Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Sowiarnia

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 29 z 31 Previous  1 ... 16 ... 28, 29, 30, 31  Next
AutorWiadomość


Bell Rodwick
Bell Rodwick

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 4902
  Liczba postów : 4482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t58-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t243-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7785-bell-rodwick#216614
http://dzika-mafia.blog.onet.pl/
sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 QzgSDG8




Gracz




sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty


Pisaniesowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty Sowiarnia  sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 EmptyPią 11 Cze - 18:35;

First topic message reminder :




W jednej z wież mieści się sowiarnia. Zazwyczaj pełno tu szkolnych sów czekających na ucznia pragnącego skorzystać z ich usług, bądź odpoczywających po locie z przesyłką. Powietrze wypełnia charakterystyczny, niezbyt przyjemny zapach ptasich odchodów i mokrych piór. Z tego powodu uczniowie zapuszczają się tu tylko, gdy chcą coś wysłać.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 QzgSDG8




Gracz




sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty


Pisaniesowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty Re: Sowiarnia  sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 EmptyWto 29 Gru - 10:50;

Czuła, że ta rozmowa, a właściwie jej aktualny przebieg, nie był tym, do czego oboje przywykli w ostatnim czasie. Brakowało jej normalności i przede wszystkim luzu, który zazwyczaj im towarzyszył. Teraz czuła się trochę tak, jakby oszukiwała samą siebie. To skrępowanie było po postu czymś, czego nie mogła by na dłuższą metę znieść. Więc pewna była jednej rzeczy; choćby nie wiem co, będzie próbowała wrócić na poprzednie tory w relacji z Eskilem. Zwyczajnie za bardzo go polubiła a unikanie chłopaka było ostatnią opcją, którą w ogóle brałaby pod rozwagę. Już się zagnieździł w jej mózgu i usunięcie go stamtąd byłoby zdecydowanie zbyt trudnym zadaniem do zrealizowania. Owszem, Robin była ambitna, ale nie aż tak, aby podejmować się niemożliwego. Więc zdecydowanie bardziej wolała puścić tamto zdarzenie w niepamięć i żyć dalej, niż gniewać się na niego do końca życia. Naprawdę wszystko to bardzo szczegółowo obmyśliła. Miała to do siebie, że nienawidziła pozostawiać po sobie jakieś niedokończone sprawy. A gdyby nie rozważyła wszelkich opcji w tej relacji, to właśnie tak by było.
- Jeśli znajdę odpowiednią - stwierdziła z lekkim wzruszeniem ramion, choć w głębi ducha wiedziała, że zrobi wszystko, aby faktycznie odpowiednią pocztówkę znaleźć i dostarczyć chłopakowi. Może nawet przy pomocy mugolskiej poczty, żeby było śmieszniej?
Pewnie uznał ją za wariatkę, kiedy usłyszał jej pytanie. Nie zdziwiła by się słysząc takie stwierdzenie. Sama wiedziała, że nie jest normalną osobą ale i nigdy się z tym nie kryła, nie czując takiej potrzeby. Jednak teraz poczuła, że nawet ona poszła o krok za daleko. Widziała niepewność malującą się na jego twarzy i powoli zaczynała serdecznie żałować swojej propozycji. Chciała przy jej pomocy pokazać, że nie żywi względem niego urazy, ale chyba nie do końca tak wyszło. Kiedy już miała się wycofać, to Eskil podjął chyba jakąś cholernie ciężką, wewnętrzną decyzję, bo po prostu ją objął. Przymknęła powieki, kiedy znalazła się w jego ramionach i nic nie mogła poradzić na to, że na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech. Sama objęła też jego plecy, przyciśnięta do jego tułowia. - Śmierdzisz zmokłymi sowami - powiedziała w końcu prosto w jego kurtkę, kiedy jeszcze chwilę ją tulił. Odsunęła się, ale na jej twarzy nie było już wcześniejszego skrępowania. Uśmiechała się zadowolona z tego, że chyba też chciał naprawić tę relację. Jej bardzo na tym zależało. I nawet zamierzała mu pokazać, jak bardzo. Automatycznie przetarła palcami po policzku. Zauważyła na nich niewielki ślad krwi, ale wzruszyła tylko ramionami. - Nie pierwszy raz - stwierdziła luźnym tonem, bo faktycznie tak było. Sowa tak niepokorna jak i właścicielka. Wzięła głęboki oddech, kiedy mówił o tym, że jakby ogarnął swoje wilowate zdolności. Jakoś w to nie wierzyła, bo przecież to nie jest coś, czego można nauczyć się z dnia na dzień. A nigdy nie podejrzewała Ślizgona o bycie ambitnym i pilnym uczniem... - Eskil, bo ja naprawdę dużo nad tym wszystkim myślałam. I nie chcę, żebyś się przy mnie ograniczał z jakiegoś powodu - wzięła kolejny głęboki oddech wiedząc, że pewnie go tym tylko rozzłości, co zamierzała powiedzieć. - Uznałam, że najlepiej będzie, jeśli będziesz próbował tych uroków właśnie na mnie. Ja przynajmniej wiem, na co się piszę i nie będziesz nękał przypadkowych dziewczyn po całej szkole. A musisz to ćwiczyć, żeby jak najlepiej zrozumieć samego siebie - wyłożyła wszystko na stół, dokładnie w taki sposób, w jaki czuła i nie zamierzała tego zmieniać. Ba! Była gotowa namawiać Eskila, aby dalej ją czarował, jeśli w zamian obieca, że nie będzie tego robił innym dziewczynom, które mogłyby nie poradzić sobie z tym tak dobrze jak ona...
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 QzgSDG8




Gracz




sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty


Pisaniesowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty Re: Sowiarnia  sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 EmptyWto 29 Gru - 11:21;

Trudno było ubrać to wszystko w odpowiednie słowa, ale decyzja została podjęta. Pomimo swojej buńczuczności i dumy to znalazłby sposób, aby ją udobruchać. Gdyby dzisiaj nie doszło do spotkania... to miałby z nią rozmawiać dopiero po nowym roku? Dopiero teraz zdał sobie sprawę jakie sprzyjało im szczęście, że jednak weszli do sowiarni w tym samym czasie. Pojął, że bardziej przyjaźnił się z Robin niż z Cassianem z którym niegdyś siedział w ławce. Przy Robin czuł, że żyje pełną piersią. Miło będzie odebrać pocztówkę z Austrii o ile babcia tego nie wywęszy i nie zacznie zadawać pytań. Mimo, że słuch miała uszkodzony to umysł posiadała przejrzysty, a jak każdy nastolatek świata nie lubił niewygodnych pytań. Rozpogodził się przy tej niejako obietnicy otrzymania pocztówki. Uff, to znaczy, że może mu wybaczy skoro brała pod uwagę dalszy kontakt. Być może zwlekał z odpowiedzią o tę minutę za długo jednak musiał się upewnić czy nie jest to efekt nieświadomego okazywania wilowatości. Mógł twierdzić, że "ogarnia kiedy to się zaczyna" ale tak na dobrą sprawę umiał naprawdę niewiele w porównaniu do tego, co mógłby opanować. Słysząc jej komentarz po prostu parsknął śmiechem prosto w jej włosy, które go przez ten moment łaskotały. - Uff, dobrze, że nie sowimi bobkami. - zatrząsł się od trzymanego w płucach śmiechu. Jak to jest, że przez cały tydzień na wszystkich warczał, a wystarczyło kilka dawek obecności Robin i już nie mógł powstrzymać śmiechu? Tęsknił za swobodą i luzem, a więc trochę nieśmiało próbował rozładować jakoś gęstą atmosferę. Wziął głębszy wdech i zmarszczył nos od smrodu sowiarni. Dopóki mu o tym nie przypomniała to nie zwracał na to uwagi. - Z jakiegoś powodu? - prychnął i popatrzył na nią wymownie. "Jakiś powód" to była solidna kłótnia z Robin... a nie, srogi opierdziel i brak jakiejkolwiek rozmowy przez głupi tydzień. Im więcej mówiła tym wyżej wędrowały jego jasne brwi aż zniknęły pod czapką nasuniętą na środek czoła. Mrugał i gapił się na nią z niemądrą miną bo to, co mówiła nie mieściło mu się w głowie. - Oszalałaś?! Nie ma mowy! - oburzył się i aż uniósł obie ręce w geście obronnym. - Ledwo co opierdzieliłaś mnie jak nigdy dotąd a teraz mówisz, że mam to powtarzać? Słyszysz ty siebie?? - może dostała gorączki? Chętnie by to sprawdził (aby zainicjować choćby najmniejszy kontakt, ale to bardziej przemawiała jego podświadomość), ale był za bardzo zbulwersowany. - Poza tym ej, nie łażę po zamku i nie czaruję innych dziewczyn bo by mi wydrapały oczy. Nie jestem taki. - poczuł się urażony, ale nie unosił się z tego powodu pomny tego, że on tu powinien się kajać przed nią, a nie ona przed nim. - I nie chcę tego ćwiczyć, to chore i głupie. I niepotrzebne. - dostatecznie mocno się zraził, aby w ogóle myśleć o dalszym eksperymentowaniu. Harpią twarz, owszem, mogą próbować sobie wywołać bo to akurat jest niezbędne do opanowania, ale inne wilowate cechy miał głęboko w poważaniu. Sama przyznała, że na tamten czas była mocno przerażona. Nigdy nie pozbędzie się widoku jej wkurwionej twarzy kiedy na niego krzyczała. Miałby ponownie w to wejść z buciorami? Szczerze podziękuje, nie miał na to najmniejszej ochoty.
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 QzgSDG8




Gracz




sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty


Pisaniesowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty Re: Sowiarnia  sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 EmptyWto 29 Gru - 12:43;

Może w końcu będzie tak, jak być powinno? Robin sądziła, że oboje poczuli się jakoś lepiej z myślą, że ich znajomość miała szansę wrócić na normalne tory. I naprawdę cieszyła się z faktu, że udało im się jeszcze porozmawiać przed zakończeniem tego roku i jej wyjazdem na świąteczną przerwę. Wiedziała, że będąc w Austrii na pewno nie będzie miała czasu aby pisać do chłopaka i zwyczajnie z nim porozmawiać. Jej rodzina była absorbująca. Miała swoje tradycje, jak chociażby noworoczny mecz quidditcha w ogródku babci, gdzie nawet już drzewa rosły w specjalny sposób tak, aby przypominały sześć quidditchowych pętli. Wiedziała, że zjadą się wszyscy jej kuzyni oraz kuzynki i będzie błagać Merlina o minutę ciszy z dala od krzyków zarówno tej młodszej części rodziny, jak i tej starszej. I zapewne wciąż obwiniała by się, że nie znalazła chwili aby na spokojnie porozmawiać ze ślizgonem. Teraz czuła się znacznie lepiej z myślą, że wyjeżdża, nie pozostawiając za sobą niedopowiedzeń i spraw, które naprawdę wymagały rozwiązania. Jednak im dalej szła ta rozmowa, tym bardziej czuła, że za chwile może zrobić się nieprzyjemnie. Widziała, jak jego brwi unoszą się do góry, kiedy poinformowała go o swoim (w jej opinii) genialnym planie. I naprawdę szczerze uważała, że to taki jest. W końcu ona doskonale wiedziała, co się z nią dzieje i jak to wszystko wygląda. Eskil mógłby nawet przez przypadek atakować niewinne dziewczyny, nawet nie zdając sobie z tego sprawy, bo zwyczajnie nie był wprawiony! W ten sposób, dzięki odpowiedniej ilości prób przeprowadzonych na Doppler, poznałby bez problemu, kiedy zaczyna wpływać na inne osoby i jak bardzo to się dzieje. Kiedy wybuchnął, uśmiech od razu zniknął z jej twarzy. Gniewnie zmarszczyła brwi by znów wycelować palcem prosto w jego pierś, kiedy uniósł ręce w obronnym geście. – Hej, to ty mnie czarowałeś, więc chyba wiem, jak się wtedy czułam i wiem, że mogę to ogarnąć, jeśli będę świadoma! – jej argumenty dalekie były od logicznych, ale w te słowa wkładała całą pewność siebie, jaką posiadała. I naprawdę uważała, że lepiej, jeśli będzie próbował na niej. Myślała nad tym od czasu ich ostatniego spotkania i cholernie nie podobała jej się wizja, w której to inne dziewczyny mają przekichane tak, jak ona. Prychnęła pod nosem, zaplatając dłonie na wysokości piersi, kiedy wspomniał o tym, że nie atakuje innych dziewczyn, które szwendają się po szkole. – Przecież ty nawet nie wiesz, kiedy zaczyna to się dziać, więc jak masz być pewny, że to kontrolujesz i tego nie robisz? – powątpiewanie idealnie odmalowało się na jej twarzy. Westchnęła głęboko i opuściła ręce. Pozwoliła sobie złapać jego dłoń i spojrzeń mu w oczy z pewnością, której nie jeden dorosły czarodziej mógłby jej pozazdrościć. – Musisz to ćwiczyć i dobrze to wiesz. A ja naprawdę chcę ci pomóc to zrozumieć i ogarnąć. Więc chyba dobrze, że masz dobrowolnego ochotnika do testów, a nie przypadkowego, co? – spróbowała się uśmiechnąć, ale było to w tym momencie bardzo trudnym zadaniem. Wiedziała, że uśmiechnie się w pełni dopiero wtedy, kiedy będzie miała stu procentowe przekonanie, że po raz kolejny udało jej się postawić na swoim. Nie przyjmowała odmowy, chociaż on jeszcze o tym nie wiedział. Ona zawsze wygrywała. Była zbyt uparta, aby godzić się z porażką nawet jeśli ta wydawała się oczywista.
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 QzgSDG8




