Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematuShare
 

 Zielna Łąka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next
AutorWiadomość


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6708
  Liczba postów : 2641
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Zielna Łąka - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Zielna Łąka - Page 2 Empty


PisanieZielna Łąka - Page 2 Empty Zielna Łąka  Zielna Łąka - Page 2 EmptyWto 11 Lip 2023 - 16:55;

First topic message reminder :


Zielna Łąka


Zielna Łąka jest jednym ze świętych miejsc Venetii. Porastają ją rośliny lecznicze, zioła, byliny, krzewy, a nawet wielkie drzewa, które niosą ze sobą prawdziwą magię, o jakiej nie można zapomnieć. Można przedostać się stąd do Purpurowego Sadu, którego mur widoczny jest pomiędzy rozrosłą, wspaniałą roślinnością. Pełno tutaj również pozostałości dawnej świetności Venetii, pozostałości dawnych świątyń, fontann i mostów, postumentów i ławek, które pozostawiono samym sobie.
Nad Zielną Łąką bardzo często unosi się mgła, która napływa tutaj znad wód laguny, rozpościerając się pomiędzy roślinnością i otulając ją szczelnym całunem. Słychać tutaj również szmer strumienia, który nieustannie toczy swe wody do morza, szepcząc własne opowieści o przeszłości, która zdaje się zaklęta w tym miejscu.

Tu możesz spotkać ducha kota Murano.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6708
  Liczba postów : 2641
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Zielna Łąka - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Zielna Łąka - Page 2 Empty


PisanieZielna Łąka - Page 2 Empty Re: Zielna Łąka  Zielna Łąka - Page 2 EmptyCzw 3 Sie 2023 - 22:24;

Atrakcja: Źródło Życia - 5, a potem Największy Bez
Konkurs na Największy Bez
Wynik k100: 17 - 98
Wynik kości k6: 2 - 3
Wynik kości literowej: G, wykorzystuję drugą sadzonkę
Ostateczny wynik: 98
Zdobyte i zakupione przedmioty: +1 pkt z zielarstwa, sadzonka wina

Karnawał nie był do końca tym, co Chrisa jakoś niesamowicie pociągało. Nie lubił tych tłumów, nie lubił nadmiernej zabawy, nie lubił świętowania, ale w Venetii wyglądało to nieco inaczej. Bardziej niczym poznawanie historii tego miejsca, a przynajmniej dokładnie to usłyszał od osób, które wybrały się na obchody Dnia Zasłony. Chris słyszał również o warsztatach, jakie miały tam miejsce, więc ciekaw był, co może wydarzyć się teraz gdy przyszła pora na Dzień Bzu, czyli coś, co było zdecydowanie bliższe jego sercu. Coś, co od samego początku, od kiedy tylko wkroczył na tę łąkę, w pełni go porwało. Nie miał pojęcia, co dokładnie będzie się tutaj działo, ale rozglądał się z prawdziwym zaciekawieniem, starając się zrozumieć, o czym będzie mowa, czym będzie można się zająć. Zaczął jednak od tego, że uważnie wysłuchał tego, co miał do powiedzenia mężczyzna na podwyższeniu. Chrisa intrygowało, jak doszło do tego, że zaraza nie dotarła do tego miejsca, czy to rośliny postanowiły ją zatrzymać, czy był inny powód tego działania, ale domyślał się, że to była jedna z tajemnic Venetii. Było ich niewątpliwie więcej, ale też nie było zapewne sensu wypytywać o wszystko; Chris wiedział jedynie, że powinien uważać, gdzie chodzi i jak chodzi, rozumiejąc już teraz doskonale, dlaczego akurat ta łąka była traktowana jako jedno ze świętszych miejsc.
Pokiwał do siebie głową, zamierzając ruszyć za mężem, na którego słowa uniósł lekko brwi, ale został jeszcze zatrzymany przez członka rodu Barbarigo, który wręczył mu, a jakże, sadzonkę wina. Może właśnie to było na tyle rozpraszające, że kiedy już zielarz faktycznie postanowił sięgnąć do wody, wydało mu się, że nie jest tutaj sam. Zupełnie, jakby coś go obserwowało, a to wcale mu się nie podobało. Rozproszyło go to na tyle, że rozlał wodę, którą udało mu się nabrać, odnosząc wrażenie, że obserwuje go jakiś upiór i otrząsnął się prędko, spoglądając na Josha, gdy zdał sobie sprawę z tego, że faktycznie blizna na jego twarzy zniknęła.
- Myślałem, że podobne pomysły już wyparowały ci z głowy - powiedział, unosząc lekko brwi, zaraz jednak wyraźnie skupiając się na wodzie, dochodząc do wniosku, że cała ta okolica musiała mieć jakieś magiczne właściwości, które były co najmniej fascynujące, co najmniej pociągające. Nic zatem dziwnego, że dał poprowadzić się Joshowi, który jak zawsze w takich miejscach czuł się po prostu jak ryba w wodzie, już po chwili stojąc przed pustym polem, by dowiedzieć się, że można było tutaj wziąć udział w konkursie na największy bez.
- Jestem pewien, że świetnie sobie z tym poradzisz, masz już niemałe doświadczenie w kopaniu w ziemi - stwierdził nieco zaczepnie, również odbierając sadzonkę, a później spróbował się nią należycie zająć. Wyglądało jednak, że jego wiedza na nic się tutaj zdawała, bo wszystko szło nie tak, jak pójść powinno i to od samego początku. Zaklęcia nie działały, tak samo, jak podlewanie rośliny. Najgorsze nadeszło jednak po chwili, kiedy okazało się, że drewno bzu dostało zębów! Christopher patrzył na to z niedowierzaniem, by w końcu rozejrzeć się i dostrzec skrzynie, do których po zachęcie prowadzącego skierował swoje kroki. Zupełnie, jakby wszechświat wysłuchał jego próśb, znalazł tam worek z drugą sadzonką, jaką postanowił wykorzystać, starając się nie popełnić tym razem tych samych błędów. To była intrygujące i ciekawe, bo oto bez zaczął rozwijać się o niebo lepiej, nie robiąc już jakichś szalonych zmian, nie próbując również sięgać po zaklęcia, które poprzednim razem okazały się całkowicie nietrafione. Dzięki temu osiągnął jako taki sukces, ale widział doskonale, że Josh radził sobie lepiej, co strasznie go bawiło.
- Powiedzmy, że mogę powierzyć w twoje ręce zasadzenie nowych roślin. Ale na wszelki wypadek takich, które będą rosły gdzieś pod płotem. Może zaczniemy od malin? - rzucił swobodnie, kiedy opuścili już pole, a potem ruszył dale przed siebie, zatrzymując się, gdy dotarli w okolice odgrodzoną wstęgą i dostrzegł jakieś koszyki, by po chwili usłyszeć, co się tu działo. - Chcesz to sprawdzić?

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Zielna Łąka - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Zielna Łąka - Page 2 Empty


PisanieZielna Łąka - Page 2 Empty Re: Zielna Łąka  Zielna Łąka - Page 2 EmptyCzw 3 Sie 2023 - 22:27;

Atrakcja: Składnikowe Polowanie
Składnikowe Polowanie
Wyniki rzutów k6: 4, 3, 2, 2, 1, 3
Wyniki liter scenariuszy nieparzystych:E, I, B
Wyniki liter scenariuszy parzystych:E, D, C
Zdobyte składniki: E (języcznik migoczący), I (kora wierzby płaczącej)
Zdobyte i zakupione przedmioty: +1 zielarstwo, +1 eliksiry, języcznik migoczący, kora wierzby płaczącej

Oczywiście, że podobne pomysły już dawno wyparowały z głowy miotlarza, ale świadomość, że nie ma już na twarzy blizny, która odstraszała niektóre dzieciaki, była całkiem miła. Jednak nie na niej zamierzał się skupiać w ciągu obchodów Dnia Bzu. Sadzenie roślin nie należało może do jego ulubionych zajęć, ale musiał przyznać, że wciągnęła go rywalizacja o wyhodowanie w krótkim czasie jak największego okazu bzu. Nie sądził, żeby tak naprawdę kiedykolwiek miał mieć jeszcze okazję do zrobienia czegoś podobnego, nawet jeśli Chris był gotów oddać w jego ręce jakieś krzaki. Mimo wszystko, nawet jeśli jeden raz mu się udało, nie było powiedziane, że będzie tak za każdym razem.
- Obawiasz się, że wyrosną zbyt wielkie, jak ten bez przed chwilą, czy wierzysz, że na tych pod płotem nie będzie widać moich błędów? - zapytał zielarza ze śmiechem, kiedy opuszczali pole, łapiąc go od razu za rękę. Nie spodziewał się jednak usłyszeć odpowiedzi, kiedy zatrzymali się przy koszykach i ogrodzonym terenie drzew, między które wbiegali ludzie. Wszystko wyglądało dość ciekawie, a chęć rywalizacji znów zdawała się pchać miotlarza tam, gdzie mogło dziać się coś ciekawego. Nic więc dziwnego, że spojrzał zaraz na swojego męża z błyszczącymi radością oczami.
- Chętnie, choć nie wiem, czy zdołam znaleźć jakiekolwiek składniki. W każdym razie to i tak coś dla ciebie, więc tym bardziej nie ma co czekać - odpowiedział, uśmiechając się jeszcze szerzej, aby zaraz podać Chrisowi jeden z koszyków i sobie wziąć drugi. Odczekał na sygnał do startu, a gdy tylko ten wybrzmiał ponad ich głowami, ruszył między drzewa.
Zdecydowanie jednak powinien był bardziej zastanowić się nad tym, co robi i jak zamierza szukać składników. Samo bieganie po okolicznym terenie nie było wystarczające, co odkrył, dopiero gdy będąc całkowicie zmęczony bieganiem z pustym koszykiem, zdecydował się odpocząć. Oparł się o kamień, który dopiero po chwili dostrzegł, że jest tak naprawdę postumentem, być może pochodzącym z czasów, gdy czczono Eskulapa. Jeśli był magiczny, to zdecydowanie odpowiadał za pomaganie w odzyskaniu sil. Z nową energią, Josh ruszył przed siebie, docierając do strumyka, wzdłuż którego szedł jeszcze kawałek, aż dostrzegł gąszcz zielonych, migoczących roślin. Rozpoznał je z rysunków Chrisa, w duchu śmiejąc się, że zdecydowanie popłacało mieszkać z zielarzem. Wiedział, że ma do czynienia z języcznikiem migotliwym, który ostrożnie zebrał do koszyka.
Jednak poszukiwanie składników nie było proste nie tylko z uwagi na konieczność znajomości wszystkich roślin, ale także przez intensywność. Nie mając ze sobą żadnego prowiantu, ani nawet wody Josh zaczął odczuwać zirytowane, które tylko się nasilało. Sięgnęło zenitu, gdy trafił między rośliny ozdobne. Był pewien, że nie są to żadne zioła, czy inne składniki eliksirów. Musiał zatrzymać się, odliczyć do stu, aby spróbować się wyciszyć, wyklinając wszystkich znanych zawodników Quidditcha, nim ruszył dalej, obawiając się, że stracił już zbyt wiele czasu, aby znaleźć cokolwiek więcej poza języcznikiem.
Pamiętając jednak, że nad strumykiem miał więcej szczęścia niż między drzewami, skierował się znów w tamtą stronę. Zmęczony zatrzymał się nad wodą, decydując się odrobinę napić, kiedy zorientował się, że wokół niego leży kora wierzby płaczącej. Bez wahania włożył ją do koszyka, nim ruszył dalej, w kierunku fioletowych kwiatów, które dostrzegał między innymi roślinami. Miał wrażenie, że jest to glicynia, ale nie potrafił rozpoznać gatunku, czy raczej odmiany - tej całkowicie zwyczajnej, jaką upodobali sobie mugole i tej drugiej, o której pamiętał tyle, że kazali zwykle uważać. Mimo to, spróbował sięgnąć po kwiat, a po chwili wszystko wokół niego zniknęło, gdy zapadał w ciemność.
Ocknął się jakiś czas później, kiedy nakazywano opuszczenie terenu poszukiwań, aby kolejni mogli dołączyć. Spróbował odszukać Chrisa, aby po chwili podejść do niego, wciąż czując się nieswojo.
- Glicynia… to te takie fioletowe kwiaty co tak zwisają w dół na wzór kiści winogron? Co z nią jest nie tak? - zapytał, po chwili interesując się również zawartością koszyka zielarza.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6708
  Liczba postów : 2641
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Zielna Łąka - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Zielna Łąka - Page 2 Empty


PisanieZielna Łąka - Page 2 Empty Re: Zielna Łąka  Zielna Łąka - Page 2 EmptyCzw 3 Sie 2023 - 22:27;

Atrakcja: Składnikowe Polowanie
Składnikowe Polowanie
Wyniki rzutów k6: 2, 2, 1, 5, 6, 3
Wyniki liter scenariuszy nieparzystych: J, F, I
Wyniki liter scenariuszy parzystych: A, H, C
Zdobyte składniki: włos z ogona jednorożca, kora drzewa wiggen, kora wierzby płaczącej, imbir
Zdobyte i zakupione przedmioty: +1 pkt z zielarstwa, sadzonka wina, +1 pkt z eliksirów

