Lotte w nie najlepszym nastroju wróciła od mieszkania. Właśnie okazało się, że Miodowe Królestwo właśnie zbankrutowało, więc będzie musiała poszukać nowej pracy. No i jeszcze cały czas miała w pamięci list od Angelusa, że miał jakieś zatargi w mugoskiej dzielnicy czy coś takiego. Aż tak dobrze nie znała Ślizgona, ale nie przeszkadzało jej to posiadaniu do jako współlokatora. Zamknęła za sobą drzwi i podreptała do łazienki. Zmyła makijaż, a następnie rozczesała wsłoy, bowiem nieco się poplątały, kiedy wracała do domu. Następnie zrzuciła ubranie i weszła pod prysznic. Stała przez chwilę pod strumieniem czując jak powoli poprawia się jej nastrój. Lubiła wodę, pływanie i ogólnie przebywanie w okolicach wody. Zmobilizowała się, aby sięgnąć po mydło i szampon. Zabrała się do mycia głowy i ciała. Kiedy skończyła zakręciła kran i wyszła spod prysznica. Owinęła siebie samą i głowę ręcznikiem i powędrowała do swojego pokoju. Otworzyła szafę i popatrzyła przez chwilę na jej zawartość. Przebrała się w pierwsze lepsze rzeczy, które wpadły jej w ręce. W sumie Lotka nie przejmowała się za bardzo wyglądem, gdy paradowała po domu. Nie przejmowała się też tym, że jeszcze za ciepło na dworze nie było. Włosy porządnie wytarła ręcznikiem i przeczesała szczotką. W krótkich szortach i koszuli z wciąż mokrymi włosami wróciła do kuchni, by zrobić kawę. Miała zamiar poczekać na Angelusa i dowiedzieć się, co takiego mu się przytrafiło. Wstawiła wodę i zabrała się za przygotowywanie sobie kawy. Czekając, aż woda się zagotuje usiadła na stole.
Załóżmy, że akcja dzieje się już godzinę po tym jak Angelus skończył rozmawiać z rudowłosą w Londynie. No bo długo już czekałem na zakończenie akcji z Phoenix. Angelus ubrany był w swój czarny, długi skórzany płaszcz, pod nim zaś miał białą poplamioną teraz krwią koszulkę. Oczywiście ślad na skroni po uderzeniu tępym narzędziem i pocięta lewa dłoń. No cóż, wyglądał jak siedem nieszczęść. W dodatku trochę krwi splamiło też jego platynowe włosy. Wchodząc do mieszkania powiesił tylko płaszcz na wieszaku przy drzwiach. Zdjął oficerskie, ciężkie męskie buty i ruszył na boso w stronę kuchni. -Jest ktoś w domu?- krzyknął tylko na całe mieszkanie, po czym przekroczył próg kuchni. -O Lotte, hej- uśmiechnął się lekko do niej po czym usiadł na jednym z pustych krzeseł. Rozejrzał się po kuchni a potem się jej przyjrzał. -Brałaś prysznic?- zapytał przyglądając się jej mokrym włosom. Lubił dziewczyny zaraz po wyjściu z prysznica. Zwłaszcza Lotte słodko wyglądała. No ale nie mógł teraz nic zrobić. -Mała bójka w mugolskiej dzielnicy. Robiłem jednemu dzieciakowi tatuaż, nie spodobała mu się forma zapłaty. Ja za darmo nie pracuję. Zleciało się ich kilku. No i mam efekt. Nie robię więcej niczego dla mugoli- powiedział niezadowolonym głosem. Bolało go strasznie, ale i tak każdy kto znał Angela to wiedział, że i tak dalej to będzie robił, byleby poczuć odrobinę strachu i adrenaliny jaką dawała właśnie bójka.
Woda grzała się w czajniku, a Reyes czekała, aż osiągnie odpowiednią temperaturę, żeby mogła zalać sobie kawę. Lubiła mocnego, czarnego szatana bez mleka i cukru, które jej zdaniem zabijały cały smak. Siedziała już tak parę minut, kiedy to wreszcie drzwi do mieszkania potworzyły się ponownie i wszedł Angelus w nieco niezbyt dobrym stanie wierzchniej aparycji. Lotce ulżyło, że nie odniósł trwałych obrażeń. - Witaj w domu – Lotte nieco zatroskana spojrzała na chłopaka. Jej też nie były obce złamania, siniaki i inne obrażenia, których nabawiała się jeszcze w Barcelonie. Z resztą gdy się gra w quiddicha też można nieźle oberwać. Chociaż z drugiej strony oberwanie w bójce to nieco inna sprawa. Woda zaczęła się grzać, więc dziewczyna zeskoczyła lekko ze stołu i poszła ją wyłączyć. Następnie pognała do łazienki. Wzięła mały ręczniczek, który namoczyła pod kranem, apteczkę i wróciła do kuchni. Apteczkę miała bowiem nie znała się za dobrze na magicznym leczeniu. - Ależ się urządził - powiedziała podchodząc do chłopaka. Wyciągnęła wodę utlenioną i parę innych drobiazgów. Odkorkowała buteleczkę i polała na wacik. Następnie przemyła rozciętą rękę Angela. - Nie mogłeś się po prostu do nich oddalić i teleportować? - Zapytała.
