Jest to zwykle najrzadziej odwiedzany korytarz, raczej dość trudno wpaść tu na tłumy osób. Być może właśnie dlatego, że na tym poziomie zamku, wykładane są przedmioty nie cieszące się wielką popularnością. Liczne witraże w oknach nie przepuszczają wiele światła. Atmosfera jest tu więc dość tajemnicza i spokojna.
UWAGA! W tej lokacji na okres październik/listopad musisz rzucić kostką kiedy tu jesteś, ze względu na wykonane tu zadanie na kółka przez Violettę Strauss.
Zmiana wyglądu lokacji: Pod ścianami porozstawiane zbroje z dyniowymi latarniami halloweenowymi zamiast hełmów. Gęste pajęczyny pod sufitem i w kątach oraz na niektórych elementach stojących na korytarzu. Porozwieszane w powietrzu świece. Znajdujące się gdzieniegdzie łańcuchy będące kajdanami, które przy mocniejszym poruszeniu wiatru uderzają o ścianę, wydając przeraźliwy hałas. część z nich wije się na podłodze i grozi potknięciem.
Rzuć k6:
1 - z każdym twoim ruchem dyniowe głowy mijanych na korytarzu zbroi zdają się z ciebie śmiać i milkną jak tylko spoglądasz za siebie. Towarzyszy ci przez to nieprzyjemne uczucie paranoi i bycia obserwowanym. 2 - olbrzymi pająk zsuwa się z pajęczyn pod sufitem prosto na twoje ramię i zaczyna wędrować po twoim ciele. 3 - Uważaj gdzie chodzisz! Nieumyślnie nadepnąłeś na kafelek, na który ktoś rzucił Tonitrus Esnaro. Jak tylko twoja stopa spoczęła na wyczarowanym glifie z podłogi wystrzeliły elektryczne liny, które rażą cię prądem i paraliżują na krótką chwilę. 4 - potknąłeś się o stary łańcuch, którego kiedyś używano do zamęczania uczniów. Nieszczęśliwie noga ci się w niego zaplątała tak, że upadłeś na kafelki i się potłukłeś. Rozplątując się z łańcucha nawet nie zauważyłeś, że zgubiłeś 10 galeonów. Stratę odnotuj w odpowiednim temacie. 5 - atmosfera Halloween sprawia, że duchy w zamku są dużo bardziej ożywione! Nagle przez ścianę przenika jeden z duchów, który przechodzi przez ciebie. Oblewa cię straszliwa fala zimna, która towarzyszy ci do końca wątku. 6 - coś wyraźnie wystraszyło osobę, która szła korytarzem przed tobą. Do tego stopnia, że zgubiła ona sakiewkę. Jest w niej niewiele pieniędzy, bo tylko 10 galeonów. Możesz je sobie przywłaszczyć lub poszukać ucznia, do którego należy sakiewka. Wówczas twój gest zostanie wynagrodzony przez nauczyciela lub prefekta 5 punktami domu. Uwzględnij decyzję w swoim poście, a następnie zgłoś się w tym temacie po galeony lub w tym po punkty domu.
Autor
Wiadomość
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
-Sam nie wiem... Może to ten przyjemny ton, albo piękny uśmiech na Twojej twarzy? - Max aż kipiał dzisiaj sarkazmem. Świadomie bądź nie, szukał okazji żeby wylać swoje poddenerwowanie. A, że Yuuko akurat się napatoczyła... Nie miał siły na udawane uprzejmości. Co prawda mógł wziąć oddech, czy dwa i olać sprawę, bo w końcu właśnie gdzieś zmierzał, ale w tej chwili chyba zapomniał o początkowym celu swojej wędrówki. W końcu eliksir nie zając. Nie obchodziło go też, że dziewczyna była od niego starsza. Nigdy nie miał problemu żeby się odgryźć, nie ważne jaką cyferkę w dacie urodzenia miała osoba, z którą w danej chwili prowadził rozmowę. - Może podrzucić Ci coś na uspokojenie? - Max sam najwyraźniej potrzebował posłuchać swojej rady, tylko on raczej nie potrzebował eliksiru, a zaspokojenia głodu.
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
- Jakiś ty spostrzegawczy... - zauważyła dosyć drwiącym tonem, przyglądając się uważnie chłopakowi lekko przekrzywiając przy tym głowę zupełnie jakby była drapieżnikiem, który ocenia swoją ofiarę przed przypuszczeniem na nią ataku. W zwyczajnych okolicznościach na pewno nie zachowywałaby się w tak otwarcie wrogi sposób, ale najwyraźniej coś naprawdę bardzo ją męczyło i sprawiało, że nie mogła z rezygnować z tego, by nie zaczepić Ślizgona w związku z małą przewiną, która była w zasadzie obopólną winą. I tak samo nie mogła odpuścić sobie bezsensownych zaczepek rzucanych w kierunku chłopaka. - Nie wiem jak ty, ale ja jestem wykurwiście spokojna - stwierdziła, kręcąc głową z pewną dozą politowania. - Zresztą nie musisz się o mnie martwić. Doskonale daję sobie radę sama - wciąż nie zmieniała swojej wrogiej postawy jednak odważyła się wykonać jeszcze kilka kroków w kierunku Maxa. - Radziłabym, żebyś lepiej pilnował swoich spraw. Zabrzmiało to niemal niczym groźba i jedno było pewne: z pewnością nie odpowiadał jej ten ton. Nie był dla niej naturalny i z pewnością nie należał do prawdziwego usposobienia, które teraz wydawało się gdzieś kompletnie zniknąć, by zostać zastąpionym przez tę drugą całkowicie odmienną osobowość.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
W pewien sposób podobało mu się bojowe nastawienie dziewczyny, ale też niesamowicie nakręcało w tej chwili jego irytację. Normalnie, aż by jej pewnie pogratulował charakterku. -No nie wiem, czy tak dobrze dajesz sobie radę skoro nawet spacer korytarzem bez wpadania na innych jest dla Ciebie wyzwaniem. - Całkowicie ignorował fakt, że była to po części też jego wina. Jeżeli ktoś go atakował, nie miał zamiaru pokornie przepraszać. Będzie walczył o swoje, mimo że w tym momencie nie miało to ani ładu ani składu. Po prostu chciał się na kimś wyżyć. -Czy Ty mi właśnie grozisz, Kanoe? - Dziewczyna zbliżyła się do niego, ale on ani myślał się wycofać. Stał i patrzył na nią z uporem. Jego ręka spoczęła na leżącej w kieszeni różdżce. Nie wyjął jej jednak na razie. Był tylko przygotowany na ewentualne zagrożenie. Nie miał pojęcia co dzisiaj ugryzło puchonkę, ale szczerze mówiąc nie obchodził go w tej chwili powód jej złego humoru.
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Owe bojowe nastawienie z pewnością było dla niej nowością. Zwykle nie dość, że unikałaby jakiejkolwiek konfrontacji to jeszcze w razie takowej obarczałaby się winą i przepraszała za nią. Jednak nie tym razem. Teraz byłą gotowa do tego, by bronić swojego stanowiska do samego końca nawet jeśli nie było ono do końca słuszne. Mało tego nie miała oporów przed tym, by sięgnąć po różdżkę jeśli tylko zaszłaby taka uzasadniona lub nie potrzeba. - Według mnie to po prostu ty stwarzasz problemy, Solberg - niemalże warknęła, spoglądając na stojącego przed nią Ślizgona. Chyba naprawdę cała sytuacja robiła się coraz bardziej nieprzyjemna i z pewnością brzmiało to jakby otwarty konflikt wprost wisiał w powietrzu. - Nie grożę. Uznaj, że daję ci po prostu cenną poradę, która może ci się przydać w przyszłości - stwierdziła choć zdecydowanie nie brzmiało to przyjacielsko. I choć starała się sprawiać wrażenie, że jest inaczej to zdecydowanie je słowa ociekały jadem i brzmiały raczej złowróżbnie, a ręka ułożona na biodrze przesunęła się w stronę różdżki. Ale to wciąż nie była groźba, prawda?
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Na jej słowa roześmiał się chłodno. Było coś w zirytowanej puchonce, co bawiło chłopaka w pewien sposób. Nie obchodziło go, czy Yuuko normalnie uniknęłaby konfrontacji, czy nie. Liczyło się to, jak traktowała go teraz. Jej słowa niespecjalnie go bolały. Bardziej irytowało go samo nastawienie puchonki. Gdy zauważył, że ręka dziewczyny wędruje w stronę różdżki natychmiast wyciągnął swoją. - DRĘTWOTA! - Postanowił zaatakować zanim będzie musiał się bronić. Miał nadzieję, że żaden nauczyciel akurat nie postanowi wybrać się na spacer. Jakoś nie uśmiechała mu się wizja szlabanu. Dawno nie miał okazji pojedynkować się z kimś i to jeszcze pod wpływem emocji. Mogło się to źle skończyć tak samo dla niej jak i dla niego.
