Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Południowa część lasu

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 7 z 14 Previous  1 ... 6, 7, 8 ... 10 ... 14  Next
AutorWiadomość


Ikuto Arturo Tsukiyomi
Ikuto Arturo Tsukiyomi

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 156
  Liczba postów : 155
Południowa część lasu - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Południowa część lasu - Page 8 Empty


PisaniePołudniowa część lasu - Page 8 Empty Południowa część lasu  Południowa część lasu - Page 8 EmptySob Maj 05 2012, 18:25;

First topic message reminder :




Uwaga. Nielegalny – niezlecony przez nauczyciela – pobyt tutaj może być karany szlabanem i minusowymi punktami dla Domu (automatycznie wyrażasz w tym temacie zgodę na ingerencję Mistrza Gry).

W tym miejscu znajduje się dużo połamanych gałęzi i przewróconych drzew. W nocy panuje tu absolutna ciemność, a z mroku wyłonic się może groźny stwór. Miejsce jest tu niebezpieczne dla samotnych wędrowników.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Jeremy Dunbar
Jeremy Dunbar

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 179
C. szczególne : Ruchome tatuaże na prawym ramieniu, wyszczerz na gębie, kocia sierść na ubraniu, zapach gumy balonowej.
Galeony : 175
  Liczba postów : 960
https://www.czarodzieje.org/t17312-jeremy-p-turner#485467
https://www.czarodzieje.org/t17314-awiza-pana-dunbar#485553
https://www.czarodzieje.org/t17313-j-turner#485466
Południowa część lasu - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Południowa część lasu - Page 8 Empty


PisaniePołudniowa część lasu - Page 8 Empty Re: Południowa część lasu  Południowa część lasu - Page 8 EmptyPon Lis 25 2019, 20:21;

Punkty z Zielarstwa: 0
KOSTKI 1: 5 i mam aż 20 owoców
Kostki 2: wspinam się na drzewo - 6 - link wyżej
Dodatki:+10 dodatkowych jagód i siniaki
Maska: wadliwa

Nawet jeśli nie udało mu się rozbudzić przy pięknej Emily, to dwie pozostałe Gryfonki skutecznie wyrwały go z senności. Wyszczerzył się nieprzytomnie do Morgan, a potem popatrzył na Haze, którą to ochoczo objął ramieniem.
- Chciałabyś, złotko, ale będę protestować, jeśli będziesz chciała podrywać Emily. - posłał jej czarujący uśmiech. Skinął głową na powitanie, gdy Bruno ich mijał im machał, to samo z Matthew i Lazarem, do których się nie podniósł, bo po prostu nie chciało mu się opuszczać towarzystwa pięknych dziewczyn. Wystarczyło otworzyć szerzej oczy i zauważył, że zaroiło się tutaj od uczniów. Nie mógł uwierzyć własnym oczom, a jednak przegapił ich schodzenie się jednym tłumem. Gdy nauczycielka przyszła, wyciągnął dłoń do Haze i do Emily, by pomóc im wstać i otrzepał spodnie z liści i trawy. Wyciągnął ręce nad siebie, aby przeciągnąć się i przy okazji zahałasować strzelającymi stawami i akurat wtedy przyszła nauczycielka. Oparł przedramię o bark Moe, do której na moment podszedł i wsłuchiwał się w treść zadania. Zbieranie jagód z drzewa brzmiało całkiem fajnie. Klasnął w dłonie i potarł je o siebie, spoglądając z zachwytem na swoje śliczne towarzyszki.
- Panie pozwolą, że wejdę pierwszy na drzewo. Nie brudźcie sobie rąk... - zaproponował, posyłając im szeroki uśmiech. Zdjął z siebie wierzchnią szatę, aby nie przeszkadzała mu we wspinaczce i nim dziewczęta podzieliły się obowiązkami, ten już gnał do przodu i szukał oparcia na korze drzewa. Nie mógł się wygłupić przed tą piękną trójcą! Rozpoczął wspinaczkę całkowicie zapominając, że jest w niej kiepski. Zerknął na Morgan i uśmiechnął się do niej tajemniczo, bowiem przypomniało mu się ich wspólne wspinanie na drzewo podczas pobytu na Saharze. Skinął jej głową, aby dołączyła do niego, aby tradycji stało się zadość. Tymczasem wspinał się i zbierał owoce, nawet ich nie licząc. Po kilkunastu minutach przeniósł ciężar ciała na drugą gałąź i to było błędem. - Yyy...jeronimo? - zagadał sam do siebie na sekundę przed tym, jak gałąź pękła pod jego tyłkiem i razem z nią runął z wysokości. Uderzenie plecami o trawę wydusiło z jego klatki piersiowej zapas powietrza.
- Nicminiejest, nicminiejest, żyjęjakbyktopytał! - zawołał głośno, wyciągając rękę w górę i machając nią, jakby na potwierdzenie swoich słów. - - Moe, tylko nie śmiej się, poszło mi lepiej niż ostatnio! - z jękiem zgiął się do siadu i rozmasował obolałe ramię. Zerknął na dziewczęta i szczerząc się do nich rozbrajająco uniósł wysoko ułamaną gałąź. - Dobry sposób na dodatkowe jagódki! - zakomunikował, zbierając ich dodatkowych dziesięć sztuk. Nie chciało mu się jeszcze wstawać z trawy.
Powrót do góry Go down


Cassius Swansea
Cassius Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Niewielkie blizny łobuza weterana, dość często ma ślady farby na dłoniach. Na lewej dłoni nosi prostą i cienką złotą obrączkę.
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 2149
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t16705-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t16709-hyperion
https://www.czarodzieje.org/t16706-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18287-cassius-swansea-dziennik
Południowa część lasu - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Południowa część lasu - Page 8 Empty


PisaniePołudniowa część lasu - Page 8 Empty Re: Południowa część lasu  Południowa część lasu - Page 8 EmptyPon Lis 25 2019, 20:57;

Wieśniaczka z Rosji miała krzepę, trzeba to było przyznać. Przeszła przez niego jak lodołamacz, popychając go w kierunku kuzynów. Cassius wpadł na Gaba, a Gab pewnie na Elio. Elio tymczasem pewnie wprost w pustą przestrzeń, takim był przegranym w tej rundzie. Ślizgon obrzucił krowodójkę (@Albina Abrasimova) szybkim spojrzeniem i nie trzeba było długo czekać na jego reakcję, zwłaszcza, że w jej grupce dostrzegł także @Nessa M. Lanceley. Nie potrzebował więcej zachęt, aby ponownie nagiąć szkolny regulamin. Patrząc na prefekt wyzywająco (najwyraźniej wciąż bolała go przemiana w ślimaka), wyciągnął różdżkę, spod szaty mierząc nią w Albinę.
- Furnunculus - mruknął, ledwo poruszając ustami i strzelając zaklęciem prosto w jej plecy. Czy udało mu się trafić, tego nie wiedział i w nosie miał obserwowanie efektów swojej spontanicznej akcji, bo pojawiła się Vicario. Cassius jak zwykle, gdy już bywał na zielarstwie zagapił się trochę na jej biust nim przeszedł do słuchania o czym ona w ogóle mówi. Zbierać jakieś jagody. Jagody rosną na drzewach, no w porządku. W całym tym zamyśleniu, gdy odbierał flakonik amortencji, nawet nie zauważył, że jego kuzyni coś się na siebie boczą. Szkoda, pewnie przygadałby im jakoś uprzejmie, żeby rozniecić między nimi trochę większy żar do siebie nawzajem, a potem stanąć nad tym ogniskiem z zadowoleniem wymalowanym na gębie. Zamiast tego wlazł na to drzewo ochoczo, bo i ze wspinaczki był całkiem niezły, ale nie przewidział pewnych dodatkowych okoliczności i poślizgnął się na czymś bliżej niezidentyfikowanym (czyżby na ręce kuzyna?). Runął do tyłu, wprost na Gabriela, a cichy dźwięk tłuczonego szkła przypomniał mu, że w ogóle mieli przecież przy sobie jakieś tam eliksiry. Nie liczyły się już te jagody, których całe pięć potoczyło się po trawie, a to jaki Gabryś był… piękny!
- Wo, Gabryś… - westchnął Cassius, uradowany na jego widok jak jeszcze nigdy wcześniej. Spojrzał na niego tak nieprzytomnie, że aż żal ściskał, ale najwidoczniej dobrze wiedział czego chce. Wyciągnął rękę ku kuzynowi i pogłaskał go po włosach, czując dziwne mrowienie w dłoni, gdy to zrobił. - Nic ci nie jest? - Spytał troskliwie, zapominając o reszcie świata, gdy tylko do jego nozdrzy doleciał znajomy, ostry zapach farb.

Punkty z Zielarstwa: punkty + punkty z przedmiotów, które ze sobą mamy
KOSTKI 1: 2 - całe 5!
Kostki 2: 2 i mam zezwolenie na nieparzystą
Dodatki: +10 punktów do miłości do kuzynów
Maska: wadliwa, ofc
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Południowa część lasu - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Południowa część lasu - Page 8 Empty


PisaniePołudniowa część lasu - Page 8 Empty Re: Południowa część lasu  Południowa część lasu - Page 8 EmptyWto Lis 26 2019, 19:00;

Westchnęła, zerkając na zegarek. Miała nadzieję, że jej przyjaciele zdążą przed rozpoczęciem lekcji i będą mogli pracować razem, bo po ostatniej historii magii źle zniosłaby brak swoich ślizgonów obok. Zamknęła podręcznik, chowając go do torby i wtedy właśnie do ucha dobiegł jej głos @Fillin Ó Cealláchain, na który niemalże podskoczyła w miejscu. Obróciła głowę, patrząc na niego przez ramię z uśmiechem — całe szczęście, on zawsze przychodził na lekcje, gdy go prosiła.
- Filek! Już myślałam, że mnie zostawisz i nie przyjdziesz! - przywitała się z entuzjazmem, a na wzmiankę o gryfońskiej pale zmarszczyła na chwilę brwi, przesuwając spojrzenie nieco w bok i napotykając twarz — a właściwie tors — znajomego @Boyd Callahan. Zadarła więc głowę, wreszcie mając okazję spojrzeć mu w oczy i posłać delikatny uśmiech na przywitanie, zastanawiając się jednocześnie, jakim cudem był taki ogromny. - Cześć Boyd. Dobrze Cię widzieć.
Była zaskoczona, że ta dwójka trzyma się razem, chociaż w pewien sposób do siebie pasowali. Oparła się wygodnie o drzewo, poprawiając torbę na ramieniu i czekając na rozpoczęcie lekcji, zerkała po zbierających się na lekcje uczniach. Po ostatnich wydarzeniach jakoś nie miała nastroju na rozmowy, szukanie zaczepek. Stała więc grzecznie, nucąc coś pod nosem, aż w końcu pojawiła się nauczycielka. Zaczęło się niewinnie, a z każdym kolejnym słowem Nessa wydawała się blednąć. Zamrugała kilkakrotnie zdezorientowana, przesuwając dłonią po kosmyku rudych włosów. Jaka znów jemioła z amortencją?!
- Zwariowała chyba.. - szepnęła niemalże bezgłośnie pod nosem, gdy dostała w dłoń maskę i flakonik. Miała ochotę sobie pójść, jednak przez ostatnie skazy na reputacji, nie mogła pozwolić sobie na dalsze błędy. Spojrzała błagalnie na ślizgona, mając ochotę tupać nogami ze złości. - Powiedz, że ona żartuje.. Nie znoszę tego eliksiru.
Nie miała miny, jakby to robiła, bo ruda spojrzała na nią jeszcze raz, mając nadzieję, że rzuci jakimś wskazującym na to stwierdzeniem. Schowała maskę i fiolkę do torby, odkładając ją delikatnie pod drzewem, które zostało przydzielone jej grupie. Podeszła do nich jeszcze @Albina Abrasimova, której nie miała okazji poznać, więc spojrzała w jej stronę i kiwnęła głową.
- Nie miałyśmy jeszcze okazji rozmawiać, miło Cię poznać, panno Abrasimova. Nie jesteś czasem siostrą wężowego, ślimaczego króla?
Zapytała z nutą ciekawości, przypominając sobie o liście, który dostała od kogoś, mającego podobne nazwisko. Nie była jednak w stanie tych rosyjskich zapamiętać. Miała uraz do różdżki, znów by coś zrobiła źle i byłyby same kłopoty. Bez sensu. Przeklęła bezgłośnie pod nosem, mogąc się domyślać, jaka będzie jej rola. Nawet jeśli faktycznie była z tych zaklęć dobra, to samo podejście i brak koncentracji sprawiało, że rosło wewnątrz głowy przekonanie, że jej nie wyjdzie. Niemniej jednak złapała za swój magiczny patyk, przesuwając po nim dłonią.
- Rozumiem, że mam się zając czarami. Nie będzie jednak fajerwerków, bo nie mogę się skupić przez..przez ten niedorzeczny pomysł z amortencją. - wytłumaczyła ze wzruszeniem ramion, żeby nie było zdziwienia i wykonała prosty gest ręki, nawet nie sprawdzając, jaki chwyt stosuje. - Carpe Retractum!
Mówiła raz za razem, celując w wiszące na drzewie jagody. Zamiast światła z końca różdżki wydobywała się mała linka, obowiązując się delikatnie dookoła owocu i ściągając go prosto z gałęzi do jej ręki. Nie dość, że nie mogła w ogóle skupić się na celowaniu, to jeszcze udało się jej sprowadzić na ziemię tylko pięć owoców. Westchnęła, przymykając na chwilę oczy i cofnęła się, robiąc im miejsce. Oparła się plecami o drzewo, aby zsunąć się w dół i ukucnąć, zerknąć na leżącą w torbie maskę i fiolkę z eliksirem. Wciąż tkwiły tam bezpiecznie schowane. Jagody położyła zaraz obok, zabezpieczając je chusteczką. Karmelowe ślepia przesuwały się po członkach drużyny, patrząc, jak sobie radzą z zadaniem. Dużo lepiej czułaby się, gdyby mogła wejść na drzewo — nawet jeśli nie robiła tego wiele lat, wciąż miała wprawę. Cromwell coś o tym wiedział. Ruchem głowy zgarnęła włosy na plecy, obracając magicznym kijem pomiędzy palcami.
- Kto teraz i na co postawi? Wspinaczka czy zaklęcie?- zapytała ze spokojem, starając się na chwilę zapomnieć o negatywnym nastawieniu i ostatnich zajęciach, które skutecznie, od kilku dni psuły jej głowę. Nie była przyzwyczajona do ujemnych punktów, spóźniania się i wizyt u Edgara w gabinecie. Wtedy też dostrzegła @Cassius Swansea, który widocznie wcześniej coś próbował zrobić, bo różdżką jakoś dziwnie była skierowana w ich stronę. Nadal się czepiał tego ślimaka? Pokręciła głową z rozbawieniem w jego stronę, posyłając mu krótkie spojrzenie. Naprawdę, mało mu problemów? Dla żartów pokazała, że ma go na oku i ruchem głowy wskazała na trzymany przez siebie patyk. Minę miała pytającą, czy aby na pewno nie chciałby jeszcze raz zakosztować zwierzęcej formy? Aż dziwne, ale dzięki temu chociaż na chwilę zapomniała o całym typ syfie, który szeptał jej do ucha gdzieś ze środka głowy.  

