Wiosną i latem trawy w okolicy Zakazanego Lasu potrafią sięgać aż do kolan. Miejsce odwiedzane jest przez zapalonych zielarzy, bowiem okolica obfituje w ciekawe zioła. Poza tym nieczęsto ludzie tu przychodzą z prostej przyczyny - wśród traw królują szkodniki.
Uwaga. Jeśli używasz tu czarów bądź Twoja różdżka jest gdzieś w widocznym miejscu, istnieje ryzyko, że do Twojej przekradną się do niej okoliczne chropianki. Rzuć wówczas kostką, by dowiedzieć się czy uszkodzą Ci rdzeń. Parzysta - nadgryzły nieco drewno Twojej różdżki i prawie dostały się do rdzenia. Różdżka wymaga drobnej naprawy u twórcy różdżek. Nieparzysta - na szczęście w porę je dostrzegłeś i mogłeś się ich pozbyć.
Prawdę mówiąc Shenae nie miała najmniejszej ochoty zjawiać się na zajęciach z ONMS, na tym roku już większość zajęć była już tylko opcjonalna. Domyślała się jednak, że spotka tam @Enzo Halvorsen. Ostatnio między nimi rodziły się same iskry i o ile z początku ich znajomości działało to bardzo elektryzująco, o tyle teraz budziło między nimi konflikty. Dlatego odnalazła go spojrzeniem i nieszczególnie zainteresowana lekcją, podeszła do niego, trącając go lekko ramieniem. Chwilę potem, chociaż zwykle próbowała ograniczać jakiekolwiek czułości w towarzystwie innych osób, chwyciła jego dłoń, wplatając swoje palce w jego. — Cześć — nie musiała rzucać powitania, ale Enzo wydawał się pogrążony w rozmyślaniach, kto wie, czy nie uda, że jej tu nie ma.
Petter idąc na lekcję spodziewał się że idzię na zupełnie coś innego, a tutaj okazało się że jest to ONMS. No po prostu fatalnie,totalnie go to nie interesuje i najchętniej uciekłby teraz stąd ale widząc grupę już zebranych uczniów głupio mu tak było. Wchodząc delikatnym krokiem zawołał Cześć wszystkim! Po czym udał się pod drzewo i oparł się o nie. Na jego twarzy można było zauważyć jak zawsze banana od ucha do ucha a włosy totalnie rozczochrane jakby się przed chwilą z kimś bił. Jest to normalny styl bycia Pettera.
Zaczął sobie obserwować co za ludzie przyszli na lekcję,zauważył kilka bardzo ładnych dziewczyn. I już Petter czuł się jak Ryba w wodzi. Kurczę chyba zacznę tutaj częściej wpadać-Pomyślał sobie.
Ostatnia lekcja zielarstwa wywołała w nim dość mieszane uczucia. Niby szło mu bardzo dobrze, ale do tej pory nie chciał sobie przypominać strasznego odoru smoczego łajna. Nigdy nie miał nic przeciwko zielarstwu, które i tak wydawało mu się lepsze od eliksirów, ale po zetknięciu z tym śmierdzącym nawozem Nate zaczął się zastanawiać nad tym, czy aby warzenie miktur nie okazało się jednak trochę przyjemniejszą opcją. W każdym razie... dzisiaj był w dobrym humorze, bo właśnie szedł na lekcję jednego ze swoich ulubionych przedmiotów. Opieka nad magicznymi stworzeniami interesowała go w końcu już od I klasy w Hogwarcie, a chłopak nadal marzy o tym, by kiedyś albo grać w narodowej drużynie quidditcha albo zajmować się smokami. Gdyby zaś życie pozwoliło mu na tę drugą fuchę... nie oszukujmy się, musiał się starać i bardzo dobrze uczyć z opieki nad magicznymi stworzeniami. Cole pojawił się na zajęciach trochę wcześniej i od razu zaczął rozglądać się w poszukiwaniu znajomych twarzy. Wreszcie odnalazł @Cándida Feliciana Miramon, toteż podszedł do niej z uśmiechem na ustach. - Hej. Mam nadzieję, że tym razem obejdzie się bez smoczego łajna. - Zagadał do dziewczyny, przypominając sobie, że ta również nie była zadowolona z ostatniej lekcji zielarstwa. Trzeba jednak nadmienić przy tym, że nie miał zielonego pojęcia, że jego przyjaciółka zdołała uśmiercić jedną z roślinek. Cóż, nie pochwaliła mu się swoim wyczynem.
Naeris Sourwolf
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 167 cm
C. szczególne : Tatuaż anielskich skrzydeł na plecach
Ludzie się zbierali, a Naeris dalej zamyślona siedziała na pniu drzewa. Do czasu, aż nie poczuła, jak ktoś na nią wpada. To było tak niespodziewane, że nawet nie umiała zahamować upadku i po prostu rąbnęła o ziemię. Zwłaszcza, że osobę tak drobnej postury łatwo przewrócić. Poczuła ból w łokciu i mimowolnie się skrzywiła. Nad jej uchem rozległ się krzyk. Przez chwilę nie miała pojęcia, kto ją tak brutalnie zaatakował i czy powinna wyjąć różdżkę - ale dostrzegła jasnowłosą dziewczynę, która kiedyś tam jej się przedstawiała. Pozbierała się więc z ziemi. Dokładnie otrzepała swój szkicownik, sprawdzając czy nie ucierpiał. Na szczęście - dla Leili - nie, więc Naeris zdecydowała się na uprzejme słowa wobec dziewczyny. - Nic się nie stało. - rozmasowała swój jeszcze trochę bolący łokieć. - Zwykle to ja jestem tą chodzącą z głową w chmurach. Rysowałam... - zerknęła w stronę gałęzi, ale wróbel odleciał, spłoszony głośnym zachowaniem Cameron. - Nieważne. Leila, tak? Zerknęła na nią niepewnie, bojąc się, że przekręciła imię. Kojarzyła dziewczynę głównie dlatego, że była dziwna i nie wiedziała, co o tym myśleć. Schowała szkicownik do torby i dotknęła mimowolnie swojego naszyjnika. Często robiła to, gdy znajdowała się w niezbyt komfortowej sytuacji, a teraz właśnie nie wiedziała, co powiedzieć. Udawać, że wszystko w porządku? Zignorować dziecinne zachowanie Krukonki z jej roku? Czy po prostu odejść? Nie, odejść by nie potrafiła. Jej uprzejmość wymuszała na niej podtrzymywanie rozmowy tak długo, jak Leila tego zechce. Nie umiała przecież być niemiłą.
