Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Ptasi Skwer

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next
AutorWiadomość


Dina Harlow
Dina Harlow

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 164
Dodatkowo : Pół wila, prefekt
Galeony : 916
  Liczba postów : 857
https://www.czarodzieje.org/t17491-claudine-harlow#491028
https://www.czarodzieje.org/t17497-pumpkin#491256
https://www.czarodzieje.org/t17493-dina-harlow#491062
https://www.czarodzieje.org/t18297-dina-harlow-dziennik
Ptasi Skwer  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  - Page 2 Empty


PisaniePtasi Skwer  - Page 2 Empty Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  - Page 2 EmptyCzw 9 Kwi - 22:14;

First topic message reminder :


Ptasi skwer


Można śmiało powiedzieć, żę jest to centrum rozrywki większości starszych osób mieszkających w okolicy. Skwer nazywany jest ptasim przez mieszkańców pobliskiej dzielnicy, gdyż wraz z nadejściem pierwszych dni wiosny zlatują się tu całe gromady przeróżnego ptactwa umilając pobyt spacerowiczów swoim melodyjnym trelem. Jest to też miejsce schadzek różnych zapalonych ornitologów wypatrujących unikatowych gatunków!
Kości wydarzeń:
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Darren Shaw
Darren Shaw

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Galeony : 3011
  Liczba postów : 3049
https://www.czarodzieje.org/t18607-darren-shaw
https://www.czarodzieje.org/t18609-skrzynka-darrena#532211
https://www.czarodzieje.org/t18608-darren-shaw#532138
https://www.czarodzieje.org/t18612-dziennik-darren-shaw#532281
Ptasi Skwer  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  - Page 2 Empty


PisaniePtasi Skwer  - Page 2 Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  - Page 2 EmptyWto 26 Sty - 22:49;

  Widok Shawa zatopionego w lekturze poza biblioteką był raczej rzadki - Darren raczej, w przeciwieństwie do stereotypowego Krukona, rozdzielał czas na naukę i całą resztę, to pierwsze zostawiając w ścianach czytelni albo cichych salek z miękkimi pufami porozrzucanymi po Hogwarcie. Teraz jednak zatopiony był w broszurce zabranej z Departamentu Kontroli Magicznych Stworzeń na której narysowany był ognistoczerwony feniks z rozłożonymi skrzydłami. Jednak najpoważniejszym plusem kawałka papieru było to, że był zaczarowany tak, by ogrzewać dłonie czytającego - być może by imitować ciepło feniksa, a być może dlatego, że w styczniu było kurwa zimno.
  Potwierdzając informację że jaja feniksa RZECZYWIŚCIE wybuchają przy wykluciu, Darren pokiwał głową samemu sobie - tylko po to, by po chwili poczuć uderzenie w ramię. Nie miał nawet zamiaru podnosić głowy - zrobił to jednak po usłyszeniu swojego imienia.
- Tsoo? - jęknął nieco wyrwany z kontekstu, szczególnie że zaraz potem zalał go dosłownie słowotok wydobywający się z ust Zo... Zary... Zeldy... Zoe? Zoe Brandon. Chwilę potem miał w dłoniach paczkę ptasiej karmy - a szkoda, Shaw miał nadzieję chociaż na orzeszki - a dziewczyna gorączkowo szukała różdżki. Rzeczywiście, na jej ramieniu widniała sporych rozmiarów plama po ptasich ekstrementach - Proste, że tak - powiedział, przekładając broszurkę i karmę do lewej dłoni, a prawą wyciągając Mizerykordię. Stuknął w plamę i mruknął Chłoszczyść, jednak mimo magicznego szorowania i piany, kupsko pozostawało na swoim miejscu.
- Wiesz co? - spytał Darren, patrząc na plamę - To chyba czarodziejskie gówno - oznajmił. W sumie istniało wiele sposobów na jego usunięcie, ale co najmniej dwa wiązały się też z dezintegracją całego ramienia, a dwie urwane łapy w jednym roku szkolnym to sporo nawet jak na Hogwart - Jak bardzo jest to twój ulubiony płaszcz, co?
Powrót do góry Go down


Zoe Brandon
Zoe Brandon

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : dużo gada, nie zawsze z sensem; pachnie konwaliowymi perfumami
Galeony : 230
  Liczba postów : 574
https://www.czarodzieje.org/t19573-zoe-brandon#581404
https://www.czarodzieje.org/t19575-sowa-zoe#581413
https://www.czarodzieje.org/t19572-zoe-brandon#581405
Ptasi Skwer  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  - Page 2 Empty


PisaniePtasi Skwer  - Page 2 Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  - Page 2 EmptyCzw 28 Sty - 13:17;

Tak jak podejrzewała, Darren był miłym chłopcem i przyzwoitym człowiekiem, bo ochoczo przystąpił do pomocy w usuwaniu plamy, co Zosia bardzo doceniła, nawet mimo tego że zaklęcie chłopaka okazało się być... no, nieskuteczne. Mina trochę jej zrzedła - z bardzo wielkiego, promiennego wyszczerzu do takiego zwykłego uśmiechu - gdy dowiedziała się, że plama jest magiczna i najwyraźniej według niego nieusuwalna. Nie miała zamiaru z tym polemizować, wierzyła, że chłopak wie co mówi, w końcu był prefektem i w dodatku Krukonem, to z pewnością musiało świadczyć o jego niezaprzeczalnym intelekcie. Sama co prawda też należała do tego domu, ale zdecydowanie to nie mądrość była cechą, która załatwiła jej wstęp w krukońskie progi i doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Westchnęła, zezując na plamę. Gdyby to było błoto, jakiś napój, cokolwiek, to pewnie aż tak by się nie przejęła, ale na Merlina, chodzenie umazaną kupą było obrzydliwe i dla niej. - Najulubieńszy na świecie! - jęknęła na pytanie o płaszczu, i w desperackim porywie próbowała jeszcze zeskrobać paznokciem paskudztwo z ramienia, co rzecz jasna nic nie dało. Opcja była tylko jedna. Podniosła wzrok na Darrrena, w jasnych tęczówkach błysnęła determinacja, a Zosia oznajmiła: - Dobra. Nie mamy wyjścia. TNIJ. - i wyciągnęła rękę w dramatycznym geście, zaciskając powieki i zęby, jakby właśnie prosiła chłopaka o amputację kończyny. - Pozwolę sobie uściślić, tnij rękaw, nie rękę. Doszyję sobie inny. Może taki puchaty z futra? Sztucznego oczywiście, prawdziwe futra są obrzydliwe, nie sądzisz? Jak niektórzy tak bardzo chcą się owijać czyimś włosem, to niech sobie swoje wyczeszą, a nie biedne futrzaki odzierają ze skóry, nie uważasz? Przysięgam, wolałabym chodzić nago i zamarznąć na mrozie niż pozwolić na takie barbarzyństwo. Obrzydliwe to jest po prostu. Jak ta plama. Ugh. Darren...? Czy już po wszystkim?
Powrót do góry Go down


Darren Shaw
Darren Shaw

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Galeony : 3011
  Liczba postów : 3049
https://www.czarodzieje.org/t18607-darren-shaw
https://www.czarodzieje.org/t18609-skrzynka-darrena#532211
https://www.czarodzieje.org/t18608-darren-shaw#532138
https://www.czarodzieje.org/t18612-dziennik-darren-shaw#532281
Ptasi Skwer  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  - Page 2 Empty


PisaniePtasi Skwer  - Page 2 Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  - Page 2 EmptyCzw 28 Sty - 20:25;

  Brwi Darrena unosiły się w górę coraz wyżej i wyżej. Ilość słów jakie była w stanie wyrzucić z siebie Zoe była wprost porażająca. Krukon był absolutnie pewny, że sam nie mówił tyle, ile powiedziała właśnie Brandonówna przez trzy minuty.
Chłopak chrząknął, jednak najwidoczniej nieco za słabo by przerwać słowotok Krukonki. Kiedy Zoe dotarła do fragmentu mówiącego o chęci chodzenia nago zamiast w futrze, Shaw przewrócił oczami i stuknął różdżką płaszcz dziewczyny, mrucząc pod nosem inkantację Sumptuariae Leges.
- Tia - powiedział, patrząc na swoje dzieło - Operacja zakończona sukcesem - dodał. Płaszcz Zoe został poddany mianowicie bardzo skomplikowanej (jeśli ktoś nie wie o co chodzi), niebezpiecznej (dla płaszcza) oraz skrajnie ryzykownej (dla gustu Krukonki) operacji polegającej na niewielkiej zmianie jego odcienia na nieco ciemniejszy oraz dodania futrzastych (oczywiście sztucznych) zakończeń rękawów. Oprócz tego - oraz nieobecności kupy - palto było praktycznie identyczne.
  - Do usług - uśmiechnął się Shaw, cofając się pół kroku i mierząc płaszcz od góry do dołu, by upewnić się że na pewno nigdzie nie zostawił jakiejś dziury albo czarodziejskie gówno nie przeniosło się na inną część stroju. Wyglądało jednak na to, że wszystko było w jak najlepszym porządku.
Powrót do góry Go down


Zoe Brandon
Zoe Brandon

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : dużo gada, nie zawsze z sensem; pachnie konwaliowymi perfumami
Galeony : 230
  Liczba postów : 574
https://www.czarodzieje.org/t19573-zoe-brandon#581404
https://www.czarodzieje.org/t19575-sowa-zoe#581413
https://www.czarodzieje.org/t19572-zoe-brandon#581405
Ptasi Skwer  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  - Page 2 Empty


PisaniePtasi Skwer  - Page 2 Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  - Page 2 EmptyPią 29 Sty - 14:24;

Wstrzymała na moment oddech, gdy Shaw oświadczył "do usług", po czym otworzyła jedno oko, żeby zerknąć na swój rękaw, który nadal trzymała wyciągnięty do przodu - wyglądało na to, że ręka pozostała w jednym kawałku, płaszcz również, a jak już odważnie rozchyliła całkowicie obie powieki, jej oczom ukazał się wspaniały widok zupełnie nowego odzienia wierzchniego, nie tylko pozbawionego paskudnej plamy ale i szalenie stylowego. - AAAAA DZIĘKUJĘ - zawołała ze szczerym entuzjazmem, przyglądając się dziełu kolegi z szerokim uśmiechem na twarzy, po czym jednym susem zmniejszyła dystans dzielący ją z Darrenem żeby go uściskać w ramach podziękowania i cmoknąć w policzek, o ile chłopak się nie odsunął i nie uciekł w podskokach przed jej nadmiernym spoufalaniem się, po czym wzięła od wciśnięte mu wcześniej w rękę przedmioty i wrzuciła z powrotem do swojej torby, przy okazji rozsypując w niej ziarno dla ptaków, o których karmieniu zdążyła już zapomnieć. - Fenomenalnie to załatwiłeś, no naprawdę, wygląda pięknie, no i jak się z tą kupą rozprawiłeś! Ech, zdolny czarodziej to jednak ze wszystkim sobie poradzi, ja to bym w życiu tego tak nie zaczarowała. Dzięki Merlinowi, że akurat tu przechodziłeś i się nade mną zlitowałeś. Często tu bywasz? Ładnie tu, nie? O, co tam czytasz ciekawego? - zainteresowała się mnóstwem rzeczy, w tym trzymaną przez niego broszurą, którą chyba był zajęty kiedy na niego wpadała. A że pewnie się spieszył, a ona zabierała mu czas na jakieś nieistotne plotki? Kto by się tym przejmował.
Powrót do góry Go down


Darren Shaw
Darren Shaw

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Galeony : 3011
  Liczba postów : 3049
https://www.czarodzieje.org/t18607-darren-shaw
https://www.czarodzieje.org/t18609-skrzynka-darrena#532211
https://www.czarodzieje.org/t18608-darren-shaw#532138
https://www.czarodzieje.org/t18612-dziennik-darren-shaw#532281
Ptasi Skwer  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  - Page 2 Empty


PisaniePtasi Skwer  - Page 2 Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  - Page 2 EmptySob 30 Sty - 23:13;

