W tej przestronnej klasie na trzecim piętrze odbywają się lekcje zaklęć. Dwa rzędy dwuosobowych ławek czekają na uczniów. Duże okna przepuszczają wiele światła, co nadaje klasie przestronny wygląd. Na regałach po prawej stronie znajdują się wszelakie przedmioty na których można ćwiczyć zaklęcia. Na ścianach wiszą natomiast tablice na których są wypisane podstawowe zasady pojedynkowania się.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - zaklecia
Wchodzisz do Klasy Zaklęć, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Zaklęcia. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed Tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znany Ci Marco Ramirez oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Riverside. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Na biurku oprócz pergaminów i kałamarzy stoją dwie czary, z których unosi się czerwony dym. Na jednej z nich świeci się napis „teoria”, na drugiej zaś „praktyka”. Komisja wyjaśnia Ci, że musisz wylosować jedno pytanie z tej pierwszej i jedno zadanie z drugiej. Możesz zacząć od którejkolwiek chcesz. Gdy sięgasz po kartkę i ściskasz ją w dłoniach, ta zamienia się w coś na kształt wyjca, który jednak nie krzyczy, tylko spokojnie zadaje Ci pytanie bądź wyznacza zadanie. Jak Ci poszło?
Zasady: Rzucasz czterema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z OPCM i zaklęć można dodać +1 do punktów.
Opis zadan:
teoria:
Pierwsza kostka:
1 – Podaj ogólną definicję zaklęcia i opisz, co wpływa na jakość czaru. 2 – Przedstaw szczegółowo zagadnienie zaklęć niewerbalnych. 3 – Podaj po dwa przykłady zaklęć z każdej z grup: zwykłe, ofensywne, defensywne. 4 – Podaj dwa rodzaje przysięgi wieczystej i opisz na czym polegają. 5 – Podaj trzy zaklęcia, do których można dobrać inne przeciwzaklęcia (podaj je) niż Finite. 6 – Podaj trzy zaklęcia ochronne (np. zabezpieczenie terenu przed ludźmi) oraz opisz działanie każdego z nich.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
praktyka:
Pierwsza kostka:
1 – Odpowiednimi zaklęciami uruchom mały tor przeszkód, aby piłka mogła dotrzeć na jego koniec. (Piłka na początku toru - musi spłynąć rynną - wyczarować wodę; dociera do zbyt małej bramki - powiększyć; zbiorniczek z wodą - zamrozić zanim piłka wpadnie do wody; dźwignia - nacisnąć odpowiednim zaklęciem - wtedy piłka dociera na koniec toru). 2 – Zadziałaj na ciecze w wazonach - w pierwszym oczyść, w drugim doprowadź do wrzenia, w trzecim zamroź. 3 – Przejdź przez mały labirynt (musisz obronić się przed stworzeniem, zaatakować jedno oraz pokonać dwie pułapki). 4 – Powiel kamień, a następnie wyrzeźb węża, lwa, borsuka i kruka. Zaznacz ognistym znakiem te zwierzę, do którego domu przynależysz. 5 – Spowolnij trzech przeciwników odpowiednim zaklęciem, a następnie unieruchom każdego za pomocą trzech różnych czarów. 6 – Zadziałaj na cztery przedmioty zaklęciami z każdego żywiołu.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za wykonane zadanie. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - Zaklęcia:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Wyrzucone kostki - teoria:</retroinfo> wpisz kostki za teorię <retroinfo>Wyrzucone kostki - praktyka:</retroinfo> wpisz kostki za praktykę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek opisujących punkty za praktykę i teorię oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Spoiler:
Wszystkie rozważania o magii przerwał dźwięk tłuczonego szkła w witrażu, który posypał się barwnymi, migoczącymi kolorami. Coś wpadło do pomieszczenia, zatrzepotało ogromnymi skrzydłami. Upierzenie ciała białe z szaroniebieskim nalotem, srebrne pokrywy skrzydeł. Lotki pierwszorzędowe czarne, drugorzędowe szare. Linia upierzenia na czole prosta. Na głowie i szyi nastroszony czub. Dziób długi i potężny, żółty. Odnalazł nieporadnie odbiorcę wiadomości @Alistair Keane. Był ranny, z tułowia sączyła się krew, która tworzyła plamki na posadzce. Wystawił łapę z niewielkim liścikiem, ona też krwawiła.
Professor ordinarius incantationibus et defensio adversus artium obscurorum, carminibus praevaricator, Alistair Keane
Szanowny stryju, zwracam się z prośbą o natychmiastowe pojawienie się w mojej prywatnej posiadłości. Sam wiesz gdzie, sam wiesz jak. Wybacz mi lakoniczność, ale to sprawa delikatna i niecierpiąca zwłoki.
Przywitałem @Bianca Zakrzewski lekkim uśmiechem i odsunąłem jej krzesło tak by mogła wygodnie usiąść. Gdy lekcja się zaczęła i zaczęliśmy czarować zauważyłem, że Biance idzie trochę oporniej niż mi - ja rzuciłem już trzy zaklęcia i siedziałem znudzony, ona dopiero kończyła z drugą kulą, która ku jej zdziwieniu błyskawicznie zniknęła. W gruncie rzeczy dziewczyna wyglądała na dość mocno zmęczoną, więc nie dziwiłem się, że zaklęcie nie wyszło jej w stu procentach. Przypadkiem zawiesiłem wzrok na jej torbie - niemalże pękała w szwach. Przypuszczałem, że znowu wypożyczyła górę książek. Pomyślałem, że może odrobinę jej pomogę i gdy dziewczyna odwróciła wzrok by rzucić trzecie zaklęcie wsunąłem różdżkę do jej torby i szepnąłem: - Reducio. Książki w jej torbie dość mocno się zmniejszyły - dzięki temu miałem pewność, że będzie jej odrobinę lżej gdy podniesie torebkę. Usiadłem proste i uśmiechnąłem się do niej.
Leonardo O. Vin-Eurico
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : Ok. 222cm
C. szczególne : Wzrost; blizny na udzie i łopatce; umięśniony
Wpadł do sali z wielkim entuzjazmem i malutkim spóźnieniem. Uśmiechnął się promiennie do profesora, chcąc jakoś nadrobić swoją gafę. Następnie przemknął tak dyskretnie, jak tylko mógł, w stronę znajomej postaci @Ezra T. Clarke. - Hej, hej, jestem gotowy! - Sapnął, siadając w ławce. No cóż, ostatnio się w ogóle nie spóźniał, musiał nieco nadrobić. W końcu znany był ze wpadania wszędzie na ostatnią chwilę! Teraz nie miał wcale żadnej zaszczytnej wymówki, żadnego męczącego treningu. Zwyczajnie zaspał. Wystarczyło szybkie spojrzenie na tablicę, aby dojść do wniosku, co trzeba robić. Leosiek zmarszczył lekko brwi, wyciągając różdżkę. Co, "Lumos" było już przereklamowane? - Lumos Saphhhhph...spahhphp. Chęci miał dużo, ale dalej był w biegu i kompletnie się nie skoncentrował, nie wspominając już o tym, że niezbyt dokładnie przeczytał formułkę zaklęcia i język mu się poplątał. Na szczęście Gryfon posiadał niezwykłą umiejętność śmiania się z własnych błędów - toteż teraz po prostu roześmiał się i potrząsnął głową, gotów spróbować ponownie. Trochę przeszkadzał mu jedynie fakt, że siedział obok Ezry, a ten radził sobie o wiele lepiej. - Jak ty to... - mruknął do swojego towarzysza z niezadowoleniem. Jego druga próba okazała się za to o wiele lepsza - udało mu się wymówić Sphaera! Nie dał rady za to zmienić koloru kuli światła, ale to był już szczegół. Trzecia próba z kolei była nieco mniej żenująca niż pierwsza, ale efekt przyniosła podobny - żaden. Leo przewrócił oczami i odłożył różdżkę, żeby podeprzeć ręce na ławce, a na nich z kolei głowę. - Cooo tam? - Zagadnął Ezrę. Miał jakiś taki wybitnie leniwy dzień i trochę go to niepokoiło, bo rzadko mu się coś takiego przytrafiało. Zazwyczaj zrywał się skoro świt i wybierał się na trening, albo szedł pobiegać, albo robił cokolwiek, byle nie spędzać biernie czasu. Może brała go jakaś choroba?
