Ten niewielki schowek przed laty został zagospodarowany przez poprzednią nauczycielkę zielarstwa, która miała nieopodal swój gabinet. Jako, że znajduje się on na jednym z końcowych pięter, został niemal przez wszystkich zupełnie zapominany. Tymczasem do dnia dzisiejszego, można znaleźć tam wiele składników przydatnych do uwarzenia najważniejszych mikstur.
Gemmie śniło się, że jest wsysana przez jakąś czarną dziurę w galaktyce, a tam okazuje się, że znajdują się wrota do innego świata, czasoprzestrzeni - i tam można znaleźć niesamowite wynalazki, które nie są jeszcze znane w obecnym świecie. To było niesamowite. Już, już chciała zgłębić wszystkie tajemnice i zacząć prace nad swoimi wersjami, kiedy ktoś trzasnął drzwiami dormitorium, tym samym budząc ją ze słodkiego snu. Zaharov zaczęła przeklinać w stronę osobnika po rumuńsku, ale tamten chyba totalnie to olał, bowiem nie zareagował. I wtedy przyszło olśnienie - musi pędzić na lekcję z eliksirów! Dlatego zaczęła w pośpiechu się ubierać, jednocześnie próbując uczesać włosy, ale... no niezbyt ten efekt się udał. Jeszcze szybko się umalowała, przez co wyglądała trochę jakby miała bliskie spotkanie z tornadem - ale cóż, życie. W każdym razie wzięła jeszcze swoją ulubioną torbę i popędziła przez korytarze w stronę schowka na składniki, gdzie te zajęcia miały się odbyć. Dotarła zdyszana, ale przywitała się z Amelią, z którą zresztą pracowała i wysłuchała tego, co mają robić, cały czas trzymając się pod bok. Stała w kolejce, rozmawiając z kimś o tym eliksirze wagi, kiedy wreszcie nadeszła jej kolej. Poradziła sobie wspaniale - nie wykorzystała wszystkich minut, a już zebrała wszystkie składniki. No, prawie. Potem wyszło na jaw, że zapomniała o jednej, ważnej rzeczy - łusce Krokodinara. Co za nieogarnięty matoł z ciebie, Zaharov! Pacnęła się w czoło rozczarowana, a potem podreptała w stronę klasy eliksirów. Dno i kilometr mułu.
Punkty w kuferku: 13 Kostka - czas: 3 Kostka – skladniki: 4
Flora postanowiła rozpocząć rok z przytupem, rozmachem, a co za tym idzie - planowała zjawić się na wszystkich zajęciach, które zostały przygotowane dla siódmego rocznika. To nawet nie przez to, że była ciekawa durnych eliksirów. Raczej chodziło o sam fakt, że mogła bez problemu poddać się temu przyjemnemu przedmiotowi z prawdziwą rozkoszą. Właściwie... To raczej będzie udawane uczucie, bo nie sądziła, że zakocha się w czymś takim od razu. Mieszanka tych wszystkich okropności, a finalnie ktoś ma od tego badziewnego eliksiru przytyć? W porządku. Flora nie miała zamiaru tego pić, ale faktycznie, niektóre panny powinny skosztować tych magicznych właściwości. I tak o to zaczęła buszować po schowku, a zaraz potem, gdy tylko odnalazła wszystkie produkty ucieszyła się niemiłosiernie, bo przecież jeszcze sekunda i byłby niezły klops. A tak? Na całe szczęście znalazła potrzebne składniki, Amelia się cieszyła, a Flora dzielnie podreptała do klasy eliksirów. Takie z niej zdolne stworzonko.
/zt
Punkty w kuferku: 0 Kostka - czas: 5 Kostka – skladniki: 2
Punkty w kuferku: 0 Kostka - czas: 2 Kostka – skladniki: 2
W sumie to nie wiedział, co robił na lekcji eliksirów, ale jakimś cudem tam trafił. Chyba po prostu bardzo mu się nudziło czy coś w tym stylu, bo jeśli do czegoś nie miał talentu to właśnie do eliksirów. No, ale był tu i wypadało by choć spróbować. Może akurat mu się uda? Jak mówi stare przysłowie, głupi ma szczęście, więc istniało całkiem spora szansa na sukces. Więc teraz stał przed szafkami ze składnikami i zawzięcie w nich grzebał w poszukiwaniu składników. Jak na razie szło mu zadziwiająco dobrze. Kieł węża znalazł od razu - leżał sobie spokojnie na najniższej półce. Skóra ghoula też nie sprawiła problemu. Za to łuska krokodinara sprawiła mu niejaki problem. Już, już myślał, że mu się nie uda, gdy zauważył ostatni składnik. Leżał sobie zupełnie na widoku i nie wiadomo dlaczego nie zauważył go wcześnie. No, ale w końcu go znalazł i zadowolony udał się ze swoimi łupami do klasy.
