Kompleks składa się z grupy naturalnych wież piaskowcowych, które w zamierzchłych wiekach były wykorzystywane do celów rytualnych. Niektóre teorie zakładają, że kompleks ten mógł spełniać rolę obserwatorium astronomicznego. Miejsce otoczone jest aurą zamierzchłej, dawnej magii. Można tu spotkać wiele zapisków w starożytnych runach wyrytych w kamieniu lub duchów, które czuwają nad miejscem. W nocy widoki są oszałamiające przez często czyste i upstrzone gwiazdami niebo.
Trevor Collins
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : czuć od niego zapach akonitu i mięty;
Zapomniałem wizzengera, pomyślał gdy świstoklik wypluł ich u podnóży górzystych kompleksów. Zaraz to zapomniał o czym zapomniał bowiem na pierwszy plan wysunął się problem z utrzymaniem równowagi i zatrzymaniem niedawno zjedzonego obiadu w żołądku. Wzmógł nacisk na przedramieniu Benjamina aby jednak nie zapoznawać się bliżej z podłożem. Na chwilę zgiął się w pół i łapał oddech, z ręką opartą o kolano. - Właśnie przypomniałem sobie czemu tak rzadko latam świstoklikiem.- wydusił z siebie i otarł pot z czoła, czerpiąc dużo ulgi od rześkiego powietrza. Gumowa kaczuszka, która służyła za środek transportu, została przez niego obdarzona pogardliwym spojrzeniem. Westchnął i ostatecznie po paru chwilach ostrożnie się wyprostował. Daleko było mu do komfortu jednak świadomość, że najbliższy czas będzie spędzony jedynie w towarzystwie Benajmina niwelował potrzebę marudzenia. Ba, wiedział, że ten chłopak był w nim zakochany i dzięki tej wiadomości żaden pieprzony księżyc nie popsuje mu nastroju. Mieli jeszcze trochę czasu do zachodu słońca. Rozejrzał się po okolicy i gdy dostrzegł monumentalne skały, wysokie schody jak i tajemniczą budowlę na szczycie, zagwizdał. - Robi wrażenie. Skąd znasz te miejsce i skąd wiesz, że nikogo nie najdzie ochota odwiedzić go w tym samym czasie co my?- zapytał trochę słabym głosem, poprawiając na plecach bezdenny plecak i chwytając dłoń Bena dla pewności, że faktycznie nie wyląduje na ziemi, jeśli postanowi się przemieścić z tymi zawrotami głowy. - To musi być bardzo wysoko. - wskazał półkę skalną na samym szczycie. Wyobrażał sobie jak tam siedzą obok siebie, z piwem w ręku i czekają na nieuniknione. Sposób w jaki spoglądał we wskazane miejsce mówił jasno, że będzie chciał tam zajrzeć. Wzrok zaraz uciekł w drugą stronę, gdy szukał potencjalnych gości, czy to zwierząt, osób czy nawet duchów. Miejsce wydawało się uśpione, spokojne, rzadko odwiedzane. Cóż, dziś musi zmierzyć się z ich obecnością.