Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Leśna chata

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next
AutorWiadomość


Rasheed Sharker
Rasheed Sharker

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Dodatkowo : Wężoustość, legilimencja i oklumencja
Galeony : 2609
  Liczba postów : 2938
https://www.czarodzieje.org/t7093-rasheed-sharker
https://www.czarodzieje.org/t7096-callisto
https://www.czarodzieje.org/t7190-rasheed-sharker
Leśna chata  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  - Page 3 Empty


PisanieLeśna chata  - Page 3 Empty Leśna chata   Leśna chata  - Page 3 EmptyNie 22 Maj - 2:11;

First topic message reminder :


Leśna chata

Mugole, niegdyś zamieszkujący te okolice twierdzili, że pomieszkiwała w niej niezwykle złośliwa wiedźma, podtruwająca ich krowy i przeklinająca dzieci, które później zapadały na nieuleczalne choroby. Teraz jest to jedynie niewinnie wyglądająca chata leżąca gdzieś na uboczu rezerwatu. Większość czarodziejów nie kwapi się zbytnio, aby do niej zaglądać, ale zdarzają się śmiałkowie, którzy nie mają przed tym zahamowań. Co z niej wynoszą? Cóż, nigdy jakoś nie chcą tego zdradzać.

Uwaga!
Wchodzisz tu na własną odpowiedzialność! Kostki, które tu wyrzucisz mogą ci dać bardzo duży potencjał magiczny, niesamowite przedmioty itp. Jednak możesz też zachorować na nieznaną chorobę, poważnie się poranić lub stracić dużo pieniędzy.
Zanim rzucisz kostką, upewnij się, że znasz zasady wynikające z rzutu.

Jeśli przekroczysz próg chaty, nie możesz wydobyć z siebie nawet słowa o tym, co znalazłeś w środku, więc Twoje opowieści o tym miejscu mogą co najwyżej ograniczyć się do tego, że udało Ci się ją zwiedzić.
1 i 2 - Wchodzisz do środka bez większego trudu, wszak drzwi wcale nie są zamknięte, a wewnątrz zastajesz stół zastawiony po brzegi eliksirami. Nie potrafiąc się powstrzymać, wybierasz jeden z nich.
Spoiler:
3 i 4 - Coś jest nie tak jak być powinno. Wchodzisz do środka i rozglądasz się. Na drewnianym, nadgryzionym wyraźnie przez ząb czasu stole, zauważysz stertę papierzysk pokrytych dziwacznymi symbolami. Na pewno nie są to runy, ale kiedy tak im się przyglądasz...
Spoiler:
5 i 6 - Wewnątrz czeka Cię niespodzianka...
Spoiler:
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Leśna chata  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  - Page 3 Empty


PisanieLeśna chata  - Page 3 Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  - Page 3 EmptySob 13 Lis - 19:16;

Kompletnie nie rozumiała oceniania innych na podstawie pojedynczego działania, nie znając usposobienia oraz wszystkich okoliczności danego wydarzenia. Wychodziła z założenia, że należało żyć oraz dać żyć innym. Max nie zrobił jej nic złego, jej najbliższym też nie i nie miała powodu traktować go gorzej, bo stracił punkty dla domu.
- Tak, stracili. Miałam na myśli, że próbowano naprawiać im pamięć oraz odtwarzać ścieżki wspomnień za pomocą Obliviate, co prawdopodobnie tylko pogorszyło ich stan. Więc pomimo tak olbrzymiego wpływu na umysł, tak wielkiej mocy — zaklęcie to nie zawsze stanowi ratunek w przypadku problemów z pamięcią. - wyjaśniła ze spokojem, zgadzając się z jego podejrzeniami. Historia tego małżeństwa była naprawdę smutna, okropna i odrobinę heroiczna. Zdaniem Lanceley Obliviate, jako czar o tak złożonym działaniu powinien wymagać zgody na użycie, bo tak, jak Solberg wcześniej wspomniał — jedynym, co ludzi powstrzymywało, to było sumienie. A z tym było przecież bardzo różnie.
Najlepszym w przygotowywaniu notatek była nauka tego, co się przepisywało. W ten sposób rudej było najłatwiej zapamiętać zawiłe definicje, szczegóły inkantacji lub ruchy różdżki. Nie na każdego oczywiście metoda ta działała tak mocno, jak na nią. Zaklęcia miały jednak to do siebie, że teoria była równie ważna, co praktyka, aby efekt był właściwy. Musiało się przecież wiedzieć, czego od magii się chciało i co należało zrobić, aby to uzyskać, bo w innym wypadku mogły pojawić się wszelkiej maści katastrofy.
- Transmutacja, zaklęcia i OPCM wbrew wszystkiemu się nie wykluczają. Mądrze robisz, chcąc angażować się w każde rozwidlenie praktyczne. Zwierzęcą? Byłam przekonana, że zostaniesz przy ziołach oraz alchemii. Profesor Dear zawsze mówiła, że masz olbrzymi talent do mikstur.
Zerknęła na niego odrobinę zaskoczona, nie przerywając wykonywanych przez siebie czynności przygotowujących do praktycznej części ich korepetycji. - Prawdę mówiąc, jakkolwiek powinni się trochę czarną magią interesować, tak część sięga zbyt głęboko. Uważam jednak, że podstawowa wiedza na jej temat powinna być dostępna w równym stopniu, co do magii białej, uzdrawiającej, żywiołów.
Dodała nieco ciszej z delikatnym wzruszeniem ramion, zdając sobie sprawę, jakie kontrowersje mogła tym wywołać. Dlatego może nie obnosiła się ze swoimi przekonaniami, zwłaszcza wśród starszych członków kadry nauczycielskiej. Jak mieli jednak zrozumieć istotę tej dziedziny, jak się przed nią bronić i na nią przygotować, gdy nie byli z nią właściwie zaznajomieni?
Kiwnęła głową, rozsiadając się wygodniej na ziemi. Wpatrywała się w jego ćwiczenia, które rozpoczął po zapoznaniu się z notatkami, unosząc jednak brew i przekręcając głowę.

- Max. Oko sobie wybijesz, wybijesz mnie lub nas wysadzisz. - wyciągnęła dłoń w jego stronę, zaciskając palce na trzymanej przez niego różdżce. Przysunęła się, układając bez cienia skrępowania palce chłopaka w odpowiedni sposób. Leniwie i dokładnie powtórzyła z nim właściwy ruch, kilka razy. - Pamiętaj o nadgarstku. Spróbuj sam, a potem spróbuj poćwiczyć inkantację.

Kostki:
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Leśna chata  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  - Page 3 Empty


PisanieLeśna chata  - Page 3 Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  - Page 3 EmptySob 13 Lis - 21:21;

K100: 52-->54 --> 44-->23
K6: 5

Sam też raczej dawał ludziom czas, by ich poznać nim wysnuł odpowiednią opinię. Oczywiście bywały od tej zasady wyjątki, ale była to bardziej zasługa wybuchowego charakteru chłopaka niż jakiś głębszych uprzedzeń.
-Och... Nie miałem o tym pojęcia. - Dłoń Maxa powędrowała na kark, a wzrok na chwilę stał się nieobecny, gdy pomyślał o biednym państwie Longbottom. Nikomu nie życzył podobnego losu. -Czy Obliviate w ogóle jest w stanie naprawić szkody wywołane przez inną magię niż to konkretne zaklęcie? Czy nie od tego mamy nieco bardziej zawodny, ale zdecydowanie bardziej uniwersalny eliksir pamięci? - Zapytał ciekaw, jak wiele problemów jest w stanie to konkretne zaklęcie naprawić poza tymi, które w amatorskich rękach może oczywiście spowodować, a ich była naprawdę cała masa.
Każdy miał swój sposób na naukę i widać było, że ten, jaki stosowała Nessa musiał na nią działać, bo Max zawsze pamiętał ją jako kogoś o naprawdę dobrej średniej. Do tego rudowłosa była sumienna i opanowana, co brzmiało jak idealny zbiór cech dla kogoś, kto musi użerać się codziennie z bandą rozhulanych nastolatków.
-Niby się nie wykluczają, ale też nie mają ze sobą aż tyle wspólnego. Jak inaczej wytłumaczysz fakt, że zamiana kogoś w rybę to nie jest dla mnie problem, ale lumos potrafi sprawić mi problemy, których po prostu nie przeskoczę. - Zaśmiał się, bo naprawdę go to poniekąd bawiło. Już dawno się do tego przyzwyczaił i pogodził z takim losem, choć wciąż miał wątpliwości, że los słusznie obdarzył go magicznymi zdolnościami. Na szczęście transmutacja była równie przydatna w obronie co inne zaklęcia. -I się nie mylisz. W kwestii mojego zostania przy alchemii, bo akurat nie mogę wiedzieć, co profesor Dear rozpowiada o mnie po kątach. - Zaśmiał się jeszcze głośniej, bo przez głowę przeleciało mu naprawdę wiele możliwych scenariuszy. Po chwili jednak uspokoił się, odchrząknął i kontynuował. -Nie wiem, czy słyszałaś, ale w czerwcu udało mi się wraz z Lucasem Sinclair stworzyć eliksir zamieniający w syreny. Od tamtego czasu transmutacja międzygatunkowa zaczęła mnie naprawdę mocno interesować, a podczas mojej ostatniej podróży uznałem, że animagia jest wyzwaniem, które chętnie podejmę. Zresztą i tak nie mam nic lepszego do roboty. - Jak zwykle dla siebie zakończył nieco żartobliwie, choć mówił szczerą prawdę. Nieznajoma, którą spotkał w Kanadzie sprawiła, że zaczął zauważać jeszcze więcej plusów tego daru i był zdeterminowany, by posiąść tę umiejętność.
-Uważam, że cała stygma wokół czarnej magii tylko nakręca to, że ludzie się w niej zatracają. Zrobienie z tego tematu tabu sprawia, że wiele osób brnie w to na własną rękę, a nie wiedząc jak do tego podejść po prostu się zatracają i popełniają błędy, których później mogą naprawdę całe życie żałować. - Poniekąd się z nią zgadzał, choć nie był pewien, czy Nessa myśli o tym w tych samych kategoriach. On niestety mówił z doświadczenia zdobytego głównie przez obserwacje partnera, któremu czarna magia odebrała wiele. On jeszcze się trzymał, ale nie mógł mieć pewności, że kolejne kroki nie sprowadzą go na złą ścieżkę. Ufał Reedowi i miał nadzieję, że ten będzie w stanie odpowiednio go przez ten proces przeprowadzić. W dodatku musiał zgodzić się, że poznanie istoty czarnej magii mocno wpływało na to, jak posługiwano się tą dobrą, co Max widział poprzez swoje studia nad zakazanymi i śmiertelnymi miksturami, które otwierały mu oczy na zupełnie inne zagadnienia i kwestie związane z antidotami.
Machał różdżką, naprawdę skupiając się na tym, co robi, ale widocznie nie było to wystarczająco, bo Nessa po chwili postanowiła zabrać głos. I całe szczęście, bo kobieta miała rację. Pozwolił jej, by ułożyła poprawnie jego dłoń na różdżce, po czym nieco wzmocnił chwyt, by poczuć się pewniej. -Strasznie nieintuicyjny ten chwyt. - Mruknął, mając wrażenie, że rękę na bardzo nienaturalnie ułożoną i żaden człowiek nie był w stanie zbyt długo w takiej pozie wytrzymać.
-Dobra, jeszcze raz. Pamiętać o nadgarstku. - Powtórzył prawie jak żołnierz, bo był już bardzo skupiony. Niestety, teoria widocznie wciąż nie była jego mocną stroną, bo tutaj zawiódł na całej linii, jakby przed chwilą wcale nie omawiali tego zaklęcia w każdym szczególe. Za to ruch nadgarstkiem... No ten to był zdecydowanie lepszy i trochę podniosło to Solberga na duchu. Już myślał, że ni chuja tego nie ogarnie.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Hawk A. Keaton
Hawk A. Keaton

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : miodowe końcówki włosów, blada twarz, blizna na prawym przedramieniu po szponach sokoła, blizny na lewej dłoni i ręce po kugucharze, nosi mugolskie ciuchy
Galeony : 190
  Liczba postów : 854
https://www.czarodzieje.org/t20936-hawk-astor-keaton
https://www.czarodzieje.org/t20940-hawk-a-keaton-poczta#671901
https://www.czarodzieje.org/t20938-hawk-astor-keaton
https://www.czarodzieje.org/t20942-hank-a-keaton-dziennik#671939
Leśna chata  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  - Page 3 Empty


PisanieLeśna chata  - Page 3 Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  - Page 3 EmptyCzw 6 Sty - 0:53;

Po wątku przy fontannie
Kostka k6: 4, 4

W borach, lasach i na żwirowej ścieżce
Puchon i Krukon kierują się ku wspólnej uciesze.

Chlejemy i idziemy dalej, ciesząc się tym, że w sumie mamy co pić i w czym moczyć własne mordy. Jedni mówią, że nie można chlać, gdy ma się dzieci - a w naszym przypadku dzieckiem jest w sumie znajdujący się obecnie w domu elf. My jednak uważamy, że można, ale trzeba wstawać wcześnie rano i na tym polega ogólna odpowiedzialność. Przynajmniej teraz tak ja sądzę, kiedy to kierujemy się chwiejnym krokiem w stronę znanego mi nieco miejsca, o którym słyszałem wiele plotek - być może tam nas spotka coś ciekawego? Nie mam bladego pojęcia; czasami tu się o mało co nie wywalam, trochę wylewam bourbona, trochę chichoczę pod nosem, trochę nie wiem, co ze sobą zrobić.
I nic dziwnego, że w pewnym momencie bierze mnie na to, by ulepić śnieżkę i spróbować trafić prosto w Wacława, ale po pierwsze - śnieżka jest chujowo ulepiona, po drugie moja celność porównywalna jest z wadą wzroku sięgającą zbyt wysoko, bym jakkolwiek mógł trafić. Obiekt składający się ze śniegu przelatuje w nieco za daleko - nieco w moim przekonaniu - od sylwetki Puchona, na co się krzywię i ściskam wargi w wąską linię.
- Kurwa, co tak zapierdalasz? - pytam się, bo w moim przekonaniu przecież bardzo dobrze rzuciłem sobie tą śnieżką, tylko Wacław porusza się niczym jakiś trzmiel, nie mogąc ustać w jednym miejscu. Biorę głębszy wdech, a za głębszym wdechem biorę również większy łyk alkoholu, śmiejąc się pod nosem. - Człowiek próbuje trafić, ceeeeelnąć z takiej odległości, a Wacuś zawsze jest o krok przed nim. Smutne. - nie przejmuję się tym, ile procentów w siebie wlewam, a zamiast tego skupiam się na otoczeniu - do tego stopnia, że idąc tuż za Wodzirejem się potykam o jakiś korzeń, ale moje umiejętności picia pozwalają mi na zachowanie jeszcze stosownej równowagi. Twarzą bym się obił, zamiast tego obijam się podbródkiem o jego niżej osadzoną głowę; boli mnie to niefajnie i jest mi smutno.
- Ja pizgam, zamach w biały dzień. Widziałeś to, młody? - z moich ust, gdy jesteśmy wiekowo podobni, brzmi to absurdalnie, ale korzeń naprawdę chciał odebrać mi życie i tylko wielkim cudem udało mi się go uniknąć. Ścieżka się wydłuża, a ja w sumie nie wiem, gdzie idziemy.

