Bardzo strome i niebezpieczne są częstymi miejscami wypadków nieodpowiedzialnych turystów. Jeśli chcesz odwiedzić to miejsce, koniecznie zasięgnij porady jakiegoś przewodnika, a najlepiej zabierz go ze sobą w podróż. Jeśli nie będziesz przestrzegać jego rad, możesz skończyć tak samo, jak Ci wszyscy głupcy, nie potrafiący odpowiednio zadbać o swoje bezpieczeństwo.
No nareszcie po długiej podróży udało się im dotrzeć do jakiegoś odludnego miejsca. Kame po drodze zaopatrzył się w kilka procentów. Musieli się gdzieś schować. Przecież jak by jacyś nauczyciele ich zobaczyli mogli by oberwać i to nieźle, a Kame jak na dzień dzisiejszy miał dosyć problemów. Chłopak zlazł z swojego zwierza który przytransportował go tutaj bezpiecznie, a po chwili pomógł dziewczynie. Uważał na siatkę gdzie znajdowało się kilka rozluźniaczy atmosfery. - No tutaj możemy upić się do nieprzytomności, a nikt się nie przyczepi - Powiedział i od razu usiadł sobie spokojnie w cieniu jednej ze skał opierając się o nią. No teraz to do szczęścia już nic nie było mu potrzebne.
Gdy Astka zlazła w końcu z tego wielkiego i przerażającego zwierza pierwsze co zrobiła to wyjęcie z Torby przy jego boku wody. Od razu je umyła. No jakże to tak dziewczynie przystoi pić z brudnymi łapami.Wyjęła z kieszeni papierosa i poczęstowała Kame. Uśmiechnęła się wyjmując też coś do picia. - Palisz??- spytała patrząc mu w oczy- czy wolisz tylko pić?? Spojrzała przed siebie i uśmiechnęła się. Odpaliła papieroska i zaczęła się zaciągać. Znakomite uczucie.
- Jedno i drugie - Powiedział i poczęstował się. Jakoś kompletnie zapomniał już o swojej obietnicy jaką dał Angel, zresztą jej tutaj nie ma, więc nie musi się niczym martwić. No chyba, że ktoś go podkabluje, ale na to była raczej mała szansa. Tak więc wyciągnął swoją zapaliczkę którą udało mu się skombinować. Odpalił sobie fajkę i wydmuchał dym z ust. - Krucze na upartego można było by odpalić je od tego pisaku - Powiedział i oparł spokojnie głowę o dziwnie chłodną skałę. - Co chcesz wódkę, wino, piwo, czy co ? - Zapytał się pokazując na siatkę która leżała obok niego.
Spojrzałą na niego i nawet odważyła się usiąść na ziemi. Kij że piasek parzył w tyłek było wygodnie a to Astka lubiła. Nocą piękne gwiazdy dniem gorące piaski. Wypuściła z ust dym od papierosa. Usłyszała słowa Kame ale obmyślała jakiś wredny plan usidlenia profesora. No cóż nie mogła nic zrobić. Nauczyciel to nauczyciel. - wino poproszę- Mruknęła i sięgnęła po butelkę którą Kame jej podawał. Otworzyła i pociągnęła tęgi łyk. "Mmmm nawet dobre do Egipskie piwo" Pomyślała. W tym momencie żałowała że nigdy nie nauczyła się legilimencji i oklumencji. - Powiedz mi... co jest takiego w ludziach że albo się Tobą bawią albo mają Cię w dupie??- Spojrzała mu w oczy z lekko widocznym uśmiechem.
