Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Scena w Parku

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next
AutorWiadomość


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32737
  Liczba postów : 108777
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Scena w Parku QzgSDG8




Specjalny




Scena w Parku Empty


PisanieScena w Parku Empty Scena w Parku  Scena w Parku Empty17.03.22 21:05;


Scena w Parku


W centralnym punkcie parku umiejscowiona jest spora drewniana scena ozdobiona wieloma magicznymi światełkami. Te, zależnie od potrzeb, zmieniają kolor, migają czy też rzucają mocne światło na znajdującego się na podeście aktora. Miejsce to wykorzystywane jest przez miasteczko do urządzania koncertów, przedstawień, ale też... Cóż, kiedy nie dzieje się nic ciekawego, a miejscowa młodzież akurat zjechała ze szkół, często wyprawiane są tutaj mniej oficjalne, zazwyczaj mocno zakrapiane imprezy.


koncert:

______________________

Scena w Parku Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32737
  Liczba postów : 108777
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Scena w Parku QzgSDG8




Specjalny




Scena w Parku Empty


PisanieScena w Parku Empty Re: Scena w Parku  Scena w Parku Empty17.03.22 21:05;


 

KONCERT

THE CHARMBERRIES



Kulturalny marzec powoli kończy się wielką pompą jaką jest koncert wszystkim dobrze znanego irlandzkiego zespołu: The Charmberries. Burmistrz Doliny Godryka bardzo się postarał, by czarodziejska społeczność, mogła się dobrze bawić i obiecał, że cały dochód z koncertu zostanie przekazany na wsparcie Domu Dziecka, znajdującego się w miasteczku.
Na wejściu każdy dostaje neonowo świecącą bransoletkę i oczywiście kubek, który sam się napełnia irlandzkim piwem – co jest rzecz jasna znakiem rozpoznawczym koncertów The Charmberries. Mały skrzat stoi na bramce i sprawdza, czy na pewno na teren koncertu wchodzą same pełnoletnie osoby, jednocześnie dając zarówno kubek, jak i bransoletkę – efekty możecie wylosować niżej.
Gdy wybija godzina szósta wieczorem, w parku robi się ciemniej, a zza sceny dobiegają pierwsze nuty. Z każdą sekundą robi się coraz głośniej, tłum fanów podnosi krzyk i oklaski, a na scenę wybiega wszystkim dobrze znany zespół, otwierając koncert ich najbardziej znanym singlem Inferiusy. Święto Patryka nie mogło być lepsze, skoro same irlandzkie gwiazdy muzyki rocka postanowiły zawitać w Dolinie Godryka, bawiąc młodych i nie tylko młodych czarodziejów mocnym brzmieniem swojej muzyki.

• Żeby móc wziąć udział w koncercie, należy uiścić opłatę 20 galeonów w odpowiednim temacie.
• Na koncercie może pojawić się każdy, kto skończył siedemnaście lat – uczniowie ostatniej klasy, muszą natomiast posiadać pisemną zgodę opiekuna domu.
• Fabularnie koncert odbywa się w Dzień Świętego Patryka – 17 marca!

Zdarzenie losowe
Koncert, dużo ludzi, trochę alkoholu, nie ma żadnej wątpliwości, że coś się stanie. Koniecznie rzuć kostką k6, żeby dowiedzieć się co los dzisiaj przygotował dla Ciebie!
1 – pan tu nie stał! No właśnie, staje przed Tobą jakiś półolbrzym i zasłania kompletnie wszystko! Możesz się z nim kłócić, jeśli chcesz, rzuć kostką k6 jeszcze raz: parzysta – najmocniej Cię przeprasza i staje gdzieś za Tobą, nieparzysta – każe Ci zająć się sobą i niemiło daje do zrozumienia, żebyś znalazł sobie inne miejsce.
2 – oczywiście, że na koncercie jest głośno, ale koleś stojący obok Ciebie to absolutna przesada, chyba użył jakiegoś zaklęcia, żeby wzmocnić swój głos, Merlinie, chyba będziesz go słyszeć jeszcze jutro.
3 – kieszonkowcy to nie jest żart i niestety padasz ofiarą jednego z nich i kradnie Tobie 20 galeonów! Koniecznie odnotuj to w odpowiednim temacie i następnym razem lepiej pilnuj swoich rzeczy!
4 – ktoś na Ciebie wpada z impetem, aż Ci dech w piersi na chwilę zapiera i co więcej – przewracasz się jak ostatni kretyn, mocno obijając sobie kolana i chyba nawet je zdzierając, no cóż, co to za koncert bez zdartych kolan?
5 – stajesz obok zagorzałego fana The Charmberries, który nie ma na sobie żadnej części garderoby bez logo zespołu i spójrz tylko! Ma nawet zapasową koszulkę, którą dostajesz w prezencie, co za fart!
6 – stanie w pierwszym rzędzie na pewno było dobrym wyborem, jeśli chodzi o widoczność, za to nie spodziewałeś się chyba, że wokalistka skoczy w tłum i to akurat na Ciebie! Całe szczęście inni Ci pomagają, ale na Merlina, zdawałoby się, że jest lżejsza.


Kolorowa Bransoletka
Żeby wiedzieć jaki kolor przypadł Wam w bransoletkowej loterii – należy zakręcić kołem tutaj i kierować się poniższą rozpiską. Dodatkowo należy rzucić kostką k6, jej wynik oznacza liczbę postów, przez czas których efekt bransoletki się utrzymuje.

Czarny – kolor elegancji, luksusu, wyrafinowania i szykowności, nic nie możesz poradzić, że tego wieczoru czujesz się jakbyś należał do wyższych sfer, a świat kłaniał się do Twoich stóp. Masz wrażenie, że to Ty rządzisz tego wieczoru i nikt nie może się z Tobą równać.
Fioletowy – barwa duchowości i kreatywności, mówi się, że fiolet pobudza część mózgu, która odpowiada za rozwiązywanie problemów, pobudza wyobraźnię. Tego wieczoru czujesz się tak, jakby nic nie stało Ci na przeszkodzie, by osiągnąć to, czego akurat pragniesz. Wszystkie codzienne problemy stają się jakby błahe i nie są w stanie popsuć Ci dobrej zabawy.
Niebieski – kolor spostrzegawczości, nic nie jest w stanie przed Tobą dzisiaj umknąć, zdajesz się odczytywać wszelkie ukryte zamiary osób wokół siebie, jeśli ktoś będzie chciał Cię okłamać – nie ma na to szans, dostrzegasz bowiem wszystko, nawet te 5 galeonów, które niemrawo błyszczy w trawie (możesz się po nie zgłosić w odpowiednim temacie
Zielony – irlandzka oznaka szczęścia przede wszystkim, czujesz jak Cię ponosi, wszystkie smutki odeszły w zapomnienie, a Ty szczerzysz się od ucha do ucha i nic nie jest w stanie zepsuć Ci humoru. Dosłownie czujesz się tak, jakby ktoś wlał Ci do piwa całą fiolkę Felix Felicis, kto wie, może to akurat prawda? Dodatkowo mówisz z akcentem rasowego Irlandczyka.
Żółty – pewność siebie i relaks, to właśnie czujesz, stajesz się nagle najbardziej wyluzowaną osobą, jaka chodzi po Dolinie Godryka, nie robi Ci różnicy fakt, że jutro czeka Cię masa obowiązków, przecież ten wieczór masz wolny! Kompletnie niczym się nie przejmujesz, zdecydowanie stałeś się optymistą roku.
Pomarańczowy – kolor otwartości i… łaknienia, nie sprawiają Ci dzisiaj problemu kontakty z innymi ludźmi, a przecież koncerty to doskonały moment, by poznać kogoś nowego! Dodatkowo z jakiegoś powodu stajesz się szalenie głodny!
Brązowy – brąz to uczciwość, sprawia, że nie potrafisz powiedzieć nic, co byłoby niezgodne z prawdą, czujesz silną potrzebę mówienia swoich sekretów, chcąc być jak najbardziej uczciwym, dodatkowo zdecydowanie nie owijasz w bawełnę, mówiąc dokładnie to, co myślisz.
Czerwony – odwaga i miłość, mieszanka wybuchowa, która sprawia, że osoba, z którą przyszedłeś jest Ci niezwykle bliska, niekoniecznie musisz darzyć ją uczuciem romantycznym, choć właśnie teraz, może to dobry moment, by powiedzieć to, co leży Ci głęboko na sercu? Jeśli czekają Cię jakieś wyznania, czerwień na pewno CI w tym pomoże.
Różowy – kobiecość, dobroć i sentymentalizm, może zbiera Ci się na wspominki, a może czujesz swoje kobiece ja, które pragniesz uwydatnić jak jeszcze nigdy. Nie jesteś w stanie też mieć teraz złych zamiarów wobec kogokolwiek, zdajesz się znajdować dobroć w każdym człowieku, jakiego kiedykolwiek spotkałeś.
Biały – czystość i niewinność, na próżno szukać u Ciebie teraz czegoś więcej, jakoś tak bardziej się rumienisz, częściej zawstydzasz i nie potrafisz podjąć żadnej decyzji samodzielnie.



Piwerko
Rzuć kostką literką, żeby dowiedzieć się, jakie piwko napełnia Twój kubek. Jeśli nie chcesz zrzucać wyboru na los, możesz śmiało sobie wybrać jedną z opcji, ale wówczas nie może to być literka G! Efekt utrzymuje się tak długo jak chcesz.
A – Celtyckie Drzewo Życia – sprawia, że nieważne o co zostaniesz zapytany, czujesz, że pozjadałeś wszystkie rozumy, co więcej, wypowiadasz się na każdy temat jak prawdziwy specjalista.
B – Węzeł Dara – jesteś silny jak buchorożec! Dosłownie, możesz unieść dosłownie wszystko i wszystkich!
C – The Ailm – jesteś odporny na dosłownie wszystko, czujesz się uzdrowiony, dosłownie – jeśli Ci coś dolega, na czas koncertu i picia piwka czujesz się jak nowonarodzony.
D – Węzeł Triquetra – doceniasz rodzinę jak nigdy wcześniej, traktujesz wszystkich jak swoją rodzinę, bo czy nie wszyscy czarodzieje, to jedna rodzina?
E – Triskelion – ruch i życie, to właśnie czujesz! Rozpiera Cię energia, zupełnie tak, jakby w piwku był jakiś eliksir pobudzający, kiedy o to zapytasz jednego z organizatorów, on jedynie mruga do Ciebie jednym okiem, to chyba wystarczająca odpowiedź, niekoniecznie dobrze będziesz dzisiaj spać.
F – Harfa Irlandzka – oj jaki stajesz się nagle muzykalny! Wszystkie słowa, które chcesz wypowiedzieć, mówisz w rytmie ostatnio usłyszanej piosenki, a skoro jesteś na koncercie, zmieniasz rytm niezwykle często!
G – Shamrock – trafiło Ci się szczęśliwe piwko! Nie dość, że szczęście Cię rozpiera, to jeszcze je masz, efekt utrzymuje się tak długo, że otrzymujesz możliwość przerzutu dowolnej kostki w strumieniu w kolejnym miesiącu.
H – The Claddagh Ring – rozpiera Cię miłość! Nieważne z kim dzisiaj przyszedłeś, jesteś w nim absolutnie zakochany! Niewykluczone, że w piwku było kilka, albo kilkanaście, kropli amortencji. Ups?
I – Irlandzki Taniec – a z Ciebie prawdziwy tancerz! Nogi same pląsają w rytm muzyki, nie czujesz żadnego wstydu, bo dzisiaj masz ogromny talent, koniecznie porwij kogoś do tańca!
J – Whisky – pomylili się chyba, w Twoim kubku jest prawdziwa irlandzka whisky, a nie zwykłe piwerko, cóż, niektórzy na pewno nie powinni narzekać.