  Gdyby ktoś nie wiedział że stojąca postać jest żywym człowiekiem, mógłby bez problemu pomylić Darrena z jakimś posągiem. Krukona dosłownie zamurowało kiedy po udzieleniu drobnej przysługi - bo dla Shawa było to dosłownie tylko stuknięcie płaszcza różdżką - Zoe nie dość że się na niego rzuciła i wycałowała jak - co najmniej - jakaś niewidziana od roku ciotka, to jeszcze wylała z siebie KOLEJNY już słowotok. Darren zaczynał coraz bardziej współczuć dziewczynie, która spała w dormitorium z Brandonówną - biorąc pod uwagę jej tempo wyrzucania z siebie liter, nie widział innej możliwości jak to, że przez sen także fandzoliła non stop.
  - Wstrzymaj konie, Zoe - powiedział podnosząc nieco głos. Jedną dłonią potarł lekko skroń i westchnął, przywołując na twarz nieco wymęczony uśmiech - Po pierwsze, nie ma sprawy - kontynuował, starając się nie zapomnieć o żadnym z pytań Krukonki, biorąc pod uwagę że praktycznie go nimi zawaliła - Po drugie, nie, nieczęsto tu bywam. Po trzecie... ee... - zastanowił się chwilę - ...co było trzecie? A, już wiem, tak, całkiem ładnie - dodał, rozchmurzając się na moment kiedy przypomniał sobie pytanie numer trzy - A to ulotka o feniksach - zakończył, majtając przez chwilę w powietrzu kawałkiem papieru. Darren nabrał powietrza - być może udało mu się uratować nieco sytuację i wygrzebać się spod lawiny pytań. Jego następne słowa jednak same praktycznie spłynęły z jego ust, zanim w ogóle Shaw zdążył się zorientować jak wielki błąd właśnie popełnia.
- A co u ciebie?
Powrót do góry Go down


Zoe Brandon
Zoe Brandon

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : dużo gada, nie zawsze z sensem; pachnie konwaliowymi perfumami
Galeony : 230
  Liczba postów : 574
https://www.czarodzieje.org/t19573-zoe-brandon#581404
https://www.czarodzieje.org/t19575-sowa-zoe#581413
https://www.czarodzieje.org/t19572-zoe-brandon#581405
Ptasi Skwer  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  - Page 2 Empty


PisaniePtasi Skwer  - Page 2 Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  - Page 2 EmptySro 3 Lut - 14:47;

Darek, w przeciwieństwie do Zosi, nie wyglądał na zachwyconego; na niezadowolonego wprawdzie też nie, co było jakimś plusem, bo przecież bardzo nie chciałaby go zdenerwować swoim głupim bajdurzeniem i nadto entuzjastycznymi reakcjami - dlatego też posłusznie wstrzymała konie zgodnie z poleceniem chłopaka, co wcale nie było takie łatwe, bo czuła że niedostatecznie wyraziła swój zachwyt nad jego płaszczową interwencją i już kolejny potok słów cisnął jej się na usta. ("Konie to piękne zwierzęta, prawda? Takie szlachetne! Jeździłeś kiedyś konno? Ja nie, babcia się bała że spadnę i nie poskładają mnie do kupy, chociaż dziadek czasem mówił, że może jakbym spadła i wybiła sobie zęby to bym przestała tyle gadać... Trochę makabryczne, nie? Da się odczarować tak po prostu zęby? Czy musialabym nosić sztuczną szczękę? Merlinie!"). Zacisnęła jednak  zęby (póki je miała) i uważnie słuchała odpowiedzi Darrena na jej zestaw pytań, ciesząc się w duchu, że udało jej się wykrzesać z niego całe sześć zdań. Krótkich co prawda, ale wciąż. Na wzmiankę o feniksach uśmiechnęła się szeroko. - Oooch, interesujesz się feniksami? Coś ciekawego tam piszą? Jesteś zapalonym ornitologiem? Chcesz ze mną pokarmić ptaki? W sumie po to tu przyszłam... - zapytała z nieukrywanym zainteresowaniem i naprawdę chciała się ograniczyć do jednego pytania, ale nie potrafiła. Uśmiechnęła się prawie przepraszająco, gdy przyłapała się na tym, że lada moment znów wpadnie w swój słowotok, odetchnęła i - przypominając sobie słowa babci o tym, że dama powinna odzywać się tylko zapytana i do tego bez zbędnych dygresji (brzmiało jej to bardziej jak zasada obowiązująca w wojsku, no ale cóż), odparła spokojniej i wolniej: - U mnie w porządku, dziękuję. Korzystam z miłej pogody... Tak... Nie będę cię zanudzać szczegółami... A przynajmniej postaram się. Chcesz cukierka? - zaproponowała, dumna z tego że udało jej się w miarę zapanować nad gadulstwem i podetknęła Darrenowi jakąś owocową landrynkę w kolorowym papierku, których to zapas zawsze miała w którejś kieszeni.
Powrót do góry Go down


Darren Shaw
Darren Shaw

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Galeony : 3011
  Liczba postów : 3049
https://www.czarodzieje.org/t18607-darren-shaw
https://www.czarodzieje.org/t18609-skrzynka-darrena#532211
https://www.czarodzieje.org/t18608-darren-shaw#532138
https://www.czarodzieje.org/t18612-dziennik-darren-shaw#532281
Ptasi Skwer  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  - Page 2 Empty


PisaniePtasi Skwer  - Page 2 Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  - Page 2 EmptySob 6 Lut - 9:39;

  Mimo że wypowiedzi Zoe stały się o wiele - o wiele! - krótsze, to Darren wciąż ciągle miał wrażenie, że jej zdania i tak są trzy razy dłuższe od tych wypowiadanych przez niego. Z drugiej strony jednak cieszył się, że nie został całkowicie zalany przez słowopotop - bo określenie "słowotok" mogło nie do końca określać jak wiele wyrazów wypluwała z siebie dziewczyna.
  - Taaa - przytaknął Shaw na pytanie o feniksach. Był teraz o wiele ostrożniejszy - przyznanie, że sam posiada niewyklutego jeszcze ognistego ptaszora mogło wydać na niego wyrok śmierci wykonany poprzez utopienie - Podaj paczkę - poprosił, korzystając z oferty wspólnego karmienia zwierząt. Ostatecznie, było to całkiem przyjemne i odmóżdżające zajęcie - a pomiędzy dwunastoma sposobami na zbieranie popiołu oraz pielęgnowanie piór, Shaw miał prawo do chwili przerwy.
  Po przyjęciu opakowania Darren parę chwil spędził na rzucaniu ziaren kłębiącym się dookoła stadom gołębi, ciamkając przy okazji cukierka otrzymanego od Zoe. Kątem oka zauważył jakąś kolorowo ubraną kobietę, siedzącą na brzegu fontanny i układającą tam karty dla jakiejś młodej dziewczyny, która po paru chwilach rozmowy wstała i z płaczem pobiegła w stronę wyjścia z parku.
Shaw chrząknął i wskazał podbródkiem na domniemaną jasnowidzkę.
- Chcesz iść, em, powróżyć? - spytał Brandonówny, wzdrygając się kiedy ptasie kupsko wylądowało obok jego buta. Zmarszczył lekko nos i wcisnął dziewczynie resztę karmy - Szykuje się kolejna zmiana płaszcza - dodał, odbijając nieco w prawo, oddalając się od największej chmury ptaków i kierując lekko w stronę fontanny. Przystanął jednak i wyczekująco
spojrzał na Zoe, zastanawiając się czy dziewczyna zechce ryzykować kolejne bombardowanie.
Powrót do góry Go down


Zoe Brandon
Zoe Brandon

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : dużo gada, nie zawsze z sensem; pachnie konwaliowymi perfumami
Galeony : 230
  Liczba postów : 574
https://www.czarodzieje.org/t19573-zoe-brandon#581404
https://www.czarodzieje.org/t19575-sowa-zoe#581413
https://www.czarodzieje.org/t19572-zoe-brandon#581405
Ptasi Skwer  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  - Page 2 Empty


PisaniePtasi Skwer  - Page 2 Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  - Page 2 EmptyPon 8 Lut - 19:42;

Skwitowała szerokim uśmiechem niezbyt wylewną odpowiedź Darrena o feniksach i chociaż niemalże fizycznie bolało ją trzymanie zaciśniętej szczęki i powstrzymywanie się od zadania mu jeszcze ośmiu pytań pomocniczych na temat tych zainteresowań, to bardzo się starała, bo przecież wiedziała, wiele razy już to słyszała, że nie może być aż tak nadgorliwa, bo to najzwyczajniej w świecie irytujące i męczące dla rozmówcy. Który, pamiętamy i nie zapomnimy o tym do śmierci, w tym przypadku zasługiwał tylko na najlepsze traktowanie i co najmniej dwa kilo cukierków za uratowanie płaszcza. Energicznym ruchem wydobyła z torby wciśniętą tam wcześniej paczkę ziaren i podała chłopakowi, uprzednio zgarniając z jej wnętrza garść ptasiego przysmaku dla siebie i również zajęła się rozsypywaniem go w pobliżu dziobiących zawzięcie stworzeń, na chwilę odpływając myślami bardzo daleko i wyobrażając sobie, jak by to było mieć skrzydła i jak wyglądałyby ptaki z zębami w dziobach. Nadała też w głowie parę imion bardziej charakterystycznym osobnikom, dzięki czemu Darren mógł chwilę rozkoszować się ciszą; gdy się odezwał, Zoe spojrzała na niego z wielkim zdziwieniem, jakby przez moment zdążyła zapomnieć, że w ogóle byli tutaj razem. Przeniosła trochę nieobecny wzrok we wskazanym przez chłopaka kierunku i rozpromieniła się w sekundę, bezwiednie przyjmując z powrotem paczkę z ziarnem. Podskoczyła dziarsko, zrywając się do krótkiego truchtu, by dogonić kolegę i przy okazji umknąć spod ostrzału zdradzieckich ptaszysk. - Rewelacja! Myślisz, że to prawdziwa wróżka? Trochę się znam na wróżeniu, bardziej z gwiazd, ale wiesz, to się po prostu czuje, także jak będzie zmyślała jakieś głupoty, to na sto procent się poznam, mówię ci. - szeptała gorączkowo, by zdążyć mu się pochwalić gotowością do zdemaskowania ewentualnej oszustki zanim do niej podejdą, a gdy znaleźli się przy kobiecie, oświadczyła wesoło i bardzo szybko, bezceremonialnie decydując: - Dzieńdoberek! Będzie pani tak uprzejma i powróży koledze? Chciałby kategorię miłość i związki. Prawda? No, kto by nie chciał, nie?
Powrót do góry Go down


Darren Shaw
Darren Shaw

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Galeony : 3011
  Liczba postów : 3049
https://www.czarodzieje.org/t18607-darren-shaw
https://www.czarodzieje.org/t18609-skrzynka-darrena#532211
https://www.czarodzieje.org/t18608-darren-shaw#532138
https://www.czarodzieje.org/t18612-dziennik-darren-shaw#532281
Ptasi Skwer  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  - Page 2 Empty


PisaniePtasi Skwer  - Page 2 Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  - Page 2 EmptyCzw 11 Lut - 23:52;

  Darren uśmiechnął się pod nosem, słysząc jak Zoe po drodze do wróżki znów zasypuje go dziesiątkami pytań. Czasem pokiwał głową czy wtrącił jakieś przytakujące mruknięcie, jednak z reguły pozwalał po prostu Brandonównie się wygadać - szczególnie, że ostatnie parę chwil kiedy dziewczyna wyraźnie powstrzymywała się od mówienia sprawiały wrażenie wyjątkowo nienaturalnych.
- Trzymam za słowo - zaśmiał się Krukon, słysząc zapewnienie dziewczyny o fałszywych wróżbach. Cóż - co do akurat tego Darren nie był ekspertem i nigdy nie aspirował nawet do stwierdzenia, że wróżbiarstwo lubił czy nawet tolerował.
  Shaw zakrztusił się, słysząc dobór dziedziny życia na temat której ma mówić nadchodząca wróżba od starszej czarownicy, której Krukon ofiarował żądanego sykla. Chrząknął i kaszlnął parę razy, po czym usiadł naprzeciw kobiety i rzucił Zoe piorunujące spojrzenie, pod którym teoretycznie nawet głazy powinny pękać - gdyby tylko jakieś były w okolicy.
Niezbyt uważnym wzrokiem Darren śledził poczynania wróżbiarki, która zaczęła rozstawiać karty, przesuwać je z jednego miejsca na drugie, dokładać nowe i zabierać wcześniej położone, przy okazji cały czas nawijając makaron na uszy chłopaka, mówiąc w samych ogólnikach w stylu "miłości na twej drodze" albo "spojrzenia na siebie i zajrzenia wgłąb siebie" które praktycznie mógł usłyszeć każdy. Kiedy Krukon pochylił się nad jedną z kart i dopytał o jej znaczenie, kobieta tylko ofuknęła go, krzykliwym tonem oskarżyła o wyrwanie jej z wieszczego transu i wstała, wyraźnie oburzona, wrzeszcząc cały czas że za taką wróżbę należeć się jej powinien galeon, nie sykl.
  Shaw westchnął i zmarnowanym wzrokiem spojrzał na Zoe, która obecnie przejęła rolę jego konsultantki w sprawach przyszłości.
- No i jak jej poszło? - spytał zmęczonym tonem chłopak. Łatwo było zauważyć że po chwili coś mu jednak wpadło do głowy, gdyż zmrużył oczy i spojrzał na Brandon - A może ty mi powróżysz, co? - dopytał, pamiętając przecież że dziewczyna wspominała o "znaniu się na wróżeniu" - nawet jeśli teraz w Hogsmeade gwiazd widać nie było.
Powrót do góry Go down


