Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Sala Wiecznej Pełni

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 2 z 2 Previous  1, 2
AutorWiadomość


Drake Bennett
Drake Bennett

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III
Wiek : 30
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 301
  Liczba postów : 240
http://czarodzieje.org/t4899-drake-bennett
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4902-drastyczna-poczta
Sala Wiecznej Pełni - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Sala Wiecznej Pełni - Page 2 Empty


PisanieSala Wiecznej Pełni - Page 2 Empty Sala Wiecznej Pełni  Sala Wiecznej Pełni - Page 2 EmptySro 3 Kwi 2013 - 0:26;

First topic message reminder :


Sala Wiecznej Pełni

Wspaniały widok - kawałek leśnej polany podczas pełni księżyca. Wszystko jest idealne - drzewa, kwiaty, niebo, ławeczki gdzieniegdzie. No i wciąż idealna pogoda. Jednak i to miejsce skrywa swe mroczne tajemnice - kiedy usłyszysz wycie wilka, uciekaj gdzie pieprz rośnie! Możesz trafić nawet na wilkołaka...

KOSTKI:
Aby wejść do pomieszczenia, musisz rzucić w tym temacie kostką.
2,4 - udaje ci się wejść!
1,3,5,6 - nie udaje ci się wejść, drzwi ani drgnęły.
Jedna osoba może podjąć tylko jedną próbę. Takie same zasady obowiązują przy ocenie, czy udało się uniknąć ew. ataku wilka/wilkołaka.

adnotacja: osoby obdarzone darem wilkołactwa/wilkołactwa lunarnego mogą wejść do środka bez konieczności rzucania kostką - kiedy tylko dotkną klamki, drzwi same się otwierają. Jeden wilkołak może wprowadzić tylko jedną osobę nie posiadającą tego daru. Każda kolejna musi rzucić kostką.
Wilkołaki zwolnione są z przykrych konsekwencji ew. ataku wilków/innych wilkołaków. Niestety, osoby towarzyszące nie posiadające ów daru nie mają już tyle szczęścia...

Nielegalny – niezlecony przez nauczyciela – pobyt tutaj może być karany szlabanem i minusowymi punktami dla Domu (automatycznie wyrażasz w tym temacie zgodę na ingerencję Mistrza Gry).


Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Neirin Vaughn
Neirin Vaughn

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 196cm/106kg
C. szczególne : Oparzenia: prawa noga, część nogi lewej, część torsu, wnętrze prawej ręki. Blizny po porażeniu prądem: wewnętrzna część lewej dłoni i przedramienia.
Galeony : 1502
  Liczba postów : 1214
https://www.czarodzieje.org/t15703-neirin-vaughn#423773
https://www.czarodzieje.org/t15736-kruk-pocztowy#424226
https://www.czarodzieje.org/t15719-neirin-vaughn#423916
Sala Wiecznej Pełni - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Sala Wiecznej Pełni - Page 2 Empty


PisanieSala Wiecznej Pełni - Page 2 Empty Re: Sala Wiecznej Pełni  Sala Wiecznej Pełni - Page 2 EmptyPią 29 Cze 2018 - 23:30;

Sprawdził jeszcze tylko, czy łańcuch jest dostatecznie mocno obwiązany wokół pnia, zanim do sali wszedł nauczyciel. Chłopak spojrzał nań, nie wiedząc, jak powinien zareagować na pochwałę. Niewielu chyba profesorów by pochwaliło fakt nieroztropnego podejścia do wilkołaka. Dobrze, że chociaż Craine dojrzał pozytywne strony tego przedsięwzięcia. Skinął zatem rudzielec głową na znak, że rozumie i przyjmuje dobre słowa.
- Mefistofeles - odpowiedział na pytanie prowadzącego, spoglądając po wilkołaku. Łańcuch wydawał się mocny. Dopasował się do wymogów sprostania przemienionemu uczniowi. Wobec tego Neirin po chwili zawahania odszedł, aby wypełnić zadanie. Wyglądało, że ten jeden epizod nie zaburzy przebiegu lekcji.
Stanął na coś, odchodząc do drzewa i odsunął stopę, aby zauważyć amulet ze smokiem. Zmarszczył lekko brwi. To o tym Craine mówił?
- Enutitatum - nic. Smok pozostał smokiem. Za to leżący obok kamień zmienił się w talię kart. A to ciekawe. Kucnął, aby wziąć oba przedmioty. Czyżby naprawdę tak łatwo mu poszło? Oglądał chwilę wisiorek, zanim schował talię kart, a palce zacisnął na rzemyku.
Spoglądał po tym, jak sobie Liam radzi. Dobrze, że Jack się nim zajął. Tylko czy chłopak zdoła uspokoić się na tyle, aby wykonać zadanie? Podszedł do nich, woląc trzymać się w kupie w tej potencjalnie niebezpiecznej sali. Miał na uwadze sytuację z Mefem, stanowiąc dodatkowe zabezpieczenie.
- Hej, Patrzcie, co mam - wyciągnął do nich dłoń z amuletem. Rzemyk był rozdarty w jednym miejscu, chłopak uniósł więc różdżkę i rzucił Reparo. W pierwszym momencie skórzany paseczek jeszcze gorzej został pocięty, ale za drugim ładnie zlał się w jedno.

Dwie pierwsze kostki: 6, 6
Przerzut: nie
Trzecia kostka: 6-
Punkty w kuferku z T.: 11
Czwarta kość: 4
Reparo: 3, 2
Powrót do góry Go down


Holden A. Thatcher II
Holden A. Thatcher II

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 175
C. szczególne : anorektycznie chudy, ma kilka tatuaży i kolczyków, naderwane ucho, blizny na twarzy, rękach i plecach, bardzo widoczne cienie pod oczami
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 296
  Liczba postów : 1006
https://www.czarodzieje.org/t15930-holden-a-thatcher-ii#430782
https://www.czarodzieje.org/t15933-pluszak#430790
https://www.czarodzieje.org/t15929-holden-a-thatcher#430780
Sala Wiecznej Pełni - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Sala Wiecznej Pełni - Page 2 Empty


PisanieSala Wiecznej Pełni - Page 2 Empty Re: Sala Wiecznej Pełni  Sala Wiecznej Pełni - Page 2 EmptyPią 29 Cze 2018 - 23:59;

Spodziewam się całkiem normalnej lekcji transmutacji, ale to, co dzieje się w tej sali przechodzi wszelkie oczekiwania. Zupełnie wylatuje mi z głowy, że przecież mamy wśród studentów wilkołaka, który chyba niespecjalnie myśli, skoro przychodzi na zajęcia w sali, gdzie świeci Księżyc. I to w w i e c z n e j pełni! Ale cóż, widać pchły wyżarły mu rozumek, więc mamy to, co mamy. I zaczynam się nawet zastanawiać, czy przypadkiem wraz z futrem nie zyskał też umiejętności telepatii, bo zaczyna na mnie warczeć, co niespecjalnie mi się podoba. Gdybym miał euforię, pewnie rzuciłbym się do przytulania go, tak jak na buchorożca w Egipcie, ale że za sprawą Nessy muszę to strasznie ograniczać, nie jestem zbyt zadowolony. I to na równi z Mefisto, który jednak po chwili zostaje złapany na łańcuch przez tego Puchona z siódmej klasy, którego imienia nie pamiętam. Craine'a oczywiście nadal nie ma, więc nawet nie ma co liczyć na jego pomoc, a ja nie mam zamiaru w tym uczestniczyć, zwłaszcza że nie znam się ani na zaklęciach obronnych, ani tak naprawdę na wilkołakach, bo z racji tego, że jednak są ludźmi, nie interesuję się nimi tak bardzo jak pozostałymi stworzeniami. Nie chcę nabawić się jakiejś traumy, ani stracić ręki czy coś, a i tak nie chciałem tu właściwie przychodzić przez ryzyko odpytywania, więc podnoszę się z ławki i wychodzę z pomieszczenia, puszczając drzwi o wiele za szybko, przez co głośno trzaskają.

zt

Kostek na lekcję nie wypisuję, bo wychodzę, ale dla Mefa machnę, niech ma:
czwarta kostka: 6
Powrót do góry Go down


Liam A. Rivai
Liam A. Rivai

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 178 cm.
C. szczególne : Wiecznie uśmiechnięty pyś.
Galeony : 534
  Liczba postów : 782
https://www.czarodzieje.org/t15707-liam-a-rivai#423856
https://www.czarodzieje.org/t15717-liam#423907
https://www.czarodzieje.org/t15708-liam-a-rivai#423857
Sala Wiecznej Pełni - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Sala Wiecznej Pełni - Page 2 Empty


PisanieSala Wiecznej Pełni - Page 2 Empty Re: Sala Wiecznej Pełni  Sala Wiecznej Pełni - Page 2 EmptyPią 29 Cze 2018 - 23:59;