Kady ubrała dzisiaj najciemniejszy strój jaki miała w szafie. Z pewnością wyglądało to co najmniej przerażająco jeżeli nie odrobinę śmiesznie, jednak nie planowała tego wcześniej. O zajęciach dowiedziała się przed chwilą, a nie miała ochoty się przebierać specjalnie po to, aby zajmować się magicznymi stworzeniami. Da sobie radę w tym w czym czuje się dobrze. Byleby znowu nie było żadnego łajna. Tego by po prostu nie przeżyła, pewnie po prostu uciekła by z miejsca zbrodni, z resztą jak poprzednio. Bez pośpiechu przemierzała błonia. W końcu było tu pięknie w tej porze roku. Przez chwilę tak się rozmarzyła, że zamknęła oczy i skierowała głowę w stronę słońca. Uczucie było jak najbardziej przyjemne. Do chwili, w której się potknęła i przeturlała przez zielony trawnik. Świetnie. Przynajmniej teraz nie była już cała ubrana na czarno, gdyż jej ubrania pokryła zielona narośl. Całe szczęście nikt tego nie zauważył i Kady mogła normalnie kontynuować swój spacer.
W końcu dotarła pod zakazany las, który swoją drogą zawsze ją intrygował. Kto wie, może dzisiejsze zajęcia będą miały coś z nim wspólnego? Kady uśmiechnęła się na samą myśl o tym. Rozejrzała się po zebranych uczniach. Zobaczyła parę ciekawych twarzy, jednak ubrudzona w trawie raczej nie miała ochoty z nikim rozmawiać. Mówiąc inaczej, po prostu straciła humor. Oddaliła się trochę od grupki, nie chcąc żeby ktoś na nią wpadł tak jak na Nane i położyła się na trawie. Tym razem nie miała ze sobą żadnych notatek ani książki, więc nie miała za bardzo co ze sobą zrobić. Po chwili zamknęła oczy, pozwalając słońcu ogrzać jej ciało. Raz przyłapała się na tym, że prawie zasnęła. Jednak starała się pozostać przytomną aż do przyjścia nauczycielki, a w międzyczasie wpatrywała się w błękitne niebo.
Petter totalnie znudzony tym że kompletnie nic się nie dzieję a nauczyciela ciągle nie ma i nie ma zaczął się zastanawiać czy jeszcze nie pójść sobie i zająć się czymś Ciekawszym. Już nawet zrobił kilka kroków ale naglę zobaczył dwie dziewczyny które strasznie mu się spodobały.Kurcze trzeba na Siebie zwrócić jakoś uwagę.-Pomyślał chłopak po czym powiesił się na gałęzi drzewa wiedząc że ona pęknie i zrobi straszny trzask. Tak też się stało był straszny Trzask a Petter upadł na ziemię i delikatnie zbił sobie tyłek. Noo teraz coś się dzieję hehe-Myśląc
Tak to już jest z Petterem,wulkan energi i ADHD nie usiedzi w miejscu ciągle coś musi robić,a jak widzie takie piękne dziewczyny to już całkiem wariuje.
Kobieta bardzo spokojnie weszła na łąkę rozglądając się po twarzach uczniów. Z powodu nadchodzącej pełni odczuwała zmęczenie i dlatego też ta lekcja nie miała być jakoś szczególnie szalona czy niebezpieczna. Ot chciała uczniów zapoznać z jednym z magicznych zwierząt i wrobić do zamku. To naprawdę będą bardzo krótkie zajęcia. - Witam was wszystkich. Dzisiaj zajmiemy się na lekcji stworzeniem, które zapewne lepiej jest znane Salemczykom. Mam na myśli Żaberta – Wystawiła różdżkę w stronę, z której przyszła i wypowiedziała pod nosem „Accio”. Do kobiety przyleciały dwie skrzynie. W jednej ewidentnie coś się kotłowało. Kiedy pudło wylądowało obok niej ta otworzyła je i swoimi bladymi rekami wyjęła ów zwierze. - To jest Norbert. Jak widzicie jest bezwłosy, a jego gładką zieloną skórę pokrywają cętki, które go ochraniają – To mówiąc wskazała palcem na skórę ów stworzenia - Między palcami górnych i dolnych kończyn ma błony pławne – Złapała nogę zwierzęcia, które o dziwo nawet się nie szarpało. Najwyraźniej miała do nich podejście. Pokazała uczniom to, o czym mówiła - Ręce i nogi Żaberta są długie i giętkie, co pozwala mu poruszać się pośród gałęzi. Na głowie ma rogi, jednak przede wszystkim broni się ostrymi zębami - To mówiąc wskazała palcem w stronę jego pyska. Jego ząbki były widoczne cały czas, gdyż zwierzak wyglądał tak, jakby się szyderczo uśmiechał. - Zapewne ciekawi was dlaczego ten bąbel, który znajduje się na jego głowie błyska na czerwono. Czy ktoś zna odpowiedź na to pytanie?
Pytanie:
Pierwsza osoba, która w swoim poście odpowie na pytanie otrzymuje dodatkowe punkty dla domu. Im pełniejsza odpowiedź tym więcej punktów.
- Każde z was po kolei weźmie Norberta na ręce i go nakarmi. Nie martwcie się o przejedzenie, Żaberty jedzą bardzo dużo. Tego typu stworzenia żywią się przede wszystkim małymi jaszczurkami i ptakami. Znajdziecie je w drugiej skrzynce...
Zadanie:
Wasze zadanie polega na rzucie kostką i uwzględnieniu w poście zdarzenia losowego. Ponieważ jest to lekcja jednowątkowa możecie zaraz po tym opuścić zajęcia. Żaberta odbieracie od osoby, która pisała post nad wami.
1 – Norbert kompletnie się Ciebie nie boi. Bardzo grzecznie siedzi na twoich rękach, nawet się do Ciebie przytula. Bez problemy karmisz go, a gdy trzeba oddać go następnemu uczniowi rozstajecie się bardzo niechętnie. Czyżbyś zyskał nowego przyjaciela? Otrzymujesz dodatkowy punkt do kuferka!
2 – Norbert widocznie nie chce do Ciebie pójść. Jest strasznie niezadowolony, a gdy już ląduje na twoich rękach bardzo się szarpie. Gdy próbujesz go nakarmić swoimi ząbkami łapie nie pożywienie, a Ciebie! Na szczęście ugryzienie jest dość powierzchowne, więc nie masz się czego obawiać. No, ale trochę boli.
