Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Gabinet terapeutyczny

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 1 z 2 1, 2  Next
AutorWiadomość


Rhode O. Fairley
Rhode O. Fairley

Przyjezdny
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : Amerykański akcent / Papieros w ręce / Blizna na łuku brwiowym / Całe ciało pokryte licznymi piegami, widocznymi szczególnie latem
Galeony : -21
  Liczba postów : 127
https://www.czarodzieje.org/t22050-rhode-o-fairley
https://www.czarodzieje.org/t22399-gustav-sowa-rhode#739287
https://www.czarodzieje.org/t22398-rhode-o-fairley?highlight=rhode
Gabinet terapeutyczny QzgSDG8




Gracz




Gabinet terapeutyczny Empty


PisanieGabinet terapeutyczny Empty Gabinet terapeutyczny  Gabinet terapeutyczny EmptyCzw 17 Sie - 22:02;


Gabinet terapeutyczny


Samo pomieszczenie nie jest duże, na szczęście okna wychodzące na południe zapewniają słoneczne światło przez większość dnia. Upewniono się, że kanapa dla pacjentów jest wystarczająco wygodna, by mogli się odprężyć, ale nie na tyle, by przysnąć w trakcie ćwiczeń odprężających. W gabinecie odbywają się sesje terapeutyczne, jak i konsultacje z magipsychiatrą.
Powrót do góry Go down


Rhode O. Fairley
Rhode O. Fairley

Przyjezdny
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : Amerykański akcent / Papieros w ręce / Blizna na łuku brwiowym / Całe ciało pokryte licznymi piegami, widocznymi szczególnie latem
Galeony : -21
  Liczba postów : 127
https://www.czarodzieje.org/t22050-rhode-o-fairley
https://www.czarodzieje.org/t22399-gustav-sowa-rhode#739287
https://www.czarodzieje.org/t22398-rhode-o-fairley?highlight=rhode
Gabinet terapeutyczny QzgSDG8




Gracz




Gabinet terapeutyczny Empty


PisanieGabinet terapeutyczny Empty Re: Gabinet terapeutyczny  Gabinet terapeutyczny EmptyCzw 17 Sie - 22:30;

  Lato mijało jej na pracy. Gdy miała wrażenie, że nadganiała obowiązki, te mnożyły się jak ścięte głowy Meduzy - i nie mogła być z tego powodu szczęśliwsza. Przełom nastąpił gdy uzdrowiciel ordynujący oddział Magipsychiatrii udzielił jej zgody na otwarcie własnego gabinetu. Przerobiła salę robiącą dotychczas za składzik połączony z archiwum na komfortową przestrzeń, której sercem były okna wychodzące na okoliczne budynki. I chociaż widok nie powalał, to jednak czasem lubiła obserwować pęd życia Londynu z pespektywy piątego piętra. Otwarcie gabinetu nie tylko dał jej namacalną przestrzeń do pracy, ale w naturalnym następie łączyło się z ciężarem obowiązkowości, który spoczął na jej barkach - teraz wszystko wydawało się coraz poważniejsze, jej renoma jako uzdrowiciela zaczęła się umacniać na tyle, że zaangażowano ją w duży projekt. Teraz ściśle współpracowała też z Ministerstwem Magii. O ile poszerzania horyzontów niosło za sobą potencjał rozwoju, to wiedziała, że przy ewentualnym błędzie stawka, którą ryzykuje będzie o wiele wyższa.
  W niektóre dni kalendarz miała wypełniony spotkaniami z pacjentami, w inne miała czas nadrobić papierkologię, a czasem musiała się dwoić i troić, by połączyć przyjemne (prowadzenie terapii) z pożytecznym (uporządkowywanie akt, spisywanie relacji, wydawanie opinii) - ten dzień też tak wyglądał, jednak gdy zegar na ścianie zaskrzeczał, a magiczna kukułka podziębionym głosem wskazała godzinę siedemnastą, Rhode schowała do szuflady biurka to nad czym starała się uwinąć i wstała z krzesła. Przed nią ostatnie spotkanie dzisiejszego dnia i, jak przed każdym nowym spotkaniem, profesjonalizm walczył z ekscytacją pasjonatki - kim jest człowiek, którego zaraz pozna?
  - Benjamin? Ben Auster? - Zapytała, wychylając głowę przez uchylone drzwi. Na korytarzu przed gabinetem czekał mężczyzna, do którego uśmiechnęła się zachęcająco, otwierając szerzej wejście do środka - Zapraszam, proszę. Czekałam na Pana.


Powrót do góry Go down


Benjamin Auster
Benjamin Auster

Absolwent Slytherinu
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : zagojone blizny po cięciach na przedramieniu zakryte zazwyczaj koszulą z długim rękawem
Galeony : 1263
  Liczba postów : 575
https://www.czarodzieje.org/t22014-benjamin-auster
https://www.czarodzieje.org/t22020-skrzynka-bena
https://www.czarodzieje.org/t22013-benjamin-auster#720723
https://www.czarodzieje.org/t22025-benjamin-auster-dziennik#7211
Gabinet terapeutyczny QzgSDG8




Gracz




Gabinet terapeutyczny Empty


PisanieGabinet terapeutyczny Empty Re: Gabinet terapeutyczny  Gabinet terapeutyczny EmptyPią 18 Sie - 12:12;

Co ja tutaj robię?
Siedział, klnąc w myślach na ten idiotyczny pomysł. Jeszcze godzinę temu wygrzewał się w słonecznej Venetii, a teraz był w pochmurnym Londynie. Kupił świstoklik, bo tak trzeba. Wolał nie teleportować się na takie odległości, aby nie ryzykować rozszczepieniem. Oczywiście wszystko zrobił na ostatnią chwilę, bo zapomniał o umówionym spotkaniu. Ten idiotyczny pomysł podpowiedział mu jeden z nielicznych znajomych. Idź na terapię, będzie fajnie, zobaczysz. Wygadasz się i zrobi ci się lepiej.
Auster nie potrafił wyobrazić sobie, jak to będzie w sumie wyglądać. Z zawodu był dziennikarzem i to on zwykł zadawać niewygodne pytania. Całe szczęście, że uzdrowicieli obowiązuje zawodowa tajemnica. Co by było, gdyby wydało się, że redaktor Proroka chodzi na terapię?
Siedział na miejscu, skubiąc z zdenerwowania odstającą skórkę. Nie mógł przecież palić, a zresztą, wypalił dzisiaj już pół paczki. Jak na siebie nie był pijany, no, może lekko podchmielony. Mając na uwadzę dzisiejszą wizytę nie miał nic w kieliszku od rana, za wyjątkiem kilku lampek prosecco do śniadania. W końcu dobre wrażenie ma się szansę zrobić tylko jeden raz.
Kalkulował w głowie wszystkie za i przeciw. To nie pierwszy raz, gdy próbował wybrać się na terapię. Ale może to pierwszy raz, gdy uda mu się wysiedzieć te godzinę? Na wszelki wypadek szykował w swojej głowie różne scenariusze, rozmaite odpowiedzi na możliwe pytania. Gdy nadeszła jego kolej, gdy wywołano jego imię przełknął ślinę i wstał. Pierwsza myśl, jaka zaatakowała jego głowę to to, że jego terapeutka jest całkiem ładna. Natychmiast się zganił i posłał w jej stronę delikatny uśmiech. Dał się poprowadzić w nieznane, w głąb gabinetu.
Usiadł na fotelu naprzeciwko pani uzdrowicielki i czekał na to, co właściwie powie. Starał się wyglądać na opanowanego pomimo zdenerwowania i odprężonego pomimo zmęczenia. Powiedział jedynie krótkie i grzeczne:
- Dzień dobry - nie bardzo wiedząc, jak to wszystko będzie wyglądać tym razem
Powrót do góry Go down


Rhode O. Fairley
Rhode O. Fairley

Przyjezdny
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : Amerykański akcent / Papieros w ręce / Blizna na łuku brwiowym / Całe ciało pokryte licznymi piegami, widocznymi szczególnie latem
Galeony : -21
  Liczba postów : 127
https://www.czarodzieje.org/t22050-rhode-o-fairley
https://www.czarodzieje.org/t22399-gustav-sowa-rhode#739287
https://www.czarodzieje.org/t22398-rhode-o-fairley?highlight=rhode
Gabinet terapeutyczny QzgSDG8




Gracz




Gabinet terapeutyczny Empty


PisanieGabinet terapeutyczny Empty Re: Gabinet terapeutyczny  Gabinet terapeutyczny EmptySob 19 Sie - 16:28;

Korzystanie z usług magiterapeuty często było tematem tabu - chociaż Rhode z całego serca wierzyła, że każdy powinien przynajmniej raz w życiu zdecydować się na rozmowę ze specjalistą i opowiadała o swoich przekonaniach na prawo i lewo, to jej głos nie był w stanie zmienić ogólnego przekonania. Całe szczęście, że chociaż w ślimaczym tempie, to jednak powoli przyklejanie łatek “szaleńców” lub (co gorsza) słabych, nieporadnych jednostek do tych, którzy zdecydowali się leczyć, odchodziło w niepamięć.
  Coraz częściej przez drzwi jej gabinetu wchodzili mężczyźni. Benjamin Auster miał pewny krok i energię, która wypełniała pomieszczenie - była w stanie postawić swoją różdżkę, że gdyby znajdowali się w bardziej niezobowiązującym miejscu, to pewnie zwracałby ku sobie spojrzenia innych. I może rzuciłby jakiś niewybredny żart, lustrując, ile osób rozbawił.
- Dzień dobry - powtórzyła, odpowiadając na jego przywitanie. Gdy on siedział na kanapie, ona usiadła na fotelu na przeciwko, zakładając nogę na nogę, a na udzie kładąc notes. W dłoni trzymała zwyczajny długopis, ale tuż nad jej ramieniem magiczne pióro zapisało na pergaminie wypowiedziane przez nią słowa. Uprzedzając ewentualne pytania, dodała. - Gwoli wyjaśnienia, Skryba, bo tak nazywam to pióro, będzie zapisywać wszystko, co powiemy. Za to ja, o tutaj... - poklepała okładkę notesu - będę zapisywać to, co finalnie pozwoli nam zrealizować cele naszych spotkań. Zaraz je sobie określimy.
  Mówiła powoli, spokojnie, jednak wiąż z mocno wybrzmiewającym akcentem. Nawet jeśli z jej perspektywy sesje terapeutyczne są prowadzone w przestrzeni komfortu, to te pierwsze zwykle wiązały się ze stresem u osób, którym starała się pomóc. Obawami przed byciem ocenionym, wyśmianym, niezrozumiałym. Zanim jednak przeszła do konkretów, kluczowego pytania, uniosła się z fotela, by podać mężczyźnie dłoń. W trakcie uścisku, objęła ją drugą dłonią, dodając otuchy.
- Jestem doktor Fairley - doktor Fairley, kto to widział, nadal nie przyzwyczaiła się do wypowiadania tych słów - ale możemy mówić do siebie po imieniu. Rhode. A teraz, Ben, powiedz mi czemu się dzisiaj spotykamy?
Powrót do góry Go down


Benjamin Auster
Benjamin Auster

Absolwent Slytherinu
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : zagojone blizny po cięciach na przedramieniu zakryte zazwyczaj koszulą z długim rękawem
Galeony : 1263
  Liczba postów : 575
https://www.czarodzieje.org/t22014-benjamin-auster
https://www.czarodzieje.org/t22020-skrzynka-bena
https://www.czarodzieje.org/t22013-benjamin-auster#720723
https://www.czarodzieje.org/t22025-benjamin-auster-dziennik#7211
Gabinet terapeutyczny QzgSDG8




Gracz




Gabinet terapeutyczny Empty


PisanieGabinet terapeutyczny Empty Re: Gabinet terapeutyczny  Gabinet terapeutyczny EmptySob 19 Sie - 17:08;

