Chociaż cała sieć sklepów z eliksirami rodu Dear składa się z kilkunastu sklepów (większość znajduje się w Wielkiej Brytanii, ale są również placówki zagraniczne) to sklep w Dolinie Godryka jest poniekąd główną siedzibą firmy - ma on najszerszy asortyment ze wszystkich sklepów i właśnie tutaj znajduje się magazyn. Często kręci się tutaj również zarządzająca sklepem Victoria Dear i inni członkowie rodziny. Eliksiry są sprzedawane w pięknych, ręcznie wykonywanych flakonach.
Podana w spisie cena dotyczy jednej porcji eliksiru!
Można tu zakupić wszystkie eliksiry zwykłe oraz eliksiry lecznicze proste oraz wczesnoszkolne (bądź składniki do nich) ze spisu eliksirów, które mają przypisaną cenę i nie są zakazane.
Istnieje również możliwość zamówienia eliksiru przez sowią pocztę. Eliksiry, których nie znajdziesz w asortymencie, są dostępne na życzenie (konieczna gra albo wymiana listów z pracownikiem) Cena eliksiru przyrządzanego na zamówienie zależy od wielu czynników, jednakże zazwyczaj wynosi ona od 10g do 70g, w przypadku trudnych eliksirów może sięgać nawet do 300g.
Posiadanie młodszej siostry, która odwalała niekiedy takie fochy jak Callah, było istnym skaraniem boskim. Bo, dajmy na to, siostra ta od lat załatwia ci wywar tojadowy i ma już wybrane sprawdzone sklepy z eliksirami, bo ty sam boisz się pójść i powiedzieć „no poproszę wywar tojadowy, bo za kilka tygodni zmienię się w potwora i jak go nie dostanę, zjem całe Hogsmeade i wypluje kości". No ale nie wszystko idzie po twojej myśli i dzień przed tym, jak twoja siostra ma iść kupić ci eliksir, kłócicie się o prawdziwą głupotę typu, że nie przyjedziesz do niej do Londynu, bo ci się jawnie nie chce. Tak, właśnie o to obraziła się Callie. Bo Casius nie chciał przebywać w Londynie i oglądać z nią mugolskie bajki w tym jej równie mugolskim mieszkanku w jeszcze bardziej mugolskiej dzielnicy. Nie miał nic do mugoli, ale przebywanie wśród nich przez dłuższy czas zwyczajnie go przytłaczało. Pewnie wszyscy myśleli, że ma anemię. Lub jest narkomanem, bo taki blady, jakiś taki wykończony... Po kłótni z siostrą od razu napisał list do kuzynki, która odpisała mu tylko tyle, że za kilka godzin wylatuje do USA z narzeczonym. Nie pozostawało musie nic innego jak osobiście kupić sobie wywar tojadowy. Co, szczerze powiedziawszy, niekoniecznie było mu na rękę. Wolał zostać incognito, tym bardziej że sklep, w którym zawsze kupowała Callah, należał do Dearów, a to nazwisko kojarzyło mu się najbardziej z Dorienem i... Beatrice. A definitywnie nie chciał, żeby jego była wiedziała o jego futerkowym problemie. Jeszcze w domu przygotował sobie cały wachlarz kłamstw, którymi poczęstuje sprzedawcę lub sprzedawczynię. Oficjalnie kupował dla swojego kolegi/kuzyna/siostry przyjaciela swojego kota/psa. Dobrze, że był niezłym kłamcą i zwykle udawało mu się być dosyć przekonującą osobą. Najgorsza jednak była świadomość tego, że w Ministerstwie wiedzieli, a co za tym szło, do Dearów (i innych wpływowych rodzin) mogły dojść plotki o jego domniemanej likantropii. Gdy znalazł się już w Dolinie Godryka, szybko odnalazł drogę do sklepu z eliksirami Dearów i wszedł do środka pewnym krokiem. Rozejrzał się dookoła i lekko skrzywił, bo nie lubił takich miejsc. Może dlatego, że gdy widział eliksiry, od razu wspominał o tym, jaką porażką były lekcje eliksirów w Hogwarcie w jego przypadku. Bo naprawdę, był w te klocki po prostu beznadziejny. Za to zaklęcia od zawsze szły mu co najmniej przyzwoicie, łamane na wspaniale. Zresztą, zostało mu to aż do teraz. Ucieszyło go to, że jest jedynym klientem w sklepie. Podszedł pewnym siebie krokiem do lady i oparł się o nią ręką, czekając aż sprzedawca lub sprzedawczyni się pojawi i nie każe mu dłużej czekać. Co prawda czekał dopiero kilka sekund, ale już zaczął przyglądać się eliksirom na półkach. W sumie rozumiał nieobecność sprzedawcy. W końcu z autopsji wiedział, że czasem trzeba wyjść na zaplecze, aby coś ogarnąć.