Mimo dosyć szybszej reakcji Maxa nie udało mu się dosięgnąć zaklęciem Puchonki, która na czas dostrzegła jak sięgał po swoją różdżkę i w porę odsunęła się na bok unikając rzuconej przez chłopaka Drętwoty. Chyba wraz ze zmianą osobowości wyrobiła sobie także lepszy czas reakcji. Może przynajmniej dzięki temu będzie miała jakąś szansę w tym starciu. - Niech cię Iglica pokąsa - zaklęła po czym wycelowała własną różdżką w stojącego w niewielkiej odległości Solberga. I tutaj właśnie mogła się popisać swoją dosyć nikłą znajomością zaklęć. - Ceruisam! - zawołała, rzucając pierwszy czar, który tylko przyszedł jej do głowy, chcąc w ten sposób rozbroić Ślizgona w nieco inny sposób niż oklepane Expelliarmus, które mimo wszystko było chyba nieco bardziej widowiskowe. No, ale teraz liczył się przede wszystkim efekt.
//zmiana: 1-3 unik i kontratak 4-6 trafienie przez przeciwnika
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Dziewczyna zwinnie uniknęła jego zaklęcia, na co Max zaklął pod nosem. Irytowała go dzisiaj i chciał dać upust swojej złości. Jednak to, że chciał nie znaczyło, że tak się stanie. Yuuko od razu wyprowadził kontratak. Ślizgon na swoje nieszczęście miał dużo bardziej opóźniony refleks niż jego przeciwniczka i gdy tylko jej zaklęcie go uderzyło poczuł jak różdżka zaczyna go parzyć. Chciał wytrzymać ból i rzucić kolejne zaklęcie, jednak w trakcie wypowiadania formułki musiał się poddać. Wypuścił różdżkę z rąk, a ta spadła na kamienną posadzkę korytarza. -Kreatywnie Kanoe. Boisz się oberwać, to pozbawiasz mnie broni? - Zapytał z wyraźną irytacją w głosie. To nie był pojedynek na jaki liczył, a przecież nie rzuci się na dziewczynę z pięściami. -Odważnie, nie ma co. - Próbował zignorować pieczenie ręki jednak nieskutecznie. Coś czuł, że nie obędzie się bez eliksiru łagodzącego. Albo chociaż dobrego zaklęcia o tym samym skutku.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Wyglądało na to, że Max niestety nie będzie miał większej okazji do tego, by odgryźć się dziewczynie, która go irytowała. Tym bardziej, że Yuuko w obecnym stanie nie miała nic przeciwko zaatakowaniu go nieco bardziej bolesnymi zaklęciami bez większego zastanowienia. Wszystko byle tylko jeszcze bardziej dogryźć Ślizgonowi. - Zastanawiałam się jak chciałbyś walczyć skoro nie umiesz dobrze utrzymać różdżki - skomentowała i nie zamierzając, odpuszczać chłopakowi, przyzwała do siebie jego różdżkę przy pomocy niewerbalnego Accio. Po czym uśmiechnęła się do niego z niewątpliwą dozą złośliwości. - To co? Spróbujesz odebrać swoją własność czy ci na niej nie zależy? - zapytała, odsuwając się jeszcze bardziej od chłopaka z jego różdżką trzymaną ostentacyjnie w dłoni. Ciekawe, co teraz zrobi i jak postanowi odzyskać swoją własność. Czyżby właśnie prowokowała go do czegoś? Całkiem możliwe.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Tego jeszcze brakowało, żeby puchonka bezczelnie przywłaszczyła sobie jego różdżkę. Wykorzystała to, że nie mógł jej podnieść i po prostu ją do siebie przywołała. -Gdybyś walczyła jak czarownica, a nie tchórz, to może byś się przekonała. - Wycedził przez zęby patrząc, jak jego różdżka leci w jej stronę. Żałował, że nie potrafi czarować bez niej, bo w tej chwili była to jedyna możliwość szybkiego odzyskania swojej własności. Odległość między nimi była zbyt duża, żeby Max dał radę po prostu po nią sięgnąć. Korytarz był także pozbawiony jakichkolwiek pomocnych przedmiotów poza stojącą obok niego zbroją. Nie miał wyjścia. Musiał improwizować. Sprawnym ruchem oderwał rycerzowi rękawicę i rzucił w Yuuko z nadzieją, że broniąc się wypuści jego różdżkę z rąk. Na pewno było to szybsze i miało większe szanse na zaskoczenie dziewczyny niż gdyby Max po prostu postanowił do niej podbiec i siłą wyrwać jej różdżkę z ręki.
//Kosteczki: 1-3 unik 4-6 dostajesz z rękawicy
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Kość:3 Dla niej nie było to żadne tchórzostwo, a jedynie sprytne wykorzystanie sytuacji i zdobycie przewagi nad przeciwnikiem. Albo przynajmniej zagranie mu na nerwach, bo zdecydowanie udało jej się zdenerwować chłopaka jednym prostym zaklęciem. - Gdybyś nie był pizdą, która daje sobie z byle powodu odebrać różdżkę to teraz byś tak nie jęczał - stwierdziła, podrzucając jeszcze jego własność w swojej dłoni. Zamierzała jeszcze nieco go podrażnić i sprowokować do działania, które nadeszło dosyć szybko i niespodziewanie. Naprawdę nie sądziła, że Solberg sięgnie po rękawicę ze zbroi i rzuci nią w jej kierunku. Całe szczęście, że dziewczyna znowu miała wystarczająco szybki refleks, by odsunąć się o krok i uniknąć uderzenia rękawicą. Zmarszczyła jedynie brwi w rozdrażnieniu i machnęła różdżką, by Locomotorem zawrócić obiekt i sprawić, by pomknął w kierunku Ślizgona z zamiarem uderzenia go w twarz.
/Kostki: 1-3 unik 4-6 bitchslap z rękawicy
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Oczywiście, że puchonka na czas uniknęła spotkania z metalową rękawicą. Max miał już serdecznie dosyć całej tej sytuacji. Jednak zanim zdążył chociaż pomyśleć o tym, co powinien zrobić, widział już, jak rękawica leci w jego stronę z zamiarem kontrataku. Tym razem udało mu się szybko zareagować i fragment zbroi z hukiem upadł na podłogę. -Słuchaj Kanoe, mam już dosyć tej dziecinady. Mogłabyś oddać moją różdżkę i łaskawie się ode mnie odpierdolić? - Mógłby rzucać w nią po kolei każdym elementem zbroi i patrzeć, czy uda jej się tak ładnie wszystkiego unikać. Mógł też rzucić się prosto na nią i próbować zwykłą, staroangileską przemocą jej tę różdżkę wyrwać.Jednak w tej chwili chciał jednak znaleźć ustronne miejsce, zapalić i cieszyć się świętym spokojem. Bez wkurwionych azjatek stojących mu na drodze.Pierdolił już to rzucanie fajek. Ludzie, którzy nie palili też umierali na choroby płuc i nikt jakoś nie robił z tego wielkiego halo.