Jeśli chodzi o rękę to nawet nie zareagował na ból bo go po prostu nie czuł. -Bardzo zabawne śliczna. Po prostu mnie zaskoczyli, zamroczyło mnie. Później się ulotniłem. Nie mogłem im pokazać, że jestem czarodziejem przecież- powiedział uśmiechając się i tym samym udając, że draśnięcie nożem w brzuch, wcale a wcale go nie boli. -Znam dobrze twojego brata, równy gość- dodał tak jakby nagle mu coś wpadło do głowy. Musiał też sobie załatwić na jutro jakąś dziewczynę, bowiem miał ochotę znowu na pewnego rodzaju igraszki i macanie damskiego ciała a tu niestety nie mógł sobie pozwolić na nic poza przytuleniem Lotte i podziękowaniem jej za pomoc całusem w policzek. Przecież gdyby w jakikolwiek sposób przystawił się do siostry kumpla, to by znowu był obity, tym razem mocniej, bo w ruch poszłyby czary. Chociaż z drugiej strony fajnie by było być obitym w słusznej sprawie. No ale nic, póki współlokatorka nie wykaże względem niego żadnych sygnałów, on będzie się po prostu zachowywał względem niej niczym gej. -Dziękuję ci za pomoc- powiedział chwytając ją wolną dłonią delikatnie za jej dłoń, po czym przesuwając delikatnie po skórze i puszczając. Spojrzał jej w oczy. Fakt, wyglądał teraz odrobinę żałośnie.
W tym, co powiedział Angelus było sporo racji i Lotte przyznała to już po fakcie. Wszak ludzie niemagiczni nie powinni się dowiedzieć, że na świcie istnieją jeszcze inni - czarodzieje i czarownice. Dziewczyna uśmiechnęła się, gdy Angelus jej podziękował. W sumie nie musiał, bo zrobiła to odruchowo. W dzieciństwie tyle razy opatrywała, a to siebie, a to innych, że weszło jej to w nawyk. Zdawała sobie sprawę, że potem może się wdać zakażenie czy coś innego. A z tym już by sobie nie poradziła. - Ściągaj koszulkę - zarządziła Lotte, kiedy skończyła z ręką chłopaka. Zajęcie się ręką było tylko wstępem. Skoro mocno oberwał, to wypadało pomóc na tyle ile mogła. Mimowolnie, Lotka przypomniała sobie pouczania brata. Denerwowało ją, że Jack ma tupet i wciska się w jej życie oraz relacje z innymi. A wiadomo, że im więcej człowiek chce kontrolować, tym w rzeczywistości kontroluje mnie niż mu się wydaje. Pokręciła lekko głową chcąc się pozbyć myślenia o bracie. Ich relacje były dziwne, i Lotte nie zawsze myślała o nim pozytywnie. Chociaż nie porównywała swoich relacji z bratem do innych, bo jakoś nie wydawało jej się, aby większość rodzeństw była taka jak ona i Jack. - Jeszcze nie skończyłam się tobą zajmować - rzuciła zakładając włosy za uszy.
Gdy opatrywała mu rękę, po prostu milczał nie przeszkadzając jej w tej czynności. Obserwował w tym momencie ściany w kuchni i wszystko co się w niej znajdowało. Później jego wzrok wrócił jednak na Lotte. -Nie mam całkowitego czucia w dłoniach, dlatego nie czuję bólu i stopnia obrażeń- wyjaśnił i tyle było na temat jego pociętej dłoni. Nagle usłyszał, że każe mu się rozbierać. Spojrzał na nią z lekkimi iskierkami w oczach. -Każesz mi się rozbierać?- zapytał z lekkim śmiechem dodanym do radosnego tonu. Chociaż w sumie Lotte będzie musiała się przyzwyczaić do tego, że Angel ma w zwyczaju chodzić na samych slipach po mieszkaniu. Posłusznie więc zdjął koszulkę. Mogła zobaczyć przez moment jego naprężone mięśnie i tatuaże. Jego ciało było rozpalone. -To tylko draśnięcie nożem. Szybko zniknie- oznajmił na myśl o swojej ranie na praktycznie prawie środkowej części brzucha. -Dobrze mieć kogoś na kim można polegać wracając do mieszkania prawda?- zapytał znowu wpatrując się w nią.
Owszem Lotka zdążyła się przyzwyczaić, że jej współlokatorowi nie wiele brakowało, żeby zostać stuprocentowym nudystom. Wątpliwe, czy w ogóle zdziwiłaby się widząc go paradującego po mieszkaniu w czymkolwiek. - Będziesz się musiał przejść do uzdrowiciela – oznajmiła dosyć poważnie. – Skoro nie masz czucia, to możliwe, że masz uszkodzony jakiś mięsień, a ja w tym ci nie pomogę. Moje umiejętności ograniczają się do opatrywania i tamowania krwi. Lotte zrobiła krok do tyłu i przyjrzała się ranie. Draśnięcie? Uniosła lekko jedną brew do góry słysząc słowa Angela. Dobrze, że się nie wykrwawiał i jakoś dotarł do mieszkania. Inaczej musiałaby jeszcze za niego zapłacić jego część za mieszkanie albo szukać nowego współlokatora. - Ciesz się, że żyjesz – Lotce nie podobało się, że tak lekceważąco podchodził do swoich obrażeń. Życie miało się tylko jedno, i należało je wykorzystać maksymalnie jak się da. Przynajmniej ona wychodziła z takiego założenia i nie zamierzała tego zmieniać. Reyes ponownie sięgnęła po wacik, który nasączyła wodą utlenioną. Nigdy nie wiadomo, czy na nożu nie było jakiś zarazków czy innej zakrzepłej krwi. - Nie możesz robić interesów w mniej podlejszych okolicach? – Zapytała biorąc się za przejmowanie rozcięcia. Niestety niesforne włosy wymsknęły się z za ucha. – Możesz mi te kudły założyć za ucho? - Zapytała.
