Wiosną i latem trawy w okolicy Zakazanego Lasu potrafią sięgać aż do kolan. Miejsce odwiedzane jest przez zapalonych zielarzy, bowiem okolica obfituje w ciekawe zioła. Poza tym nieczęsto ludzie tu przychodzą z prostej przyczyny - wśród traw królują szkodniki.
Uwaga. Jeśli używasz tu czarów bądź Twoja różdżka jest gdzieś w widocznym miejscu, istnieje ryzyko, że do Twojej przekradną się do niej okoliczne chropianki. Rzuć wówczas kostką, by dowiedzieć się czy uszkodzą Ci rdzeń. Parzysta - nadgryzły nieco drewno Twojej różdżki i prawie dostały się do rdzenia. Różdżka wymaga drobnej naprawy u twórcy różdżek. Nieparzysta - na szczęście w porę je dostrzegłeś i mogłeś się ich pozbyć.
Nie zrozumiał paniki Lockiego, chociaż nie tylko dlatego, że nie odczuwał bólu fizycznego, a także ze względu na to, że wszyscy tutaj, także Daniil byli sportowcami, więc kontuzje były na porządku dziennym. Mógł nie mieć pojęcia, jak boli bark wbijany z powrotem na swoje miejsce, ale coś wiedział o bólu ogólnie, skoro magiczny udzielał mu się ze zwiększoną siłą. Mimo to, uśmiechnął się kącikiem ust, kiedy Swansea rzucił zapewne jakieś zaklęcie łagodzące, co mógłby powiedzieć ze stuprocentową pewnością, gdyby je znał, a nie znał. — O, sorry – mruknął do kolegi i poklepał go po ramieniu. — Ból przypomina, dlaczego idziemy do przodu – dodał po chwili, bo w gruncie rzeczy zazdrościł go tym, którzy go odczuwali na co dzień, więc sam nie zdecydowałby się na zaklęcie, ale zapominał, że to nie była jego decyzja. Nie byli jednak na lekcji filozofii i dziedzin nauki, a na treningu Quidditcha, stąd szybko przerzucił uwagę na Lockiego. Coś mu nie grało z jego prawym barkiem, wydawał się dziwnie sztywny, więc w tym czasie przyłożył do niego dłoń. Nie syknął, ale bardzo miał ochotę, bo brak wyczucia mógł zwiastować tylko kontuzję, ale brak możliwości określenia źródła bólu utrudniał zdefiniowanie w czym był problem. Ike postanowił więc wierzyć, że po prostu naciągnął mięsień i wszystko samo wróci do normy, a jak nie, skonsultuje swój stan z Iris, która jak na tak młodą osobę, była już bardzo biegła w określaniu dypozycji brata, który nie potrafił jej powiedzieć, gdzie boli i w jaki sposób, więć zdana była na samą analizę anatomii jego ciała. — Powodzenia – dorzucił do Daniila, zanim wsiadł na swoją miotłę, choć pod nosem dorzucił — byle nie za dobrze. Lawirowanie pomiędzy tłuczkami nadało mu cel, szarpanie miotłą w powietrzu, kiedy nie było zagrożenia mijało się z celem, a to zadanie pomagało mu oswoić się z ruchem miotły, zsynchronizować z nią i odpowiednio manewrować nią w powietrzu, próbując uniknąć przeszkód, które pojawiały się niespodziewanie i o bardzo różnym charakterze. Start nie był może za dobry, bo zanim Ike złapał swój rytm, oberwał pierwszym tłuczkiem, co zwaliło go z miotły. Szczęśliwie jeszcze niezbyt wysoko nad glebą, ale ścisk w żołądku był dla niego sygnałem, że mocno oberwał. Trwało to tylko chwilę, po której nastąpiło rozlużnienie. Jednak rozluźnienie było gorsze. Rozluźnienie było stanem, w którym wiedział, że nic nie jest w porządku, ale jego zakończenia nerwowe oszukują go, że jest. Parsknął gorzkim śmiechem. Paradoksalnie, w końcu poczuł przynajmniej namiastkę życia, chociaż trwało ono pół sekundy. Dalsza część treningu, to był hazard. Gamba, gamba, gamba. Trzeba było mieć tyle samo szczęścia co umiejętności, żeby uniknąć tłuczków. Ike akurat głupiego szczęścia zawsze miał dużo.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Tłuczki Żeliwna Pięść:4 - nieuniknięty: 59 +20 = 79 (spadam z miotły), lewe przedramię Wściekły wąż:4 - nieuniknięty: 46/2 = 23, nos i szczęka Roman niemowa:6 - nieuniknięty: 50, w mordę Eternitowy Bogdan:2 - uniknięty (mocą bycia pałkarzem) CH00Y:4 (+1 punkt z treningu) - uniknięty Domino:6 - uniknięty (kostka = numer tłuczka)
Prychnął niekontrolowanie słysząc "drodzy" z ust Lockiego. Z szacunku dla niego tylko nie roześmiał się kumplowi w pełni w mordę, ale gdyby nie zgromadzenie to pewnie by nie pozostawił tego bez komentarza. - Może w końcu nas docenicie. - Zażartował, puszczając to trochę do wszystkich, trochę do nikogo. On tam się cieszył, że może dostać wpierdol z tłuczków, choć nie wiedział jeszcze, jak bardzo. Wskoczył na miotłę i naprzeciw pierwszej z żeliwnych kul. Wydawała się uwzięta i niestety, ale dosięgnęła celu. Tłuczek pizgnął Maxa z taką siłą, że ten aż zleciał z miotły, a przedramię pulsowało bólem, jak cholera. Chłopak jak zwykle potrzebował chwili na trawie, by być w stanie dalej zabrać się do roboty. Ten słaby początek tylko bardziej go nakręcił, ale z następnymi piłkami nie miał wcale więcej szczęścia. Jedna z kul co prawda nie miała aż tyle siły, ale dwukrotnie trafiła Solberga w mordę, za czym poszła kolejna piłka, przypierdalając mu w twarz na tyle, że gdyby nie ochraniacze, pewnie już leżałby w szpitalnym na rekonstrukcji. Wszystko to miało jednak jeden potężny plus - adrenalina hektolitrami zalewała już organizm ślizgona, a ten był na tyle nakręcony i wkurwiony na te jebane tłuczki, że resztę ominął bez najmniejszego problemu. -No i chujnia z grzybnią. Jednak muszę przeżyć tu jeszcze osiem miesięcy. - Mruknął do Locka, posyłając mu jednak oczko. Widać było, że Max był zadowolony z treningu i gdyby mógł, podłożyłby się pod kolejne sześćdziesiąt tłuczków. -Pożyczysz mi je potem do zabawy? - Zapytał jeszcze Pana Prefekta, planując już upojny wieczór z żeliwnym kulami.