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Szczęście chyba jej sprzyjało skoro dotychczas Maxowi nie udało się jej w żaden sposób uszkodzić. W końcu normalnie zapewne nie miałaby aż tak dobrego refleksu. Chociaż też zapewne nie wpakowałaby się w sytuację, w której musiałaby z niego korzystać. Ten cały dzień z pewnością był niesamowicie dziwny. Tym razem jednak i Solberg uniknął jej ataku. Najwyraźniej uderzenie żelazną rękawicą nie było aż tak skuteczne i łatwo można było prześledzić tor jej lotu. Prychnęła jedynie z irytacją, gdy chłopak poprosił ją jakże kulturalnie o to, żeby oddała mu różdżkę. W zasadzie mogłaby go jeszcze nieco podręczyć, ale to całe jego narzekanie zaczynało już jej działać na nerwy także może faktycznie powinna mu już odpuścić i zapewnić sobie święty spokój. Dlatego też, nieco bezmyślnie, rzuciła własnością Ślizgona prosto w jego tors z niezwykłą nonszalancją. - Masz i przestań w końcu jęczeć jak baba - powiedziała i choć przez chwilę się nad tym zastanawiała to jednak nie zdecydowała się na to, by schować swoją różdżkę. W końcu czy mogła mieć pewność, że teraz Solberg nie będzie próbował się na niej odegrać? - Następnym razem jednak na siebie uważaj, bo może ci się stać krzywda, Solberg - rzuciła jeszcze na odchodne, ruszając w kierunku jednego wyjść z korytarza zupełnie jakby nic się nie stało.
z|t x2
Adrian Von Neuhoff
Rok Nauki : VII
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 181
C. szczególne : Blizna na nadgarstku po opaleniu papierosem. Długie do ramion kręcone blond włosy.
Oj ta Tori. Naprawdę nie widziało mu się wychodzenie o tej porze poza miejsce swojego łóżka, ale nie mógł jej odmówić, w końcu gryfonka i tak by mu nie dała spokoju, prawda? Dlatego też niechętnie odłożył swoją mugolską książkę, którą ostatnio przesłała mu jego babcia. No ale babcie chyba poniosła trochę fantazja. Książka była mało ciekawa, zwyczajny kryminał co go wcale nie interesowało, ale dlaczego w ogóle taką tematykę mu wysłała. Przecież znała go jak nikt inny i dobrze wiedziała, że takie coś go nie zainteresuje. Dlatego też podejrzewał, że to wina jego dziadka, który zawsze chciał z niego zrobić mężczyznę, który będzie o siebie potrafił zadbać. Oczywiście oby dwoje z babcią mu tego odradzali, bo jednak był jaki był i nie chcieli go zmieniać. W końcu był wnuczusiem, a nie wnukiem, więc jedynie siąść i użalać się nad sobą. Adrian od jakiegoś czasu czuł, że trochę się zmienił. Nawet przekonał się do Quidditcha co nigdy nie uważał za możliwe, a jednak. Wiele osób mu zaczęło gadać, że się nadaje, a trening z Nancy jeszcze bardziej go nakręcił do działania. Ciekawe jakie miała pozycje wolne w drużynie, czy w ogóle takowe były. Podejrzewał, że mógłby być rezerwowym więc może się skusi. Nie będzie musiał uczestniczyć jeżeli będą wszyscy zawodnicy, więc tak naprawdę nie musiał się przejmować, że jak przyjdzie mecz to będzie musiał siąść na miotłę, bo zawsze mógł się znaleźć osobnik, który przybył, a akurat grał na tej pozycji. Ruszył przed siebie. Oczywiście w szarej piżamie. Nie, nie w żadne dinozaury. Najchętniej stanąłby na korytarzu przed wejściem do ich dormitorium, ale Tori miałaby dość duże metry do pokonania więc nie chciał być aż taki dla niej. Wylądował aż na szóstym piętrze, gdzie oparł się o ścianę i czekał na dziewczynę, miał nadzieję, że nie miną się. Hogwart był dość duży i równie dobrze mogli przejść obok siebie niezauważeni.
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
Vittoria była na tyle spontaniczna, że wymykanie się z pokoju o różnych porach dnia było dla niej zdecydowanie na porządku dziennym. Ale jedno musi przyznać - chodzenie po korytarzach w zapowiedzianej piżamce w babeczki zdarzyło jej się po raz pierwszy. Jak to jest, że spokjny Adaś wyciągał z niej czasem dużo więcej szaleństwa, niż reszta jej przyjaciół będąca równie energiczna jak ona? Właściwie on był jedyną aż tak spokojną, nieśmiałą i hm... Delikatną? To też trafne słowo, więc delikatną osobą, z którą dogadywała się tak dobrze. Nie była go przez to w stanie zaszufluadkować w jednym miejscu swojej głowy. Nie był dla niej jak brat, ale momentami zdawało jej się, że i na przyjaciół są sobie zbyt bliscy. Nie pociągali się też seksualnie, więc z jej strony nigdy nie szło to w tym kierunku, a i po nim nigdy by się tego nie spodziewała. Byli więc Adrian&Tori, Tori&Adrian. Coś nie do ogarnięcia ludzkim umysłem. Niemal biegła przez korytarze by w końcu dostać się na korytarz, gdzie spodziewała się go spotkać. Szczerze mówiąc stanie pod jego dormitorium też by jej szczególnie nie przeszkadzało, ale jeżeli chciał jej trochę ułatwić to spotkanie - nie zamierzała go powstrzymywać. Wchodząc na korytarz miała ogromną nadzieję pozostać niezauważoną na tyle długo, by zbliżyć się do niego cicho niczym ninja (nieudolnie, doskonale było słychać, że nadchodzi) i dziabnąć go palcami w boczki - chcąc w ten sposób go przestraszyć. Nie jako duch i nie jako zombie, ale to zawsze coś. Jeśli więc jakimś cudem nie zauważył jej obecności, lub pozwolił się jej podkraść, tak zrobiła to co zamierzała posyłając mu przy tym wielki uśmiech. -No cześć - Przywitała się wskazując na siebie i prezentując mu swoją piżamę, oczekując z jego strony oczywiście ogromnego zachwytu i podziwu.
Adrian Von Neuhoff
Rok Nauki : VII
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 181
C. szczególne : Blizna na nadgarstku po opaleniu papierosem. Długie do ramion kręcone blond włosy.
On sam się nie spodziewał tego, że kiedykolwiek w tak późnych wieczorach będzie wymykał się z dormitorium. Nigdy by tego nie zrobił, a dlaczego tym razem tak uczynił? Wszystko przez Tori. Ona gdzieś na niego tak działała, że robił wszystko to co ona chciała. Często zdarzało się, że robił rzeczy o których wcześniej nawet nie pomyślał. Ale chciał w jakiś sposób jej zaimponować, ale czym? Tym, że wyszedł w godzinach nocnych na spacer po korytarzach? Serio? Ale na co innego można było liczyć w jego przypadku? On raczej nie rzucał się do ekstremalnych wyzwań, a wyjście o tej godzinie w piżamie z pewnością do takich nie należało. Więc nie czuł tego, że robi coś wbrew sobie. Wręcz przeciwnie, coraz bardziej taki Adrian mu się podobał. Nigdy by się nie spodziewał, że będzie tak dobrze dogadywał się z osobą starszą od siebie, ale tak. Tori należała do jego przyjaciół i to do tych których bardzo cenił i lubił. Tori była cudowną osobą, może i czasami go popychała do rzeczy które uważał za niestosowne, ale cóż z tego? Przecież nic złego tak naprawdę nie robił. Miał nadzieję, że gryfonka o nim nie zapomni kiedyś i zwyczajnie przestanie się do niego odzywać. Bo naprawdę byłoby mu ciężko to znieść. A przy niej czuł się naprawdę wyjątkowo. Gdzieś dodawało mu otuchy i czuł się jakiś taki lepszy przy niej. A to uczucie jest warte każdych pieniędzy. Pierwszy raz wyszedł aż tak daleko od dormitorium we własnej piżamie, ale chyba nikt by się nie zdziwił takiego widoku. Przecież było już dość późno więc jak miał być ubrany? W garnitur. Najwyżej kilka uczniaków rzuci im pytające spojrzenie, ale wcale nie musieli się tym przejmować. No szczerze powiedziawszy był zajęty rozglądaniem się na boki i nie spostrzegł kiedy Tori pojawiła się koło niego. Dlatego też lekko podskoczył kiedy dziabnęła go palcami w brzuch. Od razu rzucił się na nią żeby ją przytulić. - Cześć. - przywitał się z nią i uśmiechnął bardzo uroczo. No wyglądał naprawdę słodko, bo był lekko zaspany i włosy były w totalnym nieładzie. Ale on nigdy nie przejmował się swoim wyglądem. Szczerze powiedziawszy jego wygląd zawsze był specyficzny, jakoś specjalnie się nie stroił. Gdy tylko się od niej odczepił spojrzał na jej piżamie. - Rzuciłaś na nie zaklęcie czy jak? Bo jest właśnie taka jaką sobie wyobrażałem. - mruknął. Wcale nie kłamał. Może drobnymi szczegółami się różniła od tej co miał w głowie przed spotkaniem, ale była bardzo podobna. Tak jakby Tori wiedziała czego Adrian oczekiwał. To było dość dziwne, ale w końcu byli w szkole która aż tętniła magią, więc czego się można było spodziewać?
