Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Staw na obrzeżach Hogsmeade

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 11 z 13 Previous  1, 2, 3 ... 10, 11, 12, 13  Next
AutorWiadomość


Zoe F. Champion
Zoe F. Champion

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja, metamorfomagia
Galeony : 0
  Liczba postów : 480
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5421-zoe-champion
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5423-albert-czyli-sowa-bez-mozdzka-zoe
5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 QzgSDG8




Gracz




5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty


Pisanie5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty Staw na obrzeżach Hogsmeade  5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 EmptyPią 7 Cze 2013 - 0:23;

First topic message reminder :



W okolicach Hogsmeade, tam gdzie już nie słychać gwaru rozmów z głównych ulic, a gdzieniegdzie tylko stoją piękne domy z mnóstwem wolnego miejsca wokół siebie, gdzieś za grupą drzew, na uboczu, znajduje się spory staw.  Niejedna osoba zapewne nazywa go jeziorem, ale to jest sztuczny zbiornik, a w jego lewej części znajduje się niewielka wysepka. Można do niej podpłynąć, ewentualnie przejść, jednak jeżeli ktoś bierze ze sobą jakieś rzeczy, należy trzymać je wysoko w górze, gdyż woda przeciętnej osobie w najgłębszym miejscu stawu sięga do połowy szyi. Niewiele osób też wie o jego istnieniu, bo uczniowie niechętnie zapuszczają się w tą pustą, 'wiejską' okolicę, zaś mieszkańcy... jakoś rzadko tam zaglądają i tyle.



Ostatnio zmieniony przez Zoe F. Champion dnia Pią 7 Cze 2013 - 0:52, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 QzgSDG8




Gracz




5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty


Pisanie5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty Re: Staw na obrzeżach Hogsmeade  5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 EmptyWto 13 Paź 2020 - 16:06;

Na zajęcia terenowe nie przyszła z jakąś szczególną chęcią. Pomysł Felka wydawał jej się interesujący, ale pogoda nie zachęcała do wychodzenia z dormitorium. Co innego trening czy mecz quidditcha, a co innego błąkanie się po jakichś chaszczach. Mimo to już się zapowiedziała, a nie należała do tych osób, które wycofują się z danego słowa tylko dlatego, że nie mają na coś ochoty. Ubrana była adekwatnie do panujących na zewnątrz warunków. Na grzbiecie miała ciemnozieloną kurtkę przeciwdeszczową z logiem Harpii na piersi, głowę skrywał kaptur, a na nogach miała kalosze w tym samym, ciemnozielonym kolorze. W dłoni trzymała zapaloną "Merlinową Strzałę", schowaną pod daszkiem z palców. Stary wojskowy chwyt papierosa. Oczywiście żołnierze palili w ten sposób, żeby zakryć żar i nie stać się nocą celem snajpera, ale w deszczowe dni sprawdzał się równie dobrze. Jej pierwszy papieros w tym tygodniu... musi w końcu rzucić to dziadostwo. Ale to od poniedziałku. Powoli podeszła do zgromadzonych. Leniwym ruchem przywitała się ze wszystkimi i minęła Felka, ubranego w wojskową parkę moro. Celowo obiła się o niego ramieniem, po czym z udawanym zaskoczeniem go przeprosiła.

- Na Merlina, wybacz! Kompletnie cię nie zauważyłam! - powiedziała, wskazując na jego kurtkę i puszczając mu oczko. - Cześć, Feluś! Papierosa? - zapytała, wyciągając przed siebie paczkę "Merlinowych Strzał".- Przypominam, że znajdujemy się poza terenem naszej wspaniałej szkoły.
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 QzgSDG8




Gracz




5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty


Pisanie5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty Re: Staw na obrzeżach Hogsmeade  5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 EmptySro 14 Paź 2020 - 15:16;

Zwróciwszy uwagę na Solberga, nie mógł nie uśmiechnąć się ironicznie, gdy ten powiedział, że sam ma zamiar zająć jego miejsce. Gdyby mu na tym zależało, to już by dawno to zrobił, w związku z czym ostatecznie ciche westchnięcie wydobyło się spomiędzy jego warg, kiedy to spojrzał litościwie na przyjaciela.
Mokry sen każdego z kółka Laboratorium Medycznego. — puściwszy do niego oczko, oczywiście żartował, ale śmiesznie byłoby i tak czy siak obserwować, jak Max zostaje wywalony z posady. Mimo to nie życzył mu czegoś takiego, a co najwyżej ambicjował na coś innego; nie zamierzał niszczyć nikomu pracy, jaką wkłada w całokształt działalności kółka. Kruk mimowolnie zakrakał tuż nad jego uchem, na co nie zwrócił większej dozy uwagi. — Dam ci profesora, by zwracał na ciebie uwagę. Co ty na taki układ? — maślane oczka i spojrzenie na niego nie działały; wiedział, jak ogromne nieszczęście potrafi ze sobą przynieść ślizgoński bluszcz, w związku z czym nie zamierzał ryzykować u niego żadnych obrażeń. Czuł się za niego odpowiedzialny bardziej niż za całą grupę zebranych tutaj osób.
Felinus wiedział, że jego lekcja, tudzież spotkanie kółka, jest po prostu czymś nietypowym. Nie zamierzał się z tym ukrywać, tym bardziej że sam wiedział, co tam ma być, jak również profesor, którego to właśnie poprosił o pomoc. Nie bez powodu zatem stał w kółku wzajemnej adoracji, jakoby znajdując się w znanym samemu sobie towarzystwie, kiedy to deszcz zmniejszył trochę swoja intensywność i stał się tylko lekką mżawką - przynajmniej na razie. Spojrzenie czekoladowych oczu raz po raz lądowało raz na Lucasie, raz na Maximilianie, dopóki nie zauważył Julii, która obiła go ramieniem, na co zareagował... nie zareagował entuzjastycznie, niemniej jednak posłał dziewczynie krótki, kontrolowany uśmiech. Kruk chyba się nie zadowolił z takiego obrotu akcji, bo poleciał i usiadł nieopodal zbiornika. Co prawda nie wiedział, ile osób postanowi się zjawić, co nie zmienia faktu, że przeczuwał, iż Krukonka będzie miała siły na to, by wyrwać się z dormitorium w celu uczestniczenia na tej całej lekcji. Ciche westchnięcie wydobyło się z jego ust, kiedy to zauważył proponowanego papierosa, którego wziął. Specjalnie stał wraz z innymi w taki sposób, by był na tyle odwrócony do prefektów, by nie zauważyli tego, iż bierze jedną cygaretkę.
Widzisz, tak się kamufluję. — wypowiedział, by spojrzeć następnie na swoją kurtkę. Podając Maximilianowi papierosa i tym samym, kiedy ten z niego skorzystał, odpalić go, przysłaniając dłonią przed deszczem Merlinowego Strzała. Nie zamartwiał się jakoś własną opinią. Nie przeszkadzało mu to, że palili, chociaż jednocześnie tego nie popierał. Nie wyrażając jednak sprzeciwu, schował ręce do kieszeni, spoglądając na zgromadzone osoby. Co jakąś chwilę ktoś nowy dołączał, co go ostatecznie cieszyło. — Na waszym miejscu polecałbym szybko je wypalić. Takie moje małe ostrzeżenie. — Solberg mógł wyciągnąć wnioski po wypowiedziach, jakie to kierował do Kanoe; to, że się znajdowali poza terenem szkoły, nie oznaczało, że nie znajdowali się pod opieką jego i nauczyciela. O ile sam miał gdzieś to, co robią inni przed jego zajęciami, o tyle profesor mógł nie być taki łaskawy. Poza tym, unosząca się chmara dymu oraz zapach mógł go zawsze zaalarmować, dlatego Felinus miał zamiar rzucić na siebie Chłoszczyść, byleby jego bluza oraz kurtka nie przesiąkły wonią gryzącego płuca dymu.

@Julia Brooks, @Maximilian Felix Solberg
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 QzgSDG8




Gracz




5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty


Pisanie5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty Re: Staw na obrzeżach Hogsmeade  5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 EmptySro 14 Paź 2020 - 16:04;

Julia stanęła obok Maksa, spojrzała na niego ciepło i uśmiechnęła się szeroko.

- Proszę, proszę. Czy to nie mój ukochany mąż, światło mego życia, Felikso Solbergo? Mam nadzieję, że zrobiłeś zakupy, jak cię prosiłam, bo dziś na kolację przychodzi do nas Checo - zażartowała, obejmując go w pasie własnym ramieniem, nawiązując swoimi słowami do pewnego nietypowego spotkania w jednym z pubów w Southampton.

Zaciągnęła się papierosem, a na jej twarzy pojawił się wyraz błogiego spokoju, który zapanował w jej kruczym serduszku. Eliksir Szczęścia dodawany do "Merlinowych Strzał" sprawiał, że pogoda stawała się znośniejsza, a chodzenie po śliskim błocie mniej wymagające. Nie należała do tych "buntowniczek", które palą i wpadają celowo w kłopoty, żeby pokazać, jak wszystko i wszystkich mają w dupie. Nie miała zamiaru zdobywać ujemnych punktów w tak głupi sposób, ale prawda była taka, że nic (w teorii) jej nie groziło. Znajdowali się poza terenem szkoły, była pełnoletnia i do początku zajęć, nieobowiązkowych zresztą, było dobre kilkanaście minut. W zaistniałych warunkach była zwykłą Julią Brooks, a nie uczennicą Hogwartu. Paliła więc bez pośpiechu, delektując się słodkim aromatem dymu i płynnym szczęściem płynącym jej w żyłach. Kiedy skończyła, ruchem różdżki zamieniła niedopałek w malutki złoty znicz i włożyła go do kieszeni kurtki, po czym odświeżyła się zaklęciem chłoszczyść, sięgnęła do plecaka i wyciągnęła z niego termos z kawą - czarną, smolistą, gorzką.

- Ktoś ma ochotę? - zapytała chłopaków, duplikując zaklęciem plastikowy kubeczek.

@Felinus Faolán Lowell @Maximilian Felix Solberg
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5408
  Liczba postów : 13181
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 QzgSDG8




Gracz




5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty


Pisanie5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty Re: Staw na obrzeżach Hogsmeade  5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 EmptySro 14 Paź 2020 - 16:23;

Nie mógł się powstrzymać przed przewróceniem oczami na słowa Felka, by pokazać jak bardzo szczęśliwy jest z takiego obrotu spraw.
-To ja już wolę akromantulę. Zlituj się człowieku. - Jęknął żartobliwie. Już naprawdę wystarczyło mu, że wokół kręciło się jakieś milion prefektów. Nie potrzebował jeszcze jakiegoś belfra do kompletu.
Wtedy też pojawiła się obok Brooks, z nierozłączną paczką Merlinowych strzał. Ponownie zaskoczył się, gdy Felek sam podał mu jednego papierosa i jeszcze pomógł odpalić. Widać zapowiadał się dzień pełen niespodzianek.
-Dzięki. - Mruknął wypuszczając dym z płuc. -Spoko, daj mi trzy minuty i nie będzie po nim śladu. - Skoro już wiedział, że ma tu być jakiś profesor, nie miał zamiaru jakoś specjalnie delektować się szlugiem. Wystarczyło mu nakarmić nałóg i wyrzucić dowody zbrodni.
-Wiesz, że ja chętnie. Dzisiaj normalna? - Zapytał Brooks, znając jej zamiłowanie do kawy po Irlandzku.
Czuł, jak nakrapiany eliksirem papieros, zaczyna na niego działać i czuł, że powoli jest juz gotowy na wszystko, co mógł przygotować dla nich puchon.