Punkty z Zielarstwa:10 + 1 (brelok)
KOSTKI 1: 2 +1=3=10
Kostki 2: Magia, 4
Dodatki:-5 owoców, + 5 owoców za 10 punktów zielarstwa - ma 5.
Maska: 1 =  wadliwa
Powrót do góry Go down


Matthew C. Gallagher
Matthew C. Gallagher

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : zawadiacki uśmiech, podczas którego jego prawa brew zawsze unosi się nieco wyżej niż lewa; dołeczki w policzkach
Galeony : 1345
  Liczba postów : 1054
https://www.czarodzieje.org/t17284-matthew-c-gallagher
https://www.czarodzieje.org/t17286-matthew-c-gallagher#484354
https://www.czarodzieje.org/t17285-matthew-c-gallagher#484235
https://www.czarodzieje.org/t18302-matthew-c-gallagher-dziennik
Południowa część lasu - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Południowa część lasu - Page 8 Empty


PisaniePołudniowa część lasu - Page 8 Empty Re: Południowa część lasu  Południowa część lasu - Page 8 EmptyWto Lis 26 2019, 20:30;

- Przekonamy się, kto będzie zbierał? – Odburknął również żartobliwym tonem, bo wcale nie zamierzał już od wejścia na lekcję prowokować swojego ślizgońskiego kumpla do mordobicia. Ot, takie tam przyjacielskie przepychanki. Zresztą Charlie traktował je chyba podobnie, zważywszy na fakt, że zaraz po swoich słowach poklepał go po plecach.
- Możemy się zgadać koło piątku, wychylić jakieś piwo. – Rzucił póki co luźną propozycję, bo nie miał pojęcia, jakie przyświecają im obu plany na weekend. – W sumie dołączę chyba do Lazara i Bruno. Idziesz z nami? – Dodał, koncentrując się na czaszce. Nie spodziewał się jednak, że jego próba złapania tejże wywoła jakże romantyczny łańcuch zdarzeń. Nieźle zaskoczony przyglądał się poczynaniom Williama i Gabrielle, ale zdał sobie sprawę z tego, że trzeba by wreszcie podejść do swojej grupy.
- No idea. Gadałem z nim trochę podczas halloween w Dolinie Godryka. Wydaje się w porządku. – Mruknął jeszcze na odchodne do Rowle’a, po czym wskazał mu zapraszającym gestem dłoni, żeby poszedł wraz z nich do chłopaków. Sęk w tym, że Charlie chyba tego nie zarejestrował albo może nie chciał zarejestrować skupiony na dwojgu zakochanych. No trudno, najwyżej złapią się po zajęciach.

Kto by pomyślał, że podczas dzisiejszych zajęć będą zajmowali się akurat jemiołą. Zresztą… dla niego i tak nie było różnicy, bo o ile miał dobrą rękę do zwierząt, tak rośliny pod jego opieką raczej nie przeżywały zbyt długo. Starał się słuchać więc dokładnie pani profesor, ale nie oszukujmy się, połowa jej wywodu wyleciała mu drugim uchem. Kiedy tylko skończyła, wyrwał się do fizycznego sposobu zbierania owoców, najpewniej z tego tylko względu, że nie miał pojęcia, jakie zaklęcie mogłoby mu pomóc w tym przedsięwzięciu. Inna sprawa, że wspinaczka po gałęziach jakoś też nie przyniosła mu szczęścia. Na górę wszedł bez problemu, ale nie przewidział rzecz jasna, że będzie musiał jeszcze z tego drzewa zejść. Nie zebrał nawet jednego owocu, kiedy zdał sobie sprawę z tego, że utknął na jednej z gałęzi i nie ma realnej możliwości sięgnąć do drugiej. Prawdę mówiąc sam się zastanawiał jak się tutaj w ogóle znalazł. Chyba wyskoczył i się podciągnął? Cóż, droga na szczyt była łatwiejsza niż w dół, a Matt póki co wolał nie robić żadnego kroku, żeby się przypadkiem nie spierdolić koncertowo na ziemię.
- Ej, Lazar! Przysuniesz mi tamtą gałąź? – Zdecydował się poprosić o pomoc kumpla. Było to mniej wstydliwe niż ewentualna, nieoczekiwana wycieczka w dół i poobijany tyłek. – Nie wiem jak tu wlazłem, a już tym bardziej nie wiem jak mam stąd zejść. – Westchnął ciężko, żeby wytłumaczyć Rosjaninowi o co mu w ogóle chodzi. Szczerze to te jagody miał już totalnie gdzieś, najważniejsze było dla niego teraz bezpieczne opuszczenie tego cholernego drzewa.

Kostka na jagody: 1 = 0 owoców
Kostka na fizyczny sposób: 2
Kostka na maskę: 6 (sprawna)

@Charlie O. Rowle, @Lazar Grigoryev, @Bruno O. Tarly, @Madeleine Ford
Powrót do góry Go down


Aconite 'Haze' Larch
Aconite 'Haze' Larch

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 165
C. szczególne : Bardzo oszczędna mimika, tatuaże, dość płynne ruchy - zarażona gracją od tańca
Galeony : 702
  Liczba postów : 380
https://www.czarodzieje.org/t17733-aconite-haze-larch#498956
https://www.czarodzieje.org/t17763-mala-poppy-larch#500082
https://www.czarodzieje.org/t17734-aconite-haze-larch
https://www.czarodzieje.org/t18397-aconite-haze-larch-dziennik
Południowa część lasu - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Południowa część lasu - Page 8 Empty


PisaniePołudniowa część lasu - Page 8 Empty Re: Południowa część lasu  Południowa część lasu - Page 8 EmptyWto Lis 26 2019, 22:46;

Punkty z Zielarstwa: punkty + punkty z przedmiotów, które ze sobą mamy
KOSTKI 1: 6: 25 owoców
Kostki 2: 3 -
Dodatki:Tracimy owoce Morgan
Maska: wadliwa

Naburmuszyła się na chwilę, co można było dostrzec tylko wyraźnie obserwując jej policzki, które drgnęły minimalnie od skumulowanego w nich powietrza. Mimo wszystko chwyciła jednak dłoń starszego kolegi i z gracją wstała, od razu krzyżując ręce na piersi, chcąc dać wyraźnie do zrozumienia, że czas jej gry aktorskiej dobiegł końca. Nawet lekko skinęła głową, jakby komuś przytaknęła, co miało oznaczać końcowy ukłon na scenie. Z niewzruszoną miną obserwowała wspinaczkę, jak również i upadek Jerrego, nawet nie mrugając, gdy ten ledwo zaczerpnął tchu. Lubiła go, to fakt, ale nie wątpiła też w to, że sam sobie poradzi i jej współczucie jest tutaj zbędne. Wyciągnęła różdżkę, bo o ile nie wątpiła w swoją koordynację ruchową, to jednak zawsze była pewniejsza, wykonując czynność przy pomocy magii. Różdżka była niczym przedłużenie jej dłoni, dodając jej precyzji, tak jak pędzel pozwalał malarzowi nakreślić linie, których nie byłby w stanie stworzyć palcami. Podeszła blisko drzewa i zwinnie rzuciła Locomotor, zbierając precyzyjnie pokaźną liczbę jagód, gdy jednak chciała ponowić tę czynność, nagle tuż pod jej nosem na drzewo zaczęła wspinać się Moe. Uwaga Haze została rozproszona przez mundurek opinający... pewne części ciała. Ręka drgnęła jej niespokojnie, a zaklęcie zdezorientowane nagłym przerwaniem odpowiedniego ruchu różdżki, zmieniło zupełnie swój tor i ugodziło w Davies, która z trzaskiem spadła zahaczając też o nią. Zdjęta na ziemię siłą jej upadku syknęła coś tylko, czując rozchodzący się od łokcia ból, który zelżał prawie zupełnie, gdy skoncentrowała się na rozchodzącym się intensywnie zapachu - czekolady, wiśni i bzu. Serce zabiło jej mocniej, a oczy otworzyły się szerzej w panice, która przecież nie odbijała się tak często na jej twarzy.
- Moe? Moe! - krzyknęła zmartwiona, choć dziewczyna była przecież tuż obok niej. Gdzieś z tyłu świadomości zatliła jej jeszcze myśl, że w takim stopniu potrafiła się martwić jedynie o członków swojej rodziny, więc... dlaczego teraz nie potrafiła się uspokoić, widząc wykrzywioną w bólu twarz Morgan? - Jerry, zrób coś! - warknęła na chłopaka ponaglająco, odrywając wzrok od Gryfonki tylko po to, aby posłać Dunbarowi spojrzenie pełne gniewu i szaleńczo dudniącej w jej klatce paniki.
Powrót do góry Go down


Albina Abrasimova
Albina Abrasimova

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 174
C. szczególne : całkiem przeciętna
Galeony : 213
  Liczba postów : 151
https://www.czarodzieje.org/t17824-albina-afanasievna-abrasimova#501914
https://www.czarodzieje.org/t17988-sowa#510385
https://www.czarodzieje.org/t17823-balbina-abrasimova
Południowa część lasu - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Południowa część lasu - Page 8 Empty


PisaniePołudniowa część lasu - Page 8 Empty Re: Południowa część lasu  Południowa część lasu - Page 8 EmptySro Lis 27 2019, 21:11;

Punkty z Zielarstwa: 0
KOSTKI 1: 4 = 15 jagódek
Kostki 2: 3:Niestety Twoje umiejętności wspinania się na drzewo zniknęły wraz z Twoim dzieciństwem. Spadasz z drzewa i robisz sobie poważną krzywdę w wybraną przez Ciebie kończynę. Jeśli ktoś z drużyny ma powyżej 10 punktów z uzdrawiania, może natychmiast Cię naprawić. Jeśli nie, przez kolejne trzy posty odczuwasz ból.
Dodatki: 0
Maska: całkiem sprawna

Klasnęła dziarsko w dłonie słysząc jakie czeka ich zadanie. Jak była mała nie wolno jej było łazić po drzewach choć mieli z Anfimem dużo luzu w porównaniu z innymi szlacheckimi dzieciuczkami znajomych ich rodziców. Mogła całe dnie spędzać w psiarni i ikt nie miał nic przeciwko, a Albina kochała pieski nad życie. Przyjrzała się jednak drzewu, bo dziś to drzewo było zadaniem specjalnym i zakasała rękawy. Dosięgło ją znienacka celne zaklęcie @Cassius Swansea które wślizgnęło się jej dreszczem na twarz przez co podrapała się po niej wierzchem dłoni marszcząc brwi.
- Privet Lanceley - odpowiedziała oceniając gałęzie drzewa i wymyślając trasę wspinaczki, nie przyglądając się jednak pani prefekt bezczelnej zmieniaczce dresów w mundurki bez pytania kogokolwiek o opinie - Da, ja siestra Anfima. - podskoczyła lekko, łapiąc pierwszy konar i podciągnęła się wyżej świecąc majtkami spod spódniczki biednym @Fillin Ó Cealláchain i @Boyd Callahan po oczach. Stanąwszy w lekkim, stabilnym rozkroku zaczęła zbierać jagódki do kieszeni nucąc pod nosem Czardasza. Od pląsania po gałęzi straciła równowagę i runęła na glebę z pokaźnej wysokości. Aż stęknęła zastanawiając się, czy nie porozgniatała jagódek, okazało się jednak, że niefortunnie wylądowała na nadgarstku, którego kontuzję leczyła w zeszłym roku i który zaczął ją strasznie boleć.
- Nic mi nie jest! Nic mi nie jest! - powiedziała chcąc uspokoić swoją grupę. Poruszyła nadgarstkiem chcąc sprawdzić jego stan, bolał jednak jak diabli więc wyciągnęła z kieszeni różdżkę i stuknęła nią, bo na takie drobne gówienka to już miała arsenał zaklęć, Anfim przecież co chwilę sobie coś skręcał czy łamał- Episkey! - coś ciumknęło i nadgarstek jak nów.
Szkoda, że nie można było tego powiedzieć o twarzy.


Ostatnio zmieniony przez Albina Abrasimova dnia Czw Lis 28 2019, 23:02, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Morgan A. Davies
Morgan A. Davies

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Dodatkowo : Animagia (wiewiórka pospolita)
Galeony : 1847
  Liczba postów : 3465
https://www.czarodzieje.org/t17419-morgan-a-davies#488348
https://www.czarodzieje.org/t17421-listy-do-moe#488357
https://www.czarodzieje.org/t17420-morgan-a-davies#488355
https://www.czarodzieje.org/t18298-morgan-a-davies-dziennik#5208
Południowa część lasu - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Południowa część lasu - Page 8 Empty


PisaniePołudniowa część lasu - Page 8 Empty Re: Południowa część lasu  Południowa część lasu - Page 8 EmptySro Lis 27 2019, 22:16;

Haze zazdrośnie zgrywała się z trójkątem, jadąc po bandzie z prowokatorstwem i skrajną dla niektórych uszu kontrowersją. Robiła to bardzo w swoim stylu, robiła to, nie myśląc, co ludzie powiedzą, robiła to jakby kompletnie ignorując swój niekończący się brak doświadczenia. Czy Davies powinna jej zwrócić uwagę i przywrócić ją do porządku? Zdecydowanie nie czuła się do tego zobowiązana ani nie uważała, by było to konieczne. Ot, zwyczajowe gadki panny Larch. To właściwie było trochę przykre, że ciągła kontrowersja przyzwyczajała do siebie i powoli kazała się siebie spodziewać w każdej wypowiedzi, czy zachowaniu.
Dunbar rozpoczął wspinaczkę, zebrał, co mógł, runął na ziemię, bo chciał zebrać za dużo, podniósł się, otrzepał portki i zadowolony uznał, że jego zadanie było zaliczone. Bardzo słusznie. W związku z tym, Davies jedynie pogratulowała mu zbiorów, nie mając odwagi oceniać jego wyczynów przed własną próbą, a następnie sama podążyła jego tropem. Zaczęła wspinać się na drzewo i już prawie sięgnęła po pierwsze zdobycze, kiedy nagle oberwała zaklęciem. Ostatnią rzeczą, jaką udało jej się dokonać przed upadkiem, było złapanie się z całych sił gałęzi, na której dostrzegła sporą ilość pożądanych owoców. Liczyła, że, z powodzeniem zbliżonym do Jerry'ego, uda jej się ugrać nieco dodatkowych zbiorów, choćby takim rozpaczliwym ruchem. W końcu, choćby ze względu na to, że grali drużynowo, miała zamiar pozostałym grupom udowodnić, że to oni byli najzdolniejsi. Co z tego, że o zielarstwie każdy wiedział tyle, że liście na wiosnę robiły się zielone.
Po upadku zaskamlała coś żałośnie, zaciskając chwilę później zęby, czując w kolanie rwący ból i, przynajmniej przez chwilę, nie mając odwagi na nie spojrzeć. Zamiast tego, jej spojrzenie było skupione na Aconite. Jej widok sprawiał, że ból słabł, odchodził w zapomnienie, przestawał mieć znaczenie. Mimo, że Mgiełka coś krzyczała do Jerry'ego, Moe nie zwracała uwagi na komunikaty.
- Nie martw się. - chciała ją uspokoić swoim błogim szeptem i spojrzeniem jasno dającym do zrozumienia, że wszystko było w porządku. W końcu nic nie mogło stanąć na drodze szczęściu, jakie czuła, gdy miała Larch obok siebie. Wyciągnęła ku niej dłoń i czule ujęła policzek dziewczyny. Czuła jej aksamitną skórę pod opuszkami palców, a do nozdrzy docierał jej już wyłącznie zapach konwalii.

Punkty z Zielarstwa: punkty + punkty z przedmiotów, które ze sobą mamy
KOSTKI 1: 4 -> 15 owocków
Kostki 2: 3 -> Niestety Twoje umiejętności wspinania się na drzewo zniknęły wraz z Twoim dzieciństwem. Spadasz z drzewa i robisz sobie poważną krzywdę w wybraną przez Ciebie kończynę. Jeśli ktoś z drużyny ma powyżej 10 punktów z uzdrawiania, może natychmiast Cię naprawić. Jeśli nie, przez kolejne trzy posty odczuwasz ból.
Dodatki: 5 -> Gubię swoje jagódki, bo mnie Haze sponiewierała najpierw zaklęciem, a potem amortencją.
Maska: 5 -> sprawna
Powrót do góry Go down


Bruno O. Tarly
Bruno O. Tarly

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183,5
C. szczególne : mocno zarysowane kości policzkowe, baran na głowie, typowo brytyjski akcent
Galeony : 1410
  Liczba postów : 1087
https://www.czarodzieje.org/t17773-bruno-o-tarly
https://www.czarodzieje.org/t17828-korespondencja-bruna#501992
https://www.czarodzieje.org/t17803-bruno-o-tarly
Południowa część lasu - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Południowa część lasu - Page 8 Empty


PisaniePołudniowa część lasu - Page 8 Empty Re: Południowa część lasu  Południowa część lasu - Page 8 EmptySro Lis 27 2019, 23:40;

Punkty z Zielarstwa: 0pkt.
KOSTKI 1: 4 - 15 owocków
Kostki 2: 4 - magiczne podejście
Dodatki: utrata 5 owoców (z powyższej kostki)
Maska: wadliwa

Jeszcze zanim profesor Vicario dotarła do grupy i zaczęła tłumaczyć plan na dzisiejsze zajęcia, Bruno zdążył uraczyć @Lazar Grigoryev szerokim wyszczerzem. Naprawdę rozbawił go tym wtrąceniem o mundurku i galeonach. Ach, pamiętna lekcja Historii Magii. Chyba kiedyś Tarly wspominał, że darzy wielkim szacunkiem profesora Shercliffe'a? No cóż, po ostatnich zajęciach ta sytuacja uległa subtelnej zmianie.
- No co Ty, a ja już zapisałem się na prawniczy kurs, żeby być Twoim adwokatem - zażartował, w dalszym ciągu nawiązując do niedawnych wydarzeń. No absurd, no. Miejmy nadzieję, że dzisiejsze Zielarstwo minie im spokojnie i przyjemnie.

