznego rozładowania emocji, mogła Ezrę wykorzystać. Skoro jednak Krukonka nie chciała, by wizja ewentualnego partnerstwa przy instrumencie się wyklarowała i zbyt mocno zapadła w pamięć, Clarke na nic nie naciskał.
- Moja droga, może to Gryfoni, zgodnie z naturą kotów, zawsze ostatecznie spadają na cztery łapy, ale nie po to Krukoni dostali skrzydła, żeby dać się ściągnąć na ziemię. Z gracją przelecę nad wszystkimi kłopotami. Lub przelecę kłopoty, w zależności od tego, kto mi je zapowie...   - parsknął, mrugając do niej żartobliwie i być może pozwalając sobie w ten sposób na przesadną zuchwałość. Humor Clarke'a miewał stanowczych przeciwników, a on sam wciąż nie był pewny, po której stronie barykady stała Marcelina.
Daleko mu było do mistrza, to na pewno, jednak taka opinia zwyczajnie by mu pochlebiała. Ezrze, jak to osobom marzącym o dostaniu się do grona wielkich artystów, podobała się uwaga i docenianie dotychczasowych osiągnięć.
Westchnął i po irytacji jego mimika wróciła do rozbawienia. Cały czas miał pozę człowieka, który wie coś więcej.
- Próbujesz być mądra, ale zdradzić ci sekret? - Postąpił jeszcze krok, zupełnie nie spodziewając się rozwoju akcji z jej strony. Marceline najwyraźniej bardzo poważnie potraktowała swoje zadanie. Strumień wody uderzył w niego całkiem mocno, zmuszając go do postąpienia krok w tył, a z jego gardła uciekł jęk; Holmes powinna mieć więcej świadomości tego, czego nie robi się z męskim kroczem. Ezra posłał jej trochę mordercze spojrzenie, opierając się o blat stolika i przez chwilę nie wydobywając z siebie słowa. Porcelanowa marionetka siedząca na chybotliwym stoliczku zdawała się z niego naśmiewać.
- Toteż przypieczętowałaś swój los - mruknął do niej, prostując się i również wyciągając różdżkę. I jakkolwiek dalej potoczyło się ćwiczenie, wiedzieli tylko oni, a że magia chatki nie pozwalała na wspominanie nikomu o tym spotkaniu, tak miało już pozostać.

ztx2(?)
było 1, ale zawyżanie to chyba nie jest zbrodnia, więc 2
dorzucam kostkę z pierwszego posta: 6
Powrót do góry Go down


Matthew Alexander
Matthew Alexander

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 43
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 181
C. szczególne : Blizny na nadgarstkach, pogodne spojrzenie, towarzystwo Euthymiusa oraz zapach wody kolońskiej.
Galeony : 688
  Liczba postów : 1311
https://www.czarodzieje.org/t16392-matthew-alexander#449540
https://www.czarodzieje.org/t16400-matthew-alexander#449655
https://www.czarodzieje.org/t16387-matthew-alexander
Leśna chata  QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  Empty


PisanieLeśna chata  Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  EmptySro 3 Paź - 18:55;

Spacer.
Czym się różnił od podstawowego? No cóż, tym razem wziął na warsztat Braun, który to niestety nie charakteryzował się zbyt ogromną chęcią do współpracy. Owszem, jako pies do biegania był idealny, ale niespożyte pokłady energii przekładały się na całokształt działań psiaka, który nie potrafił usiedzieć w jednym miejscu, tak jakby posiadał nieznaną wówczas uzdrowicielowi chorobę. Może nie był wystarczająco cierpliwy? Rzucanie piłki ewidentnie mu się znudziło, zaś wejście do pobliskiej rzeki sprawiło mu wiele radości, dopóki nie dotarli do nieznanego wówczas miejsca. Tajemnicza chatka, w której to mogło coś niebezpiecznego się kryć, przeszyta została przez charakterystyczne tęczówki dorosłego; czy powinien wówczas stawiać kolejne kroki w jej stronę? No cóż, na to pytanie, w związku z ostatnimi wydarzeniami, powinien sobie odpowiedzieć sam - był przecież w pełni odpowiedzialny za swoje czyny, nikt go nie kontrolował. Westchnąwszy cicho, tupot podeszwy o twardy kamień zapoczątkował nieznany wówczas obrót zdarzeń.
Wstąpienie do tego miejsca spowodowało w nim bardzo dziwne uczucie, jakby ktoś zabronił mu mówić o tym, co się za niedługo przydarzy. Rozglądając się po pomieszczeniu, marszcząc brwi oraz pozwalając na to, by niektóre oznaki postarzenia zawitały na jego twarzy, przeszedł do następnej części, trzymając na wyjątkowo bezpiecznej odległości pupila, aby nic mu się przypadkiem nie stało. Na jednym ze stolików dostrzegł magiczną marionetkę, niebywałą śliczność, która to była popękana w niektórych miejscach, aczkolwiek zapewne za drobną opłatą dałoby się ją naprawić. Jednak... czy aby na pewno było to warte, kiedy skierował w jej stronę swoją dłoń, pozwalając zaznać sobie dotyku włosów, które mimo upływu czasu nadal wydawały się być prawdziwe? Postanowił ją wziąć, przeteleportować oraz sprzedać na jednym z rynków, pierwsze odstawiając psa do domu. Gdzie ją zdobył? No cóż, tylko sam wiedział.

| zt

Kostki: 6, 5
Powrót do góry Go down


Aaron O'Connor
Aaron O'Connor

Nauczyciel
Wiek : 46
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172
Galeony : 234
  Liczba postów : 335
https://www.czarodzieje.org/t16695-aaron-o-connor
https://www.czarodzieje.org/t16712-poczta-aarona-o-connora#463062
https://www.czarodzieje.org/t16696-aaron-o-connor
Leśna chata  QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  Empty


PisanieLeśna chata  Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  EmptyNie 21 Paź - 21:35;

Tajemnicza droga w jakiś sposób zdołała przykuć jego uwagę - Aaron nie należał do osób wyjątkowo płochliwych; zamiast tego wykazywał niezwykłą ciekawość, na tyle niezwykłą, iż nieraz pakował się przez to w coraz to większe kłopoty. W Dolinie Godryka nie bywał od wyjątkowo dawna; życie zdawało się być zawrotne, jeżeli chodzi o artystę zmierzającego do chatki jakiejś czarownicy, która była wyjątkowo złośliwa; nigdy nie miał stabilności, zawsze zmieniał otoczenie, a przede wszystkim nie narzekał na nowe doświadczenia. Kultury niektórych państw wydawały się być wyjątkowo niezwykłe; chociaż nie czuł się jak u siebie. Nie czuł potrzeby wracania do rodzimej Irlandii, skąd się wywodził; choć ewidentnie zdawał sobie sprawę z tego, że rodzinę przydałoby się odwiedzić, tym bardziej że po prostu częstszym sposobem komunikacji było po prostu wzajemne wysyłanie sobie listów. Tu życzenia, tu jakieś imieniny, tu urodziny, tu Święta, kiedy to wiedział, że musi wrócić, by nie tylko nie ściągnąć na siebie jakiegoś niebezpieczeństwa, ale także wysłuchać historii rodzeństwa. Na szczęście wszyscy jeszcze żyli; a gdyby nie oni, nie osiągnąłby tego, co zdołał końcówkami palców uchwycić w najlepszym momencie.
Spojrzenie O'Connora zatrzymało się właśnie na drzwiach prowadzących do tajemniczej, leśnej chatki, której to droga z kamieni stawała się przewodnikiem dla kolejnych kroków bruneta. Ciemnoniebieskie oczy spotkały się z manufakturą drewna - miejsce zdawało się być stare oraz jednocześnie przepełnione magią. Nie mógł się powstrzymać, kiedy to nacisnął klamkę oraz wszedł do środka, zatrzymując się na chwilę przy stole, który to nosił na sobie oznaki ugryzienia. Tuż potem - kolejne stoisko nieznanego papieru, najwidoczniej będącego notatkami z nieznanego dla niego przedmiotu. Wzrok zatrzymał się właśnie na nich - opuszki palców dotknęły ostrożnie papieru, jakoby bojąc się w pewnym stopniu niebezpieczeństwa wynikającego z takiej działalności. Spojrzał na nie dokładniej, doznając w pewnym momencie dziwnego olśnienia; nie wiedział, co się dokładnie stało, aczkolwiek przeczuwał, że energia płynąca w tym miejscu musiała na nim zdziałać jakieś cuda. Kiedy zaś wychodził, po dłuższych oględzinach, zdawał się być odrobinę mądrzejszy.