— Wyrzeźbiony w marmurze to nie dziwnoj, ino piękny. Dziękuję, zaraz się zarumienię. Ale wcale się nie rumienię, tylko śmieję krótko i pozwalam się dotknąć, skoro sam go o to poprosiłem. Zresztą jestem nawykły do dotyku drugiej osoby, w innym wypadku nie mógłbym zrobić żadnego pas de deux. A kiedy mówi o buchorożcu, naiwnie patrzę w stronę lasu, bo nie mam najmniejszego pojęcia o tym, że żadne buchorożce w nim nie żyją. Ból nie jest mi straszny. Oczywiście nigdy jeszcze nie miałem nastawianego barku, więc w gruncie rzeczy nie mam pojęcia, czy gdyby nie Lockie, udałoby mi się zachować kamienną twarz. Inna sprawa, że zostałem wzięty z zaskoczenia, gdyby Ike zamiast mnie nabierać, poinformował mnie, co zamierza, myślę, że bym to wytrzymał. Nie dziwię się jednak jego decyzji, mało kto był w stanie znieść coś takiego, nie każdy uśmiecha się najpiękniej wtedy, gdy krwawi na środku sceny. W każdym razie krzywię się głównie z zaskoczenia. — Blyad — klnę po rosyjsku przeciągłym syknięciem — Ike, jasna avada, ty mi następnym razem prosta powiedz. Dziękuję — to drugie mówię głośniej, bo kieruję to słowo zarówno do Ike, jak i Lockiego. — Tak, ja zrazu sobie przypomniał, że powinienem był iść do dormitorium — dodaję jeszcze półgębkiem. Najpierw w bezruchu próbuję wyczuć, czy coś się poprawiło, a potem nieśmiało poruszam ręką. Oczywiście czuję ją trochę – to nastawienie, a nie magia – ale jest lepiej, niż było. Czas, zanim reszta skończy się rozgrzewać, wykorzystuję na wyczucie własnych ograniczeń i dodatkowe rozruszanie uszkodzonego barku. Na miotły zerkam niechętnie, no ale przecież spodziewałem się, że jakiejś będę musiał dosiąść. Co zabawne, choć na ziemi poruszam się raczej z gracją, w powietrzu jest ze mnie kompletna łamaga. Pewnie gdybym poćwiczył, byłoby lepiej, ale prawda jest taka, że nigdy nie miałem do tego talentu, co tylko dołożyło mi problemów w Durmstrangu. — Ile? Dziwię się, gdy wzbijam się w powietrze i widzę tłuczki. Nie jeden, nie dwa, nawet nie pięć. Sześć jebanych tłuczków na pierwszym treningu, na jakim się pojawiam. I na ostatnim, jak mniemam. Spodziewam się walki o życie, i Rasputin mi świadkiem, że właśnie tak to wyglądało. Nie wiem, jakim cudem udaje mi się wyratować ze wszystkich, bo na pewno nie zawdzięczam temu umiejętnościom miotlarskim. Raczej jest to kwestia refleksu i gibkości, bo raz odchylam się do tyłu do granic możliwości, a i tak czuję powiew powietrza na twarzy i przysiągłbym, że metaliczny zapach tłuczka śmigającego tuż przed nosem również. Innym razem udaje mi się uciec w bok w ostatniej chwili, ratując swoje żebra przed, najpewniej, złamaniem. Kiedy w końcu lądujemy, jestem wykończony, nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim psychicznie, bo podniebny spektakl kosztuje mnie sporo stresu. Okazuje się, że tłuczki nie zostaną moimi ulubionymi partnerami do tańca.
Tłuczki Żeliwna Pięść:4 - nieuniknięty: 34 + 20 = 54, plecy Wściekły wąż:3 - nieuniknięty: 42 : 2 = 21, mostek i prawa stopa Roman niemowa:4 - nieuniknięty: 89, w jape Eternitowy Bogdan:6 (+ przerzut na 2 nowy gracz + 2 z rozgrzewki = 4) - uniknięty CH00Y:5 - uniknięty Domino:3 (+ 3 rozgrzewka) - uniknięty
Obserwowała jak Lockie uśmiecha się tępo i puszcza do nich oczko. Nie umiała czytać z ruchu warg, ale mogła wyłapać kilka słów. Nie było jednak to proste i dużo ją to kosztowało, zresztą nie musiała za wiele rozumieć gdy inni wzbili się w powietrze. Sama sięgnęła po szkolną miotłę, którą przyniósł Swansea jak i resztę sprzętu. Mogła mieć lekkie opóźnienie, może jeszcze nie ogarniała jak to jest na treningach ślizgonów, dlatego pierwszy cios, jakim oberwała, był od wolnego tłuczka, ale jakże bezlitosnego! Uderzyło ją w plecy, tak że poczuła kręgosłup, nerki i płuca. Zaparło na moment jej dech w piersiach, gdyby dostała w klatkę piersiową, już dawno leżałaby na ziemi. Miotła lekko się zachwiała, ale Fern łapiąc konwulsyjnie wrześniowe powietrze, zdołała wrócić do równowagi i wyrównać oddech. Tłuczki jednak nie dawały Fern żadnej taryfy ulgowej, kolejny cios wycelowany został w jej mostek, aż poczuła, że coś tam w środku się jej przedstawiło, ból zdecydowanie o mniejszym nasileniu niż ten wcześniejszy nim się jednak zorientowała, aby zrobić unik, ten sam sprawca uderzył ją w prawą stopę, nadal intensywność uderzenia była znikoma, w porównaniu z tym pierwszym, który ją zaskoczył. Nie wiedziała, co tu robi, przyszła na trening i obrywała jak jakaś smarkata jedenastolatka, ból otrzeźwił ją na tyle, że uniknęła kolejnych dwóch, z tym jeden wirował nad jej głową niczym ufo, ale nie dosięgnął jej. Powoli się rozkręcała i gdy myślała, że żaden tłuczek ją nie zaskoczy, to trafił się jej naprawdę, taki który ścigał Fern, jakby miał na jej punkcie jakąś obsesje. Przestraszyła się trochę, ale adrenalina i plecy, które nadal pulsowały bólem, nie pozwalały