Gracz




sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty


Pisaniesowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty Re: Sowiarnia  sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 EmptyWto 29 Gru - 13:27;

Eskilowi nie starczyłoby odwagi, aby do niej napisać. Jego stylem dopominania się uwagi było zaczepianie, podkradanie pióra, czekoladowej żaby czy kota. Gdyby nie zobaczyli się do końca roku to zapewne w czasie pierwszych dni szkolnych wynalazłby sposób, aby naruszyć jej spokój i pokazać, że dalej tu jest i tak jakby próbuje nawiązać z nią rozmowę. Byłoby to podwójnie niezręczne zatem dobrze, że spotkali się tutaj. Te milczące dni szybko przeszły już w niepamięć, bo teraz czuł, że wszystko jest tak, jak być powinno. Rozmawiali, nawet chciała go przytulić (a on oczywiście nie odmówił), uśmiechnęła się, dokuczyła mu... wszystko miało się rozwiązać w pozytywny sposób. Byłoby naprawdę fajnie, poczułby tę magiczną atmosferę świąt gdyby znienacka nie wyskoczyła z tym chorym i szalonym pomysłem, którego nawet nie chciał brać pod uwagę. Przez zeszły tydzień chodził struty i zirytowany na siebie za swój głupi pomysł a tu nagle dowiaduje się, że powinien to powtarzać i to na tej samej osobie. Brakowało mu tu logiki, a nawet jeśli jakaś czaiła się w tym genialnym pomyśle to on jej nie dostrzegał. Kręcił głową kiedy mówiła i próbowała go przekonywać. Musi być asertywny, za często się na wszystko zgadza, ale to... nie, nie, nie. Nie da się. - Powiedziałaś, że nie byłaś świadoma, że cię czaruję! Bo cię nie uprzedziłem. - na jego twarzy malowało się autentyczne wzburzenie, że w ogóle przyszło jej takie coś na myśl. Być może w zeszłym miesiącu przystałby na ten szalony pomysł, ale nie po tym jak na niego nawrzeszczała i przyznała przed chwilą, że była przerażona (!) - Przecież mówię, że chyba wiem kiedy to się dzieje! - nie miał tej pewności, ale przynajmniej będzie szedł w zaparte, będzie okłamywać i siebie i ją, bo to jeden z jego głównych argumentów przemawiających na tym, aby tę stronę wilowatości zostawić w spokoju. Miał deja vu. Znowu celowała w niego palcem i przyjmowała tę pozę jakby chciała zasugerować, że teraz nie odpuści i będzie drążyć, drążyć aż jedno z nich szlag trafi. Zdążyli się pogodzić, a tu znowu ich charaktery się ze sobą zderzyły. Jak zawsze stracił trochę rezonu kiedy złapała jego zimną rękę i popatrzyła na niego z niezłomną pewnością siebie. Znowu zaczynał wątpić w słuszność swojego buntu. Jak ona to robiła? To ona mieszała w głowie! Przez to wszystko uświadamiał sobie, że jest naprawdę beznadziejnym półwilem bo to on powinien być bardziej charyzmatyczny od niej. Niestety było na odwrót. Serce zaraz mu wyskoczy z piersi i spieprzy na drugi koniec świata. Gapił się na nią jakby właśnie mu oznajmiła, że chce zaprzyjaźnić się z dementorem. Zacisnął mocno usta, ale nie po to aby stłumić przekleństwo, ale żeby teraz się nie zaśmiać. Śmiertelna powaga z towarzyszącym przy tym wnikliwym spojrzeniu wywoływało w nim rozbawienie, które było jedynie pochodną stresu i przejmowania się. - N-nie. - nie brzmiało to przekonywująco. Jak miał zebrać myśli kiedy jej dłoń ogrzewała jego palce? Robiła to specjalnie? - Czy ty jesteś masochistką? Nie zrobię ci tego znowu. Nie ma takiej opcji, Robin. - och, odmawianie jej było coraz trudniejsze, ale zaparł się, że się nie ugnie. - Bardziej potrzebne mi opanowanie no wiesz, tej paszczy harpii niż jakieś tam czarowanie! Przecież to jest złe. Nie będę tego ćwiczyć. - brakowało tylko tupnięcia nogą. Musiał zaczerpnąć trochę świeżego - śmierdzącego sowami - powietrza aby jakoś ogarnąć swoje myśli, które coraz chętniej go dekoncentrowały. Ma się skoncentrować na solidnym zaznaczaniu odmowy i koniec. - Jak ogarnę tę potworzastą twarz to wtedy najwyżej... nie, nawet wtedy nie będę tego rozważać. Nie będę cię czarować i już. - za bardzo obawiał się potencjalnych powikłań u Robin. Poza tym było to dla niego krępujące. - Kiedy się wtedy wpatrujesz we mnie w tym uroku to jest to takie dziwne. - już odwrócił wzrok i popatrzył na padający na zewnątrz deszcz. Osoba, którą lubi nagle zaczyna uśmiechać się do niego z rozmarzeniem, łaknie dotyku i atencji, a on ma świadomość, że to sztuczne, nieprawdziwe i niezdrowe. Nie chciał tego kłamstwa. Być może łatwiej byłoby mu to opracowywać z kimś kogo nie darzy taką sympatią.
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 QzgSDG8




Gracz




sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty


Pisaniesowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty Re: Sowiarnia  sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 EmptyWto 29 Gru - 14:04;

No cóż, miało być miło i przyjemnie, a wyszło jak zawsze. Robin nie miała dużych problemów z tym, aby coś w epicki sposób spaprać. Jak widać, ta umiejętność przydawała się właśnie w takich chwilach jak ta, kiedy zamiast po prostu pogodzić się z chłopakiem i ucieszyć z odzyskania normalniej relacji, jaka pomiędzy nimi wcześniej panowała, po prostu jeszcze bardziej to wszystko gmatwała. Bo to przecież ona niemal tydzień temu krzyczała na niego, że postanowił ją wykorzystać! A teraz zamierzała oddać się dobrowolnie w jego ręce, żeby mógł sobie z niej zrobić coś w rodzaju mentalnego worka treningowego? No nie ma co się dziwić, że Eskil nie widział w tym zachowaniu żadnej logiki. Bo jej nie było gdyby tak przyjrzeć się temu wszystkiego z bliższej odległości. Prychnęła pod nosem, kiedy wypomniał jej własne słowa, ale nie dała się zbić z pantałyku bądź zaskoczyć. Po prostu dalej twardo obstawała przy swoim i nie zamierzała pod tym względem niczego zmienić!
- No bo wtedy nie wiedziałam! Ale teraz już wiem, jak to działa, więc mogę być idealnym obiektem do testów – dalej nie pozwalała, aby myśl odnośnie tego, jak durny był ot pomysł, nie zakiełkowała w jej głowie. Po prostu, kiedy coś sobie postanowiła, uparcie dążyła do celu i nie zamierzała odpuścić. Była tym typem człowieka, który nawet pomimo miliona zapewnień odnośnie tego, że coś jest nierealne, nie spocznie dopóki nie udowodni, że jednak ci wszyscy ludzie nie mieli racji. Teraz Eskil miał przekichane, bo nawet nie wiedział, że stał się jej prywatnym projektem. Ba, ona sama o tym nie wiedziała! Po prostu uparcie twierdziła, że chce mu pomóc opanować tę wilowatą stronę jego osobowości, bo coś tam na ten temat wiedziała. Prawda natomiast wyglądała tak, że nawet nie miała pewności, czy jej metody są odpowiednie. – Sranie w banie, a nie wiesz, kiedy to się dzieje – stwierdziła jeszcze, wyzywająco unosząc podbródek ku górze.
Westchnęła głośno widząc, że metoda, którą aktualnie obrała, nie przynosiła jej należytego rezultatu. Trybiki w jej głowie przekręcały się w cholernie szybkim tempie, byle tylko wpaść na skuteczny pomysł i przekonać ślizgona do tego, że jednak ma rację. Czuła, że była bardzo blisko i nie zamierzała się poddać. Nie przyjmowała przegranej. Nie spuszczała wzroku nawet na minutę z jego własnych oczu widząc, że za chwilę chyba wybuchnie śmiechem. Niezrażona tą obserwacją, dalej wpatrywała się w niego z niemalże oślim uporem w oczach. – Eskil, proszę! Wiem, że mnie nie skrzywdzisz, więc czego się do cholery boisz? Przecież to lepsze rozwiązanie, niż twoje, czyli w sumie żadne – jęknęła, mocniej ściskając jego palce między swoimi własnymi. Irytacja powoli pojawiała się w jej ciele ale nie dała jej jeszcze opanować własnych myśli. Nie lubiła, kiedy coś było niezgodne z jej własnym planem. A ten tutaj oto wilowaty stawiał jej zaciekły opór. Złapała się mocno ostatnich słów, które wypowiedział w jej stronę czując, że to właśnie w nich ukryta jest jej nadzieja na zrealizowanie kolejnego, cholernie głupiego planu. Pociągnęła go za rękę, żeby znów spojrzał na nią, bo widziała, że naprawdę niewiele brakuje. – Ale można nad tym popracować. Przynajmniej nie będziesz miał obaw przed jakimkolwiek kontaktem z innymi dziewczynami czy w ogóle ludźmi! Będziesz doskonale wiedział, kiedy się wycofać, bo nauczysz się wyczuwać granice – podawała mu wszelkie argumenty, jakie posiadała. Zasypywała go informacjami mając nadzieję, że te wystarczą. Na ten moment jeszcze nie była tego pewna w stu procentach. – Eskil, proszę… Wiesz, że mam rację – postanowiła uderzyć w jeszcze jeden punkt jego osobowości z nadzieją, że tym razem zadziała to odpowiednio. W końcu do tej pory nie udowodniła mu, że jej pomysły są co najmniej głupie. Zazwyczaj faktycznie miała racje.
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 QzgSDG8




Gracz




sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty


Pisaniesowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty Re: Sowiarnia  sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 EmptyWto 29 Gru - 14:44;