Kostki: 1, 2, 3 - czyli jedna próba udana Kuferek: 2
Theo nigdy nie lubił za bardzo zaklęć, podobnie jak Obrony Przed Czarną Magią. Hipisowskie podejście chłopaka bardzo wyraźnie pokazywało, że jest nastawiony negatywnie do tego typu tematów. Zaklęcia broniły się jedynie tym, że niektóre faktycznie były zwyczajne i ułatwiały życie - i tylko i wyłącznie dlatego Theo pojawił się dzisiaj w tej klasie. Rozejrzał się po sali zaraz po wejściu, nie zapominając o powitaniu profesora. Wyłapał parę znajomych twarzy w tłumie, rozpromieniając się w szczególności na widok @Tequila I. M. Evermore. Ich przebywanie w osobnych domach w Hogwarcie nieco ich od siebie oddaliło, ale i tak mieli silną więź, którą mogło zrozumieć jedynie rodzeństwo. Theo i Tea przeszli razem wiele - dlatego chłopak uznał, że powinien pozwolić dziewczynie na znalezienie innych znajomych (z czym przecież nigdy nie miała problemu!). Ostatecznie jedynie mrugnął do niej wesoło i poszedł szukać sobie innego miejsca. W końcu wylądował obok @Cándida Feliciana Miramon, którą kojarzył jako tako z dormitorium. Nie mógł pojąć, czemu tak śliczna dziewczyna siedziała sama... - Hej, mogę? - Zapytał grzecznościowo, zajmując wolne miejsce. No, gdyby bardzo nie życzyła sobie towarzystwa, to po prostu musiałby się przesiąść. - Jestem Theo. - Dodał. Dziewczyna chyba nie szukała sobie kogoś do rozmowy, ale Krukon czułby się dziwnie, gdyby nawet nie wymienili się takimi podstawowymi informacjami. Zaklęcie, które profesor chciał im pokazać na pierwszej części zajęć, na szczęście zaliczało się do takich, które Theo nie przeszkadzały. Dość chętnie przeszedł do prób wyczarowania kuli światła. - Lumos Sphaera! - Pierwsze podejście wyszło mu nieźle, chociaż gorzej było ze zmienianiem koloru światła. W końcu chłopak machnął na to ręką, chcąc spróbować jeszcze raz. Tym razem w powietrzu nie pojawiła się nawet iskierka. Krukon wziął głęboki wdech, koncentrując się usilnie na rzucanym zaklęciu. - Lumos Sphaera caeruleus - rzucił wyraźnie, a w powietrzu pojawiła się kula niebieskiego światła. Evermore mimowolnie uśmiechnął się z niejaką dumą.
Forma Petera na transmutacji wyraźnie dołuję, jeśli na ukochanych zaklęciach będzie tak samo to chyba rzucę Hogwart i zamieszkam z jaskini z trollami, albo stworzę goblińską grupę taneczną. Z lekką obawą sięga po różdżkę, przez chwilę obraca ją w palcach, przeciera chusteczką i szepcze:
- Proszę nie zawiedź mnie tym razem mała. - Zamyka na chwilę oczy, wycisza wszystkie myśli w głowie. Powoli wypuszcza powietrze z płuc otwierając oczy. Czuje się skupiony i gotowy do czarowania.
- Lumos virdis! - Przed Peterem pojawia się pierwsza z wymaganych kul. Kula jest perfekcyjna. Chłopak z ulgą oddycha. Nie czekając od razu bierze się za drugą - Lumos ruber! - Końcówka zaklęcia jest zniekształcona. Pojawiła się jasna kula, ale za nic nie chciała zmienić koloru na czerwony. Próba zaliczona, ale nie tak jakbym chciał. Trzeba będzie spróbować jeszcze raz. Ponownie zamyka oczy i na chwilę odrywa się od otoczenia przenosząc się do całkowitej pustki. - Lumos ruber! - Znów idealne zaklęcie, piękna czerwona kula wisi nad jego glową. Peter uśmiecha się szeroko i rozgląda po sali jak radzi sobie reszta uczniów. Od razu zauważa dwie Krukoni które również wykonały swoje zadanie. @Lotta Hudson oraz @Ruth Wittenberg, podchodzi do nich radosnym uśmiechem. - Cześć dziewczyny! Jednak potrafimy czarować. - Dalej się uśmiecha, odczuwając przy tym ulgę. W końcu coś mu się udaje. Teraz tylko druga część zadania, w parach hm... może @Berenice V. Cairndow przyjdzie na lekcje. Ostatnio spedzają razem sporo czasu i współpracuje im się nieźle. To byłaby dobra para, a jeżeli nie? W sumie obojętne kogo przydzieli mu Ramirez
Kostki: 6,2,6 Kuferek:6 pkt
Evie Hemmer
Rok Nauki : II
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167 cm
C. szczególne : liczne tatuże, czarne włosy (kiedyś płomienno rude)
Ev nie przepadała za zaklęciami, ale przedmiot był bardzo potrzebny. Jak być czarodziejem bez znajomości tego przedmiotu? Ona by sobie jakoś poradziła, jak w większości rzeczy, prawda? Jednak kiedy to już usiadła na miejsce (obok jakiejś gryfonki) wiedziała, że te zajęcia będą prawdziwą masakrą. I nie myliła się. Już pierwsze zadanie sprawiło, że dostała dreszczy. Spojrzała na dziewczynę, która radziła sobie znakomicie. Spojrzała do tyłu i zauważyła kolejne osoby które radzą sobie jeszcze lepiej. Postanowiła sama spróbować. Lumos Sphaera- i co? I gówno. Zupełnie nic się nie stało tak jak się spodziewała. Spróbowała jeszcze kilka razy, ale za każdym razem nic się nie działo. Usiadła zrezygnowana i zaczęła się przypatrywać niektórym osobom. Co robiła nie tak?! Cholera!
Zaklęcia i uroki, czyli zupełne fundamenty świata czarodziejów, do tego jego ulubiona część owego świata. Wyczarowanie kuli światła nie powinno być żadnym problemem, to przecież tylko rozwinięcie jednego z podstawowych zaklęć, które znają nawet dzieci. Dobył różdżki i przyswoił sobie inkantację. Na rozgrzewkę kilka razy rzucił proste Lumos, by wreszcie przejść do konkretów. -Lumos Sphaera! - Wypowiedział zaklęcie, a z jego różdżki wydobyła się powoli kula białego, surowego światła. Pierwsza próba była udana, co zresztą było mocno prawdopodobne, zważając na niski poziom trudności zaklęcia. Rozejrzał się po klasie, by zauważyć, że nie tylko jemu się udało, chociaż ku jego zdziwieniu wiele osób miało z tym problemy. Zostały mu jeszcze dwie próby, więc tym razem chciał spróbować z kolorowym światłem. -Lumos Ruber - Powiedział, przy czym machnął różdżką. Z jej końcówki wydobyła się kula czerwonego światła, prawie taka jakby tego chciał. Przy trzeciej próbie znowu spróbował z tym samym kolorem.
