Magiczna i pełna uroku jaskinia, która nie tylko chroni przed palącym słońcem, ale i daje ochłodę w postaci czystej wody. Dodatkowym atutem tego miejsca, który zapewnia cichy szum zagłuszający odgłosy z zewnątrz, jest niewielki wodospad, uzupełniający zapas wody. Miejsce mało znane, acz na pewno warte zobaczenia.
Drugiego dnia na zajęcia poszła wręcz naładowana pozytywną energią. Chciała wiedzy, chciała nauczyć się ratować życia, chciała leczyć! Widok takiej ilości topielców trochę ostudził jej entuzjazm. Cóż, mówiąc wprost zrobiło jej się trochę słabo. Ale tylko na chwilę! Potem już było w porządku i na dany znak ochoczo zabrała się za wyławianie fantoma. Wiadomo, najważniejsze to szybko zareagować. Ktoś się topi? No to do wody i wyciągamy! Tyle że fantom zaczął ciągnąć ją pod powierzchnię. Jak udało jej się wynurzyć, to znowu była ściągana na dno. O nie, mały gnojku, nie utopisz mnie, ja się nie dam, nie ma takiej opcji, chodź tu, cholero jedna… przeklinała go w myślach. Przecież nie mogła tu utonąć! W końcu jej się udało. Miała więcej szczęścia niż rozumu, więc ostatecznie razem z topielcem wylądowała na brzegu. W jakimś sensie jej ulżyło, że nie tylko ona wpadła na tak genialny pomysł. Następnym etapem było udrożnienie dróg oddechowych. To już całkiem nieźle jej poszło, chociaż zdenerwowanie musiało wpłynąć na formułę zaklęcia. Co jakiś czas topielec jeszcze pluł wodą i trochę się krztusił, ale mogło być gorzej. Teraz trzeba było przywrócić funkcje życiowe. Przesunęła różdżką nad swoim pacjentem, od ust do przepony i wymamrotała zaklęcie. Policzyła do pięciu, sprawdziła oddech - nic. Jeszcze raz. Od ust do przepony, zaklęcie, pięć sekund. Nic. Jak to możliwe? Musi żyć, musi żyć, musi żyć… Spróbowała raz jeszcze. Bez efektu. - Wiem, że robisz to specjalnie, mały gnojku, rozgryzłam cię, najpierw próbowałeś mnie utopić, a teraz chcesz umrzeć, żebym nie zaliczyła zajęć, ale ja się nie dam, ja cię uratuję, rozumiesz? Będziesz żyć, na Merlina, żyj! - nie chciała krzyczeć, ale tak jakoś wyszło. Tak samo jak nie chciała nim potrząsać, tak trochę tylko może dźgnąć palcem, ale się rozpędziła… Całe szczęście, że prowadząca w porę zauważyła, co się dzieje i podeszła do niej. Złapała ją za nadgarstek, poprowadziła jej rękę i razem z nią szepnęła zaklęcie. I co? I zadziałało, oczywiście. Było jej głupio. Tyle rzeczy poszło nie tak! Chciała to szybko skończyć i już iść. Ułożyła fantoma, chwyciła różdżkę, rzuciła zaklęcie i… Cóż, jak się jest rozkojarzonym i łapie się zły koniec różdżki, to nie kończy się dobrze. Całe szczęście, że nie starała się dzisiaj jakoś specjalnie włosów układać, to nie było jej szkoda, jak nagle miała jakiegoś dziwnego irokeza. Przynajmniej wyschła, co po kąpieli z topielcami nie było złe. Licząc na to, że nikt tego nie widział, szybko dokończyła zadanie. Obyło się bez kolejnych wpadek, więc szybko się zwinęła i udawała, że tego wszystkiego wcale nie było.
