Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Tojadowy Park

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 8 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
AutorWiadomość


Keith Everett
Keith Everett

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
Galeony : 270
  Liczba postów : 300
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3795-keith-everett
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3797-keith-everett
nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty


Pisanienacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty Tojadowy Park  nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 EmptySob 23 Mar 2013 - 11:42;

First topic message reminder :


Tojadowy Park


Średniej wielkości park znajdujący się na samym końcu ulicy Tojadowej jest częstym miejscem spotkań pobliskich mieszkańców. To właśnie tutaj najszybciej rozchodzą się ploteczki o sąsiadach i to tu urządzane są zapoznawcze pikniki.

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Vittoria Sorrento
Vittoria Sorrento

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
Galeony : 523
  Liczba postów : 1356
https://www.czarodzieje.org/t19001-vittoria-sorrento
https://www.czarodzieje.org/t19005-nicholas
https://www.czarodzieje.org/t19003-vittoria-sorrento
https://www.czarodzieje.org/t19007-vittoria-sorrento-dziennik
nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty


Pisanienacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty Re: Tojadowy Park  nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 EmptyPon 17 Sty 2022 - 22:03;

Max – ten od nielegalnych sprawunków. Zdecydowanie ten opis do niego pasował mimo iż dziewczyna tak w pełni świadomie nie znała go zbyt długo. W jakiś sposób po prostu to, że taki uroczy na pierwszy rzut oka chłopak para się takimi rzeczami idealnie się ze sobą zgadzało, jak puzzle. I cóż, sama właśnie z tego skorzystała, więc kim by była żeby jakkolwiek go za to oceniać? Tym bardziej, że swego czasu podobno sama często wpadała w kłopoty – choć wiedziała tylko o tym, co miała w papierach szkolnych.
Przyszła tu w interesach, więc chciała być najbardziej konkretna jak tylko mogła. To nie była randka w trakcie której mogłaby gadać o wszystkim i o niczym, a Samuel i tak słuchałby ją jak zaczarowany – tylko dlatego, że mówi to właśnie ona. Spotkanie miało konkretny powód, konkretny cen i oczekiwała że uda się w niego wyjść również w jakimś rozwiązaniem problemu. Nic więcej od tego mężczyzny nie oczekiwała, więc i nie opowiadała mu mało istotnych bzdur na swój temat.
- I tu jest największy problem... Z jednej strony wydaje mi się, że momentami jestem naprawdę blisko tego by coś sobie przypomnieć. Z drugiej strony spotykam ludzi istotnych w moich życiu, przynajmniej tak mi się mówi, a ja nie odczuwam względem nich emocji większych niż w tej chwili względem Ciebie – Westchnęła przypominając sobie jeszcze raz ten ogromny zawód na twarzy Maxa i ten ból jaki mu sprawiła, gdy spotkali się po raz pierwszy, a ona mimowolni wyraźnie dała mu do zrozumienia, że nie wie kim jest. Że w jej oczach jest nikim. To tylko utwierdziło ją w przekonaniu, że warto chwycić się każdej brzytwy żeby coś z tą całą amnezją zrobić.
- Zastanawiam się czy po prostu otępienie świadomości i w ten sposób dopuszczenie do głosu podświadomości nie pomoże. Albo wywołanie jakiś wizji, halucynacji czy jak to zwać. Nie wiem, może jakiś szok, wyciągnięcie traum jeśli je mam... Chcę zaryzykować, bo pytania z serii „I jak się Pani z tym czuje?” zdecydowanie nie pomagają – Przedstawiła mu swój sposób myślenia i kilka możliwych rozwiązań, na jakie sama wpadła gdy analizowała co potrafią zrobić z ludźmi już mugolskie narkotyki – a co dopiero używki magiczne. Była gotowa na wszelkie problemy jakie może to ze sobą nieść.
Powrót do góry Go down


Samuel Peres
Samuel Peres

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 33
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 190cm
Galeony : 53
  Liczba postów : 23
https://www.czarodzieje.org/t21113-samuel-david-peres#679953
https://www.czarodzieje.org/t21118-poczta-samuela-peresa#680060
https://www.czarodzieje.org/t21112-samuel-peres#679940
nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty


Pisanienacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty Re: Tojadowy Park  nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 EmptyCzw 27 Sty 2022 - 18:30;

Tym bardziej Samu był w tym spotkaniu "w pracy" a więc nie było mowy o rozmowie o pierdołach i oczekiwał od Tori konkretów (które zresztą dostał, na tyle na ile dziewczyna była w stanie się nimi podzielić). Chociaż kilka faktów z jej życia też możliwe, że pomogłyby mu i naprowadziły na coś, co mogłoby jej pomóc w sytuacji, w której się znalazła.
Mogłoby się wydawać, że to nic trudnego - dać jej jakiegoś skręta z raptuśnika i liczyć na to, że wspomoże to w jakiś sposób proces przywracania myśli. Mógłby jej podrzucić wszystko, ale pytanie, na ile byłoby to skuteczne, skoro mało kto rzuca się na to, żeby leczyć amnezje środkami pobudzającymi. Jednak dziewczyna zdecydowała się właśnie na tę drogę, więc Peresowi nie pozostało nic innego jak znalezienie choćby najmniejszej poszlaki, która mogłaby go naprowadzić na to co jej pomoże.
- Więc może jesteś blisko. Załóżmy, że niewiele Ci trzeba, bo wtedy zaczniemy od tych lżejszych specyfików - wyjaśnił jej, po tym jak wysłuchawszy jej słów, przeniósł wzrok z jej twarzy gdzieś na pobliską alejkę. - A dopiero, kiedy to nie zadziała, będziemy kombinować dalej- dodał, przekonany, że takie podejście będzie najrozsądniejsze.
Spojrzał na nią i lekko zmrużył oczy, kiedy zaczęła mówić o halucynacjach i wizjach, bo właśnie w tym momencie wpadł na pewien pomysł. Dość banalny, biorąc pod uwagę asortyment, którym dysponuje, jeśli chodzi o substancje pobudzające, ale jednocześnie istniało dość spore prawdopodobieństwo, że może coś zdziała.
- A paliłaś kiedyś Boginy? zarzucił ją pytaniem niemal od razu nieznacznie zwalniając i rozglądając się za jakąś wolną ławką, aby na niej przysiąść. - I ważniejsze pytanie: jesteś w stanie poradzić sobie ze swoim boginem? Być może on mógłby być bodźccem, który pomógłby Ci odzyskać choćby część wspomnień... - spojrzał na nią z przekonaniem i wskazał ławkę niedaleko nich, po czym zaczął grzebać w kieszeni skórzanej kurtki. Co prawda najczęściej palił Wile, ale ostatnio eksperymentował chyba z każdymi magicznymi szlugami na rynku. Stąd też, chwilę później wyciągnął paczkę Boginów.
Powrót do góry Go down


Vittoria Sorrento
Vittoria Sorrento

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
Galeony : 523
  Liczba postów : 1356
https://www.czarodzieje.org/t19001-vittoria-sorrento
https://www.czarodzieje.org/t19005-nicholas
https://www.czarodzieje.org/t19003-vittoria-sorrento
https://www.czarodzieje.org/t19007-vittoria-sorrento-dziennik
nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty


Pisanienacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty Re: Tojadowy Park  nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 EmptyNie 30 Sty 2022 - 13:43;

Gdyby pomyśleć o faktach z jej życia, które miały by pomóc... Nic takiego nie przychodziło jej do głowy. Przed poznaniem... Stop. Przed ponownym spotkaniem Maxa jej życie to naprawdę była jedna, wielka monotonia. Wszystkie dni wyglądały tak samo, jeden zacierał się za drugim. I zdecydowanie nie czuła, że jest to naturalny dla niej stan rzeczy. Teraz? Odkrywanie wspomnień, nutka adrenaliny z tym związana a i strach zarówno przed ich odzyskaniem jak i nie odzyskaniem – te wszystkie emocje choć trudne, to jednak nadawały życiu smak. To w takim chaosie Vitt znajdowała spokój ducha.
- Tak, myślę że nie ma co zaczynać 'z grubej rury' – Odpowiedziała od razu samej również uważając, że faszerowanie jej od razu ostrą amunicją na pewno przyniosło by więcej szkody niż pożytku. To była decyzja, którą podjęła by i bez jego inicjatywy, ale dobrze, że i Danny miał takie podejście – dzięki temu nabrała trochę więcej zaufania do niego.
- Jeśli paliłam, to o tym nie pamiętam – Odpowiedziała po czym zaśmiała się zakłopotana drapiąc się przy tym z tyłu głowy. W obecnym życiu tego nie robiła... Ale z jakiegoś powodu wiedziała co to jest, choć nie miała na pewno z nimi do czynienia. Może przed wypadkiem zdarzało jej się to robić? Albo komuś z jej otoczenia?
- Problem jest taki, że nie odkryłam do teraz co dokładnie jest moim boginem. Nie miałam okazji spotkać przez ostatnie 1,5 roku czegoś, co by mnie przerażało... Żyłam trochę jak Roszpunka, jeżeli wiesz o czym mówię – Roszpunka brzmiała zdecydowanie lepiej niż balonowe dziecko, więc postanowiła posłużyć się tym porównaniem. W każdym razie jedno było pewne – że nic nie jest pewne. Jej boginem mogło być cokolwiek, a ona sama mogła zarówno świetnie sobie radzić z jego obecnością, jak i wręcz przeciwnie... Cóż. Widok pojawiającej się w ręku mężczyzny paczki zwiastował, że zaraz się przekonają.
- Jak to dokładnie działa? Tylko ja to będę widzieć? Będziesz mógł jakoś zareagować gdyby coś poszło nie tak? – Spytała chcąc poznać jak najwięcej szczegółów. Dobrze byłoby się jednak mentalnie na to przygotować skoro ma zaraz poznać swój największy lęk.
Powrót do góry Go down


Ariadne W. Wickens
Ariadne W. Wickens

Dorosły czarodziej
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 171
C. szczególne : owocowe perfumy | elegancki ubiór | łagodny, delikatny głos
Galeony : 841
  Liczba postów : 529
https://www.czarodzieje.org/t21609-ariadne-willow-wickens#703422
https://www.czarodzieje.org/t21613-poczta-ariadne-wickens#704304
https://www.czarodzieje.org/t21610-ariadne-willow-wickens#703604
https://www.czarodzieje.org/t21614-ariadne-w-wickens-dziennik
nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty


Pisanienacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty Re: Tojadowy Park  nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 EmptyWto 23 Sie 2022 - 15:13;

Wyszła z domu odrobinę roztrzęsiona. Ariadne sądziła, że naprawdę bardzo dobrze się trzymała w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Dbała dalej o swoje własne życie, wybierając świetną karierę i dążąc z trudem do tego, by móc zatrudnić się w Ministerstwie Magii. Pilnowała jedzenia, aby znów nie cierpieć z powodu nadmiarowych kilkunastu kilogramów. Pamiętała, aby pisać sporo listów do rodziny oraz znajomych z USA. I radziła sobie, mimo że jedna z najbliższych jej osób umierała w katuszach.
Opuściła mieszkanie i zaczęła iść ulicą, dłonie trzymając złączone na piersiach, a wzrok wbity w płytki chodnika. Kolejna trudna noc pełna czuwania, wycierania zroszonego potem czoła, podawania wody i zaciskania powiek, aby nie wypuścić ani jednej łzy na policzki. I zarzucała sobie bycie przez większość dnia w pracy, gdzie natłok spraw zmusił dziewczynę do późnego powrotu. A była potrzebna. Teraz marzyła tylko o tym, aby oderwać na chwilę myśli od przykrego stanu rzeczy, więc szła ulicami Londynu. Obserwowała jak mija leniwe wakacyjne popołudnie innych mieszkańcom. Słuchała przypadkowych rozmów i śmiechu, a żołądek jej się nieco ścisnął.
W parku zwykle czuła się nieco lepiej. Tutaj uspokajające szumienie liści było wybawieniem. Podobnie jak rumiankowa herbata, którą przyniosła ze sobą w termosie. Ariadne usiadła na ławce pod paroma wierzbami i zamyśliła się. Tor myśli biegł w bardzo różne strony, a w pewnym momencie pomyślała o tym, że dobrze było zebrać trochę więcej rumianku lekarskiego, aby uzupełnić jej skromne zielarskie zbiory. Lubiła robić różne maści lecznicze lub napary, a jak akurat humor dziewczynie dopisywał to brała się nawet za eliksiry. W parku nie powinna mieć żadnego problemu ze znalezieniem rośliny, więc podniosła się. Po kilkunastu minutach odnalazła kępkę rosnących żółtych kwiatów. Uklękła i otworzyła swoją skórzaną torbę, aby zebrać ostrożnie kilka pąków do szklanego słoiczka. Nuciła coś pod nosem - jedną z wesołych melodii ABBY, którą swoim cichym głosem zmieniła w dosyć smętny utwór.