| zt

Kostki: 3,4
Powrót do góry Go down


Thomen J. Wessberg
Thomen J. Wessberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 265
  Liczba postów : 343
https://www.czarodzieje.org/t16460-thomen-j-wessberg
https://www.czarodzieje.org/t16485-grozny#452917
https://www.czarodzieje.org/t16467-thomen-j-wessberg
Leśna chata  QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  Empty


PisanieLeśna chata  Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  EmptyCzw 6 Gru - 13:14;

2, 5 i eliksir spokoju

Jak zwykle kompletnie przypadkowo znalazł się w podobnym miejscu. Oddawał się swoim podróżniczym, a raczej pieszym zapędom i znalazł się niedaleko rezerwatu. Nie wiedział, że zaszedł tak daleko... Spokojnie rozejrzał się po okolicy, a kiedy jego oczom ukazała się chatka, ruszył po schodach do góry, ciekaw, co takiego w sobie skrywała. Nie wyglądała na zamieszkałą, chociaż jeszcze uprzednio zorientował się w temacie i zapukał. Aż dziwne, jak wiele taktu w sobie posiadał.
Popchnął drzwi, które bez oporu uległy pod jego dotykiem. Zajrzał do środka, nawet jedynie głową, później już całym ciałem. Zamknął za sobą drzwi z trzaskiem, skupiając swoje spojrzenie na stoliku, który był zawalony przeróżnej wielkości i bary flakonikami. Eliksiry... Jedne, drugi krok. Znalazł się przy stole i chwycił pierwszy lepszy flakon, uniósł go do góry, próbując rozpoznać kolor. Nie wątpił w swoje umiejętności, wiedział jednak, że wiele im też brakuje. Podniósł naczynie do ust i wypił, przełykając dziwny smak.
Odczekał moment, a kiedy nic się nie zadziało, uśmiechnął się szeroko. Do samego siebie, jakby jego nieodpowiedzialność była czymś, z czego mógł być dumny. W końcu nie umarł wypluwając swoich wnętrzności. Jednak coś musiało być nie tak. Przestał przejmować się tym, jakie konsekwencje mógłby ponieść, wypijając kompletnie nieznany sobie eliksir. Jego ciało było odprężone, a on czuł, że całkowicie nic mu nie zagraża. To uczucie było niebezpieczne, na swój uspokajający sposób.
Nic tu po nim. Odwrócił się i wyszedł, wsadzając fiolkę do kieszeni spodni. Cóż, musiał się po tym wydarzeniu jakąś pamiątkę. Oczywiście, tylko dla siebie samego.




/zt


Powrót do góry Go down


Plum Bubblegum
Plum Bubblegum

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 152
  Liczba postów : 150
https://www.czarodzieje.org/t16809-plum-bubblegum
https://www.czarodzieje.org/t16812-sliwka-dynia-guma-do-zucia#468050
https://www.czarodzieje.org/t16810-plum-bubblegum
Leśna chata  QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  Empty


PisanieLeśna chata  Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  EmptyWto 11 Gru - 17:54;

Wchodząc do opuszczonej, starej chaty w głębi lasu, czuła, że coś jest nie tak. Od przekroczenia progu drzwi wnętrze, opuszczone i nadgryzione zębem czasu, wydawało się jej zimne. Puste, jednakże w sposób dziwny, niepokojący. Nawet drzemiący do tej pory memortek w jej kieszeni przebudził się, poruszając delikatnie w kieszeni kurtki i wyjrzał zza ciepłego materiału, przyglądając się zaciemnionej przestrzeni. Jej dekadencji. Melancholii.

Gdy poszukiwała gorączkowo przedmiotu, który mógłby ową chatę reprezentować przed drugim z Puchonów biorących udział w zakładzie, nawet nie zorientowała się, jak z jej głowy uciekło wspomnienie wizyty w antykwariacie - utraty pięćdziesięciu galeonów, zapakowanej łajnobomby skrytej w odmętach torby. Gdy do tego doszło, nachylała się nad starymi pergaminami pokrytymi symbolami, których absolutnie nie rozumiała. Być może, gdyby Edgar Fairwyn nie wyrzucił jej z ostatnich zajęć o starożytnych runach, nie doznałaby teraz permanentnej, choć krótkiej, amnezji.

W efekcie nie zyskała nic, a jedynie straciła.

zt

_____________
Kostki: 3, 5
Powrót do góry Go down


Leonel Fleming
Leonel Fleming

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 179 cm
C. szczególne : blizna po lewej stronie żeber
Dodatkowo : oklumencja
Galeony : 1037
  Liczba postów : 622
https://www.czarodzieje.org/t17243-leonel-fleming
https://www.czarodzieje.org/t17250-leonel-fleming#482708
https://www.czarodzieje.org/t17245-leonel-fleming
Leśna chata  QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  Empty


PisanieLeśna chata  Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  EmptySob 27 Kwi - 23:43;