Ta lekcja była dla niego koszmarna. Wszystko przyprawiało go o przerażenie: zaczynając od otoczenia, które z łatwością zadrżało jego ciałem i wymusiło delikatne dygotanie, poprzez poczucie bycia w ciągłej obserwacji przez jakieś niewybredne na ludzkie mięso stwory, kończąc na wilkołaku, który jak gdyby nigdy nic wyszedł z Mefistofelesa i urządził szopkę na samym początku lekcji. Szczęście, że przynajmniej profesor zjawił się dostatecznie szybko, by dać roztrzęsionemu szatynowi choć namiastkę poczucia bezpieczeństwa: tak cieszyć się na widok Craine’a… jego niewystraszona wersja chyba zakpiłaby sama z siebie.
Otuchy dodał mu także Moment, który delikatnie zagarnął go do siebie, sprawiając, że czuł się nieco mniej spanikowany. Owszem, serce wyrywało mu się z piersi, a wspomnienia z felernych nocy spędzonych w lesie uderzały potwornie mocno i tępiły mu psychikę równie zachłannie… ale przynajmniej miał tę iskierkę świadomości, że nie jest sam. Wczepił się w przyjaciela i przez chwilę pozwolił sobie na małe zregenerowanie energii i uspokojenie się.
- T-tak. Tak. Racja. Lekcja.. – mówił jak nie on. Cicho, nieco łamliwie… zupełnie bez żywotności, z jaką odnosił się jeszcze kilka chwil temu, gdy dopiero zmierzali do tej nieszczęsnej sali. Gdyby Moment delikatnie nie naprowadzał go co powinien zrobić i na czym się skupić, całkiem możliwe, że tkwiłby tak skulony przy chłopaku do końca tej lekcji, a najlepiej w ogóle świata.
Poszukiwania przedmiotu szły mu… potwornie. Wciąż nie potrafił się skupić i wychwycić cokolwiek wzrokiem, zajęty spanikowanym rozglądaniem się za czymkolwiek, co czaiło się między drzewami. Cienie, szelesty… naprawdę dostawał paranoi. Niemniej starał się nie pokazywać po sobie tego strachu, ograniczając się tylko do zastygniętej w niepokoju twarzy i potwornej bladości na skórze.
„Osłaniam cię w razie czego.”
Jak on był wdzięczny losowi, że miał tak dobrych przyjaciół, którzy nie zostawiali go samego.
- Enutitatum. – i jak on tego samego losu nienawidził za upośledzone zaklęcia, które w ostatnim czasie co chwila go nękały…
Boom!
Patrzył w zaskoczeniu na ogień, który powolutku przymierzał się do spalenia całej tej sali (Liam by nie płakał) po niespodziewanym wybuchu przedmiotu. – O szlag… - szepnął, a następnie rzucił niewerbalne aquamenti. Ku chwale – poprawnie. Woda szybko ugasiła płomienie, a Rivai nie puścił pomieszczenia z dymem. Szkoda tylko, że przypominajka nie tylko utraciła swoje magiczne funkcje, ale także przestała przypominać samą siebie, czyniąc swoją nazwę jeszcze bardziej bez sensu. – To już chyba wolałbym tego piszczącego ptaka…
Przesunął ręką po twarzy, wciąż nie czując się najlepiej. Powiódł jednak wzrokiem na Neirinem, potwornie się ciesząc, że znów jest przy nich – nie przy jakiejś włochatej bestii spod księżyca.
- Oh. – przyjrzał się ostrożnie amuletowi, by następnie zapytać, znów dość cicho: – Przynajmniej ty miałeś szczęście do tego zaklęcia. – założył, że to efekt pracy dzisiejszego zaklęcia. - Mnie i Jackowi nie poszło tak dobrze…


Dwie pierwsze kostki: 2, 1.
Przerzut: Tak, 1 na 5.
Trzecia kostka: 2.
Punkty w kuferku z T.: 16.
Czwarta kość: 6.
Aquamenti: 4.
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4500
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Sala Wiecznej Pełni - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Sala Wiecznej Pełni - Page 2 Empty


PisanieSala Wiecznej Pełni - Page 2 Empty Re: Sala Wiecznej Pełni  Sala Wiecznej Pełni - Page 2 EmptyPią 29 Cze 2018 - 23:59;

Jakim cudem jeszcze coś go dziwiło? Mefisto wiele widział w czarodziejskim świecie, a Hogwart zaskakiwał od momentu przekroczenia jego progu na samym początku pierwszej klasy; to doprawdy niesamowite, że zamek dalej skrywał wielkie tajemnice. W gruncie rzeczy Ślizgon nigdy nie dociekał czemu zakazany korytarz jest zakazanym korytarzem. Gdyby już poddał to zjawisko analizie, to zapewne poszedłby w stronę niestabilnej konstrukcji starej budowli, pomieszczeń dla nauczycieli (może jakieś rośliny, które nie mogą wytrzymać w cieplarni na zewnątrz? Może więcej materiałów z Działu Ksiąg Zakazanych?)... w życiu nie wymyśliłby sobie przeklętego pokoju, w którym sztuczny księżyc działał całkiem realnie, swoim srebrzystym blaskiem zmuszając każdego likantropa do przeżywania najgorszego koszmaru. Nox mógł kochać bycie wilkołakiem, ale z całą pewnością nie wtedy, kiedy robiło się niebezpiecznie - i, co ważniejsze, zarówno dla niego jak i dla innych.
Nie zrozumiał co to za pytanie ze strony Neirina; nie zdołał nawet w żaden sposób tego zinterpretować, bo już wciskał się w ziemię, wyginany przemianą i boleśnie rozpraszany. Znalazł się w sytuacji tak niekomfortowej, że przez oszołomienie nie ulegał nawet - zwykle tak drażniącemu - pragnieniu porozrywania wszystkich na kawałki. Zamiast tego kulił się jak jakiś szczeniak, czekając aż dookoła wyrosną płonące pręty klatki tak uwielbianej przez znajomego ucznia Hufflepuffu. W życiu nie wpadłby na to, że w Hogwarcie znajduje się sala, w której świecił księżyc o takich samych właściwościach, jak ten prawdziwy.
Parsknął, czujne spojrzenie wlepiając w łańcuch, który znalazł się w dłoniach Vaughna. Tak jak wcześniej wolał na nikogo nie patrzeć, tak teraz nie mógł od rudzielca oderwać wzroku - obserwował go uważnie, powstrzymując się od chociażby najdrobniejszego drgnięcia. Czuł rozdzierający ból w środku, kiedy walczył z instynktami otumanionej wywarem tojadowym i strachem bestii.
"Hej".
Słuchał Neirina, mocniej przyciskając łapę do pyska. Nie chciał zwracać uwagi na łańcuch i nie chciał zastanawiać się nad tym, co ty się do cholery dzieje. Warknął odruchowo, ostrzegając chłopaka przed ryzykownymi działaniami; ten zaś uparcie go głaskał, chyba doszukując się w tym komfortu. Pocieszenia. Nie wiedział, że to tylko sprawia, że Mefisto czuje się jeszcze gorzej? Kuszony, prowokowany, drażniony... upokarzany.
"Wiem, że nie chcesz mnie skrzywdzić" - zatem się mylisz.
Niby chciał współpracować poprzez odsunięcie łapy, ale nie był w stanie tego wykonać. W końcu tak bardzo próbował wymusić na sobie paraliż, że teraz obawiał się najdrobniejszego gestu - w szczególności teraz, kiedy Neirin znajdował się tak blisko, a jego dłoń... słodka Morgano, jego dłoń była tuż przy wilkołaczym pysku. Ten nawet rozchylił się subtelnie, wypuszczając głośniejszy warkot i pozwalając, by spomiędzy kłów wyciekło trochę śliny. Lepka substancja zbierała się nieustannie w pysku likantropa, odsuwającego od siebie apetyczne myśli o skosztowaniu mięska kucającego przy nim czarodzieja. Ostatecznie szczęki kłapnęły, ale wcale nie ze względu na zachciankę Mefistofelesa; Neirin próbował zapewnić wszystkim bezpieczeństwo poprzez pozbawienie Noxa tej najbardziej przerażającej broni. Skoro nie mógł gryźć, to powinien być dość... nieszkodliwy. Teoretycznie.
Chciał uciec, chociaż doskonale wiedział jak bardzo to idiotyczne. Nie chciał utknąć w tej sali - nie wiedział jak długo będzie zmuszony do pozostania w wilkołaczej formie, ale nie uśmiechało mu się spędzenie reszty dni w zamknięciu w Hogwarcie. Rozumiał, że jeśli zniknie pomiędzy drzewami, to potem nikt mu już nie pomoże... A jednak kiedy się podniósł, to i szarpnął niespokojnie, w ostatniej chwili przypominając sobie o łańcuchu. Chyba nie ma sensu w krzywdzeniu przy okazji Neirina, a to on znajdował się na końcu tej prowizorycznej smyczy. Ślizgon przesunął niespokojnym spojrzeniem po wszystkich zebranych w pomieszczeniu, a potem przysunął się bliżej drzewa. Minął po drodze swoją porzuconą torbę i rozszarpane ubrania, pośród których można było znaleźć amulet uroborosa, zerwany z szyi podczas przemiany. Drobiazg trącony łapą potoczył się pod nogi Neirina.
Łańcuch wbijał się Mefisto nieprzyjemnie w pysk, podnosząc poziom frustracji. Dodatkowo podzwaniał przy każdym ruchu, przypominając o tym cholernym uwiązaniu; to było stanowczo zbyt wiele. Gdzieś w oddali (jak wielka była ta sala?) rozbrzmiało wilcze wycie i Nox był pewien, że serce wyrwie mu się poza klatkę piersiową. Teraz jeszcze dudniło niespokojnie, jakby gotowe do wyrwania wprzód, do szaleńczego biegu - takiego, podczas którego wszystkie mięśnie zaczną płonąć. Chciał poczuć ziemię pod pazurami, rozrywaną z impetem przy każdym skoku.
Szarpnął raz, drugi, trzeci... Dość subtelnie, jakby jedynie chciał wybadać siłę pętli nałożonej na drzewo. Puchon całkiem nieźle to sobie wymyślił. Gdyby Mef chciał zerwać się ze smyczy, mógł użyć swojej niebywałej siły i jedyny problem polegał na tym, że prawdopodobnie rozwaliłby sobie przy tym pół pyska i przy okazji się udusił... Szkoda, że racjonalne myślenie poszło się, za przeproszeniem, jebać. Wystarczyło jedno machnięcie łapą, żeby ostre pazury zahaczyły o łańcuch pętający pysk; po drodze, oczywiście, niezbyt głęboko rozcinając skórę. Nox zadrżał ze złością, czując jak własna krew zalewa mu jedno oko, zlepiając sierść i nęcąc przyjemnym zapachem. Nie mógł nawet oblizać zakrwawionego nosa.
Usiadł, zwieszając łeb i poruszając jedynie uszami, czułymi na wszelkie dźwięki dochodzące zarówno z polany, jak i tajemniczego lasu. Nie chciał patrzeć na wystraszonych uczniów. Nie chciał widzieć Liama z wycelowanego w niego różdżką. Nie chciał sprawdzać reakcji Craine'a, który tak olewczo do wszystkiego podchodził. W ogóle nie chciał tutaj być... I chociaż nie rozglądał się ani odrobinę, to słyszał wszystko - od pocieszeń Jacka, przez bicie serca każdego ucznia, aż po szmer liści po drugiej stronie sali. Mefisto zdołał jakimś cudem się uspokoić, skoncentrowany w pełni na pieczeniu wywołanym przez zadrapania; no, od razu lepiej. Podniósł powoli głowę, wbijając spojrzenie w Neirina, prezentującego przyjaciołom amulet ze smokiem.
Jego amulet.
Przekrzywił lekko łeb, ciekaw czy ktoś domyśli się, czemu rzemyk był w ogóle rozerwany... Ale ostatecznie nie zwrócił na siebie już bardziej uwagi. Nie zależało mu aż tak na tym drobiazgu - zresztą, nie miał już jak odwdzięczać się Neirinowi za trzeźwość umysłu w takich durnych sytuacjach. Niech się przynajmniej Puchon nacieszy naszyjnikiem.
Oderwał spojrzenie od rudzielca dopiero w momencie, w którym usłyszał coś dziwnego. Zabrzęczał łańcuchem, wypatrując właściciela ostrożnie stawianych pomiędzy drzewami łap; w końcu z ciemności wyłoniła się smukła wilczyca, obserwująca go uważnie i wyjątkowo... bezpośrednio? Nox podniósł się powoli, gdy zwierzę przeszło tuż obok, zahaczając o niego ogonem. Trącenie nosem uniemożliwił, odsuwając się i odrobinę spinając. Raczej nie chciał sobie tego tłumaczyć w ten sposób, że wilczyca postanowiła się do niego pozalecać - wolał unikać konfrontacji, modląc się o szybsze zakończenie lekcji. Jego niechętna postawa najwyraźniej rozzłościła samicę, bo nim się obejrzał, już oglądała się na pobliską grupkę uczniów - Puchonów, a jakże - powarkując i obnażając kły. Mefisto wyrwał do przodu z donośnym warknięciem, które urwane zostało piskiem wywołanym zaciśnięciem się pętli łańcucha otulającej jego szyję. No, jeśli Nei chciał sobie strzelić w kolano, to wyszło mu idealnie. Uwiązany wilkołak mógł jedynie niespokojnie dreptać w miejscu i liczyć na to, że w ten sposób odgoni negatywnie nastawioną wilczycą.

