Minerwa uważana była za bogini mądrości. Mówi się, że jeśli wystarczająco długo posiedzisz w wodzie jej basenu, ta pomoże ci podjąć decyzje i zdradzi odpowiedzi na nurtujące pytania. W tym miejscu obowiązuje absolutna cisza i zakaz przeszkadzania innym obecnym w wodzie.
Rzuć kostką k6 – 5 i 6 oznacza, że otrzymałeś odpowiedź na nurtujące cię pytanie. Jedno pytanie = jeden rzut kostką.
Nicholas Seaver
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
To było zaskakujące, ale tym razem po założeniu magicznej maski Nicholas miał naprawdę dobry humor. Nie czuł typowego dla siebie ogólnego przygnębienia, nie czuł się źle, nie był agresywny ani zaniepokojony każdym drobnym szmerem. Kiedy szedł przez Koloseum, nikt na niego nie wpadał, nikt go bez jego zgody nie dotykał, nikt nic od niego nie chciał. Tak jak rano wciąż był przygaszony po dziwnej rozmowie z Harmony, tak teraz po prostu czuł, że najbliższe spotkanie z nią będzie dobre i że basen Minerwy to jest dokładnie to miejsce, w które chciał się udać. Kiedy dotarł na miejscem, zdjął tylko buty. Miał przeczucie, że lepiej się będzie czuł z zakrytym ciałem, i że uzbrojony w ten sposób będzie miał większą szansę na dobrą rozmowę. Koszulę zamienił na golf, spodnie założył dresowe i myśląc o tym, że chciałby być w posiadaniu pianki do nurkowania, zanużył się z basenie po samą szyję.
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Była zupełnie zanurzona w swoich myślach, nie skupiając się na świecie dookoła. W ciągu ostatnich kilku dni wszystkiego stało się tak niemożliwie dużo. Artie, Milo, rewelacje od Maxa i chyba największe… Nawet nie zaskoczenie, bombarda? Wybuch? Wywrócenie świata do góry nogami, już bardziej, w postaci Nico. Ich ostatnie spotkanie było słodko-gorzkie, już sama nie wiedziała co o nim myśleć i choć tak bardzo chciała o tym powiedzieć rodzinie, wiedziała, że kontakt z innymi Seaverami powinien być decyzją nikogo innego niż właśnie Nico. Potrzebowała ucieczki, chwili wytchnienia od tego wszystkiego, oddechu, żeby podejść z nową energią i pomysłem do tego, co się działo. Uśmiechnęła się lekko, patrząc na maskę. Nie było lepszego pocieszenia dla Seavera niż podróże. Od samego początku nie mogła rozgryźć w jaki sposób uruchomić działanie maski by przeniosła ją w miejscu. Może basen Minerwy mógł rozwiązać jej problem? Nie szkodziło spróbować. Nie zauważyła go, gdy wchodziła do wody, całkowicie pogrążona w powtarzanym w głowie pytaniu i prośbie o tym, jak się przenieść i czy mogłaby to zrobić. A gdy zanurzyła się w wodzie – maska zalśniła.
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
Nicholas zawsze dobrze czuł się w wodzie, więc przebywanie w basenie, sprawiało mu ogrom przyjemności. Co prawda legendy o tym, że w tym miejscu otrzymuje się odpowiedzi na wszystkie pytania, okazała się kompletną ściemą, ale i tak warto było tu przyjść. Rozmyślał o Seaverach, o tym, jacy mogli być i czy rzeczywiście z Harmony łączyło go kiedyś coś pięknego. Wydawało mu się, że było to w jakimś stopniu prawdopodobne, bo dziewczyna, gdy już zastanowił się nad tym na spokojnie, naprawdę wydawała się szczerą, empatyczną i po prostu dobrą istotą. Niestety Nicholas nic nie mógł poradzić na to, że dla niego była po prostu obca. Nie mieli żadnych wspólnych wspomnień, a przynajmniej on nie miał ich o niej. Na czymś takim nie można budować więzi, prawda? Kiedy ją zobaczył, nie zdziwił się aż tak, jak zapewne powinien. Dzisiaj wszystko szło po jego myśli, więc może okaże się, że wydarzy się coś, co rozwieje jego wątpliwości? I nie mylił się! Maska działała, w dodatku nie tylko ta, którą on nosił. Kiedy ta należąca do Harmony zalśniła, Nicholas przymknął oczy, spodziewając się delikatnego szarpnięcia, które po chwili nastąpiło.