Powrót do góry Go down


Wacław Wodzirej
Wacław Wodzirej

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Galeony : 1920
  Liczba postów : 1077
https://www.czarodzieje.org/t21017-waclaw-wodzirej#675364
https://www.czarodzieje.org/t21021-poczta-wacka#675681
https://www.czarodzieje.org/t21018-waclaw-wodzirej#675372
https://www.czarodzieje.org/t21057-waclaw-wodzirej#676702
Leśna chata  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  - Page 3 Empty


PisanieLeśna chata  - Page 3 Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  - Page 3 EmptyCzw 6 Sty - 11:33;

Kostki: 1=> 2 i bełkoczący napój

Wacuś to już chyba miał na tyle wyjebane, że gdyby dostał śnieżką w twarz to kulturalnie zapytałby się czy powinien coś poczuć, czy mu się wydaje. Gdyby dostał śnieżką z kamieniem to mogłoby być pod górę, ale błędnik spierdolił mu się tak czy tak, każdy krok był małym sukcesem (grunt, że nie raczkował) i chyba dalej z Hawkiem zwiedzali Dolinę. Po prostu szli jakimś lasem, błąkając się bez celu, ale za to z buteleczką! Nie byle jaką, bo pozyskaną w sposób zawadiacki w jakimś lombardzie, gzie wymieniają pierścienie na procenty. Albo tak się nie stało tylko Wacuś skraca procesy myślowe do minimum.
- Przeplaszam - czknął, zaśmiał się i znów czknął. Język się typowi rozleniwił, pewnie swoje nazwisko wypowiedziałby jako Wodzilej i to już prawie jak Wódę Lej, więc bardzo szpanerskie i dobre na imprezy z Polakami. Chociaż tam to wóda krąży i jest polewane bez dodatkowych pretekstów tudzież sugestii. Ano i są przyśpiewki: Kto w styczniu urodzony jest...
- Weź laz jeszcze - podał Kurkonowi śnieżkę ulepioną z trochę mokrego śniegu. Fujka. Mógłby być zimny jak normalny śnieg, a nie jakiś podrabianiec. Chociaż Wacuś nie zdążył nastawić się jako cel, a ostatnio chyba poszerzył się jako tarcza strzelnicza, tak ktoś zajebał mu szczęką w łeb. Jakieś aua zostało powiedziane, ale bardziej beka z typa, że się wyjebał i nawet dobrze kawałkiem loda nie umiem w kogoś trafić.
- Hahaha - wyjebał się od razu. - Biały dzień, bo jest wszędzie śnieg - pobite żebra aż go zabolały, za które się złapał i jakoś nie zdołał wykrzesać z siebie współczucia, bo nie mógł złapać powietrza. Bardzo o nie walczył, ale śmiech, ból ze śmiech i łzawiące ze śmiechu oczęta odcinały. - O, kulwa mać - aż oparł się o drzewo winowajcę, głaszcząc je przepraszające jakby ono było poszkodowane.
- Dobła, dobła - opanował się w końcu chociaż łatwo nie było. Mokre oczy wymrugał i dobrze, że nie było na wielkim minusie, bo osadziłyby mu się sopelki, a dziś nastroju na bycie Królową Lodu nie miał, najwyżej królem lodzików. - Idziemy tam? - Wskazał głową na jakąś chatę. - Chce mi się szczać, a muszę umyć po tym łączki - biologia i potrzeby XXIw.

@Hawk A. Keaton
Powrót do góry Go down


Hawk A. Keaton
Hawk A. Keaton

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : miodowe końcówki włosów, blada twarz, blizna na prawym przedramieniu po szponach sokoła, blizny na lewej dłoni i ręce po kugucharze, nosi mugolskie ciuchy
Galeony : 190
  Liczba postów : 854
https://www.czarodzieje.org/t20936-hawk-astor-keaton
https://www.czarodzieje.org/t20940-hawk-a-keaton-poczta#671901
https://www.czarodzieje.org/t20938-hawk-astor-keaton
https://www.czarodzieje.org/t20942-hank-a-keaton-dziennik#671939
Leśna chata  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  - Page 3 Empty


PisanieLeśna chata  - Page 3 Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  - Page 3 EmptyCzw 6 Sty - 11:55;

Poczuj radość z obecnych Świąt czy jakoś tak. A przyjebanie komuś śnieżką wydaje mi się obecnie być tak genialnym pomysłem, że aż nie waham się ani chwili, by następnie spróbować Wodzireja potraktować pociskiem chłodu. Jak się okazuje, ten chyba wykonuje jakieś kocie ruchy - przecież wycelowałem dobrze, a tu proszę, chyba jednak trzeba mieć więcej szczęścia niż rozumu. Biorę głębszy wdech, uśmiecham się z podstępem wymalowanym na pijackiej twarzy; o dziwo mówię jeszcze składnie, choć nie do końca tak, jak chciałbym, by to wyglądało. Czasami przedłużam niektóre końcówki słów, czasami te zahaczają o lekki brak wyrazu twarzy, ale ostatecznie idzie się dogadać - i to jest najważniejsze. W szczególności, że alkohol pomaga mi się rozluźnić.
- Tak na serioo? Na Merlina, Wacuś, jesteś najleepszy! - cieszę się niczym dziecko, które otrzymuje bardzo drogie zabawki pod choinkę w ramach przyjścia jakiejś tam postaci, ale wiem, że w sumie to są tylko i wyłącznie rzeczy kupowane przez dorosłych. Chwytam śnieżkę ulepioną z mokrego śniegu, ale nim się oglądam, a tarcza strzelnicza ląduje wprost na ziemię. Śmieję się i rechoczę słyszalnie, bo po prostu nie mogę się przed tym powstrzymać, wskazując na krótki moment palcem na sylwetkę Puchona, by potem jebnąć dupskiem obok niego, ale nie wywalając się bez składu i ładu.
- Czyli w nocy będzie biała noc? Skoro WSZĘDZIE jest śnieg... - pytam się, choć może to brzmieć nieprawidłowo i w ogóle niefajnie, tak zastanawiam się nad tym, jak wyglądałaby taka biała noc. Całkowicie białe niebo, czarny księżyc dający mrok? Rzucający jakiś cień? Brzmi to całkiem sensownie, choć moje komórki mózgowe umierają w agonii, gdy o tym staram się pomyśleć. - Wacek, oddychaj głęboko, nie umieraj mi tutaj! Co ja powiem Dorci! - dramatyzuję i aż wręcz potrząsam jego ramionami, bo naprawdę nie wiem, co bym miał zrobić z nieżyjącym Wodzirejem. Wolę go jednak z duszą w naczyniu. Wstaję następnie, spoglądając na niego uważnie pijackim okiem, choć i tak muszę oprzeć się o cokolwiek więcej, byleby się nie wyjebać. Ciało kiwa się na boki, na lewo i na prawo, trwając w swoistym dla siebie tańcu.
- Ej, zajebista chata, dawaj, idziemy!! - brawura mi się uaktywnia, choć wcale nie powinna; zauważam w opuszczonym, drewnianym domku jakiś potencjał na przygodę. - To nie możesz sobie na śniegu się wyszczać, a potem śniegiem obok umyć rączek? A co, jak tam ci jakiś wąż wyskoczy z kibla i ugryzie? - w sumie to nie jest taki niemożliwy scenariusz, bo wiele zwierząt potrafi zaatakować z zaskoczenia. Mimo to idziemy i wchodzimy do chatki; dłoń zaciskam na klamce, która jest chłodna i nieprzyjemna, ale i tak mam już problemy z prawidłowym trafieniem. Po trzeciej próbie palce dotykają jakkolwiek tego przedmiotu, a ja chichoczę pod nosem, wchodząc do środka.
- Okej, tylko młody, gdzie jest sracz? - pytam się całkowicie poważnie, wstępując w pajęczynę, na co się wzdrygam widocznie, wydając z siebie jakieś dziwne dźwięki. - Bueh, bleh! Ja dupia, co to było?? - pytam się samego siebie, siadając na zakurzonym krześle i nie wiedząc, co tak naprawdę miejsce może nam zaoferować. O ile w ogóle cokolwiek może.

Powrót do góry Go down


Wacław Wodzirej
Wacław Wodzirej

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Galeony : 1920
  Liczba postów : 1077
https://www.czarodzieje.org/t21017-waclaw-wodzirej#675364
https://www.czarodzieje.org/t21021-poczta-wacka#675681
https://www.czarodzieje.org/t21018-waclaw-wodzirej#675372
https://www.czarodzieje.org/t21057-waclaw-wodzirej#676702
Leśna chata  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  - Page 3 Empty


PisanieLeśna chata  - Page 3 Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  - Page 3 EmptyCzw 6 Sty - 16:58;

Czy był najlepszy? Możliw, ale jeśli rzeczywiście tak to po pierwsze - nie przyzna tego, po drugie - nie można mu mówić głośno, że to dorośli (fuj) są odpowiedzialni za te drobne prezenty w czasie Szczodrych Godów. No bo jak to tak niszczyć komuś dzieciństwo?! Wszak wiadomo, że u mężczyzn pierwsze czterdzieści lat dzieciństwa to najważniejszy okres w dorastaniu. Ot, po prostu Wacław budził się co ranek z drożdżowymi bułeczkami i cieszył się zwycięstwem Słońca nad Rogatym Bogiem.
- Oh- westchnął, otwierając szeroko usta i poczuł jak zimne powietrze rozpiera jego płuca. Złapał w końcu oddech, śmiech powoli z niego ulatywał. Nie ma bata, jakoś dziś umrze. Albo przez śmiech, albo przez dziką zwierzynę, albo przez alkohol. Anie, jednak to ostatnie należy wykluczyć, bo przecież przyjaciele się nie zabijają. - O, kulwa - uspokoił się bez wiedzy jakie były pytanie, więc postanowił kłamać. - Biała noc bszmi jak noc ćpunów - nie brzmiało to jak propozycja kusząca, ale taka prawdziwa biała noc w Rosji może być planem na ferie. - Stop, - wybłagał, żeby się uspokoić i nie oddawać się jakimś sztucznie wywoływanym epilepsjom. - Zapomniałem jak się oddycha płszez chwilę, daj mi się napić - wyciągnął rękę po butelkę i gdy był pewien, że nie wypluję to napił się rozgrzewającego trunku. - Powiesz jej, że łobicie ze mnie blanta, najwyżej będę jej pielwszym Wackiem w ustach - jeszcze raz poklepał drzewo, dziękując mu tym samym za wsparcie mentalne. Na rozkaz tudzież inną prośbę podejścia do chaty zareagował stęknięciem, bo trzeba było podnieść kuper spod drzewa, a to zawsze utrata kilku
cennych kalorii.
- Toż śnieg jest lównie bludny, co bludne łeczy - wyjaśnił od razu jakie to tylko pseudohumanitarne byłoby. Ano i sikanie na dworze z niewyleczonym Sylis tym bardziej mogłoby zmorzyć szansę na jakieś głupawe zapalenie pęcherza i wtedy to już w ogóle Wacuś nie poruchałby przez cały styczeń. Świętszego od Papierza udawać nie zamierzał. - Piełdolisz, takie łeczy się nie dzieją - nie działy się, a jak coś to miał różdżkę! Okey, nie miał, ale mógł mieć, więc mógł być bezpieczniejszy, gdyby ją miał we swym posiadaniu. Przykucną elegancko, posądzając Hawka o otworzenie mu drzwi do chatki. Od razu zachwycił eliksirami. Wziął fiolkę jednego z nich i wsadził do łapki Krukona.
- Gówno nie slacz - nachylił się nad fiolką, otworzył ją i pociągnął zapach, zatykając jedną dziurkę od nosa. - Bełkoczący napój - pochwalił się, chowając eliksir do wewnętrznej kieszeni. Później działy się jakieś straszne rzeczy. - Ten twój wąż - zażartował, chociaż gdyby serio był to gad, będzie nie tak fajnie. Po czym Wacuś podskoczył, tłukąc jakaś szklaną karawakę. Zobaczył jak coś pełza. - Piełdolony Bazyliszek! - Jeszcze bardziej pierdolony polski folklor. - Musimy złożyć bałana z siałką w daninie- powiedział, chwytając się w przerażaniu barków chłopaka.