27 kwietnia, zdarzenie połączone z nauką uzdrawiania

Nie słyszał mugolskich legend o niejakiej leśnej chatce znajdującej się w Dolinie Godryka. Po prostu potrzebował tego dnia spaceru i nogi same zaprowadziły go pod niewielki budynek. Przez chwilę zastanawiał się czy powinien do niego wchodzić, czy może ktoś tutaj mieszkał, aż w końcu ciekawość wzięła górę. Przekroczył próg przybytku, nawołując gospodarza, ale wydawało się, że był tutaj kompletnie sam. Rozejrzał się więc dookoła, starając się dostrzec coś, co mogłoby przykuć jego uwagę na dłużej. Szczerze mówiąc, nie było tutaj chyba nic takiego. Wszystko było stare i zakurzone, ale z drugiej strony, miał czas, wiec dlaczego miałby nie przejrzeć szuflad? Nieraz pośród takiego bałaganu dało się znaleźć coś cennego, a czy była to kradzież? Chyba nie, skoro chatka wyglądała na opuszczoną od dawna.
Otwierał jedną szufladę za drugą, potem szafki, regały… przejrzał chyba każdy kąt tego miejsca, a poza pajęczynami i brudem nie znalazł kompletnie nic. Wtedy w oko wpadł mu pożółkły materac, tam jeszcze ewidentnie niczego nie szukał. Uniósł go do góry i… przeklął głośno. Zranił sobie całą wewnętrzną stronę dłoni o wystający, zaostrzony kawałek drewna, co sprawiło, że dopadł go niezwykle silny, piekący ból. Co gorsza, w tym całym syfie istniało spore ryzyko, że wda mu się w tę raną jakieś paskudne zakażenie.
Mistrzem magii uzdrowicielskiej nie był, ale stwierdził, że im szybciej upora się z uszkodzeniem dłoni, tym będzie dla niego lepiej i przede wszystkim bezpieczniej. Poza tym zawsze była to dobra okazja do przećwiczenia sobie czarów leczniczych. W końcu sam twierdził, że potrzebuje nadrobić zaległości z tego zakresu. Sięgnął więc zdrową ręką po swoją różdżkę i skierował ją na ranę.
- Astral forcipe. – Wyszeptał cicho, chcąc najpierw oczyścić rozcięcie na dłoni. Po tym jak wypowiedział inkantację, nic się nie stało, dlatego sam już nie był pewien czy do rany nic się po prostu nie dostało, czy może czar mu nie wyszedł. Rzadko z niego korzystał, więc druga opcja również była możliwa.
- Astral forcipe. – Wypowiedział inkantację ponownie, woląc powtórzyć czynność od początku. Tym razem wydawało mu się, że okolice rany stały się nieco czystsze, choć równie dobrze mógł to sobie wmówić. Tak czy inaczej nie było już raczej sensu korzystać z zaklęcia po raz kolejny. Tylko co teraz? Musiał jakoś tę rękę wyleczyć, a szczerze mówiąc, póki co nie miał na to większego pomysłu. Co gorsza ból coraz bardziej się nasilał i może nie był nie do wytrzymania, ale z pewnością stawał się niezwykle upierdliwy, ale z nim na szczęście Leonel wiedział jak sobie poradzić.
- Levatur Dolor – Rzucił kolejne zaklęcie, które choć trochę załagodziło jego cierpienie. Nie zadziałało może w stu procentach, bo nadal odczuwał pewne dolegliwości, ale niewątpliwie było już znacznie lepiej niż wcześniej. Teraz mógł się przynajmniej skoncentrować na znalezieniu sposobu na zaleczenie samej rany. Zbyt wielu czarów leczących właściwie nie znał, więc musiał spróbować szczęścia.
- Episkey. – Wymamrotał znowu, zdając sobie sprawę z tego, że zaklęcie było skuteczne jedynie względem drobnych uszkodzeń ciała. Nie umiał zaś ocenić czy to tutaj należało nadal do drobnych. Jak się okazało Episkey pomogło, ale nie tak, jakby tego oczekiwał. Rana nieco się bowiem zabliźniła, ale o całkowitym wygojeniu nie było mowy. Fleming próbował powtórzyć zaklęcie, ale efekt niestety nadal był ten sam, a że nie chciał pozostawiać świeżej krwi na widoku przez wzgląd na możliwość wdania się zakażenia, po raz kolejny machnął delikatnie różdżką.
- Vulnera ferre. – Kiedy tylko wypowiedział te słowa, z jego różdżki wydobył się kawałek bandaża. Leonel schował więc różdżkę za pasem spodni i owinął bandaż wokół zranionej ręki, a raczej starał się… Okazało się bowiem, że wyczarowany przez niego materiał jest zbyt krótki. Chłopak zniecierpliwiony wyciągnął z powrotem swoją różdżkę i jeszcze raz wyszeptał „vulnera ferre”, licząc na to, że tym razem nie będzie musiał czarować przez kolejne piętnaście minut jak totalny idiota. Wiedział, że nie jest w tej kwestii specem, jasne, ale żeby nie umieć wyczarować sobie odpowiedniej długości bandaża? To już zakrawało o naprawdę skrajną niekompetencję. Na szczęście tym razem mu się udało, a jego różdżka znów wylądowała za paskiem. Chłopak wreszcie skutecznie owinął zranioną dłoń bandażem, mając przy tym nadzieję, że po ranie szybko zniknie jakikolwiek ślad. Żałował także, że nie zna silniejszych czarów z zakresu uzdrawiania, chociaż i tak był z siebie dumny. Nie poszło mu w końcu wcale tak najgorszej, szczególnie zważywszy na to, że dotychczas niezbyt skupiał się na czarach leczących, a kiedy już miewał takie pomysły, często osiągał o wiele gorsze niż dzisiaj rezultaty. Zdawał sobie jednak sprawę z tego, że jako czarodziej wykonujący stosunkowo niebezpieczną pracę, powinien jeszcze bardziej przyłożyć się do tej dziedziny magii. Na poważnie, co oznaczało nauczenie się czegoś więcej niżeli leczenia niegroźnych skaleczeń czy jak ostatnio: niwelowania skutków długotrwałego treningu, czyli zakwasów.

zt.

Kostki: 5, 3
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Leśna chata  QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  Empty


PisanieLeśna chata  Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  EmptyPią 3 Maj - 14:20;

Obiecał sobie zaprzestać wycieczek chociaż na jakiś czas, ale nie do końca potrafił sobie tego odmówić – mimo wszelkich nieprzyjemności jakie spotkały go już w Dolinie, właściwie eksploracja pobliskich terenów niosła ze sobą bardzo dużo frajdy. Takiej zwykłej, dziecięcej, z tą tylko różnicą, że w większości miejsc spotykało go coś więcej niż posiniaczone kolana i rozwalone łokcie. Wiedziony złym przeczuciem, omijał większość miejsc szerokim łukiem, ale chata ukryta w lesie ciągnęła go do siebie jak magiczny magnes. Słyszał o niej wiele i pewnie to właśnie dlatego wzbudzała w nim tak dużą ciekawość. Opowieści o złośliwej wiedźmie, która niegdyś ją zamieszkiwała skłaniały go do tego, by zobaczyć to na własne oczy. Może wciąż kryło się tam coś, co należało do tamtej kobieciny? Może jakaś księga zaklęć? Chętnie przyjrzałby się czemuś takiemu, ostatnio odkrywał w sobie nowe pokłady zapału do nauki, nie tylko czarnej magii, ale i magii bezróżdżkowej, którą od lat obserwował u swojego ojca. Chciał jednak posiąść tę umiejętność na własną rękę, nie miał zamiaru pytać o cokolwiek staruszka; nie chciał zaciągać wobec niego kolejnego długu wdzięczności.
Wszedł do środka i zastał tam stół przepełniony po brzegi różnymi eliksirami. Poza tym nie było tu chyba nic ciekawego... szczerze mówiąc, był zawiedziony. Stanął nad miksturami, przyglądając im się z nieufnością. Miał do takich rzeczy duży dystans, zresztą kto by nie miał, biorąc pod uwagę jego życiowe doświadczenia. Niegdyś kochał warzenie eliksirów, a teraz... nie miał już do tego serca. Nie ufał nawet swoim własnym wyrobom, a co dopiero obcym, niesprawdzonym i znalezionym w ogarniętej złą sławą chacie. Wziął jedną z fiolek, podniósł ją i wystawił ją na światło, przyglądając jej się w zamyśleniu. Odkorkował go i powąchał, chcąc zidentyfikować. Nie zamierzał go wypijać, za bardzo się bał, pech jednak chciał, że odkorkowana fiolka wyślizgnęła mu się z rąk i jej zawartość chlusnęła na niego z góry, pryskając na twarz i dłonie. Efekt był właściwie natychmiastowy, z każdego miejsca, które zetknęło się z substancją zaczęły rosnąć gęste włosy. Cholerny eliksir bujnego owłosienia...
Wściekły na samego siebie, teleportował się do domu by przeczekać działanie eliksiru lub jakoś temu zaradzić.