W końcu przyszła nauczycielka i od razu przeszła do konkretów. Bruno starał się w pełnym skupieniu wysłuchać kobiety i zrozumieć to, co mają zrobić. Jemioła, oho! Coraz bliżej święta... Fizyczne zbieranie owoców i wdrapywanie się na drzewa w tym szkolnym mundurku nie mogło się udać. Średnio uśmiechało mu się też odwiedzanie Skrzydła Szpitalnego. Jak dobrze, że @Matthew C. Gallagher jako pierwszy zgłosił się do niemagicznego sposobu.
- To ja spróbuję zebrać owoce przy pomocy magii! - zaproponował, a właściwie postawił swoich współpracowników przed faktem dokonanym. Z zielarstwa orłem nie był, ale z zaklęciami całkiem nieźle sobie radził.
Zakasał rękawy szaty, wyciągnął swoją różdżkę i podszedł pod drzewo. Stanął z drugiej strony, żeby przypadkiem nie poturbować Matta, no bo przecież mogło mu coś nie wyjść. Najpierw pomyślał, że spróbuje "zerwać" całą gałąź przy pomocy zwykłego Accio, ale to mogło nie wyjść, było zbyt ryzykowne. Zdecydował się więc ciut pokombinować i przechylić przy pomocy zaklęcia Descendo jedną z grubszych gałęzi w swoją stronę, a dopiero potem "zerwać" owoce jemioły. No i prawie mu się udało! Wybrał taką najbardziej urodziwą, posiadającą wiele białych kuleczek. Zaklęcie mu się udało, jednak ze skupienia wyrwał go głos Ślizgona, który chyba utknął na tym drzewie na dobre. Koniec końców Tarly dokończył zadanie trochę na odwalsię i przez to część zdobyczy wyrwała się spod władzy jego różdżki. Uratował dziesięć owocków, a pięć niestety spadło gdzieś w trawę i nie było szans na ich odszukanie.
No ale dobre i to.
Powrót do góry Go down


Jeremy Dunbar
Jeremy Dunbar

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 179
C. szczególne : Ruchome tatuaże na prawym ramieniu, wyszczerz na gębie, kocia sierść na ubraniu, zapach gumy balonowej.
Galeony : 175
  Liczba postów : 960
https://www.czarodzieje.org/t17312-jeremy-p-turner#485467
https://www.czarodzieje.org/t17314-awiza-pana-dunbar#485553
https://www.czarodzieje.org/t17313-j-turner#485466
Południowa część lasu - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Południowa część lasu - Page 8 Empty


PisaniePołudniowa część lasu - Page 8 Empty Re: Południowa część lasu  Południowa część lasu - Page 8 EmptyCzw Lis 28 2019, 09:59;

Myślał, że wzbudzi zainteresowanie dziewcząt, wszak nie pogardzi niczyją troskliwą atencją... nic z tego, zamiast zgrabnych dłoni zbierających go z ziemi usłyszał ostry jak brzytwa głos Haze, która kazała mu "coś zrobić", co zazwyczaj oznaczało podratowanie drugiej osoby. Nie no, przywykł. W końcu umiał, to było docenienie jego możliwości, więc zebrał się z mokrej trawy i podbiegł do Morgan, gładzącej teraz policzek roztrzęsionej Larch. Uniósł wysoko brwi, wybałuszył oczy widząc ten gest i dopiero po chwili otrząsnął się, by zrozumieć, że Moe poszła w jego ślady z tą różnicą, że się potłukła.
- Dobra, słodkie gołąbeczki, zamierzam "coś zrobić", to zrób mi miejsce Haze. - wywrócił oczami i przyklęknął przy kolanie Moe. - Uo raju, Moe, aleś się urządziła. Mówiłem ostatnio Matthew, że my dwoje mamy talent do wpadania w tarapaty. Nawet spadamy z drzew. - trajkotał, wyciągając zza pazuchy różdżkę. Nałożył na jej kolano znieczulające "Durito" na początek. - Wiesz co, nie obraź się, ale muszę widzieć kolano. - bardzo delikatnie z pomocą "Diffindo" rozciął materiał na jej kolanie, by zobaczyć jak bardzo je obiła. Nie takie rzeczy jednak widział, a więc zaaplikował w jej skórę ciche zaklęcie "Vulnur Alere" i na wszelki wypadek znieczulające ból mięśni "Musculus Dolet". Nie zaobserwował, by kolano się wybiło. - Masz farta. Może już nie wchodź dziś na drzewa, oke? Żeby nie nadwyrężyć, a tak to z głowy, nic poważnego. - skomentował, chowając różdżkę i usiadł sobie obok dziewcząt, które postanowił obserwować uważnie, bo coś za bardzo się w siebie wpatrywały. Haze by rozumiał, ale Moe...? Ziewnął przeciągle i rozejrzał się po okolicy, by na moment zawiesić wzrok na @Nessa M. Lanceley. Już parę dni temu na nią zerkał, a było to naprawdę niewinne... Zauważył przy okazji Matthew, który nie umiał zejść z drzewa i kręcącego się przy nim Lazara i Bruno.
Powrót do góry Go down


Madeleine Ford
Madeleine Ford

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : brunetka,migdałowo-orzechowe oczy,piegi które dodają uroku,specyficzny prawostronny uśmiech,mały niebieski kolczyk w wardze po lewej stronie.
Galeony : 425
  Liczba postów : 568
https://www.czarodzieje.org/t5316-madeleine-ford
https://www.czarodzieje.org/t5319-sowa-jarzebata-bestia
https://www.czarodzieje.org/t7200-madeleine-ford#204427
Południowa część lasu - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Południowa część lasu - Page 8 Empty


PisaniePołudniowa część lasu - Page 8 Empty Re: Południowa część lasu  Południowa część lasu - Page 8 EmptyCzw Lis 28 2019, 11:30;

Punkty z Zielarstwa: 8 + rekawice smocze
KOSTKI 1: 5 ->20
Kostki 2: 1
Dodatki: 5 dodtakowe owoce
Maska: 1 wadliwa


Uważnie przyglądała się gałęziom jaka wpadła dziewczynie w ręce,jakie by nie wybrała zaklęcie było dobre,wycelowała w odpowiednią gałąż aby nie uszkodzic owoców i kolegów na drzewie.Rozglądała sie jak idą poczynania chłpaków.
-Mobiliarbus - wykonała pół obrotu nadgarstka kierując różdżką w owoce tak by nie uszkodzić.
No no w końcu na cos się przydał kurs zielarski.Nie bez powodu pracuje w sklepie,po czym spojrzała na kolegę obok który też zbierał magicznie.
-Chłopacy ile już macie?
Gryfonka pokazała dość sporą cześć zebraną,i to się nazywa mieć talent do zielarstwa.Nawet poszło całkiem sprawnie jak na Mad.

czaszka podejście 2 H
Powrót do góry Go down


Anfim Abrasimov
Anfim Abrasimov

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 174
C. szczególne : silny rosyjski akcent, wyrazista ekspresyjność, mnogość nerwowych tików i odruchów bezwarunkowych
Galeony : 80
  Liczba postów : 58
https://www.czarodzieje.org/t17817-anfim-afanasievich-abrasimov
https://www.czarodzieje.org/t17829-grisha#502035
https://www.czarodzieje.org/t17816-anfim-abrasimov#501848
Południowa część lasu - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Południowa część lasu - Page 8 Empty


PisaniePołudniowa część lasu - Page 8 Empty Re: Południowa część lasu  Południowa część lasu - Page 8 EmptyCzw Lis 28 2019, 19:04;

tak długo, jak ludzie go nudzili, anfim pozostawał gdzieś w cieniu, z boku, obmyślając mozolnie swoje własne, tajne plany na to, jak można by było tej nudy się pozbyć, a przy okazji obalić system i despotyczną władzę hogwarckich profesorów. trwał więc tak w słowiańskim przykucu pełen dostojności, spoglądając na świat z poziomu przerośniętego ślimaka, kiedy niespodziewanie z tego letargu i motorycznego spowolnienia wydarł go nikt inny jak asdcovikja (@albina abrasimova), która nagle znalazła się nieoczekiwanie blisko i zamknęła w swoich objęciach, niemalże samodzielnie podnosząc go z tego wielebnego przykucu, który zwykli byli wspólnie trenować w rosji pomiędzy zajęciami aosdckji z baletu, a anfima z dyplomacji (na których spał, czego efekty były widoczne do tej pory).
- tebya tozhe - odparł w najpiękniejszym języku świata, żeby plebs angielski nie pomyślał czasem, że oto cesarz anfim okazywał przywiązanie do kogokolwiek z tej nędznej ludzkiej rasy. - podrywasz tego chłopca? mam go zbić? - dodał szepcząc jej na ucho i następnie podbródkiem wskazując jej na @boyd callahan. nie dało się mu przemówić do rozumu, że tej dwójki nic nie łączyło, a sam anfim raz po raz prowadził z sumieniem debaty na temat tego, czy powinien być groźnym bratem, coby mu zaraz obił to lico tak grzesznie na jego małą adlckvjnę spoglądające, czy raczej bratem akceptującym, co by z nim siedział i pił wódkę albo whiskey, czy czym oni się tam w tej irlandii truli. byłby pewnie roztrząsnął ten temat mocniej, ale na całe szczęście zaraz do jego uszu wyczulonych na tym punkcie, dotarła pochwała @theodore courtenay, tak więc kiedy tylko apsdocja uwolniła go z tego uścisku, przeniósł spojrzenie na swojego poddanego, który najwidoczniej wreszcie przyswoił dworską etykietę (zamykającą się generalnie w okazywaniu podziwu anfimowi i ślimakom, ale niektórzy idioci nawet tego nie potrafili pojąć).
- owszem - zgodził się z epitetem określającym postawę przyjmowaną przez niego jeszcze przed kilkoma sekundami, nadając zaraz swojemu głosowi ton bardziej oficjalny, jak to na despotę przystało. - rycerze odpoczywają po całonocnej warcie - wyjaśnił nieobecność swojej wielkiej kompanii brzuchonogów, poniekąd nie kłamiąc jakoś mocno, zresztą kogo to tak naprawdę obchodziło? najważniejsze, że najistotniejsze, po anfimie, rzecz jasna, stworzenia na ziemi spały sobie bezpiecznie z dala od tych dzikich rzeczy, które mieli tutaj zaraz wyprawiać. a że będzie niebezpiecznie, to anfim wiedział już teraz; ot, coś go kręciło w lewym kolanie, które kiedyś przetrącił. odkąd mieszkał w anglii, nasłuchał się od ciotki tyle bajdurzenia o kościach "łamiących na pogodę", że sam nauczył się urajać sobie jakieś rzeczy wróżyć z wyimaginowanych zachowań swojego ciała. to nie tak, że nie do końca rozumiał o co w tym chodzi. po prostu nadał temu nurtowi nowy wydźwięk, lepszy wydźwięk!
był już gotów obsypać theodore'a morzem informacji na temat ostatnich wydarzeń w tym jego wielkim imperium, ale pojawiła się w pobliżu jakaś nędzna wieśniaczka, wchodząc mu w pół jednej z rozbieganych szalenie myśli i przy okazji nieźle go tym frustrując, bo kto to widział, aby słowem swoim niczego niewartym zakłócać cesarzowi jego procesy myślowe? kilka pierwszych zdań i anfimowi przypomniało się, że owa przesadnie pewna swojej pozycji kobieta to nikt inny, tylko nauczycielka zielarstwa, zaraz też trochę naburmuszenie z niego spadło. nigdy nie miał pamięci do twarzy, zwłaszcza tych nudnych i niczym się niewyróżniających. jednym uchem wpuszczał, a drugim wypuszczał całą tę jej paplaninę o tym, co mają, a czego nie mają zrobić. tak więc monolog profesorki zdał się na nic, co wyszło na jaw, kiedy wreszcie zbili się w te całe grupki. Nieco zaniepokoił się, że jego apsdfa trafiła do zespołu razem z tym swoim fajfusem, tak więc postanowił mieć ich wszystkich na oku.
- hej, zabiłem cię na mugoloznawstwie, szkoda trochę, że nie zginąłeś - przywitał @izaak juda rothschild, całkiem przyjaźnie na niego spoglądając i - brońcie winniczki! - nie mając nic złego na myśli. - i ty cześć. czyżbyś pochodziła z krainy theodore'a? - zagaił do @melusine o. pennifold, chcąc być przyjaznym i otwartym, czy jak to tam ludzie nazywali. niestety, w całym tym swoim upartym dążeniu do socjalizacji zapomniał zupełnie, że dobre wychowanie nakazuje także wysłuchiwać innych, tymczasem on nie oczekując odpowiedzi, odwrócił się plecami do wszystkich swoich poddanych, po czym podszedł do tego zabawnego drzewa, z którym to mieli coś zrobić, z tym że - co za nowina! - cesarz anfim nie miał pojęcia bladego co. na szczęście, jak to na szpiega rosyjskiego przystało, podpatrzył uważnie, co tam w innych grupach porabiali, a następnie wpadł na pomysł tak genialny, że prawie genialniejszy niż on sam.
- słuchajcie, bo obmyśliłem plan - oznajmił, odwracając się teatralnie na powrót w stronie swojej trzyosobowej armii. - dwie osoby wejdą na drzewo po te owocki wspaniałe, a dwie inne stąd spróbują je zdjąć zaklęciami - zrobił przerwę przeznaczoną na oklaski jego wiernego tłumu, po czym kontynuował. - zadanie fizyczne nie jest proste, ale jako że odznaczam się tutaj najbardziej imponującą tężyzną fizyczną i umysłową, podejmę się go ku wyzwoleniu mojego wiernego ludu - położył dłoń na piersi, bo tak robili charyzmatyczni przywódcy. wprawdzie zapuszczali też wąsa i machali wyprostowaną ręką, ale anfim był zbyt zajęty, aby to ćwiczyć przed lustrem, więc ograniczył swoje fantazje. - theodorze - zwrócił się do krukona - ktoś musi objąć dowództwo tutaj, na ziemi. jako mój najwierniejszy podwładny, dostąpisz zaszczytu pełnienia tej funkcji - zadecydował, poklepując go w ramię i patrząc prosto w oczy, jakby naprawdę posyłał go właśnie na rzeź. - ze mną pójdzie niewiasta, żeby mieć parytet na górze - dodał, przekonany, że jego argument jest absolutnie niepodważalny. - trzeba umieć docenić kobiecą siłę. trupie, ty zostaniesz bliżej swoich - spojrzał jeszcze na izaaka, naturalnie na myśli mając inne truchła, dawno w glebie już pogrzebane. kto to widział brać zwłoki na drzewo? zazwyczaj jednak martwe ciała przebywały drogę w drugą stronę, tak więc anfim nie miał zamiaru burzyć boskiego porządku świata, który sam przecież ustanowił.
zakończywszy to pełne werwy wojenne przemówienie, wyruszył w swoją misję. ten jeden raz mógł poczuć się zobowiązany podziękować angielskim wieśniakom, rodzinie w sensie, za to trucie tyłka o pracę na wsi, bo choć stale mu truli, że powinien z aoskidjhci być przykład, bo ona to jest kawał kobity i ma biodra dobre do rodzenia dzieci, i na roli haruje jak trza ta dziołcha harda, to on czasem też przez ten ich nacisk głupi czasem musiał swoim dostojnym palcem kiwnąć. tak więc, jak na dżentelmena przystało, wziął na siebie prace najlżejsze i najbardziej dostojne, przy tym umożliwiające bezustanne obcowanie z brzuchonogami. co było lepsze niż zbieranie czereśni? a jak wiadomo: czereśnia czy jemioła - jeden grzyb w gruncie rzeczy.
tak więc anfim wspaniały wpełzł na drzewo bez zbędnych komplikacji, ale kiedy już znalazł się na górze, okazało się, że nawet bogowie mogą mieć czasem problemy z ich własnym dziełem, obracającym się przeciwko ich woli. okazało się, że w miejscach, do których miał dostęp całkiem mało tych owocków rosło, tak więc nazbierawszy ledwie kilka sztuk, musiał się ten imperator narwany wycofać gwałtownie.
- timur! - zawołał, kierując spojrzenie w dół, na theodore'a. - pomóż swojemu panu wrócić na pole bitewne naziemne! - rozkazał, koncentrując się tak bardzo, jak tylko był w stanie na tym, aby zaraz tych jagódek śmiesznych nie pogubić, co byłoby wielką klęską i ośmieszeniem, a jednocześnie czymś typowo anfimowym.

