Angelus wiedział, że dziś przyjdzie do niego dziewczyna, której imię zaczyna się na E. Nie miał pojęcia kto to był. Znał wiele dziewczyn o tym imieniu. Przed jej przyjściem zdążył wziąć prysznic i przebrać się w świeże, czyste ciuchy. Miał na sobie czarne jeansowe spodnie i szarą koszulkę bez nadruku. Delikatnie, stonowanie wręcz. Włosy w artystycznym nieładzie. Dawno nie był u fryzjera, więc były dłuższe niż zazwyczaj. Kiedyś był blondynem, teraz jednak miał włosy w kolorze brązu. Miał nadzieję, że to nie jest błąd. Wiedział jednak, że gdy mu się znudzi szybko wróci do jasnego blondu. Przygotował sobie sprzęt. Były to oczywiście magiczne urządzonka do dziarania w które tchnięta była odrobina magii, on jednak wolał bardziej mugolskie techniki więc praktycznie pracował sam niczym ten mugolski tatuażysta. W swoim pokoju miał na stole różnego rodzaju maszynki, igły oraz farby. Wszystko co powinien mieć profesjonalista, nawet taki jak Angel. Żaden z jego klientów jeszcze nie zgłosił do niego nigdy reklamacji. Akurat wyjmował z szafki wzory tatuaży w razie gdyby miały się przydać. Rozległo się pukanie do drzwi. Kilkakrotne i jakby nerwowe. Chłopak ruszył do drzwi i otworzył je stając w przejściu oparty o ramę. -Witaj, byliśmy umówieni?- zapytał się przyglądając się dziewczynie. Dziś miały do niego trzy osoby przyjść, jednak znał jedną jako tylko E. Wypadało zatem grzecznie się zapytać. Uśmiechnął się nieznacznie dla dodania dziewczynie otuchy.
Cóż... Eiv mała tendencje do robienia sobie kłopotów, bo przecież te trzymały się jej jak rzep psiego ogona. Miała wrażenie, że zaraz wszystko się spieprzy, a następnie jakoś poukłada, ale przecież nie wierzyła, że jej życie jest usłane różami, dlatego wolała jak najszybciej zaprzestać rozważania tego co jest dobre, złe bądź w ogóle właściwe. Leciała z prądem, tak jak teraz. W końcu jakby nie patrzeć - kto normalny wpada na pomysł, żeby się dziarać o godzinie dziewiątej rano, a o jedenastej jest już na miejscu? Widać, że Henley nie była szczególnie zrównoważona, ale nie można jej tego zarzucać. Już wszyscy chyba zdali sobie sprawę z tego, że jest chora psychicznie. Dopiero gdy drzwi otworzyły się, spojrzała na chłopaka przenikliwie. Świdrowała go jasnoniebieskimi tęczówkami, od których był uzależniony Noel, ale czy to miało teraz znaczenie? Spojrzenie dziewczyny były zimne, wręcz mogło wskazywać na lekką wyniosłość, ale nie miało to teraz większego znaczenia, a przynajmniej nie dla niej. Poprawiła swoją czarną tunikę, a zaraz potem rajtki, które zaczynały ją cholernie drażnić. Cóż, dziewczęcia problemy. -Eiv. - Ucięła krótko odpowiedź na pytanie Angelusa, a chwilę później na jej twarz wpełzł ten nieprzenikniony uśmiech. Miała wrażenie, że mężczyzna jej się kompletnie nie spodziewał, ale pieprzyła to teraz. Najważniejszym było to, by pewne sprawy załatwić jak najszybciej. W końcu - co się mogło innego wydarzyć? Zupełnie nic. -To mogę... Wejść?
Angelus przyjrzał się jej uważnie zmierzywszy od stół do głów jakby obserwujący w moment każdy detal jej ciała. Jej błękitne spojrzenie było naprawdę niezwykłe i te ciemne włosy, spływające kaskadą na ramiona. Ale ta blizna na policzku. Czyżby dziewczyna miała swoją nieprzyjemną przeszłośc? Nie była to raczej stara blizna. Odezwała się do niego znowu. -Jasne, skoro już jesteś to wchodź Eiv- powiedział obojętnym tonem po czym cofnął rękę z framugi drzwi by wpuścić ją do środka, chociaż równie dobrze mogła przejść bez problemu pod jego ręką. Był wysokim mężczyzną. Czy mówiła komuś, że do niego idzie, czy na własną odpowiedzialność udała się do mieszkania mężczyzny o którego reputacji słyszała tylko od innych? Była odważna, to musiał jej przyznać. -Tam będziemy dziarać- wskazał palcem w stronę otwartych drzwi do swojego pokoju, który był na wprost drzwi wejściowych do mieszkania. -Masz wybrany wzór? Jeśli nie, to tam masz księgę ze wzorami. Dam ci czas, mam go dziś wiele- poinformował ją. Podczas gdy ta weszła do środka to on zamknął drzwi i przekręcił klucz zamykając je. Klucz schował do tylnej kieszeni jeansów. Zawsze go tam nosił. Nic niebezpiecznego. -Słońce, to będzie twój pierwszy raz? Czy znasz już ten ból? Mogę ci zaproponować silną whiskey na uśnieżenie, łatwiej ci będzie znieść cały zabieg- powiedział to lekkim tonem, odrobinę przy tym rozbawionym. Był przecież u siebie więc czuł się swobodnie. Ona była w jego królestwie, a on był królem. Do tego szalenie przystojnym królem, Aniołem. Ruszył bez słowa do kuchni by przynieść butelkę z whiskey, a ona w tym czasie mogła się udać do jego sypialni.