Zoe Brandon
Zoe Brandon

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : dużo gada, nie zawsze z sensem; pachnie konwaliowymi perfumami
Galeony : 230
  Liczba postów : 574
https://www.czarodzieje.org/t19573-zoe-brandon#581404
https://www.czarodzieje.org/t19575-sowa-zoe#581413
https://www.czarodzieje.org/t19572-zoe-brandon#581405
Ptasi Skwer  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  - Page 2 Empty


PisaniePtasi Skwer  - Page 2 Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  - Page 2 EmptySob 13 Lut - 19:42;

Nic sobie nie robiła z tego morderczego spojrzenia Shawa i w odpowiedzi tylko uśmiechnęła się niewinnie i beztrosko, tak jakby wcale właśnie bezczelnie nie wtrąciła się w jego sprawy i nie zarządziła poruszenia tak intymnego tematu jak życie miłosne; w przeciwieństwie do chłopaka, Zosia przyglądała się kartom bardzo uważnie i wsłuchiwała w słowa wieszczki, co jakiś czas mamrocząc jakieś "mmmhm" albo głośniej nabierając powietrza, gdy w dłoni kobiety pojawiała się co bardziej ekscytująca karta. Ostatecznie jednak całe przedsięwzięcie skończyło się fiaskiem, bo Darren zadał wróżce niewygodne pytanie i niepotrzebnie zanadto wściubiał nos w karty - gdy kobieta oddaliła się, obrażona, Zoe westchnęła teatralnie i pokręciła głową z dezaprobatą. - Sama nie wiem. Z jednej strony nic konkretnego, bo postanowiłeś przerwać jej wizję... z drugiej, uważam, że nikomu jeszcze nie zaszkodziło porządne spojrzenie na siebie i w głąb siebie - absolutnie powinieneś to zrobić, Darren. Bo wiesz, ja to mam wrażenie, że ty jesteś taki... hm... twardy z zewnątrz, miękki w środku. Przyjrzyj się uważniej tej wrażliwszej części twojej duszy i z pewnością przyniesie ci to korzyści. - zaopiniowała, tak mocno zamyślona nad tym tematem, że patrzyła na rozmówcę trochę nieprzytomnym wzrokiem. Ożywiła się jednak znacznie, gdy usłyszała jego propozycję, która sprawiła, że dreszcz ekscytacji przebiegł jej po kręgosłupie. Ktoś - nie byle kto, a prefekt Shaw, poważny student, rzeczowy człowiek, stróż szkolnego prawa i takie tam - poprosił J Ą o coś takiego! Naturalnie, nie miała żadnego prawdziwego talentu wróżbiarskiego, ta zdolność nie występowała chyba nigdy w jej rodzinie, ale to nie przeszkadzało jej absolutnie w rozwijaniu swojej pasji do poznawania przyszłości. - Ojej. Naprawdę? Oczywiście! Z przyjemnością! Podaj mi, proszę, datę urodzin, ulubioną liczbę pierwszą i numer buta. - oświadczyła, przyjmując oficjalny ton, a zanim przystąpiła do wróżenia, wygrzebała z kieszeni jeszcze jedną landrynkę i zaczęła ciamkać. - Z cukierkiem jakoś łatwiej mi idzie. - wyjaśniła, a gdy uzyskała od Darrena wszystkie informacje, chwyciła go za obie ręce, ścisnęła lekko, odetchnęła głęboko i zamknęła oczy, by jednak zaraz je otworzyć i wzbić wzrok w niebo nad nimi. Nie było na nim ani gwiazd, ani chmur, ani generalnie nic, co mogłoby jej w jakikolwiek sposób wskazać los chłopaka, jednak nie poddawała się i postanowiła po prostu zaufać swojej intuicji. - Darren... Darren. - zaczęła uroczyście, nabrała powietrza, jakby przygotowywała się do wielkiej przemowy, i wreszcie orzekła: - Fajny chłopak jesteś. Wyczuwam... widzę... spektakularne walentynki w eleganckim stylu, spędzone u boku powabnej ukochanej z... hm... tak... z zagranicy. - zmyślała na poczekaniu oczywiście, ale przecież Darrren nie miał prawa jej tego udowodnić. No i robiła to za darmo, więc nawet jak się nie spełni, to nie będzie żadnej reklamacji ani nic takiego.
Powrót do góry Go down


Darren Shaw
Darren Shaw

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Galeony : 3011
  Liczba postów : 3049
https://www.czarodzieje.org/t18607-darren-shaw
https://www.czarodzieje.org/t18609-skrzynka-darrena#532211
https://www.czarodzieje.org/t18608-darren-shaw#532138
https://www.czarodzieje.org/t18612-dziennik-darren-shaw#532281
Ptasi Skwer  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  - Page 2 Empty


PisaniePtasi Skwer  - Page 2 Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  - Page 2 EmptyPon 15 Lut - 20:04;

  Podczas całego procesu wróżenia, Shawowi wydawało się że Zoe bawi się sto razy lepiej od niego. Ciągłe pomrukiwania i zainteresowany wyraz twarzy wskazywały na to, że dziewczyna przynajmniej... no cóż, wiedziała co się działo w rozłożonym zestawie kart, szczególnie kiedy po wyciągnięciu jakiejś karty wciągnęła mocno powietrze i zakryła usta dłonią. Darren tymczasem mógł co najwyżej podziwiać całkiem estetyczną talię - przynajmniej do czasu, kiedy zorientował się, że Koło Fortuny, które do tej pory podziwiał, było Słońcem, a Rydwan - Diabłem.
Ups.
  Kiedy stery przejęła Brandon, to Krukon spodziewał się paru pytań - jednak o numer buta?
- Em, trzynasty kwietnia dwa tysiące jeden - zaczął od podania daty urodzin - Pięć i... eee... czterdzieści trzy - kontynuował nietypowy wywiad Shaw, ulubioną liczbę pierwszą szczerze mówiąc wymyślając na poczekaniu. Choć pięć było o wiele lepsze od siedem i trzy - to na pewno. Dwójka mogła być może konkurować z piątką, jednak brzuchal numeru pięć był o wiele bardziej imponujący - nad kolejnymi kandydatami, takimi jak jedenaście i trzynaście, Krukonowi nie chciało się rozmyślać.
  Po otrzymaniu wróżby, Darren zakrztusił się prawie własną śliną. W pierwszą część przepowiedni był w stanie uwierzyć - zresztą, w co tu wierzyć, nie trzeba było trzeciego, czwartego czy entego oka by wiedzieć, że z niego fajny chłopak - ale ukochana z zagranicy? Oznaczało to że strzała Amora przebije go na feriach - co było niemożliwe, biorąc pod uwagę że w klatce piersiowej Shawa znajdował się już cały kołczan i na kolejny pocisk po prostu nie było miejsca.
- Dzięki za próbę, Zoe - powiedział Krukon, uśmiechając się lekko i kręcąc głową - Ale raczej małe szanse - dodał pomiędzy parsknięciami cichego śmiechu, w którym wybrzmiewały gorzkie nuty.
- Masz jeszcze cukierka? - spytał, wystawiając twarz w stronę słońca i siadając po turecku na obramowaniu suchej w zimie fontanny, wypełnionej teraz jedynie zwałami śniegu.
+


Ostatnio zmieniony przez Darren Shaw dnia Sob 27 Lut - 20:43, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Zoe Brandon
Zoe Brandon

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : dużo gada, nie zawsze z sensem; pachnie konwaliowymi perfumami
Galeony : 230
  Liczba postów : 574
https://www.czarodzieje.org/t19573-zoe-brandon#581404
https://www.czarodzieje.org/t19575-sowa-zoe#581413
https://www.czarodzieje.org/t19572-zoe-brandon#581405
Ptasi Skwer  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  - Page 2 Empty


PisaniePtasi Skwer  - Page 2 Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  - Page 2 EmptyWto 16 Lut - 7:11;

Metody, jakimi posługiwała się Zosia, by Darkowi wywróżyć romans na podstawie numeru buta były tak zawiłe i na takim poziomie wtajemniczenia w sztukę bajdurzenia głupot wróżbiarstwa, że nie ma sensu nawet próbować ich tłumaczyć, bo aby je pojąć, trzeba by posiadać nie tylko trzecie, ale i piąte czy nawet siódme oko. Pokiwała głową z wielką powagą, gdy usłyszała odpowiedzi chłopaka, choć na wzmiankę o czterdziestce trójce na chwilę wyrwała się z wróżbiarskiego zamyślenia, by mruknąć zaskoczona "Serio? Myślałam, że więcej!". Ostatecznie jednak, mimo trudności, złych warunków pogodowych i cukierka o najmniej ulubionym smaku, który akurat jej się trafił, udało się jej wyobyć z siebie piękną wizję, której niestety Darren nie docenił. Nie przejęła się tym, wszak często spotkała na swojej drodze podobnych niedowiarków, którzy albo to nie wierzyli w ją i jej sposoby, albo w siebie samych - w odpowiedzi tylko uśmiechnęła się wesoło do chłopaka. - Oj, Darren, całe życie to jedna wielka szansa. - oświadczyła bardzo filozoficznie i usadowiła się obok towarzysza na brzegu fontanny, przy okazji oczywiście nie mogąc się powstrzymać od tego, by palcami nie musnąć lekko tafli wypełniającej ją (lodowatej) wody. - Dla ciebie mam nieskończoną liczbę cukierków! - zawołała, dając chłopaków od razu trzy, każdy w innym kolorze, po czym jego śladem odwróciła twarz w stronę słońca i westchnęła rozmarzona. - Słodki Merlinie, zima ma swój urok, ale nie mogę się już doczekać lata, przysięgam, poszłabym do niego piechotą, jakby się dało. Ciepło, zielono, słońce... Mmm... Chyba nie powinnam tak wystawiać twarzy, bo tylko zrobi mi się jeszcze więcej piegów. Babcia mówi, że niedługo wcale nie będzie mnie spod nich widać, ja uważam, że przesadza, zresztą, czy to moja wina? Podobno moja mama też je miała, tylko ładniejsze. Wiedziałeś, że jest jakaś skala ładności piegów? Bo ja nie. Piegi to piegi, zresztą, wiesz co, jestem zdania, że każdy, no dosłownie każdy jest piękny na swój sposób. I ja, i ty, i nawet profesor Patol, mimo tego że jest stary i wredny. Jak sądzisz, Darren? Darren, czy ja za dużo mówię? Powiedz słowo i zamilknę na wieki. Chcesz jeszcze cukierka...? - i tak im się powoli siedziało na tej fontannie, czas płynął, słoneczko świeciło, a Zosia mimo zapewnień wcale nie miała zamiaru się zamknąć, bo czuła potrzebę podzielenia się z Darkiem każdą myślą.