To ten legendarny moment kiedy Eskil Clearwater próbował posłuchać rozsądku. Dlaczego było to takie trudne? Nie podobał mu się ten pomysł bo miał pełnić rolę "sprawcy", a efekty... nie wiedział co mogłoby się stać. Tamtego feralnego dnia w bibliotece przez pewien czas czuł, że posiada kontrolę, a co jeśli przy potencjalnych kolejnych razach nie będzie jej miał? Nie chciał tego sprawdzać, za bardzo ją lubił. Uzmysłowienie sobie przyczyny własnego uporu dodało mu otuchy. Ledwo się pogodzili i nie zamierzał pozwalać, aby historia zatoczyła koło nawet wtedy kiedy Robin twierdziła, że jednak jest to fantastyczny pomysł. Coraz trudniej było mu odpierać jej ataki słowne, przygryzał kącik ust i starał się, naprawdę się starał, ale nie był tak wytrzymały jakby chciał. Ból jakoś potrafił znieść, ale presję ze strony Robin? Tak bardzo, bardzo nie chciałby jej odmawiać i głupi, nie wiedział skąd bierze się ta ochota. Teraz jednak było za duże ryzyko. O ironio, wolał "bawić się" harpią twarzą aniżeli wilowatym urokiem. - Nie chcę żebyś była obiektem do testów! - obruszył się i aż podniósł nieco głos bo czuł, że nie wytrzyma dłużej tego nalegania. Czy ona nie rozumie, że ją lubi i dlatego tego nie chce? Oczywiście kolejnym powodem była niechęć do tego, co jej zrobił i rzecz jasna silne wyrzuty sumienia. Myślenie Eskila zmieniło się po tamtej kłótni. Niech to szlag, zaczęła go prosić. Jej "Eskil, proszę" było niemal ciosem poniżej pasa. Miałby na nowo wcielić się w to zło, które ją tak mocno przeraziło? Przeceniała jego możliwości, wymagała od niego za dużo, bo musiałby być egoistą, aby teraz na to przystać. Nieświadomie coraz mocniej napinał mięśnie żuchwy i policzków, w jego głowie huczało "zgódź się dla świętego spokoju, inaczej ona nie odpuści". Walczył ze sobą, ale było coraz gorzej i gorzej, Robin stała za to odrobinkę bliżej i wpatrywała się w niego z taką nadzieją, że się zgodzi... - Ale mnie nie one nie intere...! - aż się zapowietrzył i ugryzł się w język kiedy już był bliski wybuchu złości. W końcu zacisnął palce na jej prawym łokciu i popatrzył w jej oczy, a jego własne gałki traciły na swojej bieli jakby chcąc ustąpić dzikiej czerni. - Nie chcę, żebyś to była ty! - wydusił z siebie z tłumioną złością. Niech. Ona. W końcu. To. Zrozumie! - Nie chcę żeby to był ktoś inny bo będzie się mnie bać tak jak ty! SAMA POWIEDZIAŁAŚ, ŻE BYŁAŚ PRZERAŻONA. - zacisnął mocno powieki i zaraz je otworzył, aby odzyskać ostrość widzenia. Skóra na jego dłoniach zafalowała, ale kto by teraz na nie patrzył. Pokazywał Robin jaki mu dylemat postawiła przed nosem - albo ona będzie się go bać albo nieświadoma dziewczyna. Dodać do tego potencjalną wściekłość... nie, nie chciał dokonywać tego wyboru. Puścił jej łokieć (nigdy w życiu nie cofnie tej ręki gdzie czuł wyraźnie ciepło jej skóry, pff) po to aby zakryć wnętrzem palców swoje powieki. Wtłoczył do płuc zapas tlenu i powtarzał sobie w myślach "spokojnie, spokojnie, nie ma co się złościć, ona zaraz odpuści... chyba, tylko spokojnie".
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 QzgSDG8




Gracz




sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty


Pisaniesowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty Re: Sowiarnia  sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 EmptyWto 29 Gru - 15:14;

Dlaczego musiał słuchać głosu rozsądku akurat wtedy, kiedy w opinii Robin, kompletnie nie powinien tego robić?! Tym razem rozsądek podpowiadał mu głupie rzeczy, mogła się o to założyć. Wiedziała doskonale, że kluczem do lepszego zrozumienia jego własnego genu, jest ćwiczenie. Zarówno tych lepszych jak i tych gorszych stron daru, który uzyskał w ramach dziedziczenia, prawdopodobnie od swojej matki. Ona była pewna, że to jest dobry pomysł i sposób. Nie wiedzieć czemu, ufała chłopakowi, kiedy przemyślała to wszystko na spokojnie. Pewnie wcześniej nie odważyła by się na coś podobnego. Teraz jednak wiedziała, że Eskil jest leniwy, unika nauki jak ognia, raczej nie często zdarza mu się myśleć logicznie. Ale poza tym ma serce we właściwym miejscu i chyba potrafi rozpoznać, gdzie znajduje się granica dobra i zła. Nie, nie mogła zrozumieć tego, że nie chciał na niej testować swoich zdolności przez to, że ją lubi. Dla niej było oczywistym fakt, że właśnie przez to powinien to zrobić! Będzie mu łatwiej, dzięki czemu w prostszy sposób zauważy ewentualne błędy w swoim rzucaniu uroku na innych ludzi. Będzie mógł się wyluzować i skupić na tym, co ważne, a nie na fakcie, że może zrobić komuś krzywdę. Może właśnie dlatego, że ją lubił a ona lubiła jego, wiedziała, że jej nie skrzywdzi. – To wolisz przez przypadek atakować innych ludzi, bo nawet nie będziesz wiedział, że to robisz? – nie kryła powątpiewania w swoim głosie. Nawet uniosła jedną brew do góry, jakby chciała w ten prosty sposób pokazać, że to jest naprawdę jedyny głupi pomysł jaki obecnie posiadali. Jej rozwiązanie było dobre i wystarczyło tylko ostatecznie go do tego przekonać. Dopiero to, jak zacisnął dłoń na jej łokciu na moment oderwało jej wzrok od jego twarzy. Spojrzała w tamtą stronę, by od razu wrócić wzrokiem w kierunku jego oczu. Wiedziała, że prawdopodobnie to pewnego rodzaju pokaz siły, ale nie zrobił na niej najmniejszego wrażenia. Mógł sobie ściskać jej łokieć, jeśli miało to pomóc jej wygrać. Pewność siebie nie wyparowało. Przynajmniej do momentu, kiedy nie zauważyła, że jego oczy powoli zaczynają się robić czarne. Widziała to już wcześniej ale i tak wywołało to zaciekawienie na jej twarzy. Delikatnie przekrzywiła głowę w bok, niczym małe dziecko. – Robisz się czarny – zauważyła, na chwilę zapominając o tej walce, którą prowadzili. Po chwili jednak znów prychnęła i przybrała poważny wyraz twarzy, kiedy wspomniał o jej rzekomym strachu. – Merlinie, Eskil, nie rozumiesz? Oczywiście, że się bałam, bo to było dla mnie coś kompletnie nowego i nieznanego nigdy wcześniej. Zawsze boimy się tego, czego nie rozumiemy. Mówiłam ci, że wszystko dokładnie przemyślałam i naprawdę tak jest. Jakbym się dalej ciebie bała, to bym z tobą nie rozmawiała teraz. Jesteś słabym wilowatym, a ja chcę ci pomóc – pozwoliła sobie na delikatny uśmiech, który miał delikatnie rozpogodzić jej twarz. A przynajmniej taką miała nadzieję. – Co jest w tym takiego strasznego? Czego się tak boisz? – pilnowała się bardzo dokładnie wiedząc, że nawet minimalna wątpliwość definitywnie zaprzepaści jej szanse na wygranie tego pojedynku. Więc dalej nie odpuszczała, nie odsuwała się nawet o milimetr. Pewnie jak tak dalej pójdzie, to nie będą jednak potrzebować pomocy Huntera do wywołania w nim harpii, bo wystarczy jej ośli upór, ale o tym jakoś jednak nie pomyślała w tamtym momencie. No dalej… Przecież masz go w garści… Uśmiechała się dalej mając nadzieję, że naprawdę okazuje tę pewność siebie, którą czuła w środku. Bo pewnie gdyby okazała choć chwilowe zawahanie, byłby to koniec.
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 QzgSDG8




Gracz




sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty


Pisaniesowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty Re: Sowiarnia  sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 EmptyWto 29 Gru - 15:35;

W jego głowie huczało od sprzecznych myśli. Czuł jakby rozsądna część człowiecza próbowała przemówić nierozsądnej harpiej części, że nie wypada szastać swoim genem bo się na tym mocno przejedzie. Dlaczego Robin musiała zachęcać tę nieludzką część do działania? Rozumiał, że chciała mu pomóc zrozumieć samego siebie, ale w chwili obecnej czuł, że nie tędy droga. Nie chciał na niej eksperymentować, obiecał to sobie. Jak spojrzy na własne odbicie ze świadomością, że nie potrafi dotrzymać danego sobie słowa? Musiał potulnie przyznać, że Robin jest bardziej zdeterminowana od niego, a on się męczył próbując uniknąć zgodzenia się na to szaleństwo. Osaczała go, a jemu w pewien sposób bardzo się to podobało. Im więcej mu mówiła tym coraz bardziej wprawiała w ruch powietrze między nimi, a on toczył wewnątrz siebie walkę i nie wiedział co ma już o tym myśleć. Jej słowa go bolały z czego nie zdawała sobie sprawy. "...wolisz atakować innych ludzi... jesteś słabym wilowatym... robisz się czarny... Obraz jej wkurwionej i jednocześnie przestraszonej twarzy przeplatał się z tym hipogyfim uporem widocznym w spojrzeniu... Rozpostarł palce aby uwolnić rękę z jej uścisku bo czuł, że ta "czerń" chętnie wydostanie się na zewnątrz ale jako wykrzywione palce przypominające pomarszczone ptasie pazury. Kręcił cały czas głową, nie patrzył jej już w oczy. Czego się tak boisz? Czaruj mnie, testuj na mnie... Krew zawrzała w jego żyłach, sówka huknęła i zerwała się w popłochu do lotu. Cofnął się i zakrył dłońmi swoją twarz, ale dalej słyszał nalegający głos Robin. - DOŚĆ! - teraz to on ryknął, ale ten ryk przypominał bardziej zniekształcone i przytłumiona charczenie. Wraz z tym dźwiękiem na kilka chwil jego oczy zasnuła czerń, kłykcie wykrzywiły się i uwydatniły po to, aby zamiast paznokci znów mieć te okropne trójkątne pazury. Najgorzej wyglądała jednak jego twarz. Skóra rozciągnęła się w paskudne fałdy, rozszerzając i zwężając jego usta, przybierając przy tym odcień niezdrowego bursztynu; w dotyku z pewnością była chropowata i nieprzyjemna. Rysy jego  twarzy wyostrzyły się, a broda zamiast ludzka, okrągła nabierała trójkątnego kształtu... Cofnął się po to, aby walnąć dłonią w murek i kiedy poczuł w kościach ból to nieco się otrzeźwił. Był odwrócony do Robin plecami. - Pogadamy. O. Tym. Później. Do...dobra? - głos miał zniekształcony, jedną sylabę wycharczał, drugą powiedział swoim schrypniętym głosem. Krew huczała w jego skroniach, ten gorąc zalewał go, dławił, ale znał już ten stan. Czuł to niezwykle wyraźnie w chwili kiedy wrzeszczał na Skylera, ale teraz nie chciał dać się ponieść emocjom. Rozpętał się w nim chaos, który powoli i opornie wycofywał z jego twarzy wszelkie harpie zmiany. Oddychał głęboko. - N-nie dziś. - zaciskał mocno powieki i wzdrygał się. Tylko spokojnie, tylko spokojnie, Robin nie odpuści, ale nie można na nią krzyczeć!
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 QzgSDG8




Gracz




sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty


Pisaniesowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty Re: Sowiarnia  sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 EmptyWto 29 Gru - 16:05;