Znała to spojrzenie, aż za dobrze. Nie znosiła go wbrew pozorom. Przepełniało ją swoistego rodzaju obrzydzenie do samej siebie. Dziwne. Czuła to dopiero od niedawna, bo przecież tak naprawdę Noel jej wypomniał to wszystko w taki... Niecodzienny sposób. Musiała walczyć z głęboko zakorzenionymi pobudkami, dlatego wmawiała sobie, że mężczyźni wymagają tylko jednego. Właściwie, to prawda. Kobiety były pieprzonymi hipokrytkami mówiąc, że tego nie chcą - a pragnęły tego jeszcze bardziej niż faceci. Kretynki. -Proszę... - Wręczyła mu szkic, który przedstawiał łapacz snów, a zaraz potem zaczęła spinać włosy, jakby ten ból, którego zaraz doświadczy był czymś w rodzaju... Oczyszczenia. Swoistego rodzaju katharsis. -Nie mam tatuażu, ale wiem co to za ból. Po za tym nie pijam alkoholu w momencie gdy wiem, że po zmieszaniu z krwią - rozcieńczy ją. Chciałabym dotrzeć do mieszkania w całości. - Powiedziała nieco obojętna, a z każdym kolejnym słowem jej ton przybierał na dystansie i chłodzie, który wręcz od niej bił. Nie chciała flirtować, przyszła tutaj tylko po to, by mieć coś na pamiątkę z ulotności ostatniej chwili. Czy cokolwiek miało większy sens? Prawdopodobnie nie. -Zaczynamy? - Doprawdy miała nadzieję, że tak. Miała dzisiaj jeszcze wizytę kontrolą w św. Mungu, która miała zaważyć na jej dalszych losach, a to? Jak się okazuje, będzie niczym grom z jasnego nieba.
Gdy powiedziała, że nie chce alkoholu to wzruszył tylko ramionami. Wielu jego klientów piło by uśmierzyć ból, ale skoro ona chciała go przeżyć to jej sprawa. Przyniósł za to wodę z kuchni i dwie wysokie szklanki. Jedną postawił przed nią i wlał do niej wody. -Proszę, napij się- powiedział, a w tym samym momencie sięgnął po jej szkic ze wzorem, który chciała mieć odbity na swoim ciele. -Łapacz snów. Rozumiem, że to przemyślana decyzja i to akurat ten tatuaż chcesz tak? Masz jeszcze czas do namysłu. Usunięcie tatuażu kosztuje krocie- wyjaśnił spokojnym tonem po czym przeczesał włosy palcami prawej dłoni. Szkic położył na stoliku i zabrał się za szybkie nanoszenie go na odpowiedni papier. Był niezłym artystom jeśli chodzi o tatuaże. Zajęło mu to chwilę więc ten czas po prostu poświęcił na chwilę milczenia, chyba że Eiv miała ochotę go o coś zapytać to teraz miała ku temu okazję. Jeszcze nie zaczął jej tatuować więc miała możliwość się wycofać. Obrazek po pewnym czasie już był gotowy do odciśniecia na jej ciele. -To jak Eiv, zaczynamy?- zapytał, uśmiechając się przy tym szeroko niczym dziecko które dostało żelki. -Jak zacznie za bardzo boleć możemy zrobić przerwę. Tylko mów- dodał z opanowaniem w głosie.
Cóż. Eiv w swoim życiu wypiła całkiem pokaźną ilość alkoholu, więc z pewnością krążył on po drobnym ciałku gryfonki. Niemniej jednak należałoby się skupić przede wszystkim na niepewności, którą wywołały kolejne fale pytań, czy to aby na pewno dobry pomysł. W końcu jakby nie patrzeć, pomimo tej całej otoczki spontaniczności tak naprawdę, chciała w ostatniej chwili się wycofać; ostatnio coraz częściej tchórzyła. Nawet w tych błahych sprawach. Usiadła wygodnie, zaraz potem spoglądała na chłopaka, który się przygotowywał, a on sama zaczęła pocierać dłońmi, byleby choć przez moment nie myśleć o tym wszystkim, co zaraz miało się wydarzyć. Niby tylko igła, zwykłe kłucie, ot... Taki tam tatuaż, a mimo to - strach przed bólem zwiększał w niej adrenalinę. -Tak, zaczynamy... - No, a kilkanaście minut później pomimo tego, że igiełka poharatała jej nieco skórę, było już po wszystkim. Jak gdyby nigdy mogła odetchnąć z ulgą, podziękować, zapłacić i wrócić do swoich codziennych zajęć. Może kiedyś jeszcze się spotkają? Kto wie...
/zt x2, wybacz... Ale naprawdę nie mam czasu w tym momencie prowadzić wątków.
