Ogromne stare drzewo, z którego korony masz wspaniały widok na malowniczą okolicę. Rzuć kostkami, by przekonać się, czy będzie ci dane napawać się urodą tego miejsca.
1,3 - twoim patronusem nie jest wiewiórka, prawda? Obsunęła ci się noga i zamiast dotrzeć na czubek drzewa, leżysz pod nim - trochę poobijany, ale cały. Szczęśliwie śnieg zamortyzował upadek. 2,5 - dobrze ci idzie, jednak w połowie drogi popełniasz błąd, patrząc w dół. Nagle dociera do ciebie, że masz lęk wysokości i nie możesz się ruszyć. Co teraz zrobisz? 4,6 - zwinnie pokonujesz kolejne gałęzie, aż docierasz na sam czubek drzewa, skąd roztacza się cudowny widok na zamarznięte jezioro i całą okolicę. Czujesz każdy mięsień, ale chyba było warto!
Autor
Wiadomość
Rasheed Sharker
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Spojrzał na nią tak, jakby właśnie obserwował kogoś niespełna rozumu. - Nie wiem jak Ty, ale ja w żywe trupy nie wierzę - odgryzł się z kwaśną miną, krzyżując ręce na piersi. W ogóle szkoda, że nie miał tej świadomości jak bardzo w tym momencie nawiązywał do części mugolskiej kultury, a dokładniej tej o zombie. Powiedział po prostu pierwsze co mu na myśl przyszło po napomknięciu o braku serca i funkcjonowaniu bez tak ważnego narządu, już abstrahując oczywiście od tej całej uczuciowej otoczki, jaką miała na myśl dziewczyna, a naprawdę to był żal. Gdyby tak sobie nagle uświadomił co powiedział to pewnie wpadłby w tak zły humor, że aż zabawnie byłoby go oglądać tak wściekłym jak jeszcze nigdy dotychczas. Po jej słowach i on uniósł brew, lustrując ją uważnym spojrzeniem. - Ciekaw jestem cóż mogłoby mi zrobić takie metr siedemdziesiąt - mruknął, najwyraźniej tym razem przyjmując inną taktykę, już bardziej przypominającą to co Quinn prowadziła od momentu ich spotkania. Nie zamierzał jednak jej uwłaszczać w tak jawny sposób, to było poniżej jego godności. No cóż, ciekawym jednak jest jak długo będzie tak utrzymywał. Wywrócił oczami i machnął ręką w sposób jakże charakterystyczny dla pewnej różowej emotikony na tym forum, lecz wbrew wszystkiemu nadal wydawał się być rozbawiony, z tym, że teraz to rozweselenie mieszało się z irytacją, co, nie powiem, musiało być ciekawym widokiem. - Jakby któraś z tych dziewczyn wsłuchiwała się w to co mówię zamiast uparcie gapić się na mnie to może dosłyszałaby, że nigdy jej niczego nie obiecywałem - wzruszył lekceważąco ramionami - problem w tym, że chyba żadna nie chciała usłyszeć, że tak naprawdę nie potrzebuję tworzyć z nimi żadnych związków. Wbrew temu co myślisz Ladris, nigdy nie wodzę ludzi za nos w taki sposób.
Quinn zmarszczyła brwi. Wzruszyła lekko ramionami jednak nic nie powiedziała. W każdej chwili Quinn może mu o tym przypomnieć. Zapewne nawet nie zwróciła uwagi na jego słów i nie zauwazyła bliższego powiązania jednak zawsze może sobie to uświadomić, a wtedy jego wyśmienity humor pęknie jak bańka mydlana i stanie się okropnym bucem, który będzie odpowiadał na pytania Quinn jednym słowem albo w ogóle nie będzie się odzywać. Quinn spojrzała na niego z uraza. Nie lubiła kiedy ktoś jej wytykał, że jest za niska. Sama już to zauważyła i nikt nie musi jej o tym przypominać. - Mam więcej niż metr siedemdziesiąt- powiedziała. Nawet nie próbowała stać się wyższa przy wypowiadaniu tych słów gdyż wiedziała, że stanie na palcach i tak nie zrobi z niej jakiegoś wielkoluda. Quinn zaśmiała się i spojrzała na niego. -Wydaje mi się, że sądziły iż to, że je przeleciałeś jest potwierdzeniem, że chcesz z nimi być- powiedziała. Quinn spojrzała na niego sceptycznie i już otwierała usta aby coś powiedzieć jednak się powstrzymała.