@Hawk A. Keaton
Powrót do góry Go down


Hawk A. Keaton
Hawk A. Keaton

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : miodowe końcówki włosów, blada twarz, blizna na prawym przedramieniu po szponach sokoła, blizny na lewej dłoni i ręce po kugucharze, nosi mugolskie ciuchy
Galeony : 190
  Liczba postów : 854
https://www.czarodzieje.org/t20936-hawk-astor-keaton
https://www.czarodzieje.org/t20940-hawk-a-keaton-poczta#671901
https://www.czarodzieje.org/t20938-hawk-astor-keaton
https://www.czarodzieje.org/t20942-hank-a-keaton-dziennik#671939
Leśna chata  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  - Page 3 Empty


PisanieLeśna chata  - Page 3 Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  - Page 3 EmptyCzw 6 Sty - 19:46;

Dla mnie Wacław był najlepsiejszy, bo chciał dać się trafić śnieżką. No, chciał, ponieważ ostatecznie i tak ląduje w śniegu, nie mogąc zaczerpnąć świeżego powietrza. Dramatyzuję, jak żeby inaczej, w oczach posiadając błaganie o to, by ten nie umierał, bo by mi smutno było, a poza tym nie wiedziałbym, co zrobić z jego zwłokami. A jakby ktoś mnie posądził o zabójstwo? No właśnie, to też trzeba brać pod uwagę. A że życie potrafi kopnąć w tyłek metalową nogą... nie zdziwiłbym się, gdyby tak w rzeczywistości było. Kiwam głową, potwierdzając w pijackim rozgardiaszu i ogólnie pijackim nastroju, że biała noc brzmi jak noc ćpunów, choć okazjonalny blant byłby w sumie bardzo dobrą opcją do zrelaksowania się. Może powinienem za jakiś czas w jakiś się zaopatrzyć? Nie mam bladego pojęcia, ale obecnie ta myśl rozbrzmiewa mi w głowie tak mocno i tak intensywnie, że nie mogę się jej początkowo wyzbyć, podając Wacławowi piersiówkę.
- Dude, szkoda tak zajebiaszczego towaru na blanta. Powinieneś mieć większe ambicje. - zakładam ręce na klatce piersiowej niczym obrażone dziecko, bo mimo wszystko i wbrew wszystkiemu nie wątpię w to, że blant z Wodzireja byłby dobry. Szkoda tylko tak dobrej mordy tracić - zarówno do rozmowy, jak i do picia - w związku z czym nie zamieniłbym go na żadnego bucha bądź cokolwiek, co przynosiłoby radochę. Są inne sposoby na lepsze przyjemności, choć się do nich nie kwapię - i nie wygląda na to, by cokolwiek w tej kwestii uległo zmianie.
- Sam jesteś równie bludny, co bludne rzeczy. Jak masz zrobić loda jakiemuś typowi, to robisz test białej rękawiczki? - prycham pod nosem, wyobrażając sobie tę całą scenkę. No normalnie - typ ściąga gacie, już czeka na niego przyjemność cielesna, gdy Wacuś, zamiast wziąć się do roboty, postanawia założyć rękawiczkę i sprawdzić czystość. Moja wyobraźnia jest jednak pojebana, ale obecnie nie zamierzam się z tym kryć. - Wacuś, dzieją się, jak ktoś się mnie nie słucha, o. - wykrzywiam usta, zaciskając je nieco w linię, choć ostatecznie i tak idziemy do środka chatki. Jest w niej cieplej niż na zewnątrz, ale nadal do żaru wydobywającego się z kominka wiele jej brakuje.
- Gdzie?? - pytam się, patrząc pod nogi, by przypadkiem nie wdepnąć i nie zaliczyć spektakularnej wpadki. Patrzę tym samym rozbawiony, dopijając alkohol, na to, co robi Puchon, by potem usiąść na krześle, które... no cóż, po czasie kilkunastu sekund rozsypuje się w drobny mak, a ja jęczę pod nosem, czując ból tyłka. - Ała, ale gówno. - no nie cieszy mnie to i nie raduje, więc nic dziwnego, że obolały wstaję i patrzę w stronę Wodzireja, by potem zostać przez niego chwyconym w barkach, na co unoszę widocznie brwi, marszcząc czoło. To, co do mnie dociera, powoduje, że mam ochotę podstawić przed siebie Wacława niczym jakąś żywą tarczę, ale podejrzewam, że przeniesienie go w takim stanie raczej nie wchodzi w grę. Choć w sumie mogłoby być zabawnie.
- Jakiego barana, zostaw ty biedne barany, co ci one w ogóle zrobiły?? - pytam się, rozglądając dookoła, czy przypadkiem wąż nie postanawia się pojawić tuż nieopodal. - Pewnie ci się przewidziało, chodź opie, może w środku będzie ten sracz. - mówię, by następnie wykonać krok do przodu. Jebać, raz się żyje czy coś, choć z czasem przystaję, nie mogąc zrozumieć, co się dzieje. Na mój pijany umysł spływa jakieś dziwne oświecenie, w tym momencie zbyt przytłaczające, bym mógł z niego jakkolwiek się odratować; głowa pęka mi z bólu, a sam chwytam się za skroń, nie wiedząc, co ma miejsce na ten krótki, odczuwalny dla mnie moment.

Mechanika:

Powrót do góry Go down


Wacław Wodzirej
Wacław Wodzirej

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Galeony : 1920
  Liczba postów : 1077
https://www.czarodzieje.org/t21017-waclaw-wodzirej#675364
https://www.czarodzieje.org/t21021-poczta-wacka#675681
https://www.czarodzieje.org/t21018-waclaw-wodzirej#675372
https://www.czarodzieje.org/t21057-waclaw-wodzirej#676702
Leśna chata  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  - Page 3 Empty


PisanieLeśna chata  - Page 3 Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  - Page 3 EmptyCzw 6 Sty - 22:38;

- Jeśli jestem nasączony alkoholem i zostanę bantem to po wypaleniu mnie będzie się najebanym i zjalanym czy tylko jedno na łaz? - To były jego ambicje, niezbyt wielkie. Nie na wyrost, takie akurat. Bycie wesołym papieroskiem z bonusem brzmiało jak zacna przyszłość. Może warto sprzedawać takie w burdelu? Chyba nie, bo to nielegalne, ale z drugiej strony co mają czarodzieje do mugolskiego prawa? Zapewne coś, ale to już trzeba mieć wiedzę z Historii Magii, która przez tego tutaj obecnego bruneta posiadana nie była.
- No nie lobię - przyznał to z jakąś fascynacją. Obrócił łeb na Hawka ze spojrzeniem jak chłop odkrył właśnie rad. Nawet tak jakąś zabłysnął milutką poświatą. O ile nawet ten absurdalny żarcik był śmieszny tak Wacław wziął to na poważnie. - Chyba zacznę. Niektószy to fetyszyzują, a wtedy może zacznę szadziej chorować - fenomenalne! Totalnie fenomenalne! Należałoby jeszcze się tak stosować, ale w praktyce nikt nie będzie miał na to czasu ani chęci. Wiadomo, lodzik to czasem przyjemna akcja spontaniczna i nie należy psuć sobie chwili jakimiś rękawiczkami. - Toć ja się cie słucham, jak masz wątpliwości to kup mi obłożę - cóż, Wacuś po Hogwarcie nikomu nie dałby się prowadzać za smycz. W jakimś przystępnym lochu, który nie wygląda jak ściek - całkiem śmiało. Nawet gdyby Kruczek nie czuł się na sile dzierżyć bat nad gołym tyłkiem to znalazłby się ktoś do pokierowania jego ręką.
- Ino metafoła - obrócił oczętami raz i drugi, bo Hołczi spierdolił się z krzesła, co było nawet śmieszne, ale Wacusia już szczęka bolała od mówienia, raczej: niemówienia litełki R. Smutne, bo zwykle to ból objawiał się po jakieś dłuższej zabawie oralnej, a nie takim lichym niczym.
- Nic mi nie zlobiły, tak legendy mówią. Siałka i bałany to przepis na wysuszenie szeki oraz pokonania wężowatych - nie powinni się kłócić z polskim legendami zwłaszcza tymi krakowskimi. Miał już do środka za kolegą, kiedy ten chyba odbywał niepokalane poczęcie, a skupiony na tym Wodzirej poczuł coś przy kostce. Krzyknął. Wskoczył na pierwszą rzecz w zasięgu wzroku i zamiast bycia lotosem na tali wody: tuptał w miejscu na czymś przypominającym szafkę nocną. Jego buteleczka dziwnym trafem została na podłodze, wylewając się smutno. Tutaj nastąpił wybór tragiczny: swoje życie, życie Keatona czy alkohol. Wybrał swoje życie, bo wybór alkoholu dziś oznacza ewentualny brak alkoholu jutro i to coś niedopuszczalnego. - Trzymasz się? - Rzucił w olbrzyma jakimś zawiniątkiem z czymś miękkim w środku, aby zwrócić jego uwagę. Jeśli chłopakowi zrobi cis gore to pizda chuj, umrą tu razem. Puchon uprzednio się jeszcze zsika.

Mechanika:

@Hawk A. Keaton
Powrót do góry Go down


Hawk A. Keaton
Hawk A. Keaton

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : miodowe końcówki włosów, blada twarz, blizna na prawym przedramieniu po szponach sokoła, blizny na lewej dłoni i ręce po kugucharze, nosi mugolskie ciuchy
Galeony : 190
  Liczba postów : 854
https://www.czarodzieje.org/t20936-hawk-astor-keaton
https://www.czarodzieje.org/t20940-hawk-a-keaton-poczta#671901
https://www.czarodzieje.org/t20938-hawk-astor-keaton
https://www.czarodzieje.org/t20942-hank-a-keaton-dziennik#671939
Leśna chata  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  - Page 3 Empty


PisanieLeśna chata  - Page 3 Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  - Page 3 EmptyCzw 6 Sty - 23:09;

O panie, Wodzirej każe mi myśleć, a w obecnym stanie, narąbany w cztery dupy i pozostawiony w sumie na pastwę losu poniekąd, nie jestem w stanie jakkolwiek temu podołać. Po prostu; myślenie jest ciężkie, jest bezużyteczne, a przy alkoholu wcale nie potrzebuję mózgu, by jakkolwiek działać. Mógłbym otworzyć sobie głowę, wyrzucić go do kosza i tak chodzić dalej, bo każda możliwa komórka obecnie jest przeżarta przez procenty i na obecną chwilę korzystanie z nich nie jest do końca możliwe.
- Alkohol wyparuje, więc tylko zjalanym Wacuś, tylko zjalanym. - mówię smutno po bardzo długiej refleksji na ten temat - no fajnie by było drogą wziewną stosować alkohol, niemniej podejrzewam, że wiele by się z niego nie ostało po paru minutach. Po jakimś czasie w sumie. Wszystko ulega odparowaniu, więc... taki blant chyba musiałby być wypalony stosunkowo szybko. - I widzisz, nie robisz, ale jakby co, to daj znać, czy zadziałało, jeżeli chodzi rzecz jasna o te choroby wenery. - mówię i przystaję na to, choć jakoś wewnątrz dociera do mnie świadomość, której nie potrafię się wyzbyć; dotykam skroni własnej głowy i zastanawiam się nad tym, czy picie ma jakikolwiek sens, czy jest próbą ucieczki od problemów. Odpowiadam sobie: nieważne. Ważne, że działa. W jaki sposób? Nie obchodzi mnie to.
- A jaką byś chciał? Skórzaną, materiałową? - pytam się jeszcze, bo jeżeli kiedykolwiek przyszłoby mi go wziąć na smycz, to wolałbym poznać jakieś preferencje. Nie myślę w tym przypadku o niczym więcej, moje życie jest już i tak wystarczająco nudne. Fajnie jest powspominać, ale goryczka zawsze się uaktywni i nic na to nie poradzę. - A to smut. - wykrzywiam usta w podkówkę, bo to oznacza, że Wacuś będzie jeszcze trzymał przez długi czas, a to przecież jest niezdrowe.
Na ten moment tak przystaję, że nawet krzyk do mnie nie dociera tak, jak powinien; od nadmiaru dziwnego olśnienia przechodzącego przez umysł zaczyna mnie boleć głowa, a co za tym idzie - nie mogę się wystarczająco skupić na otoczeniu. Syczę lekko, przymykam oczy, nie wiem, co się dzieje. Otrzymuję strzępki informacji, jakieś dziwne natchnienie, którego nie potrafię opisać. Dopiero po czasie udaje mi się z tego transu wyrwać - coś miękkiego we mnie trafia, ja zaś ostatkami chęci chwytam to coś i mrugam oczami. - C-Co? - nie wiem, co tutaj w sumie robię, to znaczy się, w tym konkretnym miejscu w chatce, coś trzymam w dłoniach, ale mi się rozlewa po nich niesamowicie. To musiało być... jajo? Tak, jajo. Wraz z kolejnym pęknięciem skorupy z pomieszczenia wydostaje się syk, a ze sykiem bardzo nieprzyjemny szmer. - Ja pierdolę. - mówię tylko, powtarzając to jak mantrę, gdy zdaję sobie sprawę z tego, że poczynanie ze strony Puchona nie było najlepszym pomysłem. Wskakuję na jakikolwiek przedmiot tak szybko i tak niechlujnie, że się przy okazji obijam. Przynajmniej gdzieś blisko towarzysza niedoli.
- Wacław, kurwa, to było jajo! - wycieram resztki cieczy w kurtkę Wacława, czyli w sumie w moją kurtkę, by następnie obserwować pijackim wzrokiem teren. Mam tylko nadzieje, że unikniemy problemów.

Mechanika:

Powrót do góry Go down


Wacław Wodzirej
Wacław Wodzirej

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Galeony : 1920
  Liczba postów : 1077
https://www.czarodzieje.org/t21017-waclaw-wodzirej#675364
https://www.czarodzieje.org/t21021-poczta-wacka#675681
https://www.czarodzieje.org/t21018-waclaw-wodzirej#675372
https://www.czarodzieje.org/t21057-waclaw-wodzirej#676702
Leśna chata  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  - Page 3 Empty


PisanieLeśna chata  - Page 3 Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  - Page 3 EmptyPią 7 Sty - 0:26;

- Głupie pałowanie - tupną aż wściekły nóżką w śnieg i założył na siebie ręce po czym tylko pokątnym spojrzeniem i jakimś innym ruchem werbalnym przyznał Hołcziemu, że pochwali się wynikami badan eksperymentu biała rękawiczka vs. choroby weneryczne. Och, koniecznie też trzeba wyśmiać Szanownego Pana Asystenta Nauczyciela od Magii Uzdrawiania i Wenerycznego Omnibusa o swoim zdrowieniu w celibacie. Nowy Rok bez dymanka to prawie jak Nowy Rok stracony! Tyle szczęścia, że Weles wylał na Wacusia pełne wiadro także cudownej alternatywy, że do tej pory nie myślał o swoich niedogodnościach.
- Osobliwą chciałbym - bardzo ładny przymiotnik, który oddawał istotę Wacusia. Albo obroża powinna być najbardziej standardowa i stonowana, albo bardzo wyrazista, by oddawała Puchońskie jestestwo. Bardzo trudne do realizacji, bo wtedy trzeba studenta opisać w słowach a po co tak robić skoro można nie? I skoro nie warto, o!
NO JA PIERDOLE!
Keaton zaczął syczeć i złapał się za głowę. Jasny chuj - typ się zmieniał w węża. Nawet lepiej niż jakiś tryb willi, wilkołaka czy wężoustnych, bo po co komu usta skoro można być całym gadem? Ale z drugiej strony jebany skurwiel!!! Tak się w animaga bawić bez kolegów? Godne pożałowania, chociaż Wacław mógł zdawać się zły to jakiś ta ciasteczkowo-puchońska krew w żyłach wzbraniała go od złości (no i też od zmarszczek dzięki temu) dlatego w jego główce była jedna myśl: jak ja odniosę węża do jego starych? Stąd też nic mu nie odpowiadał dopóki nie znaleźli się razem na jednej, małej przestrzeni.
- Zmieniłeś się w węża? - Musiał zapytać, bo chyba te łuski były dziś motywem przewodnim. Albo nowym podmiotem fiksacji oralnej. - Było w ścielce, skąd miałem wiedzieć? - Nie mógł, proste jak jebanie. Natomiast chodzenie po podłodze należało do trudnych, bo jak się okazało, jajko wyciągnęło drapieżniki. Jeden ugryzł Wacka z lewą stopę. Ten upadł na stól plecami, tłukąc plecami jakieś przypadkowe rzeczy. Wolną nogą dramatycznie starał się zepchnąc gada ze stopy i kiedy mu się udało - zaczął płakać. On chciał tylko sikać i umyć ręce.