Kostki (w kolejności użytej w poście): 2, 6, 5(udane za sprawą punktów) Kuferek: 10
Harriette Wykeham
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168
C. szczególne : za duży, powyciągany wełniany sweter na grzbiecie, łańcuszek z obrączką na szyi
Nigdy nie miała większych problemów na lekcjach zaklęć. Wszystko wychodziło jej na nich naturalnie i zawsze miała z niego najlepsze oceny, nawet jeżeli przedmiot sam w sobie nie był jej największą pasją. Chodziła na te zajęcia z różnym entuzjazmem, ale odkąd nauczyła się niewerbalnych jej zapał był porównywalny chyba z tym, który czuła w pierwszym tygodniu szkoły. - Hejo - usiadła obok @Nebraska Jones - Naprawdę będziesz grać w zespole? Ettie już zdążyła zapomnieć o tym, że w Hogwarcie tworzył się zespół, chociaż ruda Puchonka, która go zakładała, wciskała jej te swoje ulotki z dziesięć razy. Gdyby pamiętała pewnie wspomniałaby o tym Nebbie. Przymknęła się, kiedy tylko nauczyciel zaczął mówić i prawie podskoczyła zachwycona, słysząc jakie zaklęcie będą ćwiczyć. Z racji swojego lęku przed ciemnością, miała obcykane wszystko co zaczynała się o "lumos". Zwykle nie bawiła się w półśrodki i potrzebie sięgała po Lumos Maxima, ale nie spodziewała się problemów z z Lumos Sphaera. Zastanawiał się czy nie spróbować rzucić zaklęcie niewerbalnie, ale doszła do wniosku, że skoro nigdy wcześniej nie próbowała tego zaklęcia w ten sposób, nie będzie ryzykowała publicznego upokorzenia. - Lumos Sphaera Caeruleus. Lumos Sphaera Virdius. Lumos Sphaera Flavus - wyczarowała szybko trzy różne kule wymyślając sobie, kombinując, że w ten sposób, będzie miał dużo czasu żeby pogadać. Nebrasce jednak szło gorzej. Ettie pomogłaby jej gdyby tylko wiedziała jak. Nie była specem od rzucania uroków, żeby określić co koleżanka robiła źle, albo inaczej niż ona. Ette wszystko udawało się samo z siebie.
Kuferek: 23, więc wszystkie próby udane.
Ezra T. Clarke
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Najwyraźniej nie wszyscy dobrze odczytywali drobne sygnały wysyłane otoczeniu. Ezra wyraźnie nie miał ochoty na pogaduszki i jakoś wszyscy zdawali się to szanować. Merlinie, błogosław za takich ludzi jak Calum... Ale Leonardo był zupełnie innym typem człowieka i Ezra nawet nie był zaskoczony, kiedy chłopak postanowił dołączyć akurat do niego. - Jasne, kolego. To miejsce jest wolne, dzięki, że pytasz - odpowiedział zaczepnie na powitanie. Mimo to, uśmiechnął się, bo kto jak kto, ale Leonardo zawsze potrafił mu poprawić humor. Na przykład teraz, kiedy próbował poprawnie wypowiedzieć formułę, a zamiast tego wychodził mu jakiś bełkot. Rozbawiło go to tak bardzo, że aż musiał przygryźć usta, żeby nie zacząć śmiać się zbyt głośno. Jak on miał poprawnie rzucać zaklęcia przy tym rozpraszającym Gryfonie? - Nie wiem, samo wyszło... - Wzruszył ramionami. Jeśli komuś Leonardo mógł zadawać takie pytania to raczej Ruth, bo Ezra to zazwyczaj po prostu miał szczęście. Ruth albo Felicity, jak dobrze zauważył Ezra. Widział moment, w którym siostra go spostrzegła, nie zdążył jednak pochwycić jej wzroku, bo zbyt szybko skupiła się ponownie na zaklęciach. - Zresztą, twoja druga próba była całkiem dobra. Musisz się tylko bardziej skupić - dodał, orientując się, że na moment zapomniał, że to z Leo rozmawia i nie powinien zbyt daleko odpływać myślami. Tak jak jego towarzysz odłożył różdżkę na ławkę, czekając aż inni skończą rzucać zaklęcia. - W sumie to nic. Okropna pogoda na wychodzenie na zewnątrz, hm? - Za oknem wciąż lało i sam ten fakt sprawiał, że Ezra czuł się trochę bardziej ponuro. O wiele trudniej było być smutnym, kiedy za oknem radośnie świeciło słońce. - Ogólnie, okropna pogoda na życie - zaśmiał się, brzmiąc tylko trochę depresyjnie. Ezra generalnie nie poddawał się negatywnym uczuciom, ale w tym momencie Leo był jedyną osobą, którą Krukon uznawał za przyjaciela i z którą nie był skłócony. Więc sądził, że ma chociaż małe prawo do bycia nie w humorze.
Minął rok odkąd znalazła się w Hogwarcie i czasami miała wrażenie, że tkwi w miejscu. Czuła się, jakby dopiero co przyjechała, kiedy wchodziła do klasy pełnej uczniów. Nie znała większości. Niektórych kojarzyła z widzenia, ale tak to zbytnio nie była zaangażowana w jakiekolwiek relacje. Ostatnio unikała ludzi głównie przez likanotropie, którą została naznaczona i to wcale nie tak dawno. Było jej ciężko, ale starła się nie myśleć o nadchodzącej pełni. Przyszła na zajęcia trochę zamyślona i nieprzytomna. Starała się nie rozpraszać, a także zaangażować w lekcje. Musiała się lepiej postarać. Nie żeby zawalała lekcje. Jakoś sobie radziła, ale nie miała pojęcia, jak długo pociągnie. Nie obdarzyła nikogo spojrzeniem, tylko pobieżnie wychwyciła kilka osób w tłumie. - Lumos Sphaera. - Szepnęła, a przed nią pojawiła się kula białego światła. Udało się. Nie miała pojęcia co zrobiła, że poszło jej tak łatwo. Talent, albo zwyczajne szczęście. Kolejna próba już nie poszła jej tak dobrze, jak wcześniej. Lumos Sphaera Caeruleus, Lumos Sphaera Ruber. Pierwsze kula światła o kolorze niebieskim udała się, ale znikła po dziesięciu sekundach to samo było z drugą kulą czerwoną. Pandora zerknęła w stronę profesora, który najwidoczniej nie zauważył tego małego uchybienia. Lebiediew wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się do siebie pod nosem, zadowolona z tego, że nie została przyłapana.
Najwyraźniej tym razem miał dołączyć do grupy wpadam w ostatniej chwili, proszę na mnie nie krzyczeć za bardzo! Zupełnie nieplanowo i niechcący; bo jakim cudem miał przewidzieć, że "przymknę oczy na moment" zmieni się w kilkugodzinną drzemkę na kanapie w pokoju wspólnym? Nie znosił się spóźniać! Nauczony w rodzinnym domu, że to oznaka braku szacunku zarówno do spotkania samego w sobie, jak i osoby, z którą był umówiony. A to wcale nie było tak! Wykłady z zaklęć i profesora lubił, więc najchętniej sam kopnąłby się w pośladki za podobny przypadek; co z pewnością zrobi w ten czy inny sposób. Później. Teraz, po złapaniu głębszego oddechu, postanowił skupić się na lekcji. Kolorowe kule światła, co? Brzmiało jak dobra zabawa; z drugiej strony, większość zaklęć, których nauczył się kiedykolwiek, uważał za dobrą zabawę. Nawet te najbardziej podstawowe, najprostsze z nich. Typowy, mugolski dzieciak, który nigdy do końca nie przestawił się na to całe czarodziejskie życie, w obawie, że to tylko bardzo przyjemny sen. Przynajmniej nigdy nie marudził na nudę? Zainteresowany wszystkim co magiczne.. nudziarz. - Lumos Sphaera. - postanowił zacząć od podstawowej wersji czaru, jak zwykle, chcąc wszystko zrobić po kolei, żeby niczego nie popsuć. Ku swojemu zdziwieniu, nawet mu się udało! Biała kula lewitowała kawałek przed nim i, oczywiście, Gabriel nie byłby sobą, gdyby nie postąpił kilku kroków w bok, sprawdzając, czy rzeczywiście się przesunie. Działało! Uśmiechnął się nawet do siebie pod nosem, podejmując kolejną próbę. - Lumos Sphaera Virdis. - wyraźnie pierwsza, udana próba, ucieszyła go za bardzo, z racji tego rozpraszając? Inkantacja odniosła skutek połowiczny, materializując kolejną białą kulę, zamiast zielonej. A szkoda, zawsze miał słabość do tego koloru. - Lumos Sphaera Purpura - skoro nie zielony, to może fioletowy? Nie? Kolejna świecąca biel? Eh. Przynajmniej mógł sobie zaliczyć trzy udane próby, nawet jeśli sam nie był z nich do końca zadowolony.