______________________

Scena w Parku Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Drake Lilac
Drake Lilac

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Dodatkowo : Wilkołak, prefekt
Galeony : 1194
  Liczba postów : 2093
https://www.czarodzieje.org/t20288-drake-lilac
https://www.czarodzieje.org/t20289-poczta-drake-a#636524
https://www.czarodzieje.org/t20286-drake-lilac#636463
https://www.czarodzieje.org/t20314-drake-lilac-dziennik#638560
Scena w Parku QzgSDG8




Gracz




Scena w Parku Empty


PisanieScena w Parku Empty Re: Scena w Parku  Scena w Parku Empty18.03.22 21:01;

Zdarzenie Losowe: 2
Bransoleta: biała, 4
Piffko: D

Szczerze to sam koncert nieco mniej go interesował niż poszukiwania specjalnej koniczyny, które nie skończyły się dla niego rezultatem którego oczekiwał. No... Najwyżej poczeka jeszcze ten rok na kolejną okazję. A jak za rok mu się uda, to raczej sobie ją zostawi w kolekcji na pamiątkę, bo nie był przecież wybitnie uzdolnionym eliksirowarem. Może nieco je ogarniał, ale głównie dlatego że w większości przypadków po prostu trzymał się przepisu. Na miejsce przybył oczywiście razem ze swoim puchonem. W sumie taki koncert może być nawet w porządku improwizowaną randką, nie? Był nieco nabuzowany przez zbliżający się robaczy księżyc. Pierwszą wiosenną pełnię! Niby nic wyjątkowego, ale na szczęście tym razem się trafiło że był pełen energii zamiast być ospałym workiem mięsa. Idealnie żeby się wyszaleć na koncercie. - Nigdy wcześniej nie byłem na ich koncercie. Wiesz ile one zazwyczaj trwają? - Spytał się studenta

 @Wacław Wodzirej
Powrót do góry Go down
Online


Wacław Wodzirej
Wacław Wodzirej

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Galeony : 1920
  Liczba postów : 1077
https://www.czarodzieje.org/t21017-waclaw-wodzirej#675364
https://www.czarodzieje.org/t21021-poczta-wacka#675681
https://www.czarodzieje.org/t21018-waclaw-wodzirej#675372
https://www.czarodzieje.org/t21057-waclaw-wodzirej#676702
Scena w Parku QzgSDG8




Gracz




Scena w Parku Empty


PisanieScena w Parku Empty Re: Scena w Parku  Scena w Parku Empty19.03.22 18:06;

Zdarzenie losowe: 6
Bransoletka: niebieski, 1
Piwko-paliwko: H

@Drake Lilac

Umówił się na jutrzejszy poranek z Dori, a to oznaczało tylko jedno - dziś czekała go bezsenna noc, bo nie ma co się oszukiwać. Wacław w normalnych warunkach nie nie wstałby skoro świt, żeby babrać się w ziemi. Niemniej! Jakoś nie przejmował się nocką spędzoną samotnie w pokoju wspólnym Borsuczków, bo koncert u boku Drejka wyklarował mu plany na niezapomniany wieczór. Poza tym był czwartek, a to dzień studenckich imprez, bo piątkowe zajęcia zdają się takie... przypadkowe i niechciane. Trudno się im dziwić, bo to tylko zło konieczne przed weekendem.
Wacław piwo to pił od wejścia, a to chyba najlepszy aspekty tych koncertów. Może i student miał dość imprezowe życie, ale poniekąd samych koncertów nie lubił. Tłumy ludzi i głośna muzyka. Zmęczenie brało się już od samego stania w miejscu. No i okey, brzmi to jak sianie defetyzmu, ale jak już Wacław wszedł i drugie piwo przeczyściło mu gardełko - bawił się świetnie.
Dziś własnie od wejścia popijał sobie chmielowy trunek i po pierwszym łyku nie umiał patrzeć na Drejka bez uśmiechu. Oczywiście, zawsze spoglądał w stronę swojego chłopaka, jakby oglądał żywy cud świata, ale dziś emanowało do niego coś innego. Coś bardziej. Jakby ów niepokojące uczucie, że chciałoby się złapać go za rękę, postawić krok przez magiczne drzwi i stać się parą starców z całym wspólnym życiem za sobą. Jedynie siedzieć na gangu domu ze słodkim psem i wizją wizyty przyjaciół z młodości, wspominając te wszystkie wspaniałe chwile, które się przeżyło. Jakby przez te dekady nie chciało się puszczać cudzej ręki. Czy tak właśnie wyglądała miłość? Chyba tak, ale Wacław obawiał się tego teraz przyznać. Teraz powinni się razem bawić.
- O nie, a czemu stało się tak nieładnie? - Zapytał przerażony stanem rzeczy, iż słodki Gryfon jeszcze nie uczestniczył w wydarzeniu irlandzkiego zespołu. - To dzisiejsze gwiazdy, więc będzie trwać tyle, że się wyszalejemy plus bis. Ojej - powiedział nagle, oderwany od tego, co wcześniej mówił o koncercie. Sam chyba na nich nie był, a jeszcze chwile temu mówił, że to nic ładnego. Trudno, bywa. Niemniej Wacław upił kolejny łyk piwa. A urok Drake'a zaczął działać jeszcze bardziej. - Ale ty dziś zjawiskowo wyglądasz - pewnie jeszcze chwila i zamiast na koncercie, Wacław skupi się tylko na chłopaku.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Scena w Parku QzgSDG8




Gracz




Scena w Parku Empty


PisanieScena w Parku Empty Re: Scena w Parku  Scena w Parku Empty21.03.22 21:38;

Bransoletka: Żółta przez 1 post
Losowe: 1 - 6 - Przepraszaj olbrzymie!
Piwerko: C - Jestem jak młody Bóg

Powrót ze stajni nie był najlepszym momentem dnia Maxa, bo choć cały czas z Paco spędził naprawdę cudownie, to jednak gdy tylko się rozstali przyszedł rozsądek i sumienie, a z tym już Max sobie średnio radził.
Nie miał jednak zamiaru rezygnować przez to z planów na wieczór, choć w międzyczasie zdążył przegrać walkę z krasnalem i czuł się jak rozjechany żółw. Widział na zielono, a do tego miał cholerną migrenę. Wciąż, nie miał zamiaru dopuścić koncertu The Charmberries. Przebrał się więc w coś odpowiedniego, spakował manatki i aportował się do Doliny Godryka, gdzie już czekał na niego Paco.
-Gotowy na wejście w moje klimaty? - Zapytał na dzień dobry, kierując się od razu do wejścia na teren koncertu. Nie rzucił się do ust byłego kochanka, ani w jego ramiona, ale też zachowywał się naturalnie. Przynajmniej na tyle, na ile pozwalał mu ten pierdolony ból głowy. -A to co? - Zapytał spoglądając na swoją dłoń, gdzie pojawiła się żółta opaska. -Też taką masz? - Dodał, biorąc bezpardonowo dłoń Moralesa w swoją i odkrywając jego nadgarstek, by móc sprawdzić, czy on też dostał magiczną ozdobę.
-Ooooo i to mi się podoba! - Powiedział, gdy zaraz w wolnej dłoni pojawił mu się kubeczek z piwem, który od razu wychylił i był to zajebisty pomysł, bo wszystkie objawy przeklętego leprechaun minęły jak ręką odjął. -Chyba muszę częściej chlać. - Zaśmiał się i wciąż nie puszczając dłoni Paco, zaczął prowadzić ich w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca na koncert.

@Salazar Morales

//Wątek po szukaniu koniczyny

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Scena w Parku QzgSDG8




Gracz




Scena w Parku Empty


PisanieScena w Parku Empty Re: Scena w Parku  Scena w Parku Empty21.03.22 22:21;

Zdarzenie losowe: 1
Bransoleta: brązowa, 2
Piwo: J

Po powrocie ze stadniny nie mógł myśleć o niczym innym jak o chłopięcych ustach gwałtownie wpijających się w jego wargi… a przynajmniej do pewnego momentu. Pod wieczór Paco poczuł się bowiem znacznie gorzej. Głowa zaczęła pękać jak przy objawach potężnego kaca, a rozmasowywanie obolałych skroni zdawało się na nic. Niestety nie dysponował żadnym eliksirem, który mógłby ukrócić męki, nie miał również czasu udać się do żadnej z czarodziejskich aptek, skoro czekało go spotkanie z Maximilianem na koncercie The Charmberries. Nie zamierzał sobie odpuścić dobrej zabawy, zwłaszcza w towarzystwie byłego kochanka, dlatego wychylił na strzał kieliszek tequili, mając nadzieję że ten podziała na niego niczym klin. Nic bardziej mylnego, wystarczyło że skorzystał z dobrodziejstw teleportacji, lądując niedaleko sceny postawionej w parku w Dolinie Godryka, kiedy cały świat przed jego oczami zabłysnął soczystą zielenią. Przymknął powieki, jakby chronił się przed oślepiającymi promieniami słońca, a do porządku przywołał go dopiero znajomy głos Felixa.
- Bardziej już nie mogę. – Przywdział na twarz uśmiech, starając się nie myśleć o dolegliwościach, a chwilę później nakładał już na nadgarstek otrzymaną od organizatorów neonową opaskę. – Hmm… ciekawe co oznaczają te kolory. Wiek? – Próbował odgadnąć, pokazując chłopakowi swoją brązową bransoletę, ale nie mówił zbyt wiele, bo miał wrażenie, że z każdym kolejnym słowem nasila się również i jego ból głowy. Wymownie uniósł tylko brew zaskoczony otwartością partnera – nie to, żeby nie tak dawno temu całowali się w jeziorze – który chwycił jego dłoń. Pozwolił się poprowadzić byłemu kochankowi, po drodze zgarniając kufel piwa stojący najbliżej brzegu stolika. Nie był pewien czy chmielowy trunek go uzdrowi, ale gotów był wypić nawet kilka browarów, byleby tylko pozbyć się tego pieprzonego uczucia rosnącego pod kopułą ciśnienia. Pierwszy łyk nieźle go jednak zaskoczył, a nawet sprawił że odchrząknął cicho nieprzygotowany na taki woltaż.
- Chyba się pomylili i polali mi irlandzkiej. – Nie wiedział czemu powiedział chyba, wszak delikatny, nieco bardziej aromatyczny smak bursztynowego trunku w irlandzkiej jego odmianie rozpoznałby wszędzie. Nie mógł narzekać, trafili w jego gusta. Szkoda, że nie wiedział jeszcze, że niekoniecznie podobnie było z neonową bransoletą… - Zapraszam w takim razie po koncercie na obiecany bourbon. – Przechylił się bliżej Maximiliana, wędrując ustami po jego szyi. – Chciałbym żebyś spał dzisiaj u mnie... – Delikatnie ucałował skórę chłopaka w pobliżu płatka jego ucha. – …a mówiąc ściślej, to ze mną. – Wyszeptał śmiało uwodzicielskim tonem, z prowokującym uśmiechem przyklejonym do twarzy. Prawdopodobnie byłby i poczekał z podobnymi propozycjami przynajmniej do końca koncertu, ale nie wiedzieć czemu, nagle zebrało mu się na przesadną szczerość i bezpośredniość.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Scena w Parku QzgSDG8




Gracz




Scena w Parku Empty


PisanieScena w Parku Empty Re: Scena w Parku  Scena w Parku Empty21.03.22 22:35;

