To nigdy nie było proste. Wiesz (bardzo dobrze), że nie ma jasnej granicy pomiędzy dobrem a złem. A jednak boisz się, boisz głupio i boisz nieracjonalnie, bez celu, ładu i sensu. Oddychasz ciężko, jakbyś miał przejść za chwilę metamorfozę, ale zło nie jest żadnym złożonym przeobrażeniem, zło przecież tkwi w każdym z nas. Spróbuj się uspokoić. Tak bardzo wierzysz w przesądy? Posłuchaj teraz. Posłuchaj. Problem polega na tym, że nie wiesz, jaki właściwie jesteś, jaki jesteś naprawdę, pod masą włókien zaciśniętych starannie w węzeł twojego ciała. Nie znasz zbyt dobrze swoich zakamarków, na których osadzają się cienie, trudno ci przez nie przebrnąć. Strach, który teraz odczuwasz, jest strachem przed samym sobą, przed tym, że staniesz się potworem za jakiego część osób próbuje cię uważać. Boisz się, że przestaniesz być dłużej panem swojego losu (nigdy zresztą nie byłeś nim całkowicie, przypadła ci marna część, stosunkowo niewielka, ponura łaskawość spadku od sił sterujących światem). Boisz się, że utracisz nad sobą wkrótce kontrolę, że przepadniesz, tak całkiem jak kamień przepada w wodę, że poddasz się ukrywanym tendencjom zagrzebanym dotychczas w twojej świadomości. Boisz się, że okażesz się tylko złym człowiekiem. Nie powinieneś się urodzić. Augustus Howells, twój ukochany wujek, byłby bardzo szczęśliwy, gdybyś po prostu zniknął. Nie powiedział ci o tym bezpośrednio - jesteś na tyle bystry, że domyśliłeś się sam. Wąż jest dla wielu symbolem odrodzenia, zjada swój własny ogon, historia zatacza krąg. Kiedyś twoja rodzina była dumna z tej więzi łączącej ją ze wspomnianą grupą gadów, a wasze zainteresowanie czarną magią omal nie doprowadziło nazwiska do ruiny. W momencie, gdy w XIX wieku utraciliście znaczną, bolesną część majątku, a kilka osób zostało osadzonych w Azkabanie, nadeszły poważne zmiany. Marzyliście (i marzycie też we współczesnych czasach), aby zostawić za sobą swoją przeszłość. Porzuciliście wszelkie szemrane interesy, skupiając się tylko i wyłącznie na wydeptanej tradycji, zgodnie z którą wybieraliście kariery uzdrowicieli, zielarzy i eliksirowarów. Wspieraliście rozwój Szpitala Świętego Munga, zasilając dodatkowo szeregi jego pracowników, prowadziliście, na ile tylko pozwalały wam możliwości, działalność charytatywną. Przeszliście nawrócenie (albo chcieliście przejść), odcinając się od zafascynowanej czarnej magią gałęzi waszej rodziny. Dało się zauważyć gołym okiem, jak bardzo próbujecie pogrzebać swoją przeszłość. Po części osiągnęliście sukces, dzięki wprawnie prowadzonej polityce, wróciliście znów do łask. Aranżowaliście małżeństwa z rodzinami, u których nie występowała przenigdy wężoustość, chcąc doprowadzić do stopniowego wygasania u was tej zdolności. Ostatnią osobą, która, nie licząc ciebie, urodziła się z tą genetyką, okazał się twój pradziadek. Chcieliście zerwać przeszłość uwierającą was niczym łańcuch klekoczący przy każdym ruchu. Chcieliście, aby więcej nie mówiono o was w taki sposób: wężouści, czarnoksiężnicy, ukrywający trupy w swoich szafach. Rozpaczliwość waszych działań i chorobliwe dbanie o reputację było u was tak silne, że mogło przyćmić rozsądek. (Przyćmiło? Powiedz, jak myślisz?) Przejdziemy teraz do ciebie. Na początku, jak każdy, słyszałeś szumiące głosy. Nie byłeś w stanie ich rozpoznać, nie mogłeś być przecież pewnym, skąd właściwie pochodzą. Miałeś wtedy zaledwie kilka lat, może pięć, może nieco mniej albo więcej, nie potrafisz określić. Co ciekawe, nigdy nie odczuwałeś strachu przed plątaniną tych niewyraźnych szeptów, zupełnie, jakbyś już instynktownie wiedział, że nie próbują cię skrzywdzić. Nie pamiętasz zbyt dokładnie pierwszego kontaktu z wężem - to nic, przypomnimy sobie razem. Byłeś zaledwie chłopcem towarzyszącym rodzicom w ich podróży do Włoch. Twój ojciec był uczestnikiem jakiegoś spotkania naukowego. W wolnych chwilach zabierał was na przechadzki, na jednym z takich spacerów omal się nie zgubiłeś, podążając za szmerem, który nieznośnie kłębił się w twoich uszach. Zbaczając z drogi, wychodząc poza wyleniałą pręgę ścieżki, dotarłeś do sterty głazów. Zobaczyłeś tam węża, który beztrosko wygrzewał się