Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Ptasi Skwer

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next
AutorWiadomość


Dina Harlow
Dina Harlow

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 164
Dodatkowo : Pół wila, prefekt
Galeony : 916
  Liczba postów : 857
https://www.czarodzieje.org/t17491-claudine-harlow#491028
https://www.czarodzieje.org/t17497-pumpkin#491256
https://www.czarodzieje.org/t17493-dina-harlow#491062
https://www.czarodzieje.org/t18297-dina-harlow-dziennik
Ptasi Skwer  QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  Empty


PisaniePtasi Skwer  Empty Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  EmptyCzw 9 Kwi - 22:14;


Ptasi skwer


Można śmiało powiedzieć, żę jest to centrum rozrywki większości starszych osób mieszkających w okolicy. Skwer nazywany jest ptasim przez mieszkańców pobliskiej dzielnicy, gdyż wraz z nadejściem pierwszych dni wiosny zlatują się tu całe gromady przeróżnego ptactwa umilając pobyt spacerowiczów swoim melodyjnym trelem. Jest to też miejsce schadzek różnych zapalonych ornitologów wypatrujących unikatowych gatunków!
Kości wydarzeń:
Powrót do góry Go down


Éléonore E. Swansea
Éléonore E. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : jasne piegi i wąskie usta
Galeony : 2413
  Liczba postów : 1152
https://www.czarodzieje.org/t17446-eleonore-e-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17452-poczta-panny-eleonore#489449
https://www.czarodzieje.org/t17445-eleonore-e-swansea#489381
Ptasi Skwer  QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  Empty


PisaniePtasi Skwer  Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  EmptySro 15 Kwi - 23:29;

...Wszystko wskazywało na to, że tegoroczna Celtycka Noc będzie wyjątkowo ciepła. Wiosna rozpieszczała, co dla Wysp Brytyjskich nie było normą. Wręcz przeciwnie - można było pokusić się o stwierdzenie, że czarodzieje wygrali takie przepiękne słońce na jakiejś atmosferycznej loterii.
...Czekała na to spotkanie, jak na szpilkach. Miała je umówione już chyba od stuleci, więc gdy magiczny dziennik wykrzyczał o poranku zanotowaną treść, to zerwała się z łóżka z prędkością godną najnowszego modelu Nimbusa. Na biurku już czekała przygotowana teczka pełna skryptów i scenariuszy, których temat chciała poruszyć na zbliżającym się spotkaniu. Tylko czy reżyser będzie na tyle łaskawy, by ją wysłuchać? Tego się trochę obawiała... Ale! Nie dowie się przecież, dopóki nie spróbuje. Czas naglił, więc w pośpiechu założyła na siebie zwiewną, białą sukienkę, a na nią zarzuciła swoją ukochaną, dżinsową kurtkę. Żeby nie zmarznąć, bo przecież wiosenne słońce potrafi być zdradzieckie.
...Udało jej się złapać wcześniejszy świstoklik, więc zdecydowała, że resztę trasy przejdzie pieszo. Nie mogła nacieszyć się w pełni tak piękną pogodą - spacer przez park w Hogsmeade był niezwykle kuszącą opcją. Przyjemny, lekki wiatr rozganiał jej włosy z twarzy, a ona sama napawała się urokliwymi widoczkami. Drzewa zdążyły już zakwitnąć, a Ptasi Skwer mienił się w słońcu niezliczoną ilością kolorów. Chłonęła słodki zapach różowych magnolii, uśmiechała się do żółtych kwiatów forsycji, zupełnie jakby była niespełna rozumu. Była oczarowana mnogością barw i tym, w jak krótkim czasie przyroda rozwinęła swoje skrzydła.
...A skoro mowa o skrzydłach...
...Nagle z pobliskiej fontanny zerwały się kaczomorany, wzbijając się do lotu tak gwałtownie, że powietrze wokół nich poszarzało od kurzu i pyłu z piór. Swansea odruchowo przekręciła głowę w tamtą stronę. I... może to był błąd? Może podstępne ptaszory wyczuły jej zainteresowanie? Nie zdążyła zrobić nawet kilku kroków, a jeden ptak ze stada uraczył ją tym, czym uraczyć mogą lecące bestyjki. Jej ulubiona kurtka została naznaczona przez obrzydliwą, białawą plamę na samym środku rękawa.
... - Rewelacja! - zawołała z irytacją i pospiesznie wyciągnęła swoją różdżkę, by wyczyścić ubranie. Jedno Chłoszczyść, drugie, trzecie. No co jest grane?! Dlaczego nie działało? - Pieprzone obsrańce... - zaklęła pod nosem i rozejrzała się po okolicy, by znaleźć jakąś bezpieczną ławkę w cieniu i z dala o kaczomoranów. Gdy już się przy takiej znalazła i zdjęła z siebie kurtkę, by dalej walczyć z, już zaschniętą, plamą, to... okazało się, że ptasia bomba była tylko wstępem do niepowodzeń tego dnia. Mogła zapomnieć o ważnym spotkaniu z reżyserem.
...Cóż, pozostawało jej się cieszyć, ze otrzymała wiadomość na wizzengerze, a nie sową. Kto wie, co owa sowa miałaby dla niej w gratisie...

Kostka: 2 XD
Powrót do góry Go down


Bianca Zakrzewski
Bianca Zakrzewski

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 174cm
C. szczególne : veela vibe || zniszczone terpentyną dłonie umazane farbami
Dodatkowo : ćwierć wila
Galeony : 1327
  Liczba postów : 713
https://www.czarodzieje.org/t14411-bianca-zakrzewski?nid=3#381696
https://www.czarodzieje.org/t14416-bianca#381732
https://www.czarodzieje.org/t14414-bianca-zakrzewski
https://www.czarodzieje.org/t18447-bianca-zakrzewski-dziennik
Ptasi Skwer  QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  Empty


PisaniePtasi Skwer  Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  EmptyCzw 16 Kwi - 18:44;

Uwielbiała wszelkiego rodzaju święta, zarówno mugolskie jak i czarodziejskie, a niewielki procent czystości magicznej krwi i spora część rodziny, należąca do niemagicznego świata, sprawiał, że niektóre wydarzenia celebrowała podwójnie. Tak też było w tym wypadku, kiedy to Wielkanoc nakładała się z Celtycką Nocą, sprawiając, że pomagała prababce w kuchni, robiąc tradycyjne wielkanocne dania, a także koniecznie musiała upleść wianek na głowę, jak nakazywała czarodziejska tradycja. Nigdy podwójne świętowanie jej nie przeszkadzało, bowiem naprawdę lubiła te chwile błogości, kiedy nic innego nie zaprzątało jej głowy, a ona mogła po prostu – odpocząć, bo przecież od tego były święta.
W doskonałym humorze przemierzała Hogsmeade, by kupić babce najlepsze kremowe piwo. Miasteczko darzyła szczególnym sentymentem, bowiem właśnie tutaj najłatwiej było wyrwać się spomiędzy murów hogwarckiego zamku i napić się w spokoju kawy. Tego Zakrzewski w swoim życiu nie miała za wiele, chwil wytchnienia, kiedy nie musiała niczego, jednak fakt, że w pracy była przez praktycznie cały swój czas jej nie przeszkadzał. Taki był urok połączenia pracy z największą pasją, a jeśli mogła dostać galeony za to co kochała, nie widziała w tym najmniejszego problemu. Delikatny uśmiech błąkał się na jej wargach, wiosna coraz odważniej pukała w angielskie okna, rozpieszczając ją przyjemnym słońcem. Wciąż myślała o ubiegłym tygodniu, który to spędziła we Francji, wystawiając swoje dzieła w poważanej galerii. Nigdy wcześniej nie sądziła, że jej losy potoczą się w takim kierunku. Nie dość, że niedawno malowała samego Ministra Magii! To jeszcze dostała imienne zaproszenie od ważnej osobistości w artystycznym środowisku, w którym się obracała. Pamiętała siebie sprzed kilku, a nawet kilkunastu lat, stawiającą pierwsze kroki na ścieżce, prowadzącej do sukcesu. Bianca nigdy ślepo nie szła po szczeblach kariery, nie szła też do celu „po trupach”, a na wszystko sama ciężko zapracowała, no może z odrobiną szczęścia, ale czym byłoby życie bez niego? Mogła się już pochwalić niemałymi osiągnięciami, choć zdawać się mogło, że wciąż pozostawała tak samo skromna jak na samym początku. Wykorzystała swój talent, nie marnując go, a to pozwoliło jej wiele osiągnąć. Wiedziała jednak, że talent był zaledwie niewielkim procentem, a przede wszystkim liczyła się ciężka praca i włożone serce. Tę lekcję otrzymała od prababci już bardzo dawno i trzymała ją głęboko w swym wnętrzu, wciąż o niej sobie przypominając.
Weszła właśnie na Ptasi Skwer i była pewna, że gdyby prowadziła jakąś konwersację – odjęłoby jej mowę. Bianca niezwykle doceniała piękno, a te przyrody sprawiało, że zapierało jej dech w piersi. Oczy zalśniły jej z powodu ogromnej liczby barw. Słodki Merlinie… Widząc przepiękne kwiaty, nie mogła się powstrzymać od zerwania kilku z nich, przypominając sobie, że jeszcze nie miała gotowego wianka! Chłonęła każdy kolor odznaczający się na tle innych, a w swych, zniszczonych od terpentyny i pomazanych farbami, dłoniach trzymała mały bukiet natury. Chciała zapamiętać jak najwięcej szczegółów, by później oddać tę chwilę na płótnie, jej piękno i dynamikę.
Stawiając kolejne kroki, zaczęła zauważać, że coś było nie tak z płytkami chodnikowymi. Zmarszczyła brwi i wolną ręką zaczesała jasne włosy za ucho, baczniej przyglądając się powierzchni ścieżki, którą szła. Weszła w alejkę i stało się coś doprawdy osobliwego. Płytki bowiem zaczęły podgryzać jej nieco podniszczone trampki. Chcąc wyrwać się z zaczarowanego (jak podejrzewała) chodnika w dzikim tańcu, na który składały się przeróżne podskoki, przypadkiem wpadła na kogoś siedzącego na ławce.
Przepraszam… chodnik mnie pogryzł. – powiedziała, do, jak się okazało, blondwłosej dziewczyny. Była przekonana, że już kiedyś ją widziała, absolutnie musiały się już kiedyś minąć, Bianca bowiem miała świetną pamięć do twarzy. Uśmiechnęła się do niej jeszcze przepraszająco i przeniosła wzrok zielonych tęczówek na plamę. – Paskudna sprawa, współczuję, ale pomyśl sobie, że to na szczęście! – rzuciła i poprawiła swoje robocze ogrodniczki, gdzieniegdzie poplamione farbami, naprawdę nie chciało jej się przebierać.

kostka: 4
Powrót do góry Go down


Éléonore E. Swansea
Éléonore E. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : jasne piegi i wąskie usta
Galeony : 2413
  Liczba postów : 1152
https://www.czarodzieje.org/t17446-eleonore-e-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17452-poczta-panny-eleonore#489449
https://www.czarodzieje.org/t17445-eleonore-e-swansea#489381
Ptasi Skwer  QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  Empty


PisaniePtasi Skwer  Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  EmptyPon 20 Kwi - 2:23;

