Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Pokój wsparcia

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 1 z 2 1, 2  Next
AutorWiadomość


Emily Rowle
Emily Rowle

Nauczyciel
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,60
C. szczególne : Czerwone usta, zawsze!
Galeony : 127
  Liczba postów : 1846
https://www.czarodzieje.org/t15867-emily-rowle
https://www.czarodzieje.org/t15996-sowa-emily-felicja#436128
https://www.czarodzieje.org/t15872-emily-rowle
Pokój wsparcia QzgSDG8




Gracz




Pokój wsparcia Empty


PisaniePokój wsparcia Empty Pokój wsparcia  Pokój wsparcia EmptySro Kwi 29 2020, 18:54;


Pokój wsparcia

Miejsce, w którym przeprowadzana jest terapia grupowa przez magiopsychologa. Zawsze odbywają się o stałych godzinach i są dostępne zarówno dla pacjentów, którzy leżą w szpitalu, jak i osób z zewnątrz, które przychodzą jedynie na konsultacje i doraźne leczenie.
Powrót do góry Go down


Emily Rowle
Emily Rowle

Nauczyciel
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,60
C. szczególne : Czerwone usta, zawsze!
Galeony : 127
  Liczba postów : 1846
https://www.czarodzieje.org/t15867-emily-rowle
https://www.czarodzieje.org/t15996-sowa-emily-felicja#436128
https://www.czarodzieje.org/t15872-emily-rowle
Pokój wsparcia QzgSDG8




Gracz




Pokój wsparcia Empty


PisaniePokój wsparcia Empty Re: Pokój wsparcia  Pokój wsparcia EmptyPon Maj 04 2020, 17:15;


Kurs - magipsycholog


Wymagania:
• Kurs płatny: 80G (zapłać)
• Do podejścia należy posiadać min. 15pkt z Uzdrawiania
• Każda poprawa: 5G
• Ukończona szkoła magiczna
Ukończenie kursu:
• Po ukończeniu kursu po certyfikat zgłoś się w tym temacie.
• Nagroda: +4pkt Uzdrawianie

CZĘŚĆ PIERWSZA:

Na początku, przed przejściem do konkretów, prowadzący chcą sprawdzić wytrzymałość wszystkich kursantów. Oczywiście zawód ten jest bardzo obciążający psychicznie, trzeba posiadać umiejętność radzenia sobie ze swoimi własnymi problemami i emocjami, zanim zacznie się pomagać innych. Właśnie dlatego każdy po kolei zostaje zamknięty w niewielkim pomieszczeniu, w którym musi wytrzymać trzydzieści minut. Przez cały ten czas z każdego miejsca atakują cię różne bodźce, na ścianach wyświetlane są przeróżne twoje wspomnienia, od tych pozytywnych, do tych negatywnych. Przytłaczają cię wszystkie twoje obawy. Ciągle słyszysz dochodzące z każdego miejsca głosy rodziny, znajomych. Jak sobie z tym poradzisz?

Kostki:

CZĘŚĆ DRUGA

Jako magipsycholog musisz zapoznać się ze wszystkimi chorobami, które mają bezpośredni wpływ na psychikę. Po serii długich i nużących wykładów przyszedł czas na egzamin, który ma zweryfikować twoje umiejętności w tej dziedzinie. Twoim zadaniem jest opisać cztery magiczne choroby i urazy wyznaczone przez egzaminatora.

Zagadnienia:
1. Imperusatti
2. Neurogna
3. Pocałunek dementora
4. Obscero

Kostki:

CZĘŚĆ TRZECIA

Najistotniejsza część to oczywiście rozmowa z potencjalnym pacjentem. Na początku losujesz jednego z pacjentów, a twój egzaminator wciela się w niego, dodając realizmu eliksirem wielosokowym. Rzuć literką, żeby przekonać się, jaki przypadek ci się trafił, a kostką, żeby dowiedzieć się jak ci poszło.

Przypadek:

Powodzenie:


Powrót do góry Go down


Samantha Carter
Samantha Carter

Nauczyciel
Wiek : 36
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 172
C. szczególne : Zapach anyżu i słodkich migdałów, wysokie obcasy, chłodny odcień oczu, czarny pierścionek zaręczynowy na palcu serdecznym;
Galeony : 110
  Liczba postów : 256
https://www.czarodzieje.org/t20633-samantha-carter#653602
https://www.czarodzieje.org/t20635-lotta#653650
https://www.czarodzieje.org/t20634-samantha-carter-kuferek#653603
Pokój wsparcia QzgSDG8




Gracz




Pokój wsparcia Empty


PisaniePokój wsparcia Empty Re: Pokój wsparcia  Pokój wsparcia EmptySro Sie 11 2021, 21:24;

Staż - Magipsychiatra

Pierwsza część, Irlandia, rok 2009
Kość: 1

Co podkusiło ją wyjechać tak daleko bez płynnej znajomości języka? Mówiła angielskim oraz łamanym irlandzkim, stąd jej kłopoty. Przez ten czas ani razu nie została zabrana do "poważniejszych chorób", odsyłana notorycznie do asystowania jednej z kobiet, które zajmowały się analizą stanu psychicznego pracowników w korporacji międzynarodowej. Podczas gdy inni stażyści mieli czym się chwalić - obserwowaniem chociażby choroby dwubiegunowej - Samantha musiała rozmawiać ze starymi dziadami, którzy nie raz i nie dwa próbowali ją poderwać. Uhh! Tyle niedogodności... Nawet gdy analiza została ukończona to nie została zabrana do ciekawszych diagnoz. Nakazano jej zająć się papierkową robotą, aby "podszlifowała język". Co tu dużo mówić, stażyści wykorzystywali ją paskudnie, pod pretekstem pomocy w doszlifowaniu irlandzkiego. Tacy manipulanci na Magipsychiatrii? Cierpiała przy papierologii, wodziła zazdrosnym wzrokiem za innymi, co rusz zabieranymi na oddziały psychiatryczne, ale nie wychylała się. Wiedziała, że jedyne, co ją dzieli od wspięcia się na pierwszy plan jest właśnie bariera językowa. Nie pocieszał ją fakt, że zgubiła jedyne klucze do archiwum i musiała z własnej kieszeni pokryć kwotę ich wyrobienia. Oby przeszło to bez echa w późniejszych etapach stażu...!
Powrót do góry Go down


Samantha Carter
Samantha Carter

Nauczyciel
Wiek : 36
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 172
C. szczególne : Zapach anyżu i słodkich migdałów, wysokie obcasy, chłodny odcień oczu, czarny pierścionek zaręczynowy na palcu serdecznym;
Galeony : 110
  Liczba postów : 256
https://www.czarodzieje.org/t20633-samantha-carter#653602
https://www.czarodzieje.org/t20635-lotta#653650
https://www.czarodzieje.org/t20634-samantha-carter-kuferek#653603
Pokój wsparcia QzgSDG8




Gracz




Pokój wsparcia Empty


PisaniePokój wsparcia Empty Re: Pokój wsparcia  Pokój wsparcia EmptyPon Sie 16 2021, 09:43;

kurs magipsychologa

13 lat temu, wszystkie kostki
Część pierwsza: 3

Zamknięcie w małym pomieszczeniu było według niej brutalne. Co oni mają przeciwko egzaminom podobnym do mugoli? Na całe szczęście nie chorowała na klaustrofobię więc jakoś przetrwała, choć nie mogła zaprzeczyć, że ten test był wysoce niekomfortowy. Nie czuła się dobrze w takiej klitce, gdzie mogła jedynie wstać i nic ponadto. Magicznie zamazali drzwi, aby dopadła ją świadomość uwięzienia. Usiadła zatem na krześle, zacisnęła pięści na kolanach i zamknęła oczy. Pozwoliła myślom płynąć i zapomnieć, że znajduje się w ciasnym pomieszczeniu. Dzięki temu wytrzymała całe pół godziny bowiem później rozbolała ją głowa, wystąpiły w jej ciele zimne poty, co spowodowało prośbę o zaprzestanie testu z obawy o własne zdrowie fizyczne. Z ulgą opuściła więzienie, wciąż twierdząc, że to nieludzki test.

Część druga: 3

Wykłady dotyczące chorób psychicznych były na swój sposób ciekawe. Ba, miała być w tych kategoriach najlepsza...jednakże wykładowca miał głos łudząco podobny do głosu profesora Binnsa, a to utrudniało koncentrację. W trakcie odpytywania udało się jej bez problemu opisać dwie choroby, jednak kolejne trochę się jej pomyliły. Wyrażała umysł, wyciągała z pamięci wielokrotnie czytane rozdziały i starała się wykrzesać z siebie jak najwięcej informacji. Na całe szczęście udało się jej przedstawić absolutne minimum na temat choroby Obscero oraz Imperusatii dzięki czemu kwalifikowała się na zaliczenie etapu na pierwszym etapie. Uff.