Amerykanka. Hmm, ciekawe - pomyślał Ben moszcząc się wygodniej w fotelu. I choć był on przyzwoicie wykonany, nie potrafił znaleźć w nim dogodnej pozycji.
Czy był szalony? Być może. Czy był nieudacznikiem? To na pewno. Czy był słaby? Niewątpliwie. Ze wszystkich ludzi w Londynie on znajdował się w pierwszej dziesiątce tych, których psychiczne zawirowania powinny zaprowadzić pod drzwi tego gabinetu o wiele wcześniej. Nie miał jednak w sobie na tyle odwagi, by przyznać to na głos. A zresztą, nie raz przecież próbował terapii i za każdym razem kłamstwami torował sobie drogę do tego, aby mu nie wyszło. Sam sobie rzucał kłody pod nogi.
W końcu tak działa autodestrukcja, prawda?
Zerknął na jej nogi, były ładne i szczupłe, ale tak naprawdę nie powinien teraz na tym skupiać. Miał nadzieję, że nie znała sztuki czytania w myślach bo jeśli tak, to już miałby przejebane. No ale przecież to byłoby wielce nieetyczne, nie żeby on miał cokolwiek wspólnego z etycznym postępowaniem. Ale no. Także tego.
Na Merlina, gubię się w swoich własnych myślach. Skup się Auster. To ważne, jak nie dla siebie zrób to chociaż dla Laeny.
- Ale… - zaczął niepewnie, może raz się przy tym zająknął, gdy wydukał. - To wszystko pozostanie pomiędzy mną, panią a Skrybą. Prawda?
Na pierwszy rzut oka widać było, że cholernie się wstydził. Więcej, widać było po nim strach, że ktokolwiek się o tym dowie. Zaczął skubać tę nieszczęsną skórkę, powoli pojawiała się na niej krew. Westchnął i słuchał dalej.
- Rhode - bardzo ładne imię swoją drogą. Czemu się tutaj spotykamy? Może dlatego, że widzę rzeczy, które nie istnieją. A może dlatego, że próbowałem się już ze dwa razy zabić. Jestem uzależniony od alkoholu, chyba od mugolskiej marihuany i papierosów. Niczego w życiu nie umiem dokończyć i ranię wszystkich, na których mi zależy. - Łatwiej byłoby mi zacząć od wymieniania powodów, dla których nie przyszedłem tutaj wcześniej.
Ha ha, ale śmieszny żart. No po prostu, kurwa, przezabawny. Nie, dobra Ben to bez sensu. Otwórz się. Przecież ona nie zrobi ci krzywdy. Jest tutaj, żeby ci pomóc. Pamiętasz jeszcze jak to jest - przyjąć od kogoś pomocną dłoń?
Westchnął, przetarł oczy ze zmęczenia i zaczął jeszcze raz.
- Mam problemy. Dużo problemów. Ze sobą, z innymi. Nie potrafię ufać drugiemu człowiekowi. Będę szczery, mogę chcieć cię okłamać. Ale będę starał się tego nie robić, w sensie. Jestem… - zjebany? Rozbity? Wrakiem człowieka? - Zagubiony. I nie wiem, w którą stronę iść, aby się odnaleźć.
Powrót do góry Go down


Rhode O. Fairley
Rhode O. Fairley

Przyjezdny
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : Amerykański akcent / Papieros w ręce / Blizna na łuku brwiowym / Całe ciało pokryte licznymi piegami, widocznymi szczególnie latem
Galeony : -21
  Liczba postów : 127
https://www.czarodzieje.org/t22050-rhode-o-fairley
https://www.czarodzieje.org/t22399-gustav-sowa-rhode#739287
https://www.czarodzieje.org/t22398-rhode-o-fairley?highlight=rhode
Gabinet terapeutyczny QzgSDG8




Gracz




Gabinet terapeutyczny Empty


PisanieGabinet terapeutyczny Empty Re: Gabinet terapeutyczny  Gabinet terapeutyczny EmptySob 19 Sie - 18:13;

  Każdego uzdrowiciela obowiązywała tajemnica lekarska. Kto ją łamał, nie tylko nie stosował się do zasad etyki lekarskiej, ale łamał prawo, mogąc zostać zgłoszonym do Departamentu Praw Czarodziejów - by, jeśli nie pożegnać się z możliwością wykonywania zawodu, to dostać sporo karę finansową. Rhode widziała tylko dwa wyjątki dla tej zasady. Furtka na naruszenie tajemnicy lekarskiej uchylała się wtedy, kiedy pacjent zagrażał życiu komuś lub sobie samemu. Nie było to jednak czymś, o czym informowała otwarcie.
  - Tak, Ben, wszystko co powiesz, zostaje w tym gabinecie. Oczywiście, jeśli sam nie zdecydujesz się przed kimś otworzyć. Ja, tak czy inaczej, wszystko zachowuję dla siebie. - uspokoiła go od razu, słysząc zawahanie w głosie mężczyzny. Przywołała zaklęciem pudełko z chusteczkami, o którym zapomniała wcześniej, stawiając je na stoliku. Na wszelki wypadek, pomyślała. Uśmiechnęła się mimowolnie, słysząc jego żart, ale był to raczej uśmiech pokrzepienia, niż fakt, że ją rozbawił. Nacisnęła sprężynowy przycisk długopisu, by wysunęła się końcówka z tuszem. Na górze pergaminu wpisała jego imię i nazwisko, a zaraz pod nim dwa słowa i jeden znak zapytania. Maskowanie humorem?
  Wysłuchała tego, co miał do powiedzenia, dając sobie chwilę na odpowiedź - To naturalne kłamać, kiedy czujemy się zawstydzeni. Kiedy przerażają nas decyzje, jakie podjęliśmy. Albo ich skutki. Kłamiemy, kiedy boimy się wziąć odpowiedzialność. Niech ta chęć kłamstwa będzie dla Ciebie drogowskazem, zastanów się, co kryje się za każdym z tych kłamstw, jaka emocja chce wybrzmieć, co w sobie tłumisz. Nie jestem w stanie powstrzymać Cię przed tuszowaniem prawdy, ale nie będę też w stanie Ci wtedy pomóc.
  Słuchała każdego jego słowa uważnie, zwracając uwagę na to, jak formułuje swoje myśli. Dla niej to było kluczowe - słowa, które wybieramy, by opisać to co czujemy. Zagubiony. Ben Auster był zagubiony, a ona, Rhode Fairley właśnie wyciągała do niego dłoń, by w pewnym momencie mógł rozejrzeć się dookoła i wiedzieć, gdzie jest. Umieć nazwać to wszystko, co teraz pozostaje niewypowiedziane. Przepracować to. Jego ciężar po części stanie się także jej - to było coś, o czym zwykle się nie myślało, a sam terapeuta nie miał prawa poruszać. Jak dobrą specjalistką by nie była, przede wszystkim jest też człowiekiem, odczuwa całe spektrum emocji i reakcji, które maskowane, wciąż będą się w niej pojawiać. Relacja, która nawiążą, jeśli zdecydują się na współpracę, będzie się pogłębiać z każdą godziną, szybciej niż jakakolwiek inna. Obdarci się z konwenansów, rozpraszaczy, etykiety. Uderzają prosto w czuły punkt.
  - Czy masz jakichś bliskich, rodzinę? Jakie masz z nimi relacje?
Powrót do góry Go down


Benjamin Auster
Benjamin Auster

Absolwent Slytherinu
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : zagojone blizny po cięciach na przedramieniu zakryte zazwyczaj koszulą z długim rękawem
Galeony : 1263
  Liczba postów : 575
https://www.czarodzieje.org/t22014-benjamin-auster
https://www.czarodzieje.org/t22020-skrzynka-bena
https://www.czarodzieje.org/t22013-benjamin-auster#720723
https://www.czarodzieje.org/t22025-benjamin-auster-dziennik#7211
Gabinet terapeutyczny QzgSDG8




Gracz




Gabinet terapeutyczny Empty


PisanieGabinet terapeutyczny Empty Re: Gabinet terapeutyczny  Gabinet terapeutyczny EmptyNie 20 Sie - 11:20;

Zaufanie. To taka piękna idea. Kiedy po raz ostatni komuś w pełni zaufał? Miał z tym problem od dziecka. Czy to matka, czy to ojciec bardzo szybko go zawiedli. Nie mógł liczyć na nich, nie mógł liczyć na nikogo. Może w pewnym momencie wydawało mu się, że Pats jest godna powierzenia mu jego tajemnic. Ale i ten szybko minął, pozostawiając po sobie zadrę na sercu. Jak więc miał ufać zupełnie obcej osobie?
Musisz chociaż spróbować, Auster. To profesjonalistka, która jest tu po to, aby ci pomóc. Nie robi przecież tego za darmo. Jaki miałaby interes w tym, żeby stracić pacjenta?
Widząc, że przywołuje chusteczko z pudełkami, jedynie prychnął. A potem poprawił się na krześle. Naprawdę trudno było doprowadzić go do płaczu i nie sądził, aby jej się to udało. Nie przemknęło mu przez myśl, że na terapii to nie jej prowadzący jest źródłem silnych emocji. Nie pomyślał o tym, że za niedługo to pewnie on sam doprowadzi siebie do łez.
Przełknął ślinę, gdy zauważył, że coś napisała. No tak, terapeucie nie powinno opowiadać się żartów. Ale przecież się uśmiechnęła, to niesprawiedliwe! W każdym razie odwrócił od niej wzrok, bo trochę za bardzo się denerwował. Gdy usłyszał z powrotem jej głos, mimowolnie potaknął głową.
- Rozumiem to doskonale - spoważniał, a jego noga zaczęła mimowolnie się poruszać. Poczuł przemożną chęć zapalenia papierosa, ale przecież tu tego nie wolno. Głupie jest to miejsce. - Będę o tym pamiętał.
Zawstydzenie, skutki podejmowanych decyzji, odpowiedzialność. W sumie lepiej by tego nie ujął, kłamał z powodu wszystkich wyżej wymienionych zmiennych. Ale tym razem, przynajmniej na początek postanowił postawić va bank. Cała prawda, ja i ty, Rhode.
Przeklął w myślach, słysząc pierwsze pytanie. No tak, rodzina. Rodzina śmieszna sprawa, ha ha.
- Nie - odpowiedział szybko, zbyt szybko i przez dłuższą chwilę milczał. W końcu dodał coś więcej, choć tak bardzo unikał tego tematu na co dzień. - Moja… matka - głos mu zadrżał - zostawiła mnie, gdy miałem 7 lat. Nienawidziła mnie, a ojciec od zawsze był wobec mnie obojętny. Co prawda… jest może jeden szczegół, o którym powinienem wspomnieć na wstępie. Regularnie wysyła do mnie listy na fioletowej papeterii, ale od kiedy pamiętam nigdy żadnego nie otworzyłem. Skoro ona nie chciała mnie wtedy znać, ja nie chcę jej znać teraz - wyrzucił to, co myślał, że będzie najtrudniejsze. No dobra, to teraz tylko pora na ojca. - Mój ojciec pracuje w ministerstwie. Jest tam ważną szychą, aurorem. Nigdy nie miał dla mnie czasu. A gdy w końcu go znalazł po kilkunastu latach, powiedział, że mam wynieść się z domu. Dużo wtedy imprezowałem. To było… w czasie wakacji przed siódmą klasą.
Na Merlina, jakie to smutne. Nieobecna matka, niedostępny ojciec. Rhode, może to ty będziesz potrzebowała chusteczek - pomyślał opryskliwie Ben,  nie wiedząc czemu całą złość kieruje podświadomie w jej stronę. Na razie nie dał tego po sobie poznać, w końcu był racjonalnym człowiekiem.
- Nie mam z nimi kontaktu. Nawet nie wiem, czy żyją. To znaczy, Sophie chyba tak. - pomyślał o liście, który dostał wczoraj. Cholera jasna, co mam z tymi listami niby zrobić? - Mam nadzieję, że Paul nie. Ale gdyby tak było, pewnie pisaliby o tym w Proroku. Pracuję tam - dodał, dosyć pokrętnie tłumacząc swój tok myślowy. Głęboko odetchnął i poczekał na to, co ma do powiedzenia doktor Fairley.
Powrót do góry Go down


