Wielki, potężny i jednocześnie bardzo niebezpieczny wodospad. Najlepiej podziwiać go z bezpiecznej odległości kilkunastu merów. Woda spada z góry z bardzo dużą prędkością. Przed wodospadem znajduje się szeroka rzeka, w której niektórzy miejscowi chętnie biorą kąpiel w upalne dni. Jeśli jesteś turystą, poproś o instrukcję jakiegoś mieszkańca Egiptu, ponieważ prądy są tutaj bardzo silne i wchodzenie do wody bez odpowiedniego przygotowania może skończyć się tragedią.
Gdy Astka zauważyła entuzjazm nauczyciela a ten zaczął się rozbierać zaśmiała się. Chwilę później stała na samym bikini tuż przy nim. - Niezobowiązujący flirt czasem prowadzi do niezobowiązującego seksu- Szepnęła mu do ucha i weszła głębiej do wody. Jej ciało zareagowało. Woda była przyjemnie chłodna. Zanurzyła się do pasa i usiadła na dnie. Woda opływała jej piękne acz nie duże piersi. Włosy pod dotykiem wody zaczęły się falować. Uśmiechnęła się. - no utopić to się tu nie utopimy... Niech pan usiądzie tu jest chłodniej i lepiej- Powiedziała lekko trzepocąc rzęsami.
Charlie znieruchomiał, gdy piękna studentka wypowiedziała słowo "seks". Gęsia skórka pojawiła się na całym jego ciele. Przeszła obok niego tam, gdzie było głębiej. Oczy chłopca nie mogły zejść z ciała Astorii. Słowo, które wypowiedziała dziewczyna, było od zawsze największym tabu przystojnego nauczyciela. Wszedł również głębiej, że zamoczył sobie część bokserek.- Dlaczego to powiedziałaś? Dlaczego mówisz przy mnie o seksie?- Zapytał zdezorientowany chłopak. Dalej kręciło mu się w głowie z nerwów. Nie był gotowy na takie coś. -Jak to sobie wyobrażasz?- Zapytał.
Spojrzała na niego z lekkim uśmiechem. Jej oczy się śmiały. - Dlaczego?? Nie boję się tego słowa... Jest intymne i dość podniecające jednakże jeśli ktoś tego nie chce nie zmuszam. Muszę przyznać że jest Pan przystojny panie profesorze a takie ciało najczęściej zmusza do myślenia o tym.- szepnęła podnosząc na niego wzrok- Jak sobie wyobrażam?? Ja nic sobie nie wyobrażam... Po prostu nie lubię nie być szczera. Lubię jak ktoś wie o czym myślę. Wstała woda ociekała po jej zgrabnym ciele które teraz mogło kusić. W końcu według Lice w słowie seks nie ma nic złego. Czy ktoś może ją o coś posądzić?? Nie... w tym momencie tylko wymieniła to słowo. - Jeśli mam być szczera powiem panu że gdybym nie była tak rozgarnięta jak jestem- podeszła do niego i położyła mu rękę na torsie- to już dawno bym wykombinowała coś by pan się na mnie rzucił. Szepnęła mu wprost do ucha ocierając się o niego lekko. Widziała że nauczyciel się denerwuje. - Jednak niech się pan nie boi... do niczego nie zamierzam zmuszać. W końcu to tylko niezobowiązujący flirt- w tym momencie ucałowała jego bark- co jest złego w niezobowiązującym flircie??
Nauczyciel myślał, że zwariuje. Niekoniecznie przez zdenerwowanie i złość, ale z powodu niepohamowanej fali podniecenia. Czuł w bokserkach narastający rozwój erekcji. Nic z tym nie mógł zrobić. Piękna, półnaga kobieta szeptała mu do ucha, a on nigdy nie był z kobietą. Myślał, że spali się ze wstydu. Miał nadzieję tylko, że studentka tego nie zauważy.- Nie powinnaś, nie powinniśmy...- Zająknął się Beckett.- Jesteś młoda, jesteś uczennicą. Pomimo, że wyglądasz...wyglądasz cudownie. - Skomplementował dziewczynę. -Może powinienem wyjść? - Zapytał studentki.
Spojrzała na niego z lekkim uśmiechem. Krążyła wokół młodego nauczyciela z lekkim uśmiechem na twarzy. Nie chciała go zdenerwować ale tak przystojny mężczyzna w jej mniemaniu powinien już być po pierwszym razie z kobietą.Pocałowała jego drugi bark i uśmiechnęła się szerzej. - Dziękuję za komplement, tyle że ja wiem że nie powinniśmy to nie moja wina że jest pan taki apetyczny- szepnęła patrząc mu w oczy.- Niech pan nie idzie, za dobrze mi jest w pana towarzystwie. Odsunęła się jednak lekko by nie krępować ruchów nauczyciela. Etyka zawodowa... Lice wiedziała że tylko to powstrzymuje nauczyciela. Podeszła jeszcze na chwilę i lekko ucałowała nauczyciela w drugi policzek. Potem z powrotem usiadła na dnie rzeki.
A gdzie szli? Oczywiście, że nad wodospad, którego zażyczyła sobie w tym momencie Szarlotka. A przecież on zrobiłby dla niej wszystko, nawet jakby sam musiał ten wodospad wybudować. Chociaż nie wiem czy to dobry czasownik skoro to cud natury, dobra, nieważne. Miał szczęście, że akurat tu wodospady występowały, a oni po chwili spaceru byli już na miejscu. Dlaczego spaceru, a nie zwykłej aportacji na miejsce? A, bo chciał się przejść, połapać troche słońca i pochwalić się przed całym światem jaką ma super narzeczoną i trzymając ją za rękę udowodnić, że należy tylko do niego, więc niech cała reszta lepiej się nie tyka, bo będzie wpierdol jak nigdy. - No patrz, wszystko jest. Łącznie z wodospadem. Oj ktoś tu ma chcice na taniego pornosa - żeby przez chwile było jej miło oczywiście pogłaskał ją z wieelką czułością po policzku i nawet taaak słodko pocałował! Taki tam wstęp bądź wcześniejsze przeprosiny za to co zrobił zaraz po tym. Co? Ano, wepchnął ją oczywiście w głębsze miejsce rzeki tak żeby nie poczuła od razu dna, ale żeby i się biedactwo nie utopiło. Oczywiście parsknął śmiechem kiedy tylko wylądowała w wodzie, bo to był przecież taki superowy żart, że aż nie do wiary.