On od razu zaczął ostro od wódki. Otworzył sobie butelkę i pociągnął z niej zdrowo. Skrzywił się mocno i aż mu łzy stanęły w oczach. - Kurwa, ale mocne - Wydusił z siebie. Nie no to nie była ta wódka którą kupował w Londynie. Tamta była słabsza a ta aż paliła cały przełyk. - Szczerze mam ci odpowiedzieć. - Powiedział i urwał na chwilę aby popatrzeć sobie spokojnie na błękitne niebo na którym nie było ani jednej chmury. - Nie mam pojęcia dlaczego tak jest. Dwie dziewczyny które polubiłem, zabawiły się ze mną i to nie miło. Cornelia...no mniejsza o nią bo z nią nie miał bym przyszłości, ale Angie...po niej się nie spodziewałem tego. A najgorsze jest to, że pomimo tego, że odwaliła nieźle chcę ją nadal zobaczyć - Mruknął cicho i ponownie przechylił flaszkę. - A w dupie to ma mnie tylko rodzinka, razem z moim bratem. Do tego akurat już się przyzwyczaiłem. Wolę, jak ludzie mają mnie gdzieś niż wtedy kiedy wiedzą, że żyję i wykorzystują słabe strony - Mruknął i podkulił sobie nogi.
No to Astka teraz zaniemówiła. Jej Kuzynka nienawidziła jej za to że obie są faworytkami wuja i obie dostają co chcą. Jej hmmm wybranek serca wogóle się nią nie interesował. Głupota. Dziewczyna już teraz była zgubiona. Jeśli się przed Kame otworzy polegnie. - No wiesz... licząc to że jeden z chłopaków zabawił się mną i omal nie przeleciał. Drugi jest moim przyjacielem i omal mu się nie oddałam a trzeci to nauczyciel byłabym zajedwabiście szczęśliwa- O nie... otworzyła się. Będzie przechlapane- myślisz że czemu siedziałam sama w namiocie??
- Nie wiem, może lubisz samotność - Mruknął i uśmiechnął się lekko. Nie no wiedział doskonale, że Asotria na pewno nie była typem samotnika. - Tak czy siak nie ma co się martwić. Było minęło - Powiedział i objął ją delikatnie ramieniem. - Trzeba iść na przód i nie oglądać się za siebie. Może i nie łatwo jest, ale od tego ma się kumpli którzy usiądą z tobą pod jakąś skałą na jakimś chujowym zadupiu i upiją się dla towarzystwa - Powiedział i odsunął się nie co do dziewczyny. Ponownie wypił kilka łyków i aż zakaszlał ciężko. - Ja co oni dodają do tego...chcesz spróbować - Powiedział już nie co zachrypniętym głosem. No tak on śpiewał więc to jego gardło było zdecydowanie bardziej wrażliwe.
Spojrzała na niego. No typem samotnika to Lice na pewno nie jest, nie była i nigdy nie będzie. Uśmeichnęła się. Wzięła od niego wódkę i jednym haustem wypiła prawie pół butelki. - Ale mocne Kurwa- Mruknęła cicho- wydaje mi się że upijemy się i będziemy tu spać. Wiesz ja mam słabą głowę i mocne nogi a to w parze nie idzie. Zaśmiała się. Spojrzała na niego z lekkim uśmiechem. - No to będzie trzeba znaleźć sobie jakieś miejsce do upicia się i rozmawiania wprost. Może jeszcze w butelke zagrajmy??
- Jak cię to pociesza to noce na pustyniach są stosunkowo ciepłe - Powiedział i wyszczerzył się do niej. Kiedy odzyskał swoją buteleczkę popatrzył na ilość płynu w niej. - Ale ty masz spust - Mruknął i zerkał co chwila na dziewczynę i na butelkę. - Wiesz w dwójkę się chyba nie gra w butelkę - Powiedział i chlusnął sobie ponownie zdrowo. Strzepnął na piaseczek popiół z papierosa o którym jakoś kompletnie zapomniał. Wciągnął dym i wypuścił sobie z ust kilka kółek. - Obiecałem, że nie będę palić, ale przy takim świecie jaki jest w tej chwili po prostu nie da się nie palić - Powiedział i zaśmiał się cicho. Skierował swoje brązowe oczy w ziemię a konkretniej patrzył na małego skarabeusza który sobie spacerował po nim.