No i całe szczęście byli na jednej stopie jeśli chodziło o szczęście. A przynajmniej przez chwilę, bo choć Max lubił z nim przebywać i podobała mu się ta chwila chwila zapomnienia w jeziorze to jednak miał w głowie więcej rzeczy niż tylko ponętne wargi byłego kochanka i dłoń, która mniej lub bardziej delikatnie pieści jego ciało.
-I właśnie na taką reakcję liczyłem. - Odpowiedział z wyszczerzem, nim dał się rozproszyć nowej biżuterii, która średnio ładnie komponowała się z bransoletką z ayuahasci, nie mówiąc już o tym, że kolorystycznie jeszcze bardziej przypominała mu ukochanego. -Żółtodziób i stary piernik? Podoba mi się, przyjmuję to wytłumaczenie! - Postawił na własną interpretację tego, co oznaczały barwy bransoletek, jakie teraz gościły na ich nadgarstkach. Zdecydowanie nie spodziewał się, że coś tak prostego może go tak rozbawić, chyba wciąż jeszcze trzymał go dobry nastrój ze stadniny mimo całej reszty gówna.
-Ten to ma kurwa szczęście. Weź się zamień! - Powiedział i bez bardonu wyrwał Paco kubek z rąk, wciskając mu w dłoń własne piwo. Od razu upił łyka irlandzkiej i przez chwilę zastanawiał się, czy mu smakuje, po czym kiwnął z aprobatą głową. -Warto było Cię tu dzisiaj zabrać. - Zaśmiał się, po czym wziął jeszcze jednego łyka nim był choć trochę gotów rozstać się z lepszym niż jego trunkiem.
-Chcesz mnie upić? - Zapytał przymykając na chwilę oczy, gdy poczuł wargi na swojej szyi, ale już po chwili uśmiech zbladł z jego lica i poczuł, jak pewność siebie nieco go opuszcza. -To chyba nie jest dobry pomysł Paco. Ten jeden pocałunek jeszcze nic nie znaczył. - Oczywiście puścił ściemę, ale nie mógł tak szczerze się tutaj teraz wyspowiadać. Zresztą też nie do końca chciał, planując naprawdę dobrze się zabawić, ale oczywiście libido Moralesa musiało już pierdolnąć poza skalę, nie dając im nawet pięciu minut w spokoju.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Scena w Parku QzgSDG8




Gracz




Scena w Parku Empty


PisanieScena w Parku Empty Re: Scena w Parku  Scena w Parku Empty21.03.22 23:11;

Przekręcił głowę, odpowiadając mu równie zaczepnym uśmiechem, ale zaraz skrzywił się na skutek odniesionych w walce z leprechaunem obrażeń. Tak, dopiero teraz przypomniał sobie o tym paskudnym skrzacie, wszak podczas przejażdżki konnej w stadninie nie towarzyszyły mu żadne nieprzyjemne dolegliwości. Najwyraźniej nabity nad ranem guz dał o sobie znać z niemałym opóźnieniem, grożąc umniejszeniem satysfakcji ze wspólnie spędzonego z Maximilianem wieczoru. – Czy ty się kiedykolwiek od mojego wieku odczepisz? Mam trzydzieści sześć lat, nie jestem jeszcze piernikiem... przynajmniej nie takim zeschniętym. – Westchnął teatralnie, chociaż widać było że tak naprawdę sam ledwie powstrzymuje się od śmiechu. Stary z pewnością nie był, ale jednak różnica wieku pomiędzy nimi wydawała się dość wyraźna. Gdyby tylko wcześnie się postarał, Solberg mógłby być równie dobrze jego synem.
- Ej, ej, e… – Próbował go zatrzymać, ale element zaskoczenia podziałał na korzyść Maximiliana. Podobnie jak i stan Moralesa, który ponownie jęknął cierpiętniczo, kiedy tylko wykonał nazbyt gwałtowny ruch. Pierdolony karzeł w komicznym kapelutku. Paco wzruszył ramionami w poddańczym geście, upijając łyka otrzymanego przez Felixa piwa, które na szczęście nie smakowało wcale najgorzej. Nie był jeszcze nawet świadom, że jego były kochanek właśnie przypadkiem wyświadczył mu ogromną przysługę. – A widzisz, pełnię dzisiaj rolę twojego prywatnego shamrocka, cariño. – Zażartował, niestety znowu przypominając sobie o niefortunnych poszukiwaniach. Nie to, żeby szczególnie zależało mu koniczynie, skoro nie był biegły w warzeniu eliksirów. Miał jednak nadzieję, że ją odnajdzie i sprezentuje temu tutaj oto boa kusicielowi.
- Nie do końca. Pijany na nic się już nie nadasz. – Odpowiedział brutalnie wręcz szczerze, ale nie dotarło jeszcze do niego to, że po tych słowach najlepiej byłoby, gdyby zapadł się pod ziemię. Podobne myśli wyrwane z kontekstu brzmiały naprawdę koszmarnie, ale on w obecnym stanie nie umiał chyba owijać w bawełnę. – Jeszcze? Słowo klucz? – Nie dał zbić się Solbergowi z tropu, nadal sunąc odważnie wargami po jego delikatnej skórze coraz wyżej i wyżej. – Es solo sexo. – Wyszeptał mu na ucho, zahaczając zębem jego płatek. Nosem trącił przy tym chłopięcy policzek. – ¿No quieres sentirme dentro de este hermoso y apretado culo? – Popatrzył prowokująco w lśniące, szmaragdowe ślepia, nie zdając sobie sprawy z tego, że kierowany jest działaniem owiniętej wokół nadgarstka bransolety… ta jednak nie zmieniała charakteru, jedynie skutecznie wydobywała na wierzch jego najskrytsze pragnienie. – Chciałbym się obudzić obok ciebie. Mam dość samotnych nocy. – Na szczęście przy okazji demaskowały nie tylko kosmate podszepty wyobraźni, ale i tę wrażliwszą, bardziej emocjonalną stronę jego osobowości, którą zwykle starał się ukrywać.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Scena w Parku QzgSDG8




Gracz




Scena w Parku Empty


PisanieScena w Parku Empty Re: Scena w Parku  Scena w Parku Empty21.03.22 23:35;

Uniósł pytająco jedną brew widząc grymas na jego twarzy, ale nie pytał wprost. Wiele mogło się na to złożyć, a przecież nie byli na etapie głębokich zwierzeń. Przynajmniej w teorii i na trzeźwo.
-Nunca, Papi. - Wyszczerzył się, dopiero po sekundzie zdając sobie sprawę, jak mogło to zabrzmieć. Ich wiek nigdy specjalnie go nie obchodził, ale uwielbiał robić z tego powodu przytyki. Jakby nie było Paco był teraz dokładnie dwa razy starszy niż Solberg, a w tym wieku mogło robić to jakąś tam maluteńką różnicę, a na pewno już wpływało na to, jak patrzyło na nich społeczeństwo, co pewnie byłoby krępujące, gdyby cokolwiek podobnego kiedykolwiek obchodziło byłego ślizgona.
Jeśli Morales chciał odciągnąć Maxa od dobrej zabawy i alkoholu, to zdecydowanie zapomniał chyba wszystkiego, co o chłopaku wiedział. Nie było to takie łatwe, a jeśli w zasięgu ręki znajdowała się whisky... Przeciwnik nie miał szans ze zręcznością alko kusiciela.
-No już, przecież Ci wszystkiego nie wypiję! - Wyciągnął rękę z kubeczkiem dalej, by przypadkiem Morales nie dał rady odebrać swojej własności. -Uuuuu podoba mi się ta propozycja. - Odpowiedział oczywiście na posiadanie własnej czterolistnej, a raczej czterokończynowej koniczyny, bo komu jak komu, ale Solbergowi to szczęście zawsze by się przydało. Nawet w najmniejszej możliwej ilości.
-No kurwa dzięki... - Sprzedał mu porządnego kuksańca udając wielce obrażonego. Co jak co, ale Max był na tyle wprawiony, że i pijany był zdolny do wielu rzeczy. Zależało tylko jeszcze od tego, jak bardzo by go Paco schlał. -Nie doszukuj się czegoś, czego nie ma. - Sprzedał mu moralną gadkę, bo oczywiście nie było to słowo, któremu poświęcił w tej wypowiedzi najwięcej uwagi. Nie wiedział, co takiego odbiło Moralesowi, ale powoli zaczął się wycofywać i nieco zwiększać czujność, przypominając sobie wydarzenia z pomostu na Malediwach.
-No es solo sexo contigo. - Powiedział zdecydowanie po czym z premedytacją zignorował kolejne pytanie bo oczywiście, że by chciał znów poczuć tę bliskość, ale nie był to odpowiedni moment. No i jakoś bardziej zastanawiała nastolatka ta nagła bezpośredniość Salazara w miejscu publicznym. Nie wiedział, czy chce odkryć, co się za nią kryje, ale zdecydowanie go to intrygowało. -Paco.... - Warknął nieco bardziej zdecydowanie, gdy ten jednak nie chciał się od niego odsunąć. Sam więc musiał zwiększyć dystans między nimi, choć poniekąd było mu z tego powodu przykro.
-Nie możesz załatwić sobie jakiegoś blond chłoptasia? Zgodziliśmy się chyba na chwilę spokoju. - Powiedział, choć tak naprawdę poniekąd zrobiło mu się żal mężczyzny. Nigdy nie usłyszał z jego ust podobnych słów, ale miał dziwne wrażenie, że wie, jakiej odpowiedzi może się spodziewać. W końcu, byli do siebie nieprawdopodobnie podobni.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Scena w Parku QzgSDG8




Gracz




Scena w Parku Empty


PisanieScena w Parku Empty Re: Scena w Parku  Scena w Parku Empty22.03.22 0:23;