Rhode O. Fairley
Rhode O. Fairley

Przyjezdny
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : Amerykański akcent / Papieros w ręce / Blizna na łuku brwiowym / Całe ciało pokryte licznymi piegami, widocznymi szczególnie latem
Galeony : -21
  Liczba postów : 127
https://www.czarodzieje.org/t22050-rhode-o-fairley
https://www.czarodzieje.org/t22399-gustav-sowa-rhode#739287
https://www.czarodzieje.org/t22398-rhode-o-fairley?highlight=rhode
Gabinet terapeutyczny QzgSDG8




Gracz




Gabinet terapeutyczny Empty


PisanieGabinet terapeutyczny Empty Re: Gabinet terapeutyczny  Gabinet terapeutyczny EmptyNie 20 Sie - 20:23;

  Rhode słuchała uważnie, co jakiś czas kontynuując zapisywanie notatek w swoim notesie, szczególnie kiedy opowiadał o swoich rodzicach. Matka - Sophie, ojciec - Paul Pozostawiony przez matkę, ta ubiega się teraz o kontakt. Fioletowa papeteria. Ojciec aktywny zawodowo, auror. Relacje negatywne. Brak kontaktu. Co jakiś czas kiwała głową, żeby wiedział, że aktywnie bierze udział w jego wypowiedzi. Już odpowiedź na pierwsze pytanie wyraźnie wskazywała na elementy życia, które każdego mogłyby rozregulować. Wielką niesprawiedliwością była jednoczesna niemożność wyboru rodziny i jej nieunikniony wpływ na nasze życie. Niesprawiedliwością, która dotykała większość.
  - Zanim kontynuujemy, chcę sprawiedliwie uprzedzić, że będę Cię pytać o wiele rzeczy. Właściwie większość mojej pracy będzie ograniczać się do zadawania pytań. Być może uznasz, że moje pytania są głupie, że przekraczają Twoje granice komfortu, że za bardzo drążę. Możesz czuć dyskomfort, możesz się wściekać, bluzgać, możesz uznać, że to nie fair, że to dla Ciebie za wiele i chcieć stąd uciec. - nabrała powietrza, robiąc krótką przerwę w swoim monologu, dając mu szansę na przenalizowanie jej słów, po czym pozornie dokończyła swoje przemyślenia. - Być może tak właśnie się stanie.
  Nie dotarła jednak do puenty, która dopiero miała nadejść. Stukała długopisem w pergamin, zastanawiając się jakie słowa dobrać. Blond kosmyk opadł jej na oczy, ale ruchem głowy zarzuciła włosy do tyłu, łapiąc spojrzeniem Austera. Cisza nie zdążyła się nawet rozgościć, gdy odezwała się po raz kolejny:
- Jako, że spotykamy się po raz pierwszy, potrzebuję nakreślić Twój ogólny obraz, jedynie liżąc niektóre tematy. Z Twoich odpowiedzi będę wyciągać to, co według mnie wymaga uwagi i zaopiekowania, odnalezienia tego, co zakopałeś... świadomie czy nie. Tego kluczowego momentu, w którym po raz pierwszy poczułeś coś, co wrosło w Ciebie i kiełkuje teraz, odbierając Ci poczucie władzy nad swoim życiem. To moje zadanie: poświecić na to coś światłem, odplewić do tego drogę, ale cała pozostała praca będzie należeć do Ciebie. Chciałabym powiedzieć, że będzie łatwo, ale ustaliliśmy już coś o kłamstwach. To, co mogę Ci jednak obiecać, to to, że będzie warto. Nikt nie powinien się czuć tak, jak się czujesz i, w co możesz mi jeszcze nie uwierzyć, ten stan w którym jesteś nie musi trwać wiecznie.
  Nieświadoma jego myśli, ale za to świadoma swoich uzależnień, o których alarmowała suchość w gardle - powinnam zrobić przerwę na papierosa - wyciągnęła stojącą dotychczas na półce pod stołem popielniczkę i postawiła ją na blat. Niewielka popielniczka zrobiona z muszli małży nosiła ślady popiołu, założyć można było, że regularnie była używana. Samej Rhode dym papierosowy nie przeszkadzał, ordynator szpitala też nie protestował, o ile nie paliła nigdzie poza swoim gabinetem. Do faktu palących pacjentów nie odniósł się bezpośrednio - błędnie czy nie, założyła, że i z tym faktem nie będzie miał problemów. Wyciągnęła z kieszeni lnianych spodni paczkę cygaretek, jedną wsuwając pomiędzy palce.
- Będzie Ci przeszkadzać? Jeśli tak, mogę się powstrzymać, jeśli nie… - nie dokończyła, zamiast tego rzuciła w jego stronę paczkę. Ręką pokazała, by nie czuł oporów i śmiało się częstował. Wyczuwała, że jej przydługa wypowiedź zamieszała w panującej atmosferze, osiadając ciężko pomiędzy nimi, dlatego zagaiła na temat, który wydawał jej się błahy: - Pracujesz w Proroku? Pisałeś ostatnio o czymś ciekawym?
  Dziennikarz. Mistrz słowa.
Powrót do góry Go down


Benjamin Auster
Benjamin Auster

Absolwent Slytherinu
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : zagojone blizny po cięciach na przedramieniu zakryte zazwyczaj koszulą z długim rękawem
Galeony : 1263
  Liczba postów : 575
https://www.czarodzieje.org/t22014-benjamin-auster
https://www.czarodzieje.org/t22020-skrzynka-bena
https://www.czarodzieje.org/t22013-benjamin-auster#720723
https://www.czarodzieje.org/t22025-benjamin-auster-dziennik#7211
Gabinet terapeutyczny QzgSDG8




Gracz




Gabinet terapeutyczny Empty


PisanieGabinet terapeutyczny Empty Re: Gabinet terapeutyczny  Gabinet terapeutyczny EmptyPon 21 Sie - 15:54;

Spostrzegł, że uważnie notuje. Dźwięk skrobania Skryby o pergamin tak dziwnie kontrastował z cichutkim szmerem długopisu. Auster nienawidził długopisów. Był człowiekiem pióra, w przenośni i dosłownie. Co ciekawe, tak niewiele osób wiedziało o tym, że jego drogocenne, czarne piękne wieczne pióro wygrawerowane inicjałami B.P.A. dostał właśnie od… ojca. To jedyny prezent od niego, jaki sobie zachował i chyba by się zabił, gdyby ktoś mu go odebrał.
Ale nie zebraliśmy się tutaj, by rozprawiać o przyborach piśmienniczych - pomyślał narracyjnie Ben, rozglądając się po gabinecie. Nie zauważył więc jak kiwa głową, w sumie dla niego byłoby lepiej, gdyby ona nie poświęcała mu zbyt wiele uwagi. Za to on uważnie notował w pamięci każde z jej słów.
Pytania. Były kwintesencją jego pracy - kolebką jego natury była wszakże ciekawość względem ludzi i otaczającego świata. Chciałby kiedyś zrozumieć, dlaczego wszystko musiało być od zawsze takie skomplikowane. Ale zdawało mu się jednocześnie, że nie jest w stanie sformułować pytania, które byłoby w stanie na to odpowiedzieć. Nie sądził też, że Rhode będzie w stanie rozsupłać pytaniami jego spętaną osobowość. Nałogi, strach, kłamstwa, traumy. Adrenalina. Przekraczanie granic. Gdzie tu miejsce na jakąkolwiek autorefleksję?
Uśmiechnął się krzywo w odpowiedzi na to, co powiedziała.
- Kto pyta, nie błądzi - odpowiedział lakonicznie, już teraz czując, że przekracza Rubikon. Bo Benjamin doskonale wiedział, że aby było dobrze musi wejść do strefy dyskomfortu. Zresztą, co to za różnica. Skoro nigdy nie czuł się ze sobą dobrze, nieważne po której stronie się znajdował. - Jeśli chciałbym uciec, nie daj mi, proszę - przy ostatnim ze słów załamał głos, choć na jego twarzy wciąż błąkał się uśmiech. Chrząknął. Opanował się. Odetchnął i zupełnie ignorując chwilę słabości, dodał stanowczo. - Jestem pewien, że tak się nie stanie.
Nie był pewien, czy właśnie nie skłamał. Ale musiał sobie dać jakikolwiek kredyt zaufania. Inaczej to wszystko, włącznie z terapią, nie będzie miało sensu. Swoją drogą, liczył na bardziej optymistyczne podsumowanie jego widoków na przyszłość.
Słuchał jej z uwagą, wszakże sprawa była bardzo poważna a ta wizyta nie należała do tanich. Ten stan nie musi trwać wiecznie… czy był jeszcze w stanie w to uwierzyć? W szczerze to wątpił, ale odpowiedział cichym głosem, niemalże szeptem.
- Dziękuję. To wiele dla mnie znaczy, w sensie. Postaram się. Pracować. Nad sobą. Będę - no, no jak na biegłego w języku angielskim (a nawet i hiszpańskim) nie był w stanie sklecić porządnego zdania. Dlatego z tak wielką ulgą spostrzegł, że wyjmuje fajki. Och. Może to miejsce wcale nie jest takie głupie.
- Nie przeszkadza - odpowiedział, już z własnym szlugiem w ustach. Palił Feniksowe, w sumie już zawsze i nie lubił żadnych innych papierosów. Gdy opalał peta, drżały w ręce. Prawie się poparzył, ale gdy się zaciągnął, było już o wiele lepiej. Z wdechem przyjmował truciznę, a wydychał niepewność. Strach. I zwątpienie. Będzie dobrze, Ben. Co innego ci zostało oprócz tej myśli?
Skupił się na jej pytaniu, wciągając w płuca kolejną siwą chmurę dymu. Wypuścił jego część ustami, wciągnął z powrotem nosem. Poczuł ból w skroniach, ale był dzielny. Nawet się uśmiechnął i rozsiadł wygodniej w fotelu.
- Nie. I tak. Z jeden strony prowadzę rubrykę towarzyską, tam zawsze są jakieś plotki więc, aby odpowiedzieć należycie na to pytanie, najpierw trzeba by było zdefiniować co to oznacza ciekawe. Dla mnie jest to gówno warte, och przepraszam. - Poprawił się, zamilknął, zaciągnął i kontynuował po chwili wypuszczając z siebie małe kłęby dymu - Niby walczę o większe tematy, wiesz. Smoki, strajki, zawirowania. Lubię być tam, gdzie się coś dzieję. Ale najważniejsze pisanie to dla mnie to, które odkładam do szuflady. Piszę książki, których prawie nikt nie kupuje.
Wyjaśnił, wzruszając ramionami. Taki los artysty. Pewnie zrozumieją mój geniusz dopiero po śmierci.
Powrót do góry Go down


Rhode O. Fairley
Rhode O. Fairley

Przyjezdny
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : Amerykański akcent / Papieros w ręce / Blizna na łuku brwiowym / Całe ciało pokryte licznymi piegami, widocznymi szczególnie latem
Galeony : -21
  Liczba postów : 127
https://www.czarodzieje.org/t22050-rhode-o-fairley
https://www.czarodzieje.org/t22399-gustav-sowa-rhode#739287
https://www.czarodzieje.org/t22398-rhode-o-fairley?highlight=rhode
Gabinet terapeutyczny QzgSDG8




Gracz




Gabinet terapeutyczny Empty


PisanieGabinet terapeutyczny Empty Re: Gabinet terapeutyczny  Gabinet terapeutyczny EmptyPon 28 Sie - 15:12;