Mechanika:


@Hawk A. Keaton
Powrót do góry Go down


Hawk A. Keaton
Hawk A. Keaton

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : miodowe końcówki włosów, blada twarz, blizna na prawym przedramieniu po szponach sokoła, blizny na lewej dłoni i ręce po kugucharze, nosi mugolskie ciuchy
Galeony : 190
  Liczba postów : 854
https://www.czarodzieje.org/t20936-hawk-astor-keaton
https://www.czarodzieje.org/t20940-hawk-a-keaton-poczta#671901
https://www.czarodzieje.org/t20938-hawk-astor-keaton
https://www.czarodzieje.org/t20942-hank-a-keaton-dziennik#671939
Leśna chata  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  - Page 3 Empty


PisanieLeśna chata  - Page 3 Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  - Page 3 EmptyPią 7 Sty - 11:59;

Może głupie, może nie, pałowanie to zależy, parowanie - owszem. Prycham pod nosem na reakcję Wodzireja, bo koniec końców samo zjaranie się nie jest złe. Jak ktoś chce - napije się wódki. Metoda wziewna do kannaboidów nie brzmi aż tak źle, ale zastanawiam się, czy Wacław miałby w sobie rozszerzone spektrum, czy jednak niespecjalnie. Jedno jest pewne - jaranie marihuany, czy to medycznej, czy to innej, zawsze wprawia w dobry nastrój. Posiadanie narkotyków klasy B i ich rozpowszechnianie mnie nie interesuje, choć szkoda, że nie przyszło nam żyć w takich Niemczech lub Portugalii. Czy jednak Cannabis Warning obowiązywałoby w przypadku Wodzireja zamienionego w blanta? Nie mam pojęcia, testować również mi się nie spieszy, wpis do kartoteki nie byłby ciekawy, kara w wysokości kilkudziesięciu galeonów - również.
Nie wiem obecnie nic na temat łóżkowych spraw Wacława, ale świat nie kończy się na ruchaniu ze stwarzaniem ryzyka - masturbacja i inne tego typu zawsze są na czasie, czy tego człowiek chce, czy też i nie. W sumie, większość rzeczy opiera się teraz na seksie; nie przeszkadza mi to. Uważanie tych potrzeb za coś nieprawidłowego zawsze powoduje u mnie mnogość pytań, bo choć sam unikam złączenia ciał w jedną, subtelną całość, wszak pewne rzeczy nie wychodzą na światło dzienne bez sytuacji, która do tego doprowadziła. Nie ma dla mnie tematów tabu - tabu dla mnie jest stwarzanie sytuacji, jakich to mógłbym pożałować.
- Dobrze, to załatwię ci najosobliwszą z najosobliwszych. - szczerzę się szeroko w kierunku towarzysza pijackich wypadów, by następnie zaczerpnąć świeżego powietrza, choć był to błąd - bo nim się oglądam, a w pomieszczeniu zaczyna panować swoisty Armagedon gotowy zmieść wszystko na swojej drodze.
Po zniszczeniu jaja należącego do węża nie bez powodu staję na jakimkolwiek meblu, byleby zmniejszyć prawdopodobieństwo bycia zaatakowanym przez... no cóż, złe zwierzę. Co prawda robię to z opóźnieniem i tak chujowo, że aż szkoda gadać, ale nie mogę na to nic poradzić. Spoglądam na Wacława, Wacław spogląda na węża (nie mojego, rzecz jasna), na jego twarzy maluje się jakaś nieopisana dla mnie złość. Niewielka iskra, która we mnie nie uderza, aczkolwiek pozostaje zauważona. Potem swoisty rozpierdziel, a ja nie wiem, o co w ogóle chodzi.
- Kurde, W-Wacek, czy ja ci wyglądam na węża? - mówię w jego kierunku, nie rozumiejąc, jak po naszych rozmowach ten nie wywnioskował, że bycie animagiem węża stanowiłoby dla mnie powód do sudoku i pieryliarda innych rzeczy odpowiedzialnych za chęć skończenia ze samym sobą. - Ha tfu na węże, poza tym nie chciałbym, byś mnie zjadł. - dopowiadam jeszcze, zanim to wąż go nie atakuje, a wzdrygam się aż tak gwałtownie, że aż spierdalam ze stołu i uderzam ramieniem o jakieś krzesło, jęcząc cicho pod nosem. Jesteśmy zbyt żałośni w swojej żałosności i na to nie mogę nic poradzić, choć na szczęście do mnie wąż nie postanawia podejść, a gdy się podnoszę, czując nieprzyjemny ból stłuczenia, patrzę na płaczącego Wacka i po prostu mi się smutno robi. Obejmuję go ramieniem i przytulam do torsu niczym stary pijany (tylko że stary pijany nie przytula), jebiąc alkoholem pewnie na kilometr. - Chodź, Wacuś, tutaj złe rzeczy się dzieją, dom jest nawiedzony, a jeszcze Slytherin się na nas mści. - proponuję, rozglądając się kątem oka (tak, tak, na pewno, starając się przy okazji jeszcze nie wyjebać), czy gdzieś znajduje się pełzający po podłodze gad. - No chodź, no. - dodaję smętnie i go lekko ciągnę w kierunku drzwi. Im szybciej stąd znikniemy, tym lepiej.

Powrót do góry Go down


Wacław Wodzirej
Wacław Wodzirej

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Galeony : 1920
  Liczba postów : 1077
https://www.czarodzieje.org/t21017-waclaw-wodzirej#675364
https://www.czarodzieje.org/t21021-poczta-wacka#675681
https://www.czarodzieje.org/t21018-waclaw-wodzirej#675372
https://www.czarodzieje.org/t21057-waclaw-wodzirej#676702
Leśna chata  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  - Page 3 Empty


PisanieLeśna chata  - Page 3 Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  - Page 3 EmptyPią 7 Sty - 14:05;

W jakiś sposób każdy wyglądał na węża, problem w tym, że Hołk zachowywał się jak wąż. Nie taki ludzki, bo to byłoby gorsze. Jeszcze knułby coś, pluł jadem i oplatał sobie ludzi wokół ogona. Chłop zachowywał się jak zwierze: trochę syczał, nieco wił się i ogólnie przypominał coś martwego w środku bez organów do trawienia - same enzymy.
- Nie wiem, a wyglądasz? - Zapytał czujnie, dotykając jego skóry w jakimś gołym miejscu, aby zobaczyć czy oby nie ma tam jakiś łusek albo gadziej skuy. Mógł mieć suche łokcie, ale to nie robiło jeszcze z czarodzieja bestii, naskórek lubił robić ze sobą brzydkie rzeczy. Krukon brzydki nie był, węże brzydkie był. Zwłaszcza te utleniane. - A jesteś ciężkostławny? - Dopytał z jakimś zrezygnowaniem, bo jeśli nie to Wacuś pewnie byłby w obowiązku skosztowania Keatonowego udka, piersi lub żeberek. Żeberka w miodzie i piwie brzmiały jak bardzo dobry plan na końcówkę dnia. Ostatnia miła myśl w tej chacie, bo później to już rzeczy lecą jak domino. Najpierw kruki, później węże. Jeszcze jakiś napad borsuków i solo na gołe siusiaki z lwem to Puchon zacznie myśleć, że Hogwart chce go wypierdolić zza swoje mury jakimś tanim symbolizmem.
Był very wdzięczny za obecność studenta i próby opanowania siebie. Wodzirej to ogólnie oblał się i napłakał chyba już na cały rok. Tak chciał myśleć, ale dobrego złe początki. Może teraz wyrobi normę, a rok będzie sobie lekko płynąc w dobrobycie, braku zwierzęcych pogryzień i seksie? Oby tak było!
- Ja wiem, że mówiłeś, że Dolina jest pszeklęta, ale tutaj śmiełc czyha na każdym logu - znów się skarżył skacząc na jednej nóżce, aby wyjść z tej pojebanej chaty. Kiedy tylko tak dokuśtykał opierając się o znajomka. Zamknął za nimi drzwi z impetem. Pojebana akcja. Totalnie pojebana, bo te jebane węża, kurwa mać, w zimie hibernują! Nie dziwie się zatem, że jakiś się wkurwił, bo tak wyjebać kogoś z drzemki w połowie to grzech największy z największych. Opadł ciężko o ścianę chatki i starał się ruszyć nogą, bo chyba jej nie czuł ze stresu czy jakkolwiek mogło to działać. - Dz-dzięki - dodał jedynie, złapał oddech i zaczął kicać na jednej nodze w tylko znanym sobie kierunki. Do także upragnionego wychodka.

Mechanika:

@Hawk A. Keaton
Powrót do góry Go down


Hawk A. Keaton
Hawk A. Keaton

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : miodowe końcówki włosów, blada twarz, blizna na prawym przedramieniu po szponach sokoła, blizny na lewej dłoni i ręce po kugucharze, nosi mugolskie ciuchy
Galeony : 190
  Liczba postów : 854
https://www.czarodzieje.org/t20936-hawk-astor-keaton
https://www.czarodzieje.org/t20940-hawk-a-keaton-poczta#671901
https://www.czarodzieje.org/t20938-hawk-astor-keaton
https://www.czarodzieje.org/t20942-hank-a-keaton-dziennik#671939
Leśna chata  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  - Page 3 Empty


PisanieLeśna chata  - Page 3 Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  - Page 3 EmptyPią 7 Sty - 15:47;

Nie wiem, co chodzi po głowie Wodzireja, ale fakt, że porównał mnie do węża, bardzo mnie smuci. Przecież to nie jest możliwe, poza tym nie czułbym się zbyt dobrze w oficjalnych, przepełnionych mrokiem dormitoriach, w których to wyczułbym prędzej potencjalny problem aniżeli dogodność. Wiadomo, nie należy wszystkich wrzucać do jednego worka, ale doświadczenie poniekąd mówi swoim małym, cichym głosikiem - w szczególności, że jestem najebany w cztery dupy - że Ślizgoni są źli i trzeba się od nich jak najbardziej z daleka trzymać. Krzywię się zatem, gdy Puchon decyduje się sprawdzić, czy jestem tym wężem; no nie widać po mnie i raczej nie powinno to w ogóle mieć miejsca, chyba że ktoś naprawdę mnie zamienił w gada, a ja o tym nie mam bladego pojęcia.
- Co mnie macasz zboku. - mówię w jego kierunku, wykrzywiając usta w podkówkę. Oczywiście, że nie mówię tego na poważnie, bo nie odgarniam w żaden sposób chęci sprawdzenia przez towarzysza pijackiej niedoli poprzez odsunięcie dłoni, kiedy to spoglądam na siebie i na swoje ręce. Czy jestem ciężkostrawny? Nie mam bladego pojęcia, ale po chwili trafia w moją świadomość jedna, bardzo ważna myśl. - Trujący. Jak mnie zjesz, to umrzysz. Więc nie jedz. - mówię, choć daleko od prawdy się nie znajduję. Trujący może nie, naznaczony - owszem. I dobrze by było, gdyby jednak Wodzirej nie chciałby skosztować czegokolwiek, co wywodziłoby się z mojego ciała.
Potem, jak żeby inaczej, dzieją się rzeczy złe i niespodziewane, a ja nie mogę na to nic poradzić, jak po prostu popatrzeć na biednego Wodzireja i stwierdzić, że strasznie dużo płacze ostatnimi czasy. Może powinienem mu zaproponować jakąś bardziej profesjonalną pomoc? Chociaż, czego wódka nie uleczy... Choć czy wódka może uleczyć, jak się okazuje, ukąszenie? Nie mam bladego pojęcia, dlatego marszczę czoło, bo o ile początkowo byłem rozbawiony, o tyle teraz zastanawiam się poważnie nad tym, czy będzie to miało jakieś poważniejsze konsekwencje.
- Dlatego trzeba ją znać, Wacuś, dlatego masz mnie tutaj. I co się okazuje? Że chuja to daje, bo koniec końców i taaaak wszystko się spierdoli. Który to jest już twój wpierdolnix?? - jest mi smutno, ale z tego powodu, że wszystkie nieszczęścia, jakie spotykają Puchona, dzieją się akurat wtedy, gdy jestem gdzieś nieopodal. Wniosek? Złe rzeczy przytrafiają się, bo niosę ze sobą pecha. Niczym ten biały kot, w kulturze słowiańskiej - czarny. Pomagam zatem Wodzirejowi się doczołgać do wychodka, choć sam o mało co się nie wywalam w śnieg, czując, że ciało zaczyna naprawdę odmawiać mi jakiegokolwiek posłuszeństwa. Nie wchodzę do środka rzecz jasna, bo nie obchodzi mnie to, jakim sprzętem operuje Puchon - swoje i tak już dawno temu widziałem.
Zamiast tego patrzę na zajączka, do którego może nie tyle postanawiam podejść początkowo, co prędzej przykucam. Jest to bardzo zły pomysł; tracę równowagę i wywalam się w śnieg, a zwierzątko ucieka w popłochu, ciągnąc za sobą krwawy, czerwony ślad. Myślę sobie - co do chuja? - kiedy to z tego zastanowienia wydobywa mnie trzask, tudzież huk. Odwracam się w kierunku wychodka, podchodzę po wstaniu na własne nogi i nie mogę uwierzyć - Wodzirej nie dość, że rozwalił drzwi, to jeszcze na nich leży.
- Już drugi raz mi tu umierasz, nie strasz mnje! - chowam ręce do kieszeni kurtki, choć jedną z nich w końcowym rozrachunku wyciągam, by pomóc towarzyszowi wstać. Przynajmniej portki na dupę naciągnął, coby nikt nie widział, co tutaj się wyprawia, choć... jesteśmy chyba sami. Sami jak ten mały palec u nogi, którym jak się przykurwi w mebel, można wkurwić się na całą planetę i wydobyć z siebie krzyk agonii. - Wstawaj, załatwiłeś się?? Chodźmy stąd. - proponuję raz jeszcze.