Kostki: 1, 5, eliksir bujnego owłosienia

| z/t
Powrót do góry Go down


Xanthea Grey
Xanthea Grey

Nauczyciel
Wiek : 36
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 170cm
C. szczególne : wygląda zdecydowanie młodziej niż pokazuje metryka, ma wyraziste oczy, ufarbowane na szaro włosy do linii bioder i bardzo jasną karnację
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 718
  Liczba postów : 560
https://www.czarodzieje.org/t17246-xanthea-grey#482605
https://www.czarodzieje.org/t17289-xanthea-grey
https://www.czarodzieje.org/t17247-xanthea-grey#482658
https://www.czarodzieje.org/t22437-xanthea-grey-dziennik#742592
Leśna chata  QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  Empty


PisanieLeśna chata  Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  EmptyWto 7 Maj - 18:42;

Xanthea chodziła po lesie w bardzo konkretnym celu. W tym samym co zawsze, tak swoją drogą. Szukała roślin, by w tym czasie obfitości nadrobić braki, ktore narobiły się przez zimę. Ot, zbierała pokrzywę, szałwię, konwalie majowe, lawendę, czosnek niedźwiedzi i wiele wiele innych.
Przechadzając się po lesie uzbierała dość spory zapas, kiedy nagle... Znalazła starą, zarośniętą chatkę! Podeszła do niej bliżej, pomyślała chwilę... Ah tak! Leśna chatka o ktorej słyszała tyle legend. O, już dawno wyrobiła sobie zdanie w tym temacie. Była pewna, że dawniej zamieszkiwała ją któraś z kobiet Grey. To było całkowicie logiczne, dla Xan wręcz pewne. Dlatego weszla do środka zupelnie jak do własnego domu i rozejrzała się po wnętrzu. 
No, tego mozna sie bylo spodziewać! Stare, spróchniałe deski, pajęczyny i... O! Dowód! Dowód na to, że chatkę zamieszkiwała niegdyś jej przodkini. Cały stół zastawiony eliksirami. Przyjrzała im się i podniosła jedną z buteleczek. Popatrzyła, przeczytała opisaną runicznie etykietkę,wreszcie odkorkowała i powąchała zawartość. Eliksir Bujnego Owłosienia, z pewnością! Xan uśmiechnęła się z zadowoleniem. Nie chciała narażać "praprababci" na straty, więc pozostałe buteleczki zostawila w spokoju. Ale ta? Nic się przecież nie stanie, jesli zabierze jedna z nich.

Kosteczki: 1 3 eliksir bujnego owłosienia
Powrót do góry Go down


Boris Zagumov
Boris Zagumov

Dorosły czarodziej
Wiek : 42
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : Blizny po gniciu na szyi, klatce piersiowej i górze brzucha, rytualny krwawy znak na małym palcu prawej ręki, naszyjnik Ariadne zawsze zawieszony na piersi oraz mocno zmęczona twarz z widocznie podkrążonymi oczyma, które wydają się zapadać w sobie
Galeony : 306
  Liczba postów : 798
https://www.czarodzieje.org/t18108-borys-zagumov
https://www.czarodzieje.org/t18123-boris
https://www.czarodzieje.org/t18109-boris-zagumov
Leśna chata  QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  Empty


PisanieLeśna chata  Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  EmptyPią 1 Maj - 20:16;

4 i nieparzysta :<

Rosjanin pewien swego, po ostatniej przygodzie, którą odbył nie tak dawno, postanowił odwiedzić leśną chatę, o której dowiedział się w drodze powrotnej z ostatniej eskapady w okoliczne, piękne tereny. Gdy w końcu dotarł do starego, małego budynku, od którego czuć było zgnilizną na dość dużą odległość, bez wahania wszedł do środka. Nie zauważył niczego, ciekawego, poza runami na stole. Niestety, przez jakąś magię działającą w tym miejscu, urok, który na niego zadziałał w momencie zbliżenia się do run, spowodował zanik wspomnień ze "zwiedzania" ruin kapliczki. Jedyne co mu po tym pozostało, to stara różdżka, którą dalej trzymał w kieszeni płaszcza.
Powrót do góry Go down


Isabelle L. Cortez
Isabelle L. Cortez

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 163
C. szczególne : leworęczna, blizna na ramieniu zakryta tatuażem, hiszpański akcent, szczupła, długie brązowe włosy, brązowe oczy .
Galeony : 666
  Liczba postów : 725
https://www.czarodzieje.org/t16449-isabelle-l-cortez
https://www.czarodzieje.org/t16500-skrzynka-pocztowa-i-l-c#453646
https://www.czarodzieje.org/t16459-isabelle-cortez
https://www.czarodzieje.org/t18678-isabelle-luna-cortez#534230
Leśna chata  QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  Empty


PisanieLeśna chata  Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  EmptyNie 7 Cze - 16:12;

Już od dłuższego czasu myślała nad zwiedzeniem tego miejsca jednak jak do tej pory nie miała okazji ani czasu aby zawędrować tam. Dziś jednak było inaczej. Chęć spędzenia czasu z Philipem natchnęła ją na zwiedzenie tej opuszczonej chatki. W końcu z kim innym miała by tam pójść jak nie z dobrym kolegą? No właśnie. Nie czekając nawet chwili dłużej napisała do niego list po czym wyszła z pokoju, a następnie rezydencji, i udała się na miejsce spotkanie. Spóźnianie się nie leżało w jej naturze.
Las wcale nie był ciemny ani złowrogi jak głosiły "legendy" przekazywane sobie przez uczniów którzy twierdzili iż byli w tych okolicach i nie zamierzają wracać tutaj za żadne skarby. Dla Izzy był on zwykłym lasem ze zwyczajnymi zwierzętami przemykającymi pośród zarośli chcąc uniknąć kontaktu z człowiek. Dla pewności rozejrzała się raz jeszcze dookoła. Nadal nic nie wzbudziło jej podejrzeń. Śmiejąc się pod nosem ruszyła dróżką mając nadzieję dojść tam jak najszybciej. I faktycznie, po niecałych pięciu minutach byłą na miejscu spoglądając na walący się wiekowy budynek.

kostki: 4 -> parzysta (kostki zostaną opisane na sam koniec watku)

@Phillip Peregrine
Powrót do góry Go down


Phillip Peregrine
Phillip Peregrine

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 186cm
C. szczególne : Szrama na prawej ręce ciągnąca się od łokcia do nadgarstka. Ciężki, męski głos.
Galeony : 692
  Liczba postów : 246
https://www.czarodzieje.org/t18864-phillip-peregine#542414
https://www.czarodzieje.org/t18865-poczta-phillip-a#542531
https://www.czarodzieje.org/t18863-phillip-peregrine#542364
Leśna chata  QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  Empty


PisanieLeśna chata  Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  EmptyCzw 18 Cze - 18:50;

Dolina Godryka zawsze budziła w nim dozę zainteresowania i bardzo chętnie się tutaj teleportował by zwiedzać i dowiadywać się coraz więcej o tym miejscu. Nie ważne, że nie raz dostałby od kogoś po łbie, przecież tak naprawdę liczyła się zabawa, a to sprawiało mu niesamowitą satysfakcję. Co prawda nie miał dzisiaj określonego celu przechadzki, ale postanowił zajść w las, gdzie ujrzał Leśną Chatę. Co prawda wcale go to tam nie interesowało i pewnie gdyby nie spostrzegł tam pewnej damy odwróciłby się na pięcie i podszedł bliżej przyglądając się dziewczynie. Okazało się, że ją znał.
- Cortez! Co Ty tu robisz? - zapytał przyglądając się jej z uwagą. Urokliwa dama, nie mógł zaprzeczyć, ale jemu przecież każda panna się tak naprawdę podobała. O tym budynku dość wiele słyszał, prawdy bądź i nie. Pewnie kiedyś i tak by tutaj zawędrował, więc nawet cieszył się, że dzisiejszego dnia będzie miał jakieś towarzystwo, bo ostatnio mu tego trochę brakowało. - Miło Cię tak w ogóle widzieć. - rzucił do niej.
Kolejna atrakcyjna dziewczyna się koło niego zaczęła kręcić, cholera! Czy on nigdy nie zazna spokoju? Las, opuszczona chata, piękna kobieta, czego chcieć więcej, nie?