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
Nawet jeśli się do tego nie przyznawał, to jednak udawało jej się go demoralizować. Malutkimi kroczkami, ale jednak! Skoro już wymykał się po ciszy nocnej i wychodził z nią do baru na piwo kremowe, to w którymś momencie może uda mu się wpakować w jakiś pokaźny szlaban - na przykład czyszczenie pucharów w Izbie Pamięci. Ona przerabiała to na tyle często, że miała już nawet system, który pozwalał robić to szybko i skutecznie ku zadowoleniu nauczyciela. Jeśli więc zdarzy im się wspólne trafienie tam, to Tori przekaże mu wszystkie tajniki radzenia sobie z takimi sytuacjami. Choć do tego zapewne jeszcze daleka droga. Tak, wiek też jakimś dziwnym cudem nie był przeszkodą. Jeszcze jakiś czas temu uważała, że 2 lata to dużo, a teraz proszę. Zaczęło się od Adasia, potem zwariowany tak jak i ona Max. Choć gdy niemal zaprosiła 16 letniego Julka na randkę jednak poznając jego wiek postanowiła się wycofać - nie zrobią z niej pedofila, nie ma takiej opcji. Nawet jeśli jej aureolka była zabita na rogi, to nadal była jednak aniołkiem. A aniołkom nie przystoi molestować młodzieży. Demoralizować tak, ale nie molestować. Garnitur... To też nie jest zły plan. Następnym razem mogli by chodzić po zamku ubrani przesadnie elegancko - on garnitur i krawat, ona długa suknia i szpilki. To by mogło być równie zabawne jak wypad w piżamie! To jednak pomysł na inny dzień, teraz musiała mu koniecznie pokazać, że wcale nie żartowała z tymi piżamami w babeczki i dinozaury. -Duszą mnieeee - Zareagowała na przytulenie udając, że tego nie chce, ale samej go w trakcie tego przytulając. Z niej to był jednak jasnowłosy misiaczek. Mogłaby się przytulać bez końca. Do znajomych, do obcych. A Adaś był wyższy, cieplutki i bardzo łatwie pachniał, więc nic tylko się tym cieszyć. Po maratonie przytulania uniosła na niego wzrok przekrzywiając twarz lekko w bok. Zdecydowanie był najbardziej uroczym facetem na świecie. Największą robotę robiły te jego jasne loczki. To własnie one sprawiały, że został jej pierwszym "blond aniołkiem". I on faktycznie aniołkiem był, bo każa następna osoba nazywana tak przez nią miał raczej bliżej na dół niż do góry - i ona była tego świetnym przykładem. Jego jednak bez problemu można by wyobrazić sobiez wielkimi, białymi skrzydłami. Gdyby umiała rysować, to chętnie by swoje wizje odwzorowała na papierze - niestety jej umiejętności rysownicze ograniczały się do kółek i kresek. -Może jesteś jasnowidzem i jeszcze o tym nie wiesz? - Szczerze mówiąc obstawiałaby raczej, że po prostu doskonale ją znał i dzięki temu mógł się domyślić, co by mogło się jej podobać. Pewnie piżama z dinozaurami również wyglądała dokładnie tak, jaki obraz powstał w jego głowie gdy o tym pisali. Jemu też koniecznie musi taką załatwić. Albo doszyć mu coś zabawnego na plecach tej szarej. -Podsadzisz mnie? - Spytała podchodząc bliżej parapetu. Zabawne było to, że była niezależna, wojownicza, pewna siebie i samowystarczalna. Jednak przy Adrianie czasem powstrzymywała się od tego typu zachowań z prostej przyczyny - lubiła, gdy puchon czuł się jak prawdziwy facet. Dlatego zdarzało się, że zachęcała go do ratowania damy w potrzebie. I taką potrzebą była właśnie pomoc w posadzeniu jej tyłka na parapet, co wprawdzie mogłaby zrobić sama, ale czemu miałby jej tego nie ułatwić?
Adrian Von Neuhoff
Rok Nauki : VII
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 181
C. szczególne : Blizna na nadgarstku po opaleniu papierosem. Długie do ramion kręcone blond włosy.
No właśnie Tori sprawiała, że Adrian jest coraz bardziej na nie szkolnym regulaminom. Wcale mu to nie przeszkadzało, bo to było dla niego coś nowego i chłopak mógł się zwyczajnie wykazać. Co prawda nigdy nie dostał szkolnego szlabanu, ale przy gryfonce to było wszystko możliwe. Jednak sam nie wiedział jakby się w takiej sytuacji odnalazł, bo jednak nigdy nie dostał szlabanu i mogłoby to być spora niespodzianka. Pewnie nie tylko dla niego jak i innych uczniów, którzy go znali, przecież większość osób uważała go za poważnego i normalnego ucznia który w nic się tak naprawdę nie mieszał, a teraz? Nawet to wyjście w piżamach było podejrzane i gdyby tylko chciał jakiś nauczyciel mógłby im dać szlaban, a nawet prefekt odebrać domowe punkty, co wcale mu się nie widziało. Tak poznając gryfonkę podejrzewał, że to nie będzie żadna głębsza relacja w końcu różnili się dwoma latami to jednak dużo jakby tak z boku na to patrzeć. Ale najwidoczniej im to zupełnie nie przeszkadzało. Bo mimo iż różniła ich różnica wieków to jednak nie było żadną przeszkodą, żeby zdobyć między sobą dobre relacje. Bardzo dobrze się o dziwo dogadywali i naprawdę bardzo się cieszył, że dziewczyna należała do grona jej przyjaciół. Ona gdzieś pokazywała mu białe światełko, które prowadziło go w chwilach niepewnych w jego życiu. Zawsze mógł się do niej zwrócić jeżeli miał jakikolwiek problem. Całkiem się nie widział w garniturze i krawacie. Pewnie większość ludzi by z niego drwiło, ale czego on nie zrobi dla tej gryfonki? Szczerze powiedziawszy to czasami się zastanawiał na co ją stać i na co stać puchona. Wiele rzeczy by dla niej zrobił. Choćby i patrzeć na to co stało się przed chwilą. Dla kogo by się tak poświęcił, żeby wyjść z dormitorium w piżamie? Pewnie na inne propozycje by się absolutnie nie zgodził, bo uważałby to za dziwaczny pomysł, a ona sprawiła, że opuścił tak swoje łóżko i wcale nie czuł się z tym jakoś dziwnie, wręcz przeciwnie. - Cooo!? Te babeczki? - spojrzał na nią ze śmiechem. Dobrze wiedział, że będzie wydziwiać, ale przecież dobrze ją znał i wiedział, że nie może tego tak po prostu zostawić, dlatego to przytulenie trwało dłużej niżeli powinno. W końcu przecież dawno się nie widzieli więc należało ją godnie powitać. Stęsknił się za nią. Była dla niego przyjaciółką, siostrą, ciotką, wujkiem i czym sobie tylko życzyła. Był z nią całym sercem i byłby w stanie zrobić wszystko, żeby dziewczynie pomóc. Tak z włosów to był zawsze bardzo zadowolony. Pewnie wiele dziewczyn by mu tego zazdrościło. Co prawda było wielkim wyczynem z rana doprowadzić swoją głowę do jakiegokolwiek wyglądu, ale uważał, że warto było. W wielu sytuacjach widział, że te włosy rzeczywiście robiły wrażenie na innych więc dlaczego miałby na nie nie poświęcać choć odrobinę czasu? Oczywiście, że doskonale ją znał i tylko dlatego wiedział jaka to będzie piżama. Poza tym wydawało mu się, że tę piżamę gdzieś już widział, może nie koniecznie na ciele gryfonki, ale może na kimś innym? Przecież piżama to piżama i każdy mógł posiadać taką samą, nie? Na pewno nie widział w piżamie Tori bo to była pierwsza taka sytuacja. Być może któraś z puchonek miała bardzo podobną, bądź nawet taką samą. Może nawet kupowały ją w tym samym dniu, a nawet o tym nie wiedziały. - Ja jasnowidzem, żartujesz. Przyśniłaś mi się i stąd wiedziałem jak przyjdziesz ubrana. Ale apropo piżamy wyglądasz olśniewająco. - powiedział. Naprawdę wyglądała bardzo atrakcyjnie. Na szczęście Adriana interesowali głównie faceci, więc gryfonka nie musiała się tym przejmować. Jednakże nie wiedziała i nie była tego świadoma, jednakże bardzo by się zdziwił gdyby ubrała się tak specjalnie dla niego, żeby zrobić na nim wrażenie. Pewnie by się bardzo zdziwiła, bo Adrian pewnie wcale by na nią nie zwrócił w takiej postaci wrażenia. Podszedł do tego parapetu gdzie dziewczyna chciała usiąść. Ok. Może i był puchonem i trochę taką ciepłą kluchą jednakże swoją siłę to jednak posiadał. Dlatego bez większego problemu podsadził dziewczynę, żeby ta mogła tam usiąść czy zrobić coś czego nie był świadomy.
