Pastwiska położone są tuż przy lasach, otoczone odpowiednimi zaklęciami, które mają chronić bydło przed drapieżnikami. To właśnie tutaj wesoło brykają stada mleczuch, pod czujnym okiem właścicieli. Każdy chętny może tutaj posłuchać o zasadach hodowania tych miniaturowych krów, a także spróbować swoich sił w ich pielęgnacji.
Jeśli ktoś zaskarbi sobie sympatię mleczuchy, może ją przygarnąć (mechanicznie wymaga to dwóch jednopostówek na 2k opisujących zajmowanie się stworzeniem z uwzględnieniem poniższych kostek, a także posiadanie domu - rezydencji).
Możliwe jest również kupno mleczuchy za 150g.
przygody w trakcie zajmowania się mleczuchą:
1 właściciel tłumaczy ci ciekawską naturę mleczuch i próbuje pokazać, jak należy czesać ich gęste futro, aby pozbyć się z niego nadmiaru ziemi, czy roślin, ale kiedy ty próbujesz powtórzyć jego ruchy, zwierzę nagle powiększa się czterokrotnie, wydając z siebie niskie pomruki i dopiero gdy widzi szok, a może strach na twojej twarzy zmniejsza się i bryka, zachowując, jakby było zadowolone, teraz pozwala ci się wyczesać - jak to mówią, pierwsze koty za płoty? 2 jak każdą krowę, także mleczuchy należy wydoić, a kiedy najlepiej to zrobić? - kiedy stają się dwukrotnie większe od swojego zwykłego rozmiaru. Właściciel wskazuje ci jedną z takich krów i zachęca, żebyś spróbował swoich sił. Jeśli masz min. 30 pkt z ONMS idzie ci to całkiem dobrze, choć zdecydowanie potrzebujesz praktyki, aby było sprawnie, mleczucha kilka razy wydała z siebie niezadowolone pomruki, ale masz pełne wiadro mleka. Jeśli masz poniżej 30 pkt z ONMS nie idzie ci to tak dobrze, jakbyś chciał i konieczna jest interwencja właściciela, aby mleczucha cię nie kopnęła. 3 słuchasz wykładu na temat mleczuch, a może po prostu siedzisz na zielonej trawie i cieszysz się spokojem, kiedy nagle czujesz, że coś zaczyna ciągnąć cię za ubranie. Kiedy spoglądasz w stronę zaczepiającej cię istoty, odkrywasz, że jedna z mleczuch przymierza się do skosztowania twoich ubrań, ale gdy tylko się poruszasz, ona nieruchomieje, aby zaraz nadstawić łeb do pieszczot. Chyba wpadłeś jej w oko! 4 Próbujesz podejść do jednej z mleczuch, ale ta zaczyna nagle uciekać. Próbujesz podejść do kolejnej, ale ta również ucieka, zaś pierwsza podbiega do ciebie, aby szturchnąć cię łbem i tak na zmianę. Czyżbyś stał się dla nich piłką do zabawy, którą odbijają między sobą? Być może, ale właściciel unosi kciuk w górę, pokazując ci, że dobrze sobie radzisz z zabawą, aż do chwili, gdy jedna z nich rani cię swoim rogiem. Koniecznie udaj się do szeptuchy, aby sprawdziła, czy twoje krwiaki to nie pęknięte kości. 5 Pojawiasz się akurat w chwili, gdy mleczuchy mają lepszy nastrój do zabawy, ale grymaszą przy trawie. Właściciel próbuje zachęcić je, aby jadły, póki mogą, dodając, że później nie będą mieć tak dobrej trawy, gdy lato się skończy. Może spróbujesz mu pomóc? Zauważasz, że gdy właściciel zerwał trochę trawy i machał nim w stronę krów, te ochoczo zaczęły jeść z jego ręki i decydujesz się także spróbować je karmić. Rzuć kością literową, gdzie samogłoska oznacza, że podczas podawania trawy źle ułożyłeś dłoń i mleczucha cię dotkliwie ugryzła. Jeśli posiadasz (albo towarzysząca ci w wątku osoba) min. 10pkt z uzdrawiania możesz się uleczyć samodzielnie, w przeciwnym razie udaj się do szeptuchy. 6 Wszystko jest takie sielskie i anielskie, że aż nie chce się schodzić z pastwiska. Obserwujesz małe mleczuchy, które brykają wesoło, pomimo swoich topornych ciałek, gdy nagle jedna z nich podchodzi do ciebie i kładzie się obok, trącając się głową. Patrzy na ciebie długo, wydając ponaglające muczenie, aż w końcu orientujesz się, że zwyczajnie przyszła po pieszczochy. Zupełnie jakby była kotem, nadstawia swój łeb do tego żebyś ją głaskał, po czym oblizuje cię swoim niezwykle miękkim językiem. Brawo, zdecydowanie cię polubiła!