Punkty z Zielarstwa:0
KOSTKI 1: 2 : 5
Kostki 2: 2 : Wspinaczka może i jest dla Ciebie dość trudna, ale udaje Ci się to zrobić bez jakiś większych problemów. Gorzej z zejściem. Odrobinę utknąłeś i jeśli ktoś z grupy nie wymyśli dobrego sposobu na zdjęcie Cię, będziesz musiał poczekać aż zrobi to Estella! Poproś lepiej któregoś z Twoich towarzyszy o drobną pomoc. Musi teraz rzucić kostką. Jeśli jest parzysta wszystko poszło zgodnie z planem. Nieparzysta, spadasz na kompana, który miał Ci pomóc, rozbijasz jego flakonik z amortencją. Teraz czujecie na sobie jej zapach. I czujecie też do siebie więcej chemii.
Dodatki: rzut teodora - parzysta
Maska: wadliwa
Powrót do góry Go down


Fillin Ó Cealláchain
Fillin Ó Cealláchain

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175
C. szczególne : czarne, wąskie ubrania; mocny irlandzki akcent; prawie udany tatuaż na szyi, nad karkiem : all four boyd;
Galeony : 551
  Liczba postów : 1581
https://www.czarodzieje.org/t16446-fillin-o-ceallachain#452046
https://www.czarodzieje.org/t17983-fillin#510202
https://www.czarodzieje.org/t16445-fillin-o-ceallachain#452029
https://www.czarodzieje.org/t18350-fillin-o-ceallachain-dziennik
Południowa część lasu - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Południowa część lasu - Page 8 Empty


PisaniePołudniowa część lasu - Page 8 Empty Re: Południowa część lasu  Południowa część lasu - Page 8 EmptyCzw Lis 28 2019, 22:37;

- Nie w plenerze? Z kija mogę ci wtedy dać - mówię zdziwiony na taką kulturę Boyda, co to nie chce na zwykłe piwerko do parku śmignąć, tylko oto wielki pan do baru mu się gdzieś zachcewa. A potem już biegnę na chwilę po czaszkę, żeby spotkać się z kolejnym niewybrednym komentarzem przyjaciela.
- Spadaj, pało, nie moja wina że jesteś ślepy jak kret i nie zauważyłbyś żadnej czaszki nawet jakby ci do dupy wlazła - mówię uprzejmie do przyjaciela, oczywiście zanim jeszcze nie docieramy do jakiś powabnych kobiet, bo przy nich nie ozywałbym się tak do mojego ziomka!
Chyba że by mnie bardzo zdenerwował, oczywiście.
Aż patrzę z ukosa na Irlandczyka, kiedy nie komentuje nic mojego powiedzenia o pale, czy coś, ale w tej chwili Balbina coś się do mnie drze, biegnąc w moim kierunku. Odwracam się do Gryfonki i unoszę do góry kciuk, który może zauważa, zanim nie przykleja się na chwilę do swojego brata - ślimaka.  Kiwam jeszcze Theodorowi, który najwyraźniej jest jej nauczycielem. Chcę jednak w końcu wrócić do zaniepokojenia związanego z braku chamskiej odzywki Boyda, więc już otwieram usta, żeby zauważyć, że nie odgraża się w żaden sposób brutalnie, ale nagle ponownie pojawia się Rosjanka, która wskakuje z gracją na moje przyjaciela, aż cofam się o dwa kroki.
- Weź - mówię jeszcze do Nessy, bo jak mówi do mnie Filek to tak średnio męsko się czuję, dlatego z lekkim zażenowaniem czochram już i tak poczochrane swoje włoski. Słucham bez specjalnego zainteresowania co my tam będziemy robić na lekcji i z obojętną miną biorę pierwszą lepszą maskę. Patrzę zdziwiony na Nessę, że tak irytuje się na zwykłe zadanie.
- A co jest? Czemu nie lubisz? - pytam zakładając jakąś niesamowitą historię. Lezę razem z naszą grupą pod drzewo i kiedy już pod nim jesteśmy ja natychmiast wyjmuję różdżkę. - Ja nigdzie nie wchodzę - oznajmiam od razu, ale chyba niepotrzebnie bo Balbina i Bojd, jak typowi Gryfoni, już niemalże wbiegają na drzewo, że aż zaraz połamią wszystkie gałęzie. Na dodatek Abrasimova znowu świeci majtkami na nas, więc ja odchrząkam i grzecznie staram skupić się na różdżce i jakie to zaklęcie wybrać. Nessie obok zdecydowanie nie idzie.
- Glacius - mówię w końcu celując w gałąź, nie w owoce w nadziei na złamanie jej i opadnięcia. Jednak mój prąd łączy się z tym Nessy i nie dość, że łamiemy zlodowaciałą gałąź to jeszcze przychodzi prosto w nasze ręce, dzięki czarowi rudowłosej. Aż Estella się pojawia nagle obok nas, by z podniecenia dać nam punkty dla domu. Po chwili, kiedy ja próbuję wymknąć się od przesadnio podnieconej nauczycielki, Albina spada z hukiem na ziemię, a ja przestraszony podbiegam w jej pomagam wstać koleżance z Gryffindoru. Niezbyt skrzętnie ukrywam przerażenie, kiedy widzę twarz, nigdyś uroczej, Rosjanki.
- Pani profesor? - mówię niepewnie, rozglądając się za nauczycielką, która przestała piać nad moim i Nessy zaklęciem, na szczęście już znajdując się obok nas.

Punkty z Zielarstwa: 0
KOSTKI 1: 4 - 15
Kostki 2: 6 - super zaklęcie z Nessa
Dodatki:5 punktów dla domu
Maska:całkiem sprawna


Ostatnio zmieniony przez Fillin Ó Cealláchain dnia Czw Lis 28 2019, 23:24, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Theodore Courtenay
Theodore Courtenay

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185
Galeony : 92
  Liczba postów : 77
https://www.czarodzieje.org/t17751-theodore-courtenay
https://www.czarodzieje.org/t17771-sowa-theo#500237
https://www.czarodzieje.org/t17750-theodore-courtenay
Południowa część lasu - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Południowa część lasu - Page 8 Empty


PisaniePołudniowa część lasu - Page 8 Empty Re: Południowa część lasu  Południowa część lasu - Page 8 EmptyCzw Lis 28 2019, 23:03;

Przytaknął Anfimowi z twarzą głęboką zadumą skalaną, jakby naprawdę uważał, że obstawianie gwardii koronnej stworzeniami, dla których zagrożenie stanowiły takie drapieżniki jak jeże i podeszwa od buta, stanowiło plan na miarę największych umysłów naszych czasów. Nie dane mu było jednak podjąć wątku, gdyż na skraj polany dziarskim krokiem wparowała profesor zielarstwa i bez zbędnych formalności przeszła do objaśniania ich dzisiejszego zadania, związanego z wspinaniem się na drzewa, amortencją i pracą w grupach. Sam nie był pewien, która z tych rzeczy napawała go większym sceptycyzmem, ale też instynktownie zaczął analizować w głowie skład ich zespołu, zastanawiając się, jak sensownie podzielić role na: a) kierownika całego przedsięwzięcia, b) człowieka, który będzie powtarzał, że bierze się do pracy cały czas stojąc w miejscu, no i c) tego ciecia, który faktycznie odwali całą robotę. I choć automatycznie przyznał sobie tę pierwszą funkcję, szybko okazało się, że Abrasimov, uzurpator mały, wpadł na ten sam pomysł i nawet prężnie zaczął wcielać go w życie, męską decyzją posyłając siebie samego i Meluzynę na drzewo, Theodora czyniąc dowódcą wojsk lądowych, a Izaaka wysyłając z różdżką na front.
Podział, jakkolwiek kontrowersyjny i budzący niemały niepokój, wydał się opcją znacznie bardziej sprawiedliwą niż plan Theodora, więc nieco niedbale przyłożył dwa palce do skroni i zasalutował, oznajmiając tym samym swoją gotowość do podjęcia działań pod wodzą Ślimaczego Imperatora.
- Anfimie z rodu Abrasimov, Pierwszy Tego Imienia, Ślimaczy Królu, Protektorze Niezliczonej Liczby Królestw, pamiętaj tylko proszę, żeby z tej bitwy wrócić z jagodami, a nie ślimakami - na wszelki wypadek upomniał Rosjanina, dorzucając hojną garść stosownych tytułów, coby wcale upominany się nie czuł, a przynajmniej nie chował urazy albo, co gorsza, nie wziął tego za zdradę stanu. Choć pokładał wielkie nadzieje w tym, że Anfim - jako człowiek ze wsi, a w dodatku gibki i sprawny na tyle, żeby tak sobie kucać na całych stopach - wykaże się umiejętnością wspinaczki wprost proporcjonalną do wielkości ego, na wszelki wypadek zdecydował, że na czas wykonywania zadania przejmie od brzuchonogów dość niewdzięczne obowiązki królewskiej straży Abrasimova i będzie ubezpieczał go z dołu. Nawiązawszy kontakt wzrokowy z @Izaak Juda Rothschild, skinął głową w stronę @Melusine O. Pennifold, dając mu tym samym znać, żeby asekurował ją podczas tej misji, bo wyobrażał sobie, że wspinaczka w spódnicy to dość skomplikowane przedsięwzięcie. Jednocześnie zdawał sobie sprawę, że Krukonka poradzi sobie z nim znacznie lepiej niż jej koledzy, którzy w tych fikuśnych płaszczach koncertowo spierdoliliby się w dół już przy pierwszym odważnym kroku w stronę niższych partii gałęzi.
Nie bardzo wiedział, co ze sobą, ani w stronę wykonania tego nieszczęsnego zadania zrobić. Rozejrzał się po jemiole i - wyłapawszy wzrokiem miejsce, wokół którego nie kręcili się inni uczniowie, a na którym znajdowała się spora ilość jagód - wycelował różdżkę i, mrucząc przy tym dość niemrawe Diffindo, odciął gałązkę pełną owoców od drzewa. Ta zaplątała się wśród reszty gałęzi, ale to załatwił bardziej pewnym Accio, sprowadzając ją do siebie. Zachęcony takim obrotem sprawy postanowił powtórzyć swój sukces, jednak w tym samym momencie usłyszał donośne huknięcie Abrasimova, które zdekoncentrowało go do tego stopnia, że snop zaklęcia z własnej różdżki skierował w stronę tego Izaaka, a te połączyły się i wybuchły feerią różnobarwnych fajerwerków.
- PARDON - zawołał w stronę @Izaak Juda Rothschild, niespecjalnie całym zajściem przejęty, bo czymże była taka mała wpadka w morzu sukcesów, jakie mieli odnieść jako drużyna. Ostrożnie odłożył jagody i mniej ostrożnie odrzucił maskę na bok, po czym schował różdżkę do kieszeni i podszedł w stronę Anfima, żeby wybawić go z opresji.
- Jagody - zażądał, z dłonią wyciągniętą w stronę kolegi, bo miał swoje priorytety. Gdy już je pochwycił (z niemałym zadowoleniem stwierdzając, że tym razem to jemu poszło lepiej) i odłożył obok swoich, ponownie zaoferował @Anfim Abrasimov rękę. - Teraz ty.
Nie był pewien, co sobie wyobrażał. Może przez całe te bajdurzenie o królestwach, królach, armiach, gwardiach i rycerzach sam poczuł się jak jeden z nich i zapomniał, że jego siła fizyczna równała się tej Anfima (rzeczywistej, nie wyimaginowanej). Więc, gdy pociągnął go w dół, ten zamiast z gracją wylądować Theodorowi w ramionach, albo chociaż skoczyć na własne nogi, wpadł na niego z impetem, przewracając ich obu na ziemię i tłukąc wszystko - od kolan i łokci aż po fiolki z amortencją. Z głuchym stęknięciem podniósł wzrok na Anfima, żeby sprawdzić, czy wszystko z nim w porządku i... Merlinie. Jak na chłopca z zabitej dechami rosyjskiej wsi, Abrasimov miał najbardziej szlachetne rysy twarzy, jakie Theodore kiedykolwiek widział.
- Ups - wymamrotał z rozmarzonym uśmiechem błąkającym się na ustach. - Nie wiedziałem, że na mnie lecisz - dodał, bo przez to wszystko aż zapomniał o dworskiej etykiecie.

Punkty z Zielarstwa: 0, ups
KOSTKI 1: 3, 10 owocków
Kostki 2: 6: W zasadzie idzie Ci całkiem nieźle. Wybrałeś prawidłowe zaklęcie, wszystko działa tak jak powinno. Dopóki nie mierzysz źle i Twoje zaklęcie nie łączy się z tym, który rzuca druga osoba z Twojej drużyny. Powstaje z tego przedziwna kombinacja, która wygląda bardzo kreatywnie z perspektywy Estelli. Obydwoje dostajecie  +5 punktów dla swojego domu.
Dodatki: +5 pkt dla mnie i @Izaak Juda Rothschild
Maska: całkiem sprawna
(ps fiolka zbita bo kostki nie mogą stać na drodze miłości @Melusine O. Pennifold pozwoliła)
Powrót do góry Go down


Izaak Juda Rothschild
Izaak Juda Rothschild

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Mocno uwydatnione żyły
Galeony : 56
  Liczba postów : 63
https://www.czarodzieje.org/t17811-izaak-juda-rothschild#501695
https://www.czarodzieje.org/t17837-izaak-juda-rothschild
https://www.czarodzieje.org/t17814-izaak-juda-rothschild
Południowa część lasu - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Południowa część lasu - Page 8 Empty


PisaniePołudniowa część lasu - Page 8 Empty Re: Południowa część lasu  Południowa część lasu - Page 8 EmptyPią Lis 29 2019, 00:51;