Rzut: 2, 4, 2 Kuferek: 6pkt
Gemma Twisleton
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : vel ENEMA - one man band, prefekt fabularny
Fatalna pogoda utrzymująca się już jakieś dwa tygodnie wcale nie zachęcała do chodzenia na zajęcia. Nie zachęcała nawet do wychodzenia z łóżka. Z drugie strony, kiedy było ciepło i słonecznie tym bardziej nie chodziła na lekcje, wylegując się zamiast tego na błoniach. Może czas najwyższy przestać winić za wszystko czynniki zewnętrzne i przyznać przed sobą, że była po prostu leniwą kluchą. Tak czy owak zjawiła się na zaklęciach. Wydawało jej się, że nawet się nie spóźni, ale ostatecznie była pewna czy jej się udało. Klasa była wręcz przepełniona, a jej nie chciało się schylać do zegarka na kostce, żeby sprawdzać coś, co w gruncie rzeczy, nie było za bardzo istotne. - Bążur mez ami! - przechodząc obok @Victor O. I. Dear i @Nebraska Jones z sobie tylko znanego powodu powitała ich po francusku. W okół nich było już pełno pożegnała się, więc zasalutowała im byle jak na pożegnanie i odmaszerowała do ławki @Bridget Hudson, której szczęśliwie jeszcze nikt nie zdążył zająć. - Siema! - już otwierała usta, żeby pogadać o dupie Maryni, kiedy przerwał jej nauczyciel, rozpoczynając lekcje. - Ciekawe czy da się zrobić taką wielokolorową? Byłaby zajebista na imprezy - skomentowała wesoło prezentację nauczyciela po czym wzięła się do pracy. Za pierwszym podejściem nie wyszło kompletnie nic, za drugim udało jej się wyczarować kulę, ale ta za nic nie chciała zmienić koloru, chociaż Gemma próbowała każdego po kolei. W końcu dała jej spokój i wyczarowała nową. - Lumos Sphaera Flavus - tym razem światło grzecznie zmieniło kolor na żółty i poleciało do góry, rozsławiać barwy Hufflepuffu.
Kostki: 3,2,6 Kuferek: 5
Marco Ramirez
Wiek : 37
Dodatkowo : Opiekun Ravenclawu, Animag (Pantera), Zaklęcia bezróżdżkowe
- Oriane, Ruth, Harriette, Felicity, Aleksander, William, Iv, Peter, Pandora i Charlotte – tutaj spojrzał na starszą Hudsonównę, która nieznacznie skrzywiła się słysząc dźwięk swojego pełnego imienia – Za trzy perfekcyjne próby i opanowanie zmiany koloru otrzymujecie po pięć punktów. Ramirez pochwalił również @Monte Noir, który mimo, że był najmłodszy z grupy poradził sobie świetnie, później obdarzył uśmiechem @Lotta Hudson, która postanowiła pokombinować i zmieniła kolory kul na inne niż te wymienione na tablicy. Dość delikatnie wytknął błędy @Victor O. I. Dear, @Nebraska Jones, @Calum O. L. Dear, @Tequila I. M. Evermore, @Leonardo O. Vin-Eurico i @Evie Hemmer, którym nie udało się opanować zaklęcia. Wytłumaczył im gdzie popełnili błędy proponując im nadrobienie zaległości na dodatkowych zajęciach. Najbardziej zawiódł go jednak @Bocarter Hamilton. Ślizgon, który na co dzień osiągnął dość zadowalające wyniki - wykonał jedną udaną próbę, po czym zupełnie bez powodu zrezygnował z kontynuowania zadania (zamiast wykonać trzy rzuty zgodnie z poleceniem zrobił tylko jeden). Ramirez postanowił odjąć Slytherinowi pięć punktów za niesłuchanie poleceń nauczyciela. Następnie uśmiechnął się i zaczął udzielać odpowiedzi na pytania. @Ruth Wittenberg jak zwykle go nie zawiodła i jako jedna z pierwszych zadała pytanie. Ramirez był pod wrażeniem intelektu dziewczyny i poziomu wiedzy jaki prezentowała - w gruncie rzeczy radziła sobie z zaklęciami lepiej niż jakikolwiek znany mu czarodziej w tak młodym wieku (oprócz niego, rzecz jasna). Z radością odpowiedział na jej pytanie: - Ruth, jeżeli chcesz zmienić kolor kuli wycelowujesz w nią różdżkę i ponownie wypowiadasz formułę Lumos sphaera, tym razem dodając inne słowo odpowiedzialne za kolor. Sama formuła Caeruleus nie jest zaklęciem, a jedynie łacińskim odpowiednikiem koloru, więc dopiero po dodaniu do inkantacji jakiegoś konkretnego zaklęcia nabiera sensu. Następnie odezwał się Ślizgon - @Aleksander Cortez. Trudno w to uwierzyć, ale Ramirez cenił ucznia - mimo, że bywał momentami bezczelny i cieszył się niepochlebną opinią wśród niektórych nauczycieli i sporej części uczniów to był bardzo inteligentnym i ambitnym chłopakiem, a to profesor Ramirez cenił w uczniach najbardziej. Spojrzał na chłopaka i odpowiedział: - Aleksander, masz trochę racji. Pochodnie zapala się zaklęciem odpowiedzialnym za rozpalanie ognia, jednakże jego kolor zmienia się w podobny sposób co w przypadku formuły Lumos sphaera- wystarczy do zaklęcia dodać odpowiednie dla danego koloru słowo - są to dokładnie te same wyrażenia. Po odpowiedzeniu na pytania Ramirez wycelował różdżkę w tablicę i litery, które wcześniej były poleceniem ułożyły się w wypis par.
- Teraz spróbujemy opanować dużo trudniejsze zaklęcie. Jest to Restitue History. Ta formuła przenosi wybraną osobę w pewien okres historyczny, zależny od czarodzieja. Trwa jedynie dziesięć minut. Ramirez uśmiechnął się do nich kontynuując: - Przeniesienie jest w gruncie rzeczy wprowadzeniem danej osoby w trans, nie powoduje teleportacji, a jedynie złudzenie przebywania w danym okresie, nie ma to nic wspólnego ze zmieniaczem czasu, przypomina raczej zanurzenie się w czyjejś myśloodsiewni. Widzicie dane wydarzenie, jednakże nie jesteście jego uczestnikiem - nikt Was nie widzi, a ludzie przechodzą przez Was jak przez ducha. Parę osób z klasy patrzyło na niego z nieskrywanych zainteresowaniem. Mężczyzna dodał: - Ostrzegam jednak, to trudne zaklęcie i pewnie większości z Was uda się przenieść swojego partnera w przeszłość jedynie na minutę, dwie. Do pracy!