@Julia Brooks
@Felinus Faolán Lowell

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 QzgSDG8




Gracz




5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty


Pisanie5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty Re: Staw na obrzeżach Hogsmeade  5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 EmptySro 14 Paź 2020 - 17:18;

Felinus przeszedł po wszystkich wzrokiem i spojrzeniem godnym osoby pozbawionej emocji, by następnie puścić uśmiech w stronę Maximiliana i pomniejszy w kierunku Julii. Nie znał jej dobrze, ale zawsze wydawała się być dziewczyną, która nie boi się pobrudzić własnych rąk, co go poniekąd cieszyło. Na pewno jej ubiór był bardziej adekwatny do sytuacji niż chociażby jednej z prefekt, która postanowiła przyjść na elegancko. Chyba dlatego ją głównie lubił, choć nie bał się poznać jakichkolwiek innych aspektów, dzięki którym zacząłby doceniać samą Brooks. Ewidentnie należy do tych osób, które wyróżniają się nie tylko stylem bycia, ale także wyglądem.
Oho, nie obiecałeś wierności, ale żeby bawić się w parę małżeństw, Solberg? To ja oferowałem ci niuchacza, a ty tak zwyczajnie... — rzuciwszy półżartem, spojrzał na niego, by następnie się zaśmiać. Papieros, którego odpalił, może miał jakieś magiczne właściwości, niemniej jednak nie zamierzał z nich korzystać. Nałogi to najgorsze, co może być; nie bez powodu ich unikał niczym ognia, mając nadzieję na to, że nigdy go nie dosięgną. Szkoda, że nie zauważał, że chęć czucia bólu również stawała się u niego czymś koniecznym, a przynajmniej prowadzącym na razie do autoagresji. No cóż. Dopóki nikt niepowołany nie wiedział, wszystko było w jak najlepszym porządku.
Chciałbym się zlitować, ale jestem złym i niedobrym człowiekiem. — uśmiechnąwszy się szyderczo, wiedział doskonale, że w stosunku do Maximiliana taki nie jest, w związku z czym ostatecznie przekręcił głową i spojrzał na niego z pewnymi wyrzutami sumienia. — Nie za dużo wrażeń ostatnio? — zapytał się go wyjątkowo szczerze, nawet jak na samego siebie, by następnie spojrzeć na kawę oferowaną przez Julię Brooks. Nie wiedział, że ta postanowi ich poczęstować czymś takim, ale nigdy nie brał od innych napojów, w związku z czym podniósł rękę w odmowie. — Ja osobiście podziękuję. Energetyki mi wystarczają. — no tak, jego zamiłowanie do tych napojów, kiedy nie miał siły, nie spadało i nie odchodziło w cień.
Spojrzał raz jeszcze dookoła, wypatrując profesora, a kiedy upewnił się, że go nie ma, rzucił na siebie Chłoszczyść, by usunąć zapach dymu i tym samym odchylić na chwilę głowę do tyłu, jakoby próbując tym samym przygotować się psychicznie do tego wszystkiego. Nie zamierzał chwalić się tym, że ostatnio nauczyciel miał okazję odejmować sporo punktów, w związku z czym podziękował skinięciem głowy, iż się go posłuchali.

@Maximilian Felix Solberg, @Julia Brooks
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5408
  Liczba postów : 13181
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 QzgSDG8




Gracz




5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty


Pisanie5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty Re: Staw na obrzeżach Hogsmeade  5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 EmptySro 14 Paź 2020 - 17:58;

Zaśmiał się na wspomnienie Julii o Checo. Sam był zdziwiony, że filmu mu wtedy nie urwało i mógł na zawsze nosić w pamięci ich rzekomego kuzyna. Również objął Julię, przy okazji dając jej przyjacielskiego buziaka w czoło. A niech się kobieta wyciera.
-Oj, skarbie, przecież ślubu jeszcze nie mamy. - Zwrócił się do Felka hasłem, które już chyba na zawsze zostanie zarezerwowane tylko dla niego dzięki tej pięknej minucie przed lekcją WDŻ.
W szybszym niż zwykle tempie zaciągał się papierosem, obserwując przychodzących na miejsce zbiórki. Faktycznie nie każdy był terenowo ubrany, ale Max wiedział, że przy Felku lepiej nie wskakiwać w garnitur, bo zostanie on zaraz zniszczony.
-Najgorszym. - Puścił mu porozumiewawcze oczko, bo obydwoje dobrze wiedzieli, że Lowell ma też tą kochaną twarz, którą jednak dobrze ukrywał przez większość czasu. -No już dobrze, dobrze. Tydzień spokoju. - Podniósł ręce w geście poddania. Nie chciał przecież żeby wyjebali ich ze szkoły. A tym bardziej po miesiącu od rozpoczęcia roku.
Po chwili po papierosie nie było już śladu. Pet został zgaszony, a jego pozostałości zamienione w schludny guzik, który spoczywał na dnie kieszeni Maxa.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 QzgSDG8




Gracz




5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty


Pisanie5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty Re: Staw na obrzeżach Hogsmeade  5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 EmptySro 14 Paź 2020 - 18:56;

Słysząc, że Felek nie ma ochoty na kawę, wzruszyła z uśmiechem ramionami, po czym lekkim dotknięciem różdżki "zniknęła" jeden z wyczarowanych kubeczków. Kawę nalała do dwóch pozostałych i jeden z nich podała swojemu "mężowi".

- Czarna, gorzka, bez whisky i bez cukru, ale za to mocna i gorąca - zwróciła się do ślizgona, zanurzając usta w kawie, po czym zwróciła się do jego przyjaciela. - Fajny pomysł na wyjście w teren Felek, ładnie tu. Szkoda tylko, że pojawi się nauczyciel... i pojawiła się hiszpańska inkwizycja. - Ruchem oczu wskazała na rozmawiające ze sobą Panie Prefekt.

Słysząc, jak chłopaki się przekomarzają, a Maks nazywa Felka "skarbem", zaśmiała się w duchu.

- Nie musisz być zazdrosny, Felek. Jesteśmy "białym małżeństwem" i nic tego nie zmieni, ale jeżeli masz ochotę na coś więcej, to nie staję wam na przeszkodzie. Widzisz, Solberg, jaka dobra i tolerancyjna ze mnie żona? Zasługuję na coś ładnego. I nie z promocji - dodała do ślizgona, kładąc mu głowę na ramieniu.

Deszcz nieco zelżał, zamieniając się w drobną mżawkę. Zdjęła więc z głowy kaptur i niedbale zmierzwiła "przyklepane" włosy.

- Dobra, chłopaki, nie przeszkadzam. Pogadamy już na zajęciach. Albo po. - Schowała termos do plecaka i odeszła.

Wybrała sobie miejsce nieco na uboczu, z dala od uczniów, studentów i ich rozmów. Podeszła do przepływającego nieopodal strumyka. Najpierw osuszyła trawę zaklęciem, a następnie rzuciła na nią zaklęcie impervius, podobnie jak na swoje spodnie. Dopiero kiedy oporządziła dookoła siebie, usiadła na brzegu, kalosze wkładając do wartkiej wody.

Odległość, szum strumyka i szelest liści na drzewie skutecznie wyciszał odgłosy jej kolegów i koleżanek, a jej umysł po raz pierwszy od dawna zaczął odpoczywać od nadmiaru bodźców. Z kubkiem kawy grzejącym jej zimne dłonie i wnętrze, przymknęła na chwilę oczy, ładując baterie przed zajęciami. W przerwę świąteczną będzie musiała się wyrwać w jakieś ciepłe miejsce, najlepiej z morzem i piaskiem, gdzie nikt nie słyszał o magii, quidditchu i odrabianiu lekcji.

@Felinus Faolán Lowell @Maximilian Felix Solberg
Powrót do góry Go down


Sophie Sinclair
Sophie Sinclair

Absolwent Slytherinu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172 cm
Galeony : 600
  Liczba postów : 826
https://www.czarodzieje.org/t18692-sophie-sinclair#534986
https://www.czarodzieje.org/t18769-poczta-sophie#538251
https://www.czarodzieje.org/t18691-sophie-sinclair#534984
https://www.czarodzieje.org/t18698-sophie-sinclair-dziennik
5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 QzgSDG8




Gracz




5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty


Pisanie5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty Re: Staw na obrzeżach Hogsmeade  5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 EmptySro 14 Paź 2020 - 20:29;

Postanawiam się wziąć za siebie pod kątem nauki i jednak zacząć chodzić na lekcje, a przynajmniej na te, które mnie naprawdę interesują. Ma się rozumieć, wśród nich znajdują się również spotkania kółek zainteresowań do których się zapisałam. W zeszłym roku nie ominęłam (chyba) ani jedno a teraz... Jakkolwiek warzenie eliksirów w warunkach prawie spokojnych (zależnie za jakie uważa się otoczenie całej zgrai innych osób) mi odpowiada, tak spotkanie kółka medyczno-eliksirowego w terenie jest czymś co na tyle mnie zaciekawia, że postanawiam ruszyć tyłek z wygodnej kanapy przed kominkiem w lochach w wieży.
Biorę na poważnie to co było napisane w ogłoszeniu i zakładam idealne buty na taką pogodę - czyli szare kalosze do połowy łydki. Już idąc w stronę stawu z radością sprawdzam ich nieprzepuszczalność wody na każdej napotkanej kałuży albo błocie, przez co po dotarciu na miejsce wyglądam, jakbym pokonała co najmniej kilkukrotnej długości trasę i to w gorszych warunkach. Zielony płaszcz z obszernym kapturem, teraz zarzuconym na głowę, jest z kolei potraktowany czymś w stylu zaklęcia Aexteriorem (nie przeze mnie, tylko przez kogoś kto się zna na takich rzeczach, zapewne sprzedawcę czy kto tam wie), dzięki czemu dosyć dobrze chroni przed wiatrem i deszczem.
Będąc już na miejscu, podchodzę do małej grupki chłopaków: Lucasa, Maxa i Felka. Z dwoma pierwszymi witam się dosyć wylewnie, natomiast do trzeciego się uśmiecham. Ostatni (i pierwszy) raz widzieliśmy się na wakacjach i co prawda wtedy niespecjalnie rozmawialiśmy, zajęci ratowaniem (głównie mojego) życia, albo przynajmniej zdrowia, ale mogłam się domyślić, że uczy się w Hogwarcie.
Powrót do góry Go down


Cassian H. Beaumont
Cassian H. Beaumont

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VI
Wiek : 21
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 170
C. szczególne : Średniej wielkości znamię w kształcie krzyża pod okiem; Silny, szkocki akcent
Galeony : 445
  Liczba postów : 415
https://www.czarodzieje.org/t19364-cassian-hector-beaumont
https://www.czarodzieje.org/t19441-poczta-cassiana#574233
https://www.czarodzieje.org/t19421-cassian-hector-beaumont
https://www.czarodzieje.org/t19442-cassian-hector-beaumont-dzien
5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 QzgSDG8




Gracz




5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty


Pisanie5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty Re: Staw na obrzeżach Hogsmeade  5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 EmptySro 14 Paź 2020 - 21:04;

Kolejne zajęcia laboratorium wręcz zobowiązywały do uczestnictwa. W końcu można było wyrwać się z zimnych, kamiennych ścian zamku wprost do... Rozmokłej i równie zimnej okolicy otaczającej zamek. Pogoda nie rozpieszczała ostatnimi czasy, niemniej jednak i to nie zniechęcało młodego gryfona do opuszczania szkoły tylko wtedy, kiedy było to możliwe. Na dobrą sprawę ostatnimi czasy każde oderwanie od pergaminu usianego gęsto zapisanymi atramentowymi znakami było wybawieniem. Tym bardziej, że akurat do tego wyjścia, udało mu się namówić @Ignacy Mościcki.