Izaak naprawdę miał ostatnimi czasy dość, czemu na żadnej lekcji nie mogło być normalnie, najpierw mugoloznastwo, paintball i co najmniej nieprzyjemne przeżycia, na których wspomnienie miał ochotę wziąć bardzo długi prysznic, potem ta nieszczęsna historia magii, o której świetnie przypomniała mu, pojawiająca się na zajęciach Nessa, a teraz to Zielarstwo i zbieranie jagódek. Cóż, grupa też mogłaby być lepsza, oczywiście jego wątpliwości nie budzili w żadnym przypadku przydzieleni do niego Krukoni, co dość charakterystyczna i budząca szczerą niechęć Izaaka postać Ślizgona. Jego przywitanie i przemowa sprawiły, że chłopak był bliski załamania nerwowego, jedynym co ukoiło, jego złość był wyznaczony podział ról, w żadnym wypadku nie zamierzał wchodzić w swoim płaszczu na drzewo, a zostawienie go na ziemi także nie wchodziło w grę. Popatrzył jedynie ze współczuciem, na Melusine, która została zmuszona do współpracy z osobnikiem wątpliwego zdrowia.
Kiedy ich współpracownicy znaleźli się już na drzewach, Izaak przystąpił do prób zbierania owoców. Niestety skończyło się tylko na próbach. A to użył zbyt silnego zaklęcia, a to zbyt słabego, kiedy w końcu myślał, że mu się udało, jego zaklęcie skrzyżowało się z zaklęciem Theodore'a i cały wysiłek spełzł na niczym. Jak by tego było mało ten idiota, który nazywał go trupem, nie potrafił zejść z drzewa, co tylko powiększyło hałas i zdekoncentrowało Izaaka, do tego stopnia, że kiedy po raz kolejny użył zaklęcia, zamiast w owoce, trafił w @Melusine O. Pennifold. Izaak pobladł, lecz nim zdążył cokolwiek zrobić, dziewczyna wylądowała na nim, przy okazji oblewając go amortencją. Zdecydowanie nieprzygotowany na tak bliskie spotkanie z krukonką Izaak, przewrócił się na ziemie, przy okazji całkowicie zaplątując się w swój płaszcz. Kiedy jednak tylko odzyskał świadomość, poderwał się do góry, by upewnić się, że z dziewczyną wszystko w porządku.
-Nic ci się nie....- Przerwał, kiedy spojrzał na Melusine... jak mógł pozwolić, by takiej pięknej istocie stała się krzywda, choć wydawało się, że to niemożliwe, Juda pobladł jeszcze bardziej. Potem wszystko trwało zaledwie kilkanaście sekund. Chłopak prawie że zerwał z siebie płaszcz, owinął nim dziewczynę i podniósł niczym pannę młodą. Sam nie wiedział skąd wzięła się u niego taka siła, nie mógł jednak pozwolić, by jego kruszynce coś się stało... Właśnie tym założeniem kierował się biegnąc do nauczycielki. Kiedy w końcu ją odnalazł, w jego oczach widać było strach i troskę o swą wybrankę.
-PROSZĘ PANI, MUSIMY IŚĆ DO SKRZYDŁA SZPITALNEGO, MELUZYNKA SPADŁA Z DRZEWA, TO MOŻE BYĆ COŚ POWAŻNEGO.-

Punkty z Zielarstwa: 0
KOSTKI 1: 1 = zero owoców
Kostki 2: 3
Dodatki:-
Maska: całkiem sprawna
Powrót do góry Go down


William S. Fitzgerald
William S. Fitzgerald

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183,5 cm
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
Galeony : 4937
  Liczba postów : 1972
https://www.czarodzieje.org/t17623-william-s-fitzgerald#494556
https://www.czarodzieje.org/t17645-ulisses#495903
https://www.czarodzieje.org/t17635-william-s-fitzgerald#495526
https://www.czarodzieje.org/t19423-william-s-fitzgerald-dziennik
Południowa część lasu - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Południowa część lasu - Page 8 Empty


PisaniePołudniowa część lasu - Page 8 Empty Re: Południowa część lasu  Południowa część lasu - Page 8 EmptyPią Lis 29 2019, 16:30;

  Poczuł dziwne ukłucie pustki, gdy dziewczyna odsunęła się po tym jak wypuścił ją ze swoich ramion; chłodne powietrze, które natychmiast wdarło się w powstałą między nimi przestrzeń, w mgnieniu oka przemieniło odczuwane wcześniej przyjemne ciepło w zaledwie wspomnienie. Ciemnobrązowe oczy chłopaka pozostały skupione w tamtym momencie głównie na jej twarzy, więc nic mu nie umknęło. Ani to maślane spojrzenie, ani rumieniec oblewający policzki Puchonki, ani fakt, że nabrał on intensywności, gdy Gabrielle najprawdopodobniej sobie uświadomiła, iż trzymał ją w objęciach dłużej niż to było rzeczywiście konieczne. Ostatnio zresztą stał się jakby bardziej wyczulony na takie rzeczy, należy wręcz powiedzieć, że – nieco bezwiednie – zaczął wypatrywać podobnych sygnałów z jej strony. Trochę jakby badał grunt. I póki co był całkiem kontent ze swoich obserwacji.
  Skinął przytakująco głową, gdy potwierdziła, że jest wciąż w jednym kawałku.
  — No przecież, że jestem wielkim pasjonatem zielarstwa, czy to nie oczywiste? Nie mogłoby mnie tu zabraknąć — rzucił w odpowiedzi na jej pytanie, głupawy uśmiech towarzyszący tym słowom i nacechowany sarkazmem ton głosu były bardziej niż wyraźnym sygnałem, że rudzielec totalnie zgrywa się w tym momencie. — A tak na serio, gdyby nie ten tam — kiwnął głową w kierunku Charliego — i jego suszenie głowy, to moja noga by tu nie stanęła. Choć nie powiem, jeśli za każdym razem czekałoby mnie podobne wejście, to mógłbym rozważyć bardziej dobrowolne uczestnictwo. — Puścił blondynce oczko, wygiąwszy przy tym usta w łobuzerskim uśmiechu. Pił rzecz jasna do ich małego… wypadku sprzed chwili. Żart? Flirt? Jedno i drugie zarazem? Mogła to interpretować dowolnie, ale skłamałby, jeśli nie chciał tym wywołać u niej konkretnej reakcji.
  Zaaferowany całą tą sytuacją z nim i Gabrielle w rolach głównych zupełnie nie zwrócił uwagi na pojawienie się w pobliżu ich grupki rudowłosej Swansea. Dopiero, gdy Levasseur zwróciła się do niej po imieniu, William przesunął spojrzenie w stronę drobnej Puchonki.
  — My też się znamy z panną Swansea, wpadliśmy na siebie nie tak dawno temu i to niemal w dosłownym tego słowa znaczeniu — odrzekł z uniesionym kącikiem ust. Wprawdzie to, że się znają to może nieco za dużo powiedziane – przynajmniej z jego perspektywy – ale nie zmienia to faktu, że tamtym spotkaniem zapisała mu się w pamięci i jednocześnie przestała być wyłącznie elementem tła, jak spora część uczniów Hogwartu. Na Izaaka zerknął jedynie przelotnie, by zaraz z powrotem skupić wzrok na Caelestine, gdy ta się odezwała.
  — Kimże jestem, by temu zaprzeczyć? — rzucił nieskromnie, kiedy dziewczyna wspomniała o jego kandydaturze, przyoblekając usta w jeden z tych uśmiechów, które mu zapewniły taką ocenę wśród części żeńskiej populacji szkoły. Tak dla potwierdzenia. Nie był fałszywie skromny, świetnie zdawał sobie sprawę, że jest całkiem atrakcyjnym osobnikiem – choć nigdy się z tym specjalnie nie obnosił – i w razie czego nie miałby na pewno dużych oporów, żeby wykorzystać ten niewątpliwy atut na swoją korzyść. Nawet nie łudził się, że jego spektakularna porażka na ostatnim treningu przejdzie bez echa i zostanie szybko zapomniana, ludzie za bardzo kochają takie kąski. Nigdy jednak nie przykładał dużej wagi do plotek na swój temat, więc do tej pory nawet nie wiedział, że ta konkretna żyła już tak bardzo własnym życiem, że została całkowicie przekręcona w stosunku do tego, co faktycznie miało miejsce. Nie to, żeby mu to wadziło.
  Will oczywiście nie miał zamiaru tego dementować ani prostować. Za to Charlie, najwyraźniej dość ubodnięty tym jak bardzo lakonicznie wypowiedziała się na jego temat szóstoroczna Puchonka, już i owszem. Rudzielec nawet nie starał się ukryć swojego głupawego uśmiechu czy wytłumić parsknięcia śmiechem, gdy zobaczył reakcję swojego kumpla
  — Oho, teraz to nie zabierać, a wcześniej to ‘nie poradzę sobie, jesteśmy duetem’. — Ostatnie słowa wypowiedział, parodiując przy tym – w całkiem udany sposób – głos drugiego Ślizgona. — Przyznaj się, Rowle, ty mi po prostu zazdrościsz! — dodał, a ten durny uśmiech ani na moment nie opuścił jego twarzy, nie pozostał również dłużny i oddał mu z łokcia, kiedy przyjaciel go szturchnął. Z kolei na to jakże bezpardonowe ujawnienie prawdziwego powodu jego obecności tutaj zareagował jedynie wzruszeniem ramion. — Co mogę rzec? Dla dobrego towarzystwa warto przemęczyć się nawet przez zielarstwo. — Grunt to zachować twarz, a rudzielec nie miał z tym zwykle większych trudności. Technicznie wcale też nie skłamał, Levasseur zdecydowanie zaliczał bowiem do tego grona.

  Na ‘scenę’ w końcu wkroczyła Vicario i wyjaśniła pokrótce czym będą się zajmować. Fitzgerald, ze skrzyżowanymi na klatce piersiowej rękami, wysłuchał tego mini wykładu bez jakiegoś większego zainteresowania, pozwalając większości informacji wlecieć jednym uchem i natychmiast wylecieć drugim. Mieli najpierw zebrać jagody jemioły, a potem te zbiory skroplić amortencją – tyle mu w zupełności wystarczyło do szczęścia. Wprawdzie w jego głowie przewinęła się myśl, że takie miłosne zestawienie może jakoś uratuje te zajęcia i sprawi, że nie będzie aż tak wiało nudą jak to zwykle bywa na zielarstwie, ale moment później przypomniał sobie, że podobnie pomyślał o ostatniej transmutacji z Cranem, a wszyscy pamiętamy jak to dobrze się skończyło. Postanowił więc niczego nie zakładać i przekonać się na własnej skórze jak to się potoczy.
  W każdym razie zgarnął pierwszą lepszą maskę ze stosu, otrzymany flakonik z eliksirem wpakował sobie do kieszeni spodni, a następnie omiótł wzrokiem ich dream team.
  — Dobra, myślę, że ja i Rowle weźmiemy na siebie wspinaczkę, a część zaklęciowa pozostanie w waszych rękach, co wy na to? — odezwał się, przenosząc wzrok kolejno na Charliego, a potem dziewczyny. Oczywiście niczego paniom nie ujmował, proponując by zajęły się tą mniej fizyczną częścią zadania, żeby nie było! Na pewno równie dobrze poradziłyby sobie z wejściem na drzewo i zbieraniem tych jagód w tradycyjny sposób, ale jednak trochę dziwnie mogłoby wyglądać, gdyby dwóch rosłych chłopów pozostało sobie na ziemi i jedynie pomachało magicznymi kijkami, pozwalając by drobniejsze niewiasty wykonały cięższą robotę. Nie wspominając, że William po prostu pewniej się czuł stawiając na siłę własnych mięśni niźli umiejętności z zakresu zaklęć. — Tylko uważajcie, nie chciałbym zostać czymś trafiony — rzucił do Puchonek z zawadiackim uśmiechem i figlarnym błyskiem w oku, kiedy nie usłyszał żadnych większych protestów odnośnie takiego podziału ról. Zrzucił z grzbietu wierzchnie okrycie, żeby mu nie przeszkadzało we wspinaczce, po czym rozprostował ręce splatając przy tym palce, kości trzasnęły aż miło. Następnie zbliżył się do wybranego drzewa i złapawszy się jednego z niższych konarów, podciągnął w górę.
  Bez większego trudu pokonywał kolejne gałęzie i wkrótce znalazł się na wysokości, na której trafił na istny urodzaj jagód. Mimo tego zbieranie jednak wcale nie szło mu tak dobrze jak zakładał – być może zawiniły tu kostniejące mu z zimna palce, być może jego duże, męskie dłonie po prostu nie nadawały się do zbierania tak delikatnych owoców, a być może spowodował to zimny wiatr wdzierający się pod cienki materiał jego koszuli, wywołując dreszcze na całym jego ciele. Możliwe też, że wszystko to jednocześnie złożyło się na to, że Fitzgerald skończył z dużo mniejszą ilością jagód niż się na to zapowiadało. Sporo z nich wylądowało bowiem na ziemi albo niechcący rozgniótł je przy próbie zebrania. Tyle przynajmniej, że nie musiał wracać na ziemię z zupełnie pustymi rękami.

@Gabrielle Levasseur
@Caelestine Swansea
@Charlie O. Rowle

Punkty z Zielarstwa: 0
Kostki 1: 6 | 25 owoców
Kostki 2: 5 | fizyczne podejście
Dodatki: tracę połowę swoich zbiorów
Maska: 4 | całkiem sprawna
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Południowa część lasu - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Południowa część lasu - Page 8 Empty


PisaniePołudniowa część lasu - Page 8 Empty Re: Południowa część lasu  Południowa część lasu - Page 8 EmptyPią Lis 29 2019, 17:56;

Splot zaskakujących wydarzeń, które z jakiegoś powodu przypominały jedną ze scen romantycznych powieści, które tak bardzo Gabrielle kochała czytać sprawił, że jej policzki ozdobiły różowe plamy, nie mające nic wspólnego z chłodem panującym na dworze. Winę za ten stan ponosiła bliskość Williama, który uchronił blondynkę przed upadkiem, zatrzymując nieco dłużej w swoich ramionach niż powinien. Intuicja podpowiadała dziewczynie, że fakt ten zwrócił nie tylko jej uwagę, ale również innych osób zebranych na skraju lasu; w duchu dziękowała za to, że pojawiła się na nim Cysia. Wypuściła z płuc powietrze, nie zdając sobie nawet sprawy, jak długo je wstrzymuje. Fitzgerald sprawiał, że Gab często zapomniała o podstawowych czynnościach, a jej ciało żyło wówczas własnym życiem. Patrząc na tą dwójkę, nie trudno było się domyślić, że między nimi coś jeszcze, choć blondynka - z jakiegoś powodu - oddalała od siebie myśli, że może się podobać Ślizgonowi, który dzięki swojemu urokowi i zawadiackiemu uśmiechowi mógł mieć każdą dziewczynę. W czym ona była bardziej wyjątkowa niż cała reszta?
Zaśmiała się, oczywiście zdając sobie sprawę z tego, że chłopak zwyczajnie żartuję w kwestii bycia pasjonatem zielarstwa. Podobnie, jak wielu uczniów zapewne uważał ten przedmiot za zbędny - będący kluczowym jedynie w konkretnych dziedzinach.
- To zupełnie tak, jak ja - oznajmiła zwracając się bezpośrednio do Williama (@William S. Fitzgerald), szczerząc przy tym białe zęby. Nie trudno było się domyślić, że i ona żartuję, gdyż wciąż zastanawiała się co tu robi i dlaczego postanowiła opuścić ciepłe mury zamku; nie lubiła zimna.
Zarumieniła się jeszcze bardziej na wspomnienie ich niefortunnego wypadły, który w gruncie rzeczy jej również bardzo przypadł do gustu - tę informację zachowała jednak dla siebie.
Kiedy Cysia zabrała głos, dopiero wówczas Levasseur uświadomiła sobie, jak bardzo jej nie doceniała. Patrząc gdzieś z boku, rudowłosa Puchonka wydawała się być nieco wycofana, ze szkicownikiem i ołówkiem w ręku wyglądała, jakby tylko dzięki nim miała kontakt ze świtem, o którym wie niewiele, a tymczasem dostrzegała więcej oraz posiadała obszerniejszą wiedzę niż sama Gabrielle.
- Skoro się znacie, to super - skomentowała mało elokwentnie, nie wiedząc co właściwie powinna dodać. Uśmiechnęła się przepraszająco do Izaaka (@Izaak Juda Rothschild), który nagle umilkł. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że chłopak nie przepada za takimi sytuacjami, czuł się wtedy nieswojo. Miała tylko nadzieję, że nie będzie miał on za złe jej dzisiejszych zajęć, gdyż w gruncie rzeczy całe to zamieszanie wokół nich było winą Charliego (@Charlie O. Rowle). Kiedy Gabrielle sobie to uświadomiła, nie potrafiła odmówić sobie nienawistnego spojrzenia w jego kierunku. Coraz bardziej działał osoba Ślizgona działała jej na nerwy, a jednocześnie bawiło ją to w jaki sposób pcha ją wręcz w ramiona swojego kumpla. Zaśmiała się słysząc udawany zawód w jego głosie na słowa wypowiedziane przez panienkę Swansea, by po chwili zmarszczyć nos na komentarz, który dodał. Oczywiście zrozumiała go zupełnie opacznie, chwilę wcześniej widząc wśród uczniów Nesse, która była głównym tematem jej rozmowy z Izaakiem. Błędnie połączyła fakty; słowa Cysi oraz komentarz Charliego sądząc, że to właśnie
Nesse Lanceley chciał spotkać William. Nawet na myśl jej nie przyszło, że widzi Śluzgonkę prawie codziennie, chociażby w pokoju wspólnym, zmarkotniała nieco, lecz nie dała tego po sobie poznać, uśmiechając się do wszystkich. Właściwie nie była już taka pewna tego, że chce uczestniczyć w dzisiejszych zajęciach, przez głowę przeszła blondynce myśl, aby odpuścić, kiedy pojawiła się nauczycielka.
Westchnęła, wciąż przygryzając dolną wargę wysłuchała tego co Estella ma do powiedzenia, a gdy skoczyła, podzielili się na grupy - ta średnio odpowiadała Gab ze względu na obecność Ślizgonów - po czym wzięli się do pracy.
- Hm… To jak się dzielimy? - zapytała, błądząc spojrzeniem zielonych tęczówek po osobach ze swojej grupy - Ja mogę użyć zaklęcia - dodała, w duchu dziękując za to, że Will zgłosił siebie i Charliego do wspinaczki. Patrząc na rozmiar drzewa Gabrielle miała pewne obawy. Była sprawna fizycznie, jednak odkąd w dzieciństwie spadła z gruszki, unikała wspinania się po drzewach i ich gałęziach. Patrząc na ich ułożenie w głowie Gabrielle pojawił się pomysł, wiele razy podczas zbiorów winogron posiłkowała się jednym z zaklęć przyciągających, jednak zwykle Accio, tym razem wydało się jej zbyt ogólne? Przecież mieli zbierać jagody o konkretnym wyglądzie. W odmętach pamięci odszukała innego, a kiedy się już pojawiło wyciągnęła przed siebie różdżkę, jej koniec nakierowując na jedną z niższych gałęzi na której rosły jagody.
Carpe Retractum - wypowiedziała, w nadziei, że przy pomocy tego zaklęcia przyciągnie gałąź i wówczas bez problemu zerwie owoce. Plan idealny pomyślała, zbyt wcześnie ciesząc się z własnego pomysłu.
Pierwszym co poczuła było szarpnięcie, które spowodowało, że rozchylone wargi dziewczyny opuścił jęk zaskoczenia. Patrzyła z przerażeniem w oczach jak drzewo oddala się od niej, a ona sunie butami po mokrej trawie. Następnym co poczuła była miękkość zabarwiona uczuciem bólu, kiedy ramieniem uderzyła w Caelestine (@Caelestine Swansea), patrząc na nią przepraszająco. Zaraz po tym poczuła silniejsze uderzenie i upadła na tyłem. Niepewnie spojrzała ku gorzej, odwracając głowę, mając nad sobą twarz Charliego (@Charlie O. Rowle), od którego się odbiła, a ten w ostatniej chwili chwycił ją.
- Cholera! - warknęła pod nosem, uświadamiając sobie, że zaklęcie którego użyła zadziałało zupełnie inaczej niż chciała. Zamiast przyciągnąć gałąź do niej, sprawiło, że ona została odsunięta.
- Ja… Ja nie chciałam. Przepraszam - powiedziała, patrząc to na Cysie, to na Charliego i tylko William, który właśnie wspiął się na drzewo uchroniony w ten sposób został przed "atakiem" blondynki.
- To… to zaklęcie. Nie zadziałało - wytłumaczyła. Po raz kolejny poczuła się głupio, wyglądała jak nieporadne dziewczę, którym w rzeczywistości nie była.
- To znaczy… zadziałało na opak - dodała, piekły ją policzki, tak samo z zimna, jak i ze wstydu.
- Mam dzisiaj totalnego pecha - pożaliła się.