Zasady:
1. Wykonujecie trzy rzuty kością - suma dwóch pierwszych oznacza jak Wam poszło (patrz: Kostki), suma trzeciej - do jakiej epoki WAS przeniesiono (patrz: Kostki na epokę). Wszelkie bonusy dotyczą tylko dwóch pierwszych kostek. 2. Jako, że jest to dość trudne zaklęcie to uczniowie z klas 2-6 odejmują sobie jeden punkt od sumy oczek, a studenci dodają jeden. 3. Za każde osiem punktów z zaklęć możecie sobie dodać jeden punkt do sumy oczek. 4. Lekcję zamykam 5 maja i wolałabym nie przesuwać terminu. Dodam przypomnienia 3 i 4 maja. 5. Punkty za pierwszy etap rozdam teraz, żeby później się nie pogubić 6. Wszelkie pytania kierujcie do Loci na pw albo na GG: 5233890
Kostki:
2-4 - Zaklęcie w ogóle Ci nie wyszło. Nie martw się, to bardzo trudny czar. Masz prawo do jeszcze jednej próby. Rzucasz jedną kością - jeśli wypadło 1 lub 6 udało Ci się rzucić czar, lecz trwa on tylko minutę i jest dość mocno zakłócony. Jeśli wypadło od 2-5 czar jest nieudany. 5-8 - Twój partner wpadł w trans zaledwie na kilka sekund i niczego nie zobaczył. Masz prawo do jeszcze jednej próby. Rzucasz jedną kością - jeśli wypadła liczba parzysta to udaje Ci się zaczarować partnera na ponad minutę, jeśli wypadła liczba nieparzysta czar się nie udaje. 9-10 - Udaje Ci się! Twój partner przez około dwie minuty widzi przeszłość. 11-12 - Udaje Ci się, do tego czar jest całkiem niezły - twój partner widzi przeszłość aż przez 5 minut! Otrzymujesz 5 punktów dla swojego domu! >12 - Wychodzi Ci perfekcyjnie! Twój partner przenosi się w przeszłość aż na 10 minut, co oznacza, że Twoje zaklęcie ma pełną moc! Gratulacje! Otrzymujesz 10 punktów dla swojego domu
Kostki na epokę:
1. Prehistoria 2. Starożytność 3. Średniowiecze 4. Renesans 5. XIX wiek 6. Lata 90 XX wieku
Dziewczyna uśmiechnęła się do chłopaka, do którego zagadała w przypływie irytacji. - Nebraska - przedstawiła się. Zazwyczaj dodawała do tego swoje nazwisko, jednak nie minęło dużo czasu nim zorientowała się, że jest prawdopodobnie jedną z pierwszych Nebrasek w całej historii Hogwartu, więc cokolwiek by się miało dziać, po samym imieniu też ją skojarzą. W tym momencie pojawiła się Harriette i Nebraska rozpromieniła się w szerokim uśmiechu - Hej! Tak, zgadza się - przyznała i kiwnęła głową. Całkiem niedawno dostała się do szkolnego zespołu, więc jeszcze nie zdążyła się jeszcze wszystkim pochwalić. - Jakim cudem robisz to tak... Bezproblemowo - skomentowała poczynania koleżanki i westchnęła. Nebraska nie była zaskoczona, że znalazła się w tej zagrożonej części klasy, której nie poszło tak śpiewająco w rzucaniu zaklęcia, toteż nie przejęła się zbytnio, gdy nauczyciel postanowił ją poprawić. Zastanawiała się, na ile problemy sprawia jej sam akcent amerykański, może w Hogwarcie zaklęcia działają tylko wymawiane z akcentem z którejś części wyspy? Oczywiście były to tylko randomowe myśli, a nie faktyczne rozkminy rudzielca. W drugiej części lekcji niestety nie wylądowała w parze z Harriette, więc rzuciła jej pożegnalne spojrzenie, a później uśmiechnęła się delikatnie do Victora. Następnie podeszła do Tequilli i przywitała się. - Hej, Nebbie - a później chyba od razu przeszły do działania bez zbędnych pogaduszek. Nebraska jako pierwsza próbowała rzucić zaklęcie, ale niestety nie udało jej się. Zmarszczyła brwi, zerkając na swoją różdżkę. A może to w niej tkwił cały problem? Postanowiła spróbować jeszcze raz i tym razem udało jej się wprowadzić w trans Tequillę na ponad minutę! Była z siebie dumna, bo nie sądziła, że z tak trudnym zaklęciem cokolwiek jej się uda. Pytanie tylko, dlaczego ten Lumos nie poszedł?
kostki: 6,2,6 -1 za 6 klasę druga próba: 4 - parzysta, czyli czar na minutę
W końcu pochwała od Ramireza, Peter mimowolnie się uśmiechnął. Czuł że jego moc wraca, szybko jednak skarcił się w duchu. Emocje niszczą czary, a teraz będzie jeszcze trudniej. Ale to właśnie o to chodzi w magi, ma być trudno, ma boleć! Tylko najtwardsi zostaną prawdziwymi magikami.
Szybkie spojrzenie na tablicę @Pandora L. Lebiediew, mało wiem o tej dziewczynie pierwsze cztery lata uczyła się w Durmstrangu. Cudownie pewnie wyśle mnie gdzieś na koło podbiegunowe w środku epoki lodowcowej. Lepiej będzie być dla niej miłym. W końcu oboje w tym siedzą razem. Niema co dłużej rozmyślać trzeba działać. Peter podszedł do swojej partnerki i zagadał:
- Witaj Pandoro - Peter za grosz nie wiedział jak zwracają się do dziewczyny znajomi, a nie chciał przez przypadek jej urazić. - Gotowa? Pozwól że zacznę. - Stanął przed Rosjanką, nabrał powietrze i potarł palcami o różdżkę poczół moc. Zaklęcie jest trudne, ale już wiedział że (w jakieś formie) się uda. Podniósł różdżkę do góry, po czym swoim głębokim barytonem wypowiedział formułę - Restitue History!
Kostki: 6+4 -1 za klasę = 9 czyli Pandora leci na dwie minuty Kostka na epokę dla mnie: 2 - lecę do starożytności.
Chociaż Lysandrowi świetnie poszło miał teraz dosyć nietęgą minę. Trafił do pary z młodszym ślizgonem, który zdecydowanie nie wzbudzał jego sympatii. Gryfon słyszał o nim bardzo wiele złego - że jest złośliwy, mściwy, fałszywy i zadziera nosa, a sam przed chwilą widział, że chłopak zignorował polecenie nauczyciela w bardzo arogancki sposób. Lysander może bywał sarkastycznym dupkiem, ale w gruncie rzeczy był dobrym chłopakiem, dlatego niezbyt miał ochotę pracować z kimś tak zmanierowanym jak Bocarter. Co innego, gdyby ćwiczyli jakieś zaklęcia ofensywne - wtedy z satysfakcją spędziłby resztę zajęć rzucając w ten ślizgoński pomiot przekleństwami. No cóż, nie miał zamiaru sprzeciwiać się nauczycielowi (akurat na zaklęciach mu zależało), więc podszedł do Bocartera. Nie miał zamiaru podawać mu ręki na powitanie, bo po pierwsze nie miał na to ochoty, po drugie Ślizgon był jednym z tych gości, którzy lustrowali dokładnie status krwi swojego rozmówcy, więc raczej tak czy siak nie uścisnąłby Gryfonowi ręki. Trudno ukryć - mimo, że ojciec Lysa był ważnym pracownikiem Ministerstwa, a jego mama pół wilą to krew czarodziejów płynęła jego żyłach w dość małym stopniu - on nie uważał tego za powód do wstydu, ale wiedział, że w takich ludziach jak Hamilton budzi to obrzydzenie. Spojrzał na Ślizgona z lekkim politowaniem - w gruncie rzeczy przy nim był on drobnym kurduplem i rzucił pogardliwie: - Cześć Hamilton, jestem Lysander Skarsgård-Zakrzewski - westchnął - Wystarczy Zakrzewski. Odsunął się od chłopaka i cichutko przeklął po szwedzku, po czym wycelował różdżkę w Ślizgona i powiedział: - Restitue History! Udało się. Nie było to może perfekcyjne zaklęcie, ale było niezłe. @Bocarter Hamilton zapadł w trans na trochę ponad dwie minuty podczas których widział przeszłość. Lys był z siebie umiarkowanie zadowolony - dobrze wiedział, że stać go na więcej, jednakże udało się, więc nie miał na co narzekać.