Dostałam pozwolenie na obniżenie punktów na wilczycę <3
Powrót do góry Go down


Patton Craine
Patton Craine

Nauczyciel
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe
Galeony : 177
  Liczba postów : 519
http://czarodzieje.forumpolish.com/t3264-nauczyciele-fabularni
http://czarodzieje.forumpolish.com/t10965-poczta-pattona-craine
Sala Wiecznej Pełni - Page 2 QzgSDG8




Specjalny




Sala Wiecznej Pełni - Page 2 Empty


PisanieSala Wiecznej Pełni - Page 2 Empty Re: Sala Wiecznej Pełni  Sala Wiecznej Pełni - Page 2 EmptySob 30 Cze 2018 - 20:01;

- Na Merlina! Panie Henderson... - burknął niezadowolony, co jakiś czas spoglądając na spętanego wilka. Teraz kiedy już wiedział, że wilkołakiem był @"Mefistofeles A. Nox" było mu łatwiej mimo wszystko. Początkowo zakładał, że studenci przywołali jakieś zwierze z pobliskiego lasu, ale jak widać - zachowali odrobinę rozsądku. Krukon jednak szybciutko ugasił zadowolenie po względnie dobrze rzuconym zaklęciu przez @Jack Moment, dlatego nie pozostało nic jak ostentacyjne wzniesienie oczu ku nieboskłonowi, by wreszcie ukoić rozszargałe nerwy. Żałował, że nie przyszedł wcześniej i nie zauważył jak jeden z gryffonów opuszcza sale, ale machnąłby z pewnością na to ręką, wszak nie zamierzał nikomu komplikować rozpoczęcia wakacji. Może jednak gdyby Thatcher przez całe dwa miesiące szorował toalety na wyjeździe to od razu zmieniłby swoje nastawienie do transmutacji? Chochlik go wie!
- Proszę, proszę, panie Vaughn! Pięć punktów dla Hufflepuffu; widzę, że dziś wyjątkowo pan ma zacięcie do używania głowy na zajęciach - skwitował chłopaka, który bezbłędnie rzucił inkantacje, po czym przeniósł wzrok na Ezrę i @Liam A. Rivai. Nie pojmował jak to możliwe, że nie uważali na zajęciach, wszak ćwiczenie było banalnie proste! Gdzie te ambicje sprzed lat?
Utkwił w końcu wzrok w ślizgonie, a zaraz potem dostrzegł czające się zwierzę, które pojawiło się znikąd. Serce zakołowało w piersi nauczyciela, ale nie zrobił nic gwałtownego, jedynie uzbroił się w różdżkę, która przez moment spoczywała w kieszeni jego szaty.
- Bądźcie spokojni, nie ruszajcie się teraz - szepnął do zgromadzonych, po czym zauważył zmagania Mefistofelesa z łańcuchem i próbą wybawienia ich z opresji. Widocznie wilcza mowa posiadała również swoje litery alfabetu, bo zwierzę powoli zaczynało się wycofywać, a najważniejsze było jednak to, by nie doszło tutaj do rozlewu krwi. Kiedy zatem wilczyca całkiem zniknęła, on zwrócił się do wilkołaka. - Za... odwagę pięć punktów dla Slytherinu, panie Nox - jak miał go inaczej nagrodzić? Chłopak nawet nie mógł sam spróbować poćwiczyć i podszkolić umiejętności, a co dopiero ze znalezieniem przedmiotu. - Lekcja skończona, moi drodzy - zakomunikował i pozwolił im stopniowo opuszczać salę. - Proszę, by ktoś zajął się waszym kolegą, o ile wie jak to robić, w przeciwnym razie zjawi się tu profesor Swan - nie wierzył, że tego chcę, a skoro Vaughn poradził sobie całkiem dobrze, brał pod uwagę, że i tym razem nie popełni żadnego faux pas.

/zt wszyscy
Powrót do góry Go down


Neirin Vaughn
Neirin Vaughn

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 196cm/106kg
C. szczególne : Oparzenia: prawa noga, część nogi lewej, część torsu, wnętrze prawej ręki. Blizny po porażeniu prądem: wewnętrzna część lewej dłoni i przedramienia.
Galeony : 1502
  Liczba postów : 1214
https://www.czarodzieje.org/t15703-neirin-vaughn#423773
https://www.czarodzieje.org/t15736-kruk-pocztowy#424226
https://www.czarodzieje.org/t15719-neirin-vaughn#423916
Sala Wiecznej Pełni - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Sala Wiecznej Pełni - Page 2 Empty


PisanieSala Wiecznej Pełni - Page 2 Empty Re: Sala Wiecznej Pełni  Sala Wiecznej Pełni - Page 2 EmptySob 22 Gru 2018 - 11:11;

Siedział przed salą już od kilku godzin. Nie przeszkadzał mu bezruch ani zanurzenie we własnych myślach. Zapewne każdej innej osobie już dawno znużyłoby się tkwienie w jednej pozycji, w jednym miejscu, on jednak nie narzekał. Przez moment rozważył, by iść do pokoju węży, jaki znajduje się ledwie drzwi obok, ale odrzucił tę myśl. Zbyt łatwo tam stracić poczucie czasu. Z resztą podobnie jak Mefisto w sali wiecznej pełni. Spodziewał się, że chłopak utraci wszelkie hamulce, mogąc biegać w warunkach znacznie bardziej kontrolowanych aniżeli zakazany las. Walijczyk nie zamierzał jednak brać na to poprawki. Przebłyski zdrowego rozsądku podpowiadały Neirinowi, aby postępował wedle decyzji podjętych w ludzkim ciele, kiedy zdolności do logicznego myślenia nie przyćmiewa zezwierzęcenie. O określonej godzinie pójdzie po Mefisto. Tyle, ile sam dał sobie czasu, tyle musi studentowi starczyć.
Chłopak siedział na podłodze, oparty plecami o ścianę. Nie było tu zimno. Cały zamek zapewne ogrzewają silne zaklęcia. Ciekawe, jakie uroki nałożone zostały na wilkołaczą salę, że wydaje się taka ogromna? Może można w niej biec bez końca w iluzji kierowania się przed siebie, a i tak będzie się biec w kółko? Czytał kiedyś taką krótką opowieść o lesie, z jakiego nie da się wyjść...
Obok rudzielca leżały na posadzce dwa łańcuchy Scamandera oraz niewielki zegarek. Tykał cicho, odliczając mijające sekundy. Zostało Mefisto 12 minut, ale Neirin jeszcze tego nie spostrzegł, skupiony na trzymanej w ręce kostce Rubika. Przekręcał wolno jej elementy, nie dążąc do niczego konkretnego. Zapewne, gdyby się skupił, byłby w stanie ją ułożyć. Na ten moment jednak odnalazł prostą przyjemność w tym, jak miękko i lekko chodzi mechanizm wewnątrz kostki. Poruszał zatem ściankami, słuchając cichych kliknięć oraz nie myśląc o niczym poza tym, jak układa się kolorowa mozaika na każdym boku sześcianu.
Powrót do góry Go down