/Ztx2

+
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Ptasi Skwer  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  - Page 2 Empty


PisaniePtasi Skwer  - Page 2 Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  - Page 2 EmptySro 12 Maj - 21:24;

Wątek sandboxowy
Kostka: 6

Posiadanie psa miało swoje wady i zalety, ale to właśnie tego drugiego było zdecydowanie więcej. Lowell ledwo co powrócił do szkoły. Wiele wydarzeń miało miejsce tuż przed tą możliwością, w związku z czym też, czuł się trochę przytłoczony starymi obowiązkami, które spoczywały na jego własnych barkach. Nim się obejrzał, a starał się podbudować jakoś morale, które zostały stracone przez dom w wyniku utraty sporej ilości punktów. Zastanawiał się nad tym, co miało miejsce pamiętnej nocy, gdy uratował Sunny przed upadkiem z wieży. Brał na siebie zdecydowanie za wiele w tak krótkim czasie i musiał trochę przystopować, tudzież zająć się czymś innym, choć i tak było ciężko przekierować własne myśli. Te zdawały się żyć po swojemu, bez jakiejkolwiek ingerencji ze strony Felinusa, dopóki nie znajdował sobie innego zajęcia do roboty. A takim stawał się chociażby spacer z Hinto, wpychającym swój nos wszędzie tam, gdzie nie powinien.
Ptasi Skwer zdawał się być charakterystycznym miejscem, przepełnionym życiem głównie poprzez osoby starsze wiekowo. To tutaj ptaki zlatywały w pierwsze dni wiosny, by uraczyć mieszkańców Hogsmeade pięknem własnego śpiewu. Nawet podczas zbliżającego się wieczoru - kiedy to temperatura nieznacznie spadła w dół - te wydobywały z siebie miłe dla ucha dźwięki, które zdawały się nieść pewnego rodzaju ukojenie. Samemu student nie znał się zbytnio na tychże istotach, więc jedyne, co mógł robić, to zastanawiać się, jakie konkretnie gatunki wydają poszczególne dźwięki. W towarzystwie psa, który to chciał tym razem zaprzyjaźnić się ponownie z bzyczkiem znajdującym się na jednym z kwiatostanów rośliny.
Spacer zdawał się trochę dłużyć, ale był konieczny nie tylko dla psa, ale także dla samego Lowella, który szukał ukojenia dla własnych, zaplątanych poniekąd myśli. Raz szedł przyspieszonym chodem, a leprehau tuż obok niego, przebierając tymi krótkimi, uroczymi łapkami i wystawiając język. Innym razem - no cóż, znacznie spowalniał, skupiając się przede wszystkim na otaczającej go przyrodzie. Puchon stanowił poniekąd takiego psowatego, który potrzebuje odpowiedniej dawki ruchu, ażeby nie odwalać. Istne remedium na wszelkie nieszczęścia, niby absurdalne, a jednak spełniające doskonale swą rolę. Westchnąwszy, po dłuższej przechadzce ten postanowił usiąść na własnych czterech literach, zajmując tym samym znajdującą się nieopodal ławkę. Nim się jednak obejrzał, a zwierzak ponownie ciągnął, tym razem przybliżając się do dziewczyny. Skądś ją kojarzył, ale na razie na tym się nie skupiał, spoglądając tym samym na pupila.
- Hinto, chodź tutaj... - prychnął, kiedy to zwierzakowi oczy zaświeciły się niczym pięciozłotówki na widok osoby, która to potencjalnie mogłaby go pogłaskać. Czasami trudno było nie odnieść wrażenia, iż ta magiczna adaptacja rasy corgi jest tak naprawdę pięcioletnim dzieckiem, które biegnie do każdego, nie zwracając uwagi na potencjalne konsekwencje. Merdając własnym ogonkiem na wszystkie strony świata, ewidentnie chciał być pogłaskanym.

Powrót do góry Go down


Doireann Sheenani
Doireann Sheenani

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Galeony : 352
  Liczba postów : 963
https://www.czarodzieje.org/t20296-doireann-sheenan#636815
https://www.czarodzieje.org/t20298-korespondencja-doireann-sheenani#637079
https://www.czarodzieje.org/t20295-doireann-sheenan#636813
https://www.czarodzieje.org/t20301-doireann-sheenani-dziennik#63
Ptasi Skwer  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  - Page 2 Empty


PisaniePtasi Skwer  - Page 2 Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  - Page 2 EmptyCzw 13 Maj - 0:03;

Wątek sandboxowy
Kostka: 3

  Doireann nie znała ciężaru obowiązków, jakie wiązały się z posiadaniem psa. Dziewczyna obwiniała o to niezwykłą nienawiść, którą jej dziadkowie z łatwością obdarzali niemalże każde żywe stworzenie; od mrówki, po człowieka. Wszystko, co nie było czystej krwi i nie potrafiło władać magią nie miało wstępu do ich domostwa. Znalezienie rasowego charta, który w rodowodzie miałby wpisanego własnego patronusa było natomiast zajęciem tak trudnym, że Puchonka postanowiła poddać się w swoich staraniach i na zawsze pogrzebać marzenia o psie, od którego wymagałoby się jedynie szczekania, lizania i innych mugolsko-psich obowiązków. Strata ta jednocześnie napędzała jedno - każdy, nawet najmniejszy pies spotkany na spacerze musiał zostać pogłaskany. W najgorszym wypadku ojajany do tego stopnia, by już nigdy więcej nie wątpił w to, kto jest dobrym pieskiem.
  Kiedy więc szła, to wymijając drepczących staruszków, to starając się nie nadepnąć na leniwe gołębie, którym niestraszne były ludzkie stopy, zauważyła bezsprzecznie zainteresowanego nią psiaka. Wszelcy bogowie wiedzieli, że panna Sheenani miała raczej neutralne podejście do zwierząt, o ile nie miała przed sobą psowatego. Dzień stał się więc jeszcze lepszy - nie dość, że udało się jej kupić herbatę po cenie niższej, niż zazwyczaj, to jeszcze wyczuwała nadchodzącą chwilę absolutnej adoracji psiaka. Nie skupiła się nawet na moment na jego właścicielu, zajęta kompletowaniem bardzo-krótkich-nóżek-ojojoj, bardzo-dużych-uszek-ojojoj i tego, że brzuszek-mu-się-prawie-ciągnie-po-ziemi-ojojoj.
  Nie zastanawiając się więc ani sekundy dłużej, odbiła nieco na bok. Wolną ręką chwyciła spódnicę i uniosła ją minimalnie, starając się uniknąć przydeptania materiału i utracenia szansy i na półdarmową herbatę i całkowicie bezpłatne mizianie. Właściwie, to swoim strojem raczej nie odbiegła od zgromadzonych w parku staruszków. W porównaniu z panującą obecnie modą, ubrana była nad wyraz skromnie, jakby wciąż żyła w czasach, gdzie skandalem było pokazanie kostki, czy ramienia. Do tego zestawienie długiej, ciemnobrązowej spódnicy z białą, schludną bluzeczką zdawało się mieć dość galowy wydźwięk.
  Doireann, o stroju staruszki, zatrzymała się na odległość, która umożliwiała Hinto podejście do niej bliżej.  I chociaż wyglądała, jak wyciągnięta z poprzedniego stulecia, to spojrzenie Puchonki sprawiało, że można by uznać, że w głowie siedzi jej podekscytowana pięciolatka. Widocznie corgi i Sheenani mieli wobec siebie dokładnie takie same oczekiwania.
  - Dzień dobry. Można pogłaskać pieska? - Spytała, podnosząc w końcu wzrok ze zwierzęcia na młodego mężczyznę. Uczucie, że zna tę twarz pchnęło jej głowę do dalszego łączenia faktów. Po paru uderzeniach serca wiedziała już, że rozmawia z tym bardzo konkretnym Puchonem, który przyczynił się do utraty punktów.
  Na szczęście punkty nie były tym, co Doireann interesowało, a sam Felinus miał pieska. Okrutne osądy zachowa sobie na później.
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Ptasi Skwer  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  - Page 2 Empty


PisaniePtasi Skwer  - Page 2 Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  - Page 2 EmptyCzw 13 Maj - 11:36;

Temat rozległy niczym rzeka - miłość człowieka do istot zdawała się wieść prym głównie poprzez ich niewinność i czasami bezgraniczne zaufanie. One nie oszukują, one nie wbijają noży w plecy, a zamiast tego trwają, nawet jeżeli miałaby im się stać większa krzywda. To odróżniało chociażby psy od ludzi; te nie porzucały swoich właścicieli. Nie szukały żadnej okazji, ażeby przyczynić się do jakiejkolwiek szkody, tudzież zarobić.
Kiedyś Lowell posiadał na wsi wiele przedstawicieli psowatych - zazwyczaj kundle lub wilczury. Jak wiadomo, takie odosobnione od miejskiego życia parcele tak naprawdę niosą ze sobą wiele historii, w które to ciężko uwierzyć. Mimo to nikt jakoś specjalnie nie dbał o potencjalne zwierzęta domowe, w związku z czym te mnożyły się i troiły w zatrważającej ilości. Też, równie szybko znikały - jakoby miot miał zostać skazany na śmierć głównie poprzez wrzucenie worka do rzeki. Na szczęście na gospodarstwie jego matki, Lydii, nie tolerowało się takich rzeczy. Owszem, psy dość często uciekały, znikając za ogrodzeniem, inne już w ogóle się nie pojawiały przez wiele tygodni, by potem powrócić - ale nadal były tym stadem, które tolerował. Niestety, wraz z biegiem lat wszystko się zmieniało, ale może to i dobrze? Zależy. Wiele przykrości spotkało go w związku z nowym partnerem, a tym samym potencjalnie wiele skrzywień powstało właśnie w tym okresie. Teraz starał się je z pomocą innych osób naprostować, ażeby nie były widoczne i zdawały się mieć nikłe znaczenie w jego własnym życiu. Co było skomplikowanym i niezwykle trudnym procesem, zważywszy uwagę na to, jakie sytuacje miały miejsce w ostatnich paru miesiącach.
Zwierzęta jednak niespecjalnie za nim przepadały od momentu, gdy porzucił na parę miesięcy studia, ażeby skupić się na pomocy matce w prowadzeniu tego, co zdawało się ją powoli wyniszczać. To wtedy nauczył się, że zwierzęta hodowlane - choć o tym doskonale wiedział - prędzej czy później idą na rzeź. Stworzenia - czy to mugolskie, czy to magiczne - wyczuwały tę dziwną zależność. I chociaż ta została ostatnio poniekąd odsunięta na drugi plan, czasami wiodła prym, powodując niechęć futrzastych wobec niego samego. Stukot podeszwy nie pomagał w porzuceniu tych wspomnień. Te będą z nimi żyć do samego końca, czego był doskonale świadom, dlatego starał się przepracować to wszystko w taki sposób, ażeby nie czuć się względnie źle z tym, co miało wcześniej miejsce.
Lowell dokładniej przyjrzał się dziewczynie, która zdawała się mieć ciut inny gust pod względem ubrania. Różnica wobec osób w jej wieku była diametralna, ale osobiście nie miał prawa tego oceniać. Też, nie chciał, bo osobiście nie przepadał za wszelkimi stereotypami, w związku z czym patrzył, jak ta podnosi własną, długą spódnicę, by uniknąć jej potencjalnego przydeptania. Do każdego podchodził tak samo, mając w głębokim poważaniu fryzurę, brak makijażu czy inne, bardziej prywatne sprawy. A ta spoglądała na psa ze wzrokiem przypominającym oczy w stanie pięciozłotówek, co wskazywało na zainteresowanie uczennicy magicznym przedstawicielem zwierząt domowych, który to posiadał bardzo-krótkie-nóżki-ojojoj, bardzo-duże-uszka-ojojoj i równocześnie, poprzez krótkie nóżki - brzuszek-prawie-ciągnący-mu-się-po-ziemi-ojojoj.
- Hej! Jasne, bez problemu. - trochę poluzował smycz, ażeby Hinto mógł podejść do dziewczyny, by dać się pogłaskać. Słysząc "Dzień dobry", wewnętrznie ponownie poczuł się tak, jakby ktoś dorzucił mu do dzisiejszego posiłku parę kropel Eliksiru Postarzającego. Starość nie stanowi w żaden sposób radości, to prawda, ale Felinus miał nadzieję, że uda mu się uniknąć momentu, w którym młodsze od niego osoby będą mówiły mu na powitanie tę sentencję. Najwidoczniej się mylił, zostając postawionym w sytuacji, gdzie i tak czy siąk będzie musiał do tego przywyknąć. Praca nauczyciela właśnie z tym się wiązała, w związku z czym wewnętrzne Puchoro zabolało, choć nie okazał tego w żaden szczególny sposób. - Doireann, zgadza się? Nie wiedziałem, że lubisz psy. - trochę Puchonów kojarzył, a i tak czy siak, kiedy bardziej angażował się w życie szkolne, miał okazję do zapoznania się z większą ilością nazwisk.
Nie przerywał jej tego momentu pieszczenia leprehau, siedząc jeszcze na ławce, która zdawała się być całkiem normalną ławką. No właśnie - słowo klucz - zdawała. Jeszcze nie wiedział, co ta dla niego przygotowała, w związku z czym trwał w niewiedzy, która zdawała się być tym samym zbawienna dla jego duszy i umysłu.