Jej oczy powędrowały na robaka który właśnie wspinał się po jej nodze. No cholera by go wzięła. Jak on śmiał. Nie ruszyła się i mimo strachu przed każdym zwierzakiem który jest mniejszy od ręki nic mu nie zrobiła. Nawet nie podskoczyła. - No wybacz... Mój spust zawsze był taki- Zaśmiała się- a do gry w butelkę mozna kogoś zaprosić. Jest jeszcze gra prawda albo zadanie w zależności co wybierzesz musisz mówić prawdę lub wykonać zadanie. Spojrzała mu w oczy i wypiła swoje wino. Dopaliła papierosa i zgasiła go na swoich trampkach.
- Uważaj bo pomyślę, że o co ci chodzi - Powiedział i popatrzył się na nią zadziornie. Dopił resztki płynu z butelki i odstawił ją gdzieś na bok. - Możemy zagrać w co tylko chcesz - Powiedział i uklęknął sobie spokojnie na piasku. Oj jak dobrze poczuć w głowie trochę szumu, jednak nie był on jeszcze na tyle mocny aby chłopak nie mógł panować nad własnym ciałem, jednak jak na razie wszystko zmierzało w bardzo dobrym kierunku. Najwyżej zasną tutaj, a na drugi dzień nie będą mogli podnieść głowy bo tak będzie boleć. Wyciągnął tym razem swoją paczkę fajek otworzył ją i wysunął z niej dwa papierosy. Pokierował ją w kierunku dziewczyny.
- Ale co ja takiego robię Kame?? Nie podrywam Cie, nie flirtuje po prostu rozmawiam- Śmieje sie. Wzięła od niego papierosa i odpaliła. Uśmiechnęła się lekko. - Mówisz że możesz grać we wszystko?? no to prawda czy zadanie??- Szepnęła uśmiechając się i wyjmując piwo z siatki, swojej bo również się zaopatrzyła. otworzyła ustami i pociągnęła łyka. Jakie to było mocne.- chcesz posmakować egipskiego piwa??
- A chętnie skosztuje - Powiedział i zabrał jej puszkę i tym razem on wypił prawie połowę. - Co oni dodają do tego. Ktoś ze słabą głową upije się samymi oparami - Powiedział oddając puszkę dziewczynie. - No możemy zagrać. Poznamy się bliżej - Powiedział i mrugnął do niej stosunkowo zabawnie. Odpiął sobie jeden guzik koszuli. Było bardzo ciepło a wypity alkohol jeszcze dodatkowo ogrzewał go. Jeszcze trochę a całkowicie zrzuci z siebie koszulę. - Można było iść nad morze, ale tam za wiele osób się kręci - Mruknął cicho niezadowolony.
Zamrugała do niego. Chciała idiotycznie coś głupiego powiedzieć i my śląc że tego nie mówi pomyślała na głos - Tak zdejmij swoją koszulę to ja też zdejmę- nie zwróciła uwagi na to czy to powiedziała i wypiła piwo do końca dalej się uśmiechając.- To co wybierasz prawdę?? Czy ryzyko?? Uśmiechnała się wciąż modląc się by pytania Kame nie były zbyt... trudne. W końcu jeśli będzie o niej zbyt wiele wiedział będzie przechlapane. Ona będzie bezbronna i on. Spojrzała w niebo czekając na jego wybór.
Kame bez chwili wahania rozpiął resztę guzików od swojej białej koszuli i ściągnął ją z siebie. Po chwili rzucił ją takim ruchem jak mają to w zwyczaju ci wszyscy modele. Oczywiście zrobił to dla żartów. - No dawaj twoja kolej - Powiedział i uśmiechnął się wesoło. Nie no normalnie zaczynają po woli puszczać hamulce, ale to dobrze czasami tak trzeba. - Wiesz jak szaleć to szaleć dawaj najpierw ryzyko - Powiedział z tym samym zadziornym uśmiechem.
