Znajdująca się w Hogsmeade cukiernia przyciąga już z daleka osoby, które pragną spróbować różnych słodkości, siadając przy tym w ciepłym miejscu. Można tu skosztować przeróżnych lodów, ciastek, czy napić się pysznej gorącej czekolady. Do tego wnętrze utrzymane jest w bardzo cukierkowych barwach, co sprawia, że po przekroczeniu progu owego budynku, można się poczuć jak z zupełnie innej krainie. Do tego wszystkiego roznoszący się w powietrzu zapach wanilii i cynamonu... Każdy kto raz tu wejdzie, miewa problemy z szybkim opuszczeniem tego przytulnego miejsca.
To maja coś wspólnego, ponieważ Morticia też chciałaby być psychologiem. A najlepiej psychiatrą, bardziej ciągnęło ją do osób chorych psychicznie w takim sensie, że np. mają schizofrenię i trzeba ich wyleczyć, rozmową nie da się wszystkiego załatwić. - Masz rację. Niektórym naprawdę przydałaby się taka lekcja używania mózgu. A w razie ciężkich przypadków lobotomia, albo leukotomie przedczołowe. Odpowiedziała z uznaniem. Lobotomia, chyba najgorszy sposób leczenia chorób psychicznych jaki mógł istnieć. - No niestety. Nie mamy na to wpływu. I tak niedługo skończysz szkołę, więc będziesz miała wolne od Hogwartu i tłumów. Aż Ci zazdroszczę! Odpowiedziała, zanim jeszcze podeszła do lady po zamówienie. Sprzedawca był miły, ale to co się później stało. - Co to do cholery miało znaczyć? Zapytała, patrząc na niego z nieukrywaną irytacją i złością. - To moja nowa bluzka. Warknęła w stronę Nadisha.
Każdy ma tam jakieś swoje priorytety. Gdyby wszyscy chcieli robić to samo, to nie było by wtedy tak fanie. Dobrze że każdy ma inne zainteresowania i tak dalej. Bo komu chciało by się żyć ze swoim lustrzanym odbiciem ? Parsknęła śmiechem, słysząc słowa Morti. -Absolutnie się z tobą zgodzę. Niektórym to naprawdę by się to przydało.- Posłała jej delikatny uśmiech. -No tak niby skończę szkołę, ale mam zamiar wybrać się na studia. Wiec jeszcze 3 lata przede mną. Nie chce skończyć samego Hogwartu, studia się jeszcze przydadzą.- Benoit miała plany iść na studia, to zawsze więcej doświadczenia. A jak wiadomo ona uwielbiała naukę, więcej wiedzy zawsze się przyda. Eliza zakryła sobie tylko usta i obserwowała sytuację z boku. Sama by się zdenerwowała gdyby ktoś ją oblał napojem. Miała tylko nadzieje że dziewczyna nie zapomni o liczeniu do dziesięciu zanim chwyci za różdżkę.
Nadish Narayanan
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 178
C. szczególne : Tatuaż na ramieniu lewej łopatce i szyi.Na lewej piersi ma 5 centymetrową bliznę po odłamku szkła
Nadish zawsze kulturalny, ułożony, robiący na wszystkich oszałamiające wrażenie iii.. wiecznie nie mający czasu lub zabiegany w codziennym zyciu. To ja no może jakos to wszystko wyszyszcze zaraz bluze-rzekł do Gryfonki. Dopiero po dłuższej chwili mina Gryfonki powiedziała mu już wszystko,musiał wypowiedzieć owe słowa na głos,uśmiechając się niezręcznie począł ją przepraszać. - Raju! To było nie chcący naprawde. -Terego!-wyjął różdżke i wymowił dokładnie zaklecie. Sama rozumiesz. - wzruszył lekko ramionami i usmiechnął tak,że pojawiły się urocze dołeczki w obydwuch policzkach. - Myślę,że wystarczy nam wszystkim wrażeń jak na jeden dzień. Zostawmy coś na następny kolejny dzień moze bedzie lepiej.
Starała się być poukładana i nie denerwować, naprawdę się starała. Nie zawsze jej to wychodziło, to prawda, ale liczyły się chęci. Zaczęła się denerwować sama na siebie, za swój charakter. Chyba pora na zmiany. Trzeba zacząć już od teraz, miała doskonałą okazję. Jeden, dwa, trzy, cztery... Policzyła sobie w główce do dziesięciu. Blondyneczka posłała chłopakowi miły uśmiech i zaśmiała się delikatnie, wyjątkowo dziewczęco i uroczo. - Nic się nie stało! Naprawdę, przepraszam, nie powinnam się tak od razu irytować. Zdarza się. I dziękuję za wyczyszczenie. Powiedziała po chwili, uśmiechając się delikatnie. Przyłożyła palec do policzka. - To jak z tą czekoladą, dostanę ją? Zapytała. Odwróciła się w stronę Elizabeth i pokazała jej "okejkę", żeby wiedziała, że sytuacja jest opanowana. Tym razem nie dała się ponieść emocjom, wręcz przeciwnie - wyciszyła je.