Rasheed Sharker
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Spojrzał na nią, no nie ukrywajmy, z góry i wykrzywił wargi w drwiącym uśmiechu. - Och tak? Nie widzę różnicy - nic nie mówię, ale to faktycznie nie było zbyt miłe, ale przy jego wzroście, to faktycznie nie musiał widzieć różnicy. Tak czy siak była sporo niższa, ale czy to mu tak naprawdę przeszkadzało? Myślę, że nie i jedynie nieco sobie podkpiwał, gdyż to był standardowy element ich rozmów. Czasem wszystko było okej, normalna rozmowa się toczyła, ale niekiedy rzucali mięsem na prawo i lewo. Cóż powiedzieć, nic przyjemnego, a tymczasem ta konwersacja jak na razie nie była taka zła. Znaczy, już oczywiście pomijając wcześniejsze uwagi Quinn, ale kto by się tam tym przejmował w tym momencie. - Jakby seks kiedykolwiek był jakimś potwierdzeniem - przewrócił oczami, teraz już bardziej zirytowany niż rozbawiony. To serio było żałosne. Żadna deklaracja nigdy z jego ust nie padła, a one roiły sobie w głowie nie wiadomo co. Kobiety! Zawsze muszą utrudnić sobie życie nawet w tak prostej sprawie jak jednorazowa przygoda. Zresztą czy on wyglądał na takiego który wchodzi w długoletnie związki? Proszę ja was. Już kilkudniowe wiązanie się z kimś w taki sposób nie działało na niego zbyt pozytywnie. Rekin zmierzył dziewczynę oceniającym spojrzeniem, a potem zerknął na drzewo za jej plecami. - Wycieczkę krajoznawczą sobie zrobiłaś? - o dziwo nie zabrzmiało to uszczypliwie, a jak normalne, neutralne pytanie. W końcu, był nieco ciekaw czemu wdrapywała się na ten pomnik przyrody. Miała coś tam do zrobienia, cokolwiek można robić na szczycie drzewa czy po prostu z nudów? No cóż, skłaniał się raczej ku drugiej opcji. Jemu na razie Lynwood „dupy mu nie urywało”, więc całkowicie zrozumiałby jej punkt widzenia.
Przepraszam, że dopiero teraz odpisuje Mam nadzieje, że mnie przez to nie zjesz ani nic z tych rzeczy . - Chamski jesteś- powiedziała marszcząc brwi. Zapewne gdyby ktoś inny powiedział jej coś takiego obraziłaby się na niego i prze wiele dni nie odzywała ale, że znała już dość długo Rasheeda to wiedziała, że takie wredne uwagi są w jego życiu na co dzień więc nie ma czym się przejmować. Mimo to zabolało ją to. A tak poza tym, dlaczego Rasheed ma takie trudne imię? Nie mogę go zapamiętać i kiedy che napisać to imię to muszę zawsze sprawdzać jak się go pisze i w ogóle xd - No wiesz, jak dla jakiejś dziewczynki był to pierwszy raz to nie wiadomo co może sobie potem wyobrażać- powiedziała uśmiechając się. A co, po tygodniu związku zaczyna się rzucanie talerzami? Quinn obejrzała się za siebie spoglądając na drzewo. Odwróciła się w stronę chłopaka i uśmiechnęła się. - Właściwie to chciałam sprawdzić czy przypadkiem nie idzie ktoś w miarę przystojny jednak zobaczyłam tylko ciebie- powiedziała uśmiechając się. - A poza tym chciałam sprawdzić swoje siły. Nie byłam do końca przekonana czy dam rade tam wejść jednak jak widziałeś udało mi się.