Część trzecia: 3, 2 -> 5

Dobrze mieć świadomość, że pacjent jest tak naprawdę egzaminatorem będącym pod wpływem eliksiru wieloskowego. Wewnętrznie przeraziła się kiedy usłyszała brutalną historię urzędniczki Ministerstwa Magii. Owinął ją solidny chłód, co niestety było zbyt odczuwalne. Pozwoliła emocjom wyjść na wierzch przez co egzaminator przerwał w połowie zadanie i kazał poprawić swoje zachowanie. Nie może dopuszczać do głosu emocji. Wysłuchała zastrzeżeń egzaminatora, a dzień później była już należycie przygotowana. Wspięła się na wyżyny swoich możliwości i przeprowadziła rozmowę z kobietą-egzaminatorem w taki sposób, że od razu uzyskała zaliczenie kursu. To była ciekawa nauka, wiedziała już na które rzeczy zwracać uwagę.
Powrót do góry Go down


Samantha Carter
Samantha Carter

Nauczyciel
Wiek : 36
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 172
C. szczególne : Zapach anyżu i słodkich migdałów, wysokie obcasy, chłodny odcień oczu, czarny pierścionek zaręczynowy na palcu serdecznym;
Galeony : 110
  Liczba postów : 256
https://www.czarodzieje.org/t20633-samantha-carter#653602
https://www.czarodzieje.org/t20635-lotta#653650
https://www.czarodzieje.org/t20634-samantha-carter-kuferek#653603
Pokój wsparcia QzgSDG8




Gracz




Pokój wsparcia Empty


PisaniePokój wsparcia Empty Re: Pokój wsparcia  Pokój wsparcia EmptyNie Sie 22 2021, 20:00;

Staż - Magipsychiatra

Druga część, Irlandia, rok 2009
Kość: 5 -> nieparzysta -> +15g

Odkąd nieco bardziej przyłożyła się do opanowania języka, mogła poszczycić się doświadczeniem nieco ciekawszych obserwacji chorób psychicznych. Oczywiście żałowała wszystkich tych chorych i nieszczęśników jednak dzięki nim mogła uczyć się im pomóc. Wyładowała całą swoją energię i pasję poprzez całkowite zaangażowanie w pracę. Nie napotykała już większych problemów, uczyła się, dokształcała aż pewnego dnia na piętrze szpitala doszło do zbiorowego uszkodzenia zaklęcia osłaniającego przed czynnikami atmosferycznymi. Aktualnie za oknem panowała istna burza więc jedno piętro mogło zostać zalane, a pacjenci cóż, panikowali. Podczas gdy inni wyprowadzali chorych do oddzielnych sal, postanowiła spróbować ponowić zaklęcia osłaniające. Pamiętała nauki Alexa, więc upewniwszy się, że pacjenci są w bezpiecznych rękach, rzuciła kilka odpowiednich czarów, które zatrzymały wpadający przez rozbite okna grad, deszcz i wiatr. Nie oczekiwała owacji na stojąco ani pochwał. Nie przejęła się niedowierzaniem ordynatora, kiedy napomknęła, że udało się jej w porę naprawić czar chroniący. Inni wstawili się za nią, dzięki czemu otrzymała symboliczną premię. Nie robiło to zbyt wielkiego wrażenia, jednak jak to mugole mawiają, nie zagląda się w zęby darowanemu koniu. Podziękowała, uśmiechnęła się i ruszyła do pracy, mając w planach zaistnieć w tym szpitalu na tyle, aby chcieli zatrzymać ją na dłużej.
Powrót do góry Go down


Samantha Carter
Samantha Carter

Nauczyciel
Wiek : 36
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 172
C. szczególne : Zapach anyżu i słodkich migdałów, wysokie obcasy, chłodny odcień oczu, czarny pierścionek zaręczynowy na palcu serdecznym;
Galeony : 110
  Liczba postów : 256
https://www.czarodzieje.org/t20633-samantha-carter#653602
https://www.czarodzieje.org/t20635-lotta#653650
https://www.czarodzieje.org/t20634-samantha-carter-kuferek#653603
Pokój wsparcia QzgSDG8




Gracz




Pokój wsparcia Empty


PisaniePokój wsparcia Empty Re: Pokój wsparcia  Pokój wsparcia EmptyNie Sie 29 2021, 09:21;

Staż - Magipsychiatra

Trzecia część, Irlandia, rok 2009
Kość: 5 -> parzysta
Upominek pożegnalny: 6 +100g

Musiała zagryźć zęby i dzielnie przysiąść nad papierologią. Nie przepadała za sortowaniem dokumentacji, a wypełnianie jej do złudzenia kojarzyło się ze szlabanami za czasów szkolnych. Nie wyspała się dzisiaj, a kofeina nie pomagała tak powinna. Wiedziała jednak, że gdy skończy wykonywać zlecone przez szefa zadanie to prawdopodobnie zostanie przydzielona do starszego stażem magipsychiatry i uda się wraz z nim na oddział, gdzie towarzyszyć będzie w trakcie obchodu. Nie chciała tego przegapić zatem pieczołowicie odwalała brudną robotę. Nie miała pojęcia jak to się stało, ale w trakcie pokonywania korytarza potknęła się z takim impetem, że niesiona przez nią teczka wyleciała w powietrze i wpadła wprost do wiadra z wodą (kto je tu postawił?!). Z rozpaczą wydusiła z siebie "nie", bo nie dość, że te dokumenty były na wczoraj to przecież nie mogła zanieść ich w paru częściach. Rzuciła się biegiem do wiadra i wyciągnęła przemokły pergamin. Niemalże spanikowała jednak zanim miało to nastąpić, pośpiesznie wyciągnęła różdżkę i zastosowała zaklęcie suszące. Słodka Morgano, podziałało! Nerwowo oglądała suche strony i upewniała się, że nic się nie rozmazało... a potem przytuliła teczkę i odetchnęła z ulgą. Na całe szczęście nikt tego nie widział. Szef też nie podejrzewał, że miałoby stać się coś złego. Uff!
Pod koniec stażu ściskała wszystkich po kolei, przytulała, zapewniała, że wkrótce się zobaczą tylko zakończy dokształcać się w swojej specjalizacji. Tym większe zdziwienie było kiedy szef obdarował ją sowitą premią. Cóż, w zamian też został przytulony choć on znowuż zareagował konsternacją jakby rzadko miał do czynienia z taką formą wdzięczności. Staż został ukończony, a jej towarzyszyły mieszane uczucia. Koncentrowała się jednak na tym, aby być jeszcze lepszą niż jest.

| zt
Powrót do góry Go down


Bertha 'Birdy' Shercliffe
Bertha 'Birdy' Shercliffe

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 32
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173
Dodatkowo : Legilimencja
Galeony : 1033
  Liczba postów : 205
https://www.czarodzieje.org/t22157-bertha-ursula-shercliffe#727103
https://www.czarodzieje.org/t22158-birdie-shercliffe-kuferek#727104
Pokój wsparcia QzgSDG8




Gracz




Pokój wsparcia Empty


PisaniePokój wsparcia Empty Re: Pokój wsparcia  Pokój wsparcia EmptyWto Kwi 11 2023, 22:42;

2014/09/02

Kurs na magipsychiatrę

Etap I 1 -> 5

Przy pierwszym podejściu do kursu nie była w stanie wytrzymać w pomieszczeniu, w którym atakujące ją zewsząd bodźce niemal doprowadziły ją do napadu paniki. Musiała zrezygnować, odpocząć i wrócić za jakiś czas, tym razem przygotowana na to, co ją czekało. Usiadła, schludnie poprawiając szatę i wbiła wzrok wielkich oczu w przestrzeń, wyciszając się na te straszne wizje, jakie przepływały po ścianach. Nie było to nic przyjemnego, nic, co chciałaby kiedykolwiek w życiu powtórzyć, ale zdawała sobie sprawę z tego, że prawdopodobnie to jest zupełnie nic, w związku z tym co może jeszcze spotkać ją w pracy.
Poniekąd właściwie uspokojona przebijającymi się przez szum dźwięków głosami swoich braci, była w stanie wytrwać na tyle długo, by zaliczyć ten etap i dostać promocję do następnego.

Etap II 5

Bycie przeciętnym miała we krwi. Przechodząc do drugiego etapu ani zapadła komisji w pamięć, ani szczególnie zabłysnęła wiedzą. Otrzymała do opisania cztery magiczne choroby i usiadła, by zapisać na pergaminach posiadaną na ich temat wiedzę. W zadaniu nie było podane, czy liczy się jakaś szczegółowość opisywanych detali, ani nie wspomniano przy opisywaniu zadania jakie mają zrobić tego, by wykazali się swoją nadprogramową wiedzą, więc napisała dokładnie to, czego chciano. Ani mniej, ani więcej, po prostu poprawnie. W stylu Berthy Shercliffe.

Etap III przypadek: 5 powodzenie: 5

Ostatni etap odbywał się na żywej materii, jeden z egzaminatorów wcielił się w rolę jej pacjenta, a Bertha odnosiła najlepsze wyniki w swojej branży, mogąc rzeczywiście stanąć twarzą w twarz z osobą potrzebującą jej pomocy. Oczywiście, wiedza teoretyczna była istotna, ale nic nie pozwalało uzdrowicielowi poczuć się w obowiązku spełnienia swojego przyrzeczenia, jak kontakt z potrzebującym. Wysłuchała doskwierających mu problemów z samotnością, spowodowaną przez niebezpieczną chorobę, która zmieniła jego życie. Z uwagą i powoli przepracowali powody tej samotności, odszukując we wspomnieniach i uczuciach pacjenta to, co mogło pozwolić mu odnaleźć radość w odosobnieniu. Ponadto zasugerowała kilka wygodnych praktyk utrzymywania kontaktu z otoczeniem za pomocą nowatorskich, magicznych przedmiotów, czyn najwyraźniej zaplusowała w oczach egzaminatorów, ponieważ ukończyła ten etap, jak i cały kurs, z wynikiem pozytywnym.

Zt
Powrót do góry Go down


Bertha 'Birdy' Shercliffe
Bertha 'Birdy' Shercliffe

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 32
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173
Dodatkowo : Legilimencja
Galeony : 1033
  Liczba postów : 205
https://www.czarodzieje.org/t22157-bertha-ursula-shercliffe#727103
https://www.czarodzieje.org/t22158-birdie-shercliffe-kuferek#727104
Pokój wsparcia QzgSDG8




Gracz




Pokój wsparcia Empty


PisaniePokój wsparcia Empty Re: Pokój wsparcia  Pokój wsparcia EmptyWto Kwi 11 2023, 22:44;

2015/11/21

Staż na magipsychiatrę:  Etap 1 3

Po wyborze ścieżki kariery i ukierunkowaniu się na magipsychiatrię wydawało się, że praca przychodziła jej jednocześnie łatwiej, ale i spokojniej. Nie mogła narzekać na to, że brak jej wrażeń i nie tęskniła za urazówką, skupiając się na tym, by wdrożyć w to, jak funkcjonuje oddział magipsychiatrii. Nie przeszkadzała jej absolutnie anonimowość codziennej obecności w pracy, bo nie zależało jej nigdy na popularności, a w tym zawodzie nawet bardziej wolała unikać robienia wokół siebie hałasu. Skupiona nie tylko na pilnowaniu swoich obowiązków, starała się praktykować leglimencję w każdej tylko możliwej do tego chwili, w każdym wygodnym ku temu momencie. Z uwagą i skupieniem poświęcała swój czas i spokój pacjentom, którzy nierzadko chcieli znacznie więcej, niż można było im dać. Nie była zrażona, wprost przeciwnie, im trudniejsze zadanie pojawiało się przed nią, tym z większym zainteresowaniem oddawała się temu, by je rozwiązać. Miało to potem okazać się być żelazną zasadą jej zawodowego rozwoju, póki co, był to dopiero początek.