jej stracić wyczucia. Domino, tłuczek absolutnej dominacji, zamierzał ją dopaść, jednak dziewczyna schyliła głowę, dzięki temu dała sobie szanse na przeżycie tego treningu. Nie słyszała świstu, ani tego, że domino wraca, nie musiała. Postanowiła go cały czas obserwować i gdy znów śmignął w jej stronę, naparła na trzonek miotły, dzięki temu ponownie go uniknęła. Tylko że domino to nie był byle jaki tłuczek, on musiał ją dopaść i Young wiedziała jedno, że od bolesnego uderzenia może ją ocalić tylko szósty zmysł Spidermana albo wcześniejsze ćwiczenia rozgrzewkowe pod nadzorem Lockiego, te skłonny i rozciągnięcia odpowiednich partii mięśni sprawiły, że Fern tańcowała na miotle niczym wróżka, albo ktoś, kto nie uznaje żadnej grawitacji. Wykonała kilka uników, zwrotów i nawet zwisała z miotły jak zawodowy gracz quidditcha. Nie wiedziała, że tak potrafi. Była nabuzowaną adrenaliną i tak skupiona na domino, że nie zauważyła jak "tłuczek ten, co zawsze celuje w twarz", uderzył ją z siłą buchorożca, zwalając z miotły. Poleciała w dół, nie czuła uderzenia o ziemie, bo cała twarz mrowiła ją od uderzenia. Straciła wzrok i Merlin jej świadkiem, że w pierwszej chwili pomyślała, że ktoś zgasił światło. W ślizgońskiej głowie szumiało, cisza w otoczeniu nadal była jednak taka sama. Czuła jak coś lepkiego spływa jej po buzi. Ostrożnie sprawdziła językiem zęby, nadal jednak czuła posmak krwi. Dlatego gdy sięgnęła do twarzy, dłonią i z ulgą stwierdziła, że odzyskuje wzrok, bo bycie głuchym to przechlapane, ale bycie ślepym i głuchym to przejebane, spojrzała na swoją prawą rękę, która cała była upaprana w krwi. Nie mogła stwierdzić czy załamała nos. Nadal czuła ból, ale szok i adrenalina znieczulały Fern, do tego stopnia, że zaczęła się śmiać, a było to bardzo dziwne. Nie słyszała siebie. Nie przejmowała się, że inni słyszą jej głos zapewne ochrypnięty przez miesiące niemówienia, upiornie zniekształcony. Nie mogła się opanować, powoli jednak zdawała sobie sprawę, że cała japa ją boli, a nos nie jest złamany. Zapewne to jej szósty zmysł dawał o sobie znać.
Aoife Dear-Aasveig
Rok Nauki : VI
Wiek : 16
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 165cm
C. szczególne : Farbowane na biało włosy, bardzo jasna cera, trochę piegów na nosie, jasnobłękitne oczy, ubiera się jak gotka.
- Theria? - to Aoife zaskoczyło. - Przez szkołę? Nie była pewna, czy Lockie jej nie nabiera, ale ostatecznie trening ją wciągnął, więc temat trochę się rozmył. Chwyciła miotłę i wystrzeliła w górę, z kocią zwinnością unikając wszystkich tłuczków, z wyjątkiem jednego, który dość boleśnie, ale zupełnie niegroźnie przywalił w jej udo. No będzie siniak, ale nic poza tym, a Ifka była twarda, nawet jeśli nie sprawiała takiego wrażenia. Przez cały trening nie odzywała się więcej ani razu, całkowicie skupiona na ćwiczeniach i tym, żeby wynieść z nich jak najwięcej. Na gadanie były warunki na początku ich wakacyjnego treningu, teraz już trzeba było walczyć o jak najlepszą kondycję. Nie chciała sobie odpuszczać, bo w tym roku ślizgoni musieli dać z siebie wszystko i zdobyć ten cholerny puchar, nawet jeśli miałoby się to odbyć kosztem innych spraw.
Lyssa Heartling
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : burza loków, anorektyczna budowa ciała
Kącik jej ust drgnął niebezpiecznie, gdy zza przyciemnianych szkieł z rozbawieniem obserwowała jakże elokwentną odpowiedź Ślizgona. Niektórzy są naprawdę przewidywalni. Zaciągnęła się dymem i przeniosła uwagę na pozostałych uczestników treningu. W gruncie rzeczy obserwowanie ich było całkiem niezłą rozrywką, prawie jak w teatrze… lub cyrku. Nigdy nie rozumiała fenomenu quidditcha i jedyne, co jej się w tej grze podobało, to element rywalizacji, ale to występowało przecież w każdym sporcie i nie tylko. Latanie jak stado baranów za piłką i strącanie się z mioteł za pomocą innych piłek? Lyssa nie widziała w tym nic ekscytującego. O ile jednak same mecze wydawały jej się nudne, tak dzisiejszy trening niespodziewanie przykuł jej uwagę. Może to kwestia obserwowania z oddali, jak inni w pocie czoła próbują unikać tłuczków, a może po prostu dawno nie była wśród ludzi na świeżym powietrzu - tak czy inaczej wyciągnięta na trawie, z papierosem między wargami, dziewczyna była całkiem zadowolona z decyzji, by dołączyć do trenujących współdomowników. Zawiesiwszy oko na jednym ze Ślizgonów, Lyssa dopiero po chwili dostrzegła lecący w jej stronę tłuczek. Zmarszczyła brwi i wyciągnęła różdżkę, gotowa wysadzić go w powietrze, jeśli będzie trzeba, jednak piłka nie sprawiała wrażenia niebezpieczniej. Leciała wolno, bardzo regularnym torem, a kiedy wreszcie do niej dotarła, zaczęła krążyć dookoła jej głowy niczym karykaturalny księżyc. - Swansea, przysięgam, że Cię otruję, jeśli ta piłka we mnie wleci. – ostrzegła kątem oka obserwując kręcącego się