Kostki: 4 + 5 (+ 1 premii za bycie studentem) = 10 Kostka na epokę dla mnie: 2 - trafię do starożytności
Evie Hemmer
Rok Nauki : II
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167 cm
C. szczególne : liczne tatuże, czarne włosy (kiedyś płomienno rude)
Kolejne zadanie wcale nie było łatwiejsze od tego, co mieli po przedniejszym razem, ale to chyba normalne, tak? Chodziło o to, że to wcześniejsza była tylko rozgrzewka. No dobra, ale skoro jej nie wyszło z pierwszym czy teraz jej się uda? Nie wierzyła w cuda, ale miała nadal nadzieję. Chciała spróbować mimo wszystko. Nie była typem dziewczyny, która tak szybko rezygnuje. Jeśli raz się nie uda to następnym razem nie rezygnuje się tylko próbuje! Była w parze ze swoją przyjaciółką, z którą odnowiła przyjaźń. Nikt chyba nie mógł sprawić, że na zawsze się od siebie oddalą. Może i zdarzało się im kłócić i mieć swoje fochy, ale w większości przez nieporozumienie. Olać facetów, tu się liczyła przyjaźń! Posłała puchonce uśmiech, który wiele znaczył i od razu wyciągnęła różdżkę gotowa do następnego zadania.
Kostki: 5, 2+1 Druga próba: 3- czar się nie udaje Kostka epoki: 5
Naprawdę bardzo się cieszyłam, że jestem z Evie w parze. W sumie to dosyć dawno nigdzie nie wychodziły, trzeba będzie potem to nadrobić. Ona była już gotowa, ale w sumie to ja też i mniałam dobre przeczucia. - Em, Ev mogłabym ja pierwsza? Wiesz, ostatnio ci się nie udało, będziesz miała czas jeszcze sobie poćwiczyć, co ty na to? - Zapytałam. Ślizgonka kiwnęła głową i zamieniła się ze mną miejscem. Postanowiłam zamknąć oczy, wiecie, tak lepiej się skupić. Byłam tylko ja i zaklęcie, rzeczywiście było ono trudne. Otworzyłam oczy i bez namysły wypowiedziałam zaklęcie - Restitue History - Chyba się udało, o jacie, chyba się udało. Usiadłam na ławce i patrzyłam na Ev, to zaklęcie trwało jakieś 5 minut. Kurczę, ale się cieszę, a ja myślałam, że jestem zła z zaklęć a tu proszę. - I jak było? - zapytałam się Ev
Kostki : 4, 6 + 1 za klasę = 11 Kostka epoki : 3 - średniowiecze
Byłam bardzo zadowolona z wyniku pierwszego zaklęcia, a temat kolejnego wydawał mi się nieprzeciętny fascynujący stąd bez wahania zabrałam się do pracy. Trafiłam do pary z Gryfonem o specyficznej aparycji - widziałam go już kiedyś (bo trudno było go nie zauważyć - chociażby ze względu na specyficzną fryzurę), ale mimo że był na tym samym roku co ja nigdy nie gadaliśmy. Trudno uznać, żeby było to spowodowane tym, że Ślizgoni nie przepadali za Gryfonami - ja osobiście raczej nie powielałam uprzedzeń związanych z domami. Mimo krążącej opinii, że uczniowie domu Salazara są z natury opryskliwi uważałam się za raczej przyjazną osobą. Podeszłam do chłopaka i z lekkim uśmiechem podałam mu dłoń mówiąc: - Hej, jestem Viv. - po chwili wahania dopytałam - Mogę czarować pierwsza? Gdy wyraził zgodę odeszłam kawałek i celując w niego różdżką niezbyt głośno rzuciłam: - Restitue History! @Iv Damke na około dwie minuty zapadł w trans. Udało mi się! Byłam bardzo ciekawa co widział dlatego gdy tylko się ocknął zapytałam: - Jak było?
Kostki: 5 + 3 (+ 1 za kuferek) = 9 Epoka do której ja trafię: 1 - prehistoria
Pięć punktów też mi coś... Wiele to nie było, ale mogło przecież pójść jej beznadziejnie. Zwłaszcza, że czuła się jakaś taka wyczerpana. Zerknęła na tablice, czytając w myślach z kim jest. Peter Borthwick czy jak mu tam było. Kojarzyła go z widzenia, ale jakiś tam konkretnych informacji o nim nie posiadała. Zwłaszcza, że mało interesowała się ludźmi, no chyba, że było to konieczne, albo usłyszała jakieś ciekawe plotki (jak to w gronie kobiet, które uwielbiają rozmawiać). Należała do osób, które zainteresowały się tym co powiedział profesor Ramirez. Ciekawe zaklęcie, aczkolwiek mało przydatne - tak wywnioskowała Pandora. Nie musiała wstawać bo zaraz obok niej pojawił się Peter. - Cześć. - Odparła na przywitanie chłopaka bez jakiegokolwiek entuzjazmu. - Raczej nie mam innego wyjścia. - Uśmiechnęła się prawie niedostrzegalnie. - Zaczynaj. - Dała znak krukonowi i przygotowała się na trans, który zaraz to przeniósł ją do średniowiecza. Nie miała pojęcia, gdzie się znalazła (chodzi o konkretny rok i wydarzenie), ale jak wiadomo średniowiecze to straszny syf. Jacyś ludzie ubrani w te menelskie stroje. Rycerz w lśniącej zbroi. Czyżby jakiś turniej o piękną księżniczkę? Krzyk kobiety? Wiedźmy płonące na stosie - oby biedaczki taki los nie spotkał. Pandora nie zdążyła się zbytnio rozejrzeć bo jej podróż trwała tylko dwie minuty. Najwidoczniej Borthwick nie miał talentu do zaklęć. Ale to też było coś... Jak wspomniał profesor, może im się udać przenieść kogoś na minute (najwidoczniej był małej wiary w swoich uczniów). Wróciła zdezorientowana. Wyjęła różdżkę, chwyciła ją mocno. - Szykuj się.- Dała znać Peter'owi i rzuciła zaklęcie, jakby z większą determinacją niż zazwyczaj. - Restitue History. Spojrzała na chłopaka, który wpadł dość szybko w trans. Oby nie utknął... Wtedy to by musiała się tłumaczyć.
Kostki: 6,6 = 12 (-1 za klase VI) czyli 11 (Peter leci w trans na 5 minut) Kostka na epokę: 3 (średniowiecze)
Tequila nie złościła się zbyt długo, rozumiejąc doskonale, że jej porażka wynikała wyłącznie z własnej niedoskonałości. Dziewczyna wierzyła, że każda rzecz we wszechświecie była ze sobą powiązana, a więc wszystko, co działo się na zewnątrz, początek miało w myślach i emocjach. A Tea większość czasu poprzedniego zadania spędziła na zastanawianiu się, jakie to niesprawiedliwe, że innym wychodziło, a jej nie. A przecież nie można mieć negatywnych myśli i jednocześnie oczekiwać, że będzie się rozwijać! Zaakceptowanie tego sprawiło, że w momencie, kiedy profesor wytykał jej błędy, Tequila była ponownie w doskonałym humorze, gotowa do kolejnego wyzwania. Jako pasjonatka historii, Tequila szukała różnych sposobów, by dowiadywać się jak najwięcej. Zaklęcie, którego mieli się uczyć, obiło jej się wcześniej o uszy, jednak sama nigdy wcześniej nie miała możliwości go doświadczyć. Nic więc dziwnego, że w jej oczach odbijało się jak bardzo, bardzo, bardzo była podekscytowana. - Cześć. Jestem Time - Uśmiechnęła się do rudowłosej, którą od razu zyskała u niej plusa za to, że tak jak Tequila w pierwszej kolejności wolała zająć się zaklęciem, a nie pogaduszkami. Z początku Nebbie miała problemy, co było całkowicie zrozumiałe, skoro nawet Ramirez podkreślał, że to zaklęcie nie należy do łatwych. Drugie podejście okazało się lepsze, otoczenie wokół Tequili gwałtownie się zmieniło na... Starożytną Grecję! Otworzyła szeroko oczy, zrywając się do góry pod wpływem ogromnego hałasu, na który składały się setki krzyków. Tea sądziła, że jest na to gotowa, ale znajdując się w przeszłości, będąc jej naocznym świadkiem, czuła jedynie ogromny szok. Ale mimo to jej umysł pracował na najwyższych obrotach. Dziewczyna starała się chłonąć jak najwięcej szczegółów. Były tam skarpy, otaczające wielki prostokąt. Długa bieżnia. I wiele, wiele ludzi... Mężczyzn. Czyżby trafiła na igrzyska olimpijskie? 776 rok? Wychyliła się do przodu, próbując dostrzec, co działo się na dole. Widziała dwie dosyć brutalnie ścierające się postacie. Boks? A może pankration pochodzący z roku 648 przed naszą erą? Tequila miała tyle pytań... a zaledwie jedną minutę, która właśnie dobiegła końca i wyrzuciła dziewczynę ponownie do czasów współczesnych. - To było... niesamowite. Grecja! To wszystko było takie ogromne, takie rzeczywiste... Mogłabym tam spędzić godzinę i wcale bym tego nie poczuła - zachwyciła się, mówiąc trochę nieskładnie i kręcąc głową, jakby jeszcze nie dowierzała, że faktycznie widziała czasy starożytne. - Teraz ty, musisz tego doświadczyć. Gryfonka wzięła kilka głębokich oddechów, żeby nieco się uspokoić. Rozproszenie nie sprzyjało czarowaniu, tym bardziej, że zaklęcie rzucali na osoby, a nie przedmioty. Skinęła głową, pokazując Nebbie, że jest gotowa. Wprowadzenie dziewczyny w trans wyszło jej za pierwszym razem. Dumna z siebie, oparła się o jedną z ławek i przypatrywała rudowłosej, w myślach licząc, na jak długo "wysłała" ją w przeszłość.