Czar tego zawodu pryskał w momencie, kiedy kolejny dzień rzędu robiło się dokładnie to samo, co kilka dni temu. Niby miała ogromną wiedzę na temat tego, co robiła. Niby chciała podzielić się nią ze światem. Ale co z tego, skoro świat nie chciał i nie zamierzał o tym słuchać. Przeciętny klient sklepu jej matki potrzebował trzech rzeczy: eliksiru pieprzowego, eliksiru wielosokowego, którego nie mogła sprzedawać w takich ilościach i eliksiru euforii. Co z tego, że posiadając przynajmniej połowę tego asortymentu, który miała do dyspozycji Beatrice, można by było stworzyć miksturę, która z pewnością zawładnęłaby całym światem? Lepiej było leczyć kolejny katarek. Nic dziwnego, że panna Dear była ostatnimi czasy tak sfrustrowana pracą którą się zajmowała, skoro co dzień musiała robić dokładnie to samo. Zero perspektyw rozwoju. Zero jakiejkolwiek fascynacji tematem. Ludzi obchodziły suche fakty. Dodatkowo, jej prywatne sytuacja życiowa, strasznie ją dołowała. Ostatnimi czasy, wszystko szło nie tak, jak iść powinno. I choć mocno próbowała nie rozczulać się sama nad sobą, to niekiedy po prostu nie była w stanie inaczej działać. Chciała coś zmienić, ale nie wiedziała jak. Chciała ruszyć na przód, ale nogi zbyt mocno wrosły jej w ziemię. Chciała tak wielu rzeczy (osób...) których wcale mieć nie mogła. I nie umiała sobie z tym wszystkim poradzić. Pewnie dlatego też, niekiedy zbyt mocno wyżywała się na klientach. Nagromadzone negatywne emocje prowadziły do nagłego wyładowania ich na przypadkowych, Bogu ducha winnych osobach. Niestety, bądź może sterty, była tylko człowiekiem, który nie zawsze mógł być tak idealny, jakby sobie tego życzył. Tego dnia, było znacznie gorzej, niż zazwyczaj. Przez nieuwagę współpracowników, miała dodatkową robotę, która zapowiadała jej pozostanie po godzinach i doprowadzenie wszystkiego do ładu i składu. W chwili obecnej pragnęła tylko dobrej lampki wina i powrotu do domu, kiedy to zadzwonił mały dzwoneczek tuż przy drzwiach, obwieszczając przybycie kolejnego klienta. Zła, że musi się oderwać od aktualnej pracy i tym samym opóźnić swój powrót do domu, Beatrice ruszyła w stronę lady sklepowej. Kilka kroków wcześniej przystanęła nie do końca pewna, czy wzrok jej nie myli. Serce zaczęło bić jej szybciej. Nie, to nie mógł być... Ale chyba był... Chociaż zupełnie nie powinien... Nie, nie mógł... Nie była pewna, czy nie ma jakichś omamów wzrokowych od nadmiaru pracy, ale przywdziała swój nienaturalnie szeroki uśmiech, który nie mógł zwiastować niczego dobrego. -Niech spłonę w czeluściach piekła, jeśli to nie Casius Reeves - powiedziała, zamiast zwyczajowego "dzień dobry, w czym mogę pomóc?" Ale to nie była zwyczajowa sytuacja. W końcu, jak często obsługiwało się swoich byłych chłopaków? Do tego, co musiała przyznać z niezadowoleniem, pomimo malującego się na jego licu zmęczenia, przystojnych byłych chłopaków... -Nie ma już żadnych innych sklepów z eliksirami, że musiałeś akurat trafić do Dearów? - dodała po chwili, kiedy podeszła na tyle blisko, że mogła pozwolić sobie na niedbałe oparcie się po drugiej stronie lady.