Gdy głos załamał mu się na "proszę" przez ułamek sekundy zastygła z długopisem, dociskając go do kartki papieru. Przeniosła się gdzieś daleko i chociaż powrót zajął jej nie więcej niż mrugnięciem okiem to wspomnienia dudniły jej w głowie, wypełniając całą przestrzeń ciśnieniem tak wysokim, że musiała potrzeć łuk brwiowy. Ktoś już ją prosił takim głosem. Błagam Cię Rhode, daj mi wytłumaczyć, proszę. Usiądź, proszę, nie wychodź teraz, powiedz coś, proszę. Mrugnęła raz, drugi i przełknęła ślinę. Sześć miesięcy miała wolne od wspomnień i niespodziewanych wydarć z rzeczywistości - wydawało jej się, że w większości ma już przepracowaną swoją przeszłość, ale ból rozlewający się po głowie temu przeczył. Psyche i Soma nierozerwalnie były ze sobą związane, gdy cierpiało i chorowało jedno, to drugie też nie miało szansy funkcjonować w pełnym zdrowiu. Czasem podszeptami próbowały przebić się do świadomości, zwykle jednak fizycznych symptomów nie łączono z psychicznym niedomaganiem. A skoro już o tym mowa:
Jak się teraz czujesz? Miewasz myśli samobójcze? Migreny? Niekontrolowane napady bólu? Kołatania serca? Jak sypiasz? — wymieniła najczęstsze symptomy towarzyszące zaburzeniom nastroju - Jeśli tak, mogę zaproponować Ci wprowadzenie medykamentów.
Odpaliła papierosa od starej, ale skutecznej zapalniczki zippo, którą zawsze miała przy sobie, zaciągając się płytko cygaretką. Chwilę trzymała dym w ustach, zanim pogłębiła oddech, pozwalając przedostać mu się do płuc. Papierosy spełniały podwójną funkcję: gabinet obdzierały z pozoru sterylności i typowych dla szpitali narzuconych norm zachowania, a dodatkowo były elementem rozluźniająco-wspierającym. Fajkę można było obracać w dłoniach, skubać i podszczypywać, lokując w niej swoją nerwowość. Potrzebujesz chwili na zastanowienie, przecedzenie słów? Włóż ją do ust i porządnie się zaciągnij, a na kolejne sekundy będziesz usprawiedliwiony.
Nie ma sprawy, możesz mówić, że coś jest gówno warte — machnęła na to ręką, a popiół z papierosa automatycznie spadł jej na spodnie, co umknęło jej uwadze — jeśli tylko w ten sposób łatwiej jest Ci coś opisać, to nie powstrzymuj swojej ekspresyjności. Wyzywaj.
Do końca spotkania pozostał niecały kwadrans, więc wciąż mieli jeszcze chwilę czasu. Te pierwsze wizyty zwykle bywały chaotyczne, albo może ona nie była zbyt dobra w ich prowadzeniu, skacząc z tematu na temat. Pewnie przeanalizuje to później czytając to, co z ich dzisiejszego spotkania zanotował Skryba, który nieustannie skrobał po papierze, gdy tylko jedno z nich otwierało usta.
O czym są Twoje książki?
Ciekawe, czy kiedyś jego książka gdzieś mignęła jej przed oczami - w końcu w księgarniach i antykwariatach bywała równie często, co w szpitalu. Co drugi dzień zachodziła do jednej przecznicę stąd, przed lub po zmianie, w zależności jak wypadały jej godziny dyżurów.
Powrót do góry Go down


Benjamin Auster
Benjamin Auster

Absolwent Slytherinu
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : zagojone blizny po cięciach na przedramieniu zakryte zazwyczaj koszulą z długim rękawem
Galeony : 1263
  Liczba postów : 575
https://www.czarodzieje.org/t22014-benjamin-auster
https://www.czarodzieje.org/t22020-skrzynka-bena
https://www.czarodzieje.org/t22013-benjamin-auster#720723
https://www.czarodzieje.org/t22025-benjamin-auster-dziennik#7211
Gabinet terapeutyczny QzgSDG8




Gracz




Gabinet terapeutyczny Empty


PisanieGabinet terapeutyczny Empty Re: Gabinet terapeutyczny  Gabinet terapeutyczny EmptyPon 28 Sie - 17:48;

Zauważył to. Jej chwilowe zawahanie, to otępienie, to nieprzytomne spojrzenie, gdy tak ślicznie ją poprosił, by nigdy już nie dała mu uciec. Przełknął ślinę, bo nie wiedział oczywiście o co mogło jej chodzić. Wyszedł więc z założenia, że powiedział coś nie tak. Miał przecież tyle problemów, że być może wcale nie zechce z nią pracować. A co wtedy? Kto mi wtedy zostanie - myślał spanikowany.
Dlatego gdy zadała kolejne pytanie milczał przez dłuższy moment. Nie tylko z powodu tego, że potrzebował chwili na zastanowienie się. O nie, po prostu zwyczajnie bał powiedzieć jej brzydką prawdę. W końcu jednak czas płynął nieubłaganie, a tutaj liczyła się przecież każda chwila.
Palił papierosa siląc się na spokój. Ale w gruncie rzeczy był przerażony. Widać to było w jego oczach, w drżących rękach, w nodze, która nie przestawała się trząść.
W końcu jednak zrobił to, na co tak często brakowało mu sił. Zebrał w sobie odwagę na to, aby być szczerym.
- Czuję się fatalnie. Jestem na skraju, dużo pije i bardzo mało śpię. Miewam ataki paniki i wtedy kołacze mi serce. Miałem w życiu dwie próby, najpierw się ciąłem, a potem chciałem skończyć. Ale jestem za słaby, żeby z tym wszystkim skończyć.
Jego oczy były zimne jak lód a na twarzy nie błąkał już cień uśmiechu. Choć było kilka osób, którym to powiedział nigdy nie zrobił tego tak otwarcie. W prostych słowach - próbowałem się zabić. A jak to się mówi, do trzech razy sztuka. - Co do leków nie wiem, nie znam się. Jakie są skutki uboczne? Czy będzie mi po nich… lepiej?
Zapytał, bardzo mocno w to powątpiewając. Od kiedy skończył 16 lat było lepiej tylko i wyłącznie wtedy, kiedy doprowadzał się w stan upodlenia.
Po tym zbyt intymnym jak na jego gust wynurzeniu obserwował jak odpala papieroska tym śmiesznym mugolskim wynalazkiem. Och, muszę sobie taki sprawić - przemknęło mu przez myśl, bo za wszelką cenę chciał odwrócić swoją uwagę od ciężaru słów, które wydobyły się z jego ust.
Spostrzegł, że popiół spadł na jej spodnie, ale postanowił tego nie komentować. Mimowolnie jego myśli zboczyły na mało profesjonalne w tej sytuacji i mocno bocznie tory, dopiero jakby teraz zauważył, że Rhode jest piękna kobietą. Westchnął w odpowiedzi na swoje zepsucie i posłał jej uśmiech w reakcji na to, co powiedziała. Wyzywaj?
Uważaj, czego sobie życzysz, Rhode. Auster bardzo lubił się nie powstrzymywać.
Ale potem zadała pytanie, które zbiło go zupełnie z tropu. No właśnie, o czym są twoje książki. Pisywał różne rzeczy, głównie horrory i kryminały mroczne jak zakamarki jego duszy. Ale jedyna powieść, która dla niego się liczyła to jego wiecznie nieukończona opus magnum. A o czym była?
Sam nie umiał ubrać tego w słowa.
- Moje książki są głównie o namiętnościach i umieraniu. Często jedno wynika z drugiego bo to tylko błahe kryminały i powieści grozy. Ale moja najważniejsza książka, taka jeszcze niewydana, jeszcze w powijakach jest o… poszukiwaniu sensu w życiu. Tak mi się przynajmniej wydaje. Nie wiem, jej pisanie idzie mi jak krew z nosa. To bardzo duża presja. - Uśmiechnął się nieporadnie i strzepnął popiół do muszelki. Przetarł zmęczony oczy zastanawiając się, jak długo jeszcze będzie go maglować.
I dlaczego wydaje mu się to tak przyjemne.
Powrót do góry Go down


Rhode O. Fairley
Rhode O. Fairley

Przyjezdny
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : Amerykański akcent / Papieros w ręce / Blizna na łuku brwiowym / Całe ciało pokryte licznymi piegami, widocznymi szczególnie latem
Galeony : -21
  Liczba postów : 127
https://www.czarodzieje.org/t22050-rhode-o-fairley
https://www.czarodzieje.org/t22399-gustav-sowa-rhode#739287
https://www.czarodzieje.org/t22398-rhode-o-fairley?highlight=rhode
Gabinet terapeutyczny QzgSDG8




Gracz




Gabinet terapeutyczny Empty


PisanieGabinet terapeutyczny Empty Re: Gabinet terapeutyczny  Gabinet terapeutyczny EmptyWto 29 Sie - 11:37;

Wiecie, co odróżnia martwienie się od troski o kogoś? Pierwsze umartwia, wiąże się z biernością, bezczynnością i oczekiwaniem na to, co nadejdzie, bez jakiegokolwiek planu. Martwię się o ciebie, ale nie zamierzam reagować. Martwię się, zalewa mnie smutek i przytłoczenie. Martwię się, ale nie podaruję Ci rozwiązania, podam Ci dłoń, ale nie pociągnę w górę, bo kości mam kruche, a ciało martwe. Troska z kolei była w ruchu, gotowa do działania. Nie stała w miejscu, łapiąc się za głowę. Troska była kobietą uczynną, a jej celem było zapewnienie bezpieczeństwa i opieki. Rhode troszczyła się o swoich pacjentów. Nie liczyła, że odpowie na jej pytanie przecząco, ale miała nadzieję, że lista nie będzie tak długa. Podniosła wzrok, by uważniej mu się przyjrzeć. Od oczu, których spojrzenie spotykała już kilkukrotnie - czasem pewne, częściej zagubione. Tym chłodnym spojrzeniem uświadczył ją jednak po raz pierwszy, a mięsień mimiczny policzka drżał, gdy zaciskał tak zęby. Wydawał jej się mężczyzną kontrastów.
I na tyle silny, żeby szukać pomocy — dokończyła jego wypowiedź — Twoje ciało będzie czuć się lepiej, to z pewnością. Przepiszę Ci eliksir wyciszający, stosuj go proszę przed snem, nie częściej niż raz dziennie. Uspokoi samonapędzające się myśli, przez co umysł zyska szansę na lepszą regenerację, a to powinno, chociaż w niewielkim stopniu pomóc na napady paniki i ogólny niepokój.
Zaklęciem przywołała pliczek szpitalnych recept z czeluści szuflady biurka, wypisując na niej wspomniane zalecenie. Chwilę zastanawiała się nad czymś w milczeniu, po czym wcisnęła papierosa w popielniczkę, pliczek wsunęła pomiędzy udo a oparcie fotela, a z notesu wyrwała kartkę. Napisała na niej kilka słów, które wystarczyły, by jego sowa mogła ją odnaleźć, po czym podała ją mężczyźnie:
Gdybyś poczuł, że jesteś na skraju i zagrażasz swojemu życiu, nie czuj oporów, tylko się ze mną skontaktuj. Proszę.
Tym razem ona prosiła. Jedni nazwaliby to nieumiejętność stawiania granic, inni brakiem szacunku do swojej prywatności, dla niej był to akt świadczący o jej zaangażowaniu. Jakim byłaby uzdrowicielem, gdyby życie i zdrowie jej pacjentów interesowało ją tylko wtedy, gdy przebywali w czterech ścianach jej gabinetu? Jeśli nadużyje jej dobroci to go o tym poinformuje, omówią to i ustalą zasady. Gdy Ben chwyci kartkę, ona nie puści jej od razu, tylko doda:
To ważne.
Dopiero po tych słowach umości się powrotnie w objęciach fotela, zauważy popiół na swoich spodniach, strzepie go i skupi się na tym, jak opowiada on o swojej nieskończonej książce. Sens życia. Coś, na czego poszukiwania większość poświęca całe życie, ostatecznie i tak go nie znajdując, lub, ze zdziwieniem uświadamiając sobie, że to droga była większym sensem niż upragniony cel.
Nie dziwię się, bo to wielki temat. Tym bardziej, jeśli chcesz pisać autentycznie, z serca. Kto wie, może to co teraz robimy, Ci w tym pomoże. Odwdzięczysz się wtedy dedykacją - uśmiechnęła się, marszcząc przy tym nos, przez moment pozwalając Rhode być Rhode, bardziej niż doktor Fairley. Kukułka z zegara przerwała ich rozmowę, wchodząc z dziupli ze śpiewem na dziobie. Ich czas dobiegł końca. — Obawiam się, że na dzisiaj musimy już kończyć. Było mi bardzo miło Cię poznać, Benie Auster. Jeśli chcesz kontynuować nasze spotkania, to za tydzień o tej samej porze?
Powrót do góry Go down