@Thalia S. Heartling
Powrót do góry Go down


Thalia S. Heartling
Thalia S. Heartling

Absolwent Slytherinu
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,65m
C. szczególne : czarny tatuaż armband na prawym przedramieniu || zapach miodu, szpitala i kawy
Galeony : 1007
  Liczba postów : 563
https://www.czarodzieje.org/t21575-thalia-s-heartling#701437
https://www.czarodzieje.org/t21580-thalia-poczta#701474
https://www.czarodzieje.org/t21579-thalia-s-heartling#701467
nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 QzgSDG8




Moderator




nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty


Pisanienacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty Re: Tojadowy Park  nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 EmptyCzw 25 Sie 2022 - 11:26;

Powoli układała swoje życie od nowa, a jednak wciąż tkwiła w nieopisanym chaosie, w którym nie mogła się odnaleźć. Z jednej strony czuła, że może w końcu była na dobrym miejscu, ale czy ostatnio też nie była o tym przekonana. Nadal nie rozumiała jakim cudem jej całe dotychczasowe życie legło w gruzach z dnia na dzień, jakim sposobem to wszystko rozpadło się na małe kawałki, skoro tak skrupulatnie je układała, dążąc do wyimaginowanej perfekcji własnej rzeczywistości. Może ideał nie istniał. Zapomniała przecież o tym, jak powinna była ustawić swoje priorytety, traktując pracę jako jedyną ważną rzecz w życiu. I chociaż wróciła do Anglii, zaczynała od początku, to znów to robiła, jakby nie wiedziała, że to błąd. Ale nie potrafiła inaczej, tylko to trzymało ją w jednej części, a przecież najbardziej obawiała się tego, że i ona się rozpadnie. Nie miała na to czasu, postarała się, by go nie mieć.
Szła jednak przez park tojadowy, ubrana już w szpitalne ciuchy, żeby nie marnować później czasu. Mogła się teleportować, kiedy tylko skończyła oglądać proponowane mieszkanie, ale potrzebowała chwili wytchnienia, spokoju i może zwyczajnego, miejskiego zgiełku, patrząc na spieszących się przechodniów, który wybrali niewielkie parkowe zacisze. Musiała znaleźć mieszkanie, nie mogła wiecznie siedzieć Dionowi na głowie, choć zapewniał ją, że wcale mu to nie przeszkadza. Nie chciała nadużywać gościnności, wiedziała, że nie byli już tak blisko jak kiedyś i to jej wybory do tego doprowadziły. Nie sądziła jednak, że znalezienie odpowiedniej oferty będzie tak trudne.
Nie powinna tego robić, nie powinna była palić. Była uzdrowicielką z wieloletnim stażem, świadomą wszelkich szczegółów w konsekwencjach palenia. Nie powinna, a jednak wyciągnęła z torby przewieszonej przez ramię paczkę błękitnych gryfów, zawieszając na kilka sekund na nim wzrok. Czy to czyniło z niej hipokrytkę? Spędziła długie godziny swojego życia na tłumaczeniu pacjentom jak zły był to nałóg, a teraz sama sięgała po używkę, łudząc się, że jakkolwiek ją rozluźni. Wszystko siedziało w głowie, wiedziała o tym, ale to wcale nie przeszkodziło jej w odpaleniu papierosa krótkim zaklęciem i zaciągnięciu się papierosowym dymem. Nie była nałogowym palaczem, nie wiedziała nawet dlaczego je kupiła i dlaczego postanowiła go odpalić. Zaczęła więc kaszleć jak ostatnia kretynka. Nate by chyba umarł ze śmiechu, gdyby ją teraz widział, a ona nawet nie miałaby mu tego za złe.
Wybacz, nie chciałam zagłuszać koncertu — rzuciła do nieznajomej, krytycznie przyglądając się błękitnemu gryfowi i próbując podjąć decyzję, czy palenie tego papierosa miało jakikolwiek sens. Była uzdrowicielką, nie powinna świadomie się truć, ale chyba wszyscy byli w życiu hipokrytami.


______________________

In your hands, there's a touch that can heal
But in those same hands, is the power to kill
Powrót do góry Go down


Ariadne W. Wickens
Ariadne W. Wickens

Dorosły czarodziej
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 171
C. szczególne : owocowe perfumy | elegancki ubiór | łagodny, delikatny głos
Galeony : 841
  Liczba postów : 529
https://www.czarodzieje.org/t21609-ariadne-willow-wickens#703422
https://www.czarodzieje.org/t21613-poczta-ariadne-wickens#704304
https://www.czarodzieje.org/t21610-ariadne-willow-wickens#703604
https://www.czarodzieje.org/t21614-ariadne-w-wickens-dziennik
nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty


Pisanienacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty Re: Tojadowy Park  nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 EmptyPią 26 Sie 2022 - 15:17;

Zbierała rośliny, podśpiewując, gdy nagle ktoś się rozkaszlał. I to dość mocno. Urwała w połowie nuconego słowa, żeby spojrzeć czy może nie trzeba udzielić komuś pomocy. Obok, przy krzewie dzikich róż, stała ciemnowłosa kobieta.
- Koncertu? A, nic nie szkodzi. - Ariadne pokręciła głową, zaczesując kosmyk jasnych włosów za ucho w nerwowym geście. Nagle mocno się speszyła, ponieważ nie chciała, by ktoś faktycznie myślał o tym jako o koncercie. Nie każdy lubił coś takiego, nawet jeśli Ariadne nie miała paskudnego głosu, a wręcz przeciwnie.
Dopiero po dłuższej chwili uniosła wzrok na kaszlącą nieznajomą. Co zaskakujące, była ubrana w lekarski kitel. Ariadne chyba nigdy nie widziała, żeby ktoś z tej branży korzystał z używek. Jakoś to się ze sobą nie zgadzało. Ale po namyśle to było przecież dość proste do zrozumienia. Na uzdrowicielach spoczywała tak ogromna odpowiedzialność, że praktycznie porównywalna z tą dotyczącą aurorów. A może nawet większa. Nic dziwnego, że czasami stres osiągał krytyczny poziom, a wtedy ludzie w różny sposób szukali czegoś, co przyniesie odrobinę ulgi. Ariadne miała szczerą nadzieję, że z nią się coś takiego nie stanie. Jakoś nie myślała o papierosach czy alkoholu jako czymś pomagającym się rozluźnić. Wolała przeczytać dobrą książkę czy napić się herbaty. Ot, taka nudziara.
A jak już mowa o herbacie!
- Może herbaty? Rumianek pomaga na ból gardła. - zaoferowała się od razu, wstając z kolan. Z oczywistych względów nie chciała, aby uzdrowicielce dokuczało szczypanie w gardle przez te papierosy.
Podeszła do kobiety, wyciągając termos z ciepłym napojem. Poczuła od niej wyraźny zapach mięty, nie mając pojęcia, że pochodzi od palonego tytoniu. Nie rozpoznała tej marki. Wszystkie magiczne czy mugolskie wyglądały dla Wickens tak samo. Chociaż z magicznymi zwykle było znacznie mniej przewidywalnie. Czarodzieje lubili sobie wszystko urozmaicać.
- Ciężki okres? - zapytała swobodnie, nie chcąc, aby zabrzmiało to jak jakieś wścibskie wypytywanie. Wolną ręką zaczęła układać swoje rzeczy w torbie. Chciała zabezpieczyć słoiczek, wkładając go do jednej z wewnętrznych kieszeni. Cieszyła się z tego rumianku, choć nie było to przecież nic nadzwyczajnego. Może jeszcze więcej roślin odnalazłaby w Tojadowym Parku?
Powrót do góry Go down


Thalia S. Heartling
Thalia S. Heartling

Absolwent Slytherinu
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,65m
C. szczególne : czarny tatuaż armband na prawym przedramieniu || zapach miodu, szpitala i kawy
Galeony : 1007
  Liczba postów : 563
https://www.czarodzieje.org/t21575-thalia-s-heartling#701437
https://www.czarodzieje.org/t21580-thalia-poczta#701474
https://www.czarodzieje.org/t21579-thalia-s-heartling#701467
nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 QzgSDG8




Moderator




nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty


Pisanienacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty Re: Tojadowy Park  nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 EmptyWto 30 Sie 2022 - 13:52;

Lekko się uśmiechnęła, nie chciała wcale speszyć nieznajomej dziewczyny. Ot tak rzuciła komentarz, może po prostu potrzebując się do kogoś odezwać? Do kogoś kto jej nie znał, nie łączył z nią demonów przeszłości i błędów, które popełniła w swoim życiu, choć stale dążyła do perfekcji, która zdawała się nigdy nie istnieć.
Nie przejmuj się, tak sobie powiedziałam — machnęła ręką, jednocześnie krytycznie patrząc na tego cholernego papierosa w dłoni i ostatecznie spalając całkowicie niedopałek zaklęciem. To był beznadziejny pomysł, nie wiedziała kogo próbowała oszukać, kim niby zamierzała być? Ostatnimi czasy było ciężko, ciężej niż zazwyczaj i nawet ucieczka w niekończący są wir pracy jej nie pomagała. A jeśli tkwienie od rana do wieczora i od wieczora do rana w szpitalu jej nie pomagało – czy był dla niej w ogóle jakiś ratunek?
Przyzwyczaiła się już dawno do odpowiedzialności spoczywającej, a czasem nawet ciążącej na jej ramionach. Po latach stał się dla niej niczym tlen, którym na co dzień oddychała, nie potrafiła bez tego żyć. Bez codziennego ratowania życia, pomocy innym, bo przecież sama sobie nie potrafiła pomóc. Tkwiła w tej pułapce zbyt długo, by potrafić się z niej samodzielnie wydostać. To nie stres związany z pracą nakłonił ją do sięgnięcia po używkę, co ten z całkowitego zawalenia się jej dotychczasowego życia. Nie wiedziała co zrobić i co gorsza – nie potrafiła tego przyznać, nie przyjmując faktu, że nie miała pojęcia jaki powinien być jej kolejny krok. Przecież zawsze wiedziała. Następnym razem po prostu pójdzie się napić tequili, przynajmniej nie będzie kaszleć jak ostatnia kretynka.
Dzięki, to nie ból gardła, najwyraźniej po prostu jestem bardziej żałosna niż myślałam — parsknęła i machnęła ręką. Westchnęła i jakby nigdy nic podeszła do pobliskiej ławki, ciężko na nią opadając. Co się z nią, do cholery działo? Musiała wrócić do dawnej siebie, tej, której nic nie było w stanie pokonać. Nie po to tyle poświęciła w swoim życiu, żeby teraz to zepsuć. Nawet jeśli otaczały ją same gruzy przeszłości, których nie potrafiła posprzątać.
To aż tak widać? — zapytała, niemrawo się uśmiechając i zaczepiając zbłąkane kosmyki włosów za uszy — W pracy nie mogę tego pokazywać, więc chyba poza pracą przestaję się kontrolować — wzruszyła ramionami. Nie była przyzwyczajona do opuszczania własnej gardy. Ale ostatnio nie miała siły więcej udawać i choć w pracy pochłaniały ją obowiązki, znacznie ułatwiając sprawę, to poza nią… cóż, mury runęły.