Naprawdę była dumna z Morti że się uspokoiła. Oczywiście nie widziała jej twarzy z przodu, ale widziała jej napięte mięśnie z tyłu. Oczywiście siedziała tam w gotowości aby zawsze uspokoić swoją koleżankę. Była zdumiona nawet jej uroczym tonem jakim to powiedziała. Tak szybko potrafiła się ogarnąć. Miała tylko nadzieje że będzie tak dalej trzymać, nie zawsze trzeba wyciągać różdżkę z byle powodu i ona tego nie zrobiła. Nawet chciała zaklaskać, ale to już było za dużo. Uraczyła ją uśmiechem, gdy odwróciła się do niej i pokazała "okejkę". Bardzo dobrze Morti. Teraz to nawet Eliza się uspokoiła i czekała przy stoliku na Morticie.
Nadish Narayanan
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 178
C. szczególne : Tatuaż na ramieniu lewej łopatce i szyi.Na lewej piersi ma 5 centymetrową bliznę po odłamku szkła
Po chwil pojawił się Nadish z kubkiem gorącej czekolady: - Proszę bardzo - położył jej na stolik czekoladę - I to gratis od firmy - dodał kładąc tam kostkę placka jakiegoś co lubi. - Czy coś jeszcze dla was ? - zapytał. Trzeba jakość klientów zabawiać choćby rozmową, jak nic innego nie był w stanie wymyślić: - Słyszałem,że w szkole bedzie bal - stwierdził z uśmiechem moze dasz sie zaprosic. - Tak poza tym, to Nadish jestem - przedstawił się. Po czym, wrócił za lade sprzątać i wycierać by za chwile zniknąć na zapleczu.
z/t
bym napisał jakie lubi Mort ciasto ale nie wiem więc sama wybierz
Ostatnio zmieniony przez Nadish Narayanan dnia Nie Gru 20 2015, 18:07, w całości zmieniany 1 raz
Wróciła już do Elizabeth, nim Nadish podał czekoladę i kawałek tiramisu. Miło z jego strony, naprawdę. Nie spodziewała się, że dostanie jeszcze kawałek ciasta. A tu proszę, taka niespodzianka. - Dziękuję bardzo. Odpowiedziała, uśmiechając się do chłopaka i zerkając na Eli. Może ona chciała coś jeszcze zamówić? Morticii już wystarczyło wrażeń i słodyczy, jak na dziś. Dwa kawałki tiramisu i gorąca czekolada to naprawdę dość dużo. Pokiwała głową na znak, że niczego więcej nie potrzebuje. Gdy Nadish wspomniał o balu, spojrzała na Eli i ponownie na chłopaka. Czy on ją właśnie zaprosił? - Miło mi, dziękuję za zaproszenie, ale... Idę z chłopakiem. Odpowiedziała, uśmiechając się przepraszająco. Wiadomo, że pójdzie z Hae. W końcu to było dość logiczne. A może nie? Wszak do tej pory jej nie zapytał, a może ma zamiar iść z kimś innym? - Eli, a Ty masz z kim iść? Zapytała energicznie, odwracając głowę w jej stronę.
Uśmiechnęła się do Morti gdy ta wróciła już do stolika. Podparła się ręką o brodę i puściła do niej oko. Nie, Beti niczego nie potrzebowała. Więc Nadish mógł spokojnie wrócić do swoich zajęcie. Spojrzała się na niego lekko zdumiona, czy on właśnie zaprosił nieznaną mu dziewczynę na bal. Cóż, niektórzy mają tupet.. Czy miała z kim iść ? Oj miała. Po tym pełnym dniu wrażeń, który przeżyła z Alanem i jego liście. Była pewna że ma z kim iść. Na początku nie chciała iść na żaden bal. Ona nawet nie ma żadnej sukienki.. Ale jak mogła się nie zgodzić ? -Mam - Odpowiedziała z tajemniczym uśmiechem.
Tak, Nadish mógł już odejść. Wykonał swoją pracę, mógł wrócić do poprzednich zajęć i do przyjmowania innych gości. Uśmiechnęła się jeszcze do niego, po czym wytrzeszczyła oczy na Elizabeth. - Z kim idziesz? Zapytała z ciekawości, patrząc na nią z iskierkami w oczach. Cieszyła się, że wraz z przyjaciółką spotkają się na balu. W chwili obecnej nawet nie wpadła, że będzie szła z jej dobrym kumplem Alanem. Mimo to, ten bal zapowiadał się ciekawie i do cholery, był już jutro. A Hae nadal jej nie zaprosił. Była ciekawa z kim będzie szedł Piątek. Znając życie pójdzie z jakąś dziewczyną, która będzie o wiele ładniejsza od Mort. A ona oczywiście będzie udawać, że wszystko jest super, a tak naprawdę będzie zazdrosna. - Jejku, ale mnie ciekawość zżera. Dodała, popijając gorącą czekoladę. No cóż, trochę posmutniała, może nie tyle co się zasmuciła, co po prostu odrobinę się zamyśliła.