Kiedy otworzył oczy, był już w jej wspomnieniu. Rozejrzał się wokoło i zorientował się, że stoją nad jeziorem, po którym śmigała wesoło na łyżwach mała dziewczynka. Wszędzie były zaspy śniegu, ale świeciło słońce i mimo mrozu była piękna pogoda. Nicholas z zafascynowaniem patrzył na to, jakie prędkości rozwija łyżwiareczka, a kiedy wykonała piruet, aż sapnął z zachwytu. - Świetnie Rems! Dajesz! - usłyszał zaskakująco znajomy głos. Ale skąd go znał? To był chłopięcy głos, a gdy Nicholas spojrzał w tamtą stronę, zobaczył... Siebie. Małego, ledwo nastoletniego, ale z szalikiem w czerwono-złotych barwach. - Dajesz psidwaku, jeszcze jeden! Dzieciak na brzegu nie miał czapki, miał za to rozwiane wlosy i wszelkiego odznaki bycia wesołym łobuzem. - Taaaaak, brawo! Rems, ale... Nie do przerębla! Nie jedź w stronę przerębla!
Harmony Seaver
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Gdy przeniosło ją prosto na śnieg, w pierwszej chwili trochę się przestraszyła – zdecydowanie NIE miała na sobie ubrania na zimę! Zaraz jednak zdała sobie sprawę z tego, że nie czuła temperatury, nawet jej w niej do końca nie było. Po raz kolejny zamiast w miejscu maska przeniosła ją w czasie. Całe szczęście tym razem nie było to wspomnienie zdradzające, cóż, zalążki jej problemów, ani nie było przy niej profesora, który mógł to obejrzeć i ocenić. Tylko wspomnienie i ona. I w dodatku było to wspomnienie dobre, ciepłe, tak bardzo jej bliskie, że pewnie, gdyby nie związanie z basenem Minerwy pewnie by się zaśmiała. Tak mogła tylko uśmiechać się z nostalgią, przytrzymując dłonie przy sercu, jakby chciała przytulić samą tę pamięć. Nie musiała się rozglądać, żeby wiedzieć, gdy był Nicholas i ona, jak mogłaby to zapomnieć? Aż pokręciła z niedowierzaniem i rozbawieniem głową, gdy widziała jak ta mała kulka energii, ona, zasuwała po lodzie. Chyba naprawdę nic się przez te lata nie zmieniła. - I uczymy się axla! – zawołała na całą okolicę, pędząc by wejść dobrze w najazd do skoku i tym samym rotację. Nie oszczędzała się nawet wtedy, choć wynikało to tylko z miłości do łyżew i zdrowej, czystej ambicji do bycia coraz lepszą. Chociaż wszystko co było związane z Nicholasem bolało, to wspomnienie było… Miłe. Tak proste, niemalże codzienne, zwykłe życie, gdy jeszcze nikt z nich nie sądził, że znajdą się tutaj. Że wszystko tak się pokomplikuje. Usiadła na ziemi, podciągając kolana pod brodę, oplotła nogi rękami i przyciągnęła je mocniej do siebie i po prostu oglądała. Dawno nie wracała pamięcią do tych wydarzeń, a mimo to były dla niej tak żywe i wciąż tak ciepłe, jakby się zdarzyły wczoraj. Pamiętała, jak w tamtym okresie trener zabraniał jej ćwiczenia skoków na własną rękę i bez uprzęży. Nigdy się go nie słuchała. Jakim cudem nie złapała wtedy kontuzji? Chyba Merlin nad nią czuwał. No i skubana krewetka wykręciła tego axla! Gdy wylądowała, trochę chwiejnie i zdecydowanie z walką o utrzymanie równowagi, wyszczerzyła się jeszcze szerzej i pomknęła w piruety, napędzana jeszcze kibicowaniem Nicholasa. Śmiała się bez przerwy, obydwoje się śmiali. Radosny głos Nico… Nie wiedziała, czy bardziej potrzebowała go znowu usłyszeć, czy wolała tego nie robić, by nie bolało bardziej. Po prostu mocniej przytuliła do siebie kolana, kiedy padło to jego „psidwak”. Coś w jej sercu zaśmiało się i pękło za jednym razem. - A patrz teraz! Patrz teraz! – drobniutka