______________________

In your hands, there's a touch that can heal
But in those same hands, is the power to kill
Powrót do góry Go down


Ariadne W. Wickens
Ariadne W. Wickens

Dorosły czarodziej
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 171
C. szczególne : owocowe perfumy | elegancki ubiór | łagodny, delikatny głos
Galeony : 841
  Liczba postów : 529
https://www.czarodzieje.org/t21609-ariadne-willow-wickens#703422
https://www.czarodzieje.org/t21613-poczta-ariadne-wickens#704304
https://www.czarodzieje.org/t21610-ariadne-willow-wickens#703604
https://www.czarodzieje.org/t21614-ariadne-w-wickens-dziennik
nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty


Pisanienacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty Re: Tojadowy Park  nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 EmptyCzw 1 Wrz 2022 - 13:43;

Odrobinę wstrząsnęły nią słowa kobiety. Bardziej żałosna niż myślała? Brzmiało to strasznie przygnębiająco i odruchowo Ariadne miała ochotę po prostu zaprzeczyć. Wygnać tę niezdrową myśl daleko, daleko stąd. Wyrwać, razem z korzeniami, żeby nie mogła ponownie wypuścić pędów. Ale to byłoby tak nieprzekonujące, jak tylko to możliwe, bo przecież nie znała tej kobiety. Żałowała, że nie sięgnęła po herbatę, ale przynajmniej papieros poszedł w odstawkę. I tak nie działał rozluźniająco, a wręcz przeciwnie. Skołowana Ariadne na chwilę zamilkła, nie wiedząc co powiedzieć. Ciemnowłosa usiadła na ławce, jakby to ratowało ją przed runięciem na ziemię.
- Och... - Ariadne zrobiło się autentycznie przykro. - Mogę może jakoś... pomóc?
Nieznajoma sprawiała bardzo sympatyczne pierwsze wrażenie pomimo jej przygnębionego stanu. Może wiązało się to z ogromnym szacunkiem, jakim jasnowłosa darzyła wszystkich pracowników w szpitalu. W końcu sama długo myślała o dołączeniu do tych szeregów. Ostatecznie dalej uwielbiała magię leczniczą.
- Ale jeśli woli Pani bym zajęła się sobą to zrozumiem. Z doświadczenia wiem jednak, że w trudnym czasie towarzystwo działa niekiedy lepiej od magicznych lekarstw. - uśmiechnęła się szerzej, starając zawrzeć w tym głupim porównaniu nawiązanie do pracy kobiety. Nadal utrzymywała profesjonalny ton, jak to miała w zwyczaju. Choć nie miałaby nic przeciwko przedstawieniu się sobie. - Na imię mi Ariadne.
Zapragnęła pomóc tej osobie, nawet jeśli była zupełnie praktycznie obca. Widać jak na dłoni, że miała jakiś problem bądź problemy. Bez sensu byłoby próbować się domyślać. Wickens jeszcze nie natknęła się na taką przeszkodę, której nie dało się przeskoczyć, rozwalić bądź transmutować w coś mniejszego! Zebrała w sobie pokłady życzliwości i spróbowała zarazić nieznajomą pozytywnym uśmiechem, który nadal utrzymywała na ustach. I pomyśleć, że parę godzin temu była w podobnie kiepskim stanie. Jej złe samopoczucie związane z sytuacją w domu wcale nie zniknęło. Po prostu przekierowała uwagę na coś innego. Może nawzajem będą sobie w stanie nieco pomóc z kiepskim humorem nim nadejdzie czas przyjścia na oddział w szpitalu.
Powrót do góry Go down


Thalia S. Heartling
Thalia S. Heartling

Absolwent Slytherinu
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,65m
C. szczególne : czarny tatuaż armband na prawym przedramieniu || zapach miodu, szpitala i kawy
Galeony : 1007
  Liczba postów : 563
https://www.czarodzieje.org/t21575-thalia-s-heartling#701437
https://www.czarodzieje.org/t21580-thalia-poczta#701474
https://www.czarodzieje.org/t21579-thalia-s-heartling#701467
nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 QzgSDG8




Moderator




nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty


Pisanienacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty Re: Tojadowy Park  nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 EmptyPon 5 Wrz 2022 - 11:00;

Nie powinna była tak mówić zgadza się, nie powinna nawet tak myśleć, ale wydarzenia w jej życiu znacznie utrudniały jakikolwiek optymizm. Cały czas, nieustannie rozpamiętywała swoje życie, odtwarzała od początku, jak stara mugolską taśmę. Szukała błędu, a kiedy go znalazła – okazał się nie do przeskoczenia. Nie potrafiła zrezygnować z pracy, była całym jej życiem, czymś na wzór tlenu, którym oddychała. Nie wyobrażała sobie tego porzucić, lawirowania między szpitalnymi łóżkami, poczucie, że pomaga innym, choć sobie nie potrafiła. Uśmiechnęła się nieznacznie, ale i bez krzty radości. To był uśmiech zrezygnowania, bo naprawdę czuła, że stoi w miejscu i nie miała pojęcia w którą stronę postawić krok. Zawsze wydawało jej się, że jest niezniszczalna. Próbowała zrozumieć co się z nią teraz działo, przecież od dawna wiedziała, że to tak się skończy. Może nie dopuszczała do siebie tej myśli w całej okazałości, to podświadomie wiedziała. Była zbyt dobra na załamywanie się i co więcej – nigdy sobie na to nie pozwalała. Aż do teraz.
Niestety — pokręciła głową, blondynka nie miała jak jej pomóc i była pewna, że nikt oprócz niej samej nie mógł. Ale ona nie była gotowa na stawienie czoła problemom, które urosły niczym stuletni dąb. Nie była gotowa na stanięcie twarzą w twarz ze swoim mężem. Nienawidziła go, potrzebowała czasu, by chęć zemsty odeszła w niepamięć. Jeśli w ogóle to możliwe.
Żadna pani — machnęła ręką, bo przecież nie była wcale taka stara. No, przynajmniej miała nadzieję. Wiedziała, że jej praca była cholernie stresogenna, ale nie sądziła, żeby aż tak ją to postarzało. Nie bardziej niż prywatne kłopoty. — Dziękuję, to bardzo miłe, chociaż wcale mnie nie znasz, niewielu stać na taką dobroć — powiedziała, zawieszając spojrzenie swoich zielonych tęczówek na nieznajomej, a może już znajomej twarzy. — Thalia Heartling — przedstawiła się Ariadne i obserwowała ją czy nazwisko jej coś powiedziało. Zdawała sobie sprawę, że jej rodziny była całkiem znana w medycznym półświatku, a jednak nie mogła oczekiwać, że ktoś poza nim będzie wiedział z kim ma do czynienia. Poza tym, nie była swoją matką – jeszcze. Machinalnie poprawiła swoje różowe scrubsy, sprawdzając czy w kieszeni ma na pewno identyfikator.
I masz rację – towarzystwo mi się przyda, prawie wszystko zostawiłam w Kanadzie — wzruszyła ramionami. Prawdę mówiąc, chyba nie zamierzała opowiadać jej całego swojego życia, nie chciała mówić o tym, że jej mąż ją zdradził. Wtedy sama musiałaby się z tym zmierzyć, ponownie, i tak samo nie wiedzieć co z tym zrobić. Wyjechała, zmieniła otoczenia, a jednak po pierwszym głębokim oddechu znów zaczynała się dusić. Demony przeszłości ją nawiedzały, kładąc cienie na każdy kolejny dzień.


______________________

In your hands, there's a touch that can heal
But in those same hands, is the power to kill
Powrót do góry Go down


Ariadne W. Wickens
Ariadne W. Wickens

Dorosły czarodziej
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 171
C. szczególne : owocowe perfumy | elegancki ubiór | łagodny, delikatny głos
Galeony : 841
  Liczba postów : 529
https://www.czarodzieje.org/t21609-ariadne-willow-wickens#703422
https://www.czarodzieje.org/t21613-poczta-ariadne-wickens#704304
https://www.czarodzieje.org/t21610-ariadne-willow-wickens#703604
https://www.czarodzieje.org/t21614-ariadne-w-wickens-dziennik
nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty


Pisanienacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty Re: Tojadowy Park  nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 EmptyPon 19 Wrz 2022 - 12:02;

Przyjrzała się uśmiechowi, jaki z trudem wykrzesała z siebie Thalia. Nie było w nim niestety zbyt wiele radości. Wydawało się, że spotkała tę kobietę w kryzysowym momencie. Ariadne nie chciała wtyka nosa w nieswoje sprawy i wypytywać o prywatne życie nieznajomych. To zdecydowanie odpadało. Ale prosta rozmowa, bycie obok i okazanie chęci pomocy? Jak najbardziej było ją na to stać. Czułaby się wręcz dość podle, gdyby tak to wszystko pozostawiła samemu sobie. Może i nie poda żadnego dobrego rozwiązania problemu na tacy czy nie wymyśli magicznie cudownej rady, ale według Ariadne nawet najdrobniejsze gesty miały znaczenie.
Potarła ramię niezręcznie, gdy usłyszała, że Thalia nie chce, aby nazywać ją per pani. Dla Ariadne to było naturalne. Nieważne czy ktoś jest starszy, czy nawet młodszy od samej aurorki - pozostawała uprzejma oraz kulturalna. Zachowywanie szacunku w rozmowie było dla dziewczyny bardzo ważne, ale z drugiej strony nie czuła się urażona, kiedy ktoś wolał mówić jej po imieniu. Rozumiała, że ludzie mają różne podejścia do tej kwestii, a każde starała się uszanować. Może ciężko jej będzie od razu przestawić się na "ty" w stosunku do ciemnowłosej kobiety, ale spróbuje. Nie wiedziała, co odpowiedzieć, gdy Thalia mówiła o dobroci, więc ponownie nieświadomie wykonała gest potarcia ramienia.
- Ariadne Wickens. - dopowiedziała swoje nazwisko, skoro i Thalia się nim podzieliła. Na twarzy jasnowłosej nie dało się wyczytać żadnej świadomości, że ma do czynienia z przedstawicielką rodu jednych z najwybitniejszych uzdrowicieli. Nigdy o Heartlingach nie słyszała, toteż nie zareagowała w żaden sposób na tę informację.
- Och, czyli podobnie jak ja nie jest Pani stąd. - powiedziała zaskoczona. Ariadne była słaba w rozpoznawaniu akcentów czy domyślaniu się pochodzenia nieznajomych, więc nic dziwnego, że kompletnie się pomyliła, przypisując teraz Thalię do Ameryki. W Kanadzie Wickens czasem bywała. Pamiętała głównie zachwycają przyrodę oraz miłych ludzi, więc w gruncie rzeczy kojarzyła to państwo z czymś przyjemnym. - Ja prawie wszystko zostawiłam na Alasce. - odwzajemniła się podobnym wyznaniem.
Zdecydowała się w końcu podejść i zająć miejsce na ławeczce obok uzdrowicielki. Zaraz potem sięgnęła do swojej torebki, pogrzebała chwilę, a następnie wyciągnęła ku towarzyszce paczkę miętówek. Najzwyklejszych, mugolskich, niezawodnych. Raczej lepiej, aby w szpitalu nie wyczuli zapachu papierosów. Ariadne też wrzuciła jedną do ust, tak po prostu. Życie w parku nie zamierało. Tuż obok przechodziła para wyprowadzająca dużego charjuka, który merdał wesoło ogonem.
Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 3892
  Liczba postów : 1209
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 QzgSDG8




