Na szóstym pietrze znajduje się sala wielkości klasy i kawałek więcej. Nie ma określonego koloru,gdyż każdy uczeń który do niej wejdzie może zmienić kolor miękkiego dywanu i ścian na jakikolwiek sobie wymarzy.Na północnej i południowej ścianie znajdują się dwa wielkie okna, na których parapecie spokojnie mieszczą się dwie osoby. Na czas imprez które często odbywają się w tym miejscu okna można zasłonić wielkimi zasłonami,przez co w pokoju zapada przyjemny półmrok. W jednym z rogów mieści się gigantyczna narożna kanapa,a po podłodze w niewielkich kupkach są porozrzucane kolorowe poduszki. Na pięknej drewnianej szafce stoi różowy gramofon,a w szufladzie można znaleźć całą kolekcje płyt gramofonowych poczynając od klasyki a kończąc na ciężkich brzmieniach. Uczniowie uwielbiają spędzać tu czas,i organizować imprezy.
Wszedł do sali bardzo zadowolony z tego, że będzie mógł udział w czymś tak zwariowanym jak tak gra. Będzie super! Nie mógł się doczekać jak każdy z zawodników po kolei będzie miał różne zabawne konsekwencje swoich przegranych w karty. On również, ponieważ nie ma w nich zbyt dużego szczęścia. Może to dlatego, że w jego życiu nie brakuje miłości? A mugolskie przysłowie coś mówiło na ten temat. - Clari! Kochanie! - Zawołał kiedy wszedł do środka. Nie chciało mu się bawić w udawanie Edwarda choć wiedział, że dziewczyna woli jego. Usiadł na krześle i pochylił się cmokając ją w policzek na powitanie i czochrając po głowie jak to miał w zwyczaju. - Gotowa na zabawę? - Nawet gdyby ta gra była nudna, to z nim by się chyba po prostu nie dało nudzić. Może dobrze by było gdyby trafiła go kapłanka. Przynajmniej nie będzie się mógł odzywać, a tak to zagada wszystkich przeciwników na śmierć.
Kostka: 6 Tarot: 13 - Śmierć
Ostatnio zmieniony przez Jay Harper dnia 12/3/2016, 17:48, w całości zmieniany 2 razy
Clarissa R. Grigori
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 170
C. szczególne : Rosyjski akcent, rude długie włosy, przeważnie chodzi ubrudzona farbą
Siedząc tak na ławce zdała sobie sprawę, że kompletnie nie zna zasad tej gry. Owszem, czytała i pytała się innych uczniów one jednak było to pobieżne. Nie zagłębiała się w nie za bardzo i nawet nie wiedziała za co która karta odpowiada. Jej myśli przerwał trzask drzwi i czyjś głos wypowiadający jej imię. Z zainteresowaniem spojrzała w stronę z której dobiegał i ujrzała... No właśnie, kogo? Jaya czy Edwarda. Nie miała pojęcia. Wiedziała jak ich rozróżnić lecz nie miała zamiaru ruszać się ze swojego miejsca było jej zdecydowanie zbyt wygodnie. - Kogóż moje oczy widzą. Jeden z braci Harper. - wyszczerzyła się do niego ukazując swoje ząbki - A gdzie twa miłość? Sądziłam, że po wyznaniu jednego z was staniecie się nierozłączni. - z teatralną troską na twarzy zaczęła przeszukiwać spojrzeniem salę, wiedząc doskonale, że nie ma szans aby znajdował się tutaj drugi z bliźniaków. Jedynie potrząsnęła głową aby ułożyć jako tako nieład zrobiony przez niego na głowie. - Na zabawę mój drogi to ja jestem zawsze gotowa. Pytanie brzmi czy ty jesteś na nią gotowy. Wiele słyszałam o tej grze i nie wydaje się ona tak przyjemna. - zdradzanie sekretów i te inne sprawy. Trochę jak gra w butelkę.
Zoe weszła do sali. Trochę obawiała się, że nie uda jej się do końca wyluzować, bo nie grałą wcześniej w Eksplodującego Durni. Oczywiście zapoznała się z zasadami, ale i tak nie była pewna czy wszystko zapamiętała. W sali była jakiś dziewczyna której Zoe nie rozpoznała. Był też pewien gryfon, którego znała z widzenia. Miała nadzieje, że szybko nie odpadnie.