Bycie antykwariuszem było podobne. Jedyną rzeczą, jaka urozmaicała życie antykwariusza na Nokturnie, było to, że sklep odwiedzały często dosyć szemrane osobistości, których nikt o zdrowych zmysłach nie chciałby spotkać w miejscu takim jak śmiertelny Nokturn nawet w środku dnia. Mimo wszystko jednak lubił swoją pracę i nie miał na co narzekać. Lepiej taka robota niż żadna, co sobie powtarzał od około ośmiu miesięcy. Przed znalezieniem tej pracy już za długo był bezrobotny i przekonany, że przecież jak pójdzie do pracy, to się dowiedzą o jego likantropii. Teraz gdy był zarejestrowany w Ministerstwie, nieszczególnie się tym przejmował, choć i tak wolał unikać nieprzyjemnych pytań i zawsze na pytanie o likantropię odpowiadał, że chyba kogoś popieprzyło. Oczywiście nie tak łagodnie. Doskonale wiedział, do kogo należy ten sklep, ale nigdy nie przypuszczałby tego, że po krótkiej chwili czekania i oglądania eliksirów z oddali, zauważy swoją byłą, Beatrice. Szybko omiótł ją wzrokiem i się uśmiechnął ironicznie. — Kopę lat, Beatrice — powiedział, mając wielką ochotę rzucić coś wrednego i sarkastycznego. Dopiero w ostatniej chwili się powstrzymał. Miał tylko przyjść, aby kupić eliksir. Nie wiedział jednak, jak ma poprosić swoją byłą dziewczynę, która wciąż była tak ładna, jak dawniej o wywar tojadowy. Nie wiedział też, jak ma skłamać, bo nagle zaczął zżerać go stres i myśli typu co ludzie powiedzą? Przecież jak się dowie, to wygada rodzince i plotka o mojej likantropii nie będzie już plotką. Musiał kłamać. I to nie byle jak, bo siostry też nie mógł wkopać, choć jego siostra podobno ciągle kupowała właśnie w tym, a nie innym sklepie. — Zawsze myślałem, że jesteś bardziej ambitna i że wylądujesz w jakimś... Bardziej prestiżowym miejscu niż sklep z eliksirami. — Hipokryzja zawsze szła z nim w parze. Hipokryzja, bo sam pracował w jeszcze gorszym miejscu, a oburzał się, gdy ktoś mu to wypominał... Jednak musiał rzucić tę uwagę. Nie wiedział po co, ale musiał. Pewnie po to, żeby trochę ją rozproszyć i zirytować. Pewnie sądził, że wtedy nie zwróci uwagi na to, co później będzie zamierzał zakupić. Ale, że ta jego kochana siostrzyczka nie ostrzegła go o tym, kto pracuje w jej ulubionym sklepie... Cholerna Callah Reeves. — Jest wiele innych sklepów, ale postanowiłem przyjść do najlepszego — powiedział, wciąż się uśmiechając w ten sam fałszywy sposób. Dopiero po chwili przestał i cicho odchrząknął. — Moja siostra się rozchorowała i wysłała mnie po eliksir dla jej dobrego przyjaciela, rekomendując przy tym właśnie wasz sklep. I uwierz mi, nie uśmiechało mi się przybywanie do Doliny Godryka tylko po głupi, nieważny wywar — rzucił i przewrócił oczami. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej, nie zdając sobie sprawy z tego, że brunetka może odebrać to jako blokadę podczas konwersacji. Po kilku sekundach jednak zrezygnował z tej pozycji i się trochę rozluźnił, przeczesując szybko ułożone wcześniej estetycznie włosy.