Cairo Kelly Morgan
Cairo Kelly Morgan

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 192
Galeony : 46
  Liczba postów : 77
https://www.czarodzieje.org/t21809-cairo-k-morgan#713187
https://www.czarodzieje.org/t21856-korespondencja-ckm#715278
https://www.czarodzieje.org/t21810-cairo-morgan-kufer#713188
Sala Wiecznej Pełni - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Sala Wiecznej Pełni - Page 2 Empty


PisanieSala Wiecznej Pełni - Page 2 Empty Re: Sala Wiecznej Pełni  Sala Wiecznej Pełni - Page 2 EmptySro 18 Sty 2023 - 13:19;

Jak Kair pojawił się w sali wiecznej pełni? Ano czaił się na wycieczkę po zakazanym piętrze chyba od piątej klasy, ale szło mu w życiu tak wesoło, że o tym zapominał. Na całe nieszczęście, wydarzenia ostatnich miesięcy były tak wspaniałe, że aż mu się zachciało igrać z losem no i kto wie, może nawet umrzeć, nie miał bowiem pojęcia, co go może spotkać w zakazanych zakamarkach szkoły - skoro na jej terenie można było nawet zostać spalonym żywcem. Bardzo bezpieczna placówka, jego rodzice byliby uradowani, wiedząc, że poszedł na taką bezpieczną imprezę noworoczną. Na szczęście nie poszedł, co jedynie utwierdzało go w myślach, że płynąć pod prąd i robić na przekór może i ciężko, ale sie opłaca.
A jak wiadomo, Kair najbardziej lubił, kiedy się opłacało. Jemu oczywiście.
Zaopatrzony w niewiele więcej ponad różdżkę i paczkę toffee skradał się korytarzami na tyle dyskretnie, na ile pozwalały mu gabaryty - czyli praktycznie maszerował jak słoń - aż się przedostał do zachodniego skrzydła, a stamtąd już tylko hyc hyc na zakazane piętro. Było tu trochę zimno i ciemno, poza tym skrzaty chyba zapominały o tym by tu zaglądać, ale się nie zastanawiał nad bolączkami skrzaciego życia, tylko na pochłanianiu ciekawych widoków, bo przecież widoki normalnych korytarzy objadły mu się okropnie.
Usłyszał nagle czyjś pospieszny krok, zaskoczony, bo się nie spodziewał, że ta okolica jest taka ruchliwa, nacisnął klamkę najbliższych drzwi i wskoczył do środka nie zastanawiając się nad konsekwencjami. Nie pierwszy zresztą i nie ostatni raz w życiu.
Powrót do góry Go down


Zoe Brandon
Zoe Brandon

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : dużo gada, nie zawsze z sensem; pachnie konwaliowymi perfumami
Galeony : 230
  Liczba postów : 574
https://www.czarodzieje.org/t19573-zoe-brandon#581404
https://www.czarodzieje.org/t19575-sowa-zoe#581413
https://www.czarodzieje.org/t19572-zoe-brandon#581405
Sala Wiecznej Pełni - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Sala Wiecznej Pełni - Page 2 Empty


PisanieSala Wiecznej Pełni - Page 2 Empty Re: Sala Wiecznej Pełni  Sala Wiecznej Pełni - Page 2 EmptySro 18 Sty 2023 - 13:49;

Niesamowicie ją przytłoczyły wydarzenia, które spadły na szkołę wraz z Nowym Rokiem i chociaż nie była ich naocznym świadkiem, bo mimo szczerych chęci nie wybrała się na bal z powodu bardzo prozaicznego - nie miała z kim - to odczuwała, jak każdy mieszkaniec zamku, skutki tragedii. Wspomnienie o ofiarach pożaru wyzierały ze sponiewieranych ogniem murów, sowy nadal siały spustoszenie w wieży Krukonów, w Wielkiej Sali zamiast gwaru słychać było tylko ciężką ciszę; Zosia miała wrażenie że od dwóch tygodni boli ją głowa, straciła apetyt i chęci do czegokolwiek, a już zwłaszcza do wypełniania obowiązków prefekta. Na prefekckim patrolu w skrzydle zachodnim kręciła się po korytarzu jak śnięta plumpka, wzdychając raz po raz i planując, że będzie wspaniałomyślnie ignorować każdego zawadiakę, który będzie szukał przygód po ciszy nocnej. Ale ciężkich, głośnych kroków, które sprawiały że cały zamek drżał i przywodziły na myśl raczej jakieś bardzo niezgrabne, solidnych rozmiarów zwierzę, zwyczajnie nie dało się zignorować.
Potuptała więc szybciutko za delikwentem, wyciągając zza pazuchy raczej bezużyteczną w jej rękach różdżkę, z każdym krokiem obawiając się coraz bardziej, że na korytarzu grasuje troll. Jeśli to będzie coś gorszego niż troll, pomyślała, poddam się. Niech mnie zeżre i będzie spokój.
Gdy wypadła zza rogu, docierając podczas pościgu na zakazane piętro, okolica była pusta, ale cichy trzask drzwi potwierdził jej podejrzenie że troll wykazał się sprytem godnym Krukona i schował w jednym z pomieszczeń. Zacisnęła palce na drewnie, gotowa w geście samoobrony wsadzić ją osobnikowi w dziurkę od nosa i wpadła do komnaty, a raczej wślizgnęła się do środka powoli, bo z wielkim wysiłkiem i użyciem całej siły musiała pociągnąć ciężkie drzwi. No i tyle z jej wejścia smoka.
W środku nie zastała jednak trolla, a tylko wysokiego Puchona o niezbyt zachęcającej aparycji. Zawahała się sekundę, zastanawiając, czy nie powinna jednak dać mu spokoju. No, ale obowiązek to obowiązek. Victoria nie dałaby się onieśmielić byle łobuzowi.
- A pan szanowny, przepraszam bardzo, czego tutaj szuka o tej porze?? - natarła na niego uprzejmie - Musiałeś, na litość Merlina, tak tupać tym korytarzem?? Twoje tupanie moje poczucie obowiązku prefekckiego szturchnęło, i co, i będę musiała ci tu udzielić reprymendy! A ja chciałam mieć miły, spokojny wieczór. Nie mogę mieć chwili wytchnienia? Ciągle się musi coś dziac? DLACZEGO LUDZIE GINĄ? Czy ty probujesz zginąć? To jest zakazane piętro, nie bez powodu, jeśli próbujesz zginąć, to może rób to ciszej żebym ja nie musiała słyszeć i interweniować! - wyrzuciła z siebie, gestykulując żywo aż o mały włos faktycznie nie włożyła typowi różdżki w nos, z tym że przez przypadek.

tu nasza kosteczka
Powrót do góry Go down


Cairo Kelly Morgan
Cairo Kelly Morgan

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 192
Galeony : 46
  Liczba postów : 77
https://www.czarodzieje.org/t21809-cairo-k-morgan#713187
https://www.czarodzieje.org/t21856-korespondencja-ckm#715278
https://www.czarodzieje.org/t21810-cairo-morgan-kufer#713188
Sala Wiecznej Pełni - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Sala Wiecznej Pełni - Page 2 Empty


PisanieSala Wiecznej Pełni - Page 2 Empty Re: Sala Wiecznej Pełni  Sala Wiecznej Pełni - Page 2 EmptySro 18 Sty 2023 - 14:03;

Daleko prawdy nie była, bo jednak Kairowi chyba bliżej do trolla niż człowieka. Może to jakiś sekret jego genów, tak jak istnieją półolbrzymy, to może mogą istnieć pół-trolle? Na swoje szczęście miał czarujący uśmiech, choć twarz męta dość niewyjściową, więc kiedy tylko usłyszał, że jego subtelna niczym spadający głaz próba ucieczki przed konsekwencjami się nie powiodła, odwrócił się przez ramię z czarującym uśmiechem welociraptora, robiąc minę "Ale, że ja?", która może byłaby przekonująca, gdyby nie ten zakazany ryj.
- Łazienki. - wyrzucił z siebie od razu w odpowiedzi, bo był dobry w kłamanie, tylko nie wystarczająco inteligentny, by to kłamstwo miało sens, zaraz jednak się zorientował, więc dodał z przekonaniem- Na dużą kupę. - jakby to mogło uratować sytuację.
Położył dłoń na piersi z wyrazem głębokiego oburzenia wymalowanym na twarzy, kiedy krukonka zaczęła wyrzucać z siebie argumenty. Bardzo mocno spróbował zapamiętać wszystkie te pretensje, by móc - kochany puchon - pomóc je wszystkie rozwiązać i rozwiać, ale mógł pomylić kolejność.
- Zapewniam, że starałem się być dyskretny i gibki jak pantera. - nawet ugiął lekko kolana, mówiąc to, jakby te jego nogi grubości pniaków drzew były w stanie wykonać jakiekolwiek gibkie ruchy- Nie wiem, dlaczego ludzie giną. - zmarszczył brwi, przez krótką chwilę zastanawiając się, czy to kwestia jego ogólnej życiowej niewiedzy, czy to jakaś głębsza, filozoficzna zagwozdka- Ale to chyba trochę nieważne? - wyprostował się i rozejrzał- Już tam się przejmujesz, jakby sie tu ktoś rzeczywiście zesrał. Patrz jak ładnie! - rozejrzał się, zakreślając wielkim łapskiem łuk po oświetlonym pełnią księżyca niebie- Drzewka som, łączka, byłaś tu kiedyś? - zagaił zachęcająco, po cwaniacku próbując zmienić temat tak, by jednak nie ponosić konsekwencji.
Powrót do góry Go down