Wyłowienie topielca 2 / 2 Anapneo 6 An Duca Tuas 4 Silverto i Calefieri 1
Wyłowienie topielca4 Anapneo 5 An Duca Tuas5 Silverto i Calefieri 4 Sara nieco spóźniona i zziajana ale zjawiła się na kursie wręcz w ostatniej chwili. Przepychając się przez inne osoby, jakimiś cudem w końcu stanęła w pierwszym rzędzie i z szokiem uświadomiła sobie, że tutaj wszędzie jest woda. A ona ma pomagać topielcom. Szkoda tylko, że z jej fobią do głębokiej wody to szybciej ona sama się stanie topielcem i grupa na niej będzie mogła ćwiczyć te wszystkie zaklęcia! Jednak nie może się w takiej chwili wyłamać.. tyle zaklęć do poznania. Cholera. Widząc jak Sevi ich ponaglała, Sara zrobiła kilka niepewnych kroków w stronę brzegu i zaciskając mocno swoje wargi, ukradkowo się rozejrzała jak inni próbują wyłowić swoich fantomów. Och, do wody to Sara jednak nie wskoczy, dlatego też po kilku cennych sekundach postanowiła skupić się na innym pożytecznym zaklęciu. Skierowała swoją różdżkę na fantoma i zdecydowanym głosem wymówiła formułkę. - Incarcerous . - gdy liny bezpiecznie oplotły owego nieszczęśnika, Sara sprawnie go przetransportowała na brzeg i uklęknęła przy nim by udrożnić mu drogi oddechowe. Różdżka więc znowu poszła w ruch i o dziwo - bez większego trudu, zdołała usunąć zbędną już wodę z płuc poszkodowanego za pomocą zaklęcia Anapneo. Z zadowoleniem stwierdziła, że idzie jej całkiem nieźle jak na początek i już miała się wziąć za ogrzewanie go, gdy nagle u fantoma zaczęło zanikać tętno. Przygryzając ze zdenerwowania wnętrze swoich policzków, nieco drżącym głosem wymruczała zaklęcie An Duca Tuas, sunąc przy tym różdżką w linii prostej od jego ust , aż do podstawy jego płuc i przepony. Nie widząc większych efektów, rozejrzała się nerwowo w poszukiwaniu Sevi. Gdy pielęgniarka do niej podeszła i wytłumaczyła jej by bardziej stanowczo wymówiła zaklęcie, Sara skinęła głową i przy jej drobnej pomocy ponownie rzuciła wcześniejsze zaklęcie, a serce u fantoma zaczęło już bez zarzutu pracować. Teraz już nadszedł czas na rozgrzanie niedoszłego topielca. I na kolejne zaklęcie. Sullivianka oczywiście, najchętniej by mu dała czegoś mocnego do popicia - wszakże zawsze działa! - ale powstrzymała się. Poza tym nie nosi przy sobie alkoholu. Wiedząc, że ma za sobą najgorsze nieco sobie odpuściła i o ile zaklęcie osuszające wyszło jej bez problemów, to z rozgrzewającym zaczęły się schody a niesforny fantom, zaczął się głośno uskarżać na zimno. Na szczęście Sevi nie odeszła od niej zbyt daleko to i pomogła jej ponownie w rzucaniu ostatniego zaklęcia. Podsumowując, nie poszło jej tak tragicznie! Może rzeczywiście będzie miała zadatki na uzdrowiciela?