Rasheed Sharker
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
- Nawzajem - odparł szorstko, przez sekundę manewrując przy kołnierzyku swojego płaszcza. Poprawiał go najwyraźniej, gdyż po kilku sekundach opuścił ręce i rozejrzał się po okolicy. Śnieg, śnieg i śnieg. Nieco się skrzywił, ale mimo wszystko nic nie powiedział. Nie żeby nie lubił zimy, po prostu… jakoś tak go irytowało to, że gdziekolwiek nie pójdzie to przemakają mu buty, a teraz jeszcze miał rozmawiać z Quinn, mimo tego, że nic ciekawego z ich rozmowy nie wynikało, a on sam rzeczywiście wydawał się być nieco znudzony. Zaś jeśli chodzi o imię to ma takie jakie pierwsze mi do głowy przyszło. Kiedyś jak wymyślałam swojemu simowi to na coś takiego wpadłam, a dopiero potem sobie uświadomiłam, że naprawdę jest takie imię, no ale cóż było za późno, bo już mi się spodobało. No i serio nie wiem co w nim jest trudnego, ale ja to ja, więc. - Wszystkie wiedzą w co się pakują - odpowiedział jej, powtarzając to co już wcześniej mówił, najwyraźniej nieco zniecierpliwiony tym, że rozmawiali na tak mało istotne tematy jak jego niedoszłe związki. - A co z Tobą? Nie powiesz mi chyba, że jesteś zaprzysiężoną żelazną dziewicą i ogólnie propagujesz monogamię? Uniósł nieco brwi, uśmiechając się nieco przy tym, najwyraźniej rozbawiony taką opcją. Zaraz jednak przewrócił oczami i uśmiechnął się rozbrajająco. - Och, jakże mi przykro, że Cię zawiodłem, ale serio, nie musisz samej siebie oszukiwać. - oczywiście miał na myśli to, że gdyby się jej nie podobał to nie zaszłoby między nimi to, co kiedyś było. No, istniała jeszcze opcja, że Ladris nie była wybredna, ale czy są w ogóle takie kobiety?
Och, dziwne żeby tu nie było śniegu. W końcu są ferie, a ferie są w ziemie. A w ziemie jest śnieg i tak wszystko sprowadza się do jednego. Do śniegu. Nie wiem co jest złego w śniegu. Prawda, jest zimny i mokry i w ogóle trochę nieprzyjemny ale są tez jego dobre strony. Można sobie robić śnieżnego aniołka chociaż sobie nie wyobrażam takiego złego i wściekłego byka jak Rasheed robiącego aniołka na śniegu. To by się jakoś mijało z logiką. Niee, to pewnie coś ze mną jest nie tak skoro wszyscy uważają je za łatwe, a ja nie, wiec wiesz xd Pewnie dla mnie jest ładne jakieś imię takie całkiem z dupy wzięte. Quinn prychnęła rozbawiona. - Pytasz tak jakbyś nie wiedział- powiedziała śmiejąc się- Oczywiście, że jestem- powiedziała przekrzywiając lekko głowę. Pokręciła głową nadal się uśmiechając się. - Nie oszukuję się, chociaż trzeba przyznać uśmiech masz w miarę ładny -powiedziała przeczesują ręka włosy. No cóż, Ślizgonka była wybredna i nie dało się tego ukryć. Nie pakowało się do łózka pierwszemu lepszemu chłopakowi. Dobierała ich selektywnie.
Rasheed Sharker
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Jakby nie patrzeć u nas też są teraz ferie i nie ma śniegu, a przynajmniej w mojej miejscowości, więc całkowicie teraz identyfikuje się z Rekinem i jego niechęcią do mokrego, białego puchu lepiącego się do rękawiczek. Zdecydowanie lepiej się w końcu chodzi kiedy można normalnie przejść przez ulicę, a nie gdy się tańczy, gdyż postanowiła zawitać do nas gołoledź. No cóż, takie życie niestety, a jak wspomniałam - tutaj nie chodziło o to, że nie lubił zimy, a po prostu pewne jej aspekty działały irytująco na mojego bohatera, bo przecież smutne to życie, gdy ciągle przemakają Ci skarpetki! Serio, wszyscy sądzą, że jest łatwe? Szkoda tylko, że w forumowym wymawianiu nicków, połowa nie umiała go wymówić ; ). - Żelazna dziewica - powtórzył i zaśmiał się, teraz już jak nic rozbawiony. - Dobre sobie! - powiedział nagle, mierząc ją oceniającym spojrzeniem, zupełnie tak, jakby starał się przyłapać ją na kłamstwie. - Kogo jak kogo, ale akurat Ślizgonów bym o cnotliwość nie posądzał. Jesteś taka niewinna jaką zgrywasz Ladris? Mam ochotę to sprawdzić. Ostatnie jego słowa zabrzmiały nieco złowróżbnie, zwłaszcza, że towarzyszyły ich wypowiadaniu łobuzerskie błyski w jego niebieskich oczętach. Paradoksalnie chyba właśnie sam postawił sobie wyzwanie, mimo tego, że raczej za nimi nie przepadał. Wystarczy chociażby spojrzeć jak potraktował zakład od Caspra - kolektywnie go zignorował, gdyż nienawidził jak mu się mówi co ma robić, a teraz…? No cóż, teraz sam sobie postawił zadanie, więc to pewnie kwestia właśnie tego. - W miarę ładny - prychnął, niby to urażony, ale jego ego zostało mile połechtane. Ach, Rekin tak bardzo narcyz, no wow.