Mechanika:


+
Powrót do góry Go down


Wacław Wodzirej
Wacław Wodzirej

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Galeony : 1920
  Liczba postów : 1077
https://www.czarodzieje.org/t21017-waclaw-wodzirej#675364
https://www.czarodzieje.org/t21021-poczta-wacka#675681
https://www.czarodzieje.org/t21018-waclaw-wodzirej#675372
https://www.czarodzieje.org/t21057-waclaw-wodzirej#676702
Leśna chata  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  - Page 3 Empty


PisanieLeśna chata  - Page 3 Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  - Page 3 EmptyPią 7 Sty - 17:50;

Wykrzywił się, bo to znaczyłoby, że Hawk jest toksyczny. Może Skorpion w Marsie sprawia, że Krukon tak o sobie sądził? Możliwe, wtedy Wacuś nawet musiałby się z nim zgodzić, bo nie po to słuchał tyle o słowiańskim kole roku od ojca. Nie po to wiedział, że są zodiaki i jest ich pierdyliard, aby nie martwić się horoskopami. Chociaż słyszeć od starego to jedno, a znać się na mapie nieba to drugie. Student umiał znaleźć w nocy mały wóz i jak dobrze się najebie to nawet i wielki wóz.
- Chyba po czwałtym pszestałem liczyć - dziś był drugi raz narażany na jakieś fizyczne nieprzyjemności. Oczywiście o dwa za dużo, ale żeby nie narzekać aż tak bardzo. Uznając, że raz dziennie wciry można dostać. Wacław był już zmęczony i brakiem alkoholu, i ciągłym obrywaniem. Nawet pomysł ze zwiedzaniem teraz tak jakoś zdawał się na wyrost, niepotrzebny i gdyby dało się cofnąć czas to dalej poszedłby pod fontannę, ale może zmieniłby jedną, malutką rzecz. Jaką? Nieważne, bo to trzeba myśleć, a po alkoholu myślenie nie dość, że jest upośledzone to nie działa. W dodatku skoro lewa stópka po ukąszeniu bolała, a procenty tłumiły ból... Musiał być piekielny bądź gorszy. Pęcherz też już palił, więc najwyższy czas rozpocząć ulgę w małych czertach ścianach. W chłodzie, bo chłodzie, ale przynajmniej nie wiało!
Wacuś złapał równowagę w trakcie sikania i sam proces dokończył na jednej nodze, pojękując przy tym jak plecy pochyliły mu się na drzwi. Siebie nie obsikał! Czyli miał jeszcze umiejętności władania sprzętem osobistym. Skończył, podciągnął gacie i się wyjebał. Jakaś nieporadnie wstał dziadziejąc za pomoc, ale wrócił przez futrynę w drzwiach, żeby umyć rączki. Woda najpierw poleciała, a później... Później zaczęło coś buczeć i śmierdzieć, cokolwiek leciało nie było to wodą i Wodzirej mógł jedynie się bać. Podskoczył do Hawka, kuśtykając gdzieś poszli.
- Chyba coś lozjebałem - zaśmiał się, zatykając nos, kiedy jakiś magiczny syf śmierdział sobie nieprzystępnie, a oni wracali na błogosławione łona kanapy.

/zt x2

@Hawk A. Keaton
+
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Leśna chata  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  - Page 3 Empty


PisanieLeśna chata  - Page 3 Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  - Page 3 EmptyPon 24 Sty - 18:45;

- Nie masz powodu do zakłopotania bądź negatywnej emocji związanej z nimi, wciąż się uczysz. - odpowiedziała ze wzruszeniem ramion, lustrując wzrokiem jego przygaszoną buzię. Był dobrym dzieciakiem, chociaż przyciągał kłopoty. Nessa westchnęła bezgłośnie, ruchem głowy pozbywając się natarczywego pasma z twarzy i chwilę zastanawiając się nad jego pytaniem. Omawiane przez nich zaklęcie było złożone, wymagało chirurgicznej precyzji i świadomości rzucającego, bo jedna wątpliwość zasiana w ukształtowaniu energii magicznej, mogła przynieść olbrzymie szkody. Nieodwracalne zmiany w najczulszych punktach ludzkiego mózgu, które czasem odpowiadały nawet za funkcję mowy czy ogólnego zapamiętywania. - Jeśli znasz źródło problemu wpływającego na ogół oraz dokładny i szczegółowy opis tego, co rzucający chciał tym czarem osiągnąć, to tak, jest to odwracalne. Wymaga jednak precyzji oraz dokładności. Dużo łatwiej je rzucić i coś zmienić, niż odkręcić raz rzucone. Eliksir jest tu bezpieczniejszy, chociaż procentową skuteczność ma mniejszą. Nie zawsze też działa w sposób, którego od niego oczekujesz. W przypadku rzucania Obliviate sam wybierasz obszar oraz fragment pamięci, na który wpływasz. Z miksturą może wydarzyć się wszystko.
Wyjaśniła w końcu dość przydługo, ale miała nadzieję, że na tyle dokładnie, że wszelkie wątpliwości Maxa zostaną rozwiane. Jego obserwacje były po części tylko prawdziwe, bo tak naprawdę opanowanie było raczej chłodem, brakiem reakcji na prezentowane emocje. Zdolnością jednostki pozbawionej empatii, wadą w szlifie kamienia. Oczywiście doskonale to wpływało na osiągnięcia w magii praktycznej, gdzie emocje często zawodziły lub sprowadzały na manowce.
- Zdradzę Ci sekret. Jedynym Twoim ograniczeniem jesteś Ty sam. Sami wyznaczamy sobie granice, wmawiamy, że czegoś nie umiemy lub nie możemy. Prawda jest taka, że nasze umysły są niesamowitą maszyną, której większość pozostaje niewykorzystana. To samo jest z potencjałem magicznym. Szkopuł tutaj polega na tym, że łatwiej jest za młodu, za dzieciaka. Wtedy nie widzisz nad sobą sufitu, który sam sobie stawiasz. Często też mówimy, że nie jesteśmy w czymś dobrzy, bo zwyczajnie tego nie lubimy.
Znów odpowiedziała przydługo, aczkolwiek szczerze. Nie miała pojęcia, czy jakiekolwiek jej słowo będzie dla chłopaka przydatne, czy wyciągnie z ich spotkania wnioski, ale jako nauczycielka, korepetytorka — zawsze starała się dać z siebie wszystko, niezależnie od płaszczyzny pytania zadanego podczas wspólnych zajęć.
Milczała, kwitując jego słowa spojrzeniem, chociaż na dłużej odszukała jego oczu, dopiero gdy wspomniał o Lucasie - który obecnie był chyba na jej miejscu prefektem oraz ich wielkim, wspólnym osiągnięciu. Nie był to łatwy wyczyn, stworzyć unikalną recepturę w tak młodym wieku. Miał naprawdę smykałkę do alchemii.
- Jesteś zainteresowany ucieleśnieniem swojego duchowego opiekuna? Zaskakujące Max, nie sądziłam, że chcesz się posunąć na takie krańce transmutacyjne. Nie boisz się? Gratuluję eliksiru bądź z siebie bardziej dumny.
Poprawiła się, wygodniej zajmując miejsce. Skończyła przygotowywać manekina, jej dłonie mimowolnie poruszały się, jakby tworzyły niewidzialny wzór. Prawda była taka, że była osobą łatwą do uzależnienia się i tak było w przypadku energii magicznej gromadzonej na dłoni. Dawała niesamowite uczucie, napełniała ją inspiracją oraz motywacją. Na wzmiankę o Czarnej magii, nie mogła zignorować myśli o Reedzie, którą szybko jednak odgoniła.
- Magia jak magia. Zgadzam się, sięgają po to, bo nikt ich nie uczy i nie mają pojęcia, dlaczego zdolne są zaklęcia przerażające na tyle, że się o nich nie mówi. Skupmy się jednak na Obliviate.
Nie było sensu na tym kontemplować, musieli to zostawić za chatką. Nie wnikała w sprawy, które przecież jej nie dotyczyły i musiała jedynie ufać, że obydwoje z Shawnem mają zdrowy rozsądek.
Przeszli do praktyki, a ona już nie spuszczała wzroku z byłego Ślizgona, przypatrując się każdemu drżeniu palców, dłoni, mimice twarzy.

- Dzięki temu tak niewiele osób włada tym zaklęciem w stopniu mistrzowskim lub bardzo poprawnym. Jak już mam Cię uczyć, zrób to, jak należy. - odpowiedziała ze spokojem na jego słuszną wątpliwość. Wszyscy te chwyty mylili, wszyscy utrudniali sobie bezsensu życie, chociaż z drugiej strony — patrząc po definicji czaru, można było uznać to za błogosławieństwo. Lenistwo czasem ratowało jutrzejszy dzień, podobnie niedokładność.
- Dobrze. Jeszcze raz Max, a potem wymowa. Nie rzucaj go niewerbalnie z początku, nawet jeśli stosujesz tą metodę, bo to czar, z którym musisz się... Hmm.. Zjednoczyć. Ciało lepiej reaguje na komendę głosową, dopiero potem będziesz działał automatycznie oraz intuicyjnie. Gdy przećwiczysz na sucho, spróbuj na manekinie.
Wskazała dłonią na gotową kukłę, która miała nieco przerażony wyraz twarzy.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Leśna chata  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  - Page 3 Empty


PisanieLeśna chata  - Page 3 Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  - Page 3 EmptyPon 24 Sty - 23:38;

Wyjaśnienie Ness nieco go rozczarowało. Wiedział, że Obliviate nie jest idealnym rozwiązaniem problemów, ale miał gdzieś nadzieję na to, że jednak potrafi dużo więcej. Nie zraziło go to mimo wszystko do kontynuowania zadawania pytań z taką samą werwą i zainteresowaniem. Wciąż chciał posiąść tę umiejętność i nie miał zamiaru się wycofywać.
Przez chwilę milczał po słowach o ograniczeniach, jakie wystosowała w jego kierunku. Nie potrafił się z nią nie zgodzić, ale nie był taki pewien, czy dziewczyna ma tutaj pełną rację.
-Coś w tym jest. Wiele ograniczeń wynika z naszych lęków i blokad, choć nie zgodzę się, że zawsze wychodzą one od nas. Czasem to inni tak na nas działają. - Odpowiedział w końcu, bo przecież środowisko miało ogromny wpływ na to, jak ludzie się postrzegali i jak prowadzili swoje życie. Max był tego idealnym przykładem, bo choć sam był winien wielu swoich błędów, tak jednak wychowanie jakie otrzymał od biologicznych rodziców, a raczej jego brak, zostawiło głębokie ślady na jego psychice i charakterze, które mimo szczerych chęci były bardzo ciężkie do pokonania.
-Wiesz, słyszałem już wiele teorii o tym jakie zwierzę we mnie drzemie. Czas przekonać się, która była prawdziwa. - Zażartował, subtelnie nawiązując do swoich kilkunastudziesięciu romansów. -Uważam to za dobre wyzwanie i możliwości, które nie każdy potrafi odkryć. Nie widzę powodu do strachu. Przynajmniej jeszcze nie, ale powiem szczerze, nie wiem zbyt wiele o tym, na czym polega cały ten początkowy proces. Jeszcze! - Jego beztroskie podejście często budziło zdziwienie u innych, ale taki już był. Kochał wyzwania, a o konsekwencjach myślał dopiero, gdy one nadchodziły. Czasem zazdrościł takim ludziom jak Ness, którzy potrafili podejść z rozsądkiem do potencjalnie niebezpiecznych rzeczy, ale wiedział, że często jest to kwestia charakteru, a tego się niestety nie przeskoczy. Skinął tylko głową, gdy pogratulowała mu wywaru, bo choć był to pewien duży krok, planował większe i wciąż brakowało mu tej pewności, że syreni był tym czymś.
-Jasne, wracamy póki jeszcze cokolwiek pamiętam. - Wyszczerzył się i skoncentrował, by móc dalej iść za instrukcjami swojej mentorki. Kolejna osoba na właściwym miejscu. Lanceley miała cierpliwość i potrafiła jasno przekazać nawet tak skomplikowane zagadnienia jak Obliviate, komuś takiemu jak Solberg.
-Staram się, ale przy okazji chciałbym nie połamać sobie nadgarstka. - Mruknął, jeszcze raz układając rękę w tej cholernie niewygodnej pozycji. To był ten moment, gdy uznał, że będzie używał tego zaklęcia tylko w ostatecznej ostateczności. Zgodnie z poleceniem ponowił gest, by następnie zabrać się za wymowę.
-Niewerbalnie pewnie bym kolesia podpalił, nie ma co ryzykować. - Zgodził się, po czym w myślach przeprosił manekina i zabrał się za próbę modyfikacji jego pamięci. -Obliviate! - Wypowiedział, nie wiedząc kompletnie, jakiej reakcji może spodziewać się po kukle, jeżeli w ogóle zrobił wszystko tak, jak powinien.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Leśna chata  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  - Page 3 Empty


PisanieLeśna chata  - Page 3 Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  - Page 3 EmptyPon 31 Sty - 21:04;