Był krukonem, więc można było się spodziewać, że przyjdzie jako ostatni. Wątpił czy się spóźni. Ale może jednak? Ostatnio łamał same zasady więc czemu nie? Chociaż nie chciał by zaczęto bez niego. Mimo wszystko mała rozrywka mu się przyda. Ostatnio mało co się śmiał. Nie zależało mu na wygranej. Nie był taki jak jego rodziny. "nie liczy się gra, liczy się wygrana". Ile razy już to słyszał?! Znał już na pamięć. Kiedy wszedł zobaczył znajome twarze. Uniósł brew i się uśmiechnął na przywitanie. - no hej.- powiedział i przyjrzał się wszystkim po kolei.
kostka: 3 tarot: 19-słońce
dogrywka- 6 dogrywka II- 4
Ostatnio zmieniony przez Adam Henderson dnia 13/3/2016, 23:26, w całości zmieniany 2 razy
Niewidzialny zastrzyk amortencji. Zakochujesz się w swym karcianym przeciwniku, jeśli gra was więcej, wylosuj kogo pokochasz do końca gry. 1, 2 – Adam 3, 4 – Jay 5, 6 – Clarissa
Clarissa : Zoe : Adam: Jay - 0 : 1 : 0 : 0
______________________
Clarissa R. Grigori
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 170
C. szczególne : Rosyjski akcent, rude długie włosy, przeważnie chodzi ubrudzona farbą
Pojawienie się puchonki nie przejęło specjalnie Clary. Nawet jej nie znała tak więc nie zwróciła na nią szczególnej uwagi. Dopiero gdy do pokoju wszedł Adam jej uśmiech się powiększył. Przynajmniej tego krukona znała. - No cześć. Nie spodziewałam się spotkać tutaj Ciebie. - szczerze powiedziawszy to nigdy by nie pomyślała, że chłopak gustuje w takich grach. Była to dla niej nowość. W pierwszej rundzie przegrała puchonka. Jej karta była bardzo ciekawa, a jeszcze ciekawsze było to, którego z panów wybierze. A może wcale nie będzie to pan... Oj oby nie. Może i Clary była bi ale to nie znaczyło, że kręciło ją wszystko co chodziło. W sumie z tej trójki osób wybrała by Jaya. Sama nie wiedziała czemu. Przecież Harper był kobieciarzem co zdecydowanie ją odtrącało od braci.
Zoe bardzo podobała się gra, ale niestety przegrała w pierwszej rundzie. Za karę musiała wypić eliksir miłości. Gdy już to zrobił spojrzała na Jaya. W jednej chwili zakochała się w nim. Nigdy jej sie nie podobał, ale teraz... Patrzyła z rozmarzeniem na jego piękne brązowe oczy, piękne czarne włosy.
KOSTKA: 2 TAROT: 17 gwiazda
Ostrzegam po raz pierwszy. "Post fabularny powinien mieć długość min. 5 linijek." Ponadto nie używaj emotikon w postach fabularnych.
Otóż to! Jeden z braci Harper przybył na salony i zamierza was wszystkich zająć swoją cudowną osobą. Uśmiechał się do ślicznej krukonki, która najwyraźniej tak jak większość ludzi nie rozróżniała dwójki bliźniaków. - Moja miłość? Siedzi przede mną – Wyszczerzył się do dziewczyny po czy jej pomachał żeby jej pokazać, że to właśnie ona przed nim siedzi – A na zabawę jestem gotowy zawsze. Poza tym nie martw się, jeśli coś będzie nie tak, to Ci pomogę – Kiedy to powiedział niestety zaczęło się schodzić więcej osób. W tym jakiś obcy chłopak, a to niestety oznaczało konkurencję. Westchnął widocznie niezadowolony posyłając jedynie uśmiech w stronę Adama i Zoe. Kiedy Zoe wypiła amortencję i zaczęła się na niego dziwnie gapić poczuł się trochę niepewnie. No cóż, może podeśle ją Edwardowi. Ten lubił takie młodziutkie, Jay wolał studentki. Jedynym wyjątkiem od reguły była jego Litka. Ale to całkiem inna sprawa.