Zoe Brandon
Zoe Brandon

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : dużo gada, nie zawsze z sensem; pachnie konwaliowymi perfumami
Galeony : 230
  Liczba postów : 574
https://www.czarodzieje.org/t19573-zoe-brandon#581404
https://www.czarodzieje.org/t19575-sowa-zoe#581413
https://www.czarodzieje.org/t19572-zoe-brandon#581405
Sala Wiecznej Pełni - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Sala Wiecznej Pełni - Page 2 Empty


PisanieSala Wiecznej Pełni - Page 2 Empty Re: Sala Wiecznej Pełni  Sala Wiecznej Pełni - Page 2 EmptySro 18 Sty 2023 - 14:44;

Niewinny uśmiech ani trochę nie przekonał jej o niewinności jegomościa, a kiedy usłyszała błyskotliwą wymówkę o celu poszukiwań, po prostu ręce jej opadły; przez moment sama nie była pewna, czy ma do czynienia z jakimś wybitnym złoczyńcą, który bezczelnie się z niej naigrywa podając wymówkę z tyłka (dosłownie), czy jednak ze szczerym, acz nieobdarzonym rozumem ghulem w ludzkiej skórze. Cała postać wskazywała na to pierwsze, ale wzrok myślą nieskalany - na drugie.
Zanim jej mózg zdążył przetworzyć formujące się w nim słowa, wyrzuciła z siebie w tempie seryjnych zaklęć wszystkie pretensje, które przyszły jej do głowy, zamiast po prostu powiedzieć koledze: ej bo nie możesz tu być, wyjdź. I zanim zdążyła zaczerpnąć powietrza przed kontynuacją, rozmówca jej odpowiedział. Wcale nie oczekiwała, że w ogóle zrozumie co ona tam do niego wykrzykuje, więc spojrzała na niego trochę zaskoczona, trochę ujęta a trochę rozczarowana - bo nie znał odpowiedzi na jej rozterki. Znał jednak najwyraźniej rozwiązanie: to wszystko było nieważne. Kiedy to usłyszała, miała wrażenie że jednym prostym zdaniem i prostackim porównaniem odkrył przed nią jakąś tajemną wiedzę, sekret ujarzmiający wszystkie problemy. Nie przejmować się.
W mig ochłonęła, kiedy spojrzała w górę na rozjaśnione księżycem niebo rozpościerające się w sali, a potem całą malowniczą okolicę, i zapomniała co w ogóle mówiła. I gdzie była. I gdzie nie powinna być (tutaj).
- Masz rację... tu jest jakby... przepięknie - zauważyła błyskotliwie, zapowietrzona z wrażenia - Nie byłam tu wcześniej, nie... Wiesz... Raczej nie bywam tam gdzie nie powinnam. A chyba powinnam, skoro tu jest tak...! Widzisz te kwiaty?? Zemdleję z wrażenia, przysięgam. Jakim prawem nas tu nie wpuszczają co przerwę? - oburzyła się - Pewnie Wang się tu sama zakrada na randki z Patolem - stwierdziła z dezaprobatą, robiąc parę kroków głębiej na polankę i tym razem spojrzała na Puchona z zachwytem - To musiało być przeznaczenie, że tak pokracznie lazłeś i zaprowadziłeś mnie tutaj! Wierzysz w przeznaczenie?? - zainteresowała się w ogóle nieprzejęta faktem że chłopak wygląda jakby prawdopodobnie nie znał takiego słowa- A, i słuchaj- mam nadzieję że kłamałeś z tą kupą, nawet nie próbuj mi tu teraz... zanieczyszczać mojego raju - zagroziła, na moment wyzbywając się z twarzy i głosu rozanielonego wyrazu. Zaraz jednak powrócił, kiedy zauważyła że: - To jest idealne miejsce na piknik... Szkoda że nic nie wzięłam. Nie umiesz przypadkiem wyczarować eleganckich przekąsek z liści?
Powrót do góry Go down


Cairo Kelly Morgan
Cairo Kelly Morgan

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 192
Galeony : 46
  Liczba postów : 77
https://www.czarodzieje.org/t21809-cairo-k-morgan#713187
https://www.czarodzieje.org/t21856-korespondencja-ckm#715278
https://www.czarodzieje.org/t21810-cairo-morgan-kufer#713188
Sala Wiecznej Pełni - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Sala Wiecznej Pełni - Page 2 Empty


PisanieSala Wiecznej Pełni - Page 2 Empty Re: Sala Wiecznej Pełni  Sala Wiecznej Pełni - Page 2 EmptySro 18 Sty 2023 - 15:10;

Coś takiego miał w swojej osobowości Morgan, że mu się w życiu jakoś po prostu udawało. Może to jakaś cygańska aura, może miał włoskiego anioła stróża o włosach złotych jak spaghetti mamy, ,może to kwestia tego, że mało kto wdawał się z nim w awantury ze względu na jego gabaryty, a może to po prostu ten niezaprzeczalny urok osobisty i łagodna, przyjazna natura człowieka szczerego i prostolinijnego. Uśmiechnął się raz jeszcze, mimo, że przyjaciele mówili mu, by nie robił tego za często, bo to nie działa tak, jakby chciał i spodziewał się, by działało.
- Prawda? - odrazu się podekscytował i splótł dłonie za plecami, rozglądając się ze szczerym, niemal dziecięcym zadowoleniem. Jakoś tak w duszy kairowej czuł, że eksploracja zamku zawsze przynosi jakieś piękne wspomnienia. Nie rozumiał dlaczego ukrywano przed nimi miejsca tak czarujące, może nawet byłby w stanie polubić ten magiczny świat - takie posiadanie otulonej księżycowym światłem polany w pokoju, to element magii, który by go cieszył. Nie na tyle, by zrezygnować z marzeń o agroturystyce, ale wciąż. To więcej, niż mógłby powiedzieć o jakiejkolwiek innej sferze magicznego świata. - Widzisz? Czasem warto być tam, gdzie sie nie powinno, żeby zobaczyć to co sie powinno! - pokręcił głową z taką mądrością, jakby jej sprzedał przepis na nieśmiertelność. Coś w tym było jednak, Kair głupi, ale w rzeczywistości wcale nie aż tak.
- Wierze. - odparł z prostotą. Wychował się wśród cygańskich wróżek, jak miałby nie wierzyć w przeznaczenie, skoro nawet królowa mówiła, że jego własne dawno już zostało nanizane na nicie losu jak koraliki- Spoko, powstrzymam szatana jeszcze przez chwilę. - rzucił jej swój czarujący uśmiech wściekłego psa, puszczając zawadiackie oko, bo z tym sraniem to łgał w żywe oczy, ale może znów będzie potrzebował wymówki, a głupi byłby sam sobie z ręki potencjalną, choć gównianą, broń wytrącając.
- Jak już wleźliśmy i krzywda sie stała, to co szkodzi zwiedzić... - złapał ją za rękę swoim wielkim łapskiem i pociągnął, ruszając lekkim krokiem między wysokimi, lśniącymi srebrem trawami- Nie umiem nic wyczarować. - z liści czy nie, on po prostu nie czarował- Ale umiem zrobić wianek, chcesz? - zaproponował. Plótł wianki swoim młodszym kuzynkom, tak jak i warkocze. Było to upiorną wizją samą w sobie, gdyby tak wyimaginować sobie tego niedźwiedzia czeszącego dzieciom włoski, ale wszystkie małe kuzynostwo U12 go kochało. Z wzajemnością.
Powrót do góry Go down


Zoe Brandon
Zoe Brandon

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : dużo gada, nie zawsze z sensem; pachnie konwaliowymi perfumami
Galeony : 230
  Liczba postów : 574
https://www.czarodzieje.org/t19573-zoe-brandon#581404
https://www.czarodzieje.org/t19575-sowa-zoe#581413
https://www.czarodzieje.org/t19572-zoe-brandon#581405
Sala Wiecznej Pełni - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Sala Wiecznej Pełni - Page 2 Empty


PisanieSala Wiecznej Pełni - Page 2 Empty Re: Sala Wiecznej Pełni  Sala Wiecznej Pełni - Page 2 EmptySro 18 Sty 2023 - 17:45;