Lana od kilku dni powinna była wynieść się od znajomej, u której spędziła kilka ostatnich miesięcy. Dziewczyna była miła, więc zgodziła się ją przyjąć, co było pozytywnym zaskoczeniem, z racji tego, że prawie wcale się nie znały. Od początku ustalone było jednak, że wyprowadzi się, zanim do Londynu wróci chłopak koleżanki. Jego powrót zbliżał się wielkimi krokami, więc powoli dawała jej do zrozumienia, iż musi poszukać sobie czegoś innego. Lana natomiast kompletnie nie miała gdzie się podziać. Najchętniej wróciłaby do domu, co było rzeczą niemożliwą, gdy przebywał w nim ojciec. Obiecała, że dzisiaj na pewno się już spakuje. Nie miała więc innego wyjścia. Z pełną walizką, zrezygnowana kręciła się po ulicach Londynu, szukając jakiegokolwiek rozwiązania, którego mogłaby się podłapać. Przechodząc obok kolejnego salonu tatuaży w okolicy nagle jak na zawołanie dostała olśnienia. Tatuaże.. Przecież w Hogsmeade mieszkał Angelus! Fakt, nie pamiętała, kiedy ostatnim razem się widzieli, aczkolwiek pojawienie się u jego drzwi było jedynym dobrym wyjściem w tym momencie. Podróż trochę ją wymęczyła, dźwiganie wielkiej walizki nie było najprzyjemniejszą rzeczą na świecie. Pamiętała adres, pod którym mieszkał Angelus, jednak nie bardzo wiedziała, w która stronę iść, aby pod niego trafić. Popytała kilku ludzi o drogę i po niecałych piętnastu minutach, znalazła się pod kamienicą. Patrząc na nią, miała wrażenie, iż patrzy na najpiękniejszy budynek na świecie. W powietrzu aż czuć było magię. Uśmiechnęła się pod nosem i weszła dalej, podziwiając bujną roślinność na podwórzu. Całkiem nieźle wybrałeś. Wchodząc po szerokich schodach po dość przestronnej klatce schodowej, czuła się trochę głupio. Nie wiedziała bowiem, jak znajomy zareaguje na jej widok. Raz się żyje. Trafiwszy pod drzwi mieszkania numer pięć, lekko, aczkolwiek stanowczo, zapukała do drzwi.
Ostatnio zmieniony przez Lana R. Davis dnia 30/10/2014, 20:42, w całości zmieniany 1 raz
Angelus tego dnia wrócił do domu prędzej więc już od 16.00 był u siebie. Posiłek zjadł na mieście bo nie miał czasu gotować w mieszkaniu. Poza tym samemu gotowanie nie przynosiło ani satysfakcji ani też nie dawało żadnej przyjemności z gotowania. Wręcz przeciwnie, myśl, że trzeba ugotować niewielką porcję tylko dla siebie sprawiała, że odechciało mu się gotowania już od dłuższego czasu. W domu zrobił sobie tylko kawę i w tym czasie relaksował się przy słuchaniu muzyki. Po wypiciu kawy od razu udał się pod prysznic. Spędził trochę czasu w gorącej wodzie relaksując się i prawie zasypiając. Obudził go dzwonek do drzwi. Szybko wyskoczył z wanny i owinął się ręcznikiem. -chwila! Już idę- krzyknął wychodząc z łazienki i wycierając długie blond włosy drugim ręcznikiem. Nie miał pojęcia kto przychodzi do niego o tej porze bo z nikim nie umawiał się dziś na dziaranie. Nałożył na siebie szybko bokserki i spodnie sportowe czarne i przerzucił ręcznik przez ramię. Tak poszedł otworzyć drzwi. Jakież było jego zdziwienie gdy pod drzwiami swojego mieszkania dostrzegł jakąś dziewczynę z walizkami. Szybko ocenił, że nie ma brzucha więc może nie został przypadkiem ojcem. Zresztą wyglądała młodziutko. Dopiero po zmierzeniu dokładnie wzrokiem dziewczęcia przypomniał sobie kto to jest. - mała, co robisz o tej porze pod moimi drzwiami i to z walizką? Masz szczęście, że dziś wcześniej wróciłem do domu. Wchodź- rzucił z lekkim uśmiechem na twarzy a zarazem zdziwieniem w oczach. Wziął jej bagaże, a gdy weszła to zamknął za nią drzwi. Nie przytulił jej, ani też nie podał jej ręki. Po prostu sprawiła mu niezłą niespodziankę, nie pomyślał o tym. Zaprowadził ją do salonu. -siadaj, napijesz się czegoś ciepłego? Kawa, herbata? Pewnie zmarzłaś- zapytał się, jak na prawdziwego gospodarza mieszkania przystało. Zapomniał z tego wszystkiego, że jest bez koszulki, no a jego mięśnie były nawet dość elegancko wyrzeźbione, nie licząc blizn. No ale przecież blizny dodają ponoć uroku mężczyźnie.
Stała tak dłuższą chwilę, przebierając nogami ze zdenerwowania. Pierwsza myśl, jaka przyszła jej do głowy była taka, że Angelusa nie ma w domu. A wtedy nie wiedziała, gdzie miałaby spać - chyba na ulicy. Na jej szczęście z wnętrza mieszkania słychać było dochodzące kroki, a zaraz potem głos. Poznała go. To znaczy, że dobrze trafiła. Drzwi otworzyły się, a jej oczom ukazał się dobrze zbudowany, wysoki blondyn. Tak, takiego właśnie go zapamiętała. W pierwszej chwili przyglądał się, jak gdyby wcale jej nie poznał. Coś mu jednak zaświtało i w końcu się odezwał. Odetchnęła z ulgą. Nie miała ochoty tłumaczyć mu teraz, kim jest. - Dzięki.. - Szepnęła, lekko się uśmiechając. Zauważyła zdziwienie w jego oczach. Weszła do środka, rozglądając się dyskretnie. - Herbata może być. Zaprowadził ją do salonu, gdzie wygodnie usiadła na sofie. Dopiero kiedy odstawił jej bagaż, postanowiła się odezwać. - Hm.. W ogóle to przepraszam, że wpadam tak bez zapowiedzi. Widzisz, mam taką głupią sytuację.. - Nie miała nic do stracenia, albo zgodzi się, albo się nie zgodzi. - Potrzebuję kawałka kwadratu. Przyjrzała się mu uważniej, wyczekując odpowiedzi. Minę miała jak małe dziecko, które właśnie coś przeskrobało. Zmierzyła wzrokiem jego mięśnie, które wydawały się być większe, niż ostatnio. Jak widać tylko ona nic z sobą nie robiła.