Moderator




nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty


Pisanienacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty Re: Tojadowy Park  nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 EmptyCzw 15 Gru 2022 - 21:37;

choroba nieaktywna

Z upływem kolejnych dni, Longwei stopniowo wracał do siebie, przestając wyglądać na przybitego sprawą nielegalnej hodowli. Choć nie było to łatwe, zaakceptował fakt, że nie zdołali od razu pomóc wszystkim uwięzionym smokom i próbował skupiać się w pracy mocniej na pracy z uratowanym walijskim zielonym. Stopniowo przynosiło to efekty, podobnie jak w przypadki chilijskiego zębacza, który zdołał już przekonać się do pracowników i nie reagował agresją na ich pojawienie się.
Po kolejnym wyczerpującym dniu mężczyzna wrócił do domu, licząc na to, że będzie mógł usiąść w salonie z herbatą i poczytać, bądź zwyczajnie pobyć ze swoimi pupilami. Nic więc dziwnego, że wręcz jęknął z rozpaczy, widząc na podłodze w salonie stos książek, a pomiędzy nimi Xiāoshī z Xìngyùnem. Wyglądało na to, że nauczyli się grać w berka, bo gdziekon co chwilę znikał, a świnks starał się go złapać, pochrumkując z zadowoleniem. To, co wydarzyło się później, stało się tak szybko, że teraz, idąc spokojnie przed siebie w parku, Longwei próbował wszystko jeszcze raz odtworzyć w myślach.
W mieszkaniu rzucił zaklęcie sprzątające, aby wszystkie książki znalazły się znów na półkach. Duża część z nich należała do Maxa i mężczyzna nie chciał, aby te się zniszczyły. Skarcił po chińsku swoje zwierzaki, wyganiając je do swojej sypialni i raz jeszcze rozejrzał się po salonie, aby ocenić, czy świnks narobił jeszcze jakichś szkód. Zauważył wtedy leżące na ziemi zdjęcie. Kiedy je podniósł, dostrzegł na nim kilka osób, rodzinę. Jeden z chłopców zwrócił jego uwagę - musiał mieć około dziesięciu lat, ale Huang z pewnością spoglądał na małego Brewera. Uśmiechnął się nieznacznie do fotografii, która jednak nie poruszała się, a uchwycone na niej osoby trwały nieruchomo, wpatrując się w tego, kto trzymał zdjęcie niemal z obojętnością. Tak dziwnych zdjęć Longwei nie widział i zastanawiał się, czy może mógłby zapytać o to Maxa, gdy ten wszedł także do mieszkania.
Huang zdołał przyjrzeć się pozostałym postaciom na zdjęciu, dostrzegając rodzinne podobieństwa, ale nim się odezwał, jego przyjaciel potargał fotografię, wparwiając go w niemałe zdumienie. Milczeli, będąc na dworze i z każdym kolejnym krokiem Huang czuł ciężar milczenia, tego, co się wydarzyło przed momentem w salonie.
- Szczęściarz zrzucił większość książek na ziemię, a zdjęcie musiało być w jednej z nich. Nie zamierzałem przeszukiwać twoich rzeczy, ani nic podobnego. Przepraszam, jeśli to cię rozzłościło - odezwał się w końcu cicho, spoglądając na Gryfona.

@Maximilian Brewer

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7225
  Liczba postów : 2440
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 QzgSDG8




Moderator




nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty


Pisanienacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty Re: Tojadowy Park  nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 EmptySob 17 Gru 2022 - 22:42;

Choroba: nieaktywna

Max nie wiedział, co tak naprawdę czuł w tej chwili. Gniew? To nie było to. Rozczarowanie, dziwny ból, który szarpnął go gdzieś w okolicach żołądka, niepewność, cień lęku i odległego żalu, jakiego nie potrafił nawet nazwać, a który zdawał się go teraz dusić. Musiał wyjść z mieszkania, był pewien, że nie mógł spędzić tam choćby chwili dłużej, był pewien, że nie mógł patrzeć na to, co się tam działo, na to, co go otaczało, zupełnie, jakby potargane fragmenty fotografii miały ożyć, jakby miały go zniszczyć, jakby miały ponownie zabrać głos i w zdecydowanie dosadny sposób powiedzieć mu, co o nim myślały. Nie musiał o to pytać, nie musiał znowu się w to zapadać, a jednak nie umiał przestać o tym myśleć, nie potrafił wracać do tego, co wydarzyło się przez ostatnie lata, z czym musiał się nieustannie mierzyć, z czym musiał walczyć, chcąc stać się sobą, a nie kimś innym.
Zapalił, gdy tylko znaleźli się na ulicy, mając wrażenie, że w ten sposób zdoła się uspokoić, ale w niczym mu to nie pomagało. Nic zatem dziwnego, że zgasił niedopałek, wgniatając go w śnieg roztapiający się tego wieczoru na ścieżkach parku, do którego dotarli w milczeniu. Prawdę mówiąc, Max zastanawiał się nawet przez chwilę, co tak naprawdę Longwei przy nim robił, jak do tego doszło, że wyszli razem, bo zupełnie nie pamiętał momentu, w którym się na to zgadzał, czy chwili, w której to zaproponował, ale nie narzekał. Właściwie nie wiedział, co zrobiłby, gdyby został sam. Być może postanowiłby teleportować się w jedno miejsce, do którego nie miał już po co wracać, a może po prostu poszedłby gdzieś przed siebie, nie mając pojęcia, gdzie i po co powinien się zatrzymywać, nie wiedząc, czy w ogóle by tego chciał. Trudno było mu jednak powiedzieć, czy miał ochotę rozmawiać, przynajmniej do momentu, w którym Huang odezwał się jako pierwszy.
Spojrzał na niego, marszcząc lekko brwi, a potem potrząsnął głową na znak, że to nie miało tak naprawdę żadnego znaczenia. Nie przejmował się rzeczami, które spadły z półek, nie przejmował się nawet tym, że Longwei zobaczył coś, czego nie powinien, bo prawda była taka, że jego przyjaciele wiedzieli dobrze, z jakiej pochodził rodziny. Był zły na przeszłość, na to, co wydarzyło się kiedyś, co miało miejsce, gdy był dzieckiem, a później nastolatkiem, na to, co doprowadziło go do miejsca, w którym się właśnie znajdował. Może bolało to jeszcze bardziej z uwagi na zbliżające się święta, których niewątpliwie nie miał z kim spędzić i to jedno nie ulegało najmniejszej nawet wątpliwości.
- Ani trochę – stwierdził, przeczesując włosy, na których osiadły mu płatki śniegu, nie odczuwając tak naprawdę chłodu – Opowiem ci historię pewnego chłopca – dodał, uśmiechając się kącikiem ust, spoglądając przez krótką chwilę w stronę ciemnego nieba, z którego nieprzerwanie sypał się gęsty, mokry śnieg przyklejający się do jego kurtki i włosów.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 3892
  Liczba postów : 1209
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 QzgSDG8




Moderator




nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty


Pisanienacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty Re: Tojadowy Park  nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 EmptySob 17 Gru 2022 - 22:43;

Było coś w postawie Maxa, że Longwei mimowolnie myślał o smokach, na co z pewnością miały wpływ żarty z imprezy w Pure Lux. Teraz jednak jego przyjaciel przypominał te osobniki, które wyraźnie były ranne, które coś bolało, ale nie pozwalały do siebie podejść. Spoglądały wrogo na każdego, wydawały z siebie ostrzegawcze warknięcia, gdy tylko ktoś się zbliżył i atakowały, gdy próbowało się pomóc im, bez ich zgody. Max, w chwili, w której potargał zdjęcie i ruszył do wyjścia z mieszkania, był dokładnie jak te wszystkie smoki. Atakował i próbował uciec, a Longwei zrobił to, co zawsze w takiej sytuacji - ruszył za smokiem. Wiedział, że kryje się za tym jakaś rana, którą należało obejrzeć, spróbować uleczyć i choć sam nie był dobry w uzdrawianiu, w przypadku Gryfona liczył, że wystarczy rozmowa. Nie próbował jednak na siłę wyciągać z chłopaka zwierzeń. Zupełnie jak w przypadku własnych podopiecznych czekał, decydując się jedynie przeprosić za coś, co mogło wyglądać na wścibstwo.
Zaskoczyła go jednak odpowiedź Brewera, zapewnienie, że nie był zły na niego, nie był zły za to, co się stało. Wyglądało więc na to, że to, co wywołało złość, musiało być poważniejsze, niż Huang sądził. Rana musiała być głębsza i mimowolnie mężczyzna przypominał sobie te chwile, kiedy orientował się, że Max coś ukrywa, gdy nie uśmiechał się w pełni szczerze, kiedy jego oczy pozostawały smutne. Mieszkając z nim, dostrzegał więcej takich chwil, niż w trakcie wakacji, a teraz wyglądało na to, że przypadkiem sam poruszył coś, co być może miało zostać zapomniane.
Spojrzał na przyjaciela, kiedy usłyszał zapowiedź historii, mając dziwne wrażenie, że będzie opowiadać o kimś z fotografii, być może o sobie, ale nie zamierzał dopytywać. Historia pewnego chłopca z pewnością nie miała brzmieć zbyt osobiście, ale Huang czuł ciężar, jaki za sobą niosła, gdy obserwował ukradkiem zachowanie Maxa. Dość niepewnie wyciągnął rękę do niego, muskając palcami dłoń przyjaciela, na znak, że jeśli tylko chce, może zacisnąć na niej swoje palce, jeśli to jakkolwiek mu pomoże, ale też dając mu znać, że jest obok i zamienia się w słuch.