Beatrice L. O. O. Dear
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek)
Kto by pomyślał, że spotkają się, po tylu latach i w takich okolicznościach. Z pewnością nie ta kobieta. Nie sądziła, że jeszcze kiedyś będzie miała okazję pozwolić sobie na dogryzanie Casiusowi, a tym bardziej, że będzie go obsługiwać w jej rodzinnym sklepie! Cóż za ironia losu, że właśnie w tym momencie, był zdany na jej łaskę bądź niełaskę. Aż nie mogła przestać się uśmiechać na myśl, jak życie potrafi być przewrotne, a los ludzki zaskakujący. Trochę jej się to nie mieściło w głowie. I się zaczęło. Właśnie przypomniała sobie, dlaczego nie byli dłużej razem, kiedy jego usta ponownie się otworzyły. Wieczne dogryzanie, wieczne uprzykrzanie sobie wzajemnie życia. Nie wiedziała nawet, kiedy tak właściwie się to zaczęło. Ale miała świadomość, że teraz nie byłaby w stanie już tego znosić. No bo z jakiej racji? W końcu nie łączyły ich już żadne relacje, poza niegdysiejszym partnerstwem. Może wtedy nie był aż takim dupkiem, jakim się stał po ich rozstaniu? Nie mogła sobie przypomnieć. Zresztą, to było tak dawno temu, że szkoda było do tego okresu wracać wspomnieniami. -Jestem tutaj kierownikiem. A tylko wyjątkowo upierdliwi klienci mają zaszczyt być obsługiwani przez kierownika u nas w sklepie. - odparła tylko niedbałym tonem. Ona była dumna z tego, do czego doszła i nie zamierzała się z tym ukrywać. Wiedziała, że wiedzę na temat eliksirów posiada na pewno większą niż nie jeden o wiele starszy od niej czarodziej. Więc dlaczego praca w sklepie z eliksirami miałaby jej uwłaczać? -A powiedz lepiej, jak rozwinęła się Twoja kariera? Nadal się szwendasz po Nokturnie, jak głoszą plotki? Poza tym, zmizerniałeś - nie byłaby sobą, gdyby nie odpowiedziała pięknym za nadobne. W końcu, była Dear, nie można było jej bezkarnie obrażać. Ostatnie słowa wypowiedziała z udawanym niepokojem w głosie. Od razu zauważyła, że Casius zmarniał od czasu, kiedy wiedziała go ostatni raz. Nie wiedziała jeszcze, z czego to wynikało, ale wyraźnie było widać, że nie jest sobą. Może choruje na coś? Tej zagadki jeszcze nie rozwikłała. Widziała, że uśmiech którym ją obdarowywał niewiele miał wspólnego ze szczerością. Ale postanowiła nie komentować tego w żaden sposób. Zamiast tego, z wielkim zrozumieniem pokiwała głową, kiedy kolejno wykładał jej jak na tacy kolejne dyrdymały. Nawet jeśli nie umiałaby tak doskonale rozczytywać intencji ludzi i ich zachowania, to naprawdę nie byłaby w stanie uwierzyć w to, co do niej mówił. Serio jeszcze ktoś posługiwał się tą starą, wytartą wymówką, że coś kupuje się dla rzekomego kolegi? -Skoro taki nieważny, to mogłeś sam go zrobić, bądź kupić obojętnie w którym miejscu, nieprawdaż? - uśmiechnęła się delikatnie, a jedna z jej brwi powędrowała do góry, kiedy tak patrzyła prosto w oczy znacznie wyższego od niej Casiusa. Była ciekawa, czy spróbuje w jakikolwiek sposób odbić piłeczkę, czy raczej się podda.
Beatrice L. O. O. Dear
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek)
Dziś potrzebowała wielu ciekawych eliksirów. Dlatego wybrała się do rodzinnego sklepu, pomimo że był jej dzień wolny od pracy. Przynajmniej nie będzie musiała zajmować się głupimi klientami. I dobrze. Wybrała Eliksir słodkiego snu, Eliksir Euforii, Eliksir spokoju, Eliksir Wiggenowy, Eliksir tęczowy, Wywar żywej śmierci, Szkiele-wzro, Veritaserum, Eliksir pieprzowy po czym włożyła odliczoną kwotę do kasy i wyszła, nim ktokolwiek zauważył jej obecność i stwierdził, że to idealny moment, aby pytać o cokolwiek pannę Dear.
/zt.
Aurora Therrathiel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170
C. szczególne : Znamię w kształcie listka na barku, tęczówki zlewające się ze źrenicami
Pewnego poranka udałam się do sklepów Dearów, żeby uzupełnić swoją domową apteczkę. Niestety nie udało mi się spotkać Beatrice, która najwyraźniej udała się na urlop, jednak obsługująca mnie dziewczyna była niemal równie sympatyczna. Po krótkiej wymianie porad i dokładnym przejrzeniu zawartości wystaw i gablot zdecydowałam się zakupić dwanaście fiolek wypełnionych dziesięcioma różnymi eliksirami: eliksir euforii, słodkiego snu, spokoju, pamięci, czyszczący rany, pieprzowy, pozatruciowy, wiggenowy, oraz po dwie fiolki morphiusa (nauczona doświadczeniami ostatniego wyjścia z Tildą) i nopuerun (nie żebym się czegoś spodziewała). Opuściłam sklep z pełną torbą eliksirów i znacznie lżejszą sakiewką.