Ona sama nie miała nic złego na myśli. Naprawdę sądziła, że to jest dobry sposób na to, aby pomóc Eskilowi w tej dziwnej sytuacji. Uznała, że skoro sam sobie nie najlepiej radzi, to potrzebuje kogoś, kto mu w tym pomoże. Słowa wypowiadane przez nią nie miały być kolejnymi, zadawanymi ciosami. Sądziła, że zmierza w dobrą stronę. Uważała, że jej działania są podyktowane tylko i wyłącznie dobrem i troską o kolegę, który nie do końca to wszystko ogarniał. Chwilę później przekonała się, jak bardzo egoistycznie się zachowywała. Dla niej to wszystko nie było tak bardzo intensywne, jak było dla niego. Wciąż zapominała, że nie dość, że nie jest do końca człowiekiem, to jeszcze nastolatkiem. Wszystko musiało się w nim znacznie bardziej kotłować, a ona głupia jeszcze bardziej nakręcała tę karuzelę absurdu. Może czas najwyższy nauczyć się liczyć ze zdaniem i opinią innych ludzi? Chyba nie powinna tak uparcie dążyć do celu licząc na to, że za każdym razem się uda. Bo potem wychodziły tak głupie sytuacje, jak właśnie teraz.
Już miała na niego unieść głos, kiedy wyrwał swoją dłoń z uścisku jej palców. Kiedy spojrzała na jego dłoń, zrozumiała, dlaczego to zrobił, choć i tak zabolało. Nie powinno, ale jednak gdzieś tam, daleko ukuło ją to w serce. Nigdy nie zamierzała się do tego przyznać, ale głupie uczucie nie minęło. Instynktownie cofnęła się o krok, kiedy na nią ryknął. Ten dźwięk nie przypominał ludzkiego krzyku... Nie zdążyła zareagować w żadne sposób, po prostu patrzyła na niego w kompletnej konsternacji, kiedy po chwili jego twarz zaczęła się przekształcać. Myślała, że będzie na to gotowa, jednak mimo wszystko, nie była. I bynajmniej nie bała się go w tamtym momencie. Jedyne co zaczynała odczuwać to wstyd. Cholernie wielki wstyd, że właśnie do tego go doprowadziła. Stała nieruchomo w tym samym miejscu, nie wiedząc, czy może się ruszyć, czy ma prawo zrobić cokolwiek. Po prostu obserwowała, jak miotał się sam w sobie, uderzał w murek. Teraz pierwszy raz tak dokładnie widziała jego pazury, które utrzymywały się najdłużej. Skutecznie skrył przed nią wykrzywioną, harpią twarz. Chciała coś powiedzieć, zrobić, ale nie wiedziała, co. Chciała mu pomóc, jednak jak widać, przysporzyła mu tylko jeszcze więcej bólu i cierpienia, niż miał na co dzień. Brawo Doppler... Nie ma co się dziwić, że ludzie mają cię za idiotkę...
Stała tak w miejscu, czując jak wszystko od środka zalewa fala bólu. Dopiero teraz dotarło do niej, jak egoistycznie postępowała, jak cholernie idiotyczne było jej zachowanie. Nie znajdowała odpowiedzi na pytanie dlaczego to robiła. Jej oddech przyspieszył, kiedy próbowała się uspokoić, jednak nie wychodziło jej to najlepiej. Czuła, że skrzywdziła go jeszcze bardziej dotkliwie, niż on to zrobił ostatnio. -O...okey - wyszeptała tylko, słysząc jego kompletnie zmieniony głos. Wpatrywała się w podłogę, nie zdolna do tego, żeby się ruszyć, czy choćby podnieść wzrok. Ramiona opadły, pewność siebie poszła się jebać, przy okazji nabijając się z jej wzorowego popisu. Zapomniała o zimnie, o zbliżających się świętach. Zapomniała o tym, co w ogóle tutaj wcześniej robiła i co miała jeszcze do zrobienia, nim opuści Hogwart przed wyjazdem na ferie świąteczne. - Eskil, p...p...przepraszam. - dodała jeszcze, nawet nie pewna, czy ją usłyszy. Czuła się jak cholerna idiotka, którą okazało się, że była. Nie chciała go tak skrzywdzić. Jak widać, to on powinien uważać na nią, a nie ona na niego...
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 QzgSDG8




Gracz




sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty


Pisaniesowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty Re: Sowiarnia  sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 EmptyWto 29 Gru - 16:40;

Tak to bywa jak się jest nie tylko nastolatkiem w samym środku okresu dojrzewania, ale też półwilem, którego cechy nie były uśpione. Z każdym mijającym dniem uzmysławiał sobie, że ta uroda... to pochodzenie nie jest "dodatkiem" do niego, ale też ciężarem. Chciał słuchać Lucasa i Robin i ćwiczyć to, aby nauczyć się trzymać siebie w ryzach i nie powtórzyć tego, co działo się w pokoju wspólnym ślizgonów... ale nikt nie powiedział, że będzie to łatwe. Przede wszystkim nie miał pojęcia, że po drodze zrazi się do swojej wilowatości i nagle zadecyduje, że poruszanie "uroku" może mieć efekty zgoła odmienne od oczekiwanych. Z całego serca nie chciał tego testować na Robin. Może gdy emocje opadną i przemyśli to na spokojnie to wpadnie na jakieś rozwiązanie, ale teraz czuł wywieraną presję spod której nie umiał się wydostać. Za dużo zaczęło dziać się w jego głowie, a jeszcze nie oczyścił się z wyrzutów sumienia przez co zaczęło się w nim kotłować jedno silne pragnienie: przerwać to. Przełożyć rozmowę na inne okoliczności, nie poddawać się więcej namowom bo nie dawał rady się temu opierać w nieskończoność. Gdyby chodziło o co innego to zgodziłby się już pół godziny temu, ale nie to. Mógł przysiąc, że krew go paliła od środka. Z pewnością miał teraz podwyższoną temperaturę, ale to było wszystko bez znaczenia bowiem najważniejsze było, aby przestać się tak trząść i złościć. Powtarzał sobie w myślach, że na Robin krzyczeć nie wolno. Przestała go namawiać a więc nie dostawał już więcej bodźców, aby się dalej wściekać. Dzięki temu harpii gen wycofywał się, jakby rozżalony, że nie może pohasać po świecie i wylać z siebie dosłownie wszystkie emocje. Potrzebował kilku dłuższych chwil aby doprowadzić się do porządku. Uchylił powieki i obserwował jak skóra jego dłoni wygładza się i nabiera swojego normalnego, codziennego blasku. Na kłykciach pozostały maleńkie ranki po walnięciu w murek. Potarł policzek i brodę, już równie gładkie i spokojne. Emocje z niego wyparowały, oddech mógł się względnie wyrównać. Zdjął czapkę i szalik czując na karku i skroniach wilgoć. Powoli odwrócił się z powrotem do Robin i jęknął widząc wyraz jej twarzy. No świetnie. Teraz była smutna. Nie słyszał jej przeprosin, to fakt, ale pocieszał się, że nie widział w niej żadnego strachu. Dotrzymywała złożonej mu obietnicy, uff. Dzięki temu mógł odsunąć się od murku i z niewesołą miną podejść do niej na taką odległość jak wcześniej. Każdy krok stawiany na tej brudnej słomie był niczym silne uderzenie serca rozbrzmiewające w jego trzewiach. - Nie chciałem. - bąknął, co miało być pewnego rodzaju przeprosinami. Nie lubił ich dawać, były ciężkie i wcale nie czuł się po nich lepiej. - Ech, no weź, nie miej takiej miny. - wykrzywił się i zamiast prychnąć, by jakoś rozrzedzić atmosferę to po raz drugi wyciągnął w jej kierunku ramię, aby niepewnie ją do siebie przytulić. To było remedium, którego potrzebował. Odetchnął z ulgą kiedy czuł już przy sobie jej hardą osobę. Nie wiedział co powiedzieć więc próbował poprzez ten gest dać jej do zrozumienia, że dalej ją lubi tylko nie ma sił dalej się sprzeczać. Tym samym odkrył, że przytulanie dziewczyn - a raczej samej Robin - jest dosyć kojące. Wbrew wszystkiemu nie miał o tym pojęcia. Mam mętlik w głowie. Daj mi trochę czasu. Pogadam z babcią i Lucasem... może będą mieć inne pomysły. Nie musisz siebie podkładać. - odsunął się, ale nie zdejmował ręki z jej ramienia. Nie chciał żeby było jej smutno ale niestety nie potrafił temu zaradzić. Z lekkim przestrachem zerkał do jej oczu pamiętając nazbyt wyraźnie, że kiedyś przez niego z kącika tego oka popłynęła łza.
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 QzgSDG8




Gracz




sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty


Pisaniesowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty Re: Sowiarnia  sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 EmptyWto 29 Gru - 17:30;

To dziwne, bo gdyby się nad tym wszystkim tak naprawdę zastanowić, to zazwyczaj tego typu relacje wyglądały kompletnie odwrotnie. To Eskil powinien namawiać ją do złego i przekonywać, e testowanie pewnych granic jest dobrym rozwiązaniem, które przyniesie im same korzyści. Tymczasem Robin robiła to względem niego i kiedy w końcu dotarło do niej, jak samolubne było jej zachowanie, czuła się z tym potwornie. Wyrzuty sumienia zaczęły zżerać ją od środka, bo przecież nie chciała źle. Nawet nie wiedziała, że wywiera na niego aż tak ogromną presję do momentu, kiedy nie zademonstrował tego w tak dosadny sposób. Chyba w bardziej wymownym stylu nie mógł jej tego obwieścić. Czuła się z tym strasznie. Nie powinna robić mu czegoś podobnego. Faktycznie w swoim rozumowaniu pominęła logikę, jakby ta była czymś kompletnie zbędnym w tym momencie i powinna się jebać. Powoli podniosła wzrok do góry, aby zauważyć, jak Eskil wracał do swojej naturalnej postury. Z każdą kolejną chwilą coraz mniej przypominał potwora, jedynie super przystojnego nastolatka, na widok którego powinny mięknąć kolana każdej dziewczynie w tej szkole. Wpatrywała się w niego uparcie, nie mogąc zmusić się do zmiany nastawienia w tym momencie. Bo przecież to ona właśnie okazała się potworem, który zmuszał go do tak paskudnego działania, którego wcale nie chciał się podejmować. Widziała, że coś zmieniło się w jego twarzy, ale nie potrafiła tego rozczytać w poprawny sposób. Po prostu dalej patrzyła prosto w jego oczy, które na powrót były błękitne i ciepłe, takie, jakimi powinny być zawsze. - To raczej ja powinnam cię przeprosić - powiedziała w końcu, usilnie walcząc sama ze sobą, aby się nie rozpłakać. Została obdarta ze wszystkich silnych postaw, które stanowiły jej zasłonę przed złem. Warga drżała jej niebezpiecznie, ale ostatkami sił walczyła z chęcią uronienia kilku łez. Kiedy ją przytulił, przymknęła powieki, zaciskając je mocno. Sama również go przytuliła, nawet nie wiedząc, że zwyczajnie potrzebowała tej bliskości, żeby jakoś się ogarnąć. Był od niej niewątpliwie większy, więc nie było obawy, że spojrzy jej teraz w twarz, więc miała możliwość się uspokoić. - Powinieneś na mnie krzyczeć, a nie mnie przytulać - jego kurtka znów delikatnie przytłumiła jej słowa, ale wiedziała, że tym razem na pewno je usłyszał. Odsunęła się posłusznie, z nieco lepszym wyrazem twarzy, niż to, co prezentowała jeszcze kilka chwil temu. Świadomość, że chyba jednak nie jest na nią tak zły, jakby mogło jej się wydawać, dodawała śmiałości, choć i tak pragnęła zapaść się pod ziemię. Dalej nie rozumiała, jakim cudem mogła zachowywać się w podobny sposób. Przecież Eskil był człowiekiem! Żywym, czującym człowiekiem, którym ona próbowała sterować w paskudny sposób. - Ja naprawdę chciałam ci pomóc. I tu nie chodzi o podkładanie się, po prostu uznałam, że to będzie dobrym pomysłem - próbowała się jeszcze jakoś tłumaczyć, ale sama słyszała, jak beznadziejnie to brzmiało w jej ustach, więc do dopiero, kiedy dotarło do jego uszu. Nawet nie chciała sobie tego wyobrażać... Zrobiła mu taki mętlik w głowie, tak bardzo go skrzywdziła. - Więcej nie będę cię do niczego zmuszać i namawiać - powiedziała jeszcze, niechętnie patrząc mu prosto w oczy. Było jej zwyczajnie głupio i dopiero teraz była w stanie dokładnie zrozumieć swój błąd.
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 QzgSDG8




Gracz




sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty


Pisaniesowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty Re: Sowiarnia  sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 EmptyWto 29 Gru - 18:08;

