Jako że dom Aurory jest typowo czarodziejski, duży pokój nie ma telewizora, tylko półki pełne książek. Mieszkanie jest magicznie zmienione, więc ten pokój nie jest w środku taki, jak z zewnątrz i wykończony jest kopułą która często pokazuje zamiast okien krajobrazy górskie z Austrii, które zapamiętała Aurora. W centralnym punkcie pokoju jest jej biurko, przy którym pracuje, naprzeciw którego jest kanapa i stolik kawowy.
Kuchnia
Kuchnia, ze standardową, magiczną kuchenką. W największej szafce skryte są półki chłodzące, typowe magiczne urządzenie do przechowywania jedzenia. Pod zlewem jest magicznie wytworzona piwniczka w której Aurora składuje swoje wina.
Łazienka
Duża i przestronna łazienka zawierająca nowy magiczny wynalazek do prania ubrań, z puchatymi ręcznikami ułożonymi na półkach i wielką, naprawdę wielką wanną. Mimo wszystko Aurora prawie z niej nie korzysta, używa niemal wyłącznie prysznica.
Pokój gościnny
Pokój w którym Aurora zwykła kłaść swoich gości - zazwyczaj wysłanników z innego ministerstwa, choć czasem zdarza się że gości jakiegoś znajomego.
Sypialnia
Wielkie podwójne łóżko w którym praktycznie nie sypia, bo woli kanapę w dużym pokoju. Za łóżkiem jest szklany panel za którym jest jej garderoba.
Ostatnio zmieniony przez Aurora von Schwarzenberg dnia Wto Gru 26 2017, 22:39, w całości zmieniany 3 razy
Gdyby zastanowiła się dłużej nad tym, co się właśnie działo zdałaby sobie sprawę, że tak naprawdę, to nigdy wcześniej nie zwróciła uwagi na to, by Dear tak mało mówił rano. Zawsze gdy wychodziła nad ranem albo mało spali, albo nie spali wcale... nigdy nie zostawała na śniadaniu - on też nie. Gdzie by nie byli na jednej ze swoich schadzek, to był, cóż pierwszy raz. Powinna była być chyba bardziej... zestresowana? Niestety, przebywanie przy mężczyźnie przychodziło jej zbyt łatwo, by mogła się przejmować jakimiś mało istotnymi szczegółami. Jego mruczanki były aż nazbyt wymowne, spodziewała się w związku z nimi leniwego poranka, w którym będzie na górze, po raz drugi. Nie przeszkadzało jej to, absolutnie, lubiła mieć kontrolę nad tym co się dzieje, zwłaszcza po ataku paniki, który przed chwilą miała. Dorien najwyraźniej miał inny plan. Nie miała pojęcia kiedy, jak co i gdzie się zdarzyło. Z jej ust wydobył się głuchy okrzyk, gdy w jednym gładkim ruchu zmienił ich pozycje na odwrotne. Gdyby ją spytał, skłamałaby gdyby powiedziała że się nie wystraszyła. Zaraz jednak jego twarz znalazła się tuż przy jej bijącym szybko pulsie, a ona odgięła głowę, by dać mu lepszy dostęp do wrażliwego miejsca. Jęknęła cicho, poddając się mu całkowicie i oplotła go nogami w pasie, by dać do siebie lepszy dostęp. Nie musiała długo czekać, na to by potężne fale orgazmu rozluźniły w końcu jej mięśnie i zmyły z niej ten nieprzyjemny niepokój. Gdy i on się rozluźnił, puścił jej nadgarstki. Nie oplotła go ramionami, choć miała na to dziwną ochotę. Coś się zmieniało, a ona nie była pewna co. W końcu, schrypniętym głosem zaproponowała mu kawę i chyba nieco szybciej niż było to potrzebne zniknęła w kuchni ubrana w jedwabny szlafrok. Gotując, jak zawsze gdy była sama, śpiewała, a gdy Dorien pojawił się obok, nie przerwała, wytykając mu tylko język zakręciła się wokół własnej osi. Była... szczęśliwa, a to dziwne, rzadkie uczucie wypełniało jej brzuch niczym balon wypełniony fajerwerkami.