tłuczka. Podejrzewała, że to jakiś głupi żart ze strony Ślizgona, kiedy więc przez dłuższy czas nic nie wskazywało na to, by piłka planowała ją zaatakować, Heartling powoli odwróciła wzrok, godząc się na towarzystwo przeklętej satelity. Co jakiś czas zerkała na nią, jednak z każdą mijającą chwilą coraz większą uwagę poświęcała obecnym na łące miotlarzom. Głupio z jej strony. Dostrzegła tylko zamazaną smugę, nim tłuczek z pełną mocą uderzył w jej udo. Skurwysyn. Powstrzymała się od krzyku, nie chcąc dać Lockiemu choćby strzępka satysfacji. Zacisnęła zęby, czekając aż pierwszy ból minie, albo przynajmniej zdąży się do niego przyzwyczaić, w myślach powtarzając wiązankę pod adresem właściciela morderczej piłki. Kiedy doszła do siebie na tyle, by móc rzucić zaklęcie przeciwbólowe, Heartling zawinęła manatki i czmychnęła z łąki, nim ktokolwiek zdąży skomentować zaistniałą scenę. Swansea niech lepiej pilnuje pucharu podczas kolacji…
/zt
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Obserwował jak im idzie z tłuczkami. Pracował nad nimi trochę czasu i wiedział, że wyszły trochę pojebane, ale uważał, że na boisku może się przytrafić dosłownie wszystko, więc ćwiczenia z takimi tłuczkami były dobre na refleks i wytrzymałość. Kiwał głową, patrząc, jak lawirują między piłkami, szczególnie, że każda z nich zachowywała się zupełnie inaczej, co nie było typowe, dla tłuczków, z którymi grali na meczach. Niemniej - trening wydawał się dobry. Oczywiście @Lyssa Heartling miała bardzo mało instynktu samozachowawczego i mimo niewerbalnego ostrzeżenia nie czmychnęła precz, więc Lockie tylko obserwował, jak tłuczek leci w jej stronę. Gdyby go wysadziła w powietrze, zachowałaby się racjonalnie, bowiem nie wiedziała, a on wiedział, że CH00Y tylko czeka na moment jej nieuwagi. Patrzył przy tym jak paliła papierosa i uśmiechnął się jak ostatni gnój, bo przecież był prefektem, a palenie na terenie szkoły było zabronione. Mimo że tłuczek ją obił i zaraz się zawinęła, krzyknął za nią jeszcze: - Heartling! Szlaban za palenie na terenie szkoły! - po czym zaśmiał się jak zły, bo przyganiał kocioł garnkowi, ale teraz to on miał władzę. Znaczy przypinkę z literą "P". Obserwował z zaskoczeniem, jak doskonale radził sobie @Daniil Egorov po którego drobnej budowie chyba powinien był spodziewać się gibkości, ale też chyba nigdy nie widział go na miotle. Podobie dobrze poszło @Ike Skylight, któremu pokiwał głową, kiedy ten przelatywał obok. - Jasne, kiedy tylko chcesz. - puścił oko @Maximilian Felix Solberg - Tylko mają nie wrócić lepkie. - zastrzegł. Nie ważne, jakie wydzieliny ciała by to nie miały być. Pokazał @Aoife Dear-Aasveig kciuka w górze, bo widać było, chyba wzięła do serca to, co jej mówił przed wakacjami i brała miotły na poważnie. Tego im było trzeba, ambitnej drużyny, która chce. Bo tych chęci zawsze brakowało. - Chodź! - zawołał do @Fern A. Young jak idiota (którym był), mimo że wiedział, że ona nie słyszy, więc zaczął do niej machać, by podleciała. Założył, że brak zmysłu słuchu może mieć wpływ na poruszanie się w powietrzu, ale dziewczyna i tak zniosła wszystko jak czempion. Obejrzał ją, kiedy w końcu się zbliżyła (jeśli nie zrobiła tego dobrowolnie, to przyciągnął ją za miotłę zaklęciem) i przystawił różdżkę do jej twarzy, by złożyć połamaną kość jarzmową i zatamować krwotok. - Przyłóż potem coś zimnego. - powiedział, bo nie miał czym pisać, a o zaklęciu pisania w powietrzu oczywiście nie pomyślał, więc założył, że może mu to wyczyta z ruchu ust, jak wyartykułuje to wyraźnie i powoli i jeszcze pokaże gestem przykładanie czegoś na gębę. Kiedy wszyscy wylądowali, wyciągnął z kieszeni sakiewkę z siedemdziesięcioma galeonami i podrzucił ją Daniilowi, kiwając z uznaniem głową. - Jak się rzekło, tak się dzieje. W pełni zasłużone, na pewno nie chcesz dołączyć do drużyny? - zapytał, szczerząc się. Trening był zakończony.
| wszyscy zt , chyba że ktoś chce popisać jeszcze coś tu to śmiało
Anna Brandon
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 156
C. szczególne : Odznaka prefekta naczelnego na piersi i bransoleta Urqharta na ręce
Zwierzę:wozak Łapanie:1 Modyfikatory: nie Sukces / Porażka
Była już całkiem niedaleko miejsca zbiórki, kiedy jej oczom ukazał się wozak. Hasał sobie dość daleko, ale puchonka miała nadzieję, że jakoś jej się uda go podejść, kiedy nagle nastąpiła na suchą gałązkę i złamała ją z trzaskiem. Gryzoń momentalnie podniósł w jej stronę łeb i zaczął rzucać takimi inwektywami, że panna Brandon zapragnęła nagle rzucić na siebie oblivate, by wymazać je wszystkie z głowy. Wozak czmychnął, ale Aneczka tego nie widziała, bo sama zarumieniona ze wstydu pędziła już sama w przeciwną stronę. W tej chwili chciała się już tylko znaleźć daleko stąd i modlić się do wszystkich bóstw świata, by nikt nie widział tej scenie uwłaczającej jej niewieściej godności.