Z każdą chwilą i każdym wymienionym zdaniem w oczach Zosi Kair powoli wyglądał coraz mniej jak typ spod ciemnej gwiazdy, którego dla własnego bezpieczeństwa powinno się zostawić w spokoju, a coraz bardziej jak ten właśnie złotowłosy anioł stróż, dzięki któremu miała szansę zasmakować wizyty w tym iście niebiańskim pomieszczeniu. Pokiwała głową z miną wyrażającą głębokie zamyślenie, gdy z ust rozmówcy wypływała kolejna niesamowita mądrość.
- To od dziś będzie moje motto! - oświadczyła uroczyście - I zacznę je realizować o tutaj, teraz, zaraz, i od dzisiaj chodzę już tylko tam, gdzie nie można. Tam, gdzie skieruje mnie los i boska ręka Merlina. Tak. Jakie jest najbardziej zakazane miejsce, jak myślisz? Komnata Tajemnic? Śmiertelny Nokturn? - planowała kolejne potencjalne przygody, czując na plecach dreszcz emocji. To był właśnie ten moment, czuła to w kościach, uderzyło to w nią jak rozpędzony testral, że to ten moment kiedy nadszedł czas na złamanie zasady albo pięciu. A że to głupie i nieodpowiedzialne, cóż... nad tym zastanowi się później. Na razie ucieszyła się niezmiernie, że jej wiara w los jest podzielona.
- O! Widzisz, fantastycznie. Bałam się, że powiesz, że nie, i nie ma żadnego boskiego planu, a tylko co najwyżej zbiegi okoliczności i odrzesz całe to spotkanie z wyjątkowości. Większość mężczyzn, z mojego doświadczenia tak wynika, jest raczej sceptyczna wobec przeznaczenia... miłości... i w ogóle wszystkiego - zrelacjonowała naprędce, bo po prostu musiała z siebie wyrzucić te spostrzeżenia, a na wzmiankę o powstrzymaniu szatana wzniosła oczy do nieba, chociaż trochę chciało jej się śmiać na myśl o tym, że w takich wzniosłych okolicznościach przyrody poruszają tak przyjemne tematy. - Bądź tak uprzejmy i uprzedź, zanim go wypuścisz - dodała jeszcze tylko, zanim pozwoliła się bez protestów pociągnąć za rękę w głąb lasu. Czy powinna iść na spacer w krzaki na opustoszałym piętrze z ledwo poznanym typem o wątpliwej aparycji i budzącym niepokój uśmiechem? Oczywiście, dlaczego nie. Skoro los tak chciał.
- To tak jak ja! - wtrąciła entuzjastycznie, gdy przyznał że nie potrafi czarować, bo nie wiedzieć czemu ucieszyła ją wieść o tym że stanowią razem kompletnie bezużyteczny duet czarodziejów. Po chwili zaś jej twarz rozjaśniła się niczym ten księżyc w pełni, a uśmiech poszerzył jeszcze bardziej, aż rozbolały ją policzki. Wszystko to na słowo wianek. - No chyba sobie żartujesz, że jeszcze się pytasz, oczywiście że chcę, ba, potrzebuję go teraz do dalszej egzystencji! Rety, ale ty jesteś...! - podekscytowała się i, nie skończywszy zdania, wskazała palcem w kierunku jakiejś wyjątkowo zachęcająco wyglądającej kępki kwiatów - O, tam, popatrz, jakie piękne. Albo wybierz jakie chcesz, zaskocz mnie. Ja też umiem coś tam zapleść, chcesz też wianek? Albo... może... nie wiem... jak się przejmujesz normami płciowymi to może... krawat... czy coś - rzuciła z namysłem, nie chcąc przecież pozostać mu dłużną; w tle coś jęknęło przeciągle, może był to wiatr, a może wilk, kto wie, na pewno nie Zoe, która w tym momencie była zbyt skupiona na kolorowych kwiatach i równie barwnej, jak się okazało, osobie towarzysza.
Powrót do góry Go down


Cairo Kelly Morgan
Cairo Kelly Morgan

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 192
Galeony : 46
  Liczba postów : 77
https://www.czarodzieje.org/t21809-cairo-k-morgan#713187
https://www.czarodzieje.org/t21856-korespondencja-ckm#715278
https://www.czarodzieje.org/t21810-cairo-morgan-kufer#713188
Sala Wiecznej Pełni - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Sala Wiecznej Pełni - Page 2 Empty


PisanieSala Wiecznej Pełni - Page 2 Empty Re: Sala Wiecznej Pełni  Sala Wiecznej Pełni - Page 2 EmptySro 18 Sty 2023 - 19:15;

Pokiwał głową z uznaniem, słysząc jej wnioski na jego lekko rzuconą mądrość. Gdyby był o kilka punktów roztropniejszy, pewnie spróbowałby sprostować, że on właściwie użył słowa "czasem" nie bez kozery i trzeba było pamiętać, że nie zawsze miejsca, do których wchodzić nie wolno, były warte wchodzenia tam. Na przykład, kiedy ktoś się wysrał i powiedział "Nie radzę tam wchodzić" to lepiej przecież posłuchać.
Ale co będzie odzierał ją z tego entuzjazmu, skoro oczy jej lśniły, a ona już płonęła marzeniami o wielkich przygodach.
- Ale bym se do komnaty tajemnic. Byłaś kiedyś? - zagaił, rozglądając się między drzewami i słuchając szemrzącego między liśćmi wiatru- Najbardziej zakazany jest dział ksiąg zakazanych. - oznajmił z pewnym absolutyzmem w głosie- Bo ma zakazany w nazwie, proste. - nie szło w żaden sposób podważyć żelaznej logiki puchona. Uśmiechnął się pod nosem raz jeszcze, bo zamyślił się o tym losu splocie, przeznaczeniu i miłości.
- Bo głupich znasz mężczyzn. - powiedział, sam będąc geniuszem, z lekkością i rozbawieniem- Oczywiście, że jest boski plan. Wszystko jest nam pisane, ale nic nie jest wykute w kamieniu. Bóg dał nam wolną wolę po to właśnie, byśmy sami mogli wybierać swoje ścieżki, spośród tych, które nam przygotował. - Kair pochodził z rodziny włosko-cygańskiej, więc religia katolicka wyssana z mlekiem matki, w kościółku zawsze klęczał, a przed snem dawał buzi w swój medalik z matką boską we łzach.
Parsknął śmiechem, który brzmiał jak ujadanie psa z piekła, by zapewnić narysowanym na piersi palcem krzyżykiem, że jak bum cyk cyk ostrzeże ją przed wypuszczeniem szatana. - bez obaw, pośladki ze stali. - klepnął się w tyłek. Nie można było nazwać tego tyłka jędrnym. Jędrnymi są rzeczy o mięsistej konsystencji, a dupa Kaira rzeczywiście była jak z kamienia.
- Może być wianek! - udał się do wskazanej przez nią kępki i przycupnął na ziemi, ten nasz zajączek, wyglądało to dość groteskowo, taki gargulec w wysokiej trawie, ale ukontentowany był niesamowicie z podjętej czynności i zaczął rwać kwiaty, z wystarczająco długimi łodyżkami, by zacząć zaplatać bardzo ładny wianek- Wole wianek, niż krawat. - dodał jeszcze. Bo krawaty nosił tylko na pogrzeby, a potem trzeba było je spalić. Ostatnie wydarzenia ani go nie nastawiały na myślenie o pogrzebach, ani o całopaleniu. Tak się na wianku skupił i swoją garść szarych komórek, że tego wycia nawet nie usłyszał. Kto umrze ten umrze i trudno.
Powrót do góry Go down


Zoe Brandon
Zoe Brandon

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : dużo gada, nie zawsze z sensem; pachnie konwaliowymi perfumami
Galeony : 230
  Liczba postów : 574
https://www.czarodzieje.org/t19573-zoe-brandon#581404
https://www.czarodzieje.org/t19575-sowa-zoe#581413
https://www.czarodzieje.org/t19572-zoe-brandon#581405
Sala Wiecznej Pełni - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Sala Wiecznej Pełni - Page 2 Empty


PisanieSala Wiecznej Pełni - Page 2 Empty Re: Sala Wiecznej Pełni  Sala Wiecznej Pełni - Page 2 EmptyCzw 19 Sty 2023 - 14:37;

W głowie Zosi to był wóz albo przewóz, nie istniało w niej miejsce na żadne czasem, dlatego też wyrzuciła to małe, choć rozsądne słówko i zinterpretowała po swojemu. Aż się wzdrygnęła na wzmiankę o Komnacie Tajemnic, bo sama ta nazwa brzmiała dla niej tak, jak pachniała stęchlizna; z drugiej strony... Nie każda przygoda musi być piękna i przyjemna. Pokręciła głową.
- Nieee, nie znam języka węży... Ani chyba nawet nie znam nikogo kto zna. Bo nie da się do niej wejść inaczej, nie? - zastanowiła się - Chyba że z wężem? Albo Ślizgonem... Nie zdziwiłabym się, gdyby oni tam mieli jakieś wejście premium - stwierdziła, po czym przyklasnęła kolejnym mądrym słowom Kaira o zakazaności zakazanego działu biblioteki. Szalenie jej się podobała jego prosta logika. - No przecież! I zdecydowanie łatwiej się tam dostać niż do Komnaty... O, może mają tam jakieś instrukcje wejścia dla niewężoustych. Muszą jakieś być, nie wierzę że nie. - wydedukowała, a w jej głowie już kiełkował powoli, jak krokusy na wiosnę, plan co z tym odkryciem uczynić. Na kolejne słowa rozmówcy westchnęła z wielką aprobatą, szczerze wzruszona faktem że znalazła zrozumienie w osobie, której zdecydowanie by o to nie podejrzewała.
- Mądrego to aż miło posłuchać - rzuciła z uznaniem - Naprawdę, jesteś najmądrzejszym mężczyzną jakiego znam i w dodatku jakim wspaniałym filozofem - zachwalała, pełna zachwytu. Może w kwestii istnienia Boga niekoniecznie się zgadzała, bo nie została wychowana w żadnej wierze i w chwilach trwogi wzywała Merlina, ale absolutnie nie miała zamiaru głośno podważać czyichś wierzeń.
Wielką siłą woli powstrzymała się od skontrolowania stanu żelaznych pośladków chłopaka, doszedłszy do wniosku że przecież powinna być damą więc uwierzy mu w tej kwestii na słowo - i prędko skupiła uwagę na kwiatkach, wiankach i innych niewinnych sprawach. Aż kwiknęła z ekscytacji, gdy kompan zaaprobował pomysł wzajemnego obdarowania się ozdobami.
- Jakie masz oczy? Pokaż, zrobię ci pod kolor - nachyliła się nad nim, kontemplując chwilę odcień tęczówek, by wreszcie przykucnąć obok i zająć się selekcją odpowiednich okazów. - Gdzie się tego nauczyłeś? - zainteresowała się, zrywając niespiesznie pierwsze łodyżki do swojego dzieła. Iście idylliczny obrazek.
Powrót do góry Go down


