Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 in limine perditionis et reditus

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Lyssa Heartling
Lyssa Heartling

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : burza loków, anorektyczna budowa ciała
Galeony : 111
  Liczba postów : 134
https://www.czarodzieje.org/t23263-lyssa-heartling#792831
https://www.czarodzieje.org/t23280-poszta-lyssy#793950
https://www.czarodzieje.org/t23273-lyssa-heartling#793686
in limine perditionis et reditus QzgSDG8




Gracz




in limine perditionis et reditus Empty


Pisaniein limine perditionis et reditus Empty in limine perditionis et reditus  in limine perditionis et reditus EmptyPon 30 Wrz - 1:26;


Retrospekcje

Osoby: Lyssa Heartling, @Thalia S. Heartling
Miejsce rozgrywki: szpital św. Munga
Rok rozgrywki: sierpień 2024
Okoliczności: Po ponad roku nieobecności, Lyssa niespodziewanie stawia się na progu rodzinnego domu w stanie wymagającym natychmiastowej interwencji magomedyków. Trafia do św. Munga, gdzie budzi się na oddziale magicznych uzależnień. Pech chciał, że nie jest w szpitalu tak anonimowa, jakby chciała...


Powoli odzyskiwała świadomość, choć najchętniej zasnęłaby snem wiecznym, by już nigdy się nie obudzić. W krainach Morfeusza przynajmniej nie musiała przejmować się ani niepochlebną opinią, ani plotkami o swoim powrocie, które lada moment rozejdą się nie wiadomo jak i przez kogo. W miarę, jak zaklęcia anestetyczne przestawały działać, Lyssa zaczęła odczuwać, jak cholernie wszystko ją bolało. Palił ją cały organizm, jakby organy dziewczyny postanowiły rozerwać ją od środka. Płuca piekły ją niemiłosiernie, a próba nabrania głębszego oddechu skończyła się niekontrolowanym napadem paskudnego kaszlu, od którego Lyssa nieomal nie zwróciła zawartości żołądka. Dziewczyna miała wrażenie, jakby ktoś zaciskał jej głowę imadłem, a ostre światło poranka wpadające przez przysłonięte cienką firanką okno raziło ją w oczy, wyciskając łzy na białą jak pergamin twarz zdjętą grymasem. Stęknęła i spróbowała obrócić się na bok, jednak brakowało jej siły, by choćby podźwignąć się na łokciach. Merlinie, ale musiała wczoraj zabalować. Spróbowała odtworzyć w pamięci ostatni wieczór, jednak za grosz nie potrafiła przypomnieć sobie, na jakiej imprezie i w jakim towarzystwie skończyła. Nie pamiętała nic poza desperacką potrzebą odpalenia skręta, na wspomnienie której oblały ją zimne poty. Pieniądze skończyły jej się już kilka tygodni temu i od tamtej pory żyła na kredyt, zbyt głęboko w nałogu, by podjąć się jakiejkolwiek pracy. Prawdę powiedziawszy minęło kilka miesięcy, odkąd ostatni raz udało jej się dorobić trochę grosza, a kiedy zaczęło się lato i imprezy w plenerze, dziewczyna już wcale nie miała głowy do ubiegania się o pracę.
Ponownie spróbowała nabrać powietrza w płuca i choć tym razem również wnętrze klatki piersiowej zaczęło piec ją do żywego, to Heartling wyłapała unoszący się wokół charakterystyczny zapach… szpitala? Zamrugała i otworzyła oczy – a przynajmniej na tyle na ile była w stanie, wpadające do pomieszczenia promienie słońca raziły ją bowiem okrutnie. Cholera faktycznie wylądowała w szpitalu. Jak to się stało? Kto ją tu przywiózł? Czy to mugolska czy może czarodziejska placówka? Spanikowała spróbowała rozejrzeć się po pomieszczeniu, jednak gwałtowny ruch głową okazał się w jej stanie nienajlepszym pomysłem. Dziewczyna zgięła się w pół i zdążyła jeszcze przerzucić górną połowę ciała za krawędź łóżka, nim zwymiotowała na podłogę. Merlinie, dawno nie było z nią tak źle. Wypluła resztki żółci z ust i zamknęła oczy, próbując zebrać myśli. Musi się stąd wydostać i to szybko. Gdzie jest jej różdżka…?
Powrót do góry Go down