Benjamin Auster
Benjamin Auster

Absolwent Slytherinu
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : zagojone blizny po cięciach na przedramieniu zakryte zazwyczaj koszulą z długim rękawem
Galeony : 1263
  Liczba postów : 575
https://www.czarodzieje.org/t22014-benjamin-auster
https://www.czarodzieje.org/t22020-skrzynka-bena
https://www.czarodzieje.org/t22013-benjamin-auster#720723
https://www.czarodzieje.org/t22025-benjamin-auster-dziennik#7211
Gabinet terapeutyczny QzgSDG8




Gracz




Gabinet terapeutyczny Empty


PisanieGabinet terapeutyczny Empty Re: Gabinet terapeutyczny  Gabinet terapeutyczny EmptyCzw 31 Sie - 15:52;

Silny? Ja silny?
Drgnął, wyraźnie zaskoczony. W życiu by tak na to nie spojrzał. Topiąc się w morzu kompleksów niezbyt zdawał sobie sprawę z tego, że może i miał jeszcze jakieś zalety. Trudno stwierdzić dlaczego właściwie zdecydował się ostatecznie na wizytę tutaj, ale ze wszystkich słów jakie miał w głowie siła tak bardzo nie pasowała. W rozumieniu Austera to tylko słabi potrzebują pomocy. Tego przynajmniej nauczył go jego kochający ojciec.
Powstrzymał się od kąśliwych komentarzy, nie pytał również o to czy ów eliksir można spokojnie mieszać z whisky i ziołem. Założył, że nie - zresztą zapyta w sklepie Dearów. Nie chciał zadawać tego pytania akurat Rhode, bo bał się usłyszeć odpowiedź. Nie, nie możesz już pić. I palić. Taki całkowity zakaz to byłby koniec świata.
Podziękował za przepisanie recepty, a potem obserwował przez chwilę jak milczy. Zastanawiał się, o czym myśli i jaki będzie jej następny ruch. Szczerze mówiąc spodziewał się, że ta wizyta będzie wyglądać zupełnie inaczej. A tego, co zrobiła chwilę później nie przewidziałby nawet za milion lat.
- Dz-dziękuję - Był w szoku. Czy tak w ogóle można? Wyciągnął rękę, aby przejąć kartkę ale ona nie odpuszczała. Dosłownie.
- Rozumiem - odpowiedział z bladym uśmiechem na twarzy. Przez myśl przemknęło mu, że chyba niepotrzebnie ją wystraszył. Ale przecież miał być w końcu szczery. Czy jego przypadek był aż tak beznadziejny?
Oparł się z westchnieniem, czując jakby wielki ciężar opuścił jego barki. Może i dobrze było nie trwać samemu z tyloma problemami. Poczuł po raz pierwszy od dawna, że jest dla niego jakaś nadzieja. I nie było to związane ani z Laeną, ani z Remy, ani nawet z obecną tu Rhode. Poczuł się… sprawczy. Jakby to, że podjął tak ważny krok jak pójście na terapię sprawiło, że nie będzie już jak trzcina na wietrze. Targany przez swoje strachy, fantazje i nałogi.
Uśmiechnął się, wracając do rozmowy. Ach tak, dedykacja. Bardzo możliwe, że jej ją poświęcę - pomyślał sobie, ale z drugiej strony nieco zmarkotniał. Bo w gruncie rzeczy nie do końca wierzył w to, że uda mi się skończyć ową książkę. Kiedykolwiek.
- Jeśli mi się uda, to czemu nie - odpowiedział z uśmiechem i nieco filuternym błyskiem w oku. Pisanie napawało go tak wielką dumą, jak smutkiem. To jedyne co umiał w życiu robić i miał szczerą nadzieję, że nie raz wrócą jeszcze do tego tematu.
Spojrzał na kukułkę, która oznajmiła koniec spotkania. Co, to już? Bardzo szybko mu to zleciało.
- Dziękuję, mi również było miło, jest mi…. - zaczął, ale nie dokończył myśli, machając na nią ręką. Trochę się speszył, złapał za głowę i odpowiedział pospiesznie - Tak, oczywiście. Widzimy się za tydzień. O tej samej porze, jasne. To… do zobaczenia, Rhode.
Wstał z fotela, podszedł do drzwi i zanim wyszedł za próg raz jeszcze odwrócił się, żeby na nią spojrzeć. A potem posłał w jej stronę sympatyczny uśmiech i zniknął za drzwiami prowadzącymi do gabinetu.

Zt x 2
+
Powrót do góry Go down


Benjamin Auster
Benjamin Auster

Absolwent Slytherinu
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : zagojone blizny po cięciach na przedramieniu zakryte zazwyczaj koszulą z długim rękawem
Galeony : 1263
  Liczba postów : 575
https://www.czarodzieje.org/t22014-benjamin-auster
https://www.czarodzieje.org/t22020-skrzynka-bena
https://www.czarodzieje.org/t22013-benjamin-auster#720723
https://www.czarodzieje.org/t22025-benjamin-auster-dziennik#7211
Gabinet terapeutyczny QzgSDG8




Gracz




Gabinet terapeutyczny Empty


PisanieGabinet terapeutyczny Empty Re: Gabinet terapeutyczny  Gabinet terapeutyczny EmptyPią 8 Wrz - 17:05;

Tydzień później

Auster siedział w poczekalni, nerwowo trząsł przy tym nóżką. Ostatnio denerwował się coraz bardziej, być może wiązało się to z faktem, że jego usilne próby ograniczenia picia alkoholu spełzały na niczym. A jednak tak obiecał, tak się stawił, punkt siedemnasta pod jej gabinetem. Piersiówka, z którą nigdy nie rozstawał była w połowie pusta, więc można śmiało powiedzieć, że był trochę nie w formie.
Czas od ostatniej wizyty minął mu… spokojnie. Oprócz tego, co wydarzyło się w Luxie i faktu, że jego przybrana siostra wyznała mu, że się w kimś zakochała u niego w sumie bez zmian. Praca jak to praca, jakoś przez nią przebrnął a pisanie po pracy… no cóż. To jak zwykle szło mu jak krew z nosa. Miał coraz większą ochotę na kolejne spotkanie z Laeną, ale nie do końca wiedział co ma począć w obecnej sytuacji. No i oczywiście denerwował się tym, co tak właściwie czeka go na następnej wizycie. Szczęśliwie, przepisane ostatnio mikstury trochę koiły nerwy i pomagały mu zasnąć. I wcale nie zastanawiał się już co by było, gdyby przekroczył dzienną dawkę ich spożycia.
Na Merlina, co za gówno - pomyślał, wspominając miniony tydzień. Czuł się zmęczony, ale nie fizycznie, a psychicznie. Chyba powoli docierało do niego, że potrzebuje tych szczerych rozmów z magipsychiatrą bardziej niż mu się wydawało. Prawda była taka, że miał więcej wrogów niż przyjaciół, co powoli go już męczyło. Nie miał komuś się zwierzyć ni zaufać. Jakie to smutne, pomyślał. Muszę komuś płacić, aby mnie lubił.
Nie, nie Auster, nie myśl takimi kategoriami. Nie jesteś pomidorową, żeby każdy cię lubił. Liczy się, żebyś nauczył się akceptować takim, jakim jesteś. Tak jak mówiła Carly, życie jest słodko-gorzkie a ty powinieneś to w końcu zaakceptować.
Stukał nerwowo w papierośnicę, bo chciał już znaleźć się w gabinecie i odpalić szluga. Bardzo dłużył mu się czas, ale w końcu został zaproszony do środka.
Powrót do góry Go down


Rhode O. Fairley
Rhode O. Fairley

Przyjezdny
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : Amerykański akcent / Papieros w ręce / Blizna na łuku brwiowym / Całe ciało pokryte licznymi piegami, widocznymi szczególnie latem
Galeony : -21
  Liczba postów : 127
https://www.czarodzieje.org/t22050-rhode-o-fairley
https://www.czarodzieje.org/t22399-gustav-sowa-rhode#739287
https://www.czarodzieje.org/t22398-rhode-o-fairley?highlight=rhode
Gabinet terapeutyczny QzgSDG8




Gracz




Gabinet terapeutyczny Empty


PisanieGabinet terapeutyczny Empty Re: Gabinet terapeutyczny  Gabinet terapeutyczny EmptyPią 22 Wrz - 15:31;

Wątek pracowniczy - wrzesień

Jej tydzień przebiegł przed oczami, niczym dziki kot, wystraszony dźwiękiem kroków - nim zdążyła go w pełni zauważyć, ten zniknął już z pola widzenia. Dni zlewały się w całość, jedynymi przerywnikami były krótkie momenty poświęcone na sen i pośpiesznie spalone papierosy.
Na tym etapie życia nie przeszkadzało jej to tempo, szybki rytm mijanych dni - nie dostawała jeszcze zadyszki, nie miała wrażenia wypalenia, a przy tym spływało na nią błogosławieństwo nie odczuwania samotności. Nie ma czasu na oddech, nie ma niechcianych myśli. Może powinna porozmawiać o tym sposobie radzenia sobie z rzeczywistością na terapii. Następnym razem zamiast pacjenta, umieści na przeciwko swojego fotela lustro.
Tymczasem jednak, po raz kolejny wpuściła w objęcia swojego gabinetu pana Austera. Bardzo ucieszył ją jego widok, chociaż nie zdziwiłaby również pustka na korytarzu. Szanse powrotu po pierwszej sesji zwykle oceniała na nie więcej, niż połowiczne. Często nawet okazywany entuzjazm i zapewnienia chęci kontynuacji nie trzymały się pacjentów dłużej niż kilka godzin - całkowicie to rozumiała. Początki zwykle bywały trudne, tym bardziej, jeśli chodziło o poszukiwanie samego siebie. Wstęp do spotkania wyglądał standardowo: wskazała mu kanapę, postawiła muszelkę na stole, z szuflady biurka wyciągnęła notes i trzymając go, sama usiadła przodem do mężczyzny. Przywitał go delikatny, aczkolwiek ciepły uśmiech. I ciche skrobanie Skryby, który był świadkiem większej ilości ludzkich wyznań, niż niejeden człowiek.
O czym dzisiaj myślisz? — odzywa się swoim rytualnym wezwaniem, kładąc nogę na nogę.
Powrót do góry Go down


Benjamin Auster
Benjamin Auster

Absolwent Slytherinu
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : zagojone blizny po cięciach na przedramieniu zakryte zazwyczaj koszulą z długim rękawem
Galeony : 1263
  Liczba postów : 575
https://www.czarodzieje.org/t22014-benjamin-auster
https://www.czarodzieje.org/t22020-skrzynka-bena
https://www.czarodzieje.org/t22013-benjamin-auster#720723
https://www.czarodzieje.org/t22025-benjamin-auster-dziennik#7211
Gabinet terapeutyczny QzgSDG8




Gracz




Gabinet terapeutyczny Empty


PisanieGabinet terapeutyczny Empty Re: Gabinet terapeutyczny  Gabinet terapeutyczny EmptyPią 22 Wrz - 17:55;

Czy on zobaczył radość, gdy przekroczył próg gabinetu? Nie, musiało mu się przywidzieć.
Dusząc w sobie tę dziwną myśl, że mógłby coś dla niej znaczyć, że poświęcała mu uwagę również poza ścianami gabinetu, że ona jest piękna a on samotny - usiadł na kanapie. Natychmiast zapalił papierosa, westchnął i przymknął powieki. Wolną ręką przetarł zmęczone oczy, a gdy je otworzył spojrzał prosto w jej niebieskie tęczówki.
Kurwa, Laena też ma przecież niebieske oczy. Masz, Auster swój typ.
- O miłości. A raczej jej braku - odpowiedział w sposób śmiały i nieprzemyślany. Ostatnio obudziła się w nim najwyraźniej jakaś dziwna szczerość wobec swoich uczuć, która była spychana do czeluści podświadomości przez wiele długich lat. Powiedział to, co postrzega za prawdę Remy, jeszcze w Venetii. Nie omijał kłamstw w rozmowie z Ariadne, która dla niego skończyła się przecież tak tragicznie. I wcale nie wymigał się od spojrzenia prosto w swoje serce, gdy swoimi słowami kusiła go słodka Carly.
O nie, ostatnio ciągnęło go do tej prawdy, choć nie miał realnych zysków z nowo przyjętej postawy. Oberwało mu się w Pure Luxie i trudno było mu to przeżyć. A ostatnio dużo myślał o miłości. Patricia, Ariadne, Laena… Szczególnie ta ostatnia chodziła mu uparcie po głowie.
- Dostałem kosza. Niezbyt przyjemne uczucie. - Trochę się żalił, trochę tłumaczył, wciągając papierosowy dym. Bo w sumie po to tutaj przychodził, prawda?