-Oczywiście śliczna, przejdę się do uzdrowiciela. Dla ciebie wszystko- powiedział beztrosko i uśmiechając się lekko do dziewczyny. Nie krępowała się, gdy tak siedział przy niej w samych nogach z szeroko rozstawionymi nogami, a ona stała w samym środeczku i zajmowała się raną na jego brzuchu. -Potrafię sobie radzić w życiu. Miewałem solidniejsze wypadki i złamania, spokojnie, nie tak łatwo się mnie pozbyć z tego świata. Trzeba wiele prób. Jestem niczym kot, mam wiele żyć- oznajmił z tym swoim standardowym uśmieszkiem na twarzy. Oczywiście ona od razu zainteresowała się jego brakiem czucia w rękach, ale dla niego było to czymś normalnym. Po prostu się już do tego przyzwyczaił. -Uszkodzony mięsień? Nie, to tkwi w podłożu genetycznym- powiedział na temat owych rąk. Albo po prostu uderzenie w skroń sprawiło, że nie myślał logicznie, albo po prostu jego pielęgniarka wydała mu się naprawdę śliczną dziewczyną. Starał się jednak szukać pocieszenia w wielu dziewczynach tylko nie w Lotte. Nie syknął, gdy przyłożyła wacik do jego rany, ale widać było zmianę na jego twarzy i to dosyć wyraźnie. Lotte mogła też dostrzec, że Angelus ma jeszcze parę blizn na ciele. No ale jak to mówią, ponoć blizny nie szpecą a zdobią ciało mężczyzny. Gdy poprosiła go o to by poprawił jej włosy to przeszło mu przez myśl, że dziewczyna prowokuje go do jakiegokolwiek kontaktu z jej ciałem. Po prostu odbierał to całym sobą. Wyciągnął wolną ręką różdżkę z kieszeni spodni i wyczarował małą frotkę do włosów. Wplótł delikanie dłonie we włosy dziewczyny zbliżając swoją twarz blisko twarzy dziewczyny i związując jej włosy w koński ogon. -Proszę, wedle życzenia- powiedział blisko jej ucha po czym powoli wrócił do swojej poprzedniej pozycji siedzącej. -Co do podłej okolicy. Po prostu przeszłość ciężko zmienić. Rzadko mi się takie sytuacje zdarzają, a po prostu ta była wyjątkowa. Nie powtórzy się, nie martw się. Teraz będę spędzał czas tylko w Feliks Felicis. Śpiewam tak i gram na instrumencie- oznajmił, albo też raczej właśnie pochwalił się dziewczynie tym, że ma pracę.
Znacznie lepiej pracowało się, gdy włosy nie przeszkadzały jej i nie opadały z obu stron. Gdy Ślizgon związał jej włosy i powiedział te trzy słowa, Lotkę kusiło, żeby zrobić bratu na złość i posunąć się nieco dalej. Jack naprawdę potrafił być denerwujący. Nie mniej Reyes powstrzymała się. Uznała, że Angelus na chwilę obecną był za mocno poobijany i poraniony. Wszak jej brat nie musiałby o niczym wiedzieć, chyba że sam Scorpion by mu o tym powiedział. Lotte bynajmniej nie zamierzałaby tego robić. - Mówi się, że koty mają dziewięć żyć - powiedziała Lotte, kiedy skończyła z oczyszczaniem rany. W tej chwili żałowała, że jednak nie jest uzdrowicielką. Wtedy wystarczyłoby machnąć różdżką i wypowiedzieć zaklęcie i po sprawie. A tak musiała się uciekać do tradycyjnych metod udzielania pomocy. Chociaż przez lata opatrywań złamań i skaleczeń własnych i kolegów z podwórka nabyła nieco wprawy. - A do uzdrowiciela pomaszerujesz najpóźniej jutro - zaznaczyła. - Nie chcę, żeby rano zamiast ciebie powitał mnie twój trup - uśmiechnęła się nieznacznie. Lotte nie należała do tego typu panienek, co to na widok gołego torsu uciekają oczami w bok. Jej to wcale nie przeszkadzało, ani nie peszyło, bo było na co popatrzeć. Nie mniej jednak nie wszyscy posiadali takie spokojne podejście do sprawy. - Na pewno wpadnę, żeby cię posłuchać – oznajmiła Lotte wyciągając z apteczki bandaż i zabierając się od bandażowania rany. Powinno się ją zaszyć, ale dziewczyna tego akurat nie umiała. – Przytrzymaj gazę – nakazała. Gdy już spełnił jej polecenie, zabrała się do owijania bandaża wokół torsu. – A moje miejsce pracy zbankrutowało.
On był mocno poraniony i poobijany? A gdzie tam? Tą laskę, która go zaskoczyła przy Dziurawym Kotle był w stanie pchnąć na ścianę i gdyby tylko zechciał to by jeszcze dobrał się do jej majtek. Nie mówił nigdy Lotte ani Jackowi, że brał kiedyś udział w walkach w klatkach i kończył wtedy czasem w o wiele gorszym stanie niż obecny. No ale to było kiedyś. Teraz troszkę stracił formę jeśli chodzi o bijatyki. Bardziej posługiwał się magią. Jeśli chciałaby się z nim całować to jego by to nie zabolało. Miał tylko płytkie cięcie nożem na brzuchu, a bólu w dłoni w ogóle nie czuł więc nie było tu żadnego problemu. -Mój trup? Wtedy musiałabyś odwiedzić mój pokój, odkryć kołdrę...Co jeśli śpię nago?- zażartował sobie z niej, prezentując przy tym jeden ze swoich szelmowskich uśmiechów. Potem nagle spoważniał. -Nie martw się, nie umrę od razu. Ktoś musi przecież dotrzymywać ci towarzystwa, a ty musisz się o kogoś troszczyć- oznajmił zgodnie z prawdą. Prawdą było też tutaj to, że Angelus uwielbiał dotyk kobiet i gdy one się nim zajmowały. To go po prostu kręciło i to bardzo. -Zamknęli twój zakład pracy? To niedobrze. No a może....- tutaj zamyślił się przez chwilę- może potrafisz ładnie śpiewać czy coś? Masz jakiś talent? Szukali też niedawno barmana w klubie gdzie jestem muzykiem- powiedział mając nadzieję, że taka propozycja się dziewczynie spodoba.