Punkty z Zielarstwa:Zielarstwo 2 pkt
KOSTKI 1: cyferka 4 - 15 owoców
Kostki 2: cyferka 2 - zmiana za zgodą z fizycznej na użycie zaklęcia
Dodatki:-
Maska:  sprawna
Powrót do góry Go down


Caelestine Swansea
Caelestine Swansea

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 21
Wzrost : 163cm
C. szczególne : piegi
Dodatkowo : jasnowidzenie
Galeony : 1418
  Liczba postów : 781
https://www.czarodzieje.org/t17494-caelestine-swansea#491230
https://www.czarodzieje.org/t17580-michael-angelo#493038
https://www.czarodzieje.org/t17526-caelestine-swansea#491698
https://www.czarodzieje.org/t18629-caelestine-swansea-dziennik#5
Południowa część lasu - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Południowa część lasu - Page 8 Empty


PisaniePołudniowa część lasu - Page 8 Empty Re: Południowa część lasu  Południowa część lasu - Page 8 EmptyPią Lis 29 2019, 20:54;

Uniosła wzrok znad szkicu, chcąc może nawet zauważyć, że Charlie źle wymawiał jej imię, delikatnie inaczej je akcentując niż powinien, ale ostatecznie stłumiła w sobie wszelkie słowa, związując usta milczeniem. Po prostu patrzyła, czekając na dalsze rozwinięcie słów Rowle’a. Nie spodziewała się, że inteligencja to będzie pierwsze, co chłopak zauważy w kontekście jej osoby, dlatego patrzyła może na niego nawet dłużej niż to było konieczne, po chwili wracając do przerwanego rysunku. Bez reakcji na jego uśmiech, bo skoro wiedział, że była siostrą Cassiusa i skoro potrafił ocenić jej intelekt, z pewnością wiedział też na pewno, że mało kiedy reagowała na posyłane w jej stronę komplementy.
Drgnęła za to i spięła się na podniesienie przez niego głosu. Nie spodziewała się tak żywej reakcji w odpowiedzi na jedynie powtarzane plotki. Podciągnęła wyżej kolana pod siebie, obronnie, koncentrując się jeszcze bardziej na własnej pracy, starająć się sprawiać wrażenie, że przez swoje artystyczne słabości, nie słyszała dalszego przebiegu rozmowy.
Zaalarmowało ją dopiero zbliżenie się Ślizgona w jej kierunku. Automatycznie przytuliła swój rysunek do swojej piersi, maskujac tym samym to, co właśnie rysowała. Uniosła wzrok do Charliego. To, co jemu wydało się przyzwoite i bezpieczne, dla niej zakrawało już o łamanie jej strefy komfortu, dlatego odchyliła się w tył, patrząc na niego z dołu bez zrozumienia.
Nie pytała. Nie chciała wiedzieć, jakie są jego podboje seksualne i chyba nie rozumiała, dlaczego jej to tłumaczy. W milczeniu wysłuchała jednak każdego słowa, kwitując je łagodnym.
Rozumiem. Jesteś po prostu rozwiązły i boisz się zaangażować.
To próbował jej powiedzieć? Tylko dlaczego miałoby ją to interesować? Podniosła się powoli z miejsca, zbierając swoją szatę z ziemi i otrzepując ją z liści wsunęła ją na ramiona, a szkicownik schowała do torby, kiedy pojawiła się nauczycielka. Przystanęła z tyłu, bliżej Gabrielle, starając się ignorować Williama, którego obecność wprawiała ją w dyskomfort. Szczególnie, kiedy wspomniał Gabrielle o ich spotkaniu. Kontrolnie zerknęła na koleżankę, czując dziwną potrzebę wyjaśnienia przed nią tego wydarzenia.
To było bardziej dalekie spotkanie od tak bliskiego, jakim opisał je William — zawiesiła ton, w myślach, dodając, że było ono zdecydowanie odległe do tego, jakim wpadanie na siebie było dla Williama i Gabrielle.
Następnie nie pozostało jej nic innego jak skoncentrowac się na ich zadaniu. Caelestine przyjęła na siebie czarowanie różdżką, w sumie z ulgą, bo chociaż nie chciała się wypowiadać na temat preferowanego sposobu zdobycia owoców, po prawdzie, nie wyobrażała sobie siebie na drzewie. Miała często problem ze zwykła koordynacją ruchową na lądzie, a co dopiero w powietrzu… Podnosiła różdżkę, żeby prostym zaklęciem Incendio przypalić końcówki gałązek i złapać spadające z drzewa owoce, ale wtedy poczuła uderzenie łokcia Gabrielle. Cios, tak niespodziewany, spowodował, że z impetem, przechyliła się na bok, łapiąc równowagę w ostatnim momencie, ale gałązki, które chciała niewinnie podpalić zamiast tego zapłonęły żywym ogniem, spalając wraz z sobą pięć owoców, które mogła zdobyć jej grupa.
Caelestine rozmasowała sobie ramię, patrząc żałośnie na gałezie, które ugasiła kolejnym zaklęciem i chociaż wypadek Gabrielle całkowicie utrudnił jej wykonanie zadania, rzuciła:
Nic się nie stało.
Patrząc dalej w górę, na owoce, które chciała zdobyć, a które szybko zamieniły się w popiół.
Westchnęła prawie bezgłośnie.


Punkty z Zielarstwa: 0
KOSTKI 1: 1 → 0 owoców
Kostki 2: 5 → -5 owoców
Dodatki: 5 owoców od @Charlie O. Rowle
Maska: 3 → wadliwa


Ostatnio zmieniony przez Caelestine Swansea dnia Nie Gru 01 2019, 18:37, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Asphodel Larch
Asphodel Larch

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : V
Wiek : 19
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171
Galeony : 366
  Liczba postów : 301
https://www.czarodzieje.org/t17426-asphodel-larch
https://www.czarodzieje.org/t17469-rose#490313
https://www.czarodzieje.org/t17428-asphodel-larch?highlight=Asphodel
Południowa część lasu - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Południowa część lasu - Page 8 Empty


PisaniePołudniowa część lasu - Page 8 Empty Re: Południowa część lasu  Południowa część lasu - Page 8 EmptyPią Lis 29 2019, 21:59;

Ostatnie zielarstwo przegapił chyba jak miała czterdzieści stopni gorączki i ledwo rozumiał co dzieje się w okół niego. W innym wypadku - był zawsze, niezależnie od okoliczności. Tym razem jednak, naprawdę zapomniał. Kompletnie wyleciało mu z głowy, że dzisiaj są zajęcia i siedział akurat - jak na ironię - w szklarni. Bazgrał coś w zielniku zamiast jak człowiek przyjść na swoje ulubione zajęcia. Na szczęście w pewnym momencie zorientował się, że jego przerwa trwa odrobinę za długo i poleciał w kierunku lasu. Po drodze spotkał Billie, która najwidoczniej też nie wyrobiła się dzisiaj na czas.
- Hej, idziesz na zielarstwo? - zapytał, domyślając się, że ona te obecność traktowała również poważnie jak on. Razem przyspieszyli kroku i w końcu dotarli. Na miejscu dołączyli do dziewczyn, które chyba też nie miały grupy i wzięli się od razu do pracy, żeby nie marnować czasu.
Zabrał się za zbieranie i z jakiegoś dziwnego powodu, wpadł na głupi pomysł, żeby zrobić to ręcznie. Po co komu magia, nie? Jak się okazało, jemu by się jednak przydała. Jeśli chciał zaimponować Chloé, nie mogło pójść gorzej. Niby wspiął się bez większego problemu, ale nagle zejście wydało mu się niemożliwe. Zupełnie nie mógł się podeprzeć. Był sobą zupełnie zażenowany i naprawdę głupio mu było prosić dziewczyny o pomoc. Może same dostrzegły, że coś za wolno mu to idzie?

Grupa z: @Billie J. Swansea, @Doubravka Ježekova i @Chloé Swansea

Punkty z Zielarstwa: 19
KOSTKI 1: 5, ale za punkty z ziele - 25 owoców
Kostki 2: 2, dorzut 4
Dodatki: utracony honor :v
Maska: wadliwa


Ostatnio zmieniony przez Asphodel Larch dnia Nie Gru 01 2019, 23:19, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Ignis C. Hodel
Ignis C. Hodel

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1.74 m
C. szczególne : powolne flegmatyczne ruchy, blada skóra, puste spojrzenie
Galeony : 273
  Liczba postów : 68
https://www.czarodzieje.org/t17854-ignis-c-hodel
https://www.czarodzieje.org/t17860-plonace-listy#503635
https://www.czarodzieje.org/t17853-ignis-c-hodel
Południowa część lasu - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Południowa część lasu - Page 8 Empty


PisaniePołudniowa część lasu - Page 8 Empty Re: Południowa część lasu  Południowa część lasu - Page 8 EmptySob Lis 30 2019, 12:29;

W końcu zjawia się nauczycielka jak zwykle pełna tej dobrej, pozytywnej energii. Przyciąga wzrok głównie mężczyzn, ale Hodel sama przygląda się nauczycielce z nieskrywaną ciekawością. Vicario jest bardzo ładna.
Zbieranie jagód jemioły wydaje się banalnie proste, jeśli chodzi o użycie różdżki. Nie chce wspinać się na drzewo. Ma nadzieje, że chłopcy, z którymi została przydzielona do grupy, są na tyle aktywni fizycznie, że nie będzie musiała wyręczać ich we wspinaczce. Trochę jest jej przykro, że tylko sami mężczyźni. Dużo osób lubi Gabrielle, jak na puchonke ma dużo wiernych fanów w Slytherinie. Zresztą jakoś nie widzi jej się bycie w drużynie z Izaakiem; jest dziwny. Obserwuje nauczycielkę, która przydziela do różnych grup. Widocznie puchon ma innych znajomych. Ignis sama zaś trafia do drużyny z samymi Swansea'ami - to trochę przerażające. Chyba każdy słyszał o Swansea. Dość rozległy ród pełen spontaniczności, narkotycznych spojrzeń i zapachu farby?
Przygląda się po kolei @Gabriel R. Swansea @Cassius Swansea, a na koniec zostawia sobie @Elijah J. Swansea tego krukona od zdjęć. Czy są jacyś inni? Dziwni? Nietypowi? Możliwe.
Wyciąga różdżkę, celuje w drzewo pełne owoców. Myśli przez chwile, jakie zaklęcie powinna użyć w końcu pada na Accio. Wypowiada cicho, niemal szepcząc, ale nie potrzeba głośno mówić, żeby zadziałało. Moc i bez tego daje swój upust, przechodząc z dłoni do różdżki, a po chwili ujawniając się na zewnątrz.
Jagody jemioły same do niej przychodzą nawet aż nadto ich. Wcale się nie popisywała. To ta magia ją lubiła. Chyba chłopcy będą z niej zadowoleni. Nie chce być postrzegana jako te słabe ogniwo w ich drużynie, ze względu na płeć? Nie znała ich. Nie miała pojęcia, jakie mają podejście do kobiet i w ogóle do życia. W końcu to sami Swansea. Ekstrawaganccy dziwacy? Jednego już poznała. Lubił robić zdjęcia.