Powrót do góry Go down


Doireann Sheenani
Doireann Sheenani

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Galeony : 352
  Liczba postów : 963
https://www.czarodzieje.org/t20296-doireann-sheenan#636815
https://www.czarodzieje.org/t20298-korespondencja-doireann-sheenani#637079
https://www.czarodzieje.org/t20295-doireann-sheenan#636813
https://www.czarodzieje.org/t20301-doireann-sheenani-dziennik#63
Ptasi Skwer  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  - Page 2 Empty


PisaniePtasi Skwer  - Page 2 Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  - Page 2 EmptyCzw 13 Maj - 23:50;

  Doireann była całkowicie nieświadoma tego, co zwykłe "dzień dobry" może zrobić z ego mężczyzny, który przekroczył ten magiczny próg dwudziestu jeden lat. Nie miała w sobie większej potrzeby, by dostosowywać formę powitania do wieku potencjalnego rozmówcy. Skupiała się raczej na stopniu zażyłości - toteż i niejeden pierwszoroczny Puchon z jeszcze ciepłym mlekiem pod nosem był witany w dokładnie ten sam sposób, co nauczyciel Obrony Przed Czarną Magią. Czarownica była powiem zwolennikiem zdystansowanej uprzejmości. Pomagało to utrzymywać bardzo neutralne relacje - a to było głównym celem Sheenani. Nie musiała martwić się o bycie popychadłem, ani też tracić energii na coraz to nowsze, bardziej intensywne relacje. Widziała siebie raczej jako introwertyczną flegmatyczkę, której z trudem przychodziło nadążanie za otoczeniem, toteż pozostawanie w roli obserwatora widziała jako jedyne racjonalne wyjście. Dopiero od paru miesięcy zaczęła zauważać, że to, co uznawała za samotność z wyboru przemieniło się w coś, na co nie miała większego wpływu.
  Czuła się trochę jak na mugolskim weselu, kiedy to goście bawią się w pociąg; z tym, że pociąg, zanim Doireann namyśliła się, czy chce brać udział w zabawie, zdążył się już domknąć. Stała teraz, co najwyżej poklaskując w rytm muzyki, nie mając pojęcia, czy wypada jej podejść i zapytać o wpuszczenie jej pomiędzy czyjeś ramiona i plecy. Prawdopodobnie przez swoją nastoletnią niemoc, połączoną z potrzebą, by być częścią społeczeństwa, pozwalała sobie na obniżanie "standardów". Z ideału przyjaciela, którym był taki Drake - bo widziała go tylko czasami, a kiedy już się spotkali, było spokojnie i sennie - przeszła do akceptowania charakteru Eskila. Dziwne czasy.
  Kiedy Lowell zgodził się, by jego podopieczny został obiektem głaskań (Co równało się z poziomem ekscytacji dwunastoletniej dziewczynki, której to matka zgodziła się na całonocny maraton filmów z Barbie, na dodatek z przyjaciółką!), obdarzyła go uśmiechem. - Dziękuję. - Powiedziała, ponownie oficjalnie, po czym ramach dopełnienia formalności powoli wyciągnęła dłoń w stronę psiego nosa, by ten mógł zapoznać się z jej zapachem. W głębi serca była jednak pewna, że magiczne corgi nie potrzebowało tej chwili na oswojenie się z nią i nie protestowałoby, gdyby od razu przeszła do rzeczy. Jeśli uczucie Hinto nie przeminęło wraz z nadejściem dłoni, przykucnęła przy nim, po czym z radością oddała się drapaniu psiego podbródka. - To przez brak psiaków w pokoju wspólnym. Gdybyśmy mieli stadko takich poczwarek, pewnie nie wychodziłabym stamtąd. - Oświadczyła, zerkając na moment w stronę Felinusa. Dzieliło ich jakieś pięć lat. Wystarczająco dużo, by Puchon mógł pamiętać jej nieszczęsne początki w Hogwartcie. Była pewna, że żaden pierwszoroczny nie płakał tyle, co ona. Systemy obronne w mózgu dziewczyny jednak zadziałały, nie pozwalając tej myśli przedrzeć się wprost do świadomości, oszczędzając jej tym samym wielkiej fali wstydu. - Nie wiedziałam, że masz psa, Felinusie.
  Zapewne nie wiedzieli o jeszcze większej ilości rzeczy, czy to o sobie, czy o otaczającym ich świecie. Na pewno nie byli świadomi tego, że ławka, na której odpoczywał czarodziej, będzie akurat w nastroju, by się przytulać, czy też faktu, że parująca ciecz została doprawiona czymś, za co pewnie istniał paragraf. I właśnie tej podtrutej herbatki, właśnie w tym konkretnym momencie, postanowiła napić się Puchonka.

@Felinus Faolán Lowell
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Ptasi Skwer  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  - Page 2 Empty


PisaniePtasi Skwer  - Page 2 Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  - Page 2 EmptyPią 14 Maj - 0:16;

Raz po raz - jeden po drugim, w tak krótkich okresach czasowy - był witany przez młodsze osoby poprzez te słowa. Nie pozostawało nic innego, jak przyzwyczaić się do tego, iż za półtorej miesiąca zapewne dla innych nie będzie kolegą, a zwyczajnym dorosłym, który wiedzie własne życie wedle widzimisię. Czy mu to przeszkadzało? Może trochę. Naprawdę czuł się zżyty z Hogwartem, bo to właśnie tam, nawet jeżeli na miejscówkę nauczania narzekał, zdołał nauczyć się, co prawda pod koniec, życia w społeczeństwie. Już nie bał się jak dawniej, jak również nie podchodził cynicznie do innych, korzystając z czystej złośliwości przelewającej się przez serce. Istniał i tym samym udawało mu się żyć. Otoczenie, które wcześniej zdawało się być nudne, przybierało barw, jakby każda osoba, jaką to w życiu spotkał, odsuwała bladość, a tą przesiąknięty był jego własny świat. Cały, dopóki nie poznał tych ludzi, dzięki którym zrozumiał znacznie więcej.
Obserwował zatem następne poczynania dziewczyny. Na uśmiechnięcie z jej strony zareagował podobnym, choć delikatnym i ostrożnym, połączonym jednocześnie ze skinięciem głowy. Zawsze tak podchodził do mniej znanych przez siebie ludzi, co było naturalne wraz z ostrożnością, jaką to zdołał nabyć. Liczne problemy z jego własnej strony odsunęły się na drugi plan, ale nadal jakoś wpływały, czego był doskonale świadom. Mimo to wszystko szło do przodu i on, no cóż, nie zamierzał poddawać się z licznych powodów, które to samemu sobie stworzył. Najważniejsze było oswojenie się z tym przebiegiem zdarzeń i zrozumienie, dlaczego powstawały. Co przyczyniło się do tego, iż zaistniały w pełni w jego życiu.
Psiak zatem był głaskany; Hinto pozwalał na to, by dłoń została początkowo obwąchana, a następnie, z oczami nadal przypominającymi pięciozłotówki, przyjmował pieszczoty z pełnym wymiarem zaintrygowania. Ogon merdał na lewo i prawo, nie - na wszystkie strony świata, co wiązało się bezpośrednio z zadowoleniem pupila. Po podrapaniu podbródka młody zwierzak wystawił swój własny, długi język, by następnie, jak żeby inaczej, położyć się na boku i odsłonić własny brzuch, by to właśnie na niego dziewczyna skierowała dłoń.
- Zawsze się zastanawiałem, czemu można mieć sowy, które potrafią bałaganić na każdym kroku, a psy - zazwyczaj wytresowane i potrafiące przedstawić własne potrzeby - już nie. - odpowiedział zgodnie z własnymi przemyśleniami, które to miały miejsce pod kopułą czaszki. Felinus nie był głupi; jak dla niego podział domów nie był logiczny. Tak samo wiele rzeczy, ale nie mówił o tym otwarcie, gdyż miał tam przecież pracować, o ile się oczywiście uda to spełnić. Wizja posiadania czworonogów w pokoju wspólnym zdawała się być pocieszająca. Wierne do końca, w przeciwieństwie do kotów, uznawane są za najlepszych towarzyszy ludzkiego bytu.
Być może co nieco pamiętał pod względem początków Doireann w Hogwarcie, ale nie zwracał na to zbytnio uwagi. Samemu, tuż po rozstaniu z matką, nie czuł się zbyt pewnie w otoczeniu takiej ilości magicznych dzieciaków. Tym bardziej, że jego korzenie były stricte mugolskie i naprawdę nie potrafił odnaleźć się w nowej rzeczywistości, jaką to narzuciło mu Ministerstwo Magii. Naiwnie wcześniej wierzył, że będzie żył sobie spokojnie na wsi, a tu wydarzenia postanowiły go zaskoczyć.
- Dopiero od początku maja. Jeszcze się do niego przyzwyczajam, dawno nie opiekowałem się psowatymi. - mruknąwszy, spojrzał tym samym na dziewczynę i znajdującego się w siódmym niebie Hinto, by tym samym oprzeć się kończyną o podłokietnik. Wszystko wyglądało niewinnie, ot, normalna, ludzka sytuacja. Samemu lubił psowate i za nimi przepadał, no ba - jego patronus był wilkiem - więc siłą rzeczy musiał lubić własnych pobratymców. Po tym chciał się rozciągnąć, gdy dziewczyna napiła się herbatki nieznanego pochodzenia - okej, znanego, ale o wyjątkowo dziwnych właściwościach, o czym będą mieli okazję przekonać się lada moment. W międzyczasie Lowell poczuł, jak ławka - tak! - zaczyna się do niego bardziej przybliżać, tudzież tulić. Podniósłszy brwi, w dość niezręcznej początkowo sytuacji, Faolán odwrócił głowę, zauważając, iż przytulenie staje się bardziej bliższe, na co trochę się spiął we własnych myślach.
- Wow, pani, panie...? Panie ławko, proszę się uspokoić, może lubię się przytulać, ale chyba chciałbym wstać... - trzymał jeszcze smycz w dłoni, co nie zmienia faktu, iż czuł się dosłownie skrępowanym, nie wiedząc, co w tej sytuacji zrobić. Spojrzał jedynie pytająco na dziewczynę, jakoby z niemym pytaniem w postaci odpowiedzi, czy Sheenani widzi dokładnie to samo, z czym on ma do czynienia. Corgi, mówiąc dosłownie, miał w dupie, co się obecnie działo, przejmując się prędzej niewystarczającą ilością pieszczot ze strony Puchonki.
Są rzeczy ważne i ważniejsze, prawda?

Powrót do góry Go down


Doireann Sheenani
Doireann Sheenani

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Galeony : 352
  Liczba postów : 963
https://www.czarodzieje.org/t20296-doireann-sheenan#636815
https://www.czarodzieje.org/t20298-korespondencja-doireann-sheenani#637079
https://www.czarodzieje.org/t20295-doireann-sheenan#636813
https://www.czarodzieje.org/t20301-doireann-sheenani-dziennik#63
Ptasi Skwer  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  - Page 2 Empty


PisaniePtasi Skwer  - Page 2 Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  - Page 2 EmptyPią 14 Maj - 16:28;