Powrót do góry Go down


Bertha 'Birdy' Shercliffe
Bertha 'Birdy' Shercliffe

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 32
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173
Dodatkowo : Legilimencja
Galeony : 1033
  Liczba postów : 205
https://www.czarodzieje.org/t22157-bertha-ursula-shercliffe#727103
https://www.czarodzieje.org/t22158-birdie-shercliffe-kuferek#727104
Pokój wsparcia QzgSDG8




Gracz




Pokój wsparcia Empty


PisaniePokój wsparcia Empty Re: Pokój wsparcia  Pokój wsparcia EmptyCzw Maj 04 2023, 16:03;

2015/12/05

Staż na magipsychiatrę:  Etap 2 5

Staż szedł powoli, ale nie mogła powiedzieć, że było jej z tego powodu jakoś wybitnie źle. Doświadczenie zdobywane w pracy było dla niej priorytetowe, szczególnie pośród pacjentów, którzy naprawdę tego potrzebowali. Odpowiadało jej to, że nie działo się w związku z jej stanowiskiem nic nadzwyczajnego, głównie z tego powodu, że mogła w pełni skupić się na swoich obowiązkach w pełni, nie będąc rozpraszaną perypetiami, dziejącymi się wśród personelu. Gdzieś, być może, głęboko w środku w swojej duszy, chciałaby być częścią społecznych wydarzeń - jedynie nie potrafiła się w nie wpasować. Z zadowoleniem oddała się swoim zadaniom, by zagłuszyć te niepotrzebne rozmyślania i dywagacje.
Powrót do góry Go down


Bertha 'Birdy' Shercliffe
Bertha 'Birdy' Shercliffe

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 32
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173
Dodatkowo : Legilimencja
Galeony : 1033
  Liczba postów : 205
https://www.czarodzieje.org/t22157-bertha-ursula-shercliffe#727103
https://www.czarodzieje.org/t22158-birdie-shercliffe-kuferek#727104
Pokój wsparcia QzgSDG8




Gracz




Pokój wsparcia Empty


PisaniePokój wsparcia Empty Re: Pokój wsparcia  Pokój wsparcia EmptyPią Maj 12 2023, 18:20;

2015/12/28

Staż na magipsychiatrę:  Etap 3 1 i 3

Pacjent, który został zamknięty w Azkabanie na dziesięć lat za niewinność już na nią czekał. Oczywiście podchodziła do tematu zarówno neutralnie jak sceptycznie, w końcu każdy więzień w więzieniu uważa, że został skazany za niewinność, jednak wpływ, jaki obcowanie z dementorami miało na jego umysł nie był wymysłem. Musiała wysłuchać tego, z czym się borykał i ze skupieniem notowała poszczególne elementy jego umysłowej układanki. Bardzo chciała skorzystać ze swojej umiejętności i wkraść się do jego głowy, by dowiedzieć się, czy rzeczywiście był niewinny i od tego rozpocząć jego indywidualną terapię, wiedziała jednak, że jest pod czujnym nadzorem egzaminatorów i przełożonych, więc próbowała, w granicach swoich możliwości, obejść ten temat wciąż szukając rdzenia poczucia winy i odrzucenia w nim jako w człowieku.
Samotność i uczucie rozpaczy nie były jej obce, to do łkających serc zwracała się najchętniej, może z powodu tego, że jej samej było niegdyś trudno pokonać własne uczucia i zrozumieć swoje emocje.
Odbyli więc podróż w głąb siebie, w poszukiwanie własnych wartości, których przecież żaden dementor ani żaden smutek nie są w stanie nam odebrać. Pomogła mu zastanowić się nad pozytywnymi momentami swojego życia, gdzie to jego własna niezależność pozwoliła mu zdobyć radość i podążając tym tropem rozwinęła terapię.
Przełożony nie był do końca zadowolony z tego, że postawiła na indywidualizowanie pacjenta, Bertha jednak wierzyła, że musimy być najpierw silni sami w sobie, by szukać siły do mierzenia się ze światem.

zt
Powrót do góry Go down


Amelia Fairwyn
Amelia Fairwyn

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : magiczne zatyczki w uszach
Galeony : 1
  Liczba postów : 217
https://www.czarodzieje.org/t22205-amelia-fairwyn#730190
https://www.czarodzieje.org/t22206-sowa-amelii#730212
https://www.czarodzieje.org/t22204-amelia-fairwyn#730189
Pokój wsparcia QzgSDG8




Gracz




Pokój wsparcia Empty


PisaniePokój wsparcia Empty Re: Pokój wsparcia  Pokój wsparcia EmptyCzw Lip 27 2023, 10:29;

prace społeczne 1/3 – @Maximilian Felix Solberg


Była wściekła. Na siebie, na kuzynkę, na cały ten przeklęty świat i na tego cholernego aurora od siedmiu boleści. Jasne, może i ukradła tę durną sakiewkę, ale miała ją w ręce jakieś trzy sekundy i już nią rzucała w stronę właściciela. Była zła jak osa, na swoją głupotę i zachowanie jak u pierwszoklasisty. Na co jej to w ogóle było? Co, chciała poczuć dreszczyk adrenaliny? Trzeba było, cholera, stanąć sobie w oknie najwyższego piętra sowiarnii, a nie bawić się w kleptomankę. Czuła się żałośnie, dosłownie chciała zapaść się pod ziemię, do tego stopnia, że prawie poprosiła swojego rodzeństwo, żeby rzucili na nią obliviate i nie musiała pamiętać tego felernego dnia. Miała nauczkę, miała ją i bez prac społecznych, grzywny i innych rzeczy. Wystarczyła jej sama świadomość, że była głupia jak but, albo jak gryfon, bez różnicy, to i tak był ten sam poziom.
Wchodziła do Munga zażenowana i z żałosną miną, szukając recepcji, by skierowano ją w odpowiednie miejsce. W dłoni ściskała świstek z wizengamotu, który miał stanowić swego rodzaju przepustkę dla niej. Pokierowana udała się w stronę pokoju wsparcia, zastanawiając się, czy nie zwiać, ale naraz sobie uświadomiła, że potrzebuje jeszcze podpisu. Na Merlina…
Weszła do pomieszczenia, niemrawo się witając z psycholożką i w kilku słowach tłumacząc jej dlaczego się tu znalazła, wcisnęła jej też ten durny pergamin, bo aż ją skręcało na myśl o tym, że miałaby tłumaczyć wszystko tak dosadnie.
Słuchała w czym miała pomóc i kiwała ze zrozumieniem głową, szybko zabierając się do działania. Liczyła na to, że jeśli sprawnie pokończy dane jej zadania, to szybciej będzie mogła stąd wyjść. Nie wiedziała czy w istocie tak będzie, ale wiedziała, że jeśli się czymś zajmie, to przynajmniej czas szybciej zleci. Spotkanie spotkało się o określonej godzinie, a Mela starała się jak mogła. Wiedziała, że ci ludzie nie mieli nic wspólnego z jej pobytem w tym miejscu i nie widziała powodu, by obarczać ich winą za swoją głupotę. Tym bardziej, że szybko okazali się naprawdę mili. Jej miganie nie było na eksperckim poziomie, ale starała się jak mogła.
Szybko się okazało, że chętnie uczyła się nowych znaków i nauka szła jej całkiem nieźle. Słuchała też z czym ci czarodzieje zmagali się na co dzień i naraz zrobiło jej się okropnie głupio, że udawała na proteście jedną z nich. Mieli realne problemy wykluczenia ze społeczeństwa, a ona wykorzystała to wszystko we własnych intencjach i to nie za dobrych. Co więcej – gówno jej to dało i chyba to bolało ją najbardziej. Nie przyznała się do tego, ale chyba sama świadomość jej wystarczyła, by czuć się paskudnie i chcieć pomagać w tym miejscu. Nie była największą miłośniczką ludzi, właściwie za nimi nie przepadała, ale każdy czasem chciał poczuć, że zrobił coś dobrego. Nie potrafiła jednak pozbyć się z głowy powodu, dla którego w ogóle się tutaj znalazła. Cóż, może za tydzień będzie jej lepiej. Bo przecież była tutaj, pomagała im, czy tak faktycznie mogła odkupić swoje winy? Żadna kara nie była gorsza od tej, którą sama się katowała. Wyrzucała sobie więcej niż ktokolwiek inny i chyba nie było osoby, która bardziej ją krytykowała niż ona teraz samą siebie.

|zt
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Pokój wsparcia QzgSDG8




Moderator




Pokój wsparcia Empty


PisaniePokój wsparcia Empty Re: Pokój wsparcia  Pokój wsparcia EmptySro Sie 09 2023, 16:54;

KURS MAGIPSYCHOLOG - KWIECIEŃ 2023
Część I 1 > 4 > 6
Część II 4 > 4
Część III 2 i 1 > 1 i 6
Do zapłaty 80+5+5 = 90g