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Normalne, nastoletnie związki nie wyglądały jak ten. Zazwyczaj młode pary były nierozerwalne i wspólnie spędzały każdą wolną chwilę. Niestety, jeżeli chodziło o czas wolny, Brooks była na szarym końcu łańcucha pokarmowego. Zmiany w Lidze sprawiły, że w tym roku mieli rozgrywać aż 26 spotkań. W samym grudniu zagrała aż 4 w niecałe 2 tygodnie. Oznaczało to, że czas wolny spędzała na boisku, boisku, albo boisku - na meczach i treningach, a nawet nie liczyła szkolnych treningów. Co jakiś czas starała się wynagrodzić tę nieobecność Augustowi, ale podświadomie czuła, że to nie wystarcza. Dodatkowo czuła też lekkie ukłucie zazdrości za każdym razem, kiedy ten wybierał się na lekcję czy cokolwiek ze swoją byłą. Nie chciała przy tym wyjść na jędzę i zazdrośnicę, więc nic nie mówiła, ale kiedy w końcu zakończyła rundę jesienną, postanowiła wynagrodzić chłopakowi te wszystkie niedogodności. Przed świętami wygospodarowała dla nich całe trzy dni, a że miała w kuferku świstoklik, postanowiła zabrać ich do Egiptu. Ot, miła odskocznia od zimnej Brytanii.
Gdy znaleźli się już na miejscu i zostawili walizki w hotelu, zaczęli pałętać się po pięknej okolicy, ciesząc się chłodną morską bryzą oraz gorącym słońcem. Julka, w krótkich szortach, t-shircie i z plecakiem na plecach spacerowała z Augustem wzdłuż Nilu, aż w końcu trafili pod jakiś egzotyczny wodospad. Piękny, nietypowy, inny. Przystanęła, sięgnęła po zawieszony na szyi aparat, rzuciła „say cheeese” i zrobiła mu zdjęcie, szczerząc się wesoło. To był dopiero początek niespodzianek, jakie dla niego przygotowała.
- Przepraszam. – Rzuciła krótko i wtuliła się w ciało dużo wyższego Azjaty. – Naprawdę, przepraszam. Chciałabym spędzać z Tobą więcej czasu, ale nie mogę. Na szczęście mam teraz dwa miesiące przerwy, więc nadrobimy zaległości. Chodź. – Chwyciła go za dłoń i poprowadziła w kierunku jednego z płaskich kamieni, nieopodal wodospadu. Rozłożyła kocyk, wyjęła jedzenie kupione na targu oraz butelkę whisky przywiezioną z Wysp. Przez chwilę poczuła się jak na Avalonie, kiedy mogli robić wszystko i nic im nie przeszkadzało. Ani nikt. – Tęskniłam za tym. I za Tobą – Powiedziała cicho, składając pocałunek na jego policzku i rozlewając alkohol do kubeczków. Sobie dolała oczywiście colki. Nie była Szkotką, tylko angielką, to oczywiste.
Augustine Edgcumbe
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 188
C. szczególne : zmieniający się kolor brwi | dresiki i bluzy z kapturem | okrągłe kolczyki w uszach | szkocki akcent | pachnie super kosmetykami czarodidasa
To prawda, Julka miała dla mnie znacznie mniej czasu niż statystyczna dziewczyna. Nie narzekałem jednak na to otwarcie - bo dobrze wiedziałem że tak może być. Kim byłem ja, żeby zabraniać jej własnych pasji i kariery na rzecz spędzaniu wieczorków na oglądaniu wizbooka. Szczególnie, że w przypadku jej pracy - nie mogła odkładać tego na później. Dlatego bardzo wyrozumiale podchodziłem do jej braku czasu. Jak trzymaliśmy się jako przyjaciele również co jakiś czas wpadała w wir pracy przy napiętych treningach. Po prostu Brooks była nietypową dziewczyną. Jednak trudno było mi narzekać na to skoro w ramach podziękowania - zaproponowała mi wycieczkę do Egiptu. Kiedy to powiedziała uniosłem do góry brwi, ale zgodziłem się prędko i chętnie. Zostawiłem Whisky pod opieką Tomasza, co najmniej kilka razy mu powtarzając co powinnien zrobić. A w końcu poprosiłem Zosię, żeby na jakiś czas zamieszkała w mojej piwnicy z pieskiem, niestety nie ufając na tyle przyjacielowi. Nie spakowałem zbyt dużo jako, że byliśmy tu tylko kilka dni. A kiedy wychodziliśmy z hotelu oznajmiłem, że to ona będzie nosić wszystko, skoro to ma być wynagrodzenie za to, że nie spędzaliśmy razem wielu chwil przez tą zimę. Dlatego ja idę jedynie z nereczką przewieszoną przez ramię, w czapce na głowie, która miała chronić mnie przed słońcem. Wachluję się granatową koszulką z nadmiernego gorąca. Idziemy sobie romantycznie wzdłuż Nilu, zaś ja łapię dłoń Brooks podczas tego spaceru. Podczas jej radosnego "say cheeese" oczywiście zrobiłem odpowiednią minę. Z lekkim zdziwieniem obejmuję dziewczynę kiedy zaczyna mnie przepraszać. - Rozumiem. Masz wiele do nadrobienia - oznajmiam, stwierdzając że równie dobrze mogę skorzystać z tego że czuje się winna. Rozkładamy się z piknikiem i pozwalam jej uwijać się ze wszystkim, sam rozwalam się na kocyku i wyciągam Merlinowe Strzały. - Upijemy się przez gorąc i spadniemy - oznajmiam widząc, że wyjmuje alkohol, ale absolutnie się tym nie przejmując. - Jak na kogoś kto lata, lubisz miejsca przy wodzie - zauważam jeszcze wskazując, żeby i mi dodała colki, bo nie chce mi się tu hardkorować. - Ja też. Oczywiście - mówię kiedy ta całuje mnie w policzek i zachowuje się słodko.
Widziały gały, co brały, można było pomyśleć lub powiedzieć, ale ta pradawna mądrość ludowa nijak się miała do wyrzutów sumienia Krukonki. O tyle dobrze, że w ramach przeprosin wykazała się iście krukońską wyobraźnią i zamiast spędzać ten czas, rozwiązując wspólnie krzyżówki, mogli złapać trochę opalenizny i piegów, zanim to wrócą na zimne wyspy.
Zmiana klimatu i słońce może pozwolą im na chwilę zapomnieć, że gdzieś tam za winklem czekają na nich obowiązki, rodzina i coroczna tradycja świąteczna, również znana jak darcie kotów. À propos kota, to spokój dawała jej myśl, że ten, poodbnie jak psiak, są pod czujnym okiem brata i bratanków, dla których futrzaki stanowiły nie lada gratkę. Harry już dawno nauczył się spierdalać do jakiejś ciemnej szafki z gaciami i tam spać pół dnia. Za to William? Ten był zachwycony, że ma z kim biegać. No i chrupki, oczywka. Zawsze po wizycie wracał utuczony jak świnks.
