—
Pytasz dzika czy sra w lesie — odpowiedziała bardzo elokwentnie, zresztą jak zawsze i już sięgała po jedno z postawionych na stole piwek. Jak na Irlandczyka przystało otworzyła butelkę o kant stołu bez większych problemów i wzięła całkiem porządnego łyka, bo musiała przyznać, że się zmachała, biegnąc tu ile sił w nogach. Oczywiście w przenośni, bo Ruby nie biegała, choćby goniło ją stado wściekłych garborogów. —
Nie trzeba — machnęła ręką a drugą uniosła piwko, bo jak można było zauważyć, wcale nie była wybredna.
—
Otwieraj!! — nie mogła przecież pozwolić na to, że nie zobaczy jej reakcji. Tyle się naszukała i namęczyła nad tym, że umierała wręcz z ciekawości na reakcję Kasi, a każdy kto znał Maguire doskonale wiedział, że nie była szczególnie cierpliwą czarownicą. Pogoniła więc Milburn, biorąc od niej drineczka, coby miała wolne ręce i było jej łatwiej. Reakcja oczywiście zadowoliła ją w stu procentach, bo wyszczerzyła się jak głupi do sera i odwzajemniła uścisk.
—
Cieszę się, że ci się podoba!! Mam nadzieję, że na pierwszym meczyku przyniesie szczęście — powiedziała i zachichotała pod nosem —
Ej, spóźniłam się na tort? — zapytała szczerze zaniepokojona, nie przejmując się szczególnie tym, że jeśli się nie spóźniła, to właśnie wygadała Kasi niespodziankę, którą załatwiała z właścicielem pubu, no Fitz i Rojs i Gwen trochę jej pomogli, bo doba była za krótka, ale co tam! Jak na zawołanie światła trochę przygasły a goście wyjęli magiczne zimne ognie, kiedy na salę wjechał tort i wszyscy zaczęli śpiewać sto lat. Świeczek oczywiście było dziewiętnaście i tylko czekały aż solenizantka je zdmuchnie i pomyśli życzenie. Dzięki Merlinowi za magię, bo gdy to nastąpiło, ciasto okazało się tak zaczarowane, że samo zaczęło się kroić i lewitować w stronę każdego obecnego. Naprawdę Ruby nie wyobrażała sobie życia po mugolskiemu, to musiało być okropnie trudne. Pers kiedyś jej dużo opowiadał jak to było – zanim nie okazał się dupą wołową, która olewa przyjaciół – i za każdym razem stwierdzała, że naprawdę podziwiała Mugoli. Sama korzystała z magii na każdym kroku i Merlin jej świadkiem, że gdyby straciła taką możliwość, to nie potrafiłaby zrobić absolutnie nic.
—
Musisz mi powiedzieć co sobie zażyczyłaś — stwierdziła nagle, nie przejmując się wcale, że to już nie była ciekawość, a zwykłe wścibstwo, tak samo jak jej kolejne słowa —
Słuchaj, a ty z Rojsem od ferii to ten? — wypaliła poruszając zabawnie brwiami.