Skoro zapadła decyzja o podejściu do kursu magipsychologa, musiał wykonać pierwszy krok ku temu. Zanim udał się do Świętego Munga, aby podejść do kursu, uzupełniał swoją wiedzę, czytając stosowne książki. Dopiero, kiedy miał pewność, że więcej sam nie jest w stanie się nauczyć, z końcem kwietnia poszedł na kurs. Oczywiście na końcu czekał na niego egzamin i tak naprawdę, choć sama nauka sprawiała mu przyjemność, nie przepadał za wszelkiego rodzaju testami. Nic więc dziwnego, że za pierwszy podejściem nie zdołał przejść nawet pierwszej części. Pomieszczenie, w którym go zamknięto było najgorszym z miejsc, w jakich do tej pory przyszło mu przebywać. Wspomnienia, które wyświetlano, komentarze, jakie słyszał, wszystko to jedynie przytłaczało go bardziej, zmuszając do opuszczenia pokoju przed wyznaczonym czasem. Jeszcze przez jakiś czas nie potrafił sobie poradzić w pełni z tym, co się tam wydarzyło, ale pragnienie pomagania innym było silniejsze.
Po kilku dniach ponownie podjął próbę przystąpienia do kursu, a tym samym egzaminu. Tym razem, po zamknięciu w pomieszczeniu i wystawieniu na różne bodźce, Josh nie uciekł przed czasem. Wytrzymał pół godziny, jak należało, ale miał nadzieję, że nie będzie musiał ponownie wchodzić do tego pokoju. Były sprawy, o których sądził, że są zamknięte, że sobie poradził, a jednak niezbyt przyjemne myśli znów do niego wracały. Szczęśliwie pierwszy etap miał za sobą. Kolejny wydawał się łatwiejszy, wymagał opisania czterech chorób, z czego z jedną Walsh miał nieco problemów, ale kazano mu jedynie doczytać na jej temat i mógł iść dalej, do udawanych rozmów. Zbuntowana nastolatka, która robi wszystkim na przekór, dopuszcza się kradzieży, która dzieciństwo spędziła w domu dziecka po byciu odebraną od toksycznych rodziców. Prawdę mówiąc Josh nie wiedział, jak miał przeprowadzić skuteczną rozmowę z kimś, komu wpierw należało pokazać, że naprawdę może zaufać. Próbował oddać to wszystko w swojej rozmowie, ale jak zauważył egzaminator, za wiele sobie założył, co było odczuwalne dla pacjenta. Cóż, kolejny raz nie zaliczył egzaminu.
Trzecie podejście nie było łatwe, ale tym razem Walsh podszedł do niego niemal od razu. Wiedział, co na niego czekało w trakcie pierwszej części egzaminu, więc przeszedł ją spokojniej. Był pewien, że i tak odbije to na nim piętno, ale najważniejsze było, że zdał. Drugi etap ponownie zaliczył w ten sam sposób - opisując wyczerpująco trzy choroby, a czwartą na tyle ubogo, że egzaminator popatrzył na niego podejrzliwie, nakazując doczytać o niej. W końcu nigdy nie wiadomo, z kim przyjdzie pracować. Trzeci etap egzaminu, będący próbną rozmową z pacjentem, okazał się najłatwiejszym etapem. Pacjentem był były więzień Azkabanu, na którym odcisnęło piętno dziesięć lat przebywania tam za niesłuszne oskarżenia. Josh przeprowadził rozmowę profesjonalnie i choć jedno spotkanie nie gwarantowało nigdy wielkich zmian, egzaminator był pewien, że Walsh sobie poradzi.
Kurs został zaliczony, nadchodziła pora na staż.

z.t.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Amelia Fairwyn
Amelia Fairwyn

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : magiczne zatyczki w uszach
Galeony : 1
  Liczba postów : 217
https://www.czarodzieje.org/t22205-amelia-fairwyn#730190
https://www.czarodzieje.org/t22206-sowa-amelii#730212
https://www.czarodzieje.org/t22204-amelia-fairwyn#730189
Pokój wsparcia QzgSDG8




Gracz




Pokój wsparcia Empty


PisaniePokój wsparcia Empty Re: Pokój wsparcia  Pokój wsparcia EmptySro Sie 09 2023, 19:09;

prace społeczne 2/3 – @Maximilian Felix Solberg


Powłóczyła nogami i szła naprawdę wolno, choć przecież nie cierpiała wolno chodzić. Nie miała jednak ochoty na to wszystko, w ogóle na nic nie miała ochoty. Wciąż słyszała w głowie słowa ojca i przede wszystkim nie mogła pozbyć się z pamięci jego wzroku, w którym kryło się całe niezadowolenie i przede wszystkim rozczarowanie. Wiedziała, że i tak potraktował ją łagodnie, w końcu nie od dzisiaj zdawała sobie sprawę, że to właśnie w niej pokładał swoje nadzieje. Świadomość, że go zawiodła, sprawiała, że miała ochotę leżeć i się nie ruszać, tak długo, aż w końcu zniknie z tego świata i… No dobrze, dramatyzowała, ale czuła się naprawdę podle. Było to całkiem ironiczne, bo miała totalnie gdzieś czynność i sytuację, przez którą to wszystko miało miejsce – w końcu istniało coś takiego jak ciąg przyczynowo skutkowy – miała w nosie fakt, że chciała kogoś okraść, jakby to z jej moralnością w ogóle się mijało, za to rozczarowanie taty? Czuła je tak jakby ktoś jej kołek w serce wbijał. Doprawdy, wszystkie te prace społeczne nijak się miały do poczucia winy, które nie dawało jej spokoju od momentu, gdy ojciec zawołał ją do gabinetu.
Przyszła jednak, może trochę bała się większych konsekwencji – choć w jej mniemaniu te i tak były stanowczo zbyt duże jak na jej czyn. Oddała przecież te pieniądze, ba! rzuciła sakiewkę w czarodzieja szybciej niż w ogóle ją wzięła. Może to przez to, że zaczęła uciekać. Nie popełni już takiego błędu nigdy w życiu. Tłumaczy się winny i najwyraźniej ucieka również winny. Obiecała sobie, że już zawsze będzie miała podniesioną głowę, niezależnie od wszystkiego, w końcu nosiła nazwisko Fairwynów, niech sobie mówią co chcą.
Dzień jej się dłużył, choć przeczuwała, że kolejny będzie jeszcze dłuższy, bowiem perspektywa tego, że następnym razem pojawi się tutaj po raz ostatni będzie działała na jej niekorzyść. Wykonywała jednak wszystkie zadania skrupulatnie, bo nienawidziła niechlujstwa. Schludność i perfekcjonizm były czymś, czym była przepełniona aż do szpiku i nie było już ważne co robiła i gdzie była. Pomagała niedosłyszącym, ucząc się przy okazji, że wcale nie ma takiego określenia jak głuchoniemi, byli tylko głusi, osoby z niepełnosprawnością. Już wcześniej starała się zwracać uwagę, by jej język był inkluzywny – takim też była pokoleniem – choć nie zawsze jej się to udawało. Chłonęła jednak tego typu rzeczy i zapamiętywała, by nie popełniać błędów w późniejszym czasie.
Poświęcała teraz swój czas i starała się nie myśleć, że poniekąd była do tego zmuszona. Skoro już tutaj była, to towarzyszyła potrzebującym i całkiem chętnie się od nich uczyła, starając się jednocześnie zapomnieć o powodzie i konsekwencjach, które już ją spotkały. Łapała się jednak na tym, że te przepełniały jej myśli bardzo często i zdecydowanie częściej niżby chciała. Oh, no przecież obiecała już sobie poprawę. Jedna czarownica zauważyła nawet jej nietęgą minę i spytała o co chodzi. No tak, nikt tutaj, może z wyjątkiem organizatorów, nie wiedział dlaczego się tu znalazła. Czy patrzyliby na nią tak samo, gdyby wiedzieli? Potrząsnęła głową i pokazała, że to nic takiego, choć jak się okazało jej język migowy nie był jeszcze perfekcyjny, poprawiła więc się zgodnie ze wskazówkami kobiety i zanim się obejrzała, już kierowała się do Doliny Godryka.

|zt
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Pokój wsparcia QzgSDG8




Moderator




Pokój wsparcia Empty


PisaniePokój wsparcia Empty Re: Pokój wsparcia  Pokój wsparcia EmptySob Sie 12 2023, 07:38;

STAŻ MAGIPSYCHIATRY - MAJ 2023
tydzień I 2 (-20g)

Do tej pory sądził, że tak naprawdę kurs jest najtrudniejszy, a jakikolwiek staż będzie w porządku. A jednak ciężko było pogodzić w tym samym czasie pracę w Hogwarcie ze stażem w Szpitalu Świętego Munga. Jednak Josh chciał mieć papiery ukończenia kursu oraz stażu. Chciał mieć potwierdzenie, że może diagnozować dzieciaki, może zlecać im terapię, może szukać ewentualnie leków, które powinny brać. Potrzebował wręcz tego, aby w pełni móc się nimi zająć, w pełni im pomagać, kiedy przychodzili do niego z problemami, gdyż nie każdy miał po prostu złamane serce.
Z tego powodu starał się nie przejmować przezwiskiem Pan Niezdara, jakie się za nim ciągnęło, wypełniając spokojnie wszystkie zlecane obowiązki. Przysługiwał się prowadzonym rozmowom, robiąc przy tym skrupulatne notatki. Starał się także nie przejmować, gdy musiał zostać po godzinach w szpitalu, aby nadrobić to, co robili inni, kiedy on się spóźnił. Przez to ominęła go nawet premia, o czym dowiedział się po czasie, choć prawdę mówiąc, nie przejął się tym.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Rhode O. Fairley
Rhode O. Fairley

Przyjezdny
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : Amerykański akcent / Papieros w ręce / Blizna na łuku brwiowym / Całe ciało pokryte licznymi piegami, widocznymi szczególnie latem
Galeony : -21
  Liczba postów : 127
https://www.czarodzieje.org/t22050-rhode-o-fairley
https://www.czarodzieje.org/t22399-gustav-sowa-rhode#739287
https://www.czarodzieje.org/t22398-rhode-o-fairley?highlight=rhode
Pokój wsparcia QzgSDG8




Gracz




Pokój wsparcia Empty


PisaniePokój wsparcia Empty Re: Pokój wsparcia  Pokój wsparcia EmptySro Sie 16 2023, 13:45;

Retrospekcja. Kurs - magipsycholog.