blondyneczka chichrała się pod samo niebo tak bardzo, że jej własny wysoki głosik zdawał się być większy od niej. W ogóle nie patrzyła, gdzie jechała. Po prostu popisywała się przed kuzynem wszystkim co umiała, nawet jeżeli samodzielnie tego jeździć nie powinna. Była w swoim żywiole i chciała mu pokazać wszystko, koniecznie i najlepiej od razu. No i się nieźle z tym przeliczyła… Remy prychnęła bezgłośnie, gdy zobaczyła jak z beztroskiego łobuziaka mina Nicholasa nagle zmieniła się na zmartwioną, kiedy zobaczył, jak ten mały dzieciak sunie prosto do przerębli. Znów się wybiła do skoku i… Wylądowała prosto w środku! Gryfonka zasłoniła dłonią usta, żeby się nie roześmiać. Z perspektywy czasu to było po prostu komiczne. Jakiego trzeba było mieć pecha, żeby po skoku wpaść idealnie jak śliwka w kompot w taki mały przerębel?! Jak widać tylko ona poznała ten sekret. No i Nicholas, który teraz do niej biegł. - Nico! – pisnęła, próbując się samodzielnie wygrzebać z wody.
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
Nicholas patrzył na to energiczne dziecko jak zaczarowany. Ileż w niej było życia i radości! Czy to na pewno była ta sama Harmony, którą tak zimno potraktował jeszcze wczoraj? Ta, która zalewała się łzami przez niego? Z jego powodu? A on był z tego zadowolony, chociaż widział w jej myślach, jak bardzo jej na nim zależało. Wpatrywał się znów w dziewczynkę na lodzie, ale jego mina żedła tak samo jak u jego młodszej wersji. Tak, tamten młody Nicholas zachęcał ją do szaleństwa i prędkości, ale w przeciwieństwie do małej umiał ocenić okrutne zagrożenie przerębla. Nie czekał, aż skoczy. Nie czekał nawet na to aż odbije się od lodowej tafli. Po prostu wystrzelił w jej stronę gdy tylko zobaczył, w jakim kierunku mała dziewczynka zmierza. Dorosły Nicholas nie mógł wytrzymać i również ruszył w kierunku przerębla, ale wspomnienia tak nie działały. Musiał się zatrzymać, musiał pozostawać w pewnej odległości. Co z tą małą?! Utonie?! Głupota, wiedział przecież, że nie, widział jak siedziała na śniegu, podkulając nogi i patrząc całą tę scenę. A jednak budził się w nim instynkt opiekuna, chciał pognać w tamtą stronę i uratować dziewczynkę, zanim zimna woda ją pochłonie. Ale jego młodsza wersja go ubiegła. Chłopak dopadł do przerębla niemal w tej samej chwili, w której mała Rems krzyknęła jego imię. Szamotali się w dwójkę, aż wreszcie mała została wyciągnięta na brzeg. - Rems! Rems, cała jesteś?! - pytał nieźle wystraszony dzieciak, holując dziewczynkę daleko od przerębla. Pomógł jej zdjąć przemoczoną kurtkę i szybko opatulił ją swoją, prawie suchą, bo trochę się przecież zmoczyła przy wyciąganiu Remci z wody. A potem starał się ją rozgrzać. - Tylko nie umieraj, okej? Zaraz cie zaniosę do domu. Bo jesteś cała, nie? Psidwaku? Wszystko gra? Wyciągnął z kieszeni różdżkę i usiłował sobie przypomnieć zaklęcie, którego się uczył niedawno. Uwielbiał zaklęcia, uczył się ich ze szczególną pasją, a poza tym często wpadał w kłopoty i musiał jakoś sobie radzić. - Silverto! - powiedział, celując w ubrania dziewczynki. Nie bał się, że go ktoś nakryje na czarowaniu poza szkołą. Po pierwsze, działał w obronie Harmony, a po drugie na terenie tej posiadłości roiło się od czarodziejów i od magii. Nikt nie bedzie wiedział, że to on. Z resztą, dla Harmony gotów był na każde poświęcenie. Nawet jakby mieli mu złamać różdżkę.