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7225
  Liczba postów : 2440
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 QzgSDG8




Moderator




nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty


Pisanienacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty Re: Tojadowy Park  nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 EmptySob 17 Gru 2022 - 22:45;

Prawda była taka, że rany, jakie nosił Max, były bardzo głębokie i równie dobrze ukryte. Niewiele było osób, które znały jego historię, które wiedziały o nim prawie wszystko, które były w stanie powiedzieć, co złego go spotkało, a tym samym były w stanie stwierdzić, skąd wzięły się jego niektóre zachowania. Nie chciał, żeby tak to wyglądało, pracował nad sobą, walczył o to, żeby zapomnieć, żeby pójść naprzód, ale jak było widać, wystarczyło jedno zdjęcie, jedno proste wspomnienie, żeby zburzyć to wszystko. Coś drgnęło, poruszyło się wbrew jego woli, przypominając mu o tym, co bolało go właściwie najbardziej na świecie. Kwestia Finna, choć również wiele go kosztowała, nie była aż tak znacząca, nie była aż tak męcząca i nie powracała do niego, nieustannie przypominając mu, że to właśnie spowodowało, że był kim był. Nie był aż tak głupi, żeby nie zdawać sobie sprawy z tego, że uciekał w same niemądre relacje, że plątał się w rzeczy, które dla wielu osób były toksyczne, jedynie dlatego, że tak było łatwiej. O wiele łatwiej, prawdę mówiąc, a od kiedy nauczył się, żeby nadmiernie się w nic nie angażować, żeby nie szukać kogoś, z kim mógł spędzić chociaż jakiś kawałek swojego życia, momentami zdawało mu się, że był jedynie gościem we własnym życiu. To było złe i nie ulegało to wątpliwości, ale Max nie miał pojęcia, jakby miał od tego uciec, dryfując po prostu w czasie, nie mając wpływu na ludzi, którzy się o niego martwili, nie mając wpływu na to, że mimo wszystko miał przyjaciół, choć wiedział, że ich również mógł zranić jednym prostym słowem.
Drgnął, kiedy poczuł dotyk Longweia, nie do końca rozumiejąc, dlaczego ten to robił. Było w tym bezsprzecznie coś miłego i w pierwszej chwili Max nawet zamierzał złapać go za rękę, nawet go dotknął, zaciskając na krótką chwilę palce, ale cofnął się, unosząc ramiona i schował dłonie w kieszenie kurtki. Obaj doskonale wiedzieli, że zamierzał opowiedzieć mu o sobie, ale mimo to z jakiegoś powodu chciał sprawiać pozory, że było inaczej, być może zbyt niepewny tego, jak może się zachowywać i na co może sobie pozwolić. Był szczery, wielokrotnie wyjawiał to, o czym myślał w danej chwili, ale ta sprawa była o wiele trudniejsza i powodowała, że mimo wszystko zamykał się w sobie, że ukrywał się gdzieś po kątach, że starał się udawać, że nie jest dla niego aż tak trudna. Wspomnienia jednak nieustannie go bolały, a wracanie do nich, było niczym grzebanie w ranie, którą otwierał na nowo, która rozrywał, pozwalając jej nieustannie krwawić.
- Przez długi czas, przez całe jedenaście lat, chłopiec myślał, że jest prawie całkiem zwyczajny, że jest mugolem, który ma problemy zdrowotne, trudne do zdiagnozowania - powiedział, ruszając znowu przed siebie, nie chcąc stać w miejscu, czując, jak śnieg uderza coraz mocniej o jego twarz i miał świadomość, że zanim wrócą do mieszkania, obaj będą mokrzy. Mógł kazać Longweiowi go zostawić, ale odnosił wrażenie, że ten by go nie posłuchał, że po prostu by go tutaj nie zostawił. Był uparty, kiedy już sobie coś postanowił, a skoro właśnie za nim szedł, gotowy do tego, żeby go wysłuchać, tak naprawdę nie było odwrotu z tego miejsca, nie było szans na to, żeby uciekł, żeby niektóre rzeczy pozostawił ukryte, zasłonięte i zupełnie zapomniane przez swojego przyjaciela. Westchnął bezgłośnie, czując, że się na to wszystko wkurwia, a potem zamknął oczy, pokręcił głową i kopnął śnieg, który przylepił się właściwie od razu do jego trampek, a on wiedział, że za chwilę mu przemokną.
- Kiedy miał jakieś trzy lata, powiedział swojej mamie, że za jakiś czas będą bawić się z jeszcze jednym chłopcem. Wtedy to nie było aż tak dziwne, uznano, że to po prostu dobra wyobraźnia dziecka, ale jego mama wiedziała, że dzieje się coś dziwnego, kiedy urodziła syna i przekonała się, że słowa starszego chłopca naprawdę się spełniają - dodał, zdradzając Longweiowi jedną z tajemnic. Nie opowiadał wszystkim o swoim darze, nie chciał tego, chociaż miał świadomość, że w szkole i tak wszyscy zdawali sobie z tego sprawę, a młodsze roczniki słuchały z wypiekami plotek na temat takich pojebanych dziwaków, jak on, czy inni ludzie obdarzeni najróżniejszymi darami. Huang jednak powinien o tym wiedzieć, choćby z powodu tego, co mogło się stać, gdyby Max nagle dostał wizji i padł mu na podłogę w czasie obiadu.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 3892
  Liczba postów : 1209
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 QzgSDG8




Moderator




nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty


Pisanienacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty Re: Tojadowy Park  nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 EmptySob 17 Gru 2022 - 22:46;

Jak smok, który niepewnie wyciąga łeb w stronę dłoni opiekuna, jak pozwala się na krótką chwilę dotknąć, ale zaraz wycofuje, nie ufając w pełni - tak teraz zachowywał się Max. Longwei uśmiechnął się łagodnie, nie przejmując się wycofaniem przyjaciela, doskonale rozumiejąc jego reakcję, biorąc pod uwagę wyczuwalny ciężar czekającej go opowieści. Mężczyzna poprawił szalik, owijając nim szczelniej szyję, po czym także wsunął dłonie w kieszenie płaszcza. Nie poganiał Gryfona, czekając, aż zacznie opowiadać historię chłopca, który z pewnością krył się gdzieś w głębi studenta, czekając na dzień, gdy wszystko się odpowiednio ułoży. Gdyby powiedział, że nie zamierza jednak niczego opowiadać, że nie chce w tym momencie rozmawiać, że chce być sam - Longwei z pewnością szedłby po prostu kilka metrów za nim, starając się dać mu przestrzeń, której mógł potrzebować, mając wciąż na niego oko.
Kiedy tylko Max zaczął swoją opowieść, coś wewnątrz Huanga drgnęło, sprawiając, że mimowolnie się spiął. Nie wiedział, że chłopak pochodził z mugolskiej rodziny, ale już samo to wystarczało, aby Longwei podejrzewał, jak ciężkie musiało być jego dzieciństwo. Niewielu było mugolaków, którzy nie byliby gnębieni przez rówieśników. Zastanawiająca była jednak choroba, trudna do zdiagnozowania, choć myśląc o tym, czuł dreszcz niepokoju przebiegający w dół jego kręgosłupa.
Zaraz niepokój znalazł swoje potwierdzenie, gdy usłyszał o przepowiedni, jak można byłoby nazwać słowa trzyletniego chłopca. Wiedział, że Max zna się na wróżbach, podejrzewał, że jest jasnowidzem, bazując na tym, co opowiedział mu u znachorki w Avalonie, ale teraz dostał tego potwierdzenie. Ostatecznie trzyletnie dziecko w mugolskiej rodzinie nie miało prawa bawić się tarotem, czy innymi wahadełkami, aby móc przepowiedzieć przyszłość, chyba że ci mugole byli w jakiś sposób zainteresowani magią, ale aż tak dobrze Longwei się nie znał na ich świecie.
- Wcześnie objawił się jego dar - powiedział cicho, niemal szeptem, spoglądając ukradkiem na Maxa, starając się rozpoznać, w jakim jest stanie, aby wiedzieć, kiedy ewentualnie zmusić go do przerwania historii. Chciał jej wysłuchać i doceniał, że mężczyzna zdecydował się mu ją opowiedzieć, ale nie chciał, aby robił to na siłę.

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7225
  Liczba postów : 2440
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 QzgSDG8




Moderator




nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty


Pisanienacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty Re: Tojadowy Park  nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 EmptySob 17 Gru 2022 - 22:46;

- Przekleństwo - poprawił go, jednocześnie doskonale wiedząc, że Longwei nie będzie w stanie tego tak naprawdę zrozumieć. Dla kogoś, kto urodził się i wychował w magicznym świecie, kto żył w świadomości, że magia istnieje, że jasnowidzenie jest czymś niesamowitym i godnym podziwiania, faktycznie mógł być to dar. Niezbyt miły, skomplikowany w obsłudze i z całą pewnością daleki od tego, żeby faktycznie było w nim coś niesamowicie pociągającego, ale czarodzieje spoglądali na osoby takie, jak on, z pewną dozą respektu, czasami niedowierzania, ale nie traktowali go przynajmniej, jak kogoś chorego psychicznie. W świecie mugoli coś podobnego było jednak objawem choroby psychicznej, srogiego popierdolenia i był pewien, że gdyby nie to, że został wysłany do Hogwartu, zamknięto by go w psychiatryku.
- Przynajmniej tak uważał, zwłaszcza od chwili, kiedy jego ojciec prawie zemdlał, gdy dostarczono pierwszy list z Hogwartu. Dopiero wtedy chłopiec dowiedział się, że kobieta, którą przez całe życie uważał za swoją mamę, wcale nią nie jest. Nagle okazało się, że całe jego życie było większym lub mniejszym kłamstwem, okazało się, że jego matka zmarła właściwie tuż po porodzie, że była czarownicą i zapewniała jego ojca, że on na pewno nie będzie taki, jak ona. Tylko był. Dokładnie taki sam, dokładnie tak samo przepełniony magią, a na dokładkę okazało się, że całkiem dobrze widzi przyszłość - mruknął po dłuższej chwili Max, przeczesując włosy palcami, zgarniając z nich lepki śnieg, czując doskonale, że mimo wszystko zaczyna marznąć. Nie miał jednak najmniejszej ochoty wracać do domu, czuł, że musi to wychodzić, że musi sobie z tym poradzić, jednocześnie mając świadomość, że tę historię opowiadał jedynie Alise, że później nikt już jej nie usłyszał i nie znał jej ciągu dalszego.
Nie mógł tego jednak dłużej ukrywać, ani nie chciał dłużej uciekać. Najwyraźniej zdjęcie, które podarł, przelało czarę goryczy, powodując, że wszystko, co złe, nagle zaczęło się ulewać, zaczęło z niego umykać, jak jakiś jebany lament, którego nie był w stanie powstrzymać. Czuł, jak mocno biło mu w tej chwili serce, kiedy po raz pierwszy zaczął się zastanawiać, przed czym dokładnie chciała uciec jego matka. Czy chciała, żeby był zwyczajny, bo wiedziała, jak okrutna potrafi być jej rodzina? Czy nienawidziła magii? A może problem leżał zupełnie gdzie indziej, a on nie był w stanie go dostrzec? Nie znał jej, nie miał pojęcia, co przeżyła, przez co przeszła, ani dlaczego związała się z jego ojcem, dlaczego chciała być normalna, zwyczajna, dlaczego chciał porzucić magię. Nie umiał odpowiedzieć na pytania, jakie notorycznie go dręczyły, a tego wieczoru po raz pierwszy zaczęły uderzać w niego z taką siłą. Czy Whitelightowie mogli być dla niej okrutni? Czy w ogóle interesowali się takim bękartem?
- To macocha wybrała się z chłopcem na Pokątną, to ona pilnowała, by kupić wszystkie potrzebne mu rzeczy i to ona odprowadziła go na pociąg, zapewniając go, że była i zawsze będzie jego mamą - dodał, zdając sobie sprawę z tego, że jakoś trudno mu się mówiło, chociaż nie wiedział nawet dlaczego. Gardło mu się ścisnęło z jakiegoś żalu, z jakiegoś pojebanego gniewu, który nie chciał go opuścić i nie wiedział, jak ma sobie z tym poradzić, nie wiedział, jak ma nad tym przeskoczyć, więc sięgnął ponownie po paczkę papierosów, by odpalić kolejnego, chociaż wiedział, że to nic nie zmieni.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 3892
  Liczba postów : 1209
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 QzgSDG8




