DATA URODZENIA 20.01.2007 r. CZYSTOŚĆ KRWI 50% MIEJSCE URODZENIA Bantry (Irlandia) MIEJSCE ZAMIESZKANIA Bantry (Irlandia) W HOGWARCIE JEST OD KLASY I (VI rok wymiana z Calpiatto) OBECNIE JEST NA ROKU VII WYMARZONY DOM Hufflepuff WYBRANY WIZERUNEK Lonan Anthony
Wyglad
WZROST 180 cm BUDOWA CIAŁA Absolutnie przeciętna, ale od niedawna aktywnie nad nią pracuje. KOLOR OCZU Hazel KOLOR WŁOSÓW krucze ZNAKI SZCZEGÓLNE Odstające uszy, drobne blizny na dłoniach PREFEROWANE UBRANIA Lubi czarodziejskie szaty w leśnych odcieniach, ubrania w ziemistych kolorach i absolutnie kocha stary kapelusz dziadka - znoszoną, połataną magią zieloną tiarę.
Charakter i historia
"Pierdolony grafoman" Mimowolnie łapałem każde określenie, którym rzucał we mnie ojciec, ale to jedno świadomie zachowałem dla siebie na dłużej. Pieczołowicie odkroiłem przymiotnik od rzeczownika, w pewnym sensie będąc pod wrażeniem tego, że tak trudne słowo padło w moim domu, bo i pierwszy raz od lat usłyszałem z ust ojca wyraz, którego nie znałem. Obracałem je uważnie, rozkładałem i składałem ponownie, całymi dniami fantazjując o tym, kim mogłem być, by w końcu po ostatnim dniu wakacji przeczytać o tym w słowniku ze szkolnej biblioteki. Był to pierwszy raz, gdy spotkałem się ze słowem, którym mógłbym tak pewnie się określić i było w tej stabilności coś magnetycznie przyjemnego - coś, czego nikt nie mógłby mi zabrać, bo i nie było to przecież opinią, a faktem. Piszę codziennie, odkąd pamiętam, tylko w tym odnajdując spokój, tylko w tym mogąc znaleźć jakąkolwiek kontrolę w swoim życiu. Żadne inne słowo nie wydawało się trzymać mnie tak mocno, bo i każde inne potrafiło zostać mi zabrane. Jednego dnia nazywano mnie "synem", by w drugim się mnie wyrzec. Raz chwalono, jaki jestem "kulturalny i cierpliwy", gdy przy nodze mamy czekałem, aż ta skończy rozmowę z przypadkowo napotkaną sąsiadką, by zaraz zabrać mi te cechy za odsunięcie się przed nieproszonym całusem. Bywałem "odważny i przydatny", gdy otwierałem drzwi obcym i kłamałem, że ojca nie ma w domu, ale byłem też "tchórzliwy i bezużyteczny", gdy nie potrafiłem przemóc się, by wejść do najciemniejszej części piwnicy po potrzebny mamie słoik. Raz byłem „zbyt wygadany”, innym razem „zbyt milczący”; od jednych słyszałem, że pracuję zbyt ciężko, by od innych usłyszeć, że powinienem dać z siebie więcej. Jedni doszukiwali się w mojej mowie hiszpańskiego zaciągania matki, inni słyszeli tylko irlandzki akcent ojca, więc i z czasem wykształciłem inne zachowania dla oczekiwań obu stron mojej rodziny, kompletnie gubiąc się nawet w tym, jak właściwie chcę, by wymawiano moje imię.