Razem więc zebrali się na szkolnych błoniach, odpowiednio opatuleni, ze względu na pogodę i ruszyli do wyznaczonego punktu spotkania, tak by znaleźć się tam na kilka minut przed rozpoczęciem zajęć. Mocno ciekawiło go co tym razem kryło się w głowie Lowella. Na zajęciach z magii leczniczej, które pozwolił sobie wykupić Cassian u niego był osobą dobrze orientującą się w tej dziedzinie, z dużym bagażem wiedzy – tym bardziej dreszczyk zainteresowani wzrastał z każdym kolejnym krokiem stawianym w tamtym kierunku.
- Masz jakieś podejrzenia, co właściwie się będzie dziać? Oczywiście biorąc pod uwagę to, co Felek wszystkim powiedział. - Zagaił Beaumont w kierunku Ignacego.

Biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia w szkole i totalny chaos ją ogarniający można było spodziewać się wszystkiego. Łącznie z potencjalnymi wybuchami w tle. Liczył na chociaż odrobinę spokoju od chochlików kornwalijskich, które wdawały mu się we znaki dość intensywnie ostatnim czasem. Oblanie farbą to był jeszcze pikuś. Rzucanie nożami, które potencjalnie mogło zakończyć się śmiercią to była rzecz, która naprawdę napawała go pesymizmem.

Widząc już gromadzącą się grupę znajomych posłał im głośne “cześć” przytakując głową w kierunku każdego i machając co poniektórym. Niemniej nie odpuszczał Ignacego nawet na krok, nie chcąc zgubić go z potencjalnego horyzontu. Nie wiedział, czy zadania będą wykonywane w parach, niemniej brał poprawkę na to, że to on zaangażował puchona w to całe wydarzenie i to on powinien się nim odpowiednio zaopiekować.

Dopinając swój musztardowy płaszcz, spod którego wystawał ciemny, wręcz czarny golf spojrzał w kierunku stawu. Naprawdę liczył, że nie będzie musiał pływać tego dnia, bo mimo tego, że to uwielbiał, to biorąc pod uwagę obecny stan pogodowy, byłby to jednostronny bilet z zapaleniem płuc do skrzydła szpitalnego.
- Jak nastrój? - Ponownie zagaił w kierunku wyższego chłopaka. Nie wiedział czy to co się tu będzie dziać w ogóle go zainteresuje, niemniej należał dbać o jako taką rozrywkę.
Powrót do góry Go down


Wiktor Krawczyk
Wiktor Krawczyk

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Mańkut, Rude włosy, centymetrowa blizna na udzie w kształcie smoka. Na policzkach i nosie ma piegi, które według rodzeństwa dodają mu uroku. Amulet Uroborosa zawsze na szyji +1 ONMS
Galeony : 1411
  Liczba postów : 853
https://www.czarodzieje.org/t18845-wiktor-iwan-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19010-irys-wik#547591
https://www.czarodzieje.org/t18897-wiktor-iwan-krawczyk#543748
5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 QzgSDG8




Gracz




5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty


Pisanie5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty Re: Staw na obrzeżach Hogsmeade  5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 EmptyCzw 15 Paź 2020 - 10:49;

Kiedy to pogoda popsuła się aż tak bardzo?
Jeszcze do niedawna rudzielec był budzona przez ostre promienie słoneczne wchodzące do pokoju i padające na piegowata twarz rudzielca.
Do tego duchota i skwar, a teraz? Ciągły deszcz, przelotne burze – szaro i ponuro. Nie tak miało być.
Puchon szybko zabrał się ze szkoły, zaraz po posiłku nie chciał być z pustym żołądkiem.
Chłopak opatulił się mocniej szalem i nasunął na głowę kaptur długiego płaszcza pod którym miał bluze. Ubrał się chyba cieplej niż powinien jednak to nie przeszkadzało.
Czarne kalosze do kostek, ciemne spodnie, zwykła bluza i rzeczona narzuta – wszystko w tej samej tonacji, zupełnie jakby chciał się ukryć i nie dac się zauważyć lub zamaskować.
Gdy doszedł na miejsce nie był sam. Odparł znajomym Cześć Wcisnął dłonie w kieszenie i westchnął czekając co bedzie dalej.
Powrót do góry Go down


Arleigh Armstrong
Arleigh Armstrong

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
Galeony : 231
  Liczba postów : 968
https://www.czarodzieje.org/t19680-arleigh-armstrong
https://www.czarodzieje.org/t19687-kilt
https://www.czarodzieje.org/t19681-arleigh-armstrong#589345
https://www.czarodzieje.org/t19720-arleigh-armstrong-dziennik
5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 QzgSDG8




Gracz




5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty


Pisanie5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty Re: Staw na obrzeżach Hogsmeade  5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 EmptyCzw 15 Paź 2020 - 17:28;

Tak naprawdę, to trafiła tutaj idąc za pająkami krukonami.
A przynajmniej można tak powiedzieć, bo przy śniadaniu usłyszała od różnych osób, że jakieś kółko urządza gry terenowe, a Arli gry terenowe kojarzyły się jakoś tak... Przyjemnie? Wakacyjnie? W każdym razie, musiała się odstresować i rozruszać po wieczorze spędzonym poprzedniego dnia w bibliotece, a każdy ruch, nawet taki pieszy, traktowała od jakiegoś czasu jak trening miotlarski, więc, czemu nie?
Ubrała się w ukochane hoodie Wędrowców, grubsze spodnie i podbite buty. Po wyjrzeniu przez okno, zdecydowała się jeszcze na dorzucenie na wszystko cienkiej, skautowskiej kurtki z pierdyliardem kieszeni. Wcisnęła do jednej z nich różdżkę, do drugiej włożyła paczkę mentolowych wizz-wizzów, do kolejnej wsunęła niewielki flakonik z rozgrzewającą zawartością, którą podprowadziła ostatnio z nauczycielskiej półki w kuchni. Była gotowa.
Gotowa, na zrobienie z siebie idiotki.
Raźnym krokiem pokonała ścieżkę od zamku do wioski i przystanęła na jej skraju, szukając wzrokiem grupy... No, chyba ich dostrzegła, a w każdym razie zauważyła @Julia Brooks. Kicając jak opętana podbiegła do kumpeli i rzuciła się na nią, a następnie już razem z nią na ziemię i wpadła tyłkiem prosto w strumyk.
- Śmingus dyngus, czy coś, ten teges! - Zawołała, szczerząc się jak głupia i rozkładając ręce nad głową w geście zwycięstwa.
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 QzgSDG8




Gracz




5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty


Pisanie5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty Re: Staw na obrzeżach Hogsmeade  5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 EmptyCzw 15 Paź 2020 - 19:21;

Cisza, ach, błoga cisza! Szum wody, szum liści i głowa własnych dziwnych myśli. Czy pójście na lekcje Patola to na pewno dobry pomysł? Jak powiedzieć Gwizdkowi, że to, co ich łączy to czysta platoniczna przyjaźń? I ta najważniejsza z myśli, która powracała do niej jak bumerang. Jak rozjebać Boyda podczas meczu Harpii z Pustułkami? Wszystkie te dywagacji przerwał Huragan Arleigh. Całe szczęście, że plastikowy kubek, który trzymała w dłoni, był już opróżniony, bo inaczej gorąca kawa wylądowałaby na jej właścicielce.

- @Arleigh Armstrong, proszę państwa. A któż by inny! - wywróciła oczami, wzdychając przy tym z rozbawienia. - Dzień dobry!

Powoli odłożyła kubek na bok, niespiesznie wstała i przyjrzała się koleżance. W końcu wyciągnęła w jej kierunku dłoń i pomogła jej się podnieść.
Potem równie szybko usiadła na swoim miejscu, ale przesunęła się nieco, robiąc koleżance miejsce na suchej trawie i zanim ta usiadła, wycelowała różdżką w jej tyłek i osuszyła go zaklęciem.

- Nie wiedziałam, że należysz do kółka - powiedziała, podając jej kubek z kawą. - Wszędzie cię pełno. Niedługo otworzę szafkę u Irka, a w środku znajdę pijaniutką Arli z butelką druzgotkowego, chrapiącą i śniącą o mistrzostwie ligi dla Wędrowców.

Uśmiechnęła się ciepło i sięgnęła do strumyka, wyciągając z niego kilka drobnych kamyczków, którymi zaczęła rzucać w latające nieopodal chochliki. Jeden z latających skurwoli dostał w mały łepek i otumaniony wleciał prosto w pień pobliskiego drzewa, co wywołało u niej ciche parsknięcie.

- Co słychać u mojej ulubionej Szkotki? - zapytała, mierząc w kolejnego chochlika.
Powrót do góry Go down


Ignacy Mościcki
Ignacy Mościcki

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 180cm
C. szczególne : Blizna na prawym policzku sięgająca do podbródka oraz oczy, które wyglądają jakby były lekko podbite
Galeony : 417
  Liczba postów : 692
https://www.czarodzieje.org/t19336-ignacy-moscicki
https://www.czarodzieje.org/t19357-ignacy
https://www.czarodzieje.org/t19338-ignacy-moscicki#571456
https://www.czarodzieje.org/t19360-ignacy-moscicki-dziennik#5719
5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 QzgSDG8




Gracz




5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty


Pisanie5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty Re: Staw na obrzeżach Hogsmeade  5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 EmptyCzw 15 Paź 2020 - 20:30;

Jeśli Cassian miał zamiar wpisać w tym semestrze do swojego prywatnego dzienniczka jakieś wielkie naukowe czy też społeczne osiągnięcia, to śmiało mógł tam umieścić wzmiankę o tym, że udało mu się zaciągnąć Ignacego na laboratorium medyczne. Biorąc pod uwagę totalny brak wiedzy, jak i dosyć karkołomne wykonanie zadania podczas ostatnich zajęć z Huxleyem, widok młodego prefekta snującego się po błoniach w kierunku miejsca zbiórki był co najmniej nietypowy.
Szczerze mówiąc, nie chciał mieć zbyt wiele wspólnego z magią uzdrawiania, chociaż doskonale wiedział, że pomimo tej niechęci powinien pojawiać się na tego typu spotkaniach, aby wejść w posiadanie najbardziej podstawowej wiedzy. Nie zmieniało to jednak w najmniejszym stopniu tego, że czuł wewnętrzny sprzeciw wobec spędzania czasu w ten sposób, skoro mógł go spożytkować dużo lepiej, chociażby na boisku czy też w bibliotece, nadrabiając zaległości.
Nie mam pojęcia. Cokolwiek to jest, oby było bezpieczne – mruknął pod nosem, idąc dobry metr za gryfonem.
W sumie, jakby się tak nad tym zastanowić, to przyjął propozycję siedemnastolatka z dwóch powodów. Raz, że była to okazja do spędzenia z nim czasu, a biorąc pod uwagę jego niezbyt duże ilości, jakimi operowali w ostatnich dniach, trudno było się sprzeciwiać temu, iż był to dosyć dobry pomysł. Drugą kwestią był zaś organizator całego tego show. Felinus. Z jednej strony Ignacy zdążył już zauważyć, że puchon ma całkiem sporą wiedzę w kwestii leczenia przy pomocy magii, jednak umiejętności prowadzenia takiego przedsięwzięcia... Do nich miał pewne wątpliwości. A raczej konkretnie do tego, na jak długo starczy mu cierpliwości.
Może przynajmniej nie straci punktów, pomyślał, zapinając kurtkę do połowy.
Z każdą minutą coraz lepiej, Panie Beaumont. Pański zaraźliwy entuzjazm względem tego wydarzenia, najwyraźniej zaczyna na mnie działać – odparł, kłaniając się przed nim w pas, gdy dotarli w odpowiednie miejsce.