Głębokie zwierzenia to zbyt wiele powiedziane, ale niepytany zdecydowanie wolał się nie przyznawać, że został pobity i pogryziony przez jebanego karła, bo to że był to karzeł magiczny, z zielonym kapeluszem i szczęściem po swojej stronie niestety nie niwelowało poczucia wstydu. Przynajmniej słowa, które chyba nie do końca przemyślanie uwolniły się z ust jego byłego kochanka poprawiły mu nastrój. – Está bien... Debo admitir que no esperaba eso. – Poruszył sugestywnie brwiami, zaraz po tym jak parsknął głośnym śmiechem. Niewątpliwie tego jeszcze nie grali, ale pozostawał otwarty na nowe doświadczenia, a że to przypadkowe określenie popchnęło jego wyobraźnię jeszcze dalej… Nadal jednak to bransoletka dyktowała jego zachowanie, wymuszając bezpośredniość i szczerość, o którą sam nie zabiegał. Nie to, żeby normalnie zamierzał Maximiliana okłamywać, ale gdyby tylko nie był pod wpływem neonowej opaski, prawdopodobnie niektóre kwestie przemilczałby z kultury i szacunku do chłopaka. Przede wszystkim te, które miały paść dosłownie chwilę później.
- Mam taką nadzieję. Sam nie zamierzam wszystkiego na raz wychylić. Wolałbym cokolwiek zapamiętać z tego wieczoru. – Świadomie go upomniał, bo mimo wszystko cały kufel chmielowego trunku a cały kufel irlandzkiej whiskey czynił ogromną różnicę, a o ile w razie konieczności gotów był wciągnąć chłopaka na plecy i odprowadzić bezpiecznie do domu, tak jednak nie chciałby doczekać podobnego zwieńczenia koncertu. – Próbowałem go znaleźć, ale zamiast tego jakiś leprechaun walnął mnie w łeb. – Nie zamierzał zdradzać przebiegu swoich poszukiwań, ale bransoleta miała inny zdanie na ten temat. Szczęście w nieszczęściu, że ból głowy minął jak ręką odjął, chociaż Paco do tej pory nie miał świadomości, że to za sprawą uzdrawiającego piwa Felixa.
- No co… nie potrzeba mi kłody. – Mruknął, rozkładając ręce w obrończym geście, ale nie zdołał uchronić się przed kuksańcem, który wcale aż taki słaby nie był. – Nie pasuje do ciebie ten protekcjonalny, umoralniający ton. – Zwrócił również chłopakowi uwagę, wszak zwykle w ich relacji to on sypał na prawo i lewo swoimi mądrościami, chociaż… ostatnimi czasy role często się odwracały i tak naprawdę trudno było już nadążyć za tym, który z nich ma więcej zdrowego rozsądku pod kopułą. W tym momencie ewidentnie należałoby wskazać palcem na Maximiliana, mimo że bezpretensjonalne zachowanie Moralesa nie do końca wynikało z jego własnej winy. Mężczyzna widział jak jego były kochanek się wycofuje, a chociaż nie potrafił zrozumieć dlaczego, nie podążył za nim już tak odważnie, utrzymując względnie bezpieczny dystans. Powoli zaczynało zresztą do niego docierać, że wypowiedział wiele słów, które nigdy nie powinny uwolnić się z jego ust.
Przez dłuższą chwilę nie odpowiadał, dopiero łącząc sekwencję zdarzeń, a kiedy uzmysławiał sobie jaką propozycję zarzucił Felixa od samego wejścia, poczuł się naprawdę zmieszany i zbity z tropu. Przede wszystkim do porządku przywołało go jednak wymowne, jednoznaczne warknięcie jego byłego kochanka, niestety w tym wypadku uzasadnione okolicznościami. – Mierda. – Przeklął pod nosem, bo nie tak to wszystko miało wyglądać. – Lo siento, Félix… No quería contar eso. No sé por qué te dije eso… – Zaczął się gorączkowo tłumaczyć, nerwowo rozmasowując swój podbródek. W końcu stwierdził, że najlepiej będzie utopić ten wstyd w kilku potężnych łykach bursztynowego trunku, dzięki czemu przez moment mógł zresztą zasłonić kuflem zaczerwienioną twarz. – Mógłbym, ale…to nie to samo.Sam nie wiem… chyba tak. – Westchnął głośno, nie będąc przekonanym jak powinien się zachować. Zgodzili się? Postawili granicę, której chyba wcale tak sztywno nie dookreślili, skoro obaj niezbyt skutecznie potrafili się jej również trzymać. Pokiwał mu jednak ze zrozumieniem głową, bo co jak co, ale akurat tak bezpardonowo zachować się nie chciał, niezależnie od drzemiących w duszy pragnień. Podniósł również pojednawczo dłoń, pokazując mu że nie zamierza naruszać jego intymności bez jego zgody.
Przejdziemy bliżej sceny? – Zaproponował łagodnym tonem, prowadząc chłopaka przez ledwie widoczny w ciemności trawnik, ale jedna rzecz nadal nie dawała mu spokoju. Chwycił delikatnie jego ramię, obracając go w swoim kierunku, żeby złapać z nim kontakt wzrokowy. – ¿Qué quisiste decir cuando dijiste que no era solo sexo conmigo? – Zapytał zaintrygowany, patrząc wprost w jego szmaragdowe ślepia. Niewykluczone, że uczepił się tylko niefortunnie dobranych słów, ale akurat tego niedopowiedzenia nie mógł mu odpuścić.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Scena w Parku QzgSDG8




Gracz




Scena w Parku Empty


PisanieScena w Parku Empty Re: Scena w Parku  Scena w Parku Empty22.03.22 0:55;

Sam się rozbawił tym stwierdzeniem, którego chyba nigdy nie spodziewał się puścić w stronę Paco. Mleko się jednak rozlało i trzeba było się z tym mierzyć, a najlepszą reakcją na tę wpadkę był po prostu śmiech. I to szczery, bo póki co nastolatek miał jeszcze wyśmienity humor.
-Jak będziesz miał dosyć możesz mi oddać, nie mam zamiaru pozwolić, by się marnowało. - Spojrzał tęsknie na kubeczek z whisky, który już powrócił do rąk Moralesa. Solbeg zanurzył usta w złocistym płynie ciesząc się z jego zadziwiająco łagodnego smaku. W życiu nie myślał, że Irlandzki sikacz może być taki dobry. -Ta, znam tę historię, nie musisz mi jej opowiadać. - Mruknął, przypominając sobie własne spotkanie z magicznym karłem. Kiedyś myślał, że te istotki są nawet zabawne, teraz chętnie zamieniłby je w stojaki na parasole.
-Ej, jak coś Ci się nie podoba droga wolna. - Dodał tym razem naprawdę nieco obruszony, bo kompletnie nie rozumiał zachowania Paco, a jeżeli ten miał zamiar psuć mu koncert, to lepiej żeby sobie poszedł. Może nie zawsze spędzali ze sobą świetnie czas, ale też nie zawsze Morales był taki.... Bezpośredni? Co prawda Max wiedział, że przebywanie z kimś takim jak on sam nie należy dla większości osób do przyjemności, ale te słowa naprawdę lekko go ubodły, gdy poniekąd poczuł się jak wtedy, gdy inna bliska osoba czasem wbijała mu szpilki ostrych słów w serce, nazywając zbędnym balastem w najmilszych momentach.
Ni chuja nie połączył opasek na rękach z ich dzisiejszym zachowaniem, a milczenie trzydziestosześciolatka zdawało się być ciszą przed burzą. Felix odruchowo na szybko postawił wszelkie mury, jakie kiedykolwiek zdążył w tej relacji zburzyć i stał się czujny, nie wiedząc, co za chwilę wymyśli jego pożalsięMerlinie towarzysz wieczoru.
-Pero yo sé. - Powiedział, oczywiście nie rozwijając swojej myśli. Uśmiech na jego twarzy zdawał się przepaść na dobre, a przeprosiny Paco jakoś niespecjalnie do niego przemawiały. Widać zaufanie naprawdę można było stracić w przeciągu kilku niefortunnych sekund. Stał więc tam, z rękoma na piersi, słuchając tego bełkotania i nagle poczuł, że najchętniej wróciłby do domu, a koncert przecież nawet się jeszcze nie zaczął.
-CHYBA tak? - No teraz to już w ogóle nie wiedział co się odpierdalało. Miał ochotę przyjebać mu z całej siły w tę zarumienioną mordę, którą próbował ukryć za naczyniem z alkoholem. Na całe szczęście jednak się powstrzymywał. Jeszcze.
-Ta, chodźmy. - Powiedział bez większego przekonania, dając się poprowadzić gdzieś w tłum, choć jedyne o czym myślał to to, jak nie podłożyć mu nogi, żeby się na ten głupi ryj wyjebał. -He? - Zapytał elokwentnie kompletnie nie słuchając co Paco do niego mówi. -Nada. - Odpowiedział odruchowo. Zresztą i tak nie miał zamiaru się mu teraz tłumaczyć z czegokolwiek. Zamiast tego próbował dojrzeć sceny, ale okazało się, że jakiś pierdolony olbrzym musiał zasłonić im cały widok.
-PRZEPRASZAM KURWA! - Wydarł ryja, klepiąc nieznajomego po nerach, po dużo wyżej nie dosięgał. -Mógłbyś łaskawie ruszyć swoje dupsko gdzieś, gdzie nie będziesz zabierał ludziom zabawy z koncertu? Ja wiem, że muzyki się słucha, ale może chciałbym się pogapić trochę na dupę gitarzysty? - Nie było to najbardziej kulturalne zwrócenie uwagi znane historii, ale widać olbrzym nie miał zamiaru zadzierać z kimś tak jawnie podkurwionym, bo posłusznie przeprosił i uciekł gdzieś, gdzie obelgi Maxa nie mogły go dosięgnąć.
-Co za pierdolony brak kultury. Idę się odlać. - Mruknął ni do siebie, ni do Paco, po czym zniknął w tłumie w kierunku jakiegoś krzaczka, który mógłby podlać. Po drodze na rozluźnienie zapalił oczywiście szluga, bo nie mógł już wytrzymać.
Właśnie zapinał rozporek, gdy usłyszał jakiś szum ze sceny. Przeklął pod nosem przekonany, że właśnie spóźnia się na występ i puścił się dzidą w tłum, próbując odnaleźć tego idiotę Paco, by mimo wszystko dotrzymać mu jakoś towarzystwa podczas koncertu. Niestety, średnio patrzył gdzie go kopyta niosą i gdy rozglądał się za znajomym wąsem, wpadł z impetem na kogoś, kto z tej okazji wylądował na ziemi i do tego wylał dość sporą część piwa.
-Sorry, trochę się.... BROOKS?! - W końcu dotarło do niego, że nie jest to byle random, a jego przyjaciółka. Oczywiście, że tutaj była, bo przecież nie opuściłaby takiego wydarzenia i to jeszcze z piwerkiem, które samo się uzupełnia! -Kurwa, Brooks, spadasz mi z nieba! Idziesz ze mną, bo kogoś zapierdolę! - Nie pytał, a ponownie tego dnia po prostu stwierdzał. Czuł się jednak nieco bezpieczniej wiedząc, że w razie jakby Paco znów go wkurwił, ktoś sprowadzi go na ziemię. Albo pomoże obić Salazarowi mordę.

@Julia Brooks


______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Mererid Tew
Mererid Tew

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 155
C. szczególne : królicze ząbki | kolorowe ubranka | pachnie wypiekami
Galeony : 188
  Liczba postów : 295
https://www.czarodzieje.org/t20866-mererid-tew
https://www.czarodzieje.org/t20873-gruba-sowka-mer#668081
https://www.czarodzieje.org/t20868-mererid-tew
Scena w Parku QzgSDG8




Moderator




Scena w Parku Empty


PisanieScena w Parku Empty Re: Scena w Parku  Scena w Parku Empty22.03.22 1:52;

Zdarzenie Losowe: 5
Bransoleta: rozowa, 2 posty
Piwko: a zobaczymy
@james farris

Chichoczę tylko na powiedzenie Jamesa i robię mu krótki wykład o tym ile mamy w Walii powiedzeń na temat tego, że dom i rodzina są ważne nawet jak są biedne; niestety nasz słynący z węgla rejon nigdy nie należał do najbogatszych i tak powstało setki cytatów, którymi się pocieszaliśmy. Potem płynnie z tematu Walii przechodzę na moje spinki do włosów. Aż w końcu czas na pilne poszukiwania shamrocka.
Które idą nam tragicznie. I to tak, że aż szkoda gadać. Mam wrażenie, że wcale nie przyłożyliśmy się specjalnie do tych poszukiwań tak swoją drogą i chyba tylko chwilkę łaziliśmy po tym lesie, ale co tam. Ja też chciałam dość szybko oglądać koncert, skoro koniczyna sama do nas nie przyszła.
Na koncercie przepycham się gdzieś pod scenę, wcześniej dostając jakąś tam bransoletkę i piwerko od przyjaciela. Razem z Jamesem skaczemy sobie wesoło i śpiewamy piosenki. Ja piję piwko i nawet nie przejmuję się, że tu się oblewam, a tu jakiś obrzydliwy fan zespołu wwala się na mnie jak wieprz. Wręcz przeciwnie! Tańczę sobie razem z nim, jakby wcale nie śmierdział przeokropnie i w nagrodę dostaję od niego koszulkę. Hura, zapocone ubranie obcego typa! Raz co raz mówię Farrisowi, by przyniósł mi kolejne piwerko, przez co biedny musi się przepychać przez tłum. Przynajmniej ja mu nigdy nie uciekam, a tkwię grzecznie gdzie trzeba. Szczerze mówiąc wypijam zdecydowanie za dużo niż zwykle. Po pierwsze - nie pijam zbyt dużo, tylko na jakichś imprezkach. Po drugie - zwalam to na swój wzrost, ale nie mam mocnej głowy. Dlatego po jakimś czasie zaczynam być znacznie bardziej zarumieniona i rozchichotana. Płaszcz też zaczyna mi przeszkadzać i ściągam go, prosząc Jamesowi, by włożył go do mojej bezdennej torby i sam nosił za mnie te klamoty, bo mi było gorąco. W międzyczasie tracę powoli zainteresowanie koncertem, szczególnie, że widzę @Drake Lilac i @Wacław Wodzirej.
- DREJK! - krzyczę i biegnę do Gryfona, by w poczuciu wielkiej sympatii do kolegi z domu, przytulić go mocno w pasie. - Co tu robicie! Fajny koncert? My też tu przyszliśmy! - oznajmiam dość bez sensu, kiedy puszczam gigantycznego chłopa i prędko wracam do Jamesa, by uwiesić mu się na szyi. Chociaż na pewno zwykle bym pogaworzyła z chłopakami, dziś odrobinę zapominam co i kiedy miałam robić i że w ogóle prowadzę tu jakąś konwersację. - James, siku, gdzie tu są toalety - krzyczę do przyjaciela, nadal wisząc na nim beztrosko. Po chwili jednak znowu przypominam sobie o czymś znacznie ważniejszym. - Hej, hej, James - powtarzam imię przyjaciela po raz setny i znikąd zaczynam szukać nagle pod zieloną marynarką ramiączko od biustonosza, jak prawdziwa kobieta z klasą. - Patrz! Założyłam od Ciebie! Jest dobry! - mówię i chichoczę jak szalona kiedy tak mówią mu dosłownie do ucha tę super sytuację, w której dla żartów założyłam strój od niego; zostawiłam mu przy tym sporo szminki na uchu. Nie ogarniam nawet czy nasze ziomki jeszcze tu stoją czy już dawno nas olały.
Powrót do góry Go down