Rasheed Sharker
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Jaskinia. Dziwaczne miejsce na prowadzenie zajęć z pierwszej pomocy, ale Rasheed nie zamierzał tego komentować. W sumie nie miał lepszego pomysłu na to, gdzie można zorganizować zajęcia, podczas których wyławia się topiące się fantomy, więc niespecjalnie miał ochotę na narzekanie i marudzenie a propos miejsca, więc po prostu w milczeniu wysłuchiwał instrukcji Sevi. Nie wiedział jednak czemu, gdy przyszło do praktycznego zmierzenia się ze wszystkim, zupełnie stracił rozum i rzucił się do wody, aby wyłowić tonącą podróbę. Oczywiście ten zaczął się miotać jak dziki i przez to niemalże sam by się utopił. Udało mu się jednak wyrzucić topielca na brzeg, a gdy już odkrztusił wodę, jaka wlała mu się do płuc, zaczął płynnie przeklinać. Głupie, wkurwiające cholerstwo. Nie mogła wymyślić czegoś, co by się nie ruszało? Kiedy już się ogarnął, przypomniał sobie, że musi pomóc temu oślizgłemu zdrajcy. Pierwsze podejście mu zupełnie nie wyszło, bo i specjalnie się nie starał. Niech ginie padalec! Widząc jednak minę Moonlight, spróbował jeszcze raz i tym razem idealnie oczyścił płuca topielca z wody. Zaklęcie pomagające przywrócić czynności życiowe niespecjalnie mu wychodziło. Głupi fantom robił to specjalnie! Pomimo szczerej chęci do tego, aby go udusić, Rasheed jedynie boleśnie go dźgnął, żałując, że nie może tego poczuć i ponowił próbę. Serce zaczęło bić, ale zaraz znowu przestało. Sharker jak nic rozszarpałby to paskudztwo, gdyby nie porady pielęgniarki, które pomogły mu w utrwaleniu zaklęcia. Silverto było porażką. Jakim cudem złapał za zły koniec różdżki? To na pewno ten idiotyczny fantom mu ją obrócił, ale chociaż przemoczony po ręcznym wyławianiu zdrajcy, osuszył sobie włosy. Nie były co prawda zbyt poprawnie ułożone, ale chociaż były suche. Rozgrzewanie niewdzięcznego cholerstwa było banalnie proste i w ten sposób Rasheed opuścił lekcję przeklinając i życząc fantomowi powolnej śmierci z rąk mniej cierpliwych uczniów.
[zt]
Wyłowienie topielca 5, 4 Anapneo 3 -> 5 An Duca Tuas 6 -> 5 Silverto i Calefieri 3
Miejsce nie pasowało do nauki zaklęcia przeciw czkawce, więc może jednak się mylił i w końcu nauczy się czegoś ciekawego. Znów stanął gdzieś za innymi, bo nawet nie chciało mu się na niektórych patrzeć. Czekał na rozpoczęcie zajęć, bo jak zawsze miał dużo do zrobienia, a im dłużej był tutaj tym mniej czasu pozostawało mu na później. Znów nieuważnie słuchał Sevi, ale to już mu chyba tak zostanie do końca. O ile zdecyduje się na kolejne zajęcia. Bo nigdy nie wiadomo, że mu się nagle nie odechce. Albo uzna, że jednak to nie dla niego. Przychodził tutaj tylko dla siebie. Nie miał zamiaru nigdy zostać uzdrowicielem. To w jego przypadku byłoby to co najmniej dziwne. To było tak abstrakcyjne w połączniu z jego osobą, że nigdy to mu nawet przez myśl nie przeszło. Rzucił okiem na fantomy, a później bez zastanowienia władował się do wody, aby jednego wyłowić. Nie trzeba chyba wspominać o tym, że to było skrajnie głupie? Bo był i temu nie da zaprzeczyć. Dotarł jednak z fantomem do brzegu i najpierw osuszył siebie, a dopiero w następnej kolejności się nim zajął. Czuł na sobie spojrzenie Sevi. - On i tak jest głupim fantomem, a ja jednak coś czuje - powiedział tonem, który wskazywał na to, że to tak oczywiste było, że nie powinno się tego nawet tłumaczyć. Skierował na niego różdżkę i po chwili już miał połowę zajęć za sobą. Wyszło mu za pierwszym razem i pomyślał, że dalej będzie tak samo. No i dupa. Z kolejnym miał więcej trudności, ale za drugim razem wyszło idealnie. Nawet tak samo dobrze jak pierwsze, a może i lepiej. Kto wie może kiedyś mu się przyda któreś z tych zaklęć? Co prawda wątpił w to, że kiedykolwiek będzie się pchać jako pierwszy, aby komuś pomóc. To zupełnie nie było do niego podobne. Silvero było dziś jednym z najprostszych zaklęć, ale zjebał je tak pięknie. Kiedy tylko je ponownie rzucił nie wyszło mu to na dobre, ale w końcu osuszył fantom i mógł rzucić ostatnie z zaklęć, aby w końcu odpocząć. Zasłużył sobie na to jak nikt inny.
Wyłowienie topielca 5, 6 Anapneo 5 An Duca Tuas 4, 3 Silverto i Calefieri 4, 1 zt