- Mów tak dalej, a na Wyspy wróci tylko jedno z nas. Zgadnij które. – Dźgnęła chłopaka zadziornie łokciem w bok, kiedy ten tak paskudnie wykorzystał jej wyrzuty do tego, żeby nie musieć nic nosić. No prawdziwy czystokrwisty księciunio, kto by pomyślał. A ona obok, jak ten Toadie, tyle że z grzywką… Pięknie. Po prostu cu-do-wnie!
Pięknie i cudownie było również wzdłuż Nilu. Już miała się dzielić z chłopakiem historyczną ciekawostką, że Egipt był kiedyś spichlerzem całego Imperium Rzymskiego, właśnie dzięki żyznym glebom wzdłuż rzeki, ale ostatecznie zatrzymała to dla siebie i po prostu mocniej zacisnęła zimną dłoń na jego, znacznie cieplejszej. A potem porobiła kilka fotek, które wylądują w albumie. Wśród fotografii przytrafiła się nawet taka, na której Pan Maruda delikatnie się uśmiecha, ale było to zdjęcie robione „z ukrycia”. Wiele takich uśmiechów w stylu Mona Lisy jej kolekcja nie uświadczy, tym cenniejsze się więc stają. Będzie mogła na przykład szantażować nimi Augusta!
- MamY wiele do nadrobienia. – Poprawiła chłopaka i puściła mu porozumiewawcze oczko, zanim to zajęła się z rozkładaniem kocyka. Na pierwsze danie – drink. Potem przyjdzie czas na prażoną ciecierzycę w przyprawach, baladi, czy kawałki kofty na picie. – Taką wersję przedstawię aurorom – szepnęła niby do siebie, szczerząc się przy tym niewinnie do Szkota i dolewając mu gazowanego napoju. Schłodziła również szklanki, co by nie pili alkoholu ciepłego, jak jacyś Puchoni.
Zamyśliła się na moment, kiedy August tak mimochodem stwierdził, że ciągnie ją do wody. Właściwie to miał poniekąd rację, choć akurat swoich ostatnich przygód nad szkolnym jeziorem nie mogła zaliczyć do zaskakująco przyjemnych. Ba, do dziś budziły ją niekiedy koszmary, w których się topiła, albo była pożerana żywcem przez wodne stwory. – To chyba kwestia tego, że wychowałam się nad samym morzem. I to dosłownie. Nasz blok był jakieś pół mili od doków. Kiedy zrobi się cieplej, zabiorę cię do Soton. - Oznajmiła. A po chwili już wznosiła kubeczek w niemym toaście.
C. szczególne : zmieniający się kolor brwi | dresiki i bluzy z kapturem | okrągłe kolczyki w uszach | szkocki akcent | pachnie super kosmetykami czarodidasa
Oczywiście mi tam za wiele w życiu nie było potrzeba. Jakbyśmy leżeli w piwnicy i grali w karty od rana do nocy - prawdopodobnie byłbym równie zadowolony co teraz (jak nie bardziej w końcu to hazard, moja jaskinia i łóżko niedaleko - jak mówiłem, naprawdę niewiele potrzebowałem do szczęścia). Z dużą jak na Krukona łatwością zapominałem też o wszelkich poważnych obowiązkach. No może nie licząc transmutacji czy zaklęć. Spędzałem tyle czasu z Tomaszem, że praktycznie nie musiałem o niczym sam pamiętać, bo ten przychodził do mnie, by zasypywać pytaniami o zrobione prace domowe albo przygotowanie do poszczególnych tematów. Nie umie nakarmić psa odpowiednim żarciem, o mało nie częstując go czekoladą za "dobre zachowanie", a jakimś cudem znał datę każdej durnej kartkówki. - Ja - zgaduję kto by wrócił, zgodnie z jej prośbą. Z takimi odpowiedziami powinienem dostać nagrodę śmieszka roku i zmienić dom na Gryffindor. Oczywiście, że tak było - ja byłem pierdolonym księciem, nawet patrząc na nasze pochodzenie. Zachowanie oczywiście też - miałem znacznie lepsze maniery niż Brooks. No i pewnie mniej pieniędzy, co by się zgadzało idealnie z obrazem obecnej szlachty i jakichś nowobogackich gwiazd. Chociaż ona nie chce ze mną wymienić się swoimi oczywistymi ciekawostkami - ja nawet zagaduję a propo swoich kiedy omijamy jakąś większą nieczystość w okolicach rzeki, oznajmiając że odchody krokodyli były kiedy formą antykoncepcji. Zarzucam ją jeszcze kilkoma obleśnymi faktami za to, że próbuj robić mi jakieś idiotyczne fotki. Kiwam tylko głową kiedy mnie poprawia, a na jej groźbę jedynie unoszę do góry brwi, jakbym szczerze nie wierzył, że miałaby ze mną jakąkolwiek szansę gdyby postanowiła tu zatuszować moje morderstwo. Słucham jej słów i na początku jedynie przybijam z nią niemy toast (chyba że ona coś zaproponowała - ja standardowo sobie milczałem). Przypominam sobie również mimowolnie te bardziej tragiczne wspomnienia znad wody. - Jasne - mówię tylko na wspomnienie o Soton, chociaż chyba wolałbym do końca roku wypróbowywać tylko antykoncepcję na krokodyla niż myśleć o spotkaniu z rodzicami Julki i odwrotnie. - Ja wychowałem się w zamku - mówię i znacząco zerkam gdzieś w dal, gdzie stał nasz hotel, by zasugerować fakt, że mógłby być odrobinę bardziej luksusowy by docenić moją błękitną krew. - Co będziesz robić całe dwa miesiące? - pytam jeszcze popijając drineczka i patrząc na piękny wodospad.
Piwnica Augusta, choć przytulna, gwarantowała inny rodzaj rozrywek. Jedną z nich, wiodącą chyba, było granie w karty, co stanowiło dla niej równie przyjemną rozrywkę, co dla Augusta latanie w śniegu i obrywanie tłuczkiem. Najczęściej w takich partyjkach pokera czy durnia stanowiła raczej moralne wsparcie, bo sama gra nudziła jej się najczęściej po kilku rundkach i zamiast tego polewała drinki czy donosiła jakieś słone przekąski. Teraz jednak byli w Egipcie. A to oznaczało, że wszelkie karciane porachunki będą musiały poczekać do powrotu na wyspy. Przynajmniej w teorii.