...Może nie powinna tyle główkować? Może nie powinna snuć wielkich planów? Człowiek zatraci się w swoich wyobrażeniach, wybiegnie za daleko w przyszłość i potem, o, spotyka go szereg niespodziewanych zdarzeń, uruchamia się efekt domina i wszelkie projekty Avada trafia.  
...Choć tegoroczna wiosna zaskakiwała dwucyfrową temperaturą, to jednak chłodno było jej w cieniu drzew i bez kurtki na ramionach. Ale nie byłaby sobą, gdyby nie próbowała za wszelką cenę wywabić plamy. Skupiała się tak bardzo, że aż czuła buchającą parę ze swojej głowy. Odszukiwała w otchłani pamięci nawet najbardziej absurdalne zaklęcia, ale próżne były jej podchody. Nic a nic się nie zmieniało. Na chwilę jednak wyłączyła się na wszelkie bodźce (może poza skrzekiem kaczomoranów); nie zwracała uwagi na przechodniów, na piękne słońce i te wszystkie tęczowe kwiaty. Co rusz przekręcała nadgarstek, to na lewo, to lekko ku górze, to na prawo i mamrotała przy tym najróżniejsze zaklęcia. Oj, potrafiła być uparta i zdeterminowana. Ale w tym momencie nie wiedziała już, czy bardziej drażni ją nieschodząca plama, czy to, że nie potrafi znaleźć odpowiedniego zaklęcia. Ten ptasi psikus wjeżdżał na jej krukońską ambicję. No przecież Zaklęcia i Uroki zawsze były jej konikiem, tuż po Działalności Artystycznej! Na brodę Merlina...
...Była tak zapatrzona w swój magiczny patyk i brudny dżins, że nie dostrzegła dziwnych zmian w chodniku ani blondynki, która krokiem, niemalże tanecznym, usiłowała ocalić swoje trampki przed pożarciem. I ocknęła się dopiero, gdy owa dziewczyna wpadła wprost na jej ławkę. Chodnik? Pogryzł? Że co?
...- Och. Nic nie szkodzi. - odparła machinalnie, sympatycznym tonem, od razu podnosząc wzrok na młodą czarownicę. I wtedy tknęło ją to charakterystyczne uczucie. Uczucie, że znała tę dziewczynę... Tylko skąd?
...- Um, tak, może faktycznie to na szczęście... - wolną ręką pospiesznie zwinęła kurtkę w niedbały rulonik i odsunęła ją na brzeg ławki, robiąc tym samym miejsce, jeśliby rozmówczyni chciała się przysiąść.
...Przypatrywała się jej może odrobinkę za długo, wędrując w labiryncie swojej pamięci, by połączyć kropki i dodać dwa do dwóch. Około dwudziestoletnia blondynka, ślady farb na ubraniu... Coś zaskoczyło. Malarka. Rodzinna Galeria.
...- Bianca Zakrzewski, prawda? -  wypaliła, uśmiechając się odrobinę triumfalnie, jakby sama była w szoku, że wykrzesała coś ze swojego skołowanego umysłu - Éléonore Swansea. Poznałyśmy się już... kiedyś. - dodała, uśmiechając się lekko. Dziewczyna powinna ją kojarzyć. Parokrotnie ze sobą rozmawiały, choć przeważnie ograniczało się do small talk'u - Zaraz, co się stało z tym chodnikiem? - nagle sens tych słów do niej dotarł i po prostu nie mogła nie dopytać. Ot, krukońska ciekawość.
...A może po prostu obawiała się, że Bianca jej kompletnie nie pamięta i każde kolejne zdanie było swego rodzaju tuszowaniem jej... skrępowania?
Powrót do góry Go down


Bianca Zakrzewski
Bianca Zakrzewski

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 174cm
C. szczególne : veela vibe || zniszczone terpentyną dłonie umazane farbami
Dodatkowo : ćwierć wila
Galeony : 1327
  Liczba postów : 713
https://www.czarodzieje.org/t14411-bianca-zakrzewski?nid=3#381696
https://www.czarodzieje.org/t14416-bianca#381732
https://www.czarodzieje.org/t14414-bianca-zakrzewski
https://www.czarodzieje.org/t18447-bianca-zakrzewski-dziennik
Ptasi Skwer  QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  Empty


PisaniePtasi Skwer  Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  EmptyPią 24 Kwi - 14:29;

Plany nie były złe o ile były osiągalne. Bianca nigdy nie snuła wielkich marzeń, które były poza jej zasięgiem, powoli stawiała kroki na ścieżce swojej kariery, zbliżając się do bliżej nieokreślonego celu. Nie wiedziała gdzie ta droga się kończyła, ale była młoda i miała czas na zastanowienie się, na postawienie mety w określonym miejscu, którego jeszcze nie znała. Wiedziała, że na razie chciała się po prostu rozwijać, by nie stanąć w miejscu, z którego nie będzie potrafiła ruszyć dalej. Starała się ziścić swoje małe marzenia, a to o własnej galerii odkładała w czasie, zdając sobie sprawę, że jeszcze na to nie czas. Mogła wiele potrafić, jednak wciąż dużo zostało jej do nauki, a samodoskonalenie się sprawiało jej wielką przyjemność. Nie wiedziała czy kiedykolwiek przyjdzie moment, w którym przestanie widzieć konieczności poprawek, bowiem zawsze coś mogła zrobić lepiej. Czasem zastanawiała się, czy przypadkiem nie jest za bardzo dla siebie krytyczna. Wszelkie aprobaty i gratulacje z osiągnięć, przyjmowała z uprzejmym uśmiechem, nie pozwalając, by jej ego urosło do zbyt dużych rozmiarów, by mogła je spokojnie udźwignąć. Lubiła dostawać ciepłe słowa od osób, które w artystycznym świecie coś znaczyły i mimo, że ona sama zaczynała również coś znaczyć, uważała, że do wielkich autorytetów jej jeszcze daleko.
Żyła swoim życiem, w którym było wiele chaosu, ale takiego, w którym się odnajdywała. Każdy jej dzień był intensywny, tak więc chwile, w których mogła nieco odpuścić przyjmowała z wielką chęcią, bezapelacyjnie im się oddając. Tak też było w tej chwili. Zbliżały się święta, a ona zatraciła się w przygotowaniach, by robić cokolwiek. Bezczynność jej zwyczajnie nie służyła. Nie robiąc nic czuła wyrzuty sumienia, choć czasem musiała sobie przypominać, że i takie momenty były czarodziejowi potrzebne. Spacer po Hogsmeade dobrze jej zrobił. Ilość przepięknych i intensywnych barw sprawiała, że uśmiech sam pojawił się na jej twarzy i bynajmniej nie zamierzał z niej schodzić. Chłonęła absolutnie wszystko, żałując, że nie wzięła ze sobą szkicownika, ale obiecała sobie, że tego dnia totalnie odpuści. Śpiew ptaków, gatunków, których kompletnie nie znała (fauna ją niespecjalnie interesowała, chyba, że na płótnie), miło pieścił jej uszy, a i temperatura była tak cudowna, że miała ochotę usiąść na trawie i się tym rozkoszować. Nic takiego jednak nie miało miejsca, bowiem płytki chodnikowe zaczęły żyć swoim własnym życiem, sprawiając, że mogła równać się chyba z największymi tancerzami disco.
Kiedy jednak już znalazła się obok znajomo wyglądającej nieznajomej, wyciągnęła swoje długie nogi przed siebie, niewielki bukiet odłożyła obok i łapała na twarzy delikatnie przebijające się przez korony drzew promienie słońca. Słodki Merlinie, jak jej brakowało słońca!
Kiedy mi przytrafiają się takie rzeczy, zawsze mówię, że na szczęście, chyba po to, żeby odgonić od siebie więcej pecha. – powiedziała i wzruszyła ramionami. Fatum miało różne pomysły, więc zawsze można było zrobić mu na złość. Nie specjalnie przejęła się wzrokiem znajomej nieznajomej, była przyzwyczajona, że przez procent krwi wili ludzie na nią patrzyli. Przymknęła oczy, delektując się pogodą.
Spojrzała na dziewczynę, kiedy i w głowie Bianci coś się rozjaśniło, szybko zrozumiała dlaczego tak bardzo była przekonana, że ją zna.
Na niebiosa! Wiedziałam, że wydajesz mi się znajoma, ale trochę głupio było mi pytać. – parsknęła i pokręciła głową. – Nie mam pojęcia, szłam alejką i nagle płytki zaczęły gryźć mi buty… Jakkolwiek to brzmi. – jej słowa mogły wydać się dziwne, ale przecież żyły w magicznym świecie. Wszystko było możliwe.
Powrót do góry Go down


Éléonore E. Swansea
Éléonore E. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : jasne piegi i wąskie usta
Galeony : 2413
  Liczba postów : 1152
https://www.czarodzieje.org/t17446-eleonore-e-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17452-poczta-panny-eleonore#489449
https://www.czarodzieje.org/t17445-eleonore-e-swansea#489381
Ptasi Skwer  QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  Empty


PisaniePtasi Skwer  Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  EmptyWto 28 Kwi - 0:47;

...Pamięć ludzka jest zaskakująca. Pamiętała doskonale jakieś zbędne, nic nieznaczące szczegóły ze swojego dzieciństwa, a nie potrafiła jasno określić, gdzie po raz pierwszy natknęła się na Biancę. Rodzinna galeria majaczyła się jej z tyłu głowy, ale czy dałaby sobie złamać o to różdżkę? Przecież przez ostatnie lata szwendała się trochę po świecie, a panna Zakrzewski należała do grona artystów, w dodatku aktywnie praktykujących - równie dobrze mogły wpaść na siebie w Paryżu, w Mediolanie, w Pradze... Coś jednak ściągało jej myśli do Galerii Sztuki Swansea, by w końcu utwierdzić ją w przekonaniu, że to ta pierwsza myśl była słuszna i najlepsza. Chyba... jak zawsze.
...I potem wszystko zaskoczyło. Uruchomiła jakiś dziwny mechanizm i kolejne trybiki w jej głowie zaczęły napędzać coraz to większe układy, a ona zaczęła przypominać sobie rozmowy o sztuce, o przyszłości, o rozwijaniu pasji i tym, co dalej. Mimowolnie uśmiechnęła się, wracając do tych wspomnień, do czasów, gdy pobyt w Londynie wiązał się jedynie z beztroską i ze snuciem wielkich planów, z których na dobrą sprawę nie wyszło za wiele. Choć ona sama nigdy nie zajmowała się malarstwem, to nie mogła powiedzieć, że nie fascynowała ją sztuka. Wujaszek zdążył wpoić w nią trochę miłości do obrazów, a szczególnie upodobała sobie te z w stylu romantycznym i impresjonistycznym. I miała teraz nieodpartą ochotę, by porozmawiać o sztuce, by zrobić coś kreatywnego, by znów poczuć w sobie te ogromne pokłady zapału, weny i twórczości. Ale, ale. Nie mogła przecież tak nagle, ni stąd, ni zowąd, przytłoczyć dziewczyny swoimi żywymi wspomnieniami i emocjami, które były z nimi skorelowane. Wszakże nadal nie wiedziała, czy Bianca też w ten sposób zapamiętała te niewinne rozmowy sprzed kilku lat.
...Faktycznie zapatrzyła się na dziewczynę za bardzo. I być może po części była to sprawka krwi wili, a w drugiej części... przedświątecznego rozkojarzenia? Przesilenie wiosenne i te sprawy. Swansea niemalże odetchnęła z ulgą, gdy blondynka żywo zareagowała na jej wytłumaczenia. A więc choć tutaj się nie wygłupiła, ha! Uśmiech wymalowany na jej ustach poszerzył się, a zmarszczki mimiczne pogłębiły. Odchyliła się odrobię w tył, by złapać więcej promieni słońca i ogrzać się odrobinę.
... - Dzisiaj dzieją się wyjątkowo dziwne rzeczy... - stwierdziła, ściągając brwi w chwilowym zamyśleniu. Była skora uwierzyć w każdą, nawet najbardziej absurdalną historię. To miejsce było wyjątkowe, magiczna aura się w nim najwidoczniej kumulowała. - Ale może dzięki temu na siebie wpadłyśmy. To wręcz... niesamowite. - musiała to przyznać na głos. Zaśmiała się krótko, zupełnie zapominając o swojej pechowej przygodzie z ptaszorami. Pozytywne nastawienie wróciło.
...Przesunęła się na ławce tak, by skierować się twarzą do swojej rozmówczyni. Malarka nie wyglądała, jakby gdzieś się spieszyła, więc Éléonore nie krępowała się, by zaczepić ją rozmową. Ona sama musiała rozstać się ze swoimi wielkimi planami na ten dzień, ale w obecnym położeniu zaczynała zastanawiać się, czy przypadkiem nie wychodziło jej to na dobre. Może to spotkanie było zapisane w gwiazdach? Merlin jeden wiedział...
... - Co u Ciebie słychać? Odwiedzasz czasem Galerię Sztuki Swansea? - zapytała, machinalnie sięgając dłonią do kępki wysokiej trawy, która rosła tuż przy ławce. Odruchowo urwała kilka źdźbeł, w których zaplątały się też stokrotki. Przez chwilę gładziła rośliny w dłoniach, słuchając odpowiedzi Bianci, zupełnie nie zwracając uwagi na swoje mimowolne zabawy kwiatami i trawą. Chwilę później, także w swoistym transie, zaczęła zaplatać niedbałe warkocze ze źdźbeł.
...Czasami, gdy była skupiona, zajmowała czymś ręce, choćby obracaniem pióra w palcach. Teraz padło na biedne roślinki... Ale może była jeszcze szansa na to, że z tego maltretowania flory wyjdzie coś... ładnego?
Powrót do góry Go down