na słońcu. Zaskoczony twoją obecnością, początkowo zasyczał ostrzegawczo, żądając, abyś zostawił go w spokoju. Ożywił się dopiero w momencie, gdy ze zdziwieniem (i równą nieświadomością) przemówiłeś do gada w jego własnym języku. Byłeś zdziwiony, że zwierzę potrafi mówić, na co wąż początkowo z przekąsem, a później z politowaniem postanowił ci treściwie odpowiedzieć, dodatkowo wyjaśniając ci twoją wrodzoną zdolność. Wtedy po raz pierwszy zrozumiałeś, że jesteś wężousty. Twoi rodzice szybko cię odnaleźli, nie odszedłeś daleko, choć wyglądali na bardzo zaniepokojonych. Mogli uchwycić fragment wymiany zdań, przebiegającej z unoszącym się sykiem. Matka oraz ojciec wiedzieli, ale celowo utrzymywali twoją umiejętność w tajemnicy, pouczając cię, abyś nikomu o tym nie wspominał. Niedługo później wydarzyła się tragedia. Trafiłeś pod opiekę wuja. To oczywiste, że musiał się dowiedzieć. Był bratem twojego ojca, najbliższą osobą, jaką miałeś w swoim otoczeniu. Przyprowadziłeś do jego posiadłości węża zbożowego, który wymknął się z terrarium mugoli, jednych z wielu mieszkających w twoim mieście. Wąż prosił, abyś dał mu schronienie, a ty pokiwałeś głową, nie zadając mu żadnych dodatkowych pytań. Wuj nigdy wcześniej nie był tak zdenerwowany. Jego spojrzenie drżało, godząc w ciebie jak nóż. Zapytał, czy ktoś miał okazję cię zobaczyć - zaprzeczyłeś, mieszkacie przecież w spokojnej okolicy. Poczułeś się brudny, gorszy, bolała cię ta reakcja. Wuj odbył z tobą rozmowę, o wiele poważniejszą od nakreślonych nakazów wypowiedzianych przez rodziców. Dostrzegałeś w nim zawód, choć nie wiedziałeś początkowo, czym mogłeś go rozczarować. Twoi dziadkowie bardzo długo pracowali, aby przywrócić Howellsom dobre imię. Im silniej wuj cię pouczał, tym coraz głębiej osuwałeś się w przepaść paranoi. Bałeś się, że zostanie ci przeznaczone splugawić reputację krewnych, nie wystarczało ci sił, by zabiegać o odpowiednią pozycję na salonach. Głowa zaczynała ci tętnić, zawrzała cholernym bólem. Nie możesz nam przynieść wstydu, rozumiesz? Rozumiesz? Mam nadzieję, że tak. Musisz teraz zrozumieć, musisz się bardziej starać. Wuj nie był jednak naiwny. Nosił w sobie świadomość, że zdolność, w której brakuje odpowiedniego doświadczenia, może być dużo bardziej niebezpieczna. Pozwolił ci, abyś przygarnął węża i równocześnie zatrudnił dla ciebie nauczycielkę, sowicie opłacając jej dyskrecję. Twoją mentorką stała się kobieta, która opanowała mowę węży przez ciężką, systematyczną pracę. Dzieliła się z tobą swoimi spostrzeżeniami, próbowała nauczyć cię rozmów z przedstawicielami różnorodnych gatunków, od bardziej łagodnych, wyważonych po agresywne i silnie jadowite. Wszystko wymagało lat ćwiczeń, ale z biegiem czasu coraz lepiej posługiwałeś się odziedziczoną po przodkach umiejętnością, coraz łatwiej byłeś w stanie przekazać im, o czym myślisz. Kiedy się do nich zwracasz, masz wrażenie, jakbyś wypowiadał się naturalnie w swym ojczystym języku. Nie zastanawiasz się, czysto intuicyjnie dobierasz kolejne słowa. Dużo pomógł ci wąż, nad którym podjąłeś się opieki. Na piątym roku musiałeś się z nim pożegnać, odszedł z powodu swojego sędziwego wieku. Zostawił ci ślady wspomnień. Nigdy nie przyznawałeś otwarcie przed wszystkimi, że jesteś wężousty. Krąży o tobie wiele plotek, wiesz o tym, niektórzy oskarżają cię o przyswajanie wiedzy z zakresu czarnej magii. Szepczą, że zakradasz się nocą do działu ksiąg zakazanych. Część osób nie przepada za tobą, ale ty nigdy nie uważałeś tego za zmartwienie. Stałeś się właścicielem kolejnego węża, tym razem pytona królewskiego. Wasza więź jest tak silna, że dzielisz się z nim wszystkimi przemyśleniami. Swoją wężoustość wykorzystujesz w lepszym radzeniu sobie na zajęciach z Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami. Nauczyła cię odpowiedniej rezerwy i szacunku do zwierząt w systematycznym budowaniu sobie zaufania. Interesujesz się również właściwościami eliksirów, w tym sporządzaniem antidotów na trucizny. Ta genetyka- Ten wypadek- Stworzyły cię od początku. Jesteś ich dziełem, jeszcze niedokończonym, niepełnym. Uspokój się. Nic jeszcze nie zostało przesądzone. |