- Z twoimi zdolnościami obie te możliwości są całkiem prawdopodobne. Właśnie dlatego nie powierzę ci ani jednej sadzonki wierzby, zaczniemy może od mchu? - rzucił swobodnie Christopher, nim ostatecznie zapewnił męża, że tak naprawdę zamierzał przygotowywać wszystko razem z nim, że zamierzał mu pomagać w ogrodzie, żeby obaj byli świadomi tego, jak należało się nim zajmować. Nie miał również Josha za idiotę, bo był mężczyzną zdolnym i inteligentnym, więc nie ulegało wątpliwości, że dałby sobie radę z czymś podobnym.
- Chyba nie zapomniałeś jeszcze wszystkich wykładów z eliksirów, co? A może chcesz mi powiedzieć, że do tej pory miałeś szczęście, bo jakoś odróżniałeś imbir od pietruszki? - zapytał, zanim odebrał od Josha koszyk.
Prawdę powiedziawszy, Chris nie miał pojęcia, czego miał się spodziewać w tej oddzielonej od świata części zielnej łąki. Było tutaj cicho, a przynajmniej takie miał wrażenie, kiedy wkroczył między krzewy i drzewa, kiedy zorientował się, że otaczało go wiele fascynujących roślin. Skupiając się na nich, a nie na czymś innym, zgubił gdzieś Josha, uśmiechając się przy tej okazji pod nosem. Wszystko wskazywało na to, że mieli znowu bawić się oddzielnie, ale właściwie mu to nie przeszkadzało, nawet, co zabawne, budziło w nim pewnego ducha rywalizacji. Teraz, a nie tam, kiedy próbował wyhodować największy bez! Uśmiechnął się lekko, robiąc kilka kolejnych kroków, kiedy wtem coś okręciło się wokół jego twarzy. Uniósł pospiesznie rękę, by odkryć, że trzymał włos z ogona jednorożca, na co aż rozchylił lekko wargi. Ułożył go od razu w koszyku, zahaczając go tak, by na pewno się nie zgubił.
Niespiesznie skierował się dalej, orientując się, że otaczały go rośliny ozdobne, które rozpoznawał i był w stanie nazwać, czym bawił się nawet przez dłuższą chwilę. Wiedział jednak, że nie powinien się na tym skupiać, skoro tak naprawdę przed nim było zupełnie inne zadanie, na którym powinien się skupić. Pokiwał więc do siebie głową, rozglądając się uważnie, rozpoznając również niektóre z drzew, jakie tutaj rosły. Nic zatem dziwnego, że przystanął, gdy tylko spostrzegł wiggen, a potem pokręcił się w jego okolicy, znajdując korę tego drzewa, którą z zadowoleniem wsadził do koszyka. Nie inaczej postąpił z korą wierzby, którą odszukał, gdy zatrzymawszy się nad strumieniem, przykucnął, żeby się napić i obmyć twarz. Wierzba płacząca niemalże zachęcała go do tego, żeby wyciągnął ku niej ręce i bez najmniejszego problemu zdobył nowy składnik, co spowodowało, że Chris lekko się uśmiechnął.
Mniej więcej w tym samym czasie spostrzegł dwie rzeczy. Całkiem sporo much siatłoskrzydłych, które latały jak szalone nad jednym z krzewów i czarodzieja, który leżał tuż obok. W błocie. Wyglądał, jakby ktoś go pobił, więc zielarz od razu się nim zainteresował i spróbował mu pomóc, a kiedy tego dokonał, został obdarowany korzeniem imbiru. Mężczyzna sprawiał wrażenie, jakby nie chciał tutaj dłużej być i właściwie przyjął z zadowoleniem sygnał o zakończeniu poszukiwań. Chris westchnął na to cicho, żeby faktycznie wyjść również spośród drzew, rozglądając się za Joshem, a gdy ten do niego podszedł, uniósł lekko brwi.
- Jest elektryczna. Gromadzi wyładowania i jest w stanie porazić prądem, dlatego nazywa się błyskawiczną - wyjaśnił mu, przekrzywiając lekko głowę i chociaż uśmiechnął się z cieniem rozbawienia, zaraz zapytał męża, czy złapał tę roślinę i jak się czuł, bo nie było z nią mimo wszystko żartów. Pospiesznie sprawdził, czy Josh ma się dobrze, a gdy uznał, że tak było w istocie, pokiwał lekko głową.
Nie odeszli daleko, gdy spostrzegli mężczyznę, który dawał wcześniej wykład i Chris zainteresował się problemem, z jakim ten najwyraźniej się mierzył. Przynajmniej na tyle, żeby zrobić w jego stronę kilka nieświadomych kroków, a później skinął lekko głową, gdy ten ich do siebie przyzwał, prowadząc wraz z grupą innych osób w stronę pola, gdzie wcześniej hodowano bez.
- Chyba czeka nas więcej pracy - mruknął do męża.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Zielna Łąka - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Zielna Łąka - Page 2 Empty


PisanieZielna Łąka - Page 2 Empty Re: Zielna Łąka  Zielna Łąka - Page 2 EmptyCzw 3 Sie 2023 - 22:28;

Atrakcja: Specjalne Zadanie - 3
Zdobyte i zakupione przedmioty: +1 zielarstwo, +1 eliksiry, języcznik migoczący, kora wierzby płaczącej, pleciony kapelusz, samotransportująca skrzynia

Planowanie przyszłego ogrodu było cudowne dla Josha i choć wiedział, że tak naprawdę w swoich marzeniach nie posuwali się nigdzie dalej, że wciąż nie zrobili nic, aby je spełnić, nie czuł się źle z poszerzaniem ich, z dodawaniem kolejnych szczegółów. Prawdę mówiąc, cieszył się, że Chris chciał także ogród tworzyć wraz z nim, że nie postrzegał go jak kogoś, kto mógłby zniszczyć ukochane rośliny. Owszem, sam także nie zamierzał dotykać co cenniejszych sadzonek, ale chciał wiedzieć, jak dbać o to, co jest ważne dla zielarza, aby móc mu w tym pomagać.
Z przyjemnością oddałby się marzeniom bardziej, gdyby nie zdecydowali się wziąć udziału w polowaniu na składniki, przed którymi jedynie zaśmiał się na zaczepkę Chrisa. Rozpoznawał część z przydatnych roślin, ale nie oznaczało to jeszcze, że poradzi sobie w zagajniku, w który zostali wpuszczeni. Jak się wkrótce okazało, miał wszelkie prawo obawiać się tego, jak ostatecznie mu pójdzie, skoro pod koniec stracił przytomność. Teraz jednak wiedział dlaczego, gdy tylko Chris udzielił mu odpowiedzi, a on potwierdził, że złapał za kwiaty bez zastanowienia.
- Piękne i niebezpieczne… To ja jednak wolę wydretki - zaśmiał się, kiedy mąż sprawdzał go dokładnie, czy na pewno nic sobie nie zrobił. To było całkiem miłe, ale czuł się dobrze, choć nieco zmęczony. Chciał już wracać do pokoju w Koloseum, aby nieco odpocząć, ale i on dostrzegł, że coś było nie w porządku.
- Rozumiem, że pomagamy? - zapytał, choć znał już odpowiedź. Widział, jak prowadzący ten dzień strofuje grupkę dzieciaków i czuł w kościach, że wydarzyło się coś niedobrego, coś, w czym potrzebna była pomoc. Mówiła o tym mina Giovanniego, a także zachowanie młodzieńców. Dopiero po chwili Josh dostrzegł, że stali przy skrzyniach z sadzonkami, a raczej czymś, co może kiedyś sadzonkami było.
Szczęśliwie mężczyzna zdawał się ich rozpoznawać z konkurencji z hodowaniem największego bzu, gdyż bez problemów zgodził się na ich pomoc. Wkrótce przed oczami Josha stanęła skrzynia, czy też raczej jej brak. Chwilę wpatrywał się w pozostałości po drewnianym pudle, które leżały rozsypane, wszędzie wokół. Wyglądało to tak, jakby ktoś rzucił w skrzynkę zaklęcie bombardy, albo jakby była zrobiona z o wiele słabszego materiału, niż drewno. Jednak nawet jej opłakany stan był lepszy niż to, co działo się z sadzonkami.
Josh widział jak część nich zwyczajnie zaczyna wysychać, a to nie było wskazane. Nie znał się może na zielarstwie tak dobrze, jak Chris, ale wiedział, że sadzonki były bardzo wrażliwe na zmiany swojego otoczenia i warunki przechowywania. Widział dostatecznie wiele z tego, jak zielarz dbał o sadzonkę wierzby z Avalonu, aby domyślać się, że nie inaczej było z tutejszymi.
Bez zastanowienia wyjął różdżkę, aby zacząć od nawadniania sadzonek prostym aquamenti, zastanawiając się, do czego powinien je przełożyć. Ostatecznie zdecydował się na rzucenie parokrotnie zaklęcia reparo, aby wkrótce do naprawionej skrzyni wlać wody i włożyć do niej sadzonki. To wyraźnie wystarczyło, aby Giovanni podziękował za pomoc, dając przy okazji podarunki, których Josh nie potrafił zrozumieć, ale uprzejmie podziękował, skupiając się zupełnie na Chrisie.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6708
  Liczba postów : 2641
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Zielna Łąka - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Zielna Łąka - Page 2 Empty


PisanieZielna Łąka - Page 2 Empty Re: Zielna Łąka  Zielna Łąka - Page 2 EmptyCzw 3 Sie 2023 - 22:29;

Atrakcja: Specjalne Zadanie - 6
Zdobyte i zakupione przedmioty: +1 pkt z zielarstwa, sadzonka wina, +1 pkt z eliksirów, włos z ogona jednorożca, kora drzewa wiggen, kora wierzby płaczącej, imbir. pleciony kapelusz, samotransportująca skrzynia

Rozmawiali całkiem swobodnie, nie przejmując się zupełnie tym, że rozdzielali się, by zajmować się różnymi konkurencjami, by skupiać się na tym, co się dookoła nich działo. To było całkowicie naturalne, przynajmniej dla Chrisa i podejrzewał, że dokładnie tak samo było w przypadku Josha. Nie musieli ostatecznie cały czas trzymać się za rękę, byli na to zdecydowanie zbyt dojrzali i chociaż sprawiało im to przyjemność, nie było to czymś obowiązkowym. Dawało przyjemność i wytchnienie, a jednocześnie nie było elementem, który pozwalał im oddychać.
- A ja wolę oba. To w ogóle możliwe? - odparł jeszcze, uśmiechając się lekko do męża, ciesząc się, że temu nic się nie stało. Chciał, żeby Josh mimo wszystko odpoczął, bo podobne przygody nie należały do najprzyjemniejszych, ale jednocześnie widział, że ten był w całkiem dobrym stanie. Więc, być może, jednak ta okolica coś w sobie miała.
Ta myśl uspokoiła go na tyle, że mógł skupić się na czymś innym, ostatecznie faktycznie interesując się tym, co działo się z Giovannim Barbarigo, czy raczej z jego rzeczami. Najwyraźniej byli na tyle zdolni, czy zapamiętani przez mężczyznę, że ten zechciał, żeby mu pomogli, co może nieco dziwiło, ale na pewno nie było złe.
Skrzynie były zniszczone, a przynajmniej wszystko na to wskazywało. Chrisowi ani trochę się to nie podobało, żeby nie powiedzieć, że w ogóle mu się to nie podobało. Sadzonki, jakie specjalnie przetransportowano na ten dzień, były wyraźnie zniszczone, niektóre z nich usychały i nie było w tym niczego dobrego. Zielarz nie znosił, gdy działo się coś podobnego i zapewne właśnie to ostatecznie go zgubiło. Starał się bowiem działać szybko, by żadna z roślin, jakie przed sobą miał, na pewno nie ucierpiała, starał się, żeby wszystkie zachowały świeżość, żeby nadawały się do późniejszego wykorzystania i zasadzenia. Pośpiech jednak był tym, co często człowieka gubiło i dokładnie tak było w tej chwili, kiedy Christopher przemieszczał się pospiesznie pomiędzy skrzyniami.
Odnosił właśnie jedno z naprawionych pudeł pod płot, kiedy jego noga wpadła w jakąś dziurę, a on próbując iść wciąż przed siebie, skręcił ją w mało przyjemny sposób i niemalże runął na ziemię. Ból, jaki poczuł w nodze, nie był niczym przyjemnym, nie był czymś, na czym chciałby się również w pełni skupiać, ale miał świadomość, że nie mógł tego zignorować. Odstawił więc skrzynię i usiadł na ziemi, zaciskając na moment zęby, by zaczerpnąć głęboko tchu. Obejrzał swoją nogę, dochodząc do wniosku, że był w stanie ją naprawić bez pomocy innych osób, angażowania ich i płakania na środku tego nieszczęsnego pola. Rzucił kilka zaklęć, odczekał, by na pewno zadziałały, a później spokojnie odesłał skrzynię pod płot.
Najwyraźniej w czasie kiedy składał się w całość, pozostali zebrani uporali się z resztą skrzyń, bo wszystko było już naprawione. Zaraz też zostali przywołani przez Giovanniego Barbarigo, który każdemu z nich kazał wręczyć pleciony kapelusz i samotransportującą skrzynię, tym samym wzbogacając ich o kolejne, naprawdę interesujące przedmioty, którym zdecydowanie nie zamierzał odmawiać.
- Wracajmy do pokoju. Wydaje mi się, że na dzisiaj mamy zdecydowanie zbyt wiele wrażeń i obaj powinniśmy po prostu odpocząć - powiedział do męża, kiedy już przyznał się, co zrobił chwilę wcześniej z nogą, wypominając mu wypadek z glicynią. I to wystarczyło, żeby faktycznie ruszyli do koloseum.

z.t x2 z Joshem

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Larkin J. Swansea
Larkin J. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180cm
C. szczególne : medalik na szyi
Dodatkowo : Metamorfomag
Galeony : 3027
  Liczba postów : 1009
https://www.czarodzieje.org/t19499-larkin-j-swansea#577514
https://www.czarodzieje.org/t19599-marmo-sowa-larkina#582623
https://www.czarodzieje.org/t19516-larkin-j-swansea#578211
https://www.czarodzieje.org/t21399-larkin-j-swansea-dziennik#692
Zielna Łąka - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Zielna Łąka - Page 2 Empty


PisanieZielna Łąka - Page 2 Empty Re: Zielna Łąka  Zielna Łąka - Page 2 EmptyPią 4 Sie 2023 - 19:08;

strój koszula z podwiniętymi rękawami, szelki, spodnie
Atrakcja: Stragany
Zdobyte i zakupione przedmioty: -

Pierwszy dzień karnawału był czymś niesamowitym z wielu różnych powodów i Larkin zastanawiał się, jak będzie drugiego dnia. Słyszał, że ten dzień nazywał się Dniem Bzu nie bez powodu i z jednej strony nie widział tam niczego, co mogłoby go jako tako zainteresować. Przynajmniej tak sądził, dopóki nie zaczął uważniej myśleć o kwiatach bzu, ich wyglądzie i możliwym wykorzystaniu do zdobień. No i oczywiście wino - w trakcie pierwszego dnia skosztował jednego, które było niezwykle smaczne i był pewien, że na drugim dniu będą kolejne. Nie wiedział, czy takie same, czy może inne gatunki, ale był pewien, że chce ich skosztować.
Początkowo zastanawiał się, czy nie iść na ten dzień, chociażby z Irvette, którą spotkał nie tak dawno w Pałacu Dożów, ale nie potrafił jej znaleźć. Niczym niezrażony skierował się w stronę łąki, na której miały być przeprowadzane obchody, dostrzegajac nagle dość znajomą sylwetkę. Charlotte Brandon - kuzynka Victorii, a podobna w swoim zachowaniu i postawie, jakby były siostrami. Było w tym coś, co go ciekawiło, co sprawiało, że chciał poznać lepiej także ją, aby cóż, zrobić sobie odpowiednie rozeznanie w rodzinie, zanim zdecyduje się sięgnąć po więcej. Bywały chwile, kiedy sam z siebie się śmiał, z tego co robił i jak podchodził do własnych planów na przyszłość, ale wiedział, że nie może po prostu czekać, aż cokolwiek się zmieni i później odkryć, że czego nie dopilnował. W końcu przyszłość była jak rzeźba, którą można było starannie dopracowywać kawałek po kawałku, mając przed oczami finalny efekt, albo ciąć bez pomyślenia, raniąc się na koniec o ostre kanty.
- Czyż to nie jedna z panien Brandon? - zawołał, przyspieszając kroku, aby zrównać się z brunetką, uśmiechając się do niej lekko. -Cześć Charlotte, zgaduję, że wybierasz się na karnawał, aby skosztować tutejszych win?
Na jego ustach błąkał się lekki uśmiech, ukryty w samych kącikach, jakim zwykł obdarzać swoich rozmówców. Jednak jasne spojrzenie błyszczało szczerym zainteresowaniem, choć jednocześnie był gotów oddalić się, jeśli tylko dziewczyna wolałaby spędzić czas sama, bądź była z kimś umówiona. Ostatecznie ostatnim, czego chciał, to narzucać się dziewczynie.