Moderator




nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty


Pisanienacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty Re: Tojadowy Park  nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 EmptySob 17 Gru 2022 - 22:49;

Longwei zmarszczył ledwie widocznie brwi, przyjmując słowa drugiego mężczyzny, zestawiając je z tym, co już wiedział, co sam mu wcześniej mówił, starając się stworzyć z tego jeden w pełni kompletny obraz. Początkowo myślał, że Max jest mugolakiem, ale szybko okazało się, że jego matką była czarownica. Zastanawiało go jedynie, dlaczego kobieta ukrywała się, dlaczego okłamała swojego męża, że ich dziecko nie będzie czarodziejem. Nie mogła wiedzieć tego w stu procentach, a swoją obietnicą doprowadziła do sytuacji, gdzie uznawano małe dziecko za chore, z pewnością prowadzono go do różnych mugolskich uzdrowicieli, a on po prostu miał dar.
To tak naprawdę nie mieściło się w głowie Longweia, który coraz mocniej postrzegał chłopca jak smoka, którego jajo podrzucono innemu gatunkowi. Pozornie podobnemu, ale zupełnie innemu. Widział w nim smoka, który potrzebował jedynie znaleźć właściwe dla siebie stado. Musiał mieć wiele pytań i niewiele odpowiedzi i choć był to dopiero początek opowieści, Longwei widział, z jaką trudnością przychodziło Maxowi mówienie. Nic dziwnego, że atmosfera wokół nich jedynie gęstniała, podobnie do papierosowego dymu, którego szczęśliwie nie było czuć.
Huang spojrzał ukradkiem na Maxa, zastanawiając się, czy były jakiekolwiek słowa, które mógłby wypowiedzieć, a nie brzmiałyby kiczowato. Nawet przysłowia, które miał niemal na każdą okazję, teraz wydawały się dziwnie śmieszne, niewarte powtarzania.
- Jego macocha to dzielna i mądra kobieta, skoro w obliczu czegoś z pewnością nieznanego, może budzącego lęk, nie zostawiła go samemu sobie. Podejrzewam, że obawiał się swoich pierwszych dni w Hogwarcie bardziej niż pozostali pierwszoroczniacy - powiedział w końcu cicho, łagodnie, zastanawiając się, jak musiał czuć się Max w tamtym czasie. Zagubiony, przerażony, to na pewno, ale czy nie było w tym coś więcej? Zwykle młodzi czarodzieje są podekscytowani tym, co na nich czeka w Szkole Magii i Czarodziejstwa, ale jak to wygląda w przypadku kogoś, kto myśli, że jest chory, kto miewa wizje i do tego nagle dowiaduje się, że kobieta, którą zawsze uważał za matkę, tak naprawdę nią nie jest. Longwei nie zdziwiłby się, gdyby Max podważał wówczas wszystko, co do tego czasu wiedział, co znał. Musiał być przerażony, a ta świadomość sprawiała, że mężczyzna miał ochotę objąć przyjaciela, jednak powstrzymał się przed tym, słuchając cierpliwie dalszego ciągu opowieści.

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7225
  Liczba postów : 2440
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 QzgSDG8




Moderator




nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty


Pisanienacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty Re: Tojadowy Park  nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 EmptySob 17 Gru 2022 - 22:53;

Ich rozmowa nie była najłatwiejsza, a Max nie zdawał sobie do tej pory sprawy z tego, jak bardzo bolało go to, o czym wspominał, jak głęboko w nim to tkwiło, zakorzenione w jego podświadomości, tworząc coś, od czego nie umiał uciec. Być może w jego głowie pojawiło się więcej pytań po tym, jak zobaczył swoje papiery, swoje drugie imię, którego się nie spodziewał, kiedy dotarło do niego, kim tak naprawdę był, choć wcale nie chciało mu się w to wierzyć. Zaczął podejrzewać, że jego babka próbowała uświadomić jego matce, że była kimś ważnym, że mimo wszystko pochodziła z prawdziwie potężnej rodziny czarodziejów i niezależnie od wszystkiego, powinna o tym pamiętać, powinna się na tym skupiać, powinna to przekazać dalej. Tymczasem jej córka chciała uciec w normalność, jednocześnie ulegając swojej matce, kontynuując tradycję, a przy tej okazji bojąc się jej, opowiadając swojemu mężowi o czymś, co nie było prawdą, kłamiąc tak naprawdę w żywe oczy. Nie mogła wiedzieć, że ich syn nie będzie czarodziejem, a jednak wierzyła w to całym sercem, wychodząc z założenia, że tak było lepiej. Tylko nie było.
- Nie, cieszył się na nie – powiedział Max, marszcząc lekko brwi i zaciągając się bardzo głęboko, czując dym, który lekko go łaskotał , ale nie przynosił mu tak naprawdę żadnej ulgi, powodując jedynie, że jego serce biło coraz mocniej. Był zagubiony, nie potrafił do końca ująć w słowa tego, co się działo, tego, co wtedy czuł, jak podchodził do całej sprawy, nie mogąc utrafić we właściwe wyrażenie własnych myśli, czując jednocześnie, jak coś mocno skręca go w żołądku. – Jego ojciec nie był zadowolony, był zły, naprawdę zły, więc cieszył się, że może zejść mu z oczu, mając świadomość, że to najwyraźniej była jego wina, że jest taki, jaki jest. Ale nie mógł zrozumieć dzieciaków, które uważały, że to, co go spotkało, jest fantastyczne. Nauczył się, jak może powstrzymywać te dziwne wizje, walczył z nimi, chcąc o nich zapomnieć, bo wiedział, dokąd go odeślą, jeśli tylko okaże się, że dalej ma ze sobą problemy. A później, całkiem niespodziewanie, jego macocha powiedziała mu, że spotkała kobietę, która jest taka, jak on – dodał ostatecznie, mając dziwne wrażenie, że przestaje panować nad własnymi emocjami.
Max nie miał świadomości, że po jego policzkach płynęły łzy. Tak naprawdę nie czuł, że w tej chwili płacze, nie szlochał, nie zawodził, po prostu szedł przed siebie, w śniegu, płacząc bezgłośnie, czując tylko, że gardło mocno mu się ściskało. Nie uświadamiał sobie do tej pory, jak bardzo jego życie było szalone, skomplikowane, jak bardzo składało się z problemów, jakie musiał rozwiązywać sam, będąc właściwie dzieciakiem. To był dopiero początek, a on już czuł, że to wszystko, o czym mówił, było okrutne i nie wiedział, jak z tego wybrnąć, bo po prostu było prawdą. Nie był na razie w stanie wydusić z siebie, że jego rodzeństwo również go nie znosiło, że był całkowicie zagubiony w tym, co się dookoła niego działo, ale właśnie ku temu zmierzał. Wiedział, że znajdował się obecnie na równi pochyłej, że za chwilę wpadną w sam środek bagna, którego nienawidził, a którego nie umiał się zupełnie pozbyć. Nic zatem dziwnego, że zacisnął mocno dłoń w kieszeni, wbijając paznokcie w jej wnętrze, mając wrażenie, że serce biło mu jak oszalałe.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 3892
  Liczba postów : 1209
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 QzgSDG8




Moderator




nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty


Pisanienacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty Re: Tojadowy Park  nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 EmptySob 17 Gru 2022 - 22:54;

W miarę, jak opowieść biegła dalej, jak Max odsłaniał kolejne jej fragmenty, Longwei miał wrażenie, że robi mu się zimniej. Nie miało to jednak nic wspólnego ze spadającym śniegiem, który osiadał na nich, mocząc nie tylko włosy, ale i kurtki. Za każdym razem, gdy już myślał, że coś więcej rozumie, przyjaciel mówił kolejne słowa, które zniekształcały uzyskany obraz, dodawały na nim bruzd. Nie rozumiał, jak można było doprowadzić do tego, żeby dziecko myślało, że to z nim jest jakiś problem, że to on jest winny temu, jaki się urodził. Nie rozumiał zachowania biologicznej matki chłopca, że wmawiała swojemu mężowi rzeczy, które musiała wiedzieć, że nie będą prawdziwe. Jeśli podejrzewała, że jej partner nie będzie chciał dziecka, które będzie czarodziejem, powinna była od niego odejść, a tak zostawiła syna w rękach kogoś, kto prawdopodobnie bał się magii, ponieważ jej nie rozumiał.
Huang uśmiechnął się ledwie dostrzegalnie, kiedy zrozumiał, że Max mógł naprawdę cieszyć się wizytą w Hogwarcie. Nowe otoczenie, pełne magii, gdzie tacy jak on są normalni. Zaraz jednak zmarszczył znów brwi, słysząc o obawach, które tkwiły w chłopcu. Jakkolwiek Longwei starał się tak nie myśleć, tak widział duże podobieństwo między Maxem oraz jego przeżyciami a smokami, które ratowali z hodowli. Tamten chłopiec zasługiwał na coś lepszego, niż ciągłe obawy przed wizjami, niż blokowanie swojego daru, co tak naprawdę mogło się źle dla niego skończyć. Huang nie musiał mieć żadnej zdolności, żeby wiedzieć, co może się w takiej sytuacji stać.
Spojrzał na Maxa i zgubił krok, dostrzegając łzy na jego policzkach. W jednej chwilii poczuł, że powinien go objąć, okazać w jakiś sposób swoje wsparcie, dać mu ramię do wypłakania się, ale jednocześnie miał wrażenie, że mógłby przerwać swoim zachowaniem jego opowieść. Nie po to z kolei Gryfon zbierał się w sobie, żeby opowiedzieć mu wszystko, aby on sam przypadkiem to ucinał.
- Ta kobieta też była jasnowidzem? - spytał ostatecznie cicho, idąc ramię w ramię z drugim mężczyzną, gotów w każdej chwili objąć go, jeśli uzna, że opowiadana historia jest jednak zbyt trudna dla niego i potrzebuje fizycznego wsparcia.