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
Niespodzianki to nieodłączna część życia, choć faktycznie lepiej żeby były raczej pozytywne niż negatywne. Szlaban mógłby należeć do tej drugiej kategorii, ale nagła propozycja wybrania się na spacer w piżamach na pewno była czymś z kategorii tych miłych przeżyć. Przynajmniej dla niej. Szkoda tylko, że musiała mieć na nogach buty przez to, jak zimne potrafiły być kamienne posadzki zamku. Jej ukochane, znoszone już trampki niszczyły cały image. Tym bardziej, że miała pod nimi idealnie pasujące do piżamy skarpetki! Szkoda, że tu nie dane się będzie nimi popisać. Granica wieku wbrew pozorom z roku na rok zacierała się coraz bardziej. I jeśli i on pójdzie na studia, tak w którymś momencie będzie już zupełnie niezazuważalna. W sumie liczyła na to, że Adaś będzie chciał kontynować naukę w Hogwarcie, bo to oznaczało by kolejne lata w swoim towarzystwie - a gdy ona zostanie tu nauczycielem, to jeszcze kolejne. Jak na razie nie dopuszczała do siebie myśli, że kiedyś mogli by znaleźć się w dwóch zupełnie różnych miejscach i nawet się nie mijać w korytarzach zamku. Oj nie, to zdecydowanie nie był temat, o którym chciałaby rozmyślać. Za to ona choć na co dzień nie paradowała ani w szpilkach ani w sukienkach - w końcu nic nie pasowało do niej tak jak koszulki z różnymi, dziwnymi nadrukami - to jednak chętnie pokazałaby się w takim stroju pokazując jaką to potrafi być piękną damą pełną dźwięku i klasy. Do czasu potknięcia się na wysokich butach, co przy jej roztrzepaniu prędzej czy później musiało by się wydarzyć. Ale to i tak byłoby zabawne. Wizja duszących babeczek, podczas gdy chodziło oczywiście o jego ręce, była w jej głowie tak wyraźna, że po prostu musiała się zaśmiać. Starała się jednak, by nie stało się to zbyt głośno - echo potrafiło nieźle nosić się korytarzami, a ona zdecydowanie nie chciała tu przyciągać niepożądanych uczniów, prefektów czy co najgorsze - nauczycieli. Małe kroczki. Dziś nie planowała załatwić mu szlabanu. Choć zastanowiła by się nad tym poważnie gdyby usłyszała od niego, że jest wujkiem. WUJKIEM?! POWAŻNIE?! Czyżby Adaś śmiał wątpić w jej nieograniczoną kobiecość gdy miała dwie naklejki babeczek usytuowane na koszulce w strategicznych miejscach?! Najgorsze co można powiedzieć kobicie, to że ktoś ma takie samo ubranie. Dlatego też nawet jeśli ktokolwiek w Hogwarcie miał dokładnie tą samą piżamkę, to zdecydowanie lepiej żeby nie trafiły na to samo piżama-party. Choć wtedy zdecydowanie postawiła by na swoje ukochane dinozaury. Miała w końcu nawet wytatuowanego t-rexa na szyi - wszystko do kompletu. -W takim razie pozostaje mi się cieszyć, że przyśniłam Ci się ubrana - Odpowiedziała ruszając przy tym sugestywnie brwiami, które miały sugerować iż poderzewała by go raczej o sen z nagą Tori. W sumie, to czy oni się kiedyś widzieli chociażby w strojach kąpielowych? Jakoś nie umiała sobie tego przypomnieć. -Ty też wyglądasz świetnie, ale nadal uważam, że potrzebujesz ciekawszej piżamy - Podzieliła się z nim swoimi spostrzeżeniami, przy okazji posyłając mu szeroki uśmiech ukazujący białe ząbki. Co do jego orientacji, to podejrzewała, że jest biseksualny, ale raczej nie myślała o tym, że mógłby interesować się przede wszystkim facetami - dlatego nie raz sugerowała, że znajdzie mu dziewczynę. Aczkolwiek siebie nie stawiała w kręgu jego zainteresowań. Choć gdyby się tak zastanowić, to słowo "głównie" nie było jednoznaczne ze słowem "tylko", więc gdzieś mogła istnieć szansa jeden do miliona, że kiedyś spojrzałby na nią inaczej. Dokładnie taka sama szansa istniała z jej strony, więc mogli się czuć spokojni względem siebie. -Dziękuję - Odpowiedziała jak tylko jej tyłek dotknął parapetu, a ona mogła po pierwsze swobodnie majtać nóżkami, a przy okazji nie była zmuszona do zadzierania bez przerwy głowy w górę by na niego patrzeć. Tym bardziej, że była osobą, która niemal non stop utrzymuje z rozmówcą kontakt wzrokowy. -Wynajęłam pokój u takiego jednego kolesia. Jak tylko ogarnę co i jak, to będziemy mogli kiedyś zrobić sobie wypad za miasto z nocowaniem - Podzieliła się z nim nowiną, którą koniecznie chciała mu dzisiaj przekazać. To było dla niej coś dużego tym bardziej, że od dłuższego czasu kombinowała jak wyprowadzić się od matki i końcu los się do niej uśmiechnął - Chociaż nie jestem co do niego pewna. Uznał, że nie muszę mu płacić. Wystarczy, że będę sprzątać w domu - Wiedziała jak niepokojąco to brzmi, dlatego czuła się w obowiązku poinformować chłopaka o kolejnym podejmowanym przez siebie ryzyku. Jeśli nagle zniknie albo znajdą jej zwłoki w parku, to dobrze żeby chociaż jedna osoba wiedziała, dlaczego.
Adrian Von Neuhoff
Rok Nauki : VII
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 181
C. szczególne : Blizna na nadgarstku po opaleniu papierosem. Długie do ramion kręcone blond włosy.
Niespodzianki. To było słowo które rozumiał, ale rzadko kiedy doświadczał, ba! Nawet sobie nie przypominał, żeby taką kiedykolwiek od kogoś dostał. Wiadomo od babci czasami coś dostawał, ale jeżeli mowa o takich niespodziankach jak książka kryminalna to raczej nie jest to dobra niespodzianka. A od znajomych również takowe dostawał, jednakże nazwałby je bardziej psikusami niżeli niespodziankami. Jeszcze nigdy nie dostał szlabanu i szczerze powiedziawszy ta perspektywa nawet mu się podobała, przecież musi być kiedyś ten pierwszy raz, tak? On raczej należał do ludzi leniwych, ale jak już się za coś bierze to robi to z rozumem i stara się wykonać to jak najlepiej potrafi. Nie dąży do celu, jeżeli po kilku próbach mu się coś nie udaje to zwyczajnie przerywa i zapomina o tym. Oczywiście, że Adrian widział się na studiach i chyba nie było możliwości, żeby się na nich nie znalazł. Sam nie wiedział do końca kim chciałby być, ale na pewno jeszcze do skończenia szkoły coś mu wpadnie do głowy. Nie widział się raczej w mugolskim świecie. Czary to była jedyna rzecz, która mu się w życiu udała i z czego był naprawdę bardzo zadowolony. Jako małe dziecko nie miał bladego pojęcia, że takie coś jak magiczna szkoła, różdżka w ogóle istnieje mimo wszystkich dogadywań jego babki. Ale tak to jest jak się chodzi do wróżki, jednakże kobieta miała rację i w jej domu zagościły czary. Babka za każdym razem jak ten pojawia się w domu prosi go o jakiś pokaz czarów. Był niepełnoletnim czarodziejem i nie mógł korzystać z magii, tak takie lekkie zaklęcia od czasu do czasu jej rzucił dla świętego spokoju, ale ona nie mogła zrozumieć, dlaczego nie może używać czarów poza Hogwartem. Adrian zazwyczaj nie interesował się pięknem dziewczyn, raczej bardziej oglądał się za spodniami jakie zakładają jego koledzy. Nic nie poradzi, że jest taki a nie inny. Żeby dziewczyna musiała go zainteresować to nie wiem jaka piękna musiała być. Owszem, w szkole istnieją takie damy za którymi od czasu do czasu wodził wzrokiem, ale jakoś nie wyobrażał się w stałym związku z kobietą. Może to się kiedyś zmieni, ale czy on tego w ogóle chciał? No tak koszulka nocna Tori mówiła sama za siebie. Pewnie wiele chłopaków na ten temat chciałoby skosztować tych babeczek, na szczęście gryfonka trafiła na puchona z przewagą homo więc nie miała się czegokolwiek obawiać z jego strony. Nie miał zamiaru zrobić niczego czego dziewczyna by nie chciała. Poza tym byli tylko przyjaciółmi i miał nadzieję, że to jest między nimi jasne jak słońce, że pewnego dnia ta nic mu ciekawego nie wyjawi, bo mogłoby to się różnie skończyć. Jednakże znają się już trochę i wątpił, żeby cokolwiek do niego mogła poczuć. - Ja również się cieszę, że przyśniłaś mi się choć odrobinę ubrana, bo jeżeli byś była naga chyba inaczej byśmy teraz rozmawiali... - zaśmiał się. Oczywiście to jedynie był tylko żart. Tak nawet Adriana było stać na wszelakie śmieszne komentarze. Bez przesady, był cichy, ale to nie oznaczało, że miał zaklejone usta taśmą i nie potrafił ze swoich ust wydobyć jakiegokolwiek dźwięku, bo tak nie było. Jednakże, żeby chłopak tak się zachowywał osoba z którą prowadził konwersacje musiała być przede