kostki: 4,4 + 1 za bycie studentem = 9 (czyli dwie minutki) epoka: 2
Lotta Hudson
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174
C. szczególne : Mała blizna na palcu dłoni, mocne oparzeliny na rękach i lekkie na szyi
Byłam zadowolona z wyniku i podwójnej pochwały ze strony nauczyciela, aczkolwiek nazwanie mnie pełnym imieniem lekko wyprowadziło mnie z równowagi - nie lubiłam tego tak strasznie i czasem nawet zapomniałam, że mam takie okropne imię, a wtedy zawsze pojawiał się mój ojciec albo jakiś nauczyciel i przypominał mi o tym fakcie. W mojej głowie zawsze pozostawałam Lottą, dlatego gdy ktoś śmiał mnie nazwać mnie inaczej zwyczajnie się wkurwiałam. Tego dnia byłam jednak zbyt smutna i rozdrażniona by się tym strasznie zdenerwować - zwyczajnie mnie to zirytowało. Wymusiłam uśmiech w stronę @Peter Borthwick i chwilę pogadałam z nim oraz z @Ruth Wittenberg, po czym przeszłam w stronę Bri. Z jednej strony cieszyłam się, że jestem w parze @Bridget Hudson - moja siostra była zaraz po Calumie moją najbliższą przyjaciółką, ale w tej chwili miałam zbytnio obciążone sumienie by gadać z nią o mojej tragicznej sytuacji, więc tylko się przywitałam siląc się na wesołość. Byłam niemalże pewna, że zorientuje się, że coś nie gra, dlatego szybko przeszłam do rzeczy. Wycelowałam w nią różdżkę i wyjąkałam od niechcenia : - Restitue History. Jakimś cudem zaklęcie było dobre mimo, że totalnie miałam w dupie to co robię. Bri wpadła w trans na całe pięć minut, a gdy się ocknęła nawet nie zapytałam jej jak było - czułam się zbyt przygnębiona. Nawet otrzymanie punktów od nauczyciela niezbyt mnie podbudowało. Westchnęłam i przygotowałam się na zaklęcie ze strony Bri.
Kostki: 5, 4 (+ 1 za kuferek, + 1 za klasę) = 11 Kostka na epokę: 6 - wyląduję w latach 90
Ostatnio zmieniony przez Lotta Hudson dnia Czw Maj 04 2017, 15:11, w całości zmieniany 1 raz
♠ Autor: Przepraszam za to niedopatrzenie. Postaram się, aby to już więcej się nie powtórzyło. ~`~ Zganienie nauczyciela przyjął z westchnieniem. Nie będzie przecież się z nim wykłócał, bo dobrze wiedział, że wówczas pogorszyłby tylko swoją sytuację. Profesor Ramirez należał bowiem do tych ludzi, z którymi lepiej nie zadzierać, bo można na tym źle skończyć. Do pary przydzielono mu studenta z Gryffindoru, który był odeń kilka lat starszy i znacznie wyższy, toteż zachowywał się w stosunku do niego dość lekceważąco, jednak nie zamierzał się tym przejmować. - Mhm.- mruknął tylko, skinąwszy głową, kiedy mu się przedstawił. Sam uznał, że nie ma potrzeby odwzajemniać mu się tym samym, skoro on wiedział już jak się nazywa. Stanąwszy naprzeciw niego, pozwolił mu rzucić na siebie zaklęcie, w wyniku którego wydało mu się, iż przeniósł się w czasy średniowiecza. Znalazł się bowiem na obszernej polanie, gdzie dwóch rycerzy w ciężkich zbrojach toczyło ze sobą zażarty pojedynek na miecze, a wokół nich stał tłum gapiów, zagrzewając ich do walki głośnymi okrzykami. Był to bowiem turniej rycerski. Jednak nie zdołał się dowiedzieć, jaki był wynik owej walki, gdyż po chwili powrócił z powrotem do sali. - To było niezłe.- przyznał z odcieniem uznania w głosie, kiedy otrząsnął się z oszołomienia, jakiego doznał w wyniku tak raptownego przeniesienia się w inne realia. - No to teraz kolej na mnie.- rzekł wyciągając różdżkę, którą następnie wycelował w stojącego przed nim chłopaka. - Restitue History!- wypowiedział zaklęcie głośno i dobitnie. Udało mu się wprowadzić Lysandra tylko w chwilowy trans, toteż spróbował raz jeszcze. - Restitue History!- wykrzyknął ponownie, machnąwszy krótko różdżką. Tym razem zdołał przenieść go niejako w dawne czasy na dłuższą chwilę.
PIERWSZA PRÓBA: 3+3-1=5 DRUGA PRÓBA: 2 KOSTKA NA EPOKĘ: 3
Bridget Hudson
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Bridget myślała, że pójdzie jej znacznie lepiej, niż faktycznie się stało. Po pierwsze, była bardzo zmartwiona stanem, w jakim znajdowała się Lotta - już od dłuższego czasu unikała mówienia, co u niej słychać, a Bridget głupia nie była i zorientowała się, że nie wynikało to z braku informacji, którymi mogłaby się podzielić, lecz raczej z nadmiaru, którym dodatkowo nie zamierzała się dzielić! Czyli tajemnice! A Bridget kochała tajemnice. Wiadomo, nie mogła tak bezpośrednio zapytać ją, co też skrywa pod tą smutną buzią, jednak nie zamierzała pozostać obojętna na słaby humor siostry. Zanim zaczęły faktyczne próby zaklęć, przytuliła ją na chwilkę, a gdy odsunęła się od niej na trochę, przybrała na twarz ciepły uśmiech pełen zrozumienia i powiedziała: - Lotta, wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć - Oczywiście słowa te wyszeptała do niej, nie chciała, by wszyscy w około wiedzieli. Ustawiła się później na miejscu i Lotta skutecznie przeniosła ją w czasie na dobre pięć minut. Nie chce mi się za bardzo wymyślać, jakie obrazy mogła zobaczyć Bridget, ale jako że była to epoka renesansu, prawdopodobnie nie zobaczyła nic ciekawego, a na pewno nic pięknego w tamtejszych ludziach i miejscach. Wybudziła się z transu mając nieco przerażoną minę i bardzo ciężko było jej się otrząsnąć z tego dziwnego uczucia podróży w czasie. A kiedy przyszła jej kolej, niestety nie udało jej się wysłać Lottę na dłużej niż kilka sekund, czego pewnie i tak nie odczuła. - Wybacz - powiedziała i uśmiechnęła się przepraszająco.