Do tej pory próbował pokazać Robin, że w jej rozumowaniu jest pewna wada - jego własna niechęć do pomysłu - a kiedy to zrozumiała to aż stracił dech w piersiach bo nagle posmutniała. Wyglądała tak jakby ktoś zabrał jej najwspanialszy prezent na świecie, a przecież dzisiaj jest wigilia! I jak ma się nie poczuć z tym źle? Cokolwiek by nie zrobił to coś się tu popsuje i nie wiedział jak z tego wybrnąć. Szlag jasny go trafił, ale na całe szczęście nie odskoczyła od niego jak oparzona, a naleganie ustało. Naprawdę potrzebował teraz tej chwili spokoju kiedy mógł złapać oddech i wyciszyć myśli. Było mu bardzo głupio, że zrobił to w tak nieprzyjemny sposób, ale jak już oboje zdążyli to ustalić - nie panował nad swoją wilowatością. Nie wykazywał teraz zbyt wielkich chęci do ćwiczeń. Musieli oboje ochłonąć i pójść na kompromis. Kiedy wyrzucił z siebie wszystkie emocje (jedyna zaleta tej harpiej paszczy) to mógł popatrzeć na sytuację nieco trzeźwiej. Dobrym krokiem było przytulenie jej. Do niedawna uznawałby to za "żałosne i babskie", ale skoro odkrył ile wiąże się z tym przyjemności to mógł przymknąć oko i stwierdzić, że jest fajne. Sama mu to pokazała. Mógł być głupkiem i idiotą, ale widział jak szybko wilgotnieją jej rzęsy więc przytulenie jej było niejako ucieczką przed oglądaniem łez. To było takie żałosne! Ani trochę nie znał się na dziewczynach dlatego wizja łez wzbudzała w nim panikę. Lucas wiedziałby co zrobić. On wie o dziewczynach chyba wszystko - przecież chodzi z tą swoją smokolożką Alise! - Przed momentem wydarłem się na ciebie jak nigdy. Mało ci? Bo ja mam dość. - oznajmił z przekąsem i zaznaczył, że nie w głowie było mu wrzeszczenie na nią nawet jeśli teoretycznie miał powód. Eskil nie był złym człowiekiem, może był leniwy i toporny, często nieodpowiedzialny i wpadał na chore pomysły, ale wiedział gdzie kończy się dobro a zaczyna zło. Teraz bolało go przybicie Robin, ale też spłoszenie jedynej zainteresowanej nim sówki. Nie miał ochoty teraz martwić się zaniedbanym obowiązkiem skoro rozmowa z Robin była ważniejsza. Opuścił wzrok na guziki jej płaszcza kiedy mu się tłumaczyła. - Przecież ja to wiem. Wiem, że chcesz pomóc, cały czas mi to powtarzasz. Pamiętam o tym. - potarł swój policzek, który według niego był zbyt ciepły. Ogólnie nie miał już lodowatych rąk, rozgrzał się i nawet paskudny deszcz nie miał z nim szans. Na jego ustach pojawił się przelotny uśmiech. Trochę wywołany, a trochę sprowokowany jej słowami. -Oboje wiemy, że będziesz mnie jeszcze namawiać do wielu rzeczy, bo jesteś Robin Doppler. A ja będę się zgadzać. - szturchnął ją lekko w dłoń chcąc by choć minimalnie się rozpogodziła. Oparł łokieć o murek przy którym stali, a wolną ręką roztarł swój kark. - Czy to będzie dziwne, że nie chcę abyś tak sztucznie na mnie patrzyła jak wtedy... kiedy to wywołałem? - zapytał smutno i opuścił wzrok. Był zawstydzony swoim szczerym i bezpośrednim pytaniem. - Już wolę jak się na mnie wściekasz bo wtedy przynajmniej ty to ty. A nie moja głupia twarz. - wykrzywił się i tym samym zdradził zmianę w swojej postawie odnośnie samego siebie.
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 QzgSDG8




Gracz




sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty


Pisaniesowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty Re: Sowiarnia  sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 EmptySro 30 Gru - 11:22;

Nigdy nie pomyślałaby, że przytulenie drugiej osoby jest „żałosne i babskie”, a zapewne, gdyby usłyszała podobne słowa z ust Eskila, to bezpardonowo zdzieliła by go po tym pustym czerepie. Dla niej było to coś kompletnie naturalnego. Coś, co pokazywało nasze nastawienie względem drugiej osoby i pozytywne odczucia. Dla niej to, że mimo wszystko chciał z nią dalej spędzić trochę czasu i jeszcze w dodatku ją przytulić, mówiło bardzo dużo! Może jednak nie był na nią tak śmiertelnie obrażony, jak powinien być? Nie mogła mieć stu procent pewności, ale w chwili obecnej posiadała jej całkiem sporo. Bardzo powoli wracała Robin, która miała niewiele wspólnego z tą żałosną wersją, którą mu zaprezentowała. Z każdym kolejnym jego słowem czuła się nieco lepiej, bo coraz mocniej upewniała się w przekonaniu, że może jednak nie wszystko zostało przez nią doszczętnie zniszczone. Naprawdę Doppler… musisz nauczyć się gdzie jest granica i jej nie przekraczać. Wiedziała, że tak powinno być. Tylko zazwyczaj orientowała się o tym zdecydowanie za późno. Jak na przykład podczas tego spotkania, kiedy harpia twarz chłopaka wyszła na zewnątrz, a jedyny sposób w jaki mogła mu pomóc, to zwyczajnie odpuścić. – Mógłbyś jeszcze raz czy dwa krzyknąć, bo by się przynajmniej wyrównało – mruknęła a w kącikach jest ust powoli czaił się tradycyjny dla niej uśmiech. Może jeszcze nie w pełni taki, jaki potrafiła zaprezentować, ale widać było, że zdecydowanie bliżej jej do tej radośniejszej wersji, niż do tej depresyjnej i pełnej bólu. Choć ślizgon mógł mieć inne wrażenie, to ona nie czuła, aby ponownie wkradała się między nich ta niepewność i skrępowanie, które towarzyszyło im na samym początku spotkania. Jakaś sowa zapewne znudzona tym, co tutaj pokazywali, zerwała się do lotu i wypadła przez otwarte okno prosto na deszcz. Przyglądała jej się przez chwilę dopóki nie usłyszała kolejnych jego słów. Wtedy parsknęła lekkim śmiechem, co brzmiało dziwnie nienaturalnie w obliczu panującej wokół pogody oraz lekko wisielczego nastroju, który mimo wszystko, wciąż był lekko wyczuwalny. – Już się przekonałam, że namawianie półwila na siłę na cokolwiek, to nie jest najlepsze rozwiązanie – teraz brzmiała już zdecydowanie lepiej, niż jeszcze kilka chwil temu, co nie podlegało żadnej wątpliwości. – Nie, to nie jest dziwne – dodała jeszcze, wciąż uśmiechając się delikatnie. Miała ochotę przytulić go jeszcze raz, żeby podkreślić, że serio wszystko jest już ok, ale nie zamierzała przeginać. Chyba obojgu wystarczyło na dzisiaj emocji. Wpatrywała się w niego, choć on raczej unikał jej wzroku. Nie wiedziała czemu, ale nie wnikała w to świadoma, że jeśli będzie chciał, to sam jej powie. Czyżby jednak czegoś się nauczyła dzisiaj? – Chyba muszę się już zbierać, bo po południu mam wsiąść do Błędnego Rycerza a jeszcze mam masę rzeczy do spakowania. Znając życie to i tak mama będzie na mnie krzyczeć, że zapomniałam czegoś super istotnego – przewróciła oczami, po czym szurnęła go delikatnie w żebra. – To co robicie podczas świąt, kiedy jesteście razem? – zagaiła chłopaka, naprawdę ciekawa, jak wyglądały tradycyjne, magiczne święta w Wielkiej Brytanii. Powoli wspólnie ruszyli w stronę dormitorium ślizgonów, dalej rozmawiając o głupotach.

/Zt. x2
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 QzgSDG8




Gracz




sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty


Pisaniesowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty Re: Sowiarnia  sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 EmptyWto 16 Lut - 17:15;

02/2021
Stowarzyszenie Miłośników Przyrody

Szkolna poczta Walentynkowa.
Trudno było nie zauważyć, po powrocie z ferii, iż uczniowie, którzy postanowili nie udawać się do Norwegii, całkiem nieźle z tym wszystkim zaszaleli. Walące się dookoła gdzieniegdzie pióra, które to, niesione delikatnym wiatrem, zdawały się zdobyć korytarze prowadzące do sowiarnii, nie były zbyt dobrą oznaką dla samych zwierząt. Zresztą, nie było co się dziwić, kiedy to nogi same prowadziły go do miejsca, gdzie te potrzebowały pomocy. Poprzez zadanie, jakie to miał wykonać dla Stowarzyszenia Miłośników Przyrody, mógł nie tylko zadziałać na korzyść własnego domu, lecz także co nieco pomóc względem tych istot. Sam nawet nie zauważył, kiedy te zaczęły stanowić dla niego więcej, niż tylko i wyłącznie surowiec podlegający obróbce w celu konsumpcji. Wcześniej przecież musiał odpowiednio je zabijać, a teraz? Teraz… jakoś nie do końca potrafił tak prosto krzywdzić. Nie potrafił, kiedy to przypominał sobie o tym, jak potraktował kojota w Luizjanie. Jakby tym samym złączył dłonie z ciemniejszą stroną własnego ja, nie potrafiąc jej do końca przetrawić.
A ptaki w sowiarni były w tragicznym stanie. Wykorzystane do wysłania najróżniejszych miłosnych liścików, nie miały zbyt radosnego żywota ostatnimi czasy, kiedy to walczyły ze sobą w celu zyskania nie tylko uwagi potencjalnego odbiorcy, lecz także smakołyków. Część z nich posiadała powyrywane pióra (stąd się waliły po korytarzach), inne natomiast - poharatane dzioby w wyniku wyrywania sobie nawzajem drobnych przysmaków. Lowell nie bez powodu zaczął działać, by tym samym odzyskać im pełną sprawność; na pierwszy rzut poszły te ptaki, które najbardziej kwapiły się do współpracy z wychowankiem Hufflepuffu, który, samemu czując się już lepiej, był gotów podać im pomocną dłoń.
Tak oto powoli i subtelnie przywracał sowy do bardziej logicznego stanu, zaleczając za pomocą uzdrowicielskich zaklęć rany, które to zdołały uzyskać. Te puchacze, z którymi nie miał żadnego większego problemu w postaci wystawiania szponów, obsługiwał wręcz w ekspresowym tempie, zaciskając mocniej dłoń na różdżce. Starając się nie przyczynić do wystąpienia dodatkowej krzywdy, kiedy to skorzystał z dodatkowych rzeczy w postaci pozostawionych dla Stowarzyszenia tabletek witaminowych, działał wyjątkowo ostrożnie; palcami poszukiwał między piórami dodatkowych obrażeń, a dodatkowo prześwietlał kości, wszak te były mimo wszystko i wbrew wszystkiemu wyjątkowo podatne na uszkodzenia. Wypełnione powietrzem, ważyły wyjątkowo mało, ceną jednak wytrzymałości znacznie mniejszej, która to mogła sprowadzić na nie kolejne nieszczęścia.
Z tymi trudniejszymi osobnikami był jednak problem - musiał się naprawdę postarać, by te zyskały do niego jakiekolwiek zaufanie. Co prawda nie przejmował się tym aż nadto, ale nadal, niektóre próby zakończyły się poharataniem dłoni, którego to jednak nie zaleczył, skupiony bardziej na niesieniu pomocy. Niektóre z nich wymagały kilkunastu minut zapoznawania i oswajania, inne natomiast zdawały się w ogóle do niego nie chcieć podchodzić, jakoby były przeświadczone krzywdą, jaką to zdołały tym samym zaznać. Nie chciał się spieszyć - nie bez powodu zapomniał o upływie kolejnych wskazówek zegara, odliczających sekundy i minuty, tudzież godziny. Sam nie wiedział, ile dokładnie spędził w sowiarni własnego wolnego czasu, co nie zmienia faktu, iż jakąś przyjemność mu to sprawiało - nawet jeżeli musiał posprzątać, rzucając gdzieniegdzie Chłoszczyść, a niektóre osobniki perfidnie odpłaciły mu się dodatkowymi ranami.
Kiedy to skończył swoją część zadania, zebrał większość rzeczy, by tym samym wydostać się ze sowiarni; część ptaków pogłaskał na pożegnanie, jakoby mając nadzieję, iż te go zapamiętają, by tym samym udać się we własną stronę.

