Choć wiadomo, że zima nie sprzyja przesiadywaniu na świeżym powietrzu, gdyż każdy pędzi w swoją stronę, to jednak nad jeziorem znajduje się aleja pełna ławeczek, które choć pokryte śniegiem, to zapraszają Cię do tego, byś chwilę na nich posiedział. Oczywiście nikt nie chce, żebyś się rozchorował, więc za pomocą zaklęcia "chłoszczyść" powinieneś sobie poradzić z pokrywą śniegową, a gdy tylko usiądziesz to drewno ma magiczną właściwość, że zaraz przenika je tajemnicze ciepło, przez co siedzenie tutaj nie jest tak bardzo uciążliwe.
Ostatni semestr był dla Bonnie prawdziwym wyzwaniem. Śmierć babci, odsunięcie się od najbliższych, inracjonalny strach przed nieznajomymi... to tylko pierwiastek z tego, co dręczyło ostatnio młodą Puchonkę. Dlatego informacja o feriach organizowanych przez szkołę ucieszyła ją. Może nareszcie się rozwerwie (byle nie dosłowinie XD). Dzień był mroźny, a biały puch spadał z nieba kilogramami. Pogoda raczej nie zbyt dobra do wyjścia. Jednak Bonnie chciała coś zrobić, spotkać kogoś. Kogokolwiek! Biorąc pod uwagę, jak głęboko zdołała stoczyć się na sam dół piramidy socjalnej, było jej to wrecz wskazane. Nie można całe życie się ukrywać, tylko dlatego, że wilczek nadepnął ci na odcisk! Dziewczyna i tak się zemsci... ale o tym potem. Koło południa Puchonka wyszła z motelu. Ruszyła przed siebie, ale miasteczko naprawde opustoszało przez tą małą zamieć. Ani jednej żywej duszy na horyzoncie. Po jakimś czasie dziewczyna siedziała już na jednej z ławek w alejce przy jeziorze. Nie wiedziała do końca jak. Poprostu szła, szła i szła... i jest (magia!). Ale i tu braki w toważystwie. Trudno się dziwić, to jezioro!
Zaraz po spotkaniu z Sarą na lodowisku postanowiła się przejść. Pytała sie nie których znajomych czy ktoś chce iść z nią, ale ziąb który trwożył się na dworze przerażał ich i postanowili dać sobie spokój, no cóż. Nie to nie. Ona potrzebowała chwili spokoju więc może gdy będzie sama to tego dostanie? Chociaż teraz brakowało jej kogoś z kim mogłaby porozmawiać o dosłownie wszystkim. Sama nie wiedziała dlaczego, ale pomyślała o swojej przyjaciółce z domu - Bonnie. Była na prawdę super dziewczyną, ale nie mialy aż takiego kontaktu jak Adi z Sarą, być może to się zmieni? Szczerze powiedziawszy miała taką nadzieję. Sara sie od niej coraz to bardziej oddala. Czuje to. Cały czas spędza czas ze swoim chłopakiem, a sama nie moze zrozumieć, że Adi kocha sie w ślizgonie. Dlaczego ona go tak nienawidzi? Tylko dlatego, że należy do domu Salazara Slytherina? No bez przesady. Adrienne nigdy na to nie patrzyla. Może jak była małą dziewczynką to dzieci z jej domu ostrzegały ją, ażeby z tym domem nie mieć nic wspólnego, ale teraz z nie którymi ślizgonami na prawdę dobrze sie dogadywała. Wiadomo nie każdy jest taki jak Salazar. Nie kiedy to Tiara myli się z przyjmowaniem uczniów, bo teraz to nawet Adrienne ma dylemat czy czasami przydzieliła ją do odpowiedniego domu. Szła przed siebie w poszukiwaniu chyba samej siebie. Pogubiła sie w swoim życiu, ale nie ma się jej też co dziwić. Porąbana rodzina, woda z mózgu jeśli chodzi o Anthony'ego. Spoglądała na biały puch leżący na ziemi. I nagle zobaczyła czyjeś nogi. Podniosła wzrok przyglądając sie dziewczynie. - Bonnie! Kochanie jak ja Cię dawno nie widzialam. - mruknęła do niej. Teraz to nawet zaczęła się zastanawiać czy spotkania z Sarą to może jednak jej wina, że się nie spotykały, bo to jednak Adi nie miała nigdy czasu aby z kimkolwiek się spotkać, bo liczył się w tym momencie ślizgon którego kochała.
Nadish Narayanan
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 178
C. szczególne : Tatuaż na ramieniu lewej łopatce i szyi.Na lewej piersi ma 5 centymetrową bliznę po odłamku szkła
Wciąż z szerokim uśmiechem na twarzy wyszedł z domku po południu ubrany w zimową kurtkę i czapkę.Miał całkiem sympatycznych współlokatorów, to była jedyna rzecz, która go cieszyła w tych feriach.Zastanawiał się, gdzie tu pójść i pierwsze co przyszło mu do głowy to spacer przy jeziorze. Gdy zobaczył jakieś dwie dziewczyny czy to nie przypadkiem z jego domu i to w dodatku Adrienne i chyba Bonnie. Zawsze był przyzwyczajony do lata dni w swoim rodzinnym mieście, które zawsze bywało niezwykle.Tutaj, gdzie temperatura powietrza miała grubo ponad 15 stopni na minusie. Usiadł koło koleżanek,ignorując szczypanie mrozu w twarz. - Hej dziewczyny - Powiedział, wciąż się na nie patrząc. Wziął trochę śniegu, i zaczął się nim bawić. Jego ręce zaczynały powoli sinieć z zimna. Lecz on jak by na to nie zważał. Patrzył się wciąż w jeden punkt. Nie żeby się wstydził Po prostu nie wiedział o czym mówić. To był standard u Nadisha. Brakło mu chyba języka w gębie jak zawsze i wszędzie.