Punkty z Zielarstwa: 0
KOSTKI 1: 6 - 25 jagód
Kostki 2 Magiczny Sposób: 1 -Wygląda na to, że jakiekolwiek zaklęcie nie wybrałeś, poszło Ci naprawdę dobrze! Masz prawdziwy talent. + 5 dodatkowych owoców
Dodatki: -
Maska: wadliwa
Powrót do góry Go down


Charlie O. Rowle
Charlie O. Rowle

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 188cm
C. szczególne : łobuzerski, i rozbrajający uśmiech. nadmiar energii, pali
Galeony : 1802
  Liczba postów : 829
https://www.czarodzieje.org/t17714-charlie-oliver-rowle#498256
https://www.czarodzieje.org/t17716-cygaro#498257
https://www.czarodzieje.org/t17715-charlie-oliver-rowle#498254
Południowa część lasu - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Południowa część lasu - Page 8 Empty


PisaniePołudniowa część lasu - Page 8 Empty Re: Południowa część lasu  Południowa część lasu - Page 8 EmptySob Lis 30 2019, 19:35;

Wywrócił teatralnie oczyma, chwilę jeszcze zerkając w stronę przyjaciela i puchonki, zajętych obserwowaniem siebie znacznie mocniej, niż samą akcją. W takim tempie może umówią się za miesiąc. Co się stało z graczem Fitzgerald, który zwykle nie miał problemu z szybkim działaniem, a teraz wyglądał bez Gabrielle w objęciach niczym kupka nieszczęścia. Na "ten tam" uśmiechnął się niczym szlachcic i skłonił, równie teatralnie i widowiskowo, zapewniając, że jest do usług. Ugryzł się w język, żeby nie rzucić jakiegoś zawstydzającego komentarza w ich stronę, krzyżując ręce na torsie i zerkając w stronę Melusine. Za jakie grzechy ta głupia pinda, nauczycielka, dała ją samą do trzech obcych chłopaków, a nie do niego? A on, co niby miał? Gołąbki i siostrę Cassiusa, która najwyraźniej nie pałała do niego sympatią. To wystarczyło, żeby zepsuć mu humor i go zirytować. Spojrzenia Levasseur przestały chyba na nim robić wrażenie, bo ciągle patrzyła na niego w sposób, który miał go chyba ukrzyżować i przebić tysiącem igieł. Taka już była natura ich relacji, nie potrafiła się cieszyć z możliwości tkwienia w objęciach swojego ulubionego ślizgona, co stało się dzięki jego oraz Mattowi szlachetnej pomocy. Kobiety, ciągle mało i ciągle im źle.
- Oh, zamknij się Fitz. Czego? Nie chciałbym być rudy. Co z tego, że się na Ciebie śliną, jak ani Ty, ani one nic z tym nie robicie, poza patrzeniem się? To bezsensu. - odparł mu ze wzruszeniem ramion, przesuwając następnie dłonią po włosach. Posłał mu krótkie spojrzenie, wsuwając dłonie w kieszeń i stając gdzieś z boku. - Miejmy to już za sobą, po prostu. I ja wcale nie jestem rozwiązły. Nie angażuje się, bo nie spotkałem jeszcze właściwiej dziewczyny.
Cóż, nie będzie się puchonce narzucał. Widocznie nie bez powodu aż tak onieśmielała chłopców, bo luźne konwersacje chyba nie były jej mocną stroną. Bez nacisku, da jej dystans i nie będzie nawiązywał z nią interakcji, skoro tak na to reagowała.

Nawet nie dyskutował, kiwając jedynie głową na polecenie przyjaciela. Chodził po drzewach niczym małpa, więc wcale mu to nie przeszkadzało, a do tego z góry miałby zdecydowanie lepszy widok na ciemnowłosą niewiastę, której tylko kosmyki włosów wystawały spod turbanu. Przeciągnął się, podwijając rękawy bluzy i przyglądając się drzewu, na które miał wejść. Nic trudnego, był sprawny fizycznie i codziennie biegał, taki patyczek nie stanowił więc dla niego wyzwania. Will załatwił wspinaczkę szybko, dziewczyny też machały różdżkami jak opętane, a jedna z nich widocznie wcale nie chciała oddać się drzewu. Złapał blondynkę delikatnie w pasie, gdy uderzyła o niego i chciała lecieć dalej. Spojrzał na nią z góry z uniesioną brwią, po czym prychnął rozbawiony.
- To nie na mnie powinnaś tak wpadać. - wyszczerzył się, po czym puścił ją, gdy tylko lina łącząca ją i drzewo zniknęła, a jej nic nie groziło. Zmierzwił jej włosy, odchodząc na bok. Patrzył na jej tłumaczenia, wzruszając jedynie ramionami. - Mnie to obojętnie, nie masz czym się przejmować. Magia bywa kapryśna czy coś, widocznie byłaś rozkojarzona naszym szkolnym pączkiem numer jeden.
Tu miał na myśli Williama, na którego zerknął z rozbawieniem nie mniejszym, niż na jego wybrankę. Pięknie wyglądał w jego głowie z tułowiem okrągłego pączka w różowym lukrze z posypką.
Gdy nadeszła jego kolej, podbiegł do drzewa i podskoczył, łapiąc się jednej z wyższych gałęzi. Wspięcie się poszło mu naprawdę zgrabnie i szybko, krok za krokiem był wyżej i wyżej, skupiony na umieszczeniu rąk i nóg tak, aby nie spaść. Usiadł wygodniej na grubym konarze, zabierając się za zbieranie jagód. Niestety, duże dłonie mu tego nie ułatwiały i większość pękała pomiędzy palcami, zostawiając na nich brudne ślady. Zresztą, robił to od niechcenia, ciągle się za czymś lub za kimś niespokojnie rozglądając. Gdy już miał dość, zszedł nieco niżej, a następnie zeskoczył, podchodząc do Celestine i wsuwając jej w dłonie zebrane owoce.
- Są Twoje, ja nic nie znalazłem.
Rzucił jedynie ze wzruszeniem ramion, nawet nie patrząc na jej twarz, bo nie wiedział, czy może. Odsunął szybko dłonie i zajął się sobą, modląc się w duchu, aby koniec był jak najbliżej. Następnie odsunął się i odchylił głowę do tyłu, patrząc w niebo. Kurwa, jak chciało mu się palić. Jedna z dłoni zaczęła przeszukiwać kieszenie za ukrytą w nich paczką papierosów.

Punkty z Zielarstwa: 0
KOSTKI 1: 3=10, ale po utracie połowy i oddaniu Celestine, ma 0.
Kostki 2: 5
Dodatki:"Tracisz połowę owoców, które udało Ci się nazbierać w rzucie literką."
Maska: Sprawna
Powrót do góry Go down


Gabriel R. Swansea
Gabriel R. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 191 cm
C. szczególne : wydatne kości policzkowe
Galeony : 777
  Liczba postów : 348
https://www.czarodzieje.org/t17525-gabriel-robert-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17544-sheakespeare
https://www.czarodzieje.org/t17505-gabriel-swansea
Południowa część lasu - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Południowa część lasu - Page 8 Empty


PisaniePołudniowa część lasu - Page 8 Empty Re: Południowa część lasu  Południowa część lasu - Page 8 EmptyNie Gru 01 2019, 04:14;

Musiało nad nim czuwać jakieś fatum. Naprawdę, bardzo chciał unikać Elijy. Nawet nie dlatego, że był na niego zły czy przez to, że kuzyn był zły na niego. Było mu wstyd, że olał ten trening, a poczucie winy dobił jeszcze ten list, na który dalej nie był pewien jak odpisać. Najchętniej wysłałby kuzynowi swój wiersz, ale miał wrażenie, że takie odsłanianie się przed nim w tym momencie nie było czymś dobrym. Po raz pierwszy od dwudziestu lat bał się i nie chciał pokazać swojej poezji Elio, a to już dużo mówiło o skali ich problemów małżeńskich. Największym plusem tego wszystkiego było to, że najwyraźniej ta głupia Czeszka zaspała na zajęcia, albo po prostu na nie nie przyszła i nie musiał oglądać ich wspólnego szczęścia. Czy naprawdę zakochani ludzie nie widzieli świata poza osobą, którą wybrali. Miał wielką nadzieję, że kapitan Krukońskiej drużyny chce tylko zaliczyć Panzmorę i ich spotkania zakończą się tak szybko jak się zaczęły, a on będzie mógł wrócić do spędzania większości swojego czasu z ulubionym kuzynem.
Wiadomo, kiedy czegoś bardzo nie chcesz świat zawsze zwraca się przeciwko tobie i sprawia, że ta właśnie rzecz się spełnia. Po rozpoczęciu lekcji dowiedział się, że jest w grupie właśnie ze swoimi kuzynami i dodatkowo ślizgonką. Nie kojarzył zbytnio młodszych od siebie ludzi. Ta musiała być z rocznika Cael, ale zbyt wiele mu ta informacja nie dała. Z westchnięciem podszedł do swojej super grupy mierząc chłodnym spojrzeniem Eliję, po czym przywitał się z dziewczyną. Chwilę później, kiedy zobaczył jak jego dwaj kuzyni wskakują jak jakieś małpki na drzewo stanął pod nim gotowy na rzucanie zaklęć. Najchętniej sam by wszedł na czubek rośliny i udawał, że nie widzi reszty świata, ale kiedy tylko Elio postawił nogę na pierwszej gałęzi Gabriel był pewny, że zostanie na ziemi. Nie za bardzo wiedział jakiego zaklęcia użyć. Pierwsze które mu przyszło do głowy nie było zbyt mądre, kolejne nie było bezpieczne dla ludzi na drzewie. Stał tak starając się wymyślić cokolwiek, kiedy nagle mrugnął i leżał na ziemi pod swoim kuzynem, którego tęczówki nagle były dziwnie fascynujące. Mruknął cicho, kiedy Cassius wsunął dłoń w jego włosy.
- Nic mi nie jest Cass. A z tobą wszystko dobrze? - Prawie wyszeptał, bo kuzyn był przecież tak blisko. Miał ochotę zanurzyć nos w zagłębieniu jego szyi i zostać w tej pozycji dłuższą chwilę. Tak też zrobił, po czym przygryzł lekko skórę w tamtym miejscu. Ślad nie zostanie, ale przez chwilę odbicie jego zębów powinno być widoczne.
- Patrz, wypadły Ci jagódki. Musimy je pozbierać - dalej patrząc w jego oczy starał się podnieść. Po chwili celował w drzewo, żeby samemu sięgnąć po swoje owoce, ale rozpraszał go schylający się Cassius i jego cudowne pośladki.
- Carpe Retractum - rzucił, nawet nie patrząc w co celuje. A celował w drugiego kuzyna, tego, którego nie miał zamiaru oglądać przez najbliższe kilka lat. Zaklęcie trafiło idealnie w klatkę piersiową, więc chwilę później Gabriel znowu leżał na ziemi, tym razem przygnieciony drugim kuzynem. Fiolka amortencji, którą miał przy sobie Elijah również się zbiła, a mózg Gabriela przestał na chwilę ogarniać. Który z jego kuzynów jest bardziej gorący. Zapomniał kompletnie o owocach liczyli się tylko oni dwaj.
- Lecisz na mnie. Dosłownie. - wymruczał blondynowi do ucha, które chwilę później chwycił ustami. Wtedy przypomniał sobie o Cassiusie, więc wyciągnął rękę w jego kierunku, by zachęcić go do przyłączenia się do nich. Po co ograniczać się do jednego Swansea, kiedy można mieć dwóch?



Punkty z Zielarstwa: 0
KOSTKI 1: 1 - żadnego owocka
Kostki 2: 3 - trafiam zaklęciem w Eliję, który na mnie spada i traci wszystkie owocki, dodatkowo oblewa nas amortencją
Dodatki: ładny uśmiech, nałożyła się na mnie podwójna amortencja XD
Maska: wadliwa

@Elijah J. Swansea @Cassius Swansea @Ignis C. Hodel
Powrót do góry Go down


Chloé Swansea
Chloé Swansea

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 165
C. szczególne : Kolczyk w nosie i naturalny magnetyzm.
Galeony : 390
  Liczba postów : 354
https://www.czarodzieje.org/t17753-chloe-swansea#499883
https://www.czarodzieje.org/t17778-piernik#500564
https://www.czarodzieje.org/t17754-chloe-swansea#499884
Południowa część lasu - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Południowa część lasu - Page 8 Empty


PisaniePołudniowa część lasu - Page 8 Empty Re: Południowa część lasu  Południowa część lasu - Page 8 EmptyNie Gru 01 2019, 18:18;

Miała naprawdę zrezygnować z zajęć zielarstwa, zwłaszcza, że był to jeden z przedmiotów, który chyba zwykle nie potrafił jej do końca zainteresować. W końcu jednak jakieś dziwne, rzadko objawiające się poczucie bezpieczeństwa zmusiło ją do wstania z wygodnego fotela w salonie ślizgonów. Z przekleństwem na ustach pomknęła w kierunku błoni, aby dołączyć do lekcji.
Dotarła na zajęcia, kiedy wszyscy już rozeszli się do wykonywania zadania, więc przeprosiła profesor Vicario za spóźnienie i prosiła o powtórzenie instrukcji. Mieli zbierać owoce, a potem skraplać jemiołę amortencją. Na razie jednak ważne było pierwsze zadanie, gdzie mogła wybrać sposób fizyczny zbierania lub magiczny. Stwierdziła, że ciekawie będzie urozmaicić sobie lekcję i wybrała sposób fizyczny. Zwłaszcza, że od zawsze lubiła się wspinać, więc zadanie wydawało jej się dzięki temu banalnie proste. Jako, że przyszła mocno spóźniona, a uczniów było na lekcji wielu to nie rozglądała się za bardzo, kto w niej uczestniczy. Wybrała najbliższe drzewo i okazało się, że utknął na nim @Asphodel Larch.
- Hej! - zawołała do niego. - Czekaj, pomogę ci! - obiecała i złapała się za najniższą gałąź. Do pewnego momentu szło jej dobrze, ale nagle stopa omsknęła jej się na śliskiej gałęzi, a ta, którą złapała ręką pękła z trzaskiem. Chloé z krótkim okrzykiem runęła na ziemię, odczuwając falę bólu rozlewającą się w jej prawej nodze przy zderzeniu z ziemią. Zdusiła w ustach przekleństwo i zacisnęła mocno oczy, w których pojawił się łzy. Z bólu, wściekłości i zirytowania. Nie chciała, żeby ktoś to zobaczył i mocno przygryzła wargę, aż poczuła metaliczny smak krwi. To jednak pomogło opanować się na tyle, aby powrócić do rzeczywistości i opanować ból w nodze. Najbardziej bolała ją kostka, miała nadzieję, że nie jest złamana ani zwichnięta. Chloé uniosła skraj spodni i skrzywiła się lekko. Musiała jednocześnie upaść na jakiś kamień, który rozharatał jej skórę, a krew sączyła się powoli. Żenada. Miała naprawdę piękne wejście... Może wszyscy są tak zajęci swoimi zadaniami, że nie zauważą jak zrobiła z siebie totalną sierotę? Oby. Nie chciała wyjść na słabą. Jednak ponowne wspinanie się na drzewo nie wchodziło w grę. Owoców nie zebrała żadnych, więc przyszło jej czekać na zakończenie pierwszwego etapu lekcji. Może do tej pory ból przejdzie

Punkty z Zielarstwa: 0
KOSTKI 1: 1 - 0 owoców ._.
Kostki 2: 3
Dodatki:Spadasz z drzewa i robisz sobie poważną krzywdę w wybraną przez Ciebie kończynę. Jeśli ktoś z drużyny ma powyżej 10 punktów z uzdrawiania, może natychmiast Cię naprawić. Jeśli nie, przez kolejne trzy posty odczuwasz ból.
Maska: wadliwa

Grupa: @Asphodel Larch, @Billie J. Swansea, @Doubravka Ježekova
Powrót do góry Go down


Boyd Callahan
Boyd Callahan

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 192
C. szczególne :
Dodatkowo : bardzo kocha Fillina
Galeony : 857
  Liczba postów : 1730
https://www.czarodzieje.org/t17850-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t17855p26-sowa-boyda#top
https://www.czarodzieje.org/t17851-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18313-boyd-callahan-dziennik
Południowa część lasu - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Południowa część lasu - Page 8 Empty


PisaniePołudniowa część lasu - Page 8 Empty Re: Południowa część lasu  Południowa część lasu - Page 8 EmptyNie Gru 01 2019, 18:41;

Oczywiście bardzo odpowiadał mu podział ról w ich drużynie, wedle którego to Ślizgoni mieli zająć się zdobywaniem jagód za pomocą zaklęć; nie omieszkał również skomentować w stronę Fillina, że dokonał bardzo dobrego wyboru, nie wchodząc na drzewo, bo i tak nie dosięgnąłby do najniższej gałęzi, żeby wspiąć się dalej, bo przecież każda chwila bez szykanowania kumpla za niski wzrost była chwilą straconą.
- Panie przodem – oznajmił Boyd iście dżentelmeńsko, gdy ustalili już, że on z Albiną zajmą się zbieraniem ręcznym, i gdy towarzyszka dziarsko wymachiwała im nad twarzami swoimi majtkami, w odruchu chronienia jej godności zasłonił stojącemu obok Fillinowi ręką oczy, żeby ten nie brukał balbinowej bielizny swoim spragnionym, lubieżnym spojrzeniem; na szczęście kolega szybko opanował swoje zwierzęce odruchy i udawał, że jest bardziej zainteresowany swoją różdżką, Gryfon mógł zatem chycnąć na drzewo obok dziewczyny i zająć się zbieraniem jagód. Szło mu wyśmienicie, choć dość pechowo trafił na mało bogatą w owoce gałąź – zebrał raptem dziesięć borówek, a gdy rozejrzał się, jak by tu sięgnąć na kolejny konar, usłyszał niezły łomot i spostrzegł, że Albina i jej majtki wylądowały na glebie. Zeskoczył obok niej, żeby się upewnić, że faktycznie wszystko w porządku, tak jak zapewniała; wyglądało na to, że nie poturbowała się jakoś bardzo, a z popsutym nadgarstkiem poradziła sobie sama.
Wtedy podniosła głowę i Boyd, dostrzegłszy jej twarz, nieomal krzyknął, a z reguły niełatwo było go przestraszyć; wyglądała wybitnie odstraszająco. Co się stało?! Odpadł jej makijaż, jak upadała na ziemię? Nie, Merlinie, niemożliwe. Ktoś rzucił na nią parszywy urok; rozejrzał się gniewnie po reszcie zgromadzonych na brzegu lasu uczniów, poszukując winnego (większość z nich wyczyniała jakieś niestworzone rzeczy i kleiła się do siebie, nie bacząc nawet na więzy krwi; nie wnikał jednak za bardzo, bo kim był, żeby zabraniać komukolwiek miłości?), i już miał zamiar wołać bojowo „Który gnój tak zbrzydł Balbinkę?!?!?!”, nie zdążył jednak, bo w tym momencie Fillin zwrócił uwagę nauczycielki, stwierdził więc, że już nie będzie rozkręcał większej afery i poczeka, aż profesorka zainterweniuje.