Czy to ten chłopak wysłał mu dziwny list z poszukiwaniem Lilith? Oh, miał nadzieję, że nie, a jeśli jednak jeśli tak to miał nadzieję, że kompletnie nie wie kim jest. Jego wyraz twarzy nic nie mówił. Uśmiech wydał mu się nieszczery. Za to Clarissa aż promieniała. Cieszył się, że może tu być z nią. Czuł, że coś przerwał tej dwójce, ale nie przyszedł tutaj dla przyjemności! - Tak, pewnie nie wyglądam na chłopaka, który bawi się w takie rzeczy. Jednak potrzebuję zmian. Liczę, że nie wszyscy są fałszywi. Pewne osoby trzeba unikać po prostu. - powiedział ze smutkiem w głosie. Nie chciał drążyć tematu. Przy wszystkich? Jeszcze czego! Musiał to zdusić w sobie. Teraz miał taki plan. Ulżyło mu, że w pierwszej rundzie nie odpadł. Gdyby on miał wypić ten eliksir to nie chciałby się zakochać w żadnej z tych osób. No może oprócz uroczej krukonki, ale nie trzeba mysleć dwustronnie. Ona by tego sobie nie życzyła, nawet jeśli miałoby to trwać przez grę.
Wiedział, że nie powinien tego robić, ale ta nowa fryzura Clarrisy była całkiem wystrzałowa. Cóż, mogą na to włosy ucierpieć, ale to była tylko zabawa! Przyszedł tutaj się bawić, a nie wszystko brać na serio. Cóż, zachowanie Zoe trochę go zaskoczyła. Nie sądził wcale, że tak zakochanie wygląda. Spodziewał się zdecydowanie czegoś więcej, zdziwiło go to bardzo! Uśmiechnął się do dziewczyny i badawczym wzrokiem ocenił czy dziewczyna jest cała. Przecież taki wstrząs po trafieniu dwóch piorunów to jest coś. - Przychodząc to spodziewałem się czegoś innego- przyznał się im głośno. Było lepiej niż się spodziewał. Znacznie lepiej. Czy dureń był lepszy od gargulków? Tego już nie wiedział. Obie gry bardzo mu się podobały.
Chłopakowi bardzo podobało się to, że jak na razie gra szła mu naprawdę świetnie. Nic dziwnego, cały czas trafiał dobre karty. Poza tym grać z takim przyjemnym towarzystwem? Clari mu się podobała to też co chwilę ją zagadywał. Adam wydawał się sympatyczny, choć troszkę przygaszony – jakby coś go trapiło. Jednak obecność krukonki najwyraźniej go rozluźniła po kilku chwilach. W sumie nic dziwnego, bo obecnie wyglądała po prostu cudownie! Te sterczące włosy. Wybuch śmiechem patrząc na nią. - Adam ja też. Nie spodziewałem się, że zobaczę żonę frankensteina. Kojarzycie taką postać? - Nie był pewien, czy nie są czasem 100% krwi. A takie rodziny pewnie nie miały pojęcia o czym tak właściwie mówi.
Zoe nadal wpatrywałą się w Jaya. Wyglądał tak ślicznie. Cieszyła się też, że znowu nie przegrała. Miała nadzieje, że teraz również nie przegra. Gdy w krukonkę strzeliły dwa pioruny Zoe zachichotała. Najbardziej bawiły jej jej włosy. Zgadzała się z Jayem ona wyglądała jak frankenstein. Oczywiście płci żeńskiej. Brakowało tylko śrób. Za chwilę znów spojrzała na Jaya. Ach jaki on słodki- pomyślała. Tym razem nie przegram- dodała w myślach.
KOSTKA: 5 TAROT: Pustelnik
2 z 5 ostrzeżeń. Złamany punkt 1 regulaminu ogólnego.
Clarissa R. Grigori
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 170
C. szczególne : Rosyjski akcent, rude długie włosy, przeważnie chodzi ubrudzona farbą
Całkowicie zignorowała wcześniejszą wypowiedź Jaya. W końcu co tu miała niby komentować? Doskonale wiedziała, że chłopak się z niej nabija. Nawet nie brała żadnego jego słowa na poważnie. Choć miała coś dodać odnośnie tej miłości o siedzie przed nim kiedy to dwa pioruny trafiły prosto w nią. Zdezorientowana zastygła nie mając kompletnie pojęcia co się dzieje. Czyżby przegrała? Na to wyglądało. W dodatku zapach spalonych włosów nie wróżył niczego dobrego. Nawet nie chciała patrzeć w lustro. Bała się tego jak wygląda choć z pewnością mogłoby być to ciekawe. Zaśmiała się krótko. - No wiesz co Adam. Ranisz moje uczucia. To ja tu dla ciebie dostaję piorunami a ty mówisz, że spodziewałeś się czegoś innego? - przyłożyła sobie dłoń do serca w geście zawodu. Oczywiście wszystko udawała i wiedziała, że Adam to zrozumie. Reszta pewnie też, po tym jak zaczęła się głośno śmiać. - Oczywiście, że ją kojarzę. I muszę Ci powiedzieć, że jestem zajebistą żoną frankensteina. A na pewno taką własnie chciałby mieć. - wzruszyła ramionami dalej się śmiejąc. Chwilkę zajęło jej ogarnięcie się. W końcu nie każdy dostaje dwoma piorunami, prawda ?