Kiedy rzucała to proste pytanie odnośnie do tego, kto by wrócił z wycieczki bez uszczerbku na życiu, nie spodziewała się innej odpowiedzi ze strony chłopaka. A mimo to i tak prychnęła z lekkim rozbawieniem i przewróciła wymownie oczami, zanim to chwyciła go mocniej za dłoń. Tak to już było z tymi Krukonami. Zawsze wyróżniało ich nad wyraz inteligentne poczucie humoru, któremu trudno się było oprzeć.
Jeżeli Augustowi nie wyjdzie w tworzeniu różdżek albo znudzi go doglądanie rodzinnego majątku, zdecydowanie powinien rozważyć karierę przewodnika. Słuchając jego wywodów na temat krokodyli, kup i posiadaniu potomstwa, kiwała z zainteresowaniem głową, choć, pomimo wszystko, nie była w stanie powstrzymać szerokiego uśmiechu, który pojawił się na jej twarzy. Bawiąc się doskonale, zaczęła nawet zadawać jakieś pytania w stylu: „czy to musi być krokodyl, czy może być aligator?” albo „czy wiek stolca ma wpływ na jego skuteczność?” Szczerze mówiąc, w jej odczuciu najskuteczniejszą antykoncepcją było samo mówienie o krokodylich klockach, bo o ile jeszcze przed chwilą zastanawiała się, czy uda im się znaleźć jakieś intymne miejsce w plenerku, tak teraz przeszła jej ochota na jakiekolwiek figle.
Szczerze mówiąc, Julka bała się spotkania z rodzicami chłopaka chyba bardziej, niż on. Jej rodzice byli normalni, zwyczajni, no i pochodzili z zupełnie innego świata. Ojciec pewnie poiłby go własnoręcznie uwarzonym piwem, a matka robiła przesłuchanie i robiła docinki w kierunku szkockiego akcentu. Była w końcu historyczką, która bardzo mocno podchodziła do tego, że jest angielką, tak więc z marszu miała na pieńku ze szkotami czy irlandczykam. O francuzach to już nawet nie było co wspominać. Koniec końców, nic więcej by mu jednak nie groziło. Brooks za to? Miałaby przeciwko sobie wielopokoleniowe zastępy czystokrwistych, którym nie byłaby w stanie zaimponować, jak bardzo by się nie starała. Takie rozważanie były jednak melodią przyszłości, a teraz było teraz. Teraz było słońce, piramidy i historie o kupach. A także piknik, drineczki i rozmowy o dzieciństwie.
- Ja wychowałem się w zamku. Na śniadanie jadłem jaja faberge, którymi karmił mnie lokaj, potem kąpałem się w łzach feniksa, a wieczory spędzałem, recytując poezję. Od tyłu, jak to mają w zwyczaju intelektualiści. – Przedrzeźniła chłopaka, starając się naśladować jego niski głos. – A gdy mnie nudziła poezja, rzucałem skarpetę i patrzyłem jak dwa skrzaty walczą o wolność. – Skończyła, kładąc mu głowę na ramieniu i zastanawiając się nad pytaniem. Nie zastanawiała się jednak długo, bo plany miała skrystalizowane już dawno temu. – Odpocznę, podgonię zaległości z transmutacji. Przeczytam jakąś książkę, która tak dla odmiany nie jest podręcznikiem. O, mam nowe sudoku, więc będę miała co rozwiązywać! No i myślałam, że moglibyśmy się wybrać razem na szkolne ferie.
Augustine Edgcumbe
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 188
C. szczególne : zmieniający się kolor brwi | dresiki i bluzy z kapturem | okrągłe kolczyki w uszach | szkocki akcent | pachnie super kosmetykami czarodidasa
Wiodącą rozrywką w piwnicy było spędzanie czasu ze mną! Szkoda, że myśląc o tym przytulnym piętrze poziomki Julka nie myślała o spędzaniu niesamowitych, gorących chwil ze mną w łóżku, tylko od razu myśli o graniu w karty ze mną i Tomkiem. Gdybym wiedział, że głównie z tym jej się kojarzy mój mały apartament, zacząłbym dogłębniej zastanawiać się czy wszystko jest w porządku ze mną. A tak, żyłem sobie w błogo w nieświadomości, że Brooks aż tak przeszkadza moja ulubiona rozrywka. Ale ja za to chodzę już regularnie na treningi, więc pewnie coś za coś. Kroczyliśmy sobie dumnie za rączki po słonecznym Egipcie i zamiast cieszyć się faktem, że cała reszta gnije w zimnej Anglii, wiodącą rozmową okazały się dywagacje na temat mojej ciekawostki o łanie krokodyla. Julka miała mnóstwo pytań na ten temat, na które za każdym razem skrupulatnie odpowiadałem, chociaż nie miałem pojęcia jaka jest prawidłowa odpowiedź. W Egipcie nie ma aligatorów, wiek stolca ma znacznie i takie tam mądre rzeczy. Aż w końcu mówię, że powinna pozbierać i sprawdzić jak to działa, co na pewno zrobi raz dwa skoro taką romantyczną atmosferę nam zrobiłem tym wyjątkowo dirty talk. Wcale jej się nie dziwię, ja też byłbym bardziej przerażony jej poznaniem z moimi. Sam fakt, że spotkanie rodziców Julki to tylko moje niezręczne przebrnięcie przez wszelkie społeczne aspekty pogawędek, których unikam jak teleportacji; ona za musiałaby najpierw wykazać się jako niesamowita czarownica. Zakładałem optymistycznie, że przez to że była tak młodą i utalentowaną graczką qudditcha, sprawi że rodzice nie zwrócą uwagi na jej pochodzenie. Matka zawsze mówiła, że wierzy w mój mądry wybór. Ale po tym jak próbowali swatać Tadka w stylu reliktów z przeszłości, już niczego nie byłem pewny. Może nawet jakbym teraz musiał wybrać z kim mam ochotę rozmawiać - powiedziałbym, że jedziemy do Soton. - Po prostu zazdrościsz - mówię niepoważnie jakby to wszystko co powiedziała o moim dzieciństwie było prawdą i dotykam włosów Juleczki opartej na mnie. A potem już zaczyna opowiadać o swoich planach, mnie wymieniając gdzieś na szarym końcu, na co nie wiem jak zareagować mądrze, więc jedynie unoszę do góry brwi i komentuję dość oschle. - Hm, sudoku, dosko - mruczę i kiwam głową z udawaną aprobatą. - No, zobaczymy, wygląda na to że masz dużo na głowie, więc nie chcę ci zawracać głowy swoim towarzystwem na feriach - dodaję nieszczególnie miło, skoro nawet nie zapytała czy pomogę jej z transmutacji. Ale oczywiście nie mówię nic wprost, jak to ja, tłumiąc w sobie lekkie rozgoryczenie. Aż bawieniem się piaskiem obok kocyka zaczęło być bardziej fascynujące niż głaskanie włosów dziewczyny.