Kostki: tutaj
Część pierwsza: 6
Część druga: 6
Część trzecia: 4, 4 (+1 za poprzedni etap)


  Gdyby książki mogły leczyć ludzi, zamiast szpitali stawianoby biblioteki - dlatego tak ważne było rewidować swoją wiedzę w praktyce. Czasem, w teorii, można było myśleć, że do czegoś się nadajesz, że masz talent, że posiadasz wszystkie umiejętności by poradzić sobie w danym zadaniu - momenty próby były o tyle trudne, że w razie porażki nie tylko musisz sobie z nią poradzić, ale i pogodzić się ze świadomością, że nasze wyobrażenie niekiedy nie mają odzwierciedlenie w rzeczywistości. Rhode właśnie tego się obawiała - jeśli nie zostanie magipsychiatrą, to kim? Nie miała pomysłu na inną ścieżkę, ale właśnie w tym odnajdywała źródło największej motywacji, w przekonaniu, że to jest  j e j  droga. Różne rzeczy słyszała o kursie na magipsychologa, ale siedząc w ciasnym korytarzu szpitala, czekając na swoję kolej na przejście "próby", zastanawiała się czym ta próba właściwie była. Niektórzy wychodzili z niej bladzi jak ściana, nie mówiąc zupełnie nic, za to pośpiesznie kierując się do wyjścia. Inni wydawali się zmieszani, niektórzy źli, zasmuceni. Większość jednak podzielało uczucie zamyślenia. Kiedy nadeszła kolej Rhode by wkroczyć za drzwi, przez moment można było widać zawahanie, ale zanim poddała się wątpliwością, weszła do środka. Usiadła na krześle pośrodku, czekając aż ktoś się pojawi. Ale nikt nie przyszedł. Zamiast tego usłyszała znajomy głos, po nim następny i jeszcze jeden. Mama, Jeremy, Beth. Nawet Jimmy wołał do niej z nieokreślonego kierunku. Przed oczami, niczym jak na projekcji filmu, ściany zapełniły się jej wspomnieniami. Cóż, można było powiedzieć, że całe jej życie przeleciało jej przed oczami. Sceny, które budziły zawstydzenie i zakłopotanie, jak i nostalgie. Rozumiała już to zmieszanie innych uczestników kursu, ale żeby przetrwać półgodzinną nawałnicę, chwyciła się jednej migawki tego, co przeżyła: sceny, w której Jeremy po raz pierwszy powiedział jej, że ją kocha. Miała wtedy włosy mokre od deszczu. Jakoś w obliczu wszystkich innych momentów, które zobaczyła, ten dawał jej nadzieję, że nieważne ile złego może się wydarzyć, bo drugiej stronie szali czeka nas równie dużo dobrego.
  Następnym etapem kursu był egzamin pisemy, którego poprzedzały dwa tygodnie wykładów teoretycznych na temat historii psychologii, ogólnego zdrowia psychicznego, wpływu psyche na soma oraz prowadzenia terapii. Niektóre tematy, szczególnie te związane z historią, usypiały nawet ją. Inne z kolei były na tyle ciekawe, że często zostawała po wykładach dopytać o dodatkowe rzeczy - może właśnie dzięki temu wykładowcy zapamiętali ją na tyle, by na egzaminie ocenić jej pracę za jedną z najlepszych. Miała opisać jednostki chorobowe: Imperusatti w której zalecała psychoterapię skupiającą się na "tu i teraz", Neurogne, która w niektórych aspektach przypominała mugolskie zaburzenia dwubiegunowe, o których opowiadał jej Jimmy, Obscero, pokazującą jak holistycznie trzeba podchodzić do choroby oraz Pocałunek Dementora, nie tyle chorobę, co uraz - jedną z najstraszniejszych rzeczy, która może przydarzyć się czarodziejowi.
  Ostatnim etapem była symulacja rozmowy terapeutycznej. Przypadek, który dostała Rhode, wydawał się jej szczególnie interesujący - młody chłopak nie był w stanie unieść na swoich barkach faktu bycia wilkołakiem. Po pierwszej pełni wpadł w załamanie nerwowe, zaniechał kontaktów, odciął się od wszystkiego co było mu znane, by zaszyć się w samotności. Chociaż na rozmowę mieli wyznaczone tylko sześćdziesiąt minut, pod koniec miała wrażenie, że rozmowa przyniosła mu pewne ukojenie i nadzieję na przyszłość. Egzaminator był tego samego zdania.

z/t.
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Pokój wsparcia QzgSDG8




Moderator




Pokój wsparcia Empty


PisaniePokój wsparcia Empty Re: Pokój wsparcia  Pokój wsparcia EmptySob Sie 19 2023, 19:46;

STAŻ MAGIPSYCHIATRY - MAJ 2023
tydzień II 2


Wystarczyło trochę samozaparcia, aby w końcu jego współpracownicy dostrzegli, że Pan Niezdara, nie jest tak niezdarny jak sądzili, a po prostu próbuje pogodzić dwie prace. Za każdym razem, gdy teleportował się do Munga robił wszystko, czego od niego wymagano, a ponieważ wyglądało na to, że z niektórymi sprawami miał więcej doświadczenia, udawało mu się nawet szybciej kończyć. Nie mógł co prawda wyjść szybciej z pracy, a przynajmniej na to Josh sam sobie nie pozwalał, ale mógł uczyć się dalej o leczeniu różnych chorób, czytając książki, jakie mieli w pokoju wsparcia. W ogólnym rozrachunku wychodził więc na plus. Dodatkowo szef i współpracownicy byli także zadowoleni, korzystali z jego notatek prowadzonych w trakcie rozmów z pacjentami, w których zamieszczał czasem nawiązania do podręczników, jeśli problemy były rzeczywiście szablonowe. Przy niektórych jednak miał o wiele więcej notatek, gdy zastanawiał się, czy metoda terapii, wybrana przez prowadzącego, była właściwa.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Amelia Fairwyn
Amelia Fairwyn

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : magiczne zatyczki w uszach
Galeony : 1
  Liczba postów : 217
https://www.czarodzieje.org/t22205-amelia-fairwyn#730190
https://www.czarodzieje.org/t22206-sowa-amelii#730212
https://www.czarodzieje.org/t22204-amelia-fairwyn#730189
Pokój wsparcia QzgSDG8




Gracz




Pokój wsparcia Empty


PisaniePokój wsparcia Empty Re: Pokój wsparcia  Pokój wsparcia EmptyPią Sie 25 2023, 22:22;

prace społeczne 3/3 – @Maximilian Felix Solberg


Dramatycznie jej się nie chciało i byłą pewna, że to przez fakt, że to było już jej ostatnie spotkanie. Szła przez siebie, zabierając się do Londynu tym razem z wujkiem, którego poprosiła i może trochę przekupiła, bo przecież miała takie ładne kolczyki dla jego żony. Nie zamierzała czekać na Błędnego Rycerza, już swoje odpokutowała, choć tata miał chyba inne zdanie. Brak pieniędzy i dług u Charlotte niemiłosiernie ją uwierał, ale znosiła to najlepiej jak potrafiła i doszła do wniosku, że w razie co sprzeda trochę swojej kolekcji biżuterii – choć z bólem serca, ale zdesperowany robił zdesperowane rzeczy.
Dotarła na miejsce punktualnie, ponieważ Amelia się nie spóźniała. Tym razem nie była wiele wcześniej, a punkt ustalonej godziny weszła do pokoju wsparcia i przykleiła na twarz swój pokazowy uśmiech. Nie chciała pokazać, że było jej to wszystko bardzo nie na rękę i w ogóle traciła czas. Przeklinała bardzo kreatywnie w głowie wszystkich i tego dnia wygłuszyła otoczenie nieco mocniej niż miała w zwyczaju, ale przeszkadzało jej dosłownie wszystko i wszyscy. Pochodziła jednak z bogatego rodu Doliny, doskonale wiedziała jak udawać tak, by nikt się nie zorientował i właśnie tego dnia tę umiejętność wykorzystywała.
Uśmiechała się całkiem szeroko i wykonywała wszystkie powierzone zadania, a czas… stał w miejscu dosłownie. Co spojrzała na zegarek, to wskazówki przesuwały się o centymetr, a ona czuła się tak, jakby siedziała już w tym miejscu trzy godziny. Tłumaczyła jednak zaproszonego tego dnia gościa najlepiej jak potrafiła, korzystając z nabytych właśnie na tych spotkaniach ruchów dłoni, układających się w poszczególny litery, a nawet i słowa. Może w innych okolicznościach bardziej by doceniła to wszystko, nie była przecież aż tak nieczuła i nie brakowało jej emocji aż w takim stopniu. Mimo to świadomość dlaczego w ogóle to robiła, z dnia na dzień irytowała ją jeszcze bardziej, a młodsze rodzeństwo nie dawało jej spokoju, choć zagroziła im już, że jeszcze jedno słowo i zamieni ich w dżdżownice. Nie musieli wiedzieć, że jeszcze tego nie potrafiła, zmieniać ludzi w każdym razie, wystarczyło jednak, by się zamknęli przynajmniej na chwilę.
Była zmęczona, i nie chodziło wcale o to co tutaj robiła. Myśli jednak nie dawały jej spokoju, a ona wciąż i wciąż wyrzucała sobie własną głupotę. Nie przyznała się dokładnie nikomu co zrobiła, bo ojciec miał rację – zachowała się jak kompletna kretynka. Miała nadzieję, że Caroline nie rozpowiada na prawo i lewo jak to Mela zaprzepaściła swoją karierę kleptomanki w kilku minutach, ale wierzyła, że jej kuzynka miała tyle oleju w głowie, by trzymać gębę na kłódkę. Nie było jej szkoda, że też ją ukarali, za to byłaby wściekła, gdyby Dearówna wyszła z tego wszystkiego bez żadnej kary. Próżno u Amelii było szukać współczucia, nawet w takim miejscu jak to. Zajęła się wszystkim, co zostało rozpisane w jej obowiązkach, a usta miała zaciśnięte w wąską linię. Tik, tak, tik, tak, wskazówki nie ruszały się tak szybko jakby chciała, a ona patrzyła na zegar tak często, że jeden z pacjentów aż zapytał ją gdzie się spieszy. Nie wyjawiła rzecz jasna prawdy, zbywając go krótkimi acz uprzejmymi znakami. A kiedy wybiła odpowiednia godzina – niemal wybiegła ze szpitala, mając nadzieję, że prędko do niego nie wróci.

|zt
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Pokój wsparcia QzgSDG8




Moderator




Pokój wsparcia Empty


PisaniePokój wsparcia Empty Re: Pokój wsparcia  Pokój wsparcia EmptySob Sie 26 2023, 11:53;

STAŻ MAGIPSYCHIATRY - MAJ 2023
tydzień III 1 i parzysta
upominek pożegnalny 4 - 100g