3 – Norbert wydaje się być sparaliżowany strachem. Gdy ląduje na twoich rekach drętwieje i się nie rusza. Nie chce jeść i najwyraźniej marzy by pójść do kogoś innego. Podobno zwierzęta wyczuwają złych ludzi, a skoro Żabert aż tak się ciebie boi... To mówi samo przez siebie.
4 – Norbert wprawdzie jest grzeczny i ze zniecierpliwieniem czeka na swój posiłek, ale okazuje się, że jaszczurka, która wydawała się być martwa jednak żyje! Wyrywa Ci się z ręki i wchodzi Ci pod ubranie! Musisz jakoś ją wytrząsnąć! Tylko uważaj żeby nie upuścić Norberta!
5 – Norbert wydaje się być grzeczny, ale gdy tylko bierzesz go na ręce niespodziewanie szarpie się i spada na ziemię, a potem próbuje uciec w stronę lasu. Wylosuj jeszcze jedną kostkę by dowiedzieć się, co się stanie!
Kostki:
1,3,5,6 – Na szczęście zdążyłeś chwycić Norberta, a ten niezadowolony z powodu nieudanej ucieczki pozwala się już grzecznie nakarmić. 2,4 – O nie! Nie zdążyłeś go złapać! Norbert biegnie prosto w stronę lasu! Na szczęście nauczycielka jest na tyle czujna, że pochwyciła go odpowiednim zaklęciem. Niestety tobie nie uda się zaliczyć tych zajęć. Nie otrzymasz dziś żadnego punktu do kuferka.
6 – Norbertowi wyraźnie się spodobałeś. Swoje długie łapy kładzie na twoje policzki i wpatruje się w ciebie. Między wami wyraźnie iskrzy! Wygląda tak, jakby chciał Cię pocałować! Jednakże jemu po prostu spodobał się twój nos, który skojarzył mu się z jedzeniem. Po chwili zbliżył próbował Cię w niego dziabnąć! W ostatnim momencie odsunąłeś go od siebie i oddałeś następnej osobie.
Na lekcję przyszła na styk. A w zasadzie to może nawet delikatnie spóźniona. Stanęła gdzieś wśród innych uczniów, aby jej spóźnienie nie było zauważone. Nie miała ochoty nikomu podpadać, a jakoś tak wyszło, że nie udało jej się zdążyć na czas. Stanęła przed trudnym zadaniem wybrania jakiegoś stroju na wyjście z dormitorium. Zajęło jej to tyle czasu, że w końcu i tak musiała chwycić cokolwiek i po prostu pójść na zajęcia. Udało jej się usłyszeć tylko zadanie które mają wykonać. Skoro nie słyszała pytania to nawet nie próbowała na nie odpowiedzieć, bo niby jak. Podeszła do skrzynki i wybrała jakąś jaszczurkę. Norbert dotarł i do niej. Najwidoczniej nie miał ochoty znaleźć się w jej rękach. W końcu jednak udało się to, ale i tak było go bardzo ciężko utrzymać. Postanowiła jednak spróbować nakarmić go i w tym momencie poczuła jak jego ząbki zatapiają się w jej dłoni. - Ty cholero! - Zasyczała, odsuwając od niego rękę i przekazując go następnej osobie. Spojrzała na swoją rękę. Bolało gorzej niż wyglądało. Także nic nie powinno jej po tym być.
kostka: 2
Ostatnio zmieniony przez Rose Nelson dnia Pią 20 Maj - 16:52, w całości zmieniany 1 raz
Deven nie chciał się jakoś strasznie wychylać - zrobił to na zielarstwie i trochę żałował, ale z drugiej strony pytanie było tak proste, że z pewnym wahaniem uniósł dłoń do góry. - Hm... bąbel błyska, kiedy... żabert jest zaniepokojony, wyczuwa niebezpieczeństwo. Z tego co czytałem, Amerykańscy czarodzieje dawniej trzymali je w ogródkach, żeby ostrzegały przed nadejściem mugoli - powiedział spokojnym rzeczowym tonem. Chwilę później @Rose Nelson przekazała mu Norberta. Indianin uśmiechnął się do niej łagodnie, po czym skupił na swoim tymczasowym podopiecznym, który wydawał się zachwycony. Siedział grzecznie w objęciach Devena, a po chwili, w przypływie uczucia postanowił się do niego przytulić. Quayle mruczał coś do niego pieszczotliwie, sięgając do skrzynki i wyciągając z niej jaszczurkę, którą podał Norbertowi. Zwierzak pożarł ją łapczywie, uważając jednak, żeby nie zranić Indianina, który najwyraźniej bardzo mu przypadł do serca. W końcu trzeba było się rozstać, co żabert przyjął z wyraźnym niezadowoleniem, które zresztą Deven z pełni podzielał. Norbert podbił jego serce i oddawał go następnej osobie z wyraźnym ociąganiem. Nie było tajemnicą, że ma rękę do zwierząt, ale nigdy nie przypuszczał, że żaberty mogą być tak sympatycznymi stworzeniami.
Kostka: 1 (czyli dostaję punkt do kuferka!)
Silas Clark
Rok Nauki : I
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 189
C. szczególne : Długie dredy często wiązane na czubku głowy
Pojawił się w ostatniej chwili na zajęciach. Przy okazji zdążył podejść do Vittorii i dać jej całusa w policzek. -Cześć Tori- powiedział do niej z szerokim uśmiechem na twarzy. Widział jak fatalnie wygląda, co wywołało smutek w jego oczach. -Nie wyglądasz najlepiej słońce- powiedział po czym skierował swoje kroki w stronę Gryfona by odebrać od niego żaberta. Nie był na początku zbytnio przekonany do tego zwierzaka, ale w ostateczności okazało się ono bardzo sympatyczne. -Hej Norbert- przywitał się z zielonoskórym stworzeniem i pogłaskał. Młody tulił się do niego i grzecznie siedział na rękach. Pozwolił się też grzecznie nakarmić. Silas powoli zaczynał myśleć o tym by po zajęciach zabrać go do siebie i adoptować. Dawno nie spotkał tak wdzięcznego stworzonka. -Chyba go nie oddam- powiedział z szerokim uśmiechem na twarzy do Vittorii. Widocznie miał dobrą rękę do zwierząt. Czuły się dobrze w jego towarzystwie.