-herbata, okk- powiedział chłopak po czym poszedł do kuchni i przygotował dwa kubki z gorącą herbatą. Nawet nie wiedział jaka to była herbata. Jedno było pewne, nie jakaś owocowa. Pił ją codziennie i mu smakowała, to było najważniejsze. Była to jednak herbata Lotty, siostry jego kumpla Jacka, a jego współlokatorki, której ostatnio długo już nie było w domu. Potem wraz z dwoma kubkami i miseczką pełną kostek cukru wrócił do salonu i sam usiadł na fotelu by dobrze widzieć dziewczynę. Nie zapomniał oczywiście o łyżeczkach do merdania herbaty. Dawna znajoma szybko zaczęła mu tłumaczyć swoją obecną sytuację. Wysłuchał jej po czym nawet jej przytaknął. - masz szczęście mała, że miałaś okazję mnie poznać- powiedział nie kryjąc tego swojego samouwielbienia w ustach. - to mieszkanie jest trzypokojowe. Brakuje nam od dawna jednego współlokatora, więc jeśli masz pracę i dołożysz się do czynszu to możesz zostać. Zawsze możesz też znowu zamieszkać w moim łóżku. Będzie mi cieplej wieczorami- powiedział, na koniec rzucając ten delikatny żart. -mojej współlokatorki już jakiś czas nie ma więc jeśli umilisz mi czas wieczorami to będzie mi miło. No i mam nadzieję, że towarzystwo ludzi ci nie przeszkadza. Nadal dziaram i zajmuję się piercingiem. Klientów przyjmuję prywatnie. Czysty zysk tylko dla mnie- powiedział z lekkim uśmiechem na twarzy. Przeczesał palcami mokre włosy nadal się jej przyglądając. -stęskniłem się za twoją słodką buzią, chodź przytul się do starego przyjaciela. W końcu chyba nie bez powodu pomyślałaś akurat o mnie- powiedział po czym wstał i rozłożył ręce by po prostu ją objąć.
Wsypała sobie dwie łyżeczki cukru do herbaty i powoli mieszając spojrzała na Angelusa. - Z nieba mi spadłeś, inaczej spałabym dzisiaj na ławce w parku. - Była w stanie harować od rana do nocy, jeśli tylko będzie trzeba. Najważniejsze, że się zgodził. - Właściwie to niedawno znalazłam pracę w Londynie. W salonie tatuażu. Nie jest jakaś specjalnie super - głównie sprzątam, sterylizuje, odbieram telefony i tego typu. Lepsze to, niż nic. Kawałek drogi będę miała, ale nie szkodzi. Odłożyła łyżeczkę i szeroko się uśmiechnęła. - Wiesz, brakowało mi tych Twoich tekścików. - Posłała mu spojrzenie spod przymrużonych oczu. - Ale jeżeli myślisz, że uda Ci się mnie przelecieć, to grubo się mylisz! - Zaśmiała się, zakładając nogę na nogę. Był świetnym kumplem i w jego towarzystwie czuła się tak dobrze, jak z nikim innym. Jednak czasem jego pewność siebie z deczka ją przerażała. No ale, w końcu to Angelus. Ucieszyła się w duchu, kiedy usłyszała, że klientów przyjmuje w domu. Lubiła patrzeć, jak na skórze powstaje nowe arcydzieło. Sama miała maleńką nadzieje, że kiedyś i ona kogoś wydziabie. - Uwielbiam patrzeć jak pracujesz, wiesz o tym. A poza tym.. Może dorobisz mi coś nowego? - Udała zamyślony wyraz twarzy. Zrobiło jej się miło, rzadko ostatnio ktokolwiek za nią tęsknił. O ile w ogóle. - Ja za Tobą też! - Wstała, po czym mocno wtuliła się w jego ramiona.
Odwzajemniła jego uczucie toteż teraz przytulił ją tymi swoimi silnymi męskimi rękoma, tak że zginęła bezpiecznie w jego szerokich ramionach. Dawno jej nie przytulał. Nadal pachniała tym samym zapachem, a on miał pamięć do takich niby drobnych, a jakże ważnych szczególików. -Coś nowego? Jasne, podasz mi tylko wzór i możemy zacząć działać. Masz praktykę? Mogę cię nauczyć dziarania- powiedział z lekkim uśmiechem, przy okazji odsłaniając jej włosy i widząc jej tatuaż. -Nadal uważam, że to był dobry wybór. Pasuje ci idealnie- powiedział po czym wypuścił ją z objęć i pozwolił się od siebie odsunąć. Ponownie usiadł w fotelu, ale zanim to zrobił to włączył za pomocą różdżki magiczne radio. W tle leciała teraz muzyka jakiegoś magicznego starego już w świecie magii zespołu. -Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć Lana. Planuję w najbliższym czasie przeprowadzić się do Londyna, możesz pójść ze mną. Będzie mi miło z kimś dzielić mieszkanie- powiedział i sięgnął po swój kubek z herbatą. Udał lekkie oburzenie, gdy wspomniała, o tym że to niby on chciałby ją przelecieć. -Skłamałabyś mówiąc, że ci się nie podobam. Jestem wręcz ideałem faceta, modelem samym w sobie, artystą i mam magiczne dłonie, które doprowadzają kobiety do szaleństwa. Takiego faceta ze świecą szukać- powiedział po czym zaśmiał się by rozładować energię. -Poza tym by cię przelecieć potrzebowałbym bardziej wyrafinowanych metod. Nie jesteś zwykłą dziewczyną by cię tak po prostu przelecieć. Zasługujesz na coś więcej skarbie- oznajmił z pewnością siebie w głosie. Spojrzał na zegar, robiło się już dość późno. -Co do pracy w salonie tatuażu. Co to za studio? Może znam. Ogólnie jak chciałabyś się odświeżyć to masz łazienkę do dyspozycji. Możesz wziać jeden z czystych ręczników, które będą w szafce pod zlewem- poinformował ją po czym upił kolejny łyk herbaty. -Naprawdę cieszę się, że pomyślałaś o mnie w chwili swojej niedoli. Super, że jestem u ciebie na tak ważnym miejscu- powiedział zgodnie z prawdą.