wszystkim przez niego lubiana i zaufana. A do tego grona z pewnością należała. - Ciekawszej piżamy. Wiesz, jestem tylko zwykłym puchonem, gdybym miał taką siostrę jak Ty pewnie byłbym się szykownie ubierał, pod kolor. Oraz piżamę miałbym w różne wzorki... - mruknął. Ale w głębi serca cieszył się, że takowej nie miał. Nigdy nie brakowało mu rodziny mimo iż tak praktycznie jej nie posiadał. Od małego dziecka radził sobie sam i raczej do tego przywykł. Brat okazał się totalnym dupkiem, na całe szczęście nie był magiczną postacią więc był od niego uwolniony i tak naprawdę nie spodziewał się, żeby kiedykolwiek się jeszcze zobaczyli. - Brzmi kusząco, ale bez żadnego zamawiania striptizerek bo moja godność mi na to nie pozwala. - powiedział. Bo po Tori mógł się naprawdę wszystkiego spodziewać. Kwestia jakiegokolwiek swatania wcale mu się nie podobała. On raczej wybredny nie był, ale jednak wolał facetów, a to mogłoby nieco zszokować Tori. Nawet jeżeli go o to podejrzewała to inaczej jest jeżeli się o tym wie od najbardziej zainteresowanej osoby. Mogłaby być w lekkim szoku, jednakże podejrzewał, że ta nowina raczej by nijak nie wpłynęła na ich dotychczasową relacje. - Żartujesz? Jak to nie będziesz płacić? Mieszka w jakimś muzeum, że za sprzątanie pozwoli Ci tam mieszkać...? Tori, uważaj na siebie! - oznajmił. Jednakże dobrze wiedział, że jego słowa nijak na nią zadziałają, bo i tak zrobi tak jak będzie chciała. Jednakże propozycja faceta była trochę niepoważna, a wręcz podejrzliwa, więc serio chciała się w to mieszać?
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
Wszystkie książki kryminalne bardzo chętnie przygarnęła by Vittoria. Szczególnie te mugolskie - oczywiście pod warunkiem, że były by po angielsku. W końcu czytała wszystko, co wpadło jej w ręce. Gdyby do tego jeszcze lubiła się uczyć i była dobra we wszystkim, to na pewno została by krukonką. Może wtedy była by też grzeczniejsza? I nie kombinowała by jak wpędzić biednego Puchona w szlaban? Zabawne jest to, że on nie wiedząc o świecie czarów odnajdywał się w tym, a ona wiedząc od urodzenia o ich istnieniu i mając na prawdę wysoki status krwi wolała usiaść przed telewizorem i obejrzeć dziwny horror o zombie niż wsiąść na miotłę. Życie jest przewrotne, ale to pewnie jedna z tych rzeczy, która ich w jakiś sposób trzymała przy sobie. Tego typu różnice mogą na prawdę nieźle łączyć ze sobą ludzi. Adasia charakter był lepszy niż jakiekolwiek zabezpieczenie. Druga sprawa to fakt, że Vittoria na tyle szybko zmieniała poziom zainteresowania facetami, że rzadko kiedy dochodziło do momentu 'kosztowania babeczek'. Nie dziwiła by się jednak gdyby ludzie nie znający jej zbyt dobrze uznawali, że sypia z kim popadnie skoro potrafiła w przeciągu 3 dni mieć dwie randki z dwiema różnymi osobami. Na tych randkach się jednak w przeważającej większości kończyło. -Wtedy myślę, że byśmy w ogóle nie rozmawiali - Pociągnęła żart sugerująć czyny nie słowa i oczywiście posyłając mu przy tym zabójczy uśmiech. Wchodzenie z nim na takie tematy było też w jakiś sposób demoralizowaniem chłopaka, co stanowiło od lat jej główny cel. Zresztą, jeśli czasem udawało się jej go speszyć, to był przy tym nieziemsko uroczy, a to również dobry efekt tego typu konwersacji. -Siostrą nie jestem, ale na pewno kiedyś zabiorę Cię na zakupy - To zdanie zdecydowanie zabrzmiało jak groźba, więc powinien się obawiać czym mógł by się skończyć taki wypad z nią. Znając życie ogarnęłaby dla anioła takie ciuchy, że nikt w Hogwarcie nie mógłby oderwać od niego spojrzenia, a kobiety i faceci zaczęli by się do niego ślinić. Biedne skrzaty, które wówczas bez przerwy zmuszone były by wycierać podłogę. -...Kurcze. Muszę zadzwonić, że akcja 'striptizerki' odwołana - To mówiąc zrobiła wyraz twarzy mówiący "Cholera, znowu się nie udało". W sumie gdyby sama na to wpadła, to faktycznie mogła by zorganizować w swoim pokoju klub go-go. Dobrze ją znał. -Jest! Moje sumienie! Mój rozsądek! - Stwierdziła z przesadnym entuzjazmem. Właśnie tego się po nim spodziewała. Zdecydowanie powinna z Adrianem rozmawiać przed podejmowaniem różnych dziwnych decyzji, a nie już po fakcie. Może wtedy jej życie byłoby pozbawione części przypałów? -Muzeum to nie jest, ale całkiem spora posiadłość. Taka wiesz, z tych bardziej luksusowych - Wyjaśniła co chyba jednak nie działało na plus, bo i ona uważała, że to dziwne że dorosły bogacz przygarnia biedne studentki. -A wracając do naszej rozmowy na wizzie, będziesz grał w nadchodzącym meczu Quidditcha?
Ostatnio zmieniony przez Vittoria Sorrento dnia Nie Maj 10 2020, 18:42, w całości zmieniany 1 raz
Adrian Von Neuhoff
Rok Nauki : VII
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 181
C. szczególne : Blizna na nadgarstku po opaleniu papierosem. Długie do ramion kręcone blond włosy.
A od kiedy to krukoni są grzecznymi uczniami? On znał kilkoro z nich i nie byli to uczniowie którzy byli wzorowymi uczniami. Owszem, z pewnością nie można było im zarzucić tego, że lubili się uczyć i często spotykał ich z książkami. Może od nich się tego zaraził? Chyba nie. Adrian od zawsze lubił czytać więc na nikogo nie mógł tego zgonić. Pewnie, że to też wykrzesało się z tego, że od dziecka nie miał zbytnio znajomych. Jako mały chłopiec zawsze trzymał się sam. Brat ratował świat ze swoimi kumplami, a on się zawsze od nich odwracam plecami. Czasami miał wrażenie, że to przez brata nie miał mugolskich znajomych. Jak tylko ten widział kogokolwiek przy jego boku od razu interweniował i wymyślał niestworzone rzeczy tylko po to, żeby ci uznali go za kompletnego nieudacznika. Można powiedzieć, że przez niego myślał tak o sobie. No tak. Nie znał kompletnie nikogo magicznego gdy wylądował w szkole. Nie miał go kto tak naprawdę wprowadzić, oczywiście spotkał kilkoro uczniów, którzy mu pomogli się w to wszystko wdrążyć. Pierwsze lata nauki jeszcze w poprzedniej szkole zleciały mu jak mrugnięcie okiem. Wszystko było nowe, samo to, że posiadał własną różdżkę sprawiało, że potrafił siedzieć przez kilka dni i zastanawiać się jak to jest możliwe. Nigdy nie ingerował w sprawy nikogo. Dlatego Tori mogła być całkiem o siebie spokojna. Nie miał zamiaru być rycerzem na białym koniu który ją przed wszystkimi uratuje. Ok, no przyjaźnili się, ale jeżeli ona nie będzie oczekiwała od niego pomocy to on nie będzie interweniował. A znając gryfonkę wiedział doskonale, że da sobie spokojnie radę sama i nawet nie szepnie do niego słówka. No tak. Adrian się wręcz zarumienił kiedy tylko Tori zeszła na temat rzeczy które są mu całkowicie obce. Nigdy nie miał dziewczyny, zazwyczaj rozglądał się za chłopakami. Miał tylko jedną sytuację z facetem w poprzednim roku, ale nic z tego konkretnego nie wyszło. Nawet się później z tego cieszył, bo chłopak okazał się być totalnym dupkiem. To był przyjezdny z innej szkoły. Nawet za bardzo go nie znał, a był dla niego tak obojętny, że nawet nie pamiętał jak się nazywał. - Zakupy, całkiem spoko. Więc bez problemu możesz mnie wołać jak tylko będziesz miała ochotę na moje towarzystwo. - mruknął do niej i uśmiechnął się. Sam lubił zakupy, oglądać i oceniać wszelakie produkty, więc z pewnością będzie się z nią przy tym dobrze bawił. - No daj spokój, wejdziesz w jakieś bagno i będzie Ci trudno z tego wyjść. Ja Ci w stu procentach tego odradzam, ale przecież zrobisz jak będziesz uważała. Ale chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie odważyłby się na taki krok jaki Tobie zaproponowano. - powiedział i pokiwał przecząco głową z lekkim niedowierzaniem. Dziwiło go, że Tori to w ogóle wzięła pod uwagę, ale to było jej życie. Może akurat takie coś ją kręciło. - Niee. Nancy mnie ostatnio trenowała. Nie chwaląc się dość dobrze mi szło, sam byłem zdziwiony, ale to dopiero malutki kroczek do tego, żeby dołączyć do drużyny. W tym roku to i tak nie możliwe. - mruknął. Nie czuł się na tyle dobrze w tej dziedzinie, żeby od razu siąść na miotłę. Co prawda człowiek najlepiej sobie radzi gdy jest rzucony na głęboką wodę, ale nie uważał znając siebie to za dobry pomysł.