U mnie kiedy były ferie to śniegu brak,a jak się skończyły to od razu zaczął padać. Świetnie... Nie mógł trochę wcześniej? No ale w sumie to i racja. Z śniegu nic dobrego nie wynika oprósz mokrego, lejącego się czegoś. Ach, czyli ze mną nie jest tak do końca źle skoro nie tylko ja źle wymawiam to imię. Co za ulga. Quinn spojrzała na niego marszczą lekko nos. - To aż takie zabawne? -zapytała uśmiechając się. - Taak, a niby jak to sprawdzisz? -zapytała nadal się uśmiechając się. Miała już pewne podejrzenia co to tego jednak nie chciała nic mówić. - Dorze, że przynajmniej taki komplement ci powiedziałem. Na więcej nie licz- powiedziała. ma chłopka szczęście. Usłyszenie od Quinn komplementu jest bardzo rzadkie i powinien się z tego cieszyć, a nie wydziwiać i chcieć nieco bardziej, że tak powiem "ładniejszy" komplement.
Rasheed Sharker
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Takie życie jest, że kiedy czegoś pragniesz, jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że właśnie akurat w tym momencie i w tej kwestii świat wypnie się w Twoją stronę i pokaże Ci miejsce, w które światło zazwyczaj nie dociera. Rekin miał tę nieprzyjemność doświadczyć wielokrotnie takiego posiadania w poważaniu jego próśb i chęci, dlatego teraz był wyjątkowo negatywnie nastawiony do jakichkolwiek możliwych porażek. - Normalnie - powiedział gładko i ponownie się do niej zbliżył, lecz tym razem nie porywał jej w objęcia, a jedynie przesunął wewnętrzną częścią dłoni po jej policzku by zatrzymać ją na karku. - Jak mógłbym na więcej nie liczyć? Nie znasz mnie? - zaśmiał się jeszcze krótko, a potem bez zbędnych ceregieli przysunął się do niej, pochylając się jednocześnie, by złożyć, o dziwo, delikatny pocałunek na jej wargach. No cóż, miał przy okazji nadzieję, że nie dostanie od niej w łeb, ale też nie ukrywajmy, miał na to ochotę od chwili, w której zobaczył ją na tym drzewie. Są ferie, są sami, są piękni więc yolo! Kto by odrzucił taką szansę na przelizanie się ze swoim znajomym? Huh, Rekin na pewno nie!
Takie już jest życie. Świat po prostu wie kiedy najbardziej potrzebujemy jego jasnego promyka i wtedy nam go nie daje. Po prostu nas sprawdza. Czy się poddamy mimo trudności czy nie? Quinn przygryzła lekko wargę. Spojrzała na chłopka uśmiechając się. Mimo wszystko lubiła gdy postępowano się z nią delikatnie. No chyba tak jak każda dziewczyna. A więc jednak, pod tą maską wrednej dziewczyny kryje się jednak człowiek. - Znam, znam- powiedziała uśmiechając się. Jeśli tak bardzo chce to może jeszcze dostać, nic straconego. Jednak Quinn, nie będzie aż tak wredowa żeby go bić. Quinn przysunęła się do niego bliżej. No cóż, skoro już ja pocałował nie należało go było odrzucać. To by było chamskie, a przecież każdy wie, ze Quinn nie jest chamska. Tylko czasami jej się zdarzają takie odskoki, które zdarzają się coraz częściej. No dobra, nie będę kłamać. Chamskie to z niej jest dziewcze jednak przynajmniej teraz taka nie będzie.