Jednak dobra passa poprzedniego tygodnia musiała kiedyś się skończyć. Niby spodziewał się tego, a jednak nie czuł się dobrze, gdy okazało się, że zapomniał o niektórych raportach i formularzach, które musiał uzupełniać. Ostatniego dnia pędził więc na złamanie karku do pokoju wsparcia, gdzie były materiały, którymi zamierzał się posiłkować do sporządzenia wszystkich raportów. Pędząc, nie zauważył pudła wystawionego z innego gabinetu, o który zahaczył i upadł prosto na twarz. Refleks sportowca, jak pałkarza w trakcie plecenia wianków… Nic tylko cieszyć się, że nie złamał sobie niczego. Obrażenia ostatecznie nie były zbyt poważne, a jedynie z nosa, po zderzeniu z podłogą, cały czas leciała krew. Musiał w końcu rzucić na to właściwym zaklęciem, inaczej zakrwawiłby nie tylko szatę i podłogę, które po chwili także wyczyścił, ale i wszystkie dokumenty.
Szczęśliwie po zakończeniu stażu nie było najgorzej. W ostatecznym rozrachunku szef był z niego zadowolony, a on sam otrzymał właściwe papiery i pożegnalny upominek w wysokości stu galeonów. Nic, tylko się cieszyć, że kolejne siwe włosy pojawią się na jego głowie, kiedy będzie lepiej rozumieć, z czym przyszło mu się mierzyć przy kolejnych problemach dzieciaków. Ach życie opiekuna, który nie potrafił mieć w poważaniu małolatów…

z.t.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Claude Faulkner
Claude Faulkner

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 31
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 184
C. szczególne : miedziane włosy, piegowata twarz
Galeony : 593
  Liczba postów : 687
https://www.czarodzieje.org/t15209-claudius-faulkner
https://www.czarodzieje.org/t15222-claude-faulkner#406465
https://www.czarodzieje.org/t15208-claudius-faulkner
Pokój wsparcia QzgSDG8




Gracz




Pokój wsparcia Empty


PisaniePokój wsparcia Empty Re: Pokój wsparcia  Pokój wsparcia EmptyWto Lip 02 2024, 23:10;

Dzisiejszy dzień był... Niezły.
Taki sam jak poprzedni. Co do joty. Postępował zgodnie z wytycznymi, w które wyposażyła go jego wyjątkowo zdolna, a także niezwykle praktyczna psychiatrka, od lat zawiadująca nad tym, by pod jego ogniście rudą czupryną nie płonął prawdziwy ogień. Przepalone traumą styki dawały mu się we znaki, ale w ciągu kilkunastu miesięcy zdołały osiągnąć jako taką harmonię - funkcjonowały, stłumione skrupulatnie dobraną do niego mieszanką eliksirów i wyciągów z przeróżnych roślin (lulka już nie brał, bo jednak mimo początkowego, dobrego startu, w czasie terapii jego organizm zaczął się uodparniać i musiałby używać dawek, które groziły niebezpiecznymi powikłaniami, z ciężkim zatruciem i śmiercią włącznie, a trochę przeczyło to celom terapii), okazjonalnie pobudzane przez kapkę eliksiru euforii, który na stałe wchodził do repertuaru branych przez niego medykamentów, pozwalając mu rozciągać blade, przyozdobione piegami wargi w całkiem szerokim, błogim uśmiechu. Musiał całkowicie odstawić alkohol, którego nie stronił w początkach terapii, a także uważać na wszelkie używki palone, z którymi i tak zamierzał zerwać. Nałogi podjęte w momencie absolutnej słabości ciągnęły się za nim po dziś dzień, ale walczył, och, jak on walczył! Już trzy razy wyrzucał pełną paczkę wizz-wizzów, które kupił w nadziei, że ich hipnotyczny zapach faktycznie pozytywniej nastawi go do otoczenia. Obecnie był na etapie fatamorgan, tylko dlatego, że można było się nimi zaciągnąć wyłącznie 5 razy. Samoograniczenie. Teraz potrzebował jasnych granic.
Miał przerwę w pracy - w swoim słodkim, przytulnym sklepiku i herbaciarni, w której z tym samym, nieco zblazowanym uśmiechem i maślanymi oczami sprzedawał kubki gorących napojów całej masie przetaczających się przez szpital czarodziejów. Z racji że Mung stał się obecnie jego drugim domem, nie robił podczas tych przerw zbyt wiele ciekawych rzeczy. Najczęściej sam pił herbatę, dojadał kanapkę lub okazjonalnie otwierał na kolanie książkę, która akurat wpadła mu w oko. Dziś postanowił sprawdzić coś, co od dawna chodziło mu po głowie.
Wiedział, że dziś nie odbywały się tu grupowe terapie, ale mimo tego poszedł do pokoju wsparcia, by chociaż zobaczyć, jak wyglądał. Ile stało w nim krzeseł, jaki kolor miał dywan i czy widać było z okna coś innego niż zakorkowane londyńskie ulice. Obecnie, choć jego obawy tłumione były zażywanymi lekami, wciąż niepewnie podchodził do nowości, chcąc przygotować się na to, co mogło go czekać. Entuzjazm nie wrócił w parze ze spontanicznością, niestety. Dochodząc do swojego celu, dostrzegł, że w okolicy plącze się ktoś jeszcze.
- Dziś nie ma terapii - poinformował kobietę, gdy znalazł się w odległości na tyle bliskiej, by zdołała usłyszeć jego ciepły, nieco zachrypnięty głos.

@Louise Finley-Sherman
Powrót do góry Go down


Louise Finley-Sherman
Louise Finley-Sherman

Dorosły czarodziej
Wiek : 33
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : b. wysoka
Galeony : 2738
  Liczba postów : 436
https://www.czarodzieje.org/t22977-louise-finley-sherman#781854
https://www.czarodzieje.org/t22994-awdotia-i-rodion#782492
https://www.czarodzieje.org/t22976-louise-finley-sherman#781851
https://www.czarodzieje.org/t22993-louise-finley-dziennik
Pokój wsparcia QzgSDG8




Gracz




Pokój wsparcia Empty


PisaniePokój wsparcia Empty Re: Pokój wsparcia  Pokój wsparcia EmptySro Lip 03 2024, 20:31;

Szpital św. Munga stał się przez ostatnie lata niemal jej drugim domem. Mimo to, wraz z rozwodem spędzanie tutaj wielu godzin i testowanie kolejnych, niewiele zmieniających metod, mijało się z celem. Minęło już tyle czasu, że nawet do Louise dotarło, że sytuacja jest beznadziejna, a jedyne co można zrobić, to po ludzku odpuścić. Oczywiście, wciąż bardzo chciała mieć dziecko, jednak w sytuacji, gdy nie miała z kim, jej starania traciły sens, szczególnie biorąc pod uwagę, że po tylu latach starań i terapii, uzdrowiciele wciąż nie znaleźli źródła problemu. Zresztą, nadszedł czas by inaczej spojrzeć na ostatnie lata i przewartościować swoje życie – nim miało być za późno.
Do pokoju wsparcia trafiła w poszukiwaniu magipsycholożki, która kiedyś wspierała ją w trudniejszym okresie starań o dziecko. Chciała dać jej znać o tym się stało, a przy okazji podziękować. Niestety, nie znalazła jej ani w gabinecie, ani na oddziale, ani tym bardziej tutaj. Już miała opuścić pokój, gdy nagle w jej uszach zabrzmiał miły, męski głos.
- Wiem, ale… - zaczęła, gdy nagle dostrzegła zaskakująco znajomą postać. Choć nie widziała jej od wielu lat, to ruda czupryna, komplet piegów i urocza, dawniej radosna twarz sprawiały, że rozpoznała mężczyznę bez problemu – Claude?
Jej smutną twarz rozświetlił uśmiech, który wyjątkowo dosięgał także oczu. Rzadko kiedy spotykała osoby z przeszłości wobec których żywiłaby tak ciepłe i piękne uczucia. Po chwili dotarło do niej jednak, że Faulkner mógł jej nie rozpoznać – była w końcu elegancko ubraną, długowłosą kobietą o niezwykle poważnym wyrazie twarz, nie zaś tym uroczym, krótko ściętym trzpiotem w dziwnych strojach, którego wiele lat temu spotkał w szkolnych ławach.
- Przepraszam, nie pomyślałam… - zreflektowała się, lekko uderzając się w czoło, co miało być wyrazem jej nierozgarnięcia – Louise Finley, chodziliśmy razem do szkoły.

@Claude Faulkner
Powrót do góry Go down


Claude Faulkner
Claude Faulkner

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 31
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 184
C. szczególne : miedziane włosy, piegowata twarz
Galeony : 593
  Liczba postów : 687
https://www.czarodzieje.org/t15209-claudius-faulkner
https://www.czarodzieje.org/t15222-claude-faulkner#406465
https://www.czarodzieje.org/t15208-claudius-faulkner
Pokój wsparcia QzgSDG8




Gracz




Pokój wsparcia Empty


PisaniePokój wsparcia Empty Re: Pokój wsparcia  Pokój wsparcia EmptySro Lip 03 2024, 21:16;

Złoto jego oczu spłynęło na twarz kobiety z właściwym sobie ciepłem, bo zwykł ciepło spoglądać na przyjaźnie nastawionych ku niemu ludzi, których wbrew pozorom nie było na tym świecie zbyt wielu. Czaiła się w nich figlarna iskierka, prawdopodobnie w związku z tą kapką eliksiru euforii przypadającą mu dziś w przydziale lekowym. Odwzajemnił jej uśmiech, ale pierwotnie bez głębi, bo jeszcze nie pojął jak niezwykłe potrafiły być koleje losu i jak kręte ścieżki mógł on krzyżować. Spojrzał na jej puszyste, jasne loki okalające jej głowę niczym aureola, teraz dodatkowo podświetlone od tyłu przez wpadające do pokoju ostatnie, pomarańczowe promienie słońca, co dodawało jej anielskości. Może śnił na jawie i tak naprawdę nie było jej tu? Nie zdziwiłby się, gdyby stanowiła kolejny element jego pomylenia - ależ jego psycholożka będzie miała materiałów do notatek, gdy zacznie jej opowiadać o jawiącym mu się duchu pięknej dziewczyny z czwartego piętra. Odeśle go tu prędzej czy później, wszak tu lądowali wszyscy ci, co dostali kręćka od magii.
Zamrugał w pierwszej chwili, słysząc swoje imię, jeszcze w dodatku w tej zdrobniałej formie i pomyślał, że pewnie kobieta przetoczyła się kiedyś przez jego herbaciarnię (o ile faktycznie nie była wytworem jego wyobraźni). W ciągu całego przepracowanego w niej czasu wyrobił sobie swojego rodzaju renomę i stanowił przystanek wielu zbłąkanych dusz, szukających pocieszenia i remedium na serca łamiące się cierpieniem najbliższych lub swoim własnym. Lubił ich słuchać, rozmawiać z nimi, pomagać im w pewien sposób pokonywać kryzysy - czy jej też kiedyś w czymś pomógł?
Dopiero gdy się przedstawiła, w jego głowie zaskoczyła odpowiednia wajcha, uświadamiając mu, że nie rozmawiał z fatamorganą, a realnie znaną mu kiedyś osobą, choć i to stanowiło pewnego rodzaju nadużycie. Nie poznał jej w eleganckiej garsonce (czy jakkolwiek nazywały się jej ciuchy), ale im dłużej patrzył, tym więcej widział z tego, jak ją ostatni raz zapamiętał. Dostrzegł te niewielkie dołeczki w policzkach, które nieodzownie mu się z nią kojarzyły, ilekroć widział podobne na twarzach innych dziewcząt. Choć minęło... Wiele lat, a czas posunął go znacznie w ciągu ostatnich czterech, najwyraźniej wciąż dostrzegła w nim jego samego.
Co było pocieszające, bo on sam się kompletnie pogubił.
- Louise! - wydusił po wyjątkowo długiej przerwie, w której zbierał myśli i porządkował w głowie strzępki wspomnień i faktów na jej temat. - Na brodę Merlina, ile to lat? O rany, zmieniłaś się nieco - przyznał, kiwając głową i opierając ręce na biodrach, lustrując ją po przyjacielsku i z uznaniem. - Nie wiedziałem, że twoje włosy są takie puszyste - skomentował jeszcze, jak w transie spoglądając na złociste pukle, kuszące go swoją objętością. Niemal wyciągał już dłoń w ich kierunku, by zbadać opuszkami ich fakturę, lecz zreflektował się w porę, zatrzymując rękę w połowie ruchu, zmieniając jej tor i wykonując jakiś mniej czytelny gest, nim ponownie oparł ją na biodrze. - Co tu robisz? - zapytał tonem, jakby spodziewał się od niej usłyszeć najciekawszą opowieść na ziemi, zdecydowanie ulegając popłuczynom płynącej mu w żyłach euforii.