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
No nie da Adrian posiedzieć trochę w stereotypach, co? Wszystkie nadzieje Tori na to, że gdyby była krukonką/puchonką/jednorożcem to byłaby grzeczna trzeba było od razu zdementować, co?! No jak tak można. Tym bardziej należało puchona zdemoralizować - jeśli on będzie bardziej niegrzeczny, ona będzie wyglądała przy nim na grzeczniejszą. Może nawet udało by się poudawać, że jest delikatną kobietą z klasą? Tori zdecydowanie nie miała go za nieudacznika i nic nie mogło tego zmienić - nawet jeśli ktoś opowiedział jej historię stawiającą go w wyjątkowo żałosnym świetle, tak byli na tyle blisko, że nie zmieniłaby o nim zdania - a jeszcze podły plotkarz chcący wpłynąć na ich stosunki dostałby w zęby. Szkoda, że nie znali się za dziecka. Dobrze, że nadrabiają to teraz. Jego rumieniec u niej natychmiast wywołał ogromny uśmiech, po którym puściła mu oczko dopełniając jeszcze flirciarskiego wydźwięku jej poprzednich słów, ale to było tyle. Owszem, była by gotowa w żartach naruszyć jego przestrzeń osobistą by jeszcze bardziej go speszyć - ale nie wszystko na raz bo jeszcze ucieknie. -Gdybym wołała Cię za każdym razem gdy mam ochotę na Twoje towarzystwo, to w zamku nie było nic słychać poza "Adriaaaaaaaaaaaaaan!" albo "Adaaaaaaaaś!" - Zaprezentowała wołanie wykonane szeptem, pamiętając jednak, że o tej porze nie powinna się drzeć na pół szkoły. W dzień jednak jej wołanie czegoś imienia było często równoznaczne z tym, że ta osoba powinna albo się schować, albo przygotować na łapanie skaczącej na nią, rozentuzjazmowanej Gryfonki z ADHD. Nigdy nie można się czuć bezpiecznym, gdy w tym samym budynku znajduje się Tori! -Sprawdzę to i wtedy zdecyduję. Jeśli ten facet wzbudzi mój niepokój, to będę musiała szukać dalej - Westchnęła wiedząc, że chłopak ma rację. Także z tym, że nie była przy zdrowych zmysłach - Szkoda, że jesteś niepełnoletni. Mogli byśmy wynająć razem kawalerkę albo coś. Miałbyś mnie 24/7 - Jakoś tak to ostatnie zdanie zabrzmiało jak groźba, a nie jakby mówiła o czymś dobrym. Nawet jej wyraz twarzy w tamtej chwili zmienił się tak, jakby to miało się dla niego źle skończyć. Szybko jednak wróciła do normalnej miny, udając że ta złowroga nigdy się nie pojawiła. -Gdybyś grał miała bym w końcu komu kibicować w drużynie Hufflepuff. Zrobiłabym transparent na pół boiska - Tori uważała, że przyjaciel tylko się ograniczał. Gdyby od zawsze był w drużynie mógłby być teraz zawodnikiem, o którego biły by się drużyny o kalibrze światowym.
Adrian Von Neuhoff
Rok Nauki : VII
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 181
C. szczególne : Blizna na nadgarstku po opaleniu papierosem. Długie do ramion kręcone blond włosy.
Naprawdę bardzo cieszył się, że miał taką przyjaciółkę jaką jest Tori. Ale tak popatrzeć na to z boku to było to dość dziwne, że w ogóle potrafią się dogadać. Przecież byli całkowicie inni. Jednakże coś w sobie mają coś ich łączy, że przyciągają się do siebie. Adrian mógł powiedzieć jest praktycznie wszystko. Nawet to, że jest gejem, ale nie powiedział z prostego powodu. Nie pytała. Bo co to by była za przyjaciółka, która jakby się o tym dowiedziała to by go zostawiła samego. No żadna. Więc tak naprawdę niczego by nie stracił, bo w takim razie Tori nie brała ich przyjaźni na poważnie. Ale szczerze powiedziawszy gdyby miał podać przykładową dziewczynę z którą mógłby być, stworzyć związek byłaby jedną z nich. Może i była wariatką i totalnym przeciwieństwem puchona to czuł się w jej towarzystwie bardzo dobrze. Na szczęście nie musiał nad tym się namyślać, bo nie interesowały go kobiety więc przyjaźn w tym przypadku była rzeczą ostateczną i nic więcej. Miał nadzieję, że tę kartę mają dobrze rozpisaną i nie mają co do tego żadnych wątpliwości. - Weź wariatko, przecież dobrze wiemy, że nie możemy spędzać ze sobą wszystkich wolnych chwil, bo byśmy się trochę sobą znudzili, a zawsze jest miło pogadać po jakimś czasie. Zawsze jakieś nowości. - powiedział. Nie mogli jednak widywać się cały czas. Dzieliły ich inne domy, inni znajomi, a przede wszystkim wiele pięter do dormitorium. Dlatego musieli się dość natrudzić, żeby na siebie wpaść, bo Hogwart był ogromny i szukanie siebie nawzajem bez interwencji magicznych wiadomości byłoby jak szukanie igły w stogu siana. Więc możliwe do wykonania, ale cholernie trudne. - Zrobisz jak uważasz, ale może będzie bezpieczniej jeżeli pójdę tam z Tobą, co? Może nie sprawiam wrażenia Twojego obrońcy, ale zawsze to dwie różdżki. - oznajmił. Nie widziało mu się szczerze powiedziawszy tam iść i w ogóle perspektywy, żeby ona tam poszła sama dlatego chcąc nie chcąc musiał jej to zaproponować. Zwyczajnie bał się o nią. Przecież tak się przyjaciele zachowują, tak? - Sam nie wiem czy to byłby dobry pomysł Tori... - zaśmiał się. No ale taka perspektywa mogłaby mu się nawet spodobać, ale przecież jeszcze trochę czasu ma, żeby się nad tym namyślić. Gdy będzie już wiedział i mógł z nią zamieszkać ona skończy prawdopodobnie szkołę więc będzie to dobre rozwiązanie, żeby nie tracić samych siebie. Bo obawiał się, że jak skończy szkołę to będzie się coraz ciężej spotkać i doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Zaśmiał się z jej dogadywania na temat jego talentu do Quidditcha. - No będziesz musiała na to trochę poczekać. Nie powiem, bo Nancy dość mnie gnębi o odkrywanie moich zdolności i chce mnie tym zarazić, więc nie mówię absolutnego nie. - mruknął. Tak, żeby później nie powiedziała, że ją okłamywał. Jeżeli będzie możliwość, a on poczuje się jeszcze bardziej pewniejszy w swoich czynach to może się skończyć tak, że jeszcze w tym roku dołączy do drużyny, ale odwlekał to prawdę mówiąc.