@Cassian H. Beaumont
Powrót do góry Go down


Arleigh Armstrong
Arleigh Armstrong

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
Galeony : 231
  Liczba postów : 968
https://www.czarodzieje.org/t19680-arleigh-armstrong
https://www.czarodzieje.org/t19687-kilt
https://www.czarodzieje.org/t19681-arleigh-armstrong#589345
https://www.czarodzieje.org/t19720-arleigh-armstrong-dziennik
5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 QzgSDG8




Gracz




5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty


Pisanie5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty Re: Staw na obrzeżach Hogsmeade  5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 EmptyCzw 15 Paź 2020 - 21:15;

Z wdzięcznością przyjęła pomocną dłoń Julci i podniosła swoje mokre cztery litery do pionu. Zachichotała zupełnie niepoważnie, kiedy Brooks wysuszyła jej tyłek machnięciem różdżki. - Ojej, jak ciepłooooo... Ej, już, już, pfffff! - Parsknęła sama rozbawiona absurdem sytuacji.
Rozsiadła się, wygodnie jak tylko mogła, na osuszonym kawałku trawnika i wzdrygnęła się, czując na plecach podmuch wiatru. Naciągnęła na włosy kaptur bluzy i oparła głowę o bark Julii. Sięgnęła ręką do kieszeni, wyciągnęła z niej flaszeczkę i napełniła kubek trzymany przez towarzyszkę mniej więcej do połowy. - To na rozgrzanie. - Wyszczerzyła się i sama pociągnęła łyczka z gwinta, demonstracyjnie krzywiąc się tuż po tym. - Noo, Fwooper to to nie jest. - Zawyrokowała, ale troskliwie zakorkowała flakon i schowała go ostrożnie za pazuchę. Właściwie, to nie mam pojęcia, co to jest.
Nastawiła ucha, kiedy Brooks wspomniała coś o kółku. Kółka! A więc tu chodziło o jakieś kółka!
Reszty już chyba nie usłyszała, bo zagapiła się na rękę Julii zanurzoną w wodzie. Kiedy ta wyciągnęła kamyki, Arli w mig pojęła, jaki jest plan i przyłączyła się do zabawy. Wyciągnęła z kurtki różdżkę, wycelowała w jednego chochlika i wyrecytowała wyraźnie "Immobilus!".
Nie jeden, a wszystkie chochliki stanęły jak wryte, o ile można o czymś lub o kimś powiedzieć, że stoi w powietrzu. Po prostu przestały się ruszać, zachowując pęd i kierunek jaki miały tuż przed momentem. Zaciekawiona Arli wzięła od Julii jeden z kamyków i rzuciła nim prosto w najbliższego chochlika. - Eh, bez ruchu to nie to samo. Finite! - Różdżka świsnęła, wściekłe chochliki zabrzęczały na nowo, a niektóre podleciały nawet do dziewczyn i zaczęły krążyć wokół nich i wygrażać swoimi małymi piąstkami.
- Twoja ulubiona Szkotka... Eh, Immobilus! - Przerwała i zdecydowała się jednak na unieruchomienie chochlików, które zaczęły powolny dryf we wszystkich kierunkach. - No, wtrynia się na grę terenową. Brzmiało fajnie, myślę, trening, krukoni idą, to pójdę. Patrzę, ty. No to jestem. A ty w sumie tu po kiego? - Złapała jednego chochlika za nóżkę i zakręciła nim w pionie jak małą baletnicą na pozytywce.

@Julia Brooks
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 QzgSDG8




Gracz




5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty


Pisanie5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty Re: Staw na obrzeżach Hogsmeade  5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 EmptyPią 16 Paź 2020 - 15:12;

Julia uśmiechnęła się lekko, kiedy Szkotka dolała jej do kubka alkoholu. Nie do końca miała na niego ochotę, ale jak tu odmówić takim szarym chochlikom zamkniętym w jej spojrzeniu? Zresztą, to tylko dla rozgrzanie zmarzniętego i przemoczonego ciała. Lubiła ten argument. Dopełniła kubek kawą i zamoczyła w nim usta. Również lekko się wzdrygnęła. Uwielbiała kawę po irlandzku, subtelnie zaprawianą whisky, ale za każdym razem reagowała na zawarty w niej alkohol w ten sam sposób. Pewnych rzeczy nie sposób było zmienić. Poczuła, jak napar przyjemnie rozgrzewa jej żołądek, odganiając jesienny chłód.
Z rozbawieniem obserwowała, jak Arla igra z chochlikami, których niespodziewanie przybyło. A do tego im groziły, bezczelne dziady.

Gdy znudziło ją rzucanie kamykami w stworki, postanowiła się ich pozbyć. Wycelowała w sam środek zaklęciem EXPULSO, które sprawiło, że chochliki rozleciały się na wszystkie strony. Chyba zdały sobie sprawę, że zadzieranie z Krukonkami nie skończy się dla nich najlepiej, bo już nie powróciły, tylko zniknęły wśród drzew. O ile nie szykują jakiegoś kontrataku, to powinny mieć chwilę spokoju od ich obecności.

- Nie wiem, co przygotował dla nas Felek, ale na pewno będzie to coś fajnego. I ciekawszego od siedzenia w klasie do eliksirów jak zazwyczaj.

Z zaciekawieniem spojrzała na pojedynczego chochlika, którego Szkotka trzymała za nóżkę.

- Zakład o kremowe piwo, że nie trafisz nim w tamto drzewo - powiedziała, wskazując na pień po drugiej stronie strumyka.

Ponownie upiła zaprawianej kawy, rozglądając się, czy przypadkiem nie pojawił się już Williams, asystent Perpetki.

- Już od dawna biorę w zajęciach Labu. Zawsze warto się nauczyć kilku podstawowych rzeczy z uzdrawiania, żeby nie musieć chodzić z każdym urazem do Skrzydła Szpitalnego. A poza tym chyba się po prostu przyzwyczaiłam do chłopaków i reszty. Mugole mają na to nawet określenie: "Syndrom Sztokholmski". Wiesz, to taki stan, kiedy zakładnik przywiązuje się do osoby, która go porwała - uśmiechnęła się szeroko, katem oka zerkając w kierunku Solberga i Lowella. - Dobrze, że się ciepło ubrałaś. Coś czuję, że co niektórzy mogą nie wyjść stąd w takim stanie, w jakim przyszli.

/co do zakładu - jak masz ochotę, to możesz rzucić k6 :D parzyste - trafiasz, nieparzyste - nietrafiasz

@Arleigh Armstrong
Powrót do góry Go down


Arleigh Armstrong
Arleigh Armstrong

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
Galeony : 231
  Liczba postów : 968
https://www.czarodzieje.org/t19680-arleigh-armstrong
https://www.czarodzieje.org/t19687-kilt
https://www.czarodzieje.org/t19681-arleigh-armstrong#589345
https://www.czarodzieje.org/t19720-arleigh-armstrong-dziennik
5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 QzgSDG8




Gracz




5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty


Pisanie5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty Re: Staw na obrzeżach Hogsmeade  5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 EmptyPią 16 Paź 2020 - 20:40;

Pierwszym krokiem w stronę mistrzostwa sportowego było podobno wyzbycie się nałogów, ale Arli nie mogła niczego zrobić z faktem, że zawsze odreagowywała tak początek roku. Wysunęła z paczki mentolowego fajka i przypaliła go ostrożnym incendio. Odchyliła się do tyłu, oparła się rękoma o suchą trawę i wypuściła nosem zielonkawy, trzaskający niewielkimi iskierkami kłąb dymu.
- Hm, ja ich tak dobrze nie znam. Ale może najwyższa pora. - Odparła Julci, gapiąc się na pozostałych zebranych. Równocześnie bawiła się fajkiem, przesuwając go językiem z lewego do prawego kącika ust i z powrotem.
Zdecydowała się, że jednak nie potrzebuje sparaliżowanego chochlika, więc wstała powoli i jeszcze raz dokładnie przyjrzała się trzymanemu frajerowi. Zabawne, że nawet pod wpływem zaklęcia ten wykrzywiał buźkę we wściekłym grymasie i zaciskał małe piąstki. Arli wzdrygnęła się - nienawidziła chochlików, pamiętała, jak kiedyś wplątały się jej we włosy i matka musiała je jej przyciąć aż do ramion. Skrzywiła się na niemiłe wspomnienie, wyjęła z ust papierosa i wsadziła go chochlikowi... No, nie do pyska. Przypaliła fajkę mocniej, aż strzeliły z niej zielone płomienie i iskry. Wzięła mocny zamach i...
Pozostawiając za sobą wściekłozieloną smugę, gwiżdżąc i sycząc równocześnie, chochliczy meteoryt o milimetry minął drzewo i zamiast w nie, uderzył w spory głaz leżący nad brzegiem wody. Mały, sadystyczny szkodnik rozleciał się na kawałki ku uciesze pobliskich współbraci, a na kamieniu pozostała po nim fioletowo-zielona plama.
Arli parsknęła śmiechem i usiadła przy Julii. - Za ten widok mogę ci nawet postawić dwa piwa. - Zawyrokowała, obserwując, jak chochliki obsiadają głaz i zlizują z niego resztki. - Na dupę Merlina, one są naprawdę po-pier-do-lo-ne! - Nie mogła się nadziwić chochliczemu zwyrodnieniu.

@Julia Brooks
Powrót do góry Go down


Leonardo O. Vin-Eurico
Leonardo O. Vin-Eurico

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : Ok. 222cm
C. szczególne : Wzrost; blizny na udzie i łopatce; umięśniony
Dodatkowo : animag (grizzly)
Galeony : 4467
  Liczba postów : 2204
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13793-leonardo-ovidio-vin-eurico#365517
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13807-love-letters#365644
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13804-leonardo-ovidio-vin-eurico#365640
https://www.czarodzieje.org/t18322-leonardo-o-vin-eurico-dzienni
5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 QzgSDG8




Gracz




5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty


Pisanie5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty Re: Staw na obrzeżach Hogsmeade  5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 EmptyPią 16 Paź 2020 - 21:27;