Gdy Nadish już je opuścił, schyliła się do Morti i wyszeptała. -Dowiesz się w piątek.- Puściła do niej oko. Oczywiście ze jej powie z kim pójdzie. Ale chciała zrobić chwilę napięcie. Beti nie wiedziała że Alan zna się z Morti. W sumie nawet jej to do głowy nie przyszło. -W sumie to muszę kupić coś ładnego do ubrania.- Czas uciekał, a ona dalej nie ma w co się ubrac. Znaczy sie pewnie ma, ale nie co roku idzie się na ten pierwszy bal. Ciekawe czy w Hogsmeade są jakieś sklepy z sukniami... Pewnie nie. Słysząc jej komentarz uśmiechnęła się pod nosem. -Idę z Alanem.A ty z kim idziesz ?. Zapytała zaciekawiona, widziała jej zamyśloną minę. Pewnie coś ją gryzło, może warto ją zapytać... Beti nie lubiła się wtrącać, ale zapytać warto..-Coś się stało ?
Gdy dziewczyna się nachyliła, ona oczywiście zrobiła to samo. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, ale w takich chwilach jak ta, można się znaleźć w piekle, aby się tylko wszystkiego dowiedzieć. Lubiła plotki i najświeższe informacje, już po prostu taka była. - Kurczę! Ale mnie trzymasz w niepewności! Powiedziała, udając urażoną, gdy Beti powiedziała, że wszystkiego dowie się w piątek, no tak to być nie mogło! Na szczęście, Elizabeth jednak zmieniła zdanie i jej powiedziała. Morticia spojrzała na nią zaskoczona i klasnęła radośnie w dłonie. - Alanem? Alanem Paynem? Gratuluję, nie wiedziałam, że się znacie. Alan to mój dobry przyjaciel. Odparła z uznaniem, siadając już w normalnej pozycji na krześle. - Ja idę z Haeilem, pewnie Ci o nim opowiadałam. Ten słodko Koreańczyk ze Slytherinu. Mam nadzieję, że mnie zaprosi, bo do tej pory tego nie zrobił! Jak on tego nie zrobi, to pójdę z nie wiem kim. Odpowiedziała, po czym się przeciągnęła. Uśmiechnęła się do dziewczyny. - Bo wiesz, zastanawiam się z kim idzie Friday. Pewnie o nim słyszałaś, ale jestem pewna, że przyjdzie z jakąś laską o którą będę zazdrosna.
Jaka kobieta nie lubiła plotek ? Dużo z nich mówi, że plotki ich nie interesują. Ale prawda jest taka że każda kobieta uwielbia plotki. Choć nie ma większych "plotkarek" od facetów. Info potwierdzone !! Uraczyła ją tylko tajemniczym uśmiechem. Przecież nie będzie jej trzymać aż tak długo w niewiedzy. Ona sama nie mogła za długo tego nosić w sobie. Tamten dzień był po protu cudowny, można by tak powiedzieć. Choć nie wiem na czym stoi i czy ten pocałunek coś znaczył. Powinna z nim o tym pewnie pogadać, ale.. ale.. No właśnie ale. -No wiesz, on krukon ja krukonka.-Zaśmiała się a jej policzki leciutko się zaróżowiłym na wspomnienie o Alanie. Jeśli Morti jest jego przyjaciółką, to powinna co nieco o nim wiedzieć prawda.. -To bardziej ja nie wiedziałam, ze wy się znacie.- Zachichotała cicho. -Wiesz gdzie mogę kupić jakaś ładną sukienkę z tej okazji ?- Zapytała się. -No tak, Haeil.. W końcu go poznam. Pewnie cie zaprosi, może chce ci zrobić niespodziankę.-Puściła do niej oko. Naprawdę była zaciekawiona jak chłopak wygląda. Może go gdzieś już widziała na korytarzu, a może nie. Szkoła jest pełna czarodziei. Mogła go przeoczyć. Zmarszczyła brwi i spojrzała się na pannę Slippery. -Nie dawaj mu tej satysfakcji... Pokaż mu że dobrze się bawisz bez niego. Przecież nie będziesz zazdrosna o jakiegoś ... no właśnie takiego, kogoś. Kto nie słyszał legend o Piątku, największym casanową Zamku ? Albo i dalej.. Morti powinna posłuchać swojej starszej przyjaciółki w tej sytuacji.