Ach, eliksiry. Przedmiot, którego tak nie lubiła Melody, ze względu na jej marne umiejętności kulinarne. Bo czymże to było, jak nie wrzucaniem do kociołka składników zgodnie z przepisem? Niestety, to tylko brzmiało tak łatwo. Panna Blackthorne nie zamierzała jednak odpuścić sobie zajęć, nie zaraz na początku roku. Nie pozwalała jej na to ambicja. Ale jak Melody, dziewczyna, która wszystko musi sobie rozplanować, miała zdążyć w pięć minut znaleźć wszystkie odpowiednie składniki? Presja czasu ją przygniatała, przez co nie mogła dostatecznie skupić się na czynności. Nie działała nawet metoda liczenia do dziesięciu i koniec końców jej buszowanie wśród składników nieco się przedłużyło. I pewnie to właśnie przez ten końcowy pośpiech, Melody nie zauważyła w porę, iż zapomniała jednego ważnego składnika -kawałka skóry Ghula. Z jej gardła wyrwał się nieco zbyt głośny jęk rozczarowania. To był dopiero fatalny początek! z/t
Punkty w kuferku: 4 Kostka - czas: 1 Kostka – skladniki: 4
Gryfonka myślała o powrocie do lekcji z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony, wreszcie będzie coś się działo, będzie można wkręcić się w wir zajęć i nauki przydatnych rzeczy. Z drugiej zaś, koniec wakacji, spania do południa, słońca i ogólnego lenistwa. Katniss ucieszyła się, gdy usłyszała, że ich pierwszą lekcją mają być eliksiry, a nie jakaś historia magii czy starożytne runy. Tego by chyba nie zniosła. Na miejscu spodziewała się profesora Brendana, ujrzała jednak zeszłoroczna studentkę. Uśmiechnęła się do niej lekko, choć ta pewnie jej nie pamiętała. Miała nadzieję, że lekcja będzie ciekawa, bo prowadzona przez osobę, która dopiero co skończyła naukę. Taki ktoś przecież zna potrzeby uczniów, prawda? Gdy nadeszła jej kolej na skompletowanie składników, powtórzyła ich listę w myślach i ruszyła na poszukiwania. Miała mały problem ze znalezieniem kła węża, ale na szczęście, udało jej się wrócić, by wyrobić się w czasie. To może za dużo powiedziane, bo wyszła ze schowka równo z wejściem sekundowej wskazówki na dwunastkę. Uśmiechnęła się do Amelii, która pokazała jej uniesiony kciuk w górę za przyniesie wszystkich składników. Może jej dobra passa będzie trwała dalej. Udała się do klasy eliksirów, gdzie czekała ją kolejna część zadania.
z/t
Punkty w kuferku: 10 Kostka - czas: 5 Kostka – skladniki: 1
Punkty w kuferku: 0 Kostka - czas: 2 Kostka – skladniki: 2
Eliksiry. Przedmiot, który po pierwsze bardzo źle się kojarzył Gittan, a po drugie obawiała się starcia ze swoim opiekunem domu. Unikała go jak możliwe po tym, jak straciła dużo punktów przez Silvarovą. W te wakacje przy Sharkerze, który okazał się być geniuszem ze wszystkiego oprócz Historii Magii i Starozytnych Run, uświadomiła sobie, że musi podgonić kilka przedmiotów, aby zdać na rewelacyjnym poziomie owutemy. Musiała się przekonać do swojego znienawidzonego przedmiotu, powtarzając sobie, że to prawie to samo, co gotowanie. Gdy zebrali się przed schowkiem na składniki, Gittan od razu uderzyły nieprzyjemne spojrzenia. Nie była w stanie rozpoznać byłej studentki, ale spadł jej kamień z serca, gdy to nie Aleksander ich powitał. - To może być przyjemne? - burknęła pod nosem. Musiała przyznać sama przed sobą, że miała bardzo negatywne nastawienie. Gdy usłyszała instrukcje młodej nauczycielki, ustawiła się w kolejce, nie bardzo orientując się, kto jest przed nią czy za nią. Czekała jak na ścięcie, a gdy dostała swoje pięć minut traktowała miejsce danego składnika jako zagadkę, runy, których jeszcze nie poznała. Czytała tylko etykietki i miała wrażenie, że jest robotem. Wszystkie słoiczki gromadziła w swoich delikatnych dłoniach. Mogło wszystko jej wylecieć, ale trzymała je dzielnie wszystkie razem. Z ostatnią sekunda wyszła ze schowka, uśmiechając się do Amelii. Powinno następnym razem pójść lepiej, lecz jak na osobę, która notorycznie uciekała z zajęć było całkiem, całkiem!