Spotykacie się na łące nieopodal lasu, na której czeka już gromadka gapiów stojąca w bezpiecznej odległości oraz kilkoro nauczycieli, których zadaniem jest sędziowanie i zapewnianie opieki uczestnikom rozgrywek. W jednej z trzęsących się lekko skrzyń przypięte są zapasowe tłuczki, gotowe, by wkroczyć do gry, kiedy poprzednik rozpryśnie farbą na któregoś nieszczęśnika. Sprzęt szkolny jest gotowy do wypożyczenia, ale nie są to Błyskawice z wyposażenia szkolnych drużyn. Zmiatacze i Komety, które udostępniono, wyraźnie swoje już przeszły i nie będzie ich szkoda, jeśli zarobią kolejne plamy czy uszkodzenia. Tak samo kaski i ochraniacze, choć niewątpliwie wszystko spełnia założone funkcje.
<zg>Trafienia:</zg> <smierc>★ ★ ★ </smierc> (każda gwiazdka oznacza jedno trafienie, przy trzecim postać odpada z gry) <zgss>Cel ataku:</zgss> oznacz atakowaną osobę <zgss>Atak:</zgss> [url=LINK]suma oczek 2k6[/url] <zgss>Obrona:</zgss> [url=LINK]suma oczek 2k6[/url] <zgss>Punkty kuferkowe:</zgss> wpisz punkty z GM (w nawiasie uwzględnij bonusy punktowe) <zgss>Przerzuty:</zgss> X/Y (w pierwszym poście rozpisz za co przysługują ci przerzuty, w pozostałych wystarczy tylko liczba pozostałych do wykorzystania przerzutów)
Trafienia: Cel ataku: podanie do Malakaia Atak:7 Obrona: — Punkty kuferkowe: 10 Przerzuty: 4/4 [2 (pałkarka w drużynie) + 1 (kuferek) + 1 (silny jak buchorożec)]
Były w zamku osoby, które podważały decyzję dyrektorki Wang odkąd tylko ruszyły zapisy na szkolnego bludgera. Wood do nich nie należała, od początku zakładając, że wbrew nagonki na dyrektorkę i niepochlebnych opinii niektórych osób, kobieta miała wystarczająco rozumu w głowie, by załagodzić tę, bądź co bądź nielegalną grę na tyle, by nikt nie zrobił sobie krzywdy większej, niż podczas rozgrywki Quidditcha. Quidditcha, który swoją drogą był również bardzo niebezpieczną grą, a w którym tak chętnie uczestniczyli. Jeśli chodziło o nią, to nie miałaby szczególnego problemu z grą na prawdziwe tłuczki, lubiła ryzyko i nie bała się bólu. Z drugiej strony brak aż takiej adrenaliny w ogóle nie jej przeszkadzał, a może to dobrze, że nie miała szansy uszkodzić osób po przeciwnej stronie. — Hollywood. Ty jesteś O'Malley, prawda? — z uśmiechem przedstawiła się Puchonowi, z którym miała być dziś w parze, wyciągając do niego dłoń. Kojarzyła go z wcześniejszych lat nie tylko dlatego, że dzielił nazwisko z najbardziej przerażającym nauczycielem zaraz po Pattonie Crainie, ale również przez to, że grał na pozycji pałkarza, a ona od lat śledziła szkolne rozgrywki – nawet jeśli jak dotąd głównie grzała ławę. — Połamania pałki — rzuciła do niego, zanim wsiadła na miotłę. Szkolną, własnej nie posiadała. Właściwie jedynym latającym środkiem transportu, który był jej, był żądlibus, a i on oficjalnie był zarejestrowany na Trevora. Dość dziwnie było grać przeciwko dwóm członkiniom własnej drużyny, ale Wood nie skupiała się na sentymentach. W momencie kiedy rozpoczęła się rozgrywka, a tłuczek pojawił się w jej zasięgu, rozważyła przekierowanie go w którąś z przeciwniczek, ale zauważywszy, że Malakai miał znacznie lepszą pozycję, podała go w jego stronę, licząc, że uda mu się perfekcyjnie wbić go w którąś z dziewczyn.
Malakai O'Malley
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 180cm
C. szczególne : Czuć od niego często papierosy, nosi nieśmiertelnik (dane: Roark Tiarnáin Ó Mháille), irlandzki akcent
Trafienia: - Cel ataku:@Adela Honeycott Atak:7 + 3 za podanie od Holly, więc 10! Obrona: - Punkty kuferkowe: 1 Przerzuty: 2/2 (za bycie pałkarzem)
Bludger w Hogwarcie brzmiał epicko, a Malakai... cóż, pół życia zastanawiał się (jak i większość ludzi z jego otoczenia) czemu Tiara Przydziału, po długim czasie rozważań, posłała go do Hufflepuffu, a nie Gryffindoru. Kiedy zobaczył zapisy, natychmiast się zgłosił, nie biorąc początkowo pod uwagę takich kwestii jak potencjalne kontuzje czy fakt, że to może nieco podejrzane, że taka gierka wprowadzana jest do Hogwartu. Dopiero kiedy zaczęły docierać z niego zewsząd powątpiewające plotki to mógł uznać, że przecież quidditch potrafi mieć katastrofalne skutki, a magia chroni przed wieloma tragediami. Nowe zasady okazały się wyjątkowo miłe. Kai zakładał, że szkoła zainwestuje w jakieś porządne zestawy ochraniaczy i wprowadzi punkty karne za celowanie w twarz, czy coś podobnego, ale zamiana tłuczków na takie magiczne z farbami brzmiała zajebiście, więc absolutnie nie narzekał. Zwłaszcza, że został wpakowany na ich małe "pole walki" z trzema Gryfonkami, od których raczej forów się nie spodziewał. - Guilty as charged, Malakai O'Malley - przytaknął @Holly Wood, szczerząc się może nieco trochę za mocno, ale jednak będąc pod wrażeniem swojego szczęścia na jej widok. Naprawdę, naprawdę ładny i przyjemny widok. - No nie brzmi to tak epicko po twoim imieniu i nazwisku... - westchnął jeszcze tylko wesoło, oglądając się już zaraz za szkolną miotłą, by wskoczyć na nią i pomachać wesoło do @Kate Milburn i @Adela Honeycott. Nie mógłby dostać jakichś takich gburowatych, a najlepiej dodatkowo brzydkich przeciwników? Rozpoczęcie gry trafiło się jego drużynie i chociaż nie zamierzał jakoś wybitnie się pchać do walki, raczej zakładając, że trzeba się najpierw nieco rozgrzać - ale ledwo podjął taką decyzję w głowie, a już śmigał do przodu, by przejąć idealnie podany mu tłuczek od Holly i wykorzystać jego rozpęd do jednego mocnego uderzenia prosto w jedną z przeciwniczek.