Harmony Seaver
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Ile by dała, by powrócić do tamtych czasów? Teraz wiedziała, że wszystko. Rzadko odwracała się w stronę przeszłości z myślą, że chciałaby coś w niej zmienić, poprzestawiać, namieszać. Kochała swoje życie. Naprawdę je kochała i przeżywała je najpiękniej, najgłośniej, najbardziej szaleńczo jak umiała, jakby goniła każdą minutę, nie mogąc jej stracić na staniu w miejscu. Ale… Wróciłaby. Tak bardzo chciałaby wrócić i powiedzieć Nico, żeby akurat wtedy nie wyjeżdżał. Żeby ten jeden raz zostali w domu. Może popłynęli gdzieś z nią i jej ojcem? Gdziekolwiek, byle nie tam. Mała dziewczynka tańcząca na lodzie nie mogła wiedzieć, jak miało się w przyszłości wszystko zmienić. Dobrze, że czerpała garściami z każdej sekundy z chłopakiem. Ciesz się tym, ciesz się z nim tak długo, jak możesz, na tych słowach kłębiły się jej myśli, gdy widziała, jak jej młodsza wersja pędzi do przerębla. Uśmiechnęła się, wtedy jej to nie bawiło, ale teraz? Miała ochotę śmiać się z tego, jakim cudem przy jej wypadkowości jeszcze stąpała po tym świecie. Całkowicie rozpływała się nad wspomnieniem, kiedy kątem oka dostrzegła ruch – ruch, którego nie pamiętała. Obróciła się i… - Nico?! – uniosła wysoko brwi, trochę przestraszona, trochę w zgrozie, przecież mówił, że nienawidzi mieszania w umyśle, więc… Dlaczego był właśnie w jej wspomnieniach? – Co ty tutaj robisz? – zmarszczyła brwi, już chcąc go przepraszać, że go tu przypadkiem wciągnęła, ale wtedy zobaczyła jego zmartwioną minę i uśmiechnęła się. Po prostu, tak jakby mówiła, że nic złego się nie stanie. Poklepała miejsce na śniegu obok siebie, zapraszając go, żeby usiadł. – Nie tak łatwo mnie zabić – zapewniła z prychnięciem. – Zobacz co stanie się dalej, to dobry moment. Mały Nico właśnie wyciągnął dziewczynkę z wody, a ta zdawała się zupełnie nieobecna. Chłopak cały czas do niej mówił, a jej tylko zbierały się łzy w oczach. Nie przez zimno. Nie przez szok. Nie przez to, że dość mocno obiła się o brzeg przerębla. O nie. Harmony Seaver miała swoje priorytety. Zbierało jej się na płacz, bo w wodzie spadł jej naszyjnik od Nicholasa. - Patrz teraz, byłam debilem – uśmiechnęła się lekko, zerkając kątem oka na kuzyna, by zobaczyć, czy i jego to rozbawi. Bo mała pchła po tym, jak została wysuszona zaklęciem wyłapała jeden moment, w którym Nico się obrócił by… Ruszyć w stronę przerębla! A gdy chłopak to zobaczył i ją złapał za rękę, powstrzymał, rozpłakała się bardziej. - Naszyjnik! Muszę wrócić po naszyjnik! – upierała się, próbując mu się wyrwać. – Przepraszam! Przepraszam! Nie bądź zły! Znajdę go, zobaczysz! Mój naszyjnik…! – chlipała, starając się bardzo by znów zanurkować, ale będąc wzrostem bliżej chilali niż człowiekowi, nie mogła się wyrwać chłopakowi. – Nico! On jest od ciebie! Patrząc na to Remy mogła tylko pokręcić głową i sama czuła, że w oczach zbierały jej się łzy. Łzy szczęścia, nostalgii i te, które nie zdążyły wypłynąć od nadmiaru emocji ostatnich dni. Tęskniła i cieszyła się, że wrócił jednocześnie. Że miała go z powrotem i… Że chciała go z powrotem. I że miała szansę odzyskać go w całości.