To prawda, faceci potrafili być większymi plociuchami niż kobiety. Zarówno ja, jak i Morti znamy takie przypadki. Gdy facet pójdzie pod sklep, albo do znajomego to jedno jest pewne - można dowiedzieć się więcej, niż od niejednej krawcowej, albo fryzjerki. A podobno fryzjerki lubią ploty i wiedzą wszystko o wszystkich. W sumie to prawda, bo wchodząc do salonu fryzjerskiego nie wie się nic, a gdy się wychodzi - dostaje się nagłego olśnienia. - Nie no, wiadomo. Głupie pytanie zadałam, ale jestem pod wrażeniem. Alan to naprawdę fajny chłopak, bardzo go lubię. Dawno z nim nie gadałam i chyba pora to zmienić, bo nawet nie wiem co się u niego dzieje. Uśmiechnęła się na widok słodkich rumieńców dziewczyny, była naprawdę urocza. Ach ta Eli! - Możemy się wybrać do Londynu, na małe zakupy. W Hogsmeade też powinny być jakieś sklepy, trzeba będzie się rozejrzeć. Ja na szczęście już mam sukienkę. Taką jasną, z gorsetową górą. Od góry jest własnie taka biała, wyłożona wzorkiem z diamencików, a od dołu jasno różowa, taka pudrowa z falbanką. Zobaczysz! Powiedziała podekscytowana. Jeszcze tylko nie wiedziała jak się uczesać. - Ojejku! Jak mnie zaprosi to chyba rzucę mu się na szyję i powiem, że jest najlepszy na świecie! Dodała z uśmiechem. Nie mogła się doczekać tego balu, po prostu ją nosiło. - No wiesz, staram się. Aczkolwiek... Po ostatnim spotkaniu z nim, ciąglę o nim myślę. Byłam dla niego chamska, to prawda. Ale kurde, ma w sobie coś... Co mnie do niego przyciąga. Nie wiem co to jest, też słyszałam o nim "legendy" i chyba masz rację. Jak zobaczy mnie na balu to on będzie zazdrosny. Elizabeth, naprawdę nie wiem co się dzieje z moją głową. Odpowiedziała i westchnęła.
Co racja, to racja. Faceci plotkują zawsze! Tylko się do tego nie przyznają. A potem oczerniają te biedne kobitki, że to one tak paplają na lewo i prawo. NIE ŁADNIE PANOWIE, NIE ŁADNIE. -No wiesz, chyba być musiała z nim pogadać. I oczywiście potem zdać mi relację.- Zachichotała cichutko i puściła jej oczko. Sama się od niego wszystkiego nie dowie, a pomoc ze strony Morti była by jej naprawdę na rękę.. Może to nie czyste zagranie, ale to chodzi tylko o parę informacji. Chyba że sam jej powie na czym stoi... -Wiesz, nigdy nie zwracałam uwagi na te różne sklepy z sukniami. Jakoś mnie to nie interesowało- Odparła z uśmiechem i odrzuciła swoje włosy do tyłu. - Pewnie będziesz bosko wyglądać - Pokiwała głowa, tak jakby chciała dodać swoim słowom więcej prawdy. -Spokojnie, ma jeszcze sporo czasu. A jak nie to ty wyjdź z inicjatywą i go zaproś. To zawsze jakaś oryginalność.- Eliza pewnie by się na to nie zdała. Ale Mortiśja ?. Dlaczego nie? Poza tym kto by jej odmówił ? No właśnie ! NIKT -Co ten cały Piątek ma w sobie że te kobiety tak na niego lecą ??. Przestań myśleć o jakimś podrywaczy ala casanowa. Przecież masz swojego ślizgona. Po co oglądać się za kimś kto każdej łamie serce? - No cóż, Benoit nie miała zamiaru owijać w bawełnę. Morti musiała się obudzić, zanim będzie za późno.
- Też mi się tak wydaje. Oczywiście, że zdam Ci później relacje z naszej rozmowy. No i oczywiście dostanie ochrzan za to, że mi nie powiedział, że umawia się z moją przyjaciółką. Powiedziała i puściła do niej oczko. Dopiła już swoją czekoladę. Poruszyła lekko filiżanką, lecz na dnie już nic nie było. Naprawdę smutno zrobiło jej się z tego powodu. Ta czekolada była tak pyszna, że pragnęła jej więcej, no ale... Jakby tak co chwilę kupowała tę czekoladę, to zaraz byłaby spłukana. - No a tu proszę, teraz Cię to zainteresowało. Jesteś śliczna, więc w każdej sukience będziesz ładnie wyglądać. Jest plus, nieważne, którą przymierzysz - będzie pasować. A Alan będzie zachwycony. Stwierdziła zgodnie z prawdą. Eli była bardzo atrakcyjna i miała naprawdę cudowny charakter, Alan nie mógł lepiej trafić, jeśli chodzi o wybór dziewczyny. - Zaprosi mnie, w końcu mu zależy. Aww, jest naprawdę słodki! Pisnęła zadowolona. Jakby była możliwość to w tej chwili dookoła niej pojawiłoby się milion serduszek i tęcza. Jeśli chodzi o Fridaya... Tu na jej policzkach pojawił się rumieniec i lekkie zmieszanie. - Świetnie całuje... Tak jakby naprawdę Cię pragnął. Dodatkowo, chyba podoba mi się to, że nie pyta o nic, bierze co chce. To takie toksyczne. Wiesz, naprawdę zależy mi na Hae, jest cudowny. Obawiam się jednak, że Piątek namiesza mi w głowie. Znaczy, ja tego nie chcę, dlatego jestem dla niego chamska. Powiedziała lekko przyciszonym głosem, tak, żeby tylko Eli ją słyszała. Nie chciała wyjść na puszczalską, niewierną, czy coś... Po prostu potrzebowała tej rozmowy. W końcu z kimś musiała się tym podzielić.