Skoro pierwsza część zajęć poszła mu średnio, postanowił przynajmniej posłuchać z uwagą pytań i odpowiedzi, które padły od reszty uczestniczących. Nie, żeby w innym wypadku całkiem to zignorował, ostentacyjnie gapił się wszędzie, byle nie na wykładowce, czy bezczelnie znalazł sobie kompana do rozmowy akurat wtedy.. Słuchałby tak czy inaczej, wychodząc z założenia, że skoro na błędach uczy się najlepiej, to dlaczego miałby to ograniczać jedynie do swoich własnych?? Po prostu w tym konkretnym przypadku, zmarszczka pomiędzy brwiami i zacięta mina, sugerowały, że próbował we własnej głowie raz jeszcze powtórzyć każdy swój ruch, wyłapać może jakiś błąd, coś co mógłby w przyszłości poprawić.. Ale niestety, w tym małym q&a nie znalazło się nic, co podsunęłoby Sheridanowi jakiś pomysł. Może po prostu miał zbyt mało woli czy tam mocy w samej sobie, hm? To też było całkiem możliwe. Druga część zadania i.. Gemma. Przymknął oczy, biorąc głębszy wdech, a potem powoli wypuszczając powietrze ustami. Oczywiście, że spośród tego tłumku, musiał trafić akurat na tą działającą mu na nerwy dziwaczkę. Oczywiście! Odnosił również wrażenie, że Puchonka (nie bez powodu) podzielała jego uczucia, także pozostawało mu mieć cichą nadzieję, że obydwoje będą chcieli załatwić sprawę szybko i bezboleśnie.. A gdyby tak zrobić coś zabawnego, korzystając z tej pysznej okazji, że miał wprowadzić ją w trans..? Rozważyłby to. Naprawdę go korciło! Gdyby nie fakt, że zajęcia traktował jako czas maksymalnego skupienia w celu osiągnięcia jak najlepszych rezultatów. Ambitny szczeniak się znalazł. -Miejmy to szybko z głowy, co?- burknął, dołączając do niej z dość niemrawą miną, chociaż bardzo mocno próbował nie sprawiać wrażenia, jakby miał ochotę umrzeć z racji tego, że zostali sparowani. Aż taki chamski nie był.. I aż tak źle nie było, to tylko kilka minut! Sugerując się słowami wykładowcy, wątpił, żeby miało mu się udać.. Także wzruszył ramionami, wyprostował się, celując koniec różdżki w Twisleton. Skoro i tak miało mu nie wyjść, to chyba powinien zacząć. -Resitute History!- rzadko zdarzało mu się wypowiedzieć inkantację głośniej niż mruknięciem; tym razem jednak, wkładając w słowa więcej energii, chciał tym samym wyrzucić z siebie trochę tej negatywnej. I może dlatego się udało? A jakie było jego zdziwienie, kiedy Gemma wyraźnie odpłynęła z klasy świadomością! Skoro jemu się udało.. To może i temu rudzielcowi się powiedzie? Rozglądając się po parkach dookoła, coraz bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że nawet taki krótki pokaz był całkiem fascynujący!
Kostki: (6+4)-1 = 9 (Dwie minuty dla Gemmy) Epoka: 3 (Średniowiecze dla Sheridana)
Dzisiejszy dzień był tragiczny dla mnie pod względem nauki zaklęć. Skoro durny lumos mi nie wyszedł, nie miałem zbyt dużych nadziei względem następnego zaklęcia, które zdecydowanie było bardziej skomplikowane. Zostałem przydzielony do Corteza, którego kojarzyłem, ale z którym nigdy nie miałem za bardzo do czynienia. Stanęliśmy naprzeciwko siebie, powitawszy się najpierw krótko, a później wyciągnąłem różdżkę, wycelowałem w niego i powiedziałem: - Restitue History! - Coś się nawet stało, ale dostrzegłem, że zaledwie po kilku sekundach Cortez wybudził się z transu. - Widziałeś coś w ogóle? - spytałem, unosząc jedną brew. Nie było dla mnie zaskoczeniem, że zawaliłem tą próbę. - Sorry, mam dziś jakiś słaby dzień - dodałem, chcąc się jakoś usprawiedliwić, bo naprawdę było to dla mnie dziwne, że aż tak źle szło mi na zajęciach z zaklęć. Był to mój drugi ulubiony przedmiot zaraz po wróżbiarstwie i nie spodziewałem się, że sprawi mi aż takie problemy.
Zagadnięta przez @Peter Borthwick Ruth na jednych ze swoich ulubionych zajęć nie mogła odpowiedzieć inaczej, niż promiennym uśmiechem. Bardzo doceniała starania Krukonów i czuła się z nimi naprawdę związana, widząc, jak każdy z nich stara się wykonać powierzone zadanie jak najlepiej. Wkład własny Lotty również wzbudził w niej niemały podziw i nie pozostawało jej nic innego, jak pozostać w takim dobrym nastroju do końca lekcji. -Cześć. Oczywiście, że potrafimy, w końcu całkiem bystre z nas kruczki – przywitała się z Peterem sama do końca nie wiedząc, czemu zareagowała aż tak pozytywnie. Nie miała w końcu w zwyczaju rzucać sympatycznych komentarzy w każdą napotkaną osobę, ale ten Krukon był tak serdeczny wobec niej i Lotty, że nie sposób było mu odmówić uśmiechu. Wsłuchała się uważnie w odpowiedź nauczyciela, kiwając ze zrozumieniem głową. Trochę pokrzyżowała jej co prawda plany, przez co musiała wywrócić swoje poszukiwania do góry nogami, ale zawsze była to merytoryczna informacja, stąd dla Ruth niemalże niezbędna. Dobrze, że są jeszcze nauczyciele, którzy potrafią normalnie odpowiedzieć na postawione pytanie bez robienia krzywych min czy wywracania oczami w geście znużenia. Trafiając do pary z Williamem Walkerem na początku pomyślała, że może powinna zrobić jakieś przedstawienie, na zasadzie ciśnięcia w niego zaklęciem z siłą, która poruszyłaby mężczyznę z miejsca, ale cóż… To była jednak Ruth. Ona doprawdy nigdy sama nie wpadłaby na to, żeby robić wokół siebie szum i ściągać uwagę, nawet jeśli wiedziała, że potrafi rzucić to zaklęcie poprawnie, choć wymagało od niej niemałego skupienia. -Pozwól Will, że zacznę – poinformowała chłopaka, kiedy zdążyli już do siebie podejść i obróciła nadgarstek trzykrotnie, machnąwszy różdżką na pusto, celem przypomnienia sobie, jak powinien wyglądać poprawny ruch ręką przy tym zaklęciu. Chwilę potem bardzo zwyczajnie, bez zbędnych ruchów i min wypowiedziała formułę zaklęcia, celując różdżką w stronę Walkera. Dziesięć minut to bardzo długo, jeśli chodzi o siedzenie i nic nie robienie, a przecież nie musiała pilnować, czy prefekt oddycha podczas swojej podróży w przeszłość, więc oparła się o ławkę obok i zaczęła rozglądać po klasie, co jakiś czas sprawdzając upływające minuty. Po dziesięciu była już tak wynudzona, że gdyby nie fakt, iż za chwilę sama miała polecieć gdzieś w środek wydarzeń historycznych, pewnie z nudów zaczęłaby łazić po ścianach.
Kostki: 3,3 +6 (za kuferek) + 1(za studenta) = 13 Czas działania: 10 minut Punkty w kuferku: 52 Kostka na epokę:4