Znajduje się nieco dalej od błękitnej zatoki i jest zdecydowanie miejscem mniej uczęszczanym, aczkolwiek równie pięknym. Słynie głównie z tego, że można na niej znaleźć naprawdę niesamowite morskie skarby, począwszy od ogromnych muszli, a skończywszy na wartościowych kamieniach. Jedyny problem z tą zatoką jest taki, że dość ciężko jest się do niej dostać. Po drodze może Cię spotkać wiele przygód, niekoniecznie bezpiecznych… Mimo to wielu śmiałków wciąż chętnie zapuszcza się w ten teren licząc na możliwość zarobku na znaleziskach. Rzuć kostką w odpowiednim temacie, by dowiedzieć się, czy udało Ci się dotrzeć do zatoki i co też spotkało Cię po drodze! Zaleca się chodzenie w parach!
zdarzenie losowe:
1, 3 – Próbujesz przejść przez wodę – to niedaleko, trzeba przejść kilkadziesiąt metrów przy skalnej ścianie, a następnie pod wapiennym łukiem. Woda tutaj nie jest głęboka, lecz czasem zdarzają się wiry. Rzuć kolejną kostką: parzysta – niestety wpadasz w jeden z tych wirów i woda porywa Cię ze sobą. Lepiej zawołaj kogoś, by szybko udzielił Ci pomocy! nieparzysta – omijasz niedogodności i udaje Ci się w końcu dotrzeć do plaży w zatoce skarbów. 2 – o dziwo nie napotykasz na swojej drodze żadnych problemów. 4, 5 – Postanawiasz spróbować alternatywnej trasy „od góry”. Znajdujesz wydeptaną ścieżkę i postanawiasz nią podążyć. Po przejściu kilkudziesięciu metrów zaczynasz zastanawiać się, czemu droga przestaje być wyraźnie widoczna na podłożu – czyżby nikt nie dotarł dalej? Rzuć kostką: parzysta – masz szczęście i akurat tego dnia nie spotykasz na swojej drodze żadnego niebezpiecznego stworzenia czającego się w krzakach. Jeśli masz ochotę kontynuować swoją podróż, docierasz do zatoki. nieparzysta – w pewnej chwili słyszysz jakieś ciche warczenie, a może bulgot? Raczej nie masz ochoty się nad tym zastanawiać… Radzę brać nogi za pas! 6 – Poza tym, że prawie depczesz zaplątaną przy brzegu rybę, nie spotyka Cię nic specjalnego w drodze do zatoki. No, może jeszcze nabijasz sobie siniaka, gdy nie zauważasz wystającej skały.
Jeśli uda Ci się dotrzeć na plażę w zatoce muszli, możesz rzucić kostką, by przekonać się, co udało Ci się znaleźć:
Znaleziska:
1 – piękne, rogate muszle piaskowego koloru i średnich rozmiarów. Wybierz tę, która najbardziej Ci się podoba i posłuchaj, jak rozbrzmiewa w niej szum morza. 2 – ogromna, różowa muszla! Masz dziś prawdziwe szczęście. Możesz wykorzystać ją jako wspaniałą ozdobę w mieszkaniu, lub też sprzedać w mieście za jakieś 20 galeonów. 3, 4 – nie jest to twój szczęśliwy dzień i nie znajdujesz nic specjalnego. 5 – w sumie znajdujesz kilka bardzo podobnych muszelek. Kilkanaście? Kilkadziesiąt? Za moment zabraknie Ci miejsca w kieszeniach! Może wolisz przerobić je na bransoletkę lub naszyjnik? W mieście kosztuje to zaledwie10 galeonów, a byłaby to piękna pamiątka lub wspaniały podarek. 6 – znajdujesz zamkniętą muszlę, a po jej otworzeniu wewnątrz znajdujesz… Czy to perła?! Owszem, ale mała i nieco zamglona, więc dostaniesz za nią w mieście maksymalnie 40 galeonów. Zawsze to jakiś zarobek, prawda?