@Charlotte Brandon

______________________

ti dedico il silenzio
tanto non comprendi le parole
Powrót do góry Go down


Jamie Norwood
Jamie Norwood

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191 cm
Dodatkowo : Półwil, prefekt
Galeony : 1863
  Liczba postów : 1398
https://www.czarodzieje.org/t21547-jamie-norwood#699534
https://www.czarodzieje.org/t21553-torcik#699779
https://www.czarodzieje.org/t21551-jamie-norwood
Zielna Łąka - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Zielna Łąka - Page 2 Empty


PisanieZielna Łąka - Page 2 Empty Re: Zielna Łąka  Zielna Łąka - Page 2 EmptyPią 4 Sie 2023 - 19:09;

Atrakcja: Stragany i Konkurs na Największy Bez
Konkurs na Największy Bez
Wynik k100: 18 > 62
Wynik kości k6: 5 > 1
Wynik kości literowej:G (korzystam i przerzucam)
Ostateczny wynik: 62 + 30 = 92
Zdobyte i zakupione przedmioty: kieliszek wina dita verdi, +1 zielarstwo

Pierwszy dzień karnawału ociekał złotem, ale miał dobre wino i Jamie mimowolnie był ciekaw, jak będzie wyglądąć drugi dzień - Dzień Bzu. Sama nazwa dawała nadzieje, że będzie dziać się coś naprawdę ciekawego, coś, co im się przyda, skoro miało mieć coś wspólnego z zielarstwem, czy też eliksirami. Choć przede wszystkim, Jamie liczył na dobre wino, które znów będzie mieć okazję skosztować.
- Ty też byłaś na Dniu Zasłony? Piłaś ich wino? - zagadał do siostry, kiedy docierali na miejsce, a on od razu dostrzegł stragany. Słuchał, jak mężczyzna opowiada o początkach, ale prawdę mówiąc nie interesował go wykład z historii magii, ani sadzonki, które rozdawał. W tej jednej chwili chciał po prostu napić się jednego z tutejszych win.
Podszedł do odpowiedniego stoiska, aby zaraz zapłacić za kieliszek dita verdi, które po chwili skosztował, kolejny raz odkrywając naprawdę niezwykłe smaki. Zaraz też po prostu sięgnął po kuleczki z sera nazwane incantante parola, ciekaw ich smaku, a także tego, czy będzie się coś po nich dziać, czy nie.
- Smaczne całkiem ci powiedzieć muszę - powiedział do Carly, zaraz marszcząc brwi, gdy tylko usłyszał, jak jego słowa wypowiadają się w innej kolejności, niż chciał, co brzmiało dziwnie i zdecydowanie musiało mieć związek z winem. Zaraz też usłyszał, że podobno po wypiciu tego wina, ma się kontrolę nad roślinami, a niedaleko nich jeden z czarodziej nawoływał do wzięcia udziału w wyhodowaniu największego bzu.
- Udział wezmę, też idziesz? - zapytał jeszcze siostrę, nim ostatecznie skierował się w stronę pola, odbierając sadzonkę.
Właściwie nie był pewien, co miał zrobić z otrzymaną rośliną. Nie chodziło o to, że nie wiedział, w jaki sposób zasadzić bez, co nie był pewien jak pomóc sadzonce wzrosnąć. Próbował różnych zaklęć, a w efekcie przypadkowo ją podpalił. Sam nie wiedział, jak do tego doszło, ale wpatrywał się w osmoloną sadzonkę bzu, przez moment nie wiedząc, co powinien zrobić. Wydawało się niezbyt dobrym pomysłem iść do organizatora i przyznać się do zniszczenia sadzonki, a jednocześnie Jamie był pewien, że osmalona może nie rosnąć tak, jak powinna. Zastanawiając się nad tym, co mógł zrobić w tej sytuacji zobaczył, jak organizator wskazuje na skrzynię, zachęcając innych do sprawdzenia co jest w środku.
Bez wahania ruszył w tamtą stronę, wierząc, że zdoła znaleźć coś, co uratuje roślinkę. Nie było tam jednak nic na osmalenia, czy częściowe spalenia, ale była całkowicie nowa sadzonka. Przez chwilę, ledwie ułamek sekundy, Norwood zastanawiał się, czy to było w porządku, gdy uznał, że nawet jeśli nie, była to wina organizatora. W końcu to oni zostawili między nawozami dodatkowe sadzonki.
Jamie bez dalszego myślenia zacisnął wokół nowej sadzonki palce, decydując się zająć nią z większą starannością niż poprzednią. Wybrał miejsce obok poprzedniego, zamierzając skorzystać z popiołu jako nawozu. Wykopał właściwej wielkości dziurę i włożył do niej ostrożnie roślinkę, zasypując ziemią. W trakcie wykonywania tych czynności zastanawiał się, jakie zaklęcia powinien zastosować, żeby rzeczywiście pomóc roślinie urosnąć jak najwyżej. w końcu złapał za różdżkę i dał się porwać natchnieniu, jak wolał to nazywać, przypominając sobie kilka zaklęć, które wykorzystywał czasem ich ojciec do wzrostu roślin wokół domu.

______________________


Cleanse my soul
free me of this anger that I hold and make me whole
Powrót do góry Go down


Xion S. Grey
Xion S. Grey

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 1.67 m
C. szczególne : włosy; obecnie ciemny blond, subtelny różowy błyszczyk na ustach; paznokcie pomalowane na czarno, buntowniczy wyraz twarzy, jakby szykowała się na walkę z całym światem
Dodatkowo : prefektka
Galeony : 163
  Liczba postów : 65
https://www.czarodzieje.org/t22290-xion-s-grey
https://www.czarodzieje.org/t22349-xu-xu#734977
https://www.czarodzieje.org/t22292-xion-s-grey?nid=1#734967
Zielna Łąka - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Zielna Łąka - Page 2 Empty


PisanieZielna Łąka - Page 2 Empty Re: Zielna Łąka  Zielna Łąka - Page 2 EmptyPią 4 Sie 2023 - 20:09;

Maska: Cesarz
Atrakcja: Źródło Życia z wykładem
Kostka: 5
Efekt/bonus/przedmiot: + 1 HM

Potakiwała głową, słuchając Remki, która właśnie odpowiadała jej jedną z tych opartą na faktach, śmiesznych historii z życia wziętych. Również zawtórowała jej śmiechem. Po prostu Remy, jak i sama Xion miały coś w sobie, że ich dobry nastrój roznosił się bardzo szybko, w swoim towarzystwie czuły się jak dopiero co odnalezione siostry, albo duchowe bliźniaczki, może coś w tym było.
- Nie, nie byłam. Szkoda, że nie widziałam. - Odpowiedziała szczerze, żałując, że jednak się nie wybrała na spektakl, mogłaby, chociaż pójść zobaczyć Seaver. Grey miała podobne podejście co przyjaciółka, jednakże też wykazywała się drobnym dystansem do tego miejsca. Nie wszystko było takie zachwycające. Niektóre rzeczy niby inne, a w gruncie rzeczy, jak wszędzie nudne. Lubiła za to entuzjazm Harmony, który podziwiała. Nie miała pojęcia, przez jakie okulary ona patrzy, ale pewnie przez te Seaverów — wielkich podróżników, pełnych ciekawości i zachłannych nowych wyzwań. Grey'owie, oprócz jej matki i dosłownie kilku krewnych byli bardziej domatorscy. Babka trzymała wszystko twardą ręką, nie zawsze można było oddawać się bezsensownym marzeniom, gdy obowiązki wzywały. Dlatego być może Xion trochę zazdrościła tej iskry Remce.
- Gdybyś chciała porzucić łyżwiarstwo, zdzieliłabym Cię różdżką przez łeb. - Wyciągnęła na chwile magiczny patyk, aby zaprezentować gryffonce, jakby to wyglądało. Chociaż wątpiła, żeby użycie takich środków było konieczne. Harmony i porzucenie łyżwiarstwa brzmiało to, jak kiepski żart.
- Pewnie coś o roślinach, skoro to dzień bzu. - Odpowiedziała, chichocząc, jakby opowiedziała właśnie jakiś dobry dowcip, również nie czytała. W ogóle mało czytała na tych wakacjach, wolała bardziej doświadczać, a potem czytać tabliczki z ostrzeżeniami. Dobrze, że tutaj tabliczki krzyczały, zwłaszcza te "nie deptać trawników", Xion przekonała się o tym, gdy chciała przejść na skróty.
Wykład o tym, że właśnie stoją na świętej łące, zaciekawił do tego stopnia młodą Grey, że aż spojrzała pod swoje nogi. Giovanni Barbarigo, jak na głowę rodu winiarstwa, całkiem dobrze sprzedawał tę historię o tym miejscu i roślinach, które ochroniły mieszkańców przed Morbus Mortus. To tutaj obmyślano plan pozbycia się tego strasznego nieszczęścia. Zielona Łąka najwidoczniej była niezwykłym miejscem. Nawet Xion wysłuchała z uwagą Giovanniego, myśląc nad tym, że mógłby wykładać w Hogwarcie, a lekcje stałyby się o wiele ciekawsze, zwłaszcza te o dużej ilości teorii, niewnoszącej nic do jej życia. Zerknęła na Remkę, która sobie coś zapisywała, jak zwykle zbierała informacji gen prawdziwego podróżnika i Seavera, jednak jakaś część mówiła jej, że nie mogły być jednak spokrewnione, a szkoda.
- Normalnie czytasz mi w myślach! - To samo pomyślała Xion, skoro to miejsce było magiczne, ta woda być może miała jakieś niezwykłe właściwości. Zresztą warto było sprawdzić teorie o tym, jak zareagują maski na ich twarzy, kiedy zostaną zanurzone w wodzie. - Sprawdźmy to. - Dodała tylko, no i już poddała się odliczaniom przyjaciółki, a kiedy padło "cztery". Jej już nie było.
- Remy! Remy! - Krzyknęła przestraszona, może gdyby logicznie do tego podeszła pomyślałaby, że to przez maskę, ale jakaś dziwna obecność duchów? Czegoś, spowodowała, że panika w jej sercu rosła o przyjaciółkę, nawet nie zdała sobie sprawy, kiedy przemieniła się w męską wersję siebie...


@Harmony Seaver
Powrót do góry Go down


Harmony Seaver
Harmony Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Galeony : 1986
  Liczba postów : 2478
https://www.czarodzieje.org/t21971-harmony-seaver
https://www.czarodzieje.org/t21984-poczta-harmony-seaver#719486
https://www.czarodzieje.org/t21972-harmony-seaver#719257
https://www.czarodzieje.org/t22000-harmony-seaver
Zielna Łąka - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Zielna Łąka - Page 2 Empty


PisanieZielna Łąka - Page 2 Empty Re: Zielna Łąka  Zielna Łąka - Page 2 EmptyPią 4 Sie 2023 - 21:53;

Atrakcja: -
Zdobyte i zakupione przedmioty: Zniknięcie jednej blizny; +1 HM; sadzonka corvin tectus szczepu banco

- Litości! Litości! – pisnęła roześmiana, unosząc ręce w geście obronnym. – Obiecuję nie porzucać łyżwiarstwa, tylko mnie nie morduj! – chichrała się jak głupia i zaraz sama przyatakowała przyjaciółkę, dźgając ją palcem pod żebrami, by zaraz ruszyć biegiem, żeby jej tylko nie oddała.
Dobrze, że przy tych wygłupach chociaż trawnik ich pilnował, krzycząc na nie, że mają z niego zejść. Cóż, jeżeli znak krzyczy to chyba warto się go posłuchać.
- Ty no…! – na odpowiedź Xion zrobiła minę, jakby ta właśnie zdradziła jej sekret życia. – Xion, ależ ty jesteś genialna! No tak! O roślinach! – i wyszczerzyła się idiotycznie, zaraz wybuchając śmiechem razem z przyjaciółką. Naprawdę, tak bardzo bawiły je te same, nie do końca mądre rzeczy, jakby faktycznie były siostrami. Może faktycznie było coś w tych duchowych bliźniaczkach? Cóż, Remy przyjęłaby Xion jako swoje rodzeństwo w każdej postaci, może być i astralnej.
Wykład był ciekawy, a fakt, że dostały sadzonkę winogron prosto z Venetii za uważne słuchanie jeszcze bardziej poprawił jej i tak wyśmienity humor. Ale zdecydowanie to, co było najciekawsze ze wszystkiego to te maski.
No bo… Kto by się spodziewał, że w chwili, w której Remy założyła ją na twarz, ta przeniesie ją prosto do jakiegoś skarbca? Z CZTERDZIESTOMA ROZBÓJNIKAMI?! KTÓRZY BĘDĄ JĄ CHCIELI ZADŹGAĆ SZABLAMI?!
Jak widać magiczna woda stwierdziła, że Remy miała za mało blizn do korzystania z jej mocy, więc postanowiła dorobić jej nowe – cięte. Cóż, Gryfonka była nie tylko wzorową reprezentantką wszelkich stereotypów tego domu, ale i Seaverem z krwi i kości, więc choć przygoda ta była dość, jakby to dyplomatycznie rzecz, niespodziewana, to to tym bardziej czyniło ją wspaniałą, przezabawną, przeciekawą i w ogóle niepowtarzalną w jej oczach.
Tak więc po tym jak zniknęła, wróciła kilka chwil później na to samo miejsce z piaskiem sypiącym jej się z włosów i ubrań, kieszeniami wypchanymi galeonami, dziwnym, magicznym pierścieniem na palcu i gigantycznym tomiszczem w rękach. No i oczywiście niezbywalnym, szerokim uśmiechem, chociaż wzrok wciąż miała lekko nieobecny i cała była zachwiana.
- Xion! Nie uwierzysz co się stało! – krzyknęła roześmiana, jednak, gdy się obróciła, nigdzie jej nie widziała. Pewnie nie pomógł fakt, że podczas tego obrotu trochę znosiło ją na boki i jeszcze wirowało jej przed oczami. Zdecydowanie nie była przystosowana do aportacji, ba! Przecież nawet nie zdała na to egzaminów! Trochę było jej niedobrze… Ale powstrzymywała żołądek dzielnie, najpierw przyjaciółka, później wymioty. – Xion?! Xion gdzie jesteś?! – rozglądała się, ale nigdzie jej nie widziała.