Trafienia:★ Cel ataku: - Obrona:4+6=10 lub 8>7 -> muszę wybrać gorszy wynik, więc 7 Atak: - Punkty kuferkowe: 15 Przerzuty: 1/3 (1 za kuferek, 1 za drużynę, 1 za cechę gibki jak lunaballa)
Jeśli Adela miała jakieś wątpliwości, co do bludgera w zamku, to jedynie takie, że uczynienie go legalnym na potrzeby szkolne, odbierało ten emocjonalny dreszczyk, który najbardziej lubiła we wszelkiego rodzaju rozgrywkach. Szczególnie, że to co najciekawsze w tym sporcie zostało tutaj ocenzurowane, by można było grać w Hogwarcie. Mimo wszystko, nie zamierzałą odpuszczać. Rola pałkarki nie należała do jej mocnych stron, za to rywalizacja i walka sprawiały jej tyle radości, że nie mogła sobie po prostu odpuścić. Dobrała się w parę z niezastąpioną @Kate Milburn i ruszyła do walki. W tamtym momencie, w jej głowie wszystkie sentymenty przestały mieć znaczenie - było jej obojętnie jak sympatycznie uśmiechał się @Malakai O'Malley (choć jego kuzyna nienawidziła tak, że samo nazwisko mógłby odebrać wpierdol), ani to, że @Holly Wood grała z nią w jednej drużynie. Liczyło się tylko zwycięstwo, które ze względu na walkę z dwoma pałkarzami, wcale nie było takie oczywiste. Zaczynała przeciwna drużyna - sprawnie wyprowadzili atak, a Adela nie dała rady się obronić i została opryskaną błękitną farbą. Tłuczek poleciał w stronę Kate, która miała rozegrać grę dalej.
Ostatnio zmieniony przez Adela Honeycott dnia Wto Wrz 17 2024, 17:58, w całości zmieniany 1 raz
Kate Milburn
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku
Trafienia: Cel ataku: podaję @Adela Honeycott Atak:5 Obrona: - Punkty kuferkowe: 30 Przerzuty: 5/5 (3 za kuferek, 1 za bycie w drużynie, 1 za cechę)
Brała udział w rozgrywkach, bo ostatnio miała poczucie, że już nie miała niczego do stracenia. A co, najwyżej złamie nos czy rękę, bo niby pielęgniarka jej nie poskłada? Nosiła w sobie naprawdę spore pokłady agresji, rodzącej się ze stale rosnącej w niej frustracji, a to tym, a to tamtym. Sam fakt, że mogła legalnie przywalić komuś tłuczkiem był wystarczająco budujący, by zgłosić się do rozgrywek. Musiała mieć jednak dobrą partnerkę i nie wyobrażała sobie grać z kimś innym niż Adela, która była jej lewą ręką (odpowiednik prawej, bo Kate is a lefty). Nie wiedziała, ile drzemało w niej krzepy, ale liczyła, że wspólnie wygrają. Wylądowały w pierwszych rozgrywkach naprzeciw dwójki pałkarzy, w tym Holly. Akurat Kate miała pewne opory przed ładowaniem pierwszego tłuczka w piękną koleżankę nie tylko z domu, ale i własnej drużyny. Co jak co nie chciała jej nokautować, bo była im potrzebna w rozgrywkach. Malakai z kolei... Szybko zasłużył sobie na bycie ich celem, gdy tak paskudnie zaatakował Adelkę! Kate, gdy tylko weszła w posiadanie piłki, odbiła go zamaszystym ruchem w kierunku koleżanki, z wzniosłym hasłem: - Czyń honory!
Trafienia:★ Cel ataku:@Malakai O'Malley Atak:10+3 od Kasi = 13 NOKAUT Obrona: - Punkty kuferkowe: 15 Przerzuty: 1/3
Adela była bardzo rozgoryczona tym, że oberwała jako pierwsza. Nic tak nie piekło jej gryfońskiej dupy jak poczucie przegranej, dlatego mimo zlepionych włosów i spływającej po niej farby, młoda Honeycott tylko czekała na przejęcie tłuczka od Kate. Gdy przyjaciółka podała w jej stronę, Adela natychmiast popchnęła piłkę w stronę Malakaia - nie było w tym jednak tak bystrej kalkulacji, jak i u Milburn, która nie chciała uszkodzić Holly. Honeycott kierowała się wyłącznie zemstą i zabawą z rywalizacji, nawet jeśli milej było skosić puchoński łeb niż gryfoński. Strzał był naprawdę świetny, a piłka mknęła w stronę chłopaka z niesamowitą szybkością. Nic jednak nie było przesądzone - udany unik mógł pokrzyżować plany Adeli.
Malakai O'Malley
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 180cm
C. szczególne : Czuć od niego często papierosy, nosi nieśmiertelnik (dane: Roark Tiarnáin Ó Mháille), irlandzki akcent
Trafienia: Cel ataku: JA ;-; Atak: - Obrona: Unikam nokautu - C przerzucone na A Punkty kuferkowe: 1 Przerzuty: 1/2
Zaczęli całkiem nieźle, a przynajmniej tak się Malakaiowi wydawało. Niby trafił na bandę Gryfonek, ale nie odczuł za bardzo tej szalonej otwartości czy towarzyskości - to be fair, bludger pewnie odpalał w nich więcej odwagi… więc zamiast przyjaznych pogaduszek miał nieustanną walkę o przetrwanie. Sam nie gubił uśmiechu, a kiedy jego tłuczek skutecznie trafił Adelę, to nawet w pełni swojej puchońskości nieco zwolnił, potrzebując upewnić się, że ta farba naprawdę w żaden sposób dziewczynie nie przeszkadza. Po farbach na puchońskim treningu dalej jeszcze znajdował ślady różu, gdy mył włosy. - Zeeeeemsta jest… gorzka? Sorki, Honeycott! - Zawołał do Gryfonki, samemu będąc całkiem zaskoczonym swoim unikiem, bo na widok tak rozpędzonego tłuczka już prawie żegnał się z życiem, a co dopiero dalszą grą. Miał nadzieję, że Holly uda się jakoś przejąć szaloną piłkę, chociaż ta straciła nieco tempa na zakręcie za swoją niedoszłą ofiarą.