/zt
Mefistofeles E. A. Nox
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Mefistofeles musiał na chwilę ulotnić się z Meksyku; mimo wszystko, rodzina była dla niego najważniejsza i kiedy usłyszał o problemach ojca, to bezzwłocznie przerwał swoje wakacje. Poza tym, że zdążył się stęsknić z Asmoday'em (Merlinie, dalej nie mógł przyzwyczaić się do tego, że miał ojca tak bardzo obok), całkiem podobał mu się tymczasowy powrót do mieszkanka. Mógł przy okazji sprawdzić co z Lilith, załatwić kilka spraw, na które wcześniej nie było czasu... Udał się na zakupy, potrzebne także ojcu. Chociaż zakłócenia magiczne dalej w Wielkiej Brytanii doskwierały, chłopak postanowił zaryzykować teleportacją i tak też wylądował w Dolinie Godryka. Potrzebował sklepu z eliksirami, a lepszego od Dearów nie było. Wszedł do środka energicznym krokiem, licząc na to, że uda mu się po prostu szybko sprawę załatwić. Rozejrzał się chwilę po wnętrzu, nie znalazł jednak tego, co było mu potrzebne. Poniekąd tego się spodziewał... Poprawił kryształową broszkę, którą przypiętą miał do jeansowej kamizelki (idealnie wkomponowywała się pomiędzy naszywki i przypinki), a następnie podszedł do lady i uśmiechnął się sympatycznie. - Dzień dobry - przywitał się, grając najmilszego na świecie i licząc na to, że broszka doda mu trochę uroku osobistego. - Nie widziałem na półkach, więc pytam - byłaby możliwość zakupu fiolki Felix Felicis? Bardzo mi na tym zależy, a przecież nie ma lepszego sklepu z eliksirami od tego...
Sprzedawczyni akurat układała coś na półkach, kiedy chłopak przekroczył próg sklepu. Szybko jednak znalazła się przy kasie gotowa obsłużyć chłopaka i wręczyć wybrane eliksiry. Zauważyła, że rozgląda się dłuższą chwilę, a jednak podchodzi do niej z pustymi rękami. Spojrzała w jego kierunku pytająco, jednak po chwili usłyszała w czym konkretnie był problem. Miała pare fiolek eliksiru na zapleczu, a jednak zawahała się. - Dzień dobry. Może uda mi się coś znaleźć, momencik - powiedziała spokojnie i wyszła na chwilę. Zaraz wróciła z fiolką w ręku.
Rzuć kostką: Parzysta: Twój urok osobisty widocznie dobrze zadziałał, bo sprzedawczyni nawet nie próbowała się targować. Wystarczyło zapłacić regularną cenę i uznać zakupy za udane. Nieparzysta: Niestety kobieta postanowiła wykorzystać to, że ci zależy. Świetnie zdając sobie sprawę, że znalezienie tego eliksiru nie będzie proste, znacznie zawyżyła cenę. Jeżeli zależy ci na zakupie - musisz zapłacić za niego 360 galeonów.
______________________
Mefistofeles E. A. Nox
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Ciekaw był, czy kobieta stojąca za ladą to jakaś Dearówna, czy po prostu pracownica. W gruncie rzeczy nie wiedział jak bardzo rodzinny był ten biznes... I trochę obawiał się przychodzenia do ich sklepu, biorąc pod uwagę skomplikowane relacje z tymi ludźmi. Niby nie znał za dużo Dearów, ale nie kojarzyli mu się najlepiej - to jest, nie wydawali się zbyt przychylni w stosunku do takich osób, jakie reprezentował Mefistofeles. Chociaż z uroczym uśmiechem przyglądał się sprzedawczyni, to nijak nie rozpoznawał jej z tłumu zauważonych na weselu twarzy. - Dziękuję - rzucił jeszcze, zanim nieznajoma zniknęła na zapleczu. Widział jej zawahanie, widział również niepewność w oczach, kiedy powróciła z niewielkim flakonikiem. On samu śmiechnął się jeszcze szerzej i wyciągnął już sakiewkę z galeonami. Gdzieś tam z tyłu głowy martwił się zbytnio wygórowaną ceną, ale przecież zależało mu na eliksirze, a zresztą... Cóż, pokładał sporą wiarę w przypiętą do piersi broszkę. Zawsze mógł się targować, nie? A jednak szczęście mu dopisało - cena była standardowa, dokładnie taka, po jakiej Felix Felicis schodziło na rynku. Mefisto zapłacił, podziękował raz jeszcze i opuścił sklep, z cenną fiolką w posiadaniu.