Kostki:  2, 6 rozegram to później bądź wcale!

@Isabelle L. Cortez
Powrót do góry Go down


Isabelle L. Cortez
Isabelle L. Cortez

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 163
C. szczególne : leworęczna, blizna na ramieniu zakryta tatuażem, hiszpański akcent, szczupła, długie brązowe włosy, brązowe oczy .
Galeony : 666
  Liczba postów : 725
https://www.czarodzieje.org/t16449-isabelle-l-cortez
https://www.czarodzieje.org/t16500-skrzynka-pocztowa-i-l-c#453646
https://www.czarodzieje.org/t16459-isabelle-cortez
https://www.czarodzieje.org/t18678-isabelle-luna-cortez#534230
Leśna chata  QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  Empty


PisanieLeśna chata  Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  EmptySob 20 Cze - 8:51;

Z pewnego rodzaju znudzeniem zaczęła oglądać rośliny znajdujące się na tym kawałku ziemi. Wielu z nich nie potrafiła nazwać bądź zapomniała jak się nazywają. Innych nie widziała nigdy na oczy. Choćby ten kwiat, który był zaledwie kilka kroków od niej, z fioletowymi liśćmi, czerwonymi jak ogień płatkami i małymi kulkami koloru zgniłej trawy w samym środku. Co to kurde jest? Pogrążona w rozmyślaniach nie zauważyła nawet pojawienia się Philipa. Wyrwana z zamyślenia podskoczyła jak oparzona. Spojrzała na niego troszkę zła.
- Nie strasz mnie tak. - teatralnie złapała się za serce udając, że była bliska zawału. - NIe chciałabym zejść tutaj na zawał. - pokręciła głową po czym odgarnęła niesforne pasmo włosów wchodzące jej do oczu do tyłu. - Mogłabym spytać Cię dokładnie o to samo, chodź odpowiedź znam. - w końcu wysłała do niego list aby się z nią spotkał. CZyżby zapomniał, lub list nie doszedł do niego? Nie istotne, najważniejsze, że mimo to udało im się spotkać w wyznaczonym przez Cortez miejscu.
- Ciebie również. - podeszła do chłopaka dając mu całusa w policzek na powitanie. - Jeden dom, te same zajęcia, jedna szkoła, a mimo to mijamy się na korytarzach. - zaśmiała się cicho z ironii swoich słów. Po chwili jednak spojrzała s stronę zdewastowanego przez czas budynku i wskazując na niego ruchem głowy spojrzała na chłopaka. - Byłeś w tym miesjcu? - ciekawiło ją czy tylko ona nie odważyła się wejść do środka czy ktoś poza nią jeszcze nie zwiedził wnętrza tego miejsca. I tutaj kolejna ironia... Dziewczyna, która znała czarną magię na poziomie zaawansowanym , bała się wejść do środka jakiegoś opuszczonego budynku...
Powrót do góry Go down


Phillip Peregrine
Phillip Peregrine

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 186cm
C. szczególne : Szrama na prawej ręce ciągnąca się od łokcia do nadgarstka. Ciężki, męski głos.
Galeony : 692
  Liczba postów : 246
https://www.czarodzieje.org/t18864-phillip-peregine#542414
https://www.czarodzieje.org/t18865-poczta-phillip-a#542531
https://www.czarodzieje.org/t18863-phillip-peregrine#542364
Leśna chata  QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  Empty


PisanieLeśna chata  Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  EmptySob 20 Cze - 11:12;

Oczywiście, że wiedział iż wysłała do niego list, żeby właśnie tutaj się spotkać. Za bardzo nie rozumiał dlaczego akurat tutaj chciała się z nim spotkać, ale przecież miejsce tak naprawdę nie miało żadnego znaczenia, prawda? Dość często się nie spotykali dlatego nawet się ucieszył z tego spotkania, zawsze może być miło, nie? Chociaż o dziwo tej panny nigdy nie podrywał, może i niektóre jego zagrania były widoczne jako podryw, ale tak naprawdę to nie było to. Może miała dla niego inne znaczenie niż przelotny romans co w jej oczach powinno być wielkim atutem.
- No przecież wiem, dostałem od Ciebie list, tylko ciekawi mnie dlaczego wybrałaś akurat o miejsce? Chociaż nie powiem, żeby mi się to nie podobało, bo od jakiegoś czasu jesteś dość częstym gościem w dolinie. - mruknął i uśmiechnął się do niej lekko. To miejsce zaczynało trochę fascynować ślizgona dlatego jeszcze z większą motywacją stawiał kroki coraz bliżej leśnej chaty.
- No właśnie, nie wiem jak to się dzieje, tak naprawdę. Ale jak wszyscy uczą się do egzaminów, a ja szczerze Ci powiem jakoś bardzo nie przykładam się do nauki. Co będzie to będzie. - oznajmił wzruszając ramionami. Pewnie bracia by go za te słowa skrytykowały, bo jednak miał wielkie ambicje życiowe, ale uczyć to mu się za cholerę nie chciało. - Zwiedziłem już dużo miejsc w dolinie, ale tutaj jeszcze nie byłem. Ciekawe co jest w środku. - poruszył brwiami. Miał nadzieję, że dziewczyna się nie zniechęci i mu potowarzyszy. Ale jeżeli nie to sam będzie musiał tam wejść. Bez przyczyny tutaj nie przyszedł, ale myślę, że ona też.
Powrót do góry Go down


Keyira Shercliffe
Keyira Shercliffe

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : magiczny tatuaż w formie węża | blizn zbyt wiele, by można je było zliczyć | tęczówki w odcieniu sztormu | jakieś zwierzę jako częsty towarzysz
Dodatkowo : animagia
Galeony : 851
  Liczba postów : 693
https://www.czarodzieje.org/t17789-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t17819-meresin#501873
https://www.czarodzieje.org/t17805-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t19447-keyira-shercliffe-dziennik#57
Leśna chata  QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  Empty


PisanieLeśna chata  Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  EmptyPon 31 Sie - 17:46;