Miał wrażenie, że w ostatnim czasie odpoczynek jest czymś ledwo osiągalnym. Oczywiście, weekendowe chwile relaksu z Ezrą dalej robił robotę, a jednak teraz obaj mieli od cholery obowiązków - wakacje drastycznie dobiegły końca. I gdzieś pomiędzy zakopywaniem się w sprawach opiekuna, w wiecznym chaosie hogwarckich zajęć i jeszcze życiu prywatnym... Leonardo postanowił wyluzować, wziąć oddech, pójść na pierwsze lepsze spotkanie kółka zainteresowań i odzyskać trochę kontaktu z młodzieżą (oficjalnie stał się stary), która nie zagrażała akurat opinii wychowanków domu Godryka Gryffindora. Tym bardziej ucieszył się, że wiecznie problematyczny Lowell wykazuje się interesująco brzmiącą inicjatywą, a przy tym wybiera ładne miejsce, na łonie natury... niezależnie od pogody, która niedźwiedziego animaga kusiła o przybranie futra. I to właśnie na czterech łapach dreptał pomiędzy drzewami w stronę stawu, omijając specjalnie tę najoczywistszą drogę, żeby jednak nikogo nie wystraszyć swoją mało porywającą prezencją.
Słyszał już rozmowy, śmiechy, nieważne co - obecność uczniów. Podniósł się na tylne łapy, prostując jeszcze w zaciszu drzew, by nagle zatrzymać się w zupełnym bezruchu, rozproszony rozgrywającą się w uczniowskim gronie sytuacją. W pierwszej chwili zupełnie zapomniał się przemienić, wyrywając się do przodu jeszcze z niedźwiedzim rykiem, który dopiero po chwili przemienił się we wściekły okrzyk, gdy sam nauczyciel zatrzymał się przy dwóch Krukonkach (@Arleigh Armstrong, @Julia Brooks).
- CO WY WYPRAWIACIE? - Może nie tylko o odpoczynku ostatnio zapominał, ale o złości również? Krew zawrzała w nim w oburzeniu, więc nawet gdyby śnieg runął z nieba, ćwierćolbrzym nie przejąłby się jego chłodem. - ONE SĄ POPIERDOLONE? Na Merlina, czy was- CZY WY JESTEŚCIE W OGÓLE PRZYTOMNE? - Cieszył się, że jego odruchem nie jest sięgnięcie po różdżkę, bo najprawdopodobniej nieumyślnie zrobiłby im pokaz fajerwerków, poprzez magię dając upust swojej złości. - Co wy wyprawiacie? I nikt nie reaguje? - Obejrzał się na pozostałych zebranych tu uczniów, nieszczególnie biorąc pod uwagę aspekt tego, że mogli zwyczajnie nie zauważyć tego zepsucia dwóch koleżanek. - Ile wy macie lat, że nie dociera do was, że coś jest żywą istotą? Tylko o sobie myślicie? Kolegów też byście tak potraktowały, gdyby wam starczyło sił? TAK TRAKTUJECIE DRUGIE STWORZENIE? - Nerwowo przeczesał palcami włosy, próbując się opanować i nie podnosić głosu, ale prawda była taka, że nagle przypomniał sobie, dlaczego w swoich szkolnych latach z taką łatwością dawał sprowokować się do rękoczynów. - Armstrong, minus 30 dla Ravenclawu. Brooks, minus 20. To jakiś cud, że Rowena jeszcze zza grobu nie wstała i nie zamieniła was miejscami z tymi chochlikami - kontynuował, jeszcze przez chwilę skacząc od jednej dziewczyny do drugiej tak samo wściekłym spojrzeniem, nie wiedząc nawet jak ma zwracać się do osób, które wykazywały się aż tak potworną głupotą. - O szlabanach porozmawiamy później, bo w chwili obecnej mam ochotę oddać was centaurom do wychowania... - Machnął ręką, szukając już po kieszeniach różdżki, by z pomocą delikatnie spowalniających zaklęć umożliwić sobie obejrzenie pozostałej bandy chochlików, szukając u nich obrażeń i jak najszybciej je zaleczając. Cholerna gra terenowa była ostatnim, na co miał teraz ochotę.
Powrót do góry Go down


Orla H. Williams
Orla H. Williams

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : Brokat, cekiny, frędzle i kolory. Hipiska, która jest królową parkietów wszelakich.
Galeony : 0
  Liczba postów : 318
https://www.czarodzieje.org/t19578-orla-holly-williams
https://www.czarodzieje.org/t19582-sowka-orli#581690
https://www.czarodzieje.org/t19576-orla-h-williams
https://www.czarodzieje.org/t19723-dziennik-orla-h-williams
5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 QzgSDG8




Gracz




5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty


Pisanie5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty Re: Staw na obrzeżach Hogsmeade  5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 EmptyPią 16 Paź 2020 - 22:04;

Nie tyle interesowało ją laboratorium medyczne, co możliwość poszlajania się po terenach, których być może jeszcze nie znała. A jesień - chociaż deszczowo, zapowiadała się pięknie, malując okolicę klasycznymi barwami. Tu żółto, tu pomarańczowo, tu czerwono. Nie była jesieniarą, ale umiała docenić tą małą, wizualną przyjemność, zanim ta zniknie pod białym puchem, albo - co bardziej prawdopodobne, pod warstwą błota i bylejakości. Dodatkowym aspektem był fakt, że po kątach dowiedziała się, iż zajęcia terenowe organizuje @Felinus Faolán Lowell, którego ona w swojej głowie nazywała Faunem - no co, jego imię chociaż piękne, było nieznośnie trudne do zapamiętania. I chociaż weszli w jakąś interakcję może raz lub dwa, z oczy patrzyło mu ciekawie, a dookoła niego zawsze roztaczała się dziwaczna aura. Gęsta, nieprzenikniona, ale za to jaka interesująca!

Dotarła do grupy, akurat kiedy @Arleigh Armstrong wykonywała popisowy rzut chochlikiem, który z całą siłą małego ciałka, wpakował się w spory kamień, niczym Tomasz Hajto wpakował się w starą babę na pasach. Wzdrygnęła się zaskoczona, rozglądając się to po niej, to po towarzyszącej krukonce, przystając na moment milczącej konsternacji. Nie, że ona lubiła chochliki, raczej nikt nie było na tyle masochistycznym świrkiem, by nawiązywać pozytywne relacje z tymi istotami. Ale, żeby od razu robić z nich miazgę? Tak, o? Williams chwyciło za serce, bo jakiekolwiek okrucieństwo było dla niej czymś nie tylko niezrozumiałym, ale i obrzydliwym. Może powinna rozpocząć jakiś Ruch Sprawiedliwości Chochlików? Z chochliczej gromady, okupującej głaz, przeniosła rozczarowane spojrzenie na Brooks.
- Serio? - Zapytała po prostu. Jedno pytanie, które zawierało w sobie kilka innych. Mimo wszystko kontynuowała, cichym głosem, bo nikt inny nie wydawał się zwracać uwagi na to co się dzieje, a stanie samej przeciwko grupie, nie należało do zainteresowań Orli. W krukonim serduszku czasem brakowało miejsca na odwagę. Ale, na pizdę Roweny, odezwać się trzeba było. - Bawi was to? Jakby, każdy ma swoje odchylenia, ale wystrzeliwanie  ż y w y c h  istot, które nijak nie mogą się przed wami obronić, bo są wielkości waszej dło...
Nagle z drugiej strony zaatakował niedźwiedź. Dosłownie szarżował w stronę krukonek, a Orli głos utknął w gardle, że nie była w stanie kontynuować swojej i tak cichej tyrady. @Leonardo O. Vin-Eurico zainterweniował, donośnym rykiem artykułując wszystko co jej się po sercu kołatało. Przyglądała się scenie z szeroko otwartymi oczami, a na wieść o straconych punktach tylko pokręciła głową, wchodząc w resztę uczniów.
Powrót do góry Go down


Aleksandra Krawczyk
Aleksandra Krawczyk

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Galeony : 3177
  Liczba postów : 1852
https://www.czarodzieje.org/t18582-alexandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18589-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18583-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19009-aleksandra-krawczyk-dziennik#
5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 QzgSDG8




Gracz




5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty


Pisanie5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty Re: Staw na obrzeżach Hogsmeade  5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 EmptyPią 16 Paź 2020 - 22:12;

Pogoda zdecydowanie nie sprzyjała niczemu.
Krawczyk miała takiego lenia, że ledwo zgarnęła się tego dnia z łóżka, a kiedy już to zrobiła, i tak była w nienajlepszym humorze, choć to ciut niedokładne stwierdzenie. Ona po prostu była jakby wyprana z emocji i nie przejmowała się zupełnie niczym, począwszy od założenia bluzy tył na przód, po zalanie pracy na zielarstwo herbatą. Normalnie pewnie zaraz by się piekliła i rozpaczała, ale wyjątkwowo nic takiego nie nastąpiło. Westchnęła jedynie przeciągle i pomruczała trochę pod nosem o swojej nieuwadze, biorąc się po tym za przepisywanie pracy na nowo.
Obojętność. Właśnie to słowo wręcz idealnie ją dzisiaj opisywało.
Czuła jednak, że potrzebuje czegoś na rozruszanie się, na wyrwanie się z zamku i dlatego też postanowiła wybrać się na felkowe zajęcia. Była pewna, że nudzić to się ona na nich nie będzie, nie u Lowella. Zarzuciła więc na ciepłą bluzę - uprzednio odwróconą w dobrą stronę - kurtkę z kapturem, który miał ją niby chronić od deszczu. Ehe, jasne. Nie przewidziała jedynie tego, że może padać jej prosto w twarz, kiedy będzie szła nad staw. Zanim dotarła na miejsce zdążyła trochę zmoknąć i zmarznąć, ale jakoś niespecjalnie się tym przejęła. Delikatnym uśmiechem, nieobejmującym jednak oczu, przywitała się ze znajomymi i stanęła sobie gdzieś z boku. Nie miała jakoś ochoty na rozmowy, więc zamiast tego oddała się pasjonującemu zajęciu, jakim było przyglądanie się mokrym końcówkom swoich rudych włosów. Dopiero po chwili dotarł do niej podejrzany pisk i plask, na który aż podniosła głowę, szukając jego źródła. I je zobaczyła.
Dwie studentki rzucające chochlikiem. Okej, może nie były to nie wiadomo jak przyjazne stworzenia, ale żyły i chociażby z tego powodu nie należało się tak z nimi obchodzić. Nie zdążyła jednak nijak zareagować - choć na jej twarzy widoczne było oburzenie - bo do akcji wkroczyła jakaś inna uczennica, a zaraz po niej nauczyciel ONMS, który dosłownie wybuchł. I wcale mu się nie dziwiła, to się po prostu w głowie nie mieściło. To tak, jakby ktoś większy od nich zaczął nimi ciskać o najbliższe przedmioty, tak o, dla zabawy, bo czemu nie? No nie byłoby to chyba fajne.
Powrót do góry Go down


William S. Fitzgerald
William S. Fitzgerald

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183,5 cm
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
Galeony : 4937
  Liczba postów : 1972
https://www.czarodzieje.org/t17623-william-s-fitzgerald#494556
https://www.czarodzieje.org/t17645-ulisses#495903
https://www.czarodzieje.org/t17635-william-s-fitzgerald#495526
https://www.czarodzieje.org/t19423-william-s-fitzgerald-dziennik
5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 QzgSDG8




Gracz




5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty


Pisanie5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty Re: Staw na obrzeżach Hogsmeade  5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 EmptyPią 16 Paź 2020 - 22:54;

  Pogoda zdecydowanie nie rozpieszczała ani nie zachęcała do niczego, a już w szczególności nie do tego, żeby brać udział w jakichkolwiek zajęciach terenowych, ale mimo tego Fitzgerald i tak zdecydował się pofatygować na te organizowane w ramach Laboratorium Medycznego. Nadal jeszcze nie zdecydował się czy cała ta zabawa jest warta jego czasu, którego ostatnio nie miał jakoś wiele na zbyciu, ale może to pomoże mu podjąć decyzję.
  Ogłoszenie przynajmniej na pewno go zachęciło, żeby ruszyć cztery litery z suchych i ciepłych murów zamku – gry terenowe, nawet pomimo iście niesprzyjającej aury, zawsze przebijały w jego oczach wszystko co działo się wewnątrz czterech ścian klas. Zarzucił na grzbiet odzienie adekwatne do warunków, bo nie miał zamiaru nabawić się jakiegoś przeziębienia czy może nawet czegoś jeszcze gorszego, by następnie dość żwawym krokiem skierować się ku stawowi znajdującemu się na obrzeżach Hogsmeade, gdzie miała mieć miejsce zbiórka.
  Na miejscu zebrał się już mały tłumek, wśród którego dostrzegł liczne znajome twarze. Jego uwagę zdecydowanie jednak zwróciła stojąca nieco na uboczu postać rudowłosej Puchonki (@Aleksandra Krawczyk), więc w stronę innych posłał po krótkim salucie – o ile ktokolwiek zwrócił uwagę na jego przyjście – i to właśnie ku niej się skierował.
  — Jakiś napad jesiennej melancholii? — zagaił z uniesionym kącikiem ust, żeby czasem się nie przestraszyła (szczególnie, że była zajęta kontemplowaniem własnych włosów), gdy do niej podszedł od tyłu, by następnie ją do siebie przyciągnąć i przytulić. Chciał coś jeszcze dodać, ale nim miał szansę jego uwagę również zwróciło zamieszanie nieopodal – jakieś dwie dziewczyny rzucały… chochlikiem? Co? Jedna z jego brwi powędrowała w górę; cała dalsza sytuacja w sumie rozegrała się dość szybko – jakaś inna dziewczyna zareagowała, a moment później pojawił się nauczyciel od ONMS i opierdolił pierwsze dwie delikwentki z góry na dół. Rudzielec aż gwizdnął cicho na ten widok.
  — No nieźle — podsumował jedynie całość zdarzenia, bo w sumie nie wiedział jak to inaczej skomentować. Nie należał do wielkich fanów magicznych stworzeń, a chochliki nie zaliczały się do najmilszych żyjątek, ale żeby aż nimi rzucać? Były w końcu bardziej… humanitarne sposoby ich pacyfikowania.
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 QzgSDG8