Cieszyła się na pierwszą lekcję w tym roku. Lubiła się uczyć, o ile nie chodziło o teorię, a praktykę. Gdyby to była jakaś historia magii czy inna numerologia, to może nawet rozważyłaby wagary, ale eliksiry były w porządku. Tym bardziej, że po dotarciu na miejsce okazało się, że zajęcia prowadzi praktykantka. To dawało dwie opcje: albo będzie luźno i w zasadzie niczego się nie nauczą, albo dziewczyna będzie próbowała pokazać, jaka jest cudowna, absolwentka, praktykantka, takie tam. Właściwie mogło też być fajnie. Bez sensu, żeby na wstępie podchodziła do sprawy z negatywnym nastawieniem. Szukanie składników na czas nie do końca jej się spodobało. Nie przekonywało jej. Może gdyby chodziło o inny eliksir, ale nie sądziła, żeby eliksir wagi miał faktycznie uratować komuś życie. Ani wyleczyć z anoreksji, jeśli już o tym mowa. Kiedy nadeszła jej kolej, niezbyt się spieszyła. Uznała, że to nie może być trudne zadanie. Chyba składniki są poukładane w jakiś sensowny sposób, prawda? Okazało się jednak, że klucz, według którego są ułożone, nie jest taki prosty. Czas jej się kończył, a nie miała jeszcze kła węża. Rozpaczliwie rozglądała się po półkach. Ostatecznie wybiegła ze schowka na czas, ale wciąż bez jednego składnika. Była zła. Na siebie, na zadanie, na schowek. Podejrzewała, że to przekreśliło jej szansę na udany eliksir. Poszła do klasy próbować szczęścia w warzeniu eliksiru.
z/t
Punkty w kuferku: 4 Kostka - czas: 2 Kostka – skladniki: 6
Już na wstępie Robin musiała to przyznać - Amelia Wotery była całkiem niezła. Przynajmniej w porównaniu z Brendanem. Ale to rozumiało się samo przez się. Zajęcia stały się więc niespodziewanie jeszcze przyjemniejsze niż zwykle. Zwłaszcza, że Robin do tej pory nie była jakoś szczególnie dobra w tym całym gmeraniu w kociołku. Może właśnie dlatego, że nazywała to "gmeraniem w kociołku"? Miała jednak nadzieję, że dzisiaj uda jej się jednak czegoś nauczyć, skoro już sama forma zajęć uległa zmianie. Bo czy do tej pory ktokolwiek rozpoczął lekcję eliksirów od grzebania w schowku? Trzeba było przyznać, że Hunt słynęła z wykorzystywania schowków do innych rzeczy niż przechowywanie przedmiotów. O tym jednak nie powinna teraz myśleć. Liczył się czas, z tego, co mówiła Wotery. Robin musiała się więc skupić. Metodycznie przeszukiwała półki w poszukiwaniu tego, co było jej potrzebne. Nie zajęło jej to dużo czasu. Być może miała po prostu dużo szczęścia. Ale to jej w zupełności wystarczyło i kiedy inni wciąż poszukiwali potrzebnych składników, ona z zadowoleniem opuściła schowek. Tyle że... Um, zdecydowanie powinna mniej myśleć o dziewczynach, a więcej o zajęciach. Kiedy robiła coś, co naprawdę ją interesowało, potrafiła poświęcić się temu bez reszty, jak quidditchowi czy zajęciom z uzdrawiania. Ale eliksiry... Och, jasne, że wiedziała, jak bardzo potrzebne okażę się w przyszłości! Po prostu... Nie znajdując sensownego argumentu i obiecując sobie, że znajdzie sposób, żeby zdobyć składnik, którego zapomniała zabrać ze schowka, ze stoickim spokojem ruszyła do klasy.
Punkty w kuferku: 0 Kostka - czas: 3 Kostka – skladniki: 4
Słyszał, że dzisiejsze eliksiry będzie prowadzić ktoś nowy. Jakaś praktykantka. To była ważna informacja, bo przecież miał w swojej kolekcji karykatury wszystkich nauczycieli, więc skoro pojawił się ktoś nowy, to musiał do zestawu dołączyć - i to szybko. Na początku lekcji miał całkiem sporo czasu. Zadanie, które przydzieliła im panna Wotery było dziwne i wymagało zaangażowania, co niezbyt mu pasowało, ale z drugiej strony pozwalało bezkarnie opierdzielać się tak długo, aż wszyscy pozostali odbębnią swoje. A to dawało spore pole do popisu. Zdążył zrobić cztery szybkie szkice, kiedy nadeszła jego kolej. Nie mógł się wywinąć, schował więc szkicownik i wszedł do schowka. Stanął na środku i zaczął przyglądać się półkom. To było całkiem proste. Pięć minut to mnóstwo czasu, więc absolutnie mu się nie spieszyło. Znalazł wszystkie składniki i spokojnym krokiem wyszedł z pomieszczenia. Okazało się, że wyrobił się co do sekundy. Cóż, nie ma to jak wrodzone szczęście.