Przy Angelusie czuła się bezpiecznie. Traktował ją jak młodszą siostrę, którą trzeba chronić. Nigdy nie odmówił jej pomocy, kiedy jej potrzebowała. - Co do wzoru, jeszcze się nie zdecydowałam. Na razie to tylko wstępne plany, ale coraz bardziej się do tego przekonuje. Chciałabym coś małego na ręce, albo ramieniu. - Spojrzała na niego z dołu, gdy odsłonił jej włosy. - Nie mam praktyk, nawet o tym nie myślałam. - Przez chwile pomyślała o Theodorze. - Ale może kiedyś? - Odparła po chwili. Usiadła z powrotem na kanapie. Dopijając resztki herbaty spojrzała na przyjaciela. Miło było usłyszeć, że w razie czego miała dokąd wrócić. Uśmiechnęła się tylko. - W takim razie wytłumacz mi, dlaczego tak idealny facet jak ty, jest wolny? - Spytała z zadziorną miną. - Chyba, że o czymś nie wiem? - To też było możliwe. W końcu ile się nie widzieli. - Mnie się po prostu nie da przelecieć, kochanie. - Posłała mu delikatnego buziaka, lekko chichocząc. Właściwie to sama dobrze nie wiedziała, jak nazywa się studio tatuażu, w którym od kilku tygodni pracowała. Nie zwróciła na to uwagi, czy po prostu nie miało nazwy? - Jestem trochę padnięta. Wezmę prysznic i chyba się na trochę położę. Nie spałam dzisiaj za dobrze. Zrobiła nadąsaną minę, gdy znowu się odezwał. Trochę zapiekło. Fakt, nie był to najlepszy moment, żeby sobie o nim przypomnieć, aczkolwiek nie miała innego wyjścia. - Dobrze wiesz, że wcale tak nie jest. Zresztą.. Ty też nie dawałeś znaków życia.
-Wymyślę ci jakiś fajny symbol- powiedział mając na myśli tatuaż. No a Lana mogła być pewna, że jak Angelus zrobi tatuaż to jest on trwały, ale także i elegancki. Było to prawie niczym obietnica dla dziewczyny dla której nie wiedzieć czemu chłopak był gotów poświęcić wszystko. -Tak idealny facet jak ja jest artystą, ma wiele muz, ale są one tylko jego natchnieniem. Bez nich nie mógłby pracować. Jedna muza odchodzi, pojawia się kolejna, a moje łóżko jest naprawdę przyjemną lokalizacją- wytłumaczył jej odrobinę poetycko, jak to na niego przystało. Wypił już całą herbatę więc teraz nie miał praktycznie co zrobić z rękoma, więc trzymał w nich po prostu swój pusty już teraz kubek. Przez moment przyjrzał się mu nawet. Był na nim wizerunek tatuażu smoka. Elegancki. Sam zamawiał sobie ten kubek u pewnego artysty. -Dać się da, ale nie w banalny i nachalny sposób- poprawił dziewczynę, apropo jej tekstu o tym, że nie da się jej przelecieć. Chyba, że po prostu była lesbijką, wtedy nie miałby kompletnie u niej szans. -Nie wiedziałem czemu zniknęłaś. Jednego dnia byłaś, drugiego nie. Na pewno nie zapomniałaś o tym- powiedział po czym zbliżył się do niej i dotknął jej twarzy swoją dłonią. Przesunął delikatnie palcem po jej policzku, praktycznie go muskając. Potem delikatnie musnął jej usta niczym skrzydłami motyla. No proszę jaki nasz Anioł jest szarmancki i w ogóle poeta jak się patrzy. Potem odsunął się od niej, na tyle by w porę zareagować i zrobić unik gdyby zechciała dać mu nagle w twarz. Kobiet nigdy nie da się rozgryźć. -Jasne, idź pod prysznic. Twój pokój jest na przeciwko mojego. Zaraz pojdę dać ci świeżą pościel. Nikt w tym pokoju od roku nie mieszkał- wyjaśnił odrobinę nieswoim głosem, odruchowo znowu przeczesał włosy ręką.
- Najlepiej jakiś mały, ale też nie mikroskopijnych rozmiarów. - Dodała. Angelus zawsze miał masę niezłych pomysłów, na pewno coś dla niej wymyśli. Uśmiechnęła się pod nosem, kręcąc głową. On i te jego muzy. Zastanawiało ją nawet, czy któraś kiedykolwiek chciała zostać na dłużej. A przede wszystkim, czy Angelus jej na to pozwolił. - Chodziło mi raczej o to, że przelecieć to można co najwyżej podłogę szmatą. - Rozbawiona uniosła lekko brwi do góry. Patrzyła na niego, przypominając sobie, jak kiedyś dobrze się dogadywali. Spędzali ze sobą sporo czasu, jak tylko była taka możliwość. A potem? Potem ich kontakt raptownie się urwał. Ona zalatana co chwila szukała nowego lokum i załatwiała swoje sprawy, nie zauważając przy tym, że odsuwa się od znajomych. Wszystko, czym kiedyś zajmowali się rodzice, spadło na jej głowę. Nie tak wyobrażała sobie wejście w dorosłość. Fakt, że nie dostała od nich nic, co jakkolwiek mogłoby jej na starcie pomóc, jeszcze bardziej pogarszał sytuacje. - Wiem.. Miałam dużo spraw na głowię, nie wiedziałam zbytnio od czego zacząć. Nie ogarnęłam wszystkiego tak, jak tego oczekiwałam.. Może gdybyś się odezwał to bym nie... - Potok jej słów przerwał niespodziewany pocałunek Angelusa. W pierwszej chwili zdezorientowana, w ogóle nie zareagowała. Kiedy jednak się odsunął, miała ochotę uderzyć go w twarz. Zrobiła krok do tyłu, marszcząc brwi. - To było tylko raz! Jednorazowe! - Była zła, lecz sama nie wiedziała, co ma odpowiedzieć. Kompletnie nie spodziewała się takiego obrotu sprawy. - Idę pod prysznic.. - Burknęła, po czym westchnęła ze zrezygnowaniem i poczłapała w stronę łazienki.