James Farris
James Farris

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 184 cm
C. szczególne : mała blizna na czole, heterochromia centralna, zarysowane kości policzkowe, dziwne stroje i jeszcze dziwniejsza biżuteria
Dodatkowo : Hipnoza, Prefekt, Konkubina
Galeony : 257
  Liczba postów : 185
https://www.czarodzieje.org/t20908-james-farris#669597
https://www.czarodzieje.org/t21008-poczta-jamesa#674590
https://www.czarodzieje.org/t20939-james-farris#671856
Scena w Parku QzgSDG8




Gracz




Scena w Parku Empty


PisanieScena w Parku Empty Re: Scena w Parku  Scena w Parku Empty22.03.22 2:58;

zdarzenie losowe: 1, a dorzut to 6
bransoletka: czarna
piwka: każde po kolei latif


Wystawiam chudą dłoń, aby otrzymać odpowiednią bransoletkę i nagle czuję się jak król. Mam wrażenie, że wyglądam 10/10 i nikt nie może się ze mną równać. Szczerzę się wesoło do każdego, płacę za nas (bo jestem hojny i nakradłem od innych), zgarniam piwko dla mnie i @Mererid Tew i ciśniemy pod scenę. Przepychamy się w tłumie (a raczej to ja toruję drogę drobnej Mer) aż w końcu znajdujemy idealne miejsce do zabawy. Gdy zespół wychodzi na scenę, krzyczę głośno, skaczę i obejmuję przyjaciółkę. Jesteśmy cali rozpromienieni, szczęśliwi i beztrosko tańczymy wśród innych; nie obchodzi mnie nic poza muzyką i tupaniem nóżką do rytmu. Co jakiś czas tylko lecę po nowego browara dla dziewczyny, całkiem zadowolony, że w końcu nauczyłem ją co to znaczy prawdziwa impreza.
Po kolejnym kursie do strefy gastro zauważam, że jakiś olbrzym stanął tuż przed nami i bardzo z siebie zadowolony buja się pokracznie do znanych hitów zespołu. Nie mam nic przeciwko takiemu chillowaniu, ale chuja widzę i z każdą kolejną sekundą zaczyna mnie to coraz bardziej wkurwiać. Dlatego tyrpam go w ramię i uprzejmie proszę, żeby wypierdalał gdzieś indziej. Ten jednak wcale się mną nie przejmuje; wzdycham ciężko, przeczesuję krótko ścięte włosy i ponownie proszę go, żeby stanął dalej – jestem przy tym bardzo przekonujący i dodatkowo wskazuję na moją niską towarzyszkę, która jest już chyba w innej rzeczywistości po takiej ilości alkoholu. Wyjaśnienie typa nie idzie na marne, bo z grzecznymi przeprosinami odchodzi, na co wzdycham z ulgą, bo nie byłem w nastroju do bójek. Mer w czasie tej potyczki zapoznała się z jakimś dziwnym gościem, od którego dostaje koszulkę i bawi się jakby nie było jutra. Czujnie obserwuję ją kątem oka, ruszam bioderkami, wyśpiewuję znane wersy piosenek, latam po piwo i trzymam jej torebkę - takim jestem uczynnym kolegą.
Ta nagle rusza do Drake'a i jego wybranka serca, zagaduje ich i prawdopodobnie psuje im ekscytującą randkę. Zanim jednak proszę, żebyśmy sobie poszli gdzieś indziej, Mererid zachciewa się siku.  Patrzę na szkolnych kolegów, życzę im udanej zabawy (puszczam Wackowi oczko, żeby wiedział co mam na myśli) i niczym bodyguard lecę za Tew.
Ja też jestem pijany i żądny atencji, toteż gdy przyjaciółka uwiesza mi się na ramieniu i pokazuje mi prezent gwiazdkowy ode mnie, wykrzywiam usta w szelmowskim uśmiechu. – I tak ten strój tragicznie przykrywasz płaszczykiem? – pytam zdegustowany i kręcę głową, balansując na granicy przyjaźni i flirtu. Odnajduję w sobie resztki rozumu i godności, odchodzę z nią na bok i usadzam pod jakimś drzewem, żeby odsapnęła i doszła do siebie, po czym sam siadam obok, głaszcząc ją po pleckach. Trochę szumi mi w głowie, mam pewnie wzrok myślą nieskalany, ale próba bycia odpowiedzialnym za przyjaciółkę to wszystko skutecznie wypiera. – Odpocznij trochę – proszę rozsądnie i odgarniam jej grzywkę za ucho, patrząc na jej uroczą, zaczerwienioną od alkoholu twarz. – Chcesz już wracać? – dopytuję, bo choćbym miał ją nieść do Hogwartu na rękach to byłbym w stanie to zrobić. Nie śmiem proponować, że bliżej jest do mojej nowo wynajętej kawalerki, bo po pierwsze jestem dżentelmenem, a po drugie boję się jak się może skończyć to, że dwójka lewo ogarniających przyjaciół wyląduje razem w tak małej przestrzeni.
Powrót do góry Go down


Mererid Tew
Mererid Tew

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 155
C. szczególne : królicze ząbki | kolorowe ubranka | pachnie wypiekami
Galeony : 188
  Liczba postów : 295
https://www.czarodzieje.org/t20866-mererid-tew
https://www.czarodzieje.org/t20873-gruba-sowka-mer#668081
https://www.czarodzieje.org/t20868-mererid-tew
Scena w Parku QzgSDG8




Moderator




Scena w Parku Empty


PisanieScena w Parku Empty Re: Scena w Parku  Scena w Parku Empty22.03.22 3:55;

@James Farris świetnie rozprawia się z jakimś wielkim ziomkiem, podczas gdy ja super kumpluje się z jakimś podejrzanym dziadem. Bawię się naprawdę przednio na koncercie. Ponieważ jestem z Farrisem, żyję w przekonaniu, że mogę się totalnie rozluźnić. Nawet jeśli odrobinę się spiję, czy coś w tym stylu - na pewno będzie potrafił mnie ogarnąć i nie powie nikomu jakim byłam wariatem. Oczywiście o ile wcześniej nie narobię tu zbyt wielu przypałów, zaczepiając każdego znanego mi Gryfona. Kończymy to wspólne tańczenie, bo przez dużą ilość alkoholu zwyczajnie nudzę się już tym i mam ochotę porobić coś niesamowitego (sama nie wiem co to znaczy).
Nawet nie macham na pożegnanie Wackowi i Drejkowi, bardzo niekulturalnie, bo już zajmuję się czymś innym, a mianowicie poszukiwaniem toalety. I korzystając z idealnej do tego atmosfery, pokazuję Jamesowi tyle ramiączka ile mi się udaje w tej niezbyt wygodnej pozie. Zaś na jego odpowiedź, chichoczę się po raz kolejny, bardzo zadowolona takich słów przez swój wesoły, pijacki nastrój.
Nie mam pojęcia po co Farris próbuje zbierać resztki rozumu, szukać jakieś godności na ziemi i jeszcze każe mi odpoczywać. - Czemu mi każesz siedzieć pod tym... jebanym drzewem! - krzyczę jak tylko orientuję się, że posadził mnie na ziemi i wstaję ociężale na nogi. Takie to szalone przekleństwa piszczę po alkoholu. Niestety okazuje się, że chyba aż ziemia się trzęsie od tego jak muzyka jest głośna na tym koncercie. Bo oto potykam się natychmiast kiedy próbuję zrobić pierwszy krok i wywalam epicko na ziemię. Oczywiście udaję, że nic się nie stało i to właśnie powtarzam Jamesowi; wracam jednak pod to drzewo, tylko na kolana Jamesa. Przytulam się do chłopaka i opieram się niezbyt wygodnie dla nikogo (tylko ja ledwo cokolwiek czułam). Moje czoło odciska się na policzku Farrisa kiedy próbuję zebrać siły i myśli.
- Chodźmy po piwko i chodźmy stąd też chodźmy - proponuję bardzo zgrabnie, bo mam dziwne wrażenie, że nie nadaję się już do tańców tutaj. - Pobędziemy sobie sami. Pokażę resztę kostiumu - mówię kompletnie jednoznacznie, bo uśmiecham się tak jak zwykle, gdy posyłam kokieteryjne uśmiechy dla innych chłopców. Oczywiście efekt mógł osłabić moja nietrzeźwość. Również w stylu bardzo szanującej się, młodej damy przytulam się nachalnie do Jamesa, jakbym mogła przylepić się do jego klatki piersiowej. - Taki piękkkny James - dodaję jeszcze mądrze i postanawiam złożyć dwa pocałunki w jego szyję, jakby wcale nie był moim najlepszym przyjacielem i dobrym ziomkiem, a jednym z licznych miłostek. Czy to towarzystwo, piwko z amortencją czy tak się zachowuję w takim stanie, szukając jakiś ramion chętnych do przyjęcia mnie? Nie umiem na to odpowiedzieć, z pewnością nie teraz. Ważne, że podziałało i mój przyjaciel już po chwili próbował mi pomóc zanieść mnie do domu.

/zt ja i James
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Scena w Parku QzgSDG8




Gracz




Scena w Parku Empty


PisanieScena w Parku Empty Re: Scena w Parku  Scena w Parku Empty22.03.22 11:07;

losówka: 4 - ktoś na Ciebie wpada z impetem, aż Ci dech w piersi na chwilę zapiera i co więcej – przewracasz się jak ostatni kretyn, mocno obijając sobie kolana i chyba nawet je zdzierając, no cóż, co to za koncert bez zdartych kolan?
opaska: BRĄZOWY – brąz to uczciwość, sprawia, że nie potrafisz powiedzieć nic, co byłoby niezgodne z prawdą, czujesz silną potrzebę mówienia swoich sekretów, chcąc być jak najbardziej uczciwym, dodatkowo zdecydowanie nie owijasz w bawełnę, mówiąc dokładnie to, co myślisz/ 6 postów
piwko: D - doceniasz rodzinę jak nigdy wcześniej, traktujesz wszystkich jak swoją rodzinę, bo czy nie wszyscy czarodzieje, to jedna rodzina?