SAMONAUKA ZAKLĘĆ

Czas: po powrocie z wakacji
kostki: 5 > 5

Od momentu powrotu z wakacyjnej wycieczki, do rozpoczęcia nowego - ostatniego już w jej przypadku - roku szkolnego nie pozostało wiele czasu. Keyira postanowiła poświęcić go na nadrobienie zaległości w rezerwacie oraz na samodoskonalenie się, gdyż przygody, których była uczestniczką w Luizjanie uświadomiły jej, że powinna bardziej przyłożyć się do pozostałych dziedzin magii... W końcu nie samą ONMS czarodziej żyje, prawda? Nawet jeśli na chwilę obecną nie miała zbyt wielu okazji, by popisać się gdzieś wiedzą z zaklęć użytkowych (codzienne czynności zwykła wykonywać własnoręcznie) czy eliksirów (znała kogoś, kto mógł je dla niej upichcić po znajomości), nie umniejszało to przecież ich wartości i przydatności.
Do leśnej chaty trafiła przypadkiem, podczas poszukiwania najlepszego miejsca do ćwiczeń. Miała dłuższą przerwę w pracy, a nie chciała, by ktokolwiek przeszkadzał jej w treningu lub też był świadkiem jej ewentualnej nieporadności czy porażki, bo o ile z prostymi zaklęciami nie miała szczególnego problemu, o tyle jej umiejętności z zakresu tych silniejszych wciąż delikatnie kulały. W trakcie spaceru przez rezerwat powtarzała sobie w myślach wszystkie inkantacje zaklęć, które tylko zdołała wygrzebać w pamięci. Kładła nacisk w odpowiednim miejscu, eksperymentowała z akcentem, przy okazji wymachując też dłońmi, by przećwiczyć pamięć mięśniową zarówno w prawej, jak i również w lewej ręce.
Ostatnimi czasy Shercliffe szczególnie uparcie pracowała nad jednym zaklęciem - Lupus palus. Umiejętność przemiany w wilka i zdolność wyczarowania go w formie patronusa to było najwyraźniej za mało, skoro nie potrafiła sobie odpuścić stworzenia go także pod postacią hologramu. Była to jednak kwestia jej ambicji, a nie faktycznej potrzeby, a więc nie śpieszyła się z tym jakoś szczególnie; uznawała to za fajne dopełnienie jej osoby w kontekście powiązania z wilkami. Dziewczyna sięgnęła do bocznej kieszeni spodni po swój mały notatnik i przestudiowała wskazówki, które poprzedniego dnia w nim zapisała. Inkantacja, ruch nadgarstka, a nawet wizualizacja obrazu zwierzęcia w głowie  - wszystko to miało się składać na sukces. Powtórzyła sobie każde słowo, po czym schowała notes, a zamiast niego wyciągnęła różdżkę. Zanim jednak jej użyła, przystanęła tuż przed schodkami, prowadzącymi do leśnej chaty. Przyjrzała się sceptycznie starej budowli, ale mimo wszystko wspięła się po stopniach do samych drzwi. Skoro już tutaj była, mogła równie dobrze wykorzystać tą chwilę do szybkiego przeszukania chatki.
Alohomora — mruknęła, kierując czar w stronę zamka, który wydał z siebie charakterystyczny szczęk, nim zakładka uniosła się, a budynek stanął przed nią otworem. — Lumos Sphaera — dorzuciła zaraz, wyczarowując świetlistą kulę, którą posłała do ciemnego wnętrze i zablokowała w miejscu, w którym wysiał stary, zardzewiały żyrandol na świece. Chciała, by światło rozgoniło mrok, nim zdecyduje się przekroczyć próg. Na pierwszy rzut oka nie dostrzegła żadnego zagrożenia.
Specialis Revelio. Saperum nom. Dissendium. Homenum Revelio — kolejna wiązanka zaklęć miała ujawnić ewentualne pułapki, zaklęcia czy ukryte przejścia, z których w każdej chwili coś mogło na nią wyskoczyć. Doskonale pamiętała przypadek Przyczajacza, który czekał na nią i Whitehorn w starym domku pośrodku lasu. Wolała, by historia się nie powtórzyła.
Chwilę później, gdy upewniła się, że chata jest pusta, jej uwagę przykuła stara, porcelanowa marionetka. Keyira podeszła do niej i obejrzała ją sobie dokładnie, próbując ocenić jej stan. Nie była kompletnie zniszczona, ale swoje najlepsze lata też miała już zapewne za sobą. Dziewczyna miała mgliste wrażenie, że na strychu w rodzinnej posiadłości widziała kilka podobnych lalek, które należały do jej babki i - jeśli wierzyć jej słowom - były dosyć cenne. Jako studentka, koniecznie potrzebująca własnych funduszy, Shercliffe podniosła marionetkę, postanawiając zabrać ją ze sobą do wyceny.
Zanim opuściła porzucony dom starej wiedźmy, rozejrzała się raz jeszcze, po czym następnym zaklęciem zabezpieczyła drzwi i ruszyła w drogę powrotną. Mniejszymi czarami oczyściła swoją nową zdobycz i naprawiła jej ubranie, ale samej struktury porcelany wolała nie ruszać, gdyż w tej materii najzwyczajniej w świecie brakowało jej doświadczenia. Ostatecznie uznała dzień za bardzo udany - nie tylko natknęła się na wartościowy przedmiot, ale także nie popełniła żadnego błędu przy rzucaniu i zdejmowaniu zaklęć.

/zt
Powrót do góry Go down


Yuuko Kanoe
Yuuko Kanoe

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Galeony : 4778
  Liczba postów : 1942
https://www.czarodzieje.org/t17924-yuuko-kanoe#507792
https://www.czarodzieje.org/t17975-yuuko
https://www.czarodzieje.org/t17925-yuuko#507797
https://www.czarodzieje.org/t19163-yuuko-kanoe-dziennik#561975
Leśna chata  QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  Empty


PisanieLeśna chata  Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  EmptyCzw 31 Gru - 20:25;

Kostki: 6 i 4 - tylko się kaleczę

Po raz kolejny znajdowała się w Dolinie Godryka choć było niezwykle chłodno. Nie przeszkadzało jej to jakoś szczególnie. Przynajmniej nie w pieszych wycieczkach, w czasie których starała się znaleźć jakieś źródło inspiracji. Mróz szczypał ją w dłonie, w których trzymała niewielki notatnik oraz pióro, którego używała do zapisywania tekstów na czystym pergaminie. Już od dłuższego czasu kreśliła kolejne słowa, które kolejno pokrywały kartki notatnika nieraz padają ofiarą brutalnych przekreśleń, gdy tylko próbowała odnaleźć lepszy dobór słów, który dokładnie wyraziłby to co chciała wyrazić.
Po raz kolejny dochodziła do wniosku, że czasami w danym języku brakowało jakiegoś na tyle precyzyjnego wyrażenia, którego mogłaby użyć. Niejednokrotnie czytała po kilka razy zapisane własnoręcznie linijki tekstu, by upewnić się co do tego jak one brzmiały. I choć w większości wydawało jej się, że wszystko było w porządku to nieraz dopiero, gdy przeczytała je na głos zdawała sobie sprawę, że mogłaby w nich wprowadzić pewne zmiany. Co jakiś czas czegoś ubywało z jej brudnopisu  by potem pojawić się pod nieco odmienioną postacią, która pasowałaby do wyznaczonego przez nią rytmu, w którym miałyby wybrzmiewać słowa, a to wcale nie było takie proste. Zwłaszcza, gdy starała się pisać w języku angielskim, w którym sylaby były niezwykle nieregularne w przeciwieństwie do japońskiego, który był dużo bardziej rytmiczny i składał się z prostych sylab, które tak łatwo można było dobrać w dźwięczne rymy.
Poprawka goniła poprawkę, a sama Yuuko w pewnym momencie zaczęła rozmyślać czy jednak nie przetłumaczyć swoich zapisków na japoński, bo może dzięki temu łatwiej byłoby jej ułożyć jakiś sensowny i bardziej poetycki tekst, ale jednak zrezygnowała z tego pomysłu. Musiała po prostu odblokować się i znaleźć odpowiednie słowa w swojej głowie, które znajdowały się gdzieś w cieniu podświadomości i których smak miała już na czubku języka.
Chwilowo wiedziała jedynie tyle, że było jej zimno, a przed nią znajdowała się jakaś leśna chatka, w której postanowiła poszukać na chwilę ochrony przed mrozem. Z niewielkimi oporami weszła do środka, schowawszy swój notatnik choć wciąż myślami wracała do jego zawartości. Przemierzając niewielką izdebkę chatki nuciła nawet do niedawno skomponowanej melodii zapisane linijki tekstu, które poprawiała i czytała już tyle razy, że zdążyła je zapamiętać bez większego problemu. W głowie miała już gotową tonację w jakiej miałyby one być wyśpiewane. Co prawda to też zapewne ulegnie pewnej zmianie ze względu na to jak dokładnie ukladałyby się słowa do linii melodycznej. Zapewne potem jeszcze będzie próbowała przemyśleć to, gdzie mogłaby sobie pozwolić na większe wokalne szaleństwo i wyciągnięcie wyższych dźwięków. Z pewnością jeszcze dopracuje pewne szczegóły i rozpracuje to wszystko, by osiągnąć w pełni zadowalający efekt.
Na chwilę zamyśliła się w momencie, gdy dotarła do fragmentu, który musiała jeszcze poprawić, bo coś jej zgrzytało. Niestety znajdując się przy łóżka w izbie, przesuwając dłonią przy materacu. Syknęła jedynie po czym sięgnęła po różdżkę, aby wyleczyć skaleczenie wpierw zatrzymując krwawienie, a następnie zasklepiła ranę. Dopiero wtedy stwierdziła, że najwyższy czas wrócić do domu, gdzie we własnym zaciszu mogłaby dalej pracować nad tekstem.