[ zt ]
Powrót do góry Go down


Yuuko Kanoe
Yuuko Kanoe

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Galeony : 4778
  Liczba postów : 1942
https://www.czarodzieje.org/t17924-yuuko-kanoe#507792
https://www.czarodzieje.org/t17975-yuuko
https://www.czarodzieje.org/t17925-yuuko#507797
https://www.czarodzieje.org/t19163-yuuko-kanoe-dziennik#561975
sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 QzgSDG8




Gracz




sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty


Pisaniesowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty Re: Sowiarnia  sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 EmptySob 27 Lut - 0:41;

Walentynki to było czyste szaleństwo, którego nikt nie potrafił okiełznać. I z pewnością ślady po tym święcie zostawały w zamku i to całkiem widoczne. Sowiarnia była jednym wielkim bałaganem przez to, że masa uczniów używała szkolnych sów do rozsyłania prezentów. I zdecydowanie za bardzo rozpieściła je smakołykami, które wywołały jedynie niechciane sprzeczki i bójki pomiędzy ptakami, a te potrzebowały teraz opieki medycznej po tym jak się podziobały między sobą. Oby tylko żadna z nich nie znajdowała się w ciężkim stanie. Niestety sowy należały do drapieżników i jeśli tylko chciały to mogły zrobić poważną krzywdę. Zwłaszcza działając w grupie.
Weszła do sowiarni i rozejrzała się po niej, dochodząc do wniosku, że została ona doprowadzona do naprawdę kiepskiego stanu. W pierwszym odruchu przystąpiła do sprzątania jednego z pięter wieży do czego użyła wielu zaklęć czyszczących. Była naprawdę wdzięczna za to, że nie robiła tego w ramach szlabanu, bo zapewne wtedy nie miałaby przy sobie różdżki i wszystkim musiałaby się zajmować ręcznie. Z magią jednak to wszystko szło naprawdę sprawnie choć nieraz musiała się nieco natrudzić i rzucić zaklęcie kilkukrotnie w jeden punkt, by w końcu zeskrobało lub wymyło do czysta niezwykle zabrudzone głównie przez sowie odchody kamienne posadzki i żerdzie. Do roboty zaprzęgła także kilka mioteł, które pożyczyła od woźnego, aby zamieść przy ich pomocy podłogę z zalegających tam ptasich piór. Przynajmniej tyle mogła zrobić. Najpierw uprzątnąć posadzkę, a następnie zebrane śmieci zapakować do worków przy pomocy kolejnego zaklęcia.
Musiała przyznać, że od tego wszystkiego zachciało jej się już kichać, bo latające wokół pierze jedynie podrażniało nos. Opanowała się jednak i zabrała się za oględziny ptaków, by odnaleźć te, które potrzebowały wyraźnej pomocy medycznej. W wielu przypadkach wystarczyło jedynie zastosować odpowiednie zaklęcie lecznicze. W większości zwykłe Episkey było wszystkim czego potrzebowała. Tylko nieliczne puchacze miały obrażenia, najczęściej w okolicach porysowanych i uszkodzonych dziobów, na które najlepiej zadziałałby eliksir wiggenowy, który nabyła dzięki uprzejmości profesor Blanc, tłumacząc jej się tym, że potrzebowała ich w ramach działalności Stowarzyszenia Miłośników Przyrody. Problemem było jednak zmuszenie ptaków do tego, by jednak pozwoliły jej na to, by wlała im do dziobów specyfik. Wystarczyło je jednak spacyfikować odpowiednim zaklęciem i wszystko było możliwe, bo nie odmawiały dalszej współpracy.
Wiedziała, że sama nie będzie w stanie ogarnąć całej sowiarni. Nawet nie próbowała tego robić. Skupiła się po prostu na doprowadzeniu do odpowiedniego stanu używalności jedynie wybranego jej fragmentu, licząc na to, że inni członkowie koła również postarają się o to, by posprzątać dalsze kondygnacje.
Raz jeszcze upewniła się czy na pewno odpowiednio zadbała o stan czystości sowich schronisk, a poranione zwierzęta zareagowały pozytywnie na podane im eliksiry i rzucone na nie zaklęcia. Dopiero upewniwszy się o tym, ruszyła do wyjścia z sowiarni.

z|t
Powrót do góry Go down


Bruno O. Tarly
Bruno O. Tarly

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183,5
C. szczególne : mocno zarysowane kości policzkowe, baran na głowie, typowo brytyjski akcent
Galeony : 1410
  Liczba postów : 1087
https://www.czarodzieje.org/t17773-bruno-o-tarly
https://www.czarodzieje.org/t17828-korespondencja-bruna#501992
https://www.czarodzieje.org/t17803-bruno-o-tarly
sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 QzgSDG8




Gracz




sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty


Pisaniesowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty Re: Sowiarnia  sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 EmptyNie 28 Lut - 21:43;

Miał wrażenie, że Hampson wykorzystuje członków Koła Miłośników Przyrody do odwalania brudnej roboty. Już któryś raz z kolei mieli za zadanie wyczyścić sowiarnię, jak gdyby inni pracownicy Hogwartu brzydzili się choćby przekroczyć próg tego ciasnego pomieszczenia. A przecież wystarczyło rzucić kilka Chłoszczyść! Usuwanie ptasich kup byłoby też niezłym zadaniem dla szlabanowiczów, ale po co im to zlecać, skoro są w szkole studenci, którzy kochają przyrodę, prawda?
Szedł więc po tych krętych schodach i drabinach niechętnie, zmuszony jedynie swoim stanowiskiem i członkostwem w tej całej farsie. Miał dość sprzątania zwierzęcych odchodów za każdym razem, gdy wieczorami ogarniał klatkę swoich szczurów lub - właśnie - swojej prywatnej sowy. Jedyne, co go jeszcze jako-tako motywowało, to jego sympatia do ptaków (hihi) i chęć pomocy. Uzbroił się w (oczywista oczywistość) różdżkę, mopa z wiadrem i… dużą dozę cierpliwości. A gdy wreszcie wszedł do Sowiarni, to… widok trochę go zaskoczył.
Spodziewał się ujrzeć tabuny kurzu i posklejane odchodami stare pióra. Przywitał go jednak nieco inny obrazek. O wiele gorszy… Sowy siedziały na grzędach mocno poranione, apatyczne i niemrawe. Część miała zakrwawione dzioby, niektóre powyrywane pióra. Wszystkie wyglądały na okropnie zmęczone. Brunowi chwilę zajęło, zanim pojął, skąd taki stan. Walentynki. Dotarło do niego, co się odmerliniło, gdy dostrzegł na podłodze fragmenty czerwono-różowych kopert i jakieś resztki sowich przysmaków.
- Zakochane parki znów Was przeczołgały, co? - westchnął wymownie, czując pewną gorycz i może odrobinę złości. W dobie wizbooka można by nieco oszczędzić te biedne ptaszory, czyż nie? Westchnął też drugi raz, jeszcze głębiej, gdy uzmysłowił sobie, że będzie musiał skoczyć się do Skrzydła Szpitalnego po jakieś witaminy i leki, bo samo czyszczenie tu nie wystarczy,
Zanim jednak wybrał się na tę nieuniknioną wyprawę, to nalał wody do wiadra przy pomocy Aquamenti i ogarnął szybko posadzkę w pomieszczeniu. Nie obyło się bez zaklęć i porządnego, ręcznego szorowania. Spędził trochę czasu na szorowaniu podłogi, ścian i grzęd, zutylizował też niezły stos karteczek, resztek kartonów, piór i zaschniętych kup. Gdy już miał ten etap za sobą - odetchnął chwilę i zszedł na miękkich kolanach w dół.
Wrócił po około kwadransie, tym razem z pudłem pełnym witamin, minerałów i jeszcze jakichś dziwnych eliksirów, których nazw nawet nie zapamiętał. Wszystko to miało pomóc sowom wrócić do zdrowia i odpowiedniej kondycji. Jednak pojenie ich bezpośrednio do pyszczka nie było takie proste…
- No już, to dla Waszego dobra… - starał się uspokajać bardziej zdenerwowane osobniki głosem, jednocześnie pojąc jest lekami i suplementami. Nie uniknął jednak wielokrotnych prób dziobnięcia go w dłoń czy nawet w okolice twarzy. Zadanie nie było proste, ale cel był słuszny, więc nie poddawał się, jak na Gryfona przystało. Czasami wlewał witamy wprost do dzioba, a czasami nasączał nimi martwe myszy i przemycał leki w jedzonku. Niektóre z sów potrzebowały też opatrunków na dziób czy skrzydło, do czego wykorzystał swoje znienawidzone wręcz zaklęcie bandaża. To zadanie też nie należało do najłatwiejszych, bo poranione zwierzęta niechętnie pozwalały się opatrzyć.
Gdy skończył ogarniać wszystko - za oknem było już całkowicie ciemno. Nie miał pojęcia ile czasu poświęcił, ani która była godzina; obolałe mięśnie dawały o sobie znać, był też okropnie senny i trochę podziobany. Czuł jednak ogromną satysfakcję i miał nadzieję, że ptaki szybko dojdą do siebie. Następnego dnia miała być kolejna warta kogoś z Koła, więc na pewno nie pozostaną bez opieki. Dzielne ptaszorki.


[zt]
Powrót do góry Go down


Zephaniah van Wieren
Zephaniah van Wieren

Dorosły czarodziej
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : Tatuaż z łapą nundu na przedramieniu, Blizny i uszczerbki na zdrowiu: Dziennik
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 591
  Liczba postów : 590
https://www.czarodzieje.org/t19733-zephaniah-van-wieren
https://www.czarodzieje.org/t20064-sowa-zefka
https://www.czarodzieje.org/t19732-zephaniah-van-wiener
https://www.czarodzieje.org/t20207-zephaniah-van-wieren-dziennik
sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 QzgSDG8




Gracz




sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty


Pisaniesowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty Re: Sowiarnia  sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 EmptyPią 3 Wrz - 23:36;



Zeph zaczepił woźnego, że mógłby dzisiaj pomóc z ogarnięciem sowiarni, bo guano zebrane przez cały okres tych wakacji sprawia, że nie da się tam normalnie przejść bez zatykania nosa i tego, że nogi przylepiały się same do podłogi. Cóż, skoro już chciał się tym zajmować to chociaż poprosił o kogoś, aby pomógł mu z ogarnięciem tego miejsca, bo nie wiadomo czy od ilości takich zapachów nagle nie będzie mu zbierało się na wymioty. Nie wiadomo czy woźny go wysłuchał i rozpowiedział duchom, że ktoś poszukuje chętnego do pomocy, ale wychodziło na to, że Gryfon sam musiał wyjść naprzeciw losowi i zmierzyć się płynnymi kupkami sówek i innych stworzeń, które uczniowie przywlekli do Hogwartu.
No, cuchnęło tu niesamowicie. Dlatego zaczął od użycia po prostu Essentia Mirabele, aby przy przybyciu kolejnego uczestnika zmagań jakoś tutaj pachniało. Nie zamierzał pracować w kompletnym smrodzie. Ostatecznie przybył na miejsce wspomniany pomagier.
Zeph skinął głową na powitanie i TERAZ wystawił zdrową rękę.
Van Wieren, woźny Cię przysłał? Z którego jesteś domu... I czy jesteś pewny, że nie zemdlejesz od tych zapachów? – Zapytał... Na wszelki wypadek.
Powrót do góry Go down


Drake Lilac
Drake Lilac

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Dodatkowo : Wilkołak, prefekt
Galeony : 1199
  Liczba postów : 2108
https://www.czarodzieje.org/t20288-drake-lilac
https://www.czarodzieje.org/t20289-poczta-drake-a#636524
https://www.czarodzieje.org/t20286-drake-lilac#636463
https://www.czarodzieje.org/t20314-drake-lilac-dziennik#638560
sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 QzgSDG8




Gracz




sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty


Pisaniesowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty Re: Sowiarnia  sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 EmptySob 4 Wrz - 0:06;


Poprzedniego dnia Drake był w sowiarni żeby listownie poinformować mamę i ciotkę o tym że jego rodzeństwo póki co zachowuje się grzecznie, Lucas jakoś oswaja się z zamkiem i nowymi znajomymi, a Annabelle jeszcze nie wysadziła w powietrze wieży gryffindoru. Problem był niestety taki, że gdy przyszedł tu wtedy go wysłać, to musiał sobie zlepem posklejać dziurki w nosie, żeby się smrodem przypadkiem nie udusić. Postanowił więc dziś tu przyjść w wolnej chwili i ogarnąć ten pierdolnik. Nie spodziewał się kogoś tu spotkać, ale... Pomoc w sprzątaniu była naprawdę mile widziana. -Drake Lilac. Z Gryffindoru. Szczerze, to tak tu wali że mam ochotę potraktować swój nos zlepem. Znowu. - Wypalił bez namysłu, bo wróżba z ciasteczka które zjadł na rozpoczęciu roku wciąż działała i przez to wszystko co pomyślał praktycznie wylatywało mu przez usta. -Nie przysłał mnie woźny, ale miałem zamiar tu ogarnąć żeby następnym razem nie umierać jak będę chciał wysłać do kogoś sowę. - Essentia Mirabele rzucona przez starszego gryfona była jakoś wyczuwalna, więc z perspektywy Lilaca w sowiarni pachniało curry które mieszało się ze smrodem bytującego tu guana sów. -Też chcesz tu posprzątać? Jak tak to już lepiej zabierajmy się do roboty. - Powiedział rzucając niewerbalne Tergeo na leżące nieopodal ptasie odchody usuwając je. Ale patrząc na to jak duża jest sowiarnia... Sporo będą mieli do posprzątania. Powinien dziękować Bogu że w ludzkiej postaci nie ma takich zmysłów jak w wilkołaczej formie. Inaczej dosłownie by tu umierał.