Załóżmy, że potem Lana poszła się wykąpać. W tym czasie Angelus pomył kubki po herbacie. Zaniósł jej do pokoju czystą pościel, a potem ruszył do siebie do pokoju. Tam jeszcze z dwie godziny brzdąkał cicho na swojej gitarze próbując ułożyć jakiś nowy fajny rytm. Później jednak położył się na wznak na łóżku rozmyślając, troszkę go przez to przyćmiło i po około piętnastu minutach zasnął.
Następnego dnia......
Angelus wstał wcześnie rano. To był jeden z dni, gdy Lana już była zdrowa a on nie musiał brać wolnego z pracy na jeden dzień by się nią zaopiekować. Wybrał sobie akurat ten wyjątkowy dzień gdy Lana była wyjątkowo osłabiona. Co ranek gotował coś dobrego przed wyjściem z domu by ta później mogła sobie to odgrzać. Zawsze traktował Lanę jak jedną ze swoich sióstr a także jak bliską przyjaciółkę. W pewnym momencie zapragnął czegoś więcej, jej to jednak było obojętne, więc do tej pory tkwi w tak zwanym omotaniu. Gdy Lana wyszła z domu on jeszcze długo leżał w łóżku. Dzisiaj szedł do swojej pracy dopiero na godzinę osiemnastą, a na zegarku wyskoczyła obecnie godzina dziewiąta trzydzieści. Stwierdził, że poleży jeszcze z godzinkę a potem wstanie coś zjeść i przyjmie jednego klienta. Było to wyjątkowe zamówienie. Stały klient, Stan chciał by Aniołek wytatuował mu na plecach taką samą paszczę dzikiego kota jaką miał on sam. Chłopak z góry mu powiedział, że nie kopiuje czyichś projektów, ale obiecał że zrobi mu coś podobnego. Taki zabieg był na kilka godzin więc umówił się z nim na godzinę dwunastą. W tym czasie zdążył już wziąć prysznic, zjeść dwie kanapki z tuńczykiem i przygotować sobie sprzęt w pokoju. Gdy chłopak przyszedł to wszystko już było gotowe na swoim miejscu. Angelus pokazał mu swój projekt, a gdy ten został zatwierdzony to zabrał się do pracy. W międzyczasie rozmawiali z chłopakiem. Angelus nie urywał z klientem kontaktu.
Tristan już od roku zbiera na swoje własne mieszkanie. Jednak o dziwo pieniądze przychodzą i odchodzą od niego w zastraszająco szybkim tempie, jak można było to zobaczyć w pubie. Nigdy nie nosi przy sobie dużych sum, a tygodniowy przydział rozjebał na przepustkę i dwa drinki. A jednak nie żałował. To siedem galeonów nie było mu jakoś szczególnie do szczęścia potrzebne, a mógł dzięki nim postawić uroczej kobietce coś na rozluźnienie. Przydało się to chyba im obu, w dodatku te kilka procentów dodatkowo ich rozgrzało, bo oczywiście Tristan przyszedł na piechotę i nie potrafił sobie załatwić auta. Droga z pubu do mieszkania, które tymczasowo dzielił z pewnym przystojnym tatuażystą, nie była długa. Mimo to jednak, był wieczór, a on niósł przerzuconą przez ramię - niczym worek kartofli - dziewczynę. Nie to, że było mu ciężko nieść te kilkadziesiąt kilogramów - bardziej martwiło go, że Eiv zwyczajnie zmarznie. W końcu to już wieczór. -Mam nadzieję, że nie jest ci zbyt zimno. Niedługo będziemy na miejscu, rozgrzejesz się. - Bo mimo że oboje wiedzieli, po co zabierał ją do domu, to jednak nadal był Tristanem. A Tristan ma w sobie mnóstwo empatii i martwi się o wszystko i wszystkich. Dlaczego więc nie zaopiekować się maleńką Henley? Przez resztę drogi nie powiedział już ani słowa. Nie postawił Eiv na ziemi kiedy wchodzili do kamienicy, nie zrobił tego również podczas otwierania drzwi mieszkania. Nie było duże, ale zdążyło się przez nie przewinąć wiele osób, przy czym w większości były to kobiety. Jak to się stało, że w czymś przypominającym burdel zamieszkał ktoś taki jak Hauge? Nie pamiętał. Scorpion szukał współlokatorów, a pozbawiony dachu nad głową swoją i swojego psa Tristan postanowił schować się z czworonożnym przyjacielem pod bezpiecznymi skrzydełkami Aniołka. Po wejściu do środka zamknął drzwi, nie tylko na klamkę, ale na oba zamki - przecież mówił Angelusowi, że przyprowadzi kobietę, jak to miło, że się zmył - i zaniósł Eiv w stronę jasnych drzwi. Pierwsze po lewej były Angelusa, dalej była kuchnia, jadalnia, kilka wolnych pomieszczeń i pokój Tristana. Chłopak minął każde z tych drzwi i otworzył ostatnie, prowadzące do łazienki. Wszedł jak gdyby nigdy nic do środka, zamknął drzwi na klucz i postawił Henley pod prysznicem. Przez cały czas uparcie się nie odzywał, ale teraz wreszcie mógł spojrzeć jej w oczy. Jego własne kryły ogromny głód, pragnienie, podniecenie. Tristan wiedział, że musi ją mieć natychmiast, toteż dosłownie wyskoczył z butów i w kompletnym ubraniu stanął obok Eiv w kabinie. Zamknął dwuskrzydłowe drzwiczki i przesunął trzema palcami po policzku Henley. Patrząc w te piękne oczy, na tą małą istotkę jakoś nie chciał tego robić tak nagle. Jasne, wygląd tej kobiety zwodził i mylił, bo charakter miała zgoła inny. I chociaż Hauge dobrze o tym wiedział, to ten mały dzieciak, niższy od niego dokładnie o czterdzieści centymetrów, zwyczajnie go rozczulał. Tristan otworzył usta żeby coś powiedzieć, ale machnął ręką i nagle z prysznicowej słuchawki zawieszonej nad ich głowami spłynęła zimna woda. Zaskoczony Tristan na początku zbaraniał, ale potem lekko się uśmiechnął. Jemu to zimno nie przeszkadzało, w dodatku strugi wody spływające z włosów Eiv prosto na jej piersi były całkiem podniecające.