z|t
Powrót do góry Go down


Zephaniah van Wieren
Zephaniah van Wieren

Dorosły czarodziej
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : Tatuaż z łapą nundu na przedramieniu, Blizny i uszczerbki na zdrowiu: Dziennik
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 591
  Liczba postów : 590
https://www.czarodzieje.org/t19733-zephaniah-van-wieren
https://www.czarodzieje.org/t20064-sowa-zefka
https://www.czarodzieje.org/t19732-zephaniah-van-wiener
https://www.czarodzieje.org/t20207-zephaniah-van-wieren-dziennik
Leśna chata  QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  Empty


PisanieLeśna chata  Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  EmptyNie 7 Lut - 16:22;

Kostka 1: 3 - Coś jest nie tak jak być powinno. Wchodzisz do środka i rozglądasz się. Na drewnianym, nadgryzionym wyraźnie przez ząb czasu stole, zauważysz stertę papierzysk pokrytych dziwacznymi symbolami. Na pewno nie są to runy, ale kiedy tak im się przyglądasz..
Kostka Parzystości: 3 - doświadczasz bardzo dziwnego uczucia pustki. Klątwa podobna do Obliviate wymazuje Ci na stałe z pamięci wydarzenia z ostatniego prowadzonego przez Ciebie wątku.

Od pamiętnego momentu na moczarach i zdobyciu nowej różdżki, Zefek musiał poszukać kolejnej przygody w Dolinie Godryka, tylko gdzie. Miejscowi mówili o leśnej chatce, która znajdowała się właśnie w... lesie. Tak, właśnie. Bo gdzie miałaby indziej się znaleźć? Ale to już nie ma znaczenia. Zephaniah poruszał się między chaszczami, aż w pewnym momencie znalazł się na prezentowanych schodkach kierujących go do środka. Zaczął przechodzić wraz z nową różdżką i przyglądać się wszystkiemu. — Lumos. — Powiedział, aby zaraz zostały pokazane mu stosy papierzysk znajdujących się na stole. Kiedy przyjrzał się im bliżej, tak jakby coś rąbnęło go w głowę, ale nie powaliło. Dziwne uczucie pustki weszło mu do głowy, a on sam zorientował się, że... cholera, co on właściwie zapomniał. No nic, ale przynajmniej kartki nic więcej mu nie mówiły. On nic w sumie z tego nie rozumiał, a one... No były w nieznanym języku. Chyba musiał wyjść. Definitywnie. Może poszukać lepszego miejsca.
Powrót do góry Go down


George Walker
George Walker

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 177
C. szczególne : intensywny zapach cygara na ubraniu, dobrej jakości ubrania, spod kołnierza, przy szyi wystaje gruba warstwa bandażu.
Galeony : 167
  Liczba postów : 265
https://www.czarodzieje.org/t20293-george-walker#636736
https://www.czarodzieje.org/t20294-skrytka-pocztowa-g-w#636761
https://www.czarodzieje.org/t20292-george-walker#636733
Leśna chata  QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  Empty


PisanieLeśna chata  Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  EmptyPon 3 Maj - 11:59;

kość: 6 -> 5 XD (sprzedaję)

Miał zamiar udać się już w kierunku opuszczenia Doliny Godryka jednak jego plany zostały pokrzyżowane przez natknięcie się w chaszczach na zarys tajemniczego budynku. Postanowił rzucić nań okiem, biorąc pod uwagę, że może stać się dosłownie wszystko. Bez ryzyka nie ma jednak zabawy, prawda? Tak jak od wielu lat, tak i teraz samotnie przekroczył próg leśnej chatynki. Jak zawsze w takich miejscach nosił na rękach skórzane rękawiczki, a różdżkę trzymał w pogotowiu. Nie dotykał niczego dłońmi, stosował jedynie minimalną magię lewitacji, co jest wszak niezwykle przydatne w życiu czarodzieja. Spędził tu dwadzieścia minut. Nie podobała mu się aura tego miejsca. Zapisał w notatniku, aby poinformować o tym biuro Łamaczy Klątw... nie miał jednak pojęcia, że gdy opuści to miejsce to nie będzie umiał o nim nic powiedzieć. Nie znalazł tu niczego ciekawego oprócz magicznej marionetki. Cóż za wspaniały okaz! Niezbyt przyjemny przedmiot, ale trzeba przyznać, że rzeczoznawca jest w stanie docenić kunszt obiektów nawet o kiepskiej popularności. Marionetkę zapakował w bardzo grubą sakiewkę, owinął ją materiałem, zabezpieczył zaklęciem odpychającym efekty atmosferyczne i wyszedł z ponurej chatki. Stanąwszy kilkanaście metrów dalej postanowił się deportować i zapytać znajomego czy ta marionetka nie mogłaby być komuś sprzedana. Nie potrzebował takich przedmiotów w swoim domu.

| zt
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Leśna chata  QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  Empty


PisanieLeśna chata  Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  EmptyPon 3 Maj - 13:01;