______________________
I'm almost never serious, and I'm always too serious.
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Wiodącą rozrywką w piwnicy było spędzanie czasu z Augustem. I zapewne nie miałaby nic przeciwko temu, gdyby to wspólne spędzenie czasu oznaczało gorące chwile w łożku, a nie noszenie kanapek i przyglądanie się, jak dwójka jej najlepszych przyjaciół zgrywa kolejną talię kart. I chyba faktycznie działała tu pradawna reguła „coś za coś”, bo odkąd zaczęła ich dopieszczać drinkami i kanapkami, Ci z krukońskiej przyzwoitości zaczęli przychodzić na treningi. Bo nie oszukujmy się, nie każdy żył i oddychał quidditchem jak ona (a właściwie to mało kto).
Stolcowy dirty talk nie tylko poprawił jej humor, ale też dostarczył całe mnóstwo nowych informacji. Gdyby istniał jakiś teleturniej sprawdzający wiedzę bezużyteczną, z pewnością mogłaby powalczyć o najwyższe laury. Koniec końców wiedziała już, że im starsza kupa, tym dłużej stoi, a aligatory są zajebiste, ale nie są w Egipcie. Zbierania kup się jednak nie podjęła. Jak będą wracali, to August nazbiera w siatkę, w końcu to czystokrwisty dżentelmen z dobrego domu, który pomoże niewiaście w tak brudnych obowiązkach… prawdopodobnie.
Mama Augusta wierzyła w jego mądry wybór. I taka była teoria. A jak by to wyglądało w praktyce? To już inna para stumilowych kaloszy. Mogła i być zdolną studentką oraz zajebistą pałkarką. Ale co z tego? Pewnych rzeczy nie mogła przeskoczyć ani tym bardziej przelecieć na miotle, choć bardzo by tego chciała. Najgorsze jednak było to, że nie czuła się gorsza, a wręcz przeciwnie. Miała dwadzieścia lat i osiągnęła więcej niż zdecydowana większość czarodziejów przez całe życie. I ta jej postawa również mogła stanowić kolejny powód do obaw.
Julka leżała tak wniebowzięta, czując we włosach szczupłe palce chłopaka. No i tak leżała, przymykała oczy, dumała. I dzieliła się swoimi pomysłami na przerwę w rozgrywkach. Aż nagle coś się zmieniło. August zrobił się nagle oschły, a szczupłe palce zamiast jej włosami, zaczęły się bawić piaskiem. Krukonka najpierw otworzyła jedno oko, potem drugie. Bez słowa podniosła się pozycji siedzącej i teraz siedziała po turecku naprzeciw Szkota, wlepiają w niego ciemne spojrzenie. - Ej! Co takiego powiedziałam? Czemu się gniewasz? Tylko szczerze. Rozmawiajmy ze sobą jak kiedyś, bez jakichś niedopowiedzeń. – Zmrużyła lekko brwi w zamyśleniu, zastanawiając się, co do chuja takiego zrobiła i czym mogła urazić najbliższą jej osobę. I jak to się stało, że dawniej potrafili mówić sobie wszystko, nawet najmniej przyjemną prawdę, a teraz zaczęli pilnować tego, co mówią, by siebie nie urazić.
Augustine Edgcumbe
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 188
C. szczególne : zmieniający się kolor brwi | dresiki i bluzy z kapturem | okrągłe kolczyki w uszach | szkocki akcent | pachnie super kosmetykami czarodidasa
No to, że było więcej noszenia kanapek było jedynie winą Julki - ostatnio zbyt dużo była na treningach, by często leżeć w moim łóżku i nie wiem w czyich łóżkach leżała, ale w moim za rzadko. Pewnie to byłaby kolejna kwestia którą bym poruszył gdybym miał odwagę normalnie rozmawiać z drugim człowiekiem, a nie być dzikusem. A ponieważ nim jestem, prawdopodobnie nigdy nie powiem ani słowa na akurat takie tematy. Oczywiście, że nigdy nie pozbieram żadnych kup krodkodyli, szczególnie po to żeby je wypróbowywać w sposób jaki tak uprzejmie zaobrazowałem Julce. I właśnie tak stanowczo jej odmawiam kiedy insyuuje to podczas całego dirty talku. W zasadzie Brooks miała totalnie powody dla których mogła czuć się lepsza od innych. Czasem widać było to po niej, częściej miała obraz tak przesłonięty qudditchem, że mało kto zwracał na to uwagę. Mi to nie przeszkadzało. Ktoś z nas musiał mieć wysokie poczucie własnej wartości i to zdecydowanie nie byłem ja. Cóż z tego co powiedziałaby moja matka. Jeśli ogarnę się wystarczająco - może nie będę musiał trzymać kciuki, że dostanę jakiś majątek rodzinny... I będę mieć gdzieś rozstanie na zawsze z rodzicami... Tak naprawdę wolałem nigdy więcej o tym nie myśleć, szczególnie w gorącym Egipcie. Istna sielanka nagle rozpłynęła się w gorących piaskach, a ja ponownie wydawałem się oziębły i zamknięty w sobie jak zwykle. Julka tym razem wyczuwa to znacznie lepiej i nagle zaczęła gapić się na mnie bardzo intensywnie, aż musiałem rzucić jej spojrzeniem pytajęce co. - Bez niedopowiedzeń? - powtarzam najpierw po niej dość bezmyślnie jak na mnie i przyglądam jej się wnikliwie. Naprawdę, pół roku intensywnych spotkań, mnóstwo aluzji, lekkich gestów zajęło nam zejście się. Brak dopowiedzeń był naszym znakiem rozpoznawczym w moim mniemaniu. Nie mówię oczywiście tego na głos, uznaję to za wbicie szpili, które po prostu nie jest obecnie potrzebne. - Nic - dodaję jeszcze i wzruszam ramionami. Szybko jednak orientuję się, że tak to tylko mam szansę bardziej rozwścieczyć Julkę niż zamknąć temat. Coraz lepiej pojmuję wiele spraw!! - Często masz dużo na głowie... qudditch, nauka, sudoku... - dodaję, mając nadzieję najwyraźniej, że Brooks wyczyta z tego jednego zdania, że mogłaby mi poświęcaj więcej czasu, a nie tylko odbębnić wycieczkę do Egiptu, bo czuję się jak jakieś trofeum, które sobie odwiedza raz na jakiś czas. Z drugiej strony - nie powinienem narzekać, więc kiepsko jest narzekać na egzotyczne wyjazdy, większość nie ma takich możliwości. Może nie ma co tego rozgrzebywać, więc zostaję przy tym jednym, elokwentnym zdaniu, że Julka ma dużo na głowie. Jestem bardzo zadowolony z monologu przeprowadzonego w moich myślach za to!