Trafienia: Cel ataku:@Kate Milburn Atak:12 - 2 = 10 Obrona: -- Punkty kuferkowe: 10 Przerzuty: 4/4
— Uuu, zaimponowałeś mi, O'Malley! Bez względu na to, czy miał taki plan. Przyjął od niej tłuczka z taką płynnością i odbił go w przeciwniczkę z taką precyzją, że nie mogła tego nie docenić. — Może nie jest za późno żeby przenieść się do Gryffindoru? — dodała w żartach, bo kiedy Ruby i Fitz skończą już szkołę, przydałby jej się dobry partner w pałkarskich znojach, a oni wyraźnie w naturalny sposób odnaleźli pałkarską nić porozumienia. Unik, który zrobił, też był godny podziwu, ale darowała sobie zasypywanie go komplementami. Zresztą i tak nie miała na to czasu, bo tłuczek ruszył w jej stronę, a ona podjęła szybką decyzję, by odbić go w stronę Kate.
Kate Milburn
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku
Trafienia:★ Cel ataku: ja Atak: Obrona:rzuty x2, gorszy wynik: 6 Punkty kuferkowe: 30 Przerzuty: 5/5
Tak pięknie wystawiła, Adela tak pięknie odbiła... A jednak nad Malakaiem czuwał Merlin czy inny bies przywiany prosto z Podlasia, pozwalając mu w ostatnim momencie uchylić się przed nadlatującym tłuczkiem. Aż miała ochotę przetrzeć oczy z wrażenia. To się złoty chłopak musiał nałykać felix felicis przed grą! Nie minęło jednak dziesięć sekund i to ona stała się celem ataku Holly. Niby wiedziała, że dziewczyna nie miała innych możliwości niż uderzyć w którąś z koleżanek z drużyny, a jednak jakaś jej część odebrała ten atak personalnie. I to podwójnie, bo zaspała i oberwała tłuczkiem, przez co połowa jej miotły i ubrania pokryły się kolorową farbą. Niech to szlag!
Trafienia:★ Cel ataku:@Holly Wood Atak:10 Obrona: - Punkty kuferkowe: 15 Przerzuty: 1/3
Po tym jak Kasia została trafiona przez tłuczek, Adela już sama nie wiedziała, na kim powinna się mścić. Nie było jednak czasu na zastanawianie się, dlatego nie myśląc za wiele odbiła piłkę w stronę Holly - można to było uznać za swego rodzaju sprawiedliwość, skoro wcześniej atakowała Puchona. Tak czy siak - piłka zostałą trafiona całkiem nieźle, szczególnie biorąc pod uwagę umiarkowane umiejętności pałkarskie Adeli, więc miała nadzieję, że to trafienie sprawi drugiej gryfonce choć trochę trudności.
Trafienia:★ Cel ataku: -- Atak: -- Obrona:6, po dwóch przerzutach dalej 6 Punkty kuferkowe: 10 Przerzuty: 2/4
Nie uśmiechało jej się uszkadzanie koleżanek z drużyny, ale z drugiej strony szkolna wersja bludgera była bardzo ugrzeczniona, więc chyba nie powinna musieć się o to martwić? No, w każdym razie bez względu na potencjalne obrażenia i tak nie uśmiechało jej się celowanie w kogoś, z kim na co dzień trenowała i grała ramię w ramię... a jednak w momencie, kiedy wycelowany przez nią tłuczek trafił Kate, nie potrafiła nie znaleźć w sobie pokładów samozadowolenia. Cóż, celna piłka pozostawała celną piłką. Niby mogła spodziewać się, że Adela spróbuje się na niej zemścić, ale posłała w jej stronę tłuczek w tak zgrabny sposób, że choć bardzo próbowała (bardzo, bardzo próbowała...), nie udało jej się obronić i piłka rozchlusnęła się farbą na jej barku, oznajmiając wszystkim, że Wood właśnie straciła jedno „życie”.
Malakai O'Malley
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 180cm
C. szczególne : Czuć od niego często papierosy, nosi nieśmiertelnik (dane: Roark Tiarnáin Ó Mháille), irlandzki akcent
Trafienia: Cel ataku:@Kate Milburn Atak:10 Obrona: - Punkty kuferkowe: 1 Przerzuty: 1/2
- Słuchaj, ja jestem obywatelem, eee, Hogwartu? - Parsknął tylko w prawdziwie puchońskim stylu. Gryffindor był całkiem bliski jego sercu, Kai się do niego nieco poczuwał, ale jednak Borsuki zawsze musiały być na pierwszym miejscu - nie jego wina, że stara czapka zadecydowała tak całe lata temu. Wydawało mu się, że idzie im całkiem nieźle, bo trafili obie swoje przeciwniczki... ale potem sama Holly oberwała tłuczkiem farby, na co Puchon cmoknął tylko współczująco. Nie było czasu na przejmowanie się, skoro zamiast tego mógł się zemścić - co prawda nie na Adeli, ale może to dobrze, bo trafił ją już wcześniej. Nie chciał, żeby wyszło, że się jakoś uwziął!
Kate Milburn
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku
Trafienia:★★ Cel ataku: ja Atak: Obrona:rzuty x2, gorszy wynik: 6, nieudolny przerzut, finalnie 4 Punkty kuferkowe: 30 Przerzuty: 4/5
Najwyraźniej taki miał być jej los - miało jej po prostu nie iść w tego bludgera. Fakt, że grali w ugrzecznioną, szkolną wersję tym bardziej sprawił, że zechciała trzymać się z daleka od tej faktycznej, mniej legalnej. Pryskająca na wszystko farba zaburzała jej poczucie estetyki na tyle, że po paru momentach jednak zmieniła zdanie i uznała, że jednak wolałaby łamać ręce, niż obrywać farbą po twarzy. Pałkarze, przeciwko którym grali, mieli parę w łapach, jak na pałkarzy zresztą przystało. Nim się obejrzała, znów leciał na nią tłuczek odbity przez zdecydowanie zbyt pyszałkowato uśmiechającego się Puchona. No ale miał prawo się uśmiechać, trafił ją bez probelmów, nawet nie zdążyła się obrócić, by zminimalizować szkody rozbryzgu. Dziękowała sobie w duchu, że nie zabrała na ten event swojej prywatnej miotły, bo miałaby kilka godzin wyjętych z życia na późniejsze doprowadzenie miotły do stanu używalności.