Powrót do góry Go down


Scarlett Norwood
Scarlett Norwood

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Galeony : 2224
  Liczba postów : 1769
https://www.czarodzieje.org/t21546-scarlett-norwood#699531
https://www.czarodzieje.org/t21555-serniczek#699868
https://www.czarodzieje.org/t21548-scarlett-norwood#699535
https://www.czarodzieje.org/t21554-scarlett-norwood-dziennik#699
Zielna Łąka - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Zielna Łąka - Page 2 Empty


PisanieZielna Łąka - Page 2 Empty Re: Zielna Łąka  Zielna Łąka - Page 2 EmptySob 5 Sie 2023 - 11:01;

Atrakcja: Źródło Życia (3) i Składnikowe Polowanie
Składnikowe Polowanie
Wyniki rzutów k6: 2, 5, 4, 4, 2, 2
Wyniki liter scenariuszy nieparzystych: J
Wyniki liter scenariuszy parzystych: I, A, F, H, A
Zdobyte składniki: imbir, pokrzywa lekarska
Zdobyte i zakupione przedmioty: +1 pkt z eliksirów, imbir, pokrzywa lekarska

Miała wybrać się samotnie na łąkę, ale skoro jej brat również chciał się tam wybrać, to złapała go pod rękę i ruszyła tam z nim, gadając o wielu rzeczach, które nie miały sensu, zapewniając go, że była na Dniu Zasłony. Zerknęła na Jamiego, jakby chciała go zapytać, od kiedy był taki dorosły, że pił wino, robiąc jednocześnie bliżej nieokreśloną minę, kiedy zadał jej kolejne pytanie. Droczyła się z nim przez chwilę, kiedy faktycznie znaleźli się przy straganach, a on postanowił się napić. Carly przez dłuższy moment próbowała odebrać mu kieliszek, chichocząc przy tym, jak skończona idiotka.
- O? Chyba już ci się plącze język – zauważyła zaczepnie, zaraz odwracając się w stronę jakiegoś starszego mężczyzny, który gadał coś o wodzie życia. Nic zatem dziwnego, że to o wiele bardziej zaciekawiło Carly, która z miejsca postanowiła sprawdzić ten cały strumyk, kręcąc głową, gdy starszy brat zapytał ją, czy chce hodować bez.
- Udział weź ty – odpowiedziała, nieco go małpując, a po drodze na miejsce, faktycznie napiła się wody ze strumyka, od razu czując się jakoś niesamowicie, chociaż nie wiedziała, o co chodziło. Jakby zyskała jakieś niesamowite zdolności, jakąś odporność, czy coś. Później jednak pobiegła za Jamiem, żeby faktycznie patrzeć, jak ten męczył się z sadzonkami, śmiejąc się przy okazji i zachęcając go do działania, nawet jeśli ten jej nie słyszał, zbyt zajęty swoim zadaniem.
Kiedy skończyła kibicować swojemu bratu, wyciągnęła go w stronę oddzielonej części łąki, uznając, że musiało być tam coś fascynującego i aż klasnęła, gdy okazało się, że można było tutaj szukać składników. Nic zatem dziwnego, że gadając o jakichś skończonych głupotach, chwyciła koszyki i wcisnęła jeden z nich Jamiemu, uśmiechając się do niego słodko, co w jej wypadku wyglądało niesamowicie wręcz szelmowsko.
- Powodzenia, braciszku – zaszczebiotała, nim na dany sygnał niemalże zanurkowała pomiędzy bzy, nie zamierzając się jakoś tym wszystkim mocno przejmować, po prostu płynąc sobie przed siebie z przyjemnością. Jeśli miała skończyć z liśćmi we włosach i patykami wszędzie, gdzie to możliwe, to nie było jej to ani trochę straszne. Niemniej jednak postanowiła olać muchy, których rój dostrzegła nad jednym krzakiem, nie mając pomysłu, jakby mogła się nimi zająć, ani jak mogłaby je złapać. Uznała, że o wiele lepiej będzie pójść dalej, szukając kolejnej okazji do zdobycia czegoś fascynującego.
Szkoda tylko, że przez dłuższą chwilę łaziła jak pomylona między drzewami, nie do końca wiedząc, co właściwie tutaj robi. Nie rozpoznawała nic z tego, co ją otaczało,  zastanawiając się jednocześnie, czy aby nie powinna jakoś bardziej zwracać uwagi na zielarstwo, bo jak na razie, to szło jej paskudnie beznadziejnie. Aż westchnęła ciężko, rozglądając się dookoła, ale nie widziała nic więcej poza strzelistymi pniami. Pewnie z powodu tego zamyślenia, nie zorientowała się, dokąd właściwie idzie i weszła prosto w pajęczynę, która całą ją oblepiła. Nic zatem dziwnego, że Carly pisnęła, wyraźnie niezadowolona z takiego obrotu spraw, kręcąc się jak wariatka w miejscu.
Pewnie właśnie takim cudem znalazła się przy jakimś biednym człowieku, który leżał w błocie, a kiedy postanowiła podać mu pomocną dłoń, wcisnął w nią korzeń imbiru, krzycząc coś na temat drzew, które go pobiły. Pewnie właśnie z tego powodu postanowiła uważniej przyglądać się otaczającym ją roślinom, nie wiedząc, do czego są zdolne. Straciła na tym nieco czasu i kiedy w końcu dostrzegła morwę białą, była już zmęczona. Na tyle, że cofając się spadła z wzniesienia, lądując prosto w pokrzywach lekarskich! Znowu wrzasnęła, gramoląc się z nich, przy okazji wyrywając je i wrzucając razem z imbirem do koszyka. Nie było jej jednak dane zrobić nic więcej, bo czas na poszukiwania dobiegł końca.
- To miejsce mnie nienawidzi – zakomunikowała bratu, kiedy już go znalazła, drapiąc się po bąblach, jakie powstały po spotkaniu z pokrzywami. Zaraz też z zaciekawieniem wcisnęła nos do jego koszyka, próbując przekonać się, czy Jamiemu poszło lepiej, niż jej i dostrzegła jakieś zamieszanie. – O, wyczuwam kłopoty!

______________________

I come from where the wild
wild flowers grow
Powrót do góry Go down


Victoria Brandon
Victoria Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168
C. szczególne : Piegi na całej twarzy
Galeony : 4959
  Liczba postów : 2714
https://www.czarodzieje.org/t18197-victoria-brandon#517279
https://www.czarodzieje.org/t18201-poczta-brandonowny#517591
https://www.czarodzieje.org/t18199-victoria-brandon#517482
https://www.czarodzieje.org/t18306-victoria-brandon-dziennik
Zielna Łąka - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Zielna Łąka - Page 2 Empty


PisanieZielna Łąka - Page 2 Empty Re: Zielna Łąka  Zielna Łąka - Page 2 EmptySob 5 Sie 2023 - 11:36;

Atrakcja: Źródło Życia - 1
Konkurs na Największy Bez
Wynik k100: 57
Wynik kości k6: 4 (+15 pkt)
Wynik kości literowej: F
Ostateczny wynik: 72
Zdobyte i zakupione przedmioty: usunięta blizna, +1 pkt z zielarstwa, +30 galeonów

Victoria uśmiechnęła się lekko na wspomnienie możliwości podjęcia współpracy, kiwając lekko głową, od razu zauważając, że był to zdecydowanie dobry pomysł, że coś takiego niewątpliwie dałoby Irvette dodatkowe, interesujące możliwości, jakich absolutnie nie można było pominąć. Uważała, że coś takiego było niezwykle cenne i właśnie z tego powodu należało korzystać z każdej możliwej okazji, żeby faktycznie coś pozyskać. Miała już coś wspomnieć na temat masek, odnosząc wrażenie, że chyba nie były zbyt bezpieczne, kiedy nieoczekiwanie Irvette uniosła się nad nią, latając z miejsca w miejsce, co fascynowało Victorię, a jednocześnie nieco niepokoiło. Ostatecznie magia była czymś, co rządziło się swoimi prawami, dziwnymi prawami, jakich czasami nie rozumiała.
- Zdecydowanie będę musiała się przekonać, jak działają - zauważyła, nim ostatecznie zdecydowała się wziąć udział w tej całej hodowli, nie mając jednak najmniejszego pojęcia, co mogło się tam wydarzyć. Prawdę mówiąc, obawiała się nieco tego, co mogło ją spotkać, bo wiedziała, że czasami magia postanawiała działać na jej niekorzyść, ale nie zamierzała protestować. W końcu przyszła się tutaj bawić, uczyć, testować to, co miała dookoła siebie, a nie w jakimś innym, idiotycznym celu.
Chciała jedynie najpierw spróbować skosztować wody z tego magicznego źródła, zastanawiając się, co mogła zyskać. Bo odnosiła wrażenie, że w tej opowieści, której słuchała jednym uchem, było ziarno prawdy. I nie pomyliła się - miała później odkryć, że to przyjemne uczucie, jakie otoczyło jej ciało, pozbawiło ją blizn z biodra. Nie miała jednak czasu się nad tym teraz zastanawiać, bo ruszyła z Irvette w stronę miejsca, gdzie odbywał się konkurs.
- Nie jestem pewna, czy potrafię dawać dozę miłości roślinom, ale spróbuję - stwierdziła, nim życzyła powodzenia przyjaciółce, nawet lekko jej machając, nim otrzymała sadzonkę bzu, na którą spojrzała nieco niepewnie.
Odeszła wraz z nią na bok, by wsunąć do ziemi, spoglądając na nią nieufnie i z cieniem zaciekawienia jednocześnie. Wiedziała, a przynajmniej domyślała się, że musiała odpowiednio go podlać, zadbać o to, żeby nabierał sił i dokładnie na tym skoncentrowała się w pierwszej kolejności, brudząc się przy okazji ziemią. Nie miała zbyt wielkich doświadczeń w hodowaniu roślin i było to teraz doskonale widać, gdy kręciła się przy tym bzie, jak skończona wariatka. I chyba roślina to doceniła, bo nie tylko zaczęła wypuszczać kolejne liście, gdy rzucała na nią następne zaklęcia, ale pozłociła się, lśniąc w słońcu, jakby była jakimś niesamowitym krzewem wykonanym z delikatnych kruszców.
- Nie jestem pewna, czy to aby na pewno jest właściwe rozwiązanie - powiedziała o Irvette, śmiejąc się pod nosem, gdy spoglądała na roślinę. I wtedy zauważyła, że prowadzący skinął głową w stronę skrzyń stojących z boku, więc skierowała się tam, mając nadzieję, że trafi na coś użytecznego, ale znalazła jedynie trzydzieści galeonów. Cóż, nie zamierzała narzekać, bo pieniądz zawsze się przydawał, ale poważnie zastanawiała się nad tym, co się tutaj działo. Czyżby magia postanowiła obdarzyć ją pieniędzmi za to, co właściwie zrobiła z drzewkiem? Bo choć nie było niesamowicie imponujące, było niezwykle przyciągające spojrzenia w tej swojej złotej szacie.
- Wiesz, to właściwie było interesujące przeżycie - stwierdziła Victoria, gdy opuściły już pole, a ona ścierała ziemię z policzka. - Trochę inspirujące, jeśli chodzi o te skrzynie do transportu roślin, o których myślę. Może coś wykorzystam... Och, a to co? - rzuciła, przerywając sama sobie, gdy spostrzegła jakieś rośliny oddzielone od reszty łąki, jakieś koszyki i jedno tylko przejście.

______________________

they can see the flame that's in her eyes

Nobody knows that she's a lonely girl


Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Zielna Łąka - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Zielna Łąka - Page 2 Empty


PisanieZielna Łąka - Page 2 Empty Re: Zielna Łąka  Zielna Łąka - Page 2 EmptySob 5 Sie 2023 - 11:37;

Atrakcja: Źródło Życia - 4
Zdobyte i zakupione przedmioty: -

Max nie miał pojęcia, jak dokładnie czuła się Mulan, nie wiedział również, czy zapowiedzi lekarzy miały się w ogóle sprawdzić. Na razie cieszył się tym, że dziewczyna sprawiała wrażenie nieco radośniejszej, nieco spokojniejszej, nieco szczęśliwszej, chociaż oczywiście, to wszystko mogło być jedynie jakimiś bredniami, jakie sam w siebie wciskał, starając się przypomnieć sobie, że życie bywało dobre. Czy coś. Nie było jednak sensu się na tym skupiać, skoro Mushu wyraźnie miała dobry humor, a ta cała wycieczka na jakąś zapomnianą łąkę zdawała się dla niej naprawdę ekscytująca. A przynajmniej pozwalała jej dobrze się bawić.
- Tsss, dziury? Nie jestem aż takim łazęgą, daj spokój. I wiem, do czego służy łaźnia – parsknął oburzony, kiedy jego przyjaciółka zaczęła śpiewać te bzdury o serze, a potem uśmiechnął się do niej lekko, by zaraz zauważyć, że w takim razie powinni uważać. Ostatecznie okoliczne krzaki mogły okazać się teleportem do zupełnie innego świata, z którego nie byliby już w ogóle w stanie wypełznąć. – Ola i Wei by nas zabili, jakbyśmy odwalili im taki numer – dodał, a jego uśmiech stał się o wiele bardziej szelmowski, jakby wyraźnie wskazywał na to, że dokładnie to zamierzał zrobić, że zamierzał przekonać się, czy za chwilę nie wyleci w powietrze albo nie spotka go coś innego, równie mądrego.
Jednym uchem słuchał tego, co mówił jakiś facet, który wlazł na podwyższenie, który gadał coś na temat wyjątkowości tego miejsca, tego, że nie dotarła tutaj zaraza, że było to jakieś święte miejsce. Max musiał przyznać, że ta cała gadka o Eskulapie i źródle życia brzmiała co najmniej dziwacznie, ale w końcu miał doświadczenie z magią i miał świadomość, że nie było w niej niczego cudownego. Prawdę mówiąc, była beznadziejna, ale jak widać, coś dawała, bo ludzie, którzy siedzieli kiedyś na tej łące, ocaleli. Dlatego też, kiedy Mulan zapytała go o wiarę w to, że źródło życia faktycznie ma w sobie jakąś wielką moc, wzruszył ramionami. I zanim jej odpowiedział albo za nią ruszył, dziwny facet wcisnął mu jakąś sadzonkę, którą przyjął ze zdziwieniem, a potem wlazł prosto w rośliny nad wodą.
- No, wygląda na to, że w tym jedynym nie robili sobie jaj – stwierdził, widząc, co działo się ze skórą Mulan, ale nim sam zdołał cokolwiek zrobić, zaatakowała go wściekła tabliczka, wrzuciła do wody i ogólnie zostawiła w go w stanie gorszym, niż był wcześniej. Wspaniałe doświadczenie! Niemniej jednak Max jedynie parsknął z ubawienia, a potem wstał i otrzepał się niemalże, jak pies, by spojrzeć w stronę, gdzie znajdowało się jakieś puste pole.
- Myślisz, że sadzą tam ziemniaki? Wiesz, magiczne, na tej wodzie, sam musisz je sobie okopać i takie tam! – zapytał przyjaciółki, żeby zaraz kierować się we wskazane miejsce, czekając na to, co mogą tam znaleźć.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Jamie Norwood
Jamie Norwood

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191 cm
Dodatkowo : Półwil, prefekt
Galeony : 1863
  Liczba postów : 1398
https://www.czarodzieje.org/t21547-jamie-norwood#699534
https://www.czarodzieje.org/t21553-torcik#699779
https://www.czarodzieje.org/t21551-jamie-norwood
Zielna Łąka - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Zielna Łąka - Page 2 Empty


PisanieZielna Łąka - Page 2 Empty Re: Zielna Łąka  Zielna Łąka - Page 2 EmptySob 5 Sie 2023 - 16:14;

Atrakcja: Skladnikowe polowanie
Składnikowe Polowanie
Wyniki rzutów k6: 2, 4, 1, 6, 1, 3
Wyniki liter scenariuszy nieparzystych: G, H, G
Wyniki liter scenariuszy parzystych:D, I, J
Zdobyte składniki: żabi skrzek, pokrzywa
Zdobyte i zakupione przedmioty: +1 zielarstwo, +1 eliksiry,