______________________
I'm almost never serious, and I'm always too serious.
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Zgadzali się w jednym, a mianowicie w tym, że Julka za mało czasu spędzała w łóżku Augusta. Oboje najwyraźniej winili za to drugą stronę. August, bo Brooks śmigała na miotle dzień w dzień, a Julka Edgcumba, bo kiedy już znalazła czas, to on wolał grać karty i wpieprzać kanapki z pasztetową. A czy coś się zmieniało? Oczywiście, że nie, bo nie rozmawiali jak normalni ludzie, tylko rozgrywali dyskusje w swoich głowach. Jakże po krukońsku.
Szybko stanęło na tym, że jednak zabawy klockami nie będzie, bo żadnemu z nich nie spieszy się do zbierania tego, co zostało po jakiejś biednej zjedzonej antylopie (czy co tam sobie hasało wesoło po Egipcie). I dobrze, bo mieli ciekawsze rzeczy do roboty. Julka miała gdzieś rodzinną fortunę Augusta. Nie interesowało ją, jak ciężką sakiewkę mają jego rodzice, ile hektarów ziemi i jakie znajomości. Byli z zupełnie innego świata i jedyne, na czym jej zależało, to żeby ją po prostu szanowali za to jaka jest. Gdyby August uwierzył w siebie choć w pewnym ułamku, jak ona wierzyła w niego, to może już dawno przestałby trząść za dużymi dresikami, zaczął żyć po swojemu i mówić to, co myśli, a nie tylko dyplomatycznie milczeć i chować łysy łeb pod kapturem. No i zrozumiałby, że nie musi się martwić o pieniądze, bo nie musi.
Właściwie, to w kwestii tego milczenia mogłaby zarzucić sobie hipokryzję, a to była bolesna świadomość. O ile na co dzień nie gryzła się w język, to kiedy w grę wchodził Szkot i uczucia, bała się, że coś spierdoli jednym niepotrzebnie wypowiedzianym słowem. A więc dyplomatycznie milczała, choć z każdym miesiącem coraz bardziej zaczynało ją to irytować. I dziś ją to nie tylko irytowało, ale również bolało. Starała się, żeby wszystko było idealnie, a tymczasem on rzucał jakieś pasywno-agresywne półsłówka. A gdy dorzucił to swoje „nic”, to ona z kolei niemal nie rzuciła w niego bombardą, przynajmniej w swojej głowie.
- No i? – warknęła, zanurzając usta w drinku i wypijając go na raz. – Przecież to nie moja wina. Poza tym ty też nie zawsze masz dla mnie czas. Jak już jesteśmy razem, to zamiast mnie gdzieś zabrać, wolisz siedzieć w domu i grać w karty. A jak już gdzieś wychodzisz, to z kimś innym. Wstydzisz się mnie? Boisz się, że trafimy na kogoś z Twojej rodziny? A może na jedną z dziesiątek pustych lasek, z którymi swatają cię rodzice? O co w tym chodzi? - Nakręciła się momentalnie, bardziej niż chciała, wyrzucając z siebie kolejne pretensje wstrzymywane miesiącami. A więc to chyba tyle z przyjemnego chillaxu nad wodą.
Augustine Edgcumbe
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 188
C. szczególne : zmieniający się kolor brwi | dresiki i bluzy z kapturem | okrągłe kolczyki w uszach | szkocki akcent | pachnie super kosmetykami czarodidasa
No cóż, gdyby nie miała gdzieś mojej rodzinnej fortuny, to mielibyśmy znacznie większy problem nic to, że nie umiemy porozmawiać jak dwójka normalnych ludzi. I pewnie tak, nie miałem szczególnie wysokiej samooceny, nie potrafiłem od tak pozbyć się wszystkie co mnie ukształtowało. W tym fakt, że nigdy nie będę wystarczająco dobry dla rodziców w swojej prawdziwej formie. Nigdy jednak nie mówiłem tego na głos, bo i nie przyznałbym się sam wobec siebie z tego co czuję; jakbyśmy jednak nagle wpadli w te tematy, pewnie uciekłbym zasłaniając się że nie jest to sesja psychologiczna. No a gdybym usłyszał, że według Julki "trzęsę dresikami"? To dopiero by było ukłucie w moją nadwątloną dumę. Osobiście nigdy nie mówiłem dużo. Pewnie nie było przypadkiem, że większość osób z których spędzałem czas, nie mogła zamknąć buzi. Nie wiedziałem też co się zmieniło, że Brooks zaczęła trzymać język na wodzy. Nie spodziewałem się tego kiedy zaczęliśmy być razem, chociaż rozumiałbym jej powody (gdyby mi je powiedziała). Szczerze mówiąc spodziewałem się, że eskalacja tego wszystkiego tak będzie wyglądać, nie przeprowadzimy normalnej rozmowy. Julka szybko wybuchała, a teraz pewnie nagromadziło się w niej wszystko, wiec wcale nie byłem zdziwiony obrotem sytuacji. Ale jej słowami już tak. Ze zdziwieniem unoszę brwi na jej słowa. Robię wszystko co się da, żeby nie wybuchnąć, nie zmienić koloru włosów i zachować spokój. Nie sądzę, że jak obydwoje zaczniemy krzyczeć to coś da, chociaż jestem na skraju. - Co? - mówię dyplomatycznie wobec tego kiedy ta zalała mną falą bezpodstawnego, krokodylowego gówna. - Myślałem, że wolisz odpoczywać. Trzeba było powiedzieć, że chcesz wychodzić. Ja lubię siedzieć w domu - oznajmiam i gapię się w swojego drinka, byle tylko nie wybuchnąć. - Jakie laski? Ty mówisz do mnie? - pytam mimo wszystko z lekką pretensją zerkając na dziewczynę ze zmarszczonymi brwiami, bo mimo wszystko mnie ubodły jej bezpodstawne oskarżenia rzucane agresywnie w moją stronę.
______________________
I'm almost never serious, and I'm always too serious.