/zt
Matthew Alexander
Wiek : 43
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 181
C. szczególne : Blizny na nadgarstkach, pogodne spojrzenie, towarzystwo Euthymiusa oraz zapach wody kolońskiej.
Chciałbym złożyć zamówienie na: - Dwie porcje Eliksiru Wiggenowego; / 40g - Trzy porcje Eliksiru Czyszczącego Rany; / 45g - Jedną porcję Eliksiru Słodkiego Snu; / 15g pod wskazany na kopercie adres. Odpowiednia kwota została dołączona do listu.
Mocno się zaskoczyła, kiedy dostała list od swojej kuzynki. W końcu nie utrzymywały kontaktu na co dzień i nigdy nie były ze sobą jakoś szczególnie mocno zżyte. Co prawda, Trice bardzo lubiła dziewczynę i uważała, że to uczucie może być nawet odwzajemnione, ale przez różnicę wieku, nigdy nie były ze sobą bliżej. Nie mniej, szybko wyjaśniło się, w jakim celu Heaven napisała do Beatrice. Potrzebowała eliksirów. I to nie byle jakich, bo kilka z wymienionych przez nią pozycji, nie było sprzedawanych w sklepie w normalnych okolicznościach. Były raczej na zamówienie i niespecjalnie chętnie produkowane. To nie to, że nie było na nie popytu, bo był! Tylko raczej nie wolno ich było produkować w nadmiernych ilościach. Odnalezienie euforii i eliksiru gregory'ego nie zajęło jej dużo czasu. Musiała tylko poczekać, aż będzie mogła swobodnie zabawić na zapleczu i wziąć je do swojej torebki. Gorzej było z Afrodisinem. Ten eliksir był cholernie rzadko zamawiany, zrobienie go nie zajmowało pięciu minut, a odnalezienie nie było łatwe. Ale w końcu i ten flakon wpadł w dłoń panienki Dear. Teraz należało go tylko wysłać.
/zt.
Caesar T. Fairwyn
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192 cm
C. szczególne : Brak dwóch palców, wysoki wzrost, skupiona twarz, zimne spojrzenie, wyraźna nieśmiałość wobec młodych dam.
Zjawiłaś się w pracy, tak jak zawsze. Dzień nie zwiastował żadnych problemów, choć ciężka atmosfera w pracy zdawała się ciążyć w pomieszczeniu, które jako dla osoby wybitnej w aspekcie eliksirów, nawet dzisiaj było cudacznie inne. Jeszcze nie wiedziałaś z czym przyjdzie ci się zmierzyć, podobnie jak nie miałaś pojęcia, że jakiś żartowniś wkradł się do pracowni w nocy i pozamieniał niektóre eliksiry. Pech chciał, że otrzymałaś zlecenie na miksturę, do której musiałaś wykorzystać składniki zamienione przez jakiegoś zbira. Niestety, wszystko wygląda tak samo, dlatego nie zauważasz większej różnicy, ale na pewno twoja spostrzegawczość, o ile zachowasz spokój i opanowanie – uratuje cię przed ewentualnymi problemami.