Punkty w kuferku: 2 Kostka - czas: 2 Kostka – skladniki: 3
Wreszcie przyszedł czas na to, czego Ivy nie mogła się doczekać od kilku ładnych tygodni - zajęcia! I to jeszcze eliksiry! W ciągu wakacji udało jej się ugotować dość sporo nowych rzeczy, żeby jej dłonie dostały dostatecznie dużo praktyki i podołały temu zadaniu. Jednak zamiast standardowych zajęć ze zwykłym warzeniem eliksiru na czele, te jedne rozpoczęły się w składziku, a zamiast profesora Brendana na miejscu pojawiła się Amelia Wotery. Ivy nie robiło to szczególnej różnicy. Chciała po prostu nauczyć się czegoś pożytecznego. Nie była tylko pewna czy przy Wotery jej się to uda. Wszak zaczęli od najprostszej rzeczy pod słońcem - wyszukiwania składników. Haden nie miała z tym najmniejszego problemu. Wyrobiła się w czasie, a nawet miała wrażenie, że jeszcze trochę jej go zostało. I miała wszystkie składniki! Mogła więc w spokoju udać się do klasy i zacząć przygotowania do warzenia.
Punkty w kuferku: 6 Kostka - czas: 4 Kostka – skladniki: 3
Punkty w kuferku: 2 Kostka - czas:5 Kostka – skladniki:3
W końcu i Gryfonka dotarła do składzika gdzie przechowywane były składniki a obecnie chyba zaczęły sie juz dawno zajęcia. No tak a ja jak zwykle na łep na szyje biegne .Tak tak to cała Cally ot tak po prostu i już. Zaczęła przeszukiwać szafki w poszukiwaniu potrzebnych składników do eliksiru Jak tu coś,znaleźć?! Po długich pięciu minutach, znalazła to, czego potrzebowała do uwarzenia Jednak pięć minut to było co do sekundy,musiała opuścić magazynek chcąc nie chcąc.Trzeba czas kontrolować i zwracać uwagę na to aby nie było za późno przecież Cally nie chce nikogo narazić na utratę życia a tym bardziej zdrowia. Tak Gryfonka jeszcze musi się sporo nauczyć zwłaszcza w eliksirach gdzie liczą się szybkość i perfekcja. o tak. No nie ważne jaki czas liczyło się to ze składniki dobrze dobrała Gryfonka Chwyciła małe słoiczki z Kłem węża, kawałek skóry Ghula, łuski Krokodinara schowała je do torby pośpiesznie i szybkim, pewnym krokiem ruszyła do wyjścia. Jakie szczęście, że udało jej się zdobycz,potrzebne składniki teraz na pewno eliksir z pewnością będzie udany. Oby teraz nic nie zepsuć tak tak..Spojrzała na nauczycielkę uśmiechająca z uniesionym kciukiem do góry aby Cally spróbowała go w klasie uważyc
Pierwsza lekcja eliksirów po wakacjach. Kaia jeszcze chyba nie była do końca gotowa do stawiania czoła zadaniom, jakie były jej dane do spełnienia. Przecież w Indiach tak świetnie wypoczęła, że teraz zmuszenie jej do myślenia i sprężenia się w czasie, wydawało się zupełnie niemożliwe. Nie dość, że znalezienie składników do eliksiru zajęło jej aż o dwie minuty dłużej niż powinno, to do tego wyszła bez łuski Krokodinara! Nie wiedziała jeszcze jak to zrobi, ale w duchu postanowiła sobie, że poprawi się na drugiej części lekcji. Wprawdzie nie miała kompletu ingrediencji, ale nie chciała się poddać. Wybiegła więc ze schowka i teraz już pędem pobiegła do sali eliksirów chcąc naprawić złe wrażenie, jakie pewnie wywarła na nauczycielce.
z/t
Punkty w kuferku: 7 Kostka - czas: 1 Kostka – skladniki: 5
Vacheron, która z charakterystyczną dla siebie obowiązkowością stawiła się na zajęcia, bardzo podobał się pomysł rozpoczęcia od lekcji od wycieczki do schowka i prawdziwego polowania na składniki. W końcu w życiu już po szkole raczej nigdy składniki nie leżą i nie czekają grzecznie na wrzucenie do kociołka, już odmierzone i podzielone, tak jak to często bywa w sali lekcyjnej. Przywitała się z Amelią, która lewdo co skończyła Hogwart, a którą Vacheron kojarzyła z dormitorium Kruczków i drużyny quidditcha, na której treningu pojawiła się kilka razy, wysłuchała jej słów, po czym przystapiła do gromadzenia składników. Zbierała z półek po kolei wszystko, co bylo na liście do przygotowania eliksiru i zgromadziła niezbędne składniki nieźle przed czasem, jednak trochę nierozgarnięta Frejka, której konikiem wcale nie były eliksiry, przegapiła fakt, że kawałek okropnej skóry Ghula jest bardzo ważnym elementem mikstury i zupełnie o nim zapomniała. Niczego nieświadoma, zadowolona z siebie, jakby własnie podbiła świat, opuściła schowek i skierowała się do klasy, by tam siać swoje dzieło zniszczenia.
