Na północnym brzegu jeziora rośnie bambusowy wiecznie zielony gaj. Jest to ciche i pełne niespodzianek miejsce pomiędzy wyrastającymi pionowo grubymi bambusowymi łodygami czasem trafisz na kamienne lampy shintoistyczne, porośnięte mchem. Wyjątkowo piękne jest tu w godzinach świtu kiedy pomiędzy bambusami przemyka mgiełka w której kłęby spomiędzy liście wbijają się pierwsze promienie słońca,, jak i również po zmroku kiedy mgła miesza się z księżycem.
Tak, oczywiście zauważył to, ale nie miał jej za złe, godzina już była późna, sam nie wiedział dlaczego on się nie wyłącza, bo na pewno powinien, nie wypił dziś żadnej kawy, chyba w Japonii tego nie podają. On akurat w Hogwarcie nie wpatrywał się często w księżyc, zdecydowanie wolał spanie w swoim dormitorium. Wiedział, że jest jej zimno, ale nie odczuwała chłodu, więc spokojnie przytaknął i dalej spoglądał w gaj. - Dobrze, skoro nie odczuwasz, ja akurat odczuwam. - wiedział o pogodzie, kiedyś przeczytał jakiś poradnik, chyba pod tytułem "Jak rozpoznać, czy nazajutrz będzie ładna pogoda", banalny tytuł, ale nauczył go wiele. Jednak w Londynie nie zawsze się sprawdzało, tam pogoda zawsze go zaskakiwała. - Więc porozmawiajmy o czymś, ja nie mam pomysłu, o czym moglibyśmy pomówić. - może ona coś wymyśli, z tego co słyszał, była w tym dobra.
Nie wiedziała jak mu na to odpowiedzieć. Zatem wysłała mu niepewny uśmiech i wróciła do swojej wielkiej miłości – nocnego nieba. Pasjonowało ją bardzo, dostrzegała w nim tyle piękna, że jakby ktoś jej powiedział, że nocne niebo nie jest piękne to chyba zaczęłaby się kłócić. Nie wiem czy to był dobry pomysł dać panience Nightmare wolną rękę do wymyślania tematów, no ale cóż, skoro już to powiedział. Dziewczyna zamknęła oczy i zaczęła myśleć, intensywnie zastanawiając się o czym mogą porozmawiać. Naprawdę nie miała pomysłów, z wielką ochotą położyłaby się i leżała w milczeniu. Ponownie przetarła powieki odczuwając znajome zmęczenie, jednak nie chciała iść do pokoju spać, wolała tutaj siedzieć. Bynajmniej miała ciekawe towarzystwo. - Nie mam pomysłu – powiedziała po chwili i zaśmiała się pod nosem. Jakoś rozmowa nie za bardzo im się kleiła. Oboje byli bardzo skryci, dlatego był tutaj taki problem. Żadne z nich nie chciało o sobie opowiadać, a jak się nie za bardzo zna drugą osobę, to trudno rozmawiać na jakiekolwiek tematy. Nagle dziewczyna wpadła na genialny pomysł wyprostowała się i posłała mu uśmiech. - Nie powiedziałeś mi jeszcze do jakiego domu należysz… ach i ile masz lat! – może to nie podtrzyma długo rozmowy, jednak od czegoś trzeba zacząć! Małymi kroczkami, powolutku, bez pośpiechu.
Gdy ona się uśmiechnęła, on też to zrobił. Jeśli niebo było dla niej takie piękne, to nawet nie próbował mówić inaczej, cała ta "niby" rozmowa poszłaby w zapomnienia najwyraźniej, a nie chciał tego zaprzepaścić. Patrzył na nią, gdy wymyślała temat do podtrzymania rozmowy, w końcu to ona chciała rozmawiać, więc dał jej wolną rękę. Gdy wydukała tylko z siebie to, że nie ma pomysłu, głośno westchnął, po czym popatrzył na nią. Tak, ich "rozmowa" wyglądała tylko na wzajemne posyłanie sobie uśmieszków i gapienie się w siebie, pięknie. Jednak po chwili coś powiedziała, strasznie banalne pytanie zadała, ale czemu nie mógłby odpowiedzieć, przecież to nie było nic krępującego, zastanowił się i odpowiedział. - Należę do Krukonów, mam osiemnaście lat i studiuję w Hogwarcie. Kobiet się o wiek nie pyta, ale chyba jesteś w tym samym wieku co ja, do jakiego domu należysz? - uśmiechnął się do niej, licząc, że ona też nie będzie stronić od skromnych wypowiedzi.