Rasheed Sharker
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Sprawdzanie, huh. Jedna z ulubionych technik stosowana przez pewnego gościa w niebieskich bamboszach siedzącego na bieluteńkiej chmurce wysoko, wysoooko nad nami. Mówią, że jego atrybutami są między innymi immortaliza, omnipotencja, omniprezencja, omniscjencja, omnibenewolencja, immanencja, transcendencja, świętość i sprawiedliwość. Pełno pięknych idei, a Rekin i tak w niego nie wierzy, jednakże nie przeszkadza mu to jednak w kalaniu jego dobrego imienia poprzez wzywanie go nadaremno podczas przeklinania. W każdym razie sprawdzanie było jedną z tych rzeczy, których nasz Szwed nie cierpiał i najchętniej by umordował tego kto tak się bawi ich życiem, przestawiając ich niczym marionetki. Przypomina się aż theatrum mundi, piękny topos literacki ukazujący ludzi i otaczający ich świat jako jedno, wielkie przedstawienie. Okej, to może ja wrócę do tematu, bo trochę odleciałam. Był delikatny, tego w tym momencie nie można było mu odmówić, zresztą on zawsze taki był. Był czuły i ostrożny w każdym geście, gdyż wiedział, że tylko w taki sposób może przekazać swojemu partnerowi, iż nie jest on kurwą z ulicy Czerwonych Latarni, a kimś, kto dzisiejszego wieczoru jest dla niego najważniejszy. Potem… potem już zwykle nie myślał o tym i raczej poddawał się instynktowi, przez co jego działanie nie zawsze bywało oględne. To było bardzo dziwne, tak wiedzieć, że jednak w jakiś tam sposób nie myśli tylko o sobie. Potem już nic nie mówił, zaginiony w obecnej chwili, dał porwać się zmysłom. Czuł miękkie wargi tuż obok swoich, smakował ich, nadając ich pocałunkom nieco szybsze tempo, pozbawione już teraz niewinności i jakiejkolwiek ostrożności. Były szybkie i namiętne, bezwstydne, nawet nieco brutalne, niepozbawione zaczepnego przygryzania warg. Nie wiedział jednak na ile może sobie pozwolić, bo mimo wszystko nie chciał burzyć tego chwilowego rozejmu jaki nastąpił między nim a Quinn w tym momencie. Przesunął więc dłoń wzdłuż jej karku, który do tej pory powolnie drażnił opuszkami palców, zapewne z zamiarem wywołania u niej dreszczy, na jej policzek, a potem zsunął ją o wiele niżej by móc chwycić ją w talii i przysunąć do siebie. Nadal mogła go odepchnąć, a on świadomie dawał jej tę możliwość, bo ta droga, na którą właśnie wstępowali, definitywnie była bez odwrotu.
Pierwszy akapit, jeśli można to nazwać akapitem ale chyba tak, cudny :D Mistrzu z ciebie. Po prostu, ten gość w bamboszach przestawia nam życie aby niby to się nam lepiej żyło. Jego zadaniem najprawdopodobniej jest ułatwianie nam życia, a to, ze niekiedy mu się to nie udaje to już inna bajka. Po prostu, myśli, że robi dobrze, a tak naprawdę wszystko chrzani czasami nawet o tym nie wiedząc. Jeden z jego trików? Bycie delikatnym. A co jeśli na prawdę pochodziłaby z ulicy Czerwonych latarni? tez byłby delikatny czy z takimi to on się nie zadaje? Rasheed na prawdę dobrze całował, dobrze i intensywnie, jakby bardzo dawno tego nie robił. Tak jak przez cały dzień się chce człowiekowi pić i gdy w końcu się napije, to jest w stanie wypić całą butelkę wody na raz. Quinn zupełnie nie przeszkadzało to tempo i ta zachłanność. Quinn przerwała na chwile pocałunki i spojrzała na chłopka marszcząc czoło jakby się nad czymś zastanawiając. - Chcesz tego? -zapytała unosząc brew i uśmiechając się.