kostka: 1
Ostatnio zmieniony przez Silas Clark dnia Pią 20 Maj - 16:22, w całości zmieniany 1 raz
Katherine Russeau
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170
C. szczególne : kolczyk w języku i pępku, blizna na dłoni od noża, tatuaż jaszczurka na łydce
Katherine chyba lubiła opiekę nad magicznymi stworzeniami, aczkolwiek szła na nią raczej z obowiązku. Lubiła zwierzaki, ale od kotów zawsze trzymała się z daleka. To jej siostra zawsze kochała te stworzenia, a dla Kath one mogłyby równie dobrze nie istnieć. W dodatku czasem miała wrażenie, że jest na nie uczulona, ale nigdy nie zostało to medycznie potwierdzone. Zobaczyła Oriane na zajęciach i od razu jej się zebrało na wymioty, a przynajmniej taką miała minę, ale się powstrzymała. Miała ją tylko za pieprzoną dziwkę i złodziejkę facetów. Czyli była dla niej ZEREM, a przynajmniej gorszym gatunkiem człowieka niż Kath, bo ona chociaż nie zdradzała swoich facetów i nie odbijała ich innym. Właśnie pojawiła się nauczycielka i powiedziała co będą robić. Stworzenie, które im pokazała było dziwne i ohydne dla Kath. Był bezwłosy, a jego gładką zieloną skórę pokrywały cętki, które go chroniły. Między palcami górnych i dolnych kończyn miał błony pławne. Gdy usłyszała, że mają to coś karmić, jakoś jej to w tym momencie nie zachwyciło. Nie miała ochoty na takie zabawy i marnowanie czasu. No ale obowiązek to obowiązek. Chcąc nie chcąc wzięła zwierzę od czarnoskórego chłopaka. Norbert wydawał się być sparaliżowany strachem. Gdy wylądował na jej rekach sparaliżowało go i przestał się ruszać. Nie chciał też jeść i najwyraźniej marzył o tym by pójść do kogoś innego. Podobno zwierzęta wyczuwają złych ludzi, a skoro Żabert aż tak się Katherine boi... To mówi samo przez siebie. Ona też nie była mu dłużna, miała ochotę się go pozbyć, więc szybko oddała go najbliższej osobie, niech się męczy z tym dziwnym stworzeniem. Po skończonych zajęciach opuściła łąkę.
Fyodorovą zawsze bawiły sytuacje, w których na lekcjach ONMS zwierzęta wcale nie uciekały przed nią w popłochu, tylko były w stosunku do niej przymilne. Powinny wiedzieć już dawno, że to ona biega po lesie łapiąc ich ziomków. Tymczasem żabert był kolejną istotą, która wobec Zil była bardzo potulna. Pewnie ze swoją wiedzą, gdyby chciała, mogłaby być niezła w opiece nad nimi. Jednakże wolała te wiadomości wykorzystywać zupełnie przeciwko nim. Zwierzę wzięła od Kath i na jej rękach zachowywało się bajecznie potulnie. Powinien błyskać tym swoim bąblem wyczuwającym niebezpieczeństwo, tymczasem nie robił nic, poza łaszeniem się do przesiąkniętej lasem, kurtki Rosjanki. Nie rozumiała, jak można dokarmiać zwierzaki, które same powinny zdobywać pokarm, ale jako, że nauczycielka patrzyła jej na ręce, niechętnie to wykonała. Może dała mu nawet za dużo tego jedzenia, bo zwierzak wcale nie chciał od niej pójść. Zil też żałowała, że musi się z nim rozstać. Wolałaby go przerobić na gustowny pasek.
Nie spodziewał się, że ktoś postanowi zaczepić go na tych zajęciach, także wydawał się trochę nieprzytomny, kiedy tuż przed twarzą wyrosła mu @Lilith Nox. Przez moment ściągał brwi, starając się przypomnieć sobie co powiedziała, kiedy się witała. - Hej, Lilith. - przywitał się z nią, uśmiechając się do niej zupełnie tak, jakby wcale nic go nie dobijało. Pokrywał swój kiepski nastrój sztucznym entuzjazmem. Pewnie podchodziłby inaczej do tej kwestii, gdyby nie to, że Enzo nie wiedział z kim pisał na tajnej korespondencji. Nie było go na zabawie Amerykańskiej, gdy ogłaszano pary, a później wszystkie ogłoszenia jakoś tak jednym okiem mu wpadały, aby zaraz zdążył o nich zapomnieć. Nox musiała go uświadomić, albo z dzikich eskapad nici, chociaż sprawa też inaczej się miała, jeśli przypomnimy sobie o tym jak alergicznie reagowała Shenae na samą Lilith, aale jeszcze nie wywołujmy wilkołaka z lasu. Zjawił się @Deven Quayle, a Halvorsenowi wystarczyło samo to, że pojawił się u jego boku. Wystawił przed siebie pięść, chcąc, aby przybił mu „żółwika”. - Jak tam? - zwrócił się zarówno do Lilitki, jak i do Indianina, ale zanim zdążyli udzielić mu odpowiedzi, pojawiła się @Shenae D'Angelo. Enzo wyjątkowo nie dał po sobie poznać co sądzi o jej pojawieniu się na lekcji. Zdaje się, że wciąż żył ich poważną rozmową z dormitorium. - Hej. - odpowiedział jej wyjątkowo miękko, chętnie splatając jej palce ze swoimi. Tyle, że nie trwało to długo. Lekcja rozpoczęła się szybciej niż Enzo podejrzewał (gdzieś po drodze jakiś Gryfon złamał gałąź wieszając się na niej dziko, co Krukon skwitował dziwnym spojrzeniem rzuconym w jego kierunku). Temat lekcji jakoś specjalnie go nie zaskoczył, bardziej interesowało go, dlaczego mieli podawać sobie żaberta, raz po raz go czymś karmiąc. To zupełnie przeczyło logice dbania o to, aby kiedyś ten zwierz gotów był na wyruszenie w świat. W każdym razie, Enzo nie komentował i zabrał się do przejęcia Norberta od @Zilya Fyodorova. Tyle, że żabert wcale nie chciał odczepić się od kurtki Rosjanki. Enzo nawet spróbował przekupić go jakimś niedużym ptakiem, ale w odpowiedzi został tylko ugryziony. Wspaniale się zapowiadało, więc dobrze, że jednocześnie był to koniec.