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7225
  Liczba postów : 2440
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 QzgSDG8




Moderator




nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty


Pisanienacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty Re: Tojadowy Park  nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 EmptySob 17 Gru 2022 - 22:55;

Obraz był tak naprawdę bardzo zachwiany. Było w nim tak wiele dziur, tak wiele problemów, że Max nie miał pojęcia, na czym właściwie powinien się skoncentrować. Być może łatwiej byłoby znaleźć jakąś myślodsiewnią i wszystko po prostu pokazać przyjacielowi, ale wiedział, że to tak nie zadziała, że po prostu nie było takiej możliwości, że nie istniał sposób na to, żeby przekazać mu to, co się wydarzyło, w sposób inny, niż ciężką, długą rozmową. Dlatego też odetchnął głębiej, zamykając na chwilę oczy i dopalił papierosa, zastanawiając się, na czym mógłby się tak właściwie skupić, co miałby jeszcze zrobić i po co sięgnąć. Istniały w jego wspomnieniach pewne kamienie milowe, których nie mógł pominąć, których nie mógł się pozbyć, których nie mógł tak naprawdę za sobą zostawić.
- Nie wiem – powiedział, wzruszając lekko ramionami na pytanie Longweia. – On też nie wiedział, ale rozumiała wróżbiarstwo, wiedziała, jak wygląda spoglądanie w przyszłość i próbowała go przekonać, żeby nie próbował tego blokować, żeby nie próbował się powstrzymywać, bo to nie prowadziło do niczego dobrego. Tylko to wcale nie działało. Było coraz gorzej, więc zaczęło się szukanie odskoczni, szukania czegoś, co dałoby choć chwilowy spokój ducha, ale nic go nie przynosiło. Tym bardziej że nie chciał w ogóle spędzać czasu w swoim domu, gdzie nie był mile widziany i wyszydzany. Nie chciał również sprawiać dodatkowego kłopotu swojej mamie, więc po prostu uciekał.
Nie sądził, żeby musiał w tej chwili precyzować, dokąd tak naprawdę uciekał, co robił, jak próbował to wszystko zagłuszyć. Blizny na jego ciele wiele mówiły w tym temacie, tak samo jego sposób bycia i fakt, że był w stanie wypić o wiele więcej, niż przeciętny człowiek, a alkohol traktował niemalże jak soczek, na dokładkę palił i nie miał nic przeciwko innym próbom. To nie brzmiało dobrze, ale nie umiał sobie znaleźć innej odskoczni, dopiero później dostrzegł, że mógłby zająć się czymś konkretnym, jak choćby nauka uzdrawiania, ale do tego potrzebował nie tylko czasu, ale i tragedii, która się wydarzyła.
- Zobaczył jej śmierć. Za pierwszym razem ją uratował, za drugim już nie – powiedział, przypominając sobie ten dzień, kiedy zrozumiał, że jest za późno i nie chciał wcale do tego wracać, nie chciał, a jednocześnie wiedział, że to była niesamowicie istotna kwestia, jakiej nie mógł tak po prostu pominąć. Potarł dłonią czoło, starając się jakoś nad sobą zapanować. – Zobaczył też wypadek własnego ojca i… żałował, że nie skończył się dostatecznie tragicznie, że jednak próbował go zatrzymać. To nic nie zmieniło, a może nawet wzbudziło większą nienawiść – stwierdził, mając wrażenie, że na jego ramionach osiada wielki, nieopisany wręcz ciężar, którego nie umiał zrzucić. Przypomniał sobie tamten dzień w szpitalu i zrobiło mu się po prostu niedobrze.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 3892
  Liczba postów : 1209
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 QzgSDG8




Moderator




nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty


Pisanienacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty Re: Tojadowy Park  nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 EmptySob 17 Gru 2022 - 22:56;

Więc nie było widome, kim tak naprawdę była kobieta, ale przynajmniej chłopiec miał kogoś, kto próbował mu pomóc z jego darem, kto go rozumiał i nie wykluczał. Z jednej strony informacja o tej kobiecie niosła pocieszenie, ale tym razem Huang był pewien, że jest to jedynie okruszek dobrych momentów, że z pewnością wiązało się z tym coś trudniejszego, kolejna rana, inna od tych, które chłopak sam sobie zadawał. Longwei przypomniał sobie wszystkie blizny, które widział na ciele Maxa jeszcze w Avalonie i aż skrzywił się, wyobrażając sobie, co mogło za nie odpowiadać.
Już po chwili usłyszał o dwoistości reakcji na wizję, czy raczej na to, co Max zdecydował się z nimi zrobić. Utrata kogoś ważnego, kogo śmierć się widziało, ale nie zdążyło się zareagować, musiała być bolesna, trudna do udźwignięcia, a jeśli chłopak był wciąż młody… Jednak zaskakujące były kolejne słowa. Huang przez chwilę zastanawiał się, jak złym ojcem musiał być ojciec Gryfona, skoro ten żałował, że wypadek nie skończył się bardziej tragicznie. Co spotykało go w młodości, że wolałby, żeby coś gorszego go spotkało.
- Większą nienawiść? - zapytał szeptem, unosząc jednocześnie dłoń, aby położyć ją na ramieniu przyjaciela. Delikatnie, nie nazbyt nachalnie, gotów do wycofania ręki, jeśli tylko dostrzeże niechęć do podobnych gestów na twarzy Maxa. Jednak opiekun smoków chciał w jakiś sposób pomóc mu dźwigać ciężar wspomnień. Choć nic z tego nie dotyczyło bezpośrednio Longweia, ten czuł to smutek przeplatany ze współczuciem, to gotującą się złość, ilekroć myślał o krzywdach, jakich ten musiał wcześniej doświadczyć.
Wiedział, jak to jest wychowywać się pod okiem surowych rodziców, ale zdecydowanie nie miał nigdy tak źle, jak miał Max. Nie był z jakiegoś powodu wykluczany, choć nie rozumiano jego zamiłowania do zwierząt i niechęci do biurowej pracy, do polityki. Blizna tuż przy sercu Brewera stanowiła teraz największy niepokój Longweia, ale nie wiedział, jak o nią zapytać, czy mógł tak naprawdę pytać. Czekał na koniec opowieści, nie wiedząc ani, jak Max mógł to wszystko przetrwać i być tym, kim teraz był, ani jak sam wytrzyma ciąg dalszy historii. Już teraz miał ochotę teleportować się do osób, które widział na zdjęciu, aby wygarnąć im skrajną nieodpowiedzialność, że mogli zniszczyć tamtego chłopca doszczętnie.

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7225
  Liczba postów : 2440
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 QzgSDG8




Moderator




nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty


Pisanienacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty Re: Tojadowy Park  nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 EmptySob 17 Gru 2022 - 22:56;

Max drgnął lekko, kiedy tylko Longwei go dotknął, a później zamknął na chwilę oczy, zdając sobie sprawę z tego, że jego policzki zrobiły się potwornie gorące od zimna i emocji, jakie nim targały. Ostatecznie nie uciekł, ale mimo to naprężył mięśnie, jakby spodziewał się ataku, jakby oczekiwał, że zostanie ukarany za to, co się działo, jakby obawiał się, że mimo wszystko drugi mężczyzna w ogóle nie zrozumie, gdzie właściwie leżał jego problem. Sam nie potrafił go nazwać i w tej chwili zaczęło go to po prostu wkurwiać, powodując, że wszystko się w nim kłębiło, z taką siłą, że nie wiedział nawet do końca, jak powinien nad tym wszystkim zapanować. Domyślał się, że tak naprawdę nie istniał na to żaden sposób, że to, co się z nim działo, musiało być po prostu w pełni przeżyte, że całe to doświadczenie musiało być w jakiś cholerny sposób spełnione, chociaż nie wiedział nawet jak. Zaczerpnął głębiej tchu, skończył palić, a później wzruszył lekko ramionami.
- Wyjebał go z domu - powiedział prosto. - Uznał, że skoro w czarodziejskim świecie jest już dorosły, to nie musi się nim dalej zajmować, w końcu miał jakieś pieniądze po matce i babce, więc zapewne był w stanie sobie poradzić. Szło mu raczej beznadziejnie, a później przypadkiem dowiedział się, że jeśli będzie dalej walczył ze swoim darem, to w końcu straci wzrok - dodał, wracając do jednej z mniej przyjemnych historii, pamiętając doskonale tamto spotkanie, tamtą rozmowę, wiedząc, co oznaczała i mając pełną świadomość tego, że zapewne przepowiednia była bliska tego, żeby się spełnić. Od tej pory robił wszystko, by jednak zapobiec tej tragedii, ale potrzebował na to czasu, potrzebował również uciec z Anglii, zniknąć na jakiś czas, żeby postawić się pewniej na nogi, żeby w końcu odetchnąć i spróbować żyć, a nie tylko egzystować, mając poczucie, że nic dla nikogo nie oznaczał.
- Ostatecznie chłopiec postanowił wyjechać, na jakiś czas, zniknąć z tego miejsca i przekonać się, co go czeka. Cały czas myślał jednak o tym, co się stało, o swojej rodzinie, a przede wszystkim o swojej matce. Kiedy wrócił do Londynu, wybrał się do Ministerstwa, żeby zamknąć pewne rozdziały. Jego rodzina już o nim nie pamięta, nie ma pojęcia, że w ogóle istniał, że kiedyś się urodził, nie ma pojęcia o magicznym świecie i pewnie nigdy więcej się z nim nie zetknie. Tylko, że najczęściej kiedy pewien rozdział się zamyka, otwiera się inny i okazuje się, że niekoniecznie jest lepszy.
Max znowu się zatrzymał, a później spojrzał na Longweia, orientując się, że było zimno, ciemno, że śnieg, który nadal padał, na pewno w niczym nie pomagał i podejrzewał, że będą musieli wypić co najmniej ciepłą herbatę. Nie chciał, żeby przez jego popierdolone historyjki się pochorowali, ale też wiedział, że nie mógł się w tej chwili zatrzymać. Westchnął, zamykając oczy i uniósł głowę w stronę nieba, starając się zebrać w sobie na to ostatnie, najważniejsze wyznanie, które wyjebało jego świat do góry nogami.
- Szukając śladów po swojej matce i babce… Dostał swoje papiery. Dowiedział się wtedy, że zostało mu również nadane drugie imię, bardzo znaczące i powodujące, że każdy powinien rozpoznać, z jakiej pochodził rodziny. Tak samo było z imieniem jego matki i jego babki, która, jak się okazało, była córką jednego z największych rodów. I to właśnie ta krew dała mu dar jasnowidzenia, o który wcale się nie prosił.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 3892
  Liczba postów : 1209
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 QzgSDG8




Moderator




nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty


Pisanienacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty Re: Tojadowy Park  nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 EmptySob 17 Gru 2022 - 22:58;

Starszy mężczyzna wyczuł jego drgnięcie, ale nie zareagował na nie. Po chwili delikatnie uścisnął jego ramię, nim ostatecznie powoli cofnął rękę, wsuwając ją do kieszeni płaszcza. Nie było wygodnie iść w podobny sposób, a zależało mu tylko na daniu znać, że jest obok. Wiedział, że z pewnością nie rozumiał w pełni tego, co się działo, ale dość widział zagubionych, zranionych smoków, żeby wiedzieć, jak ważne było trwanie obok. Zwyczajnie bycie, kiedy wszystko inne zdawało się sypać, a podejrzewał, że w tej chwili podobne uczucia towarzyszyły jego przyjacielowi. Wrażenie, że nic nie jest takie, jak powinno być, że czegoś mu brakowało, że coś stracił bezpowrotnie i być może właśnie tak było, czego Longwei nie zamierzał kwestionować.
Zmarszczył brwi, gdy tylko usłyszał, co zrobił ojciec Gryfona. Nie spodziewał się, że mógłby wyrzucić swojego syna przez coś takiego, choć jednocześnie rozumiał, że tak silna niechęć mogła prowadzić do skrajności. Teraz jednak wiedział, jak wiele czasu minęło od tamtych zdarzeń i przez chwilę czuł głęboki szacunek do Maxa za to, że zdołał stanąć na nogi. Owszem, podejrzewał, jaki styl życia do tej pory chłopak prowadził, ale to wciąż było więcej, niż niejeden byłby w stanie zrobić. Nie stoczył się na dno, choć mógł. Kontynuował naukę, mając jasno określony cel, a to należało podziwiać i wspierać. Nie były to jednak słowa, jakie należało wypowiedzieć w tym momencie, szczególnie że historia wciąż była opowiadana.
Poczuł dziwne szarpnięcie w piersi, gdy zdał sobie sprawę, że chłopak musiał samemu podjąć decyzję o usunięciu częściowo pamięci swojej rodzinie, tym samym zostając całkowicie sam w czarodziejskim świecie. Nie miał już do kogo skierować się w gorsze dni ani z kim chcieć się spotkać. Odciął się od rodziny, a jednocześnie wyglądało na to, że przeszłość jego matki postanowiła sięgnąć do niego i to ona stanowiła drzazgę wbitą w sam środek rany, do której stojący przed nim smok nie pozwalał się zbliżyć.
Longwei zatrzymał się, odwracając przodem do mężczyzny, powoli zdejmując swój szalik. Nie pytał o pozwolenie, od razu zaczynając zakładać go na szyję Maxa, zmuszając go tym samym, aby spojrzał na niego. Z łagodnym, ciepłym uśmiechem w samych kącikach ust, strzepnął śnieg z części jego włosów, upewniając się, czy szalik na pewno dobrze okrywa jego szyję, nim zdecydował się poruszyć ten delikatny temat.
- Jak się nazywa?