W hierarchii uroczystości, Dzień Świętego Patryka zajmował u niej zaszczytne drugie miejsce, tuż za urodzinami Harry’ego. Kiedy więc natrafiła na plakat informujący o koncercie irlandziego zespołu, to nie mogła się nie pojawić, zwłaszcza że mieszkała w okolicy. Zero teleportacji, zero przymusowego zwracania piwka. Ubrała się tak jak powinna się ubrać osoba idąca na koncert. Znoszone glany, skórzana ramoneska, paczka Merlinowych Strzał w kieszeni. Przed wyjściem spaliła jeszcze jointa, założyła zielone okulary przeciwsłoneczne i spacerkiem ruszyła do parku, ciesząc się wyjątkowo przyjemną dziś pogodą. Na wstępie na jej nadgarstku zmaterializowała się jakaś dziwna opaska, ale była w tak błogim nastroju, że nawet nie zwróciła na nią uwagi. Do tego w jej zimnej łapce wylądowało równie zimne piwko. I może to jego smak, a może ten blant, ale nagle poczuła się częścią jednej większej wspólnoty. Każdy czarodziej i czarodziejka stał się nagle super ziomkiem. Bez oporów więc pozwalała do siebie zagadywać przypadkowym fanom quidditcha, częstowała się oferowanymi piersióweczkami czy przekąskami, podpisywała się na koszulkach, chusteczkach i tym, co ktoś miał akurat pod ręką. Normalnie starałaby się nie rzucać w oczy i unikałaby kontaktu, ale teraz? Teraz cieszyła się obecnością w tym miejscu, z tymi ludźmi. Z równowagi wyprowadził ją dopiero, i to całkiem dosłownie jakiś ancymon, który wpadł na nią z impetem. Pałkarka wylądowała ciężko na kolanach, a jej nowiutkie czarne jeansy wzbogaciły się w wątpliwą ozdobę w postaci dwóch przetarć na krwawiących kolanach. Do tego wszystkiego wylało jej się piwo, w zdecydowane większości na nią samą. Nieuważny oprawca miał szczęście, że trafił dziś na wyjątkowo łagodną wersję Julki. Dziewczyna wstała z jękiem, dopiła z kubeczka resztę piwa i odwróciła się w kierunku osoby, która w nią wpadła.

- Wyjmij głowę z dupy, amigo, bo nas pozabijasz – rzuciła swobodnie do… Solberga. Ależ oczywiście! Zawsze jak cierpiała, to ten ananas był w pobliżu. Spojrzała na niego z politowaniem, wskazując na pusty kubeczek – Lecisz mi browara, Solberg. I nowe spodnie. – dodała, zanim to pozwoliła się zaciągnąć gdziekolwiek.

Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Scena w Parku QzgSDG8




Gracz




Scena w Parku Empty


PisanieScena w Parku Empty Re: Scena w Parku  Scena w Parku Empty22.03.22 11:38;

Jako że koncert już się zaczynał chciał jak najszybciej dotrzeć pod scenę, ale niestety musiał wpaść na beztrosko spacerującą sobie Brooks, którą zwalił bez pardonu z nóg.
-Spokojnie Juanita. - wyciągnął obronie dłoń, bo przecież nie chciał jej specjalnie upierdolić piwem. -Chateu de browar moje ulubione perfumy. - Zaśmiał się czując intensywną woń piwerka, jaka się od niej unosiła. -Odkupię Ci co chcesz. Jak mi zrobisz spokój ducha to Ci kupię spodnie. - Obiecał, wyciągając w jej stronę dłoń i uśmiechając się szeroko. -Pojojać? Dawaj bo spóźnimy się na najlepsze,a mam zajebistą miejscówkę! Tylko towarzystwo lubiące podnosić ciśnienie. - Pospieszył ją, bo nie było miejsca na wzajemne wyrzuty, gdy zespół już wyszedł na scenę, a oni byli zdecydowanie za daleko krawędzi estrady niż Max by chciał.
Pociągnął ją za sobą w tłum, po drodze dając swoje piwo, żeby mogła odbić sobie to, co straciła. W końcu zauważył nawet i Paco i z wielkim westchnieniem pojawił się obok niego.
-Brooks, Morales. Morales, Brooks. - Przedstawił ich sobie szybko i bez zbędnych czułości, jako że nadal był dość zirytowany postawą Salazara. Porwał z rąk mężczyzny nacyznie z irlandzką i sam nawilżył swoje gardło, skoro jego złocisty trunek oddał Julce.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Scena w Parku QzgSDG8




Gracz




Scena w Parku Empty


PisanieScena w Parku Empty Re: Scena w Parku  Scena w Parku Empty22.03.22 12:27;

Skinął mu głową, mimo że z kuflem irlandzkiej whiskey tak łatwo pożegnać się nie zamierzał. Co prawda piwo nie okazało się wcale najgorsze, ale jeśli miał wybierać, zdecydowanie wolał naczynie wypełnione bursztynowym, szlachetnym trunkiem. – No nie mów, że ty też… – Parsknął śmiechem, nie mogąc uwierzyć, że nie tylko on zadarł z niewłaściwym karłem. Najwyraźniej obaj nie mieli do tych leprechaunowych paskud szczęścia, co tak po prawdzie, odrobinę poprawiło mu humor. Przynajmniej nie był jedynym, który w tym zestawieniu wychodził na leszcza. Niestety atmosfera równie szybko się popsuła, a to już za sprawą jego bezdusznej bezpośredniości, której początkowo nie był nawet w pełni świadom.
- Ej, no nie złość się już. Nie powiedziałem, że cokolwiek mi się nie podoba……bo tak naprawdę podoba mi się w tobie wszystko. Nie wypowiedział już na głos tych słów, a to dzięki słabnącemu efektowi otrzymanej na wejściu bransolety, ale nadal czuł się zdezorientowany i zmieszany swoim zachowaniem, które przecież nijak nie współgrało z jego planami na ten wieczór. Nie to, żeby ta mało taktowna propozycja nie odpowiadała drzemiącym w nim pragnieniom, ale nie przyszedł tutaj wcale po to, żeby zaciągnąć Maximiliana do łóżka, a już na pewno nie zamierzał zepsuć mu koncertu. Nie wiedział również dlaczego porównał go do kłody. Niewykluczone, że była to pierwsza myśl, która przemknęła przez jego podświadomość, ale nie chciał do cholery wypowiadać jej na głos. Kurwa, kompletnie niczego z tego nie rozumiał…
Przypatrywał się z bólem chłopięcej twarzy, z której spełzł choćby najdrobniejszy cień uśmiechu, a to sprawiało że zapałał jeszcze większą wściekłością do samego siebie. Spędzili razem naprawdę wspaniały dzień, niekiedy nadal wracał oczami wyobraźni nie tylko do tego namiętnego pocałunku w jeziorze, ale i do samej przejażdżki konnej oraz przyjemnego uczucia wiatru we włosach, którym mógł się dzielić z doborowym towarzystwem Solberga… Wszystko zdawało się iść we właściwym kierunku, wreszcie mieli okazję ze sobą porozmawiać, nie skacząc sobie jednocześnie do gardeł, a teraz w kilku zdaniach zniweczył całą tę relaksującą, przyjazną atmosferę, niemalże otwarcie zachęcając chłopaka do kłótni. Na domiar złego, starając się jakkolwiek załagodzić sytuację, popełnił kolejną gafę, dając się złapać na niefortunnym doborze słów. – Zgodziliśmy się. Po prostu…trudno za tobą nadążyć.Nie chciałem, żeby tak to wybrzmiało, ok? – Westchnął, spuszczając nieco głowę w poddańczym geście. Nie miał pojęcia jak z tego wybrnąć, przede wszystkim dlatego, że nie rozumiał również swoich własnych motywów. Co do kurwy nim kierowało…
Nie miał jednak czasu przeanalizować tego bałaganu, ani tym bardziej na powrót nawiązać sensownego kontaktu z Maximilianem. Chłopak wyrzucił bowiem wzbierającą się w nim złość na bogu ducha winnego półolbrzyma, który zasłonił im widok na scenę, a Paco zdał sobie sprawę z tego, że na razie lepiej nie kontynuować tematu. Co za pierdolony brak kultury – nie był pewien czy Felix oceniał właśnie przegonionego kilka metrów dalej goryla, czy może jego impertynencję, ale mając świadomość że równie dobrze sam mógłby być adresatem tych słów, wzruszył jedynie bezradnie ramionami, mając nadzieję że zdoła jeszcze naprawić ten nieoczekiwany błąd. Na razie jednak odprowadził Maximiliana wzrokiem, popijając irlandzką whiskey, a nawet pozwolił sobie odpalić merlinową strzałę, widząc że i gromadka nastolatków obok sięgnęła po paczkę papierosów. Zaciągnął się chmurą siwego tytoniowego dymu, wypatrując powrotu swojego byłego kochanka.
- Kurwa, Felix… uwierz, że nie chciałem tego powiedzieć, a już na pewno nie w takich okolicznościach i nie w takiej formie... Poważnie, nie wiem dlaczego to powiedziałem. Szanu… – Przerwał, dopiero po chwili uzmysławiając sobie, że Solberg nie przyszedł tutaj sam. Spojrzał przepraszająco wpierw na niego, potem na jego partnerkę, wyciągając w kierunku tej drugiej dłoń, kiedy w oczy rzuciła mu się ta jebana bransoleta. Początkowo zastanawiał się czy wypływające z niego nazbyt swobodnie myśli nie były spowodowane czarodziejskim dodatkiem wsypanym do tutejszego piwa lub whiskey, ale pili z Maximilianem dokładnie to samo, a chłopak nie wyglądał na skorego do wyjawiania wszystkich swoich najskrytszych pragnień i najmroczniejszych sekretów. Przez ten czas zapomniał o kolorowych, neonowych opaskach, ale teraz chyba zaczynał już rozumieć, co takiego się wydarzyło. Naprawdę wolałby, by brązowy kolor oznaczał zaklasyfikowanie go do grona starych pierników… – Bransolety… – Mruknął zresztą bardziej do siebie, niż do stojących obok niego nastolatków, przywołując samego siebie do porządku. – Salazar Morales. Miło poznać. – Przedstawił się kulturalnie, zamykając dłoń dziewczęcia w stanowczym acz niezbyt mocnym uścisku, a nawet pokłonił się delikatnie. Po chwili powrócił jednak spojrzeniem zbitego psa do szmaragdowych ślepiów byłego kochanka, przechylając się lekko w jego stronę. – Możemy porozmawiać po koncercie? – Poprosił go ściszonym głosem, wszak nie przystawało im rozprawiać o tym, co miało miejsce wcześniej w obecności damy.
Od dawna znacie się z Felixem? – Zagadnął zresztą niejaką Brooks, by przypadkiem nie wypaść na pozbawionego taktu buca.
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Scena w Parku QzgSDG8




Gracz




Scena w Parku Empty


PisanieScena w Parku Empty Re: Scena w Parku  Scena w Parku Empty22.03.22 13:42;

Kiedy Felixo tak to ciągnął ją w stronę sceny, przez głowę przemykało jej wiele dziwnych myśli. Dlaczego drzewa nic nie mówią? Czy po ciemnej stronie księżyca żyją czarodzieje? Czy gdyby była kotem i miała alergię na sierść, to co by się stało? Blant, piwko i pośpiech rozgoniły ból kolan i nawet piwny zapach jej nie wadził, choć zdecydowanie bardziej wolała jednak lawendę. Co jakiś czas machała do mijanych osób, szczerząc się jak głupia do sera, a do tego wszystkiego Solberg oddał jej swoje piwo, po którym to w ogóle czuła się jak milion knutów. Promieniała więc szczęściem, młodością, alkoholem i poczuciem, że świat się dziś do niej uśmiecha. Z lekkim opóźnieniem dotarły do niej słowa starszego faceta, który mówił coś do Felixa.