zt
Punkty w kuferku: smutne 1 :< Kostka - czas: 4 Kostka – skladniki: 4
Punkty w kuferku: Zero Kostka - czas: 6 Kostka – skladniki: 2
Szybko, szybko, szybko. Dlaczego tu nie można się teleportować? Dlaczego ja jeszcze nie umiem się teleportować? Dlaczego zaczynamy od schowka? Cholerka, dzisiaj tylko troszkę zaspałam. Chyba jestem nieuczesana. Mimo wszystko zdąrzyła, chyba nawet nie była ostatnia. Uśmiechała się półprzytomnie. Studentki słuchała jednym uchem. Uwielbiała lekcjie eliksirów, z otwartymi ramionami witała nowości, ale sama mikstura która miała być ich dzisiejszym zadaniem wydała jej się nudna. Kogo obchodzi jakaś tam anoreksja? Na pierwszej lekcji z nową nauczycielką mogliby robić coś ciekawszego. Kiedy przyszła jej kolej, odsunęła na bok te wszystkie, głupie myśli i całkowicie skupiła się na zadaniu. Listę potrzebnych rzeczy zapamiętała. Kompletowanie składników nie było niczym skomplikowanym, ale Alasce zależało na jak najlepszej jakości tychże, więc w schowku spędziła o dwie minuty za długo. Zbyła to wzruszeniem ramion i zadowolona z siebie udała się w kierunku sali do eliksirów.
Punkty w kuferku: 15 Kostka - czas: 2 Kostka – skladniki: 2 http://czarodzieje.forumpolish.com/t9500p105-kostki#264436
Daniel po wakacjach miał zamiar być na WSZYSTKICH lekcjach, a eliksirów nie chciał przegapić. Był to jego ulubiony przedmiot, od razu po Historii Magii i Starożytnych Run. Jeszcze się nie oswoił z Hogwartem, zamiast jego wielkiej villi, zamkowe, całe w pajęczynach i kurzu ściany. Mimo nieprzyzwyczajenia pojawił się w schowku - gdy Amelia wyjaśniła wszystko i zaczęły się te pięć minut rzucił się biegiem szukając odpowiednich składników. Co tam miało być? kieł węża, kawałek skóry Ghula, łuska Krokodinara, kieł węża, kawałek skóry Ghula, łuska Krokodinara... - powtarzał sobie ciągle by nie zapomnieć po co tu jest. Wziął to wszystko i wyszedł ze schowka - w idealnym czasie! 1 sekunda do tyłu i by się spóźnił. Gdy Amelia pogratulowała mu uśmiechnął się do niej i poszedł do klasy eliksirów.
Pierwszy raz od ponad roku Elena włożyła szkolną szatę. Tak, na uczcie powitalnej jej na sobie nie miała. Tak szczerze mówiąc to w ogóle jej tam nie było, więc nie miała po co. Ale teraz była lekcja i nowiutka szata od prywatnego krawca prezentowała się elegancko, jak zwykle z resztą. Podeszła więc dumnie i cicho pod składzik by wejść do środka razem ze wszystkimi. Zdziwiła się gdy okazało się, ze rolę nauczyciela przejęła jakaś dziewczyna. Szczerze mówiąc wyglądała na minimalnie starszą od Eleny więc już od wejścia nie przypadła jej do gustu. Zastanawiała się gdzie jest Aleksander. Czyżby coś się stało? Znudziło mu się sprawdzanie kartkówek i referatów? Hmm... Szkoda, miała szczerą nadzieję na spotkanie z wujkiem. Szczególnie, ze miała mu przekazać pozdrowienia od rodziców... No cóż. Widać będzie musiało to poczekać. Gdy przyszła jej kolej, jako jedna z ostatnich podeszła do kredensu i od razu zabrała się do roboty. W kilka minut znalazła wszystko czego potrzebowała i wyszła do klasy. zt/
Punkty w kuferku: 5 Kostka - czas: 4 Kostka – skladniki: 4
Punkty w kuferku: 10 Kostka - czas: 4 Kostka – skladniki: 6
Nie mogło być aż tak źle. No halo. Ostatni czego tylko Adams się dotknie - porażka na całej linii. To, co było w jej życiu pewne - sukcesy w nauce, już od początku września idą najgorzej, jak to możliwe. To, w jaki stan wpadła jest co najmniej zatrważający. Praca wakacyjna, runy, historia magii. Niebywałe. Na zmianę kręci głową z niedowierzaniem, popada w złość i melancholię. No tak nie może dłużej być. Eliksiry zawsze jej wychodziły. Lubiła ten przedmiot i świadoma była, że była w nich całkiem dobra. Może ta lekcja przełamie tą złą passę? Stawiła się trochę spóźniona na miejscu zbiórki, śląc przepraszające spojrzenie nowej nauczycielce. Rzeczywiście, kojarzyła ją z zeszłego roku. Krukonka przeczuwała, że będzie jej się z nową Panią Profesor na prawdę dobrze współpracowało. Stanęła sobie z boczku, przepuszczając masę osób. Przywitała się przy okazji z kilkoma znajomymi osobami, wymieniła kilka uwag i zanim się obejrzała, była je kolej. Uwinęła się na prawdę bardzo sprawnie. W rekordowym tempie zebrała składniki i zadowolona z siebie wyszła ze składziku. Niestety, opróżniając kieszenie ze smutkiem stwierdziła, że nie ma kłu węża. Pewnie, nie mogło wszystko pójść po jej myśli, bo jakżeby inaczej. Niech to szlag.