Szczerze mówiąc, Lotka niewiele wiedziała o przeszłości Angelusa, co nie przeszkadzało specjalnie jej nie przeszkadzało. Ona też nie mówiła o swojej przeszłości, bowiem naprawdę nie było się czym chwalić. Ona sama najchętniej nie myślałaby o tym. A najlepiej zapomniała, chociaż tego nie dało się od razu zrobić. - Jakoś przeżyłabym ten widok - zauważyła. - Chociaż przyznam, że szkoda by było - oddała uśmiechając się figlarnie. Zaczęła chować sprzęt do apteczki zadowolona ze swojej pracy do pewnego stopnia. Do tej pory nie zastanawiała się nad tym, co miałaby robić w życiu. Wiedziała tylko, że nie będzie robić czego, co całkowicie nie będzie jej odpowiadać. Miała tylko jako takie marzenie o otworzeniu własnego sklepu z biżuterią. Ale do tego konieczny był spory zapas gotówki. A, żeby go zdobyć musiałaby najpierw popracować gdzie indziej. - Miło, że pomyślałeś o dotrzymaniu mi towarzystwa - Lotka ściągnęła frotkę i założyła ją na nadgarstek. Teraz mogła pozwolić włosom swobodnie opadać na ramiona i plecy. Zamknęła apteczkę i podeszła do czajnika, w którym woda była już letnia. Włączyła pod nim ognień i pozwoliła zagotować się raz jeszcze. W tym samym czasie słuchała tego, co mówił Scorpion. - Umiem grać jedynie na nerwach - powiedziała przechylając lekko głowę. Najlepiej wychodziło jej granie na nerwach Jacka, ale o tym nie wspomniała. - Praca za barem nie była by taka zła - dodała z namysłem. - No i nie musiałabym się martwić, że ktoś mnie napadnie w drodze do domu, bo miałabym ochronę.
-Nie powinno ci zależeć na kimś kogo praktycznie nie znasz Lotte- powiedział dość poważnym tonem do dziewczęcia. Właśnie ponownie rozpuściła włosy, ale zrobiła to tak seksownie, że przez moment ledwo co utrzymał się na krześle. Na litość boską, jeśli mieli mieszkać razem to jakoś musieli utrzymywać między sobą jakiś dystans. By do niczego nie doszło. Wtedy przestaliby już być tylko współlokatorami. -Znam o wiele lepiej twojego brata. Czasem zdarza nam się wyjść gdzieś na piwo do klubu, albo porozmawiać na męskie tematy- dodał tonem, który mówił, że to wszystko i tak nie jest ważne. Zerknął na czajnik w którym gotowała się woda. Trochę było to w mugolskim stylu, no bo przecież mogła tą wodę podgrzać za pomocą zaklęcia prawda? Zresztą nieważne. -Chciałbym sobie kupić psa? Co ty na to? Lubisz psy? Sądzę, że fajnie byłoby mieć szczeniaka w mieszkaniu. Od razu zrobiłoby się weselej- powiedział z szerokim uśmiechem na twarzy. Miał nadzieję, że dziewczyna zgodzi się na psiaka i już następnego dnia będzie mógł przyprowadzić do domu szczeniaka, który niedawno spodobał mu się na jakiejś witrynie reklamowej znanej hodowli. Wstał z krzesła kuchennego i podszedł do dziewczyny. Chwycił jej głowę obiema rękoma, delikatnie i złożył na jej czole lekki niczym skrzydła motyla pocałunek. -Dziękuję za pomoc medyczną Lotte- powiedział po czym wziął koszulę z jedną dłoń i przerzuciwszy ją przez ramię ruszył w stronę swojego pokoju. -Będzie ci się nudziło to przyjdź do mnie kocie- powiedział bardziej żartobliwie niż mega poważnie. Drzwi nie zamknął za sobą. Za to nie zakładając koszulki usiadł na łóżku i wyciągnął gitarę. Po chwili zaczął na niej pobrzdąkiwać. Brzmiało to naprawdę ładnie .
- Nie mówiłam, że mi zależy - oznajmiła, bo nie przypominała sobie, żeby coś na ten temat mówiła. - Jednakże, gdyby znaleziono twojego trupa w mieszkaniu to naprawdę byłoby nie ciekawie, nie sądzisz? Może i gotowanie wody na kuchence faktycznie było bardzo mugolskie, ale Lotka nie bardzo radziła sobie z zaklęciami przydającymi się w zarządzaniu gospodarstwem domowym. Wolała nie ryzykować i nie wysadzać przez przypadek mieszkania włącznie z jego mieszkańcami. - Musisz mi o nim przypominać? - Lotte sięgnęła po kubek do szafki. Specjalnie nie mieszkała w zamku tylko tu, żeby nie musieć być pod całkowitą kontrolą brata. - Jak będziesz chciał go zaprosić, to mnie uprzedź. Gdzieś się wybiorę. Piesek w tym domu? Lotte najbardziej na świecie uwielbiała nietoperze, ale o tym mało kto wiedział. Ludzie dziwili się, jak można lubić takie brzydkie latające ssaki. A jej nie chciało się tłumaczyć. - W sumie możesz mieć psa, jak chcesz, ale ja mu za wiele czasu poświęcać nie będę - zaznaczyła, kiedy Angelus poszedł do swojego pokoju. Z posiadaniem zwierzęcia wiązały się obowiązki, a tych dziewczyna wolała sobie nie dokładać. No i przy psie nie dałoby się opieki nad nim przełożyć na następny dzień, jak to Lotte miała w zwyczaju. Woda się zagotowała, Reyes zrobiła sobie kawę i powędrowała do pokoju Scorpiona stając w progu.