- Widzę, że szybko zapomniałeś o Lowellu. KUDOS. Skąd go wytrzasnąłeś? Wykopałeś na cmentarzu w Inverness? – nachyliła się do niego konspiracyjnie, starając się wyszeptać mu to do ucha, co łatwe nie było, bo Solberg był jakoś dwa razy wyższy od niej. A tak przynajmniej jej się wydawało w tym momencie, kiedy to starała się stanąć na palcach. Brązowa opaska na jej nadgarstku stanowiła niemal gotowy przepis na kłopoty, ale kto by się tym przejmował w tak piękny dzień, jak ten?

- Julka – uścisnęła wyciągnięta przed siebie dłoń, lustrując rozbawionymi oczkami postać Meksykanina. – Jak długo… wiesz, czas to rzecz mocno subiektywna – odpowiedziała w końcu po chwili zawiechy. – Dla mnie to wieczność. Dla Ciebie? Krótka drzemka. EJ SOLBERG! – odwróciła się gwałtownie w kierunku chłopaka, całkowicie zapominając o swoim starszym rozmówcy. – Myślisz, że mają tu coś do jedzenia?
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Scena w Parku QzgSDG8




Gracz




Scena w Parku Empty


PisanieScena w Parku Empty Re: Scena w Parku  Scena w Parku Empty22.03.22 13:53;

Dopiero gdy Brooks jak pojebana machała do wszystkich wkoło szczerząc się jak szczeżuja, Max połączył fakty rozumiejąc, że musi być zjarana. Nie skomentował tego jednak bo w sumie to czemu by miał. Nie raz jarali blanty razem i zajebiście się przy tym bawili.
Gdy Paco otworzył paszczę, Max specjalnie nie chciał słuchać, co ma do powiedzenia. Przynajmniej nie teraz, gdy chciał się uspokoić a nie wkurwiać na jego wymówki. Niestety zamiast tego usłyszał to, co mówiła krukonka, przez co jego mięśnie jeszcze bardziej się spięły a wkurwiki rozbłysły w oczach.
-O nikim nie zapomniałem, a jego bym najchętniej tam zakopał w tej chwili. - Wysyczał, automatycznie czując jak robi mu się niedobrze a przed oczami ciemnieje, gdy wspomnienia z cmentarza powróciły. Dłoń nastolatka nerwowo zacisnęła się na jego żebrach, ale udało mu się niczego na szczęście nie zwrócić.
-Możemy skupić się na koncercie? - Odpowiedział Paco dając mu tym samym do zrozumienia, że średnio ma teraz ochotę na jakieś pogaduszki. Zbyt wiele och ostatnio przeprowadził i naprawdę potrzebował tych pięciu minut relaksu, jakich spodziewał się tu dzisiaj znaleźć. Chyba jednak bezskutecznie.
-Załatw blanta to załatwię szamę. - Zaproponował, bo naprawdę nie widział teraz innej możliwości wyluzowania się, gdy oni prowadzili pogawędkę, a Solberg najchętniej to by przyjebał już teraz jednemu i drugiemu. Ach te wybuchowe nastolatki. Gdyby tylko obok był jakiś Boyd treningowy...

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Scena w Parku QzgSDG8




Gracz




Scena w Parku Empty


PisanieScena w Parku Empty Re: Scena w Parku  Scena w Parku Empty22.03.22 14:17;

Nie ukrywał, że obraz unoszącej się na palcach Brooks, która próbowała wyszeptać Maximilianowi na ucho swą uwagę, wyglądał dość komicznie. Żałował, że nie może usłyszeć słów, które uwolniły się z jej ust, ale nie mógł mieć do dziewczyny pretensji, skoro sam przed chwilą przechylił się bliżej chłopaka, mrucząc konspiracyjnym tonem. Nie skomentował już również dywagacji dziewczęcia o subiektywności poczucia czasu, unosząc jedynie wyżej brwi. Starał się robić dobrą minę do złej gry, ale uśmiech całkiem spełzł mu z twarzy, kiedy Solberg stwierdził, że najchętniej by go zakopał, a jego próbę polubownego rozwiązania sporu postanowił najzwyczajniej w świecie zbyć. Prawdopodobnie nie powinien mu się dziwić, nie pierwszy raz też widział go wkurwionego, co nie zmieniało faktu, że potrzebował się wytłumaczyć, a brak takiej szansy czynił sytuację jeszcze bardziej niekomfortową.
- Możemy. – Przystał na jego propozycję, nie mając tak naprawdę innego wyjścia, ale w duchu westchnął cierpiętniczo. – Chcesz się zamienić? – Przesunął w jego kierunku kufel, pamiętając jak bardzo chłopak łasy był na znajdującą się w niej irlandzką whiskey, a skoro póki co nie mógł go przeprosić, chociaż w ten sposób próbował go udobruchać. Nie potrafił jednak darować sobie umoralniającego spojrzenia, kiedy Felix zaczął dębić od swojej koleżanki blanty. Nie to, żeby uważał mugolską marihuanę za śmiertelnie niebezpieczny narkotyk - nie róbmy sobie żartów. Po prostu obawiał się, że alkohol i ten jeden buch za dużo skłoni jego byłego kochanka do sięgnięcia również po silniejsze środki. Nie śmiał mu jednak tego wytykać, zważając na niesprzyjające mu okoliczności.
Jeżeli chcecie, zostawię was na chwilę i rozejrzę się okolicy. Powiem wam co dobrego tu podają. – Zaoferował swoją pomoc, a może raczej odkupienie win, spoglądając to na Maximiliana, to na jego przyjaciółkę, zaciągając się raz jeszcze trzymanym między palcami papierosem. Zresztą… na ten moment i tak czuł się tutaj jak persona non grata.
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Scena w Parku QzgSDG8




Gracz




Scena w Parku Empty


PisanieScena w Parku Empty Re: Scena w Parku  Scena w Parku Empty22.03.22 18:58;

A więc stało się. Zwykły koncert w pojedynkę zamienił się w bierną obserwację pasywno-agresywnej kłótni dwójki kochanków, gdzie jeden mógł być, tak na dobrą sprawę synem drugiego. Jak się poznali? Co Solberg robił ze starszym facetem? Co ten mu powiedział, że rozłościł Maxa? Tyle pytań, a żadnych odpowiedzi. No i do tego wszystkiego nadepnęła już i tak wkurwionemu Maksiowi na odcisk, wspominając Lowella i przypominając Inverness. Słysząc, jak chłopak syczy przez zęby, wściekając się na nią, nie potrafiła jednak się tym przejąć ani wziąć to za jakiekolwiek ostrzeżenie. Zamiast tego, chcąc nie chcąc, prychnęła z rozbawienia przez nos.
- Co tak ssssyczysz, Sssssolberg? Tęsknisz za ślizgońskim lochem, wężyku? – Pacnęła go delikatnie w czoło i upiła z kubeczka, po czym oddała go chłopakowi. Bo choć większość jej piwa wylądowała na czarnym topie i spodniach, to jednak czuła się wystarczająco zajebiście, by nie musieć dodatkowo ubarwiać rzeczywistości. Tym zajmą się niebawem muzycy z irlandzkiej kapeli oraz ludzie, od których będzie się odbijała w pogo. Tymczasem jej potrzeby były znacznie inne i czysto fizjologiczne. Zgłodniała bowiem i jedyne, o czym teraz myślała, to porcja czegoś słonego i mięsnego. Tylko czy sprzedają tu coś poza alkoholem? Na propozycję Moralesa pokręciła przecząco głową.

- Zanim wrócisz, to zacznie się koncert. Chodźmy teraz – rzuciła, idąc w losowym kierunku, bo rzecz jasna nie miała bladego pojęcia, od czego zacząć poszukiwania. Zanim jednak odeszła, wsunęła chłopakowi paczkę Merlinowych Strzał, w której to skręcone były jeszcze dwa blanciki. – Baw się dobrze i do zobaczenia niedługo – Puściła mu oczko, ale szybko zorientowała się, że ma okulary przeciwsłoneczne, tak więc zsunęła je lekko z nosa i ponowiła próbę, tym razem puszczając najwyższej jakości przekrwione oczko. – Jeżeli nie wrócimy w ciągu godziny, to znaczy, że jesteśmy z Salem na domówce u jego znajomych inferiusów. Ciao!
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Scena w Parku QzgSDG8




Gracz




Scena w Parku Empty


PisanieScena w Parku Empty Re: Scena w Parku  Scena w Parku Empty22.03.22 19:42;

Potrzebował Julki obok żeby nie trafić do Azkabanu za morderstwo. Przynajmniej oficjalnie, bo tak naprawdę przeżycie koncertu z krukonką było tym, co Macie kochały najbardziej. Dziś jednak nie potrafił aż tak się tym cieszyć, bo nastrój miał zajebiście zjebany dzięki całym piętnastu minutom z Paco.
-A żebyś wiedziała, że za lochem tęsknię. - Prychnął z lekkim uśmiechem, bo akurat to była część edukacji, a raczej obecności w zamku, którą naprawdę kochał.
-Chętnie. - Odpowiedział oczywiście zdawkowo w kierunku Moralesa, by chwilę później już opróżnić kufel, który magicznie ponownie się napełnił. Czy Paco tego chciał, czy nie, Solberg miał w tej chwili plan się najebać i szło mu narazie lepiej niż gorzej.
-Brooks, ale ja... -mam kociołkowe w torbie i paszteciki... Nie dokończył, bo dziewczyna wcisnęła nu szlugi w dłoń i wzięła Paco na wyprawę po żarcie. -Uważaj na -niego -Siebie! - Krzyknął tylko za nią, gdy ci znikali gdzieś w tłumie. Został sam, co sprawiło, że w końcu mógł odetchnąć. Ponownie zwilżył wargi alkoholem, a następnie otworzył paczkę Merlinowych, by z zadowoleniem znaleźć w środku Julkowe blanty. Bez pa chwili wahania wsadził sobie jednego do mordy i odpalił, zaciągając się ciężkim dymem, który zadrapał go porządnie w gardle, rozsiewając wokół charakterystyczny zapach. Poczuł się o niebo lepiej, a jednocześnie martwił się o to, że tamta dwójka została w tej chwili sama. Miał nadzieję, że Brooks nie palnie przy Paco czegoś, za co Max będzie chciał ją zajebać i że mężczyzna potraktuje jego Juanitę o wiele lepiej niż Tori. Gdyby tylko jakkolwiek wszedł jej za skórę, Solberg miałby ciężki czas z powrotem do nastroju jaki jeszcze kilka godzin temu między nimi panował choć dobrze wiedział, że akurat Brooks wie, jak o siebie walczyć.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Scena w Parku QzgSDG8




Gracz




Scena w Parku Empty


PisanieScena w Parku Empty Re: Scena w Parku  Scena w Parku Empty22.03.22 20:09;