Punkty w kuferku: 0 Kostka - czas: 3 Kostka – skladniki: 4
No może eliksiry nie były ulubionymi lekcjami chłopaka, no ale trzeba było jednak przyjść i coś zrobić, bo nie wypada przedmiotów oblewać, czyż nie? Czekała go jeszcze masa innych przedmiotów, zresztą jak co roku, więc jeśli okazałoby się, że z eliksirów wyciągnie jakąś w miarę porządną ocenę, to czemu nie zaryzykować i spróbować? Postara się, nic mu to nie zaszkodzi, a może nawet pomoże, bo na lekcje i tak trzeba przyjść. Wydawało mu się, że wziął wszystkie składniki ze schowka, jakie potrzebował do uwarzenia eliksiru. Wydawało mu się, bo wyszedł dobrą minutę przed czasem i zadowolony ruszył w stronę klasy eliksirów. Dopiero w drodze do niej spostrzegł, że, w przeciwieństwie do większości uczniów, czegoś ze sobą nie zabrał. Kawałek skóry Ghula, no tak! Gdyby miał wolną rękę, to walnąłby się nią w czoło. Jedyną możliwością było uderzenie głową o ścianę, ale chyba nie miałoby to pożądanych skutków. Zapomniał, a teraz nie miał jak po to wrócić. Cóż, może jakoś uda mu się z tego wyjść z twarzą.
Cóż… Jak wiadomo, nie każdy jest perfekcyjny ze wszystkich dziedzin, stąd z pewnością Eiv nie może poszczycić się „wybitnością” z eliksirów. Nigdy jej nie szły na tyle dobrze, by można było mówić, że da się z nią przeprowadzić ważenie eliksirów – odpowiedzialnych za ratowanie czyjegoś życia. Sam fakt, że Amelia postanowiła zrobić eliksir tuczący dla anorektyków, był dla niej fenomenem. Może dlatego spędziła tak dużo czasu w składziki, szukając odpowiednich składników? Cóż, odpowiedź jest znana z pewnością tylko gryffonce i pomimo, że niestety nie wyszła na czas ze schowka, to udało jej się dobrać składniki wręcz perfekcyjnie, co dla niej samej było zaskakujące. No, na pewno moment, w którym Wotery dała kciuka do góry, bo to było nieco dziwne, ale przecież to nie ma żadnego znaczenia, prawda? Niemniej jednak Eiv powędrowała do Sali, w której miała się odbyć kontynuacja ów zajęć, ale jej mózg był zdecydowanie bardzo przećpany, że nie zauważyła identycznej dziewczyny. Przypadek? Nie sądzę!
Punkty w kuferku: 2 - taka jestem super Kostka - czas: 6 Kostka – skladniki: 2
Tanner nie był dzisiaj w humorze do żartów ani słodkiej miny, jaką robiła do nich ta cała Wotery. Jego zdaniem uczenie się eliksirów, to uczenie się jak je przygotować, a nie szukanie jakiegoś cholernego składnika w schowku. Przecież mistrzowie eliksirów nie są zobowiązani do grzebania w schowkach. Oni mają wszystko podane na tacy, tak samo, jak powinno być w przypadku lekcji. Wywrócił tylko oczami, gdy dowiedział się ile czasu mają na wykonanie zadania. Bułka z masłem. Był pewnym siebie Ślizgonem, który uwielbiał eliksiry i co najlepsze, całkiem dobrze mu one wychodziły - czego chcieć więcej? Na pewno wyjdzie ze schowka przed czasem. Gdy nadeszła jego kolej, uśmiechnął się tylko kpiąco i bez wahania ruszył w stronę odpowiednich półek. - Trzeba być chyba idiotą, żeby nie znaleźć wszystkich tych składników - wymruczał cicho pod nosem i chwilę później wyłonił się z magazynku z trzema składnikami, które tak bardzo były mu potrzebne na dalszą część lekcji. Swoją drogą, ciekawe po co mają przygotowywać eliksir Wagi, przecież żadne z nich chyba nie wyglądało na anorektyka. Poza tym, z tego co powiedziała Amelia, on tak naprawdę nie leczy chorych, prawda? Pomaga tylko na jedną godzinę, więc.. po co w ogóle się fatygować i go warzyć? Gdy Wotery pokazała mu uniesiony do góry kciuk, ten tylko uśmiechnął się triumfalnie i ruszył w stronę klasy, zostawiając za sobą resztę klasy, którą czekało jeszcze to jakże banalne zadanie.
