Jeżeli przyjdziesz tu wieczorową porą z pewnością zaznasz tu spokoju, a unoszący się zapach kwitnących ziół sprawi, że poczujesz się na moment jak w raju. Wszak nastąpi przebudzenie, o ile nie będziesz tu sam. Jeśli natomiast coś każe Ci tu dotrzeć w dzień, to zawsze spotkasz tu pracujące kobiety, które pielęgnują rośliny, warzywa, doprawiając je co raz to ciekawszymi zaklęciami, dzięki któremu plony są o wiele wyższe. Kto wie, może poczęstują Cię czymś?
Utopia musiała na chwilę odetchnąć od tego całego zgiełku panującego na łodziach i uliczkach, targach czy w knajpach. Lubiła ludzi, ale czasem potrzebowała spokoju, a zyskać go mogła jedynie podczas samotnego spaceru. W głębi ducha liczyła oczywiście na spotkanie kogoś przyjaznego, kto umiliłby jej wędrówkę, ale obserwacja hinduskiej kultury w pojedynkę też była całkiem ciekawa. Mogła pożyczyć aparat od Toma, ale póki w jego łodzi kręcili się Ślizgoni, wolała tam nie wracać. Odstraszali ją nieco, zwłaszcza że słyszała o wywołanej podczas zajęć Archibalda sytuacji. Piękne zapachy i ciekawość, skąd pochodzą, przyciągnęły Blythe na pola uprawne. Kobiety powoli kończyły swoją pracę, a aromat sprawiał, że czuła się niemalże błogo, kręcąc wokół. Spoglądając na zielarki, czuła się nieco jak mały intruz – pasożyt, przeszkadzający im w pracy, ale tak bardzo ją to intrygowało, że nie potrafiła się stamtąd ruszyć. Zwłaszcza że nie było tu ani jednego turysty.