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7225
  Liczba postów : 2440
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 QzgSDG8




Moderator




nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty


Pisanienacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty Re: Tojadowy Park  nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 EmptySob 17 Gru 2022 - 22:59;

Właściwie Max miał świadomość, że niewiele osób zrozumie to, co się z nim działo, że niewiele osób będzie w pełni w stanie pojąć jego historię, ale właściwie nawet mu to nie przeszkadzało. Nie dało się w końcu objąć rozumem czegoś, co z natury rzeczy było zjebane, co nie mieściło się w pewnych normach społecznych, co było obce, inne i nie takie, jak być powinno. Właśnie to rodziło zawsze najwięcej problemów, przypominając innym ludziom, że nie każde życie, nie każdy dom, był tym, czym być powinien. Wiele osób nie chciało wierzyć w to, że podobne rzeczy działy się dookoła nich, że miały rację bytu, że przytrafiały się ludziom, których znali. Najczęściej po prostu próbowano odrzucić świadomość czegoś podobnego, zamykano się na takie możliwości i Max był pewien, że choćby Longwei nie wiadomo, jak się starał i tak nie pojmie do końca tego, o czym mówił. Nikt, kto nie przeżył czegoś podobnego, nie był w stanie do końca zrozumieć tego, co go spotkało.
W jednym jednak starszy mężczyzna miał rację - to właśnie sprawa matki Maxa okazała się trudna do przeskoczenia, była zadrą, z jaką nie umiał sobie poradzić i gubił się nieustannie w domysłach. Nie był w stanie zrozumieć, dlaczego jego babka podtrzymywała tradycję rodzinną, skoro została wyrzucona z rodu, skoro uciekła z mugolem, jak podejrzewał. Nie był w stanie pojąć, co tak mocno ją trzymało, że w jakiś pojebany sposób postanowiła nazwać swoją córkę dokładnie tak, jak wszyscy inni w jej rodzinie, chociaż wiedziała, że nikt jej tam nie będzie wypatrywał. Być może zatem jego matka miała przez to problemy w szkole, być może była wyśmiewana, a może czuła się wyrzutkiem, kiedy patrzyła na swoich kuzynów, wiedząc, że ci się nią w ogóle nie interesują.
To jednak nie zmieniało faktu, że Max nie był w stanie do końca wybaczyć jej, że wmówiła jego ojcu takie bzdury. Nie mogła wiedzieć, jak będzie z ich dzieckiem, doprowadziła tak naprawdę do tragedii, a później po prostu zniknęła, odeszła na zawsze i nie miał nawet okazji z nią porozmawiać. Zdaje się, że to właśnie tak potwornie go złościło, jeszcze bardziej, gdy zdawał sobie sprawę z tego, że jakkolwiek by nie było, nadała mu również anielskie imię. Nie umiał zrozumieć, co kobieta miała na myśli i czego oczekiwała, czy liczyła na to, że faktycznie okaże się, że nie było w nim choćby grama czarodziejskiej krwi, czy może wręcz przeciwnie, wyobrażała sobie tak naprawdę jakiś spektakularny powrót na łono rodziny.
To jednak kłóciło się z tym, że związała się z mugolem, że pozornie przynajmniej odrzuciła wszystko, co wiązało się z magią, że zapewniała go, że ta nigdy nie pojawi się w ich rodzinie, domu, chuj wie czym. Kręcił się dookoła tego, wiedząc, że nikt nie udzieli mu żadnej odpowiedzi, a nie mogąc znaleźć nic więcej, nie mogąc trafić na żaden właściwy ślad swojej przeszłości, czuł się jak pojebana mucha, która ciągle uderzała w szybę. Mimo to spojrzał na Longweia, unosząc lekko brwi, gdy ten zarzucił na jego szyję szalik, wiedząc, że powinni już wracać, zdając sobie sprawę z tego, że na jego policzkach zastygły łzy.
- Mitzrael - powiedział jedynie cicho.

+

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 3892
  Liczba postów : 1209
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 QzgSDG8




Moderator




nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty


Pisanienacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty Re: Tojadowy Park  nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 EmptySob 17 Gru 2022 - 23:00;

Słysząc opowieść Maxa, opis tego, jak zachował się wielki ród, Huang zaczął podejrzewać dwie rodziny. Obie dość dziwne, sztywne, trzymające się zasad, które nie dla każdego były zrozumiałe. Jednak jedynie jedna z tych rodzin nadawała dzieciom imiona od aniołów, a dokładnie tak nosił chłopiec z opowieści. Więcej Puchon nie potrzebował, aby zrozumieć, z kim rozmawia, w tym samym momencie żałując go z powodu korzeni. Nie od wczoraj wiadome było, jak trudna była to rodzina i jak ekscentryczni potrafili być jej członkowie.
- Whitelight - dopowiedział szeptem Longwei, nim po prostu objął przyjaciela ramionami, na moment przyciągając go do siebie. Nie wiedział, co tak naprawdę musiał czuć Gryfon, gdy opowiadał o wszystkim, nie mówiąc o tym, co czuł, kiedy wszystko to się wydarzało. Podejrzewał jednak, że musiał być w tym wszystkim osamotniony, być może zdradzony, porzucony. Nie było to nic, co powinien czuć nastolatek, a już szczególnie żaden czarodziej, który ledwie osiągnął pełnoletność, nie powinien decydować, czy jego rodzinie zostanie usunięta pamięć.
Współczuł Brewerowi, ale nie czuł wobec niego litości. Chciał choć trochę zdjąć ciężaru z jego barków, przez co trzymał go chwilę w objęciach, nim odsunął się nieznacznie, mówiąc, że zdecydowanie powinni wracać i rozgrzać się ciepłą herbatą. Jego spojrzenie pozostawało uważne, pomimo tego, jak łagodnie przemawiał i jak ciepło się uśmiechał. Wiedział, że właśnie została otwarta stara rana i w takiej sytuacji należało zadbać o siebie, aby nie pozwolić emocjom się wyniszczyć. Zawrócił ostrożnie, zastanawiając się nad tym, co usłyszał, próbując domyślić się, jakie pytania musiały tłoczyć się w głowie i sercu jego przyjaciela, jak wiele zwątpienia i być może nadziei tam żyło. Na jego miejscu wolałby dowiedzieć się wszystkiego o przeszłości, która go dotyczyła, od której nie mógł uciec. Jednocześnie rozumiałby, gdyby Max nie miał zamiaru w tym dalej grzebać, gdyby postanowił odciąć się od tego i samemu zapomnieć tak, jak ród zapomniał o nim.
To nie był łatwy temat i Huang zamierzał mimo wszystko wrócić kiedyś do niego, gdy emocje częściowo opadną, a on sam lepiej pozna Brewera. Póki co był smokiem, który, choć pokazał ranę, choć udało się dostrzec tkwiące w niej ciała obce, bronił się przed udzieleniem pomocy, a w takich sytuacjach najlepiej było czekać, będąc obok. Zamierzał dokładnie to zrobić oraz wyciągnąć gdzieś Maxa, aby mógł się rozerwać i zapomnieć o tej rozmowie, aby mógł się zwyczajnie zabawić, odprężyć. Wpierw jednak wrócili do mieszkania, gdzie Longwei od razu otoczył przyjaciela kocem i po chwili podał gorącą herbatę imbirową z cytryną, delikatnie osuszając ich włosy prostymi zaklęciami.

/zt  x2

+

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6709
  Liczba postów : 2647
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 QzgSDG8




Moderator




nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty


Pisanienacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty Re: Tojadowy Park  nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 EmptySob 29 Kwi 2023 - 16:33;

Christopher nie wiedział, co miał czuć. Był zagubiony, a jednocześnie miał świadomość, że wydarzyło się coś złego, że stało się coś, nad czym nie miał najmniejszej nawet kontroli i zdaje się, że właśnie to go martwiło w tej chwili. Nie był w stanie złapać wątku, nie był w stanie chwycić nici, która byłaby mu w stanie wyjaśnić, co właściwie się wydarzyło. Wiadomości od Salazara wystarczyły mu jednak, by zrozumiał, że najwyraźniej doszło do jakiejś poważnej kłótni i był w stanie przyjąć, że było to coś naprawdę znacznego. Owszem, już wcześniej działy się podobne rzeczy, już wcześniej ta dwójka miała poważne problemy, ale z jakiegoś powodu to rozdawanie rzeczy nie podobało się zielarzowi ani trochę. Podświadomie zdawał się czuć, co się za tym kryje, zapewne znając Maximiliana na tyle dobrze, by mieć świadomość, dokąd w porywie jakiegoś szaleństwa, żalu, czy czegoś podobnego, chłopak mógł dotrzeć. Zapewne Salazar również miał tego świadomość, ale tym razem Christopher podejrzewał, że ten sam doprowadził do miejsca, w którym właśnie się znajdowali.
Zjawił się przed wejściem do parku na Tojadowej tak szybko, jak było to możliwe, zaciskając mocno zęby, kiedy tylko dostrzegł Salazara. Przyglądał mu się dosłownie przez chwilę, ledwie mgnienie oka, zastanawiając się, czy ten palił ze zdenerwowania, czy taki miał po prostu zwyczaj. Jednocześnie jednak czuł, że w nim samym gotowała się złość, że miał ochotę powiedzieć Moralesowi kilka mało przyjemnych słów na temat darcia mordy, jak ten to ujął i wszystko wskazywało na to, że zielarz nie będzie się w tej sprawie powstrzymywał. Obawiał się, że jeśli teraz nie naprawią tego, co zostało zepsute, to już w ogóle nigdy się im to nie uda.
- Więc? - rzucił jedynie, bez żadnych wstępów, powitań, czy czegoś podobnego, stając naprzeciwko Salazara, zmniejszając odległość, jaka zazwyczaj ich dzieliła, tym samym dając mu do zrozumienia, że traktował tę sprawę bardzo poważnie i nie zamierzał tego tak zostawiać.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Sponsored content

nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 QzgSDG8








nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty


Pisanienacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty Re: Tojadowy Park  nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Tojadowy Park

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 8 z 10Strona 8 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: nacechowany - Tojadowy Park - Page 8 JHTDsR7 :: 
londyn
 :: 
Ulica Tojadowa
-