Rasheed Sharker
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Yeah, starałam się, ale faktycznie, taka prawda! Nudzi mu się, miesza nam w życiu, a potem jeszcze fanatycy sądzą, że jak się coś spierdoliło to… to to jest nasza wina! Bo niezbyt żarliwie się modliliśmy, bla bla bla i tak dalej. Zresztą, wystarczy tylko zerknąć na jakże piękną grafikę koncepcyjną z Heavy Rain(UWAGA, jeśli ktoś gra, zamierza pograć lub obejrzeć to troszkę zaspoileruję scenę). Gość miał cały pokój dzienny w krzyżach, spał w otoczeniu setek świeczek, a na co najmniej czterech półkach znalazłam stosy tabletek. Tak, Rekinowa tak bardzo gracz! W każdym razie przesłuchiwałam go agentem FBI, a gość o mało co nie zastrzelił mojego wspólnika! Oto, co robi wiara z ludzi! Posądził mego towarzysza o bycie antychrystem i mierzył do niego z pistoletu, a ja udawałam, że odprawiam egzorcyzmy, żeby opuścił broń. Rasheed miał podobne podejście do religii co ja - uważał to bardziej za stek bzdur niż za cokolwiek innego, ale jeśli była potrzeba to czasem się do tego dziadziunia zgłosił, w końcu nadzieja, że będzie lepiej umiera ostatnia. Byłby, a może i nie, ale nie w tym rzecz, chodziło raczej o sam fakt, który to obrazowało, o ten swego rodzaju brak szacunku do prostytutek. Gdyby Rekin miał okazję uprawiać miłość z kurtyzaną to, jeśliby już przestał się martwić co może złapać, to zapewne traktowałby ją jak każdą inną, tylko wymagał o wiele więcej, w końcu płaciłby jej. Ze swoimi partnerkami postępował łagodnie, a od takiej zapewne oczekiwałby spełniania wszystkich swoich rozkazów i, no nie ukrywajmy, poużywałby sobie. W każdym razie teraz już był zajęty swoją „królową”, niezbyt zadowolony z tego, że się odsunęła, ale w żaden sposób tego nie skomentował. Skrzywił się lekko, kiedy zadała pytanie, a potem bez najmniejszego problemu podniósł ją, podtrzymując dość bezwstydnie właśnie za pośladki i zaciągnął ją… tak, pod drzewo. - Kochanieńka, jakbym nie chciał to bym nie zaczynał, pytanie brzmi raczej czy Ty chcesz? - Opuścił ją na ziemię i na sekundę tylko spuścił z oka by rzucić zaklęcie, które otoczyło ich bańką zatrzymującą wewnątrz ciepło. Potem krótki czar podnoszący temperaturę i śnieg pod ich stopami rozpuścił się, a w środku zrobiło się przyjemnie ciepło. Rozsupłał powoli szalik otaczający szyję i spojrzał prowokująco na Ślizgonkę. - To jak? Nie boisz się?
Faktycznie, śliczna grafika. Na początku myślałam, ze za tym klęcznikiem na podłodze gdzie stoją świcie w takim czymś to złoto się tak mieni xd. Ale skoro taki z niego wieli człowiek wiary to zastrzelenie kogoś to grzech, zapewne największy. Chociaż nie wiem czy samobójstwo nie jest jeszcze większym. No ale na pewno, któryś z tych. Ale mimo wszystko powinien widzieć, ze nie powinien nikogo zabijać. Mimo wszystko prostytutki powinny liczyć się z brakiem szacunku. W końcu dawanie dupy każdemu kogo się spotka nie jest chyba czymś za co zyskiwałoby się szacunek. Chyba, że jest to jakoś dupodajka z sercem, która robi to tylko dlatego żeby utrzymać swoją rodzinę, która nie ma o niczym pojęcie. Następnie jej mąż, który nie byłby zadowolony z tego, ze jemu się nie oddawała to poszedł na łowy albo coś w tym stylu. No, na pewno poszedł zaspokoić swoje potrzeby dzięki prostytutce, która okazałaby się jego żoną. Tam pewnie byłaby jakaś wielka drama ale to już nieważne. Quinn spojrzała na kulkę,w której się znaleźli. Przypominała taką plastikową kulkę dla chomika, w której ten sobie biega. Dziewczyna spojrzała na niego unosząc brew. - Ja? Żartujesz sobie? -zapytała podnosząc się lekko i opierając się na łokciach- Czy widziałeś kiedyś żebym się czegoś bała? Poza tym czego tu się bać?- zapytała patrząc n niego ze zdziwieniem po czym się uśmiechnęła. Podniosła się wyżej i odnalazła jego usta po czym złączyła je razem ze swoimi.