Shenae w zasadzie dopiero teraz zwróciła uwagę na obecność @Deven Quayle i @Lilith Nox. Wcześniej zbyt dużo uwagi skoncentrowała na Halvorsenie. Teraz dopiero się lepiej rozejrzała, ale dla bezpieczeństwa wszystkich postanowiła zignorować Lilkę, a Indianinowi skinąć głowa, bo zwyczajnie jeszcze nie pogodziła się z porażką na meczu, więc nie stać ją było na żadne wyszukane powitania. Zaraz zresztą lekcja się zaczęła i Shenae tym mogła wytłumaczyć swój brak kreatywności. Niechętnie oderwała dłoń od tej należącej do @Enzo Halvorsen i splotła własne na piersi, wsłuchując się w słowa nauczycielki, a że nic nie wiedziała i nic nie zrozumiała, skierowała spojrzenie na Enzo. On pewnie wiedział więcej, tylko jak zawsze, @Deven Quayle uprzedził go z odpowiedzią, czy on wszędzie musiał konurować? — Ej, uważaj — dorzuciła widząc, że stworzenie w dłoniach Enzo reaguje bardzo dziwnie. Nie dało się nakarmić, a w dodatku użarł Enzo. Chociaż Shenae rozumiała jego uczucia, bo smakowanie, chociażby ust Enzo należało do lepszych rozrywek, to ta dziwna zniekształcona żaba nie sądziła żeby odpowiednio miała docenić wpijanie się w skórę Halvorsena. Ku jej zaskoczeniu, z większym entuzjazmem przyjęła jej karmienie. Aż swoim słodkim zachowaniem stworzonko zmieniło pierwsze wrażenie, jakie wywołało, porywając się na rękę jej chłopaka i raniąc ją. Pogłaskała Norberta po łebku, uśmiechając się kątem ust do Enzo. — Widziałeś to? Pierwszy raz jakieś stworzenie lubi bardziej mnie od Ciebie. Musiała to zapamiętać. Z całej tej sympatii i szoku nie chciała wcale pozbywać się Norberta, ale należało go oddać innej osobie, co zrobiła niechętnie, pławiąc się w swoim małym tryumfem nad swoim facetem. Wtedy dopiero, kiedy już pożegnała żaberta, zerknęła w kierunku rany Halvorsena, kontrolnie, żeby wiedzieć czy nie było to poważne zranienie. Ale przecież @Enzo Halvorsen spotykał widłowęże i akromantule! Co to dla niego taki żabert. Właśnie o tym żartowała sobie wracając z nim do dormitorium, widocznie mając dobry humor, jako, że miała dobrze zapamiętać moment, w którym raz przynajmniej wypadła na lekcji opieki nad magicznymi stworzeniami lepiej od Enzo.
Petter zniesmaczony całą sytuacją i tą okropną żabą podszedł bliżej żeby wyraźnie posłuchać co nauczycielka ma do powiedzenia,nie znał praktycznie nikogo z uczniów którzy przyszli na zajęcia dlatego chciał jak najszybciej uporać się z zadaniem i iść zwyczajnie położyć się spać.
Odbierając Żaberta od pięknej dziewczyny w czarnych włosach uśmiechnął się do niego a ten po prostu wskoczył mu na ręce,było widać że Żabertowi podoba się Petter a zwłaszcza jego osoba. Petter bez problemu nakarmił Żaberta który się zaczął w niego tulić,Chyba mnie lubi-Powiedział chłopak z zadowoloną miną na twarzy,to przecież dobrze działa na dziewczyny jak ma się dobre podejście do istot magicznych czy też różnego rodzaju zwierzą.
Niestety Petter musiał już oddać żaberta kolejnej osobie,trochę było mu żal bo jednak spodobało mu się karmienie go i przestał żałować że zjawił się na tej lekcji.
Wyczuła to. Nie miała zielonego pojęcia czym to uczucie jest, ale kiedy spoglądała na Enzo i jego reakcję, czuła jak jej żołądek przerzuca się na drugą stronę, to nie było przyjemne uczucie. Jednak niewzruszona całą tą sytuacją wciąż się uśmiechała, jednakże… nie była w stanie oderwać od niego spojrzenia. Zaciekawione oczy lustrowały go bardzo uważnie. Coś jej mówiło, że powinna się przypatrzyć, by dostrzec coś więcej, ponad rzeczywistość, którą chciał chłopak ukazać reszcie. Kiedy pojawił się Dev, chyba po raz pierwszy nie zwróciła na niego tak intensywnej uwagi jak zawsze. - Cześć – odpowiedziała nawet nie odwracając w jego stronę twarzy. Wybacz, ale coś mi się wydaje, że całe jej zainteresowanie dzisiaj spadło na krukona. Chciała zapytać się o coś, jednak nie wiedziała o co. Wciąż nie była pewna, co ją tak zafascynowało, co przyciągnęło jej uwagę. Jednak jej instynkt podpowiadał jej, że coś jest nie tak. Wszystko co było w tym chłopaku… coś się nie zgadzało, a ona jakby bez własnej woli, musiała się dowiedzieć co się dzieje. Nim zdążyła odpowiedzieć na jego pytanie, pojawiła się kolejna osoba. Wzrok małej Lilith spoczął na @Shenae D'Angelo. Kto to… – pomyślała widocznie zdezorientowana. Skoro Lilith jej nie zna, to ona też nie powinna znać Nox! Ani się nie przedstawiła, ani nic! Niegrzecznie. Nie zapominajmy, że jakiś czas temu Katherine rzuciła na nią zaklęcie, które nie do końca zadziałało jak powinno. Nie znała panny D’Angelo. Zanim zdążyła wyrazić swoje niezadowolenie zaczęła się lekcja. Żaberta otrzymała od Petera. Jest progres! Zwierzęta przestały się na nią rzucać bez powodu i najzwyczajniej w świecie ignorowały ją po prostu. Odetchnęła z ulgą, że Norbert grzecznie, trochę niecierpliwie czeka na swój posiłek, a w tym momencie. Jaszczurka ożyła i wyrwała się z jej ręki wbiegając pod szatę. - Kya! – wrzasnęła przytulając do siebie Norberta. Może go nie upuści, ale zgniecie przy okazji. Dziewczyna zaczęła się szamotać na wszystkie strony wykonując cudowny taniec z Norciem. Ludzie musieli po prostu umierać ze śmiechu. W końcu wpadła na genialny pomysł i kucnęła na ziemi starając się nie ruszać. Wyjdź, wyjdź, wyjdź, wyjdź, wyjdź – to był chyba dobry pomysł, bo jaszczurka w końcu znalazła bezpieczny korytarz do wyjścia i zaczęła uciekać. Czując się wolna złapała ją w ostatniej chwili, żeby dać Norbertowi. Zemsta jest słodka! Czas przekazać Norcia. Po skończonych zajęciach jeszcze przez chwilę przyglądała się odchodzącemu krukonowi, po czym udała się do dormitorium rozmyślać.