-Morti ale my się w sumie nie umawiamy. W sumie to sama nie wiem co mam myśleć. To dopiero początek. - Uśmiechnęła się do swojej przyjaciółki. Bo tak naprawdę, to dopiero ich początki, ale czy można to nazwać początkiem ? W sumie tylko się pocałowali, przecież.. Ale czy to coś znaczyło ? Dla niej tak, ale czy dla niego ?.. Tyle pytań a zero odpowiedzi. Lizzie oczywiście znów delikatnie się zarumieniła i posłała jej uśmiech. -Dzięki za te komplementy , ale już przestań bo się jeszcze we mnie zakochasz. Albo co gorsza ja zakocham się w sobie. - Zachichotała cicho i odrzuciła swoje włosy. Ciekawe co Alan powie na jej tatuaże, przecież zawsze je chowa. A w sukience pewnie będzie nimi świecić. Czyż jakoś to będzie. -To czyli na sto procent widzimy się na balu- Klasnęła zadowolona w dłonie. Słuchała jej uważnie i kiwała głową. Odczekała chwilę, musiała pozbierać swoje myśli. - Morti widzę że Ci ciężko... Ale obudź się póki nie jest za późno. Bo Friday pewnie za chwile o tobie zapomni, a jeśli tak dalej pójdzie to Hae, też odejdzie i zostaniesz sama. Nie możesz zjeść ciastka i go mieć. Moim zdaniem ten cały Piątek tylko wykorzystuje takie dziewczyny i nic więcej. Może podnosi mu to jakoś ego, czy coś. Nie jest wart tak zajebistej dziewczyny ja ty, musisz się obudzić. Ja nawet nie wiem czy ten osobnik jest zdolny do poczucia czegoś więcej niż tylko pożądania.- No tak Beti była znana ze swojej szczerości, ale wierzyła ze Morti się na nią nie obrazi. Bo przecież nie powinna. Ona powiedziała jej tylko co o tym wszystkim myśli.
Jasne, jeszcze się nie umawiają! Zobaczymy co będzie niedługo. Poza tym, to była Morti. Też się nie umawiała z Hae, a tu co? Tak nagle się to zmieniło. No, ale w sumie to Elizabeth była w tej sytuacji, więc wiedziała co jest między nimi. Morti nie powinna się w to jeszczezagłębiać. I tak pewnie wszystkiego się dowie, oczywiście w swoim czasie. - No dobrze, skoro tak mówisz. Koniec z komplementami. Nic na to jednak nie poradzę, że mnie nosi. W sumie Hae też jeszcze nie widział tatuaży Morti, widział tylko ten jeden na nadgarstku. Żeby zobaczyć pozostałe musiałby ją najpierw rozebrać. Tak, to byłoby urocze. - Tak, będzie super. Nie mogę się doczekać, naprawdę. Coś mi się wydaje, że będzie fajna zabawa. No, ale ja się pewnie spóźnię - jak zwykle, nawet na lekcje nie mogę zdążyć. Powiedziała ze śmiechem Coś w tym było, na lekcje też na ogół nie mogła się wyrobić. - Masz rację. Szczerze mówiąc sama nie wiem, czemu on to robi. A ostatnio powiedział, że za mną "tęsknił". W sumie jesteś dłużej w tej szkole, więc więcej wiesz na ten i na wiele innych tematów. Nie będę się nim przejmować, nie chcę aby Hae mnie zostawił. Poza tym, może jednak ten Friday wcale nie jest taki zły, gdy się go lepiej pozna. No, ale mówiąc "pozna" nie mam na myśli "dogłębnie". Powiedziała, śmiejąc się. Mogła się z nim zakolegować!