"Czarodziej czy charłak?" Ojciec nazywał mnie kłamcą, gdy mówiłem o ruszających się obrazkach w moim pamiętniku, matkę z kolei posądzając o coś znacznie gorszego, gdy zarzekała się, że nie kupowała mi wcale kolejnego dziennika, a zwyczajnie z kolejnej mojej książki znów zniknęła cała treść, pozostawiając mi czyste kartki do zapisania. Do jedenastego roku życia zapełniałem je zresztą głównie kolejnymi wersjami tego jak wyglądać będzie moje życie, gdy otrzymam już swój list z Hogwartu, tylko raz pozwalając sobie na spisanie dramatycznych obaw tego, jak spełnia się wizja mojego ojca, w której jako charłak przejmuję po nim łajbę do połowu ryb. To właśnie w tym czasie tworzy się w mojej głowie wizja, jak przyjemne mogłoby być moje życie charłaka, gdybym tylko pozwolił sobie na poprowadzenie go według swoich własnych zasad. Czarodziejski namiot, para wygodnie znoszonych butów, wędka i harmonijka - tych kilka przedmiotów mogłoby stanowić absolutną podstawę całego mojego dobytku. Nie potrzebowałbym wiele więcej od tego. Każdy las mógłby być moim domem i każda napotkana istota mogłaby być moim przyjacielem. Na kilka dni, nim nie ruszyłbym dalej. W końcu zawsze musiałbym ruszyć dalej.
”Puchon” Nigdy z nikim nie podzieliłem się tą myślą, ale nie raz zapisałem to pytanie w swoim dzienniku: Czy Hufflepuff naprawdę jest miejscem dla mnie, czy zwyczajnie wmówiłem sobie, że tutaj pasuję? Z czasem zdałem sobie sprawę, że to nie ma znaczenia, bo i nawet jeśli nie miałem w sobie tego wcześniej, to nie tylko nauczyłem się być Puchonem, ale też szczerze to lubiłem. Spodobało mi się codzienne wybieranie dobroci, tak samo jak i podobała mi się wiara, że ciężka i uczciwa praca ma wartość sama w sobie, nawet jeśli nie zawsze się opłaca. Zakochałem się w myśli, że mogę być przyjacielski, nawet jeśli nie pasuje do mnie bycie czyimś przyjacielem. Z roku na rok w moich dziennikach było mniej mnie, a więcej notatek o poznanych i obserwowanych ludziach, bym zawsze był tą osobą, której sowy z kartką urodzinową możesz być pewien, i która zapamięta, że nienawidzisz kremowego piwa, ale nigdy nie odmówisz filiżanki słodzonego earl greya. Jeśli kiedykolwiek byłem blisko zrozumienia tego, co mają na myśli ludzie mówiąc „czuję się jak w domu”, to musiałem poczuć to w pokoju wspólnym Hufflepffu - w tych momentach, gdy żegnając się przed wakacjami zawsze była choć ta jedna osoba, której musiałem obiecać, że wrócę.
”Znikacz” Wiem, że są na tym świecie ludzie, którzy potrafią cieszyć się z tego, że wszystko dobrze się układa, ale na pewno nie jestem jedynym, który rozumie, że życia nie da się przedstawić na wykresie samego wzrostu. Za każdym razem, gdy linia podskakuje w górę, musi w końcu spaść. Nie rozumiem jak można o tym wiedzieć i zwyczajnie cieszyć się tym, co jest teraz, nie czując tej ciągłej presji oczekiwania. Dlatego nie lubię, gdy jest za dobrze. Gdy przyzwyczajam się do kogoś, przy kim czuję się przyjemnie. Gdy czuję się zbyt bezpiecznie. Gdy zbyt długo nie zrobię niczego źle. Nie popełnię dużego błędu. Gdy jest mi zbyt wygodnie. Najgorszą z możliwych myśli jest: chcę by tak zostało. Nic nigdy nie jest przecież "na zawsze". Dlatego kończąc piątą klasę musiałem skłamać mówiąc "wrócę", doskonale wiedząc, że tym wraz z końcem wakacji nie opuszczę wcale Hiszpanii, bo już przecież dostałem list z Calpiatto potwierdzający mój transfer międzyszkolny. By zniknąć choć na jeden rok.
