Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Poddasze Very

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 2 z 2 Previous  1, 2
AutorWiadomość


Nicholas Seaver
Nicholas Seaver

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
Galeony : 3254
  Liczba postów : 1700
https://www.czarodzieje.org/t22374-nicholas-seaver#735851
https://www.czarodzieje.org/t22378-poczta-nicholasa#736146
https://www.czarodzieje.org/t22376-nicholas-seaver#735915
https://www.czarodzieje.org/t22839-nicholas-seaver-dziennik#7685
Poddasze Very - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Poddasze Very - Page 2 Empty


PisaniePoddasze Very - Page 2 Empty Poddasze Very  Poddasze Very - Page 2 EmptySob Maj 11 2024, 08:51;

First topic message reminder :


Pokój Very



Poddasze



Ogromna przestrzeń rozpościerająca się nad całym piętrem, bez ścianek działowych, za to pełna zakamarków. Znajdują się tu liczne lukarny, a okna wychodzą na wszystkie strony. Poddasze jest dodatkowo powiększone zaklęciami, tak że wnętrze jest dużo wyższe, niż się to wydaje z zewnątrz. Obecnie poddasze jest bardzo surowe i do generalnego remontu, jednak docelowo ma stanowić samodzielny apartament.


Balkon


Oprócz schodów prowadzących na piętro budynku, znajduje się tu niewielki balkon, przez który spiralnymi schodami można zejść wprost do ogrodu. Nie było go w pierwotnym projekcie budynku, Nicholas transmutował je specjalnie dla Very, by zapewnić jej wygodę i pełną niezależność.


Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Ricky McGill
Ricky McGill

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 188
C. szczególne : irlandzki akcent | zapach błękitnych gryfów
Galeony : 113
  Liczba postów : 602
https://www.czarodzieje.org/t21890-ricky-mcgill#717434
https://www.czarodzieje.org/t21892-ricky
https://www.czarodzieje.org/t21889-ricky-mcgill
Poddasze Very - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Poddasze Very - Page 2 Empty


PisaniePoddasze Very - Page 2 Empty Re: Poddasze Very  Poddasze Very - Page 2 EmptySro Cze 05 2024, 13:42;

Nawet nie zdawał sobie sprawy w jak wielkim napięciu, z wstrzymanym oddechem i ściskanym kurczowo w dłoni kocem czekał na werdykt, tak jakby miał się teraz dowiedzieć czy został skazany na dożywocie w Azkabanie, a nie czy może dołączyć do Weroniki w forcie. Odetchnął - i uświadomił sobie swoje niedorzecznie intensywne zdenerwowanie - dopiero gdy zobaczył potwierdzenie w formie bladych liter, rozjaśniających lekką poświatą wnętrze fortu. Całkiem odpowiadały mu te ciemne, ciche okoliczności spotkania, bo nie był pewny czy w ostrzejszym świetle i bardziej bezpośredniej rozmowie byłby w stanie wykrzesać z siebie jakieś sensowne słowa. Zachęcony zapraszającym gestem dziewczyny, poszedł w jej ślady i położył się obok, czując jak palą go policzki.
- Bardzo. Po tym balu czuję się jak inny człowiek - przyznał po krótkim wahaniu, niepewny czy powinien się tak uzewnętrzniać - z drugiej strony, komu jeśli nie jej? Może i była tej nocy jakaś dziwna, ale to wciąż Werka, ta sama z którą nie tak dawno budował ten fort w którym teraz czuł się tak nieswojo. Oparł lekko głowę o jej ramię, tak jak miewał to w zwyczaju wczesniej, i nie mógł się nadziwić na myśl że wtedy przychodziło mu to tak naturalnie, a teraz prawie umierał z zażenowania. A jej słowa wcale nie pomagały, tylko wzmagały jego spięcie, bo był przekonany że mówi o tym nieszczęsnym pocałunku, którego wolałaby nie widzieć; nie wiedział, co na to odpowiedzieć, zwyczajnie nie miał słów, jak rzadko kiedy.
Zrobił to dopiero gdy wyjaśniła, co miała na myśli. Druga wypowiedź była sporym zaskoczeniem, bo wyglądało na to, że Wera go... rozgrzesza? Spojrzał na nią niepewnie, zdziwiony, a przy tym zupełnie nieprzejęty fatalnym - w jej mniemaniu - stanem włosów, które na balu sponiewierały wróżki. Gdyby tylko wiedział, jak bardzo jej to doskwiera, zapewniałby co minutę, że wygląda fantastycznie w absolutnie każdej fryzurze albo i bez żadnej.
Nie czuł jednak że sam zasługuje na komplementy i takie pochwały własnych działań.
- Czasem ratują życie, a czasem niszczą związki znajomości - odpisał, nie przemyślawszy do końca doboru słów i bardzo speszony, prędko skreślił ten jeden kluczowy wyraz, by zastąpić go innym, bardziej neutralnym. - Może pomogło, ale było zbędne. Wystarczyło rzucić Jęzlepa albo zatkać mu usta serwetką. Jestem mądry po szkodzie - dodał, wzdychając. Mieli już o tym nie rozmawiać, nigdy, a jednak cieszył się że Werka poruszyła ten temat i w jakiś sposób oczyściła atmosferę między nimi. O ile mówiła szczerze i faktycznie nie miała zamiaru już chować urazy; nie miał jednak śmiałości pytać, czy na pewno uważa że dobrze zrobił. Skupił się więc na odpowiedzi na podjęty wcześniej temat wyprawy:
- Gdybyśmy cofnęli czas, wróżki nadal by nas dręczyły. Kto wie, czy nie skończyłoby się gorzej. Czy nie byłoby więcej ofiar.
Powrót do góry Go down


Veronica H. Seaver
Veronica H. Seaver

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 160 cm
Dodatkowo : prefekt
Galeony : 379
  Liczba postów : 823
https://www.czarodzieje.org/t22481-veronica-h-seaver#746026
https://www.czarodzieje.org/t22491-poczta-verki#746343
https://www.czarodzieje.org/t22482-veronica-h-seaver#746035
https://www.czarodzieje.org/t22781-veronica-h-seaver-dziennik
Poddasze Very - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Poddasze Very - Page 2 Empty


PisaniePoddasze Very - Page 2 Empty Re: Poddasze Very  Poddasze Very - Page 2 EmptySro Cze 05 2024, 19:56;

Gdy oparł głowę o jej ramię, mimowolnie drgnęła. Chciała, żeby jakoś przełamał swój strach i się do niej zbliżył, ale mimo to (choć wcześniej wszystkie takie gesty były bardziej niż naturalne) nie była na to gotowa. Cała się spięła, mimo szczerych chęci, a potem głęboko odetchnęła. Czemu wszystko było takie trudne? Co się z nią działo? Przecież to jej Ryszard.
Z lekkim zawahaniem objęła go jednak ramieniem, wciskając rękę we wnękę pomiędzy poduchami i kocami. To na szczęście nie była ta dłoń, w której musiała trzymać różdżkę, bo wtedy już kompletnie nie mieliby, jak się porozumiewać. Przymknęła oczy, niby to zastanawiając się nad odpowiedzią, a tak naprawdę po prostu wąchała jego włosy. Brakowało jej tej bliskości i tych doznań, to ją bardzo uspokajało. Co więcej było w tym coś tak niewinnego, jakby to było ich pierwsze przełamanie dystansu, pierwsze spotkanie. Uśmiechnęła się do tej myśli, składając krótki pocałunek gdzieś na jego głowie.
- Ja też. Boję się, że to nie minie. Ale musi, no bo przecież… każda rana się kiedyś goi – odpowiedziała, co czuła w sercu. Veronica może i była młoda, ale doświadczyła już na tyle cierpienia, by wiedzieć, że czas jest najlepszym lekarstwem. Przemilczała fakt, że po ranach zostają blizny. Ale przecież każda z nich jest w pewnym sensie świadectwem naszej siły.
Martwiło ją tak, jak bardzo się spina, w jak wielkim stopniu nie jest sobą, jak się boi konsekwencji tego, co zrobił. Tam? Owszem, była wściekła. Ale tu i teraz nie miało to już żadnego znaczenia. Widziała, że żałował, zanim się do tego przyznał. Zresztą oboje wiedzieli, że ona też nie była święta.
Mimowolnie uśmiechnęła się na widok wyrazu „związki”. Czyżby znowu mu się wymsknęło, jak kiedyś wszystko co ważne im dawniej? Potem spoważniała, bo i temat taki był. Westchnęła widząc, że po fakcie do jego głowy przyszedł ogrom różnych opcji, z których mógł skorzystać. Ale przecież nie byłby sobą, gdyby nie zrobił pierwszego, co przyjdzie mu do głowy. Między innymi tę spontaniczność tak w nim kochała.
- Znajomości? – zapytała zaczepnie, a w jej oczach oprócz strachu widać było coraz większą ciekawość. I paradoksalnie, ufność. Nie żeby w tej pozycji był w stanie to zauważyć. - Nie jesteś dla mnie tylko znajomym, Rickym. O nich nie jestem tak zazdrosna. -  Gdy słowa zniknęły, jej serce biło jak szalone. Czuła, że czując się przy nim coraz pewniej, „mówi” pierwsze co jej przychodzi na myśl. Jak ktoś… nieokrzesany.
- Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, serio. Zapomnij o tym po prostu. Nie całuj innych i będzie git. – Kolejna wypowiedź była już trochę bardziej stonowana, choć może niepotrzebnie parafrazowała jego słowa z tamtej rozmowy. Licząc na to, że nie wróci myślami do tamtych chwil, po prostu zmieniła temat.
- Tego nie dowie się już nikt. Pewnych rzeczy po prostu lepiej nie wiedzieć, każdy Krukon ci powie, że nieświadomość jest błogosławieństwem. – A potem do głowy jej przyszło coś tak odpowiedniego, że naprawdę nie powinna. Ale nie mogła się powstrzymać, bo w sumie po części była w tym momencie niewychowanym troglodytą. - Dla nas uczczenie Kingfishera minutą ciszy będzie chyba zbyt łatwe, co?
Normalnie w życiu nie śmiałaby się ze śmierci. Ale ludzki mózg w szczególnie stresujących sytuacjach, przy świeżo nabytej traumie, działał zaskakująco. Czasami jedynie humor mógł uratować od szaleństwa.

#nacechowany: drzemie we mnie zwierzę (zachowanie)
Powrót do góry Go down


Ricky McGill
Ricky McGill

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 188
C. szczególne : irlandzki akcent | zapach błękitnych gryfów
Galeony : 113
  Liczba postów : 602
https://www.czarodzieje.org/t21890-ricky-mcgill#717434
https://www.czarodzieje.org/t21892-ricky
https://www.czarodzieje.org/t21889-ricky-mcgill
Poddasze Very - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Poddasze Very - Page 2 Empty


PisaniePoddasze Very - Page 2 Empty Re: Poddasze Very  Poddasze Very - Page 2 EmptyCzw Cze 06 2024, 17:36;

Bardzo chciał wierzyć w jej słowa, w to że wszystkie poniesione przez nich rany - metaforyczne, bo przecież nie doszło do żadnego rozlewu krwi - kiedyś się zagoją, że prędzej czy później wszystko będzie dobrze. Obawiał się jednak, że niekoniecznie musi tak być, że to dziwaczne samopoczucie i nagłe poczucie niedopasowanego do własnej osoby charakteru może być czymś więcej, tylko początkiem, karą i przekleństwem sprzedanym im przez króla ciemnego dworu. Nie miał serca jednak wspominać o tych wątpliwościach, desperacko próbując nadać rozmowie choć odrobinę pozytywny ton.
- Masz rację. Nic nie trwa wiecznie - niebezpiecznie jest wierzyć w to, że coś trwa wiecznie - jak śpiewał Sidney Czarodziej w swoim nieśmiertelnym hicie "Otwieram Ognistą", tak napisał, a kiedy poczuł jak Werka całuje go w głowę, to serce prawie wyskoczyło mu z piersi z przejęcia. Chciałby się odwdzięczyć równie czułym gestem, ale sam fakt że zmniejszył dzielący ich dystans do zera podczas wspólnego leżenia był już granicą jego śmiałości i nie miał jeszcze odwagi, by ją przekroczyć. Nagła niepewność i nieśmiałość ciążyła mu jak wyrzut sumienia, bo czuł że Werka może odebrać to wszystko jako niechęć, a czuł że w obecnym stanie ducha dziewczyna mogłaby zareagować bardziej impulsywnie niż zwykle. Z całego tego podenerwowania zaplątał się we własnych zeznaniach, znaczy wypowiedziach, i dopiero po czasie do niego dotarło, że przecież ona zdążyła już przeczytać to skreślone naprędce słowo-deklarację, i znów zarumienił się okrutnie, o ile to w ogóle było możliwe. Ale żenada. Jakby tego było mało, Veronica nawet nie próbowała taktownie udawać, że nic nieodpowiedniego nie zostało tu niechcący zapisane i wytknęła mu tę znajomość. Na rany Merlina, nie wiedział co odpowiedzieć, ale na szczęście nie musiał nic - bo dziewczyna walnęła prosto z mostu, tak jak on zwykł to robić zanim opętał go demon nieśmiałości. Odczytywał świetliste słowa, wpatrując się w miejsce w którym się znajdowały jeszcze chwilę po tym jak zniknęły, jakby się wahał czy przypadkiem sobie ich nie wyobraził. Nie, na pewno nie. Szczęśliwy i speszony tym wyznaniem, doskonale wiedział co powinien teraz zrobić; nie miał co prawda śmiałości spojrzeć Werce w oczy, ale uniósł się lekko, przysuwając jeszcze bliżej i szepnął jej prosto do ucha, tak że musiałaby być zupełnie głucha by nie usłyszeć:
- Ty dla mnie też - i, zerknąwszy na nią przelotnie by upewnić się że zrozumiała, uciekł prędko wzrokiem w stronę koca tworzącego sufit fortu, natrafiając prosto na znajdujące się tam słowa. Zgadzał się, że im mniej człowiek wie, tym lepiej śpi - dlatego nie był do końca zadowolony, gdy Wera postawiła na szczerość w kwestii Ceda. Miała jednak rację, najważniejsze było to, żeby nie robili już takich durnych rzeczy nigdy więcej - i będzie git. Zgadzał się z tym i nie drążył tematu. A potem w powietrzu zakwitła uwaga o Kingfisherze. Żart był okrutny, ale mimowolnie parsknął śmiechem i zasłonił zaraz usta dłonią, żeby go stłumić, zawstydzony własną reakcją. Przyszła mu nawet na myśl równie niestosowna riposta, ale nie śmiałby wypowiedzieć jej na głos.
Powrót do góry Go down


Veronica H. Seaver
Veronica H. Seaver

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 160 cm
Dodatkowo : prefekt
Galeony : 379
  Liczba postów : 823
https://www.czarodzieje.org/t22481-veronica-h-seaver#746026
https://www.czarodzieje.org/t22491-poczta-verki#746343
https://www.czarodzieje.org/t22482-veronica-h-seaver#746035
https://www.czarodzieje.org/t22781-veronica-h-seaver-dziennik
Poddasze Very - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Poddasze Very - Page 2 Empty


PisaniePoddasze Very - Page 2 Empty Re: Poddasze Very  Poddasze Very - Page 2 EmptyCzw Cze 06 2024, 18:43;

Nic nie trwa wiecznie zabrzmiało smutno, ale przemijanie jest częścią życia i doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Przez chwilę pomyślała, że pije wcale do ich chwilowej, jak myślała, niedyspozycji a ich samych. I wtedy uświadomiła sobie, że wcale nie przeszkadzałoby jej, gdyby jeśli w ogóle przetrwali te zawieruchę byli ze sobą bardzo, bardzo długo. Lata. Dekady. Speszyła ją ta myśl, bo Ricky zapewne w najśmielszych wyobrażeniach nie wybiegał w aż tak daleką przyszłość. Nie mówiąc o tym, że nie sposób powiedzieć, na ile widzi w niej jej osobę.
Otrząsnęła się z tych myśli, które mogły zaprowadzić w ją naprawdę niebezpieczne miejsca. Z ich dwóch to jej deklaracja, wypowiedziana w najgorszym możliwym momencie, została niejako przemilczana. Albo raczej – skomentowana w bardzo okrężny sposób. Mimowolnie westchnęła, przypominając sobie tamtą chwilę i uparcie powtórzyła sobie, że wszystko będzie dobrze. Bo to musiało dobrze się skończyć, w końcu życie nie jest aż tak niesprawiedliwie, prawda? Leżał koło niej, co prawda dziwnie onieśmielony, tym więc bardziej podziwiała jego odwagę i… chęć pokazania, że mu zależy.
Bo jej zależało bardzo.
Machała różdżką, szepcząc pod nosem scribo, nie myśląc nawet o tym, jak ich rozmowa musiała wyglądać z perspektywy osoby dobrze słyszącej. Być może dlatego nie od razu zauważyła, że Ryszard częściowo się podniósł, że złapał w locie jej pochopne wyznanie, że zamierza jej odpowiedzieć. Ale tak naprawdę. Gdy poczuła jego oddech na swoim uchu, zamknęła oczy. Bo w końcu usłyszała jego głos, tak bardzo jej było tego trzeba. Tak wiele znaczyło dla nie również to, co powiedział, bo w końcu okazało się, że… że może oni to coś poważniejszego. Coś więcej.
Otworzyła oczy i napotkała jego spojrzenie, ledwo widząc je w półmroku. Chciała w tym krótkim momencie zrobić tak wiele rzeczy, chciała pogładzić go czule po policzku, chciała skraść mu niewinny pocałunek. Ale nie zdążyła, bo znowu odwrócił płochliwie wzrok i tyle było z tego momentu. Potem po prostu go obserwowała, wciąż oczarowana tym momentem, uśmiechnęła się na widok jego wybuchu śmiechu, myśląc sobie, że może nie jest znowu taka zepsuta.
I gdy był pochłonięty tym może nieco histerycznym śmiechem, zdecydowała się odpowiedzieć pierwsze, co jej przyszło do głowy. Padał deszcz, grała muzyka – ale oni nic z tego nie słyszeli. A jednak mogłaby poprzysiąc, że w tym momencie do jej uszu dolatuje głośne bicie jej serca i cichy, nieśmiały szept.
- Kocham cię, Ricky.
Mrugnęła, zaskoczona tym, na co się onieśmieliła. Teraz to na jej policzkach wykwitł szkarłat, mocniej zacisnęła palce na różdżce, miała tylko nadzieję, że po prostu umknęło to jego percepcji. I jak gdyby nigdy nic, podjęła przerwany wątek.
- Dobrze znowu widzieć twój uśmiech.

#nacechowany: drzemie we mnie zwierzę (zachowanie)


Ostatnio zmieniony przez Veronica H. Seaver dnia Czw Cze 06 2024, 21:58, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Ricky McGill
Ricky McGill

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 188
C. szczególne : irlandzki akcent | zapach błękitnych gryfów
Galeony : 113
  Liczba postów : 602
https://www.czarodzieje.org/t21890-ricky-mcgill#717434
https://www.czarodzieje.org/t21892-ricky
https://www.czarodzieje.org/t21889-ricky-mcgill
Poddasze Very - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Poddasze Very - Page 2 Empty


PisaniePoddasze Very - Page 2 Empty Re: Poddasze Very  Poddasze Very - Page 2 EmptyCzw Cze 06 2024, 20:40;

Zapomniał się na chwilę i pozwolił sobie na wesołość, chociaż sytuacja pod każdym względem była poważna, a w przypadku Kingfishera - zajebiście smutna. Tknięty refleksją, że zachowują się nieładnie, usiłował stłumić resztki cisnącego się na usta śmiechu i odchrząknął, usiłując się uspokoić i wtedy mniej więcej coś usłyszał. A może tylko mu się wydawało? Na moment się zawiesił, zbity z tropu - albo mózg płatał mu wyjątkowe figle albo z ust Werki padły trzy słowa, które choć wypowiedziane bardzo cicho, jakimś cudem ledwo słyszalnie przebiły się przez przytłumiony słuch Ryszarda. Jeśli rzeczywiście je usłyszał, a nie tylko sobie to wyobraził, to dobrze że leżał, bo gdyby stał to pewnie padłby z wrażenia na podłogę i trzeba by było wzywać czarobulans.
Cała mieszanka uczuć eksplodowała w nim w tym momencie - przede wszystkim wielkie zaskoczenie, bo absolutnie nie był gotowy na takie poważne wyznania, skoro ledwo był w stanie przyznać że może mogliby nazywać się związkiem a nie tylko luźną znajomością. Potem szczęście i coś na kształt wzruszenia, które ścisnęło mu serduszko, gdy sobie uświadomił, że Veronica jest pierwszą na świecie osobą która poczuła do niego coś takiego i w dodatku nie bała się tego przyznać, mimo tego że znali się przecież tak krótko i zdążyli już przejść przez niemałe perturbacje. A na koniec sparaliżował go strach przed tym uczuciem, które niewątpliwie intensywnie kiełkowało i w nim, chociaż kompletnie się tego nie spodziewał. Serce biło mu jak szalone, aż zaczął się obawiać że Werka da radę je usłyszeć mimo deszczu, muzyki i połowicznej głuchoty; prawdopodobnie przypominał już też dojrzałego pomidora malinowego, taki był zawstydzony i zachwycony jednocześnie.
Nie podjął jednak próby wyrażenia własnych uczuć, nie był na to gotowy, zabrakło tej śmiałości, której pozbawiła go wizyta u wróżek. Zabrakło też jeszcze odrobiny czasu, którego potrzebował, żeby oswoić się z tą myślą i dopuścić do siebie w pełni to wszystko, co się między nimi działo. Bo dla niego to było bardzo dużo, milowy krok, przewrót rzeczywistości o sto osiemdziesiąt stopni. Nie mógł odpowiedzieć tym samym, a nie chciał odpowiadać niczym innym. Sięgnął na oślep po dłoń Werki i pogładził ją nieśmiało, odczytując jednocześnie kolejną wiadomość.
- To dobrze, bo będziesz musiała go oglądać w nieskończoność - zadeklarował odważnie, w r e s z c i e przełamując się, by zawiesić na niej wzrok na dłużej i uśmiechnąć nie tylko przelotnie. - Tak oficjalnie - dodał, celowo używając tego samego określenia co ona kilka dni temu, bo właśnie na tamto pytanie zadane podczas kłótni(?) w opuszczonej klasie, teraz odpowiadał. W dodatku na piśmie.
Natchniony tym przypływem odwagi, nachylił się by ją pocałować - lekko, ostrożnie, prawie niewyczuwalnie. I po raz pierwszy oficjalnie.
Powrót do góry Go down


Veronica H. Seaver
Veronica H. Seaver

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 160 cm
Dodatkowo : prefekt
Galeony : 379
  Liczba postów : 823
https://www.czarodzieje.org/t22481-veronica-h-seaver#746026
https://www.czarodzieje.org/t22491-poczta-verki#746343
https://www.czarodzieje.org/t22482-veronica-h-seaver#746035
https://www.czarodzieje.org/t22781-veronica-h-seaver-dziennik
Poddasze Very - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Poddasze Very - Page 2 Empty


PisaniePoddasze Very - Page 2 Empty Re: Poddasze Very  Poddasze Very - Page 2 EmptyCzw Cze 06 2024, 21:56;

Te kilka chwil, które dzieliło ją od nagłego wyzwania a ściśnięcia jej dłoni dłużyły się w nieskończoność. Przymknęła oczy, myśląc sobie, że jest tak niewyobrażalnie g ł u p i a, że zaledwie przed chwilą myślała o tamtym przedwczesnym wyznaniu, a teraz wyskoczyła z kolejnym. Czuła ciepło jego ciała, zapach jego włosów i to ją nieco uspokajało, ale czuła też strach. Od razu pomyślała sobie, że znając jej szczęście na pewno usłyszał. I się wystraszył, i zaraz sobie pójdzie.
Potem jednak poczuła, jak delikatnie ujmuje jej dłoń i zasiało w niej to ziarno wątpliwości. Otworzyła oczy i na niego spojrzała, w niemal całkowitej ciemności nie była w stanie zobaczyć, że tak bardzo się rumieni. Szybko jednak niepewność została rozwiana przez blask jaśniejących w powietrzu liter, a gdy tylko przeczytała, co miał jej do przekazania, spojrzała na niego ze zdziwieniem. Nie była w stanie stwierdzić, czy usłyszał czy nie i choć to pytanie będzie ją prześladować jeszcze przez bardzo długi czas, póki co była po prostu oczarowana jego uśmiechem. I tym, co w końcu przyznał z odwagą, która najwyraźniej przychodziła mu od powrotu z Inverness z takim trudem.
Patrzyła na niego ze strachem i nadzieją, a gdy dodał, że to tak „oficjalnie”, serce niemal wyskoczyło z jej piersi. Nie sądziła, że może się tak czuć, że taka euforia może być wymieszana ze przerażeniem. Nie mogła jednak oderwać od niego spojrzenia, patrzyła jak zahipnotyzowana, a na jej twarzy błąkał się zdziwiony uśmiech. Doczekała się tego, co tak bardzo chciała usłyszeć, co prawda po kilku dniach, ale na taka deklarację w takich okolicznościach mogłaby czekać i sto lat.
I tak byłoby warto.
Odwzajemniła pocałunek, starając się być jak najbardziej delikatną. Domyślała się, że musi go to dużo kosztować i nie zamierzała nadszarpnąć jego zaufania. Jej prawa ręka pomknęła tym razem do jego policzka, mimowolnie wypuściła z niej różdżkę. Pogłaskała go kciukiem, myśląc sobie, że mogło być różnie, a jest tak wspaniale.
Gdy chwila przeminęła, uświadomiła sobie swój błąd. Zaklęła siarczyście i po omacku szukała jej swoistego pióra. A gdy w końcu odnalazła patyk gdzieś w poduszkach, w powietrzu zalśniły litery.
- Nieskończoność to bardzo długo, wiesz? Ale jakoś dam radę – uśmiechnęła się do niego i tym razem to ona położyła głowę na jego ramieniu. Było jej miło, było jej błogo, strach gdzieś uleciał i powoli, w końcu przychodziła do niej senność. Zupełnie, jakby Ryszard był brakującym puzzlem w układance jej wewnętrznego spokoju, czy coś. - Zostań do rana, proszę. Marla śpi? Wie, że tu jesteś?
+

#nacechowany: drzemie we mnie zwierzę (zachowanie)
Powrót do góry Go down


Ricky McGill
Ricky McGill

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 188
C. szczególne : irlandzki akcent | zapach błękitnych gryfów
Galeony : 113
  Liczba postów : 602
https://www.czarodzieje.org/t21890-ricky-mcgill#717434
https://www.czarodzieje.org/t21892-ricky
https://www.czarodzieje.org/t21889-ricky-mcgill
Poddasze Very - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Poddasze Very - Page 2 Empty


PisaniePoddasze Very - Page 2 Empty Re: Poddasze Very  Poddasze Very - Page 2 EmptyPią Cze 07 2024, 11:46;

Na logicznym poziomie wiedział że nie powinien się obawiać, że Werka w jakikolwiek sposób go teraz odrzuci - nie po tym, co przed chwilą mi powiedziała - ale i tak poczuł ulgę, kiedy odwzajemniła jego pocałunek. Przez moment trochę się bał, że dziewczyna nie zważając na obezwładniający go wstyd będzie chciała czegoś więcej, a on nie będzie w stanie ani bardziej się otworzyć ani odmówić w obawie przed kolejnym nieporozumieniem; okazała się jednak wyrozumiała dla jego nowych mentalnych ograniczeń i zareagowała z wielkim wyczuciem. Wspaniała pod każdym względem, pomyślał rozanielony, układając się wygodniej, tym razem z Werką w swoich objęciach, i po prostu cieszył się w milczeniu tą błogą chwilą i wymienioną deklaracją. Oficjalnie i na wieczność. Brzmiało poważnie, brzmiało strasznie, brzmiało kompletnie nie w jego stylu, ale jednocześnie podobało mu się. Bo Werka podobała mu się tak bardzo, że nie interesowało go już nic innego, tylko bycie z nią.
Nie wyobrażał sobie, by w najbliższym czasie miał wstać i wyjść, dlatego ucieszyła go sugestia dziewczyny, by został, bo sam pewnie by się nie ośmielił tego zaproponować, a bardzo chciał.
- Tak - odpisał krótko na wszystkie pytania jednocześnie i ucałował ją czule w główkę, zanim dodał: - Dobranoc.
Myślał wcześniej, że tej nocy będzie miał problem z zaśnięciem, ale szybko się przekonał że się mylił. Z Werką u boku wszystko było łatwiejsze. Tak po prostu.

|ztx2
+
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Poddasze Very - Page 2 QzgSDG8








Poddasze Very - Page 2 Empty


PisaniePoddasze Very - Page 2 Empty Re: Poddasze Very  Poddasze Very - Page 2 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Poddasze Very

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Poddasze Very - Page 2 JHTDsR7 :: 
hogsmeade
 :: 
Aleja Amortencji
 :: 
Domy Jednorodzinne
 :: 
Przystań - Al. Amortencji 115
-