Bianca Zakrzewski
Bianca Zakrzewski

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 174cm
C. szczególne : veela vibe || zniszczone terpentyną dłonie umazane farbami
Dodatkowo : ćwierć wila
Galeony : 1327
  Liczba postów : 713
https://www.czarodzieje.org/t14411-bianca-zakrzewski?nid=3#381696
https://www.czarodzieje.org/t14416-bianca#381732
https://www.czarodzieje.org/t14414-bianca-zakrzewski
https://www.czarodzieje.org/t18447-bianca-zakrzewski-dziennik
Ptasi Skwer  QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  Empty


PisaniePtasi Skwer  Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  EmptySro 29 Kwi - 18:03;

Przypomniała sobie, wspomnienia związane z blondynką zagrały żywo w jej umyśle i już wiedziała, kiedy, gdzie i jak pierwszy raz się spotkały. Bianca miała to do siebie, że często potrzebowała jakiegoś bodźca, który pozwoli jej na odnalezienie wspomnień, które kiedyś zdążyła zepchnąć na dalszy plan swojej podświadomości, ten pierwszy zajmując najważniejszymi sprawami, jakie aktualnie miały miejsce w jej życiu. Jej wargi delikatnie wykrzywiły się w uśmiechu, będąc zadowoloną, że Fatum pozwoliło jej na odkurzenie kolejnej znajomości. Jej liczne wyjazdy, przez całe życie, nigdy nie sprzyjały utrzymywaniu mocnych więzi i tak jak wiedziała, że podróże pozwalały jej na tego specyficznego rodzaju rozwój, tak też nie pozwalały na żadne większe przyjaźnie. Kiedy jeszcze przechadzała się po hogwarckich korytarzach – było jej łatwiej. Nawet jeśli wyjeżdżała, zawsze wracała w to samo miejsce, które umożliwiało jej zachowanie żywych kontaktów. Teraz jednak cała jej szkolna „paczka” się rozpadła, a przynajmniej ta część, w której była ona i jej brat. Nawet z nim nie miała już takiej relacji jak kiedyś… Pogodziła się z tym, widocznie tak właśnie miało wyglądać jej życie, kiedy to skupiała się przede wszystkim na karierze.
Niemniej jednak doceniała każdą chwilę, w której to mogła albo zawrzeć nową znajomość, albo odkurzyć starą, choćby ta nie była nie wiadomo jak mocna. Brakowało jej ostatnio zwykłej luźnej rozmowy, o byle czym, a nie opierającej się na profesjonalnych fundamentach jej pracy. Kochała to co robiła i autentycznie tym żyła, każdy jednak czasem musiał odpocząć, odetchnąć, by nigdy się nie wypalić. To ostatnie napawało Zakrzewski wielkim niepokojem. Obawiała się wypalenia zawodowego, które sprawi, że straci swoją największą pasję, straci to, co uchodziło dla niej za tlen, pozwalało żyć. Wiedziała zatem, że czasami musiał zwolnić. Ten dzień taki właśnie był, kiedy przestała biec bez opamiętania i z bukietem dzikich kwiatów i butelką kremowego piwa dla babci, siedziała na ławce obok Éléonore, rozkoszując się tym dniem i powietrzem wypełnionym kwiatową wonią.
Czuła zbliżające się święta, była przekonana, że będą w istocie magiczne. Celtycka Noc miała to do siebie, że gdzieś w obchodach sięgała do ich prawdziwych czarodziejskich korzeni. Bianca nie mogła mieć złego dnia, nawet jeśli chodnik chciał jej pożreć buty, a ona spotkała starą znajomą, będąc w upaćkanych farbami spodniach i niedoczyszczonych dłoniach. Nieczęsto tak wychodziła na zewnątrz, przebierała się z ubrań roboczych praktycznie zawsze, gdy opuszczała zacisze swojej pracowni. Tego dnia jednak zamierzała być autentyczną sobą, która nosiła ślady artystycznej duszy bardziej wyraziste niż mogłoby się wydawać to w ogóle możliwe.
Los stwierdził, że absolutnie musimy się spotkać. – powiedziała i puściła do niej oczko, by po chwili powrócić, do rozkoszowania się promieniami słonecznymi, miło pieszczącymi membranę skóry jej twarzy. – Plamę zawsze możesz zamalować czymś ekstra, w końcu jesteśmy artystkami, nadajemy kolorów temu światu. – równe wargi rozciągnęły się w szerokim uśmiechu optymizmu. Zakrzewski zawsze lubiła niekonwencjonalne rozwiązania, zarówno w życiu, jak i swojej pracy.
Otworzyła przymknięte oczy po raz kolejny i spojrzała na swoją towarzyszkę. Uśmiech wciąż nie schodził jej z twarzy, czuła ogarniającą ją beztroskę, którą przyjęła z otwartymi ramionami. Ostatnio miała za dużo stresu, za dużo nerwów związanych z życiem zawodowym, choć te nie zawsze były złe.
Oczywiście! Pracuję tam! – odparła. – Choć teraz głównie się rozwijam jako niezależna malarka i zdaje się, że staję się coraz bardziej, hm… rozpoznawalna? Dziwne uczucie, ale chyba zawsze tego poniekąd chciałam. – wzruszyła ramionami.
Powrót do góry Go down


Éléonore E. Swansea
Éléonore E. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : jasne piegi i wąskie usta
Galeony : 2413
  Liczba postów : 1152
https://www.czarodzieje.org/t17446-eleonore-e-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17452-poczta-panny-eleonore#489449
https://www.czarodzieje.org/t17445-eleonore-e-swansea#489381
Ptasi Skwer  QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  Empty


PisaniePtasi Skwer  Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  EmptyPią 1 Maj - 1:15;

...Rozmowa z Biancą uzmysłowiła jej, że... odkąd wróciła do Wielkiej Brytanii, to nie nawiązywała głębszych relacji z innymi czarownicami. Od zawsze jej największą przyjaciółką była Elaine. Pomimo tego, że były siostrami i nie zawsze we wszystkim się zgadzały, to kochała ją całym sercem, i bez chwili wahania wskoczyłaby za nią w ogień. Ale jednak mieć przyjaciółkę od serca, taką poza siostrą, to zupełnie coś innego. Był to faktor, którego brakowało w życiu Éléonore. Otaczała się wyjątkowymi ludźmi, a przyjaciół dobierała ostrożnie, nie umiała zaufać od razu, ale gdy już to zrobiła... to na długo, jeśli nie na zawsze. I teraz przez jej głowę przemknęła luźna myśl, że... może to przypadkowe spotkanie doprowadzi do czegoś więcej?
...Gdyby tylko wiedziała, ile miały ze sobą wspólnego. Począwszy od artystycznych dusz żywiących się nawet najdrobniejszymi, najbardziej błahymi przejawami piękna tego świata, a skończywszy na tym zagubieniu i niejakim osamotnieniu przez liczne podróże i gonienie za pasją. Obie miały za sobą wiele wyjazdów, obie były ambitne i skore do poświęceń, by rozwijać swoje talenty i ścieżkę kariery. Ale czy... nie poświęciły za wiele?
...- A wiesz, że to świetny pomysł? Może wyhaftuję jakieś kwiaty? - zastanowiła się głośno, zainspirowana słowami malarki. To brzmiało jak plan. Już dawno miała ochotę poeksperymentować z robótkami, a jakby dodała do tego szczyptę magii... Może wyszłoby coś ciekawego.
...Odpowiedź dziewczyny sprawiła, że Swansea poczuła się odrobinę zawstydzona, a już na pewno było jej bardzo głupio. Jak mogła nie wiedzieć, że Zakrzewski pracuje w galerii jej wujostwa? Cóż, powinna częściej bywać w tym szczególnym miejscu, powinna też bardziej skupić się na rodzinie i pielęgnowaniu relacji. Kiedy ostatnio wypiła kawę z ciotką? A kiedy rozmawiała o nowych nurtach w malarstwie z wujkiem? Przygryzła wargę i na moment uciekła wzrokiem, wbijając go w rośliny, których prowizoryczne sploty spoczywały na jej kolanach.
... - Och. No i wyszło na jaw, że od powrotu do Wielkiej Brytanii nie byłam w rodzinnej galerii... - zaśmiała się, rozkładając ręce jakby na znak tego, że się poddaje i jest już całkiem obnażona - Muszę nadrobić zaległości. - dodała, w myślach planując już datę odwiedzin Londynu - Miło to słyszeć, że tak dobrze Ci idzie. - w jej głosie słychać było szczery podziw. Zawsze cieszyła się, gdy młodzi artyści podbijali serca czarodziejów (i mugoli!) i gdy pięli się po tej wymagającej drabinie o nazwie artystyczny światek. Nie było to łatwe zadanie.
...Przez chwilę zapanowała cisza, ale w mniemaniu Éléonore nie była ona ani trochę niezręczna. Wokoło słychać było świergotanie ptaków wijących swoje gniazdka, szumiała też woda w pobliskiej fontannie, szeleściły młode listki drzew. Zupełnie jakby przyroda szykowała się na nadejście tego wyjątkowego wieczoru - Celtyckiej Nocy. Może one też powinny się na nią przyszykować?
... - Wybierasz się może na tegoroczne obchody Celtyckiej Nocy? - zagadnęła, spoglądając to na swoje nazbierane spod ławki roślinki, to na piękny bukiet polnych kwiatów Bianci. Byłby z nich imponujący wianek. A dookoła nich dałoby się znaleźć też niektóre ciekawe egzemplarze, jak chociażby poczciwą, białą koniczynę czy bardziej wyrafinowanego derenia.
...I niewiele myśląc - pochyliła się nad trawą, by sięgnąć i zerwać kilka kolejnych łodyżek stokrotek. Tak, to spotkanie było bardzo inspirujące.
Powrót do góry Go down


Bianca Zakrzewski
Bianca Zakrzewski

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 174cm
C. szczególne : veela vibe || zniszczone terpentyną dłonie umazane farbami
Dodatkowo : ćwierć wila
Galeony : 1327
  Liczba postów : 713
https://www.czarodzieje.org/t14411-bianca-zakrzewski?nid=3#381696
https://www.czarodzieje.org/t14416-bianca#381732
https://www.czarodzieje.org/t14414-bianca-zakrzewski
https://www.czarodzieje.org/t18447-bianca-zakrzewski-dziennik
Ptasi Skwer  QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  Empty


PisaniePtasi Skwer  Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  EmptyPią 1 Maj - 18:38;