Może i Obliviate działało lepiej, niż oceniał to zakres posiadanych przez Lanceley informacji, jednak nie umiała tego zweryfikować. Sama nie korzystała z tego czaru, chociaż coraz częściej myślała o zastaniu królikiem doświadczalnym do wybiórczej modyfikacji lub usuwania wspomnieć, Dorien, który amnezjatorem był, wyjechał gdzieś na kraniec świata z małżonką i nie mieli kontaktu. Po jego wypowiedzi chwilę milczała, ostatecznie kiwając głową. - Być może, ale wciąż sami te strachy wyolbrzymiamy. Cóż, to temat na długie rozmowy i pełne wniosków dyskusje, mój Drogi. Zajmiemy się nimi innym razem, wracaj do zaklęcia.
Zarządziła ze spokojem i bez zniecierpliwienia w głosie, nie chcąc wpływać w żaden sposób na skupienie byłego Ślizgona, które do osiągnięcia dobrych efektów przy tak złożonym kształtowaniu magii było niezbędne. Ciężko jej też było tak naprawdę mówić cokolwiek w związku z własnymi ograniczeniami, bo to oznaczałoby konieczność uzewnętrznienia się, otworzenia ukrytych z tyłu głowy puszek. A Nessa już dawno takie rzeczy porzuciła, towarzyszące im emocje też. Jej potrzeba całkowitej kontroli nad samą sobą oraz pozbawienie się ograniczeń zdawało się priorytetem w jej życiu. Brew jej jednak drgnęła nieco na tak.. Frywolne podejście do tematu animagii, która przecież wiązała ze sobą olbrzymie, tragiczne konsekwencję w przypadku nie powiedzenia, często nieodwracalne.
- To złożone, trudne. Powinieneś się dobrze przygotować, poznać różne przypadki. Sama ciekawość i wyzwanie to zbyt mało. Jak nie czujesz.. Hmm, potrzeby, Twój totem Ci nie odpowie. Jak nie będzie to w Tobie zakorzenione.
Wyjaśniła po krotce bardziej dla ostrzeżenia, żeby przypadkiem nie wpakował się w jakieś bagno i nie popełnił głupich błędów. Łatwiej było Obliviate odkręcić niż nieudane próby animagiczne. Wiedziała to z własnego doświadczenia. Eliksir był powodem do dumy, a jej nie było czego zazdrościć. W gruncie rzeczy na jego tle, była po prostu wybrakowana.
Miał więcej talentu niż potencjału, niż myślał. Mało rozwijał zaklęcia praktyczne, widziała to w gestach, zaciśniętych zbyt mocno na różdżce palcach i niewykończonych ruchach nadgarstków, ale łapał szybko. Ruda wyglądała na zadowoloną podczas obserwacji jego ćwiczeń.

- Zamierzasz wrócić na studia? Szkoda, gdybyś się zmarnował. Jeśli nie, skup się na pracy i samorozwoju, a także nadgarstku. Zapewniam Cię Max, nie złamiesz. Nie jesteś po prostu przyzwyczajona, nie ma nawyku. Cały czas ściskasz zbyt mocno, a przez to bardziej wykorzystujesz nadgarstek niż potrzeba.
Ruchem głowy zgarnęła rude pukle do tyłu, raz jeszcze wyciągając dłonie i układając bez cienia skrępowania palce Solberga w sposób właściwy, starając się tym samym, aby magiczny patyk trzymał z większą swobodą oraz finezją. - Właściwie to dobrze, że czujesz dyskomfort. Mniejsza szansa, że użyjesz go w okolicznościach, gdy był inny wybór.
Dodała ze wzruszeniem ramion, przyglądając się manekinowi po ułożeniu dłoni na kolanach. Obserwowała, jak wykonał gest i jak wyraźnie inkantował, a jasna wiązka powędrowała do głowy. Ta jednak nie zaświeciła się całościowo na żółto, kilka stref pozostawało ciemnych.
- Źle. Tym zaklęciem mógłbyś pozbawić go na stałe na przykład pamięci krótkotrwałej lub usunąć mu pięć lat dzieciństwa z głowy, gdzie nauczył się mówić. Skup się, pomyśl o tym, co właściwie chcesz osiągnąć, jaki fragment modyfikować lub usuwać. Zdecydowanie potrzebujesz więcej ćwiczeń, to nie będzie nasze ostatnie spotkanie, jeśli chcesz to opanować. Masz w sobie tyle wolności i swobody, a ściskasz to drewno, jakbyś je dusił.
Westchnęła, przesuwając dłonią o podłogę, przez co zahaczyła i o jakiś fragment uszkodzonego mebla, rozcinając dłoń. Nie skrzywiła się jednak, czując jedynie pieczenie. Uniosła ją do góry, przyglądając się stróżce krwi, aby następnie złapać za różdżkę i płynnym, lekkim ruchem rzucić niewerbalne zaklęcie z zakresu magii leczniczej.
- Powinieneś poćwiczyć medytację i skupienie, jeśli chcesz lepiej czarować.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Leśna chata  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  - Page 3 Empty


PisanieLeśna chata  - Page 3 Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  - Page 3 EmptyPon 31 Sty - 23:47;

Ciężko było kłócić się z Ness i choć dobrze mu się z nią rozmawiało to jednak posłusznie zdusił w sobie całą resztę dyskusji mając nadzieję, że będzie im dane jeszcze kiedyś do teoretycznych rozważań wrócić. Naprawdę cenił sobie doświadczenie i umiejętności dziewczyny i szczerze ubolewał nad tym, że nie może uczęszczać na jej zajęcia.
Skupienie wcale nie było tak dalekie, choć do ideały zdecydowanie wiele brakowało. Tylko eliksiry potrafiły sprawić, że Max porzucał wszystko dla przebywania tu i teraz w jedności z kociołkiem. Ze swoją różdżką nie czuł takiej więzi i nie raz był gotów porzucić ją w kąt uważając magiczny patyczek za bardziej zbędny niż potrzebny. Widząc drgnięcie brwi automatycznie poczuł, jak mięśnie mu się spinają. U Ness mogło to oznaczać niewiele i Max już był gotów przyznać, że zapewne powiedział coś, z czego nie była zadowolona, a jej słowa tylko go w tym upewniły.
-To nie tak, że tu zaraz kucnę i spróbuję się zamienić. Jakby nie było nie mam zamiaru się w ten sposób zabić i naprawdę planuję się przygotować. Bardziej chodzi mi o to, że tak naprawdę nie wiem czego się spodziewać, więc ciężko mi podejść do tego jakoś głębiej. - Przyznał, bo taka była prawda. Nie lubił dorabiać do niczego napompowanej ideologii, a skoro nie poczuł jeszcze z czymś się animagia wiąże, nie chciał sztucznie tworzyć czegoś, czego mogło wcale nie być.
-Nie wiem, Ness. Wróciłbym dla nauki, naprawdę, ale sam Hogwart sprawia, że czuję się...Jak w klatce. - Nieco przygasł. Miał już trochę dosyć tych pytań o plany na przyszłość, a jednocześnie rozumiał, że ludzie wokół interesowali się tym, co osiemnastolatek zamierza robić sam w wielkim świecie. Najgorsze było to, że sam nie był pewien, która droga będzie dla niego odpowiednia. -Nie chcę jej upuścić. Nie czuję tego. - Przyznał, starając się rozluźnić nadgarstek. Dopóki rudowłosa nie zwróciła mu uwagi, nawet nie zauważył ile napięcia skumulował w tamtej części dłoni. Stres? Emocje? Sam nie wiedział, ale zdecydowanie musiał rozluźnić ten jebany nadgarstek. Pozwolił, by Lanceley ułożył mu palce odpowiednio i poczuł, jak mięśnie jakby intuicyjnie same nieco się rozluźniają. -Od razu lepiej, dzięki. - Spojrzał na dłoń, jakby chciał w ten sposób zapamiętać prawidłowy chwyt. No nie było chuja, że przypadkiem weźmie tak różdżkę w dłoń, o to Nessa nie musiała się zdecydowanie martwić.
Dał z siebie wszystko, naprawdę wszystko, a mimo to sukces wciąż nie został osiągnięty. Wkurwiało go to powoli. Czarna magia wychodziła mu zdecydowanie lepiej. Pamiętał, jak manekin pokrył się głębokimi ranami, gdy rzucił Sectumsemprę i wcale nie potrzebował do tego aż tylu prób jak teraz, gdy zdecydowanie bardziej chciał nauczyć się pomagać niż szkodzić. Pierdolone zaklęcia. Miał ochotę pizgnąć to w chuj, ale nie był typem, który łatwo się poddaje.
-Czyli potrafię już zrobić to samo, co pierdolnięcie łopatą w głowę. Nie zamierzam na tym poprzestać. Ogarnę to. Tylko to jebane drewno nie chce mnie słuchać. - Spojrzał zdegustowany na swoją różdżkę. Wydał na nią tyle galeonów, a ona nadal miała głęboko w dupie jego starania. Marzył już o tym, by wrócić do domu i oddać się w ramiona ukochanego, albo kociołka, zależy co akurat będzie bardziej pod ręką i trochę rozluźnić.
-Podczas pojedynku nie ma czasu na medytację. - Odgryzł się, bo powoli wychodziły z niego emocje. Był totalnym przeciwieństwem chłodnej i opanowanej Lanceley. -Wybacz. Postaram się. Mam wiele czasu. Jeżeli znasz jakieś dobre sposoby to podeślij mi je sową. Mam chyba dosyć na dzisiaj. - Przyznał, bo choć nienawidził się poddawać, to potrzebował odpoczynku. Musiał przemyśleć to, co Nessa mu powiedziała, swoje podejście do magii i znaleźć sposób na rozluźnienie i przede wszystkim dogadanie się z własną różdżką. -Dziękuję Ci, że mimo wszystko poświęciłaś mi ten czas. Następnym razem obiecuję zaprosić Cię w bardziej cywilizowane miejsce. - Posłał jej uśmiech, po czym zaczęli powoli zbierać się do opuszczenia leśnej chaty pilnując, by ani manekin, ani żadna nawet najmniejsza notatka nie pozostały po nich w tym zacisznym miejscu na skraju Dolin Godryka.

//zt x2

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Ariadne W. Wickens
Ariadne W. Wickens

Dorosły czarodziej
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 171
C. szczególne : owocowe perfumy | elegancki ubiór | łagodny, delikatny głos
Galeony : 841
  Liczba postów : 529
https://www.czarodzieje.org/t21609-ariadne-willow-wickens#703422
https://www.czarodzieje.org/t21613-poczta-ariadne-wickens#704304
https://www.czarodzieje.org/t21610-ariadne-willow-wickens#703604
https://www.czarodzieje.org/t21614-ariadne-w-wickens-dziennik
Leśna chata  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  - Page 3 Empty


PisanieLeśna chata  - Page 3 Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  - Page 3 EmptyWto 27 Gru - 13:16;

Kostka: 5 i 4
Choroba: nieaktywna

Normalny człowiek, kiedy już sparzy się jeden raz i drugi, po prostu rezygnuje. Ariadne najwyraźniej posiadała w sobie zbyt wiele oślego uporu, aby umieć odpuścić skoro wszystkie okoliczności wprost to dziewczynie sugerowały. Co mogła poradzić na to, że Dolina Godryka, szalenie nieprzyjazna oraz tajemnicza, nie potrafiła wygasić jej entuzjazmu oraz ciekawości, nawet jeśli do tej pory spotykała się z podłymi sytuacjami? Głowę rozbiła sobie kilka razy, gdy była jeszcze dzikim berbeciem, a w Dolinie spotkało ją to po latach ponownie. Później trzminorki pogrążyły Wickens w tak głębokiej depresji, że niemalże zamarzła przez bezczynne leżenie na śniegu. Teraz natomiast miała rozorać sobie całkowicie dłoń, co było zdecydowanie najpoważniejszym urazem, jaki przeżyła od... dobrych kilku lat. Jednak nie mogła tego przewidzieć, gdy leśna chata wyłoniła się spomiędzy obsypanych białym puchem drzew.
Ariadne dopiero co wróciła z Ameryki. Wyjechała na całe trzy dni, aby święta spędzić w otoczeniu najbliższych. Dla niektórych z pewnością nie brzmiało to aż tak dobrze, jak dla niej, bo mogła pochwalić się naprawdę szczęśliwą rodziną. Pomimo że wszyscy byli mugolami, a ona czarownicą, starali się odnajdować wspólny język. Wickens opowiadała co nieco kuzynostwu o tym, jak wygląda magia, z przykrością odmawiając, gdy wołali o pokazanie jakichś sztuczek. A dziadkowie z kolei uświadamiali dziewczynę o ostatnich wydarzeniach w USA, tym, jak się toczy kariera Joe Bidena, że pandemia koronawirusa już dobiega końca, inflacja szaleje i tak dalej. Zawsze to Ariadne fascynowało, jak blisko siebie żyją te dwa świata, a jak niewiele elementów się przenika z jednego do drugiego. Po powrocie do Anglii czuła się niczym nowo narodzona, przepełniona świeżą energią do działania, motywacjami, żeby kolejny rok uczynić jeszcze lepszym niż ten poprzedni oraz - przede wszystkim - najedzona aż do bólu. Popełniła ten błąd i zważyła się, co lekko zachwiało dobrym humorem Wickens, ale co poradzić. Nie odmówi przecież pierożkom mamy.
Jako że pracę miała zacząć dopiero jutro, chętnie opuściła rezydencję, aby poprzechadzać się po Dolinie Godryka. Pragnęła poznać jej każdy zakątek. Przez lata mieszkało tu tyle czarodziejów, że za każdym rogiem spodziewała się zastać jakiś wyraźny ślad po poprzednich mieszkańcach w postaci starych ruin, porzuconego domu, zaniedbanego ogrodu, w którym rosły już od stu lat wysokie wiggeny... Spacerowała wśród nadal pogrążonych w wyraźnym świątecznym klimacie domków, aż weszła na tereny rozległego rezerwatu. I wtedy, znienacka, zobaczyła chatkę, która uginała się pod ciężarem śniegu, a wielkie na kilkadziesiąt centymetrów sople zwisały z powyginanych dachówek. Ciekawość poprowadziła dziewczynę naprzód. Zawołała krótko, żeby sprawdzić czy ktoś tu przypadkiem nie mieszka. Ale domek zdecydowanie się już na to nie nadawał. Przez dziurawy dach do środka wpadał mroźny, wyjący wiatr. Ariadne ostrożnie przeszła po skrzypiących deskach, odrobinę niepewna czy aby powinna tu przebywać. Na pierwszy rzut oka nic się tu ciekawego nie ostało. Odsunęła starą komodę, przejrzała grzbiety nielicznych książek leżących w różnych miejscach. Wydawało jej się, że coś kryje się tuż pod materacem, więc wyciągnęła dłoń... i wrzasnęła z palącego bólu, jaki rozlał się po kończynie, wibrując aż w okolice łokcia.
Ariadne nie przeklinała, ale teraz musiała mocno zacisnąć usta, żeby zdusić siarczyste "KURWA". Spojrzała odruchowo na swoją dłoń i się przeraziła. Cała pokryta była krwią, która wylewała się wprost z głębokiej rany na środku. Musiała zahaczyć o jeden z zardzewiałych gwoździ albo sprężynę. Najmniejszy ruch palcami wywoływał fale bólu tak silne, że aż pociemniało dziewczynie w oczach.
To była prawa ręka. Poradziłaby sobie bez problemu z tym urazem, gdyby tylko to nie była prawa ręka...
- Pomocy! - zawołała, naiwnie licząc, że może nagle ktoś też będzie w pobliżu. Zdrową ręką złapała za nadgarstek tej uszkodzonej, starając się zachować zimną krew. Gdyby nie fakt, że uczyła się bardzo dużo o różnych ranach oraz chorobach, co znacznie wzmocniło jej odporności na różne widoki powodujące odruchy wymiotne, teraz prawdopodobnie zemdlałaby. Rana wyglądała groźnie, a krew zdołała poplamić już cały płaszcz jasnowłosej oraz podłogę obok. Opadła na rozlatujące się drewniane krzesło.
- Proszę!