Angelus uśmiechnął się do dziewczyny. -Masz rację. Od razu by się mogli przyczepić, że to ty byłaś sprawcą mojej śmierci. Mogłabyś mieć nieprzyjemności, zresztą nie mówmy o tak nieprzyjemnych sprawach- powiedział krótko, tym samym kończąc ten temat. Wspomniała też, że godzi się na psa, ale sama nie ma zamiaru się nim opiekować, chłopak więc skinął jej głową. No jasne, że przecież sam będzie się zajmował zwierzęciem, a Lotte na pewno na tyle pokocha szczenię, że sama zacznie się z nim bawić. Planował jednak kupić dobermana albo jakiegoś pittbulla, który będzie naprawdę groźnie wyglądał a tak naprawdę będzie z niego psi anioł. Przy okazji będzie strzegł mieszkania przed niepożądanymi gośćmi. -Jutro wybiorę się po szczeniaka, na pewno ci się spodoba i pokochasz go całym swym serduchem- powiedział puszczając do niej oczko. Potem jak już było wiadomo udał się do pokoju, by tam w spokoju zacząć brzdąkać na swojej gitarze. Gdy Lotte stanęła w drzwiach zaczął grać jakąś melodię.
Maybe it's intuition But some things you just don't question Like in your eyes I see my future in an instant And there it goes I think I've found my best friend I know that it might sound more than a little crazy But I believe
I knew I loved you before I met you I think I dreamed you into life I knew I loved you before I met you I have been waiting all my life
Taki był z niego niepoprawny romantyk. Zaśpiewał tylko fragment jego ulubionej piosenki o miłości pod tytułem "I knew I loved you" , potem dopiero zakończył ostatnie akty na gitarze by ładnie to brzmiało i uśmiechnął się do Lotte. -Proszę wejdź. Dziękuję za kawę. Powiedz mi, kim jest nasza współlokatorka? Podobno Saphire się wykruszyła. Wiadomo dlaczego? Strasznie niezdecydowana istota- oznajmił zainteresowanym tonem, chwilowo odkładając gitarę na półkę nad łóżkiem, a sam siadając na jego środku na samej pościeli.
Lotte nie była niestety romantyczna. Może i dlatego też żadnej związek nie wytrzymał próby czasu? Kiedy chłopak za bardzo zaczynał się angażować, Lotte szybko się wycofywała nie bacząc, że rani drugą osobę. Nie brała nigdy pod uwagę, że w ich oczach wychodziła na sukę i jeszcze parę innych brzydkich określeń. - Nie wiem, czemu Sapphire się wycofała - powiedziała. - Nowa współlokatorka też się nie pojawia. Jeśli nie pojawi się w najbliższej przyszłości będziemy zmuszeni poszukać jeszcze kogoś innego. Coś nie mamy szczęścia. A i może powstrzymaj się jeszcze z tym psem - dodała. - Nie wiadomo czy tej trzeciej osobie, z którą będziemy kiedyś mieszkać odpowiadałoby, że byłoby tu zwierze. Naprawdę mieli pecha ze znalezieniem trzeciej osoby do mieszkania. Inaczej być może będą zmuszeni zapłacić trzecią część z własnej kieszeni. No i nie udało się zrobić parapetówy, bo nawet nie ma kompletu mieszkańców. Lotte zakładała, że będą musieli z tym poczekać. - Jesteś może głodny? - Zapytała po chwili. W sumie jej nie chciało się jeść, ale może Angelus zgłodniał? W każdym razie wypadało zapytać. - Tylko uprzedzam, że nie radzę sobie z gotowaniem. Co najwyżej można gdzieś się przejść, jeśli chcesz.
Angelus uśmiechnął się zawiadacko, słuchał uważnie tego co mówiła dziewczyna. Piosenka nie zrobiła na niej wrażenia, no ale przecież on tylko ćwiczył jedną z ostatnich piosenek, które miałby zaśpiewać i zagrać w klubie. Nie robił tego specjalnie dla niej. Nie był jeszcze takim idiotą, by robić coś dla kogoś ot tak bez powodu. Poklepał miejsce na łóżku obok siebie. -Wchodź i siadaj, nie stój w drzwiach- powiedział. Przeciągnął się na swoim łóżku, tym samym krzywiąc się za moment, bowiem nadwyrężone mięśnie brzucha. Szlag, zapomniał przez moment o obiciach. Szybko starał się jednak znowu przybrać zadowoloną minę. Wyciągnął różdżkę i powiedział zaklęcie przyciągające. W ten właśnie sposób w jego ręku znalazła się butelka mineralnej wody niegazowanej. Upił porządny łyk, pozbywając się tym samym 0,5 litra wody z butelki. Zostało jeszcze drugie 0,5 litra więc odstawił butelkę na nocny stolik. -Sapphire? Ja też nie mam pojęcia, ale ponoć wielu uważa, że mam zły wpływ na dziewczyny. Mam w sobie dziwny wabik, że te lgną do mnie- powiedział sobie, myśląc przy tym że na szczęście Lotte jeszcze nie myśli o tym by się ot tak po prostu na niego rzucać. -A co do zwierzaka, po prostu będzie musiała się dostosować. Bo ja nie zwykłem zmieniać zdania kotku- wydedukował prosto i wyraźnie, przy okazji dotykając palcem lekko jej nosa i ten palec cofając zaraz. -A jeśli mówisz o jedzeniu... to nie, nie jestem głodny. Jadłem na mieście, ale chyba zaraz pójdę pod prysznic. Zimna woda dobrze mi zrobi. Gorąco tu się zrobiło- powiedział, żartując sobie przy tym lekko. Nadal przecież leżał tutaj bez koszulki. O dziwo spodnie jeszcze na sobie miał .