  Dla samej Doireann świat nie był szarością. Był intensywny i jaskrawy, przepełniony barwami, które gryzły się nawzajem, tworząc obraz rażący i niepokojący. Im dalej zagłębiała się w miejsca magiczne, tym mocniej odczuwała wszystkie bodźcie - i o stwórcy tego wszechświata, jakże ona miała dość. Żywiołowość świata była ostatnim, czego potrzebowała. Dlatego też czuła się dobrze na Londyńskich ulicach. Te wciąż bywały głośne i potrafiły całkowicie ogłuszyć ją sensorycznie, jednocześnie cechowały się swego rodzaju przewidywalnością. Samochód był tylko samochodem. Mógł wprawdzie spowodować wypadek, czy przyczynić się do okrutnej makabry, jednak nie mógł wzbić się w powietrze. Książka, nawet na o najdziwniejszych stworzeniach, nie wymagała głaskania, by móc ją bezpiecznie otworzyć. Był papier, całkiem ładnie pachnący, była okładka, był druk. I tej typowo mugolskiej stałości i pewności, co do kształtów i rzeczy potrzebowała.
  Potrafiła pogodzić się z nieprzewidywalnością ludzi, ich myśli i zamiarów, ale nie z tym, by drzewo, książka, czy parkowa ławka miały nieść ze sobą jakiekolwiek niebezpieczeństwo - i to jedynie z faktu, że oto miały kaprys. Rzeczy martwe powinny pozostawać martwe. Chociaż w chwili obecnej skupiała się na bardzo żywym psiaku i jego brzuszku. Nie czuła się w pozycji, by odmawiać zachcianką corgiego, toteż pokornie skierowała swoją dłoń na psie podbrzusze, raz po raz to drapiąc, to głaszcząc zwierzaka.
  - D-Dokładnie. - Zajęknęła się lekko, co jednak uszło jej uwadze. Miała tę właściwość, że czasami plątał się jej język; jedna wpadka nie była czymś, czym miałaby się przejmować. - D-Do tego t-trzymanie razem kotów i sz... sz... - Doireann zamilkła na chwilę i wzięła głębszy oddech. Poświęciła parę uderzeń serc na to, by poddać się szybkiej analizie; nie czuła się niekomfortowo, a tym bardziej nie miała wrażenia, by znajdowała się w jakimkolwiek zagrożeniu. Nie miała też żadnych oznak typowych dla ataku paniki. Nie była w stanie zrozumieć, czemu te nieszczęsne "szczury" nie chciały przejść jej przez gardło. - G-gryzoni. - Wydusiła w końcu, dla samego skończenia zdania. Hinto otrzymał nieco mniej zaangażowane pieszczoty, kiedy to Sheenani zaczęła dużo intensywniej szukać przyczyny jąkania. Czuła się zdradzona przez własny aparat mowy do tego stopnia, że nie siliła się już na kontynuowanie swojej myśli o tym, jakie to bestialskie ze strony uczniów, by trzymać te wszystkie sowy, koty i szczury razem; kiedy to szczur jest pożywieniem i dla kota i dla sowy, sam kot mógłby próbować polować na sowę, a ta zaś była na tyle duża, by porwać i zjeść mniejszego kotka. Gdyby miała w sobie wystarczający dużo energii i samozaparcia, pewnie starałaby się nagłośnić ową patologię i za pomocą plakatów, ulotek i wizzbooka edukować resztę uczniów, by darowali sobie zwożenie domowych zwierzątek.
  Dopiero wyczyny ławki sprawiły, że Doireann postanowiła wrócić myślami to tu i teraz. Zazwyczaj nie była nazbyt ekspresyjna - ograniczała się do uprzejmych uśmiechów, czasami, gdy sytuacja tego wymagała, marszczyła smutno czoło. Teraz jednak pobladła, absolutnie zaskoczona wyczynami mebla ogrodowego. Miała szerzej otworzone oczy, na moment nawet otworzyła usta w niemym "Co, do...?". Kiedy tylko jej mózg przetworzył w końcu zaistniały obraz do prostego komunikatu "chłop siedzi, ławka go oplotła, trzeba coś zrobić", poderwała się, odkładając kubek z herbatą na ziemię. Całkiem smaczna ciecz (mimo posiadania specyficznego posmaku), nie była teraz czymś, czym postanowiła się przejmować. Jeśli się rozleje, to trudno - sprzedawca pewnie wciąż gdzieś tam jest, zawsze będzie mogła do niego wrócić.
  - O... O-ojej. - Rzuciła pod nosem, po czym na sztywnych kontrolnie nogach obeszła ławkę. Nie zauważyła w niej nic specyficznego - no, może poza faktem, że najwidoczniej jej typem byli młodzi mężczyźni z ciemnymi czuprynami. I o ile wcześniej nie widziała u siebie powodu do jąkania się, tak teraz poziom stresu podbił jej na tyle wysoko, by całkowicie wybaczyć sobie tę dysfunkcję. - M-może p... p-postaraj się t-to... - Wykonała gest, jakby chwyciła coś, co oplatało ją koło brzucha, po czym ową rzecz odgięła. To była banalna rada, ale... Zawsze było to lepsze, niż nic. Miała jedynie nadzieję, że mebel nie był jedną z tych magicznych rzeczy, które potrafił zaciskać się jedynie mocniej podczas najmniejszej nawet szarpaniny.
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Ptasi Skwer  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  - Page 2 Empty


PisaniePtasi Skwer  - Page 2 Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  - Page 2 EmptyPią 14 Maj - 20:04;

Człowiek, który nie potrafi zaznać szczęścia, nie potrafi również docenić chwil, jakie spędza w świecie przepełnionym nie tylko okrutnością i brutalnością, lecz również momentami ciepła, jakoby rąk snujących się po ramionach, które gotowe są nieść należytą pomoc, o ile znajdą ku temu wystarczający powód.
Choć ten nie zawsze musi istnieć, czego był świadom. Szorstkość niektórych jednostek zdawała się być zaskakująca, gdyż wystarczyło zauważyć, że pewni ludzie niosą ze sobą pewne schematy, jakich to starają się trzymać, ażeby w pełni tworzący ich obraz nie uległ w gruzach. Samemu przeszedł ciężką drogę. Londyn nie był jego rodzimym miejscem, urodził się na wsi, w miejscu, gdzie wiele rzeczy uzależnionych jest od pory roku, a sąsiedzi nie znajdują się tuż za rogiem. Gdzie, zamiast kamienicy bądź bloku, istnieją liczne domki w najróżniejszym stanie - niektóre zadbane, większość konstrukcji sięgająca jednak kilkudziesięciu, jak nie kilkuset lat. Nic nie jest wieczne, a każdy obiekt zbudowany przez człowieka prędzej czy później runie, siejąc takie samo zniszczenie, jakie miało w przypadku budowy. Czarodzieje zdawali się być trochę bardziej połączeni z naturą. Liczne rytuały, hodowanie zwierząt, tudzież roślin, dbanie o nie, zdrowsze dla zdrowia alternatywy. To wszystko niosło ze sobą mniejsze szkody niż liczne samochody gnieżdżące się w korkach londyńskich dzielnic przystosowanych do jazdy po lewej stronie ulicy.
Ludzie są nieprzewidywalni. Niosą ze sobą cząstkę drapieżności, przejawiającą się poprzez chęć zadbania o swój dobrobyt. Gdyby nie prawo, jakie reguluje działania ludzkie, człowiek byłby w stanie zabić drugiego człowieka, bo nie wiązałoby się to z żadnymi konsekwencjami. Na szczęście ławka nie posiadała w sobie miliona ostrzy, tak samo corgi nie dzierżył w sobie ani cienia agresji, odsłaniając brzuszek i krótkie, urokliwe łapki, ich różowe poduszeczki. Wystawiwszy język, rozplaszczył się na dobre, merdając ogonkiem i zamykając własne oczy - czarne momentami niczym węgliki.
Inny sposób mowy nie umknął uwadze samego Lowella. - W porządku? - zapytawszy, przeniósł spojrzenie czekoladowych oczu na jej twarz. Zauważał rzeczy dokładniej, bardziej zrozumiale, a przede wszystkim... ich nie ignorował. Zapisując je sobie raz po raz pod kopułą czaszki, zastanawiał się nad powodem, dlaczego dziewczyna zaczęła się jąkać. Początek rozmowy nie wydawał się być dla niej stresujący, więc tym bardziej przechylił własną głowę niczym pies, ale nie, leprehau nie zareagował na potencjalne rozchwianie emocjonalne u dziewczyny. Bo zapewne by strzelił uszkami i podniósłby na własne cztery łapki, prawda?
Kiwnął głową, trochę zdziwiony, bo czasu na rozmyślanie na temat szczurków i ich wspólnego życia z kotami nie miał trochę na stanie. Samemu posiadał jednego zwierzaka, ale ten pozostawał obecnie poza zasięgiem jego własnych dłoni, tudzież w Szkocji, u rodziny bliskiej mu osoby. Hogwart nigdy nie był jednak miejscem pozbawionym absurdów, czego pozostawał świadom, no ba, większość uczniów nie miała problemu tego przyznać. Nim się jednak obejrzał, nim cokolwiek zdołał dodać, a ławka zaczynała go przetrzymywać w swym intymnym, miłosnym uścisku, na co Felinus miał ochotę jęknąć. Tyle problemów ostatnio trzymało się jego własnych czterech liter, iż już miał ich serdecznie dość, dlatego przyglądał się temu, jak mebel ogrodowy oplata go drewnianymi kończynami, nie wiedząc kompletnie, co ma zrobić. Spojrzał jeszcze raz na Doireann, która również była zaskoczona takim obrotem sytuacji.
- Nie no, totalnie nie spodziewałem się, że będę trochę molestowany przez mebel ogrodowy z Ikei. - postanowił trochę zażartować, musząc puścić jednak smycz; leprehau jak leżał, tak leżał, nie ruszając się zbytnio z własnego miejsca. Dopiero gdy tęczówki zwierzęcia zauważyły, co się dzieje - że drewno jest przesiąknięte życiem - psiak podszedł i jak gdyby nigdy nic zaczął obwąchiwać tajemniczego jegomościa, szczekając raz po raz na dłonie oplatające studenta. No, nie było kolorowo, do tego jeszcze dziewczyna się jąkała, czego nie znał kompletnie przyczyny, a jak na złość, no cóż, deski nie odpuszczały i chciały bo przytulać mocniej oraz bardziej. - Czekaj, spróbuję... - powiedziawszy, próbował się jakoś z tego uścisku wydostać, ale też, nic nie wyglądało na to, by przyniosło to należyty skutek. Felinus wziął głębszy wdech i wypuścił powietrze za pomocą własnych ust; życie zdawało się nieść ze sobą wiele niespodzianek i jedną z nich była ławka. Nawet chwycenie za różdżkę pozostawało utrudnione. - Okej, to nie zadziałało. Ławka atencjuszka może wymaga odpowiedniej... uwagi? - zastanowiwszy się, poklepał ją raz po raz, co było naturalnym odruchem wynikającym z miejsca, które obecnie okupował. Nie no, totalnie nie wiedział, jak rozszyfrować tę kupę drzazg, więc starał się robić cokolwiek na czujkę, choć obecnie mu to nie wychodziło. Corgi wskoczył natomiast na mebel i liznął dłonie, widząc w nich obiekt nowej zabawy.

Powrót do góry Go down


Doireann Sheenani
Doireann Sheenani

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Galeony : 352
  Liczba postów : 963
https://www.czarodzieje.org/t20296-doireann-sheenan#636815
https://www.czarodzieje.org/t20298-korespondencja-doireann-sheenani#637079
https://www.czarodzieje.org/t20295-doireann-sheenan#636813
https://www.czarodzieje.org/t20301-doireann-sheenani-dziennik#63
Ptasi Skwer  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  - Page 2 Empty


PisaniePtasi Skwer  - Page 2 Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  - Page 2 EmptySob 15 Maj - 17:51;

Mimo swojego ograniczonego zaufania Sheenani wierzyła w moralność i to, że nie tylko prawa i wizja kary powstrzymywała ludzi przed popełnianiem okropnych zbrodni. Zwłaszcza, że mimo nakazów i zakazów, ludzie - zarówno czarodzieje, jak i mugole - potrafili dopuszczać się czynów okropnych. Skoro istniały jednostki, dla których jakiekolwiek potencjalne konsekwencje nie stanowiły przeszkody, by nie szanować czyjegoś życie, wolność czy mienia, to logicznym było, że istnieli również ludzie cechujący się wysoką moralnością, dla których ich własne zasady, nienakreślone przez władzę, ważniejsze były od potencjalnego zysku, czy przyjemności. Doireann widziała jednak zasadniczą różnicę pomiędzy mężczyzną dzierżącym pistolet, a czarodziejem, który jedynie słowem i odpowiednim gestem (a zdarzały się i przypadki, w których nawet ruch różdżką nie był potrzebny) był gotów odebrać komuś życie; żaden człowiek nie rodził się ze karabinem szturmowym w dłoni. Magię wewnątrz siebie postrzegała właśnie w ten konkretny sposób - urodziła się z niesprawiedliwą przewagą, czymś, co mogłoby zmieść z powierzchni całe miasto. Odpowiednio silny czarodziej swoją mocą mógł równać się bombie. Nie uznawała, że istnienie ich - ludzi obdarzonym czymś tak niebezpiecznym - było w porządku.
  Dla karmionej od najwcześniejszych lat teoriami o niebezpieczeństwie magii ławka była jedynie czymś, co potwierdzało jej obawy. Gdyby należała do bardziej radykalnych jednostek, zapewne zaproponowałaby spalenie skweru do samej ziemi, zasypanie go solą i postawienie egzorcysty z każdej możliwej religii, bo może któreś modły w końcu by zadziałały. Na szczęście była jedynie sobą - zlęknioną dziewczyną bliską przedawkowania eliksiry spokoju, która wolała pokojowe rozwiązania sytuacji.
  Przypatrywała się mężczyźnie i jego poczynaniom, pozwalając mu działać według jego własnych pomysłów. Raz po raz rozglądała się po otoczeniu; gdzieś siedziała jakaś staruszka, zbyt zajęta dokarmianiem głębi drożdżówką, w oddali ktoś się przechadzał - nikt jednak nie zdawał się zwracać większej uwagi na drewniane ręce oplatające Puchona. Próbowała nawet wypatrzeć sprzedawcę herbaty. Mówił, że często stał na Ptasim Skwerze ze swoim wózeczkiem, mógł więc widzieć podobne sytuacje. A co ważniejsze, mógł wiedzieć, jak sobie z zakochaną ławką poradzić. Nie widziała go jednak nigdzie. - Ł-Ławko, n-no... - Zwróciła się wprost do mebla, kiedy to dotychczasowe próby Felinusa nie zadziałały na poluźnienie uścisku. Głos miała nie dość, że przestraszony, to jeszcze błagalny. Położyła własne, roztrzęsione dłonie na tych drewnianych - i w ramach czystego przyzwyczajenia "pogłaskała" je po grzbiecie kciukami. Smyranie opuszkami dłoni drugiej osoby było jedną dobrą rzeczą, którą pamiętała o swojej matce - i chociaż bardzo nie chciała mieć z nią za wiele wspólnego, to wciąż, mniej, czy bardziej świadomie, naśladowała ją. - B... B-Byś g-go p-puściła.
  Nie zastanawiała się nad tym, jak korzenie się przed rzeczą nie-tak-martwą będzie wyglądało z boku. W najgorszym wypadku będzie znana jako ta Puchonka, co kłania się meblom ogrodowym.
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Ptasi Skwer  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  - Page 2 Empty