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
- Nie mam pojęcia. Naprawdę nie mam pojęcia. - powiedział cicho Nicholas, nie odrywając spojrzenia od dziecięcej parki na lodzie. Nie potrafił się przejmować tym, że narusza umysł Harmony, maska szczęścia mu na to nie pozwalała. Klapnął obok kuzynki i razem z nią oglądał dalsze wydarzenia, chłonąc całe to wspomnienie jak gąbka. Obserwował maluchy i zmarszczył brwi, słysząc co się dalej dzieje. Mały Nicholas ledwo powstrzymał jeszcze mniejszą Remcię od wpakowania się z powrotem do wody. Co ona takiego mówiła? Naszyjnik? Obserwował scenę dalej, starając się połapać o co w tym wszystkim chodzi. - Jaki naszyjnik? - zapytał, nie rozumiejąc. Nie widział naszyjnika, ale to jeszcze nic nie znaczyło. Za to jego młodsza wersja doskonale się orientowała co się stało i wiedziała dokładnie jak skutecznie zareagować. - Ale to teraz podwodny skarb, Psidwaku! Nie możemy go wyłowić! Za sto lat wyciągnie go inny Seaver, a potem odkryje w naszych dziennikach jego historię! Wiesz jak się będzie cieszył?! Prawdziwy skarb! Od nas! - wyszczerzył się do niej wesoło, poprawił jej czapkę i dopiął kurtkę jak trzeba, a potem pociągnął za rękę, holując ją na łyżwach w stronę brzegu. - A ode mnie dostaniesz nowy, obiecuję! Najlepszy, taki jakiego nikt nie ma! Dorosły Nicholas nie odrywając spojrzenia od dzieci zwrócił się do Harmony, nie mogąc wytrzymać z braku ciągu dalszego. - I co było dalej? Dostałaś ten nowy naszyjnik? Ten obiecany?
Czuł, że na jego klatce spoczywa wielki ciężar. Meandry śmierci wierciły w jego głowie przykre uczucia. Nie wiedział, kiedy to się stało, że nagle jego szczęśliwe, poukładane życie zmieniło się w węzeł dziwnych zbiegów okoliczności i zawiłości, a te właśnie doprowadziły go do basenu Minerwy. Zawsze był wierzący, chociaż jego wiara ostatnio nieco podupadła, miał nadzieje, że bogini Minerwa pomoże mu podjąć decyzję i odpowie na jego pytania. Alberto całym sercem pragnął usłyszeć, chociażby szept z niebios zwiastujący jakąkolwiek nadzieje. Przysiągł sobie, że jeśli będzie trzeba, cierpliwie odda się wodzie w tej świątyni, nawet czekając na kolejny świt. Nie był tu sam, ale inni całkowicie go nie obchodzili, jego myśli krążyły gdzie indziej, kiedy zdejmował z siebie koszulkę, a następnie spodenki, aby zostać w slipkach. Nie chciał zamoczyć ubrań, mimo że temperatura na zewnątrz wysuszyłaby jego odzież w kilku powiewach ciepłego venetiańskiego wietrzyku. Dlatego jego wzrok na chwile padł na @Nicholas Seaver, który był zamoczony po samą szyję w odzieniu, a jego szyje nawet przykrywał golf. Zamrugał ze zdziwienia i wszedł do wody, nie spodziewając się, że wyrwie mężczyznę z przeszłości, radosnych wspomnień, skrywających się za ogromem nostalgii. Ciepła ciecz przykryła jego klatkę piersiową, a on sam przymknął oczy, oddając się milczeniu i kontemplacji. Wzburzona woda w basenie poddała się swojej żywiołowości jeszcze bardziej.