@Zoe Brandon
Powrót do góry Go down


Zoe Brandon
Zoe Brandon

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : dużo gada, nie zawsze z sensem; pachnie konwaliowymi perfumami
Galeony : 230
  Liczba postów : 574
https://www.czarodzieje.org/t19573-zoe-brandon#581404
https://www.czarodzieje.org/t19575-sowa-zoe#581413
https://www.czarodzieje.org/t19572-zoe-brandon#581405
Leśna chata  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  - Page 3 Empty


PisanieLeśna chata  - Page 3 Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  - Page 3 EmptyWto 27 Gru - 14:56;

kostka: 2, Gregory'ego
choroba: nieaktywna


Te święta różniły się zdecydowanie od wszystkich poprzednich; nadal z nietypową dla siebie zawziętością pielęgnowała urazę wobec dziadków i całej tej części rodziny która, jak jej się wydawało, stała po ich stronie i mogła być wtajemniczona w zatajone przed nią informacje o jej pochodzeniu, dlatego zamiast w okazałej rezydencji Brandonów celebrowała Boże Narodzenie w towarzystwie ojca. Może i skromniej niż zazwyczaj, może inaczej, ale z pewnością równie miło - jeśli nie bardziej. Mimo tego, że poznali się raptem kilka miesięcy wcześniej, nie sposób było nie zauważyć, że dogadywała się z nim znacznie lepiej niż z wiecznie zmartwioną babcią i narzekającym na wszystko dziadkiem, a w Dziupli od pierwszego dnia czuła się tak swobodnie, jakby była u siebie; wszystko to sprawiło, że święta spędzone w zupełnie nowym domu i okolicznościach w niczym nie ustępowały tym, jakie znała dotychczas i jedyne co lekko jej doskwierało to tęsknota za ukochanymi kuzynkami. Była właśnie w trakcie pisania rzewnego listu do Victorii, w którym opisywała jej szczegółowo wszystko co zjadła i dostała pod choinkę, kiedy niespodziewanie w połowie zdania skończył się jej pergamin; przetrząsnęła cały swój wciśnięty w kąt pokoju sekretarzyk i nawet pół pracowni Huxa w poszukiwaniu zapasu... i nic. Pogodziła się więc z faktem, że będzie musiała opuścić swoje ciepłe gniazdko a koc, którym była owinięta, zamienić na palto i szal, po czym wybrała się do centrum miasteczka. A przynajmniej taki miała zamiar, bo kiedy tylko wyszła na zewnątrz i zaczerpnęła świeżego, zimowego powietrza, zapragnęła spaceru, a z każdym kolejnym krokiem śnieżnobiały krajobraz zachwycał ją tak bardzo, że po chwili na śmierć zapomniała o liście i pergaminie i brnęła w śniegu, podziwiając pejzaż. Nie wiedzieć kiedy dotarła gdzieś w okolice rezerwatu, a spomiędzy zaśnieżonych drzew wyłoniła się chatka - równie malownicza co cała okolica. Doświadczenie podpowiadało, że powinna odwrócić się na pięcie i odejść zamiast samotnie eksplorować nieznane, opuszczone domostwa... a wyobraźnia, że w tak uroczym miejscu na pewno mieszka jakaś dobra wróżka, a nie seryjny morderca. Chwilę biła się z myślami, wahając, czy nie powinna wybrać się tu ponownie innym razem, na przykład w towarzystwie Augusta czy Tomasza, kiedy usłyszała, cicho, z oddali, ale bardzo wyraźnie - pomocy. To zmieniło postać rzeczy - wygląda na to, że nie będzie potrzebowała wybawiciela tylko sama musi się nim stać. Nabrała głośno powietrza, zacisnęła niepewnie dłoń na różdżce, a kiedy prośba ponowiła się, wbiegła z impetem do domku, bo głos był łagodny i budzący współczucie - zupełnie jakby w środku dogorywała piękna półwila.
No, nie pomyliła się wcale w swoich założeniach.
- Słodki Merlinie! - zawołała bardzo przejęta na widok jasnowłosej nieznajomej w zakrwawionym płaszczu, na zakrwawionej podłodze, z zakrwawioną ręką i chociaż był to widok wyjątkowo nieprzyjemny, udało jej się nie odwrócić wzroku, tylko energicznie dopaść krzesła i przyjrzeć się badawczo zranionej dłoni. Gdyby to ona była na miejscu kobiety, a jej wybawczyni okazałaby się być bezużyteczną panikarą, byłaby bardzo rozczarowana.
- Nic się nie martw, kochana, zaraz coś poradzimy, pokaż, na galopujące pegazy, co tu się stało? Kto ci to zrobił? Czy tu grasuje jakiś psychopatyczny morderca? - pytała przejęta, czując jak na widok cieknącej krwi robi się coraz bledsza i jednocześnie gorączkowo myśląc nad tym, co może zrobić żeby pomóc nieznajomej. - Trzeba to zatamować, zanim się wykrwawisz, tak, ja zawsze powtarzam, piękni ludzie nie powinni umierać... - mamrotała do siebie, drepcząc w miejscu, obracając nerwowo w palcach różdżkę i zastanawiając się, czy będzie w stanie zatamować krwawienie. Nie była pewna, ale nie miała wyjścia. - Spróbuję pomóc, dobrze? Tak się złożyło, że jestem córką absolutnie wybitnego uzdrowiciela, muszę mieć to w genach. Tuus claudere varices - zainkantowała, przyciskając różdżkę do dłoni kobiety i przy tym zaciskając mocno powieki, jakby sama się bała, że pod wpływem nieudanego czaru krew tryśnie jeszcze mocniej.
-...Przeżyłaś? - spytała po chwili zachrypniętym z przejęcia głosem, otwierając lekko jedno oko żeby zerknąć na efekty swojego brawurowego czynu.
Powrót do góry Go down


Ariadne W. Wickens
Ariadne W. Wickens

Dorosły czarodziej
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 171
C. szczególne : owocowe perfumy | elegancki ubiór | łagodny, delikatny głos
Galeony : 841
  Liczba postów : 529
https://www.czarodzieje.org/t21609-ariadne-willow-wickens#703422
https://www.czarodzieje.org/t21613-poczta-ariadne-wickens#704304
https://www.czarodzieje.org/t21610-ariadne-willow-wickens#703604
https://www.czarodzieje.org/t21614-ariadne-w-wickens-dziennik
Leśna chata  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  - Page 3 Empty


PisanieLeśna chata  - Page 3 Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  - Page 3 EmptyWto 27 Gru - 15:30;

Jakiego trzeba mieć pecha, żeby zrobić sobie aż taką krzywdę? Mleko się rozlało, nie było sensu karcić się w myślach za nieostrożność. Ariadne usłyszała tupot stóp biegnących po śniegu i kamień spadł jej z serca. Do środka wpadła podobna do Wickens, jasnowłosa młoda dziewczyna i najwyraźniej z charakteru również były podobne, bo natychmiast przejęła się stanem pokrzywdzonej Amerykanki.
Sprawa ze zranioną ręką prezentowała się tragicznie, a na czole Ariadne pojawił się zimny pot, bo życie zaczynało przelatywać jej przed oczami. Nie była żadnym bohaterem, o nie. Nigdy nie rwała się do podejmowania ryzyka albo uczestniczenia w jakichś dzikich przygodach. Może to nieco dziwne, gdy jest się aurorem, ale ona większość czasu siedziała w biurze, a na faktycznej akcji była tylko raz w swojej krótkiej karierze. Nagłe zagrożenie skutecznie zmroziło krew w żyłach dziewczynie. Z wielkim trudem usiłowała nie wpadać w całkowitą panikę. Ale mimo powagi sytuacji, młoda aurorka nie mogła powstrzymać uśmiechu, jaki wkradł się bezczelnie na pobladłe usta, gdy padło pytanie o psychopatycznego mordercę. Och, cudownie byłoby zrzucić całą winę na niego, a nie przyznawać się, że to przez jej własną nieuwagę oraz głupotę się tak urządziła.
- Nie, to... - próbowała coś wtrącić, chwilę utrzymując kąciki ust w górze, jakby desperacko próbowała uczepić się tego ukłucia rozbawienia, które było o wiele przyjemniejsze niż szarpiący dłoń ból. Wybawczyni Ariadne jednak skutecznie przegadała dziewczynę. Tylko część wypowiedzi docierała do otumanionej strachem oraz bólem aurorki, ale zrozumiała, że trafiła na dobrą osobę, która chce jej bezinteresownie pomóc. Starała się spojrzeć przytomnie na nieznajomą, dostrzec jakieś szczegóły jej drobnej twarzy, ale wzrok uciekał jej ku podłodze, gdy głowa sama opadała, sugerując, że jeśli nic się nie zmieni to bez wątpienia straci przytomność.
- Dobrze... - szepnęła jeszcze, zgadzając się na pomoc od dziewczyny. Czy było jakieś inne wyjście? Sam fakt, że ktoś przybiegł na ratunek, że nie siedziała w tej przeraźliwie pustej chacie sama - już działał kojąco na psychikę Ariadne, a trzeba przyznać, że to ta część ucierpiała może nawet bardziej niż ręka. Sama również zamknęła powieki, nie chcąc spoglądać na ziejącą dziurę rozerwanych mięśni i prześwitujące bielą paliczki. I chociaż ból nie zelżał to strumień czerwieni wyraźnie zahamował.
Podobnie jak nieznajoma, Ariadne uchyliła powoli powieki. Z ulgą wypuściła powietrze. Czar dziewczyny zadziałał. Nie to żeby Wickens podejrzewała, że spartaczy robotę, ale nie każdy znał się na magii leczniczej.
- Dzięki Tobie... tak. - odpowiedziała już zupełnie innym tonem. Teraz brzmiała na pewniejszą siebie, a zielonozłote oczy znacznie oprzytomniały. Istniała szansa, że z tego wyjdzie! - Proszę, nie odsuwaj różdżki, bo zaklęcie się przerwie... O Merlinie, mojatorba, przecież ja to mam...
Powiedziała kilka urywanych słów i zdrowe ramię wyciągnęła na bok. Złapała rzuconą na podłogę torebkę, a po chwili wyrzucania z niej przedmiotów takich jak fałszoskop, odznaka aurora, mieszek z galeonami, paczka gum do żucia i tym podobne, wyciągnęła w końcu kilka fiolek z eliksirami. Nie zostały nijak podpisane, ale Ariadne po samej fakturze oraz drobnych szczegółach butelek, jak i samych mikstur, wiedziała dokładnie, który to wiggenowy.
- Wiesz, że uratowałaś mi życie? - zmęczona, ale także szalenie wdzięczna, uniosła wzrok na nieznajomą. W normalnych okolicznościach pozostawała naprawdę nieśmiała oraz zdystansowana wobec obcych ludzi, ale teraz najchętniej osunęłaby się prosto w ramiona swojej cudownej wybawicielki. Niestety, rana dalej piekła, jakby ją ktoś dźgnął rozpalonym prętem. Ariadne skrzywiła się z bólu, a kilka łez spłynęło po jej policzku. - Pomożesz?
Nieśmiało poprosiła o pomoc w odkręceniu fiolki, żeby wspólnymi siłami mogły wylać zawartość na zdrętwiałą dłoń.
Powrót do góry Go down


Zoe Brandon
Zoe Brandon

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : dużo gada, nie zawsze z sensem; pachnie konwaliowymi perfumami
Galeony : 230
  Liczba postów : 574
https://www.czarodzieje.org/t19573-zoe-brandon#581404
https://www.czarodzieje.org/t19575-sowa-zoe#581413
https://www.czarodzieje.org/t19572-zoe-brandon#581405
Leśna chata  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  - Page 3 Empty


PisanieLeśna chata  - Page 3 Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  - Page 3 EmptyWto 27 Gru - 16:20;