Thalia S. Heartling
Thalia S. Heartling

Absolwent Slytherinu
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,65m
C. szczególne : czarny tatuaż armband na prawym przedramieniu || zapach miodu, szpitala i kawy
Galeony : 1007
  Liczba postów : 563
https://www.czarodzieje.org/t21575-thalia-s-heartling#701437
https://www.czarodzieje.org/t21580-thalia-poczta#701474
https://www.czarodzieje.org/t21579-thalia-s-heartling#701467
in limine perditionis et reditus QzgSDG8




Moderator




in limine perditionis et reditus Empty


Pisaniein limine perditionis et reditus Empty Re: in limine perditionis et reditus  in limine perditionis et reditus EmptyWto 1 Paź - 11:09;

Znów to robiła. Ponownie spędzała w pracy znaczną część każdej mijanej doby i nawet tego nie zauważała. Badania nas Skrofungulusem pochłaniały ją całą, miała wiele do stracenia i jeszcze więcej do udowodnienia, więc zapominała o całym merlinowym świecie. Zapominała o swoim mężu, zapominała o Nathanielu, zapominała o wszystkich błędach, które nieustannie popełniała. Ale te nie dotyczyły pracy. Właśnie dlatego tak lubiła tu przebywać, czuć, że w istocie była wybitna, niezależnie do tego ile razy Gallagher próbował jej udowodnić, że było inaczej. Mógł ją co najwyżej pocałować w dupę.
Sprawdzała właśnie karty po praktykantach – bo przecież nie ufała im za grosz – kiedy do pokoju uzdrowicieli wpadła Shana, mówiąc przejęta o tym, że córka Meropy trafiła do Munga. Thalii zajęło dobra chwilę zrozumieć o kim do cholery mówiła ciotka. Ledwo pamiętała swoją kuzynkę, która wybyła z kraju na długo przed Thalią, a kiedy młodsza uzdrowicielka zadomowiła się w Kanadzie – ich kontakt całkowicie się urwał. Nic więc dziwnego, że z początku nie pamiętała nawet o tym, że kuzynka miała córkę, choć przypomniała sobie, że przecież właśnie to było powodem jej wyjazdu. Głupia, trzeba było wykorzystać rodzinny majątek, by dać dziecku dobry start. Choć może to jedynie Thalia miała tak egoistyczne podejście do sprawy. Ale czy na pewno takie samolubne?
Weszła do sali i przystanęła w progu. Nie do końca czuła się na miejscu, nie znały się, ani trochę. Nie była nawet pewna czy dziewczyna w ogóle będzie wiedziała kim jest Thalia. Stała tu teraz tylko i wyłącznie dlatego, że Shana miała nagły wypadek i ją o to poprosiła. Nie chciała, żeby Lyssa – bo tak miała na imię – była sama, kiedy się obudzi.
Nastolatka wyglądała tragicznie. Blada skóra, zapadnięte policzki, wychudzone ciało. Były rodziną, nawet jeśli młodsza z nich nie zdawała sobie jeszcze z tego sprawy. Uzdrowicielka nie zostawiała swojej rodziny w potrzebie. O ironio! Przysiadła z kartami na fotelu obok szpitalnego łóżka i zajęła się tymi nieszczęsnymi kartami, by nie marnować czasu. Kiedy skończyła ze swoimi pacjentami, sięgnęła po pergamin opisujący stan zdrowia swojej… kogo tak właściwie? Relacje rodzinna zawsze wydawały jej się wybitnie skomplikowane. Niemal sapnęła kiedy spojrzała na badania toksykologiczne, Merlinie…
Jej uwagę zwrócił minimalny z początku ruch – mało co umykało uwadze uzdrowicielki takiej jak Thalia, dlatego opuściła pergamin z kartą i skrzyżowała ramiona na piersi.
Nie podnoś się, będzie gorzej — powiedziała, ale młodsza Heartling już wymiotowała. Thalia westchnęła pod nosem i machnęła różdżką, by szybko pozbyć się bałaganu. Nie znosiła wymiocin. — Wiesz gdzie jesteś? Ja jestem Thalia — przedstawiła się, celowo pomijając swoje nazwisko, zbyt wiele informacji nie byłoby wcale dobre, te rewelacje mogły poczekać, najpierw musiała się dowiedzieć w jak tragicznym stanie była dziewczyna.