Spojrzała na niego i zaczęła się śmiać. - czyli jednak myślałam na głos??- Odpięła guziki swojej koszuli i również rzuciła ją jak modelka. No tyle że ona pod spodem miała górę od stroju. Zaczęła się śmiać- no więc... Ryzyko mówisz?? To proszę o potrójne salto i może szpagat na końcu?? Zaśmiała się. jej pomysły bywały zwariowane ale po alkoholu wszystko jest możliwe. Jednak po chwili zmieniła zdanie.- Albo... Pocałuje Kogoś kto stoi lub siedzi najbliżej Ciebie. Zaczęła się śmiać. Wyobraziła sobie Kame całującego Wielbłąda.
- Nie no salto do tyłu zrobię, ale szpagatu już nie - Powiedział z uśmiechem, jednak na szczęście dziewczyna zmieniła zadanie na coś o niebo bardziej przyjemnego. - Jesteś tego pewna...bo wiesz ty siedzisz najbliżej mnie - Powiedział i bez chwili namysłu przybliżył się do niej by po chwili pocałować ją delikatnie. Po chwilce odsunął się od niej z wesołym uśmiechem na twarzy. - No dobra twoja kolej. Prawda czy ryzyko ? - Zapytał się siadając sobie spokojnie po turecku. Wyjął z siatki jedno wino i otworzył sobie je wypijając całkiem sporą ilość.
No i tego się Lice nie spodziewała. Młody piękny japończyk i pocałunek w usta. Zamurowało ją na chwilę aż odzyskała dech. - No więc... Ryzyko... Najwyzej zlecę ze skałek- Zaśmiała się ledwo trzymała się już na nogach. Na rękach lepiej jej szło. Uśmiechnęła się i patrząc na niego czekała na zadanie które ma wykonać. Jej chwiejne kroki... no dobra znów usiadła. Może i nogi miała mocne ale już sił nie miała. - Ogólnie myślałam że pocałujesz wielbłąda- mruknęła cicho
- Dobra ja nie jestem wredny... - Powiedział i wygrzebał z siatki butelkę wódki. Podał jej ją i powiedział z dziwnym uśmiechem. - Dawaj na raz całą - Powiedział i nie mógł się powstrzymać od naprawdę głupiego śmiechu. W jego głosie można było już wyczuć ilość wypitych procentów. Słowa już z lekka zaczęły mu się plątać no i coraz miej wyraźniej mówił. Czekał aż dziewczyna podejmie się tego zadania, albo po prostu najnormalniej w świecie stchórzy, jednak nie wyglądała na taką która tak łatwo się wycofywała. On zrobił to co miał zrobić, więc pewnie nie będzie chciała być gorsza i też to zrobi. On to będzie zabawne.
No to Atka miała dylemat. Albo generalnie zostanie zachrypniętą ale zwycięską dziewczyną albo zostanie uznana za tchórza... Wzięła więc butelkę od Kame i jednym duchem ją wypiła. Zapiekło ale procenty nieźle działały. Spojrzała na niego z szerokim uśmiechem; - no to teraz prawda czy ryzyko??- Po mowie można było zauważyć że Astka już nieco wcięta była. Słowa jej się nie kleiły a do tego nieco sepleniła. Dobrze że wzięła coś do jedzenia to przynajmniej jej tak szybko nie sieknie. Wyciągnęła do Kame jedną rękę i a potem drugą. W jednej były egipskie chipsy w drugiej oczywiście Kanapki. - Co bierzesz?? Wiesz upicie się w 40 minut to nie wyczyn... Wyczyn to upić sie gdy zabraknie jedzenia- Zachichotała.