______________________

Miałem skrawek sumienia
Myślałem, że mam ich, a tylko znałem imienia
Miałem swój stres, swój gniew, chwałę, cierpienia
Wartości się jak olej w aucie wymienia


~


Powrót do góry Go down


Rhode O. Fairley
Rhode O. Fairley

Przyjezdny
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : Amerykański akcent / Papieros w ręce / Blizna na łuku brwiowym / Całe ciało pokryte licznymi piegami, widocznymi szczególnie latem
Galeony : -21
  Liczba postów : 127
https://www.czarodzieje.org/t22050-rhode-o-fairley
https://www.czarodzieje.org/t22399-gustav-sowa-rhode#739287
https://www.czarodzieje.org/t22398-rhode-o-fairley?highlight=rhode
Gabinet terapeutyczny QzgSDG8




Gracz




Gabinet terapeutyczny Empty


PisanieGabinet terapeutyczny Empty Re: Gabinet terapeutyczny  Gabinet terapeutyczny EmptySob 23 Wrz - 20:26;

Niemal niezauważalnie uśmiechnęła się pod nosem, gdy zdradził z czym dzisiaj do niej przychodził. Miłość. Uczucie, którego niemal nie da się zdefiniować i określić. Nie zna granic, ani logiki, wymyka się wszelkim ramom i oczekiwaniom. Tak, o temacie miłości można było rozmawiać godzinami - a o jej braku już szczególnie. Prędzej czy później musieli go poruszyć, jako że często ten brak buduje fundamenty wszelakich problemów.
—  Kontynuuj, proszę. Jak się z tym czułeś? Jakbyś opisał to niezbyt przyjemne uczucie? — Zachęciła mężczyznę do opowiedzenia sytuacji. Na tym etapie nie czuła, że może dodać coś od siebie. Nie miała zbyt wiele informacji, choćby, jak długo był w związku, czy była to świeża sprawa, ani - co było dla niej najważniejsze, czy potrafi w ogóle zdefiniować swoje odczucia. Wiele osób, porusza się maksymalnie po kilku mocnych uczuciach: złość, strach, smutek, miłość właśnie. Nie potrafią spojrzeć w głąb siebie, by stwierdzić, że złość nie jest złością, a niezadbaniem o swoje potrzeby, co w efekcie powoduje irytację. Smutek może być skutkiem nadużycia zaufania i przekroczenia granic. Gdy człowiek nauczy się rozpoznawać, co rozgrywa się w jego umyśle, łatwiej jest mu działać.
Powrót do góry Go down


Benjamin Auster
Benjamin Auster

Absolwent Slytherinu
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : zagojone blizny po cięciach na przedramieniu zakryte zazwyczaj koszulą z długim rękawem
Galeony : 1263
  Liczba postów : 575
https://www.czarodzieje.org/t22014-benjamin-auster
https://www.czarodzieje.org/t22020-skrzynka-bena
https://www.czarodzieje.org/t22013-benjamin-auster#720723
https://www.czarodzieje.org/t22025-benjamin-auster-dziennik#7211
Gabinet terapeutyczny QzgSDG8




Gracz




Gabinet terapeutyczny Empty


PisanieGabinet terapeutyczny Empty Re: Gabinet terapeutyczny  Gabinet terapeutyczny EmptyWto 26 Wrz - 19:47;

Niezbyt przyjemne uczucie? To jest duże niedopowiedzenie.
Zamyślił się, próbując ubrać w słowa to, co tak właściwie działo się w jego sercu. Na ścianach gabinetu wisiało kilka obrazków, uciekał więc do nich spojrzeniem, starając się wykrzesać z siebie jakieś zdanie. Nie potrafił mówić o swoich uczuciach, emocje, szczególnie te trudne przelewał na kartki papieru. To jego postacie kochały do nieprzytomności, nienawidziły do ostatniego tchnienia, bały się własnego cienia, czuły obrzydzenie na widok ludzkiej krwi. Nie on, bo on absolutnie się od tego odcinał. Często postępował nierozważnie, targany czymś, czego w sobie nie rozumiał. To właśnie one spychane na dalszy plan raz po raz wybuchały z niesamowitą siłą. Odbierały rozsądek, przyćmiewały logikę i zaprowadzały go na skraj.
- Byłem niedawno na urodzinach mojej przyjaciółki. Spotkałem tam… - dopiero teraz spojrzał na Rhode, jakby bojąc się, że będzie go oceniać. Westchnął, zaciągnął się papierosem. Przymknął oczy, kciukiem masował obolałą skroń a fajka trzymał pomiędzy palcem wskazującym i środkowym. - Ariadne. Jest bardzo miłą dziewczyną, którą poznałem zimą tego roku. Wywiązała się rozmowa, ale gdy podeszliśmy do baru, okazało się że… Że na barze stoi kobieta, która odrzuciła moje zaloty. I mężczyzna, z którym się kiedyś… - Jak zareaguje na to? - Pobiłem. Zniechęcili ją do mnie do tego stopnia, że uciekła zanim ktokolwiek zdążył powiedzieć Quidditch. Ot, cała historia.
A jednak tak wiele o nim mówiła. Zdradzała istnienie Remy, uzależnienie od alkoholu, ciągoty do przemocy i łóżkowych podbojów. Tak wyglądało to z jego strony, ale nie miał siły, by dzisiaj o tym myśleć. Otworzył oczy i spojrzał na Rhode, wielce ciekawy co też zobaczy na jej twarzy. On sam czuł do siebie niemałe obrzydzenie, a ona?

______________________

Miałem skrawek sumienia
Myślałem, że mam ich, a tylko znałem imienia
Miałem swój stres, swój gniew, chwałę, cierpienia
Wartości się jak olej w aucie wymienia


~


Powrót do góry Go down


Rhode O. Fairley
Rhode O. Fairley

Przyjezdny
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : Amerykański akcent / Papieros w ręce / Blizna na łuku brwiowym / Całe ciało pokryte licznymi piegami, widocznymi szczególnie latem
Galeony : -21
  Liczba postów : 127
https://www.czarodzieje.org/t22050-rhode-o-fairley
https://www.czarodzieje.org/t22399-gustav-sowa-rhode#739287
https://www.czarodzieje.org/t22398-rhode-o-fairley?highlight=rhode
Gabinet terapeutyczny QzgSDG8




Gracz




Gabinet terapeutyczny Empty


PisanieGabinet terapeutyczny Empty Re: Gabinet terapeutyczny  Gabinet terapeutyczny EmptySob 30 Wrz - 17:58;

Zupełnie inny czas, jednopostówka pracownicza, początek września

Czego można było się spodziewać, w pracy najbardziej lubiła kontakt z ludźmi. Sesje terapeutyczne, które prowadziła, chociaż często były ciężkie i emocjonalnie wyczerpujące nie tylko dla pacjentów, ale i dla niej, stanowiły esencję jej zawodu. Nawet jeśli cały jej dzień wypełniały rozmowy, to ciężko było u Rhode szukać zmęczenia innego, niż to czysto fizyczne. Jednak by te przebiegały w niezmącony sposób, raz w tygodniu musiała przysiąść na tak zwaną papierkologią - a dokładnie rzecz ujmując, przeanalizować swoje zapiski i to, co podczas spotkań rejestrował Skryba. Jedną z najważniejszych dla niej rzeczy było danie pacjentom poczucia, że nie tylko ich słucha, ale też zapamiętuje fakty o ich życiu. To, że kot Janis choruje na kamienie nerkowe, a wyimaginowany przyjaciel Freddiego to Tommy, nieznoszący być nazywany Thomasem. Wszystkie te rzeczy skrupulatnie notowała na każdej z sesji, później dodając je do archiwum, łącząc z zapiskami z poprzednich spotkań - czasem w ten sposób wpadała na jakieś nieścisłości, kwestie, które sobie przeczyły i wymagały poruszenia na kolejnej wizycie, niekiedy tak zauważała schematy myślowe pacjentów, albo niczym detektyw, po urwanych wyznaniach, niczym po okruszkach, odnajdywała ślady, które mogą prowadzić do przełomu. Język otwierał podświadomość. Słowa, których używali inni, nierzadko same wskazywały to, co dla świadomości było niewidzialne.

To czwartkowe popołudnie niewiele różniło się od poprzedzających. W ten dzień jednak zwykle miała zaplanowane najmniej spotkań, tak że o piętnastej była już pochłonięta przepisywaniem notatek do kart pacjentów. Zwykły, mugolski długopis z logotypem nieznanej jej firmy, sunął po karcie należącej do Gerty Hoppins, która pomimo prowadzenia względnie szczęśliwego życia pełnego sukcesów, nigdy nie potrafiła poczuć spełnienia, a ostatnie radosne wspomnienie, było dla niej tak odległe, że nie umiała odpowiedzieć, kiedy czuła coś innego poza nijakością. Na pytania o samopoczucie zawsze odpowiadała “nijak, bywam jakoś”. Rhode oparła się łokciami o blat biurka, przelatując wzrokiem po zapiskach ich rozmowy, którą Skryba zapisywał, nie opuszczając nawet słowa, zastanawiając się, czy może umknęło jej coś, co słyszalne było tylko między słowami. Końcówka długopisu spoczęła w jej ustach, jak zwykle, gdy była zamyślona, a zęby zaciskały się na i jak zmaltretowanej już plastikowej końcówce. Gerta nie było odosobnionym przypadkiem osób, które lądowały w fotelu naprzeciwko Rhode, znudzonym głosem opowiadając o sukcesach, które z boku wydawały się gwarantować życie, o którym niejedna osoba mogła marzyć. W jej przypadku skończone studia, kilka lat przepracowanych w Wizengamocie, a obecnie świetnie prosperująca firma prawnicza, której dochody pozwoliły Grecie na zakup kolejnej nieruchomości w Dolinie Godryka, sprawiały, że czuła się coraz bardziej obco. Pustki nie wypełniał nawet mąż, wysoko postawiony urzędnik i jego prezenty, zawsze usprawiedliwiające późne powroty do domu, ani nawet dwójka dzieci, którym potrafiła się tylko biernie przyglądać, nie umiejąc dać matczynego ciepła i oparcia. Rhode przerzucała kolejne kartki, czytając zapiski z prowadzonej kilka dni temu rozmowy, wyłapując, że sposób, w jaki komunikowała się Greta wyraźnie zmienił się w momencie, w którym wspomnieniami wróciła do tego, gdy sama była dzieckiem - twierdziła wtedy, że zawsze będzie wolnym ptakiem, żyjącym z tańca i muzyki. Na papierze jej barwne słowa, gdy opisywała stare marzenia, jeszcze bardziej odbijały się od skali szarości, po której poruszała się, omawiając wszystko inne. Rhode daleka była jeszcze od postawienia diagnozy, ale z każdym spotkaniem wniosek był coraz jaśniejszy. Zapisała swoje przemyślenia w karcie Grety, po czym zamknęła ją, sięgając już po kolejną.