Rasheed Sharker
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
On taki biedny był i chciał po prostu pozbyć się antychrysta, a ja wyjątkowo inteligentnie mu tłumaczyłam, że zwykłą bronią się pomiotu szatana nie zabije! Ogólnie to były trudne sprawy, bo koleś naprawdę wierzył w to, że mój partner jest przesiąknięty złem, głównie z powodu jego niekonwencjonalnych metod przesłuchiwania czytaj rzucanie świadkami po stołach. Ogólnie nie każda kurwa się oddaje po to by po prostu sprzedać tyłek. Większość została przez to zmuszona sytuacją np. właśnie materialną lub „ktoś im w tym pomógł” tudzież mam na myśli te wszystkie słynne szantaże alfonsów. Mimo wszystko w moim pojęciu każdy zasługuje na szacunek do pewnego momentu, a oddawanie się przy drodze jest po prostu brakiem szacunku do swojego ciała i samego siebie. Nie nam przypada w udziale ocenianie takich ludzi. Swoją drogą jesteśmy w temacie czysto teoretycznie, bo Rekin już to miał do siebie, że raczej ciężko było usłyszeć od niego słowa pełne szacunku, a szlamy z pewnością coś o tym wiedzą. Jezu, ale złazimy z tematu, coś nie pykło. Koniec z tym! Szkoda, że Sharker w tym momencie nie mógł usłyszeć tego skojarzenia, bo jak nic zaśmiałby się ironicznie. Jemu raczej kojarzyła się ona z przeźroczystą bańką powietrza znajdującą się pod wodą, a zapewne gdyby się nad tym skupił to zobaczyłby jak jej krawędzie delikatnie falują. W końcu to on ją wyczarował, więc nawet jeśli w tym momencie bardziej przypominała zabawkę dla chomika to na jedną myśl mogła zmienić kształt. Gratuluję, odpowiedź Quinn na zadane pytania była poprawna! Pięć punktów dla Slytherinu. Albo sama była równie chętna na małe co nieco pod drzewem, albo to wszystko zadziałało na zasadzie: „Ja nie zrobię?! Zaraz Ci pokaże że zrobię!”. Zresztą, to nie było ważne, interesujący był jedynie rezultat, który okazał się być pozytywny. Rasheed nie oponował i gdy rozplątał tylko szalik, który zaraz rzucił na ziemię, złączyli się razem ustami, a on nie zamierzał tego przerywać. Oddawał jej pocałunki, inicjując również własne, a gdzieś po drodze jego dłonie zaczęły ją rozbierać, na początek zsuwając jej z ramion odzienie wierzchnie, by potem zatrzymać się na jej talii. Oj, bo przecież nie wszystko naraz.
Aha, no to może się po prostu przestraszył tych przesłuchań. Nie jeden by wymyślić coś równie niedorzecznego aby uniknąć rzucania o stół. Po prostu taki system obronny, a dzięki temu na pewno zyskał więcej czasu i odwlekł przesłuchanie i zapewne połamane kości. No ale taki alfon też musi jako pracować i musi jakoś, emm, że tak powiem zdobywać te wszystkie prostytutki, a szantaż to najlepsze i zapewne najszybsze rozwiązanie. Jakby się taki jeden z Trynekiwiczem spotkał albo jakimś równie pojebanym pojebem to by mu się poszczęściło w zdobywaniu swoich pracownic. W kocu Trynkiewicz raczej umie zastraszać. A tak poza tym, ten to ma teraz rozgłos. Szkoda tylko, że ta sława jest tak trochę nie fajna. No cóż, każdy ma jakąś tam inną wyobraźnie i na pewno każdemu kojarzy się jakaś rzecz z czymś innym. Quinn wplątała swoje ręce w jego włosy? tak, chyba tak. Jakoś dziwnie to brzmi ale chyb wiadomo o co chodzi. Dziewczyna, kiedy ten zaczął ją rozbierać, oddała mu tym samy i powoli zaczęła zdejmować jego płaszczyk, czy co tam miał. Płaszczyk ładniej brzmi niż kurtka czy coś podobnego wiec niech będzie płaszczyk .