______________________

In your hands, there's a touch that can heal
But in those same hands, is the power to kill
Powrót do góry Go down


Lyssa Heartling
Lyssa Heartling

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : burza loków, anorektyczna budowa ciała
Galeony : 111
  Liczba postów : 134
https://www.czarodzieje.org/t23263-lyssa-heartling#792831
https://www.czarodzieje.org/t23280-poszta-lyssy#793950
https://www.czarodzieje.org/t23273-lyssa-heartling#793686
in limine perditionis et reditus QzgSDG8




Gracz




in limine perditionis et reditus Empty


Pisaniein limine perditionis et reditus Empty Re: in limine perditionis et reditus  in limine perditionis et reditus EmptyNie 6 Paź - 22:00;

Wnętrze szpitalnego oddziału nie było jej obce. Przez ostatni rok zdarzyło jej się kilka razy trafić na oddział ratunkowy – zazwyczaj w towarzystwie innych, równie skacowanych lub wykończonych przez używki studentów. Czasem medyków wzywał ktoś z ich grona, kiedy impreza wymykała się spod kontroli, a czasem nieprzytomnych młodzików znajdowali na ulicy przypadkowi przechodnie. Rutynę poranka po przebudzeniu w szpitalnym łóżku Lyssa miała więc opanowaną do perfekcji – udawanie zbyt osłabionej, by odpowiedzieć na jakiekolwiek pytania, by następnie deportować się, gdy tylko zgoła doszła do siebie. Raz udało im się nawet podwędzić fiolkę lub dwie eliksiru spokoju, który wypili po powrocie do zajmowanego poddasza, pełniącego funkcje nie tyle mieszkania co meliny.
Teraz Lyssa czuła się jednak o wiele gorzej, niż zazwyczaj – ledwo była w stanie poruszać kończynami, które wydawały jej się dziesięć razy cięższe niż normalnie, całym jej ciałem wstrząsały niekontrolowane dreszcze, było jej jednocześnie za ciepło i za zimno i ten cholerny ból głowy... Dziewczyna miała wrażenie, że czaszka za moment eksploduje jej od ciągłego łupania, które stawało się tym intensywniejsze, im więcej świadomości odzyskiwała.
- Że co? – stęknęła, słysząc dobiegający ją gdzieś z bliska głos. Ledwo rozróżniała słowa, sens wypowiedzi musiał gdzieś jej umknąć, jednak jeden fakt przykuł jej uwagę, powodując przyśpieszone bicie serca. Dlaczego ktoś mówił do niej po angielsku? Nawet jeśli uzdrowiciele zidentyfikowali ją po jej różdżce, zawsze zwracali się do niej po francusku – w końcu byli we Francji, prawda? Powoli, jak przez mgłę dochodziły do niech przebłyski poprzedniego wieczoru. Była na głodzie. Nie miała pieniędzy. Wróciła do… O Morgano, tylko nie to! Zamrugała i zdjęta nagłą paniką otworzyła oczy, krzywiąc się, kiedy zalało ją ostre, nieprzyjemne światło. 
– W szpitalu. – odpowiedziała, bo to było akurat oczywiste, pytanie brzmiało natomiast, do którego ośrodka trafiła – Gdzie moja różdżka? – zapytała rozglądając się w popłochu po pomieszczeniu, jakby za chwilę zza kotary miała wyskoczyć jej matka z tym swoim irytującym uśmieszkiem. - Jak długo tu jestem?
Powrót do góry Go down


Thalia S. Heartling
Thalia S. Heartling

Absolwent Slytherinu
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,65m
C. szczególne : czarny tatuaż armband na prawym przedramieniu || zapach miodu, szpitala i kawy
Galeony : 1007
  Liczba postów : 563
https://www.czarodzieje.org/t21575-thalia-s-heartling#701437
https://www.czarodzieje.org/t21580-thalia-poczta#701474
https://www.czarodzieje.org/t21579-thalia-s-heartling#701467
in limine perditionis et reditus QzgSDG8