Gracz




5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty


Pisanie5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty Re: Staw na obrzeżach Hogsmeade  5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 EmptyPią 16 Paź 2020 - 22:59;

Felinus myślał ciągle o tym, kto może się pojawić. Co do jednego nauczyciela był pewien, ale w ogłoszeniu wyraźnie zaznaczył, że przyjść może każdy, dlatego obserwował uważnie otoczenie, od czasu do czasu oddając się własnym przemyśleniom. Jakby brał ten sam buch papierosa, aczkolwiek w kompletnie innym tego słowa znaczeniu, bo zwyczajnie w dłoni cygaretki nie miał; ręce trzymał w kieszeniach szarej kurtki moro, jakoby chroniąc samego siebie przed chłodem oraz deszczem. Okazjonalnie zamykał oczy, od czasu do czasu pozostając poza kontaktem z otoczeniem.
Nic nie stoi na przeszkodzie, by iść do Urzędu Stanu Cywilnego. — oznajmiwszy, być może był świadom tego, że dopóki Solberg nie przekroczy osiemnastego roku życia, nie jest w stanie bez zgody rodziców ożenić się z dowolną osobą, w związku z czym żartował, uśmiechając się pod nosem. Oświadczyny przyjął, kiedy to w ceremonialnym akcie bestialstwa i eksterminacji chochlików zwyczajnie podał mu niuchacza, zyskując tym samym jego oficjalną zgodę. Końcowego pocałunku nie było z czystych, wiadomych względów; i tak czy siak to była czysta zabawa i zbieg okoliczności, kiedy wróżby u Valerii spełniły się, ale trochę odwrotnie i na przekór losu.
I mam taką nadzieję. — napomknął, kładąc dłoń na jego ramieniu, kiedy to obejmował Julię Brooks, na którą spojrzał spokojnie, aczkolwiek bez większych emocji we własnych oczach. Głównie to Solbergowi okazywał rąbek własnego ja, ale na wspomnienie o białym małżeństwie wyzwolił delikatne podniesienie kącików ust do góry. — Naprawdę? Nie no, w takim przypadku współczuję ci, Max. Z kim ty się związałeś? — wszystko było udawane; ceremonialne położenie rąk na własnych, widocznych biodrach, jak również obarczanie o nudne wybory Solberga. Sam, będąc w związku, bawiłby się raczej w białe małżeństwo, ale problem jest taki, że nie widział dla siebie żadnych predyspozycji; nie bez powodu. Przechylił głowę do tyłu, gdy, posiadając ręce w kieszeniach kurtki, poczuł nieprzyjemny ból w okolicy podbrzusza, na chwilę zamykając powieki.
A to jeszcze zobaczymy. — mrugnął do Julii, patrząc na to, jak odchodzi, by następnie oddać się w rozmowę z resztą ekipy, spoglądając początkowo na własne rękawy, dopiero potem na osoby, na które zwracał obecnie największą uwagę. To, co robiła obecnie Brooks, nie znajdowało się w jego aspektach obserwowania; ostrzeżenie na temat palenia dostała, ale szczegółów nie zamierzał w żaden sposób zdradzać. Po chwili do ich wąskiego grona dołączyła poznana przez niego na wakacjach dziewczyna, którą doskonale kojarzył. Przechadzanie się po ciemnych zakątkach i ślepych uliczkach nie należało do największych przyjemności. Doskonale pamiętał, jak składał jej palce, choć nie było to zbyt skomplikowane. — Hej, Sophie. — machnął do niej dłonią, zerkając kątem oka na te, która miała pokiereszowane od klątwy czarnomagicznej, by następnie zwrócić uwagę na to, jak Krukonki bawią się chochlikami, a inna je upomina. Nie trwało to zbyt długo, może ułamek sekundy, co nie zmienia, iż ostatecznie Puchon pokręcił oczami, jakoby zastanawiając się nad tym, czy jedna z nich ma pamięć złotej rybki, czy jednak nie słyszała ostrzeżenia. Zwiędłe kwiaty, które należało usunąć.
Jak myślicie, ile punktów poleci? — już oczami wyobraźni miał przed sobą klepsydrę, kiedy to usłyszał kraknięcie od strony Equinoxa oraz... ryk. Student dobył odruchowo różdżki, zauważając przed sobą wielkiego niedźwiedzia, w którym to nie rozpoznał nikogo przez siebie znanego, dlatego nie bez powodu stanął przed nim, przed jego przemianą jeszcze, w dość dobrej reakcji u organizatora zabawy w terenie, hologram wilka. Spojrzenie Felinusa było spokojne, aczkolwiek ostatecznie, gdzieś pod kopułą czaszki, rodziła się niepewność. Proste dwa słowa, wypowiedziane pod nosem, aczkolwiek wyraźnie, przeszyły powietrze. Lupus Palus. Szara istota stanęła między dziewczynami a... przemieniającym się animagiem. Super, pomyślał sam Felinus, który odwołał zaklęcie i schował kartę z wilkiem na inną okazję, jeszcze przed jakimkolwiek jego atakiem. — Przepraszam, myślałem, że jest pan profesor takim prawdziwym, prawdziwym niedźwiedziem. — skinął porozumiewawczo głową w jego stronę, zwracając uwagę na obręcze okalające źrenice, by tym samym poprzyglądać się przez chwilę całemu kabaretowi i, gdy wszystko się zakończyło, a Leonardo przeszedł do leczenia... uśmiechnąć się złośliwie pod nosem, gdy mogli go zobaczyć tak naprawdę tylko Lucas, Sophie oraz Maximilian. Miał ochotę klasnąć w dłonie, co zrobił delikatnie, niesłyszalnie. Stał do profesora plecami; nie było żadnych szans, by zobaczył jego mimikę twarzy. Zadowalająca część, gdy okazuje się, że nie tylko on, mając Solberga za odwiecznego partnera, strąca szanse na wygraną Pucharu Domu. — Dajcie chwilę. Solberg, nie płacz za moim odejściem jak pod taflą jeziora, gdy zabrała mnie syrena. — powiedziawszy, odwrócił się na pięcie, by tym samym zapytać się nauczyciela ONMS o to, czy nie potrzebuje pomocy i, jeżeli zaszła taka konieczność, ów pomoc udzielić. Nawet jak sam traktował wcześniej tak samo chochliki kornwalijskie. Jakieś pozory należy sprawiać, prawda?

@Maximilian Felix Solberg, @Lucas Sinclair, @Sophie Sinclair, @Leonardo O. Vin-Eurico

Zmieniam czas na zebranie się do jutra (17.10.2020) do godziny 20:00


Ostatnio zmieniony przez Felinus Faolán Lowell dnia Sob 17 Paź 2020 - 0:44, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down


Arleigh Armstrong
Arleigh Armstrong

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
Galeony : 231
  Liczba postów : 968
https://www.czarodzieje.org/t19680-arleigh-armstrong
https://www.czarodzieje.org/t19687-kilt
https://www.czarodzieje.org/t19681-arleigh-armstrong#589345
https://www.czarodzieje.org/t19720-arleigh-armstrong-dziennik
5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 QzgSDG8




Gracz




5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty


Pisanie5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty Re: Staw na obrzeżach Hogsmeade  5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 EmptyPią 16 Paź 2020 - 23:14;

Arleigh miała z chochlikami wiele wspomnień i nie dość powiedzieć, że nie był to wspomnienia miłe. Ile razy mała Armstrong budziła się w nocy z krzykiem, z niebieskimi diabełkami zaplątanymi we włosach? To pewnie wie tylko jej matka. W jej pokracznym rozumieniu były to nędzne i znienawidzone szkodniki, znajdujące się na jej liście miłości gdzieś pomiędzy komarami, a śmierciożercami, więc... No, nie do końca rozumiała, co się właściwie stało. W ogóle nie rozumiała.
Szeroko rozdziawiła usta, słysząc najpierw ryk, potem krzyk i zanim tak naprawdę dotarło do niej, schowanej w kapturze i smaganej wiatrem, o co cały ten raban, zdążyła się na nowo wpieprzyć do stawu, uskakując przed szarżującym nauczycielem.
- To chochliki są... - Bąknęła tylko pod nosem, ale jakby niepewnie i urwała w pół zdania, widząc w oczach ONMSowca prawdziwą furię. - To... Z mojej perspektywy, to był szkodniki, rok w rok rozwalają mi dom. I wyrywają mi włosy... Eh. - Mówiła już chyba bardziej do siebie, niż do kogokolwiek innego. Wydostała się ze strumienia i machnięciem różdżki osuszyła sobie spodnie.
Wielkie mi kurwa halo o chochliki. - Nie była pewna, czy bardziej zła jest na siebie, za utratę punktów, czy na nauczyciela, za bycie... No, ekozjebem, tak przynajmniej ona to odbierała. Może jeszcze założy ligę na rzecz przedłużenia żywotu jętki jednodniówki, debil.
Postanowiła właśnie, że chyba odpuści sobie wizyty na zajęciach ONMS w tym semestrze - nie, żeby kiedykolwiek na nich brylowała.  Ale skoro ma mieć na nich dożywotnio przewalone, to po co się męczyć?
Kiedy upewniła się, że nauczyciel zajął się chochlikami, schyliła się do Brooks i zniżyła głos do konspiracyjnego szeptu. - Odbijemy to na miotłach. A misio może się cofnąć w czasie i zajebać pierwszych graczy w quidditcha za używanie żółtych ptaszków zamiast złotego znicza, cwel. - Spojrzała na Vin-Euricio spode łba, odruchowo zaciskając pięści. Czuła się wkurwiona, bezsilna, poirytowana i absolutnie żałowała tego, że zdecydowała się przywlec tu cztery litery. Właściwie, to miała ochotę wracać. Ale może poczeka jeszcze chwilę i zobaczy, co będzie się działo?
Kiedy tak się zastanawiała nad sensem pozostania na polanie, zauważyła, że towarzyszka w zbrodni wcale jej nie słucha, mało tego - w pozie bojowej, z piersią wypchnięta do przodu i zaciśniętymi pięściami (jak typowa pałkarka wchodząca na boisko! - przemknęło jej przez myśl) ruszyła w stronę nauczyciela i zaczęła zarzucać go bądź co bądź słusznymi argumentami. Z jednej strony Arli bała się, że zaraz stracą jeszcze więcej punktów, z drugiej strony... Na wszelki wypadek podbiegła szybko do Julii stojącej naprzeciwko nauczyciela i złapała kumpelę za rękę, ale trudno powiedzieć, czy był to gest mający ją uspokoić, powstrzymać, czy wesprzeć.
- Wszyscy codziennie łapią te chochliki i walą w nie zaklęciami, dostają za to pochwałę, a my co? Poza murami zaczyna się rezerwat? - Dodała jeszcze, kiedy Brooks skończyła. Oj, niedobrze, niedobrze. Kumpela z drużyny wyzwalała w niej tę niepotrzebną, gryfońską brawurę, którą zawsze tak pogardzała.