Rasheed Sharker
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Tak, miał płaszczyk, jeszcze świat rekina w kurtce nie widział… zresztą w płaszczykach też rekiny nie chodzą, ale ten Rekin już tak. Taka sytuacja, że on kurtek nie lubił. Były takie… mało gustowne i pogrubiały jego zgrabną sylwetkę, a przecież tego nie chcieliśmy. No chyba, że to były skórzane! Te uwielbiał. W normalnych warunkach Quinn jak nic dostałaby teraz po łapach. Wplątywanie palców w jego misternie układane włosy było karane czymś więcej niż tylko ochrzanem, jaki tak czy siak spływał na, nieświadomych tej niepisanej zasady, niewiernych. Teraz było jednak inaczej. Byli pod drzewem, w bańce zatrzymującej ciepło i zrzucali z siebie ciuszki, a to zdecydowanie odwiodło Sharkera od knucia planu zemsty. Zresztą, jeśli się chciało uprawiać miłość to trzeba było być gotowym na to, że włosy się potargają, już nawet abstrahując od tego, że mogli sobie je mierzwić rękoma. Rasheed się nie patyczkował. Kilkoma zwinnymi ruchami, na moment przerywając ich pocałunki pozbawił Ladris górnej części odzienia, zostawiając ją jedynie w staniku i spodniach. Potem zaś już wszystko stało się jasne, jeśli ktoś jeszcze miał wątpliwości co do tego jak zamierza się z nią kochać. Popchnął ją w stronę drzewa, przygważdżając do niego i sięgając do jej szyi ustami. Naznaczył ją, a następnie zaczął składać pocałunki, jedne delikatniejsze, a inne niekoniecznie, wspomagając się w swojej pracy językiem i zdecydowanie chcąc sprawić by było jej dobrze, jednocześnie samemu się nakręcając. Dłońmi tymczasem błądził po jej ciele - tutaj zatrzymując się na biodrach, a tutaj znowu badając talię by jednak zawsze wrócić albo do jej twarzy, pleców lub piersi, wciąż jednak okrytych materiałem, co najwyraźniej zaraz miało się zmienić, bo wsunął pod linię jej stanika palec, na moment odchylając ją od pomnika przyrody. Potem jednym, zgrabnym ruchem rozpiął go, ale na razie nie ściągał, a jedynie wsunął pod niego ręce by chwycić nagi biust. Taaak, to było zdecydowanie to czego mu brakowało kiedy spędzał noc z Filipem. Kobiecej delikatności i miękkości ciała.
W ogóle kurtki poszerzają chyba, ze są jakieś naprawdę dopasowane ale zazwyczaj są takie szerokie i w ogóle takie luźne, a płaszczyki prawie zawsze są ładnie chyba, ze mają jakieś ohydny krój albo kolor bo od koloru dużo zależy. Trzeba było ją ostrzec, że nie wolno ruszać jego fryzura to by się do tego zastosowała. A tak? Skąd miała wiedzieć, że jego fryzura była nietykalna? Quinn zabrała się za zdejmowanie bluzki chłopaka czy co tam miał. Kiedy już się z tym uporała przejechała opuszkami palców po klatce piersiowej mężczyzny, z góry na dół. Po chwili zrobiła to samo, ale tym razem przejechała paznokciami. Zamruczała gdy zainteresował się jej piersiami. Uwielbiała ten rodzaj pieszczoty, dotyk silnych dłoni na jej delikatnej skórze. Założyła nogę na pośladek Warrena nie przerywając pocałunków, które trwały w najlepsze.
Rasheed Sharker
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Cóż tutaj dużo mówić? Stali pod drzewem, rozbierali się i całowali, a Rekin nic sobie nie robił z tego, że przecież dokładnie to samo dopiero co robił z kimś innym. Nigdy szybko się nie przywiązywał, a zawsze bawiło go to jak dużo ludzi daje mu się zwodzić. Nie znał jeszcze dziewczyny, która chciałaby aby facet, z którym spała robił z innymi dokładnie to samo co z nią, więc opcja tego, że nawet przyjaźniąc się z którąś, potrafił nakłonić ją do seksu sprawiała, iż jego ego puszyło się dumnie. Taki powierzchowny i myślący tylko o jednym był, cóż zrobisz. Nietrudno więc zapewne będzie wam sobie wyobrazić, że wziął dziewczynę pod drzewem, jeśli przypomnicie sobie jak bardzo pociągała go bliskość w miejscach publicznych. Taki pomnik natury zdawał się być wręcz idealny do zaspokojenia tych prymitywniejszych potrzeb. Po zakończonym akcie ubrali się i po cofnięciu zaklęcia otaczającego ich bańką, mogli się rozejść każde w swoją stronę.