Spiorunował siostrę spojrzeniem, kiedy zaczęła naśmiewać się ze sposobu, w jaki mówił, po czym spróbował wepchnąć jej do ust kulkę tego samego sera. Skoro taka jest, to niech sama zje! Jednak po chwili jego myśli zaprzątało już zupełnie co innego. Słyszał krzyki Carly, to jak go dopingowała i prawdę mówiąc - było mu cholernie miło, choć zmuszenie go, żeby powiedział o tym na głos, nie było możliwe. W końcu, gdy konkurs dobiegł końca, podszedł do siostry, uśmiechając się lekko kącikiem ust, Nie zdążył nawet zapytać jej, dlaczego sama nie brała udziału, kiedy Carly pociągnęła go na drugą stronę łąki w kierunku następnej atrakcji. Złapał wciskany mu koszyk, próbując szybko zorientować się w tym, co właściwie odbywało się w tej części, kiedy usłyszał sygnał do startu i życzenia powodzenia.
- Carly… - burknął, ale ruszył między kolejne drzewa, starając się znaleźć między nimi cokolwiek, co mogłoby być przydatne. Szybko zrozumiał, że chodzi o składniki do eliksirów, więc teoretycznie wiedział czego szukać, a jednocześnie miał złe przeczucia. Choć może chodziło o to, że zwyczajnie czuł się głodny? Jak zawsze po wypiciu odrobiny alkoholu, potrzebował coś zjeść, a serowe kulki nie były wystarczające. Z tego powodu rozglądając się po okolicy, mimowolnie szukał czegoś, co mógłby zjeść i aż musiał się zatrzymać, żeby przypomnieć samemu sobie, po co tak właściwie wszedł między bzy i że koszyk trzymany w dłoni nie był na prowiant. Nie pomogło to jednak w niczym. Szedł dalej, rozglądając się wokół siebie, ale zamiast dostrzegać coś, co byłoby warto zebrać, widział po prostu bez i trawę. Był do tego stopnia rozkojarzony, że nie dostrzegł pajęczyny, mozolnie utkanej przez jakiegoś pajączka, który dla Scarlett z pewnością byłby akromantulą. Musiał zatrzymać się, aby spróbować zdjąć ją z siebie, ze swoich włosów, przez co niestety tracił czas, ale nawet on nie miał ochoty być środkiem transportu dla pająka.
W końcu dotarł nad strumyk, ale i tu widział właściwie tylko wodę. Przydatną do tego, żeby obmyć z siebie resztę pajęczyny, ale zupełnie niepotrzebną przy zbieraniu składników. Tak myślał, dopóki nie skupił się na słyszalnym rechocie żab i nie zaczął uważniej się rozglądać. W końcu dostrzegł martwą żabę, do której podszedł, aby bezceremonialnie sprawdzić, czy jest możliwość cokolwiek w niej pozyskać. Po chwili w jego koszyku znajdował się już żabi skrzek, a on sam szedł dalej. Jednak dość szybko przyszło mu zrezygnować z kierunku, który obrał, kiedy niemal zderzył się z obcym czarodziejem, który był na tyle bezczelny, że cały czas biegł przed nim. Ilekroć Norwood dostrzegł składnik, który mógłby pozyskać, nieznajomy już przy nim był i wkładał do swojego koszyka. Nie pozostawało nic innego, jak zawrócić, choć najchętniej Jamie pokazałby nieznajomemu, co o nim sądził. Irytacja jednak kolejny raz udowadniała mu, że nie jest najlepszym towarzyszem. Nie zwracając przesadnej uwagi na to, gdzie idzie, wszedł w środek gąszcz pokrzyw. Bez zastanowienia zerwał kilka do koszyczka, ale po chwili nie był w stanie niczego złapać, mając zbyt poparzone dłonie. Wrócił nad wodę, żeby nieco je schłodzić i kiedy był pewien, że ma jeszcze trochę czasu, ogłoszono koniec tury.
- Nie tylko ciebie - burknął do siostry, pokazując jej swoje poparzone dłonie, które dzięki schłodzeniu wyglądały lepiej. Miał jednak ochotę wracać już do pokoju, co wyraźnie musiał odłożyć w czasie. - Jeszcze powiedz, że chcesz im pomóc… - burknął, ale skierował się powoli za siostrą w stronę strofującego młodzież organizatora.
Powrót do góry Go down


Scarlett Norwood
Scarlett Norwood

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Galeony : 2224
  Liczba postów : 1769
https://www.czarodzieje.org/t21546-scarlett-norwood#699531
https://www.czarodzieje.org/t21555-serniczek#699868
https://www.czarodzieje.org/t21548-scarlett-norwood#699535
https://www.czarodzieje.org/t21554-scarlett-norwood-dziennik#699
Zielna Łąka - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Zielna Łąka - Page 2 Empty


PisanieZielna Łąka - Page 2 Empty Re: Zielna Łąka  Zielna Łąka - Page 2 EmptySob 5 Sie 2023 - 18:41;

Atrakcja: Zadanie Specjalne - 1
Zdobyte i zakupione przedmioty: +1 pkt z eliksirów, imbir, pokrzywa lekarska, pleciony kapelusz (+2 zielarstwo), samotransportująca skrzynia

- A czemu by nie? Chodź, przekonamy się, o co właściwie chodzi - powiedziała od razu, zamierzając się dalej dobrze bawić. To, że nie brudziła się w ziemi i nie hodowała bzu, w niczym jej nie przeszkadzało. Uważała również, że to jej brat był lepszy w podobnych rzeczach i może częściowo upatrywał w tym swoją przyszłość, więc zamierzała to zostawić w jego rękach, a nie swoich. Swoje co prawda poparzyła pokrzywą, ale mogła ją zabrać, a to był już całkiem spory plus. Zawsze, ale to zawsze, warto mieć składniki pod ręką, zwłaszcza kiedy jest się kucharzem i eliksirowarem, dokładnie tak, jak ona. Wspomniała o tym Jamiemu, nim ostatecznie nadstawiła ucha, żeby przekonać się, o co dokładnie chodziło w tragedii, jaka tu miała miejsce i aż wydała z siebie cichy okrzyk, gdy usłyszała o zniszczeniach.
Ponieważ zaś potrafiła przegadać dosłownie każdego, nie miała właściwie problemu z tym, żeby przekonać Giovanniego Barbarigo, że chociaż nie hodowała bzu - bo kibicowała swojemu starszemu bratu - to znała się na rzeczy. Zapewniła go, że jako wyśmienita kucharka doskonale wiedziała, jak istotne było dbanie o rośliny, z których następnie wytwarzało się potrzebne rzeczy, preparowało się wina, napoje, jedzenie i wszystko inne. Mówiła tak pięknie i gładko, że mężczyzna w końcu machnął ręką, zgadzając się na to, żeby mu pomogła, skinąwszy również na Jamiego.
Uśmiechnęła się lekko, by już po chwili sterczeć przy jakiejś skrzyni, na którą spoglądała nieco podejrzliwie, starając się przekonać, o co z nią chodziło. Wyglądała, jakby została pogryziona i Carly aż zacmokała, nim zabrała się za łatanie wszystkiego odpowiednimi zaklęciami, wystawiając przy tej okazji czubek języka. Skakała dookoła tej skrzyni, starając się ją naprawić, by później przypilnować, żeby znajdujące się w niej rośliny zostały przykryte wodą, dokładnie tak, jak było im to potrzebne do życia. Dosłownie do życia!
Wielce zadowolona z siebie, podziękowała pięknie, kiedy w podzięce za to działanie otrzymała pleciony kapelusz - i zaraz założyła go na głowę - i samotransportującą skrzynię. Jej oczy błyszczały, wskazując na to, że nie tylko dobrze się bawiła, ale również doskonale wiedziała, co robi.
- Widzisz? Mówiłam ci, pewne rzeczy są bardzo mocno opłacalne! A teraz chodź, muszę się jeszcze napić, zanim stąd pójdziemy! - zakrzyknęła, by podejść do straganów i kupić sobie kieliszek Fantasma, przyciągnięta głębokim kolorem wina. Było dość ciężkie i Carly aż się otrzepała, ale jednocześnie było niesamowicie smaczne, na co musiała pokiwać z zadowoleniem głową i westchnęła. - Ale to były przygody, co? Ciekawe, co nas tu jeszcze czeka, może następnym razem każą nam przyszyć komuś nos! - dodała, rozpływając się jednocześnie nad możliwościami, jakie niosła Venetia, wytykając jednocześnie bratu, że nie widział jej wielkiego triumfu na scenie. Bo był to wielki triumf, który aż jej o czymś przypomniał. I tak oto uraczyła Jamiego historią o tym, że jeden z ich profesorów tak naprawdę był wielkim artystą, tylko oni wcale o tym nie wiedzieli i to był taki tajemniczy skandal!

______________________

I come from where the wild
wild flowers grow
Powrót do góry Go down


Yuri Sikorsky
Yuri Sikorsky

Przyjezdny
Wiek : 34
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 178
C. szczególne : Liczne tatuaże, lewa noga pokryta bliznami po walce z mantykorą
Galeony : 133
  Liczba postów : 473
https://www.czarodzieje.org/t22182-yuri-sikorsky
https://www.czarodzieje.org/t22190-poczta-yuriego
https://www.czarodzieje.org/t22183-yuri-sikorsky#729667
Zielna Łąka - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Zielna Łąka - Page 2 Empty


PisanieZielna Łąka - Page 2 Empty Re: Zielna Łąka  Zielna Łąka - Page 2 EmptySob 5 Sie 2023 - 19:01;

Ucieszyłem się na widok Anabell. Zaczynałem mieć już wyrzuty sumienia, że jesteśmy w Venetii od ładnego kawałku czasu ale do tej pory nie udało mi się znaleźć czasu żeby się z nią spotkać i normalnie po koleżeńsku pogadać. Oprócz charakteru to w końcu w głównej mierze dzięki niej udało mi się zacząć znajomość z Cassie więc byłem jej dodatkowo wdzięczny. An była co prawda nieprzewidywalna ale jedno było pewne - tam gdzie jest ona tam można się również spodziewać masę śmiechu i dobrego humoru.
Oczywiście dziewczyna już na początku nie zawiodła moich oczekiwań rzucając żartobliwy komplement.
-Dzięki. Ty również - spojrzałem na Cassie a następnie z powrotem na An. -Muszę przyznać dziewczyny, że zaczynam się martwić. Żadna z was nie powiedziała nic na temat tego, że się ogoliłem. Aż tak kiepsko wyglądam bez zarostu? - powiedziałem pół żartem, a pół serio.

//W pierwszym poście macie na obrazku jak wygląda w nowym looku :)
Powrót do góry Go down


Jamie Norwood
Jamie Norwood

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191 cm
Dodatkowo : Półwil, prefekt
Galeony : 1863
  Liczba postów : 1398
https://www.czarodzieje.org/t21547-jamie-norwood#699534
https://www.czarodzieje.org/t21553-torcik#699779
https://www.czarodzieje.org/t21551-jamie-norwood
Zielna Łąka - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Zielna Łąka - Page 2 Empty


PisanieZielna Łąka - Page 2 Empty Re: Zielna Łąka  Zielna Łąka - Page 2 EmptySob 5 Sie 2023 - 19:20;

Atrakcja: Zadanie specjalne - 5 i 51
Zdobyte i zakupione przedmioty: +1 zielarstwo, +1 eliksiry, żabi skrzek, pokrzywa, pleciony kapelusz(+2 zielarstwo), samotransportująca skrzynia

- Mogłabyś wpierw pomóc mi, Pani Dobre Sercep - burknął do siostry, ale poszedł za nią, mimowolnie zastanawiając się, co też mogło się wydarzyć takiego, że stojąca tam grupka mniej więcej w ich wieku zdawała się szukać ucieczki przed srogim spojrzeniem starszego czarodzieja. Po chwili miał okazję obserwować, jak Scarlett przegaduje Giovaniego, aby pozwolił jej pomóc ze zniszczeniami sadzonek. Wiedział, że jego siostra była w stanie swoimi słowami omamić niemal każdego, ale jak zawsze w podobnych sytuacjach, musiał mocno powstrzymać się przed parsknięciem śmiechem, kiedy w końcu mężczyzna zgodził się na jej pomoc. Niewiele później Giovani patrzył na niego i Norwood był pewien, że pamiętał sytuacje z osmaloną sadzonką bzu. Wyraźnie jednak w tym momencie ważna była każda pomoc, gdyż i jego dopuścił ostatecznie do rozrzuconych wszędzie skrzyń, z których wypływała woda, a część sadzonek leżała na słońcu stopniowo wysychając.
Jamie przez chwilę przyglądał się po prostu poczynaniom innych, próbując rozesznać się w sytuacji i ocenić, gdzie najbardziej przydałaby się jego pomoc. Widział, że każdy czarodziej skupiał się na pojedynczych skrzyniach, niektórzy próbowali je naprawiać, ale ignorowali sadzonki, które po prostu leżały na trawie. Sądząc po sposobie, w jaki były przetrzymywane, zdecydowanie powinny znajdować się w wodzie i nie powinno się dopuszczać do ich wyschnięcia. Starał się zwrócić uwagę pracujących przy organizacji Dnia Bzu, że być może byłoby łątwiej po prostu stworzyć jeden wielki dół, wypełnić go wodą i na jakiś czas wrzucić tam sadzonki, skoro skrzynie uległy zniszczeniu. Nikt jednak nie chciał go słuchać, co z każdą mijającą chwilą doprowadzało Jamiego do irytacji, która była bliska przemianie w furię. Ostatecznie ileż można słuchać, żeby nie przeszkadzać i być przeganianym z miejsca na miejsce, kiedy wyraźnie widać, że traci się czas. Ostatecznie wściekły rzucił bombardą w ziemię, tworząc z hukiem dół, który wypełnił wodą i zaczął umieszczać w niej sadzonki, starając się jak najwięcej z nich uratować. Szczęśliwie nikt nie próbował mu powiedzieć, że robi coś nie tak, jak należy. Później zaczął pomagać składać skrzynie, rzucając na nie odpowiednie zaklęcia.
Najwyraźniej jego pomoc spotkała się z uznaniem, skoro po chwili dostał na głowę pleciony kapelusz i przekazano w ręce samotransportującą skrzynię. Podziękował za nie prosto, spoglądając po chwili na swoją siostrę, która wyglądała, jakby miała zaraz zacząć skakać z radości.
- Nie boisz się, że i tobie zacznie się plątać język? - zaśmiał się, ale skierował się za Carly w stronę straganów, polecając jej wino, które sam wcześniej kosztował. Resztę dnia spędzili na dość przyjemnej rozmowie, jeśli nie liczyć przytyków i konieczności tłumaczenia się, dlaczego opuścił szybciej Dzień Zasłony. Zaskoczyła go wieść o profesorze zielarstwa, który rzekomo był wielką sławą, ale co mógł wiedzieć?
- Jak myślisz, jak wejdziemy do tych skrzyń, zaniosą nas do pokoi? - zapytał na koniec, kiedy opuszczali łąkę, kierując się w stronę Koloseum.