@Louise Finley-Sherman
Powrót do góry Go down


Louise Finley-Sherman
Louise Finley-Sherman

Dorosły czarodziej
Wiek : 33
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : b. wysoka
Galeony : 2738
  Liczba postów : 436
https://www.czarodzieje.org/t22977-louise-finley-sherman#781854
https://www.czarodzieje.org/t22994-awdotia-i-rodion#782492
https://www.czarodzieje.org/t22976-louise-finley-sherman#781851
https://www.czarodzieje.org/t22993-louise-finley-dziennik
Pokój wsparcia QzgSDG8




Gracz




Pokój wsparcia Empty


PisaniePokój wsparcia Empty Re: Pokój wsparcia  Pokój wsparcia EmptyNie Lip 07 2024, 18:15;

Gdy Louise przyglądała się Claude’owi, nie mogła pozbyć się wrażenia, że przynajmniej powierzchownie nie zmienił się za bardzo. Faktycznie, zmężniał, ale patrząc na dawnego Puchona, Louise nie mogła pozbyć się wrażenia, że przypadkiem wpadła do myślodsiewni. Miała wrażenie, że choćby minęło i tysiąc lat, to tak czy siak rozpoznałaby Faulknera bez większego problemu.
Mimo uśmiechu, który gościł na jego twarzy i całej tej ciepłej, niezapomnianej otoczki, która niezmiennie kojarzyła jej się z osobą Claude’a, Louise nie mogła pozbyć się wrażenia, że u dawnego kolegi coś było nie tak – zdawał się nieobecny i zamyślony, może trochę wręcz zgaszony w stosunku do tego jak go zapamiętała. Nie chciała jednak za bardzo skupiać się na swoich przeczuciach, bo minęło wiele lat i to, że się zmienił było naturalną koleją rzeczy. Ona sama też się zmieniła – i to niestety aż za bardzo.
Po chwili ciszy, która w jej głowie trwała wieczność, Claude najwyraźniej ją rozpoznał, co sprawiło, że na twarzy kobiety ponownie rozkwitł uśmiech – darzyła mężczyznę wyjątkową sympatią, ale i pewnym sentymentem, więc byłaby niezmiernie rozczarowana, gdyby zapomniał o jej istnieniu. Absolutnie nie dziwiło ją jednak, że miał problem z rozpoznaniem jej. Bardzo się zmieniła – fizycznie, zawodowo, może i pod względem temperamentu, ale w głębi serca wciąż była tą samą Louise Finley, która chętnie wyciągała pomocną dłoń do młodszego Puchona.
- Mam wrażenie, że milion – odparła podchodząc do niego i ściskając go na powitanie, być może nawet nadmiernie entuzjastycznie, biorąc pod uwagę, że nie mieli kontaktu – niemniej nie mogła się powstrzymać. Dawno nie cieszyła się tak bardzo ze spotkania kogoś, kto przynależał do jej dawnego życia. Gdy usłyszała komentarz dotyczący włosów, zachichotała – nie jak poważna pani z banku Gringotta, a jak tamten uroczy podlotek, którego Faulkner zachował w pamięci – Faktycznie, trochę się zmieniły, odkąd dałam im urosnąć. Ale chyba są okej.
Chwilowy entuzjazm i euforia, które towarzyszyły temu spotkaniu, przypominały kobiecie skutki zażycia Felix Felicis. Czuła dużą radość i ciepło w sercu, bo w jej wspomnieniach mężczyzna (a wtedy – nastolatek) był uosobieniem miłej, komfortowej osoby. Ten efekt jednak osłabł, gdy ich rozmowa zboczyła na smutne realia obecnej rzeczywistości.
-  Przyszłam się pożegnać z uzdrowicielami, bo muszę przerwać moje leczenie – wyraźnie posmutniała, jednak nie pozwoliła rozpaczy zabrać radości z tego spotkania, więc na jej twarzy po chwili znów można było dostrzec uśmiech – A ty? Co tu robisz?

@Claude Faulkner
Powrót do góry Go down


Claude Faulkner
Claude Faulkner

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 31
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 184
C. szczególne : miedziane włosy, piegowata twarz
Galeony : 593
  Liczba postów : 687
https://www.czarodzieje.org/t15209-claudius-faulkner
https://www.czarodzieje.org/t15222-claude-faulkner#406465
https://www.czarodzieje.org/t15208-claudius-faulkner
Pokój wsparcia QzgSDG8




Gracz




Pokój wsparcia Empty


PisaniePokój wsparcia Empty Re: Pokój wsparcia  Pokój wsparcia EmptySro Lip 10 2024, 21:44;

Może czaił się w tym cień prawdy i jego rysy twarzy nie zmieniły się aż tak mocno od czasów, gdy był po prostu chłopcem w magicznej szkole. A jednak było w nim coś innego, co psuło ten pozornie niezmienny obrazek. Czy przybyło mu zmarszczek? Na pewno, nie tylko tych mimicznych od intensywnego śmiechu, ale też tych wynikających z dręczących go zmartwień. Czy może blask w jego oczach przygasł nieco, przez co mieniące się w słońcu złociste tęczówki zbliżyły się barwą do ciemnego piwa? To też prawda, a dodatkowo odbijała się w nich dość subtelna gorycz. Zawsze czuł się w pewien sposób wybrakowany. Brakowało mu pieniędzy, brakowało mu statusu, jego krwi brakowało czystości, jego posturze muskulatury, jego skórze nieskazitelności, jego włosom ogłady. Teraz jednak brak odczuwalny był na nieco głębszym poziomie, sięgającym samej duszy. Czasami czuł się, jakby stracił kończynę i próbował zastąpić ją byle pacynką, licząc, że inni nie dostrzegą jego krzywdy i posłusznie będą uczestniczyli w jego nieudolnym spektaklu, w którym grał "siebie" takim, jakim powinien być.
Czy Louise widziała, jaki był odrapany?
Zdawała się nie zwracać na to uwagi, chyba nawet dostrzegała w nim cień jego samego sprzed lat, za którym czasem tęsknił i o którym czule myślał. Tamten Faulkner nie miał problemów ze snem i nie budził się z niego z krzykiem na ustach. Rzadko męczyły go lęki, może jedynie o własną przyszłość, gdy obawiał się, że dostanie na owutemach jadowitą tentakulę do ujarzmienia (i dostał). Żył bez trosk, chwytając dzień za dniem i każdy traktując jak dar od losu, tak wielce łaskawego, że pozwolił mu żyć na tym pięknym świecie. Teraz dostrzegał w nim nieco mniej piękna.
- Są wspaniałe - skomplementował lekkie, puszyste loki, gdy wypuścili się już z tego niespodziewanego acz miłego objęcia. Najwyraźniej Louise realnie cieszyła się z tego przypadkowego spotkania, a ciepło jej uśmiechu rozjaśniało pomieszczenie bardziej niż wpadające przed okno promienie słońca. Jej entuzjazm opadł wraz z odbijającym się echem jego pytania. Wydawało mu się na miejscu, a jednocześnie czuł, że przekroczył jakąś niewidzialną granicę. - Och, to... Gratulacje? - zapytał niepewnie, nie rozumiejąc przebiegającego po jej twarzy smutku. Ludzie z reguły cieszyli się, gdy mogli opuścić szpitalne mury. Żegnali uzdrowicieli z radością i wdzięcznością, że będą mogli wieść życie z dala od niewygodnej kozetki. - Tak się kręcę tylko, mam przerwę w pracy - powiedział, niby chcąc wyjaśnić, a jednak stwarzając więcej pytań. - Parzę herbatę w tutejszym sklepiku. Takie tam zajęcie - dodał, pesząc się przy tym, bo zdał sobie sprawę jak mało imponująco to brzmiało. Kiedyś był amnezjatorem, teraz wydawał resztę z uśmiechem dziękując i zapraszając ponownie.