Relacje z rodziną były ważne, szczególnie te dobre. Sama miała fantastyczny kontakt ze swoim starszym bratem i starała się utrzymywać jako taki ze swoim licznym, naprawdę licznym, młodszym przyrodnim rodzeństwem. To jednak nie było wszystko. Nawet jeśli brat był jej najlepszym przyjacielem, wiedziała, że ktoś „z zewnątrz” to zupełnie inna sprawa. Czasem patrzyła tęsknym wzrokiem w przeszłość, uświadamiając sobie, że wiele straciła, wiele relacji zniszczyły jej liczne wyjazdy i choć pozwalały jej nabrać nowych doświadczeń, pozwalały jej także się naprawdę rozwijać, to czy nie poświęcały zbyt wiele ważnych aspektów w jej życiu?
Nie miała pojęcia, że z Éléonore były tak bardzo podobne. Bo chociaż należały do innych odłamów artystycznego świata, to wspólnie dostrzegały te najpiękniejsze aspekty rzeczywistości, która je otaczała. Być może los doszedł do wniosku, że absolutnie powinny się spotkać, nawiązać lepszy kontakt i być może wypełnić delikatną pustkę w ich życiu. Bianca lubiła wierzyć, że wszystko dzieje się z jakiegoś powodu, dlatego też nie złościła się na głupi chodnik, który prawdopodobnie miał być bardzo śmiesznym żartem, korzystała z sytuacji, prowadząc rozmowę z blondynką, czerpiąc jak najwięcej radości z chwili. Zakrzewski była optymistką, nawet jeśli miała w życiu trochę pecha, to tyczył się on absolutnie nieważnych rzeczy, niewielkich drobiazgów, który równoważony był szczęściem w postaci jej zawodowej drogi, która za każdym zakrętem kryła coś nowego, coś równie fantastycznego. Widziała więc zawsze szklankę do połowy pełną, bo choć była też w połowie pusta, to przecież nie całkiem pusta.
Myślę, że to będzie wyglądać wyjątkowo. – odparła, szczęśliwa, że Élé nie spojrzała na nią jak na wariatkę.
Ćwierćwila miała bowiem wiele pomysłów w swojej głowie, jednak nie zawsze spotykały się z aprobatą, nie każdy rozumiał jej sposób myślenia i była pewna, że wiele osób wolałoby zwyczajnie kupić nową kurtkę, pobrudzoną wyrzucając i o niej całkowicie zapominając. Nie lubiła wyrzucać rzeczy bez powodu, a niewielka plama nie była dostatecznym powodem. Bianca miała to do siebie, że lekko podniszczone biegiem czasu ubrania, wykorzystywała jako robocze, zamykając się w nich w pracowni. Jej aktualny wygląd nie był powalający, szczególnie, że jak stała przed sztalugą, tak wyszła, udając się do Hogsmeade. Élé miała więc okazję zobaczyć ją w wyjątkowym (choć nie całkiem) wydaniu definitywnej malarki. Tego dnia nie mogła się wyprzeć swojej natury, nawet jeśli nigdy taki pomysł nie zagościł w jej głowie.
Powrotu? Gdzie byłaś? – podłapała jej słowa. Bianca wiedziała co znaczy wracać na Wyspy Brytyjskie, robiła to niezliczoną ilość razy, a z każdym kolejnym czuła, że coraz bardziej oddala się od swojego życia tutaj. – Koniecznie w godzinach, w których tam będę! – rzuciła, roześmiawszy się, byłoby przecież strasznie szkoda jeśli by się minęły. – Dziękuję. – odpowiedziała, lekko się rumieniąc i spuszczając wzrok na swoje, aktualnie gdzieniegdzie niebiesko-różowe od farb, dłonie.
Zawsze lubiła komplementy, ale zdaje się, że jeszcze nie specjalnie się doń przyzwyczaiła. Czuła, że ma wiele do poprawy i broń Merlinie nie podważała szczerości słów innych, to nie potrafiła pozbyć się wrażenia, że są nieco pocieszające? Nie umiała tego wyjaśnić, choć wiedziała, że uczucie to jest bezapelacyjnie irracjonalne.
Oh, na pewno! Właściwie to naprawdę nie mogę się doczekać. Nawet zerwałam już kwiaty, żeby zapleść wianek. – wcześniejszy delikatny rumieniec zniknął z jej policzków, a w potwierdzeniu swoich słów, uniosła niewielki bukiet, który leżał obok niej na ławce. – A ty?
Powrót do góry Go down


Éléonore E. Swansea
Éléonore E. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : jasne piegi i wąskie usta
Galeony : 2413
  Liczba postów : 1152
https://www.czarodzieje.org/t17446-eleonore-e-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17452-poczta-panny-eleonore#489449
https://www.czarodzieje.org/t17445-eleonore-e-swansea#489381
Ptasi Skwer  QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  Empty


PisaniePtasi Skwer  Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  EmptySob 9 Maj - 2:37;

...A czy Éléonore była optymistką?
...Cóż, w ostatnim czasie coraz to mniej. Ciemne chmury wpłynęły na niebo ponad jej głową, a ona przejmowała się wszystkim za mocno. Choć cieszyła się wiosną, czerpała energię z budzącej się natury, to... nie była w pełni naładowana czystym entuzjazmem. Jakiś ciemny, podstępny cień kroczył za nią, nie pozwalając odetchnąć pełną piersią.
...Ale teraz to niespodziewane spotkanie odmieniło jej nastrój i odgoniło wszelkie cienie. Potrzebowała w swoim życiu takiego promyczka, takiej chwili beztroski. Przypomniała sobie o nadchodzącej Celtyckiej Nocy, a potem wszystkie piękne wspomnienia z nią związane wróciły. Już czuła charakterystyczny zapach świeżej rosy i palonego drewna z ogniska. Już widziała wiele młodych czarownic w wiankach i zwiewnych sukienkach, już miała przed oczami ogromne drzewo przystrojone we wstążki. Kto by pomyślał, że odwołane spotkanie może się tak bardzo człowiekowi przysłużyć.
... - Wyjechałam na studia do Kanady. - odpowiedziała neutralnym tonem. Nie chciała, by wybrzmiało to jakoby przechwalała się swoimi wojażami. Samą Kanadę polubiła, ale... czy drugi raz podjęłaby taką samą decyzję i opuściła dom na tak długo? Wątpliwe... - Oj, tak. Teraz nie widzę innej opcji! - dodała, uśmiechając się szerzej w stronę Bianci. Może nawet w tym momencie rodzinna galeria zyskała w oczach Éléonore?
...Popatrzyła na swoje dzieło z lekkim zażenowaniem. Kwiatki były splątane niedbale, liście i łodyżki wyglądały, jakby próbowały za wszelką cenę uwolnić się z tego zielonego, trawiastego warkocza. No ale cóż się dziwić, skoro plotła to coś machinalnie, praktycznie nie doglądając pracy swoich rąk.
... - Nie mogłabym odpuścić tego wydarzenia, mam do niego za duży sentyment - czysta prawda. Zaśmiała się na wspomnienia z dziecięcych lat, kiedy przychodziła na obchody Celtyckiej Nocy wraz z rodzicami. Zawsze wtedy zazdrościła wszystkim nastoletnim i pełnoletnim czarownicom, że mogą pleść wianki, a potem tańczyć wokół starego dębu. Święto urosło raną do mistycznego, utęsknionego wydarzenia.
... - Och, to niech te piękne kwiaty dłużej nie czekają! - mówiąc to, wstała nagle z ławki i podeszła do kępki kwiatów, które rosły nieopodal. Zerwała część, przy okazji odnajdując jakieś dziko rosnące zioła. Z naręczem roślin wróciła na swoje miejsce i przystąpiła do pracy. Tym razem działała bardziej świadomie - Zainspirowałaś mnie. - posłała Biance nieco szelmowski uśmiech i ze skupieniem laboranta (albo eliksirowara) zaczęła zaplatać łodyżki swoich kwiatów.
...Roślinny warkocz stopniowo wydłużał się i pogrubiał się, tym samym stając się ciut ładniejszy od tego czegoś, co powstało na początku, gdy Swansea bezwiednie zerwała kwiatki spod swoich nóg.
... - O, a to chyba dzięgiel. - tak, to był dzięgiel - Podobno symbolizuje inspirację. - rzuciła nagle, wplatając wspomnianą roślinkę w swój wianek. Zielarstwo nigdy nie było jej mocną stroną, ale mowa kwiatów zawsze ją fascynowała. Czuła, że coś w tym jest. Coś więcej niż przesądy - Myślisz, że coś w tej symbolice jest? Niby kwiatek, to kwiatek... - zaraz to ona wyjdzie przed Biancą na wariatkę i czarownicę niespełna rozumu.
...Choć może nie pomyliłaby się w tym osądzie?
Powrót do góry Go down


Bianca Zakrzewski
Bianca Zakrzewski

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 174cm
C. szczególne : veela vibe || zniszczone terpentyną dłonie umazane farbami
Dodatkowo : ćwierć wila
Galeony : 1327
  Liczba postów : 713
https://www.czarodzieje.org/t14411-bianca-zakrzewski?nid=3#381696
https://www.czarodzieje.org/t14416-bianca#381732
https://www.czarodzieje.org/t14414-bianca-zakrzewski
https://www.czarodzieje.org/t18447-bianca-zakrzewski-dziennik
Ptasi Skwer  QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  Empty


PisaniePtasi Skwer  Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  EmptyPon 11 Maj - 17:12;

Życie miało to do siebie, że lubiła podkładać czarodziejom kłody pod nogi i mimo, że Bianca nie lubiła filozofować na ten temat, to nigdy o tym nie zapominała. Wierzyła w to, że wszystko ma swój cel i nawet jeśli wydaje się, że to już dno, a nawet dno dna, to ostatecznie po burzowych chmurach, zawsze wychodziło słońce, czyż nie? Nie trzeba było być wiecznie optymistycznym, bowiem każdy był tylko człowiekiem, a panna Zakrzewski mogła się założyć o ucięcie dłoni, tak dlań ważnej, że nawet Merlin miewał złe dni, złe tygodnie, czy nawet miesiące. Jej szczęścia tego dnia nic nie mogło zakłócić, bowiem mimo, że kochała swoją pracę nad życie, to czasem potrzebowała chwili odpoczynku, nawet jeśli ten był aktywny, a jej buty chciał zjeść chodnik, czerpała z takich momentów jak najwięcej.
Dobry humor tylko utrzymywał fakt spotkania z Éléonore. Czy było coś lepszego od słonecznego, już prawie świątecznego dnia, w którym to spotkało się osobę, z tak wielkim potencjałem na odnowienie, tudzież pogłębienie relacji? Nie wydawało jej się, że coś takiego istniało, nie w tej chwili. Celtyckiej Nocy nie mogła się doczekać, tak samo świątecznego śniadania z babcią, które tak uwielbiała, celebrując każdą chwilę spędzoną ze staruszką, która zasadziła w niej ziarno pasji i pozwoliła na wykiełkowanie, stale je podlewając, stale wspierając Biancę, utrzymując ją w przekonaniu, że wybrała słuszną drogę. Nie pomyliła się, a Bianca pewnie stąpała przed siebie, stawiała kolejne kroki, coraz śmielsze.
Jej oczy zabłysły, gdy Élé wspomniała o Kanadzie. Zakrzewski także miała na swoim koncie wiele podróży, z początku spowodowanych pracą taty, a teraz jej własną. Nie tak dawno była w Paryżu, by wystawić swoje dzieła w tamtejszej galerii i choć nie wszystko przebiegło dokładnie tak jak chciała, to nie mogła narzekać, bowiem wystawa się odbyła! Była przeszczęśliwa z tego powodu. Los się ostatnio doń uśmiechał, tak szeroko, że aż nie mogła w to uwierzyć.
Oh, brzmi fantastycznie! – rzuciła, jej do Kanady nigdy nie wyniosło, może kiedyś to nadrobi, miała przecież przed sobą całe życie. – To ciekawe, że ty wyjechałaś z Wielkiej Brytanii, w momencie, w którym ja do niej wróciłam. – zaśmiała się, szybko kalkulując w głowie, że z tego co pamięta, to Éléonore była od niej rok starsza, a Zakrzewski wróciła do Anglii w siódmej klasie, tak, minęły się. Zaczęła się zastanawiać, czy gdyby Swansea nie wyjechała, ich drogi splotłyby się dużo szybciej. Nie gdybała jednak zbyt długo, uznając, że to doprawdy bezsensowne.
Po swoich słowach, pochwyciła w dłonie kwiaty i zaczęła je starannie zaplatać, poświęcając temu dużą dozę uwagi, dokładnie tak jak podczas malowania. Nie był to jednak obraz, by nie mogła jej podzielić między pracę manualną, a rozmowę z blondynką, bowiem kiedy przesuwała włosiem pędzla po płótnie – niewiele do niej docierało, zamykała się w swojej głowie, delikatnie zagryzając policzki od wewnątrz, poświęcając temu całe swoje skupienie. Misterne sploty kwiatów tworzyły się w jej dłoniach, gdy przeplatała róż z bielą i niewielką domieszką zieleni.
Na jej usta wystąpił szczery uśmiech, odkrywając białe zęby. Jej dłonie przypomniały sobie dokładnie jak zaplatać wianek, a gdy tylko to zrobiły, skupienie Bianci nad tą czynnością się zmniejszyło, pozwalając by jej długie palce same pracowały, polegając na ich pamięci, tak jak oddawała im tę część, podczas gdy trzymała swoje przybory malarskie. Nie o wszystkim musiała myśleć, ciało pamiętało.
Zmarszczyła brwi na słowa dziewczyny i na kilka sekund przestała zaplatać łodygi, wpatrując się w różowe płatki kwiatów. Nigdy się nie zastanawiała nad ich znaczeniem, lubiła łączyć naturę z ludźmi, szczególnie na płótnie, jednak miała wrażenie, że wówczas nadawała im własną symbolikę, mówiącą językiem jej duszy.
Nie wiem – wzruszyła ramionami. – Prawdę mówiąc nie jestem specjalistką od flory, wystarczy, że znam mowę ciała moich psów – zaśmiała się, a potem przeniosła wzrok na Éléonore. – Ale skoro wielu ludzi to tak fascynuje, to może faktycznie coś jest w tym roślinach, nie licząc oczywiście ich leczniczych i tym podobnych właściwości. – powiedziała jeszcze, trochę intensywniej nad tym myśląc.
Powrót do góry Go down