Punkty z Zielarstwa: 0
KOSTKI 1: 2 czyli 5 owoców
Kostki 2: 1
Dodatki:+ 5 owoców
Maska: całkiem sprawna
Powrót do góry Go down


Billie J. Swansea
Billie J. Swansea

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162
C. szczególne : twarz usiana piegami
Galeony : 394
  Liczba postów : 413
https://www.czarodzieje.org/t16782-sybille-j-swansea#471202
https://www.czarodzieje.org/t16920-nomeolvides
https://www.czarodzieje.org/t16904-billie-j-swansea
Południowa część lasu - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Południowa część lasu - Page 8 Empty


PisaniePołudniowa część lasu - Page 8 Empty Re: Południowa część lasu  Południowa część lasu - Page 8 EmptyNie Gru 01 2019, 20:54;

Wyszła dziesięć minut wcześniej z dormitorium Ravenclaw, żeby na pewno tym razem nie spóźnić się na lekcję. Być może, gdyby patrzeć na statystykę zajęć, nikt by jej nie uwierzył, że wcale nie lubiła przemykać pomiędzy uczniami zdyszana i zaczerwieniona, raz po raz dopytując, co w zasadzie mają do zrobienia. Ale cóż - Billie akurat do tego miała naturalny dar. Nie zapomniała zabrać ze sobą nawet rękawiczek ochronnych, w razie gdyby pracowali ze szczególnie nieprzyjaznymi roślinami, lecz przekonana, że zbiórka miała się odbywać przy zachodnim skraju lasu, nie pomyślała, by kogokolwiek dopytać. No i ostatecznie tak czy inaczej nie wyrobiła się na czas... Każdy jednak widział, że najlepiej było się spóźniać wspólnie, toteż odetchnęła z ulgą, kiedy po drodze wpadła na  @Asphodel Larch.
- Pewnie, nie darowałabym sobie ominięcia - posłała mu szeroki uśmiech, żałując, że nie ma czasu dopytać, co też skrywał w niesionej pod pachą książeczce. W końcu Swansea sama łączyła pasję do roślin z rysownictwem.
Zbieranie jagód nie brzmiało na zadanie, w którym wiele można popsuć. W przeciwieństwie do Gryfona, Billie nie miała ochoty jednak wspinać się po drzewach, więc od razu wyciągnęła różdżkę. Nawet jeśli jej umiejętności w tej dziedzinie nie były zbyt okazałe, uznała, że celowanie w kolejne owoce Accio będzie najszybszym rozwiązaniem. O ile w którymś momencie nie ściągnie na siebie gałęzi.
- Asp, tylko ostrożnie - zmartwiła się Billie głośno, nie zamierzając jednak wtrącać się w wybory kolegi. Zajęta własnym zadaniem, nie zwróciła uwagi, kiedy sprawy się pokomplikowały, a jej kuzynka zaczęła wspinać się na drzewo. - Chloé, to nie jest najle-Chloé! - pisnęła, widząc jak Ślizgonka spada na ziemię. - Nic ci nie jest? - Umiejętności medyczne Krukonki były - co tu kłamać - tragiczne, toteż nawet nie miała szans pomóc dziewczynie. Uniosła jednak wzrok, licząc że znajdzie się w pobliżu ktoś, kto mógłby na uraz kuzynki spojrzeć. Nie mogła uwierzyć, że jakimś cudem to ona stała się tą odpowiedzialną w gronie. Zmarszczyła intensywnie brwi, potrzebując jeszcze ściągnąć z drzewa Aspa.
- Wingardium Leviosa - wypowiedziała wyraźnie, celując w ubranie kolegi, a tym samym unosząc go trochę jak młodego kociaka i ostrożnie ściągając z drzewa. Zapewne zaklęcie Mobilicorpus byłoby w tym momencie odpowiedniejsze, a na pewno trochę mniej żenujące dla samego Gryfona. Nie chciała jednak robić z niego królika doświadczalnego, jako że nie miała jeszcze okazji używać tego zaklęcia. Pokręciła głową ze zmartwieniem, pamiętając by mieć oko na tę dwójkę.

Punkty z Zielarstwa: 15 + 1 za rękawice ochronne
KOSTKI 1: 5 = 20
Kostki 2: 1 - zbieram magicznie
Dodatki: + 5 dodatkowych owoców
Maska: wadliwa
Powrót do góry Go down


Lazar Grigoryev
Lazar Grigoryev

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 182cm
C. szczególne : Tatuaże, kolczyk w języku, przekłute uszy, silny rosyjski akcent
Galeony : 378
  Liczba postów : 541
https://www.czarodzieje.org/t17721-lazar-arseni-grigoryev
https://www.czarodzieje.org/t17739-lazar-grigoryev#499191
https://www.czarodzieje.org/t17722-lazar-grigoryev#498407
https://www.czarodzieje.org/t18307-lazar-grioryev-dziennik
Południowa część lasu - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Południowa część lasu - Page 8 Empty


PisaniePołudniowa część lasu - Page 8 Empty Re: Południowa część lasu  Południowa część lasu - Page 8 EmptyNie Gru 01 2019, 21:02;

Parsknął niezbyt głośnym śmiechem na myśl o prawniczym kursie zrobionym tylko z tego powodu. To by dopiero było poświęcenie!
To byłbyś... jak to się mówi... adwokatem czarta? — uśmiechnął się, analizując w głowie własne słowa, po czym pokręcił głową — Nie, nie, diabła. Adwokatem diabła.
Chciał zrobić jeszcze jakąś iście tajemniczą minę i może pociągnąć temat, ale nauczycielka mu w tym „przeszkodziła”, pojawiając się na skraju lasu. Wsunął ręce do kieszeni, słuchając jej w skupieniu – nie tylko dlatego, że tak bardzo łaknął wiedzy, choć niewątpliwie mówiła interesująco, ale przede wszystkim z powodu języka angielskiego, który czasem wciąż sprawiał mu problemy. Udało mu się wywnioskować, że będą zrywać jemiołę i uznał to za całkiem przyjemny temat zajęć – zwłaszcza że, jak się okazało, wymagał od nich fizycznej formy, a on nigdy nie gardził sposobnością do tego, by trochę się poruszać. Dlatego też od razu poinformował swoich towarzyszy, z którymi przydzielono go do grupy, że chętnie wespnie się na drzewo o własnych siłach. Właściwie często sile swoich rąk ufał bardziej niż różdżce. Był całkiem niezły w zaklęcia – naprawdę! A mimo to czuł się pewniej, mogąc po prostu sięgnąć po jagody.
Szło mu dobrze... to znaczy, wspinaczka poszła naprawdę gładko, ale niestety trafiał na bardzo niewiele jagód. Szybko wyprzedził Matta, który wystartował przed nim i dotarł na wyższe, a przez to i cieńsze partie drzewa. Zapomniał w tym wszystkim, że jest wysoki, dość umięśniony i w efekcie zwyczajnie ciężki. Nagle usłyszał wołanie Matta.
Stary, czekaj, idę do Cieee...! — chciał do niego zawołać, ale nie zdążył, bo wyginająca się pod nim gałąź zatrzeszczała, jakby protestując, a potem zwyczajnie się złamała. Rozproszony prośbą kolegi, nie zdążył niczego zrobić – po prostu poleciał w dół, co gorsza prosto na niego. Cóż, w pewnym sensie rzeczywiście do niego poszedł, ale obawiał się, że nie takiej pomocy oczekiwał Ślizgon. Lecąc, próbował się go złapać, ale zamiast uratować ich oboje, tylko pociągnął go za sobą. Chwilę potem poczuł jak twarda może być ziemia. Jęknął przeciągle; odnosił wrażenie, że ostatnio wszyscy i wszystko nic tylko ciska nim o podłoże. Najpierw ta przeklęta blondyna w Dolinie, a teraz jeszcze to.
Ból nie był jednak jedynym co poczuł. Wokół Matta uniósł się bardzo intensywny zapach mandarynek, świeżo upieczonych kruchych ciasteczek i nieco delikatniejsza nuta karmelu.
Nic Ci nie jest? — zapytał z troską, która w innej sytuacji mogłaby go zdziwić. Cóż, nie teraz. Nie kiedy upadła osoba, na której tak bardzo mu... zależało? Przyjrzał się Ślizgonowi i bez mała sapnął ze zdziwienia – no bo jak do tej pory mógł nie dostrzegać, że jest aż tak przystojny? Widział to już wcześniej, ale dziś... dziś Matt przeszedł samego siebie.
Jasna cholera... — wydukał półgłosem po rosyjsku. Nie ruszył się z ziemi, nie potrafiąc oderwać od niego wzroku. Nie zauważył też, że przez ich upadek na ziemię zleciało całkiem dużo jagód. Nic już nie było ważne.

Jagody: 2 (5+10 za upadek = 15)
Wspinaczka: 6
Maska: 2

Kość na ratowanie Matta (nieparzysta)
Powrót do góry Go down


Elijah J. Swansea
Elijah J. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu rozległa blizna ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 4622
  Liczba postów : 3303
https://www.czarodzieje.org/t16927-elijah-julian-swansea#471679
https://www.czarodzieje.org/t16932-jeczybula#471794
https://www.czarodzieje.org/t16919-elijah-j-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18741-elijah-j-swansea-dziennik#537
Południowa część lasu - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Południowa część lasu - Page 8 Empty


PisaniePołudniowa część lasu - Page 8 Empty Re: Południowa część lasu  Południowa część lasu - Page 8 EmptyNie Gru 01 2019, 22:32;

Popatrzył w piwne oczy dziewczyny i zastanowił się przez moment, czy wypadałoby coś powiedzieć. Ale co to znaczy, że coś wypada? I czy możliwe było, by cokolwiek wypadało bardziej niż najprostsze w świecie milczenie? Wyrażało przecież tak wiele.
Nim cokolwiek zdążyło się wydarzyć – choć założenie, że by się zdarzyło było cokolwiek odważne – do jego uszu dobiegł głos Gabrielle, który sprawił, że się speszył. Dobiegał z o wiele bliższej odległości, niż wynosiła jego strefa komfortu w przypadku tej konkretnej osoby. Spojrzał na nią, choć nie okazał żadnych emocji; schował aparat do torby, zastanawiając się co miała na celu, kiedy w tak oczywisty sposób pomijała go w swojej radosnej paplaninie. Chciała sprawić mu przykrość? Cóż, udało jej się to zaledwie w połowie... a może i w ułamku, zważywszy na to, że zaraz pojawiła się profesor Vicario, która samą swoją obecnością uciszyła wszystkie rozmowy. Skrzyżował ręce na piersi, starając się zapamiętać jej słowa. W tym wszystkim nie zauważył, że przybliżyli się do niego jego kuzyni; po prawdzie w ogóle nie zauważył, że pojawili się na zajęciach i niezbyt spodziewał się spotkać ich akurat na zielarstwie. Billie była tu oczywistym elementem, ale oni? Nic więc dziwnego, że w momencie kiedy usłyszał z kim jest w grupie, rozejrzał się zdziwiony, obrzucając zmieszanym spojrzeniem obu panów Swansea. Westchnął w duchu, ale nic na ten temat nie powiedział... no, może z wyjątkiem „to ja się wespnę”, rzuconego w eter do wszystkich członków grupy. Może miał ochotę na trochę czystego fizycznego wysiłku? A może po prostu chciał uciec przed swoją rodziną choćby na sam czubek drzewa? Wszystko było lepsze od dyskomfortu jaki czuł w ich obecności i wyrzutów sumienia, że był dla Gabriela taki ostry.
Jak powiedział, tak zrobił. Wpierw zmierzył drzewo uważnym spojrzeniem, nieświadomie robiąc przy tym skupioną minę, tę charakterystyczną, ze zmarszczką wykwitającą na samym środku czoła, potem zaś zaczął wspinać się po obranej przez siebie drodze, która nie tylko zdała mu się najstabilniejszą i najbezpieczniejszą, ale przede wszystkim zahaczała o największą ilość jemioły. Szło mu dobrze – naprawdę dobrze! Wspinał się po drzewie jak małpka, szybko i zwinnie, zbierając po drodze naprawdę dużo jagód. Był naprawdę dumny z siebie, a na dodatek miał na tyle czasu, że mógł spróbować zebrać jagody z jeszcze jednego drzewa. Zaczął na nie wchodzić i wtedy... sam właściwie nie wiedział co się stało. Poczuł szarpnięcie – coś silnie pociągnęło go w dół i poleciał, a jagody malowniczo wystrzeliły w powietrze, aby zaraz rozsiać się na trawie. Nim pojął co się dzieje, leżał już na kimś miękkim i ciepłym, na domiar złego?dobrego? pachnącego Gabrielem. Gabrielem i... czymś innym. Zmarszczył brwi, zastanawiając się skąd kojarzy tę nietypową, tak kuszącą mieszankę, w powietrzu unosił się bowiem zapach czarnej herbaty, dojrzałych truskawek i pergaminu.
Cholera, to amortencja...
Ale właściwie... co z tego? Jakie to ma znaczenie, kiedy pachnie w tak cudowny sposób?

Te jasne oczy, linia kręgosłupa, którą niejednokrotnie uwieczniał na fotografiach, ciemne włosy kontrastujące z odcieniem skóry. Oglądał to od tylu lat, ale dopiero dziś wpadł w zupełny, niepohamowany zachwyt. Kiedy Gabriel zbliżył się do jego ucha, zaczerpnął gwałtownie powietrza, na moment nieruchomiejąc. Leciał na niego? Och, chyba tak. Kochał go, to przecież oczywiste! Widząc wyciągniętą ku Cassiusowi rękę, bez mała warknął gniewnie. Zdecydowanie nie zamierzał się nim dzielić! Nim drugi kuzyn zdążył po nią sięgnąć, zacisnął swoje palce na jego kurtce, przyciągając go ku sobie na tyle blisko, że Gabriel mógł poczuć jego oddech na swojej twarzy.
Może i lecę, ale i tak jestem na Ciebie wściekły – mruknął, walcząc sam ze sobą. Rozkwitła w nim cała masa ciepłych uczuć do kuzyna, o wiele silniejszych niż kiedykolwiek dotąd, ale nie znaczyło to, że złość całkiem mu przeszła. Niemniej, w tym momencie i tym stanie buzowała w nim w nieco inny sposób.

owoce: 6 → 25 → Gabryś → 0
wspinaczka: 4 → +5 punktów dla domu
maska: 6 → działa


Ostatnio zmieniony przez Elijah J. Swansea dnia Nie Gru 01 2019, 23:20, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Południowa część lasu - Page 8 QzgSDG8








Południowa część lasu - Page 8 Empty


PisaniePołudniowa część lasu - Page 8 Empty Re: Południowa część lasu  Południowa część lasu - Page 8 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Południowa część lasu

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 7 z 14Strona 7 z 14 Previous  1 ... 6, 7, 8 ... 10 ... 14  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Południowa część lasu - Page 8 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Okolice zamku
 :: 
zakazany las
-