Czy dostał czyraków? Nie. Dziewczyna go nie kochała ani nie byli kochankami. A szkoda. To znaczy dobrze, że nie dostał tego świństwa, ale zrobiłby to dla dziewczyny. Ale cieszył się, że może tu być i pożartować sobie z nią. Nawet zdarzało mu się flirtować. Taką przyjaciółkę to ze świecą szukać! Zepsuć to? Nigdy. - No wiesz. Przytuliłbym cię w nagrodę, ale nie zrobię tego. Nie przy publice. Może kiedyś dasz mi szansę to wynagrodzić- zaśmiał się patrząc na nią. Czy dziewczyna była zła? Oh, na pewno nie, nie zauważył. - kojarzę. Chociaż zupełnie nie pamiętam jak wyglądała. Ale teraz juz chyba wiem- powiedział patrząc na dziewczynę i parsknął śmiechem. Coś mu dzisiaj chyba było za wesoło.
Kostki: 6 Tarot: 3-cesarzowa
Clarissa R. Grigori
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 170
C. szczególne : Rosyjski akcent, rude długie włosy, przeważnie chodzi ubrudzona farbą
I... Znów przegrała. Nie martwiło to jej jednak. Bardziej przejmowała się pewną puchonką która przez nią nabawiła się czyraków. Dobrze, że było to tylko na czas jej gry, jednak sam fakt, iż chodziła w takim stanie po korytarzach z lekka ją bawił jak i przerażał. Obawiała się co może jej ona zrobić przy najbliższym spotkaniu. - Publiczne przytulanie byłoby zbyt problematyczne ale... z pewnością znajdziemy jakieś ustronne miejsce w którym nikt nas nie zobaczy i na spokojnie będziemy mogli się przytulać. - puściła chłopakowi oczko. I nagle uderzył w nią piorun. Tfu! Żadnych piorunów już! Bardziej... dostała olśnienia. Niepewnie spojrzała na Jaya. chciała się przekonać czy i on czasem nie dostał czyraków. Jednak jedno spojrzenie na jego śliczną buźkę i ulga zalała jej ciało. Nie miał ich. Chciała powiedzieć coś jeszcze Adasiowi lecz widok Zoe ją zatrzymał. Przecież przegrała i miała być zakochana w Jayu. Więc czemu przez cały czas jej się wydawało, że patrzyła na niego wzrokiem psychopaty, bądź zabójcy? Czyżby z kartą było coś nie tak?
On również nie dostał Czyraków. Wprawdzie często podrywał Clarisse (na zmianę z bratem), ale ostatecznie nigdy do niczego między nimi nie doszło. Podobnie było z Destiny. Te dwie dziewczyny pozostawały z jednej strony bardzo blisko, a z drugiej wciąż nieuchwytne. Stanowiły pewnego rodzaju wyzwanie dla bliźniaków, dlatego się nimi interesowali. I dlatego, mimo iż była tu również puchonka (obecnie w nim najwyraźniej zauroczona, bo ciągle się w niego wpatrywała) to on cały czas zagadywał Clari. Zresztą tak samo, jak Adam. Jednak ten mógł ją mieć ciągle, byli we wspólnym domu w Hogwarcie. Natomiast Jay musiał się postarać o jej słodkie towarzystwo. - Myślę, że ogólnie byłabyś świetną żoną. Nie tylko dla potwora – To mówiąc puścił jej oczko i spojrzał na Adama pytając go – Dobrze mówię? - Chciał, żeby krukon potwierdził jego słowa. Zaraz po tym wylosował kolejną kartę mając nadzieję, że i tym razem uda mu się uniknąć przegranej. Jak na razie jeszcze się nie zdarzyło ani razu i czuł się dość bezpiecznie.
Zoe ucieszyła się, że znów nie przegrała. Zdziwiła się, że znowu przegrała ta krukonka. Cieszyła sie za to, że Jay nie przegrał. Spojrzała znów na niego. Wyglądał tak pięknie i światło tak ładnie na niego padało. Ach. Jaki on słodki i przystojny. I jeszcze raz słodki. I taki zabawny, pewny siebie. Zoe nawet nie przeszkadzało, że ciągle zagadywał tą krukonkę. Znowu miała małą liczbę na kostkach, a to oznaczało, że są duże szanse, że przegra. KOSTKA: 2 TAROT: MOC
3 z 5 ostrzeżeń. Złamany punkt 1 regulaminu ogólnego.