PisaniePtasi Skwer  - Page 2 Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  - Page 2 EmptySob 15 Maj - 18:31;

Moralność pozostawała kwestią sporną. Co jest moralne, a co nie jest? Co jest godne podniesienia własnego oręża, czyli różdżki? Lowell nie wierzył, ale za to sądził, że nie ma miejsca na świecie, gdzie znajduje się samo dobro. Nawet jego spora ilość, wypełnienie na poziomie całkowitym, prędzej czy później przerodzi się w coś złego. Dlatego ważna była odpowiednia równowaga, wszak pierwiastek zła zawsze znajdzie się nawet w tych dobrych czynach, które mogą być przepełnione egoizmem w całkowicie naturalny sposób. Również w samej czarnej strefie, gdzie panuje mrok, a światło dochodzi w nikłych ilościach, pojawi się pierwiastek dobra, jakoby łącznik z tą lepszą, bardziej bezpieczną stroną. Nie zawsze znalezienie odpowiedniego rozwiązania wiąże się z byciem dobrym lub złym. Życie w społeczeństwie pokazało dokładnie studentowi, że nie ma jednostek nastawionych na przedstawianie cech znajdujących się tylko po jednej stronie. Człowiek, jako że stanowi byt posiadający własną wolę, może korzystać z obu gałęzi, by wydobyć z siebie pełen potencjał. Samemu uczył się zarówno OPCM, jak i Czarnej Magii, ale z tej drugiej dziedziny nie korzystał bez wyraźnego powodu.
Różnica między pistoletem a różdżką, pod względem niebezpieczeństwa, nie była duża. Wbrew pozorom to i to może pociągnąć za sobą ogromne ofiary, ale, wraz z mocą i potęgą, jaką stanowił magiczny świat, istniała możliwość przekucia tej energii w coś, co cofnęłoby złe skutki działań ludzkich. Tak oto mógł zarówno się bronić, jak i atakować; mógł naprawiać rzeczy znacznie mniejszym kosztem, jak również je niszczyć. Dzierżąc w sobie narzędzie zarówno do destrukcji, jak i naprawy, bawił się często we własnego boga. Mimo to człowiek sam w sobie stanowi zagrożenie nie tylko dla drugiego człowieka, ale także dla żyjącej wewnątrz duszy. Co z tego, że potrafili tak wiele, że mogli wręcz pstryknięciem palca uleczyć innych, skoro nadal pojawiały się kłótnie i spory, choć te, na tle politycznym oczywiście, zdawały się ucichnąć.
Ludzie uważają samych siebie za mądrych, ale nie potrafią doprowadzić do pokoju, który ułatwiłby tym samym znalezienie tej bardziej szczęśliwszej ścieżki w życiu. Pozostawał nadal ślepym, a oświecenie następowało zbyt wolno, by później móc cokolwiek naprawić. Albo w ogóle nie postępowało w życiu wielu śmiertelników, czego był świadom.
- Hinto, nie liż... - sytuacja zdawała się być dla Lowella wysoce komiczna, choć ewidentnie reakcja Doireann znajdowała się na przeciwnym froncie. Dziewczyna była, no cóż, przestraszona - jej ton głosu zmieniał się wraz z kolejnymi sekundami, a mebel ogrodowy wcale nie zamierzał odpuszczać. Najwidoczniej była to normalna reakcja przystosowanego do obmacywania brunetów siedziska, bo nikt - poza Puchonką - nie reagował. Staruszkowie nadal zajmowali się własnymi sprawami, być może nawet, poprzez osłabiony wzrok, nie dostrzegając tej dziwnej, niecodziennej sytuacji. Rozluźniwszy własne ciało, Felinus spojrzał ze zmrużonymi oczami o ciemnych, brązowych obrączkach źrenic w stronę oplatających go dłoni. Nie była to komfortowa sytuacja, ale nadal, w porównaniu do tego, z czym miał do czynienia w swoim krótkim życiu, zdawała się posiadać jakieś podwaliny rozbawienia ogników w zwierciadłach duszy. Zauważywszy roztrzęsione kończyny górne, musiał jakoś zareagować, bo uczennica ewidentnie stresowała się tym, co tutaj miało miejsce. Kiedy ta natomiast pogłaskała ławkę, nawet drobno muskając palcami jej drewnianą strukturę, zauważył różnicę w stosowanej sile.
To był klucz do rozwiązania całej zagadki - ławka atencjuszka chciała być najwidoczniej pogłaskana, na co jeszcze raz przekręcił głowę.
- Wow, czekaj, zmniejszyła uścisk... - powiedział w stronę dziewczyny, spoglądając na psa, który to szczeknął radośnie. Instynkt samozachowawczy w przypadku leprehau nie istniał, czego nie zamierzał w żaden szczególny sposób negować. Opuszkami palców zaczął natomiast powoli i ostrożnie zapoznawać się ze strukturą magicznego przedmiotu, jakoby mając do czynienia z kotem wymagającym kilkukrotnego pogłaskania w perfekcyjnie odmierzonej ilości. Ławka odpuszczała; chwyt stał się słabszy, natomiast ręce wtapiały się ponownie w deski, z których to została wykonana. Im więcej pieszczot uzyskiwała, tym te dziwne dłonie znikały, a on, jak i dziewczyna - tak przynajmniej podejrzewał - mogli odetchnąć z ulgą. - Skąd wiedziałaś, że to na nią działa? Będę musiał zapamiętać następnym razem, gdy znowu jakiś mebel postanowi się na mnie uwziąć. - postanowił zażartować, spoglądając w jej stronę; miał nadzieję, iż zniknięcie zagrożenia, tudzież wstanie i chwycenie za smycz, jakoś ją uspokoiły. W razie konieczności miał jeszcze fiolkę z eliksirem spokoju.
- W porządku? - jeszcze raz powtórzył pytanie, na które to wcześniej nie uzyskał odpowiedzi. Jąkanie się nie było dobrym objawem, bo wystąpił on nawet przed sytuacją, która to miała miejsce, dlatego Lowell bacznie obserwował jej następną reakcję. Bez nachalności, z czystą uprzejmością oraz równowagą, z jaką to zdołał się oswoić od tamtego roku w ramach nauki odcięcia się od własnych emocji.

Powrót do góry Go down


Doireann Sheenani
Doireann Sheenani

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Galeony : 352
  Liczba postów : 963
https://www.czarodzieje.org/t20296-doireann-sheenan#636815
https://www.czarodzieje.org/t20298-korespondencja-doireann-sheenani#637079
https://www.czarodzieje.org/t20295-doireann-sheenan#636813
https://www.czarodzieje.org/t20301-doireann-sheenani-dziennik#63
Ptasi Skwer  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  - Page 2 Empty


PisaniePtasi Skwer  - Page 2 Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  - Page 2 EmptyCzw 20 Maj - 23:56;

  Przez chwilę nie mówiła nic, przypatrując się, jak dłonie ławki zaczęły się cofać i powoli znikać, wtapiając się w drewno. Była tym szczerze zaskoczona, chociaż jej emocje nie były obecnie szczególnie mocno widoczne na twarzy. Na początku nie sądziła, że to głaskanie załatwiło sprawę; była pewna, że chodziło o te bardzo uprzejme proszenie, ewentualnie mebel miał zbyt wysokie mniemanie o sobie i lubił, kiedy ludzie mówili do niego błagalnym tonem. Stres, który cała sytuacja wywołała, nie pozwolił jej na racjonalne dostrzeżenie tego, co naprawdę agresywne siedzenie uspokoiło.
  Kiedy jednak ławka uspokoiła się, odetchnęła z ulgą. Nie czuła szczególnej potrzeby, by być osobą, której inteligencja przyczyniłaby się do rozwiązania tajemnicy agencyjnego mebla. Ucieszyła się więc w duchu, że Felinus był w stanie wyłapać, co dokładnie zadziałało. Inaczej pewnie dalej starała się zarzucić okropną dusicielkę kolejnymi argumentami, czemu to nie warto jest miażdżyć komuś żeber.
  - N-nie m-miałam p... p-pojęcia. - Wydusiła z siebie. I właściwie teraz, kiedy poczuła, że stres opada, poczuła się bardziej zaniepokojona swoją mową. Na pytanie Lowell'a pokręciła głową i wzruszyła ramionami - nie była pewna, czy cokolwiek jest dobrze. Podniosła się z poziomu ławki, łapiąc po drodze kubek z herbatą i cofnęła się od niej o krok, po czym wzięła głębszy oddech. Szepnęła pod nosem jakieś słowo, potem kolejne i kolejne. Z każdą próbą jej czoło coraz mocniej się marszczyło.
  - C-coś j-jest n-nie t-tak. - Oświadczyła w końcu. Nie wiedziała, co o tym myśleć; absolutnie nie podejrzewała napoju o wywołanie podobnej reakcji. Prędzej pomyślała o tym, że może ktoś na skwerze chciał sobie z nich zakpić - rzucając zaklęcie na ławkę, a potem na nią samą.

@Felinus Faolán Lowell
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Ptasi Skwer  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  - Page 2 Empty


PisaniePtasi Skwer  - Page 2 Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  - Page 2 EmptyPią 21 Maj - 17:40;

Jak się okazało - jak się popieści, to wszystko odpuści... czy jakoś tak to szło. Metod dziwna, bo głaskanie ławki posiadało w sobie pewnego rodzaju konieczność jej zaufania, ale dopóki metoda działała, Lowell nie zamierzał z niej rezygnować.
Dłonie drewnianego mebla ogrodowego odsuwały się raz po raz, z każdym muśnięciem struktury materiału, z którego ten został utworzony. Najwidoczniej ktoś postanowił tchnąć życie w tę ławkę, dając jej jedną specyficzną właściwość - chęć przytulania się do każdego, kto postanowi usiąść. Albo do brunetów o wzroście metr siedemdziesiąt osiem, którzy posiadają równie ciemne oczy. Felinus na szczęście nie narzekał, dlatego spokojnie czekał na moment, aż będzie mógł z pełni się wyswobodzić z uścisku, jaki zaoferował mu nieożywiony obiekt. Kiedy to się stało - zgrabne chwycenie za smycz i wydostanie się z pola rażenia pozwoliło na uniknięcie dalszego zagrożenia. Bo może początkowo to było nawet urocze, ale kto wie, czy przedmiot nie posiadał w sobie znacznie większej ilości sadyzmu.
Problem pozostawał jednak z inną, bardziej widoczną kwestią - próba wysłowienia się przez Doireann, no cóż, obarczona została niefortunnym jąkaniem się, jakiego to wcześniej nie przejawiała. Nie była to raczej Qua-Quaero, która charakteryzowała się jąkaniem podczas kłamstwa. Coś musiało być na rzeczy, skoro nagle, bez konkretnej zapowiedzi, dziewczyna nie mogła wydobyć z siebie prawidłowego słowa bez ani jednego zająknięcia się. Lowell mimowolnie, lekko i bez nachalności zmarszczył brwi, jakby miało mu to pomóc w ustaleniu, co dokładnie dolega wychowance domu Helgi Hufflepuff.
- Człowiek się uczy całe życie, co nie? - a skoro nie zawsze trzeba korzystać z opcji o nazwie agresja i spalanie żywcem biednego mebla, to najwidoczniej zrobili już jakiś prawidłowy krok. Mimo to Felinus zauważał nadal problemy powiązane z użytkowaniem słów przez dziewczynę. - Impedimento...? Mogę spróbować użyć Finite, jeżeli chcesz. - Nie było to normalne, dlatego od razu się przyglądał baczniej, uważniej, jakoby celne oko doświadczeń, jakich nabrał w ciągu ostatnich lat, miało odnaleźć rozwiązanie. Wzrok skupił na herbacie, trzymanym tudzież kubku, co, w powiązaniu z tym, kiedy ta się z niego napiła - mogło być prawidłową poszlaką. Nawet taki piernik mógł mieć w sobie amortencję. Na morsotece, no cóż, został naćpany czymś podobnym. Bingo? Być może. - Skąd masz ten napój? - zapytawszy się łagodnie, podniósł spojrzenie czekoladowych tęczówek. Jeżeli nie chciała powiedzieć, nie naciskał. Równie dobrze mógł być to niefajny urok i niemiły żart ze strony postronnego obserwatora.
Pies o bardzo-krótkich-nóżkach-ojojoj, bardzo-dużych-uszkach-ojojoj i z tym, że brzuszek-mu-się-prawie-ciągnął-po-ziemi-ojojoj, no cóż, przyglądał się i merdał ogonem na lewo i prawo, jakby nic nie miało wcześniej miejsce.