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Sesja psychologiczna zakończyłaby się zapewne fiaskiem. Żeby bowiem zadziałała, potrzebna była rozmowa, a nie pomrukiwanie pod nosem. Znała Augusta od dawna, bardzo dawna i wiedziała, że niekiedy potrafi się otworzyć. Nieczęsto, ale jednak. Jednocześnie odnosiła wrażenie, że odkąd są razem, jak by mniej ze sobą rozmawiają, i dotyczyło to zwykłych głupot, jak i tych rzeczy ważnych istotnych. I co tu dużo mówić, nie była tu bez winy, bo dopasowała się do swojego cichego kawalera. I chyba tu zaczęły się kłopoty, ale jeszcze tego nie dostrzegała. Zamiast tego gotowała się w sobie od dawna. A że za fasadą spokoju i pozornego znudzenia tykała łajnobomba? Wystarczyło wziąć popcorn i patrzeć jak wybucha krokodylim łajnem w twarz.
Krukonka wyrzucała z siebie wszystko to, co jej leżało na wątrobie. I w momencie, gdy to zrobiła, ulżyło jej. Katharsis, kto by pomyślał, jak łatwo je uzyskać? Niestety ulgę zastąpił wstyd, kiedy zdała sobie sprawę, jak nieoczekiwanie i wbrew sobie wybuchła. Wzięła kilka głębszych oddechów, aby uspokoić rozedrgane od emocji dłonie, przełknęła ślinę i zaczęła słuchać Augusta.
- To nie chodzi o to, żeby gdzieś wychodzić na siłę. – Powiedziała, tym razem spokojnie, zbliżając się nieco do chłopaka. – Po prostu chciałabym, żebyś czasem wyszedł z inicjatywą. Nie mam nic przeciwko graniu w karty, o ile to nie jest jedyna rozrywka. Moglibyśmy się choćby wybrać na wspólny spacer z psiakami i byłabym szczęśliwa, ale ty nawet o tym nie pomyślałeś. Sama nie proponuję, żebyś sobie nie myślał, że cię wziąłem pod pantofel i robisz wszystko, co sobie wymyślę. Zresztą… nie wiem. Julka podeszła do swojej szklaneczki, podniosła ją i upiła większy łyk. A potem rozejrzała się dookoła. Piękny wodospad, równie piękna pogoda, a gdzieś nie tak daleko starożytne piramidy. No po prostu idealna sceneria pod pierwszą poważną kłótnię.
– Daj spokój. August. Chyba nie jesteś tak naiwny – Uśmiechnęła się tym razem nieco zgryźliwie, jak gdyby nie mogła uwierzyć w to, co Szkot mówi. – Co zrobisz, jak któregoś dnia wrócisz do domu, a Twoja matka Ci oznajmi, że znalazła Ci narzeczoną i za dwa miesiące ślub? Jak zrobili z Tadkiem, zanim uciekł do Rosji. Wtedy im o nas powiesz?A może to mi powiesz, że fajnie było, ale obowiązki rodzinne wzywają? – Ostatnie pytanie zachowała dla siebie, niepewna, czy chce już teraz słyszeć odpowiedź.
Augustine Edgcumbe
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 188
C. szczególne : zmieniający się kolor brwi | dresiki i bluzy z kapturem | okrągłe kolczyki w uszach | szkocki akcent | pachnie super kosmetykami czarodidasa
A, pewnie tak. Może pewnego dnia wybiorę się na sesję psychologiczną, żeby ktoś mi poradził co robić skoro nie chcę wyrażać niczego słowami i wolę zamykać się sobie, tłumiąc wszystkie emocje. Ale do tego potrzeba jakiejś dojrzałej decyzji, której ja z pewnością nie jestem w stanie dziś podjąć. Ani pewnie w przeciągu kilku najbliższych lat. Julka też powinna, bo tłumienie emocji by potem wybuchnąć jest pewnie równie dobre jak moje wieczne milczenie. Ale faktem jest, że jeśli ktoś więcej mówi też potrafię coś z siebie wydusić więcej. Dlatego automatycznie jak Brooks zamknęła się w sobie - ja również to zrobiłem, uznając to za przyzwolenie że mogę sobie milczeć i rozmawiać tylko na błahe tematy od czasu do czasu. Całe szczęście kiedy Julka wypluła z siebie wszystko, wydawało się że się uspokaja. Tak bywało z nią zazwyczaj, pamięć w gorących źródłach z Avalonu, wydaje się być teraz dziwnym deja vu. Słucham teraz co ma do powiedzenia Brooks i drapię się niezręcznie po łysej głowie. Pewnie ma rację. Niestety nie wyszła ze mnie żadna dusza romantyka i zamiast sprawiać jej niesamowite randki - wybrałem siedzenie w domu. Dla swojego usprawiedliwienia - to był dopiero mój drugi związek. I w pierwszym nigdy nie musiałem nic proponować, bo moja poprzednia partnerka nie potrafiła usiedzieć w miejscu grając w karty zbyt długo, szczególnie że byliśmy jeszcze młodsi niż wtedy. - Jestem prawie pewny, że proponowałem wspólne spacery z psami - mamroczę pod nosem, nawet nie zdając sobie sprawy, że może faktycznie nie zaproponowałem jej tego. Przecież bawiliśmy się z Whisky w mieszkaniu! - To, możesz proponować co chcesz. Wolę być pod pantoflem niż wymyślać sam atrakcje. Znaczy od czasu do czasu, mogę coś pomyśleć - mówię bardzo szczerze ze zmarszczonymi brwiami, prędko reflektując się, że oczywiście mogę coś zaproponować. Już myślałem, że kryzys będzie zażegnany, zaraz się dogadamy umówimy, że będziemy więcej wychodzić gdzie tylko Brooks chce, ale ta zaczyna znowu z tym samym. Mam wrażenie, że ten wałkowany temat co raz powraca. Moje rysy twarzy zaczynają się wyostrzać i ciemnieć, jakbym był harpią a nie metamorfomagiem. - Nie jestem Tadkiem, który musiał wkupić się w łaski moich dziadków i rodziców, biorąc ślub z dziewczyną, która nawet nie miała odpowiednich korzeni. Jestem jedynym synem i spadkobiercą rodu. Nikt mnie nie zmusi żebym poślubił kogoś kogo nie chcę - mówię bardzo ostrym i stanowczym tonem; jakby wydłużam się o kilka centymetrów. Od czasu do czasu człowiek może sobie przypomnieć, że jestem ze znanego rodu, ale nie jetem pewny czy Julka widziała kiedykolwiek jakie mam przekonanie o własnej wartości w rodzinie. - Polej nam drinki i o tym nie mówmy. Poróbmy jakieś krzyżówki czy sudoku, skoro ustaliliśmy że będziemy więcej wychodzić - zamykam nagle stanowczo temat i podnoszę alkohol zaklęciem.