Drake jest jeszcze pod wpływem wróżby z rozpoczęcia roku, przez co mówi co myśli.
Powrót do góry Go down
Online


Zephaniah van Wieren
Zephaniah van Wieren

Dorosły czarodziej
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : Tatuaż z łapą nundu na przedramieniu, Blizny i uszczerbki na zdrowiu: Dziennik
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 591
  Liczba postów : 590
https://www.czarodzieje.org/t19733-zephaniah-van-wieren
https://www.czarodzieje.org/t20064-sowa-zefka
https://www.czarodzieje.org/t19732-zephaniah-van-wiener
https://www.czarodzieje.org/t20207-zephaniah-van-wieren-dziennik
sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 QzgSDG8




Gracz




sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty


Pisaniesowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty Re: Sowiarnia  sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 EmptySob 4 Wrz - 0:29;



Spotkanie się w końcu z kolejnym Gryfonem sprawiło, że Zeph zaczął zauważać, że było ich zdecydowanie więcej aniżeli się spodziewał. Cóż, coś mu grało w głowie to nazwisko, ale nie zamierzał jeszcze go o nie pytać, bo idealnie zapytał się go o ten smród i to czy chciał to posprzątać. Hmm, chyba zaczął być bardzo... poważnym uczniem. Niespotykane.
Okej, możemy się wziąć, tylko pamiętaj, żebyś potem się wykąpał czy coś. A ciuchy dał skrzatom. Niech też mają coś od życia dla nas w swojej pracy. – Przypomniał o tym, że w Hogwarcie także istniały skrzaty chętne do pomocy uczniom. Samemu zakasując rękawy odsłonił protezę swojej ręki, którą zaraz używał do tego, aby wziąć do zdrowszej różdżkę. Zaklęcia nadal nie wychodziły mu tak dobrze. Znaczy, nie było źle. Nie były za perfekcyjne, ale były dobre, po prostu. Jeszcze trochę zajmie mu przyzwyczajenie się do zmiany dłoni, ale wychodziło na to, że szedł w dobrym kierunku.
Dopiero za moment się znowu odezwał.
Swoją drogą... Lilac. Ty nie jesteś przypadkiem zapisany na listę Klubu Magicznych Wyzwań? –  Zagaił, jakby chcąc się upewnić czy dobrze myślał o osobie z listy, którą dostał od profesor Bennett. Jeśli tak, to być może znalazł sobie kogoś do pomocy czasem z istotniejszymi rzeczami na następne zajęcia lub spotkanie. Jeszcze zobaczy. – Starałem się ogarnąć ten zapach, ale widać, że guano jest silniejsze. Zasłoń się ubraniem i po prostu rób swoje. – Wzruszył ramionami, zaczynając rzucać "Chłoszczyść" na pewien bardzo paskudnie wyglądający zakamarek sowiarni.
Powrót do góry Go down


Drake Lilac
Drake Lilac

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Dodatkowo : Wilkołak, prefekt
Galeony : 1199
  Liczba postów : 2108
https://www.czarodzieje.org/t20288-drake-lilac
https://www.czarodzieje.org/t20289-poczta-drake-a#636524
https://www.czarodzieje.org/t20286-drake-lilac#636463
https://www.czarodzieje.org/t20314-drake-lilac-dziennik#638560
sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 QzgSDG8




Gracz




sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty


Pisaniesowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty Re: Sowiarnia  sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 EmptySob 4 Wrz - 0:55;


Oj, zdecydowanie wezmę kąpiel po tym jak stąd wyjdę. Zwłaszcza jeśli nasiąknę tym zapachem. Czy raczej smrodem... - Szczerze to aż współczuł skrzatom że będą musiały znosić odór jaki załapią jego ubrania od przebywania w brudnej sowiarni. Zdecydowanie też zaczął bardziej szanować ich pracę oraz pracę woźnego, którzy sprzątaniem zajmują się prawie cały czas. Z drugiej strony skrzaty kochały pracować. Można by stwierdzić że powstały dla tej czynności. Skupiał się póki co na tych największych skupiskach guana uparcie rzucając Chłoszczyść i Tergeo dopóki nie zniknęły. W tym tempie w zaklęciach gospodarskich osiągnie mistrzostwo. Mimo tego że te nigdy nie szły mu najlepiej. Kiedy tylko drugi gryfon wilkołak się do niego odezwał, zareagował dosyć szybko jeśli chodziło o odpowiedź -Hm? Tak jestem. Zapisałem się pod koniec ostatniego roku szkolnego. A co? - W sumie lekko irytowało go że przez tamtą wróżbę mówił dwa razy więcej niż zazwyczaj. W normalnych okolicznościach ograniczyłby się tylko do "Tak" i " A co?" albo "Czemu pytasz?". Co dosłownie chwilę później skomentował -Ech... Przez tę wróżbę z ciasteczka na rozpoczęciu roku, do tej pory gadam więcej niż zazwyczaj. Irytujące się to robi. - Nie ukrywa że czasem lubił skracać swoje wypowiedzi i zachowywać niektóre myśli dla siebie. Zwłaszcza że zwykłe zaklęcia wyciszające na niego nie działały. W tym tempie będzie chodził z bambusem w mordzie, żeby nikt nie musiał słuchać jego pierdolenia. -No, czuć. Teraz czuję curry stłumione ptasimi odchodami. I teraz nie wiem czy mam się zrobić głodny czy może rzygnąć przez okno. - Sprzątanie jakoś w miarę im szło. Jeszcze trochę i skończą porządkowanie parteru, a przed nimi jeszcze reszta sowiarni.
Powrót do góry Go down
Online


Zephaniah van Wieren
Zephaniah van Wieren

Dorosły czarodziej
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : Tatuaż z łapą nundu na przedramieniu, Blizny i uszczerbki na zdrowiu: Dziennik
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 591
  Liczba postów : 590
https://www.czarodzieje.org/t19733-zephaniah-van-wieren
https://www.czarodzieje.org/t20064-sowa-zefka
https://www.czarodzieje.org/t19732-zephaniah-van-wiener
https://www.czarodzieje.org/t20207-zephaniah-van-wieren-dziennik
sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 QzgSDG8




Gracz




sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty


Pisaniesowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty Re: Sowiarnia  sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 EmptySob 4 Wrz - 1:23;



Wiedział tylko jedno - jeśli coś robił to mniej myślał o życiu, bardziej skupiał się na tym co się działo w trakcie. Nie przejmował się już raczej niczym w przeszłości czy przyszłości - dopóki coś robił. Ciągle zajęta głowa, ciągłe robienie czegoś, aby nie wyczekiwać tego jednego dnia. A nawet jeśli do niego dojdzie - cierpliwie przetrwać gdzieś w zamknięciu, albo odosobnieniu od innych. Nie zrobić żadnej krzywdy czy coś... Po prostu być pozostawionym w spokoju. Bez nikogo. Kiwnął jedynie na słowa Lilaca.
Wtedy zapytał się o to "czemu pyta" a raczej krótsze - a co. No to... wzruszył jedynie ramionami. – No nic. Tylko właśnie rozmawiasz z nowym przewodniczącym, który poznaje swoich członków, aby wiedzieć z jaką plasteliną ma do czynienia. Jeśli nie będę wiedział o was nic to albo się zanudzicie, albo zrezygnujecie. – Odpowiedział mu cierpliwie i miał nadzieję wyczerpująco. Zaraz potem zauważył górę guano, która wyglądała niczym skamielina. Ile ona mogła tam leżeć, że aż tyle tam było tego? Hmmm... Nieważne. Ważne było to, że trzeba było to jakoś zmiękczyć. Temu postanowił użyć Aquamenti, które ostatnio stało się chyba jego ulubionym zaklęciem patrząc na to ile razy je używał i dzięki temu czekał aż duża ilość wody rozleje się górce guano, a potem po reszcie tego syfu. Dla ułatwienia. Ich obydwu.
Dlatego nie jem nic z tego stolika. A raczej w tym roku byłem na tyle zmęczony przybyciem, że przespałem ucztę i w nocy poszedłem do skrzatów. – Albo nie chciał widzieć za wielu ludzi. No i nie widział też nowej dyrektorki. – Przyzwyczaisz się. Nie rób głębokich wdechów i wydechów, bo faktycznie weźmie cię na wymioty. – Przypomniał mu, aby zaraz zacząć używać "Chłoszczyść" ponownie. Przynajmniej zapach się zmienił odrobinę. – A ta nowa dyrektorka? Kim jest? – Nie znał jej, duh.
Powrót do góry Go down


Drake Lilac
Drake Lilac

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Dodatkowo : Wilkołak, prefekt
Galeony : 1199
  Liczba postów : 2108
https://www.czarodzieje.org/t20288-drake-lilac
https://www.czarodzieje.org/t20289-poczta-drake-a#636524
https://www.czarodzieje.org/t20286-drake-lilac#636463
https://www.czarodzieje.org/t20314-drake-lilac-dziennik#638560
sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 QzgSDG8




Gracz




sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty


Pisaniesowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty Re: Sowiarnia  sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 EmptySob 4 Wrz - 1:57;


Nie minęło wiele czasu, zanim jego mózg przetworzył nowe informacje jakie właśnie mu władowano do głowy. No nie spodziewał się trafić na nowego przewodniczącego kółka, które interesowało go chyba najbardziej. Do LabMedu zapisał się głównie dlatego, bo chciał poprawić swoje marne zdolności uzdrowicielskie i ogarnąć eliksiry na tyle, żeby móc na spokojnie w przyszłości warzyć sobie eliksir tojadowy. -No, to akurat dobrze się złożyło że na siebie wpadliśmy. - I wspólnie sprzątają tę górę gówna... Dużo lepiej robić to we dwoje, niż samemu. -Mnie dosyć ciężko zanudzić albo zniechęcić, więc o to bać się nie musisz. Zwłaszcza że Klub Magicznych Wyzwań zdaje się być jednym z tych bardziej interesujących kółek.- Spojrzał na górę, na którą natknął się Van Wieren i przez myśl mu przeszło że na taką skamielinę chyba trzeba by użyć zaklęcia żłobiącego. Co w sumie powiedział pod nosem mimowolnie przez to cholerne ciastko! Oby sowy doceniły to co dla nich i ich właścicieli robią. Chłoszczyść i Tergeo były wypuszczane z ich różdżek co chwilę, a jako że mieli tempo to może nawet uda im się wyczyścić całą sowiarnię na przysłowiowy błysk. -Nie dziwię Ci się. Na balu który był przed końcem roku zeżarłem cukierka przez którego ziałem ogniem. - Było to o tyle śmieszne, że pasowało to wtedy nieco do jego imienia, bo dosłownie ział ogniem jak smok. Na szczęście nikogo wtedy nie podpalił przez przypadek.-Z tego co pamiętam przeniosła się na stanowisko z kwatery głównej Aurorów. Nazywa się Li Wang i jak chodziła go Hogwartu była ślizgonem. Uczyła też podobno kiedyś ochrony przed czarną magią. To w sumie tyle, ile o niej wiem. - I gdyby tak pomyśleć, to przypomniał mu się jeszcze jeden szczegół. - A... Zniosła też barierę rzuconą na zakazany las, która była postawiona rok temu. - Teraz, to naprawdę było wszystko co wiedział.
Powrót do góry Go down
Online