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
Mówi się, że to właśnie różnice zbliżają do siebie ludzi. Może gdyby Adrian był równie szalony jak ona, to nie potrafili by się wzajemnie znieść? Taka opcja też jest możliwa, nawet jeśli raczej z mało kim miała negatywne stosunki - no, może z kilkoma facetami, których nadzieje rozpaliła by potem po kilku godzinach je zgasić. Vittoria brała Adaśka na poważnie w każdym możliwym aspekcie - nawet jeśli bez przerwy żartowała w jego towarzystwie (choć ona ogólnie niemal non stop żartowała). Skoczyłaby za nim w ogień. Może jednak coś było w tej gryfońskiej lojalności. Gdyby jednak miała wyobrazić sobie go jako życiowego partnera to cóż, to by się chyba nie udało niezależnie od jego orientacji. Bałaby się, że chłopak będzie przytakiwał na wszystko i zatraci własne zdanie w związku z kimś o takiej osobowości jak ona. Zdecydowanie chciałaby dla niego kogoś innego. Kogoś lepszego. Niezależnie od płci. -Nuda nudą. Muszę rozdzielać mój czas między Ciebie i moich licznych absztyfikantów - Kiedy by uprawiała swoje podboje miłosne, gdyby cały czas spędzali razem? No i wtedy w grę nie wchodziły by takie wypady nocne jak dziś, a musiała przyznać, że minimalna adrenalina z tym związana bardzo jej pasowała. -Dziękuję, że chcesz mnie chronić. Ale poradzę sobie - Doskonale wiedziała, że proponuje to dlatego, że jest męskim mężczyzną, a nie dlatego że faktycznie chce tam pójść. Zresztą, nawet gdyby chciał to i tak by mu na to nie pozwoliła. co innego pakowanie siebie w kłopoty, a co innego kogoś dodatkowo - tym bardziej jego. -To genialny pomysł! Mógłbyś mnie codziennie widywać w moich seksownych piżamach - Argument nie do przebicia, co? Cóz, jeśli zostanie nauczycielem - i tak się będą widywać, ale nie będzie to wyglądało tak samo, gdy on będzie tu studiował. Nie będzie już mogła lecieć do niego przez cały korytarz i krzyczeć jego imienia... co ja mówię. To Tori. Ona i tak to będzie robić, a uczniowie uznają ją za wariatkę. Tak, to zdecydowanie tak będzie wyglądać. -Nie znam w sumie bliżej Nancy. Podoba ci się, albo coś?- Imię padło już kilka razy, to też musiała podpytać. Odrobina wścibskości w przypadku Adriana na pewno ujdzie jej płazem.
Adrian Von Neuhoff
Rok Nauki : VII
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 181
C. szczególne : Blizna na nadgarstku po opaleniu papierosem. Długie do ramion kręcone blond włosy.
Tak, jego partner z pewnością będzie miał bardzo dobrze. On zazwyczaj nie stwarza prawie żadnych problemów, jest co prawda nieco zazdrosny, ale jemu idzie łatwo zamydlić oczy jak tylko się trochę postara. Jednakże o tym nie ma się co rozpisywać, bo zwyczajnie dawno nie był w żadnym więc trudno było mu cokolwiek na ten temat powiedzieć. Na pewno od poprzedniego związku nieco zmądrzał, ale to zwyczajnie trzeba było sprawdzić. - Musisz rozdzielać czas? Ale widzę, że wiele razy mnie bardziej bierzesz pod uwagę. - powiedział. Bo nawet miała czas i ochotę spotkać się z nim w samej piżamie. Spędzali ostatnio ze sobą sporo czasu, nie chciałby, żeby to wpłynęło na ich relacje jakkolwiek. Bardzo obawiał się miłości którą mogłaby go obdarzyć jakaś dziewczyna która się z nim bardzo dobrze zna. Tori należała do tego grona osób. Wiadomo, że częste spędzanie ze sobą czasu robi swoje i choćby nie wiadomo co o sobie mówili to jednak różnie może się wydarzyć. Miłość jest dość nieprzewidywalna. - Jak uważasz. Ale pamiętaj, że tylko dasz mi znać i będę do Twoich usług. - mruknął i westchnął. - Ale jak tylko będziesz po tym spotkaniu od razu się do mnie odezwij, chce wszystko wiedzieć. - od razu zareagował. Nie chciałby, żeby później żałowała tego spotkania, chociaż gdzieś w głębi serca czuł, że przyjdzie do niego z wielkim wyrzutem sumienia i będzie mu się ze wszystkiego tłumaczyła. Co prawda wcale nie musiała, ale nie raz tak było, może niekoniecznie akurat z Tori, ale z inną koleżanką. Tamtą zwyczajnie zlekceważył i wyjaśnił, że nie dała sobie przetłumaczyć, a z Tori jak się zachowa? Sam nie wiedział jakby się w takiej sytuacji zachował. Ale na pewno padnie damskie powiedzenie "a nie mówiłam". Może i go dziewczyny tak nie interesowały, ale widząc Tori czuł się nieco skrępowany. Jednak wyglądała olśniewająco i niesamowicie pociągająco, jeżeli rzeczywiście ze sobą zamieszkają i ona w takim stroju będzie spędzać z nim nudne wieczory to nie wiadomo jakby się to skończyło. W końcu był facetem jakby nie patrzeć a hormony buzują. Zaśmiał się ze słów dziewczyny. - Nancy? Coś Ty bardziej jest moją starszą siostrą, której nigdy nie miałem. Dobrze się dogadujemy i zwyczajnie chce dla mnie jak najlepiej, a że widzi potencjał w mojej grze to stara się jakoś mi otworzyć oczy. - oznajmił. Nigdy nie patrzył na starszą puchonkę jakoś inaczej niż na zwykłą przyjaciółkę. Była mu dość bliska, ale czasami za bardzo mu matkowała. On lubił gdy ktoś się o niego troszczył więc to mu wcale nie sprawiało przykrości, wręcz przeciwnie.
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
Dobrze więc, że miał szczerą Vittorię przy sobie. Bo jeśli dane jej będzie kiedyś poznać jego partnera, czy może jednak partnerkę, tak jeśli wyczuje jakikolwiek niepokojący sygnał (lub dowie się czegoś niedobrego) tak od razu poinformuje Adriana. I nie pozwoli go oszukiwać, a ewentualnemu idiocie, który chciałby go zranić... Oj, zadba o to żeby dostał co najmniej magicznych hemoroidów męczących go latami. -Dziwisz mi się? Gdybyś był pełnoletni, to bym Cię już dawno szarpała jak pies szynkę - Odpowiedziała z pełną powagą w głosie, choć same jej słowa wskazywały na zupełny brak powagi. Nawet jeśli miesiącami nie była w związku i ogólnie od dawna nie była z nikim blisko, tak Alex pozostawał nietykalnym aniołem. -Wiem. I odezwę się. Co by się nie działo, jesteś pierwszą osobą do której bym pobiegła na ratunek - Odpowiedziała posyłając mu uśmiech pełen wdzięczności. Za to, że się martwi. Za to, że jest. To drugie było najważniejsze. Czasami na prawdę potrzebowała kogoś, kto byłby w zasięgu ręki bez względu na wszystko. Niezależnie, czy chodziło o pośmianie się, o wyżalenie czy inną poważną rozmowę. Alex zawsze był. I uwielbiała go za to. Miała nadzieję, że Puchon ma pełną świadomość, że na to samo mógł zawsze liczyć z jej strony. Najwyżej dziewczyna zupełnym przypadkiem przeciągnie go trochę na drugą stronę mocy. Jakby się tak zastanowić, to nawet przebranie się przy Adrianie nie stanowiło by dla niej większego problemu, bo był po prostu swój chłopak. Ostatnie o czym by pomyślała to fakt, że któregoś z nich coś takiego mogło by skrępować. -To dobrze. Szkoda by było, żeby wydrapała jej oczy z zazdrości. Kto by cię wtedy szkolił? - Nie mogła sobie podarować takiego komentarza. Tego typu hasła stanowiły kwintesencję jej osoby. Nic więc dziwnego, że czasem niektórzy czuli się podrywani nawet, jeśli tego nie robiła. - Nie widziałam Cię na Celtyckiej Nocy. Odpuściłeś sobie tą wariacką imprezę? - Wskoczyła na nowy temat, który był w kręgu jej zainteresowań, ponieważ jeśli Adaś tam był - była ciekawa co z nim się działo. Jeśli nie - będzie się cieszyła, że nie władował się biedny w tą wielką sodomę i gomorę.