No bo jeszcze się nie umawiają ! Ale cóż to tylko początek. Morti dobrze wie o co chodzi. Przecież sama była w takiej sytuacji. Morti mogła być pewna że się dowie wszystkiego w swoim czasie. Przecież Beti jej pewnie wszystko opowie. -Co nie możesz się doczekać ?- Zapytała z delikatnym uśmiechem. -Ja się zazwyczaj nie spóźniam. Choć ostatnio się spóźniłam na lekcje. Straszne uczucie, wszyscy się na ciebie patrzą jak na jakiegoś trędowatego.- I właśnie tutaj się dziewczyny różnią. Bo Beti zazwyczaj się nie spóźnia, unika tego jak ognia. -Może jestem tutaj dużej i trochę się nasłuchałam. Ale nigdy nie miałam przyjemności rozmawiać z tym Piątkiem. I nie mam zamiaru zachowywać się jakby pozjadała wszystkie rozumu. Zawsze możesz spróbować się z nim zakolegować, tak nie "dogłębnie".- Puściła do nie oczko i zachichotała.
Spóźnienie, zdążyła tylko na lekcję eliksirów. Tak to się zawsze spóźnia, wtedy miała po prostu zwykłe szczęście. Mówi się, że głupi ma zawsze szczęście. Więc albo była głupia, albo po prostu życie ją kochało. - Wiesz no, mi to nie przeszkadza. Po prostu za późno wstaję. A już chyba wolę się wyspać, niż przyjść równo z czasem na lekcje. W końcu spanie to też bardzo ważna czynność życia, wtedy nasz organizm wypoczywa i takie tam, później czuje się jak... Nowo narodzona, tak to słuszne określenie. Życie staje się piękniejsze. Stwierdziła. Chociaż, jakby się and tym zastanowić... Sen skracał życie. Zamiast spać przez sześć godzin, można zrobić wiele różnych, o wiele ciekawszych rzeczy. Może sen nie był aż tak dobry, jak wszyscy myśleli? - Tak, będzie moim kolegą. Ja Ci to mówię, po prostu coś tak przeczuwam. Rzuciła z szerokim uśmiechem, patrząc na Eli. Bardzo dobrze rozmawiało się z Elizabeth, naprawdę lubiła się z nią spotykać. Wtedy zawsze było wesoło.
-No tak, wyspać się trzeba. Jak się nie wyśpisz to i lekcji nie zrozumiesz. Wtedy organizm mniej przyswaja. Bardzo dobre wytłumaczenie, ale nie wiem czy przejdzie. - Czy spanie skraca życie ? Możliwe że to racja. Ale czasem, czasem dobrze się wyspać. Spanie też jest ważne. Chociaż warto czasem wstać szybciej i oglądać np wschód słońca, lub zachód słońca. Taki romantyczny poranek lub wieczór. Uśmiechnęła się do niej i pokiwała delikatnie głową. -I bardzo dobrze - . Mortiszja powinna sobie znaleźć kogoś kto ją będzie kochał, a nie kogoś kto się będzie chciał ją pobawić. Beti bardzo chciała aby ona była szczęśliwa, a nie cierpiała przez jakiegoś flirciarza. Taki ból nie jest jej potrzeby, choć pewnie dała by radę. Ale po co to komu, lepiej żyć bez bólu. -Więc masz jeszcze jakieś nowości do przekazania ?- Zapytała z uśmiechem.
Zaśmiała się na stwierdzenie Elizabeth, miała rację i to było przykre. Trzeba się wyspać i ogarnąć, żeby cokolwiek zrozumieć z lekcji, kurde. Morticio, pora zmienić godziny chodzenia spać, bo ciągle zasypiasz. Będzie musiała się przestawić, koniec wakacji i spania do 12. Jeszcze dwa miesiące temu mogła sobie spać, ale nie teraz. Dobra, postawiła sobie za cel, że więcej nie będzie się spóźniać na lekcje. - Kurde, spanie to taka dziwna czynność. Niby zabiera czas, a nie możemy bez tego normalnie funkcjonować. - Powiedziała oburzona i dokończyła swoje jedzenie. Spojrzała na zegarek, było już późno, pora się zbierać. Wykrzywiła usta niezadowolona po czym westchnęła. Tak im się dobrze rozmawiało, że Ruda nawet nie zwróciła uwagi na godzinę. A jutro znów zaśpi na zajęcia, a miała to przecież zmienić. - Kurde, Eli.- Jęknęła, po czym westchnęła. - Świetnie mi się z Tobą rozmawiało i cieszę się, że się spotkałyśmy, ale naprawdę muszę lecieć. Przepraszam. Następnym razem Ci to wynagrodzę! - Powiedziała, po czym podniosła się z miejsca i uściskała przyjaciółkę. - Trzymaj się. - Powiedziała, dając jej buziaka w policzek. Okazało się jednak, że wychodzą obie. Poczekała więc na Elu. Ubrała się i poczekała przez chwilę. Gdy dziewczyna się ubrała, wyszły razem z cukierni. - Do następnego. - Powiedziała z uśmiechem i dała dziewczynie buziaka w policzek. W końcu się rozdzieliły i każda poszła w swoją stronę.