Rodzina
★ Gloria Garcia - matka. Czarownica z hiszpańskiej mugolskiej rodziny. Fryzjerka. - Gdy był mały, często zabierała go na wielogodzinne spacery po zielonych terenach Bantry. Dopiero lata później zdał sobie sprawę, że nie robiła tego dla przyjemności, a zwyczajnie zabierała go z domu na czas najgorszych momentów ojca. W pewnym momencie po prostu przestała brać go ze sobą i znikała nie na godziny, a całe dnie. Zawsze był pewien, że któregoś dnia odejdzie od nich obu na zawsze, dlatego nigdy nie zdecydowała się na przyjęcie zaręczyn ojca, a jednak mimo tego, że sam nie był w domu już od kilku lat, ona wciąż nie odeszła. Może ich związek ma się lepiej, gdy już go tam nie ma? Zawsze w wakacje stara się wpaść chociaż na tydzień do swojej siostry w Hiszpanii, by spędzić z Gaelem trochę czasu, dzięki czemu ten wspominając ją zawsze myśli o cieple lata, zapachu nagrzanych słońcem brzoskwiń i jej uśmiechu; nie o irlandzkim wietrze, smrodzie ryb i opuchniętych oczach. ★ Cassidy Camilton - ojciec. Charłak. Rybak. - Gael rzadko mówi o nim cokolwiek ponad to. Najchętniej nie mówiłby o nim w ogóle. ★ Anna Maria Garcia - niezamężna siostra matki. Mugolka. Właścicielka skromnego pensjonatu w Alicante. - Gael od kilku lat spędza u niej każde wakacje, odwdzięczając się pracą w ogrodzie przy pensjonacie.
Ciekawostki
★ Co roku wakacje spędza u swojej ciotki w Alicante. ★ Nie wyobraża sobie dnia bez przynajmniej jednego długiego spaceru. ★ Nie jest wybredny, jeśli chodzi o napoje, ale jego faworytem zawsze jest mięta. ★ Gdy miał dwanaście lat przypadkowo wypił kilkoma solidnymi haustami niemal całą szklankę wódki, myląc ją z wodą. Od tego czasu nie miał alkoholu w ustach. ★ Raz spontanicznie zdobył się na odwagę, by zaprosić kogoś na randkę. Mimo pozytywnej odpowiedzi - sam później się na niej nie pojawił. ★ Zazwyczaj nie ma problemu z zaśnięciem, ale często budzi się w nocy. Rzadko śnią mu się prawdziwe koszmary, ale często sny są dla niego bardzo męczące i wolałby ich nie mieć. ★ Płynnie mówi zarówno po angielsku jak i hiszpańsku, choć w obu językach ma dość wyraźny akcent. Zna nieco z podstawy trytońskiego, ale raczej nie na tyle, by umieć poprowadzić nim cała rozmowę. ★ Często gra na harmonijce, gdy robi sobie przerwę podczas spaceru. Rzadko gra dla innych. ★ Zawsze brany był za nieco starszego, niż faktycznie był. Może to coś w jego zachowaniu, a może był to zwyczajnie efekt ciemnych włosów i zahartowanej pracą sylwetki. ★ Odkąd trafił do Hogwartu po zapisaniu dziennika zawsze dokładnie czyści jego zawartość, by móc zacząć pisanie od nowa. Od pierwszej klasy wykonał tę czynność już ponad 20 razy. ★ Posiada oddzielny notes, w którym zapisuje istotne dla siebie informacje o innych, chociażby po to, by nie zapomnieć niczyich urodzin, pomysłów na prezenty czy preferencji żywieniowych.
Marla O'Donnell
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : szeroki uśmiech, koścista sylwetka, bardzo ekspresyjny sposób bycia, irlandzki akcent, często wplata kolorowe apaszki we włosy
Witamy Cię na Czarodziejach! Twoja karta zostaje zaakceptowana, dostajesz więc uprawnienia do gry. Poniżej znajdziesz przydatne w dalszych krokach na forum linki, z którymi warto abyś się zapoznał!