W sumie to Winona lubi wszelkie magiczne zwierzęta. Mieszka w końcu na ranczu, otoczona codziennie unilamami, które hoduje jej matka. Co prawda to zazwyczaj jej rodzicielka krząta się zazwyczaj wokół zwierząt, ale Wins zazwyczaj jest wołana, kiedy dzieją się jakieś poważniejsze rzeczy, przez jej całkiem niezłą znajomość zaklęć do uzdrawiania. Więc raczej była lepsza w opatrywaniu magicznych stworzeń, niż oswajaniu ich. Winnie stoi gdzieś z tyłu i chce przebić się do Devena, ale ponieważ klasycznie się spóźniła, nie udało jej się dopchać nigdzie w pobliże swojego chłopaka, więc lekko nadąsana staje w kolejce po żaberta. W oczekiwaniu na zwierzaka gapi się bez większego sensu gdzieś przed siebie i wzdycha co jakiś czas znudzona. W końcu dostaje Norberta i odbiera go ochoczo od Gyfonki, którą kojarzy całkiem z lekcji, czy nawet jakiś imprez. Winona i Norbert patrzą sobie romantycznie w oczy. Potwór kładzie jej łapy na ramionach i jakiś czas tkwią w tej wzruszającej pozie. Żabert pochyla się w jej stronę i Winona udaje, że zbliża się, by pocałować w stworzenie. Jednak w ostatniej chwili uchyla się od jego zębów i wybucha śmiechem. Domyślała się, że chce ją dziabnąć, bo pewnie nawet kojarzy te istoty z Ameryki. - Dobra leć, niegrzeczny chłopcze – mówi i przekazuje zwierzę kolejnej osobie.
Kady już od kiedy pierwszy raz ujrzała Żaberta była nim oczarowana. Nie mogła doczekać się aż przyjdzie jej kolej, co w ogóle nie przypominało jej zazwyczaj obojętnej postawy ku całemu światu. Jednak teraz, gdy @Winnie Hensley podała jej zwierzę, ta z podekscytowania nawet rzuciła do niej szybkie Dziękuje!, co już kompletnie nie pasowało do jej osobowości. W końcu nie chodziła tak często na zajęcia z ONMS, a tam skąd pochodziła nigdy nie wiedziała magicznych istot. Cała jej wiedza o ich wyglądzie i zachowaniach wzięła się więc ze szczegółowo przestudiowanych ksiąg. Złapała Norberta na ręce i przyjrzała mu się dokładniej. - Witaj przystojniaku- powiedziała, rozbawiona jego nietypowym wyglądem. Wtem stwór zaczął się do niej zbliżać, położył swoje długie łapy na jej policzkach i przez pewien czas wpatrywał się jej prosto w oczy. Jednak gdy zaczął przybliżać się do Ślizgonki, ta najwyraźniej zorientowała się, że coś jest nie tak i w ostatniej chwili odsunęła go od siebie na długość całych ramion. W końcu gdyby wahała się chociaż minutę dłużej, jej nos posłużyłby za jego posiłek! Straciła jednak jakąkolwiek sympatię do Żabola i podała go kolejnej osobie.
Naeris Sourwolf
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 167 cm
C. szczególne : Tatuaż anielskich skrzydeł na plecach
Zajęta rozmową z Leilą nie zdążyła odpowiedzieć na pytanie zadane przez nauczycielkę. I podobnie jak na Zielarstwie ubiegł ją ten sam chłopak. Podświadomie dziewczyna zapragnęła choć raz być przed nim i obiecała sobie, że na następnym zajęciach się postara. Z uwagą przyglądała się Żabertowi, którego trzymała prof. Pober. Choć nie był najpiękniejszym stworzeniem na świecie, miał w sobie urok. Poza tym zachowywał się spokojnie i Naeris nie uwierzyłaby w to, że mógłby być agresywny, nawet jeśli tak szczerzył ząbki. Ich zadanie było banalnie proste, mieli go zwyczajnie nakarmić. Krukonka spodziewała się, że innych obrzydzi trzymanie Norberta albo karmienie go jaszczurkami. Sama podeszła do zadania z wielką ochotą. Wzięła od swojej przyjaciółki, Kady, Norberta i uśmiechnęła się do niego szeroko. Zwierzątko widocznie poznało się na dobrych intencjach Naeris, bo wpatrywało się w nią jak w obrazek. Dziewczyna podała mu małego ptaszka, przyglądając się jak go zjada. Norbert uniósł lepkie łapki i położył je na policzkach dziewczyny. Nie wiedziała, co to może oznaczać, ale najwyraźniej nie chciał jej zrobić nic złego. Wyglądało to niemal tak, jakby chciał ją za chwilę pocałować. Naeris cała ta sytuacja przypominała znany motyw w mugolskich bajkach - dziewczyna całuje żabę, a ta zamienia się w księcia. Bynajmniej nie chciała sprawdzać tego na Norbercie. Żabert nagle prawie dziabnął ją w nos. Sourwolf w ostatniej chwili odsunęła go od siebie. Miała kompleks na punkcie tej części ciała i nie dziwiła się, że taka wielka bulwa mogła skojarzyć się z jedzeniem temu małemu stworzonku. Oddała je następnej osobie, przy czym pogłaskała na pożegnanie delikatnie głowę Norberta. Nawet, gdyby ją ugryzł, nie żywiłaby do niego długo urazy. Lekcja się skończyła, więc podeszła do Kady i razem z nią wróciła do zamku.
