Wyjątkowo wyjście na imprezę nie było winą Leo - tym razem nie wpadł przypadkiem w sam środek zabawy, tylko dostał śliczne zaproszenie. Z racji tego, że i tak planował przejść się do Pianki i uściskać ją na urodzinki, uznał spotkanie na plaży za idealną okazję. Tylko właśnie, tutaj trzeba zaznaczyć, że Gryfon nie robił nic spontanicznie, nie. Doskonale pamiętał o pierwszym września.
- Merlinie, to najgorszy pomysł na prezent - mruknął do
@Ezra T. Clarke, gdy zmierzali w umówione miejsce. Spoglądał na radosnego szczeniaka plączącego im się pod nogami i zupełnie nie wyobrażał sobie momentu, w którym wręczy smycz Biance. Cholera jasna, nie przemyślał tego, że za bardzo kochał zwierzaki... Może jeszcze się wycofać?
Ostatecznie jednak dotarli na plażę i jeszcze byli pierwsi, więc Leo nawet nie miał czasu na zastanawianie się i walczenie z wątpliwościami. Trzeba było przejść do rzeczy. Podniósł suczkę i dziarskim krokiem podszedł do solenizantki. Uśmiechnął się przy tym promiennie.
- WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO! - Tu wykonał bliżej nieokreślony gest, chcąc przytulić dziewczynę, ale nie było to zbyt wygodne ze względu na szczeniaka, tak więc zrezygnował. Zerknął znacząco na Zakrzewski, a potem na malucha.
- Zaraz cię uściskam, ale najpierw no. Prezenty. Wiem, że kochasz zwierzaki, mój znajomy akurat dorobił się młodych, więc... - Pogłaskał czule bezimienne maleństwo.
- Przygarniesz, nie? Szczerze mówiąc, to odmowa całkiem by go ucieszyła. Kiedy szedł na świstoklik do Londynu, załatwiał wszystko z mugolskim kumplem i wracał, zdążył już przywiązać się do tego "prezentu". No i jeśli Bianca nagle z tajemniczych powodów odmówi, to Leo przecież psinę przygarnie, nie? Inna sprawa, że ta słodkość idealnie pasowała do Gryfonki.
- Czy to zamrożone ognisko? - Zagadnął z zaciekawieniem, spoglądając na drewno pokryte lodem. Jakaś nowa moda imprezowa, o której nie wiedział?