rozwinąć tą rozmowę! To było dla niej za trudne. Ona nie rozmawia na co dzień z ludźmi! Nie wie jak to się robi, ona tylko obserwuje, jeżeli już zaczyna z kimś rozmawiać, to ktoś ją prowadzi, a ona odpowiada, nieśmiało i niepewnie, a teraz? Ona naprawdę nie wiedziała co ma zrobić. Wpadła na prosty pomysł, ale zawsze coś! Byłoby miło gdyby krukon również zaczął choć trochę się wysilać w tej sprawie. Gdy wspomniał, że jest w takim samym wieku co on spojrzała na niego z iskierkami w oczach. - Jesteś pierwszą osobą, która prawidłowo podała mój wiek. – powiedziała widocznie zszokowana. Nie wiedziała jak on to zrobił, ale jakoś to zrobił. Muszę przyznać, że to było niesamowite – Ach.. ja jestem z Hufflepuff – wydukała zakłopotana, a drugie zdanie wyszeptała. Było bardzo ciche, nie chciała się tym chwalić, ale skoro już on powiedział o klasie, to jej wypadało – będę szła teraz do siódmej klasy. No i koniec dobroci panienki Nightmare! Teraz niech chłopak się trochę postara.
On w sumie był towarzyską osobą, jednak to ludzie nie chcieli z nim rozmawiać, on oczywiście był bardzo rozmowny. Tylko on w sumie nie wiedział o czym z nią rozmawiać, bo nic o niej nie wiedział. Dobrze, że przynajmniej tak chciała podtrzymać ich rozmowę, on naprawdę nie miał pomysłu. Gdy powiedziała, że on jako pierwszy odgadnął jej wiek, uśmiechnął się, a potem od razu spoważniał. - Nie było to w sumie trudne. - puścił jej oczko, uśmiechając się. Zszokowała się, ale to jest zwyczajna reakcja, nie była pierwszą osobą, której odgadnął wiek. - Bardzo lubię ten dom, podoba mi się jako całokształt. - to było na serio, jedynego domu, którego nie lubił to Slytherin, oczywiście były wyjątki od reguły, ale tak ogólnie, to tego domu w ogóle nie trawił. Jak to teraz do siódmej klasy? Czyli musiała zacząć naukę później, tak myślał. - Jak to teraz do siódmej, zaczęłaś naukę później? Czy gorzej? - bo przecież mogła nie zdać do następnej klasy, to było możliwe.
Dziewczyna spoglądała na chłopaka z delikatnym uśmiechem. Rozmowa była trudna trzeba przyznać, ale czasami takie wyzwania opłacają się. Kiedy wspomniał o jej nauce zamyśliła się i zaśmiała po chwili. - Nie poszłam do szóstej klasy, spędziłam tamten rok w szpitalu. – powiedziała z szerokim uśmiechem. Jakoś nie widziała w tym większego problemu. Nadrobiła to, chociaż miała z tym wielki problem. Ale co poradzić? Nic. Musiała się z tym pogodzić, ponieważ użalanie się nad sobą nie pomoże jej w niczym. - Dlatego idę teraz do siódmej klasy – wydukała. Tak ten rok był jednym z gorszych dla niej. Nie dość, że ma astmę, to jeszcze trafiła do szpitala z ostrym zapaleniem oskrzeli, to już się nazywa pech do potęgi. Dziewczyna rozciągnęła się i położyła się na ziemi zamykając oczy. - Pasjonujesz się czymś oprócz śpiewania? – wyszeptała leżąc nadal. Skoro tak trudno nawiązać rozmowę, to będzie po prostu zadawać pytania, jakie jej przyjdą do głowy.
Przez całą rozmowę uśmiechał się do niej, niewątpliwie ta rozmowa była wyzwaniem, spotkały się dwie osoby, które chyba nie stroniły od rozmowy. Znaczy, Robertowi było trudno, bo Nikola jest nieśmiała, ale nie przeszkadzało mu to aż tak bardzo. - Przykro mi z tego powodu, szpital zamiast Hogwartu, nigdy bym nie wybrał tego pierwszego. - ale w sumie, jeśli wszystko nadrobiła, to nie ma najmniejszego problemu, chociaż i tak nie chciałby być na jej miejscu, wolał mieć wszystko zapięte na ostatni guzik, nie chciał mieć żadnych problemów, szczególnie podczas roku szkolnego. Nikola położyła się, on nadal pozostał w tej samej pozycji co wcześniej. No, wreszcie jakieś konkretne pytanie, nad którym mógł poświęcić więcej niż minutę swojego czasu. - Hmmm, gram w Quidditcha, interesuję się złożonymi zaklęciami. Czytam bardzo dużo czarnomagicznych ksiąg, nie wiem dlaczego. - to chyba tyle, ostatniego w sumie nie musiał mówić, ale jak już powiedział, niech tak zostanie.