KOSTKA 6 zt
Ostatnio zmieniony przez Naeris Sourwolf dnia Sob 21 Maj - 22:12, w całości zmieniany 1 raz
Oparła się o jedno z drzew czekając na przybycie nauczycielki. Pomimo iż przybyła na lekcje, zdecydowanie jej ona nie interesowała. Z uśmieszkiem na ustach obserwowała przybywające osoby. Większość naprawdę musiała uwielbiać ten przedmiot, gdyż biła od nich aura uwielbienia. Nawet nie zauważyła kiedy to koło niej znalazła się Vittoria. Wystraszona podskoczyła do góry łapiąc się za serce irobiąc przy tym wielkie, wystraszone oczy. Spojrzała na sprawczynię tego stanu, po czym wypuściła powietrze z płuc. - Nigdy więcej tak nie rób, Titi. Chcesz abym zawał miała? -spytała po czym zaczerpnęła sporą ilość powietrza, chcąc się w ten sposób uspokoić. pomogło, jednak czynność ta musiała zostać powtórzona przez nią parę razy. I wreszcie zjawiła się nauczycielka. Nie wyglądała najlepiej. Być może właśnie dzięki temu mieli mieć krótsze niż normalnie lekcje. To nawet lepiej. NIe będzie musiała spędzać tutaj więcej czasu niż było to konieczne. Gdy przyszła jej kolej na wzięcie Norberta, zawahała się. Stworzenie było paskudne. Zielone i jakieś takie... obślizgłe? Po chwili wachania złapała zwierzę wpatrując się w nie. Ono również wpatrywało się w Rię z... uczuciem? Tak to mogło wyglądać z boku. Położyło swoje łapki na policzkach dziewczyny i z każdą sekundą przybliżało swoją twarz, jakby chciało ją pocałować. Wystraszona oddała je kolejnej osobie. I w samą porę, gdyż najwidoczniej Norbercik miał ochotę na jej nos.
Temat zajęć był dla Ivy czarną magią. Nigdy nie była dobra z opieki nad magicznymi stworzeniami, więc nawet nie łudziła się, że będzie wiedziała jak postępować z tym całym żabertem, a wyjaśnienia profesor Pober chyba nie do końca do niej przemawiały. Wiadomo, słuchanie o tym paskudztwie to jedno, ale trzymanie go w ramionach to już inna sprawa. Kiedy już przemogła niewysłowione obrzydzenie, jakie ogarnęło ją na widok Norberta, Heikkonen wyciągnęła ręce w stronę Oriane, aby przejąć od niej magiczne stworzenie. Najwyraźniej nie miała do niego podejścia, bo żabert za żadne skarby nie chciał wyswobodzić się z objęć Carstairs, a i sama jasnooka niespecjalnie starała się go jej odebrać. Niestety, pod czujnym okiem nauczycielki musiała jednak wziąć to cholerstwo na ręce. Tyle, że kiedy niespodziewanie ją ugryzł, gdy podawała mu jaszczurkę, nie wytrzymała. Zaklęła tak paskudnie po islandzku, że nawet szewc by się tego nie powstydził, z niechęcią przekazując stwora następnej osobie. Burczała coś pod nosem, kiedy oglądała swoje zranienie, pomstując na onms i tę całą Poberówne, a już zwłaszcza na Norbercika. Zdziwi was to, że zmyła się tak szybko, jak to tylko było możliwe?
ONMS zawsze ją jakoś pociągało. Pani Lancaster nie mogła tego zrozumieć. Na przykład tego Żaberta uznałaby za obrzydliwego, a on przecież był słodki. Dziwny, ale słodki. Natomiast Pan Lancaster zapewne, jak zwykle by na nią na krzyczał i powiedział, żeby wzięła się za coś normalnego, ale co niby według niego jest normalne? Prawo? Posada przy biurku? No cóż... To smutne. Bardzo smutne. Żabert. Ślizgonka musiała coś o nim wiedzieć. Widziała go na ilustracji w podręczniku. Należała do wzrokowców, więc łatwej tak przyswajała wiedzę. Wiecie oglądając obrazki też można się czegoś nauczyć. Faktycznie zajęcia były krótkie, każdy kto wykonał zadanie, znikał jakby wcale nie przyszedł na lekcje. Jolene ustawiła się w kolejce i czekała, aż dostanie Norberta. Oczywiście miała co do niego obawy, a jak stworzenie się zdenerwuje? Chociaż alarmuje o tym, czyli jakby jego bąbel zaczął łyskać na czerwono - krótko mówiąc: Zwiewać! Jolene, jednak o nic nie musiała się martwić. Dziewczyna po prostu miała dobrą rękę do zwierzaka. Nie zwracała nawet uwagi na co, co je Żabert (wiecie te jaszczurki, ptaki... bleeee). Zwierzak się nawet do niej przytulał! Ach, jak szkoda było jej go oddać. Może go tak przemycić? Oczywiście to tylko żart!
- Jeszcze raz bardzo przepraszam - Zwróciła się ponownie do @Naeris Sourwolf, którą to trochę poobijała. Jednak widząc, że ta żyje uśmiechnęła się bardzo szeroko. Szczególnie, że pamiętała jak Leila ma na imię! To bardzo ucieszyło dziewczynę. Widać było po oczach, które jej się aż zabłyszczały. - Tak, to miło, że pamiętasz - Odpowiedziała dziewczynie, jednak nie miała okazji z nią pogadać, ponieważ nauczycielka przyszła, a Dove krzyczała jej cały czas do ucha, że powinna uważać i inne tego typu "brednie". W pewnym momencie naburmuszyła się (właśnie z powodu marudzącego duszka) i odwróciła w kierunku pani psor. Ta akurat wyjęła Żaberta. Jaki Norbert był kochany! Taki uroczy! Nie potrafiła się doczekać, aż przyjdzie jej kolej! Dostała go od jakiejś ślizgonki. Pan Norbert od razu się do niej przytulił. Widać było, że ma rękę do zwierząt - kochała je. Nakarmiła go jakimś zdechłym ptaszkiem, którego bardzo jej było żal, ale i tak już mu życia nie mogła zwrócić. Dlatego pozostało na tym, że posiedziała chwilę z tym słodziakiem, a następna osoba musiała go wręcz wyrywać dziewczynie, bo tak bardzo nie chciała się z nim rozstać! 1