- Wdaje mi się, że będziemy zmuszeni poszukać nowego współlokatora albo współlokatorki - stwierdziła Lotte przekraczając próg pokoju. Czy było z nimi coś nie tak, że nie mogli skompletować jeszcze jednej osoby? Coś musiało być na rzeczy, skoro jakoś nikt nie palił się, żeby z nimi zamieszkać. - Oj nie udawaj, że taki twardy jesteś - Lotka przysiadła na łóżku opierając się plecami o ścianę. Wcześniej jeszcze podłożyła sobie pod plecy poduszkę, żeby zimna ściana nie ziębiła jej. No i przede wszystkim tak wygodniej się siedziało. – To chyba oczywiste, że jak się miało bliskie spotkanie z nożem, to boli. Skoro chłopak był uparty, to możliwe, że nigdy nie znajdą kogoś jeszcze do zamieszkania. - Ja też nie jestem głodna, więc nigdzie nie musimy się wybierać. Lotka nie była domatorką i więcej czasu lubiła spędzać po za domem niż w domu. Teraz akurat jej nie chciało jej się wychodzić. - To weź prysznic, a ja tu poczekam - powiedziała Lotte, chociaż chłopak nie ruszył się z miejsca. - Masz może na oku kogoś, kto mógłby z nami zamieszkać?
Angelus przyglądał się dziewczynie z lekkim rozbawieniem w oczach. Pożądał ciała każdej kobiety, poza ciałem swej siostry, mimo iż ona nie mogła się jego zdaniem równać z żadną z dziewczyn, które przewinęły się przez jego łóżko. Miał jednak swoją godność i siostry nie wolno było mu tknąć. Bo to rodzina. Lotte nie była jednak jego rodziną, a też nie mógł jej tknąć bo Jack zrobiłby z niego kotlet siekany. Nie żeby sie bał, uwielbiał adrenalinę. Wolał jednak nie wchodzić w większe bagno niż to w które zazwyczaj się potrafił wpakować. Lotte go pociągała fizycznie, ale tłumaczył sobie to tym, że po prostu potrzebował kobiety. Przesunął palcem po swojej pościeli. Była przyjemna w dotyku, a kobiety podobno ją uwielbiały. -Nie pierwsze cięcie nożem i nie ostatnie kocie. Trzeba się przyzwyczajać- powiedział chłopak, który parę lat temu sam wbił w swoje ciało sztylet bo chciał zobaczyć jakie to uczucie. Miał jeszcze nadal ten sztylet schowany w szafce nocnej w górnej szufladce. Był to jego sztylecik na specjalne okazje. -Co do współlokatorki, myślę że mam odpowiednią osobę. Powinna się zgodzić. Jak tylko wrócę z łazienki to napiszę do Lilith- powiedział z zapewnieniem w głosie po czym ruszył do swojej szafy by wyciągnąć z niej miękki czarny ręcznik z wyszytym w rogu wielkim złotym A. Ruszył w stronę łazienki, gdzie pierwszym co zrobił , było spojrzenie w lustro. Na twarzy miał fioletowe sińce po ostatnich uderzeniach, ale się nimi nie przejmował. Będą kolejne. Jego zdaniem, nawet dodawały mu uroku. Rzucił ręcznik na umywalkę po czym odkręcił kurek by napełnić wannę wodą. Gdy już wanna napełniła się ciepłą wodą i powstała cudowna piana z płynu do kąpieli o zapachu wanilii chłopak zdjął swoje bokserki i wszedł do środka. Ciepła woda działała na jego relaksująco i pobudzająco wręcz. Zanurkował nawet dwa razy mocząc swoje włosy i całą twarz. Potem szamponem umył swoje platynowe włosy. Wyszorował całe ciało. Przez to, że lubił się zawsze trochę zrelaksować w wannie to zajmowało mu to więcej niż piętnaście minut niestety. Zajęło mu to tym razem ponad 30 minut. Zapomniał jednak o czystej bieliźnie więc po wyjściu z wanny wytarł się i przewiązał czarnym ręcznikiem w pasie. Na tyle dobrze by ten ręcznik mu nie spadł. Opuścił łazienkę i wrócił na powrót do pokoju. Zapomniał, że Lotte nadal tutaj jest. Czuł się swobodnie w samym ręczniku i wilgotnych po kąpieli włosach. Dopiero gdy stanął w progu to sobie o niej przypomniał. -Trochę zeszło kocie- uśmiechnął się. Ruszył w stronę stolika by usiaść przy nim i zabrać się za napisanie listu do siostry. -Od razu mi lepiej. Czuję się taki zrelaksowany i odprężony. Cały stres jakby uciekł z mego ciała- powiedział z przekonaniem w głosie. Wyciągnął pióro i zaczął pisać list, a gdy go skończył to zwinął w rulonik i zostawił na biurku. -Gdzieś wywiało mojego puchacza. Niebawem powinien wrócić- wytłumaczył po czym walnął się na łóżku kładąc się na plecach, podpierając rękoma pod głową i patrząc się w sufit. -Nudziłaś się czekając na mnie?- zapytał się obojętnym trochę tonem.