No tak rozmowa W OGÓLE się nie kleiła. W końcu ktoś to musiał naprawić i wziąć tą rozmowę pod swoje skrzydła. Powiem, że na pewno to nie będzie Nikola. No bez przesady! Ona nie potrafiła jej wynieść na wyższy poziom, nie wiedziała o czym ma mówić. Zazwyczaj to wszyscy inni ją pytają, a ona odpowiada. Wah… najlepiej by było jakby usiedli i… milczeli. Tak to jest najlepsze rozwiązanie. Zawsze pytanie o pasje pomagało, bo druga osoba się rozgadywała i było miło. No ale teraz nie wyszło. Dziewczyna posłała mu uśmiech. - Ja niestety nie miałam wyboru. – wydukała i pokazała mu język. Uśmiechnęła się ponownie i już nie wiedziała co ma zrobić. Musiała to jakoś rozwinąć noo! Ale jak? Ona nie była dobra w takich sprawach – co już mówiłam. No dobra raz kozie śmierć, może uzna, że jest dziwna. - A na jakiej pozycji grasz w Quidditch’a? – spytała zerkając na niego. Niech on też o coś spyta, bo ona chyba nie wyrobi zaraz!
Dawno z nikim nie rozmawiał i mógł po prostu wyjść z wprawy, chociaż nie chciał tak po prostu skończyć rozmowy i sobie pójść. Dobra, Robert musiał coś wymyślić, bo na pewno nie będą siedzieć w milczeniu przez cały czas. No niestety, ona nie miała wyboru, musiała iść do szpitala, ale on chyba by nie wytrzymał, cały rok w tym samym pomieszczeniu, na pewno troszkę by się zdenerwował. Pominął jej komentarz, od razu przeszła do jego pasji. - Hmmm, mogę grać na każdej pozycji, ale najlepiej chyba czuję się na pozycji pałkarza. Cały czas mówię ja, może Ty teraz powiesz czym się interesujesz? Oprócz śpiewania i oglądania księżyca w pełni? - no, wreszcie się czegoś zapytał, oby tak dalej i może wyjdą na prostą z tą kulejącą rozmową, jak już mówił, nie chciał na pewno zakończyć jej tak "obco"... Ale jednak musiał zakończyć rozmowę, spojrzał na swój zegarek, godzina była już późna, a miał jeszcze dużo spraw do załatwienia, przynajmniej dzisiaj, więc wstał z bruku i rzucił w stronę Nikole. - Przepraszam Cię najmocniej, jednak muszę spadać, mam coś do załatwienia jeszcze w samym centrum wioski, naprawdę bardzo dziękuję za tą rozmowę, ale muszę już iść. - ucałował ją w policzek, bo naprawdę ją polubił, pomachał jej na pożegnanie i szybko ulotnił się z gaju.
z/t
///Nie chcę Cię blokować, bo jutro wyjeżdżam na pięć dni, więc pewnie nie będziesz chciała tyle czekać aż Ci odpiszę, obiecuję Ci, że kiedyś jeszcze popiszemy :)
Dziewczyna spojrzała na niego kątem oka i nie przestawała się uśmiechać. Kiedy zadał pytanie jej oczy zabłyszczały, a ona wyprostowała się natychmiast. - Mam wiele pasji, jednak nie wszystkie mogłam… raczej prawie żadnej z nich nie mogę wyćwiczyć do perfekcji. – powiedziała i w zamyśleniu zaczęła lustrować niebo – Chciałam spróbować sił w karate kyokushin, tańcu i wspinaczce górskiej, jednak nigdy nawet nie spróbował, przez astmę… za bardzo się boje. – zaśmiała się pod nosem – Rekompensuje sobie to śpiewem i aktorstwem, które mnie również pasjonują. Są magiczne, zwłaszcza aktorstwo. – wydukała i po chwili wstała i otrzepała tyłek z niewidzialnego pyłu. - Jaki masz domek? – spytała niepewnie, nie odrywając spojrzenia od chłopaka. Chciała już powoli wracać, była zmęczona, a że udało się jej zobaczyć, to co chciała, to był sukces. Dziewczyna spojrzała na chłopaka z delikatnym uśmiechem. - Wybacz, ale jestem już zmęczona, będę już wracać - wydukała z delikatnym uśmiechem. - Mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy. - powiedziała, po czym zniknęła w ciemności.