Jaki piękny dzień! Idealna pogoda by wybrać się na spacer do Hogsmeade i kupić sobie lody, prawda @Ayşe Bilir? Pyszne, zimne, cudowne lody. Szkoda tylko, że odchodząc od kasy wpadłaś prosto na @Victoria Silence i skutecznie ubrudziłaś jej bluzkę swoim deserem. Ups! To chyba nie jest najlepszy sposób na poznanie się szczególnie, gdy rywalizacja między Hogwartczykami i Salemczykami ciągle się zaognia.
Krukonka smacznie spała gdy pierwsze promienie słoneczne zaczęły wpadać przez okno do dormitorium. Zmrużyła, jeszcze zamknięte oczy i przeciągnęła się jednocześnie podpierając łokciami i zmuszając do pozycji siedzącej. Nastał nowy piękny dzień, który zapewne znów spędzi na całodziennej nauce. Tak w zasadzie to nawet myśląc o tym nie była specjalnie przejęta czy poddenerwowana. Lubiła się uczyć, siedzieć godzinami w bibliotece i czytać. Na samo to stwierdzenie uśmiechnęła się w duchu, wracając wspomnieniami do dnia w którym Tiara przydzieliła ją do Ravenclavu. Widać doskonale wiedziała co robi. Dziewczyna raz jeszcze przeprostowała się i wstała, ścieląc za sobą łóżko. Zanim wyszła do łazienki, upewniła się że zostawia swoją część pomieszczenia w należytym porządku. Spojrzała w lustro z nadzieją, że dzisiaj jej włosy z okazji pięknej pogody, będą mniej niesforne. Rude kosmyki sterczały na wszystkie strony i cierpliwie czekały aż ktoś potraktuje je szczotką. Bilir ubrała się a włosy spięła w luźny warkocz który tylko dodawał jej uroku. Wróciła do dormitorium wychyliła głowę przez okno i zaczerpnęła świeżego powietrza. Dzisiejszy dzień zdecydowanie zmuszał do wyjścia z Zamku. Nastolatka ruszyła powolnym krokiem ku Hogsmeade w nadziei, że spotka tam kogoś i miło spędzi czas. Rozkoszowała się przyjemnym ciepłem, nucąc coś pod nosem. Od zawsze lubiła śpiewać ale matka natura chyba nie obdarzyła jej wyjątkowym wokalem. Gdy oczom Ayse ukazało się Hogsmeade wraz z cukiernią, niewielki uśmiech wpłynął na jej twarz. Lody to było to na co miała teraz ochotę. Temperatura na dworze jeszcze bardziej zachęcała do zjedzenia czegoś zimnego. Krukonka podeszła, zamawiając upragnione dwie gałki truskawkowych lodów. Nie wiedziała czy to po prostu pech, jej nieuwaga czy wina dziewczyny która stanęła tuż za nią, że obracając się zawartość wafelka wylądowała na koszulce nieznajomej. Zmarszczyła brwi i po kilku "przepraszam" wypowiedzianych po kolei, chcąc rozluźnić atmosferę rzuciła. - Ehh, a miałam taką ochotę na te lody. Widać one miały inne plany.- zerknęła na żałośnie wyglądający wafelek, który nieco się ukruszył z lewej strony.