Lotka lekko się skrzywiła, gdy Angelus wspomniał, żeby się przyzwyczajać do ran po nożu. Już pomijając to, że zostają blizny. Przede wszystkim to musi boleć, a dziewczyna nie przepadała za bólem. Co prawda sama też nie raz złamała czy zwichnęła to i owo. Pamiętała, że jedno bolało mniej inne bardzie. Pozostaje jeszcze kwestia blizn. Reyes sama miała bliznę na przedramieniu, gdy złamała rękę jako dziecko. A trzeba wspomnieć, że nie miała okazji wyrosnąć, na grzeczną i dobrze poukładaną młodą damę, bo po pierwsze nie miała wzoru, a po drugie rodzice wyjątkowo zaniedbali edukację całej swojej gromadki. Niektórym blizny pasowały, a innym nie. Lotte uważała, że bardziej pasują facetom niż kobietom. No i nie uszło jej uwadze, że Aneglus paraduje po swoim pokoju nie do końca ubrany. Było na czym zawiesić oko. - To świetnie – powiedziała słysząc, że być może Lilith z nimi zamieszka. Lotka lubiła dziewczynę. Miały podobne charaktery, a i dogadywały się nie najgorzej. Trzeba było mieć taką koleżankę od wypadów w babskim gronie. Lotte na parę chwil została sama i w sumie nie robiła nic produktywnego w tym czasie po za gapieniem się w sufit. Ogólnie nie była za bardzo chętna do podejmowania jakiś inicjatyw, jeśli nie miała pewności, że będzie się przy tym dobrze bawiła. Nie na darmo mówiono jej, że jest leniwa. Wiedziała to, ale też nie chciało jej się tego zmieniać. Wolała zająć się chwilą obecną, by jak najlepiej się bawić, gdy tylko się da. - Liczyłam pajęczyny na suficie – oznajmiła ,gdy chłopak wrócił. Przerzuciła się na bok, opierając głowę na otwartej dłoni. – Zastanawiam się nad kolejnym tatuażem – dodała.
Angelus przeciągnął się po czym ziewnął przeciągle. Nagle sowa zastukała w okno jego pokoju więc otworzył je i wpuścił puchacza do środka. Przywiązał list do jego nogi i wypuścił go w noc, by doniósł pocztę dalej. Wstał od stolika i ruszył do szafy, gdzie szukał jakichś bokserek w których mógłby teraz iść spać. Szybko znalazł, lekko luźne(byle nie obcisłe!) czarne bokserki, chwycił je w dłoń i bez słowa udał się do łazienki by tam się w nie przebrać a ręcznik przewiesić na kaloryferze. Potem wrócił do pokoju do dziewczyny. Gdy wspomniała, że liczyła pajęczyny na suficie to odruchowo spojrzał w górę po czym się zaśmiał w głos. Najbardziej przykuły jego uwagę słowa, że chciałaby sobie zrobić tatuaż. -Kociaku powiedz tylko kiedy a ja się tym zajmę. Muszę tylko wiedzieć jaki wzór cię interesuje i gdzie chciałabyś bym ci go zrobił. Możesz na mnie liczyć - powiedział z powagą w głosie. -Na łydce?- tutaj lekko przesunął palcami po jej łydce muskając opuszkami delikatnie jej skórę. -Może na udzie?- pojechał palcami ciut wyżej, nagle jednak się zatrzymał. -A może po prostu wolisz coś na łopatce- dodał po czym cofnął dłoń i położył się na wznak na łóżku. Teraz to on wpatrywał się w sufit. -Ty chyba nie zdajesz sobie sprawy z tego jakim magnesem jesteś dla mężczyzn- powiedział spokojnym tonem, na dziewczynę jednak nie spojrzał.
Nigdy nikomu nie mówiła, że to wycieczka z kolegami i koleżankami poszli szukać ducha. Ducha nie spotkali. Zamiast tego natknęli się na stado nietoperzy i tak to się zaczęło. - Nie wiem jeszcze, gdzie ani co to miałoby być - przyznała Lotte. - Jak na razie mam tylko sporego nietoperza między łopatkami. Chociaż może jakaś plątania czegoś wokół przedramienia? Jesteś bardziej oblatany w tej dziedzinie niż ja. Kiedy Angelus poszedł zająć się sową Lotka ponownie wlepiła wzrok w sufit. Leżakowanie zdecydowanie było jedną z czynności, które bardzo lubiła. Dziewczyna z natury lubiła się nie przemęczać i odkładać wszystko na ostatnią chwilę. Swoją drogą fajnie będzie w końcu mieć jeszcze kogoś do towarzystwa w mieszkaniu. Zastanawiała się, czy Lilith zgodzi się na psa? - Miło to słyszeć - powiedziała Lotka słysząc słowa chłopaka. Nie żeby nie była tego świadoma. Była i gdy chciała potrafiła to wykorzystać. Ale za zwyczaj nie musiała. Wszelkie związki to ona kończyła, gdy ta druga strona się angażowała. - To samo mogę powiedzieć o tobie - uznała. - Szczególnie, że gustuje w facetach z tatuażami.