Kame od razu wziął od niej jedną kanapkę. No tak przy piciu dobrze jest coś zjeść aby za szybko przypadkiem nie stracić świadomości - Dzięki - Mruknął cicho i usiadł sobie po turecku. On też już zaczynał powoli odczuwać skutki uboczne ilości wypitego alkoholu. jednak jakoś nie za specjalnie się tym przejął. W końcu są wakacje a kiedy będzie korzystał z życia jak nie teraz. W szkole przecież nie będzie mógł nic odwalić bo zaraz nauczyciele się zlecą i zaczną mu prawić morały, pomimo tego,że był pełnoletni w świetle prawa czarodziei i jaki mugoli. - No i teraz to ja czuję, że jestem na wakacjach - Powiedział po chwili ciszy którą poświęcił na zjedzenie kanapki.
ślizgonka zaśmiała się. Spojrzała na Kame z lekkim uśmiechem. jej mina mówiła sama za siebie. - co wybierasz>> Prawdę czy ryzyko??- Miała ochotę dowiedzieć się o Kame jak najwięcej. Sama jednak jak wiadomo dłużna być nie mogła jednak teraz jak na razie przez tą chwilę to ona Rozdawała karty. Wiele pytań do Kame cisnęło jej się na usta. Jednak na razie musiała czekać na wybór. Zerknęła na niego. Mnóstwo myśli przeszło jej po głowie. Po pierwsze Japończyk był cholernie przystojny, po drugie ciągnęło ją do niego po trzecie chciała się z nim zaprzyjaźnić. Od tak by mieć z kim pogadać. Uśmiechnęła się.
- Dobra dawaj prawdę. Nie mogę robić z siebie debila przez cały czas - A po za tym trzeba odrobinę bliżej się poznać. Spodziewał się, że dziewczyna zaraz zada mu jakieś mega zboczone pytanie tak więc zaczął już szybko w głowie szukać jakiejś sensownej odpowiedzi. Kij z tym, że jeszcze nie zna treści pytania, ale nie myślał w tej chwili samodzielnie. Po chwili skończył swoją kanapeczkę i wbił swoje spojrzenie w dziewczynę. Ona też była niczego sobie, jednak po pewnej ilości wypitego alkoholu kobiety zawsze ładnieją. A potem na drugi dzień każdy jest pewien, że poszedł do łóżka z Pamelą Anderson. Niestety kiedy popatrzy się na dziewczynę obok okazuje się, że znajduje się tam o wiele brzydsza wersja Justin'a Bibera.
Astka spojrzała na niego i ni z tego ni z owego wyrzuciła. - Co sądzisz a mężczyznach o androgynicznym wyglądzie??- Spojrzała na niego i jego mina ją dobiła. Była to mina mężczyzny który właśnie usłyszał od żony że jest w ciązy. Spojrzała w bok by się nie roześmiać. W końcu po alkoholu wszystko wydaje się śmieszne. W szczególności niektóre zachowania mężczyzn. Gdy przeszła jej faza niepohamowanego śmiechu spojrzała na niego dość poważnie jakby czekając na odpowiedź.
- Szczerze...zwisa mi to. Jakoś nie miałem nigdy z kimś takim do czynienia, więc nawet nie mogę się za bardzo wypowiedzieć - Mruknął cicho i podrapał się po głowie. No tak powiedział tak jak było naprawdę. Po chwilce chwycił jednego winiacza i otworzył butelkę i wypił trochę. - Teraz twoja kolej - Powiedział przełykając trunek i krzywiąc się lekko. Kurde on z każdym kolejnym łykiem wydawał się być coraz bardziej wyluzowany. Na pewno nie już taki sztywny jak na trzeźwo. Chyba będzie musiał każdy dzień zaczynać od butelki wódki. Tak czy inaczej wyciągnął sobie spokojnie nogi położył się na plecach i zaczął wbijać wzrok w niebo na którym pojawiały się już pierwsze gwiazdy. Kurde jak ten czas zleciał.