Cairo Kelly Morgan
Cairo Kelly Morgan

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 192
Galeony : 46
  Liczba postów : 77
https://www.czarodzieje.org/t21809-cairo-k-morgan#713187
https://www.czarodzieje.org/t21856-korespondencja-ckm#715278
https://www.czarodzieje.org/t21810-cairo-morgan-kufer#713188
Sala Wiecznej Pełni - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Sala Wiecznej Pełni - Page 2 Empty


PisanieSala Wiecznej Pełni - Page 2 Empty Re: Sala Wiecznej Pełni  Sala Wiecznej Pełni - Page 2 EmptyCzw 19 Sty 2023 - 15:56;

Było to całkiem gryfońskie z jej strony, ale to przecież nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz, jak tiara miała kaca przydzielając ich do domów. No spójrzcie chociaż na samego Kaira. Więc kimże on był by oceniać, skoro jego samego tak łatwo było ocenić?
- To na bank jest coś, czego mogłabyś się nauczyć, gdybyś chciała. - powiedział lekkim tonem, sugerującym, że wierzy w nią, zupełnie szczerze, oraz w jej możliwości, bo uważał, że jak już ktoś się na coś zdecyduje tak naprawdę, to może zrobić wszystko. I nie trzeba było do tego jakiejś niesamowitej magii. Był to jeden z powodów, dla których świat czarów sam w sobie go w ogóle nie ekscytował- Myślę, że mają dużo książek. - powiedział, krzywiąc się lekko, bo z czytaniem to on był właściwie na bakier i jakoś mu do biblioteki niekoniecznie po drodze- Ale sama wiesz, jak ja się skradam. Za to mogę wyłamać zamek w drzwiach, jak to Ci pomoże w misji? - włamać się, spuścić komuś wpierdol wynieść telewizor, takie zadania były na miarę Kairowych możliwości i możliwości przerobowych jego mózgu. Był pewny, że gdyby wynieśli jakieś ciekawe tomy z działu ksiąg zakazanych, to może by ich nie przeczytał, ale na bank dałoby sie je komuś opchnąć za kilka krągłych galeonów.
Zachichotał głupio, jak gwoździem rysowana tablica, na ten komplement i wyszczerzył się swoim szalenie czarującym uśmiechem, puszczając jej piękne oko.
- No dzięki, mała. Czytam mało książek, może w tym tkwi sekret. - że mu mózg w sensie nie przesiąkał bzdurami. Można być book smart albo street smart. Kair był not smart w tym układzie.
Podniósł na nią wzrok, kiedy się już rozsiedli w trawie między kwiatami, a widząc uwagę, z jaką rozpoznaje odcienie żółci i sraczki na jego tęczówkach pokiwał brwiami. Palce sprawnie zaplatały warkoczyk, wtykając w niego źdźbła traw i pączki księżycowych kwiatków. Niby noc, ale pełnia świeciła tak jasno, że cała ich miejscówka była oblana przyjemnym światłem gwiazd.
- Mam dużo kuzynek i często spędzamy czas na łonie natury. - przyznał lekkim tonem- Plecenie wianków i ganianie kuzynów po drzewach to moje główne zadania w wakacje. - aż strach ogarnia, kiedy tak wyimaginować sobie Kaira ganiającego po drzewach- Rzucam też nimi do wody i nie chwaląc się, jestem w tym całkiem dobry. - dodał, jako, że bycie wrzucanym przez wujka Kaira do wody było jedną z najlepszych atrakcji wakacji guwniaków U12.
Powrót do góry Go down


Zoe Brandon
Zoe Brandon

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : dużo gada, nie zawsze z sensem; pachnie konwaliowymi perfumami
Galeony : 230
  Liczba postów : 574
https://www.czarodzieje.org/t19573-zoe-brandon#581404
https://www.czarodzieje.org/t19575-sowa-zoe#581413
https://www.czarodzieje.org/t19572-zoe-brandon#581405
Sala Wiecznej Pełni - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Sala Wiecznej Pełni - Page 2 Empty


PisanieSala Wiecznej Pełni - Page 2 Empty Re: Sala Wiecznej Pełni  Sala Wiecznej Pełni - Page 2 EmptyPią 20 Sty 2023 - 14:17;

A może z tiarą przydziału było wszystko w porządku, tylko po prostu nie wszystko - w tym charakter Zosi - było czarne albo białe. Gryfońską głupotę z pewnością odziedziczyła po tacie, ale najwyraźniej była ona zakopana na tyle głęboko pod pokładami krukońskiej kreatywności i inteligencji, że nie miała wielkiego wpływu na wybór tiary. Chociaż... może rzeczywiście ten strzał był trefny, biorąc pod uwagę to jak blado zosiny intelekt wypadał na tle kolegów z domu.
- O, zdecydowanie mnie przeceniasz - parsknęła, bo choć miło było zostać tak docenionym to doskonale wiedziała, że kolega się myli - Chociaż, tak myślę że gdybym już miała jakiekolwiek predyspozycje do nauki języków obcych, to wolałabym jakiś ładniejszy. Francuski albo włoski na przykład, o... Bążur że tę ma szeri brzmi dużo przyjemniej niż jakieś tam ssss sss, nie sądzisz? - spytała, wcale nie oczekując odpowiedzi bo to było oczywiste że mówi prawdę. Zastanowiła się chwilę nad jego kolejnymi słowami, wyobrażając sobie wspólną realizację misternego planu podboju działu ksiąg zakazanych i bardzo jej się to spodobało, więc przyklasnęła pomysłowi: - Rewelka, tak zrobimy. Weź ze sobą jakiś ciężki przedmiot to w razie czego ogłuszysz ewentualny nocny patrol - dodała, roztropnie biorąc pod uwagę każdą możliwość.
Absolutnie czarujący chichot, jakim Kair zareagował na jej szczere i płynące z serca komplementy udzielił jej się na tyle, że nawet nie wzięła sobie zbytnio do serca tego co potem powiedział - a powinna, bo szkalowanie książek to był istny skandal - i tylko szturchnęła go lekko, co, jak sobie potem uświadomiła, było dosyć ryzykowne, bo gdyby jej oddał, pewnie wylądowałaby znokautowana na trawie.
- Bluźnierca! - skwitowała to wyznanie z ogromną dezaprobatą, jakby obraził jej matkę; nie chowała jednak tej teatralnie wyrażonej urazy zbyt długo, bo należało poświęcić uwagę rzeczom znacznie tu bardziej istotnym, bo ich łączącym a nie dzielącym, mianowicie: wiankom. W jej odbiorze tęczówkom chłopca dużo bliżej było do złocistych promieni słonecznych niż do sraczki, dlatego wpatrywała się w nie chwilę z zachwytem i dopiero kefirowe zamajtanie brwiami sprawiło że zachichotała pod nosem i zabrała do pracy, pieczołowicie wybierając równie złociste i słoneczne kwiatuszki.
- Awwwww - rozczuliła się natychmiast na wzmiankę o zgrai kuzynostwa, kiedy wyobraziła sobie jak wspaniale i beztrosko spędzają czas. I jakie to urocze, że taki troll jak Kair najwyraźniej miał rękę do dzieci. - Brzmi całkiem bajerancko, z radością spędzałabym tak wakacje... Też mam dużą rodzinę i nawet kuzyna, który wrzucił kuzynkę do wody, tylko że ona się prawie utopiła więc taka srednia frajda, powiedziałabym. - zupełnie niechcący zboczyła beztrosko z przyjemnego tematu na dosyć przykry i podniosła na chwilę wzrok z wianka na towarzysza. - No, ale on to miał złe serce, ty masz dobre, wierzę że nigdy nikogo nie utopisz - skwitowała, żeby sobie chłopak nie pomyślał że go wrzuca do jednego worka z tym łajdakiem, kuzynem Vincentem. Kiedy na chwilę oderwała się od splatania łodyżek w całkiem zgrabny okrąg, za plecami Kefira (zasłaniającymi prawie cały horyzont, ale okej) dostrzegła coś, czego wcześniej zdecydowanie tam nie było. Więcej żółtych oczu i jakby... futerko?
- Ej! - zawołała nieelegancko, podekscytowana, wskazując w tamtą stronę - Patrz, patrz, czy to P I E S E K?
Urocza polanka pełna puchatych piesków? Głaskanie ich na łące w wianku na głowie i w miłym towarzystwie? Czego chcieć więcej??
Powrót do góry Go down