/zt x2 ze Scarlett

______________________


Cleanse my soul
free me of this anger that I hold and make me whole
Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 3891
  Liczba postów : 1208
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Zielna Łąka - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Zielna Łąka - Page 2 Empty


PisanieZielna Łąka - Page 2 Empty Re: Zielna Łąka  Zielna Łąka - Page 2 EmptyNie 6 Sie 2023 - 11:14;

Atrakcja: Konkurs na Największy Bez
Konkurs na Największy Bez
Wynik k100: 84
Wynik kości k6: 3
Wynik kości literowej: I
Ostateczny wynik: 69
Zdobyte i zakupione przedmioty: +1 pkt zielarstwo, pluszowa akromantula

Dzień Zasłony był naprawdę ciekawy i Longwei zastanawiał się, co będzie się dziać kolejnego dnia karnawału. Z zaciekawieniem skierował się na Zielną Łąkę, rozglądając wokół z uwagą, obserwując uważnie, co znajdowało się na straganach. Mimowolnie zastanawiał się, czy było coś, co mogłoby mu się przydać, albo chociaż jego najbliższym, ale nie był tego do końca pewien. Nic z oferowanych przedmiotów, choć pięknych, nie wydawało się właściwe, poza ewentualnie butelką wina. Prawdę mówiąc, przez chwilę Huang zastanawiał się nad kupnem jednej butelki, aby sprezentować ją, chociażby Maxowi, czy nawet, żeby wspólnie wypili, kosztując tutejszych wyrobów, ale ostatecznie zrezygnował. Nie był najlepszym towarzyszem do picia, a i po rozmowie ze sprzedającymi żadne z tego dnia nie wydawało się odpowiednie. W końcu uwagę Huanga przykuł rozpoczynający się konkurs na największy bez.
Z zaciekawieniem podszedł do organizatora, od którego otrzymał zdrewniałą sadzonkę, bez dopytywania, czy naprawdę chciał wziąć udział w konkursie. Mężczyzna informował o trudnościach, jakie mogą wystąpić na polu, na którym odbywała się konkurencja, ale Huang przyjmował to z lekkim uśmiechem. Bez względu na to, czy ziemia była magiczna, czy świetni zielarze mieli mieć problemy, sam podejrzewał, że nie poradzi sobie zbyt dobrze. Nie znał się aż tak na zielarstwie, żeby zakładać, że zdoła wyhodować cokolwiek ponad niewielki krzaczek, ale zamierzał spróbować swoich sił. Kiedy więc dano sygnał do rozpoczęcia zawodów, wykopał niewielką dziurę, do której włożył sadzonkę i zasypał ziemią. Przez chwilę zastanawiał się, co jeszcze powinien zrobić, nim podlał roślinkę i sięgnął po różdżkę. Znał kilka zaklęć, ale tak naprawdę żadne z nich nie wydawało się właściwe. Jednak nie miał zbyt wiele możliwości wyboru, więc rzucał jedno za drugim, ale nie działo się nic. Roślina nie rosła szybciej, niż zwyczajnie, na ile pozwalało przepełnione magią pole. Wyglądało na to, że łatwiej poradziłby sobie z jakimś poltergeistem niż sadzonką bzu.
Dostrzegł, że część osób kierowała się w stronę skrzyni, jakby mogli znaleźć tam coś, co pomoże im w wyhodowaniu największego krzaka. Wiedziony ciekawością i Huang zajrzał do skrzyni, ale zamiast wyciągnąć nawóz, czy jakiś eliksir, musiał mierzyć się z akromantulą. Szczęśliwie nie był to prawdziwy pająk, a pluszowy, ale i tak owijał się wokół jego ręki, nie zamierzając go zostawić w spokoju. W końcu razem z akromantulą na ramieniu wrócił do swojej sadzonki, kiedy ogłaszano koniec konkurencji. Co prawda jego bez, zgodnie z przypuszczeniami nie był zbyt okazały, ale dostarczył mu satysfakcji.
Rozglądał się jeszcze chwilę po okolicy, dostrzegając, że organizator Dnia Bzu miał jakieś problemy z sadzonkami, które wcześniej rozdawał słuchaczom. Chciał pomóc, jednak mężczyzna uprzejmie mu podziękował, tłumacząc, że rośliny, które wymagały ratunku były o wiele bardziej wymagające niż bez, którego nie zdołał wyhodować. Nie pozostawało mu nic innego, niż przejść się jeszcze wokół i w końcu skierować ku Koloseum, kiedy dzień karnawału dobiegł końca.

/zt

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Mulan Huang
Mulan Huang

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Galeony : 1636
  Liczba postów : 1452
https://www.czarodzieje.org/t20227-mulan-huang#630198
https://www.czarodzieje.org/t20246-lacze-lan
https://www.czarodzieje.org/t20228-mulan-huang#630207
Zielna Łąka - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Zielna Łąka - Page 2 Empty


PisanieZielna Łąka - Page 2 Empty Re: Zielna Łąka  Zielna Łąka - Page 2 EmptyNie 6 Sie 2023 - 18:34;

Atrakcja: składnikowe pole
Składnikowe Polowanie
Wyniki rzutów k6: dwie nieparzyste
Wyniki liter scenariuszy nieparzystych: G, A
Wyniki liter scenariuszy parzystych: E, A, G, A
Zdobyte składniki: żabki skrzek i imbir
Zdobyte i zakupione przedmioty: powyższe składniki

Prawda była taka, że z jej samopoczuciem było różnie, ale często nie mówiła nic nikomu z pozostałych członków Fantastycznej Czwórki, aby dodatkowo ich nie martwić. Już i tak wystarczająco zamartwiali się jej stanem, który był raczej poważny. Najgorsze jednak było to, że nie była to żadna naturalna choroba i nikt z magomedyków nie mógł przewidzieć tego jak właściwie będzie wyglądał jej przebieg. Czy zareaguje na podawane leki? Czy zacznie się cofać? A może nagle nastąpi pogorszenie się jej stanu, na które nikt nie będzie nic w stanie poradzić? Już i tak na Herpevirusa nie istniało jedno skuteczne lekarstwo. Na pewno nie w jej zaawansowanym stadium, które brzmiało jak wyrok.
- To na pewno. Wei z pewnością byłby pierwszy do zabijania. Chociaż myślę, że po tylu latach raczej już przywykł do tego, co zdarza mi się odjebać i czuje się zrezygnowany... - odpowiedziała, gdy tylko Brewer wspomniał o tym, że niechybnie polegliby z ręki swoich najlepszych towarzyszy za wycięcie podobnego numeru. - Szczerze zależnie od okoliczności albo przechodzi w profesjonalny tryb opiekuńczego starszego brata albo po prostu robi mi wyrzuty, że jakim prawem odwaliłam coś podobnego bez niego.
Może i starszy Huang wydawał się być tym dużo dojrzalszym i poważniejszym, ale były momenty, gdy w nim także drzemała dusza ryzykanta-szaleńca, która sprawiała, że był idealnym towarzyszem dla Gryfonki. Jakby nie patrzeć to właśni z nim odbyła też swoją pierwszą wycieczkę do Zakazanego Lasu, która obfitowała w próby ujeżdżania akromantul.
W przeciwieństwie do swojego przyjaciela Mulan była zbyt roztrzepana, aby słuchać jakiegokolwiek wykładu na temat historii Venetii, lokalnych legend czy o czym w ogóle był ten wykład, który prowadził mężczyzna na podwyższeniu. Zamiast tego zajęta była przede wszystkim przyglądaniem się wszystkim dostępnym atrakcjom, do których chciała zaciągnąć Maxa, gdy tylko ten nasłucha się już ględzenia jakiegoś typa. Wolała w końcu chłonąć całe otoczenie po swojemu, nie przejmując się tym, co też do powiedzenia mieli turystom uczeni lokalsi.
- Coś tam faktycznie to źródełko potrafi - przytaknęła jeszcze Brewerowi, gdy ten przyglądał się temu, co też fantastyczna woda poczyniła ze straszliwymi śladami poparzeń na skórze studentki. Może dodałaby coś jeszcze, ale wtedy dostrzegła jak tabliczka przy źródełku przypuszcza atak na Maxa i uderza go na tyle mocno, że wpadł on do źródła, ochlapując przy okazji siedzącą przy nim Huang, która nie mogła na ten widok zareagować inaczej niż gromkim śmiechem.
- Nie jestem pewna, co do ziemniaków, ale możemy zerknąć. O, w sumie można byłoby zrobić jakieś ognisko i zasypać je w popiele - zaproponowała jeszcze, bo idea wspólnego ogniska z przyjaciółmi wydawała jej się nagle naprawdę dobrym pomysłem.
Zgodnie z życzeniem Brewera, skierowali się ku polu składnikowemu, na którym każdy chętny mógł spróbować swoich sił w szukaniu jakiś niezwykłych specjałów. Może i trafi im się ziemniak albo coś innego, co mogłoby przynieść im sporo radości.
Problem polegał jednak na tym, że Huang jednak nie należała do najlepszych zbieraczy czy też ekspertów w dziedzinie zielarstwa także nawet jeśli w pobliżu znajdowałaby się jakaś fajna roślina, którą mogłaby zebrać to całkiem możliwe, że i tak by ją przeoczyła w czasie swoich poszukiwań. Co ciekawe faktycznie wiele nie była w stanie namierzyć. Dwukrotnie zamiast na jakiś fajny składnik eliksirów natrafiła na pozostawione przez imprezowiczów kanapki i inne piknikowe przysmaki, ale nawet ona nie była taka, aby faktycznie skusić się na podobne znalezisko. Zresztą może właściciel jeszcze się znajdzie? Szczęście przypisało jej dopiero w momencie, gdy przestała kręcić się przy drzewach i zamiast tego przeszła na bardziej podmokłe tereny. Wśród wesołego rere kum kum miejscowych żab dostrzegła znajdujący się w wodzie żabi skrzek, który mogła bez problemu zebrać. Wyglądało na to, że jednak nie wróci do domku z pustymi rękami. Już w zasadzie mogłaby się zacząć wycofywać, gdy wtem właściwie udało jej się ustrzelić główną nagrodę.
Nawet jeśli tylko w połowie była Chinką to i tak tkwiła w niej miłość i szacunek do takich korzennych rzeczy jak imbir i żeń-szeń. To właśnie ten pierwszy udało jej się dostrzec gdzieś w korzennej plątaninie niedaleko miejsca, w którym zebrała skrzek. Nie myślała zbyt długo nim zanurkowała po to, aby wygrzebać go spomiędzy trawy. Właściwie własnymi palcami wykopała to znalezisko i już miała się nim pochwalić, gdy wredny krzaczor bzu postanowił wepchnąć ją prosto w błoto. Nie spodziewała się takiego obrotu sprawy i po prostu runęła jak długa, zapewniając sobie niezaplanowaną kąpiel błotną.
- Dobra... to by było na tyle - mruknęła, podnosząc się i starając chociaż nieco otrzepać z grudek błota, które pokrywały jej ubranie. - Znalazłeś coś wartościowego? - zwróciła się jeszcze do Maxa, który kręcił się gdzieś w pobliżu i zapewne miał zaszczyt oglądania tego jak piękną glebę udało jej się zaliczyć.
Powrót do góry Go down


Charlotte Brandon
Charlotte Brandon

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 169 cm
C. szczególne : Zawsze lekko uniesiony nosek i half-smile na twarzy, jakby wiedziała więcej od innych. Nosi się z dumą. Nierozłączna ze szpilkami, przynajmniej sześciocentymetrowymi! Maluje usta mocnymi kolorami. Aż zauważalne zmiękczenie w jej zachowaniu i noszeniu się, kiedy rozmawia z innym Brandonem.
Galeony : 175
  Liczba postów : 351
https://www.czarodzieje.org/t22165-charlotte-brandon#727583
https://www.czarodzieje.org/t22184-poczta-charlotte#729730
https://www.czarodzieje.org/t22177-charlotte-brandon#729191
Zielna Łąka - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Zielna Łąka - Page 2 Empty


PisanieZielna Łąka - Page 2 Empty Re: Zielna Łąka  Zielna Łąka - Page 2 EmptyNie 6 Sie 2023 - 21:42;

Strój: Tutaj
Atrakcja: Będą winka
Zdobyte i zakupione przedmioty: -

Venetia pasowała jej niemalże tak, jak Francja, bo choć Prowansji nic nie było w stanie zrzucić z piedestału, ciepły, śródziemnomorski klimat, powolne życie i dobre wino urzekły ją już pierwszego dnia. Pogoda była idealna do noszenia eleganckich, letnich sukienek i kapeluszy, a liczne, zdobne tarasy prezentowały się najlepiej z damą w szpilkach i kieliszkiem w dłoni na nich. Szczególnie, gdy zawartość tego kieliszka była dziełem rodu Barbarigo.
Już poprzedniego dnia miała okazję spróbować fantastycznych nut ich skomplikowanych trunków, więc i tego nie zamierzała sobie odmawiać limitowanych smaków. Ubrała się lekko, letnie i kobieco, z szykiem damy, a jednocześnie odpowiednio do dnia, pory i miejsca eventu. Jedynie jej buty mogły zwodniczo zdawać się być źle dobrane, wszak jak w tak wysokich szpilkach poruszać się po trawie? Był to słodki sekret Charlotte, którego nauczyła się od swojej matki, przecież niezależnie od podłoża dama zawsze musiała z taką samą gracją poruszać się po każdym rodzaju nawierzchni.
Spacerowała powolnym, dostojnym krokiem, co jakiś czas rzucając kurtuazyjny uśmiech przechodniowi z takim wyczuciem i błyskiem w oku, jakby witała go na własnym dworze. Chociaż teren ten nie należał do niej, to była Brandonem, pierwszą w jej linii do przejęcia części biznesu po swojej matce, musiała zawsze nosić się godnie.
Słysząc swoje imię obróciła się lekko, niespiesznie, pokazując, że choć oddawała swoje zainteresowanie rozmówcy, to była jej decyzja i od niej też zależało czy i w jakim czasie się odbędzie, a także kiedy się skończy. A wszystko to z kobiecym uśmieszkiem, którego tym razem nie użyła do kokietowania, jedynie przyjacielskiego przywitania – bo choć Victoria nie przyznawała się bezpośrednio, Charlotte wiedziała, że ten mężczyzna był już zajęty, nawet jeżeli jej kuzynka nie była tego świadoma.
- Panie Larkin, dzień dobry – przywitała się z klasą i oszczędnym dygnięciem, ruchem pomalowanych na czerwono ust akcentując z francuską elegancją słowa. – Musi mieć pan dobre oko lub duży rozsądek, skoro rozpoznał mnie pan w tym tłumie. Obie te cechy zwykłam bardzo szanować – jej lewy kącik uniósł się w wyraźniejszym uśmieszku, dając tym samym przyzwolenie do dalszej rozmowy, gdy jej mądre spojrzenie szukało reakcji. Skoro między nim a jej najdroższą kuzynką na coś się zanosiło, musiała mieć pewność, że Swansea sam nie miał wątpliwości, że był tym właściwym. I przede wszystkim ona nie mogła mieć co do tego wątpliwości. – To pamięć czy szczęśliwy traf? – zapytała, jedynie zaczepna melodyjność jej tonu wskazywała, że była równie zainteresowana co on. Oczywiście bardzo świadomie pozwoliła temu wybrzmieć, gdy na jej ustach jawił się ten sam wszechwiedzący uśmieszek idealnie pasujący do jej uniesionego noska. Jak wiele był w stanie Larkin zauważyć? Czy radził sobie w dworskich gierkach? To też musiała sprawdzić.

Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Zielna Łąka - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Zielna Łąka - Page 2 Empty


PisanieZielna Łąka - Page 2 Empty Re: Zielna Łąka  Zielna Łąka - Page 2 EmptyNie 6 Sie 2023 - 21:51;

Składnikowe Polowanie
Wyniki rzutów k6: 1, 6, 6, 1, 4, 5
Wyniki liter scenariuszy nieparzystych: J, J, C + 3
Wyniki liter scenariuszy parzystych: G, I, B
Zdobyte składniki: sproszkowany róg dwurożca

Nawet jeśli nie mówiła im, jak się czuła, nawet jeśli ukrywała przed nimi niektóre fakty, Max i tak domyślał się, że nie zawsze czuła się dobrze. W końcu nie był uzdrowicielem jedynie z nazwy i miał świadomość, co działo się z człowiekiem, który zapadał na tę akurat chorobę. Owszem, ta, co przydarzyło się Mulan, było o tyle skomplikowane, że było dodatkowo magicznie wywrócone do góry nogami, ale większość objawów i przebieg choroby był dokładnie taki sam, jak w normalnym, jeśli można było tak powiedzieć, obiegu. I chociaż Brewer starał się o tym nie myśleć i tak miał świadomość, że z jego przyjaciółką wcale tak kolorowo nie było. Pewnie dlatego starał się jednak jakoś jej pomóc, jakąś ją zabawić, zabrać gdzieś, żeby nie siedziała tylko w jednym miejscu. No i chciał jakoś tam spełnić jej życzenia, ale to był dość skomplikowany temat.
- W takim razie pewnie Ola przyjęłaby palmę pierwszeństwa i jak przystało na matkę, pokazałaby nam, co myśli o naszym zachowaniu. Myślisz, że warto sprawdzić, czy faktycznie nas zabiją? - zapytał, unosząc lekko brwi i uśmiechnął się w sposób, który jasno pokazywał, że gdyby jego przyjaciółka tylko wyraziła taką chęć, to był gotowy do kolejnych, idiotycznych zachowań, które nie wiadomo co miały im przynieść. Zagryzł na moment wargę, zastanawiając się jakoś podświadomie, czy Wei faktycznie by się przejął, ale o pewnych kwestiach zdecydowanie nie chciał dyskutować z jego siostrą, więc skoncentrował się na zupełnie innych sprawach.
- No, potrafi mnie wyprać - stwierdził, starając się otrzepać z tej wody, po czym podchwycił pomysł z ziemniakami, ogniskiem i całą resztą, bo w gruncie rzeczy bardzo mu się podobał. Nic zatem dziwnego, że uznał, że powinni coś podobnego zorganizować, zastanawiając się, czy nie zostawić tego na czas powrotu do Anglii, chociaż wiedział, że wtedy wszystko znowu się pewnie popieprzy. Mulan zostawała w Hogwarcie, on z Olą zaczynali całkiem nowe życie, a gdzieś tam do tego wszystkiego był jeszcze smok, o którym nie dało się w ogóle zapomnieć. Smok, który wciąż całkiem nieźle sobie radził i który chyba odpowiadał za to całe gówno, w jakim siedzieli.
Nie chcąc o nim dyskutować, skierował się faktycznie na te poszukiwania, chociaż domyślał się, że pójdzie mu z tym z dupy. Nie był już taką nogą z zielarstwa, eliksiry też wchodziły mu do łba, ale latanie po całej okolicy w poszukiwaniu łupów, było czymś innym i mimo wszystko zdecydowanie bardziej skomplikowanym. Przynajmniej jego skromnym zdaniem, tym bardziej, że aż dwa razy musiał olać muchy siatłoskrzydłe, które go korciły, ale wiedział, że nie da rady ich wyłapać. Kręcił się koło nich, ignorując przy tej okazji jakieś smakołyki, zostawione tutaj przez wcześniejszych uczestników tej zabawy, aż w końcu wkurwił się i poszedł sobie gdzieś dalej. Nad strumień, gdzie wydawało mu się, że dostrzegł traszki i próbując się do nich zbliżyć, poślizgnął się, znowu lądując w wodzie, zastanawiając się, czy tak będzie teraz w nieskończoność. Pozbierał się, otrzepał i skierował dalej.
Żeby trafić w zdecydowanie pojebane miejsce, gdzie dostrzegł spalone kości. Sproszkowane? Cholera właściwie wiedziała, w każdym razie udało mu się jakimś cudem wygrzebać z tego róg dwurożca, co zawsze było jakimś, choćby minimalnym, plusem. Odwracając się, wlazł w pajęczynę i może coś by z nią nawet zrobił, gdyby nie to, że dostrzegł Mulan, która poszybowała w błoto i ruszył w jej stronę, orientując się, że czas im się skończył. I wyglądało na to, że oboje poradzili sobie tak beznadziejnie, jak tylko było to możliwe.
- Prawie nic. Wygląda na to, że poszukiwaczem skarbów nie zostanę, co najwyżej jakąś łazęgą - stwierdził, kręcąc głową i westchnął. - Może lepiej pójdzie nam z wyhodowaniem tego drzewa? Chociaż to już w ogóle brzmi tragicznie i może lepiej, jakbyśmy zajęli się kopaniem ziemniaków.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Mulan Huang
Mulan Huang

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Galeony : 1636
  Liczba postów : 1452
https://www.czarodzieje.org/t20227-mulan-huang#630198
https://www.czarodzieje.org/t20246-lacze-lan
https://www.czarodzieje.org/t20228-mulan-huang#630207
Zielna Łąka - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Zielna Łąka - Page 2 Empty


PisanieZielna Łąka - Page 2 Empty Re: Zielna Łąka  Zielna Łąka - Page 2 EmptyNie 6 Sie 2023 - 23:29;

Atrakcja: konkurs na bez
Konkurs na Największy Bez
Wynik k100: 70
Wynik kości k6: 6
Wynik kości literowej: E
Ostateczny wynik: 75
Zdobyte i zakupione przedmioty: żabi skrzek, imbir

W zasadzie trudno było stwierdzić kogo faktycznie trudniej byłoby jej oszukać w kwestii tego jak się czuła. Z jednej strony taki Longwei spędził z nią całe życie, byli ze sobą niezwykle blisko i doskonale zdawał sobie sprawę z tego jak zachowywała się w różnych sytuacjach i potrafiłby wyczuć pewne rzeczy całkowicie intuicyjnie. Z drugiej był właśnie Max, który również znał ją całkiem dobrze, a do tego był całkiem uzdolnionym uzdrowicielem. Już samo to świadczyło o tym, że przynajmniej mógł się domyślać w jakim była stanie nawet jeśli nie mówiła tego na głos. To jednak wciąż mogły być jedynie jego domysły.
- Ola jest najnormalniejsza z nas wszystkich. W sumie może przez to należy jej się bardziej obawiać... No, ale możemy to sprawdzić. Lubię eksperymenty - odparła całkiem rezolutnie jakby właśnie nie mówili teraz o jakimś niezwykle głupim planie, który miał za zadanie potwierdzić kto z ich paczki znajomych był najbardziej niebezpieczny, gdy przychodziło do dyscyplinowania ich i pouczania.
Na razie nie chciała w ogóle myśleć o powrocie do Anglii i tym jak miało wyglądać ich późniejsze życie. Max i Ola skończyli szkołę. Oboje. Mulan miała przed sobą jeszcze ostatni rok i naprawdę nie wiedziała jak będzie w kwestii ich wspólnego spotykania się i jak bardzo praca w dorosłym życiu uniemożliwi im spotykanie się z Gryfonką, która musiała jakoś łączyć zarówno naukę w Hogwarcie jak i łażenie po rezerwacie. Tyle dobrego, że tam chociaż miała jakąś nadzieję na to, że uda jej się spotkać Krawczyk, która również zajmowała się fantastycznymi zwierzętami w tym samym miejscu. Może dzięki temu ich relacja aż tak nie ucierpi. Zresztą... młoda Huang już i tak lekko zaczęła olewać kwestię szkoły, bo wiedziała, że poradzi sobie idealnie nawet bez niej chociaż z oficjalnym papierkiem potwierdzającym ukończenie studiów mogła mieć szanse na uzyskanie lepszej posady.
Zamiast na takich szczegółach wolała myśleć o kolejnych ewentualnych wyprawach, tym, co mogli wspólnie odwalić i o tych ogniskach z ziemniakami i jeszcze innymi smakołykami, którymi by się dzielili siedząc pod roziskrzonym gwiazdami niebem. Starała się wciąż myśleć optymistycznie o tym, co miała przed sobą pomimo przeciwności losu.
Trzeba było przyznać, że oboje byli siebie warci, gdy przyszło do szukania składników i tego, co też im się w trakcie tej zabawy przydarzyło. Przynajmniej tak można było stwierdzić po tym jak oboje sobie świetnie poradzili. Huang wytarła ubłocone dłonie w materiał jeansów, które i tak już pokryte były warstwą brudu i spojrzała w kierunku, gdzie podobno miały się odbywać zawody związane z uprawą drzewek.
- Nie ma chuja we wsi, że to odpuszczę. Wyhoduję im tak zajebiste drzewo, że się poskładają. Klękajcie narody - obwieściła całkiem bojowym tonem, chwytając Brewera za materiał koszulki i ciągnąc go od stanowiska, gdzie znajdowały się bzy.
Choćby teraz miało się walić i palić ona i tak chciała wziąć udział w tej zabawie. Może i jej wiedza w zakresie roślin była całkiem... podstawowa, ale to nie znaczyło od razu, że była skazana na porażkę. Przeszła przez furtkę, która oddzielała ich od terenu konkursu i przyjęła z rąk ogrodnika zdrewniałą sadzonkę, która wcale nie wyglądała najlepiej. Może i dostała kilka pomocnych rad czy instrukcji od mężczyzny, ale Mulan będąc swoją typową osobą i stereotypową Gryfonką po prostu wysłuchiwała tego jednym uchem, aby zaraz natychmiast wypuścić drugim. Nie było opcji, aby zapamiętała to wszystko. Wiedziała jedynie mniej więcej, co powinna robić, aby drzewko urosło. Potrzebowało jedynie nieco nawozu, magii, miłości i wody. Ogromnej ilości wody. W zasadzie trudno jest powiedzieć czemu Huang wpadła na pomysł niemalże obsesyjnego podlewania drzewka w swoich próbach wyhodowania pięknego bzowego skurwola, ale drzewko jeszcze jakoś się trzymało i nie przegniło od tego, że nagle dostało prawdziwe mokradło wokół swoich korzeni. No, ale może wyszło mu to na dobre, bo jednak nie przedstawiało się tak mizernie. W zasadzie był to całkiem przyjemny widoczek i rosło w oczach. Studentka postanowiła zrobić jeszcze użytek ze skrzyń, które dostrzegła gdzieś pod płotem, ale nie znalazła w nich absolutnie nic przydatnego i została jedynie przegoniona z powrotem do swojego stanowiska, a szkoda. Mogła teraz czekać jedynie na werdykt w konkursie oraz popatrzeć jak też sobie radził ze swoim drzewkiem Max.
Powrót do góry Go down


Larkin J. Swansea
Larkin J. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180cm
C. szczególne : medalik na szyi
Dodatkowo : Metamorfomag
Galeony : 3027
  Liczba postów : 1009
https://www.czarodzieje.org/t19499-larkin-j-swansea#577514
https://www.czarodzieje.org/t19599-marmo-sowa-larkina#582623
https://www.czarodzieje.org/t19516-larkin-j-swansea#578211
https://www.czarodzieje.org/t21399-larkin-j-swansea-dziennik#692
Zielna Łąka - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Zielna Łąka - Page 2 Empty


PisanieZielna Łąka - Page 2 Empty Re: Zielna Łąka  Zielna Łąka - Page 2 EmptyPon 7 Sie 2023 - 0:22;

maska kapłan
Atrakcja: Stragany
Zdobyte i zakupione przedmioty: kieliszek wina - Il linguaggio dei fiori

Mając do czynienia z kilkoma już pannami Brandon, Larkin był nauczony ostrożności w ich towarzystwie, a także jak z nimi rozmawiać. Wiedział już, że Patricia była dzikia, jak ogień, którym płonęła jej pasja do miotlarstwa. Elizabeth była jeszcze młoda i radosna, ale pełna zasad, w których przypominała Victorię. Ta z kolei trzymała wszystkich na dystans, kierując się na obrany przez siebie szczyt, spoglądając na wszystkich jakby z góry, choć to zdawało się mijać z upływem kolejnych miesięcy i nowych doświadczeń. Była jeszcze Zoe, która wydawała się księżniczką wyrwaną z baśni, kochliwa, szczebiotliwa, radosna. Dochodziła do tego Anna, kolejna młoda jeszcze dziewczyna, pasująca do roli księżniczki, która nie jest jeszcze gotowa na ten świat. Grupkę znanych mu dziewcząt zamykała Charlotte, która, choć była kuzynką Victorii, najbardziej ją przypominała i być może dzięki temu Larkin był w stanie rozpoznać ją już z daleka.
Czekał cierpliwie, aż dziewczyna odwróci się w jego stronę, aby skłonić jej się elegancko, nie uśmiechając się bardziej, niż wymagało tego powitanie. Nie miał pojęcia, że dziewczyna rozmawiała na jego temat z Victorią, więc nie dostrzegał niczego dziwnego w jej uśmiechu, podejrzewając, że miał w sobie więcej z wyuczonej uprzejmości, niż rzeczywistego zadowolenia ze spotkania.
- Jaki byłby ze mnie artysta gdybym nie miał dobrego oka i jaki byłby ze mnie członek rodu Swansea, gdybym nie rozpoznawał członka zaprzyjaźnionego rodu? - odpowiedział, uśmiechając się zdawkowo, a jedna z jego brwi powędrowała ku górze w niemym pytaniu, czy naprawdę brała go za ignoranta, który nie rozpoznaje ważnych osób, czy po prostu go testowała. Zaraz też pokręcił lekko głową na kolejne jej pytanie.
- Nadzieja, że dostąpię zaszczytu wspólnej degustacji tutejszego wina - odpowiedział, sięgając do kieszeni, z której wyjął maskę, aby po chwili zwyczajnie ubrać ją na twarz. - Próbowałaś już magii tych masek? Za ostatnim razem chodziłem do góry nogami, kto wie co będzie teraz? Choć zdaje się, że nie dzieje się teraz nic - zapytał, kręcąc po chwili głową, ale nie zdjął maski z twarzy. W końcu nigdy nie można było być pewnym, czy nagle coś się nie zmieni i będzie się mieć okazję dostąpić natchnienia pod wpływem magii.
Kierując się w stronę stoiska z winami, mimowolnie zaczął się zastanawiać, czy Victoria miała zamiar wziąć udział w obchodach drugiego dnia karnawału i czy nie popełnił błędu, nie proponując jej wspólnego wyjścia, jak na Dzień Zasłony. Kiedy dotarli do stoiska poprosił o kieliszek Il linguaggio dei fiori, który uniósł na wzór toastu, spoglądając na Charlotte.
- Drobny toast przed spróbowaniem swoich sił w konkurencjach? - zaproponował, ignorując zupełnie starszego czarodzieja, który zaczynał opowiadać o miejscu, w którym się znaleźli.