Éléonore E. Swansea
Éléonore E. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : jasne piegi i wąskie usta
Galeony : 2413
  Liczba postów : 1152
https://www.czarodzieje.org/t17446-eleonore-e-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17452-poczta-panny-eleonore#489449
https://www.czarodzieje.org/t17445-eleonore-e-swansea#489381
Ptasi Skwer  QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  Empty


PisaniePtasi Skwer  Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  EmptyPią 22 Maj - 4:44;

...To naprawdę niesamowite, ile miały ze sobą wspólnego. I może była to zasługa tego faktora łączącego dwie artystyczne dusze, ale w miarę rozwoju tej rozmowy Éléonore czuła się coraz to swobodniej. Wspomnienia dawnych Celtyckich Nocy powracały, wręcz czuła na skórze ciepło ogromnego ogniska, a w uszach przepiękne folkowe melodie. W środku niej narastała ekscytacja, a w nią samą wstępowało dziecko, które aż niecierpliwiło się wciąż odległym terminem tego wyjątkowego wydarzenia. Chciała je już, teraz, zaraz. Wianek też był prawie gotowy. Prawie...
... - Faktycznie, masz rację. - odparła na wspomnienie o ich "minięciu się". Zadumała się na chwilę, rozprawiając w głowie o tym samym, choć oczywiście nie mogła odgadnąć myśli Bianci. Wielokrotnie jednak zastanawiała się, czy aby na pewno dobrze zrobiła wyjeżdżając tak daleko. Cóż, wtedy było to dla niej świetnym pomysłem i idealnym rozwiązaniem. Dopiero czas wszystko zweryfikował... - Ale! Jak widać nic straconego. Wystarczyło przejść przez park i dać się zaatakować ptakom, i kostkom chodnikowym. - zaśmiała się, jednocześnie zaplatając kolejne łodyżki kwiatów. Zadziwiające, jak łatwo przychodziło jej pogodne chichotanie podczas tej rozmowy. Zupełnie jakby znały się na wylot. Aż się cieplej robiło na sercu.
...Przez moment nie zajmowała się swoim wiankiem, bo całą swoją uwagę skupiła na pracującej i skupionej Biance. W każdym jej najmniejszym ruchu widać było pasję i dokładność, nie mogłaby wyprzeć się swojego zawodu. Obserwowanie tego było wręcz kojące. Zupełnie jak oglądanie fotografującego Eliego i szkicującej Elaine.
... - Już jest piękny. - skomentowała, z lekkim uśmiechem patrząc na wianek dziewczyny. Jej też był niezły, ale bez porównania. Postanowiła więc podratować go trochę magią i nakierowała nań swoją różdżkę. Zamyśliła się przez chwilę, by ostatecznie wypowiedzieć krótką formułkę zaklęcia Colligatus, dzięki któremu kolejne kwiaty i zioła związały się w równy i estetyczny roślinny warkocz.
... - Ty też sporo podróżowałaś, prawda? - zapytała nagle, nie kryjąc zaciekawienia. Sięgnęła po kilka ostatnich gałązek ze swoich zbiorów i zaczęła wciskać je w wolne przestrzenie, by nadać wiankowi trochę objętości. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę z tego, że składa się on praktycznie tylko z drobnych, białych kwiatów i zielonych ziół, ale ten efekt nawet jej odpowiadał. Była zadowolona. Chyba z wiekiem spadał w niej poziom ambicji i samokrytyki...
... - Znajomość mowy ciała psów na pewno jest bardziej praktyczna. - uśmiechnęła się, jednocześnie nakładając swoje dzieło na głowę, by upewnić się, że okrąg ma odpowiedni rozmiar. Szczęśliwie: miał - Jejku, czas tak szybko płynie w miłym towarzystwie... - dopiero teraz przyjrzała się pozycji słońca na niebie i mogła ocenić, że zasiedziały się nieco na tym Ptasim Skwerze. A przecież mimo to nie zdążyły jeszcze porozmawiać o wszystkim! Swansea czuła niedosyt, ale miała nadzieję, że...
... - Mam nadzieję, że uda nam się spotkać podczas obchodów Celtyckiej Nocy. - powiedziała ze szczerą ufnością. Naprawdę chciałaby odnowić tę znajomość i niejako przenieść ją na wyższy poziom. Przecież teraz tak dobrze im się rozmawiało...
...To nie mógł być przypadek.
Powrót do góry Go down


Bianca Zakrzewski
Bianca Zakrzewski

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 174cm
C. szczególne : veela vibe || zniszczone terpentyną dłonie umazane farbami
Dodatkowo : ćwierć wila
Galeony : 1327
  Liczba postów : 713
https://www.czarodzieje.org/t14411-bianca-zakrzewski?nid=3#381696
https://www.czarodzieje.org/t14416-bianca#381732
https://www.czarodzieje.org/t14414-bianca-zakrzewski
https://www.czarodzieje.org/t18447-bianca-zakrzewski-dziennik
Ptasi Skwer  QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  Empty


PisaniePtasi Skwer  Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  EmptySro 27 Maj - 14:47;

Tak, to w istocie było niesamowite, gdyby Bianca wcześniej wiedziała, że mają tyle wspólnego, na pewno nie pozwoliłaby na utratę kontaktu. Prawda jednak była taka, że ostatnimi czasy straciła niebywale wiele relacji, więc zapewne mogła tylko tak sobie mówić, a z planów i założeń nie zostałoby zbyt wiele. Rzecz jasna nie chciała rozpamiętywać swoich dotychczasowych błędów, bowiem nie prowadziło to do niczego dobrego. Nie chciała niszczyć sobie dobrego dnia, a ten mogła bez wątpienia do takowego zaliczyć. Siedziała ze swoją znajomą na ławce w parku, zamierzając zapleść wianek na znakomitą zabawę w Celtycką Noc, w dodatku podoba definitywnie dopisywała, więc łapała promienie słońca na swoją twarz, czując przyjemnie ciepło. Oh jak uwielbiała wiosnę! Nic nie dawało jej tyle radości, no może z wyjątkiem Malowania, co ta pora roku. Wszechobecne rozkwitające kwiaty, piękna pogoda, delikatna bryza, czego chcieć więcej?
Owszem, mam nadzieję, że będziemy miały jeszcze mnóstwo okazji się spotkać. – rzuciła z delikatnym uśmiechem, który rozświetlał jej twarz, a w policzkach pojawiły się niewielkie, ledwie widoczne dołeczki. Przeciągnęła się na ławce i zaczęła zaplatać swój wianek, dokładając wszelkich starań, by wyglądał nienagannie. Zawsze przykładała ogromną uwagę do drobiazgów i rzeczy manualnych. Być może dlatego, że miała to we krwi, a być może z powodów lat praktyki. Traktowała tego typu czynności jako coś zgoła rozluźniającego, zupełnie nie przypominającego pociągnięć pędzla po płótnie, a jednak w pewien sposób podobne. Powoli i starannie zaplatała kolejne kwiatki, dokładając coraz to nowe, mieszając biel z różem i odrobiną zieleni.
Dziękuję – odparła do Éléonore, powoli kończąc swoje małe dzieło, po czym pokiwała głową na jej pytanie. – Tak, z początku z powodu pracy taty, teraz głównie przez moją pracę. Nie żałuję, ale z drugiej strony wieczne wyjazdy nie sprzyjają, cóż, jakimś bliskim relacjom. – powiedziała i wzruszyła ramionami, mówiła zgodnie z prawdą. Podróże były fantastyczne, umożliwiały jej nieskończony rozwój, jednak cóż z tego, skoro nie mogła zacieśnić absolutnie żadnej więzi? Na dłuższą metę stawało się to męczące.
Miała szczerą i głęboką nadzieję, że spotkają się jeszcze nie raz i nie dwa. Nie spodziewała się, że będzie im się aż tak dobrze rozmawiało. Nie miała nic złego na myśli, zwyczajnie niecodziennie zdarzało jej się znaleźć z inną osobą tak bliski język. Doceniała tę chwilę i sprzyjający Los, który splótł ich drogi tego dnia. Energicznie pokiwała głową na jej słowa.
O tak! Koniecznie! – powiedziała ze szczerym uśmiechem, orientując się, że na nią przecież czekała prababcia! Wstała równo z Élé i uścisnęła ją na pożegnanie, a jej serce przepełniało szczęście.

| zt x2
Powrót do góry Go down


Wasilisa Fiodorow
Wasilisa Fiodorow

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 175cm
C. szczególne : króciutkie włosy; piegi; wyłupiaste oczy
Galeony : 114
  Liczba postów : 132
https://www.czarodzieje.org/t18911-wasilisa-fiodorow#544072
https://www.czarodzieje.org/t18924-poczta-wasi#544339
https://www.czarodzieje.org/t18910-wasilisa-fiodorow
https://www.czarodzieje.org/t19075-wasilisa-fiodorow-dziennik
Ptasi Skwer  QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  Empty


PisaniePtasi Skwer  Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  EmptyCzw 18 Cze - 20:26;

Wasia postanowiła wybrać się na mały spacer do Hogsmeade. Nie była to zwykła przebieżka, bo tym razem wzięła ze sobą kameleona. Pocieszny, aczkolwiek raczej obojętny na wszystko zwierzor siedział na jej ramieniu, podczas gdy Gryfonka z dumą kroczyła przez park.
- O, to, spójrz. To drzewo. – tłumaczyła. – Drzewa rosną. W sumie widziałeś w Hogwarcie drzewa, to Ci nie będę o tym mówić…. Ale akurat tego gatunku na pewno nie widziałeś. To jest wiśnia. Ładna, nie? Pięknie zakwita, ale nie teraz, to na wiosnę.
Poszli dalej. Wasia pokazywała Kotu (bo takim imieniem ochrzcił kameleona Liam) wszystko, co mogła uznać za ciekawie.
- Patrz! Wata cukrowa!  
Podbiegła szybko do sprzedawcy, kupiła watę i objadając się nią, weszła na jedną z mniej uczęszczanych uliczek.
Kilka alejek dalej, z połową waty cukrowej w garści i Kotem na ramieniu, weszła na mało uczęszczaną alejkę. Lubiła takie miejsca. Mimo że ludzi kochała i była towarzyska jak za pięciu, to jednak takie nieco zapomniane miejsca miały swój klimat tajemnicy lub przygody – nawet jeśli to tylko alejka w parku.
Idąc tak beztrosko, ciamkając watę i opowiadając właśnie swojemu kamkowi o tyłku jednego z profesorów, nagle poczuła że coś jest nie tak. Płyty chodnikowe ruszały się pod jej stopami, próbując użreć jej nogi. Stukały o siebie wściekle, wyciągając się jak najbardziej w stronę Wasi. Dziewczyna natychmiast podskoczyła, ale jedna z płyt właśnie ciamkała jej sznurówkę i Wasia nie mogła tej nogi uwolnić. Wata natychmiast spadła, przyklejając jej się do spodni a Wasia ściągnęła swojego kameleona z ramienia i położyła go szybkim ruchem na dłoni, wyciągając w stronę najbliższych gałęzi.
- RATUJ SIĘ, KOCIE! RATUJ SIĘ, BO UMRZESZ ZE MNĄ! – wrzeszczała przeraźliwie. - POWIEDZ WSZYSTKIM ŻE ICH KOCHAM! PRZEKAŻ RESZCIE, ŻE CHODNIK MNIE ZEŻARŁ!
Płyty chodnikowe ciamkały jej sznurówki w najlepsze, Wasia krzyczała próbując wyrwać stopy z ciasnych trampek, wata obklejała jej spodnie, a Kot całą swoją uwagę poświęcił musze, która bzyczała obok.

hejoszka @Loulou Moreau
kostunia  o tu kostka
Powrót do góry Go down


Loulou Moreau
Loulou Moreau

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173cm
C. szczególne : francuski akcent, burza loków, ciemniejsza karnacja
Galeony : 835
  Liczba postów : 1048
https://www.czarodzieje.org/t18184-loulou-moreau
https://www.czarodzieje.org/t18218-loulou-m#518183
https://www.czarodzieje.org/t18195-loulou-moreau
https://www.czarodzieje.org/t18299-loulou-moreau-dziennik#520878
Ptasi Skwer  QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  Empty