z/t
Powrót do góry Go down


Rhode O. Fairley
Rhode O. Fairley

Przyjezdny
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : Amerykański akcent / Papieros w ręce / Blizna na łuku brwiowym / Całe ciało pokryte licznymi piegami, widocznymi szczególnie latem
Galeony : -21
  Liczba postów : 127
https://www.czarodzieje.org/t22050-rhode-o-fairley
https://www.czarodzieje.org/t22399-gustav-sowa-rhode#739287
https://www.czarodzieje.org/t22398-rhode-o-fairley?highlight=rhode
Gabinet terapeutyczny QzgSDG8




Gracz




Gabinet terapeutyczny Empty


PisanieGabinet terapeutyczny Empty Re: Gabinet terapeutyczny  Gabinet terapeutyczny EmptyWto 20 Lut - 15:39;

przed wyjazdem

Powroty do rzeczywistości bywały przytłaczające. Chociaż tęskniła za tym, co dawał jej praca, po raz pierwszy w życiu, odczuwała związaną z nią tremę. Dziwne drżenie wewnątrz serca, które potęgowało ciche wybijanie sekund przed naścienny zegar - nigdy wcześniej nie zarejestrowała tego dźwięku, a teraz wydawał się wypełniać cały gabinet. W końcu nie wytrzymała, rzucając zaklęcie wyciszające na przestrzeń, przyjmując nagłą ciszę z ulgą. Cztery miesiące. Cztery długie miesiące nieobecności, które trwałyby pewnie jeszcze jakiś czas, gdyby nie nagłe problemy z obstawą oddziału magipsychiatrii. Rhode nie została ściągnięta siłą ze swojego urlopu zdrowotnego, ale jej ciało było już na tyle zregenerowane, by mogła wrócić do szpitala, odciążyć tych, na których barkach pozostawiła losy swoich pacjentów - teraz oddając przysługę, bo gdy jeden z nadzorujących uzdrowicieli zachorował, to ona wzięła pod swoje skrzydła długą listę osób, z którymi prowadził terapię.
Patrząc w szarość magicznej części Londynu za oknem, nie mogła powstrzymać się przed wzdrygnięciem. To miasto dawno nie widziało już słońca, nawet jednej pogodnej godziny - ona także zaczynała to odczuwać. Zwykle gabinety magiterapeutów pękały wtedy w szwach, okres zimowy bywał bezlitosny szczególnie dla duszy. Wiosna przynosiła nadzieję, ale od niej dzieliły ich jeszcze długie tygodnie. W szarości egzystencja zdawała się ciążyć bardziej niż w ciepłych, miękkich promieniach. Obejrzała się przez ramię, rejestrując, że wybiła pełna godzina.
Zapraszam, proszę wejść. Wody? — Przywitała się z mężczyzną czekającym na korytarzu, trzymając klamkę drzwi w dłoni. Uśmiechnęła się do niego łagodnie, ruchem dłoni zachęcając go do wejścia.

Powrót do góry Go down


Nicholas Seaver
Nicholas Seaver

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
Galeony : 3254
  Liczba postów : 1699
https://www.czarodzieje.org/t22374-nicholas-seaver#735851
https://www.czarodzieje.org/t22378-poczta-nicholasa#736146
https://www.czarodzieje.org/t22376-nicholas-seaver#735915
https://www.czarodzieje.org/t22839-nicholas-seaver-dziennik#7685
Gabinet terapeutyczny QzgSDG8




Gracz




Gabinet terapeutyczny Empty


PisanieGabinet terapeutyczny Empty Re: Gabinet terapeutyczny  Gabinet terapeutyczny EmptyWto 27 Lut - 12:56;

5.02.2024

Czy poniedziałkowy poranek to dobry czas na terapię? Cóż, lepszego nie dało się dobrać, a i tak miał szczęście, że w miarę elastyczny grafik pracy dało się pod to dopasować. Do doktor Fairley był umówiony już we wrześniu, ale sprawy potoczyły się tak niefortunnie, że terapeutka wylądowała na zwolnieniu, a on nie zdecydował się na podjęcie próby z kim innym. Kto wie jak by wyglądało obecnie jego życie, gdyby wtedy nie miał oporów, by spróbować drugi raz?
Teraz Rhode miała przed sobą grubą kartotekę z informacjami o tym, jak się pociął, o tym jak miesiąc spędził na oddziale magipsychiatrycznym, o tym jak później przez trzy miesiące kontynuował leczenie już w systemie dochodzącym, pojawiając się w Mungu niemal codziennie. Sala wodna, terapia muzyką, fizjoterapia. Tylko do sali ukojenia bólu doktor Pocklington nie pozwoliła mu więcej przychodzić, po tym jak wydarła z jego świadomości wiedzę o tym, że korzystał z tego pomieszczenia do celów zupełnie odwrotnych. Dlatego właśnie nie ufał swojej uzdrowicielce. Była hipnotyzerką, a on nie potrafił zaufać nikomu z tą złowieszczą zdolnością.
- Dzień dobry. Tak, poproszę.
Zerkał w jej stronę niepewnie, czując dyskomfort przez myśl, że znów będzie musiał się otworzyć i opowiedzieć o swojej drastycznej przeszłości. Nie o wszystkim potrafił mówić. Jeszcze więcej rzeczy po prostu powiedzieć nie chciał. Ale był zdecydowany na to, by nad sobą pracować. Dla Tima. Dla Very. I dla wszystkich innych, którym zależało na jego życiu i szczęściu.
Usiadł na wskazanym przez kobietę miejscu i nerwowo poprawił rękawy czarnego golfu. Ubranie było jego tarczą, jego osłoną. Chciał mieć pewność, że nie widać żadnej z jego blizn, a i tak część z nich wystawała, pnąc się po szyi i na wierzchu dłoni.
Milczał. Milczał i czekał, nie wychodząc z inicjatywą, zdając się na nią i na to, jak pokieruje rozmową.
Powrót do góry Go down


Bertha 'Birdy' Shercliffe
Bertha 'Birdy' Shercliffe

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 32
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173
Dodatkowo : Legilimencja
Galeony : 1033
  Liczba postów : 205
https://www.czarodzieje.org/t22157-bertha-ursula-shercliffe#727103
https://www.czarodzieje.org/t22158-birdie-shercliffe-kuferek#727104
Gabinet terapeutyczny QzgSDG8




Gracz




Gabinet terapeutyczny Empty


PisanieGabinet terapeutyczny Empty Re: Gabinet terapeutyczny  Gabinet terapeutyczny EmptyPon 2 Wrz - 19:47;

Wątek zawodowy

Powrót z Podlasia do świętego Munga był jak nagroda. Prezent od losu, na który nie była pewna, czy zasługuje z tego prostego powodu, że nie była pewna definicji powodu otrzymywania od losu prezentów. Niemniej przejście z luźnych, lnianych ubrań i wygodnych butów, na ciasne garsonki i wysokie obcasy, było  wbrew wszelkiej logice, powrotem do wygody rzeczy znajomych, ponad pozornie wygodne, ale obce.
W Świętym Mungu miała swoje rutyny, pielęgniarki, pielęgniarze i inni uzdrowiciele mogli dokładnie wiedzieć, w którym momencie pojawi się na korytarzu, bo działała jak precyzyjny, nuklearny zegar, także dziś, równomiernym krokiem kierując się do gabinetu Fairley, jaki miał jej służyć za miejsce pracy na najbliższych kilka tygodni. Skrzydło, w którym znajdował się jej gabinet, przechodziło renowację, a choć sam gabinet planowali jej wyremontować względnie szybko, to obce szumy zaklęć i dźwięki pracy robotników były ponad jej wysublimowane nerwy.
Usiadła za biurkiem i wyjęła z magicznego nesesera pierwszych kilka teczek pacjentów, układając je pedantycznie na biurku, tuż obok nich wieczne pióro i swoją różdżkę. Spojrzała na zegarek na swoim nadgarstku, zerknęła na zegarek wiszący na ścianie i cmoknęła z niezadowoleniem, widząc różnicę dwóch minut między jednym a drugim.
Wzięła pierwszą kartę pacjenta, zauważając, że jest to młoda Young. Pacjentka, którą dostała w spadku po Pocklington, która uważała, że to, co dolega dziewczynie, nie jest w zakresie jej ekspertyzy. Wprawdzie Shercliffe miała dokładnie takie samo pole ekspertyzy co Grace, niemniej znacznie trudniej niż Grace rezygnowała ze swoich pacjentów.

@Fern A. Young
Powrót do góry Go down


Fern A. Young
Fern A. Young

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : V
Wiek : 16
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.71 m
C. szczególne : długie kręcone włosy, pieprzyki po lewej stronie twarzy
Galeony : 790
  Liczba postów : 455
https://www.czarodzieje.org/t23262-fern-a-young#792710
https://www.czarodzieje.org/t23266-szarlotka#793299
https://www.czarodzieje.org/t23261-fern-a-young#792707
https://www.czarodzieje.org/t23268-fern-a-young-dziennik#793302
Gabinet terapeutyczny QzgSDG8




Gracz




Gabinet terapeutyczny Empty


PisanieGabinet terapeutyczny Empty Re: Gabinet terapeutyczny  Gabinet terapeutyczny EmptyCzw 5 Wrz - 12:16;

Miała dość ciągłych wizyt po lekarzach. Na te wszystkie spotkania z magiopsychiatrami i magiopsychologami ciągnęła ją ciotka. Wydawało się, że spodziewa się po jednej wizycie nagłego ozdrowienia Fern, a ona nie mogła odzyskać słuchu, nawet nie wiedziała, czy chciała. To nie był uraz fizyczny, po ponad miesiącu spędzonym na oddziale w szpitalu św. Munga, wszyscy rozkładali ręce, jak przy jej matce. Tylko że Young nie umierała, nie dosłownie.
Myślała, że to będzie kolejne z tych spotkań z Pocklington, ale Celine coś zdążyła wspomnieć jeszcze kilka dni przed wizytą, że czeka ją "rozmowa" z kimś innym, pewnie bardziej kompetentnym, ale czy oni wszyscy nie byli po tej samej szkole? Co mogła zaproponować jej nowa lekarka od Grace?
Ciotka z pewnością chciała mieć czarno na białym, co dolega Fern, jednak sprawa była jasna. Jeśli to uraz psychiczny, jedynie co mogło pacjenta uleczyć to czas i chęci, albo akceptacja tego, że nigdy nie odzyska słuchu. Piątoklasistka kolejny raz nie miała w sobie ani odrobiny tych chęci, aby kolejny raz otwierać się przed kolejnym specjalistą. Miała wrażenie, że to ją bardziej krzywdzi, niż jej pomaga, że każdy z tych uzdrowicieli spoglądał na nią jak na ciekawe zwierzątko w zoo, a potem odwracał się na pięcie i odchodził w dal, bo są inne fajniejsze zwierzątka niż głucha, bezgłośna ptaszyna.
Celine przyszła z nią, wyglądała tak jakby to ona miała pierwszą wizytę z Shercliffe.
Zostań tu, dam sobie radę. Jak będzie trzeba, to Cię poprosi. Przecież wiesz, dobrze jak to wygląda.
Pokazała notes, na którym zapisała tę krótką informację już wcześniej, za nim wyszły z domu. Miała ochotę dodać kilka wykrzykników, wyrazić w ten sposób swoją złość, bo ciotka od śmierci rodziców obchodziła się z nią jak z jajkiem, zwłaszcza w kwestii leczenia.
Odwróciła się do swojej najbliższej krewnej plecami i zapukała do gabinetu Fairley. To był jedyny dźwięk, jaki z siebie wydała, za pomocą prawej dłoni zaciśniętej niemal w pięść, nie słyszała go, dlatego po tym geście weszła przez drzwi, nie czekając na zaproszenie.