+18 Czasami życie płata figle i to nie jest poziom wtajemniczenia, który zakrawa o największe tajemnice świata. To po prostu dzieje się to, czego wszyscy się lękają. Dostają szansę na sięgnięcie po zakazany owoc, po coś, co jest niezwykle imponujące i kuszące. Niczym wąż z raju potrafi odpowiadać na wołania naiwnej Ewy, a zaraz potem kąsa i sprowadza na drogę sensualnego grzechu. Ten zaś odbywa się w naszej głowie, czyny są jedynie utwierdzeniem, że nie mamy ograniczeń. Umysł potrafi stworzyć scenariusz najbrutalniejszy, ale i najbardziej szczęśliwy. Zależy od tego, czego aktualnie potrzebujemy, ale czy wizja i perspektywa wzniosłych uczuć i skomplikowanych emocji nie brzmi kusząco? Brzmi, bo to jest tylko i wyłącznie perspektywa zmiany na lepsze, więc dlaczego stawiać sobie odrzucające ambarasy, jako sprawę priorytetową? Na boga! Żyjemy w dwudziestym pierwszym wieku. Eiv była kwintesencja carpe diem, bo to wypełniało jej kanaliki nerwowe, mierzwiąc bujne włosy, sprawiając, że gęsia skórka pokrywała jej drobne ciało, czy po prostu będąc powodem, dla którego zaciskała mocniej uda na zajęciach. Nie potrafiła analizować, czy zbyt długo zastanawiać się nad własnymi zasadami, które w jakiś sposób nie istniały, bo tak można śmiało stwierdzić, że ich nie ma, prawda? Kiedy ktoś ją wyrzucał drzwiami i nimi nie wpuszczał, to wchodziła oknem, albo kominem. Nie było dla niej rzeczy niemożliwych, ale gdy zderzała się z nadmierną obojętnością, można było usłyszeć spomiędzy tych kuszących warg, wydobywające się głuche, lecz odbijające echem – wypierdalaj. Zabawne, prawda? Teraz jednak była uległa, nie miała siły toczyć walki, ani tym bardziej nie planowała zrobić czegoś wbrew sobie, bo potrzebowała być z kimś blisko. Chciała mieć przy sobie mężczyznę, który zaprowadzi ją na tamten świat, przy kolejnej fali orgazmu. Czy patrzyłeś aby na pewno długo w jej niebieskie tęczówki, Tristanie? Nie, wydaje mi się, że nie, bo gdybyś patrzył, to wiedziałbyś, że… Nie jest najtrzeźwiejsza i to nie wina alkoholu. Niemniej jednak, ty już podjąłeś decyzję, a on posłusznie zaczęła grać w twoją grę, która zaprowadziła was do twojego mieszkania, dla niej – tak bardzo znajomego. Uśmiechnęła się więc kącikowo, gdy tylko przeszli przez próg, a ona zdążyła zrzucić ze stóp zbyt luźne buty, które w każdej chwili mogły właściwie spaść, ale poczekały na ten odpowiedni moment. Nie protestowała, nie jęczała, nawet gdy to cholernie kościste ramię wbijało się w jej brzuch, a potem? Potem to już była pod prysznicem, bo niestety ale sukienki nie zdążyła zrzucić. Czy to lepiej? Teraz przylegała do jej ciała, gdy woda spływała wolno po jej policzkach i dekolcie, zaznaczając zarysowaną linię piersi, które nie były uwiązane pod materiałem stanika. Zagryzła lekko dolną wargę, gdy ten znalazł się przy niej, a zaraz potem przesunęła opuszką palca wzdłuż jego mostka, by wędrówkę skończyć na wysokości podbrzusza. Rozbiegany wzrok błądził to po jego twarzy, to po ciele, które niewątpliwie było zaskakująco – imponujące. Nie mieli na co czekać, bo Eiv robiło się naprzemiennie gorąco i zimno, a to przyczyniało się do tego, że pod czarną sukienką jej sztywniejące sutki, już były widoczne. Chwyciła za brzeg niepotrzebnej odzieży i właściwie ścignęła go z siebie, pozostając w tych cholernie potarganych rajtkach i koronkowej bieliźnie, ale czy to była jakakolwiek przeszkoda? Nie mówiła już nic, nie było to potrzebne, a jedynie wzmagało zniecierpliwienie, które otępiało nieco umysł. Ułożyła lewą dłoń na karku Tristana, a zaraz potem pociągnęła w swoją stronę, by wreszcie złączyć ich wargi, które teraz z taką perfekcję przylegały do siebie, a oni? Oni pertraktowali warunki dzisiejszej nocy i zabawy.