Angelus zrobił falę rzęsami co musiało w jego wykonaniu wyglądać bardzo zabawnie. -Mówisz, że ciebie także przyciągam?- zapytał po czym zmienił lekko pozycję bo najpierw musiał wstać z łóżka i sięgnąć swoją różdżkę z biurka a potem za pomocą magii narysował jej w powietrzu wizerunek skorpiona. -Co powiedziałabyś na takie maleństwo o tu w tym miejscu?- zapytał po czym dotknął ją w miejscu prawej strony podbrzusza. -Możemy też ci zrobić jaszczurkę albo jakiś chiński symbol na kostce kocie- zaproponował tym razem szkicując w powietrzu zupełnie inny symbol, chociaż sądził, że skorpion będzie o wiele fajniejszą opcją. -Planuję niedługo zrobić sobie kolejny tatuaż, tym razem na kostkach palców a będzie on wyglądał tak- powiedział po czym narysował jej drukowany tekst, fajnie obrysowany , FUCK na jednej dłoni i YOU! na drugiej dłoni. -Prawda że ciekawe? Chociaż może odrobinę kontrowersyjne, ale to jestem cały ja- odrzekł z uśmiechem na ustach. -Wiesz, że nie toleruję stałych związków prawda kocie?- zapytał nagle ni z gruchy ni z pietruchy.
- Jeszcze nie wiem, co to będzie – powiedziała Lotka nadal patrząc w sufit. – Wiem jedynie, że nie chcę, aby był kolorowy. Nie podobają mi się kolorowe tatuaże. W sumie dlatego też nie przepadała za kolorowymi tatuażami, bo jej ulubionymi kolorami były odcienie szarości, ewentualnie czernie. A wszystko to podyktowane fascynacją nietoperzami, która trwała już dobre dziesięć lat i nadal nie malała. - Tu mam ten problem, że nie mogę się zdecydować. Pewnie trochę mi zejdzie, ale to nic nowego, bo zawsze mi tak schodzi, gdy się na coś decyduję. Gdy tematyka rozmowy zeszła na planowany tatuaż Angelusa, Lotte podniosła się na łokcie, żeby widzieć, co chłopak robi. Każdy ma swoje dziwne pomysły. Chociaż dla Lotte tatuaże były swego rodzaju wyrazem tego, co dla niej ważne. No i zdecydowanie wolała je w mniej widocznych miejscach. Nie dlatego, żeby inni ich nie widzieli. Po prostu stanowiły część tego, kim Lotte była. Może trochę to było za bardzo głębokie. Z tym, że wiadomo, że Reyes nie przejmowała się za bardzo opinią innych. Co nie zawsze wychodziło jej na dobre. - Na pewno będzie się rzucało w oczy – zgodziła się lekko przekrzywiając głowę. – Moim zdaniem kolor powinien tegoż jakże inteligentnego napisu powinien być wyraźny. Stałe związki są nudne i monotonne.
Angelusa dawno nie było w domu. Podróżował trochę po świecie. Dawno zerwał też kontakt z ojcem, który był dla niego praktycznie nikim. Miał klucze od domu więc wszedł do niego mając nadzieję, że Lotte nie ciśnie w niego jakimś talerzem wściekła, że tyle czasu się nie odzywał. Cały on. Po co miał się odzywać? Nie czuł potrzeby. Teraz siedział w kuchni i zajadał kanapki, które wyjął wcześniej z torby. Popijał to wszystko kupną kawą i gapił się w okno. Nic ciekawego się jednak za nim nie działo. Ot szara rzeczywistość. Może tak by ktoś go odwiedził? Wspominał znajomym, że wraca.
Właściwie to był czysty przypadek, że cokolwiek usłyszała na temat Angelusa. Nie była typem osoby, który słuchał pogłosek krążących po szkole, a i tak wystarczająco ludzie zaczynali mącić. Nie tylko w jej życiu, ale w życiu każdego kto miał z nią powiązania. Eiv miała zdecydowanie tego dosyć, ale kierując się prostą zasadą - miej wyjebane, a będzie Ci dane - nie robiła nic z tym, co doprowadzało ją do szewskiej pasji. Trochę nieodpowiedzialnie? Cóż, pewnie tak, ale teraz to nie miało żadnego znaczenia. Przynajmniej dla niej. Nie słynęła raczej z jakiekolwiek oznaki bycia osobą, która dba o własne interesy, bądź po prostu stara się żyć według wyżej określonych ograniczeń. Najlepszym na to przykładem był ostatni wypad do klubu, który zakończył się dla niej jeszcze gorzej, niż fatalnie. Nadal nie doszła w pełni do siebie po upadku, który nadzwyczajnie oszpecił lewy policzek ślicznej twarzy dziewczęcia. Lekkie zadrapania i siniak przy oku były na tyle widoczne, że bez problemu można było uznać, że uległa jakiejś przemocy - chociażby domowej, ale... Właściwie to wcale nie. Jednak nie ma sensu do tego wracać, bo co było to się nieodstanie, jak wiadomo. Zbierając się dość szybko w swoim mieszkaniu, zaraz po odpowiedzi od Angelusa wyszła na ulicę, by w trybie natychmiastowym dotrzeć do jego mieszkania. Chciała mieć to za sobą. Nawet przez moment miała wrażenie, że to będzie coś dobrego, że zrobi sobie tatuaż, bo przecież to takie modne w ostatnim czasie, ale... W jej przypadku chodziło o coś zupełnie innego. Malunek, który chciała mieć na żebrach miał być co najwyżej oznaką tego, że jeśli straci całkowicie pamięć, to w ten sposób będzie świadoma, że cokolwiek łączyło ją z Noelem. Zdjęcia i zapiski na kartkach być może nie wystarczą. Gdy znalazła się przed mieszkaniem numer pięć - zapukała kilka razy, a zaraz potem miała wrażenie, że zaraz zemdleje. Nie miała pojęcia, czy będzie to boleć, czy może jednak. Czy w ogóle się odezwie, czy jak zawsze przesiąknięta wewnętrznymi przemyśleniami otoczy się krainą ciszy. Cóż... Wszystko jest do zrobienia, o ile czegokolwiek będzie chcieć. Bo kiedy czegoś bardzo chcemy, jesteśmy w stanie to dostać, prawda?