1,4 nie zauważasz niczego; powolutku wlewasz do kociołka kolejne specyfiki, dodajesz składniki, łączysz je i pozwalasz im złączyć się w jedno, choć nie jest to najlepszą drogą do osiągnięcia sukcesu… Niczego nieświadoma dostrzegasz jak powoli wszystko zaczyna dziwnie bulgotać, wrzeć i unosić się ponad odpowiednią linię, a kiedy jest już za późno, by przerwać cały proces – kociołek wybucha. Ciepła, wręcz parząca ciecz zalewa twoją prawą stronę ciała, pozostawiając brzydkie ślady na twojej delikatnej skórze. Wiesz co to oznacza? Konieczna jest wizyta w szpitalu świętego Munga, bo prawdopodobnie tylko tam podadzą ci odpowiednie maści, które pomogą ci dojść do pełni sił. (Jeśli chciałabyś uznać, że Bea odgadnie za parę dni problemy, które dzieją się w pracowni i zrozumie, że ktoś podmienił składniki, zgłoś się do mnie i możemy rozegrać ingerencję magimilicji.) 2,5 jesteś doświadczona, od razu zauważasz, że coś jest nie tak, dlatego bez zastanowienia odstawiasz składniki w fiolkach i pomniejszych słoiczkach, by swoim wprawnym węchem i okiem odgadnąć straszny sekret. Dzięki temu otrzymujesz dodatkowy punkt do eliksirów, po który należy zgłosić się w odpowiednim temacie. Dzięki również zgłoszeniu magimilicji o włamaniu, udaje się szybko złapać rzezimieszka, przy kolejnej próbie ataku na wasz sklep i pracownię. 3,6 nie spodziewałaś się nawet, że ten dzień będzie tak abstrakcyjny, dlatego też nie słyszysz żadnych szmerów, kiedy jesteś zbyt mocno skupiona na pracy, a człowiek, który włamał się do sklepu stoi właśnie za tobą. Odwracasz się nagle, a twoim oczom ukazuje się rosły mężczyzna, który wymierza ci potężny cios w głowę; niestety – upadasz, a z twojego czoła sączy się krew. Sięgasz od razu po różdżkę i… Dorzuć kostką: parzysta – udaje ci się wybawić z opresji, bezproblemowo rzucasz inkantacje, a napastnik pada jak długi rażony twoim zaklęciem, możesz wezwać magimilicję, która go zatrzyma; nieparzysta – niestety, ale cios nieznajomego był na tyle silny, że straciłaś przytomność, a ten wykorzystał okazję i okradł cię aż z 40 galeonów! Dokonaj rozliczenia w odpowiednim temacie.
______________________
Beatrice L. O. O. Dear
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek)
Za zgodą MG, który przygotowywał ingerencję, uznaję, że wylosowałam kostkę 1 bądź 4
Jej ostatnie dni były zdecydowanie lepsze, niż poprzednie. Wszystko jakoś zdawało się lepiej układać, niż dotychczas. Problemy natury osobistej zaczynały się rozwiązywać, a ona nie mogła doczekać się momentu w jej życiu, gdy w końcu całkowicie będzie miała je z głowy. Praca też sprawiała jej o wiele więcej przyjemności niż dotychczas. Zazwyczaj po prostu pojawiała się w niej tylko ciałem, nie duchem. Tym razem było inaczej. Dzień zapowiadał się naprawdę dobrze. Nie miała zbyt wiele pracy tego popołudnia, więc mogła poświęcić czas na coś, co sprawiało jej nie małą satysfakcję i przyjemność, czyli mogła zacząć wytwarzać kolejne eliksiry. Było to coś, w czym czuła się nader dobrze i ciężko określić, co tak właściwie musiałoby stać się w jej życiu, aby zaczęła sądzić inaczej. Swoją pracę szanowała i uważała za naprawdę ważną. Każdy kolejny dzień utwierdzał ją w przekonaniu, że powinna stale poprawiać swoje umiejętności warzenia eliksirów, co też starała się czynić. Zaleciła współpracownikom aby zajmowali się bieżącymi zleceniami i obsługą klientów indywidualnych. Sama natomiast udała się na zaplecze, gdzie jak wiedziała, znajdzie swoje małe królestwo. Co prawda większe niż jej prywatne w jej domu, ale tamto miejsce i tak bardziej uważała. Przeglądała kolejne regały dokładnie sprawdzając etykiety na różnego typu buteleczkach. Nic jednak nie mogła poradzić na to, że jej myśli jakby zerwane ze smyczy, uciekały w kierunku Claude’a. Chłopak