Przykro mówić o tym, co spotkało Eiv, jako o kolejnej kłodzie rzucanej jej przez los pod nogi. Zwykła przeszkoda, którą przy odrobinie dobrych chęci i szczęścia można ominąć i wyjść z tego bez szwanku. Złamane serce nie jest dziełem przypadku. Złamane serce to owoc uczucia, które nie było na tyle trwałe, by przejść próbę czasu, albo ludzka głupota zwyczajnie je zniszczyła. Na świecie są różni ludzie, ale większość gatunku homo sapiens nie potrafi uszanować uczuć. Miłość już wyszła z obiegu, jest zdecydowanie przereklamowana, stara, niemodna. Teraz seks uprawia się dla przyjemności albo zysku i stało się to całkowicie normalne. Można powiedzieć, że "żyjemy w takich czasach" i jedna dobra dusza tego nie zmieni. O ludziach, którzy czekają z kochaniem się do ślubu mówi się "konserwatyści" albo po prostu uważa się ich za nieatrakcyjnych. Bo kto normalny chciałby konsumować związek po kilku latach zamiast zrobić to od razu na pierwszej randce? Jednak idąc tym tropem trudno powiedzieć, że Tristan i Eiv się pospieszyli. Co prawda ani on nigdy jej niczego nie obiecywał, ani ona niczego nie chciała - i nigdy nie mieli stworzyć związku. Ta dwójka po prostu do siebie nie pasuje. Kiedy on lubi przebywać z ludźmi dla poczucia wspólnoty i ciepła, ona pragnie czerpać ze znajomości korzyści, najlepiej cielesne. Czy to właśnie tak widział ją Tristan? Bardzo możliwe - ale przecież nie będzie narzekał, jeżeli tak bardzo chciała się z nim przespać. Jeszcze uciekłaby mu z tego prysznica i zostałby sam na sam z problemem. Jeżeli chciałybyśmy prowadzić rozważania dotyczące budowy ciała Tristana, to warto zaznaczyć, że wszystko ma proporcjonalne do wzrostu - a jak wiemy, ma aż 196 cm. W dodatku dzięki naturze - a może raczej codziennym ćwiczeniom - chłopak ma naprawdę sporej wielkości mięśnie i wątpliwe, że kościste ramię mogło jej się w cokolwiek wbijać. Bądź co bądź, Eiv nie była piórkiem i noszenie jej jednak wymagało pewnego wkładu siły. Kiedy już byli pod prysznicem i moknęli pod wpływem lejącej się na nich wody, Tristan poczuł na ustach gorące i lekko opuchnięte od gryzienia wargi Henley. Spodziewał się po niej zwierzęcego pragnienia, a była zaskakująco delikatna i te pocałunki sprawiały mu przyjemność. Chłopak chwilę wcześniej patrzył jak dziewczyna bez skrępowania zrzuca z siebie sukienkę, zostając jedynie w skąpych majtkach i potarganych rajstopach, które już chyba nie mogły mieć więcej dziur. Z niemałym zaskoczeniem przesunął wzrokiem za spływającą po szyi Eiv kropli, która powoli ominęła sutek dziewczyny. Czuł je wcześniej, kiedy pierwszy raz przycisnął ją do ściany, delikatny ucisk na brzuchu. Teraz przesunął dłonią po jej plecach, a oczy rozbłysły mu jeszcze bardziej, kiedy pierwszy raz w życiu mógł bezkarnie podziwiać kobiece piersi. Z lekkim zażenowaniem podniósł wzrok na jej oczy i na jego policzkach pojawiły się delikatne rumieńce. Widać, że chłopak jeszcze cnotliwy. Pochylił się, unosząc twarzyczkę Eiv wskazującym palcem za brodę, bo te czterdzieści centymetrów męczyło nawet jego. -Jesteś strasznie mała. -Wydukał cicho wprost w jej usta, nie do końca pewien, czy na pewno wypowiedział te słowa na głos. Prawą rękę położył na pośladku dziewczyny, a po chwili chwycił ją za uda i podniósł. Przypadł dziewczynę do lodowatej ściany i przesunął usta na delikatną skórę szyi. Jego ciepły język pokonał ścieżkę od ucha do mostka, po czym prawa ręka Tristana opadła na pierś dziewczyny. Zamruczał cicho, jak mały kotek, któremu wsadzili w dupę motorek i zacisnął delikatnie rękę. Po chwili odsunął dłoń i dwoma palcami uszczypnął pieszczotliwie sutek Eiv. Uśmiechnął się. -Naucz mnie... jak sprawić ci przyjemność? -To dziwne, że przyznawał się tak otwarcie, że nie ma pojęcia, co zrobić, żeby chciała więcej. Żeby go potrzebowała, żeby po pewnym czasie zaczęła sama prosić o powtórkę. On teraz pragnął już tylko jej. Nic innego się nie liczyło, był tylko ten cholerny prysznic i gorąca dziewczyna. Sam najchętniej od razu zacząłby się z nią kochać, ale skądś miał świadomość, że kobiety potrzebują pieszczot, pewnego rodzaju wprowadzenia. Szkoda tylko, że nie wiedział, jak ją zadowolić.