~ Marcus Deverill
Nicholas Seaver
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
Wspomnienie zafalowało i poczucie obcej obecności wyrwało Nicholasa z wizji wspólnej przeszłości. Nie poruszał się przez chwilę, próbując przywrócić w pełni własną świadomość, nienaruszaną przez cudzy umysł, i w którym on sam nie naruszał umysłu drugiego człowieka. Czarodziej, który wszedł do sali, był zupełnie obcy, nieznany, zdawał się też całkowicie pochłonięty własnymi problemami. Seaver obserwował go czujnie, ale nie dostrzegł zagrożenia, mógł więc spokojnie i w ciszy przetrawić to, czego przed chwilą doświadczył. To było przełomowe zdarzenie. Pierwsze wspomnienie ze swojego dzieciństwa, które miał szansę poznać, od kiedy jego pamięć rozpłynęła się w czarodziejską nicość. Wydawał się niegdyś taki beztroski, taki szczęśliwy. Taki zwyczajny dzieciak z wesołej, kochającej rodziny. Marzył o tym, by pamiętać więcej i jednocześnie się bał tych wspomnień. Co jeśli świadomość utracenia tego wszystkiego byłaby jeszcze bardziej druzgocąca? Jeśli nie potrafiłby znieść myśli o tym, jaki był szczęśliwy i ile uleciało wraz z życiem w tych czarnych, siostrzanych oczach? Bał się. Maska Venetiańska zsunęła się z jego twarzy, wpadając do wody. Nie szukał jej. Nie chciał jej znów zakładać, a z resztą wiedział, że rano znów znajdzie ją przy swoim łóżku. Czemu magia działała tak sprawnie przy turystycznych drobiazgach, a omijała go konsekwentnie, gdy chodziło o rzecz tak ważną jak wyswobodzenie się z więzienia psychopatycznej wiedźmy? Oczy młodzieńca zasnuł gniew, z którym nie potrafił sobie poradzić. Nie mógł patrzeć na Harmony. Nie potrafił nie chciał. Dużo prościej było mu konsekwentnie nienawidzić wszystkich Seaverów, niż teraz odkrywać, że niegdyś kochał ich całym sercem.
Wzburzona woda tańczyła w basenie w rytm tylko znany jej samej. Nie obchodzili ją inni siedzący w basenie, a może jednak? Może była tą, która słucha. Szepty nadziei nie przychodziły, chociaż Alberto dopiero rozpoczął swoją kontemplację. Och, Wielka Minerwo, bogini mądrości ześlij na mnie swą wiedzę, prowadź... Tak, zaczął w myślach się modlić, licząc na cud. W przeciwieństwie do Nicholasa on wierzył, że to miejsce rozwiąże wszystkie jego problemy. Przez chwile czuł się pod obserwacją i na pewno nie była to siła wyższa, ale zignorował to uczucie, poddając się ciemności pod oczami. Ciepła woda relaksowała jego ciało. Lekki plusk być może coś jeszcze spowodowało, że mężczyzna zwrócił uwagę na nieznajomego. Wydawało mu się, że jakaś rzecz wpadła do wody. Nieprzychylnie spojrzał na Seavera, jakby ten właśnie śmiał się odezwać, chociaż nic takiego nie zrobił. Alberto bardzo respektował zasady świątyni, dlatego nie mogąc się doszukać łamania regulaminu tego religijnego przybytku, ponownie zamknął oczy. Przez chwile jednak zastanawiał się, czy obcy mężczyzna, zanurzony po samą szyję w ubraniach, uzyskał odpowiedzi od bogini. Miał wrażenie, że dostrzegł nieuchwytne negatywne emocje w oczach Nicholasa, ale może mu się tylko wydawało albo odpowiedź, którą młodzieniec dostał, nie był tym, czego oczekiwał.
~ Marcus Deverill
Nicholas Seaver
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
Nieprzychylność spojrzenia aż nadto mu wystarczyła. Nie chciał spędzić tu ani chwili dłużej. Wspomnienie Harmony było szczęśliwe i właśnie dlatego tak bolesne, a dobry nastrój podtrzymywany przez czarodziejską maskę rozpłynął się w niebyt. Nicholas wstał i w milczeniu wyszedł z basenu, niewerbalnym zaklęciem susząc ociekające wodą ubrania. Podszedł do wyjścia, ale nim opuścił pomieszczenie odwrócił się jeszcze, posyłając kuzynce jedno wiele mówiące, przeciągłe spojrzenie, w którym nie było już wcale wrogości, niechęci czy żalu. Było coś na kształt obietnicy. Decyzja, z której mogła wywnioskować, że nie skreślał Seaverów tak całkiem, że dopuszczał cień szansy, jakąś ewentualność oczyszczenia relacji i nakreślenia wspólnej przyszłości. Wszystko to jednak było ulotne i trwało tyle, co pojedyncze westchnienie, a potem zniknęło, gdy Nicholas odwrócił wzrok i nie wypowiadając ani jednego słowa zniknął z oczu Harmony.