Punkty w kuferku: 21 Kostka - czas: 4 Kostka – skladniki: 3
/zt
Rasheed Sharker
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Rasheed nie był specjalnie pozytywnie nastawiony do dzisiejszej lekcji eliksirów. Nie była to kwestia tego, że nie lubił tego przedmiotu, bo ten tytuł miał zarezerwowany dla zielarstwa, a raczej wina tego, jak wyglądały zajęcia, w których ostatnio uczestniczył. Eliksir wielosokowy jest bardzo interesujący i Sharker cieszył się, że udało mu się zdobyć umiejętność warzenia go, ale z drugiej strony nie dla niego było regularne dodawanie składników i mieszanie w kociołku. Tak na dobrą sprawę to interesowały go tylko zaklęcia i dynamika jaką dawały. W końcu podczas pojedynku nie można się nudzić, prawda? Tak samo te dziesiątki przydatnych w codziennym życiu czarów! Niemniej jednak Ślizgon nie mógł odpuścić sobie pierwszych zajęć z eliksirów w nowym roku szkolnym, na które zresztą też pierwszy raz szedł jako prefekt. To zobowiązywało, co nie? Zmobilizował się więc i o dziwo przed schowkiem zastał Amelię. Niespecjalnie się orientował co działo się ze studentami z ubiegłorocznych trzecich klas, ale proszę bardzo, najwyraźniej nie wszyscy wyruszyli w świat, a niektórzy nawet postanowili zagrzać na dłużej miejsce w Hogwarcie jako praktykanci. Niespecjalnie mu to przeszkadzało, więc podszedł do zajęć z typowym dla siebie zniechęceniem, ale bez otwartej wrogości. Opcja przygotowywania eliksiru wagi też niespecjalnie go porwała, ale nie narzekał i wziął się zaraz do szukania składników. Ze schowka wyskoczył w ostatniej chwili, niestety bez jednego z kluczowych składników. Będzie musiał poradzić sobie bez łuski krokodinara, cóż za pech!
Punkty w kuferku: 9 Kostka - czas: 5 Kostka - skladniki: 6
Pierwsza w tym roku lekcja eliksirów była niepowtarzalną okazją do tego, aby Rience mógł rozwijać swoje zainteresowania. Jeśli kiedyś miał wątpliwości co do tego, że będzie na nie regularnie chodził to oto rozwiały się one w trybie natychmiastowym. Nie tyle ze względu na to, że to był jego ulubiony przedmiot, a raczej na to, że uczyć ich miała Amelia. Tak się jakoś złożyło, że ich pierwsze spotkanie było dość niefortunne, bo Wotery spadła wtedy z miotły, a potem umówili się w kawiarni, co było już milszym wspomnieniem, jednak ze względu na to, że dziewczyna mogła mu teraz dodawać lub odejmować punkty i z technicznego punktu widzenia prawie była jego nauczycielką, było to dość dziwne uczucie. Hargreaves nie miał jednak z tym problemu i ledwie zjawił się przed schowkiem, uśmiechnął się do jasnowłosej w ten typowy dla siebie sposób, ale nie chcąc jej dalej rozpraszać, natychmiast zabrał się do wyszukiwania składników. Pięć minut zdawało się być idealnie odmierzonym czasem na pozyskanie trzech składników potrzebnych do sporządzenia eliksiru wagi, dlatego gdy już wil wyskoczył ze schowka w ostatniej chwili, zdawał się być jedynie rozbawiony tym jak sprawnie mu się to udało. Z całą pewnością jego eliksir będzie wyśmienity… o ile tylko postara się niczego nie zepsuć.
Punkty w kuferku: 13 Kostka - czas: 2 Kostka - skladniki: 1
Przyznajmy sobie szczerze, Arcellus nie podszedł poważnie do zadania, które zlecała mu zaledwie rok może od niego starsza dziewucha. Zresztą z Ravenclawu. Wiadomo, ze każdy kruczek pozjadał wszystkie rozumy i mądrzył się nie do końca zawsze mając czym. Zajął miejsce gdzieś w rogu schowka, splatając ręce na piersi, słuchając trzy po trzy, co dziewucha miała do powiedzenia. Mało go w zasadzie interesowało, co od nich chciała. Niedoczekanie jej, że będzie słuchał jej wywodów. W zasadzie na przekór, nie śpiesząc się szczególnie, zmieścił się na styk w czasie, co by się nie zbłaźnić i nie korzyć przed nią jednocześnie. Ale nie zależało mu wcale na zdobyciu wszystkich składników. Uśmiechnął się kpiąco, opuszczając pomieszczenie. Wcześniej powstrzymał się od komentarza, nie chcąc zwracać na siebie uwagę praktykantki przy wszystkich, ryzykując być może kłopotliwym odejmowaniem punktów za pyskówkę, ale mijając ją, prychnął z pogardą. — Jakim doświadczeniem dokładnie chcesz się z nami dzielić, Wotery? Lizaniem dupy profesorom? Podrzucał swoimi składnikami w znużeniu w ręce, mało przezornie, nie przejmując się faktem, że i nawet na ten moment pozbawiony był już jednego z nich, a ryzykował utratą kolejnego. Nie będzie przyjmował zadań od jakiejś pizdy z roku wyżej. Tak przynajmniej stwierdził, bo duma mu na to nie pozwalała. W jego mniemaniu, powinna mu bić pokłony za to, że jeszcze nie kazał jej wypierdalać ze swoim gównianym doświadczeniem na drzewo. Bo co mogła go nauczyć ta czystokrwista, o ironio, wywłoka?