@Julia Brooks @Leonardo O. Vin-Eurico


Ostatnio zmieniony przez Arleigh Armstrong dnia Sob 17 Paź 2020 - 10:44, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 QzgSDG8




Gracz




5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty


Pisanie5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty Re: Staw na obrzeżach Hogsmeade  5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 EmptySob 17 Paź 2020 - 10:24;

Mały chochlikowy zakład z Arlą nie do końca zakończył się tak, jak powinien. Chochlik nie tylko nie trafił w drzewo, ale do tego pożegnał się z życiem, czego nie przewidziała. Zamiast tego zaliczył spotkanie pierwszego stopnia ze skałą, zamieniając się w małą plamkę z kości i tkanki. Niezbyt przyjemny widok i niezbyt humanitarne rozstanie z tym światem, ale Brooks nawet nie drgnęła. Przez ostatni miesiąc widziała o wiele gorsze rzeczy. Niejednokrotnie była świadkiem, jak uczniowie i studenci, również ci zgromadzeni dziś na obrzeżach stawu, rozsyłali po całym korytarzu chochlicze zwłoki, miotając bombardami na prawo i lewo. Albo rzucali nimi bezlitośnie o szkolne ściany. A nawet palili żywcem, żeby pozyskać materiał do eliksirów. Sama miała za uszami, ale kto nie miał? Inwazja chochlików i niuchaczy trwała już miesiąc, a szkoła nie zrobiła kompletnie nic, żeby coś się w tej kwestii zmieniło. A jeżeli zrobiła, to bra-wo! Efekt był żaden.

Nagle wpadła w serię dziwnych wydarzeń, które nastąpiły po sobie tak szybko, że zlały jej się w jedno - długie, przerażające, pozbawione jakiejkolwiek logiki. W jednej sekundzie zgarniała opierdol od Orki, kochanej niewinnej duszyczki, która gdyby mogła, to i kaktusa by przytuliła, żeby mu smutno nie było. W drugiej chwili usłyszała ryk, a w ich kierunku ruszył potężny niedźwiedź, któremu na drodze stanął wyczarowany przez kogoś wilk. Zareagowała tak, jak zareagowałby każdy, gdy w jego kierunku zmierza WIELKI ZŁOWROGI SKURWOL GRIZZLY. Przeraziła się i sama nie wiedziała kiedy, wyciągnęła różdżkę, gotowa w każdej chwili wystrzelić zaklęciem petryfikującym. Besta jednak szybko zamieniła się w opiekuna Gryfków.

- No pięknie - pomyślała. - Przejebane. PRZE-JE-BA-NE.


Nie pomyliła się, bo o ile zwierz zamienił się w Eurico, tak ryk zamienił się, cóż, w ryk. Nauczyciel ONMS wylał im na łby wiadra pomyj, jadąc je od góry do dołu. Zasłużyły. Pewnie tak. Czy to był jednak powód, żeby atakować  je pod postacią niedźwiedzia i stosować w ich kierunku wulgaryzmy? Jeden rabin powie tak, drugi powie nie.

Pierwsza na potok zarzutów zaczęła odpowiadać Arli. Widziała po koleżance, że jest przestraszona i wkurwiona. Nic dziwnego, zostały właśnie zwyzywane. I ZAATAKOWANE PRZEZ WIELKIEGO ZŁOWROGIEGO SKURWOLA GRIZZLY!

Szkotka zaczęła opowiadać coś o chochlikach, które rok w rok atakowały jej domostwo i niszczyły fryzurę. Ale Brooks słuchała jej tylko jednym uchem, w myślach układając sytuację w logiczną całość, ciąg przyczynowo skutkowy. Najlepiej by się dla niej skończyło, gdyby po prostu się zamknęła, posypała głowę popiołem i przeprosiła. Jednak przez ten miesiąc wydarzyło się tak wiele, że jej się uzbierało. I przelało. Wylała resztkę kawy do strumyka, zniknęła kubek, po czym wyjęła nogi z wody i powolutku wykonała kilka kroków w kierunku nauczyciela. Kiedy stanęła przed nim, czuła się jak Dawid, który musiał walczyć z Goliatem. Była niska, koścista i przerażona, a on - wielki, barczysty i wkurwiony. Mimo to lata na boisku nauczyły ją jednego, a mianowicie spierdalania na Nimbusie przed wkurwionym animagiem niepękania pod presją. Zdenerwowana włożyła ręce do kieszeni (nigdy nie wiedziała, co z nimi robić podczas kłótni) i słuchała kolejnych argumentów Eurico, które były po prostu... głupie.

"...żywe istoty..."

Brawo. Wspaniały argument. A co z sarnami, wieprzkami, wszelkim drobiem, zabijanymi na szkolne uczty?. Przecież to żywe istoty. I co z plumpkami dorastającymi w zafajdanych stawach hodowlanych, walczącymi o odrobinę tlenu? Od kiedy życie jednego stworzenia jest ważniejsze od życia drugiego, tylko dlatego, że jedno się spożywa, a drugiego nie? Podwójna moralność w pełnej okrasie.

Powinna zachować te myśli dla siebie. Powinna posypać głowę popiołem. Niestety nie potrafiła. Nie, kiedy ktoś ją atakował i obrażał, wykazując się przy tym brakiem jakichkolwiek podstaw pedagogicznych. Co to dużo mówić. Zakochany w sobie olbrzym zniżył się do ich poziomu, jeżeli tego poziomu nie obniżył. Ale czy powinien? W końcu to on był nauczycielem i opiekunem domu, a one, bądź co bądź, nastolatkami. Patrząc w jego brązowe oczy, była gotowa walczyć w walce, w której z góry była skazana na porażkę.

Do przerażenia szybko dołączyło zdziwienie, a następnie...rozbawienie, kiedy nauczyciel zaczął leczyć te latające skurwole. Z jej oczu nie dało się jednak wyczytać nic poza determinacją i chłodnym zacięciem.


- Gdyby ludzie w średniowieczu mieli takie podejście do szczurów, jak Pan Profesor do chochlików, to do dziś chowalibyśmy naszych bliskich, zmarłych na czarną śmierć. O ile byłoby kogo chować - wycedziła przez wąską szczelinę ust. Była w dupie, czuła to, ale kości zostały rzucone. - I to podejście wyjaśnia również to, dlaczego minął miesiąc, a uczniowie wciąż muszą uciekać przed stworami, które mają gdzieś, że nic im nie zawiniliśmy. Dyrekcja wykonuje kawał naprawdę świetnej roboty. Proszę mi powiedzieć, profesorze jedno. Ilu pierwszoroczniaków musi oberwać nożem, przyłbicą czy kufrem spadającym z nieba? Ile szklarni z uczniami w środku ma stanąć w ogniu? Ile wiader farby mają nam wylać na głowę, zanim ktoś stwierdzi, że wystarczy? To nie jest coś, co zdarza się sporadycznie, tylko coś, co jest nieodłącznym elementem naszego życia. Ale żeby o tym wiedzieć, trzeba przebywać w szkole na co dzień i wykazywać, chociaż minimalne zainteresowanie życiem uczniów. Jak na pedagoga przystało.


Kiedy skończyła, poczuła się... dziwnie. Wciąż była przerażona, nogi miała miękkie i czekała na wybuch wielkoluda, ale z drugiej strony poczuła wyraźną ulgę. W końcu podzieliła się z kim tym, co leżało jej na wątrobie. Szkoda tylko, że tą osobą był WIELKI ZŁOWROGI SKURWOL GRIZZLY.


- Słowo się rzekło, kobyłka u płotu - pomyślała, gotowa na opierdol i dożywocie w Azkabanie dalsze konsekwencje.



@Arleigh Armstrong  @Leonardo O. Vin-Eurico
Powrót do góry Go down


Leonardo O. Vin-Eurico
Leonardo O. Vin-Eurico

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : Ok. 222cm
C. szczególne : Wzrost; blizny na udzie i łopatce; umięśniony
Dodatkowo : animag (grizzly)
Galeony : 4467
  Liczba postów : 2204
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13793-leonardo-ovidio-vin-eurico#365517
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13807-love-letters#365644
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13804-leonardo-ovidio-vin-eurico#365640
https://www.czarodzieje.org/t18322-leonardo-o-vin-eurico-dzienni
5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 QzgSDG8




Gracz




5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty


Pisanie5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty Re: Staw na obrzeżach Hogsmeade  5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 EmptySob 17 Paź 2020 - 12:18;

Pochylając się nad jednym ze spowolnionych chochlików, próbował się uspokoić. Prawda była taka, że całej masy stworzeń sam Leonardo nie lubił - Merlinie, przed pająkami spieprzał jako pierwszy, a uśmiech tego leczonego chochlika wcale nie pomagał w ochłodzeniu meksykańskiego temperamentu. I chociaż słuchał tej krótkiej plątaniny mocniej ukaranej Krukonki, to dopiero przez towarzystwo prowadzącego to kółko Puchona zdołał odetchnąć, być może przywracając sobie trochę wiary w ludzkość jego pomocną dłonią. Podziękował mu, odsuwając od siebie chochlika, który pomimo spowolnienia zdołał złapać już piąstką garść nauczycielskich włosów, nie pozwalając sobie nawet na drobne skrzywienie, bo... Merlinie, żyli w magicznym świecie, w którym cholerna trawa mogła okazać się zabójczą. Naprawdę ludziom tak przeszkadzały stworzonka, z którymi można było poradzić sobie w humanitarny sposób?
- Dziękuję, panie Lowell. Bardzo szybka i dobra reakcja z tym wilkiem, przepraszam za tę niedźwiedzią formę... Plus dziesięć dla Hufflepuffu - rzucił krótko, chcąc odbić sobie jakoś to nieprzyjemne wejście. Rozglądał się już za inną Krukonką, która chyba coś mówiła do tych dziewcząt (chociaż i tak nie był pewien co...), a którą zignorował swoim wtargnięciem, a jednak jedna z ukaranych postanowiła pozwolić sobie na monolog, który tylko jej poszczególne słowa kierowały do Leonardo, bo większość była zwyczajnie nie na temat.
- I nie widzi Pani żadnej różnicy? - Zdziwił się szczerze, w resztkach złości odnajdując zaskoczenie. Przywołanie kwestii szczurów w średniowieczu do dzisiejszych problemów z chochlikami było... było bezsensowne, a przynajmniej dla niego - nauczyciela ONMSu, który chyba jednak wiedział trochę więcej na ten temat niż zadzierająca głowę pałkarka. - Mam powiedzieć jedno? Czyli wybrać sobie któreś z tych Pani pytań? - Uśmiechnął się w tak nietypowy dla siebie, szorstki sposób. Brooks pogrążała się z każdym słowem jeszcze bardziej, a jednak samo ich zakończenie było tym, co prawdziwie dotknęło ćwierćolbrzyma. Był jeszcze młodym nauczycielem, pełnym pasji, co było widać u niego bardziej niż chociażby starego Craine'a. Był opiekunem Gryffindoru i robił co mógł, żeby wspierać swoich wychowanków i pomagać im, choćby miało chodzić o zupełnie niezwiązane z nim tematy prac dyplomowych. I pewnie powinien już się przyzwyczaić, że dużą część pracy wykonuje się poza złośliwym spojrzeniem sceptycznych uczniaków, przez co okrzykują ją nieistniejącą, a jednak... - Doskonale rozumiem problemy wynikające z tej "inwazji" - jednym z moich dodatkowych obowiązków jest nie tylko łapanie ich, jak robią to Państwo, ale również dbanie o nie i przenoszenie ich do odpowiednich placówek. Pomijam już oczywistą kwestię zajmowania się ewentualnymi poszkodowanymi lub zniszczonym mieniem szkoły. Mam jednak wrażenie, że myli mnie Pani z dyrektorem Hogwartu - to zdecydowanie nie jest moja funkcja, więc swoje zażalenia lepiej kierować do dyrekcji. To nie ja wymyśliłem jak mamy zajmować się tą sytuacją i nie ja mam wpływ na jakiekolwiek zmiany. Ale zapewniam... - przeniósł spojrzenie na Arleigh, marszcząc lekko brwi, chociaż jego postawa znacząco już złagodniała - ...że ukarałbym każdego ucznia, którego przyłapałbym na podobnym zachowaniu. Tak, dyrekcja zdecydowała się na wystosowanie prośby do was o pomoc w łapaniu ich - najwyraźniej nie zaznaczyła wystarczająco przejrzyście, że nie chodzi o sadystyczne metody. Co w gruncie rzeczy nie zmienia faktu, że Panie nawet nie łapały, a zwyczajnie dręczyły te stworzenia dla własnej uciechy. - Specjalnie nie prosił ich o wyjaśnienie sytuacji, przechodząc od razu do wymierzania im konsekwencji - wiedział, że nie powiedzą niczego, co zdoła jakoś zmienić jego zdanie. Jedynym ryzykiem była ewentualna skrucha, ale Leo nie spodziewał się jej po aż tak bezczelnym zachowaniu...
Prawda była taka, że mógł zachowywać się nieszczególnie profesjonalnie, ale posada nauczyciela Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami stanowiła całkiem niezłe wyjaśnienie, czemu ma taki problem z uczniami krzywdzącymi inne żyjątka. I wybuchł, Merlinie, zdecydowanie wybuchł - ale nie zastosował wulgaryzmów (poza powtórzeniem tego wypowiedzianego przez Krukonki), nie wypowiadał się na obcy sobie temat i nie ganił ich za coś, za co nie powinny zostać zganione.