PisaniePtasi Skwer  Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  EmptySro 24 Cze - 8:22;

Wybrała się na spacer po Hogsmeade, aby poznać miasteczko nieco lepiej. Brakowało jej możliwości teleportowania się, a im bliżej jej urodzin, tym trudniej było to wytrzymać. Będąc po rozmowie z Finnem, chciałaby przenieść się do Doliny, ale nie miała ochoty szukać cały czas świstoklików. Nie chciała aż tak ryzykować. W końcu mogłoby się okazać, że dostałaby się do Doliny, ale nie potrafiłaby wrócić i co wtedy? Zdecydowanie dobrze było zacząć poznawanie okolic od zapamiętania wszystkich ciekawych miejsc w Hogsmeade.
Nogi skierowały ją na deptak, ptasi skwer. Dłonie wcisnęła do tylnych kieszeni szortów, obserwując wszystko wokół. Starała się nie myśleć o wszystkim, co miało ostatnio miejsce, ani na tym, co ją czekało. Sądząc po braku wiadomości od rodziny, wujek nie przyznał im się do swojego wyjazdu. Być może planował wrócić na wakacje? Cóż, sama nie miała ochoty się z nim widzieć, więc chciała jechać ze szkoła na wakacje. Szkoda, że nie wiedziała, gdzie w tym roku mają się odbyć.
Nawet nie zauważyła, gdy nogi zaprowadziły ją w mało uczęszczaną alejkę. Przez chwilę zastanawiała się dlaczego, skoro otoczenie było naprawdę piękne, gdy usłyszała najpierw czyjś krzyk, a później dopiero dostrzegła dość niecodzienny widok. Czy dziewczynę właśnie próbowały zjeść płytki chodnikowe? I dlaczego wołała coś o kocie, gdy miała kameleona? To było tak absurdalne, że przez chwilę trwała nieruchomo, obserwując całą akcję z uniesionymi wysoko brwiami. Nawet zastanawiała się, czy przypadkiem nie ma zwidów, ale nie jadła nic, ani nie piła, więc prawdopodobnie ktoś rzucił mało wesołe zaklęcie na chodnik, czyniąc z niego żarłaczną bestię. Szybko wyjęła różdżkę z prowizorycznego koku, który marnie spełniał swoje zadanie utrzymywania włosów z dala od karku, aby wycelować nią w chodnik.
- Immoblius – rzuciła, chcąc unieruchomić płyty, aby dziewczyna mogła sama wyciągnąć swoją nogę i odsunąć się od pechowego miejsca. - Lepiej wychodź, póki znieruchomiały – odezwała się do dziewczyny, którą dopiero teraz rozpoznała, próbując nie zaśmiać się z powodu całej sytuacji. Sądząc po jej krzyku, była... Naprawdę przekonana, że chodnik ją zje? Gdzie miała różdżkę? A może nie zdążyła o tym pomyśleć?

@Wasilisa Fiodorow
Powrót do góry Go down


Wasilisa Fiodorow
Wasilisa Fiodorow

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 175cm
C. szczególne : króciutkie włosy; piegi; wyłupiaste oczy
Galeony : 114
  Liczba postów : 132
https://www.czarodzieje.org/t18911-wasilisa-fiodorow#544072
https://www.czarodzieje.org/t18924-poczta-wasi#544339
https://www.czarodzieje.org/t18910-wasilisa-fiodorow
https://www.czarodzieje.org/t19075-wasilisa-fiodorow-dziennik
Ptasi Skwer  QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  Empty


PisaniePtasi Skwer  Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  EmptyPon 29 Cze - 22:48;

Wasia już miała zamiar spisywać testament w myślach. Kameleon poszedłby do Nancy, jej cudna kalimba do Liama… Widziała już oczyma wyobraźni, jak płyta chodnikowa zjada ją kawałek po kawałku. Ale tu musiałoby być krwi… Przecież jej przyjaciele znaleźliby tylko czerwoną plamę i nic więcej! Co oni mieliby pochować? Zeskrobać trochę tej krwi i wrzucić do trumienki? Przecież to tak się nie godzi…
I nagle przyszło wybawienie. Jedna ze znanych z widzenia Gryfonek pojawiła się w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie. Szybko rzucone zaklęcie pozwoliło Wasi wyswobodzić się z płyt chodnikowych. Uciekając z nich, prawie że się potknęła, ściskając memlącego muchę Kota.
Zatrzymała się obok Loulou, głośno dysząc, z zybko bijącym sercem i spodniami uwalanymi od waty cukrowej. Spojrzała na dziewczynę jak na wybawicielkę. Jak miała na imię? Loulou chyba…
- Loulou! Loulou, jeju, dziękuję! Gdyby nie Ty, to bym była tylko tą zeskrobaną krwią w trumnie… Uratowałaś mi życie, normalnie dramat to był jakiś! Myślałam, że umrę, przecież te płyty chodnikowe były jak jakieś demony! Betonowe demony! Słuchaj, a Kot jak musiał to przeżywać to w ogóle, cały się pewnie trzęsie ze strachu – przerwała, by nabrać powietrza. Kameleon wcale a wcale nie wyglądał na poruszonego całym zajściem. Siedział spokojnie na ręce Wasi. – No! W każdym razie dziękuję Ci bardzo. Mam u Ciebie dług! Chcesz waty cukrowej?
Szybki zerk na spodnie.
- … nie, lepiej nie. – dodała szybko, próbując zetrzeć watę z materiału. Wyciągnęła różdżkę. – Chłoszczyć!
Wata zniknęła ze spodni.
- No! To… To co tam u Ciebie? Jak tam? W ogóle Wasia jestem, pewnie mnie kojarzysz. Troszkę może kojarzysz.
Uśmiechnęła się szeroko. Może i powinna być chociaż troszkę zawstydzona całym zajściem i jej podejściem do problemu w dramowym stylu bollywodzkich seriali, ale kto by się tam przejmował takim drobiazgiem?
Kot na ręce Wasi utkwił  zainteresowane spojrzenie w Loulou.

@Loulou Moreau
Powrót do góry Go down


Loulou Moreau
Loulou Moreau

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173cm
C. szczególne : francuski akcent, burza loków, ciemniejsza karnacja
Galeony : 835
  Liczba postów : 1048
https://www.czarodzieje.org/t18184-loulou-moreau
https://www.czarodzieje.org/t18218-loulou-m#518183
https://www.czarodzieje.org/t18195-loulou-moreau
https://www.czarodzieje.org/t18299-loulou-moreau-dziennik#520878
Ptasi Skwer  QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  Empty


PisaniePtasi Skwer  Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  EmptyPią 3 Lip - 17:09;

Przyglądała się dziewczynie z lekkim rozbawieniem w spojrzeniu, próbując nadążyć za tym, co mówiła. Merlinie, ile w niej musiało być energii! Jak trafiła na krwiożercze płyty chodnikowe? Przesunęła spojrzeniem na kameleona, którego dziewczyna miała na ręce, a który wyglądał na tak przejętego, jak Lou gdy widziała padający deszcz. Wcale. Przyglądała mu się chwilę, gdy ten coś przeżuwał, zastanawiając się, czy właściwie taka jaszczurka jest zdolna do okazywania czegoś więcej niz znudzenie, ale w końcu zostawiła ten temat wracając spojrzeniem do Gryfonki.
- Naprawdę nazwałaś kameleona "kot"? - spytała, jakby to było w tej chwili najważniejsze. Co tam smaczne sznurówki, wata cukrowa na spodniach, po chwili oczyszczona, co tam przerażenie, gdy przecież dziewczyna sama miała różdżkę. Najważniejszym w tej chwili pytaniem było to o imię kameleona. Kot? To jak nazwanie psa Koń i konia Pies, a później patrzenie na dzieciaki, jak się mylą, a później w przyszłości mają problem poprawnie udzielić odpowiedzi na pytanie "co to jest". Zaraz jednak pokręciła lekko głową, wracając do rzeczywistości i uśmiechnęła się szeroko do dziewczyny.
- Nie mogłam pozwolić, żeby jakiś, byle jaki, chodnik ciebie zjadł. Jak już ginąć tak tragiczną śmiercią to zjedzoną przez piękną posadzkę w równie pięknym miejscu, a nie... tu... Gdzie pełno jest gołębi - rzuciła w końcu ze śmiechem, mrugając zaczepnie do dziewczyny. Kiedyś od znajomej usłyszała, że jeśli miałaby zginąć spadając z miotły, to chciałaby spaść z najnowszego Nimbusa niż Midrąga. Podejrzewała, że betonowe płyty chodnikowe zdecydowanie różniły się od takich marmurowych i każdy wolałby umrzeć zjedzony przez marmur. Niby bardziej wyjątkowo.
- Zwiedzam Hogsmeade, bo póki co byłam tylko na głównej ulicy ze sklepami. No i kojarzę cię, choć dobrze, że przypominasz imię - odpowiedziała, od razu zapewniając, że dziewczyna nie była dla niej szarą masą z tłumu. Większość Gryfonów rozpoznawała w tłumie, ale niekoniecznie pamiętała ich imiona. Wręcz zazwyczaj nie wiedziała nawet, na jaką literę się zaczynają, ale wszystko to było spowodowane ich ilością. Spojrzala ponownie na kameleona, który wpatrywał się teraz w nią i musiała przyznać, że czuła się z tym nieco dziwnie. - On tak często wpatruje sie w innych?

@Wasilisa Fiodorow
Powrót do góry Go down


Wasilisa Fiodorow
Wasilisa Fiodorow

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 175cm
C. szczególne : króciutkie włosy; piegi; wyłupiaste oczy
Galeony : 114
  Liczba postów : 132
https://www.czarodzieje.org/t18911-wasilisa-fiodorow#544072
https://www.czarodzieje.org/t18924-poczta-wasi#544339
https://www.czarodzieje.org/t18910-wasilisa-fiodorow
https://www.czarodzieje.org/t19075-wasilisa-fiodorow-dziennik
Ptasi Skwer  QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  Empty


PisaniePtasi Skwer  Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  EmptyNie 5 Lip - 15:03;

- To długa historia z tym Kotem. Ale to Ci opowiem wtedy! – głęęęboki wdech i… - No. Chciałam mieć jakiegoś zwierzora i trafiło mi się schronisko! Ale byłam kompletnie spłukana. Na waciki by nie starczyło. Nie no – starczyłoby – ale wiesz, o co chodzi. Także napisałam list do Liama, jednego z Puszków, może kojarzysz… Słodki, uśmiechnięty, gej.  I poprosiłam go o pożyczkę w zamian za nadanie imienia kameleonowi. No i wtedy on chyba myślał, że kotka kupuję. Nie wiem czemu, bo rysunek kotka był tylko poglądowy. Ale! Ale dał imię „Kot” i już zostało. Słowo to słowo.
Wyszczerzyła zęby.
Zalewanie słowotokiem Merlinowi ducha winnym ludzi było jedną z wielu wad Wasi i teraz Loulou mogła się przekonać, że to jest studnia bez dna. Te słowa cały czas wylatywały i wylatywały i nigdy się nie chciały  skończyć… A im szybciej Wasia mówiła, tym bardziej słychać było jej rosyjski akcent.
Pokiwała głową na słowa Loulou.
- Masz rację – przytaknęła. – Dużo lepiej jest zginąć tragicznie z klasą. Tak jak u mugoli było takie zdjęcie, jak jakaś laska się rzuciła z budynku dawno temu i wyglądała ładnie na zgniecionym samochodzie, to mugole nazwali to najpiękniejszym samobójstwem i stała się znana. Przykład trochę może i tragiczny, ale pewnie wiesz, o co mi chodzi.
Jej mama uwielbiała kryminalne i tragiczne historie. Za każdym razem gdy Wasia się spotykała z rodzicami, wysłuchiwała nowinek o mordercach, zabójstwach i nierozwiązanych sprawach. Nic więc dziwnego, że znała takie smaczki.
- No, Kot czasami tak robi. On po prostu… - zawahała się. Jej skłonności do psot kazały jej w tym momencie zażartować.  – On jest głodny po prostu. Nauczyłam go, że ludzi się nie je, że się nie  zmieszczą, ale nadal czasem kombinuje. Gapi się tak, bo mierzy siły na zamiary.  Jak kiedyś jakiś pierwszoroczniak nam zniknie z dormitorium, to ja bym go miała Kota za głównego podejrzanego.