O, @Nathaniel Cole. Przyszło ich dziś strasznie mało, może to dlatego, że pogoda bardziej nadawała się na spacery, a nie opiekę nad jakimiś tam zwierzętami. Chyba tylko Candy, jako jedna z nielicznych, przyszła tu bardziej z obowiązku niż chęci. Chociaż po ostatnim zielarstwie zastanawiała się, czy nie powinna przerzucić się na opiekę nad zwierzętami. Mogłaby zostać hodowcą memrotków albo unilamy… Takie miłe stworzenia! – Myślę, że żadne zwierzę nie żywi się smoczym łajnem – odparła. To było głupie, ale może czegoś nie wiedziała i są na świeci osobniki żywiące się czymś tak obrzydliwym? – Jeszcze musiałam chować tę biedną roślinkę – westchnęła. W całym zamieszaniu nie zwróciła uwagi na chłopaka i nie wiedziała, czy on widział całą akcję z jej krzykaczem. Teraz na pewno będzie lepiej. Przecież profesor nie dałaby im zadania, przy którym mogliby cokolwiek uśmiercić… Chyba. Sama prowadząca nie wyglądała na nieprzyjemną, dlatego w Candidę wstąpiła nadzieja, że będzie dobrze. Żyberta widziała pierwszy raz w życiu. Nawet nie słyszała o takim stworzeniu, dlatego starała się chłonąć każde słowo, nawet Devena, który odpowiedział na pytanie. Ciekawe… było słuchanie, bo kiedy przyszło co do czego, to nie była taka pewna, czy dobrze postępuje. Wyciągnęła ręce po żaberta, który dotychczas siedział grzecznie na rękach innej dziewczyny. Odebrała stworzenie i dokładnie przyjrzała się jego bąblowi na czole. – Faktycznie świeci… – powiedziała do Nate. Zapomniała, że to wcale nie jest dobry znak. Żabert zaraz wyślizgnął się jej z rąk i zaczął uciekać w kierunku lasu. – Co? – zapytała głupkowato, zamiast gonić Norberta. – On ucieka – zauważyła rezolutnie, pokazując Nate’owi przemieszczające się po trawie zwierzę. Dopiero gdy żabert się oddalił, stwierdziła, że powinna się nim zainteresować. Goniła go w białej – miejscami zielonej – spódnicy, ale powoli traciła nadzieję. Jak pójdzie do lasu, to koniec… A nie, profesor zauważyła całe zamieszanie i złapała Norberta. Candy, zakłopotana, popatrzyła na już spokojne stworzenie. To chyba była jej wina… Przeprosiła z pokorą za zrobienie zamieszania i zdecydowała się ulotnić. Pożegnała profesor – jeszcze raz uprzejmie przeprosiła – i odwróciła do Nate’a. – Głupio wyszło. Musimy się umówić na jakieś spotkanie w spokoju. Lekcje są beznadziejne. Pomachała do niego i wróciła do Hogwartu.
Erika postanowiła, że kiedyś napisze książkę "W jakich miejscach lepiej się nie budzić po przemianie w wilkołaka". Zdarzały się jej wpadki, oczywiście. Raz niefortunnie obudziła się na jakimś podwórku koło budy psa - który najwyraźniej nie czuł się zachwycony, że zastąpiła miejscem jego dalekiego krewnego... Raz też miała ciekawy epizod na wakacjach, kiedy musiała wracać przez plażę ubrana bardzo, bardzo prowizorycznie. Cóż, wtedy przynajmniej mogła się tłumaczyć, że myślała, że jest to plaża nudystów... Ale nigdy wcześniej nie obudziła się całkowicie naga pośród grubej warstwy śniegu w temperaturze poniżej minus dziesięciu stopni. To zasługiwało na mocne pierwsze miejsce. Jęknęła, trochę przez pulsujący ból głowy, trochę próbując się podnieść, ale jej ciało całkowicie odmówiło posłuszeństwa. Mięśnie były tak zesztywniałe, że praktycznie ich nie czuła. Wiedziała tylko to, że jej skóra płonęła pod wpływem zimna. Zaczęła żałować, że podczas pełni zostawiała różdżkę w zamku, nie chcąc jej zgubić. Wtedy może nie byłaby tak bardzo zdana na siebie... Albo na roztopy. Kiedy je zapowiadali? Na za jakiś miesiąc...? Podejrzewała, że jej zostało jednak trochę mniej czasu. Jeszcze raz spróbowała się podnieść, jednak wciąż zbyt mocno balansowała na granicy świadomości, by jej ramiona mogły ją udźwignąć. Zacisnęła zirytowana zęby - bardziej po to, żeby przestały tak wkurzająco szczękać - i starała się skupić mimo kręcenia w głowie. i zimna. I bólu... Erika wierzyła, że bariery i ograniczenia początek mają w umyśle, więc zgodnie z tym założeniem nawet w takiej sytuacji mogła poradzić sobie sama. No, chyba że jakiś rycerz w lśniącej zbroi zamierzał się pojawić. Proszę bardzo, jak na razie chyba nigdzie się nie wybierała...
Zaletą dziwactwa Eanruiga odnośnie swojego szkockiego dziedzictwa było to, że zawsze nosił ze sobą coś, co reprezentowało narodowe barwy Szkocji. Zważywszy na fakt, że ostatnio mu kłopotów tradycyjny strój przynosił, zdał się na przerobienie samego tartanu na zimowy ciuch, narzucony na jego szkolny mundurek. Bądź co bądź, parę metrów grubej wełny dawało takie ogrzewanie, że pod kiltem się bielizny nie nosiło. Już zaczynał się pocić, spacerując po łąkach Hogwartu. Lubił to, przypominało mu jak spacerował po rodzinnej farmie, wraz ze swoimi psami. Tęsknił za nimi niebotycznie! Nie raz tarzały się we śniegu, tak jak teraz ta niesamowicie atrakcyjna dziewczyna, zupełnie naga.. Czekaj, co? Może nie miał lśniącej zbroi, ale jako prawdziwy mężczyzna, nigdy nie zostawiłby w takiej sytuacji kobiety. Na chwilę przystanął i przekrzywił głowę niczym pies, obserwując, czy osobniczka przypadkiem nie odprawia jakichś rytuałów. Wyglądało na to, że nie, że trafiła tu jakaś chyba poturbowana. Ciężko było ocenić z tego dystansu, ale znając Hogwart mogła być ofiarą zazdrosnych koleżanek - przecież, cholera, to ciało prezentowało się ładnie! Nawet tak zaczerwienione.. Albo po prostu nieudanego zaklęcia, co i tak mu, wiadomo, nie odpowiadało. Taką kobietę wolałby zobaczyć w sytuacji, w której zadziałałyby hormony inne, niż te odpowiadające za panikę o cudze zdrowie. Ruszył biegiem, jak ten pitbull za zdobyczą, kończąc wślizgiem na kolanach obok niej. -Zbij mnie, jak popełniam błąd. Wysapał, zamykając oczy i ściągając z siebie spory tartan. Wyglądało to nieco jakby się odplątywał, bo był w nim owinięty, ale zrzucał na kobietę, czy też w jej stronę jeśli się ruszyła, rozgrzany jego ciałem wełniany koc. Takie ślicznotki śmiały się, kiedy wychodził z budynku, z jego szkockiego ponczo. Ta, miał nadzieję, doceni jego dziwactwo. I to, że zamknął oczy z szacunku.