Punkty w kuferku: 6pkt Kostka - czas: 2 Kostka – skladniki: 6
Eliksiry, o dziwo, nie były tym na co Seth ze zniecierpliwieniem wyczekiwał. Zdecydowanie bardziej wolałby, gdyby wakacje chociaż odrobinę się wydłużyły i aby nauczyciele dali mu żyć, bo niestety, ale ostatni rok magicznej edukacji zobowiązywał i mimo, że wcale mu na tym nie zależało to musiał się starać aby wszystkiego nie zawalić. Nie dla siebie czy sióstr, ale wciąż dla matki, która pewnie ze zniecierpliwieniem oczekiwała sowy z listem o jego postępach. Ściemniać mu nie wypadało - Echo z pewnością z łatwością dowiedziałaby się jaka jest prawda. Westchnął więc tylko z irytacją i wybrał się do schowka, wyjątkowo niezadowolony z tego, że ta dziewczyna kazała im grzebać w nim w poszukiwaniu składników. Jeszcze sobie czas ustaliła, co za beznadzieja. Chłopak przetrząsał więc go w poszukiwaniu składników, ale coś poszło nie tak. Zdążył wszystko znaleźć, poza tym jednym, kluczowym składnikiem, nawet mimo tego, że skończył przed czasem. Najwyraźniej nastał moment, w którym po prostu nie chciało mu się dalej tracić tam czasu, więc niespecjalnie się tym przejmując przewrócił jedynie oczami i skierował się ku klasie eliksirów. Może chociaż warzenie nie będzie aż taką porażką? Szczerze w to wątpił.
Punkty w kuferku: 20 Kostka - czas: 3 Kostka - skladniki: 6
Leonardo nienawidził eliksirów. Wiedział, że pojawienie się nowej nauczycielki nic nie zmieni. Mimo że dziewczyna starała się ich przekonać do tego, że eliksiry są całkiem w porządku, to Gryfon i tak nie zmieni swojego zdania na temat tego ohydnego, nudnego i męczącego przedmiotu. Tak niestety zostało mu to w głowie zakorzenione, nic już nie będzie mógł z tym zrobić. Niechęć do eliksirów była tak ogromna, że gdyby nie był tak pilny, kompetentny i sumienny, to opuszczałby wszystkie, jak leci. Czy to z tym dziwnym Brendanem czy początkującą praktykantką - po prostu by nie przyszedł. Wywrócił tylko lekko oczami, gdy Amelia po raz kolejny powiedziała im, że mogą okazać się przyjemne. - Jak dla kogo, z pewnością nie dla mnie - westchnął ciężko chłopak i gdy nadeszła jego kolej, rzucił się do schowka, gorączkowo szukając składników. Zadanie jednak odrobinę go przerosło. Nie dość, że sama lekcja eliksirów była stresująca, to jeszcze to co powiedziała panna Wotery zapadło mu bardzo mocno w pamięci. Od tego czy uda mu się znaleźć odpowiednie składniki i czy zmieści się w czasie zależy jego życie. Cudownie. Idealnie, perfekcyjnie wręcz. Wynurzył się ze schowka ze wszystkimi składnikami, ale.. to co zobaczył na zegarze sprawiło, że zrezygnował z polubienia eliksirów całkowicie. Przekroczył czas. Właśnie teraz ktoś stracił przez niego życie. Oczywiście nie naprawdę, ale wiecie. Trzeba mieć bujną wyobraźnię. Zdenerwowany i rozczarowany poszedł wolnym krokiem do klasy, zastanawiając się, jakie piekło tam na niego czeka.
Punkty w kuferku: 2 Kostka - czas: 6 Kostka – skladniki: 2
Punkty w kuferku: 20 Kostka - czas: 4 Kostka – skladniki: 6, później 1
Eliksiry! Nareszcie coś, w czym Chaismore mógł pochwalić się odpowiednimi osiągnięciami! Wszystko było zasługą lat pracy i starań, a nie rzucania nauczycielowi powłóczystych spojrzeń. To nie jakieś wróżbiarstwo, gdzie oceniano umiejętność dobrego zmyślania, lecz prawdziwe umiejętności warzenia eliksirów, a Gabriel mógł kształcić się tylko w dziedzinach wymagających czegoś więcej niż czytania książek. Prawdziwą precyzję miało się w palcach, nawet zwykłe dobieranie składników miało w sobie jakąś magię. Więc, gdy Amelia pozwoliła ruszyć na poszukiwania, wiedział, czego ma szukać. Czuł zapach i odnalezienie idealnych kłów węża, kawałka skóry ghula oraz łuski krokodinara nie było żadnym żadnym problemem. Wyrobił się w cztery minuty, toteż szybko popędził do klasy eliksirów. Nie chciał dostać ostatniego kociołka, w którym nawet woda nie będzie wrzała. Nie dzisiaj. Miał zbyt dobry humor, by jakaś niedorajda zabrała najlepsze rzeczy.