@Loulou Moreau
Powrót do góry Go down


Loulou Moreau
Loulou Moreau

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173cm
C. szczególne : francuski akcent, burza loków, ciemniejsza karnacja
Galeony : 835
  Liczba postów : 1048
https://www.czarodzieje.org/t18184-loulou-moreau
https://www.czarodzieje.org/t18218-loulou-m#518183
https://www.czarodzieje.org/t18195-loulou-moreau
https://www.czarodzieje.org/t18299-loulou-moreau-dziennik#520878
Ptasi Skwer  QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  Empty


PisaniePtasi Skwer  Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  EmptySob 11 Lip - 16:18;

Słuchała dziewczyny z rosnącym rozbawieniem, gdy opowiadała historię kameleona Kota. Nie do końca wiedziała, o jakim Liamie mówi, ale odnotowała w pamięci, że prawdopodobnie każdy Puchon gra do tej samej bramki. Przynajmniej ci, których ona zdążyła poznać. Ciekawe, czy wszyscy? Dziewczyny też? Właściwie Nancy świetnie całowała, ale to była butelka, więc raczej nie powinna brać tego pod uwagę. Tak samo ona się całowała z dziewczynami, a przecież nie oglądała się za nimi. Właściwie co to były za rozmyślania? Wróciła skupieniem do historii imienia kameleona, żeby nie wyjść na ignorantkę, a musiała przyznać, że była dość ciekawa.
- Zapamietać - nie prosić o nadanie imienia dla zwierzaka Puchonów - zaśmiała się, kręcąc lekko głową. - Ale trzeba przyznać, że oryginalne - dodała, spoglądając na dziewczynę z wesołymi iskierkami w spojrzeniu. Przysłuchiwała się dziewczynie, z zaciekawieniem wsłuchując się w akcent, który wkradał się w jej wypowiedź. Zastanawiała się, skąd Wasia pochodzi, coraz bardziej przekonując się do tego, że może zwyczajnie warto spytać. Nie znała tak dobrze Gryfonów, więc nawet nie wiedziała, czy ktoś jest z innego kraju, czy nie, ani od jak dawna uczy się w Hogwarcie.
Nie wiedziała, o jakim zdjęciu mówi dziewczyna, ale za to wzmiankę o krwiożerczości zrozumiała doskonale. Popatrzyła na Kota, pochylając się nieznacznie, żeby zrównać się z nim.
- Mógłby chcieć mnie zjeść? Nie polecam, myślę, że byłabym ciężkostrawna - rzuciła z dosłyszalnym śmiechem w kierunku zwierzątka. - Mam cię na oku, zniknie pierwszoroczniak, naślę na ciebie zwierzęcych aurorów - dodała, wskazując palcami to na swoje oczy, to na oczy kameleona, jakby brała go na poważnie. Nie potrafiła jednak zapanować nad uśmiechem, który rozciągał się wciąż na jej ustach, niwelując z pozoru poważne spojrzenie. W końcu wyprostowała się i spojrzała w kierunku plyt chodnikowych.
- Wyglądają, jakby się uspokoiły, idziemy dalej? Skąd jesteś? Masz całkiem ciekawy akcent - zagadała, wskazując ruchem głowy kierunek drogi i zagadując od razu o to, co ją zainteresowało dodatkowo. Skoro obie były doprowadzone do porządku, Kot miał się dobrze, skoro planował ją zjeść, chyba mogły iść dalej.

@Wasilisa Fiodorow
Powrót do góry Go down


Amanita Coombs
Amanita Coombs

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 162 cm
C. szczególne : karnacja, jasne oczy, wiecznie zmieniająca się fryzura, okazjonalnie noszony kolczyk w nosie
Galeony : 27
  Liczba postów : 23
https://www.czarodzieje.org/t19641-amanita-coombs#585253
https://www.czarodzieje.org/t19644-amanita-coombs#585266
https://www.czarodzieje.org/t19642-amanita-coombs#585257
https://www.czarodzieje.org/t19646-amanita-coombs-dziennik#58526
Ptasi Skwer  QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  Empty


PisaniePtasi Skwer  Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  EmptyNie 13 Wrz - 12:26;

W niemagicznym świecie studenci mieli jeszcze kilka dni na korzystanie z w miarę ładnej pogody i cieszenie się wolnością od studiów, jednak Amanita, z racji przynależności do magicznego świata, już pierwszego września musiała stawić się w Wielkiej Sali na rozpoczęcie nowego roku szkolnego. I niestety działo się dokładnie to samo, co praktycznie co roku - czuła się mocno wyobcowana. Szkoła co roku organizowała wyjazdy zagranicę, a ona, jak zwykle zresztą, nie jechała razem z resztą szkoły. Wakacje były dobrą okazją, by odwiedzić rodzinne strony, przejść się po ulicach, którymi chodziło się za dzieciaka, zrelaksować się w przydomowym ogródku z wielką szklanką lemoniady z lodem. Poza tym tęskniła za mamą, z którą kontakt miała dość ograniczony będąc w Hogwarcie - niby można było korespondować, ale telefony nie działały na terenie szkoły, rodzicielka miałaby problem z obsługą magicznego dziennika, a listy wysyłane sowami nie spełniały swojej funkcji. Przez tyle lat nie zdecydowały się na zakup własnej sowy, by móc bez przeszkód wysyłać sobie wiadomości, z kolei szkolne ptaki miały to do siebie, że bywały kapryśne i rzadko czekały, aż kobieta naskrobie tych kilka zdań w odpowiedzi. Samej Amanicie byłoby żal, gdyby jej relacja z mamą osłabła, szczególnie przez jakieś wydumane wakacje. Teraz jednak nie miała za bardzo o czym porozmawiać z ludźmi, jako że ani nie nabroiła, ani nie zrobiła niczego odkrywczego, z kolei gubiła się mocno w słuchaniu opowieści innych i czuła, że puchnie jej od nich głowa.
Ptasi skwer o tej godzinie powinien tętnić życiem, lecz wokół było zaskakująco niewielu przechodniów. Nawet ptaków było jakoś mniej, jakby wszyscy mieli swoje zobowiązania gdzieś indziej. Założyła kosmyk włosów za ucho, by nie przeszkadzał jej w czytaniu. Jeszcze nie znudziła się prostą fryzurą, postanowiła utrzymać ten stan rzeczy na głowie jeszcze przez miesiąc, choć już podświadomie wiedziała, że może zabraknąć jej silnej woli w tej kwestii. Otworzyła książkę na stronie siedemdziesiątej i umościła się wygodniej na siedzeniu ławki, kokosząc się jak kura na grzędzie. Jej komfort się jednak nie zwiększał, a wręcz przeciwnie - ławka robiła się coraz mniej przyjemna, nagle było jakoś tak ciasno... I nim się obejrzała, została przez nią "opleciona". Znalazłszy się w miłosnym uścisku ŁAWKI nie miała pojęcia, co dalej zrobić. Zastygła w bezruchu, niepewna tego, czy w ogóle powinna cokolwiek robić w tej sytuacji. Co jeśli zacznie się wiercić, a ławka oplecie się ciaśniej, jak diabelskie sidła?
- Um... Halo? - rzuciła niepewnie przed siebie licząc, że ktoś z przechodzących w okolicy zainteresuje się nią.

6
@Antoinette Apsley
Powrót do góry Go down


Antoinette Apsley
Antoinette Apsley

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 86
  Liczba postów : 234
https://www.czarodzieje.org/t10745-antoinette-apsley
https://www.czarodzieje.org/t15258-poczta-antosi
https://www.czarodzieje.org/t15250-antoinette-apsley
Ptasi Skwer  QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  Empty


PisaniePtasi Skwer  Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  EmptyCzw 17 Wrz - 12:43;

Kostka: 4


Pewnego dnia Antoinette postanowiła przejść się po wiosce, ale przez kłótnię z innym ślizgonem szła pośpiesznie, nie potrafiąc zwolnić, a co by tu mówić o stanięciu w miejscu. Była cała w nerwach, co było u niej nie tyle widoczne, co wyczuwalne na naprawdę znaczącą odległość. A to wszystko przez tamtego typa. Raczej nie inaczej, no bo wiadomo przecież że Antosia jest zawsze niewinna, bez skazy, to inni są źli, winni jak ludzie w Azkabanie, oh i ah, jest czysta niczym łza. Nie widzi nigdy własnych błędów. Zapatrzona w siebie ruda dziewczyna nigdy nie wierzyła, że to ona coś zepsuła, że była niemiła. Ale - całe szczęście - były chwile, gdy zachowywała się normalnie, o ile można tu mówić o jakiejkolwiek normalności, w końcu to pojęcie względne, nieprawdaż?
Tak czy owak, trafiła tu i przemierzała ów teren pośpiesznie. A to wszystko przez te nerwy. Przez te nerwy... tak, ona mogła się złościć na innych, ale inni na niej już nie, to są wówczas ludzie źli do szpiku kości, co kontrastuje z nieskazitelną duszą Antosi.
Eh, gdyby tylko znalazł się ktoś, kto jej uświadomi prawdę. A nawet - gorzką rację. Jeśli Apsley tego nie tyle wysłucha, co zrozumie i przyjmie z pokorą (akurat!), może zmieni się całkowicie, chociaż to na pewno niełatwe zadanie.
No ale dobra. Szła tak, nie myśląc, że może coś się stać, nieświadoma tego, co się tu za chwilę wydarzy. Kątem oka zauważyła jakąś dziewczynę, ale nie była pewna czy ją zna, czy nie. Może dlatego, że zmagała się z... no nie do wiary.... z Ławką! Antoinette tylko parsknęła śmiechem, ale - jak to mówią - kto się śmieje ten się śmieje ostatni.
Rudzielec zauważyła coś ciekawego. Coś definitywnie działo się z podłożem... zaraz! To chodnik! Tak, chodnik, który tak jakby ożywił się. I co dalej? Ano to, że poczuła coś na dole, a kiedy zerknęła na swoje obuwie, okazało się, że ich czubki są zniszczone. Antosia walczyła z tym czymś, co było absurdalne, nawet w świecie, gdzie panuje wszechobecna magia. Kopała, trzepotała stopami odzianymi w buty, ale - niestety - nic z tego. Spojrzała ponownie na tamtą dziewczynę I teraz ją poznała - tak, dziewczyny znają się - nieważne, że są z innych Domów. Ale są rówieśniczkami. Mieli czasami razem lekcje. Na imię miała chyba... Antoinette pamiętała tyle, że jej imię zaczyna się na tę samą literę, co jej.
- Pomocy, potrzebuję pomocy! - krzyknęła mając nadzieję iż znajoma ją usłyszy. Nie zwracała uwagi na to, iż Ama może być w jeszcze gorszej sytuacji. Priorytet panienki Apsley? Najpierw pomoc pojawić się musi dla niej. Dopiero potem trzeba pomyśleć o całej reszcie.
A jej buty były cały czas podgryzane. Dziewczyna była w rozpaczy, to przecież jej ulubione buty!
Powrót do góry Go down


Amanita Coombs
Amanita Coombs

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 162 cm
C. szczególne : karnacja, jasne oczy, wiecznie zmieniająca się fryzura, okazjonalnie noszony kolczyk w nosie
Galeony : 27
  Liczba postów : 23
https://www.czarodzieje.org/t19641-amanita-coombs#585253
https://www.czarodzieje.org/t19644-amanita-coombs#585266
https://www.czarodzieje.org/t19642-amanita-coombs#585257
https://www.czarodzieje.org/t19646-amanita-coombs-dziennik#58526
Ptasi Skwer  QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  Empty


PisaniePtasi Skwer  Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  EmptyCzw 17 Wrz - 15:48;