Kostki
k6: 4, 4

Dolina Godryka skrywała w sobie naprawdę wiele niebezpieczeństw, czego był doskonale świadom. Pozostawała ona także dobrym miejscem na spacery z leprehau, który to został w sumie przez niego niedawno zakupiony. Młoda psina, bo sześciomiesięczna, posiadała w sobie ogromne pokłady energii, chcąc obwąchać wszystko i zaprzyjaźnić się ze wszystkimi. Trudno było jej tego odmawiać, kiedy to dłoń raz po raz lądowała na przyjemnym, miękkim futrze zdobiącym grzbiet, a uszy stworzenia lawirowały raz po raz w aktach radości. Wspólne wędrowanie przez okoliczne tereny - oczywiście nie zbaczając z głównej ścieżki aż nadto! - było czymś naprawdę miłym. Tym bardziej, że w Lowellu odzywały się poniekąd więzi z naturą, która to zdawała się mieć fundamentalne znaczenie w jego życiu, gdy mieszkał na wsi i się do niej dostosowywał, starając się zrozumieć jej realny sens i znaczenie. Pory roku. Deszcz, wiatr. To wszystko miało swoje podwaliny - jeden, uporządkowany schemat - dzięki któremu życie toczyło się dalej.
Przechadzając się przez rezerwatowe ścieżki, trudno było nie dostrzec na jej uboczu charakterystycznej chatki, której to schodki zdawały się wysoce rzucać w oczy. Pies od razu pobiegł do przodu, choć został zatrzymany przez materiał, z którego to została wykonana smycz; nim się obejrzał, a samemu wziął corgi na własne ręce, ażeby czegoś nie odwalił. Szkoda by było, żeby po paru dniach od zyskaniu nowego przyjaciela... no cóż, w tak głupi sposób go stracić. Felinus, upewniwszy się, że na bluzie działało zaklęcie Protego, spokojnie i ostrożnie, trzymając w lewym ramieniu psa, a w prawym różdżkę, wszedł do domu. Cały zakurzony, że aż leprehau kichnął, niósł ze sobą pokłady starości i zęba czasu.
Po dłuższym przyjrzeniu się, kiedy to student spojrzał na biurko, zauważył na nim stertę przykrytych papierów, które były tak naprawdę dziwnymi symbolami. Pierwszy rzut oka utwierdził go w przekonaniu, iż runy to nie były, ale kiedy odsunął bardziej notatki w taki sposób, by były widoczne, poczuł nagły przypływ dziwnego oświecenia, jakoby wyjaśnienia pewnych kwestii, których to wcześniej nie rozumiał. Zamrugawszy parę razy oczami, chłopak odnosił jakieś dziwne wrażenie, dopóki pies nie szczeknął mu do ucha; wtedy wówczas rozejrzał się raz jeszcze i wyszedł, ażeby nie zakłócać spokoju i nie wplątywać samego siebie w większe niebezpieczeństwo.

[ zt ]
Powrót do góry Go down


Oliver F. Fox
Oliver F. Fox

Wiek : 14
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 135
C. szczególne : Nadmierna dbałość o dykcję, więc gdy się podekscytuje jego "r" może brzmieć nieco zabawnie; specyficzny, nieco niezręczny uśmiech, który prezentuje niemal cały czas; zapach jabłkowej gumy balonowej; okulary z grubymi szkłami
Galeony : 295
  Liczba postów : 231
https://www.czarodzieje.org/t20456-oliver-flynn-fox#647281
https://www.czarodzieje.org/t20461-korespondencja-olivera-f-foxa#647375
https://www.czarodzieje.org/t20459-oliver-flynn-fox#647328
https://www.czarodzieje.org/t20464-oliver-f-fox-dziennik#647383
Leśna chata  QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  Empty


PisanieLeśna chata  Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  EmptyWto 10 Sie - 11:20;

Kostki: 1 - znajduję eliksir; mogę zabrać Veritaserum do domu.

Czuł, że rozpoczęcie nauki w Hogwarcie będzie równocześnie rozpoczęciem zupełnie nowego rozdziału w jego życiu. W pewnym sensie wciąż miał wrażenie, że utknął w przydługim prologu, z którego nie potrafi wyrwać się przed pierwszym września, nieustannie łapiąc się na tym, że wszystkie emocjonujące plany odkłada na czas "po wakacjach". Właśnie z tą świadomością postanowił zabrać się do przygotowań już teraz, by nie pozwolić sobie na jakiekolwiek wymówki, gdy znajdzie się już na miejscu.
Wszystkie swoje przedszkolne nauki trzymał w ścisłym sekrecie nawet przed samą Baby, niezależnie od tego, jak trudno było mu powstrzymywać się przed wygadaniem jej wszystkiego, gdy kładli się już spać, motywując się jedynie tym, że zrobi na niej dużo większe wrażenie, gdy zaskoczy ją już pomocą w samym Hogwarcie.
Trzymająca go ekscytacja była na tyle duża, że trudno było mu ją ukryć przed innymi mieszkańcami domu, więc by nie wzbudzać większych podejrzeń, niż było to konieczne, wymknął się pod byle pretekstem nieco zbyt wcześnie.
Niecierpliwie krążył przy wyznaczonym do spotkania miejscu, myśląc o tym, że nie ma przy sobie żadnego podarunku czy nawet przydatnych do eliksirów składników. Zerknął na swój kieszonkowy zegarek po dziadku, dochodząc do wniosku, że ma wystarczająco dużo czasu, by przebiec się do sklepu po choćby jedną czekoladową żabę, jednak przeliczajac skryte w spodniach knuty szybko zdał sobie sprawę, że nawet jeśli wcześniej brany za sykla guzik, faktycznie byłby monetą, to wcale nie wystarczyłoby mu pieniędzy na choćby jedno cukrowe pióro. Skrył się więc na skraju lasu, by ostrożnie i z należytą delikatnością zebrać dla swojego bohatera drobny bukiecik kwiatów, który właśnie związywał solidnym źdźbłem trawy, gdy gaspnął cicho przy nagłym pojawieniu się mężczyzny.
- Max! - zawołał od razu, długo czekając na ten moment, by wypowiedzieć jego imię na głos, w końca wybrzmiała ta poufałość, która do tej pory przypieczętowana była jedynie na papierze, a więc i w teorii. Zerwał się z przyklęku na miękkiej ściółce mchu, by z pogodnym "Cześć" podbiec do dorosłego już(!) mężczyzny, wręczając mu skromny bukiecik drobnych białych zawilców.
- Chodź, chodź, nie ma czasu do stracenia - zachęcił go, żywym krokiem prowadząc go nie w stronę leśnej ścieżki, a w głąb lasu, kierując się naznaczoną drobnymi symbolami na drzewach drogą. - Nazywasz te kwiaty zawilcami czy anemonami? - podpytał od razu, nawet nie próbując być cicho z nadmiaru rozpierającej go ekscytacji, zdecydowanie nie zamierzając być cicho, aż nie trafią do leśnej chaty. - Podobno przez to, że zamykają się na na noc, mając ochronne właściwości, więc dobrze byłoby zrobić z nich wianek, ale jeszcze nigdy żaden mi nie wyszedł. Ale jak chcesz, to możesz podarować ten bukiet swojej żonie, na pewno się ucieszy - rozgadał się więc, energicznie przedzierając się przez krzaczki czy powalone drzewka, raz po raz przytrzymując za sobą jakąś gałąź, by nie zdzielić nią swojego mentora. - Zresztą anemony są symbolami miłości i przywiązania, więc na pewn- och, już jesteśmy? To tutaj? Zapomniałem liczyć kroki - przerwał sam sobie, nerwowo oglądając się za siebie, by sprawdzić czy powalony dąb znajduje się w zasięgu ich wzroku, bo właśnie on służyć miał im za punkt kontrolny.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Leśna chata  QzgSDG8








Leśna chata  Empty


PisanieLeśna chata  Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  Empty;

Powrót do góry Go down
 

Leśna chata

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 4Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Leśna chata  JHTDsR7 :: 
Dolina Godryka
 :: 
Okoliczne tereny
-