Złowrogi syk, jaki wydobył się z ust Maximiliana niewątpliwie nie napawał go optymizmem, z drugiej jednak strony przynajmniej nie był obecnie jedyną osobą, która zalazła chłopakowi za skórę. Wyglądało na to, że jechali z niejaką Brooks na tym samym wózku, a chociaż pomysł spalenia przez jego byłego kochanka blanta wzbudzał pewne obawy, tak nawet i Paco stwierdził po namyśle, że może nie jest to wcale takie najgłupsze rozwiązanie. Nie miał co prawda pojęcia czy jego koleżanka ma w ogóle jeszcze czym go poczęstować, ale nie zamierzał wchodzić im w drogę, upatrując chyba ostatniej deski ratunku w relaksującej atmosferze, jaką zwykle niósł za sobą charakterystyczny zapach mugolskiego zioła. Dopatrzył się również iskierki nadziei w dokonanej z Solbergiem wymianie, jeszcze bardziej chyba nierozsądnej, ale gotów był zaprzedać duszę diabłu wcisnąć mu do rąk cały kufel irlandzkiej, byleby tylko jakkolwiek go po swojej wtopie udobruchać.
Na zdawkową odpowiedź Felixa zdążył zareagować jedynie subtelnym, przepraszającym uśmiechem, bo w tym samym czasie Julia rzuciła się już w przypadkowo wybranym kierunku w pogoń za strawą, a że wolał na razie zniknąć boa kusicielowi z oczu, pomknął tuż za drobną, dziewczęcą sylwetką. – Julia! – Wykrzyknął, żeby przyciągnąć jej uwagę. – Powinniśmy raczej pójść w drugą stronę. Budki z jedzeniem rozstawione były przy wejściu na pole koncertowe. – Zwrócił jej uwagę, wskazując skinieniem głowy, żeby zawróciła i powędrowała za nim. Nagle kąciki jego ust uniosły się wyżej, kiedy przypomniał sobie jej żart z inferiusami… Brooks nie wiedziała nawet jak niewiele się pomyliła, tyle tylko że porównanie zdawało się trafne niekoniecznie ze względu na jego wiek, a towarzystwo w jakim się obracał. – Pewnie znacie się z Maximilianem ze szkoły, podobny wiek… – Przeanalizował szczątkową wiedzę, jaką do tej pory zdołał uzyskać. – Czym się zajmujesz? Studia? Praca? – Zagadnął, aby podtrzymać rozmowę podczas marszu i dowiedzieć się o dziewczynie nieco więcej, wszak na razie poznał wyłącznie jej imię i nazwisko. – Hamburgery? – Wtrącił nagle, uniesieniem dłoni pokazując jej jeden z połyskujących w oddali szyldów.
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Scena w Parku QzgSDG8




Gracz




Scena w Parku Empty


PisanieScena w Parku Empty Re: Scena w Parku  Scena w Parku Empty22.03.22 21:05;

Może i była głodna, ale była przy tym również wybredna. Bo choć z pewnością nie pogardziłaby pasztecikami, to mimo wszystko wizja buły z kotletem albo kawałka pizzy lub w sumie czegokolwiek ciepłego i treściwego, działała na nią jak błysk lampy na zbłąkaną ćmę. Co mogła więc zrobić? Ano, zostawić chłopakowi moralne wsparcie w postaci mugolskiej używki wprost z londyńskich ulic, a także kilka papierosów z odrobiną eliksiru płynnego szczęścia. Dodatkowym płynnym szczęściem okazał się drink od Moralesa, który znajdował się teraz w Solbergowej dłoni. W tym całym przedsięwzięciu, jakim był koncert, dziewczyna kompletnie nie zwróciła uwagi na fakt, że kubek się po pewnym czasie ponownie napełnia. Zostawiając Solberga sam na sam z własnymi myślami, szła tuż obok dopiero co poznanego mężczyzny. No, „obok” to niewielkie (sic!) wyolbrzymienie, bo miotało nią jak szatan i w swej pogoni za jedzeniem, była dosłownie wszędzie, krążąc wokół jak księżyc wokół ziemi. Na szczęście Morales był na posterunku i jak ta przyzwoitka, dbał, by mała biedna Krukonka nie zgubiła się w tłumie, tylko sprawnie i bezpiecznie dotarła do gastronomicznej nirwany.

- Tak konkretniej, to ze szkolnego skrzydła szpitalnego – sprostowała, grzebiąc w poszukiwaniu papierosów, zanim to do niej dotarło, że raptem minutę wcześniej zostawiła fajki Solbergowi. Pogrzebała w kieszeni raz jeszcze, ale tym razem wyciągnęła z niej paczkę miętówek, a jej myśli mimowolnie powędrowały w kierunku Fredki, która to z miętusami jej się kojarzyła jak nikt inny. Ciekawe co u niej słychać…

- Yup, szkoła i praca – potwierdziła przypuszczenia meksykańskiego przewodnika, zanim to do jej uszu dotarło słowo klucz, czyli „burger”. Gdyby nie była spalona, oczy by jej się rozszerzyły jak pięć knutów. Wciąż jednak mogła wyrazić swoją aprobatę tym pomysłem. Klasnęła więc w dłonie i zaczęła się rozglądać za budką, licząc, że ją wypatrzy. Rzecz jasna nie wypatrzyła, bo zasłaniało jej widok morze ludzi, często dużo wyższych od niej. Nie pomógł nawet fakt, że Morales pokazał jej dokładnie, gdzie może się budki spodziewać. Może dlatego tak lubiła latać? Z góry widać wszystko i nikt ci nie zasłania tego, czego pragnie serce. – A ty skąd znasz Solberga? – zagadała nagle, poprawiając na nosie zielone okulary, które zdążyły nieco jej z tego nosa zjechać.
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Scena w Parku QzgSDG8




Gracz




Scena w Parku Empty


PisanieScena w Parku Empty Re: Scena w Parku  Scena w Parku Empty22.03.22 21:34;

Dawno nie palił dość popularnego w świecie ludzi niemagicznych ziółka, ale nadal pamiętał to uczucie głodu, które władało organizmem po kilku machach. Nie było aż tak dojmujące, by nie sposób było mu się przeciwstawić, jednak żołądek zdawał się nie mieć wówczas dna, a wszelkie tłuste przekąski smakowały jakby o niebo lepiej. Nie dziwił się więc, że Brooks pognała do przodu w poszukiwaniu hamburgerowej oazy, a chociaż nie towarzyszył mu równie palący zapał, tak sam z chęcią wrzuciłby cokolwiek na ząb. W końcu po powrocie z przejażdżki konnej nie miał czasu przygotować sobie żadnej kolacji, a w konsekwencji powoli zaczynał odczuwać delikatne burczenie w brzuchu. Miał jedynie nadzieję, że podczas tego polowania na żarcie nie zgubią z oczu Maximiliana, wszak pozostawili go samego z wypełniającym się magicznie kuflem irlandzkiej whiskey i – co do czego pewności nie miał, ale domyślał się że jednak przyjaciółka uczyniła mu prezent – blantami. Wiedział, że jego były kochanek na drugie imię ma Impreza, a to niestety rodziło wiele obaw. Zależało mu więc na czasie, by przypadkiem nie dać Solbergowi szansy na poddanie się pokusie. Nie zdziwiłby się nic a nic, gdyby za godzinę chłopak nabzdryngolił się jak świnia, wdrapał się na scenę i zaczął śpiewać pijackim głosem razem z wokalistą The Charmberries.
- Chyba nie jestem nawet zaskoczony… – Prychnął pod nosem, doskonale pamiętając jak Felix uwielbiał balansować na krawędzi. Pewnie za swych szkolnych czasów mógłby wyrobić sobie kartę stałego pobytu w szkolnym skrzydle szpitalnym. – Papierosa? – Widząc jak dziewczyna gorączkowo grzebie po kieszeniach, wyciągnął swoją paczkę merlinowych strzał w jej kierunku. Sam także odpalił drugiego fajka w drodze do drewnianych budek z jedzeniem, przypatrując się uważnie twarzy towarzyszki, która nie okazała się zbyt wylewna. – Jaka praca? – Postanowił pociągnąć ją za język, a przy okazji poprowadzić zagubioną owieczkę przez stado rzucających się na smażone mięso fanów. Delikatnie chwycił więc jej ramię, jeszcze raz unosząc dłoń, by jeszcze dokładniej wskazać jej gdzie zmierzają.
Chodź, staniemy w kolejce, żeby Felix nie musiał na nas czekać całą wieczność. – Podał jej nawet swoją dłoń, żeby nie pogubili się we wszechobecnym ścisku, mając już prosić ją żeby zajęła miejsce, kiedy w uszach wybrzmiało mu jakże niewygodne pytanie. – Emm… – Początkowo wydał z siebie jedynie niezidentyfikowany pomruk, próbując wyszukać w głowie odpowiedzi, która pozwoliłaby mu wybrnąć z dość niekomfortowej sytuacji. – Poznaliśmy się ze dwa i pół roku temu… można powiedzieć, że połączyły nas interesy. Zaczekasz chwilę? – Nie to, żeby uciekał przed tematem… no dobra, może po części tak, ale przede wszystkim chciał spróbować swoich sił i przekupić mężczyznę za ladą, żeby nie musieli wyczekiwać kolejnych dwudziestu czy trzydziestu minut na swoje hamburgery. Pogawędził więc z amatorem wołowego mięsa, a chwilę później przestąpił kilka kroków bliżej Julii, wymownie machając do niej ręką. – Możemy zamawiać. – Nie tłumaczył dlaczego zostali potraktowali priorytetowo, ale czy to było ważne?
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Scena w Parku QzgSDG8




Gracz




Scena w Parku Empty


PisanieScena w Parku Empty Re: Scena w Parku  Scena w Parku Empty23.03.22 20:39;

Szansa na to, że Solberg pod ich nieobecność doprowadzi się do stanu Kentucky, czyli średnio kontaktującego, była niezwykle wysoka. Ba, nawet wyższa niż na to, że zespół Charmberries jest faktycznie z Irlandii, a nie, tak na ten przykład, z Wysp Owczych. Julka znała jednak Maxa na tyle długo, że wiedziała, iż jakiekolwiek próby powstrzymania go były bezcelowe jak walka z wiatrakami. Chłopak i tak zawsze znajdował sposób. Jak nie z nią, to z kimś innym, dwa lokale dalej, po tym, jak już się rozeszli w swoich kierunkach. Jedyne, co mogła zrobić, to zaakceptować fakt, że niektórzy się po prostu nie zmieniają. Zresztą, był dorosły, wyrośnięty i choć rzadko to okazywał, inteligentny. Miał więc prawo robić to, na co miał ochotę, licząc się przy tym z konsekwencjami.

- Jaka praca? Ciężka. Nużąca. Niebezpieczna. Zajebista. A Ty czym się zajmujesz, Sal? –Odbiła piłeczkę, odpalając papierosa, którego chwilę wcześniej wzięła od mężczyzny. CO jak co, ale do fajek to miał świetny gust, bo Merlinowe biły na łeb na szyję wszystkie inne. Mogła mieć tylko nadzieję, że na głodniaka nie zakręci jej się w głowie, zwłaszcza że żarełko było już tak blisko.

Może i obsłużono ich w wyjątkowo szybkim tempie, ale Krukonka niestety nie odczuła tego kompletnie. Dla niej czas płynął zupełnie inaczej, wlókł się jak stara i wysłużona, szkolna syberyjska strzała, na której to przelatała pierwsze trzy lata szkoły. Miała wrażenie, że stoją tak dobre pół godziny, choć minęło raptem kilka minut. Kiedy przyszła ich pora, rozdziawiła zaschnięte usta, widząc te wszystkie pyszności. Poszła w klasykę, czyli w podwójnego cheesburgera i zimną wodę z lodem. Nie odeszli nawet od kasy, kiedy to ogromny kęs mięsa i bułki wylądował w jej ustach. Ocierając keczup serwetką, wzdychała z satysfakcją, czując się błogo w mięsnych objęciach wołowej przyjemności. Krówka, która oddała życie, by stać się tym burgerem, bez wątpienia poszła do krowiego nieba, gdzie trawa jest zawsze zielona jak u sąsiada, woda krystalicznie czysta, a futerko miękkie jak kurz pod szafą.

- W jakich interesach? – Przypomniała sobie po dłuższej chwili odpowiedź, z którą to zostawił ją tak dawno temu Morales. – Jaki interes mógł mieć do Ciebie zagubiony szesnastolatek?
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Scena w Parku QzgSDG8








Scena w Parku Empty


PisanieScena w Parku Empty Re: Scena w Parku  Scena w Parku Empty;

Powrót do góry Go down
 

Scena w Parku

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 4Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Scena w Parku JHTDsR7 :: 
Dolina Godryka
 :: 
Okoliczne tereny
-