Powrót do góry Go down


Doireann Sheenani
Doireann Sheenani

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Galeony : 352
  Liczba postów : 963
https://www.czarodzieje.org/t20296-doireann-sheenan#636815
https://www.czarodzieje.org/t20298-korespondencja-doireann-sheenani#637079
https://www.czarodzieje.org/t20295-doireann-sheenan#636813
https://www.czarodzieje.org/t20301-doireann-sheenani-dziennik#63
Ptasi Skwer  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  - Page 2 Empty


PisaniePtasi Skwer  - Page 2 Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  - Page 2 EmptyNie 23 Maj - 1:21;

Problem, który dotknął Doireann faktycznie wymagał interwencji. Nie był może z gatunku tych pilnych, jak niedawny problem z ławką (od której na szczęście oboje mogli już oddalić się na bezpieczną odległość), jednak z czasem zdawał się być coraz bardziej irytujący. I martwiący. Puchonka wyglądała bowiem na coraz mocniej zaaferowaną swoim stanem; chociaż starała się zachować względny spokój i nie pokazywać po sobie paniki, to jednak zmartwienie zaczynało być coraz wyraźniejsze na jej twarzy.
  Najgorszym było jednak to, że dziewczyna nie wiedziała, co dokładnie się z nią dzieje. Nieumiejętność nazwania problemu, poza "zaczęłam się jąkać i nie wiem dlaczego i czy kiedykolwiek mi przejdzie" jedynie generowało w niej kolejne pokłady stresu.
  Z uwagą więc przyglądała się Lowell'owi, kiedy ten próbował znaleźć jakieś rozwiązanie problemu. I chociaż wizja potraktowania jej kolejnym zaklęciem sprawiła, że Doireann niemalże poczuła, jak jej serce zatrzymuje się na parę długich sekund, to jednocześnie zdawała sobie sprawę z tego, że może to być jedyna rzecz, która pomogłaby na nieznośne jąkanie się. Westchnęła więc cicho, kładąc dłoń za kark i kierując spojrzenie do pieska o bardzo-krótkich-nóżkach-ojojoj, bardzo-dużych-uszkach-ojojoj i brzuszku-który-prawie-ciągnął-się-mu-po-ziemi-ojojoj. Zwierzak miał ogrom szczęścia, całkowicie nie zdając sobie sprawy z ilości zmartwień, które ptasi skwer generował. Dla niego był to najprawdopodobniej kolejny z wielu absolutnie-najlepszych-dni-w-życiu - bo był w parku, było na co szczekać, w co wetknąć nos i może nawet miałby okazję, by ukradkiem zjeść coś, czego jeść nie powinien.
  Doireann przez chwilę zazdrościła, że psem nie jest. Życie byłoby wtedy łatwiejsze.
  - M-możesz s-spróbować. - Zgodziła się po chwili namysłu. W końcu to konkretne zaklęcie jej nie zabije - i tego postanowiła się trzymać. - O-od s-sprzedawcy, o t-tam... - Odwróciła się w stronę, z której wcześniej przyszła, gotowa wskazać wspomnianego. W prawdzie już wcześniej nie mogła zlokalizować mężczyzny, obwiniała jednak o to zamieszanie z ławką. Nie przypuszczała, że ani sprzedawcy, ani wózka nigdzie nie będzie. Jego brak jedynie dołożył jej zmartwień. - N-nie m-ma g-go.

@Felinus Faolán Lowell
+
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Ptasi Skwer  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  - Page 2 Empty


PisaniePtasi Skwer  - Page 2 Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  - Page 2 EmptyNie 23 Maj - 16:15;

Zmarszczywszy brwi, po pierwsze - sytuacja zdawała się przyczyniać do ostudzenia jakiegokolwiek zapału Doireann, po drugie - nadal, nie wiadomo było, co dokładnie spowodowało takie jąkanie się. Na pewno pozostawało to w kwestii interwencji magii, która musiała być wyjątkowo kapryśna, ale nikt nie spodziewał się, że coś może spowodować takie działanie. Zmrużone oczy nie bez powodu skierowały się na chwilę w kierunku wystającej z kieszeni paczki papierosów, by tym samym w jakiś sposób przemyśleć to, co mogło być dokładnie problemem, dzięki któremu Sheenani miała problem z prawidłowym wysławianiem się. Zrzucenie szluga mogło być pomocne, gdyby go wypalił, no ale obecnie pozostawało szukanie rozwiązania kłopotu, jaki im się nawinął podczas wyswobodzenia z uścisku ławki zainteresowanej brunetami. Czy przystojnymi - pozostawało to kwestią czysto sporną.
Wymienianie na głos rozwiązań zdawało się nieść należyty skutek. Corgi, jak żeby inaczej, pozostawał w płaszczyku własnego, niesamowitego świata, jaki to niósł ze sobą samo szczęście. Bycie takim zwierzakiem na pewno mogło być pomocne, wszak w takiej postaci nikt nie myślałby o następnym dniu, po prostu ciesząc się chwilą. Czasami pchając nos w stronę bzyczków, by spróbować je liznąć, innym razem w kierunku pokrzyw, a jeszcze innym - wpychając nos w nogawkę potencjalnego jegomościa lub jejmościa. Czy tego ktoś chciał, czy też i nie. Życie w takiej postaci umożliwiało odroczenie smutków na inny moment, wszak każdy dzień zdawał się być tym najlepszym.
- Finite. - mruknąwszy, po wyjęciu różdżki z ostrokrzewu, czując nieprzyjemne mrowienie w okolicy prawej ręki, rzucił odpowiednio zaklęcie. Te nie zdawało się pomóc, wszak następne słowa ze strony Puchonki nadal pozostawały zniekształcone, jakoby wyśmiane poprzez zrządzenie losu. I, co najgorsze - kiedy Lowell odwrócił się w stronę sprzedawcy, który sprzedał dziewczynie napój, nikogo tam już nie było. No to fajnie, trefny towar albo dolane jakieś cholerstwo, które nie wiadomo, jak koliduje z innymi eliksirami. Student nie widział w tym przypadku innego rozwiązania, jak po prostu udać się do zamku. - No... nie robi się zbyt ciekawie. - odpowiedział, spoglądając w ciemne tęczówki uczennicy, by tym samym wysunąć dłoń w jej kierunku w spokojnym tego słowa znaczeniu geście. Wcześniej jeszcze wziął leprehau i... schował go do torby, by ten wystawał łbem i wydobywał z siebie widoczny, różowy jęzor. Urocza słodkość, która jednak nie uleczy tego, z czym mają obecnie do czynienia.
Dodatkowo Felinus zabezpieczył ciecz, ażeby nie uległa wylaniu. Ot, może się przydać podczas leczenia tej dziwnej przypadłości.
- Teleportuję nas przed Hogwart, a potem pójdziemy do Skrzydła Szpitalnego. Eliksiry mam u siebie w Londynie, a też, nie wiadomo, czy w tej herbacie nie było jakiegoś innego świństwa. Tam powinni coś w tej kwestii zaradzić. - głębszy wdech, spokojny, uprzejmy ton; czekał na jej decyzję. Kiedy ta natomiast się jej podjęła, chłopak przypomniał sobie zasadę ce-wu-en, by przenieść ich przed bramę zamku, ażeby tam postąpić wedle zadecydowanego wcześniej planu.

+
Powrót do góry Go down


Drake Lilac
Drake Lilac

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Dodatkowo : Wilkołak, prefekt
Galeony : 1194
  Liczba postów : 2093
https://www.czarodzieje.org/t20288-drake-lilac
https://www.czarodzieje.org/t20289-poczta-drake-a#636524
https://www.czarodzieje.org/t20286-drake-lilac#636463
https://www.czarodzieje.org/t20314-drake-lilac-dziennik#638560
Ptasi Skwer  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Ptasi Skwer  - Page 2 Empty


PisaniePtasi Skwer  - Page 2 Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  - Page 2 EmptyPią 31 Gru - 23:58;

Samonauka Transmutacji
Do wiosny zostało raczej jeszcze sporo czasu, dlatego ptasi skwer na ten moment był nieco opustoszały z pierzastych przyjaciół, którzy gościli w nazwie tego miejsca. Był nieco chłodny wieczór, więc Drake siedział w swoich cieplutkich ciuchach na jednej z ławek wpatrując się w niebo. Czasem miło było tak sobie posiedzieć, chociaż naprawdę brakowało mu w tym miejscu ptaków. W sumie to może mógłby nieco ten fakt zmienić? Nie było tu zbyt wielu osób, więc mógł nieco poćwiczyć transmutację. Dokładniej jedno z najprostrzych zaklęć, którego Patus Craine uczył ich w pierwszej klasie i to chyba jeszcze we wrześniu. Zaklęciem przyciągnął do siebie kilka kamyczków leżących tu i ówdzie. Rozstawił je sobie ładnie na deseczce ławki, napił się z termosu który dostał królowej kruczych pał Brooks żeby nieco sobie zwilżyć gardło, wycelował różdżką w kamyczek i rzucił zaklęcie. - Aavifors. - Zainkantował próbując przekształcić kamień, ale przy okazji prawie kichnął przez co transmutacja w ptaka nieco mu się popsuła. Kamień dostał skrzydeł i gdzieś odleciał dziko nimi trzepiąc. No... Nie było to jego celem, ale jeśli kichanie nie postanowi znowu z niego zrobić głupka to powinien za drugim razem dać radę.
Wycelował więc w kolejny kamień i zaczął ponownie przymierzać się do poprawnego rzucenia zaklęcia. - Avifors. - Tym razem nic mu nie przeszkodziło i kamień zmienił się w cudownego drozda. Nie ukrywał że nawet lubił te ptaszki. Przyjemnie się na nie patrzyło. Może nie aż tak przyjemnie jak na paparry, ale nadal. Czynność powtórzył jeszcze kilka razy chcąc żeby ptaszków było jak najwięcej. Skończyło się na tym że w pobliżu latała ich cała chmara. Czas jednak leciał i kiedy już miał się zbierać doszło do nieco że w sumie to chyba wypada ponownie przekształcić te ptaki w kamienie którymi były. Nie byłoby zbyt ciekawie gdyby odmieniły się same na wysokości i łupnęły kogoś w łepetynę albo zbiły szybę w domu. Wstał wiec i zaczął za nimi biegać rzucając zaklęcie które miało cofać transmutację. Szkoda że niezbyt mu to wychodziło bo albo nie trafiał, albo zaklęcie nie poskutkowało. Przypadkowo nawet trafił w buty jakiejś starszej czarownicy przez co jej buty zmieniły się z powrotem w dwie wiewiórki i zaczęły dziko spierdalać na najbliższe drzewo w obawie że zostaną ponownie przekształcone w buciory mające znieść smród st00pek starej kobiety. Na szczęście nie zarejestrowała żew on był temu winny, bo była zajęta gonieniem rudych uciekinierów. Drake za to nadal próbował powstrzymać przekształcone przez siebie kamienie. Jednemu z nich się to widocznie nie spodobało i zaczął pikować w kierunku chłopaka. Przynajmniej teraz Drake mógł go trafić. - Disclore.- Zmienił się z powrotem w kamień i łupnął chłopaka w ramię. Na szczęście przez kurtkę nic nie poczuł.
Drake rozprawiając się ze wszystkimi już przetransmutowanymi kamieniami ruszył w kierunku jednego z pubów żeby zjeść i napić się czegoś ciepłego. Może powinien też poprosić Nessę albo Morgan żeby pomogły mu ogarnąc zaklęcie które mogłoby odmienić wiele przemienionych celów na sporym obszarze? Byłoby to całkiem w porządku. No i miał nadzieję że czarownica załatwi sobie buty inne niż dwie przemienione w nie wiewiórki.

/zt
Powrót do góry Go down
Online


Sponsored content

Ptasi Skwer  - Page 2 QzgSDG8








Ptasi Skwer  - Page 2 Empty


PisaniePtasi Skwer  - Page 2 Empty Re: Ptasi Skwer   Ptasi Skwer  - Page 2 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Ptasi Skwer

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 3Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Ptasi Skwer  - Page 2 JHTDsR7 :: 
hogsmeade
 :: 
Park
-