-...zaczarowane wrzeciono? - podpowiedziała mimowolnie, kiedy poszkodowana zaprzeczyła jakoby w chacie grasowało niebezpieczeństwo inne niż to, które mogło wyniknąć z własnej nieuwagi, a jej myśli popłynęły już w kierunku zupełnie odległym od magii leczniczej, uświadomiła sobie bowiem, że już wie, z jaką postacią z magicznego przedstawienia kojarzy jej się ta piękna, zraniona w dłoń nieznajoma - Wybacz, przepraszam, ta uwaga była nie na miejscu, ale zaczęłaś mi przypominać Śpiącą Czarownicę, całe szczęście że nie zasnęłaś, bo musiałabym lecieć do wioski szukać ci Księcia, a na obrzeżach to mieszkają same stare dziady...  och, okej, już milknę, już się skupiam - wtrąciła, trzeźwo hamując na moment swój bezsensowny monolog i zmuszając do skupienia na sprawie w tym momencie najważniejszej - zatamowania krwotoku. Nie było to wcale proste i nie była pewna, czy jej się uda, ale sam fakt że nieznajoma nie zaprotestowała i (z braku innego wyjścia, ale wciąż) zaufała jej na tyle, by oddać się w jej lecznicze ręce, podniósł Zosi morale na tyle, że zaklęcie skończyło się sukcesem. Sama była nieco zaskoczona takim obrotem spraw, a kiedy otworzyła w końcu oczy i spojrzała na ewidentnie mniej krwawiącą ranę, prawie podskoczyła w miejscu z ekscytacji i pewnie klasnęłaby entuzjastycznie w dłonie, gdyby nie głos kobiety przypominający o tym, by nie przerywać czaru. Nadal brzmiała miło i łagodnie, ale już zdecydowanie nie tak, jakby miała zaraz wyzionąć ducha, co sprawiło że Zoe już ostatecznie ulżyło, bo niebezpieczeństwo zostało zażegnane.
- Tak, tak, oczywiście, naturalnie, trzymam mocno - zapewniła gorliwie, ściskając różdżkę aż zabolały ją palce, tak jakby to miało jakkolwiek wpłynąć na jakość czaru i podczas gdy zaczęła się zastanawiać, co dalej - czy powinna zaprowadzić kobietę do domu, gdzie mógłby pomóc jej Hux, czy może do centrum miasteczka gdzie rezydował lokalny uzdrowiciel - blondynka wyraźnie przejęła inicjatywę. Nie potrafiła powstrzymać ciekawości i zerkała kątem oka na wyrzucane przez nią z torebki przedmioty, odruchowo wyciągając stopę by zatrzymać toczący się po podłodze fałszoskop, zanim ten wturlałby się pod któryś z zakurzonych mebli wypełniających wnętrze pokoju; dostrzegła też błyszczącą odznakę, zanim jednak przyjrzała się na tyle, by rozszyfrować jej znaczenie, rozmówczyni dokopała się wreszcie do tego, czego szukała - fiolki z eliksirem. Zaintrygowana, przeniosła na nią wzrok i chociaż natychmiast cisnęło się jej na usta mnóstwo pytań związanych z zawartością torebki, powstrzymała jednak swoje wścibstwo i, słysząc kolejne słowa kobiety, zamrugała ze zdziwieniem i na chwilę ją zatkało. Wiedziała, owszem, że jej pomogła, w końcu z takim właśnie zamiarem wchodziła do chatki, ale pomóc a uratować komuś życie to dwie różne sprawy. Jak dumnie to brzmiało! Aż pojaśniała na twarzy i posłała nieznajomej promienny uśmiech.
- Cała przyjemność po mojej stronie! - zapewniła radośnie - Nawet nie wiesz, jakie to dla mnie wyróżnienie, jakie przeżycie, zawsze to ja jestem tym gamoniem, którego trzeba wyciągać z tarapatów... Byłam umierająca chyba ze trzydzieści razy, przysięgam. Znaczy, nie żebym ciebie uważała za gamonia - zreflektowała się - absolutnie, wręcz przeciwnie, na pewno i beze mnie byś sobie poradziła świetnie. Przezorny zawsze ubezpieczony, prawda? - skomentowała, wskazując na fiolkę i od razu pospieszyła do odkręcania buteleczki i ostrożnie zaczęła polewać ranne miejsce, które pod wpływem płynu w zatrważającym tempie zaczęło się goić. - Niesamowite! Swoją drogą, uważam, że to szczyt samolubności, że nie możemy ich udostępniać mugolom, nie sądzisz? Moglibyśmy tylu ludziom oszczędzić cierpienia - zauważyła mimochodem, po skończonym - według niej - procesie oddając buteleczkę kobiecie, w razie gdyby ta chciała użyć go więcej. - W porządku? Mogę jeszcze coś zrobić? Może chcesz pierniczka? To mój jedyny ekwipunek, wyleczyć nie wyleczy, ale może poprawić humor - zaoferowała, sięgając do kieszeni płaszcza, w którą przed wyjściem spakowała sobie mały słodki prowiant na drogę do sklepu.
Powrót do góry Go down


Mulan Huang
Mulan Huang

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Galeony : 1636
  Liczba postów : 1452
https://www.czarodzieje.org/t20227-mulan-huang#630198
https://www.czarodzieje.org/t20246-lacze-lan
https://www.czarodzieje.org/t20228-mulan-huang#630207
Leśna chata  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  - Page 3 Empty


PisanieLeśna chata  - Page 3 Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  - Page 3 EmptyPią 3 Lis - 19:45;

Kostki: 5 i 2 :c
Migrena: brak

Wycieczki krajoznawczej autorstwa Mulan Huang ciąg dalszy! Tym razem postanowiła zabrać Maxa na spacer do leśnej chaty, bo w niej z tego, co słyszała nie było żadnego ducha, który mógłby im grozić widłami. Z pewnością był to jakiś postęp biorąc pod uwagę ich poprzednie doświadczenia. Zresztą tutaj podobno mogli nawet natknąć się na coś ciekawego w środku, a i mogli sobie usiąść jeśli tylko będą tego potrzebowali.
- Mam nadzieję, że jesteś gotowy na kolejną atrakcję znajdującą się w Dolinie - zapowiedziała, prowadząc byłego Gryfona ukrytą między drzewami ścieżką, prowadzącą do chaty. - Mówią, że mieszkała tam wredna wiedźma. Wiesz, taka co bydło ubijała, choroby sprowadzała i takie tam. Typowe rzeczy, o które oskarżali nas mugole... Plotki głoszą, że można tam znaleźć jakieś dzikie skarby. No, ale jak nam się nie uda to możemy spróbować nażreć się czekoladowych żab.
Wciąż pamiętała o tym, że w czasie Halloween obiecali sobie, że zmierzą się ze sobą w kilku ciekawych konkurencjach. Jedną z nich miało być żarcie dyni na umór, a drugą to ile kto utrzyma w pysku czekoladowych żab. Ktoś mógłby uznać to za niezwykle dziecinne, ale oni musieli ustalić ten fakt i zobaczyć komu udałoby się zostać mistrzem w tej kategorii. Cóż, razem nigdy nie byli zbyt mądrzy, co można było z łatwością zaobserwować.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Leśna chata  - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Leśna chata  - Page 3 Empty


PisanieLeśna chata  - Page 3 Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  - Page 3 EmptySob 11 Lis - 21:24;

Kostki: [ur=https://www.czarodzieje.org/t22610p728-kostki#755755]4[/url] i 3

Max musiał przyznać, że miał świetnego przewodnika. Takiego niezbyt rozgarniętego i równie szalonego, co on sam. Pod tym względem właściwie w ogóle się nie różnili, a to, że wybierali sobie na miejsca swoich spacerów miejsca, które nie były zbyt normalne, było właściwie, cóż, całkiem naturalne. Dla nich. Zapewne każdy inny człowiek mocno popukałby się w głowę, gdyby tylko się dowiedział, co ta dwójka planowała, na czym się skupiała, dokąd się wybierała. Nie wspominając o tym, że żadne z tych wyjść nie mogło zostać zaliczone do bezpiecznych. Max nadal pił jeszcze eliksiry, które zostały mu przepisane po ich ostatnim spotkaniu, a on nabawił się jednej z chorób zakaźnych, ale naprawdę czuł się już lepiej. Zdecydowanie lepiej, nie miał już właściwie w ogóle żadnych objawów choroby, a to oznaczało, że spokojnie mógł brać się za kolejne szaleństwa. W końcu coś nowego liczyło się w nowy rejestr, prawda?
- Mam nadzieję, że tym dzikim skarbem nie są zardzewiałe widły - stwierdził, uśmiechając się lekko, bo ich ostatnia przygoda była co najmniej ciekawa, ale jemu nie przeszkadzała. Podobała mu się, właściwie spokojnie z nią płynął i nie przejmował się tym, że zachorował. Widać takie rzeczy się zdarzały i tyle, nie było sensu jakoś tego mocno roztrząsać. Zamiast tego spojrzał w stronę chaty, przyglądając się jej uważnie, aczkolwiek z pewnym sceptycyzmem.
- Stawiam sto galeonów, że nic nie znajdziemy, a jeśli już, to dziurę w dupie. Ale oczywiście, że zamierzam tam wejść i przekonać się, jakie to wielkie skarby mogła tam mieć. Skoro podobno była taką straszną wiedźmą, to może trafią się nam czarnomagiczne cuda - dodał, ściszając głos, wypowiadając te słowa konspiracyjnym szeptem, jakby obawiał się, że okoliczne drzewa były w stanie ich usłyszeć i przekonać się, o czym dokładnie w tej chwili dyskutowali. Nie podejrzewał ich oczywiście o to, że mogą plotkować za ich plecami, chociaż jednocześnie odnosił wrażenie, że w ich magicznym świecie dosłownie wszystko było możliwe.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Mulan Huang
Mulan Huang

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Galeony : 1636
  Liczba postów : 1452
https://www.czarodzieje.org/t20227-mulan-huang#630198
https://www.czarodzieje.org/t20246-lacze-lan
https://www.czarodzieje.org/t20228-mulan-huang#630207
Leśna chata  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Leśna chata  - Page 3 Empty


PisanieLeśna chata  - Page 3 Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  - Page 3 EmptyPon 13 Lis - 23:34;

Zdecydowanie taki podróżny i taki przewodnik pasowali do siebie idealnie. Oboje ciągnęło do tak samo pojebanych rzeczy, a wspólna komórka mózgowa sprawiała, ze nieważne od okoliczności oni zawsze cudownie się bawili w dwójkę, a to chyba było w tym momencie najważniejsze. Przynajmniej tak było w odczuciu Huang. Można było nawet wyciągnąć wnioski, że ich rodzina nie lubiła normalności, ale czy to było coś złego? Dla niej najważniejsze było to, że nie czekała ich nuda. Chociaż przy okazji los mógłby już nie karać ich kolejnymi urazami czy chorobami, które mogły się do nich przypałętać.
- Ale jakie widły, królu złoty? - zapytała tak jakby w ogóle nie zdawała sobie sprawy z tego, co działo się poprzednim razem, gdy naszło ich na to, aby szlajać się po nawiedzonym młynie. - Tym razem ma chodzić o jakieś magiczne przedmioty, sadzonki roślin czy coś takiego. Może nawet artefakty. W zasadzie nawet jakieś notatki byłyby dobre, nie?
Sama nie wiedziała czego powinni się spodziewać, ale na pewno musieli znaleźć cokolwiek. Zresztą nawet jeśli nie to po prostu się rozejrzą wokół i zobaczą czy na pewno to miejsce było tak cudowne jak o nim mówili.
- Serio chcesz się ze mną na galeony zakładać? Mózgiem się z gumochłonem zamieniłeś? - zapytała podejrzliwie, obrzucając jeszcze przyjaciela jakimś krytycznym spojrzeniem po czym prychnęła z niedowierzaniem. - Dobra, stoi. Obstawiam jednak, że nie dorobią ci kolejnego odbytu.
W końcu ile można było obrywać? W końcu los będzie musiał się do nich uśmiechnąć i nareszcie może znajdą coś innego niż wpierdol. Przynajmniej tak by wypadało. No, a jeśli chodziło o czarnomagiczne cuda... Pewnie nawet by ich nie rozpoznała. Chociaż kto wie? Po wycieczce do Avalonu została wystawiona na tak spore działanie czarnej magii, że może łatwiej przyjdzie jej rozpoznanie takich mocy?
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Leśna chata  - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Leśna chata  - Page 3 Empty


PisanieLeśna chata  - Page 3 Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  - Page 3 EmptySob 18 Lis - 19:55;

Max również doskonale się bawił i wszystko wskazywało na to, że w jakiś pochrzaniony sposób wpisywał się w rodzinę Mulan. Również nie był normalny, a siedzenie na tyłku nie było czymś, co chciał robić do końca życia. Nudził się w jednym miejscu i było to doskonale widać, nie znosił bierności, nie znosił tak naprawdę tego, że nie mógł niektórych rzeczy robić, więc takie spacery i wycieczki były czymś, co uwielbiał. Zastanawiając się nad tym, wspomniał, że nie mógł się doczekać, aż wyjada na ferie, wspominając, że teraz to musiał jechać jako ich opiekun, żeby zapewnić wszystkim medyczną opiekę, co oczywiście było idiotycznym żartem i mało śmiesznym chichotem losu. Bo był pewien, że będzie pierwszą osobą, która wpakuje się w kłopoty, gdziekolwiek by nie wylądowali.
- Myślisz, że nikt jeszcze ich nie znalazł? Biorę wszystko, będę chciał się przekonać, czy nie tworzyła jakiegoś powalonego eliksiru. Może przyda mi się przy tym, co sam robię. Nie wiem, czy ci mówiłem, królowo złota, ale sam jestem taka wiedźmą z lasu, wiesz? – powiedział zaczepnie, dochodząc do wniosku, że nie ma sensu się z tym jakoś ukrywać. Normalnie nie miało to żadnego sensu, było idiotycznym pomysłem, toteż zwyczajnie przeszedł nad tym do porządku dziennego, a później spojrzał ponownie na tę całą chatę, jakby zastanawiał się, co dokładnie w niej siedziało. Bo że siedziało coś złego, było absolutnie pewne.
- Wolisz zakładać się o coś innego? Dawaj, podaj swoją cenę, jestem pewien, że będzie jeszcze ciekawsza – powiedział na to, jakby chciał ją zapytać, czy w tej chwili zamierzała mu powiedzieć, że tchórzyła. Bo w to również był w stanie uwierzyć, czy raczej był w stanie sprowokować ją do tego, żeby powiedziała, że skoczy z najwyższego budynku na świecie i się teleportuje w locie. Był skłonny iść tam z nią, nawet jeśli oznaczało to, że rozkwaszą sobie głupie ryje. – Wchodzimy? – zapytał niezwykle kurtuazyjnie, jakby chciał się upewnić, czy Mulan nie miała żadnych wątpliwości i czy aby na pewno nie obawiała się jednak żadnego szalonego ducha z widłami, bo to również było możliwe.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Sponsored content

Leśna chata  - Page 3 QzgSDG8








Leśna chata  - Page 3 Empty


PisanieLeśna chata  - Page 3 Empty Re: Leśna chata   Leśna chata  - Page 3 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Leśna chata

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 4Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Leśna chata  - Page 3 JHTDsR7 :: 
Dolina Godryka
 :: 
Okoliczne tereny
-