@Charlotte Brandon

______________________

ti dedico il silenzio
tanto non comprendi le parole
Powrót do góry Go down


Irvette de Guise
Irvette de Guise

Absolwent Slytherinu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 1557
  Liczba postów : 2884
https://www.czarodzieje.org/t19796-irvette-lavena-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19821-poczta-irvette#601307
https://www.czarodzieje.org/t19797-irvette-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19820-irvette-de-guise-dziennik#601
Zielna Łąka - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Zielna Łąka - Page 2 Empty


PisanieZielna Łąka - Page 2 Empty Re: Zielna Łąka  Zielna Łąka - Page 2 EmptyPon 7 Sie 2023 - 10:16;

Atrakcja: Zadanie specjalne
Kostka: 6
Zdobyte i zakupione przedmioty: skręcona kostka (leczy sama) , pleciony kapelusz, samotransportująca skrzynia

Sama nie spodziewała się takiego obrotu spraw. Całe szczęście nie miała lęku wysokości, choć takie latanie bez wsparcia pegaza, czy nawet miotły, miało w sobie coś niepokojącego. Przynajmniej dla Irvette, która nienawidziła niespodzianek.
-Myślisz, że też będziesz latać? Czy są one jakoś personalizowane? - Dywagowała na głos, ciekawa opinii Victorii na ten temat. Szybko jednak ich skupienie przekierowało się zupełnie gdzie indziej, gdy dziewczyny podjęły się udziału w konkursie. Irvette zapewniła Brandon, że na pewno sobie poradzi, po czym sama przeszła do pracy, z najwyższą dbałością pielęgnując swój bez.
-Roślina wypuściła liście, to nie może być całkiem złe rozwiązanie. - Zauważyła, choć sama nie do końca znała wszystkie odpowiedzi, bo wcześniej nie miała z tymi okazami do czynienia. W tej chwili obydwie eksperymentowały, choć Ruda miała nieco więcej wiedzy, z której mogła wyciągnąć wnioski. Victoria zdobyła za to trochę gotówki, co też nie było najgorszym, co mogło im się dzisiaj przydarzyć.
-A widzisz! Może jeszcze Ci się spodoba i sama zaczniesz coś hodować. - Uśmiechnęła się do przyjaciółki, idąc za nią w stronę polany. -O czym dokładnie myślisz? - Zapytała w temacie skrzyń, bo chyba nie do końca nadążała za tematem. W końcu magiczny transport był jej całkowicie obcym tematem.
Polana ją zainteresowała, ale nim zdążyły dowiedzieć się, co tam się działo, signore Giovanni przeleciał obok nich, jakby go coś parzyło. Ruda od razu przeniosła swoją uwagę na mężczyznę i spróbowała dowiedzieć się, co miało właśnie miejsce.
-Polana raczej nie ucieknie, a chciałabym pomóc z tymi skrzyniami. Chodź, może jak się im lepiej przyjrzysz, nabierzesz jeszcze większej inspiracji. - Zaproponowała Brandon, po czym ruszyły za mężczyzną, który bez problemu zgodził się na ich pomoc, kojarząc jak poradziły sobie z wyhodowaniem własnego bzu. Irvette oczywiście była niesamowicie dumna z siebie, a uznanie Włocha tylko to uczucie w niej pogłębiło. Nie traciła jednak czasu na własne ego, bo musiała zająć się naprawą świata, albo chociażby kufrów.
Zdawała sobie sprawę z tego, jak delikatne zadanie mają przed sobą. Skrzynie mieściły w sobie rośliny tak ważne i tak użyteczne, że zniszczenie ich byłoby stratą dla wszystkich. Nim więc, de Guise wykonała jakikolwiek ruch różdżką, najpierw dokładnie przyjrzała się drewnianej konstrukcji, próbując znaleźć jej słabe i mocne strony. Automatycznie zaczęła się też zastanawiać nad tym z punktu widzenia Victorii, choć szybko odgoniła od siebie te myśli uznając, że teraz ważniejsze są czyny.
-Widziałaś może gdzieś zawiasy? - Zapytała przyjaciółki, gdy zauważyła, że tę część koniecznie musi wymienić na nową. Rozglądała się wokół i w końcu znalazła to, czego szukała, ale niestety, wracając do swojego kufra, wpadła w jakąś dziurę i poczuła nieprzyjemny ból w kostce. -Jeszcze tego mi brakowało. - Jęknęła pod nosem, wyraźnie zirytowana. Wyjęła różdżkę, naprawiając skręcenie, po czym pokuśtykała do skrzyni, by w końcu wziąć się za jej naprawę.
Dokładnie zastanawiała się nad każdym zaklęciem, jakie chciała użyć. Najpierw oczywiście postawiła na zabezpieczenie sadzonek, w każdy możliwy sposób. Gdy już miała pewność, że nic im nie będzie, przeszła do naprawy tych elementów, które tego wymagały. Zadanie było dla niej żmudne i trudne, jako że Irv nigdy przesadnie nie opanowała zaklęć użytkowych i majsterkowania. Ostatecznie jednak udało jej się dokończyć pracę i uzyskać w podziękowaniu nie tylko jedną ze wspomnianych skrzyń, ale też jakiś kapelusz.
-Gracie, signore. - Podziękowała mężczyźnie, by zaraz zwrócić się do przyjaciółki. -No to teraz będziesz mogła eksperymentować w domu. Jakbyś miała jakieś pytania co do warunków potrzebnych roślinom, to śmiało się kontaktuj. - Zapewniła wierząc, że Victoria już niedługo będzie miała nie tylko pomysł, ale i prototyp nowego transportu. Dziewczyna była szalenie inteligentna i ambitna, co de Guise ceniła w niej bardzo mocno.
-Wracamy na tę polanę? - Zaproponowała ciekawa, co jeszcze może je tego dnia spotkać.

@Victoria Brandon

______________________



 
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Powrót do góry Go down


Xion S. Grey
Xion S. Grey

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 1.67 m
C. szczególne : włosy; obecnie ciemny blond, subtelny różowy błyszczyk na ustach; paznokcie pomalowane na czarno, buntowniczy wyraz twarzy, jakby szykowała się na walkę z całym światem
Dodatkowo : prefektka
Galeony : 163
  Liczba postów : 65
https://www.czarodzieje.org/t22290-xion-s-grey
https://www.czarodzieje.org/t22349-xu-xu#734977
https://www.czarodzieje.org/t22292-xion-s-grey?nid=1#734967
Zielna Łąka - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Zielna Łąka - Page 2 Empty


PisanieZielna Łąka - Page 2 Empty Re: Zielna Łąka  Zielna Łąka - Page 2 EmptyPon 7 Sie 2023 - 10:26;

Maska: Cesarz
Atrakcja: -
Kostka: -
Zdobyte i zakupione przedmioty + 1 HM, sadzonka corvin tectus szczepu banco

Palec Remki pod żebra był bardzo skutecznym sposobem na odwrócenie uwagi Xion, od wymachiwanie różdżkom jakby ta nie miała magicznych właściwości i służyła do zdzielenia Harmony, gdy ta śmiałaby porzucić swoje łyżwiarstwo, które kochała nad życie. Trzeba przyznać, że była w tym sporcie najlepsza! Grey też pomyślała, że chciałaby mieć coś takiego, w czym byłaby naprawdę dobra; wiadomo, miała swoje zielarstwo, eliksiry lubiła smoki, ale to nie to samo. Chciała czegoś więcej, tylko jeszcze nie wiedziała czego. Jej bliźniacza siostra gryffońska Seaver wydawała się mieć wszystko poukładane, jakby od samego początku wiedziała, dokąd zmierza, co w takim młodym wieku było dość niezwykłe, chyba że przyszłość kreślili rodzice. Xion nie musiała jednak narzekać na swoich wiecznie nieobecnych... Nawet nie wiedziała, kim był jej ojciec! Za to miała dużą rodzinę i babcie, która w jakiś sposób chciała nagiąć córkę Xan do swojej wizji świata — bezpowodzenia.
Śmiała się, jakby opętał ją sam diabeł. W towarzystwie swojej najlepszej przyjaciółki nie umiała inaczej to działo się samo, ta niezwykła magia, która ich łączyła lepiej niż wieczysta przysięga.
- Oczywiście, że jestem genialna. - Ponownie wybuchła śmiechem, razem z Remy robiąc przed chwilą minę, którą naśladowała nauczyciela Adena Morrisa.
Xion ucieszyła się z prezentu, jaki obie dostały po wysłuchaniu całkiem ciekawego wykładu. Sadzonka winogron prosto z Venetii, brzmiało to bardzo egzotycznie. Na pewno w posiadłości Grey'ów rozkwitnie odpowiednio dbana przez kobiety tego rodu, a zwłaszcza babcie, która powinna być zadowolona z takiego podarku; gdyby za dużo wakacyjnych faktów miało wyjść na światło dzienne.
Te kilka chwil później, po których zjawiła się Harmony trwało dla gryffonki, która teraz zmieniła się w męską wersję siebie bardzo długo. Zwłaszcza że zaczęła się źle czuć nad tym źródełkiem. Było ono jakieś niepokojące.
Poczuła wielką ulgę, gdy zobaczyła Remy dziwnie zakręconą, jakby właśnie uciekła z jakiegoś skarbca pełnego piachu, świadczył o tym jej wygląd i kieszenie wypchane galeonami, a także artefakty; jeden dzierżyła na palcu drugi pod pachą w postaci opasłego tomiska.
Szczerzyła się, chcąc coś powiedzieć, ale nagle Seaver zaczęła jej szukać, mimo że Xion praktycznie była obok niej. Czy stała się niewidzialna? Wyciągnęła ręce przed siebie, ale widziała je, w sumie to nic nie znaczyło...
- Jak to gdzie jestem... przecież stoję przed Tobą. - Powiedziała nieco niższym głosem, bardziej męskim. - Co jest na siwe włosy mojej babki?! - Sięgnęła do swoich włosów, nadal były krótkie tego samego koloru. Faktycznie ręce wyglądały na trochę szersze. Sięgnęła do swoich spodni i odchyliła je trochę, sprawdzając, czy to jest to, co podejrzewała...
- No nie... Jestem chłopakiem. Remy to ja Xion! Tylko męska wersja. To pewnie ta maska...- Zaczęła się tłumaczyć przyjaciółce. Mając nadzieję, że jej uwierzy, bo w ten skarbiec młoda Grey byłaby w stanie bardziej uwierzyć niż w to, że właśnie jako facet podaje się za przyjaciółkę Seaver tylko, że ona naprawdę nią była, ale w innym wydaniu.
- W sumie mogę teraz podrywać hetero laski. - Wyszczerzyła się, odsłaniając swój chłopięcy uśmiech, magnes na wszystkie dziewczyny, no dobra prawie wszystkie.


@Harmony Seaver
Powrót do góry Go down


Cassandra Walker
Cassandra Walker

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 1.71 m
C. szczególne : włosy przeważnie układają się w fale, farbowane na lato na blond, kolczyki w uszach i pomalowane usta, pierścionki na palcach
Galeony : 338
  Liczba postów : 281
https://www.czarodzieje.org/t20559-cassandra-walker
https://www.czarodzieje.org/t20560-poczta-cassie
https://www.czarodzieje.org/t20558-cassandra-walker
Zielna Łąka - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Zielna Łąka - Page 2 Empty


PisanieZielna Łąka - Page 2 Empty Re: Zielna Łąka  Zielna Łąka - Page 2 EmptyWto 8 Sie 2023 - 10:39;

Nigdy nie pozwalała sobie na wiarę w komplementy. Dlatego nie uwierzyła Anabell, że również wygląda uroczo. Nie czuła się tak, a wręcz przeciwnie. Starała się jednak nie zawracać sobie głowy negatywnymi myślami.
Tylko że miłe słowa Bells skierowane do Yuriego były wypowiedziane z taką lekkością, która powodowała w Cass gorsze samopoczucie, a to dlatego, że sama chciała móc tak powiedzieć bez skrępowania i spalenia się w płomieniach wstydu. Sikorsky naprawdę dobrze wyglądał, a ona potrafiła wydukać ledwo "ty też".
Mimo bycie Cassandrą Walker czuła się dobrze w ich towarzystwie, zwłaszcza kiedy obok była Ana, poznały się na balu, a ich wakacyjna znajomość postanowiła trochę rozkwitnąć. Czuła się odrobinę lepiej, odkąd jej najlepsza przyjaciółka wyjechała z dala od niej i postanowiła rozpocząć nowe życie. Na samą myśl bolało ją serduszko. Jednakże niektórzy odchodzą, a na ich miejsce przychodzą inni — nie zawsze, a jednak.
Po tym, jak Yuri zaprosił Cassie na dzień Bzu, miała ona wiele wątpliwości co do tego spotkania, to powoli przekonywała się do mężczyzny. Już nie miała ochoty uciekać, tylko czasami. Rosjanin zachowywał się całkiem w porządku, tylko puchonka przyłapywała się na tym, że boi się, że w jego towarzystwie jakoś się ośmieszy albo zrobi z siebie idiotkę. Dlatego tak często wstrzymywała powietrze i odgarniała włosy z twarzy, jakby to w czymkolwiek miało pomóc. Nie wiedziała, jak Anabell potrafi zachowywać się tak swobodnie w towarzystwie Yuriego, ogólnie mężczyzn; Cass rozmyślała nad tym, dlaczego jest w tym taka beznadziejna.
Teraz jednak ponownie spojrzała na Sikorskiego, który zwrócił ich uwagę na siebie.
- Wręcz przeciwnie, nawet lepiej. - Palnęła, tak bez zastanowienia zaraz to się rumieniąc. Nie chciała, żeby mężczyzna pomyślał sobie, że wcześniej wyglądał gorzej, przecież to nie była prawda.


@Anabell Goldbird i @Yuri Sikorsky
Powrót do góry Go down


Anabell Goldbird
Anabell Goldbird

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : Rude włosy
Galeony : 178
  Liczba postów : 396
https://www.czarodzieje.org/t22215-anabell-goldbird-budowa#730633
https://www.czarodzieje.org/t22218-anabell-goldbird#730825
https://www.czarodzieje.org/t22216-anabell-goldbird#730634
https://www.czarodzieje.org/t22227-anabell-goldbird-dziennik#731
Zielna Łąka - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Zielna Łąka - Page 2 Empty


PisanieZielna Łąka - Page 2 Empty Re: Zielna Łąka  Zielna Łąka - Page 2 EmptyWto 8 Sie 2023 - 12:08;

Imgur - sukienka

Z tego co widziała, Cass dalej była zakłopotana widokiem ich nowego znajomego, uśmiechnęła się i po przyjacielsku lekko pogłaskała koleżankę po ramieniu chcąc jakoś dodać jej otuchy, bo widziała, że emocjonalnie była bardziej kupą niż zebraną i pewną siebie dziewczyną. A ona... Cóż była po prostu sobą i tyle.
Gdy skomentował swoj wygląd dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że mu się nie przyjrzała, a więc teraz dała sobie czas aby dokładniej przyjrzeć się jego twarzy lekko obracając głowę na bok, zastanawiając czy jego wygląd aż tak bardzo zmienił się od poprzedniego.
- Cass ma rację! Hm... dzięki temu, że się ogoliłeś, sądzę że się odmłodziłeś, tak o... - zamyśliła się na chwilę - Dobre dziesięć lat - skomentowała uśmiechnięta i zachichotała pod nosem lekko.
 - Teraz masz pewność, że laski będą na ciebie leciały - W tym samym momencie spojrzała na Cass rozbawionymi do łez oczami. Nowy wygląd mu sprzyjał co się Anabell podobało, ale to było akurat pewne, bo każda z pań lubiła sobie spoglądać na przystojnego i zadbanego mężczyznę. Także takie rzeczy tylko na plus.
Nawet przez moment pomyślała żeby ich opuścić i by sobie gołąbki pogadały, ale jak sobie przypomniała ich pierwsze spotkanie na balu to raczej ten scenariusz odpadał, Cass traciła język przy takim przystojniaku więc Ana robiła tu za tą gadułę co by ich głucha cisza nie zastała.

Yuri Sikorsky i Cassandra Walker
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Zielna Łąka - Page 2 QzgSDG8








Zielna Łąka - Page 2 Empty


PisanieZielna Łąka - Page 2 Empty Re: Zielna Łąka  Zielna Łąka - Page 2 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Zielna Łąka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 4Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Pozwolenia na tym forum:Możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Zielna Łąka - Page 2 JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Venetia
-
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu