Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Plaster miodu na serce

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent, tytanowy pierścień (pierścień działania)
Galeony : 5979
  Liczba postów : 2103
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Plaster miodu na serce QzgSDG8




Gracz




Plaster miodu na serce Empty


PisaniePlaster miodu na serce Empty Plaster miodu na serce  Plaster miodu na serce EmptyPon Mar 04 2024, 21:14;

Retrospekcje

Osoby: Isolde Bloodworth, Sully Honeycott
Miejsce rozgrywki: pasieka Sully'ego Honeycotta
Rok rozgrywki: 2023
Okoliczności:
Pasieka Sully'ego została częściowo zniszczona przez nieznanego sprawcę, a Isolde rozpoczyna dochodzenie w tej sprawie.


Isolde szła długim, energicznym krokiem, wystawiając twarz do słońca i starając się nie myśleć, jakie to podłe - zniszczyć pasiekę. Oczywiście, w pracy widywała rzeczy sto razy gorsze, drastyczne i niemożliwe do ogarnięcia, ale w pszczołach było coś szczególnego. W ich pracowitości, złożonym życiu społecznym, w ich tańcu i tym, jak słodki był owoc ich pracy. Westchnęła ciężko i przyspieszyła kroku. Aportowała się w pewnej odległości od pasieki Honeycotta - i tak była sporo przed czasem, a pogoda była tak ładna, że grzechem by było z niej nie skorzystać, zwłaszcza że musiała pozbierać myśli.
W oddali widziała już ogrodzenie i furtkę, a przy niej męską postać, która kręciła się nerwowo. To musiał być Sullivan Honeycott i Isolde wcale nie dziwiła się jego zdenerwowaniu. Sięgnęła do kieszeni szarego płaszcza, by upewnić się, że ma przy sobie notatnik i mugolski długopis, który dostała w prezencie od swojego byłego, Kadena. Powinna się go pozbyć, żeby przestać myśleć o rozstaniu, którym się wzajemnie unieszczęśliwili, ale nie potrafiła, zwłaszcza że długopis był o wiele wygodniejszy niż nawet samonotujące pióro. Długie blond włosy miała splecione w praktyczny warkocz, a pod rozpiętym płaszczem czarny golf i dżinsy w tym samym kolorze. Nic wyszukanego - proste, wygodne ubrania kogoś przyzwyczajonego do ciągłego ruchu, ale z jakiegoś powodu wyglądały na niej bardzo stylowo.
Zbliżyła się do mężczyzny, przywołując na twarz łagodny, ale profesjonalny uśmiech.
- Pan Sullivan Honeycott, prawda? Isolde Bloodworth, auror - przedstawiła się, wyciągając do niego dłoń i przyglądając mu się uważnie, ale nienachalnie. Wiedziała, że jej spojrzenie często peszy ludzi, dlatego starała się dawkować jego intensywność. Zwłaszcza w kontaktach z poszkodowanymi. - Czy możemy od razu przejść do pasieki? Chciałabym, żeby mi pan wszystko po kolei opowiedział - dodała rzeczowo, wiedząc, że zwykle ludzie czują się zagubieni w takiej sytuacji i potrzebują jasnych wskazówek i planu działania. Z jakiegoś powodu zaskoczył ją jego wiek. Wyobrażała sobie kogoś znacznie starszego - czarodzieja w średnim wieku z sumiastym wąsem i krągłym brzuszkiem, a tymczasem pan pszczelarz mógł być równolatkiem Isolde, a w każdym razie różnica wieku nie mogła być zbyt duża.
Powrót do góry Go down


Sully Honeycott
Sully Honeycott

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 35
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183 cm
Galeony : 182
  Liczba postów : 21
https://www.czarodzieje.org/t22875-sully-honeycott#771414
https://www.czarodzieje.org/t22883-sullys-letterbox
https://www.czarodzieje.org/t22876-sully-honeycott#770538
https://www.czarodzieje.org/t22884-sully-honeycott-dziennik#7714
Plaster miodu na serce QzgSDG8




Gracz




Plaster miodu na serce Empty


PisaniePlaster miodu na serce Empty Re: Plaster miodu na serce  Plaster miodu na serce EmptyWto Mar 05 2024, 23:05;

Miód powoli ściekał z dziobka, odcedzając się od wosku plastra miodu. Sully co jakiś czas obserwował, jak słoik napełnia się jedną lepką kroplą. Czekając, robił szczegółowe notatki na temat partii, i w razie potrzeby wymieniał słoik. Starał się wyratować ile mógł z tego, co zostało ze zniszczeń uli w trzech drzewach.

Sully umieścił płaską pokrywkę na miejscu i przykręcił metalową opaskę do słoika, szczelnie go zamykając.

Lubił robić miód.

Było to powolne i metodyczne. To była prawdziwa sztuka. Sztuka dbania o pszczoły. Istnienie w symbiozie ze swoimi pszczołami, a co za tym idzie, z naturą.

I było cicho.

Sully uwielbiał ciszę.

Poza niskim szumem brzęczących owadów, w jego procesie produkcji miodu nie było zbyt wiele hałasu. Nawet podczas zgniatania plastra miodu było to tylko zgrzytanie. A gdy miód kapał do słoika, żaden inny dźwięk nie przeszywał powietrza.

Miód był gęsty. Bogaty, złocistożółty kolor w niczym nie przypominał mu jego poprzedniego życia. Zawsze był pszczelarzem, w głębi, coś mu podpowiadało jego ścieżkę, został pszczelarzem. Innym niż się spodziewano, ale pszczelarzem.


Sully wyrwał się z zamyślenia, gdy spostrzegł postać zbliżającą się do niego krokiem pełnym wigoru. Zatrzymał się w swoim nerwowym drepraniu w tę i we wtę. Zmrużył oczy w jasnym świetle słońca.
Jej sylwetka była jasna w naturalnym oświetleniu, a ona zwolniła kroku, niemal z wahaniem, po chwili zrozumiał, że szukała czegoś w kieszeniach płaszcza, potem ponownie kroczyła pewnie ku furtce, wkrótce potem stała już przed nim. Skinął głową na pytanie.

-  Dziękuję za przybycie, - przywitał się Sully, przyjmując jej wyciągniętą dłoń. Uścisk miała równie pewny jak się mu prezentowała. Nawet, jeśli nieco go onieśmielała siłą swej prezencji był szczerze wdzięczny, że w ogóle zdecydowała się poświęcić mu czas na tę jego... niedogodność. Skinął znowu głową, świadom, jak musiało to wygladać. Był nieco zbity z tropu od samego ranka, wydarzenie, choć z pozoru drobnostkowe, dotknęło go dogłębnie. Gdyby nie zasugerowała mu kolejnego kroku z pewnością staliby tam jeszcze przez kilka minut w niekomfortowej ciszy.

Wskazał niewielką linię drzew przed nimi, - W tę stronę, proszę, - powiedział. Zdążył już ochłonąć, ale nie był ostoją spokoju. Czytała z niego zapewne jak z otwartej księgi, ale nie mogła wyczytać z jego postawy wszystkiego.

- Niewielu zdaje sobie z tego sprawę - zaczął, gdy ruszyli w stronę linii drzew -, ale te pszczoły nie są zbyt podobne do tych w świecie mugoli, mają oczywiście kilka cech wspólnych... jednak budują one środowisko, w którym wiele istot może współistnieć. To relacja obopólnych korzyści. Ze względu na to, proces przywrócenia jest znacznie bardziej złożony. Wszystkie istoty w tej koegzystencji płacą dziś cenę za to zniszczenie...

W końcu widok był na wyciągnięcie ręki. Same drzewa były starsze niż on sam. Być może były tu pięćdziesiąt lat temu. Nie znał poprzedniego właściciela.

- Każdego ranka, około 7, przychodzę tutaj, prosta rutyna, którą polubiłem. Naprawdę cicho jest tylko w sezonie zimowym. Cóż, to właśnie znalazłem. Nic więcej.

O tej porze roku na ich gałęziach zaczynały formować się owoce, obciążając je, ale nigdy się nie łamały. Po to właśnie stworzyła je natura. Pszczoły uformowały swoje ule na całym drzewie, aż po same liście, a owoce ich pracy zwisały z gałęzi innych drzew, wszystkich oprócz trzech. Powietrze wypełniał delikatny szum.

Trzy pozostałe obiekty jego troski stały z przodu i na środku, z połamanymi dolnymi gałęziami. To, co wcześniej na nich było, spadło na ziemię. Ziemia wchłonęła słodkie płyny jak gąbka, pozostawiając liście, jabłka, podeptany wosk i i jego cenną zawartość, która wcale nie była miodem.  Wokół wciąż unosił się dość nieprzyjemny zapach, jakby potwierdzający stres, jaki przeżyły te owady.

Wydał z siebie westchnienie.

- Ktoś połamał gałęzie. Nie dotykałem niczego z ziemi. Pomyślałem, że może nie powinienem. Drzewom nic się nie stanie. Odbudowa populacji to inna kwestia. Wymaga czasu.

To temat na inną dyskusję. W ulu jest tylko jedna płodna pszczoła, nawet jeśli wiele innych przeżyje, nie ma możliwości, by prosperowały i rozwijały się bez tej jednej... Dziwnym było dowiedzieć się, że to na liścach, spędzają najwięcej czasu. Cóż, teraz są tutaj, gdzieś wśród odłamanych gałęzi.

Odwrócił się od tego widoku, stając teraz twarzą w twarz z Isolde.

- Prawdopodobnie nie ma tu zbyt wiele do pracy, ale czy kiedykolwiek jest? Nie jestem pewien.

Wiedział, że jest spora szansa, że nie będzie w stanie mu pomóc. Wszystko co tu było to zniszczenia. Być może żadnych wskazówek, które mieli nadzieję znaleźć lecz nie było nic złego w spróbowaniu, prawda?
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent, tytanowy pierścień (pierścień działania)
Galeony : 5979
  Liczba postów : 2103
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Plaster miodu na serce QzgSDG8




Gracz




Plaster miodu na serce Empty


PisaniePlaster miodu na serce Empty Re: Plaster miodu na serce  Plaster miodu na serce EmptySro Mar 06 2024, 11:10;

Myślała, że będzie miała do czynienia z kimś wściekłym. Z kimś, kto będzie przeliczał straty na pieniądze, przestawiał jej liczby i dane... a tymczasem Sullivan wydawał się zatroskany i pełen żalu. Słuchała uważnie, gdy tłumaczył jej, jak ważna jest obecność magicznych pszczół, jak budują maleńki wycinek rzeczywistości, swój własny odrębny ekosystem, choć nie do końca odrębny, skoro dzieliły go z innymi istotami. Widziała, że martwił się przede wszystkim o równowagę w przyrodzie, o wszystkie te istnienia, które ucierpiały przez akt wandalizmu, a nie o własną sytuację materialną. Ujęło ją to, mimo że nie powinna przyznać się do tego otwarcie. Chłonęła jego słowa, zdając sobie sprawę z tego, jak niewiele do tej pory wiedziała o magicznych pszczołach i że pewne sprawy brała za pewnik, a może po prostu nigdy się nad nimi nie zastanawiała.
Kiedy dotarli na miejsce, Isolde spojrzała ze zdumieniem i fascynacją na drzewa. Nie miała pojęcia, że tak to wyglądało i że między innymi właśnie to Sullivan miał na myśli, mówiąc o tworzeniu całego ekosystemu. To było... piękne. Dziwne, ale piękne, a ten jednostajny szum pewnie zazwyczaj był bardziej kojący. Tego dnia nawet jej niewprawne ucho wyłapywało w brzęczeniu pszczół nutę niepokoju, a wyczulony węch podpowiadał jej, że zapach, z którym mają do czynienia jest również anomalią, odpowiedzią na zniszczenia.
Okaleczone drzewa stanowiły tak bolesny kontrast dla swoich zdrowych towarzyszy, że serce Isolde ścisnęło się boleśnie. Pobojowisko na trawie przedstawiało żałosny widok i Isolde pomyślała, że zwykła kradzież nie byłaby tak dotkliwa, bo przynajmniej ktoś doceniłby wartość pracy pszczół i okradłby je w jakimś wypaczonym akcie uznania, widząc w tym swoją korzyść. Tymczasem ten bezmyślny akt wandalizmu był czystym zniszczeniem, destrukcją czegoś pięknego i cennego, zupełnie niewinnego. Odetchnęła głęboko i skinęła głową.
- To dobrze, że niczego pan nie dotykał... Nie znam się na pszczołach, ale ich obecność nikomu nie szkodzi, prawda? Zmierzam do tego, że motywem jest raczej osobista niechęć albo bezmyślny wandalizm, a nie konflikt interesów? - zapytała uważnie, przyglądając się zniszczeniom, a potem przenosząc wzrok na Honeycotta. Wydawał się tak bezbronny, że Isolde powzięła decyzję, że zrobi naprawdę wszystko, żeby mu pomóc. Uśmiechnęła się pokrzepiająco.
- Cóż, odczytanie śladów może nie być zbyt łatwe, ale może dedukcja nam w czymś pomoże. Przede wszystkim możemy założyć, że sprawca nie posłużył się magią, ale siłą fizyczną. Proszę spojrzeć na wosk i jabłka - są podeptane. Sprawca musiał podejść do pnia drzewa, żeby połamać gałęzie. Gdyby użył różdżki, nie byłoby to konieczne - zaklęcia rzucałby z pewnego dystansu. Chyba że mógł czegoś szukać? Coś zabrać? Czy jest coś takiego, co przedstawia wartość nawet w oderwaniu od ula? - zapytała, zerkając to na dowody popełnienia przestępstwa, to na Honeycotta. To była nietypowa sprawa i mimo że nie mogło być mowy o wielkim skoku, morderstwie ani niczym równie spektakularnym, to Isolde była szczerze zaintrygowana, a zatroskany właściciel pasieki wzbudził jej sympatię. Rzeczywiście, szanse na odkrycie sprawcy były niewielkie, ale Is zawsze była ambitna i nie zamierzała tak po prostu odpuścić.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Plaster miodu na serce QzgSDG8








Plaster miodu na serce Empty


PisaniePlaster miodu na serce Empty Re: Plaster miodu na serce  Plaster miodu na serce Empty;

Powrót do góry Go down
 

Plaster miodu na serce

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Plaster miodu na serce QCuY7ok :: 
retrospekcje
-