Ostatnio zmieniony przez Fern A. Young dnia Pon 9 Wrz - 17:15, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Bertha 'Birdy' Shercliffe
Bertha 'Birdy' Shercliffe

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 32
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173
Dodatkowo : Legilimencja
Galeony : 1033
  Liczba postów : 205
https://www.czarodzieje.org/t22157-bertha-ursula-shercliffe#727103
https://www.czarodzieje.org/t22158-birdie-shercliffe-kuferek#727104
Gabinet terapeutyczny QzgSDG8




Gracz




Gabinet terapeutyczny Empty


PisanieGabinet terapeutyczny Empty Re: Gabinet terapeutyczny  Gabinet terapeutyczny EmptyNie 8 Wrz - 0:43;

@Fern A. Young

Przeglądała dokumenty dziewczyny, robiąc pewne notatki na boku względem swoich założeń i wstępnego planu działania, a kiedy ta zapukała i weszła do środka, przeniosła na nią uważne spojrzenie. Shercliffe nie uśmiechała się często, bo nie robiła tego ładnie. Miała twarz, która naturalnie nie rozumiała takich socjalnych uprzejmości jak witanie kogoś uśmiechem, by zrobiło mu się miło, bo wydawało się jej, w jej autystycznej głowie, że humor człowieka nie zmieni się od jednego uśmiechu na przywitanie.
Wzięła różdżkę w rękę i rzuciła scribo pozwalając literom pojawiać się w powietrzu:
Dzień dobry, Fern. zakomunikowały litery, kiedy kobieta wskazała jej gestem, by ta usiadła, gdzie wolała, na wygodnym fotelu czy większej kanapie z poduchami. Kolejna zmiana na pewno nie jest dla Ciebie ani łatwa, ani potrzebna, ale jestem Twoim nowym lekarzem prowadzącym i choć mam Twoje dokumenty, chciałabym poznać Cię i to, co Ty o sobie mówisz i co Ty w związku ze sobą czujesz.
Długie zdanie zawisło w powietrzu na chwilę, by zdołała się z nim zapoznać, po czym rozpłynęło się, a na jego miejsce pojawiło się kolejne:
Jestem legilimentą, co może nam ułatwić komunikację. Łatwiej niż słowami na papierze jest wyrazić emocje obrazami, wspomnieniami. Chciałabym, żebyś pokazała mi coś, co przychodzi Ci na myśl, kiedy poproszę Cię, byś pokazała mi, jak się czujesz. Dzisiaj.
Uważała, że zanim w ogóle będą wracać do jej przeszłości, należało ustabilizować jej samopoczucie w chwili obecnej. Teraz. Jej codzienność. Dać jej przestrzeń i możliwości do funkcjonowania z dnia na dzień i zebrania w sobie sił, na mierzenie się z wydarzeniami minionymi.
Czy posługujesz się magią niewerbalną? - kolejne litery pojawiły się w powietrzu po kolejnym ruchu różdżką.
Powrót do góry Go down


Fern A. Young
Fern A. Young

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : V
Wiek : 16
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.71 m
C. szczególne : długie kręcone włosy, pieprzyki po lewej stronie twarzy
Galeony : 790
  Liczba postów : 455
https://www.czarodzieje.org/t23262-fern-a-young#792710
https://www.czarodzieje.org/t23266-szarlotka#793299
https://www.czarodzieje.org/t23261-fern-a-young#792707
https://www.czarodzieje.org/t23268-fern-a-young-dziennik#793302
Gabinet terapeutyczny QzgSDG8




Gracz




Gabinet terapeutyczny Empty


PisanieGabinet terapeutyczny Empty Re: Gabinet terapeutyczny  Gabinet terapeutyczny EmptyPon 9 Wrz - 17:19;

Przekroczyła próg gabinetu, który wyglądał tak samo jak wszystkie te gabinety. Miał zawsze więcej miejsc siedzących niż było to konieczne, jakby wybranie miejsca miało dać poczucie jakieś sprawczości czy kontroli, prawda była taka, że nie miało to żadnego znaczenia. Fern wiedziała, że została już oceniona, przeanalizowana na kartach dokumentacji jak jakiś przedmiot. Nie chciała tu być, miała ochotę wybiec i trzasnąć drzwiami, nieważne czy Berta sprzedałaby jej uprzejmy uśmiech, bo tak wypada czy zimną, obojętną twarz, bo miała to wszystko gdzieś.
Była dla nich tylko kolejnym przypadkiem, który należało wrzucić w godziny pracy, aby następnie wyrzucić do kosza. Ile razy słyszała tę obojętność i protekcjonalny ton uzdrowicieli, a była w szpitalu niecałe dwa miesiące to dało jej wgląd, że w życiu nie jest tak jak na czarownych przedstawieniach albo w mugolskiej telewizji.
Przyglądała się, jak napisy za pomocą zaklęcia scribo formują się przed nią w powietrzu. Odczytała je i usiadła w fotelu. Pewnie był wygodny, a jednak Fern nie czuła się komfortowo, lekko zaczęła wystukiwać rytm zdenerwowania w boczne oparcie siedziska. Było to jednak subtelne.
Jej piwne oczy co chwile zerkały na Shercliffe, gdy czytała kolejne słowa pojawiające się przed nią. Nie zareagowała na to, że Berta chce poznać jej uczucia to, co z pewnością było zapisane w karcie, może nie wszystko, może nie w odpowiedni sposób. Uczucia były niestałe, chyba że było się martwym w środku. Tak czuła się Fern i naprawdę nie chciała kolejny raz otwierać się przed kimś obcym, opowiadać o tym wszystkim, jakby to miało znaczenie, bo nie miało. Wydawało się, że te rozmowy służą tylko im nie jej, spisywali coś w swoich notatkach, aby z uśmiechem dodać kolejny papierek do swojej dokumentacji, którą od nich wymagano.
Kolejne słowa zawieszone w powietrzu spowodowały, że coś w niej się poruszyło. Był to strach, którego już tak dawno nie czuła, ponieważ zagłuszała go obojętnością, gniewem i apatią.
Wyjęła notes z długopisem ze zwykłej torby na ramię, którą miała przy sobie. Dużymi literami nakreśliła jedno zdanie, które podsunęła pod twarz Berty, aby ta mogła przeczytać.
Będzie Pani mi czytać w myślach?
Poruszyło ją to i chociaż starała się nie dać tego po sobie poznać, do jej głowy na chwile napłynęło jedno wspomnienie, które ukrywała głęboko przed wszystkimi, przed Celine, a najbardziej przed sobą samą. Próbę zabicia siebie, w wakacje, w lipcowy słoneczny dzień, gdy ciotka wyjechała w interesach do Londynu, a ona została na chwile sama, sięgając po flakonik z trucizną, wypijając kilka łyków, zdając sobie sprawę w tamtej chwili, że to głupota, że będzie boleć. Dlatego szybko sięgnęła po antidotum. Zdemolowała kredens ciotki, rozbiła kilka fiolek, a gdy Celine wróciła, wytłumaczyła, że potrzebowała czegoś na ból głowy, że nastąpił mały wypadek, dlatego eliksiry się zbiły. Posprzątała, na tyle ile była w stanie, poszła się położyć i dojść do siebie. O mały włos, a ciotka by jej nie uwierzyła.
Bała się, że to wspomnienie wyjdzie na jaw mimowolnie z jej głowy, dlatego gdy Shercliffe przeczytała wiadomość, Fern szybko zwiększyła dystans, ponownie siadając tym razem na kanapie z poduchami, bo odległość między nią a uzdrowicielką wydawała się większa.
Tak.
Tym razem zostawiła swój notes, wyjęła różdżkę i skupiła się na zaklęciu scribo. Chciała w ten sposób zająć myśli na tyle, aby nie wędrowały tam, gdzie nie powinny. Chociaż zwykłe "tak" w odpowiedzi jaką uformowała, z początku rozmywało się i drżało to siłą woli, nakazała zaklęciu utrzymać się dłużej niż chwile w powietrzu. Nie miała problemów z magią niewerbalną, a jednak dzisiaj kosztowało ją to wiele.

Powrót do góry Go down


Bertha 'Birdy' Shercliffe
Bertha 'Birdy' Shercliffe

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 32
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173
Dodatkowo : Legilimencja
Galeony : 1033
  Liczba postów : 205
https://www.czarodzieje.org/t22157-bertha-ursula-shercliffe#727103
https://www.czarodzieje.org/t22158-birdie-shercliffe-kuferek#727104
Gabinet terapeutyczny QzgSDG8




Gracz




Gabinet terapeutyczny Empty


PisanieGabinet terapeutyczny Empty Re: Gabinet terapeutyczny  Gabinet terapeutyczny EmptySob 14 Wrz - 19:46;

@Fern A. Young

Trudno było oczekiwać od pracownika jakiejkolwiek części szpitala, który na co dzień zajmuje się nierzadko dziesiątkami różnych pacjentów, z dziesiątkami różnych schorzeń, jednych bardziej charakternych innych obojętnych, żeby do każdego podchodzili z taką samą troską, otwartością i sercem, bo to byłoby dopiero przesadnie sztuczne. Żadnego z pacjentów nie obchodziło nigdy, jak miewa się jego lekarz, ba, większość pacjentów postrzegała swoich lekarzy jako oprawców, w przypadku Berty właściwie wszyscy pod jej opieką tak na nią patrzyli, więc złowrogie miny Young nie budziły w niej szczególnych wzruszeń. Dokładnie tak, jak ona dla niej była kolejnym, maglującym ją lekarzem, tak Fern była dla niej kolejną, uparcie wzbraniającą się przed jakąkolwiek formą pomocy pacjentką.
Nie była terapeutą, nie potrafiła pochylać się nad traumami. Potrzebowała poznać składowe stanu emocjonalnego, w jakim znajduje się jej pacjentka, by farmakologicznie pomóc jej znaleźć równowagę na tyle, by ta była gotowa sama pracować nas sobą, bądź skorzystać z pomocy terapeuty. Poznawanie jej emocji było powolnym odkrywaniem bar tego stłuczenia, siniaka, który miała w sercu i pamięci, bez czego Shercliffe nie była w stanie nawet udawać, że szuka rozwiązania.
Blondynka spojrzała na pytanie i odpisała prosto - Tak. - po czym wypowiedziała wyraźnie legilimens czeego uszy dziewczyny nie mogły już zarejestrować.
Nie widziała celu w okłamywaniu pacjenta, od którego sama wymagała szczerości. Inną kwestią było to, że przed jej pytaniami nie było prostej ucieczki i nie każdy mógł być w stanie przed legilimentą schować swoją szczerość.
Obserwowała ją z nieodgadnionym wyrazem twarzy, doświadczając wspomnienia, które samoczynnie wypłynęło na wierzch jej pamięci. Trudno było poznać po samej lekarce, czy poznała tę tajemnicę dziewczyny, czy nie. Skinęła głową, gdy dziewczyna użyła scribo i sama machnęła różdżką.
Ćwiczenie intencji magii niewerbalnej jest dobrym stymulatorem zakończeń nerwowych w głowie. Pozwoli Ci się rozwijać pomimo blokady, którą sama sobie narzucasz.
Zamyśliła się na chwilę, próbując przypomnieć sobie, na jakie rodzaje terapii dziewczyna była już wystawiana, a przynajmniej co było zapisane w jej dokumentacji medycznej.
Zakładam, że zdajesz sobie sprawę z tego, że leczenie czegokolwiek wymaga od pacjenta chęci wyzdrowienia. kolejne litery zamigotały w powietrzu Pytanie moje brzmi następująco: czy uważasz, że coś Ci dolega?
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Gabinet terapeutyczny QzgSDG8








Gabinet terapeutyczny Empty


PisanieGabinet terapeutyczny Empty Re: Gabinet terapeutyczny  Gabinet terapeutyczny Empty;

Powrót do góry Go down
 

Gabinet terapeutyczny

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Strona 1 z 2 1, 2  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Gabinet terapeutyczny JHTDsR7 :: 
londyn
 :: 
szpital sw.munga
 :: 
Pietro 4
-