Cairo Kelly Morgan
Cairo Kelly Morgan

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 192
Galeony : 46
  Liczba postów : 77
https://www.czarodzieje.org/t21809-cairo-k-morgan#713187
https://www.czarodzieje.org/t21856-korespondencja-ckm#715278
https://www.czarodzieje.org/t21810-cairo-morgan-kufer#713188
Sala Wiecznej Pełni - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Sala Wiecznej Pełni - Page 2 Empty


PisanieSala Wiecznej Pełni - Page 2 Empty Re: Sala Wiecznej Pełni  Sala Wiecznej Pełni - Page 2 EmptySob 21 Sty 2023 - 13:36;

Zamyślił się poważnie na jej pytanie, bo jak już mu ktoś zadawał pytanie, to się Kair bardzo starał odpowiedzieć w najszczerszy i najbardziej prawdziwy sposób, w jaki był w stanie bądź posiadał wiedzę, by odpowiedzieć. Zatrzymał nawet na chwilę proces zaplatania, bo widocznie potrzebował do przemyślenia tej kwestii całości swoich szarych komórek, nie mógł więc podzielnie zostawić kilku zajętych poruszaniem palców.
- Francuski jest pedalski. - czapki z głów, że po takim wysiłku i czasie spędzonym na wymyślaniu odpowiedzi, wypluł tak rozbudowane zdanie. Dodał jednak zaraz- So parlare italiano - wyszczerzył się jak pies- Potrei insegnarti se me lo chiedi gentilmente... - dodał sugestywnym tonem, zwijając usta i posyłając jej dwa cmoki w powietrze- Mowa wężów chyba jest bardziej unikatowa, włoski mi sie osłuchał w domu, to nie jest wcale egzotyczne. - złapał oba końce wianka, by przyłożyć go do głowy Zoe, coby upewnić się, że nie za mały na ten jej wielki, mądry, krukoński łeb- Jeszcze troszke... - musiał powiedzieć to sam sobie na głos, bo przecież inaczej by nie połapał.
Dopóki szturchnięcie nie miało impetu pędzącego przez las dzika - Kair nawet nie poczuł. Faktu, że bluźnił, gardząc książkami, też nie załapał, więc tylko spojrzał na nią zaskoczony, że go tak nazwała, będzie się chyba musiał wyspowiadać z bycia bluźniercą w takim wypadku. Podniósł jednak z zadowoleniem pięść i poinformował z dumą:
- Ciężki przedmiot. - kiwnął brwiami- A mam takie dwa! - niebezpieczne narzędzia dyplomacji Kaira, potrafiące być jednocześnie młotem na czarownice, ale i delikatesami, gilgoczącymi małych kuzynów i kuzynki.
- Wakacje są super. I wszystkie święta. Zawsze wracam do domu, jak mamy dłuższe wolne, bardzo kocham moją rodzinę. - otwarcie mówił o uczuciach i o swoich bliskich, bo wychowany był w ogromnej szczerości i miłości i zupełnie nie widział w tym niczego złego, ani wstydliwego- Dzieciaki są jak z gumy. Zresztą, wszystkie umieją pływać a ja nie wrzucam ich jakoś wiesz, żeby im zrobić krzywdę. - poczuł się w obowiązku wyjaśnić. Spędzanie czasu z gangiem małolatów było świetnym sposobem oderwania się od obowiązków i nieprzychylnych wydarzeń. Wujek Kair obsiedziony dzieciakami jak drzewo małpkami, musiał co wieczór zanieść i zawinąć w kołdrę każdego gówniaka z osobna, a nie wszystkie mieszkały w tym samym domu. Choć byli sąsiadami, to robił niemałą kilometrówkę odstawiając każdego do łóżka.
- Piesek? - podniósł wzrok, ożywiając się natychmiastowo. Kochał przecież zwierzęta- Czekaj, zaraz poszukamy. - powiedział, zaplatając końcówki wianka ze sobą i umieścił piękne dzieło swoich wielkich łap na jej głowie. Jak był w stanie to zrobić takimi grubymi palcami? No to musiała być prawdziwa magia.
Powrót do góry Go down


Zoe Brandon
Zoe Brandon

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : dużo gada, nie zawsze z sensem; pachnie konwaliowymi perfumami
Galeony : 230
  Liczba postów : 574
https://www.czarodzieje.org/t19573-zoe-brandon#581404
https://www.czarodzieje.org/t19575-sowa-zoe#581413
https://www.czarodzieje.org/t19572-zoe-brandon#581405
Sala Wiecznej Pełni - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Sala Wiecznej Pełni - Page 2 Empty


PisanieSala Wiecznej Pełni - Page 2 Empty Re: Sala Wiecznej Pełni  Sala Wiecznej Pełni - Page 2 EmptyNie 22 Sty 2023 - 12:52;

Fakt, że Kair zagadał do niej najprawdziwszą w ł o s z c z y z n ą, tak włoską jak marchew i pietruszka, zrobił na niej takie wrażenie, że prawie ją zmiotło z powierzchni ziemi. Nawet niepochlebne (i bardzo nietaktowne) wyrażenie jakim określił wspomniany przez nią wcześniej francuski nie przekreślił tego, jak bardzo jej zaimponował. Generalnie, niewiele jej było trzeba, by wzbudzić ogromny zachwyt, nic więc dziwnego że po tych paru zdaniach dosłownie się rozpływała. Nie miała oczywiście pojęcia, co powiedział, ale mógłby równie dobrze wyzwać ją od durnych lampucer i nie miałaby nic przeciwko, nadal by się jej podobało.
- Niesamowite. Przecudowne. Spektakularne. Fantastyczne. W o w po prostu - podsumowała i zapomniała już zupełnie o mowie wężów, jak mogła myśleć o mowie wężów, kiedy Cairo do niej chiedi gentilmente i inne takie? Chciała znowu spytać, gdzie się tego nauczył, bo zaskoczyło ją to mniej więcej tak jak fakt, że potrafi pleść wianki, ale zanim zdążyła, to wianek właśnie ją rozproszył, bo nastał moment decydujący - wstępna przymiarka. Dotarło do niej, że rozmówca jest na znacznie bardziej zaawansowanym etapie plecenia niż ona, dlatego puściła w niepamięć wszystkie te pytania, które wciąż chciała mu zadać i skupiła wszystkie szare komórki na łączeniu ze sobą łodyżek. Dobrze wiedziała, że jej dzieło będzie musiało być milion razy większe, niewątpliwie, żeby pomieścić wszystkie kairowe genialne pomysły, zaskakujące talenty, mądre przemyślenia... i ogromną czaszkę, przede wszystkim.
Uśmiechnęła się szeroko, kiedy towarzysz z zaangażowaniem i miłością po raz kolejny wspominał o swojej rodzinie, w głowie wyobrażając sobie różne sympatyczne sceny z ich udziałem, oczywiście nieświadoma tego, że powinna imaginować sobie wielki, cygański chaos. Była zachwycona. Zafascynowana. Podekscytowana.
- Opowiedz mi o nich, też chodzą do Hogwartu? - podpytywała ze szczerym zainteresowaniem, w międzyczasie sprawdzając również, czy średnica jej wianka odpowiada tym kilometrom obwodu jego czoła - okazało się, że tak. Powtykała więc jeszcze kilka dodatkowych kwiatków, żeby było naprawdę na bogato, ale nie za dużo, bo jej uwagę zdążyły przykuć ukryte w krzakach pieski. Całe szczęście, że kompan podłapał jej entuzjazm z nimi związany.
Zachichotała radośnie, gdy gotowy wianek wylądował na jej głowie i zaraz pieczołowicie umieściła swój na Kairze, zachwycając się przy tym około osiemset razy nad tym jak pięknie teraz oboje wyglądają i porównując do leśnych nimf; była zupełnie ślepa na ewidentny fakt, że Kair, choćby wykąpał się w zaczarowanej rosie i obsypał od stóp do głów magicznymi kwiatami, nadal byłby ostatnim człowiekiem na ziemi, którego można by pomylić z nimfą. W jej oczach był jednak teraz absolutnie olśniewający. Może to to italiano, a może blask księżycowej pełni?
Ledwo wstali, by podejść do piesków, a krzaki poruszyły się tym razem z większym impetem i znienacka wyskoczył na nich nie piesek, nie dwa i nie trzy, a cała zgraja, a może nawet wataha, wcale nie piesków, nie wilczurów, a wilków najprawdziwszych, ze złowrogimi ślepiami i obnażonymi zębiskami, pomrukujących groźnie i galopujących w ich stronę niczym wściekły Patol w pogoni za uczniami.
- Nie ma piesków? - rzuciła rozczarowana, a potem musiała się już skupić tylko na tym, żeby nie zgubić wianka, bo Kair chwycił ją pod pachę jak worek kartofli i w trymiga ewakuowali się z polanki zanim groźne wilki poodgryzały im ręce.

/ztx2

+
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Sala Wiecznej Pełni - Page 2 QzgSDG8








Sala Wiecznej Pełni - Page 2 Empty


PisanieSala Wiecznej Pełni - Page 2 Empty Re: Sala Wiecznej Pełni  Sala Wiecznej Pełni - Page 2 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Sala Wiecznej Pełni

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Sala Wiecznej Pełni - Page 2 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Skrzydlo zachodnie
 :: 
zakazane piętro
-