______________________
Cleanse my soul free me of this anger that I hold and make me whole
Ze wszystkich rzeczy, które mógł obejrzeć na Podlasiu, Chrisa najbardziej interesowały zwierzęta. Co nie znaczyło, że nie libił ludzi, jak G.B. Shaw, ale zwierzęta zwyczajnie go fascynowały i budziły sympatie, niezależnie czy były to pająki, koty, szczury czy smoki, lubił każdy gatunek. A mleczuchy samym swoim kudłatym wyglądem budziły w ludziach ciepłe uczucia, więc młody gryfon tym bardziej nie mógł sobie darować, żeby ich nie zobaczyć i nie pogłaskać jeśli się dadzą. Na miejscu okazało się, że te stworzenie są jeszcze fajniejsze, niż słyszał. Były po prostu urocze, nawet jak się nagle powiększały, co chłopak miał okazję zobaczyć, kiedy jedna z mleczuch przestraszyła się kogoś i nagle zrobiło się jej cztery razy więcej. Zasadniczo dla Chrisa oznaczało to więcej futra do głaskania. Strasznie żałował, że nie ma jeszcze własnego domu z ogrodem, żeby zabrać jedną z nich ze sobą. Ale z drugiej strony, gdyby nie rozsądek Jenn, dawno temu zostałby wyrzucony z dormitorium za nadmiar pupili. Osobniczka, do której udało mu się podejść na odległość umożliwiająca pogłaskanie, wyglądała na bardzo zadowoloną z zainteresowania chłopaka, a zwłaszcza tym, że okazywał je przez czochranie miękkiego futra. Było mu trochę smutno, że nie ma z nim kuzynki, ale potrzebowała przestrzeni, a Chris nie chciał jej wkurzać, więc to szanował. Ale obiecał sobie, że kiedy jej przejdzie, to zabierze ją do mleczuch, żeby też mogła je pogłaskać.
Nicholas Seaver
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
Za pierwszym razem Nicholas przyszedł na pastwisko mając nadzieję, że spotka tutaj Holly, jednak tak mu się spodobało przebywanie tutaj, że zaczął odwiedzać mleczuchy częściej, niż początkowo miał w planach. Puszyste krówki działały cuda na jego samopoczucie, a jego inspiracja podlaską fauną zapoczątkowana przez spotkanie jablona z każdym dniem wzrastała coraz bardziej. Tym razem przyszedł tutaj zaopatrzony w zakupiony na targu przewodnik, który co prawda pozostawiał wiele do życzenia zarówno z merytorycznego punktu widzenia, jak i jakości wykonania, ale wcale go to nie martwiło. Miał z grubsza zarysowane opisy tutejszych biesów, zwierząt i roślin, a także co ciekawszych miejsc do zwiedzania. Dziś najbardziej ciekawiły go mleczuchy i to, czego mógł się o nich dowiedzieć. Tak się składało, że najlepiej mu się przyswajało wiedzę korzystając ze swoich artystycznych zdolności, dlatego przycupnął sobie tuż przy ogrodzeniu i zaczął szkicować krówki z różnych stron, pamiętając to, jak rosły i malały w zależności od różnych warunków. Próbował ich mleka i musiał powiedzieć, że naprawdę smakowało ono wybornie. Czy mógł się zaopatrzyć w dostawy z Podlasia do Przystani? Nie wiedział. Miał za to pewność, że podejmie próby, by zapewnić Timowi, Cleo i Verze jak najlepsze warunki. Przy pastwisku zwykle kręciło się sporo turystów zafascynowanych sympatycznymi zwierzakami, ale tym razem prócz Seavera był tu jakiś dzieciak, który wydawał się mocno zainteresowany kontaktem z jakąś krówką. Był śmiały, ale taktowny w obejściu ze zwierzętami, więc Nico założył, że miał z nimi jakieś doświadczenie. - Urocze zwierzaki, prawda? - zagadnął dzieciaka, patrząc na niego z życzliwością w spojrzeniu. - Próbowałeś już ich mleka? Jedna z najlepszych rzeczy, których można skosztować na Podlasiu. Nie licząc na przykład bimbru, który umożliwił mu jako takie dojście do siebie po ostatnich atrakcjach, ale o alkoholu przecież nie będzie rozmawiał z dzieciakiem.