Moderator




in limine perditionis et reditus Empty


Pisaniein limine perditionis et reditus Empty Re: in limine perditionis et reditus  in limine perditionis et reditus EmptyCzw 10 Paź - 19:06;

Praca nie powinna być drugim domem, ale dla Thalii tak właśnie było. Mało tego, wręcz sądziła, że to jej „pierwszy” dom, a we własnym mieszkaniu bardziej jest gościem niż domownikiem. Znała to miejsce jak własną kieszeń, choć wciąż miała wrażenie, że to jednak szpital w Ottawie był tym jej miejscem na świecie. Cóż, nie zamierzała tam już nigdy wrócić, to wiązało się ze zbyt wieloma wspomnieniami, od których chciała s odciąć, zapomnieć. Nic nie mogła poradzić na to, że przeszłość ją goniła, ale ona nie zamierzała i przede wszystkim nie chciała dobrowolnie do niej wracać. Miejsce Ottawy było właśnie tam – w przeszłości, zapomniane jak wszystko z tym związane.
Przyglądała się dziewczynie bez większych emocji. Thalia potrafiła je wyłączyć, schować głęboko w sobie i była pewna, że dzięki temu nie tyle zaszła tak daleko, co w ogóle przetrwała. Była jednak pewna, że gdzieś po drodze zgubiła znaczną część empatii. Była zimna, zdystansowana. Patrzyła na mizerny wizerunek młodej Heartling i choć czuła odrobinę rezygnacji, złości, że dziewczyna doprowadziła się do takiego stanu, a może nawet i szczyptę zmartwienia, to jej twarz nie wyrażała absolutnie nic.
Nie do końca wiedziała co ma zrobić. Nie mogła udawać, że to była przeciętna pacjentka – bo nie była. Nie powinna też udawać, że dobrze robi siedzą w tej sali i czytając jej kartę, bo przecież nie mogła leczyć rodziny. Bliskiej, dalekiej, to nie miało znaczenia. Sam fakt, że były spokrewnione, powinien był wystarczyć, by i ona i Shana się odsunęły. Wiedziała jednak, że nic takiego nie nastąpi. Dziewczyna będzie miała szczęście, jeśli i cała ich rodzina nie zleci się nagle w szpitalu.
Mówię żebyś się nie ponosiła, bo twoje wyniki mogłyby być przepisem na eliksir wielosokowy, chociaż chyba bliżej było wywarowi żywej śmierci — powiedziała bez owijania w bawełnę, bo właśnie taka była, absolutnie bezpośrednia. Rzecz jasna potrafiła być bardziej delikatna, jeśli pacjent tego naprawdę wymagał, ale tutaj nie widziała takiej potrzeby.
Tak, leżysz w sali pilnej opieki, na oddziale magicznych uzależnień, a taką miejscówkę załatwiło ci to — pomachała pergaminami, na których były rozpisane szczegółowe wyniki badań krwi i moczu młodszej Heartling. Spodziewała się też, że pomoże to dziewczynie rozeznać się w swojej sytuacji, wyglądała na mocno zdezorientowaną. — Szczerze nie wiem, zapytam Shany — wzruszyła ramionami — Drugą dobę — nie wdawała się w więcej szczegółów, na wypadek gdyby to wszystko miało przytłoczyć pacjentkę i miałaby znowu zacząć wymiotować. To i tak pewnie jeszcze nastąpi, ale może nie w tak małym odstępie. Do sali weszła asystentka z plikiem pergaminów dla „doktor Heartling”, które Thalia przyjęła ze skinieniem głowy i krótkim podziękowaniem. Cóż, chyba tyle z udawania, że była nikim dla dziewczyny. Choć przecież tak właśnie było, bo nie mogła sobie przypomnieć czy rzeczywiście kiedyś się spotkały, to jednak krew i nazwisko ich łączyło. To wystarczało.


______________________

In your hands, there's a touch that can heal
But in those same hands, is the power to kill
Powrót do góry Go down


Sponsored content

in limine perditionis et reditus QzgSDG8








in limine perditionis et reditus Empty


Pisaniein limine perditionis et reditus Empty Re: in limine perditionis et reditus  in limine perditionis et reditus Empty;

Powrót do góry Go down
 

in limine perditionis et reditus

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: in limine perditionis et reditus QCuY7ok :: 
retrospekcje
-