Mróz szczypał młodą czarownicę w brwi, kiedy ta ujrzała swoja przyjaciółkę Adi Lorrain. "Nareszcie ktoś znajomy" pomyślała. - Adi, serce! Nawet nie wiesz jak ja się cieszę, że cię widzę - rzekła i przytuliła Puchonkę. - Chodź tu, usiądź obok mnie - dodała, wskazując jej miejsce. Bonnie sądziła, że już nie może być lepiej i wtedy pojawił się jej stary znajomy, Nadish. Ucieszyła się, że może teraz spędzić troche czasu z przyjaciółmi, których tak dawno nie widziała. Zdecydowanie za bardzo odsunęła się od ludzi, po śmierci babci. Ale nareszcie jest okazja, by to naprawić. - Oh, ludzie! Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak ja za wami tęskniłam. No dalej, mówcie co się z wami działo przez ten czas.
Nadish Narayanan
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 178
C. szczególne : Tatuaż na ramieniu lewej łopatce i szyi.Na lewej piersi ma 5 centymetrową bliznę po odłamku szkła
Nadisha tak spacerowałem sobie kanadyjskimi ulicami, oddychając świeżym i zimnym powietrzem. Wole jednak swoje Indie ciepło jeszcze nie przywykłem do takich zmian. Bonnie-krzyknął z radości, zaraz podbiegł do niej- Ale się dawno nie widzieliśmy -powiedział, ściskając ją tak żeby nie udusić. Od razu mu się polepszył humor..widząc Bonnie,już zdążyłem co nieco obejrzeć w Kanadzie i na drugi dzień zdążył odwiedzić pielęgniarkę,ale jest ok cały i zdrowy-ale to chyba nie powód chyba do tego aby mówić co się stało. Tak dużo było pytań, a tak mało odpowiedzi..ech. Co ty robisz ? Taak się cieeszę, że cię widzę ! - mówił dalej,Musisz koniecznie teraz wszystko opowiedzieć ! -Co u ciebie słychać ? Jak tam twoje hogwarckie życie? - spytał z ciekawością, spoglądając na koleżankę.
Szczerze powiedziawszy liczyła na to, że porozmawia sobie z Bonnie, ale u ich boku dotarł Nadish, który zawsze wiedzial kiedy się zjawić. Ehh. Lubiła go, ale nie byli na tyle blisko, żeby mogła sobie z Bonnie przy nim rozmawiać. No ale Adrienne była w dość dobrym humorze dlatego nie chciala go stąd wyganiać, moze Bonnie to zrobi? Nawet nie wiedziala jaki Bonnie ma stosunek do puchona. Czy go lubiła czy nie. Ale mniejsza o to. - Cześć Nadish. - mruknęła do niego. Będą miały przecież jeszcze czas porozmawiać tak jej się wydawalo. Z Bonnie już bardzo długo nie rozmawiała, zresztą wszystkie dziewczyny z jej roku z którymi trzymala dobre stosunki na tyle się pogorszyły, że nawet nie mówią sobie cześć na korytarzach, ale jakoś nie miała zamiaru się nad tym zastanawiać i cokolwiek z tym robić. Mówi się trudno. - Tak się cieszysz, że mnie widzisz, a nawet się do mnie nie odzywałaś. - powiedziała do niej z lekkim wyrzutem. Ją na prawdę bardzo lubiła i nie chciała jej stracić. - Co by Ci tu powiedzieć. Ja byłam w azkabanie i ledwo mnie odratowali w Mungu. - zaśmiała się. Co jej miała powiedzieć? Co prawda Adrienne była we Francji trochę jej wtedy nie bylo, ale czy Bonnie w ogóle to zauważyla.
Nadish Narayanan
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 178
C. szczególne : Tatuaż na ramieniu lewej łopatce i szyi.Na lewej piersi ma 5 centymetrową bliznę po odłamku szkła
Wiecie co faktycznie, robiło się dość chłodno wietrznie i pochmurnie,a na mrozie mózg Puchona nie funkcjonował zbyt dobrze. Miał ochotę na ciepłą czekoladę, kapcie i kocyk. -Wracam- powiedział, już całkiem spokojnie.Tak jak powiedział, tak też miał zamiar zrobić. Zaczął człapać w stronę domku, brodząc w śniegu dość wolno, mocno schował ręce w kieszeń,czapkę naciągnął na uszy a szalikiem się obwiązał. - Nie siedźcie za długo, bo się pochorujecie… - uśmiechnął się czule. - Wiecie co... Zimno... - Chciał mimo wszystko zmienić temat. - Przepraszam pójdę już sobie,a Bonnie to pogadamy w pokoju – Mruknął tylko cicho, lecz szczerze. Nie wiedział co więcej może powiedzieć.