Widziadła: I - tak
Scenariusz: 18 - wymieniam kamyczki na kulę, bo akurat pasuje
Kule: 4 - nie zbijam
Poranna pobudka nie stanowiła dla niego problemu. Przyzwyczajony do wczesnych treningów, zwlókł się z łóżka krótko przed czasem, bo nawykłe do rygorystycznego trybu życia ciało zwyczajnie odmawiało dalszego lenistwa, nawet jeśli Cole desperacko potrzebował odpoczynku, o czym świadczyły chociażby wyraźne cienie pod oczami i pobladła, nieco opuchnięta twarz. Nie pomogło przepłukanie jej przed wyjściem zimną wodą, a z zaklęciami dla własnego dobra wolał nie eksperymentować, toteż
na roboty niewolni do Katedry Kul Kryształowych wybrał się wyglądając jak pół dupy zza krzaka.
Spóźnienie zawdzięczał więc nie nieprzespanej nocy - choć jedno zerknięcie w kierunku jego przykrej gęby mogłoby to sugerować - ale godnemu pożałowania brakowi skupienia i (najwyraźniej) tajemniczemu zanikowi pamięci, która na rozwidleniu półpiętra ruchomych schodów z jakiegoś niewyjaśnionego powodu nakazała mu skręcić w prawo, zamiast w lewo. Zanim zorientował się w pomyłce, był już w połowie drogi na szczyt wieży astronomicznej i szkoda mu było zrezygnować z powitania dnia tak wspaniałym widokiem, więc zanim zawrócił, wspiął się na górę i poświęcił kilka minut kontemplacji nad własnym sieroctwem.
Wchodząc do właściwej sali, minął w drzwiach dwójkę pozostałych nieszczęśników, którzy mieli dzielić z nim przykrą konieczność i aż uniósł brwi, bo żadne z nich nie wyglądało na szczególnie udręczone - wręcz przeciwnie - ich radosnemu pogruchiwaniu dorównywał tylko smród chemikaliów, który ciągnął się za nimi aż na korytarz. Cole zmarszczył brwi i skupił się na obecnej w pomieszczeniu nauczycielce. Skinął jej uprzejmie głową i przeprosił za spóźnienie, kątem oka oceniając prace poprzedników. Wyklinając Lockie’go, Adelęi ich podejrzany zapał do pracy, Puchon zajął swoje miejsce i sam zabrał się do roboty.
Pucując zawzięcie kolejne elementy wróżbiarskiego asortymentu, rozważał czy takie poświęcenie wpłynie na przyszłe czytania i powracająca doń karma wywróży mu nieco lepszą przyszłość. Kolejne kilka minut poświęcił rozmyślaniu nad tym czy
Lockie Junior też zdążył się uwinąć przed jego przybyciem, czy też może postanowił podtrzymać ten swój odziedziczony po starym rebel vibe i nie zamierzał pojawiać się wcale.
Nim zdołał obstawić którąś z opcji, do jego nosa dotarł charakterystyczny zapach dyniowych placków. Whistler podniósł wzrok znad polerowanej właśnie kuli i zerknął na ustawiony na stoliku obok talerz. Spóźniony na szlaban, miał raczej niewielkie szanse, aby załapać się na śniadanie, więc potencjalnie mógł liczyć jedynie na litość skrzatów w kuchni, tak więc każda dodatkowa perspektywa napełnienie żołądka była naprawdę kusząca. Przeszło mu przez myśl, że to może jego
nadzorczyni była tak miła i postanowiła oszczędzić mu tortur, ale zerknąwszy w kierunku kobiety nabrał wątpliwości.
Początkowo udawało mu się opierać irytującemu pragnieniu, ale im dłużej to trwało, tym zapach stawał się intensywniejszy i coraz bardziej kuszący. Cole niemal czuł w ustach słodko-słony posmak z odrobiną pikanterii... W końcu westchnął z rezygnacją i odłożył doczyszczone przed sekundą szkło, by móc wytrzeć ręce w ścierkę i sięgnąć po upragnioną przekąskę. Wystarczyło jednak, że jego palce objęły placek, aby do oszołomionych magią zmysłów dotarła przykra prawda - obmacywał namiętnie nie miękkie, cudownie ciepłe ciasto, a chłodną, kryształową kulę, w dodatku jedną z tych brudnych.
—
Cholerny pył — mruknął pod nosem, wyraźnie niepocieszony i niechętnie wrócił do poprzedniego zajęcia. Pamiętał jeszcze jednak cyrk, jaki odegrał się wcześniej w przedsionku i wiedział, że może być wdzięczny, że magiczna anomalia oszczędziła mu większych przykrości.
Jakiś czas później, kiedy jego stos niemal dorównywał temu mniejszemu, jaki zostawił po sobie któryś z jego poprzedników, Puchon poprosił
@Persephone Aniston o podsumowanie. Przy odrobinie szczęścia może jednak udałoby mu się załapać jeszcze na jakieś cynamonowe bułeczki, bo na placki - o ironio - przeszła mu już ochota.
[zt] - jeśli jest w porządku