ten pojawiał się w jej głowie zdecydowanie częściej, niżby sobie tego życzyła, wywołując uśmiech na jej ustach i rozkojarzenie godne nastolatki z buzującymi hormonami. Nic więc dziwnego, że nie skupiała się należycie na zadaniu. Kiedy w pewnym momencie na zaplecze wparowała jej pracowniczka z prośbą o przygotowanie odpowiedniego eliksiru, wzięła się od razu do pracy. Eliksir nie był skomplikowany, ale wszyscy wiedzieli, że najlepiej działa, gdy jest świeżo przygotowany. Trzeba było mocno skupić się podczas jego wykonywania, bo pomylenie jakiegokolwiek ze składników mogło skutkować naprawdę złymi zdarzeniami. Ustawiła kociołek nad palnikiem, wlała odpowiednią ilość wody na dno i rozpoczęła przygotowania do warzenia specyfiku. Każdy jej ruch zdawał się być idealny i opanowany. Przygotowywała ten eliksir setki razy wcześniej. Nie mogło nic złego się stać. Wiedział ile dokładnie korzonków wsypać do wywaru, jak długo go mieszać i w którym kierunku. Nie stanowiło dla niej tajemnicy, ile kropel roztworu z tojadu żółtego dodać do środka. Nic nie mogło się złego stać, prawda? No cóż, ta sytuacja z pewnością nauczyła Beatrice, aby nigdy nie brała niczego za pewniaka. W momencie, kiedy do kociołka zaczęła wlewać roztwór tojadu żółtego, zauważyła, że coś złego zaczęło się dziać. Brwi kobiety zmarszczyły się w momencie, kiedy poziom płynów w naczyniu zaczął się niebezpiecznie szybko podnosić. Zdążyła tylko pomyśleć, że nigdy wcześniej coś takiego się nie działo i podnieść ręce do góry, kiedy kociołek eksplodował z hukiem. Pierwsze co zarejestrowała po tym zdarzeniu, to piszczenie w uszach. Czuła się zamroczona, nie widziała nic, kiedy w końcu otworzyła powieki. Kolejne, co do niej dotarło, to ból. Ogromny ból przedramion i klatki piersiowej. Krzyk sam wyrwał się z jej gardła nim zdążyła go chociażby w jakikolwiek sposób zatrzymać. Ostatnie, co pamiętała z tego zdarzenia to to, że ktoś postanowił od razu zabrać ją do Munga.
Matthew Alexander
Wiek : 43
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 181
C. szczególne : Blizny na nadgarstkach, pogodne spojrzenie, towarzystwo Euthymiusa oraz zapach wody kolońskiej.
Chciałabym złożyć zamówienie na jedną porcję eliksiru pieprzowego pod wskazany na kopercie adres. Odpowiednia kwota znajduje się na odwrocie listu.
Z poważaniem, Winter Rieux
Riley Fairwyn
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : cała górna lewa strona mojego ciała jest poparzona - ukrywam to za pomocą metamorfomagii; liczne blizny na dłoniach; blizna po dziobie bystroducha przebiegająca przez całą szerokość pleców
chciałbym zamówić dwa eliksiry wiggenowe. Proszę oddać jej sowie, która przyniosła ten list. Zapłata znajduje się w drugiej, mniejszej kopercie załączonej do listu.
R. Fairwyn
Matthew Alexander
Wiek : 43
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 181
C. szczególne : Blizny na nadgarstkach, pogodne spojrzenie, towarzystwo Euthymiusa oraz zapach wody kolońskiej.
Szykując się do wyprawy pojawiłam się w naszym rodzinnym sklepie - trochę stresowałam się wyjazdem i związanymi z nim niebezpieczeństwami, dlatego zależało mi, żeby zaopatrzyć się w eliksiry wiggenowy, nie miałam jednak wystarczająco czasu, by samodzielnie je przygotować, zaś rodzinna zniżka sprawiała, że nie było to szczególnie opłacalne. Po krótkiej rozmowie z moją daleką kuzynką stojącą przy kasie zakupiłam sześć eliksirów - trzy dla mnie i trzy dla Cassiana, gdyż nie chciałam, żeby ponosił on standardowe koszty, w momencie gdy mogliśmy skorzystać ze zniżki. Opuściłam sklep mając w głowie co jeszcze muszę zapakować.
chciałabym zakupić trzy eliksiry wiggenowe z dostawą pod adres wskazany na odwrocie koperty. Odliczone galeony znajdują się w sakiewce przywiązanej do nóżki sowy.