Amanita kochała magię, ale jej nieprzewidywalność czasem ją przerażała. Z jednej strony istniały reguły, różdżką należało machać w określony sposób i wymawiać specjalne formuły, nieraz łamiące język, by w ogóle osiągnąć jakiś efekt, w kociołku trzeba było mieszać chochlą w konkretnym kierunku, bo jednym obrotem w przeciwnym można zepsuć całą recepturę... Tymczasem obejmowała ją ławka. Jakaś siła magiczna kazała drewnianym deskom giąć się, jakby były żelkami, a metalowym prętom owijać się wokół jej ramion i ud, zamykając ją w szczelnym uścisku. No, nie aż tak szczelnym, bo miała jeszcze kilka centymetrów luzu - za mało, by się całkowicie wywinąć, ale wystarczająco, by się nie udusić. Nie zmieniało to jednak faktu, że podświadomie obawiała się, że każdy jej ruch może prowadzić do zacieśniania się owych objęć. Wszak skąd mogła wiedzieć, jak się zachowywać? Nie codziennie tuliła się z ławkami. To prawdopodobnie najbliższe tuleniu drzew doświadczenie, jakie przeżyła w całym swoim życiu.
Jak na złość nikogo nie było w pobliżu, a gdy nieopodal znalazła się jedna dziewczyna, znajoma z innego domu, postanowiła ją chyba zignorować. Amanita już otwierała usta, by ponowić prośbę o pomoc, lecz do jej uszu dobiegł cichy śmiech rudej i odechciało jej się proszenia. Uniosła zamiast tego brew w górę i zacisnęła usta w cienką linię, zapamiętując sobie w głowie, by przy kolejnym spotkaniu wytknąć dziewczynie ten chichot. Karma uderzyła jednak dość szybko, bowiem nie minęło pół minuty, a Antoinette zaczęła krzyczeć, podgryzana przez kostkę brukową alejki.
- Dawaj, wskakuj na ławkę, polecam! - Amanita przybrała minę, jakby wszystko było w porządku i podobało jej się siedzenie w uścisku ławki. Niemalże zachęciła ją ruchem dłoni, ale jej dłoń zamarła w powietrzu. Nadal nie była pewna, czy mogła się ruszać.
Powrót do góry Go down


Antoinette Apsley
Antoinette Apsley

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 86
  Liczba postów : 234
https://www.czarodzieje.org/t10745-antoinette-apsley
https://www.czarodzieje.org/t15258-poczta-antosi
https://www.czarodzieje.org/t15250-antoinette-apsley
Ptasi Skwer  QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  Empty


PisaniePtasi Skwer  Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  EmptySro 23 Wrz - 10:54;

Antoinette jeszcze przez jakiś czas walczyła z podłożem które gryzło jej obuwie. Ale nie miało to trwać wiecznie. Po paru minutach chodnik uspokoił się, a sam rudzielec, który początkowo nie mógł uwierzyć że to już koniec tej a jakże niemiłej niespodzianki, odetchnął z niewyobrażalną ulgą. Odczekała jeszcze moment,  by upewnić się, czy oby na pewno jest wolna od wszelkich magicznych psikusów. Jak się okazało - już nic się nie działo. To dzięki temu mogła teraz bez przeszkód skupić się na dziewczynie, opatulonej przez wszelkie elementy ławki. I teraz już przypomniała sobie jej godność (a przynajmniej w połowie - dotarło do niej jedynie imię biednej, zakleszczonej w objęciach ławki dziewczyny) - Amanita. Tak, dokładnie tak!
Do głowy wpadł jej niewybredny, słowny żart. Ucieszyła się, że może dziewczynie nieco dopiec... mimo, że ją lubiła. Naprawdę. No, ale nieco uszczypliwości nie zaszkodzi!
- Hej, Ama - uniosła nieznacznie podbródek ku górze - Widzę, że masz narzeczonego. A może nawet i męża! Jeśli tak, ciesz się tą bliskością. Twój luby może wkrótce zostać poświęcony na opał do kominka. - na sam koniec tej niezbyt grzecznej wypowiedzi, Antoinette posłała koleżance oczko. Niezależnie, jak zareagowała ciemnoskóra dziewczyna, ruda podjęła nowy wątek.
- Wydaje mi się, że ci się to podoba, mhm... - teatralnym gestem podrapała się po miedzianej czuprynie - ...może jesteś masochistką? - i parsknęła śmiechem, jednak o wiele cichszym niż to uprzednio było.
Powrót do góry Go down


Amanita Coombs
Amanita Coombs

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 162 cm
C. szczególne : karnacja, jasne oczy, wiecznie zmieniająca się fryzura, okazjonalnie noszony kolczyk w nosie
Galeony : 27
  Liczba postów : 23
https://www.czarodzieje.org/t19641-amanita-coombs#585253
https://www.czarodzieje.org/t19644-amanita-coombs#585266
https://www.czarodzieje.org/t19642-amanita-coombs#585257
https://www.czarodzieje.org/t19646-amanita-coombs-dziennik#58526
Ptasi Skwer  QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  Empty


PisaniePtasi Skwer  Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  EmptyPią 2 Paź - 13:31;

Amanita w gruncie rzeczy również darzyła sympatią Antoinette, choć zdawała sobie sprawę, że dziewczyna jest wyjątkowo zapatrzona w siebie i nieszczególnie przyjaźnie nastawiona do... cóż, większości uczniów Hogwartu. Mimo to wolała jednak odrobinę przekomarzania i kilka ciętych tekstów, niż lejący się z niektórych ust budyń, jeszcze taki waniliowo mdły, najnudniejszy sort pogawędki. Ślizgonka przynajmniej była "jakaś" i miała pazura, nie była snującą się korytarzami szarą masą. Neets ceniła ludzi potrafiących się wyróżnić.
Nie zaskoczyły ją uszczypliwości, na szczęście sama również była dość szybka w wymyślaniu odpowiedzi, a równocześnie odporna na złośliwość. Trzeba się było mocno postarać, by zajść jej za skórę, bowiem prędzej kwitowała podobne teksty śmiechem lub równie ciętą odpowiedzią.
- Och tak, delektuję się każdą naszą chwilą razem - przyznała, po czym pogładziła którąś z części oplatającej ją ławki, nawet nie wiedziała którą, ale najwyraźniej była to "ta właściwa", bowiem tych kilka pociągnięć dłonią po drewnianej powierzchni wystarczyło, by ławka rozluźniła swój splot, a także ostatecznie wróciła do swojej pierwotnej formy. Amanita wstała tak szybko, jak tylko była w stanie i spojrzała już z góry na w tej chwili nieszkodliwą, zwyczajną ławkę. Może to wciąż tylko pozory? Nie zamierzała już dziś ponownie siadać na skwerze.
- Biorąc pod uwagę, że wdaję się z Tobą w pogawędkę... Tak, chyba coś w tym jest! - skwitowała błyskotliwie, lecz na końcu wypowiedzi nie była w stanie powstrzymać uśmiechu cisnącego się na usta. Bądź co bądź Ślizgonka nie powinna odebrać tego szczególnie osobiście. - Ciebie też zresztą popieścił bruk. Przez chwilę myślałam, że to ziemia się rozstępuje i zaraz Cię piekło pochłonie, ale powiedzenie słusznie głosi, że złego diabli nie biorą!
Powrót do góry Go down


Antoinette Apsley
Antoinette Apsley

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 86
  Liczba postów : 234
https://www.czarodzieje.org/t10745-antoinette-apsley
https://www.czarodzieje.org/t15258-poczta-antosi
https://www.czarodzieje.org/t15250-antoinette-apsley
Ptasi Skwer  QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  Empty


PisaniePtasi Skwer  Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  EmptyPią 9 Paź - 18:15;

Szczerze? Antoinette nie była szczególnie zadowolona widząc, jak koleżanka uwalnia się z uścisku ławki. Lubiła patrzeć, jak ta się męczy, jak siłuje się z drewnianym przedmiotem. No, ale równocześnie zdawała sobie sprawę, iż koniec końców i tak musiało do tego dojść. Tego typu czary raczej nie trwają w nieskończoność, a sama Ama musi przecież jakoś żyć! Jeść, chodzić na lekcje...
Lekkie uszczypliwości były dla rudej niczym. Słyszała gorsze obelgi, a te płynące z ust koleżanki o nieco ciemniejszej karnacji, były raczej życzliwymi, nie miały negatywnego wydźwięku. Tak przynajmniej odebrała to nasza droga Antoinette.
- Oj tak... ja też jestem masochistką, gdyż wdaję się w dyskusję z tobą – puszcza dziewczynie oczko, uśmiechając się – o zgrozo! - tym razem nad wyraz życzliwie i sympatycznie. - A w ogóle, to wszystko już okej, nic ci się nie stało? – życzliwa, przejmująca się losem innych Antosia... tego jeszcze w kinie nie grali.
Ciekawe, co zadzieje się później...

/przepraszam za poślizg. :c
Powrót do góry Go down


Zoe Brandon
Zoe Brandon

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : dużo gada, nie zawsze z sensem; pachnie konwaliowymi perfumami
Galeony : 230
  Liczba postów : 574
https://www.czarodzieje.org/t19573-zoe-brandon#581404
https://www.czarodzieje.org/t19575-sowa-zoe#581413
https://www.czarodzieje.org/t19572-zoe-brandon#581405
Ptasi Skwer  QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  Empty


PisaniePtasi Skwer  Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  EmptyWto 26 Sty - 8:47;

Ostatnio przyjemne, słoneczne dni zdarzały się bardzo rzadko, a że Zoe bardzo nie lubiła siedzieć bezczynnie w Krukońskiej wieży czy gdziekolwiek w murach zamku, to nie mogła zmarnować takiej doskonałej okazji na spacer, gdy w ostatni weekend stycznia z nieba w końcu przestała się lać okropna, zmrożona mżawka, która mieszała się z ziemią i sprawiało, że gdziekolwiek by się nie poszło, trzeba było brodzić w paskudnej, błotnej brei; najpierw planowała udać się na szkolne błonia, może przejść się skrajem lasu, a ostatecznie szło jej się tak dobrze, gdy nie musiała chować twarzy przed uciążliwym deszczem i wiatrem, że dotarła aż do parku w Hogsmeade, a konkretnie na piękny skwer, pełen starych ludzi i ptaków. Fantastycznie, pomyślała uradowana, i zaczęła zawzięcie grzebać w kieszeni płaszcza, w której kojarzyła, że miała jakąś ptasią karmę sprzed tygodnia, kiedy to próbowała zaprzyjaźnić się ze szkolnymi sowami - na skwerze co prawda nie było zbyt wielu zwierząt, ale postanowiła poczęstować ziarnem te, które się po nim błąkały i z okazji zimy na pewno były głodne. Sypnęła trochę jedzenia w okolice fontanny, a gest ten najwyraźniej spłoszył siedzące na niej kaczomorany, które zerwały się z głośnym trzepotem skrzydedł w górę i przeleciały Zosi nad głową, w tym samym momencie synchronicznie załatwiając potrzebę fizjologiczną, która wylądowała prosto na ramieniu Krukonki i spłynęła po prawie całym rękawie, zostawiając na nim paskudną plamę. - Uhhhhhh - jęknęła i odwróciła się z impetem, by jak najszybciej dotrzeć do jakiejś ławki i się wyczyścić; nie patrzyła przy tym, gdzie idzie, i nagle zorientowała się, że prawie wpadła na innego przechodnia. - Oj. Ups. Przepraszam! - zawołała, podniosła wzrok i okazało się, że ma przed sobą nie kogo innego, a prefekta Ravenclawu, którego oczywiście kojarzyła z pełnionej przez niego funkcji i groźnej miny,  z którą patrolował wieczorami korytarze. - O, Darren, hejka! - przywitała się radośnie, w ogóle nie przejmując tym, że prefekt niekoniecznie musi ją znać i pamiętać. Westchnęła, pokazując mu zapaskudzony płaszcz - Widziałeś to? Wyobrażasz sobie, jaki to skandal? Ludzie karmią te  ptaki zapleśniałym chlebem, nic dziwnego, że potem biedactwa dostają rozwolnienia. Znaczy te ptaki, nie ci ludzie, co je karmią byle syfem, ale szczerze, to powinno być na odwrót. Należałoby się im. Jak już tu jesteś... Pomożesz mi? Potrzymaj - zaczęła mówić i na koniec wcisnęła mu w rękę paczuszkę z ptasią karmą oraz po kolei każdy z wyjmowanych z torebki przedmiotów, którą przetrząsała w poszukiwaniu różdżki. Nie trwały one zbyt długo, a wniosek był jeden: - Oczywiście, została w dormitorium! Mógłbyś mi to schłoszczyściować? Proooszę. To mój ulubiony płaszcz, nie chcę mieć na nim kupy. - powiedziała błagalnie, składając dłonie w proszący gest. Kto miałby jej pomóc, jeśli nie prefekt?
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Ptasi Skwer  QzgSDG8








Ptasi Skwer  Empty


PisaniePtasi Skwer  Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  Empty;

Powrót do góry Go down
 

Ptasi Skwer

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 3Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Ptasi Skwer  JHTDsR7 :: 
hogsmeade
 :: 
Park
-