Trafienia:★ Cel ataku: Podaję do @Kate Milburn Atak:8 Obrona: - Punkty kuferkowe: 15 Przerzuty: 1/3
Trafienie w @Holly Wood sprawiło, że Adela przez ułamek sekundy poczuła wzrastające w jej sercu poczucie triumfu. Nie zamierzała się jednak w nim pławić, bo od realnej wygranej ona i Kate były naprawdę daleko, a nadmierna pewność siebie może poprzedzać upadek. Nie było zresztą zbyt wiele przestrzeni na dłuższą radość, bo kolejny kafel podany przez @Malakai O'Malley dość brutalnie rozprawił się z Kate, odbierając jej kolejne "życie". Wystarczyło zaledwie jedno trafienie, by przyjaciółka opuściła rozgrywkę, dlatego Adela musiała skupić wszystkie zwoje mózgowe (a nie oszukujmy się - było to dla niej spore wyzwanie) i wyprowadzić odpowiedzi atak. I w gruncie rzeczy tak się stało - dość dobrze trafiła w kafel, z powodzeniem mogłaby spróbować trafić w przeciwników. Postanowiła jednak trochę zmylić drugą stronę i pokierowała odbicie w stronę Milburnówny, by to ta wykonała atak.
Kate Milburn
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku
Trafienia:★★ Cel ataku:@Holly Wood Atak:6,2, 2 przerzucone na 3, więc 9+3 = 12 Obrona: - Punkty kuferkowe: 30 Przerzuty: 3/5
Z jednej strony było jej wszystko jedno, bo im bardziej brudna była, tym mniej frajdy miała z tego całego bludgera. Z drugiej strony skoro Adela tak pięknie wystawiała jej tłuczka, postanowiła wykorzystać okazję. Z tylko sobie znanego powodu postanowiła posłać go w kierunku Holly, mając jakieś dziwne przeczucie, że pokierowanie go z powrotem w stronę Puchona nie przyniesie jej oczekiwanych rezultatów. Zamachnęła się tak bardzo, ile tylko siły miała w ręce, by odbić tłuczek z głośnym trzaskiem i posłać go ku Gryfonce. To tylko gra, prawda?
Trafienia:★★★ Cel ataku: -- Atak: -- Obrona: nieudana Punkty kuferkowe: 10 Przerzuty: 0/4
Wyglądało to trochę tak, jakby uwzięli się teraz na Kate, ale nie dało się na to nic poradzić, skoro z jakiegoś powodu zawsze była pod odpowiednim kątem, by wymierzyć w nią perfekcyjny tłuczek. Nie chciała już więcej rozwodzić się nad umiejętnościami Puchona, ale widać było, że nie pierwszy raz miał w rękach quidditchową pałkę i wiedział, jak się nią posługiwać. Granie z nim było przyjemnością... ale niestety nie miało potrwać zbyt długo. Zdawałoby się, że skoro oberwała zaledwie raz, to miała niezłą passę i pewnie długo jeszcze utrzyma się na boisku? Nic bardziej mylnego. Milburn w akcie, najwyraźniej, zemsty, posłała w jej stronę taką rakietę, że nie tylko nie zdążyła się przed nią uchylić ani tym bardziej odbić jej w inną stronę, ale do tego trafiła ją prosto w głowę. I choć tłuczki były unieszkodliwione na potrzeby szkolnych rozgrywek, to jednak ból wywołany uderzeniem, jego impet i farba wlewająca się do oczu sprawiły, że nie udało jej się utrzymać na miotle. Z piskiem zleciała na dół, choć na szczęście asekurowali ją nauczyciele.
Malakai O'Malley
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 180cm
C. szczególne : Czuć od niego często papierosy, nosi nieśmiertelnik (dane: Roark Tiarnáin Ó Mháille), irlandzki akcent
Trafienia: Cel ataku:@Kate Milburn Atak: 5 Obrona: - Punkty kuferkowe: 1 Przerzuty: 1/2
Wydawało mu się, że idzie im naprawdę nieźle - nikt tu nie miał raczej za dużo doświadczenia z grą w bludgera, chociaż kto wie jak ludzie lubili spędzać czas wolny. Malakai przede wszystkim upewnił się w przekonaniu, że latanie na miotle jest cholernie przyjemne, nawet z wściekłymi tłuczkami śmigającymi z prawej i lewej strony. Gryfonki - włącznie z tą w jego drużynie - były naprawdę dobre i nie mógł wymarzyć sobie lepszego meczu. Rzecz w tym, że gdy widział dwie plamy u Kate, to jakoś łatwo było mu bagatelizować tę u Holly… więc tym głośniej gaspnął w szczerym zaskoczeniu, gdy jego partnerka nagle runęła w dół, oszołomiona rozbryzgiem farby na swojej głowie. - Jest okej? - Zawołał jeszcze, bardzo potrzebując upewnić się, że nauczyciele zadbali o Woodównę; nieco spartaczył przy tym swój atak, posyłając w Kate tłuczka bardziej odruchowo, niż celowo. Robił teraz za jedyny cel dwóch Gryfonek, u których raczej miał już trochę przekichane…
Kate Milburn
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku
Trafienia:★★★ Cel ataku: Atak: Obrona: nieudana, błagam zalinkuję innego dnia Punkty kuferkowe: 30 Przerzuty: 0/5
Kiedy trafiła Holly prosto w głowę, tym samym zrzucając ją z miotły, przeżyła niezwykłą mieszankę uczuć - od strachu i żalu, w związku z wyrządzeniem krzywdy koleżance z drużyny, przez dziką satysfakcję, że po tych wszystkich niepowodzeniach udało jej się dokonać tak widowiskowego nokautu. Zaraz jednak dopadła ją karma, bo Makalai wycelował w nią tłuczkiem w odwecie i niestety nie zdołała się przed nim uchylić. Zaklęła siarczyście, ale przynajmniej zlatywała z boiska w sposób kontrolowany. Na "odlotne" zbiła z Adelą piątkę, życząc jej udanego nokautu puchona.