Dopiero, gdy ich usta oddaliły się od siebie, Rayener zadał sobie jedno, bardzo ważne pytanie. "Co dalej?" Teraz siedzieli blisko siebie bez słowa, uśmiechając się nieśmiało, jakby zrobili coś, do czego nikomu nie mogą się przyznać. A przecież to tylko pocałunek, Ray całował się setki razy, ale nigdy nie czuł tego, co tym razem. Był naprawdę zakochany. I naprawdę miał nadzieję, że Vivi też czuje do niego coś więcej. Nie przeżyłby tego, gdyby dla niej ten pocałunek nic nie znaczył. Spojrzał na bok i dostrzegł małą białą muszelkę, którą od razu podniósł. Zbliżył się do Vivien i wplątał muszelkę w jej włosy, uśmiechając się przy tym delikatnie. - I co teraz?- Zapytał, obejmując ją ramieniem. Prawdę mówiąc było już późno, zanim przyjechali na wyspę, zanim się rozpakowali, wyszli i znaleźli tę zatokę, minęło trochę czasu. Rozsądek podpowiadał im, by wracali do hotelu, zanim zrobi się ciemno, jednak ślizgonowi nie śpieszyło się, by wrócić. W rzeczywistości nie chciał przerywać tej chwili, dopóki sobie wszystkiego nie wyjaśnią. Jego wyznanie było tylko pierwszym krokiem. A on najmocniej chciał się teraz dowiedzieć, jaki jest następny krok. "Co teraz?" -Jesteś zmęczona?- jego pytania może nie były zbyt ambitne i adekwatne do chwili, ale czuł, że za bardzo się narzuca. Powinien dać Vivien czas do tego, by zastanowiła się nad jego słowami. Nie chciał jej do siebie zniechęcać po tylu latach przyjaźni.
Ten pocałunek był dziwny, wyjątkowy. Przecież całowałam się setki razy, miałam też za sobą seks, a jednak nigdy nie poczułam czegoś takiego jak w tym momencie. Mimo, że już się wcześniej się z nim całowałam to ten pocałunek był wart dużo więcej, bo był zupełnie szczery i świadomy. Po raz pierwszy kierowało mną coś więcej niż lekko rozbudzona nastoletnia seksualność - byłam w nim szaleńczo zakochana, a każda część mnie pragnęła go, lecz nie w kwestii ciała. Chciałam go całego - jego duszy, ciała, umysłu. Pewnie dlatego całując go czułam się jak czternastolatka, której po raz pierwszy skradziono nieśmiałego całusa. - Pewnie nie pamiętasz - westchnęłam cicho - Na moich siedemnastych urodzinach strasznie się nawaliliśmy i na pytanie o moje marzenia pocałowałam Cię. Westchnęłam cicho bojąc się, że swoimi oczekiwaniami go spłoszę. Mimo, że wyznał mi miłość obawiałam się, że oczekuje ode mnie bardziej czegoś na zasadzie przyjaźni z bonusem - a ja chciałam być z nim, a to coś ważniejszego i bardziej złożonego niż tylko cielesne obcowanie. Mimo to postanowiłam przezwyciężyć strach - to zaszło już tak daleko, że wzbranianie się nie miało zbyt wiele sensu. - Nie wiem co teraz - szepnęłam niepewnym głosem - Ray... ja chcę z Tobą być, ale nie wiem czego Ty chcesz... Było piekielnie późno i oboje byliśmy wykończeni podróżą, spacerem i tymi wszystkimi przeżyciami, jednakże mimo to zignorowałam jego pytanie o zmęczenie. To była zbyt ważna i podniosła chwila by dyskutować o takich banałach. Mogłabym nawet umierać ze zmęczenia, lecz w tym konkretnym momencie liczyło się tylko to co będzie ze mną i z Rayenerem.