Powrót do góry Go down


Perpetua Whitehorn
Perpetua Whitehorn

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161
C. szczególne : Styl vintage i aura wesołości | Wspiera się na artefakcie: Jarzębinowej Feruli | Na lewym nadgarstku - srebrna bransoletka z tancerką zmieniającą się w łanię; na prawym - bransoleta Wielkiej Wezyrki | Gdy Hux jest obok - mimowolnie roztacza wokół urok
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 552
  Liczba postów : 1570
https://www.czarodzieje.org/t18317-perpetua-whitehorn#521196
https://www.czarodzieje.org/t18325-sowiszcze-pet#521411
https://www.czarodzieje.org/t18316-perpetua-whitehorn#521191
https://www.czarodzieje.org/t18547-perpetua-whitehorn-dziennik#5
5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 QzgSDG8




Gracz




5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty


Pisanie5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty Re: Staw na obrzeżach Hogsmeade  5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 EmptySob 17 Paź 2020 - 14:29;

Pogoda w istocie nie dopisywała, zachęcając bardziej do pozostania w domu, najlepiej pod ciepłym kocem i kubkiem kakao. Pomimo typowej jesiennej, nieco nawet depresyjnej aury, dzisiejsze warunki atmosferyczne zwyczajnie nie mogły powstrzymać złotowłosej od uczestniczenia w grze terenowej. Pomijając fakt, że była ona organizowana w ramach koła, którego opiekunką, tak się składało, że była Perpetua - zajęcia Laboratorium Medycznego zorganizował Felinus. Ten Felinus Lowell - wychowanek Hufflepuffu, ostatnio oczko w głowie Whitehorn - wbrew pozorom jednak nie spędzający jej snu z powiek. Jak i również wbrew wszystkiemu - nie uważała go za czarną owcę, jak zapewne lwia część ciała pedagogicznego. Jeszcze nie rozgryzła chłopaka, nie dotarła do niego - ale widziała, że coś w nim było. I paradoksalnie widziała w nim niejako siebie z lat studenckich - kiedy to sama odreagowywała na... różne sposoby. Pamiętał wół jak cielęciem był.
Nie powstrzymana więc ani przez pogodę - ani przez chrome biodro, które od pamiętnego upadku z aetonana dawało jej się mocniej we znaki - rozpromieniona, przywędrowała prosto ze swego domku nad staw w Hogsmeade, w miejsce zbiórki chętnych uczestników. Wspierając się nieodłączną ostatnimi czasy ferulą, kuśtykała dzielnie przez trawy - osłoniona niewerbalnym aexteriorem, uśmiechnięta od ucha do ucha. Od zawsze nie znosiła parasoli - a nie mogła też pozwolić sobie na choćby najmniejsze przeziębienie ze swoimi aktualnymi obowiązkami na głowie.
Dostrzegając z daleka rozgrywającą się scenę - przyspieszyła nieco, wyłapując niestety jedynie końcówkę wzburzonej wymiany zdań między opiekunem Gryffindoru a Krukonkami. A właściwie to jedną - z niejakim zaskoczeniem, słysząc tak butny ton od @Julia Brooks, skierowała na nią swoje jasne spojrzenie i zmarszczyła brwi. Zatroskana. Może odrobinę rozczarowana - no dobrze, bardzo rozczarowana, słysząc o wspomnianych przez Vin-Eurico dręczonych chochlikach. I ciągle pamiętając to, jak dziewczyna jeszcze w Luizjanie zwróciła się do niej o pomoc - ich pogawędkę i jeszcze przemiły list. To wszystko się ze sobą gryzło. Uśmiech na perpetuowych ustach zbladł nieco.
Dzień dobry skarby — przywitała się najpierw ze zgromadzonymi, podchodząc do boku - zdecydowanie nad nią górującego - @Leonardo O. Vin-Eurico. Niejako podkreślając swoje stronnictwo w wiszącym w powietrzu konflikcie - przysunęła się do ćwierćolbrzyma, delikatnie ujmując go pod ramię. Sama wyglądała przy nim jak złotowłosy chochlik - maleństwo, uczepione jego muskularnego przedramienia. Wpatrujące się z niemym pytaniem Brooks - i rzucając ukradkowe spojrzenia w kierunku @Arleigh Armstrong. — To chyba nie jest ton przystający uczennicy zwracającej się do profesora, Julio. To samo mogłabym powiedzieć o zarzutach wobec braku zainteresowania - profesor Leonardo, tak jak i ja, prócz organizacji zajęć ze swojego przedmiotu, piastuje dodatkowo stanowisko Opiekuna, nie wspominając o pomocy jakiej udziela dobrowolnie w związku z inwazją chochlików — dodała swoje trzy grosze, głosem łagodnym, nawet nie upominającym. Uśmiechając się z pewną dozą pobłażliwości. — Wszystkich nas męczy ta sytuacja, skarby. My, jako członkowie kadry Hogwartu, musimy stawiać czoła wszystkim wiążącym się z tym nieprzyjemnościom. Niszczeniem mienia, odpowiedzialnością za poszkodowanych. I nieprzychylnym zdaniem uczniów.
Liczyła, być może naiwnie, być może trafnie - że akurat jej zdanie, jako szczerze zainteresowanej losami i poczynaniami uczniów, nie tylko z Domu Borsuka, będzie miało jakieś znaczenie. Skłamałaby, przyznając, że takie słowa z ust uczennicy nie dotykały i jej - jako nauczycielki i Opiekunki - nawet jeśli nie to było intencją dziewczyny.
Jeśli macie jakiekolwiek zastrzeżenia do naszej pracy, mój gabinet stoi otworem, serdecznie zapraszam. Chociaż jak wiecie, łatwiej mnie znaleźć w Skrzydle Szpitalnym.
Kobieta podniosła wzrok na Vin-Eurico, posyłając mu pokrzepiający uśmiech i klepiąc dobrotliwie po przedramieniu, którego się uczepiła - odciążając tym samym swoje biodro, przynajmniej na krótką chwilę. Jakby na to nie spojrzeć - pomimo wszelkich różnic, zarówno wzrostowych, jak i wiekowych, oboje nauczycielami byli świeżymi. I na pewno bardziej zaangażowanymi aniżeli Craine właśnie, czy żyjący w swoim świecie Kersey. Perpetua jednak leczyła ludzi - Leonardo zajmował się zwierzętami, wedle własnych predyspozycji. I osąd w sprawie ich traktowania Whitehorn zawierzała ćwierćolbrzymowi.
Powrót do góry Go down


Gunnar Ragnarsson
Gunnar Ragnarsson

Student Slytherin
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 188 cm
C. szczególne : blizna z pazurów wzdłuż kręgosłupa do połowy pleców; na ramionach tatuaże run nordyckich wpisanych w islandzką, mistyczną symbolikę i zarys skalnych grani
Galeony : 2445
  Liczba postów : 928
https://www.czarodzieje.org/t17572-gunnar-e-ragnarsson#492803
https://www.czarodzieje.org/t17578-huugin#493014
https://www.czarodzieje.org/t17571-gunnar#492793
https://www.czarodzieje.org/t18614-gunnar-ragnarsson-dziennik#53
5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 QzgSDG8




Gracz




5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty


Pisanie5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty Re: Staw na obrzeżach Hogsmeade  5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 EmptySob 17 Paź 2020 - 16:01;

Przyszedł spóźniony, najwyraźniej przegapiając całą tą "zabawną" część spotkania. Może i lepiej, bo nie wiadomo, jaka byłaby jego reakcja na torturowanie chochlików. Niemniej, niewdrożony w temat, niczego nieświadomy, zaszedł uczennicę, która opierała się bezwstydnie o ramię Leonardo.
Hej, na Merlina, przecież to profesor! – najpierw zerknął na Leonarda, zastanawiając się czemu Leonardo nie reaguje, a dopiero później, kiedy zbliżył się, żeby szarpnąć uczennicę za przedramię i odciągnąć ją od nauczyciela, rozpoczynając pogadankę od: — Ja rozumiem, ze to były model, ale... — nie udało mu się skończyć, bo kiedy zza burzy złotych loków iujawniła mu się twarz profesor Whitehorn, zamrugał, na swoją obronę mając jedynie tyle, że była naprawdę drobna, a od tyłu, półprofilem, łatwo było ją pomylić z uczennicą.
O, profesor Whitehorn — skinął głową, puszczając ją momentalnie — nie było tematu. Dzień dobry.
To wyjaśniałoby też dlaczego Leonardo nie reagował. Po tym, jak sytuacja zdała się jasna, Ragnarsson odchrząknął, po prostu przystając obok, skoro już podszedł do dwójki profesorów. Wycofywanie się teraz wprowadziłoby niepotrzebną niezręczność.

Leonardo i @Perpetua Whitehorn
Powrót do góry Go down


Sponsored content

5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 QzgSDG8








5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty


Pisanie5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty Re: Staw na obrzeżach Hogsmeade  5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Staw na obrzeżach Hogsmeade

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 11 z 13Strona 11 z 13 Previous  1, 2, 3 ... 10, 11, 12, 13  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: 5 - Staw na obrzeżach Hogsmeade - Page 11 JHTDsR7 :: 
hogsmeade
 :: 
Okolice Hogsmeade
-