@Louise Finley-Sherman
Powrót do góry Go down


Louise Finley-Sherman
Louise Finley-Sherman

Dorosły czarodziej
Wiek : 33
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : b. wysoka
Galeony : 2738
  Liczba postów : 436
https://www.czarodzieje.org/t22977-louise-finley-sherman#781854
https://www.czarodzieje.org/t22994-awdotia-i-rodion#782492
https://www.czarodzieje.org/t22976-louise-finley-sherman#781851
https://www.czarodzieje.org/t22993-louise-finley-dziennik
Pokój wsparcia QzgSDG8




Gracz




Pokój wsparcia Empty


PisaniePokój wsparcia Empty Re: Pokój wsparcia  Pokój wsparcia EmptySob Lip 13 2024, 23:32;

Być może Finley dostrzegała w tej znajomej twarzy źdźbło niepokoju, czy też okruchy trudnych przeżyć, jednak jej wizja byłą przyćmiona przez radość spotkania. Nie widziała więc ogromu tragedii targającej Claudem, ani tym bardziej tak nieistotnych w jej oczach rzeczy jak status, pozycja, czy czystość krwi. Zamiast ran, zmarszczek i odrapań, chłonęła znane ciepło, które kojarzyła z Faulknerem i które gdy była gówniarą, sprawiało, że chciała być bliżej jego osoby. Nawet teraz, jego obecność otulała ją wspomnieniami dobra, radości i wewnętrznego piękna, którego tak bardzo brakowało w jej życiu.
- Dziękuję, to naprawdę miłe– odparła, uśmiechając się lekko, bo choć zazwyczaj była słaba w przyjmowanie komplementów, to znając Claude’a, nie miała wątpliwości co do jego intencji i szczerości. Tak jak nie wątpiła, że złożone gratulacje nie były wynikiem nietaktu, a życzliwości i niepełnego zrozumienia tego, co kobieta miała na myśli.
- Niestety, to było nieudane leczenie – odparła, wzruszając ramionami. Pewnie normalnie byłaby rozżalona, teraz jednak jedynie wzruszyła ramionami, bo nie potrafiła żywić wobec Faulknera żadnych negatywnych emocji. Od razu postanowiła go uspokoić – Ale nie przejmuj się, to nic poważnego.
Rozpogodziła się – nie dlatego, że pogodziła się w jakiś sposób ze swoimi problemami, ale dlatego, iż cieszyła z tego spotkania, bo nie było one jedynie natrafieniem na dawno niewidzianego kolegę, ale także spotkaniem z przeszłością, w której Lou była odważniejszą i szczęśliwszą osobą. Gdzieś w jej sercu tliła się nadzieja, że jest w stanie choć trochę zbliżyć się do tamtego stanu.
- Podziwiam, nie mogłabym pracować w szpitalu, zwariowałabym – powiedziała ze szczerym zaangażowaniem, bez jakiejkolwiek oceny jego pracy. Kojarzyła informacje, że wcześniej pracował gdzieś w Ministerstwie Magii, ale nie zamierzała jej zgłębiać. Po pierwsze: sama rzuciła Ministerstwo. Po drugie: zawsze była zdania, że żadna praca nie hańbi, a fakt, czy ktoś pracował w sklepie, kawiarni, czy Ministerstwie nie wywoływał w niej żadnych emocji, bo traktowała to jak coś neutralnego, w żaden sposób nieokreślającego danej osoby. Zresztą była tego najlepszym przykładem – garsonka, biurko i bank Gringotta w żaden sposób nie odpowiadały temu, co realnie tkwiło w jej sercu.

@Claude Faulkner
Powrót do góry Go down


Claude Faulkner
Claude Faulkner

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 31
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 184
C. szczególne : miedziane włosy, piegowata twarz
Galeony : 593
  Liczba postów : 687
https://www.czarodzieje.org/t15209-claudius-faulkner
https://www.czarodzieje.org/t15222-claude-faulkner#406465
https://www.czarodzieje.org/t15208-claudius-faulkner
Pokój wsparcia QzgSDG8




Gracz




Pokój wsparcia Empty


PisaniePokój wsparcia Empty Re: Pokój wsparcia  Pokój wsparcia EmptyNie Lip 14 2024, 14:54;

Kiedyś był cieplejszy. Uczucia wylewały się z niego, zawsze po brzegi wypełniając czarę, jaką była jego materialna forma, więc oddawał nadmiar wraz z błyskiem zębów, iskrą w oku czy gromkim śmiechem, ilekroć ktoś uczynił wobec niego coś miłego. Potrafił rozświetlić pomieszczenie swoją aurą, świetlistymi promieniami odgarniając znad głów rozmówców ciemne chmury. Teraz czuł się, jakby ta pierwotnie drzemiąca w nim moc zgasła lub przynajmniej opadła na sile, a tylko dzięki odpowiednim dawkom kosmicznej mieszanki eliksirów mógł udawać, że było jak dawniej. Trochę jakby w miejsce słońca wkręcono żarówkę - świeciła, owszem, lecz gdzie się podziało to ciepło?
Skurczył się w sobie nieco, gdy przyznała, że leczenie, które zakańczała, nie przyniosło oczekiwanych efektów i zasmucił się nieco z własnego nietaktu. Ale skąd miał wiedzieć? Patrząc na nią w tej chwili nie wyglądała na chorą w żaden sposób. Jeśli miałby podejrzewać problemy tej samej natury, co jego własne, w przypadku niepowodzenia leczenia prawdopodobnie nie spotkaliby się w tym korytarzu. Istniał pewnie cały szereg możliwości, lecz nie był ani uzdrowicielem, ani nawet bliskim jej w tej chwili człowiekiem, by móc pytać o cokolwiek.
- Och, to w takim razie przykro mi - powiedział w końcu, uśmiechając się przepraszająco i pocierając nieco kark dla dodania samemu sobie otuchy. - Widzisz, ja pewnie bez tej pracy porządnie bym zwariował - odparł, starając się wcześniejsze faux pas pogrzebać pod salwą nerwowego chichotu i mało wykwintnym żartem odnośnie własnego zdrowia psychicznego. - Okazuje się, że parzenie herbaty i słuchanie o cudzych problemach ma pewien wymiar terapeutyczny - podzielił się jeszcze jedną ze swoich obserwacji, wciąż w duchu lekkiego żartu, choć akurat w tej kwestii nie przesadzał. Ten krótki udział w cudzej historii, jaki mógł mieć w roli słuchacza, niezwykle pomagał mu radzić sobie z własną, nie do końca piękną i pewną codziennością. - A Ty? Co teraz robisz w życiu, Louise Finley? - zapytał, błyskając złotem oczu, bardzo dokładnie smakując jej imię i nazwisko, tak przyjemnie znajome. Nie miał bladego pojęcia o tym, gdzie zaniosły ją nogi po ukończeniu szkoły. Jego samego przepychały od jednej pracy do drugiej, gdy w międzyczasie ubiegał się o stanowisko w Ministerstwie, do którego trafił w czasie, gdy jej już tam nie było.

@Louise Finley-Sherman
Powrót do góry Go down


Louise Finley-Sherman
Louise Finley-Sherman

Dorosły czarodziej
Wiek : 33
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : b. wysoka
Galeony : 2738
  Liczba postów : 436
https://www.czarodzieje.org/t22977-louise-finley-sherman#781854
https://www.czarodzieje.org/t22994-awdotia-i-rodion#782492
https://www.czarodzieje.org/t22976-louise-finley-sherman#781851
https://www.czarodzieje.org/t22993-louise-finley-dziennik
Pokój wsparcia QzgSDG8




Gracz




Pokój wsparcia Empty


PisaniePokój wsparcia Empty Re: Pokój wsparcia  Pokój wsparcia EmptyWto Lip 16 2024, 18:59;

Być może Claude faktycznie był kiedyś cieplejszy niż teraz – Louise nie miała porównania, sama zresztą stała się cieniem tego pięknego, ciepłego człowieka, który trzymał sztamę z Faulknerem. Niemniej, nawet patrząc na zmęczoną i lekko przygaszoną twarz mężczyzny, Finley dostrzegała w niej płomyk dawnego blasku, uśmiechu i iskry, które choć pozornie były czymś hipnotyzującym, to na tę kobietę działały jak magnes. Nie zdawała sobie sprawy z ciążących na mężczyźnie zarzutów i dotykających go traum, naiwnie widząc w nim cień dawnego Claude’a i wszystkie zalety, które w nim uwielbiała. A być może nie zblakły one bezpowrotnie?
- Nie przejmuj się – odparła pocieszająco, bo absolutnie nie oczekiwała przeprosin. Jego słowa wynikały przecież z niewiedzy, nie zaś z nietaktu, czy tym bardziej z jakiejś celowej niestosowności. Nie zamierzała mu przypisywać złych intencji, bo nigdy nie patrzyła na niego jako na człowieka, który mógł je mieć.
Dobrze, że rozmowa odbiła trochę ku jego pracy, bo dzięki temu Lou oszczędziła sobie dalszych nieprzyjemności. Zresztą, zdecydowanie bardziej wolała słuchać o tym co u niego niż eksplorować własne niepowodzenia.
- Cieszę się, że się w tym odnajdujesz – powiedziała wspierająco, przykładając jednak sporą uwagę do autoironizmu, którego wcześniej nie zaobserwowała u Faulknera. Oczywiście, minęły lata, więc mogli się diametralnie zmienić, wciąż jednak było to dla niej sporym zaskoczeniem – A od jak dawna tu pracujesz? Aż dziwne, że wcześniej się nie spotkaliśmy.
Claude dość sprawnie odbijał piłeczkę, dbając o to, by rozmowa nie skupiała się tylko na jego życiorysie, z czego kobieta wcale nie była szczególnie zadowolona. Ostatnie dwanaście lat było dla niej ciężkie i pełne niepowodzeń, jednak rok 2024 uderzył ją ze zdwojoną siłą, nie mając litości wobec zniszczonej przez życie kobiety. Wolała więc rozmawiać o mężczyźnie niż o sobie, choć po tylu latach niewidzenia się, raczej trudno było uniknąć pewnych tematów.
- Jestem tłumaczką. Głównie w banku Gringotta – odparła na jego pytanie z uśmiechem, który jednak krył w sobie ziarno smutku. Choć pewnie dla wielu jej pozycja była marzeniem i wielkim sukcesem godnym pochwały, to jednak Finley nie czuła się do końca spełniona, czego akurat przed Claudem nie czuła potrzeby ukrywać – Planowałam trochę inaczej, ale cóż… w tłumaczeniach jestem przynajmniej niezła.

@Claude Faulkner
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Pokój wsparcia QzgSDG8








Pokój wsparcia Empty


PisaniePokój wsparcia Empty Re: Pokój wsparcia  Pokój wsparcia Empty;

Powrót do góry Go down
 

Pokój wsparcia

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Strona 1 z 2 1, 2  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Pokój wsparcia JHTDsR7 :: 
londyn
 :: 
szpital sw.munga
 :: 
Pietro 4
-