Zephaniah van Wieren
Zephaniah van Wieren

Dorosły czarodziej
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : Tatuaż z łapą nundu na przedramieniu, Blizny i uszczerbki na zdrowiu: Dziennik
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 591
  Liczba postów : 590
https://www.czarodzieje.org/t19733-zephaniah-van-wieren
https://www.czarodzieje.org/t20064-sowa-zefka
https://www.czarodzieje.org/t19732-zephaniah-van-wiener
https://www.czarodzieje.org/t20207-zephaniah-van-wieren-dziennik
sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 QzgSDG8




Gracz




sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty


Pisaniesowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty Re: Sowiarnia  sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 EmptySob 4 Wrz - 15:47;


A weź. Jeszcze rok temu myślałem, że będę się tutaj uczył magii leczniczej i grał w quidditcha, a okazało się, że muszę się przeistoczyć w kogoś innego. Skalibrować się. Ten klub to mi póki co ratuje mental. – Mówił szczerze, kiedy chodziło o ten klub. Jeśli zainwestuje w niego dużo czasu to być może zapomni o tym co zamierzał, a myśli ujdą ku innym celom. Na przykład - jak stać się dobrym liderem. Zostało mu tak naprawdę już chyba prawie dwa lata do skończenia Hogwartu i skupieniu się już w pełni na pracy zawodowej jakim było ministerstwo. Jeszcze dwa lata temu nie myślał, że jego życie tak się potoczy. A tu proszę, praca biurowa - tyle, że w czymś co lubił. I przy czym mógł się jeszcze odnaleźć. W końcu gry i sporty. Najbardziej co lubił w tej pracy biurowej to chyba to, że był najbardziej aktualną osobą jeśli chodziło o zasady, regulacje i ogółem aspekty związane z quidditchem i innymi grami. No mógłby ich zagiąć! Ale tego nie robił. – Coś właśnie szykuję, profesor Bennett pomaga mi to dopiąć na ostatni guzik, aby wszystko przebiegło dobrze, a zarazem wy mieli zabawę. Jak się uda - być może będę robił częściej takie rzeczy. Aha, szykuje się jeszcze nagroda. – Z tym, że jeszcze nie wiedział na co się zdecydować. Wykosztuje się troszkę na inne rzeczy, ale cóż... Na coś trzeba wydawać pieniądze oprócz jedzenia, prawda? Zwłaszcza, że miotły już sobie nie kupi. Dlatego przynajmniej innym da jakąś radochę. Ponownie, kiedy uporządkował już kupkę z największym guano, wystarczyło tylko zrobić "Chłoszczyść" i... gotowe. No, byłoby gotowe, gdyby nagle coś mu nie skapnęło na ramię, a on nie zajrzał w górę. O. Cho-le-ra. Ile było tam tego guano. I to na suficie... Jak? Starał się tego pozbyć normalnie, ale... Nie dało rady. – Ty, chyba mamy tutaj jakiegoś dowcipnisia za galeona. To chyba magia, ale nie jestem pewny. Chcesz to sprawdzić? Ja zajmę się patrzeniem się na chwilę czy wszystkie sowy mają świeżą wodę i jedzenie. – W sumie to nie czekał z odpowiedzią, tylko już się tym zajmował.
No to mamy chyba przesrane. Li Wang. W Ministerstwie mówili, że normalnie ma tysiąc oczu. Na każdego. Wszystko wiedziała, dosłownie. Nie wiadomo czy te sowy to nagle nie są jej sługusy. Z drugiej strony... Się nadaje. Ale jedno jest pewne. Może być ciekawie. – Dodał. A tak to w sumie nie wiedział wiele więcej niż plotki na jej temat. Sam osobiście minął ją tylko raz na korytarzu i to jeszcze nie wymieniając słowa. Ale ktoś mu mówił kto to jest. Teraz trzeba było jednak zająć się dalszym czyszczeniem gówien.
Powrót do góry Go down


Drake Lilac
Drake Lilac

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Dodatkowo : Wilkołak, prefekt
Galeony : 1199
  Liczba postów : 2108
https://www.czarodzieje.org/t20288-drake-lilac
https://www.czarodzieje.org/t20289-poczta-drake-a#636524
https://www.czarodzieje.org/t20286-drake-lilac#636463
https://www.czarodzieje.org/t20314-drake-lilac-dziennik#638560
sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 QzgSDG8




Gracz




sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty


Pisaniesowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty Re: Sowiarnia  sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 EmptySob 4 Wrz - 18:26;


-Musisz? - Dopytał z lekką niepewnością, bo brzmiało to dokładnie tak jakby ktoś albo jakieś okoliczności wymusiły na nim zmianę zainteresowań czy też bardziej kierunku nauki. -Jeśli chodzi o mnie to jeszcze nie wiem czym będę się na studiach zajmował. O ile OWTMy zdam. Ale jak znam siebie to zaklęcia i obronę przed czarną magią. - W czarowaniu w końcu nie jest aż taki zły. -Co dokładnie planujesz? W razie czego też mogę pomóc. - Rzucił z lekkim uśmiechem. Miał powiedzieć coś jeszcze, ale stalaktyt z guana, na który Zeph zwrócił uwagę nieco go wybił z rytmu. -Taaak... Myślę że mogę się tym zająć. Tylko pozwolisz że zabezpieczę się przed potencjalnym ujebaniem się.- Po tych słowach pierwszą rzeczą jaką zrobił było rzucenie na siebie niewerbalnego Imperviusa. Tak jak zazwyczaj używało się tego zaklęcia żeby nie zmoknąć, nie należało zapominać że działało ono też na wiele innych obiektów niż tylko woda. -No to jedziemy. Spróbuję to strącić na podłogę... - Wycelował różdżką w guano na suficie i rzucił zaklęcie żłobiące strącając powoli jego kawałki na podłogę. Po dwóch minutach strącania guana z sufitu, pozbył się go zaklęciem Tergeo. -Zobaczy się. Mi nie wydawała się być aż tak zła. W sumie to nawet wydawała się być miła. - Wypowiedział się jeszcze odnośnie nowej dyrektorki.
Powrót do góry Go down
Online


Zephaniah van Wieren
Zephaniah van Wieren

Dorosły czarodziej
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : Tatuaż z łapą nundu na przedramieniu, Blizny i uszczerbki na zdrowiu: Dziennik
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 591
  Liczba postów : 590
https://www.czarodzieje.org/t19733-zephaniah-van-wieren
https://www.czarodzieje.org/t20064-sowa-zefka
https://www.czarodzieje.org/t19732-zephaniah-van-wiener
https://www.czarodzieje.org/t20207-zephaniah-van-wieren-dziennik
sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 QzgSDG8




Gracz




sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty


Pisaniesowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty Re: Sowiarnia  sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 EmptySob 4 Wrz - 18:45;


Na pytanie "musisz", Gryfon wysunął swoją protezę utraconej ręki, wskazując na to, że stał się jednorękim nie bez powodu. I że było to zdecydowanym game changerem jego życia, biorąc pod uwagę, że chciał robić za życiowego samarytanina. Jak na przykład - wchodzić do podejrzanej chaty w Hogsmeade, kiedy trzeba było uratować starca, który, hej, okazał się wilkołakiem. Skrzywił się ponownie na samą myśl w jaki sposób zdobył protezę i humor... jakoś się popsuł. Zaraz wzruszył ramionami i schował dłoń, zaczynając przerabiać swoją część roboty.
Nie, nie pomożesz mi w tym zadaniu. Nie dość, że zepsuję Ci zabawę to jeszcze będę musiał cię... zabić. – Zakończył wypowiedź ciszej, aby zaraz się uśmiechnąć i pacnąć go protezą w ramię. – Nah, żartuję. Nie kąsam na pierwszej randce. – Posłużył się żartem, zaraz wracając do czyszczenia klatek i napełniania poidełek wodą. Na czarnego Merlina, ile tego musiały żreć te sowy, że tak waliło i śmierdziało. Ponownie użył zaklęcia dającego jakiś przyjemniejszy zapach, ale teraz mocniejszy. Jedna sowa wyglądała na dość nieruchliwą. To go zainteresowało... Hmmm...
Słuchaj, jak skończymy to będziemy musieli zagadać do Swanna, aby może sprawdził tę sowę. Wygląda tak, jakby była na coś chora. A ja się nie znam na behawiorystyce sów. I uważaj na język. Mówisz ze swoim przewodniczącym. – Och tak, kolejne dogadywanie. Maskowanie siebie i w ogóle. I znooowu rozmawiali o tej dyrektorce.
Wang to szczwana bestia. Jednak jakimś sposobem była szefową aurorów i dodatkowo słuchali się jej. Wcześniej nauczycielka w Hogwarcie. Oczy dookoła głowy. Nigdy nie wiesz. I może lepiej, żebyśmy się nie dowiedzieli na jej dywaniku. Więc trzymaj się wszelkich problemów z daleka. W tym roku powinniśmy wygrać ten puchar... – Tak, powinniśmy. I jak wyszło? Ravenclaw na czele, jupikajej. Van Wieren rzucił kolejne zaklęcia, które zmieniły pióra w coś łatwiejszego do zebrania. Wyrzuci je jak będą wychodzić. – Co jeszcze nam tu zostało?
Powrót do góry Go down


Drake Lilac
Drake Lilac

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Dodatkowo : Wilkołak, prefekt
Galeony : 1199
  Liczba postów : 2108
https://www.czarodzieje.org/t20288-drake-lilac
https://www.czarodzieje.org/t20289-poczta-drake-a#636524
https://www.czarodzieje.org/t20286-drake-lilac#636463
https://www.czarodzieje.org/t20314-drake-lilac-dziennik#638560
sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 QzgSDG8




Gracz




sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty


Pisaniesowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty Re: Sowiarnia  sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 EmptySob 4 Wrz - 19:21;


No i ten widok ręki wszystko tłumaczył odnośnie wymuszonej zmiany zainteresowań. Nie było po co drążyć tematu. Zwłaszcza że pod wpływem wróżby mógł zadać przez przypadek niewygodne pytania, więc starał się o tym nie myśleć. - No dobra, ale w razie czego wyślij mi sowę albo patronusa. - Powiedział lekko się uśmiechając po czym dodał coś czego nie chciał dodać, ale wróżba ciasteczka to wymusiła. -Sprzątanie sowiarni to raczej średnia pierwsza randka. Jeśli chcesz, to będziemy mogli gdzieś potem wyskoczyć. - No i poczuł się lekko... Nieswojo-Niech szlag trafi tego, który tę wróżbę nabazgrał.- Rzucił pod nosem dalej zajmując się sprzątaniem. Ile jeszcze będzie musiał powiedzieć, zanim ten efekt minie? Bo tak jak to powiedział przed chwilą, ale innymi słowami... Było to naprawdę upierdliwe. Zwłaszcza że zaklęcia wyciszacze na niego nie działają.- Też nie znam się na nich najlepiej, ale wygląda na nieco zmęczoną. Nawet jeśli to nic poważnego, to raczej nie zaszkodzi potem o niej wspomnieć. - Rok temu to kruczki zdobyły puchar. I to nie jeden, a dwa bo w quidditchu też inne drużyny roznieśli. -Jeśli się postaramy, to może jakoś się nam to uda. Tylko trzeba będzie uważać żeby nie odwalić też niczego głupiego żeby przypadkiem 200 punktów nie stracić za jakąś głupotę. - A jeśli chodziło o rzeczy do zrobienia, bo większość pięter już wyczyścili. Jeszcze powinni zobaczyć czy na szczycie nie czekała na nich jakaś niespodzianka. - Możemy jeszcze zobaczyć czy na szczycie jest wszystko ok.
Powrót do góry Go down
Online


Sponsored content

sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 QzgSDG8








sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty


Pisaniesowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty Re: Sowiarnia  sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Sowiarnia

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 29 z 31Strona 29 z 31 Previous  1 ... 16 ... 28, 29, 30, 31  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: sowiarnia - Sowiarnia - Page 29 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Wieze
 :: 
sowiarnia
-