Nie chciałam się budzić... Miałam bardzo przyjemny sen, który skończył się z tą samą chwilą w której słońce wyszło zza chmur a promienie słoneczne zaczęły dobijać się do mojego okna. Na samym początku je zignorowałam. Odwróciłam się na drugą stronę, przytulając poduszkę i starając się zasnąć. Na nic były te wysiłki, słońce nie dawało za wygraną. Westchnęłam. Podniosłam się i usiadłam na łóżku, wyciągając ręce ku górze i ziewając. Gdy się tylko przeciągnęłam od razu wyjrzałam za okno. Taka ładna pogoda. - Pomyślałam. Jak widać nie spędzę tego dnia w domu. Ubrałam się, uczesałam włosy i ogólnie ogarnęłam. Najpierw zjadłam śniadanie, później zaczęłam się zastanawiać co by tu porobić? Na dworze była taka piękna, słoneczna pogoda. Znając życie było również na plusie. Aż szkoda nie skorzystać z takiej pogody. W pewnej chwili do głowy wpadł mi niezły pomysł. Stwierdziłam, że pójdę na lody. Dawno nie miałam okazji, żeby zjeść te słodkości. Gdy wyszłam z domu od razu skierowałam się do Cukierni w Hogsmeade, która słynęła głównie z dobrych ciastek i pysznych lodów, gdy już przychodził sezon. Weszłam do budynku i od razu zaczęłam się zastanawiać jaki wybrać smak. Stwierdziłam, że karmelowo-orzechowe będą idealne. Lubiłam takie mieszanki, a karmel zdecydowanie od zawsze był moim ulubionym smakiem. Uwielbiałam go niemal pod każdą postacią. Pod postacią lodów, ciastek, cukierków, nawet kawę piłam karmelową - była najlepsza. Byłam podekscytowana... Miałam już zamawiać lody i szłam w kierunku budki, gdy nagle dziewczyna, stojąca przede mną na mnie wpadła, a jej lody wylądowały na... Mojej bluzce. W pierwszej chwili poczułam nagły przypływ frustracji i irytacji, ostatecznie jednak tylko westchnęłam. Już miałam zacząć się kłócić, g dy dziewczyna zrzuciła (dosłownie) winę na lody. Mimowolnie się zaśmiałam, patrząc na zażenowanie dziewczyny całą sytuacją. - Panienko, ładnie to tak obsmarowywać ludzi lodami? - Zapytałam z groźną miną, po czym wzięłam chusteczkę i zaczęłam ścierać pozostałości lodów z bluzki. Sytuacja była dość zabawna. - Nie przepraszaj, to tylko bluzka. Fakt, może dziwnie będę wyglądać z lepiącą plamą lodów na bluzce, ale raz sie żyje! Kiedyś trzeba. Powiedziałam, wyciągając dłoń do dziewczyny. Mimo uprzedzeń co do anglików, nie chciała wszystkich wrzucać do jednego worka. Relacje między Salem i Hogwartem były już wystarczająco napięte. Po co miałyby się tworzyć kolejne spory i problemy? Przecież można wszystko załagodzić! - Jestem Victoria. - Przedstawiłam się, po czym zerknęłam w stronę stanowiska z lodami i zamówiłam swoją porcję.
The author of this message was banned from the forum - See the message
Podyskutowały jeszcze chwilę w barze, skończyły piwo kremowe i opuściły lokal na rzecz miejsca nieco bardziej spokojnego, odosobnionego. Z pewnością już tu nie będzie panów o czerwonych nosach, przez co młoda Krukonka czuła się bardziej spokojna. - A więc to jest twoje królestwo? - zagaiła rozglądając się po półkach i witrynach sklepowych jeszcze przed sklepem, a gdy weszły do środka poczuła zapach przypraw, czekolady i kawy. Było tu o wiele milej niż w barze. - Od dawna gotujesz? - zapytała z czystej ciekawości podchodząc do kolejnych słodyczy i przeglądając skład oraz zawartość przezroczystych torebeczek. Cukrowe pałeczki z płatków różanych, agrest w czekoladzie, smażone fiołki w cukrze, orzechy nerkowca z rodzynkami, daktylami i porzeczką czarną w czekoladzie, prażony ryż w czekoladzie, szkiełka kolorowe, fasolki wszystkich smaków, czekoladowe żaby, lukrowe laseczki cynamonowe, wafelki rolowane oblane czekoladą mleczną i wiele więcej pyszności o jakich można by było pomyśleć.
Padme A. Zakrzewski
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : liczne pieprzyki i lekko widoczne piegi na policzkach
Padma na spotkanie przyszła po pracy co oznaczało, że otworzyła cukiernię specjalnie tylko dla nich. Wiedziała jednak, że właścicielka się nie pogniewa - a nawet dostała ciche przyzwolenie na to, by czasami sobie poeksperymentować na własną rękę. Drzwi zamknęła od środka na klucz, by nikt niepowołany nie wpadł w odwiedziny a potem rozglądnęła się kontrolnie po pomieszczeniu. Wszystko stało na swoim miejscu, w porządku, jaki zostawiła. - Fajne, prawda? - uśmiechnęła się wesoło. Ona już była odporna na zapachy wanilii, czekolady i cynamonu, a w zasadzie była nimi przesiąknięta. Usiadła na krzesełku spoglądając na młodszą koleżankę. - Czyli co, gorąca czekolada z piankami? - spytała pamiętając, że to był ich cel po wyjściu z baru. Nie czekając na odpowiedź Dulce zaczęła przygotowywać dwa napoje. - Od dziecka, przez babcię. Wychowała mnie a że była mugolką i świetnie gotowała to jej pasja przeszła na mnie - odpowiedziała, stawiając na ladzie dwie gorące czekolady. Dodała do nich trochę cynamonu na rozgrzanie. - Mojemu tacie nie bardzo się to podobało, wolał, żebym została magomedykiem niż cukiernikiem, ale to nie moja bajka. Wolę sprawiać ludziom radość, zamiast ich ratować - podsunęła koleżance pod nos talerzyk z ciasteczkami na przegryzkę. - A ty? Co byś chciała robić po szkole? Podobno Krukoni to wiedzą już od pierwszej klasy - zjadła jedno ciastko, przeciągając się.