Gdy wspomniała o jej urodzinowym pocałunku, serce zabiło mu szybciej. Oczywiście, że pamiętał, jakże mógłby zapomnieć? Co zabawne, ten pocałunek był prezentem również dla niego, w końcu cały czas o tym marzył. Ale on również myślał, że dziewczyna o nim nie pamięta. Myślał, że ona w ogóle nie była świadoma tego, co w tamtym momencie robiła. A on, mimo ilości alkoholu, którą wtedy wypił, był świadomy wszystkiego. Jednak na to, co powiedziała o tym pocałunku, nic nie odpowiedział, posłał tylko uśmiech w jej stronę, dając jej do zrozumienia, że pamięta doskonale. Widział, jak się speszyła, co go rozbawiło, bo nie miała czym się stresować. To on jej tutaj wyznawał miłość, a nie ona jemu, więc to on powinien umierać ze stresu i ciekawości. Gdy dziewczyna wyznała mu, że chce z nim być, kamień całkowicie spadł mu z serca. O tej chwili myślał wiele dni i zawsze wyobrażał to sobie tak, że Vivi mówi, że zależy jej wyłącznie na przyjaźni. To byłby koniec świata dla chłopaka. -Bałem się, że jak wyznam ci to, co do ciebie czuję, to zniszczę naszą przyjaźń- wyznał szczerze. -Wiem jak głupio i dziecinnie to brzmi. Viv, ale naprawdę chcę być z tobą i chcę czegoś więcej niż przyjaźni. Nigdy nie wiedziałem, co ty do mnie czujesz, dlatego tak z tym zwlekałem. Nawet się nie przyznam, od kiedy się do tego przymierzałem, bo mi wstyd.- Przytulił ją do siebie i uśmiechnął się jeszcze bardziej. Wszystkie emocje z niego zeszły, został tylko spokój. W końcu byli sami, RAZEM. To dla niego znaczyło tak wiele, że nie da się tego opisać. Wszystkie jego myśli, wątpliwości i obawy odeszły w zapomnienie. Nie przejmował się tym, co będzie dalej, liczyło się dla niego to, co jest teraz. Czuł dotyk Vivien i jej najmniejsze drżenie. Nie wiedział, czy było spowodowane emocjami, czy tym, że robiło się coraz zimniej, ale wziął swoją bluzę i okrył nią ciało ślizgonki. Przez chwilę siedzieli bez słowa, potrzebowali ciszy, żeby pomyśleć. -Cieszę się, że jestem tutaj z tobą. Naprawdę się cieszę.
Uśmiech na jego twarzy dal mi do zrozumienia, że pamięta tamtą noc, a ja odetchnęłam z ulgą - tak bardzo cieszyłam się, że tamta chwila nie była jedynie moją pijacką halucynacją ale autentyczną sytuacją. - Wiem, skarbie - szepnęłam głaszcząc go po policzku - Bałam się dokładnie tego samego. Ray zaczął dalej mówić, ale ja nie widziałam sensu mówienia o tym co było - teraz byliśmy razem i tylko to dla mnie się liczyło. Nie przejmowałam się straconym czasem, ani niczym co było dotychczas, bo w naszym życiu zaczynała się nowa era. Zatkałam mu usta delikatnym pocałunkiem i po chwili odrywając się od niego powiedziałam: - Nie musisz już nic mówić. To wszystko było dla mnie takie nowe i niespodziewane - czułam się jakbym po raz pierwszy w życiu przeżywała dotyk chłopaka, jakby to wszystko co było przed dzisiejszym dniem nie miało żadnego znaczenia. Chłopak opatulił mnie swoją bluzą, więc miałam sposobność jeszcze bardziej nacieszyć się jego zapachem. Mogłabym tu siedzieć godzinami, jednakże oboje byliśmy wykończeni i należała nam się chwila odpoczynku. - Pora na nas. - powiedziałam cicho. Posprzątaliśmy po sobie i powoli opuściliśmy plażę kierując się w stronę hostelu - jak dobrze, że Ray był na tyle roztropny by zająć nam podwójne łóżko, gdyż teraz nie zamierzałam wypuścić go z rąk ani na sekundę. Opuszczając zatokę wiedziałam, że na zawsze pozostanie ona w mojej pamięci jako miejsce, w którym spełniło się moje wielkie marzenie.