Czujesz przypływ nieodpartej mocy. Mocy, która każe Ci tańczyć w szalonym, bardzo energicznym rytmie. Do końca gry już nie usiądziesz spokojnie, jesteś zmuszony cały czas tańczyć.
- no oczywiście, że znajdziemy!- mruknął do dziewczyny. I się zaśmiał wesoło kiedy puscila oczko. Z zadowoleniem stwierdził, że drugi chłopak też jest cały. Nie byli kochankami, nie kochali się? Nie jego sprawa, ale po zachowaniu dwójki trudno mu było to stwierdzić. Kiedy usłyszał słowa chłopaka aż drgnął. Nigdy nie zastanawiał się jakby dziewczyna wyglądała jako żona. Nie tylko jako potwora. To jeszcze zależało od męża pewnie, ale czy podobalaby jej się taka rola? Czy nie przeszkadzało by jej to, że zagonilby ją do kuchni, do robót domowych kiedy sam spedzalby całe dnie poza domem? Być może nawet miałby milion kochanek, a ona ufalaby mu bezgranicznie. Taka miała być?! - byłaby na pewno dobra zona-zapewnił chłopaka. Czy ten go testował jak na to zareaguje czy coś?! W każdym razie na niego mogła liczyć zawsze. -się, co tak milczysz? Nie ma co się wstydzic- uśmiechnął się do puchonki. Szczerze mówiąc by całkiem o jej istnieniu nie zapomniał, ale ten taniec? Cóż, niesamowite
Kostki: 3 Tarot: 2 kapłanka
Clarissa R. Grigori
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 170
C. szczególne : Rosyjski akcent, rude długie włosy, przeważnie chodzi ubrudzona farbą
Wywróciła oczami słysząc jego stwierdzenie na temat bycia żoną. Żona... Nigdy nie myślała o tym. Bo nie miała ku temu powodu. Nie była zakochana w żadnym chłopaku na tyle aby ta myśl zagościła na dłużej. - Adaś, nie dobrą. Byłabym doskonałą żoną. - zaśmiała się - Tylko nie myśl sobie, żę stała bym przy garach. Ta opcja odpada. - pokazała mu język i zajęła się kolejną rundą. Dwie przegrane miała już na swoim koncie. Jeszcze jedna i koniec. A nie chciała tego. Zbyt dobrze czuła się w ich towarzystwie i zbyt dobrze się jej grało. Przegrana Zoe trochę ją ucieszyła. - Nie pomyślała bym, że jesteś tak dobrą tancerką. - nie chciała być niemiła dla dziewczyny. Mimo wszystko w jej głosie można było wyczuć nutkę ironi.
Zoe znowu przegrała i nie była z tego powodu zadowolona. Nikt nie byłby zadowolony na jej miejscu. Musiała do końca gry energicznie tańczyć. Nie chciała tańczyć. Miała nadzieje, że tym razem nie przegra, bo to by oznaczało koniec z zabawą, a tego nie bardzo nie chciała. Niestety miała bardzo małą liczbę kostki i prawdopodonie odpadnie. - Widzisz nie wiesz o mnie wszystkiego Clarissa - odpowiedziała. - No i nie wstydzę się Adam po prostu nie mam co dodać - powiedziała z uśmiechem. KOSTKA: 2 TAROT: głupiec
Nie było się co dziwić, że jego stosunek do Clari mógł pozostawiać wiele pytań. Jednak on się zachowywał tak do bardzo wielu dziewczyn, to też nie uważał tego za coś bardziej intymnego. Zresztą krukonką chyba się bardziej interesował Edward. Ten lubił inteligentne kobiety. Tymczasem Jay wolał te urocze i kochane - głównie gryfonki. I taką jedną ślizgonkę.. - Clari, doskonała żona zapewne zagoniłaby męża do garów w taki sposób, że jeszcze by był z tego zadowolony - Wyszczerzył się do niej po czym zaśmiał. A już kompletnie nie mógł opanować śmiechu, gdy biedna Zoe nagle zaczęła wesoło skakać i pląsać. Przez kilka chwil nie mógł się opanować. No wyglądała po prostu przecudnie!