Christian był tak pochłonięty dopieszczaniem krówki, że aż podskoczył, słysząc głos obcego mężczyzny. Odwrócił się w jego stronę i próbował sobie przypomnieć czy go zna. Ale zupełnie nie kojarzył tej twarzy. Skoro tu był i mówił po angielsku, musiał być z Hogwartu, ale, jako że krukon nigdy go tam nie widział, doszedł do wniosku, że to pewnie jest nowy nauczyciel. - Tak, proszę pana, są bardzo miłe, jak się ich nie straszy i mają miękkie futro. Wiedział pan, że potrafią się powiekszać? - tego ostatniego zdania małolat pożałował szybko. Bo co, jeśłi facet okaże się nowym nauczycielem ONMS i Chris się przed nim wymądrza? Ale mówi się trudno, mleko się rozlało. Postanowił szybko zmienić temat, opowiadając na pytanie. - Piłem i jest świetne, ale nic dziwnego, bo smak dopasowuje się to pijącego. - A niech to, znowu to zrobił. Krucza natura była w nim silniejsza od rozsądku i zwyczajnie nie mógł się powstrzymać przed chwaleniem się wiedzą. Ale uśmiechał się i był grzeczny, więc może nie załapał jakiegoś minusa na starcie. Nie zdawał sobie oczywiście sprawy z tego, że dla Nicholasa jego mimika zdradzała zapewne większość emocji.
Stała, przyciągając uwagę nie jednego, a dwóch mężczyzn. Lubiła zainteresowanie. Co prawda, nie byli tacy jak inni ludzie wcześniej, wydawali się dziwnie spłoszeni, zdziczeli, całkowicie jakby nie ona była tutaj zwierzęciem. Chciała jednak ich atencji, więc pozwalała im do siebie mówić, wlepiając w nie swoje krowie oczy. Co prawda wyglądali jakby mieli do niej pretensje, że po zabiegu szczotkowania trochę jej się kurczyło i rosło, ale kto tego nie przeżył będąc mućką, ten nie mógł tego zrozumieć. To było silniejsze od niej! "Coś z Tobą jest nie tak? " - wszystko było z nią w najlepszym! Przecież nie mogła mu odpowiedzieć. Zamiast tego swoim długim jęzorem oblizała się, jakby chciała przygotować usta do mowy. Już miała gadać, już zbierała w sobie pokłady słów, których nie znała... Prychnęła. Nieco plując na boki śliną. To by było na tyle z pogawędki. Wciąż zajęta staraniami czarodziei, obserwowała ich i czekała. Może jeszcze coś ciekawego dla niej przygotowali?
Mlasnęła na niego, a on nie miał pojęcia, co mlaśnięcie znaczy w języku mini-krów. Spojrzał kontrolnie na Gale'a, ale nie spodziewał się że Dear będzie w tym temacie dla niego pomocą, więc ostatecznie wrócił spojrzeniem do krowy, decydując się dla własnego komfortu na interpretację, że nie było to mlaśnięcie agresywne, a zwykły może po prostu zwierzęcy tik, który nie wymagał wcale analizowania go. Dla bezpieczeństwa jednak odsunął się do tyłu, bo nie miał pojęcia, czy krowa nie prychnie jeszcze raz, a nozdrza warkotały jej przy tym, jak silnik motocykla, jaki próbowali naprawiać z Trevorem bezskutecznie w garażu jego ojca. Tylko wypluwała z siebie jeszcze ślinę na boki, w przeciwieństwie do pyłu z rury wydechowej. — Dear. Nie wiem, jak ty, ale dla mnie to sygnał, że chyba dość już tu zabawiliśmy – stwierdził, opuszczając pastwisko ze ślizgonem lub bez niego.