Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Pastwisko-boisko

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4214
  Liczba postów : 2139
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Pastwisko-boisko QzgSDG8




Moderator




Pastwisko-boisko Empty


PisaniePastwisko-boisko Empty Pastwisko-boisko  Pastwisko-boisko EmptySob Cze 01 2024, 20:58;




pastwisko-boisko


Pastwisko przynależące do domu znajduje się nad niewielkim strumykiem, przez które prowadzą liczne kładki. Teren otoczony jest niskim kamiennym płotem, przy którym znajduje się pozornie niewielka szopa. Trawa zwykle woła o przycięcie, a na środku znajdują się wbite w ziemię trzy pętle wykorzystywane do treningu quidditcha.


______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4214
  Liczba postów : 2139
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Pastwisko-boisko QzgSDG8




Moderator




Pastwisko-boisko Empty


PisaniePastwisko-boisko Empty Re: Pastwisko-boisko  Pastwisko-boisko EmptySob Cze 01 2024, 22:32;

widziadła A
scenariusz umiarkowanie

Zaprosił Solberga do pomocy z montowaniem pętli na środku pastwiska, które w oczekiwaniu na zwierzęta mogło stać się boiskiem treningowym. Przestrzeń ponad jego terenem była idealna do latania, pozbawiona przeszkadzających drzew i aż grzechem byłoby tego nie wykorzystać, gdy było się pasjonatem miotlarstwa. Josh był również pewien, że nawet gdyby miał jakieś kulingi, czy inne capry hircus, byłby zdolny trenować ponad nimi, starając się ochronić zwierzęta przed tłuczkami. Niemniej, żeby móc ćwiczyć, potrzebował miejsca, a skoro takie miał, zamierzał zadbać, aby treningi były jak najbardziej adekwatne. Tworzenie pełnowymiarowego boiska nie miało sensu, czy nawet jego połowa, ale same pętle były wystarczające, żeby trening nabrał tempa i nie był jedynie bezcelowym odbijaniem tłuczka.
Zapowiedział Mędrce, że spodziewają się znów Ślizgona, a widząc, jak skrzatka popędziła do kuchni przygotować odpowiednią herbatę i przekąski, nie krył uśmiechu na twarzy. Sam w tym czasie zaczął szykować przenośny zestaw do quidditcha, a kiedy kołatka przy drzwiach zaczęła wołać imię i nazwisko Ślizgona wraz z informacją, która to była wizyta, nie potrafił powstrzymać śmiechu.
- Wiedziałem, że to będzie dobry zakup, kiedy usłyszałem, że informuje głośno o wizycie gości, ale nie podejrzewałem, że aż tak - powiedział, kiedy przywitał się z chłopakiem i zakrzyknął do Mędrki, że kierują się na pastwisko. - Mam tam już gotowe pętle, które trzeba jednak odpowiednio zamontować i choć ufam magii, pomyślałem, że możemy pobawić się tym bez użycia różdżek. Co ty na to? - zapytał jeszcze Maxa, kiedy prowadził go do tylnego wyjścia z domu, przez ogród aż za płot, za którym była jedna z wielu kładek prowadzących na pastwisko, które póki co nie stanowiło domu dla żadnych zwierząt. Pogoda zwiastowała burzę, ale Walsh wierzył, że mieli jeszcze trochę czasu, zanim naprawdę się rozpada.

@Maximilian Felix Solberg

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5103
  Liczba postów : 12278
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Pastwisko-boisko QzgSDG8




Gracz




Pastwisko-boisko Empty


PisaniePastwisko-boisko Empty Re: Pastwisko-boisko  Pastwisko-boisko EmptyCzw Cze 06 2024, 11:52;

Nie mógł odmówić zaproszenia, które wystosował w jego kierunku Josh. Zdecydowanie preferował luźniejsze wizyty w ich domu od tych, naznaczonych problemami i negatywnymi emocjami. Wiedząc, że czeka ich dzisiaj robota, wskoczył w bardziej znoszone ubrania i choć prezentował się trochę jak lump, to niespecjalnie mu to przeszkadzało. W końcu mieli się upocić i pewnie trochę pobrudzić, nie było co marnować na to świeże garderoby.
-Koniec z niespodziankami. Albo nie będę pukał. - Skomentował kołatkę, która dla niego wcale nie była tak zajebistym pomysłem. Na łeb by chyba dostał, gdyby ciągle się z czymś takim użerał. -Mugolski krew, pot i łzy? To jest dokładnie to, na co liczyłem. - Jakby na potwierdzenie swoich słów, odrzucił różdżkę gdzieś na murek, nie przejmując się na ten moment tym, gdzie dokładnie wylądowała. Jak nie zapomni, poszuka jej po robocie, a jak zapomni, to trudno. -Tylko jestem trochę słaby, coś ostatnio eliksiry mnie męczą. - Ostrzegł, ale nie miał zamiaru jakkolwiek się przez to ograniczać. Odrzucił też na bok bluzę, ukazując zabliźnioną tkankę na ramionach, gdy został w samej wyciągniętej koszulce. -To od czego zaczynamy? - Zatarł ręce, pokazując gotowość do działania.

#nacechowany: wiecznie struty

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4214
  Liczba postów : 2139
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Pastwisko-boisko QzgSDG8




Moderator




Pastwisko-boisko Empty


PisaniePastwisko-boisko Empty Re: Pastwisko-boisko  Pastwisko-boisko EmptyPią Cze 14 2024, 20:44;

Josh uśmiechnął się do niego w sposób, który wskazywał, że mógł próbować nie pukać do drzwi za sprawą kołatki, ale Walsh był pewien, że ta i tak będzie od razu informować o gościu. Miał nadzieję, że tak będzie, bowiem na takim odludziu mimo wszystko dobrze było od razu wiedzieć, kto przyszedł. Stopniowo Josh rozważał nawet sprowadzenie psa, albo innego zwierzęcia, które mogłoby chronić dom, pilnować jego rozległego terenu. Wybierał się również po nowego skrzata domowego, ale chciał wpierw skupić się na pustym pastwisku, jakie miało stać się czasowym boiskiem.
- Daj mi się nacieszyć zakupem… Zobaczymy jak często wpadasz do nas w odwiedziny – dodał jedynie, kiedy kierowali się już na tyły ogrodu. Uwielbiał przez niego przechodzić, mając wrażenie, że wkraczał w inny świat, ten bardziej prywatny, niedostępny dla niepożądanych gości. Przeprowadzka była naprawdę najlepszym, co mogło ich spotkać, a teren który teraz wydawał się ogromny, miotlarz był pewien, że zacznie okazywać się mały.
- Eliksiry? Coś się wydarzyło z nimi, że teraz masz taką reakcję? – zapytał, przyglądając się uważnie Maxowi, zaraz też kręcąc lekko głową. – Ode mnie dostaniesz jedynie mrożonej herbaty i owoce, które Mędrka z pewnością za chwilę przyniesie. Jeszcze nie wie, że zamierzam iść po drugiego skrzata… Nie wiem jak jej o tym powiedzieć, żeby nie uznała, że wiesz, nie jesteśmy zadowoleni, ale z Chrisem ostatnio rozmawialiśmy i drugi skrzat jest nam jednak potrzebny… Dobra, rozgadałem się – wyznał bez najmniejszego skrępowania dzieląc się z Solbergiem częścią prywatnego życia, zaraz uśmiechając się szeroko, kiedy machnął różdżką i pojawiły się przy nich łopaty. – No, to zaczniemy od wykopania odpowiednio głębokich dziur, więc myślę… Czekaj, my jesteśmy właściwie tego samego wzrostu, to tak, żebyśmy mogli do połowy do dziur wejść. Później wstawimy pętle, zasypiemy, utrwalimy zaklęciami i będzie można testować – powiedział, sięgając po jedną łopatę, drugą podając dzieciakowi.
Nie umknęło jego uwadze, że swobodniej zdejmował z siebie ubrania, że pokazywał przy nim blizny, których przecież nie chciał widzieć jeszcze w Venetii, nie chciał ich zaakceptować. Teraz zachowywał się, jakby do nich przywykł, jakby nie zwracał na nie uwagi i Josh chciał o to zapytać, choć jednocześnie nie chciał poruszać drażliwych tematów, gdy mieli mieć spokojne popołudnie. W końcu jedynie mruknął pod nosem coś niezrozumiałego do samego siebie, wbijając łopatę w ziemię i spojrzał na moment na Maxa.
- Żeby tradycji stało się zadość… Co u ciebie, Max? Jak się czujesz tuż przed egzaminami, czy wszystko się układa? – zapytał, mrugając do niego zaczepnie, dając znać, że jest gotów pomówić o czymkolwiek poważnym, jak i o wszystkim niepoważnym, o każdej durnocie, jaka tylko mogła przyjść mu do głowy.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5103
  Liczba postów : 12278
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Pastwisko-boisko QzgSDG8




Gracz




Pastwisko-boisko Empty


PisaniePastwisko-boisko Empty Re: Pastwisko-boisko  Pastwisko-boisko EmptyPią Cze 14 2024, 22:54;

Uśmiech Josha nie napawał nadzieją na brak kołatkowych reakcji, ale zawsze można było spróbować. Dobrze wiedział, że jest to jakaś forma bezpieczeństwa, ale wciąż magiczna, co tylko sprawiało, że chłopak automatycznie pałał do niej niechęcią. Może i szedł do przodu i oswajał się ze swoimi trwałymi problemami, ale ten jeden był dość głęboko w chłopaku zakorzeniony.
-No już, już! - Uniósł ręce w obronnym geście. -Mam nadzieję, że na tyle często, by się dogadywać i na tyle rzadko, by wam nie przeszkadzać. - Zadeklarował jeszcze w kwestii odwiedzin. Naprawdę cenił sobie relację, jaką miał z małżeństwem Walshów i nie chciał jej stracić. Nie dlatego, że poniekąd byli jego powiernikami, ale dlatego, że po części stali się dla niego rodziną, a to znaczyło w umyśle Maxa naprawdę wiele.
-Od czasu wyprawy na wróżkowy bal, dziwnie na mnie działają. Od samych oparów miałem kilkudniową migrenę, choć jestem pewien, że wszystko uwarzyłem jak trzeba. - Przyznał, krzywiąc się wyraźnie, bo akurat to mocno mu przeszkadzało nie tylko dlatego, że eliksiry były jego największa pasją, ale też przecież musiał je warzyć do pracy. Owszem, mógł zaopatrzyć raz czy dwa "Lux" w gotowce, ale nie lubił tego robić. Zdecydowanie preferował własne wytwory i tego się trzymał, póki mógł.
Chciał już powiedzieć, że herbatę to chętnie zawsze przyjmie, gdy jednak inny temat zwrócił jego uwagę. Temat, który poruszył już wcześniej z Christopherem.
-Czyli jednak się decydujecie? Uważam, że to dobry krok. Mędrka jest wspaniała, ale teren jest zbyt duży na jednego skrzata. Przyda jej się pomoc. - Ucieszył się na te wieści. Znał skrzatkę i wiedział, że pewnie ciężko będzie jej to przyjąć, ale wiedział, że mimo chęci zajechałaby się próbując samej ogarnąć ten teren.
-Ej, miało być bez magii! - Obruszył się żartobliwie, gdy Joshua przywołał łopaty zaklęciem. No na to się nie pisał! Czy coś. -Do połowy? Nie ma sprawy. To prawie jak grób, ogarniemy. - Zażartował sobie jak zwykle mało poważnie, ale jakoś tak mu się skojarzyło. Zaraz jednak skrzywił się, gdy mózg podrzucił mu wspomnienia z Norwegii, kiedy to odkopał kości i w efekcie tego usłyszał glos swojej zmarłej rodzicielki. Wzdrygnął się nieprzyjemnie, odrzucając tę wizję i chwycił łopatę, gotów zabrać się do pracy.
To nie tak, że w pełni pogodził się z bliznami. Wciąż chował je w większości przypadków, ale przy Joshu, czy Paco był w stanie pokazać je w pełnej okazałości. Nie miał już też aż takiej awersji w kwestii dotykania ich, jak wtedy, więc życie intymne Maxa też trochę odżyło, ale były momenty, gdy traumatyczne wspomnienia powracały na tyle mocno, że musiał wyznaczać mocne granice. Spojrzał na Josha, gdy ten coś wymruczał, ale nie zdążył zapytać, co miał na myśli, gdy Walsh postanowił zapytać wprost o rzeczy... pozornie ogólne. Pozornie, bo Solberg dobrze wiedział, co mogło się za tym kryć.
-Egzaminami się nie przejmuję. Wiesz, eliksiry raczej zdam, a tak na prawdę tylko na tym mi zależy. Zielarstwo pewnie też jakoś pójdzie i transma, jeśli Pattol... znaczy profesor Craine, nie postanowi mnie ujebać za zamienienie go w dojarkę na finale Ligi Pojedynków. - Zaczął od bardziej neutralnego tematu, a gdy wspominał o niefortunnym rykoszecie w stronę nielubianego nauczyciela, uśmiechnął się szeroko dając znak, że ani trochę nie żałował, że miało to miejsce. Zaczął też kopać, by nie tracić niepotrzebnie czasu na same pogaduszki. -A poza tym jest jedna sprawa, z którą się noszę... - Zaczął dość niepewnie, wbijając szpadel po raz kolejny w ziemię. Nie była to łatwa praca, ale zdecydowanie sprawiała mu przyjemność. -Myślę, czy by w końcu nie zdecydować się na zamieszkanie z Paco. - Wyrzucił w końcu z siebie, wraz z ziemią, która powoli zbierała się w kopczyk obok niego.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4214
  Liczba postów : 2139
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Pastwisko-boisko QzgSDG8




Moderator




Pastwisko-boisko Empty


PisaniePastwisko-boisko Empty Re: Pastwisko-boisko  Pastwisko-boisko EmptySob Cze 15 2024, 12:05;

- Daj spokój, już mówiłem, że jesteś jak młodszy brat, prawda? Po prostu wpadaj w odwiedziny, gdy chcesz i gdy potrzebujesz. Nawet pokój znalazłby się dla ciebie w razie potrzeby - powiedział całkowicie szczerze, wykonując ręką lekkie machnięcie. Jego zdaniem Solberg nie musiał się przejmować czymś takim, jak przeszkadzanie im. Nie sądził, aby potraktowali tak jego obecność nawet, gdyby z nimi zamieszkał na jakiś czas. Nie w tym domu, gdzie mieli nie tylko wiele miejsca w środku, ale też na zewnątrz. Gdzie mieli wystarczająco wiele przestrzeni dla swoich pasji, dla swoich zwierząt i dla zbłąkanych dzieciaków, czy takich, jacy stali się ich bliskimi z upływem czasu.
- Jakoś mnie nie dziwi, że brałeś udział w tej wyprawie. Pewnie połowa członków to byli nasi studenci - stwierdził, kręcąc głową z cieniem rozbawienia. - Możliwe, że to jakiś efekt przebywania między wróżkami? Zostaje czekać i obserwować czy ci minie, ale może spróbuj na jakiś czas odsunąć się od eliksirów - dodał jeszcze, zdejmując z nadgarstków bransoletki i schował je do kieszeni. Nie zdejmował jedynie obrączki i pierścienia Benulusa, ale im nic nie groziło w trakcie kopania w ziemi.
- O czekaj, to wy już też o tym rozmawialiście? - zapytał z rozbawieniem w głosie, zaraz przeciągając dłonią po włosach. - Ostatnio poruszył Chris temat skrzata i też myślę, że to dobry pomysł z różnych względów. Mędrka nie będzie sama ze wszystkim na głowie, a kiedy wyjedziemy na wakacje, będzie mieć towarzystwo. Jednak muszę znaleźć odpowiedniego skrzata dla jej kompana, a nie chciałbym zabierać jej tam ze sobą… Jakkolwiek doceniam pomoc skrzatów, tak sklep z nimi… Boję się, że wejdę i wykupię wszystkie, albo zamiast jednego wezmę dwa - przyznał jeszcze i był pewien, że w jego słowach nie było niczego dziwnego. Sam nie wiedział, skąd mu się to brało, ale odkąd między nim a Chrisem wszystko układało się prawidłowo, zaczynał ściągać więcej magicznych stworzeń do domu. Nie tylko dlatego, że w jakiś pokręcony sposób uważał, że to będzie się podobało zielarzowi, ale też sam odnajdywał między nimi wiele spokoju.
Zaśmiał się i mrugnął do chłopaka zaczepnie, kiedy ten obruszył się na odrobinę magii, jaką było przywołanie łopat. Cóż, efekt tego, że zapomniał zabrać je od razu ze sobą. Mogli jednak zaczynać pracę i choć Josh widział, jak Max skrzywił się, jak nagle coś go otrzepało, nie pytał. Był świadom, że czasem każdy miał rzeczy, o których nie chciał mówić, czy wspomnienia, do których nie chciał wracać i szanował to. Jednak nie potrafił po prostu nie pytać o to, co u niego, czy chciał o czymś porozmawiać. Za długo się znali i za dużo o sobie wiedzieli, żeby tak się stało.
- Spokojnie, tu nie jestem profesorem, a Craine… Nawet ja za nim nie przepadam - powiedział, śmiejąc się pod nosem z historii o dojarce. Wszyscy o tym wiedzieli i trudno było nie śmiać się z profesora transmutacji po kątach, nawet jeśli mogło to grozić dodatkowym ogonem, czy czymś podobnym. Chciał nawet o tym wspomnieć, wbijając łopatę dalej w ziemię, powiększając stopniowo dziurę, kiedy jednak Max odezwał się, wyraźnie wskazując, że był temat, jaki jednak go w jakimś stopniu męczył.
- Zamieszkać z Paco? To byłby poważny krok - powiedział prosto po tym, jak zagwizdał pod nosem. - Brzmisz jednak jakbyś się wahał. Rozumiem, że chciałbyś, bo jesteście już od dawna razem i wszystko zaczyna się prostować między wami, czy może nawet całkowicie się wyprostowało, tak? Co jednak sprawia, że nie jesteś pewien? - zapytał, spoglądając wprost na Ślizgona, nim wrócił do kopania w ziemi. Sam nie był pewien, czy to był dobry pomysł, choć jednocześnie był pewien, że ten krok byłby właściwy do rozwiązania wszystkich wątpliwości, jakie nimi targały.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5103
  Liczba postów : 12278
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Pastwisko-boisko QzgSDG8




Gracz




Pastwisko-boisko Empty


PisaniePastwisko-boisko Empty Re: Pastwisko-boisko  Pastwisko-boisko EmptySob Cze 15 2024, 21:22;

Zawsze czuł się ciepło, gdy słyszał te słowa od Walshów, ale nie mógł zaprzeczyć, że było w tym jakieś ziarnko poczucia winy. Ich relacja była dość bliska, ale zbudowana na ogromnym cierpieniu Maxa i wielu nieprzyjemnych rozmowach, które musieli przeprowadzić. Nigdy tego nie chciał, choć nie przeczył, że lubił mieć małżeństwo po swojej stronie.
-Wiem, ale potrzebujecie też czasu dla siebie. Jako nauczyciele i terapeuci po godzinach, macie go zdecydowanie za mało. - Powiedział stanowczo. Doceniał wszystko, co dla niego robili, ale nie zamierzał wykorzystywać tego dla własnego widzimisię.
-Dużo się nie mylisz. Wszyscy mieli już chyba dość tego pyłkowego zamieszania. A co lepsze, wyprawa miała poniekąd miejsce w Inverness. Nie ma to jak powrót do domu. - Zaśmiał się lekko, bo obydwoje wiedzieli, że to szkockie miasto wcale nie miało najlepszego wpływu na Maxa i nie wiązało się w większości z przyjemnymi dla niego wspomnieniami. Choć pewną radość dało mu to, że mógł wykazać się na tej wyprawie jedną z rozwiniętych w Inverness umiejętności, a to, że chodziło o zdolności kleptomańskie, nie było już wcale ważne. Zaraz też spojrzał na Josha jak na kompletnego idiotę, bo nie było opcji odstawienia eliksirów. Spożywania oczywiście zaprzestał, ale nawet warzenie przyprawiało go o problemy.
-Tak, jak przyszedłem podziwiać jego ogród. Naprawdę pięknie się tu urządziliście. - Potwierdził, komplementując przy okazji włości Walshów. -W sumie to ja zapytałem, czy planujecie więcej pomocy. Chris się wtedy jeszcze zastanawiał, ale cieszę się, że podjęliście tę decyzję. - Przyznał zupełnie szczerze. Czuł, że tak będzie lepiej nie tylko dla profesorów, ale i samej Mędrki. Nie mogła dźwigać tylu obowiązków sama. -Czyli to prawda, że jesteś największym przygarniaczem w tym domu. - Rozweselił się na tę wzmiankę, by zaraz poważniej dodać, że dla niego samego kwestia sklepu z takimi istotami jest dość chora.
U Solberga zawsze się coś działo i rzadko było to coś pozytywnego. Teraz jednak, poza eliksirowarskimi problemami, nie mógł powiedzieć, że sprawy mają się źle. Owszem, dźwigał na barkach wiele wątpliwości, ale nie były one tak poważne jak przyzwyczaił do tego Joshuę i jego męża. Poza tym, sam nie zauważył jeszcze, jak szybko powrócił do picia ogromnych ilości alkoholu.
-Zdradź mi.... - Zaczął tajemniczo, wbijając po raz kolejny łopatę w ziemię. -Czy jest ktoś, kto go lubi? - Spojrzał na Josha z wielkim wyszczerzem. Szczerze wątpił, by usłyszał odpowiedź twierdzącą, ale może jednak jakieś cuda się na tej planecie jeszcze zdarzały. Uśmiech Maxa ocieplił się jednak szybko, gdy wyznał, co siedzi mu w głowie i jako reakcję usłyszał gwizd miotlarza. Po wielu burzach, które przeszli z Paco, miał wrażenie, że są nieco silniejsi i w końcu mogą cieszyć się swoimi uczuciami, choć w wyrażaniu ich wciąż nie byli idealni.
-To nie do końca tak.  - Zaczął, sprowadzając jednak Josha na ziemię. -Paco już dawno tego chciał i szczerze dość mocno nalegał, wielokrotnie. Nigdy nie byłem gotowy i odbierałem to jako próbę swego rodzaju kupienia mnie. Teraz jednak jest inaczej. Powrót na studia dorzucił mi zbyt wiele obowiązków. Za rzadko się widujemy i zaczyna mi go po prostu brakować, a tak moglibyśmy widywać się codziennie, chociażby wieczorami. Zanim zapytasz, czemu nie możemy zamieszkać obecnie razem w jego hotelu i sprawa wyszłaby na to samo, od razu Ci powiem, że tę opcję skreśliłem. Ten hotel sprawia, że nie czuję się dobrze. - Nakreślił sytuację, starając się jak najlepiej wyjaśnić powody swoich rozmyślań. -Ale przyznam, że już nie skaczemy sobie tak do gardeł jak wcześniej. Po tym, jak zaproponował mi małżeństwo dość mocno zwolniliśmy, w końcu i chyba dzięki temu mogłem na spokojnie sam dojrzeć do tej decyzji. Sam nie jestem pewien, czy w pełni jestem na to gotowy, ale chyba nie widzę już sensu i potrzeby, by dalej zwlekać. - Kopał i mówił, mówił i kopał, a dzięki temu dół dość sprawnie się pogłębiał, choć Max czuł coraz większe zmęczenie. Nie była to w żadnym stopniu łatwa praca, ale zaliczał ją do przyjemnych.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4214
  Liczba postów : 2139
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Pastwisko-boisko QzgSDG8




Moderator




Pastwisko-boisko Empty


PisaniePastwisko-boisko Empty Re: Pastwisko-boisko  Pastwisko-boisko EmptyCzw Cze 27 2024, 15:02;

- Za to odpowiednio potrafimy go spożytkować, więc nie musisz się martwić. Nie zapraszalibyśmy, gdyby nie było to szczere – stwierdził jedynie Josh, wzruszając lekko ramionami na znak, że dla niego temat został zamknięty. Oczywiście, nie zaczęli relacji w sposób właściwy, ale nie było sensu udawać, że nie zbliżyli się do siebie w jakimś stopniu, że nie lubili spędzać ze sobą czasu i rozmawiać nawet o pierdołach. Wciąż z tyłu świadomości pozostawały obawy, czy na pewno wszystko było w porządku. Niewiele później skrzywił się na wzmiankę o rodzinnym mieście Maxa, ale grymas ten nie trwał długo, szczególnie kiedy zobaczył wyraz twarzy Solberga na jego sugestię, żeby trzymał się z dala od eliksirów. Śmiech miotlarza potoczył się po okolicy, zwabiając w ich stronę kaczki dziwaczki, które przydreptały przez mostek i weszły za nimi na pastwisko.
- Wiesz, w końcu jest to wymarzony dom, mamy możliwość go odpowiednio przygotować i znaleźliśmy po długich poszukiwaniach odpowiedni teren… A jak wszystko już mamy, to możemy się rozwijać… Kiedyś pokażę ci mój gabinet, gdy nie będziemy babrać się w ziemi – dodał jeszcze, a duma w jego głosie była wręcz namacalna. Zaraz też zgodził się, że sklepy ze skrzatami były nietypowe, ale wiedział, że byłoby trudno inaczej zorganizować coś, co odpowiadałoby istotom oraz czarodziejom. Wiedział, że dla wielu skrzaty były jak pegazy – były stworzeniami użytkowymi, choć były naprawdę inteligentne i komunikatywne. A skoro konie kupowano w menażeriach, to skrzaty… Aż wzdrygnął się na samą myśl, że musi iść do tego miejsca, ale zaraz odsunął myśli o tym na bok. Będzie martwił się później i rozpieszczał nowego skrzata.
Wzruszył wymownie ramionami, kiedy Max zapytał o Pattona. Nie zamierzał zdradzać tajemnic kadry, choć w tym przypadku nie wiedział wiele. Byli z pewnością tacy, którzy lubili wicedyrektora, ale nie był pewien, którzy to, więc nie chciał rozsiewać plotek. Tym bardziej, gdy kolejny temat był o wiele ciekawszy i cóż, ważniejszy. Nie był pewien, czy powinien cieszyć się, czy być jednak ostrożnym. Jednak nawet on zauważył, że z Paco poczynili spore postępy i wyglądało na to, że w końcu zaczęło się między nimi odpowiednio układać.
- Zmiana perspektywy pomaga w podjęciu podobnych decyzji i powiem ci, że nawet nie proponowałbym mieszkania w hotelu. Z różnych powodów, ale przede wszystkim, czym innym jest wspólne mieszkanie, a mieszkanie wspólnie w miejscu pracy drugiego – zauważył, kręcąc lekko głową, zatrzymując się na moment, żeby napić się, nim wrócił do kopania dołu, zaraz nieruchomiejąc. – On ci się oświadczył? – zapytał z wyraźnym zdziwieniem, zaraz wspierając się o łopatę, kiedy w pełnym szoku wpatrywał się w trawę, myśląc nad tym, co też strzeliło Moralesowi do głowy. Podejrzewał, że mężczyzna chciał pokazać, że zależy mu na Maxie, ale wybrał jeden z gorszych momentów, skoro mieli wcześniej stale emocjonalną kolejkę górską. W końcu Josh prychnął i uśmiechnął się szeroko, ciepło, wracając do kopania.
- Bardzo dobrze. Decyzję podjąłeś sam, bez nacisków, a dzięki wspólnemu mieszkaniu z pewnością więcej się o sobie dowiecie i no… Będzie inaczej, ale mam nadzieję, że i dla was to inaczej będzie oznaczać lepiej – powiedział szczerze, odkrywając, że zdecydowanie cieszyła go postawa Maxa do całej sytuacji. - To gdzie i kiedy zaczniecie?

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5103
  Liczba postów : 12278
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Pastwisko-boisko QzgSDG8




Gracz




Pastwisko-boisko Empty


PisaniePastwisko-boisko Empty Re: Pastwisko-boisko  Pastwisko-boisko EmptySob Sie 31 2024, 23:05;

Skinął tylko głową, bo nie tylko wiedział, że kłótnie z Walshami nie mają sens i kończą się różnie, ale też cieszył się, że wciąż jest tu mile widziany. Mimo wszystko nie planował zawracać im zbyt często dupy. Przebywając na co dzień z bandą dzieciaków, które ciągle coś od nich chciały, potrzebowali też czasu i przestrzeni dla siebie.
Śmiech Josha był zaraźliwy, a Max zaraz rozproszył się na chwilę, witając się z kaczkami dziwaczkami. Te zwierzęta go fascynowały, czego nie mógł powiedzieć o innych magicznych istotach. Kolejny powód, dla którego lubił odwiedzać Josha i jego męża.
-Jeśli próbujesz mnie wkręcić w poprawianie wypocin jakiś nieogarniętych drugoklasistów, to zapomnij. Wystarczy, że swoje muszę czasami czytać. - Zadeklarował radośnie, by zaraz jednak potwierdzić, że chętnie zobaczy, jak Josh urządził swój gabinet. Kto jak kto, ale Solberg dobrze wiedział, że odpowiednie miejsce do pracy było naprawdę ważne. Mimo, że pracował w wielu surowych warunkach, tak jedna wygodna laboratorium w piwnicy "Luxa", wiele zmieniała i dodawała radości, której przy eliksirowarstwie dwudziestolatek szukał.
Po raz kolejny machnął łopatą, nie zapominając o pracy. Rozmowa kleiła się naprawdę dobrze i chłopak śmiał się więcej, niż to sobie początkowo wyobrażał. Milczenie Josha upewniło go w tym, że znienawidzony profesor transmutacji nie ma też lekko z resztą kadry. Max żałował tylko, że nie usłyszał więcej, ale już jego w tym głowa, żeby jakoś te ploteczki zdobyć. To musiał być dopiero skarb, a nie kamienie, na które raz po raz się natykał, kopiąc dziury pod quidditchowe bramki.
-Ja już nie wiem ile perspektyw miałem na tę relację, ale ta wydaje się w końcu najbardziej spokojna. - Nie rezygnował z żartobliwego tonu, by po chwili na sekundę zamrzeć, gdy Josh zdziwiony zapytał o kwestię oświadczyn. No tak, Max nie chwalił się tym na lewo i prawo, bo nie poszły one tak, jak Salazar sobie założył i sprawiły, że chłopak bardzo poważnie zaczął się zastanawiać, czy związek z Paco ma w ogóle sens i kiedykolwiek stanie się na tyle poważny, bo chłopak zgodził się stanąć z nim przed ołtarzem. -Uwierz mi, że spodziewałem się po nim wszystkiego, ale nie tego. - Odpowiedział w końcu, a uśmiech wrócił na twarz Solberga. -Nie martw się, odmówiłem. To nie był dobry pomysł ani dla niego, ani dla mnie, ale mam wrażenie, że dzięki temu jesteśmy tylko silniejsi. Paco wie, że nie odmówiłem, by go zranić i chyba moje argumenty trafiły tam, gdzie powinny. - Wyjaśnił sytuację, żeby przypadkiem Josh nie myślał, że powinien szykować się na wesele. Obydwoje tutaj wiedzieli, że byłaby to bardzo niekorzystna dla ślizgona decyzja.
-Też na to liczę. Paco już przegląda rynek i szuka czegoś odpowiedniego. Ja też, ale mam na to zdecydowanie mniej czasu niż on. - Prychnął rozbawiony, po raz ostatni machając łopatą, którą zaraz odrzucił i wyciągnął się z dołu, który kopał. -Myślę, że można posadzać już słupki. - Zawyrokował, po czym zdał sobie sprawę, ile pytań ma do tego przedsięwzięcia. -Ty, w ogóle, skąd je wziąłeś? Jest jakiś sklep do tego, czy siedziałeś po nocach i spawałeś złom? - Przyglądał się Joshowi, jakby ten miał zaraz oznajmić, że w nocy przyszły krasnoludki i po prostu podrzuciły mu tę kupę żelastwa do salonu.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4214
  Liczba postów : 2139
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Pastwisko-boisko QzgSDG8




Moderator




Pastwisko-boisko Empty


PisaniePastwisko-boisko Empty Re: Pastwisko-boisko  Pastwisko-boisko EmptyWczoraj o 17:16;

Josh zapewnił Maxa, że nie planował dawać mu do oceniania czy poprawiania żadnych prac domowych. Mimo wszystko, choć nie zawsze były to prace górnych lotów, dobrze się przy nich bawił i tak naprawdę nie oddałby mu niczego takiego. Za dużo miał przy tym zabawy, aby oddawać w ręce kogoś innego, nawet jeśli była to osoba, której właściwie ufał.
Wrócili do pracy, nie przerywając rozmowy, będąc umówieni na kolejne zwiedzanie domu. Śmiech niósł się po pustym jeszcze pastwisku, które liczył że wkrótce będzie mieć swoich mieszkańców. W międzyczasie Josh dostrzegł Wrzos, jak przemykała ukradkiem, pewnie polując na coś, albo zwyczajnie patrolując ich teren. Wszystko było zwyczajnie takie, jak powinno być. Być może niektórzy wskazaliby na kilka brakujących elementów ich sielanki, ale nie on. Dla niego było dokładnie tak, jak powinno i liczył na to, że kiedyś także Solberg znajdzie odpowiednie dla siebie miejsce, w którym będzie mógł być właśnie tak spokojny. Josh życzył to każdemu ze swoich wychowanków, ale nie był pewien, na ile może tak naprawdę dopytywać ich o to. Dlatego cieszył się, że Solberg sam do nich przychodził, choć jednocześnie nie spodziewał się takich rewelacji. Zaręczyny.
- Cóż, to jest nas dwóch z tych, co się nie spodziewali - odpowiedział szczerze Josh, uśmiechając się nieznacznie kącikiem ust, nie do końca wiedząc, jak powinien do tego podejść. Musiałby skłamać, gdyby miał powiedzieć, że nie martwił się w ogóle o Solberga, ale też wierzył, że Paco oświadczając się, wiedział, co robi. Wiedział, czego chciał i próbował to pokazać, choć… Wyraźnie nie był w tym dobry i wybrał raczej kiepski moment.
- Wiesz, jestem z ciebie dumny - powiedział w końcu całkowicie szczerze, kiedy Max wyjaśnił, że odmówił. To była naprawdę dobra decyzja w ich położeniu, choć nie przekreślała niczego. Pokazywała, że Solberg zdołał dojrzeć, zdołał inaczej spoglądać na siebie, na innych i był pewien, czego chciał. Josh uśmiechał się do niego lekko, a jego ciemne spojrzenie ocieplała prawdziwa duma.
W końcu jednak przestali kopać odpowiednie dziury pod słupki i mogli chwilę odpocząć, zanim będą musieli przejść do umieszczania słupków w ziemi.
- Wciąż mam znajomości w branży - odpowiedział ze śmiechem, samemu także wyciągając się z dołka, aby usiąść na trawie obok i sięgnąć po przyniesione przez Mędrkę napoje. - Słupki są ze starego boiska treningowego Katapult. Robili renowację i udało mi się przekonać ich, że zamiast odświeżać stare słupki zaklęciami, mogliby po prostu kupić sobie nowe, a starymi ja się zajmę. Wmówiłem, że to dla trenowania okolicznych dzieciaków. Gdybyś jednak chciał kupić, to pewnie w miotlarskich udałoby się je zamówić, ale nie wiem, ile musiałbyś za to zapłacić. Mnie wyszło to jedynie datek na rzecz drużyny, a że wciąż czuję się jej członkiem… - wyjaśnił swoją odpowiedź, uśmiechając się przy tym szeroko. Słupki rzeczywiście nie były najnowsze, co można było dostrzec po przyjrzeniu się im uważnie, ale zdecydowanie na warunki domowe jeszcze się nadawały i miotlarz był przekonany, że jeszcze długo będzie mógł z nich korzystać.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Pastwisko-boisko QzgSDG8








Pastwisko-boisko Empty


PisaniePastwisko-boisko Empty Re: Pastwisko-boisko  Pastwisko-boisko Empty;

Powrót do góry Go down
 

Pastwisko-boisko

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Pastwisko-boisko JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Świstokliki
 :: 
Mieszkania
 :: 
Dom Walshów
-