______________________
I'm almost never serious, and I'm always too serious.
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Taka sesja ZDECYDOWANIE by się przydała samej Brooks, która wszelkie problemy rozwiązywała w ten sam sposób – wsiadała na miotłę i tłukła tłuczkiem w manekina albo drzewo. Albo wybuchała momentalnie, żeby równie szybko się uspokoić. Kolejnym tematem, który mogłaby poruszyć z Panią Magipsycholog było to, jak wzajemnie na siebie oddziaływali. Ona nie chciała wyjść na tę, która wiecznie coś każe i milczała. A on, sam zacząć mówić mniej, reagując w ten sposób na małomówność Julki.
Nie zależało jej na niesamowitych randkach, bo nie była jedną z tych dziewczyn, dla których szczyt romantyzmu to kolacja przy świecach czy bukiet róż. O wiele bardziej lubiła po prostu spędzać z nim czas, szukając wyzwań. Szukając przygód. Przemierzyłaby z nim cały świat, od Las Vegas po Kryyym. Ba! Nawet zgrałaby z nim tysiąc talli kart, które lubią dym, pod warunkiem, żeby coś by się działo. I może dlatego zaskoczyło między nimi akurat w Avalonie? Kiedy ciągle gdzieś łazili, ładowali się w kłopoty, a wieczory spędzali w pokoju z chrapiącym Tomkiem. Zachowywali równowagę między aktywnością a lenistwem. Teraz ta równowaga została zaburzona i Julka tęskniła za tamtymi chwilami, ale jak na gumochłona przystało, milczała, zamiast o tym mówić.
Jeżeli czegoś ja ten wyjazd nauczy, to prawdopodobnie tego, że rozmowy nie da się uniknąć. Ta przychodzi ostatecznie niczym smutny pan ze smutnym listem. Problem polegał na tym, że mały problem przez ten czas rósł jak kula śnieżna i przestawał być jednym problemem. Stawał się zlepkiem mniejszych i większych frustracji, ciężkich do ogarnięcia i przełknięcia.
- Nie o to mi chodzi! – Uniosła się lekko, kiedy August stwierdził, że nie chce nic wymyślać, ale uspokoiła się, kiedy skończył. – Nie chcę ci zabraniać durnia z Tomkiem czy wychodzenia ze znajomymi na ognistą. Po prostu nie miałabym nic przeciwko, gdybyś raz na jakiś czas pomyślał o tym, co możemy porobić WE DWÓJKĘ. I nie, nie tylko w łóżku. – Dodała, uśmiechając się lekko.
Uśmiech ten szybko zniknął z jej twarzy, kiedy najwyraźniej nadepnęła Augustowi na odcisk, wspominając o matce i kuzynie. Szkot urósł, włosy mu pociemniały i stał się jakiś taki władczy, wściekły i nieprzejednany. W pierwszej chwili była oszołomiona, bo nigdy wcześniej go takiego nie widziała. Potem nieco się przestraszyła, kiedy sobie zdała sprawę, że ten jednak potrafi się wściekać i kiedy już to robi, to aż bije od niego jakąś taką ciemną i samczą energią. A na koniec zakochała się w nim ponownie, choć z innych powodów niż wcześniej, bo oto dostrzegła mężczyznę, którego zawsze chciała w nim zobaczyć – pewnego siebie, dumnego i niewrażliwego na jakikolwiek sprzeciw. Spojrzała na niego spod byka, starając się zrozumieć, co takiego rozgrywa się teraz wewnątrz jej głowy i jak to rozumieć. Uśmiechnęła się delikatnie, słysząc te deklaracje i pokiwała głową, bez szemrania robiąc to, o co ją poprosił. Rozlała więc drinki, podała mu bez słowa i rzuciła cicho: - Nie miałbyś ochoty wrócić do pokoju i się… „pogodzić”? – Zapytała z niewinną miną, gotowa ich teleportować w try miga.
Augustine Edgcumbe
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 188
C. szczególne : zmieniający się kolor brwi | dresiki i bluzy z kapturem | okrągłe kolczyki w uszach | szkocki akcent | pachnie super kosmetykami czarodidasa
To nie tak, że zacząłem gadać mniej! To Julka przestała zagadywać, więc i ja zamykałem się w sobie. Taka to robota. No nic, może od dziś zaczniemy uczyć się na błędach (z pewnością, w końcu jesteśmy w tym mistrzami). Faktycznie, od kiedy jesteśmy w Anglii straciliśmy ten odpowiedni balans między wychodzeniem w najróżniejsze miejsca. Często brakowało nam czasu do spotkań, a kiedy już to robiliśmy kisiliśmy się w piwnicy. Szczerze mówiąc ja nie byłem najbardziej asertywną osobą na świecie, jeśli chodzi o kobiety. Więc pewnie gdyby co wieczór mówiła żebyśmy chodzili do Pure Luxu, pewnie nawet bym się zgodził i trochę by potrwało zanim bym nie wybuchł. ] Wydaje się, że teraz próbujemy gadać, rozwiązać coś, więc brawo my. Chociaż mam wrażenie, że nadal odrobinę się nie rozumiemy i chociaż staramy się ogarnąć nasz własny burdel, wcale nam nie idzie tak jak powinno. Pewnie to dlatego, że to nasz pierwszy raz kiedy staramy się pozbierać jako para. W związku, nie para przyjaciół. - Przecież wiem, że mi nie zabraniasz - burczę pod nosem jeszcze na jej wnioski, wcale się nie przejmując jej uśmieszkami. Wręcz przeciwnie zacząłem się wściekać, zmieniać, super męsko odpowiadać. Muszę przyznać, że jej reakcja na to mnie zdziwiła. Olała kompletnie kłótnię pokiwała głową jakbym co najmniej miał jej zaraz przywalić. Aż głupio mi się trochę zrobiło, ale jedynie patrzyłem się jak leje drinki, dalej lekko rozłoszczony, bo nie miałem teraz ochoty jej przepraszać. A potem nagle rzuciła mi propozycję nie do odrzucenia. Aż ze zdziwieniem uniosłem do góry czarne jak smoła brwi, nadal przez lekką wściekłość. Ale jedynie pokiwałem głową i już wstałem z miejsca i paroma ruchami różdżki uprzątnąłem wszystko co niedawno rozstawiliśmy. - Nienawidzę teleportacji - mruczę jeszcze kiedy łapię pewnie za rękę Brooks, by ona nas stąd zabrała. Zaciskam powieki, pokładając zaufanie w Julce.
/ztx2
______________________
I'm almost never serious, and I'm always too serious.